Featured Video Play Icon

Przepiękne rozlewiska zdobią całe Podlaskie. Zobaczcie te widoczki!

Wiosna w Podlaskiem tuż za rogiem, a to oznacza przepiękne widoki. Budząca się natura do życia zachwyca, jednak nim pierwsze pąki pojawią się na łąkach, krzewach i drzewach potrzeba wody i słońca. Tak się składa, że i jednego i drugiego u nas ostatnio nie brakuje. W efekcie możemy podziwiać niesamowite rozlewiska, które wystąpiły przy rzekach. Możecie podziwiać te widoki przy pomocy filmów lub osobiście, na żywo! Najlepszy efekt będzie bladym świtem, gdy tylko wyjdzie słońce.

Na powyższym filmie zobaczyć możemy Narew w Tykocinie i Surażu. I chociaż widoki są wykonane przy pomocy drona, to gdy będziemy na miejscu – możemy skorzystać z punktów widokowych. Możecie skorzystać z poniższego linka, gdzie jest mapa podlaskich wież widokowych.

W Podlaskiem jest ponad 50 wież widokowych! Zobacz mapę, skąd można podziwiać region.

Jeżeli chcecie podziwiać wiele miejsc, to możecie to robić z mostów na rzekach. Piękne widoki zastaniecie choćby w Złotorii.

Zwiedzanie rozlewisk warto także połączyć z obserwacją dzikich ptaków. Tych akurat ostatnio nie brakuje. Najlepiej wybrać się do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Będziemy mogli naszych latających przyjaciół podglądać w okolicach Goniądza, Dawidowizny, Wrocenia czy Dolistowa Starego. Możemy też jechać wzdłuż Biebrzy w stronę Augustowa. Alternatywnie warto wybrać się w okolice Strękowej Góry, gdzie Biebrza z Narwią tworzą jedność. Podobnie – dobrym pomysłem będzie odwiedzenie Wizny i Grądów-Woniecko. W tej ostatniej miejscowości charakterystycznym miejscem jest cienki pas drogi pomiędzy rozlewiskami.

Nie może w tym zestawieniu również zabraknąć Bugu, który wylał obficie w tym roku.

 

 

Featured Video Play Icon

Dobre informacje. Pełno wody w podlaskich rzekach!

Przedwiośnie idzie pełną parą, zaś podlaskie rzeki i ich rozlewiska są pełne wody. To bardzo dobre informacje nie tylko dla środowiska, ale także dla ludzi, którzy bez tego środowiska nie mogli by żyć.

Przypomnijmy, że w ciągu ostatnich 5 lat – przez trzy miała miejsce susza, dopiero zmieniło się wszystko w tamtym roku, gdy na wiosnę nie brakowało wody i rozlewisk. W tym roku również sytuacja jest dobra. Mimo, że śniegu nie było zbyt wiele – padało obficie i powoli, nawadniając ziemię. Już wkrótce będą tego pierwsze efekty. Gdy tylko w końcu wyjrzy słońce na dłużej, a temperatura podniesie się jeszcze wyżej niż obecnie – wszystko pięknie się zazieleni.

graf. hydro.imgw.pl (na żółto i na pomarańczowo zaznaczone wysokie stany rzeki Bug, Biebrzy oraz Narew.

Ale nie o walory estetyczne tu tylko chodzi. Jeżeli wszystko się zazieleni, natychmiast pojawią się wszelkiej maści owady. To natomiast przyciągnie ptaki. To nasi sprzymierzeńcy w walce z komarami. To jednak nie wszystko. Brak suszy to idealny czas dla rolników, którzy mogą cieszyć się później bogatymi zbiorami. A to już ma wpływ na ceny żywności w sklepach. Im więcej jej trafi tym ceny są niższe.

Mokradła, które powstają po zimie to także utrzymywanie lasów przy życiu. Wspominane wyżej 3 lata były bardzo trudnym czasem, ciągłego zagrożenia pożarowego. Pamiętamy też jak spłonął kawał Biebrzańskiego Parku Narodowego, zaś trudna akcja gaśnicza trwała przez wiele dni na rozległym, trudno dostępnym obszarze. Nasze kolejne dobro narodowe Puszcza Białowieska także doświadczyła pożarów, które na szczęście szybko zostały zduszone, nim wyrządziły ogromne straty. Zasilenie wodą lasów spowoduje, że zarówno ich korzenie będą nawodnione jak i ściółka. Jeżeli nikt nie będzie przeszkadzać bobrom, to i one dodatkowo zabezpieczą lasy.

Dlatego też wysokie stany w rzekach to bardzo dobra informacja dla przyrody i dla człowieka.

Featured Video Play Icon

Takiego filmu o Łomży jeszcze nie było! Powstał pod wpływem impulsu.

Film portretujący dzielnice miasta – Łomża. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem mglisty widok na pobliskie budynki. Impulsywnie chwyciłem kamerę i poszedłem to nagrać. – przedstawił swój pomysł autor Fox Noir Studio. Część I sugeruje, że będą kolejne. Jesteśmy ciekawi jak będą się prezentować. Autor pisze na swoim kanale, że filmy będą z innych dzielnic. Najpewniej wkrótce.

Trzeba przyznać, że film ten (szczególnie jak na YouTube) jest wyjątkowy w swoim rodzaju. Znacząco różni się przede wszystkim od innych filmów dokumentujących nie tylko Łomżę, ale i miasta. Widać w nim przede wszystkim indywidualny styl autora, co w dzisiejszych czasach zasługuje na ogromne uznanie. Oglądając bowiem kolejne filmy, kolejnych osób widać ciągle powielanie tych samych schematów, tych samych ujęć. Dokładnie tak, jakby powstawały maszynowo. Nawet jeżeli na danych ujęciach są zupełnie różne tematy. W tym przypadku jest zupełnie inaczej.

Łomża została sportretowana w sposób naprawdę wyjątkowy, intrygujący i zachęcający mimo mgły i ciemności. Dodatkowy czar tego filmu odczuć można za sprawą bardzo klimatycznej muzyki. Jest jeszcze jeden film tego samego autora w podobnym klimacie. Dotyczy on Wszystkim Świętych i sportretowania starego, zabytkowego cmentarza w Łomży.

Featured Video Play Icon

Co za powrót do przeszłości! Tak wyglądała Łomża w 1991 roku!

Film zaczyna się w dość intrygujący sposób. Oto widzimy ujęcie, gdzie stoi kilka policyjnych polonezów nieco blokując pas drogi. Światła na ich dachach błyskają. Co się tam wydarzyło? Kolejne ujęcie pokazuje sznur zaparkowanych radiowozów po drugiej stronie. UAZ-y, nysy i polonezy. Dziś zobaczyć któryś z takich pojazdów można raczej w muzeum lub na zapomnianej podlaskiej wsi, gdzie emerytowany rolnik dba o swój pojazd przez całe życie i postanowił, że go nie zmieni.

Na filmie przygrywa Roxette z kawałkiem It must have been love. To dosyć świeża piosenka bo z 1987 roku. Datownik kamery pokazuje 3 czerwca 1991 roku. I wszystko jasne. To dzień przez tym, gdy Łomżę odwiedził papież Jan Paweł II. Wszystkie służby w gotowości. Na ulicach ruch samochodowy przebiega spokojnie, ludzie spacerują też jak gdyby nigdy nic. Tyle, że ulice od chodników są oddzielone taśmami. Wszyscy czekają.

Papież Jan Paweł II z apostolską wizytą gościł w Łomży aż dwa dni. Był tam 4 i 5 czerwca 1991 roku. Ociec Święty przybył z hasłem „Bogu dziękujcie, ducha nie gaście”. Ojciec Święty w Łomży z wiernymi spotkał się dwa razy. Po raz pierwszy na placu przy budowanym wówczas Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Podczas pobytu w mieście Ojciec Święty koronował obraz Matki Bożej z łomżyńskiej katedry.

Łomża w 1991 roku wyglądała tak, jakby PRL tam nadal trwał. Trudno się dziwić, bo od upadku komuny minęły zaledwie 2 lata. Z perspektywy filmu najbardziej dostrzegalną zmianą było to, że wszędzie było pełno policji, a nie milicji. Zmiana ta dokonała się dopiero roku po transformacji czyli 6 kwietnia 1990 r. Na koniec filmu można zobaczyć tłumy oczekujących przy kościele. To była wspaniała podróż przez przeszłość!

Featured Video Play Icon

Powstał niesamowity film dokumentalny o rzece Narew. Obejrzyjcie koniecznie!

Dawniej nazywana Nurem, teraz jest Narwią. Wspaniała rzeka płynąca przez województwo podlaskie zaczyna się na białoruskich bagnach w Puszczy Białowieskiej, a kończy wpadając do Wisły w podwarszawskim Modlinie. Przepełniona jest mnóstwem zwierząt, ptaków i innych stworzeń. Wszystko to okraszone ciepłym głosem Doroty Sokołowskiej z Polskiego Radia Białystok.

Na filmie zobaczymy przede wszystkim przepiękne widoki. Zostaniemy przeprowadzeni od źródeł do ujścia rzeki, kawałek po kawałku, by zobaczyć jakie atrakcje nas czekają, kto zamieszkuje i żyje nad Narwią. Mowa tu o wielu gatunkach ptaków i dzikich zwierzętach. Korzystają też zwierzęta gospodarskie – konie i krowy. Oprócz tego dowiemy się co nieco o torfowiskach i ogólnie o całym systemie bagiennym. W dalszej części opowieści możemy zobaczyć rozlewiska Narwi. Jest to labirynt krętych, naturalnych kanałów wodnych. To, dlatego rzeka jest nazywana polską Amazonką.

Ogólne przesłanie filmu, choć niewypowiedziane wprost jest bardzo smutne. Narew ginie. To konsekwencja złych decyzji ludzi, którzy zadecydowali kiedyś o budowie zalewu Siemianówka, a także o tym by rzekę regulować. Teraz poziomy wody są bardzo niskie i nikt nie robi nic, by to zmienić. Dlatego kolejne pokolenia być może nie będą już mogły podziwiać Narwi na żywo. Chyba, że stanie się jakiś cud i ktoś w końcu zacznie ratować polskie rzeki przed całkowitym wyschnięciem.

Featured Video Play Icon

Podlaskie kapliczki. Nieodzowny element regionu.

Podczas zwiedzania Podlaskiego można niejednokrotnie napotkać kapliczki. Stoją samotnie wśród pól, przy drogach, na wsiach. Niekiedy wiszą na drzewach. Jedno jest pewne, bez nich krajobraz naszego regionu nie byłby taki sam. Ba! Niektóre kapliczki mają status podwójnie kultowych. W religijnym znaczeniu każda z nich taka jest, ale też niektóre są bardzo dobrze znane ludziom jako obiekty architektoniczne.

Najbardziej znany przykład to kapliczka z plakatu filmu U Pana Boga za piecem, która to stoi po drodze z Krynek do Sokółki. Inna też w tamtych okolicach była użyta w scenie tego filmu, gdy komendant modlił się do „pagera”. Równie ciekawą kapliczką jest konstrukcja z miejscowości Brody. Została obfotografowana przez całą rzeszę ludzi. Nie sposób nie wspomnieć o kapliczce, która stoi na szczycie górki w Goniądzu. A to tylko kilka bardziej znanych. Inne, równie ciekawe można obejrzeć na powyższym filmie.

Autorem jest Szczepan Skibicki, autor wspaniałego filmu krajobrazowego Go Podlasie. Film został wykonany techniką time-lapse. Czyli fotografowano obiekt w równych odstępach czasowych, a następnie złożono to w ruchome dzieło. Tak jak kiedyś tworzono kreskówki – rysowano klatka po klatce sceny, a następnie szybko je przewijano. Tak też jest i przy time-lapse. Pięknie się to ogląda.

Featured Video Play Icon

Przelotem nad Łomżą. Tak wygląda miasto i jego najważniejsze miejsca z góry.

Łomża, to miasto położone w województwie podlaskim, nad rzeką Narew. Historycznie należy jednak do Mazowsza. Stąd niekończące się antagonizmy i złośliwości pomiędzy łomżyniakami i białostoczanami. To właśnie ci pierwsi często o tych drugich mówią „śledziki” i upowszechniają te żartobliwe określenie. Mieszkańcy stolicy podlaskiego nie pozostają dłużni i żartują, że w Łomży jedyne co warto kupić, to bilet do Białegostoku. To wszystko nie wychodzi poza sferę żartów, bo w rzeczywistości zarówno Białystok jak i Łomża są pięknymi miastami, które warto odwiedzić. Dziś będzie o walorach tego drugiego.

Na powyższym filmie możemy między innymi zobaczyć takie obiekty jak Góra Królowej Bony, Pałac Biskupi, Wieża ciśnień, Ławeczka Hanki Bielickiej, Kamienne Schodki, Port Łomża, Łomżyńskie Bulwary, a także Twierdza Łomża. To jednak nie wszystko co oferuje mazowieckie miasteczko. Warto też przejechać się do Starej Łomży oraz Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. Generalnie życie toczy się wokół tej rzeki.

Warto jeszcze dodać, że historia Łomży jest fascynująca. Pierwsze wzmianki o grodzisku na tych terenach pochodzą z IX wieku! W późniejszych latach istnienie miasta było zagrożone przez ciągłe najazdy Litwinów. To jednak się zmieniło w momencie, gdy zawarto unię z tym krajem. Największy rozkwit Łomża zawdzięcza książętom Mazowieckim. W XVI wieku znajdował się tu dwór królewski, ludwisarnię (wykonywano tam odlewy dzwonów), arsenał, łaźnię, spichlerze zbożowe, magazyny soli i inne budowle.

Niestety kolejne stulecie nie było tak łaskawe. Wojny, pożary, powodzie i zarazy, które w XVII wieku nawiedzały szczególnie często ziemię łomżyńską, za każdym razem dziesiątkowały mieszkańców i ich zwierzęta. Po każdej z tych nawałnic coraz trudniej było podnieść się nie tylko poszczególnym rodzinom, ale także całemu miastu. Pod koniec wieku liczba ludności miasta wynosiła zaledwie 300 osób. Późniejsze zabory wcale nie dawały nadziei na lepsze zmiany. Podczas II wojny światowej Łomża zostaje zniszczona w ok. 70%. W wyniku deportacji i mordów liczba ludności maleje o około 60%. Zakończenie niemieckiej okupacji Łomży następuje 13 września 1944 roku, gdy do miasta ponownie wkracza Armia Czerwona.

