Featured Video Play Icon

Urzędnicy wystraszyli się suszy? 18 milionów na inwestycje wodne.

Uwielbiamy dni, gdy są dobre wiadomości i możemy je Wam przekazać. Tak jest i tym razem. Jeszcze kilka tygodni temu alarmowaliśmy, że sytuacja w lasach jest dramatyczna. Ziemia była jak popiół i w zasadzie wszędzie wystarczyła iskierka by stała się taka tragedia jak w Biebrzańskim Parku Narodowym. Na szczęście ostatnie tygodnie były deszczowe i obecna sytuacja, choć jeszcze nie jest idealna, to już dużo lepsza.

 

Skąd to wiemy? Z badań IMGW, które prowadzone są w sposób ciągły. Obszary o wilgotności poniżej 30-40 proc. wskazują na deficyt wody. Na Podlasiu pierwsze 7 centymetrów gleby ma nawodnienie na poziomie 45 – 85 procent. Jak widać na mapie przeważają te górne granice. Gleba od 7 do 28 cm na południu i wschodzie województwa jest jeszcze sucha. Szczególnie niepokojący jest fragment zaznaczony na czerwono i pomarańczowo tam, gdzie jest Puszcza Białowieska. Pozostała część województwa jest już nawodniona powyżej 40 procent. I kolejna mapa od 28 do 100 cm równie pokazuje dobre dane bo nawodnienie jest w okolicach 50 procent. Powyżej 100 centymetrów jest już bez problemu. Można wywnioskować, że gleba na 3 metrach – czyli na takiej głębokości, gdzie mieszczą się w zasadzie wszystkie korzenie od najmniejszych roślin do największych drzew ma wystarczające zasoby wody. Warto dodać, że poziom 100 procent oznacza, że mamy do czynienia z błotem.

Z suszą jednak trzeba walczyć systemowo. I tu mamy kolejne dobre wiadomości. Wcześniej informowaliśmy, że w Polsce inwestycje wodne potrwają aż 7 lat. Na szczęście urzędnicy wystraszyli się suszy i mocniej nacisnęli pedał gazu. Dlatego w ciągu trzech lat w Polsce zrealizowanych zostanie 640 inwestycji wodnych. Kwota to 160 milionów złotych. Także i Podlaskie dostanie coś z tej puli. Bowiem 40 inwestycji o wartości 18 milionów złotych przypadnie na nasz region.

 

Za tę kwotę naprawione zostaną przepusty, jazy, zastawki, progi piętrzące wodę. To wszystko pozwoli zatrzymywać wodę po opadach. Teraz 94 procent tego co spadnie z nieba, leci błyskawicznie do morza. Dodamy tylko, że nasza cywilizacja nie potrafi odsalać wody na masową skalę. Potrafimy to robić od tysięcy lat. Wiemy o tym, że odparowana, a następnie ponownie ostudzona woda morska nie jest już słona. Pisał o tym starożytny grecki filozof – Arystoteles. Ale zmienić właściwości całego morza? Tego już nie potrafimy. Ogromne ulewy potrafi zrobić tylko natura. Oznacza to, że gdy woda wpłynie do morza, to nie da się już jej odzyskać. Ludzkość ma do dyspozycji tylko niecałe 3 procent całej wody jaka jest na planecie (z czego większość jest zamrożona). Gdybyśmy zaczęli pić wodę morską, to więcej jak jej litr na dobę by nam szkodził. Dlatego tak bardzo ważne jest, by nie wylewać całej wody od razu do morza tylko rozlewać ją w sposób kontrolowany po polach.

 

W PRL zniszczono koryta rzek po to, by ludzie mieli więcej pól do dyspozycji, na których rolnicy mogli uprawiać. Teraz rolnicy będą dostawać wysokie dotacje, by tworzyć zbiorniki retencyjne. Dodatkowo odtwarza się stare koryta rzek. Nie wszędzie jest to możliwe. Na przykład duże miasta zostały tak przebudowane, że przywrócenie koryt wiązałoby się z ich zalaniem. Na przykład w Białymstoku Rzeka Biała jest praktycznie od początku do końca wyprostowana. W rozumieniu przyrodniczym – całkowicie zniszczona, bo przerobiona na rynnę, która dostarcza szybko wody do Supraśli.

 

Wracając jeszcze do inwestycji Wód Polskich – warto tutaj dodać, że jest ona przeprowadzania nie z miłości do przyrody, ale z obawy przed rolnikami. To oni skorzystają najbardziej na inwestycjach. Dzięki kontrolowaniu przepustowości wody będzie można nawadniać pola. Jednak bez przywracania naturalnych koryt rzek tam gdzie się da, będziemy marnować spory potencjał wody. Tak jak teraz wylewamy do morza 94 procent, tak dopiero w 2027 po wszystkich inwestycjach wodnych zatrzymamy nie 6 a 15 procent wody. Nie zmienia to faktu, że 85 procent trafi do morza. Dla porównania – Hiszpania magazynuje aż 45 procent wody. Istnieje tam 1969 zbiorników retencyjnych. A w Polsce oprócz jezior mamy… 69 sztucznych zbiorników.