Masowy grób Polaków w Jedwabnem. Fot. Stowarzyszenie Wizna 1939 / wizna1939.eu

Jedwabne. Odkryto masowe miejsce zbrodni niemieckiej na Polakach

Jedwabne, to podlaska wieś, która bezsprzecznie kojarzy się z pogromem Żydów w czasach II wojny światowej. Przez lata trwały spory o to kto ich dokonał. Obecna wiedza historyczna pozwala stwierdzić, że byli to Polacy zainspirowani przez niemieckiego okupanta. Po latach od zbrodni, w 2022 roku odkryto masowy grób z 11 polskimi ofiarami cywilnymi niemieckiego terroru. Skala dużo mniejsza, ale pozwala na stwierdzenie, że w Jedwabnem przez Niemców zginęli i Żydzi i Polacy.

Zmiana okupanta

Synagoga w Jedwabnem spalona w 1913 roku.
fot. S. Zaborowski ze zbiorów Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości w Warszawie / Wikipedia

10 lipca 1941 roku żydowscy mieszkańcy Jedwabnego zostali zagonieni na rynek. Tam przez wiele godzin ich przetrzymywano, bito, upokarzano, a na koniec zapędzono do drewnianej stodoły na obrzeżach, gdzie spalono żywcem. Bezpośrednimi sprawcami tej zbrodni byli Polacy. Z relacji świadków wynika, że od rana mieszkańcy Jedwabnego zjeżdżali furmankami z całej okolic wiedząc co się szykuje i licząc na późniejszy rabunek mienia.

W Jedwabnem istniał niewielki posterunek niemieckiej Żandarmerii Polowej. Dzień przed zbrodnią w miejscowości pojawiło się także komando okupanta. To była specjalna Służba Bezpieczeństwa. Wiadomo, że doszło do narady z ówczesnymi władzami burmistrzem i radnymi. Ów spotkanie oraz przyjazd następnego dnia okolicznych mieszkańców świadczy o tym, że decyzja o mordzie Żydów zapadła wcześniej. To znaczy, że nie była wynikiem spontanicznego działania mieszkańców.

Warto w tym miejscu przywołać kontekst historyczny. W 1939 roku, gdy wybuchła II wojna światowa, to przez pierwsze 17 dni nacierały na nasz kraj Niemcy, zaś później dołączyła Rosja sowiecka. Ostatecznie, gdy obie armie zajęły nasz kraj podzielono strefy okupacji. Nasz region, w tym Jedwabne były w strefie rosyjskiej. Po 2 latach Hitler postanowił również zaatakować Rosję sowiecką. Dlatego latem 1941 roku znów w naszej części kraju zmienił się okupant na niemieckiego. Gdy wkraczali na nowe tereny, to wśród Polaków panowała ogólna radość, spowodowana tym, że wypierany jest okupant rosyjski.

Samozwańczy burmistrz

W wielu miejscowościach Polacy w sposób samozwańczy ustanowili władzę i współpracowali z nowym okupantem. Tak też było w Jedwabnem. Z własnej inicjatywy burmistrzem został Marian Karolak, szwagier burmistrza sprzed wojny. Dobrał sobie jeszcze dwie inne osoby na zastępców. Lokalna społeczność uznała to, niemiecki okupant również. To jednak nie wszystko – istnieją poszlaki, że w Jedwabnem powstała również samozwańcza milicja, która mogła nosić broń w celu pilnowania porządku.

I to właśnie historyczne ustalenia dowodzą, że to nie zwykli mieszkańcy zainicjowali mord swoich sąsiadów, jak to kłamliwie się przedstawia by oczerniać Polaków, ale właśnie członkowie milicji, czyli osoby, które bezpośrednio były zaangażowane w działania wojenne wraz z samozwańczym burmistrzem.

Hitler rozdawał pieniądze Niemcom. Zamiast spłacać kredyty rozpętał wojnę.

Dlaczego Żydzi padli ofiarą tej zbrodni? W 1939 roku, gdy wybuchała II wojna światowa Hitler był już u władzy od 1933 roku, którą osiągnął na kanwie antysemickich kampanii. Obwiniając Żydów o biedę w Niemczech. 4 lata przed jego dojściem do władzy Niemcy przechodziły przez gigantyczny kryzys gospodarczy. Hitler po dojściu do władzy zaczął w sposób nieograniczony transferować pieniądze do społeczeństwa, czym zyskiwał sobie coraz większe poparcie Niemców. Niestety każdy powinien wiedzieć, że socjalizm nigdy nie działał i rozdawanie pieniędzy przez Hitlera na lewo i prawo doprowadziło Niemcy na skraj bankructwa. Przywódca III Rzeszy rozpętał największą wojnę w dziejach, byleby tylko nie spłacać kredytów. Zanim wybuchła, nieustannie obarczano za kryzys Żydów. Miało to miejsce nie tylko poprzez słowa, ale też poprzez czyny. W 1935 roku Hitler zorganizował konkurs na najlepszy pomysł na dodatkowy wyzysk Żydów, zaś w 1938 roku po tak zwanej „nocy kryształowej” nałożono na Żydów karę w wysokości miliarda marek.

Niemiecka inspiracja

Wracając do Jedwabnego. W 1941 roku Niemcy cały czas kontynuowali antyżydowskie działania także na okupowanych terenach. Gdy przejmowali tereny po Sowietach, spędzano Żydów w jedno miejsce i zabijano. Urządzano także pokazy propagandowe. Na przykład Żydzi musieli niszczyć w Polsce pomniki Lenina, śpiewać „Przez nas wojna” czy chodzić w upokarzających antysowieckich „procesjach”.

Grupa, która bezpośrednio wzięła udział w zbrodni liczyła od 100 do 200 osób. W ówczesnym czasie Jedwabne zamieszkiwało natomiast od 2500 do 2700 osób. Samych Polaków było między 1500 a 1600. Kłamliwie więc byłoby stwierdzenie, że jedna połowa wsi zamordowała drugą. Była aktywna grupa mężczyzn, która prowadziła bezpośrednie działania na Żydach, byli ludzie, którzy robili za „tłum” stanowiący pewien „mur” osaczający, a byli też tacy, którzy byli zainteresowani wyłącznie rabunkiem.

Dlaczego doszło do zbrodni w Jedwabnem?

Tłum ogląda zbrodnię na Żydach w Jedwabnem

Zbrodni i udziału Polaków relatywizować nie wolno, ale nie wolno też ubarwiać. Był to haniebny czyn urządzony przez garstkę mężczyzn, podzielających poglądy antysemickie, zaangażowanych w wojnę, mający zatargi z Żydami, którzy wykorzystali polityczną okazję i bierność innych mieszkańców. Podczas sowieckiej okupacji Polacy byli dyskryminowani, podczas niemieckiej roli się odwróciły, zaś pogromy były niejako okazją do „rewanżu”. Bo Żydów zabito nie tylko w Jedwabnem, ale też w innych okolicznych miejscowościach. Antysemicka fala przetoczyła się ogólnie wzdłuż całego niemieckiego frontu wschodniego od Łotwy po Besarabię.

Pierwsze co wydarzyło się w Jedwabnem, gdy tylko pojawili się Niemcy było pobicie przez tłum, na śmierć 6 osób – 3 Polaków i 3 Żydów. Powodem było zaangażowani polityczne tych osób po stronie sowieckiej. Daje to obraz jakie wówczas panowały nastroje społeczne. Żydzi byli bezpośrednio kojarzeni z przychylnością Sowietów. Dlatego bez wątpienia zbrodnia w Jedwabnem miała charakter zemsty. Atmosfera agresji wobec Żydów była podsycana przez Niemców od początku okupacji. Dwa tygodnie takich działań zrobiły swoje. Dlatego mówimy o bezpośredniej inspiracji społeczeństwa, które zbrodni dokonało. Nie można tego traktować jednak jako wybielania kogokolwiek. Nie ma mowy też o zmuszaniu kogokolwiek.

Zakazano ekshumacji

Nie wiadomo ilu dokładnie Żydów było w tym czasie w Jedwabnym. Oficjalnie mówi się o 40 ofiarach w małych grobie i 300 ofiarach w dużym grobie. Problem w tym, że zabroniono w późniejszych latach dokonywać jakichkolwiek ekshumacji, przez co do dziś nie możemy poznać prawdy. Niektórzy wykorzystują ten fakt do propagowania hipotezy, jakoby zbrodnię przeprowadzili Niemcy, a nie Polacy, zaś dalsze ekshumacje by to potwierdziły. Biorąc pod uwagę wszystko co powyższe wiemy, że to mało prawdopodobne. Najprawdopodobniejszą hipotezą jest bierny udział Niemców, którzy po prostu dopilnowali, by wszystko przebiegło zgodnie z planem i byli w gotowości na wypadek choćby buntu.

fot. Aw58 / Wikipedia, miejsce upamiętniające mord w Jedwabnem

Polacy też ofiarami

Wróćmy teraz do czasów dzisiejszych. Stowarzyszenie Wizna 1939 prowadziło w lesie koło Jedwabnego poszukiwania ofiar zbrodni niemieckich z okresu wojny. 15 października 2022 roku odkryto masowy grób, w którym znajdują się szczątki jedenastu osób. Byli to cywile, ofiary niemieckich żandarmów posterunku w Jedwabnem. Skrępowane z tyłu ręce, uszkodzone czaszki, połamane kości – tak wyglądały odnalezione szkielety. Ofiarami byli mężczyźni, kobiety i jedno dziecko. Odkrycie nie umniejsza zbrodni w Jedwabnem, lecz jest pewnym dodatkowym wątkiem pokazującym, że nie tylko Żydzi byli ofiarami niemieckiego okupanta, który prowadził antysemicką, agresywną nagonkę doprowadzając do pogromu. Ofiarami byli także Polacy.

fot. Stowarzyszenie Wizna 1939 / wizna1939.eu
Featured Video Play Icon

Ta Rzeka od setek lat jest ważnym miejscem na Podlaskiej mapie. Dziś mamy tu mnóstwo atrakcji.

Rzeka Narew to niesamowicie interesujący ciek wodny. Zaczyna się na Białorusi, przepływa przez Podlasie i Mazowsze, wpływa do Wisły. Po drodze ma bardzo ważne znaczenie na wielu odcinkach. Na odcinku polskim znajduje się w większości, bo 448 km z 484 km znajduje się właśnie w naszym kraju.

Pierwszym miejscem, które zasilane jest Rzeką Narew jest Zalew Siemianówka. Do dziś nie wiadomo po co w PRL został wybudowany kosztem zniszczenia kilku wsi. Z punktu widzenia przyrody robi więcej szkody niż pożytku. Woda jest w nim tak brudna, że od dawna lepiej się tam nie kąpać. Jedynie ptaki mają z niego prawdziwą uciechę. Nie brakuje tam również wędkarzy. Słynnym miejscem nad Siemianówką jest również terminal kolejowy. Pociąg jedzie nasypem prowadzącym przez zalew. Niestety z tej niewątpliwej atrakcji nie mogą korzystać pasażerowie.

Kolejnym interesującym miejscem nad Narwią jest Kraina Otwartych Okiennic. Najbardziej znane to oczywiście Soce, Puchły i Trześcianka, warto jednak podkreślić, że atrakcyjne przyrodniczo są tereny po obu stronach rzeki, która meandruje pomiędzy miejscowościami Narew, Ancuty, Kaczały, Puchły, Ciełuszki, Kaniuki. Każda z tych miejscowości bez wątpienia jest silnie związana z prawosławiem. Po drodze napotkamy malownicze, piękne drewniane cerkwie.

Kolejna część trasy rzeki jest już bardziej związana z katolicyzmem. A to dlatego, że dawniej przez wspominane tereny przebiegała granica Królestwa Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego. I tak możemy zwiedzić Strablę, Doktorce, Zawyki i jedno z najmniejszych miast w Polsce – Suraż. Warto dodać, że to naprawdę niesamowita, malownicza trasa kajakarska. Sam Suraż natomiast jest punktem, w którym zaczyna się Narwiański Park Narodowy.

To ojczyzna wielu ptaków i innych gatunków żyjących na dzikich rozlewiskach. Najbardziej charakterystyczne miejscowości to Waniewo, Śliwno, Kruszewo i Kurowo. Pierwsza i ostatnia znajduje się po zachodniej stronie rzeki, druga i trzecia po wschodniej. Waniewo i Śliwno połączone były do niedawna drewnianą kładką. Niestety wójt Waniewa od lat nie remontuje zdezelowanej konstrukcji, przez co można wędrować tylko po tej części od strony Śliwna.

Kruszewo to natomiast stolica ogórka. To tutaj mieszkańcy znają najlepsze receptury na ukiszenie i ukwaszenie go. Natomiast Kurowo jest siedzibą Narwiańskiego Parku Narodowego. Tutaj oprócz kolejnej kładki możemy też skorzystać z pychówek. Pomiędzy Kruszewem i Kurowem znajduje się także zerwany most. Wiąże się to z przesądem okolicznych mieszkańców. Po budowie mostu wybuchła I wojna światowa, a następnie konstrukcja została zniszczona. Po zakończeniu konfliktu odbudowano most i mieliśmy zaraz II wojnę światową. Znów konstrukcja uległa zniszczeniu. Tym razem by nie kusić losu, most pozostał zerwany do dziś.

Następnym miejscem jest Tykocin. Przepiękne miasto stanowiło kiedyś ważny punkt z perspektywy rzeki. To tam spływały towary z Suraża, a następnie płynęły do Warszawy. Jeszcze w XIX wieku był to ważny szlak towarowy.

Kolejnym interesującym miejscem jest ujście Rzeki Biebrzy do Narwi w miejscowości pomiędzy miejscowościami Ruś a miejscowością Sambory. Tuż obok znajdują się Wylewy Narwi i przepiękne miasto Wizna, gdzie dawniej znajdował się kolejny po Tykocinie port rzeczny. W pobliżu jest także unikalne miejsce zwane Osadą Wydmową. Można poczuć się jak nad morzem. Po drodze jest jeszcze ciekawa atrakcja, czyli drewniany most w Bronowie. W ostatnim czasie na nim nagrywano słynny film „Wołyń”.

Dalej mamy kolejne ważne miejsce, przez które przepływa rzeka, czyli Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. To malownicze, przyrodnicze, dzikie tereny pod Łomżą. Ostatnim punktem w Podlaskiem jest Nowogród, gdzie nad rzeką znajduje się Skansen Kurpiowski. Fantastyczne miejsce do zwiedzania.

Jak widać – Podlaskie bardzo dobrze zagospodarowało Rzekę Narew – wydzielając tu mnóstwo miejsc przyrodniczych i atrakcji turystycznych, a dawniej wykorzystując ciek do handlu. Miejmy nadzieję, że mimo coraz większych trudności Narew nie zniknie z mapy i dalej będzie służyć ludziom przez kolejne setki lat.

Podlaskich bocianów jest coraz mniej. Mogą zupełnie zniknąć!

Być może dla niektórych będzie to pewien szok, ale nie w całej Polsce można latem obserwować bociany. Pod tym względem województwo podlaskie jest jednym z niewielu miejsc, gdzie jest ich bardzo dużo. Niestety w ostatnich latach populacja tego ptaka zmniejszyła się o 20 proc.! Niestety to nie koniec złych wieści, za kolejne 20-30 lat może ich w Podlaskiem w ogóle nie być.

Jednym z najpopularniejszych tekstów na naszym portalu jest ten o bocianach, gdzie gruntownie tłumaczymy, dlaczego te piękne ptaki wylatują do ciepłych krajów i po co wracają. Szczegółowo przeczytacie poniżej, zaś w skrócie napiszemy tak: bociany wylatują do dalekich krajów Afryki za jedzeniem. Gdy u nas mróz skuje wszystko wokół, to w Dorzeczu Kongo bociany mogą wybierać i przebierać w pożywieniu. Ptaki wracają zaś, bo w czasie naszej wiosny i lata, w Afryce rozpoczyna się pora sucha, co utrudnia zdobycie pożywienia. Zaś u nas w tym czasie jak w stołówce. W menu każdego ptaka są pasikoniki, dżdżownice, ślimaki, gryzonie, małe ryby, żaby, węże, krety, łasicie, gronostaje, a nawet pisklęta ptaków i młode zające!

Problem w tym, że zmiany klimatu powodują, że w polskich rzekach ubywa wody. Nasz region niestety nie jest wyjątkowy pod tym względem. Puste cieki nie zabiją od razu ludzi, bo korzystamy ze źródeł głębinowych, natomiast ptaki odczują braki jako pierwsze. W efekcie nie będą wracać po zimie do Podlaskiego tylko tam, gdzie będzie dobry dostęp do wody i optymalne warunki do rozmnażania. Obecnie królestwem bociana są Doliny Biebrzy, Narwi i Bugu. To właśnie tam zaobserwowano 20 procentowy spadek populacji ptaka. W zachodnich rejonach kraju jest jeszcze gorzej, bo populacja miejscami zmniejszyła się o połowę! W kraju żyje łącznie około 43-45 tys. par lęgowych. Około jedna czwarta z nich mieszka w naszym regionie.

Featured Video Play Icon

Jak nauczyć się zbierać grzyby? Wybrać dobry las na początek.

Internet zalewany jest od lat zapytaniami „gdzie zbierać grzyby”. Wynika to z faktu, że osoby, które dopiero chcą zacząć przygodę z tymi leśnymi przysmakami nie mają jeszcze swoich „miejscówek”. Warto dodać, że nie wolno się zniechęcać na początek. Nawet, gdy dobrze już wytypujemy las, to może ogarnąć nas frustracja, bo niestety u nas tradycja jest taka, że grzybiarze nie zbierają po prostu koszyka, ale czyszczą lasy z grzybów jak szaleni. Swoje też robi fakt, że istnieją skupy grzybów, które nieco napędzają gospodarkę zbieracką.

Ale zostawmy już te niuanse. Podlaskie na szczęście ma 3 okazałe puszcze i mnóstwo mniejszych lasów. Miejscówek u nas tyle, że jest w czym przebierać. Wystarczy tylko bardzo wcześnie wstać, bo niestety „czyściciele” grasują od bladego świtu. Zatem jeżeli nie chcemy oglądać resztek, to musimy do tego swoistego wyścigu dołączyć. Pamiętajcie, żeby nie zabierać ze sobą żadnych plastikowych reklamówek. Najlepszy będzie kosz wiklinowy. Grzyb uduszony w torbie to grzyb bezużyteczny. Pamiętajcie też o nożyku. Wyrywanie grzyba z korzeniami to głupota. Trzeba odcinać.

Co radzi ekspert z filmu? Po pierwsze przemieszczać się z lasu do lasu, dużo chodzić po rozmaitych lasach z młodnikami, zwłaszcza świerkowymi, po lasach mieszanych z świerkami – jeśli myślimy o prawdziwkach i podgrzybkach – można tez zahaczyć o rydza. – zachęca autor filmu. Kiedyś jak pytałem dziadka, gdzie rosną grzyby, odpowiadał – pod choiną.

Na koniec ważna uwaga. Kiedy uda się Wam już coś nazbierać, to poproście kogoś doświadczonego o sprawdzenie każdego grzyba po kolei. Zjedzenie trujących „owoców leśnych” może się skończyć bardzo ciężkimi powikłaniami, od uszkodzenia wątroby po śmierć włącznie.

Featured Video Play Icon

To jedna z ciekawszych atrakcji Podlaskiego. Warto ją odwiedzić.

Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie im. Adama Chętnika to wbrew pozorom bardzo ciekawe miejsce do zwiedzania. Generalnie w Polsce idea muzealnictwa kuleje. Interesujących i nowoczesnych placówek prawie w kraju nie ma. Większość tego typu obiektów posiada wystawy stałe przez wiele lat, przez co nie ma po co tam zaglądać częściej niż raz.

Zupełnie inaczej jest ze Skansenem Kurpiowskim. Chociaż nazwa nie wskazuje, to jest tam naprawdę co oglądać i nie tylko to! Tam można poczuć klimat poprzednich epok. A wszystko to położone w pięknych okolicznościach przyrody. Warto zobaczyć stary wiatrak i liczne drewniane domy, kapliczki, bramy, studnie. Warto posiedzieć także nad rzeką.

Ogólnie w miejscu tym dowiemy się jak żyła dawniej ludność Kurpiowska. W kilkudziesięciu obiektach poznamy przeszłość ludzi najbiedniejszych i najbogatszych. Warto podkreślić, że wiele z tych budynków można zobaczyć także od środka. Na terenie Skansenu funkcjonuje też karczma, gdzie zjemy specjały regionu.

Featured Video Play Icon

Nowy film promocyjny Podlaskiego. Zapiera dech w piersiach, ale…

W ostatnim czasie w telewizji (a teraz też i w internecie) można podziwiać najnowszy film promujący województwo podlaskie. Jest w 99 procentach perfekcyjny. Zawiera wszystko to, za co kochamy nasz region, czyli przepiękne widoki, dziką naturę, niesamowite zwierzęta, a to wszystko na różnokolorowych obrazach, których doświadczamy w zależności od tego jaka jest pora dnia czy roku. Dzieło zachęcające do przyjazdu w nasze strony opatrzone jest głosem znanej i lubianej z filmów przyrodniczych Krystyny Czubówny. Widać, że autorzy wiedzieli, jak zagrać tą melodię, którą odbiorca lubi najbardziej. Czyli tęsknotę za dzieciństwem na wsi, ale tylko od tej dobrej strony.

Nuta sentymentalna miała wpasować się z ostatnimi zdaniami na filmie, że Podlaskie znajduje się zaledwie dwie godziny od Warszawy. Miało zachęcać, że to „tak blisko”, ale w gruncie rzeczy wychodzi w tym jakiś ukryty kompleks na punkcie stolicy. Bo czy informacja o tym, że nasz piękny wspaniały region jest niedaleko stolicy jest najlepszym powodem, by tu przyjechać? A z tego by wynikało, skoro ktoś tym puentuje cały przekaz. Czy Bieszczady reklamują się, by przyjeżdżać do nich, bo są 2 godziny od Rzeszowa? No nie. Tam kompleksów nie mają. Znają swoją wartość na tyle, by puentować to stwierdzeniem „Uwolnij się w Bieszczadach”.

Dlatego film jako dzieło oceniamy bardzo wysoko, ale to tak jakby ostatni akord ktoś zafałszował. Dobrze by było, gdyby ktoś uwolnij się (może być w Bieszczadach) od kompleksu Warszawy i usunął z filmu to zbędne powiedzenie. Ludzie naprawdę mają mapy i doskonale wiedzą, gdzie leży Podlaskie. Do tej pory jednak nie byli przekonani po co tam jechać. Ostatnio przed Polską odsłaniamy trochę karty, a tych mamy wystarczająco mocno by nie reklamować się bliskością do stolicy.

Łomżę zobaczy cała polska w TV. Koncerty znanych gwiazd.

W TVP2 można oglądać cykl koncertów „Wakacyjna Trasa Dwójki”. Tym razem koncerty odbędą się w Łomży. Impreza będzie miała miejsce 31 lipca, w niedzielę. Początek zabawy o godz. 20. Wstęp jest wolny. Koncert będzie miał miejsce na scenie łomżyńskiej muszli. Motywem przewodnim będzie folk. Zobaczymy na scenie między innymi Zenka Martyniuka, Kapelę Pieczarki, Defisa, Miłego Pana, Mariusza Kalagę, Bayer Full, Patrycję Krywań, Ich Troje, Patrycję Runo i Brathanki. Jeżeli ktoś lubi muzykę rozrywkową i disco polo to będzie mógł się wyszaleć przed sceną. Osoby, które wolą tylko słuchać – obejrzą widowisko na żywo w TVP2. Występy zostaną uatrakcyjnione przez tancerzy Augustina Egurroli.

Wydarzeń, które mają miejsce w regionie jest całkiem sporo. Na te zwróciliśmy uwagę jednak z uwagi na fakt, że będzie ono transmitowane w ogólnopolskiej, bardzo szeroko dostępnej telewizji publicznej. Dzięki temu każdy, kto lubi rozrywkę będzie mógł również zapoznać się szerzej z takim miastem jak Łomża. Zwykle podczas takich koncertów można zobaczyć urywki z danych miast. Co bardziej zainteresowani dzięki temu będą mogli poczytać o mieście i sprawdzić czy warto tam przyjechać. A jest co zwiedzać i to nie na jeden dzień.

Szkoda tylko, że dojazd jest kłopotliwy. Pociągów (jeszcze) nie ma, a autobusy nie są tak chętnie wybierane, bo podróż nimi jest mniej wygodna. Dlatego też na wycieczkę do Łomży i jej okolic wybiorą się prawdopodobnie ci, którzy mają samochody i pieniądze na paliwo. Niezależnie od środka transportu, reklama Łomży przy pomocy koncertu to także doskonała reklama całego naszego regionu.

5 miejscowości położonych wzdłuż wylewów rzek. Przepiękne miejsca Podlaskiego!

Brzostowo, Burzyn, Ruś, Wizna i Bronowo. Te 5 miejscowości położonych jest wzdłuż wylewów Biebrzy i Narwi. W miejscu krzyżowania się tych rzek piękne widoki zachwycają przez cały rok. Najlepszy czas obserwacji przyrodniczych przypada na wiosnę, jednak czy warto tam zajrzeć również i latem? Oczywiście! Poznajcie styk Biebrzańskiego Parku Narodowego z Łomżyńskim Parkiem Krajobrazowym Doliny Narwi.

Zacznijmy od Brzostowa. Miejsce to jest nieco niepozorne, ale gdy tam spędzimy trochę czasu, to się zakochamy! Zacznijmy od nocy. W sierpniu zacznie się coroczny, przepiękny spektakl na niebie. Ułożenie Ziemi będzie takie, że obserwować będziemy mogli rój Perseidów. Inaczej mówiąc każdej nocy zobaczymy mnóstwo „spadających gwiazd”. Niektóre będą zjawiskowo rozbłyskiwać. Brzostowo idealnie się do tego nadaje. Jest tam punkt widokowy, jest dostatecznie ciemno w nocy, zaś lustro wody będzie podkreślać doznania wizualne. Szczególnie odnajdą się tam fotografowie, którzy będą chcieli przywieźć niesamowite zdjęcia.

Kolejny punkt na mapie to Burzyn. A w nim kolejna wieża widokowa. Nosi imię Wiktora Wołkowa, niezwykłego, nieżyjącego już fotografa, który Podlasie obfotografował tak, jak nikt inny. Wspaniałe jest to miejsce, by o poranku zrobić tam kolejne zdjęcia. Wschód w połączeniu z mgiełką nad rzeką da niesamowite zdjęcia. Zaś te widoki w pamięci zapadną Wam na lata!

Ruś to natomiast miejsce, które pomoże Wam rozpocząć lub zakończyć wyprawę. W pięknych okolicznościach przyrody możecie tam przenocować, posilić się, przygotować do drogi czy zacząć wyprawę kajakiem. W pobliżu rozpoczyna się także Carski Trakt. Piękna, prosta droga prowadzi przez Biebrzański Park Narodowy.

Wizna to wieś, która jest dawnym miastem – założonym w 1400 roku, a zdegradowanym w 1870 roku czyli podczas zaborów. Miejsce, gdzie znajdują się Wylewy Narwi, wydmy, kempingi, plaża i mnóstwo miejsc do spacerów. Tam koniecznie trzeba pojechać i zobaczyć wszystko na własne oczy!

Bronowo to natomiast brama Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. Znajduje się tam kilka ciekawych miejsc. Pierwsze, jakie powinno nas zainteresować to drewniany most, na którym nagrywano film pt. Wołyń. Oprócz tego mostu warto zobaczyć to, co z niego widać czyli rzekę i okolicę. Jeżeli znajdziecie więcej czasu, to warto Park Krajobrazowy objechać w całości. Niezależnie na co się zdecydujecie, spędzicie czas w pięknych okolicznościach przyrody. A to w tej wycieczce jest najważniejsze!

Featured Video Play Icon

Tu zobaczycie podlaskie okazy z bliska. Wyjątkowe muzeum w Podlaskiem.

Jest taki film z 1991 roku, w którym udokumentowano pierwsze, całkowicie wolne wybory w Polsce. Były to czasy egzotyczne, w których startowało mnóstwo partii i partyjek oraz jeszcze więcej różnorodnych kandydatów. Jeden z nich zapadł nam w pamięć do dziś na tyle, że sobie o nim przypomnieliśmy od razu, gdy ten tekst miał powstać. Jest to żywa reklama Muzeum Przyrody na Dworze Lutosławskich w Drozdowie.

Tak jak w we wspomnianych wyborach była różnorodność kandydatów, tak też w Muzeum jest wielka różnorodność eksponatów. A są to niektóre wspominane wyżej w filmie zwierzęta. Niektóre normalnie dla człowieka niedostępne, bo bardzo dzikie i trzymające się z dala. Inne możliwe to zaobserwowania przy włożeniu odrobiny wysiłku. Tu w muzeum jednak można patrzeć z bliska bez obawy o spłoszenie.

Muzeum Przyrody znajduje się na terenie pięknego kompleksu, który warto również zwiedzić. Szczególnie teraz, gdy pogoda dopisuje. Można przejść się kładką, na której znajdują się choćby tropy zwierząt. Samo Drozdowo znajduje się na terenie Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi. Cudne miejsce do wszelkich wycieczek pieszych czy rowerowych. Ogólnie rzeka Narew ma wiele do zaoferowania, tylko trzeba chcieć to dostrzec.

Featured Video Play Icon

Nie trzeba jechać nad morze żeby zobaczyć wydmy. Pod Łomżą też są.

Grądy-Woniecko w gminie Rutki (powiat zambrowski) to miejsce, które co najwyżej niektórym może kojarzyć się z zakładem karnym. Tymczasem znajduje się tam wyjątkowa atrakcja przyrodnicza. Pozostałości po lądolodzie ukształtowały teren, zaś wiatr utworzył na nim wydmy.

Na początku przypomnijmy czym one są. Bo przecież nie jest to taka zwyczajna góra piachu. Powstawanie wydmy jest ściśle związane z tym materiałem. Piasek bowiem pędzony wiatrem blisko powierzchni lub wleczony po niej zatrzymuje się za takimi przeszkodami jak głazy, zarośla czy nierówności gruntu. Specyficznie ukształtowany teren po lądolodzie stał się takim naturalnym miejscem, gdzie utworzyła się wydma. Pojedyncza składa się ze stoków dowietrznego i zawietrznego, które rozdzielają jej grzbiet. Stoki te są zazwyczaj asymetryczne. Nakładające się wydmy tworzą nieregularne, rozległe formy poprzeczne do kierunku wiatru – pola wydmowe.

To wszystko można podziwiać właśnie w Grądach-Woniecko. Ale nie tylko ten specyficzny teren jest atrakcyjny. W pobliżu znajduje się ogromny, naturalny basen z wylewem Narwi oraz miasteczko Wizna, które słynie przede wszystkim z bohaterskiej postawy majora Raginisa (wówczas kapitana). Został on heroicznym dowódcą obrony wspomnianej Wizny. Jego postawa pozwoliła opóźnić natarcie wroga. W pobliskiej Górze Strękowej możemy podziwiać miejsce pamięci tego wydarzenia. To miejsce nie jest przypadkowe, tam łączą się ze sobą dwie rzeki: Biebrza i Narew. Taki teren spowodował, że będzie to dobre stanowisko obronne.

Jeżeli mamy więcej czasu, to warto też rzutem na taśmę zwiedzić Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. Piękna ścieżka przyrodnicza prowadzi przez Bronowo, Krzewo i Drozdowo, zaś powrót w stronę wydm może odbywać się przez Starą Łomżę, Siemień Nadrzeczny, Pniewo i Gać. Przyda nam się co najmniej rower, bo objechanie całości zajmie kilka godzin. Długość trasy to około 60 km. Samochodem oczywiście szybciej, ale nie oszukujmy się zwiedzanie miejsc przyrodniczych takim środkiem lokomocji nie ma większego sensu, bo skupiając się na jeździe pomijamy wiele szczegółów. Dlatego jak już nie chcecie rowerem, to nie objeżdżajcie samochodem na raz, tylko róbcie dłuższe postoje.

Featured Video Play Icon

W Podlaskiem jest 40 miast. Od ponad 20 lat skupiamy się tylko na 3.

Województwo Podlaskie istnieje od 1999 roku jako zlepek dawnych województw: łomżyńskiego, suwalskiego i białostockiego. Ze „starych” terenów odebrano naszemu regionowi Olecko i Gołdap. Niedługo stuknie 25 lat jak doszło do tych zmian. Dlatego też, chcielibyśmy rozpocząć dyskusję nad tym, czy urzędnicy nie powinni zmienić utartych schematów myślenia o naszym naszym województwie.

Do refleksji skłonił nas jeden z artykułów w lokalnej prasie, gdzie wymienia się propozycję, by Bielsk Podlaski był miejscem, w którym powstanie nowa jednostka Wojsk Obrony Terytorialnej. Nie wchodząc w szczegóły na ten temat zasadności, chcielibyśmy poruszyć inny – podobny temat. A mianowicie czy rozwój naszego regionu powinien odbywać się wyłącznie o Białystok, Łomżę i Suwałki? Co tak naprawdę dzieje się od niedawna, bo na początku kasa płynęła wielkim strumieniem tylko do stolicy województwa, a Łomży i Suwałkom kapało. W ostatnich latach zaczęło też kapać pozostałym miastom powiatowym. Bielsk czy Hajnówka zyskały lepsze połączenia kolejowe. Z Siemiatyczami jest taki problem, że stacja znajduje się daleko od miasta. Drogowo też się polepszyło. Po latach wyremontowano drogę Białystok – Wojszki, która tylko w połowie miała nawierzchnię, a która jest alternatywą dla krajowej 19. Lepiej jedzie się także z Białegostoku do Łap, ale nie tylko. Nowa droga prowadzi choćby z Sokółki do Dąbrowy Białostockiej i Lipska.

Infrastruktura to jedno. Kolejna sprawa to instytucje. Jednym z takich przykładów jest właśnie Wojsko Obrony Terytorialnej. Podlaska brygada swoją siedzibę ma w Białymstoku w Wojskowej Komendzie Uzupełnień. Dodajmy, że WOT to nowy rodzaj sił zbrojnych i jest cały czas „w trakcie organizacji”, przez co podlega Ministerstwu Obrony Narodowej, zaś pozostałe rodzaje są częścią Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Nie będziemy wchodzić w dywagacje czy potrzebna jest kolejna brygada, ale fakt że jakaś powinna na stałe funkcjonować bliżej granicy jest oczywisty. Tylko problem jest taki, że z Białegostoku łatwiej dojechać do większości punktów granicznych niż choćby z Bielska. Dlatego wracamy do problemy infrastruktury.

Jeżeli chcielibyśmy, by Siemiatycze, Bielsk czy Hajnówka zaczęły jeszcze lepiej się rozwijać – co jest w interesie całego województwa, to powinniśmy zacząć od infrastruktury. Nie możemy patrzeć na komunikację przez pryzmat „z Białegostoku” i „do Białegostoku”. Równie ważne są drogi lokalne. Na przykład Siemiatycze – Hajnówka – Siemianówka – Michałowo – Gródek – Krynki – Sokółka. Przejechanie tej trasy samochodem to obecnie katorga. To trasa, która wynosi 160 km. Krajową 19 jest krócej o 20 km, ale tu nie chodzi o to by było szybciej, ale żeby mieszkańcy przygranicznych miejscowości mogli w dogodnych warunkach przemieszczać się bez potrzeby zasilania „dziewiętnastki”.

Wracając jeszcze do instytucji. To problem znany od lat, z którym nikt, nic nie robi. Otóż ustawy o samorządzie gminnym, samorządzie powiatowym i samorządzie wojewódzkim nakładają na gminy, powiaty i województwa bliźniacze zadania. I tak w Białymstoku funkcjonuje miejski Białostocki Teatr Lalek i wojewódzki Teatr Dramatyczny. Opera jest w Białymstoku tak jak i filharmonia. W ogóle Urząd Marszałkowski czy Starostwo Powiatowe tak naprawdę nie powinny funkcjonować Białymstoku. Ten pierwszy z racji tego, że musi zajmować się całym województwem, zaś Białystok, Łomżę czy Suwałki powinien pozostawić włodarzom miast. Kuriozalne jest też, że Starostwo Powiatowe obsługuje mieszkańców powiatu białostockiego mając siedzibę w Białymstoku, gdy miasto jest odrębnym (innym powiatem) niż powiat białostocki.

Przykłady instytucji skupionych w jednym miejscu można mnożyć. Po prawie 25 latach wiemy już jaki jest koszt tego, że nie było połączeń kolejowych, drogi były fatalne, a większość instytucji skupionych jest w Białymstoku, Łomży i Suwałkach. Podlaskie miasta się wyludniają. A jakby ktoś nie wiedział, to łącznie w regionie jest ich 40. My przez ostatnie lata skupiliśmy się wyłącznie na jednym, a później na 3.

Featured Video Play Icon

Jest kolejna część Tryptyku Podlaskiego. Tym razem zobaczymy piękno podlaskich rzek.

Bez kozery możemy powiedzieć, że wszystkie filmy twórców Cząstki Podlasia – z tymże włącznie mają w sobie magię. Pokazują to, co we wszystkich nas – fanach Podlasia – tkwi w wyobrażeniach. My widzimy wyjątkowość naszego regionu trochę inaczej. Nie tylko przez pryzmat przyrody, ale także w mocy w niej zawartej. Nie bez powodu ludzie przyjeżdżają do Puszczy Białowieskiej ładować wewnętrzną energię, a w Biebrzańskim Parku Narodowym po to by wyciszyć się.

W kolejnej części Tryptyku możemy podziwiać podlaskie rzeki. Ale nie samą wodę, ale całe jej otoczenie. Klangor żurawi, mężczyznę płynącego pychówką, czy łosie wędrujące po mokradłach. To wszystko w połączeniu z muzyką Marka Kubika tworzy niezwykła atmosferę. Aż chce się tam być. Paweł Jankowski i Zdzisław Folga wykonali ogromną pracę, by wszystko zagrało tak jak trzeba. Oglądanie wszystkiego z góry sprawia, że patrzymy na gotowe obrazy od największych mistrzów malarstwa. Po prostu jeden wielki zachwyt!

Rzeki pokazane w filmie to Biebrza i Narew. Widzimy, że jest to miejsce życia nie tylko ptaków. Z dobrodziejstwa otoczenia korzystają także zwierzęta gospodarskie. Gdyby tak przyjechać bladym świtem w tamte miejsca i po prostu obserwować, to można by było to robić cały dzień nie nudząc się. Warto dodać, że na filmie występuje bardzo unikalny na świecie, a mieszkający na Podlasiu – czarny bocian. Gorąco polecamy zarówno obejrzenie dzieła podlaskich twórców jak i całodniową wycieczkę nad te rzeki.

Featured Video Play Icon

Magiczne Podlasie, Suwalszczyzna i bezkresne bagna Biebrzy. Czas na zwiedzanie!

Wróciła wiosna, a to znak że czas wyciągać rowery (jeżeli ktoś nie jeździł zimą). Nareszcie można planować długie wycieczki jednośladem. Jako, że jesteśmy krytykami szlaku Green Velo, tak tym razem będziemy namawiać by chociaż koło niego się kręcić. Bo tak jak sama infrastruktura tego projektu nie jest zadawalająca, tak też sama trasa owszem. Gdy powstawało Green Velo, podlaskie środowisko rowerowe było przekonane, że będzie to biegnąca przez cały region ścieżka dla jednośladów. W praktyce okazało się, że w głównej mierze wyznaczono po prostu trasę po istniejących szlakach, postawiono znaczki, kilka budek ze śmietnikami i tyle. Zdecydowanie rozczarowujące.

Jednak trasa biegnie przez tereny, które warto odwiedzić – Suwalszczyzna, Biebrzański Park Narodowy, Białystok, Puszcza Białowieska i rdzeń Podlasia czyli tereny Bugu. Wystarczy obejrzeć powyższy film, by zobaczyć ile pięknych widoków nas czeka. Oczywiście nie trzeba trzymać się wszystkich punktów Green Velo, ale jazda przez Wigry czy Augustów, a następnie dzikimi terenami do Goniądza to wręcz obowiązek. Potem można odskoczyć na Łomżę lub z Tykocina dostać się do Białegostoku. Szlak proponuje jazdę główną drogą rowerową wzdłuż ekspresowej ósemki. Można jednak spróbować przedrzeć się przez Waniewo do Śliwna, mimo że kładka w tej pierwszej wsi jest zdemolowana, a wójt od lat tylko zapowiada remont. Mimo to istnieje prawdopodobnie jakieś nieformalne dojście do pierwszej platformy, którą przetransportujemy się już na odremontowaną część. Tu jednak gwarancji nie damy, dlatego jeżeli plan się nie powiedzie, to warto jechać przez Łapy i Suraż.

Kolejne punkty z Green Velo to Białystok i Supraśl. Szkoda by było je omijać, bo warto zobaczyć i stolicę województwa i tez lokalne uzdrowisko położone w Puszczy Knyszyńskiej. Dalej trasa biegnie przez Cieliczankę i Kołodno do Michałowa, by ostatecznie dojechać nad Siemianówkę. My jednak proponujemy zmianę trasy, tak by z Supraśla jechać prostą leśną drogą na Krasny Las do  Grabówki, a następnie przez Henrykowo, Rafałówkę i Zabłudów ruszyć nową trasą rowerową do Krainy Otwartych Okiennic. Zobaczenie Trześcianki, Soc i Puchłów to konieczność. Takich domów i cerkwi jak tam nie ma nigdzie w Polsce!

Następnie ruszymy z Ryboł przez Wojszki do Plosek, by leśnymi i wiejskimi drogami bezpiecznie dojechać aż do Orli i Dubicz Cerkiewnych z powrotem na szlak Green Velo. Potem jedziemy już po trasie aż do Mielnika, gdzie będzie przeprawa promem po rzece i kolejne województwo. Przejechanie całej drogi od Suwałk do Mielnika nad Bugiem zajmie sporo czasu, bo to wyprawa na cały tydzień. Nie zapomnijcie zarezerwować noclegów!

Featured Video Play Icon

Tropiciele z Podlasia. Wyjątkowy film ukazujący dzikość naszego regionu.

Jakoś tak się utarło powiedzenie, by rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Gdyby jednak zasugerować takie rozwiązanie mieszkańcom Podlasia, to by popukali palcem w czoło. U nas jest taki sam spokój i taka sama dzicz jak tam. Nawet Białystok to duże miasto, w którym napotkać można sarny, łosie czy dzikie kaczki. Co więc musi być poza obszarem? Im dalej od głównego miasta województwa podlaskiego tym bardziej dziko. Wystarczy pojechać do Biebrzańskiego Parku Narodowego, by się o tym przekonać.

Film dokumentalny „Dzika Polska Tropiciele z Podlasia” właśnie tą dzikość naszego regionu pokazuje. Robi to oczami tych, którzy tej dzikości w ogóle poszukują i opowiadają o niej z własnymi odczuciami. Dlatego warto zobaczyć powyższy film. Dowiedzieć się z niego możemy między innymi o zwyczajach łosi, wilków czy dzików.

Najbardziej dzikie miejsca w Podlaskiem znajdują się we wspomnianym Biebrzańskim Parku Narodowym, ale nie tylko. Puszcza Białowieska, Knyszyńska i Augustowska są na tyle obszerne, że i tam w głębi nie widać śladu ingerencji człowieka. Czysta natura. Podobnie w okolicach Łomży, Siemiatycz i Wysokiego Mazowieckiego znajdują się rozległe tereny, gdzie możemy podziwiać dorzecza Narwi i Bugu, a tam sporo miejsca, gdzie człowiek nic nie dotykał.

Czy znacie te podlaskie miasteczka? Jedno ma granice jakby było puzzlem.

Województwo Podlaskie jest jednym z szesnastu w Polsce i składa się z 14 powiatów i trzech miast na prawach powiatu – czyli gmin, w których prezydent jest jednocześnie starostą. To Białystok, Łomża i Suwałki. Dlatego powiat suwalski to nie to samo co Suwałki, powiat łomżyński to nie Łomża, a białostocki nie jest Białymstokiem. Te wszystkie informacje są w miarę znane większości, ale gdyby tak zapytać o podlaskie gminy, to tutaj znajomość raczej ograniczałaby się do własnej i sąsiednich.

Tymczasem nasze województwo składa się aż ze 118 gmin. Być może niektórzy nie wiedzą o ich istnieniu. Szczególnie że 78 z nich to gminy wiejskie, a oznacza to, że w ich obrębie znajdują się tylko wsie. Mamy też 27 gmin miejsko-wiejskich, czyli takich gdzie są wsie, ale też jest jakieś miasto. Co ciekawe, mimo 14 powiatów mamy tylko 10 gmin miejskich. W powiecie bielskim są aż dwie takie gminy – Bielsk Podlaski i Brańsk. Natomiast Sokółka i Mońki są gminami miejsko-wiejskimi. Białystok, Łomża i Suwałki są miastami na prawach powiatu, więc nie są ani gminą miejską, ani miejsko-wiejską, ani wiejska.

Im gmina jest aktywniejsza, tym więcej osób o niej wie. A co z tymi, o których przeważnie słyszeli tylko jej mieszkańcy i sąsiedzi? Warto również i o nich coś napisać. A to dlatego, że czasem znajdują się w nich interesujące miejsca do odwiedzenia. Tam gdzie potencjalnie „nic nie ma”, również może się skrywać coś ciekawego. I właśnie w ten sposób chcielibyśmy Wam przedstawić niektóre podlaskie miasta, które nie są tak znane jak stolice powiatów.

Czy to miasto w Niemczech?

fot. UM Lipsk

Gdy wpiszemy w Google: Lipsk, to mapy pokażą nam miasto w Niemczech. Jest ono popularniejsze od naszego za sprawą drużyny piłkarskiej RB Lipsk. My mamy natomiast Biebrzę Lipsk. W naszym podlaskim miasteczku, położonym nieopodal Augustowa znajduje się okazała neogotycka, katolicka świątynia, która przypomina białostocką katedrę. Jednak najbardziej znana dla ludzi z okolic jest wielka pisanka, która nawiązuje do regionalnej tradycji tworzenia przepięknych malowideł na jajkach wielkanocnych.

Kwadratowy park

fot. PanSG / Wikipedia

Szczuczyn to miasto położone nieopodal Grajewa. Jeżeli tam kiedykolwiek traficie, to zapewne znajdziecie się w głównym punkcie miasta czyli kwadratowym parku pośrodku miejskiej zabudowy. Jedno jest pewne – bardzo tam spokojnie. Mimo interesującej historii miasta, dziś pozostało kilka zabytków. Z czego ten najstarszy z 1690 roku nie wygląda zbyt ciekawie. To po prostu budynek murowany przy wspomnianym wyżej parku na Placu Tysiąclecia. Numer budynku to 1. Na szczęście miasto ma też inne ładniejsze zabytki. Pod względem atrakcji lepiej prezentuje się to co jest poza miastem. Szczególnie pagórkowate tereny, gdzie możemy podziwiać piękne widoki.

Taka stacja to skarb!

fot. Przykuta / Wikipedia

Kolejne miasteczko, którego możecie zbytnio nie kojarzyć to Kleszczele w powiecie hajnowskim. Tam znajduje się przepiękna, drewniana, niestety nieczynna stacja kolejowa z 1900 roku. W miasteczku jest także biała cerkiew z niebieskim dachem, a także kościół katolicki. Na oba budynki warto oko zawiesić. Położenie Kleszczel jest dosyć dobre – bo leżą one na skraju Puszczy Knyszyńskiej. Niedaleko jest także do granicy województw Podlaskiego z Mazowieckiem i Lubelskiem. A po drodze same piękne, górzyste tereny.

Idealne dla wędkarzy

Stawiski / fot. Sylwester Górski / Wikipedia

Powiat kolneński ma w swoich zasobach oprócz Kolna oczywiście także Stawiski. Główną atrakcją miasta jest ichniejszy zalew, po którego środku prowadzi pomost. Idealne miejsce dla wędkarzy, a także wszystkich tych, którzy chcą odpocząć w ciszy i spokoju. Można także latem plażować.

Tam gotował Robert Makłowicz

Fani Wiedźmina doskonale znają Novigrad, a tymczasem my w Podlaskiem mamy Nowogród. Najciekawszym miejscem, które naprawdę warto tam zobaczyć jest skansen kurpiowski. Na miejscu możecie zobaczyć 34 różne obiekty – dawne chałupy, spichlerze, kuźnia, młyn wodny, wiatrak czy nawet dworek. W ostatnim czasie jeden z odcinków w naszym województwie nagrywał tam Robert Makłowicz. W mieście znajduje się także wielki schron bojowy.

Miasto puzzel

Dąbrowa Białostocka położona niedaleko Sokółki to miejsce, które możemy odwiedzić razem ze wspomnianym Lipskiem. Oba miasta są sąsiadami. Pierwsze, na co zwróciliśmy uwagę, to ciekawe granice miasta. Wyglądają jak puzzel! Główną atrakcją miasta jest stary wiatrak oraz piękny neoromański kościół i drewniana, prawosławna kapliczka na cmentarzu.

Mamy nadzieję, że wszystkie miejsca uda Wam się odwiedzić.

Featured Video Play Icon

Wiosna to czas rozlewisk. Zobacz jak Narew pięknie rozlała się po okolicy!

Idzie do wiosny pełną parą. Coraz wyższa temperatura, brak odpadów śniegu, pierwsze powroty dzikich ptaków. Inaczej mówiąc – natura budzi się znów do życia! Ważnym elementem tej całej układanki są rzeki, które wylewają. Ostatnie lata mieliśmy dosyć długą – bo trwającą przez lato i zimę suszę. Zmiany klimatyczne zaczynają dawać w kość wszystkim. Zamiast normalnych deszczy mamy potężne ulewy, a śnieg pada w takich rejonach świata, gdzie go nie widziano od kilkudziesięciu lat. W efekcie zimy nie są tak obfite w śnieg, a lata coraz bardziej gorętsze.

Obecna zima była dosyć łagodna, ale na szczęście napadało tyle śniegu (i też deszczu), że na podlaskich rzekach utworzyły się rozlewiska. Jest to pozytywny prognostyk. Nawodnione okolice odrodzą rośliny, pojawią się owady, a za nimi ptaki, które założą gniazda. Do tego lasy – będące naturalnymi zbiornikami wodnymi uzupełnią zapasy. Jednym słowem latem nie będzie żółto tylko zielono! Brak suszy to także lepsze zbiory w rolnictwie.

Warto też dodać, że rozlewiska to przepiękne widoki. Dzięki temu możemy obserwować naturę w całej krasie. Jeżeli chcielibyście to zrobić, to warto wybrać się do Strękowej Góry. Tam można patrzeć jak rozlała się rzeka z wysoka. Warto też zobaczyć miejsce zwane Grądy-Woniecko i Wiznę. Tam również widoki będą przepiękne. A tymczasem upajajcie się widokami z filmu.

Featured Video Play Icon

Tak dawniej wyglądał Tłusty Czwartek na Podlasiu

Tłusty czwartek dzisiaj to po prostu kupowanie pączków i faworków oraz zajadanie się nimi na potęgę. Czy tak było zawsze? Na Podlasiu panowały pewne zwyczaje, które być może są gdzieś jeszcze praktykowane. Jedno jest pewne – najlepsze wypieki wychodzą wtedy, gdy robimy je samodzielnie, z dobrej mąki, a najlepiej gdy wypiekamy w starym tradycyjnym piecu. Smak wtedy jest nieporównywalny z tym co dostajemy w dyskontach i hipermarketach.

Dawniej oprócz pączków wypiekano także „chrust” czyli faworki, którymi częstowano gości wieczorem przy zakrapianych ucztach. Tłusty Czwartek wypada tydzień przed Środą Popielcową. Dawniej trzy dni przed nią nazywano „Kusakami”. Był to czas intensywnej zabawy. Karczmy były pełne. Panny i kawalerzy pod jej wejście przyciagali drewniany kloc. Następnie przybyłych polewano wodą aż do momentu, gdy nie wkupili się swoimi poczęstunkami w łaski pozostałych biesiadników. Kloc, którzy przyciągano słuzył do zabawy w skakanie przez niego. Kolejnego dnia po domach chodzili przebrani mieszkańcy, którzy prosili gospodarza o jakieś podarki. Najczęściej dawano słoninę, chleb, a nawet oferowano nocleg.

Na koniec nie może zabraknąć jeszcze przepisu na pączki. Oto i on:

Składniki:
– 2 szklanki mąki krupczatki (typ 450)
– 30 dag półtłustego sera twarogowego
– 3 łyżki cukru
– 1/3 szklanki mleka
– 6 dag masła
– 3 dag drożdży
– 2 całe jajka
– 2 żółtka
– łyżka soku pomarańczowego
– skórka otarta z pomarańczy
– sól
– 750 ml oleju do smażenia
– cukier puder do posypania

Sposób wykonania:
1. Drożdże rozetrzeć z łyżeczką cukru, mlekiem i 2 łyżeczkami mąki, a następnie zostawić do wyrośnięcia
2. Twaróg dwukrotnie przepuścić przez maszynkę do mielenia
3. Masło starannie utrzeć z cukrem i cały czas ucierając, dodawać stopniowo żółtka, jaja i ser
4. Do utartej masy dodać skórkę i sok z pomarańczy
5. Przesianą mąkę rozczynić i dodać sól
6. Dokładnie wyrobić ciasto, przykryć i zostawić w cieple
7. Gdy ciasto wyrośnie, formować z niego niewielkie kule i układać je na posypanej mąką stolnicy
8. Przykryć i zaczekać, aż wyrosną
9. Następnie smażyć partiami na rozgrzanym tłuszczu
10. Po zdjęciu z patelni odsączyć na papierowym ręczniku
11. Posypać cukrem pudrem

Smacznego!

 

Featured Video Play Icon

Piękne miejsce ukryte w lasku. Idealne na spacery!

Naturalne zbiorniki wodne, oczka wodne w lasach i na polach, bagna, torfowiska, wydmy, starorzecza, siedliska przyrodnicze i wiele wiele innych pozostałości ekosystemów to tak zwane użytki ekologiczne. Jest to forma ochrony przyrody, która dotyczy obszarów przyrodniczych niewielkich rozmiarów. Jednym z ciekawszych tego typu miejsc jest Użytek ekologiczny – Źródło będący pod ochroną od 2001 roku. Mieści się niedaleko Łomży w Stawiskach.

Możemy tam podziwiać przepiękny zbiornik wodny w lesie, który jest całkiem sporych rozmiarów. Takie miejsce służy przede wszystkim obserwacji przyrody. Możemy nasłuchiwać różne gatunki ptaków, obserwować rozkwit roślin. Nie brakuje też bobrów. Ciche i spokojne miejsce, a tak wiele się w nim dzieje. Trzeba tylko się skupić i wyostrzyć zmysły obserwacji.

Żeby odwiedzić to miejsce trzeba najpierw wybrać się do Leśnictwa Stawisko w Nadleśnictwie Łomża. Siedziba znajduje się tuż przy drodze krajowej nr 61. Po drugiej stronie drogi będzie znajdować się Zalew w Stawiskach. To właśnie drogą prowadząca z tego zbiornika dojdziemy do Źródła, które jest nieopodal.

Featured Video Play Icon

Jest szansa na nowoczesną trasę Białystok – Augustów! Sporo się dzieje na podlaskich drogach.

Mimo, że mamy zimę, to wiele się dzieje na podlaskich drogach. Dla porządku przypomnijmy, że przez nasz region ma przebiegać Via Baltica (ekspresówka z Warszawy do Tallina w Estonii) oraz Via Carpatia (międzynarodowa trasa z Kłajpedy na Litwie do Salonik w Grecji). Trasa tej pierwszej przez Podlaskie przebiegać będzie od Budziska na granicy z Litwą, przez Suwałki, Szczuczyn, Stawiski, Łomżę i Śniadowo. Druga zaczyna się na granicy z Białorusią w Kuźnicy i biegnąć będzie po obecnej trasie, czyli Sokółkę do Białegostoku, a dalej przez Dobrzyniewo Duże, Choroszcz, Ploski, Haćki, Bielsk Podlaski i Siemiatycze.

Warto pamiętać, że przy okazji tych dwóch wielkich inwestycji powstają także obwodnice miast, ale też będą łączniki Via Carpatia – Via Baltica. Generalnie więc na tych dwóch korytarzach międzynarodowych skorzystają nie tylko przewoźnicy i firmy transportowe, ale wszyscy mieszkańcy – mając daleko od siebie TIR-y, a przy okazji mogąc korzystać z obwodnic. Jak wspomnieliśmy na początku, na podlaskich drogach, mimo zimy sporo się dzieje. Na przykład ostatnio otwarty został łącznik, którym można ominąć Łomżę jadąc z Zambrowa w kierunku Ostrołęki i Szczytna. Docelowo droga będzie łączyć drogę krajową 63 z ekspresówka Via Baltica.

Jeżeli chodzi o tą drogę, to w tym roku drogowcy mają skończyć odcinek Łomża Południe – Łomża Zachód ze zjazdem na drogę krajową 61 ze Szczuczyna do Ełku Południe. Gotowy będzie też odcinek łączący granicę z Litwą w Budzisku z obwodnicą Suwałk.

Ważą się też losy innych dwóch dróg – porzuconej przez niektórych polityków trasy Białystok – Augustów oraz szesnastki z Białegostoku do Ełku. Jedna z nich zostanie łącznikiem pomiędzy Via Carpatia a Via Baltica. Pod uwagę będą brane różne kryteria, jednak warto zauważyć, że na trasie Białystok – Augustów jest 5 razy więcej TIR-ów niż z Białegostoku do Ełku. A to może być kluczowy czynnik przy decyzji o łączniku. Problem w tym, że nikt nie zaplanował pieniędzy na taką inwestycję. Trzeba by było sporo się napocić w Warszawie, by przekonać premiera do zmian. Szczególnie, że każdy wariant ma swoich zwolenników i przeciwników. W tym wpływowych polityków.

W tym roku prawdopodobnie ruszą także prace nad Via Carpatia – mają być realizowane odcinku Kuźnica – Sokółka, Krynice – Białystok Zachód oraz Białystok Zachód – Księżyno.

 

Samiec sarny (kozioł) ze scypułem na głowie. fot. Grzegorz Żurek / Lasy Państwowe

Aksamitne poroża sarny można zaobserwować tylko zimą

Zima to czas, gdy spacerujący lasami mogą napotkać sarny, których głowy zdobione są aksamitnym porożem – czyli delikatną, owłosioną i silnie ukrwioną skórę okalającą poroże nazywaną scypułem. Generalnie z dzikich zwierząt sarnę zobaczyć można najłatwiej. Są to tak samo płochliwe zwierzęta, ale kręcą się w pobliżu młodych drzew i niskich roślin. Dlatego spędzając czas na wieżach widokowych w pobliżu polan możemy je dostrzec. Oczywiście pamiętajmy, że wszystkie zwierzęta aktywnie funkcjonują w czasie, gdy wstaje słońce. Dlatego na leśną wędrówkę można się wybrać zawsze, ale jeżeli nastawiamy się także na obserwację zwierząt to musimy wstać jeszcze w nocy.

Scypuł, o którym wyżej wspomnieliśmy, wygląda jak błyszczący, mięciutki meszek, może dlatego scypuł po angielsku to velvet, czyli aksamit. Wyrasta on wraz z rozwijającym się porożem, które każdego roku późną jesienią, kozły zrzucają, by następnie odbudować je na nowo. Występujące w nim liczne naczynia krwionośne transportują wraz z krwią makro i mikroelementy niezbędne do rozwoju nowo powstającego poroża. Gdy poroże jest w pełni wykształcone następuje zatrzymanie dopływu krwi, scypuł zamiera i usycha, a samce wycierają go o drzewa i krzewy.

Pamiętajmy, że dzikie zwierzęta – nawet, gdy wyglądają na miłe czy spokojne to nadal są dzikie. Próba podchodzenia do nich, drażnienia ich, robienia sobie z nimi selfie to narażanie się na ryzyko ataku. W internecie nie brakuje filmów z ludźmi, którzy próbowali i solidnie oberwali.

Featured Video Play Icon

Czy można dopłynąć z Łomży do Białowieży? Im to się udało!

W czerwcu 1927 roku w łomżyńskim czasopiśmie Życie i praca można było przeczytać relację z przepłynięcia łodzią z Łomży do Białowieży. Czterech śmiałków, uczniów 8-klasy zdecydowało się na tą wyjątkową wyprawę. Cała trudność polegała na tym, że trzeba było całą drogę wiosłować pod prąd. A dystans między dwoma miejscowościami jest spory. Lądem to 150 kilometrów. Rzecznymi zakolami? Dużo więcej.

– Któregoś dnia (było to jeszcze w kwietniu) przyszła mi do głowy myśl urządzenia wycieczki do Białowieży – łódką – tak zaczyna się relacja z tego wyjątkowego wydarzenia. Oczywiście chętnych było bardzo wielu, z pośród których ostatecznie miało jechać 4-ch. tj. Jarocki Stanisław, Kraszewski Kazimierz, Stilter Andrzej i ja (Jan Kazimierz Wiszniewski – dop. red). Było więc nas czterech żądnych przygód, nowych wrażeń, miłujących życie koczownicze – a takim jest właśnie jazda łódką w nieznane okolice, jazda pełna niewygód i trudów. – można było przeczytać w Życiu i praca.

Po otrzymaniu świadectw w niedzielę 19 czerwca, od poniedziałku rozpoczęliśmy przygotowania do podróży. Niezbędna była dla nas dokładna mapa, którą też otrzymaliśmy od p. Krauzego, okazującego wielkie dla naszej wyprawy zainteresowanie; był na tyle dobry, że we środę o godz. 5-tej pożegnał nas nas przystani. Zakupiliśmy na drogę prowiantów (2 klg. słoniny, 5 klg. ryżu, 5 klg. cukru, kakao, kawy, makaronu, soli, i t. d.), finanse też nie przedstawiały się zbyt skromnie – mieliśmy więc wszystko, co jest potrzebne na 2-u tygodniową wycieczkę. Rankiem 22 czerwca siedzieliśmy już w łodzi.

W szybkiem tempie minęliśmy most, Starą Łomżę, Szur, które groźne, zdradliwe wiry oglądaliśmy w godzinę po wyjeździe. Przed Siemieniem, chcąc się upewnić co to za wieś zapytałem jakiegoś rybaka o nazwę. Ten się odwrócił, przyjrzał chałupom jakby pierwszy raz je widział i ostatecznie mruknął coś niezrozumiale. Ciekawe, że wszyscy chłopi niechętnie patrzą na wycieczkowiczów, a pytania ich uważają za kpiny. 

Minęliśmy rozsiadłe nad rzeką Niewodowo, Siemień, Rakowo-Czachy, Rakowo-Boginie i o 11-ej zatrzymaliśmy się na śniadanie przed Krzewem. Śliczne brzegi ma Narew w odcinku Krzewo – Bronowo. Samo Krzewo ma bardzo ładne położenie: chaty, rozrzucone na dość wysokich wzgórzach, porośniętych lasem, łyskają pośród zieleni bielą ścian, dalej zaś nieco lewy brzeg porastają bujne trzciny i wysokie trawy, które znowu są podszyciem pięknych olszyn. Tutaj zauważyliśmy pierwszy raz 2 jastrzębie unoszące się ponad wierzchołkami – ptaki, które potem będziemy często spotykać.

Na noc zatrzymaliśmy się w Złotorji, w smutnem dla nas miejscu, gdyż tutaj gwoli dogodzenia podniebienia wydaliśmy aż 5 zł. i kazaliśmy sobie usmażyć rybek. Dobre, bo dobre, ale jak przyrządzane! Pierwszy raz widziałem takie barbarzyństwo! Z żywych, rzucających się jeszcze, zeskrobywała gospodyni wbrew naszym protestom łuskę, następnie żyjącym wyjmowała wnętrzności i, co jest potworne, biedne te nieme stworzenia rzucały się jeszcze na gorącej patelni, przetrzymywane nożem (żeby nie upadły na podłogę) przez gospodynię.

Minęliśmy Izbiszcze, Topilec, Bokiny, Uhowo, znajdujące się po przeciwnej stronie mostu kolejowego w Łapach i w tem ostatnim mieście urządziliśmy dwugodzinny postój. Miasteczko małe, nieciekawe, właściwie tylko stacja kolejowa z solidnemi zabudowaniami stacyjnemi. O godz. 16-ej wyruszyliśmy dalej. Ludność tu zupełnie inna, niż tam w dole Narwi! Odcinek Łomża -Białowieża z biegiem rzeki można podzielić na 3 części. Łomża – Waniewo – ludność na wskroś polska, katolicka, Waniewo – Suraż – daje się już słyszeć język ruski, większość jest jednak Polaków – katolików, Suraż-Białowieża – o, tutaj wszystko na każdym kroku przypomina Białoruś, ale o tem później! Jakież było moje zdziwienie, gdy po raz pierwszy przed Waniewem otrzymałem na swe pytanie ruską odpowiedź! Później zdarzało się to coraz częściej i częściej, tak że w końcu dziwiłem się, gdy słyszałem polski język!

Bardzo chętnie rozmawiałem z chłopami, spotykanymi w drodze, wiedząc że tylko w ten sposób poznam ich charakter i obyczaje. Rozumieliśmy się doskonale mimo, że ja mówiłem do nich po polsku, a oni zaś do mnie po białorusku!

Nigdzie nie spotkałem tyle uprzejmości, co w Narwi na plebanji. Wielebny ksiądz proboszcz tyle nam okazał serca, tak serdecznie z nami rozmawiał, że wprost zawstydzeni byliśmy Jego uprzejmością! Spotkała nas tu prawdziwa, staropolska gościnność!

Już widać Białowieżę! Czerwieni się na zielonem tle drzew zameczek myśliwski b. cara Mikołaja II, obecna własność Państwa Polskiego. Muszę się przyznać, że niekiedy wątpiłem czy dojedziemy łodzią do samego miejsca, tak niektóre przeprawy były ciężkie. Jeszcze ostatni wysiłek – i jesteśmy w Białowieży. Zatrzymujemy się na brzegu, a tymczasem coraz więcej osób zbiera się i z zaciekawieniem nam się przygląda.

Cała wyprawa trwała 17 dni. Z Łomży do Białowieży uczniowie płynęli 9 dni. Potem odpoczywano 3 dni. Droga powrotna z prądem była już dużo szybsza. Trwała 5 dni.

Powyższe fragmenty z czasopisma Życie i praca – numer 29-39 z 1927 roku. Poniżej pełny artykuł.

Tytuł: Życie i Praca : organ informacyjno-społeczny poświęcony sprawom Ziem Województwa Białostockiego. R. 4, 1927, numery 29-39

Wydawca / drukarz: Michał Piaszczyński

Miejsce wydania / druku: Łomża

Data: 1927

Język: polski

Typ źródła: czasopismo

Lokalizacja oryginału: Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie

fot. Podlaski Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków

Podlaskie ma nowy zabytek. To wyjątkowy kościół w Przytułach.

Bardzo znany architekt Stanisław Bukowski, autor większości budynków w centrum Białegostoku także zaprojektował kościół w Przytułach, który właśnie stał się zabytkowy. Kościół parafialny p.w. Św. Krzyża w Przytułach, wpisuje się do rejestru zabytków nieruchomych województwa podlaskiego w szczególności ze względu na wartości historyczne: osobę projektanta – arch. inż. Stanisława Bukowskiego i zachowane wartości artystyczne zawarte w bryle budynku i dyspozycji elewacji, potwierdzone autentycznością substancji, funkcji i formy – poinformowała prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz, podlaska konserwator zabytków.

Kościół w Przytułach powstał w latach 1950 – 1960 roku. Jest to dość „młody” budynek. Jednak jego unikalność sprawiła, że już jest zabytkowy. Rzadko kiedy można napotkać w Polsce budynek wykonany z łamanego kamienia i cegły. Nawiązuje on do trochę do stylu romańskiego, ale trudno tu jednoznacznie przesądzić, bo znajdziemy też elementy gotyku. Dominującym elementem dekoracyjnym kościoła w Przytułach jest „motyw schodkowy” zastosowany w szczytach, blendach, zwieńczeniu portalu, naczółkach trójbocznie zamkniętych otworów okiennych.

Kościół stanowi cenny w skali regionu i kraju modernistyczny obiekt sakralny. Ponadto użyty materiał oraz usytuowanie kościoła na wysokim wzgórzu nadaje świątyni walor malowniczości. Nie miałam żadnych wątpliwości, iż kościół p.w. Św. Krzyża w Przytułach powinien znaleźć się w rejestrze zabytków województwa podlaskiego – informuje prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz. My również wątpliwości nie mamy, że taki okazały budynek zasługuje już teraz na miano zabytku.

fot. Sylwester Górski / Wikipedia

Rezerwat Kalinowo. Zobacz te wszystkie cuda przyrody na własne oczy!

Wracamy do Doliny Narwi. Ostatnio proponowaliśmy Wam jej odwiedzenie rowerem. Tym razem skupimy się tylko na jednym miejscu, które warto przejść pieszo o każdej porze roku, zaś rower może nam przeszkadzać. To górzysty Rezerwat Kalinowo w gminie Piątnica.

Zdecydowanie największą powierzchnię rezerwatu zajmują grądy i są one jedynym skrawkiem wielogatunkowego lasu liściastego o naturalnym charakterze na całej Wysoczyźnie Kolneńskiej. Spacerując po terenie napotkamy lipy, dęby, klony, brzozy czy graby. Nie brakuje też kwiatów szałwii, goździka czy zawilca. Unikalny charakter lasu stworzył doskonałe warunki do osiedlania się wielu gatunków ssaków i ptaków. Spośród przedstawicieli ssaków spotkać można tu jenota, borsuka, lisa, kunę, tchórza, gronostaja czy łasicę! Chodząc po lesie usłyszy też dzięcioła. Można zaobserwować też zięba, kosa czy sójkę. Prawdziwe bogactwo natury!

Na szczególną uwagę zasługuje również płynąca przez rezerwat Narew. Jej zakola w leśnych zakątkach prezentują się niesamowicie. Jeżeli jesteście pasjonatami fotografii, to możecie stworzyć naprawdę cudowne zdjęcia w tym miejscu. Potrzebne będzie tylko trochę słońca, aczkolwiek w pochmurne dni tez możecie popróbować.

Rezerwat znajduje się nieopodal Łomży. Oznacza to, że możecie się do rezerwatu wybrać albo samochodem albo piechotą jeżeli dojedziecie autobusem z Łomży do Drozdowa (podróż trwa 20 minut). Ostatecznie możecie też jechać rowerem aczkolwiek rezerwat jest terenem górzystym, zatem nie każdemu może odpowiadać wycieczka jednośladem. Tak czy owak warto tam jechać i zobaczyć te wszystkie cuda przyrody na własne oczy!

fot. Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi

Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. Przejedź rowerem dookoła i podziwiaj przyrodę.

W ramach Światowego Dnia Turystyki na terenie Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi, przy forcie nr 1, odbyło się uroczyste otwarcie ścieżki pieszo – rowerowej pn. „Nadnarwiańskie Górki”. Szczerze powiedziawszy nie wiadomo co oni dokładnie tam otwierali, bo ścieżka ma lekko ponad 3 km, z czego część nawierzchni to kocie łby (dla rowerzystów koszmar), a część to utwardzony piach, który w suche dni jest mordęgą. Zaś inwestycja polegała na wyznaczeniu istniejącej drogi na mapie, oznaczeniu 3 tablicami informacyjnymi oraz 8 tablicami kierunkowymi. Jest też obietnica uzależniona od Wójta Piątnicy. Jeżeli ten będzie chciał się dogadać z dyrekcją Parku, to pojawią się też stojaki na rowery, kosze na śmiecie i ławki.

O tym wielkim „otwarciu” piszemy przy okazji. Bo ogólnie chcieliśmy Was zachęcić do objechania rowerem całego przyrodniczo cennego terenu Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi i jego okolicy. Trasa wynosi 75 km. Na wspomnianym wyżej „otwieranym” terenie z Piątnicy do Kalinowa przejedziemy przez strefę krawędziową, z której rozciąga się widok na dolinę Narwi, przebiegając wzdłuż wysoczyzn okalających prawy brzeg rzeki. Fragment trasy przechodzi również obok fortów carskich, które stanowią atrakcję historyczną i czaplińca, gdzie w bezpiecznej odległości możemy podziwiać gniazda czapli siwej tworzącej zwartą kolonię. Tuż obok znajduje się zasiedlone gniazdo bielika. W tym miejscu obserwujemy bardzo rzadkie sąsiedztwo dwóch gatunków ptaków: osobnika szczytowego i jego ofiary. W przestrzeni okalającej ścieżkę turystyczną występuje również bardzo ciekawe polodowcowe ukształtowanie terenu z okresu zlodowacenia środkowopolskiego. Stojąc na południowym skraju Wysoczyzny Kolneńskiej zobaczymy wspaniały widok na dolinę i jej najwęższy odcinek.

Jadąc dalej możemy zawitać do Muzeum Przyrody w Drozdowie. Piękny budynek, wspaniałe wnętrza, kładka, park, wypchane dzikie zwierzęta. Jest naprawdę co podziwiać! Kolejny przystanek to Piaskowa Górka, która jest niezwykłym siedliskiem zwierząt, roślin i owadów. Jeżeli chodzi o te ostatnie – to w tym miejscu odnotowano 27 gatunków motyli! Kolejna atrakcja to Bronowo. Tamtejszy drewniany most zagrał w filmie „Wołyń”. Ogólnie to piękne widokowo miejsce. Następnie zjedźmy na chwilę z Parku i wybierzmy się do Wizny. To jest miasteczko o wyjątkowej historii. Warto zobaczyć też wydmy i niesamowite miejsce jakim są Grądy-Woniecko.

Powrotny odcinek wiedzie przez Rybno, gdzie zimą szusują narciarze. Jest też Siemień Nadrzeczny w pięknym widokiem na Narew oraz inny punkt widokowy – Góra Królowej Bony. Na sam koniec do odwiedzenia pozostanie Stara Łomża i Łomża.

 

Featured Video Play Icon

Piękne stare miasto. Łomża ma czym zachwycić!

Jeszcze 20 lat temu Łomża nie przypominała tego miasta, którym jest obecnie. W 1999 utraciła status miasta wojewódzkiego na rzecz Białegostoku, które stało się stolicą połączonego z Łomżyńskiego, Suwalskiego i Białostockiego województwa podlaskiego. Zmarginalizowana i pomijana przez władzę na szczęście nie zniechęciła swoich mieszkańców. W ciągu dwóch ostatnich dekad liczba ich nieznacznie zmieniała się.

Łomża powstała w X wieku. Przetrwała zabory, dwie wojny. Przez miasto przepływa rzeka Narew. W okolicy znajduje się również Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi, a także Chroniony Krajobraz Równiny Kurpiowskiej i Doliny Dolnej Narwi. W granicach miasta położony jest Las Jednaczewski. Pod względem przyrodniczym miasto może także cieszyć się bogactwem jezior zakolowych.

Najważniejsze zabytki Łomży to ratusz z lat 1822-1823, Brama Napoleona, Klasztor Kapucynów z kościołem Matki Bożej Bolesnej, Katedra św. Michała Archanioła i Jana Chrzciciela z 1525 roku! Spacerując po mieście możemy natrafić na ławeczkę z pomnikiem Hanki Bielickiej. Aktorka była związana z Łomżą, w której zamieszkała po I wojnie światowej. Warto tu podkreślić, że Bielicka często podkreślała publicznie swoje zamieszkanie – dzięki czemu przysłużyła się promocji miasta.

Gdy patrzymy na powyższy film, to możemy zauważyć że po 20 latach bardzo wiele się zmieniło. Co prawda Łomżę dotknęła betonoza – choroba wielu prezydentów miast, ale nie brakuje terenów zielonych, które w jakiś sposób rekompensuje głupi pomysł zabudowywania zabudowywania głównych placów w mieście kostką. Trzeba podkreślić, że po mieście spaceruje się całkiem przyjemnie. Dlatego jeżeli jeszcze nigdy nie byliście tam, to koniecznie kupcie bilet (póki co można tylko na autobus) i czym prędzej przyjeżdżajcie.

 

 

 

Featured Video Play Icon

Dolina Dolnej Narwi. Piękne i spokojne tereny czekają na zwiedzających.

Można samochodem, a można rowerem. Dolina Dolnej Narwi ma bardzo dużo do zaoferowania wszystkim zwiedzającym. Na jakie atrakcje możemy liczyć w tamtym rejonie?

Jeżeli przemierzacie rowerem, to warto wybrać się trasą, którą jedzie autor powyższego filmu. 113 km jest naprawdę do zrobienia! Jedziemy z Łomży do Jednaczewa, a dalej przez piękne tereny do Nowogrodu. Kolejny etap to Dziedzice i droga na kurpie. Fragment trasy biegnie przez województwo mazowieckie. Konkretnie to musimy dojechać do Ostrołęki. Następnie wracamy na podlaskie Podkoszary, a stamtąd jedziemy przez Przytuły, Tarnowo i Szczepankowo. Potem, by wrócić do Łomży zostanie już niewielki fragment.

Warte zwiedzenia są już same Łomża i Nowogród. Wspaniała leśna trasa czeka nas w Szablaku. Po drodze w jednąstronę wiele razy będziemy blisko Narwi, co również wiąże się z pięknymi krajobrazami. Powrót do Łomży z Ostrołęki wiąże się już bardziej z oddaleniem od rzeki, ale ładnych widoków również nie zabraknie. Warto jeszcze dodać coś dla tych, którzy się boją odległości 113 km. Wydaje się być duża, jednak jeżeli wyjedziemy wcześnie rano, to bez pośpiechu z wieloma przerwami zaliczymy wszystkie punkty. Na tak dużych trasach warto robić sobie krótkie przerwy regeneracyjne co 25 km oraz jedną dłuższą w połowie trasy. Dzięki temu długie dystanse możemy pokonywać rowerem.

Jeżeli jednak zdecydujecie się na samochód będzie zdecydowanie łatwiej. Wtedy też możecie zabrać ze sobą więcej sprzętu (na przykład aparat ze statywem) i jedzenia. Polecamy jednak stołować się po drodze w okolicznych przybytkach, gdzie zasmakujecie kuchni regionalnej. Wtedy macie szanse odkrywać region wszystkimi zmysłami.

Jak sierpień to Perseidy! Gdzie i kiedy obserwować je w Podlaskiem?

Mamy sierpień, więc trzeba szukać dogodnej lokalizacji, by obserwować Perseidy. Co roku, dzięki ułożeniu Ziemi względem Słońca widoczny jest rój meteorów, który wchodzi na jedną ścieżkę z naszą planetą. Gdy tylko jakieś odłamki wchodzą w naszą atmosferę to natychmiastowo się spalają. Wygląda to zjawiskowo! Dlatego lepiej czegoś takiego nie przegapić. Perseidy widoczne są tylko nocą i to w miejscu, gdzie jest bardzo ciemno. Światła miasta i okoliczna łuna zakłóca ten obraz. Na szczęście w Podlaskiem nie brakuje miejsc, gdzie jest jeszcze nocą bardzo ciemno. Intensywny rozwój temu nie sprzyja.

„Spadające gwiazdy” można oglądać przez cały sierpień, ale prawdziwy spektakl na niebie rozpocznie się po 10 dniu tego miesiąca. Tegoroczne „maksimum” przypada 12 sierpnia. Jeżeli będzie czyste niebo, to ujrzymy na nim kilkadziesiąt meteorów co godzinę. Warto też dodać, że niektóre odłamki komety nie wpadają w ziemską atmosferę całkowicie, a jedynie „prześlizgują się” po niej, co daje świetny efekt na niebie – długiej świetlistej smugi.

Żeby być przygotowanym do oglądania – warto zabrać ze sobą kocyk, koszyk piknikowy z różnymi dobrami na całą noc, a także kompas (lub taką aplikację w komórce). Możemy się rozglądać po niebie, a możemy od razu skierować swój wzrok na południowy zachód. To tam będą najlepsze widoki! Pozostaje nam tylko trzymać kciuki za dobrą pogodę.

 

 

Featured Video Play Icon

W Podlaskiem jest ponad 50 wież widokowych! Zobacz mapę, skąd można podziwiać region.

Pięknych miejsc w Podlaskiem nie brakuje. Czasem jednak ciężko to zobaczyć z ziemi. Dlatego też coraz popularniejszą formą turystyczną są wieże widokowe. I chociaż największe konstrukcje powstają w górach, to w naszym regionie też nie ma czego się wstydzić.

Żeby zobaczyć więcej informacji na temat danej wieży wystarczy przybliżyć mapę w wybranym miejscu i kliknąć ikonkę. Możemy znaleźć wieże w różnych mezoregionach. Nie brakuje widoków na Równinie Bielskiej, Wzgórzach Sokólskich, Dolinie Górnej Narwi czy też Pojezierzu Wschodniosuwalskim. Wieże znajdują się także w Białymstoku jak i w jego bliskiej okolicy – w Kołodnie czy Pańkach.

Co ciekawe wieża znajduje się także w tatarskiej wiosce Kruszyniany. Tam wszyscy przyjeżdżają podziwiać drewniany meczet, mizar czy też smakują lokalnej kuchni, a pomijają wieżę, która może być urozmaiceniem wycieczki. Jest to tak zwana „Orla wieża”. Dlatego, gdy następnym razem będziecie gościć w Kruszynianach (lub jedziecie tam po raz pierwszy), to nie zapomnijcie również zapytać i o tą atrakcję. Z wieży możemy podziwiać tam wyjątkowe gatunki ptaków.

Warto wybrać się także do Siemieniakowszczyzny. Wieś położona u stóp Puszczy Białowieskiej oferuje naprawdę wysoką konstrukcję, z której widoki są olśniewające! Możemy natrafić na rozlewiska, możemy zobaczyć żubry. To kwestia pory roku, pogody i szczęścia. Niemniej jednak warto spróbować. Szczególnie, że można to połączyć z wycieczką do reszty Puszczy Białowieskiej.

Świetną konstrukcję możemy również podziwiać w Puszczy Białowieskiej w Kosym Moście. Tam niedaleko znajduje się ostroja żubrów. Dodamy tylko żeby nie wybierać się tam samemu i bez telefonu, bo to już głęboki las i wystarczy trochę roztargnienia, by się zgubić. Oczywiście droga jest normalna, ale w lesie jak to w lesie, szczególnie tak wielkim jak Puszcza Białowieska lepiej być dodatkowo ostrożnym.

Warto też wybrać się do Czarnej Białostockiej, gdzie powstała nowa wieża widokowa. Nad Zalewem Czapielówka jest teraz bardzo pięknie! To świetne miejsce do rekreacji i odpoczynku. Jeżeli jesteście fanami wędrowania i przyrody, to powinniście spróbować zaliczyć wszystkie wieże! Trochę to zajmie, ale satysfakcja jest gwarantowana.

Przystanek na Zielonych Wzgórzach już powstaje. fot. PKP PLK SA

Białystok zyska kolejny przystanek kolejowy. Przydałoby się jeszcze kilka innych.

Trwa budowa przystanku kolejowego pomiędzy ulicami Zielonogórska i Starosielce w Białymstoku. Jest to część trasy Rail Baltica. Wszystko będzie tak skonstruowane, że pociągi jadące na przykład z Ełku do Bielska Podlaskiego oraz z Łap do Ełku nie będą musiały zajeżdżać do Białegostoku. To wszystko w teorii. W praktyce pociągi będą jeździć tak, jak zaplanuje przewoźnik. Szczególnie, że pomijanie głównej stacji w mieście nie ma żadnego sensu.

Trzeba jednak pamiętać o dwóch sprawach. Transport kolejowy nie polega na przewożeniu wyłącznie pasażerów. Dlatego jeżeli nawet nie będzie połączeń pasażerskich pomiędzy stacjami „Ełk – Bielsk Podlaski” czy też „Łapy – Ełk”, toteż istnienie takiej infrastruktury pozwoli na planowanie nowych łańcuchów dostaw, co przyczyni się do rozwoju naszego regionu.

Jednak nie wolno być minimalistą. W interesie wszystkich mieszkańców jest rozwój kolei także dla pasażerów. W ostatnim czasie pisaliśmy, że największym w zasadzie problemem jest brak połączenia ze Śniadowem (mimo istniejących przejezdnych torów) oraz brak połączenia kolejowego z Białowieżą. Jest też problem wykluczenia Łomży. Od 1993 roku nie było tam pociągu pasażerskiego. Mają one wrócić, ale plany są bardzo mgliste. Ogólnie mówiąc jakieś plany są, ale żadnych realnych terminów. Prace projektowe (czyli konkretny plan budowy) mają zostać ukończone dopiero w 2023 roku). Zaś rozpoczęcie robót budowlanych ma być w nowej perspektywie finansowej UE. W praktyce oznacza to, że takie połączenie będzie jeżeli Unia w kolejnym rozdaniu środków będzie łożyć dalej na rozwój kolei. Bo urzędnicy z Brukseli mogą powiedzieć „dość”, tak jak to było w przypadku lotnisk regionalnych. Wtedy zostaniemy sobie z planami.

Niezależnie od tych planów ma być budowane z połączenie kolejowe łączące Ostrołękę z Łomża i Giżyckiem. Tutaj jednak również terminy nie są zbyt napięte. Ogólnie wszystkie inwestycje kolejowe związane z budową CPK mają potrwać do 2034 roku. Trudno też powiedzieć czy do tego czasu projekt dotrwa, gdyż może zniknąć w momencie zmiany władzy w Polsce.

Oprócz wspomnianego wyżej problemu Łomży, który może zostanie w końcu rozwiązany przez odpowiednie inwestycje, powstaje jeszcze Rail Baltica. Połączenie w naszym regionie przebiega po obecnych torach kolejowych, tyle że na nowoczesnej infrastrukturze. Przy okazji budowane są również przystanki kolejowe. Jadąc do Warszawy pociągiem można zauważyć, że niektóre z nich zatrzymują się w zupełnie nowych miejscach. Czy zatem pociąg pośpieszny w przyszłości będzie też zatrzymywać się na Nowym Mieście? Bardzo możliwe. Nowoczesne składy dużo szybciej sobie radzą z zatrzymaniem i ponownym ruszeniem niż maszyny starego typu. Dlatego też nie powoduje to zbyt wielkich opóźnień w rozkładzie jazdy. Ciekawe jednak czy nie odbędzie się to kosztem stacji Starosielce?

Trzeba się jeszcze przyjrzeć czy jest sens omijania przez pociągi pasażerskie Białegostoku. Obecnie pociąg z Hajnówki do Gdyni jedzie przez stację główną i tak powinno zostać. Jeżeli będzie połączenie Olsztyn – Warszawa przez Białystok (które samo w sobie nie ma sensu), to także jeszcze głębszym nonsensem byłoby omijanie stolicy województwa podlaskiego i zatrzymywanie się wyłącznie na stacji na Zielonych Wzgórzach. Dlatego nowa infrastruktura łącząca 3 kierunki w tamtym miejscu będzie raczej przydatna tylko dla pociągów towarowych.

Tak czy siak inwestycje kolejowe cieszą. Patrząc z perspektywy ostatnich dekad, to po upadku PRL z powodów finansowych kolej w Podlaskiem bardziej dogorywała. Teraz rozkwita. Warto jednak zauważyć, że w Białymstoku i jego okolicach przydałoby się jeszcze kilka innych przystanków kolejowych. Zauważalny jest mocno brak takowego na osiedlu Białostoczek, Szczególnie, że planowane są dodatkowe dwa przystanki w Wasilkowie – jeden przy ul. Nadawki obok działek, drugi na osiedlu Lisia Góra. Gdyby jeszcze dodać do tego przystanek na wspomnianym Białostoczku to od stacji głównej można by było stworzyć całkiem dobre, lokalne połączenie z Czyżewa aż do Grodna. Tego typu propozycji snuć można jeszcze więcej. Póki co kolej jest u nas traktowana podobnie jak ścieżki rowerowe. Są to inwestycje przy okazji. Gdyby Unia nie dawała, to sami by nie budowali.

Featured Video Play Icon

Plażowanie w Podlaskiem. Mapa kąpielisk w regionie.

Chociaż sezon letni już trwa, to warto pokazać, gdzie można plażować w Podlaskiem. Jeżeli lubicie spędzać czas nad wodą, to warto pojechać to tu, to tam. Trochę odmiany zawsze urozmaica czas wolny. Z powodu przyduchy nie zalecamy kąpieli w rzece Supraśl w Supraślu, Nowodworcach i Wasilkowie. Chociaż już jej nie ma, to trzeba poczekać na badania wody. Zaznaczyliśmy te kąpieliska na żółto. Nie warto jednak tych plaż przekreślać. Niedługo sytuacja może się zmienić.

Jeżeli chodzi o pozostałe kolory, to na zielono zaznaczyliśmy plaże, gdzie jest ratownik. Ale nie oznacza to, że w zaznaczonych na pomarańczowo nikogo nie ma. Tu po prostu nie posiadamy aktualnych informacji. Warto jednak korzystać z plaż w całym regionie. Każda z nich ma co innego do zaoferowania. Nie tylko piaszczyste lub trawiaste brzegi. Niektóre mają też wypożyczalnie sprzętów wodnych i gastronomię na miejscu.

Najważniejsze jednak jest to, że wybór kąpielisk w całym Podlaskiem jest naprawdę okazały. To, co zaznaczyliśmy na mapie to i tak nie wszystkie miejsca, gdzie można się kąpać. Nad samym Kanałem Augustowskim małych miejsc z dobrym zejściem do wody jest mnóstwo. Jednak to wszystko miejsca „dzikie”. Ani tam ratowników, ani też solidnej infrastruktury. Jeżeli pasuje Wam taka sytuacja, to też warto korzystać. Człowiek jest kowalem własnego losu. Nic nie ochroni Was tak jak własny rozum. Życzymy udanego wypoczynku!

Marszałku, czas na kolejowe połączenie z Białowieżą!

Od 1 lipca 2021 roku zwiększyła się siatka dostępnych połączeń kolejowych w województwie podlaskim. Obecnie z Hajnówki da się dojechać do miejscowości Narewka i Siemianówka. I chociaż negatywnie oceniamy to miejsce turystycznie, toteż rozszerzanie siatki połączeń kolejowych w regionie trzeba pochwalić. Gdy się przyjrzymy na to, gdzie można dojechać, a gdzie nie – po istniejącej infrastrukturze, to okazać się może, że niewiele już zostało do zrobienia. Dlatego też apelujemy do Marszałka Województwa Artura Kosickiego, by ten zainicjował inwestycję przedłużenia trasy kolejowej do Białowieży, uruchomił połączenia do Śniadowa i przedłużył trasy z Walił do Gobiat oraz z Siemianówki do Cisówki.

 

Tak jak na powyższej mapie wyglądają obecne możliwości kolejowe Podlaskiego. Na zielono zaznaczone są aktywne trasy, zaś na czerwono trasy, gdzie pasażerowie nie mogą dojechać. W kwestii połączenia z Łomżą, to coś zaczęło się dziać już w tamtym roku. Pod koniec czerwca 2020 roku PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. podpisały z Marszałkiem Województwa Podlaskiego umowę o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego 2014-2020 na wykonanie dokumentacji projektowej dla remontu tej trasy. Zarząd Województwa Podlaskiego przyznał ponad 4 mln zł dofinansowania z funduszy unijnych. Czy ostatecznie powstanie, jeszcze nie wiadomo. Dokumentacja projektowa ma być gotowa na 2023 rok. Dopiero wtedy zapadną dalsze decyzje, czy kontynuować inwestycje. W polityce niestety nic nie wiadomo. Już raz tak było, gdy wydano mnóstwo pieniędzy na dokumentację dotyczącą lotniska regionalnego, by potem ówczesny marszałek Dworzański stwierdził, że lotniska nie będzie. Miejmy nadzieję jednak, że niezależnie kto w 2023 roku będzie marszałkiem, to inwestycja będzie kontynuowana i docelowo pociągi do Łomży wrócą w 2027 roku. Przewozy pasażerskie do Łomży zawieszono w 1993 roku.

Zostańmy jeszcze przy obecnej trasie. Obecnie droga kolejowa Śniadowo – Czerwony Bór – Łapy – Białystok nie jest wykorzystywana mimo zadowalającego stanu technicznego. Czy tak powinno być? Zdecydowanie nie. Dlatego nie czekając do 2027 roku – na tej trasie powinien jeździć pociąg pasażerski już teraz. Niestety, w naszym regionie o mniejszych miejscowościach prawie się nie myśli. Nawet w kontekście dostępności dla mieszkańców i możliwości turystycznych. Podobna sytuacja jest na trasie Białystok – Waliły (Gródek). Po drodze pociąg zahacza o małe miejscowości, ale mógłby dojeżdżać do granicy. Jak widać na mapie – Gobiaty nie są aż daleko. Mowa tu o odcinku 16 km i kilku stacjach – takich jak Straszewo czy Zubki Białostockie, gdzie oprócz mieszkańców chętnie dojechaliby turyści, by spacerować po puszczy, zbierać grzyby czy jeździć rowerem. Brakuje też jednej stacji na nowej trasie Hajnówka – Narewka – Siemianówka. Mimo, że po drugiej stronie zalewu mamy niemalże odludzie, to ze względu na walory turystyczne pociąg powinien przejeżdżać przez zalew do Cisówki.

Ostatni fragment z mapy to Białowieża. Tutaj sytuacja jest skomplikowana, ale realna. Przede wszystkim zacznijmy od tego, że władze powiatu hajnowskiego były zdecydowane linię odbudować. Zwróciły się z prośbą o dofinansowanie do marszałka Kosickiego. Ten niestety odmówił. Problemem był fakt, że beneficjentem byłby Powiat hajnowski, a pieniądze na inwestycje kolejowe były przeznaczone dla PKP. Te jednak nie mogło samodzielnie inwestycji przeprowadzić (nawet gdyby chciało), bo musiałoby realizować ją na gruntach powiatu. Jak widać potrzebne przy tej inwestycji są przede wszystkim wola polityczna i porozumienie. Póki co o takowym nie słychać. Tu mógłby zadziałać marszałek województwa, który dysponując pieniędzmi dla jednych i drugich – może skłonić obie strony do współpracy. Białowieża, to bardzo popularne miejsce turystyczne, które potrzebuje dojazdu. Szczególnie, że teraz nie ma nawet autobusowych połączeń Hajnówka – Białowieża powiązanych czasowo z przyjazdami pociągów z Warszawy i Białegostoku.

Obecnie tory do Białowieży są kompletnie zdezelowane. Szybkość przelotowa to 0 km/h. Oczywiście warto wspomnieć, że po tych zdezelowanych torach jeździ czasem prywatny pociąg-restauracja. Jednakże o publicznych przejazdach nie ma mowy. Spróchniałe podkłady gniją w ziemi. Trzeba by było wszystko rozebrać i położyć od nowa. Miejmy nadzieję, że tak się w końcu stanie. Tak naprawdę nie ma czasu do stracenia. Turystyka, to bardzo dużą gałąź gospodarki, z której wciąż z jakiegoś powodu nie chcemy zarabiać pieniędzy pełną parą. A to będzie możliwe, jeżeli pozwolimy ludziom dojechać do wszystkich naszych atrakcji bez samochodu.

Featured Video Play Icon

Ta rzeka częściowo leży w Podlaskiem. Warto tam się wybrać na plaże, kajaki i rowery.

Rzeka Pisa kojarzy się bardziej z Piszem i Mazurami. Ma ona jednak swój koniec w Nowogrodzie w Podlaskiem. Jest ona prawym dopływem Narwi. Przepływa też niedaleko Kolna. Czy w pobliżu rzeki jest co zwiedzać? Oczywiście!

Na kajaki!

Już same zakola rzeki są atrakcją samą w sobie. Dlatego skorzystać mogą fani kajaków. Pisa ma nizinny charakter, przez co jest spokojna, zaś droga wodna należy do łatwych i bezpiecznych. W spływach mogą brać bez obaw rodziny z dziećmi, grupy szkolne czy młodzież. Cały szlak liczy sobie 90 km, a średnia głębokość wody to około 2 metry. Jeżeli będziemy chcieli płynąć to w stronę Nowogrodu, a nie odwrotnie.

W Podlaskiej części Pisy możemy wybrać 2 szlaki. Jeden z Ptaków do Dobrego Lasu (34 km) lub drugi, krótszy z Dobrego Lasu do Nowogrodu (14 km). Ten pierwszy zaczyna się w okolicach domków letniskowych. Płynąc miniemy ujście rzeki Turośl i ujście kanału połączonego z Turoślą i Starorzeczem. Na wysokości wsi Gietki rzeka przyśpieszy, a wokół pojawią się piaszczyste brzegi i suche laki. W Dobrym Lesie będzie betonowy most. Tuż za nim znajduje się miejsce do biwakowania. Jest tam również możliwy dojazd samochodem.

Na drugim odcinku czyli z Dobrego Lasu do Nowogrodu, prąd rzeki będzie jeszcze szybszy niż na pierwszym odcinku. Po obu stronach będzie dużo niedostępnych i zarośniętych brzegów. Mijać będziemy ujście rzeki Skrody. Zaczną się także coraz większe zakola rzeki i lasy. W Balikach znajdują się domki letniskowe i pole namiotowe. Za mostem w Morgownikach będzie miejsce do biwakowania. Jeżeli popłyniemy dalej, to następnie natrafimy na ujście Pisy do Narwi. Tam ujrzymy zabudowę Nowogrodu. Wyprawę kajakiem możemy zakończyć w okolicach skansenu.

Plażowanie i zwiedzanie

Jeżeli wolimy spędzić czas na lądzie, to możemy wybrać się do wsi Baliki. Tam znajduje się plaża i ośrodek Caritas Bliźnim. W miejscowości Ptaki (uwaga, takie miejscowości są dwie niedaleko siebie) w okolicy Pudełka i Trzcińskiego znajduje się świetne miejsce do odpoczynku (okolice mostu). Oprócz tego w pobliżu jest też punkt oporu Turośl oraz parking z wiatą. Jadąc niedaleko na północ możemy również napotkać kapliczkę z krzyżem z 1857 roku. W miejscowości Kozioł napotkać możemy schron bojowy i kolejną ciekawą kapliczkę. Nieopodal granicy województw jest także jeszcze jedno ciekawe miejsce zwane „Bruno Bonfiacy z Kwerfuru”. Jest to miejsce pamięci po kapłanie, męczenniku, który ponad 1000 lat temu napisał pierwsze utworu literackie dotyczące Polski. Jest on patronem Warmii i diecezji łomżyńskiej. Plaża znajduje się także w Nowogrodzie, ale o tym już poniżej.

Coś dla rowerzystów

Jeżeli jesteście fanami dwóch kółek, to jest i dla Was propozycja. Jeżeli wybierzecie się do Nowogrodu, to jest tam sporo ciekawych miejsc do objechania i zwiedzania. Koniecznie odwiedźcie Skansen Kurpiowski, gdzie jest mnóstwo drewnianej architektury. Warto też poznać historię Stacha Konwy. Zapoznajcie się także z historią walk z 1944 roku, które upamiętnia czołg i działa artyleryjskie. W Nowogrodzie jest także plaża oraz wspomniane wcześniej miejsce, gdzie Narew łączy się z Pisą. Spacerując wzdłuż tej pierwszej rzeki – napotkamy dawne schrony. Były to tak zwane punkty oporu.

Następnie rowerem powinniśmy wybrać się drogą wojewódzką 648 z Nowogrodu w kierunku miejscowości Stawiski. Następnie 1580 metrów od mostu będzie niepozorny skręt w prawo, w leśną drogę. Gdy w nią wjedziemy, to czeka nas 10 km leśnej trasy aż do miejscowości Chludnie. Stamtąd po kolejnych 16 km wiejskimi drogami dojedziemy do Starej Łomży, gdzie czekają nas kolejne atrakcje.

Featured Video Play Icon

Wycieczka nad Biebrzę motocyklem? Zobacz, jaka to piękna trasa.

Podlaskie można zwiedzać na różne sposoby. Jednym z nich jest zwiedzanie motocyklem. W tym przypadku dobrze jest wybrać się na przykład na tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego. Tak jak na powyższym filmie zaczynając od podłomżyńskiej Rusi, a kończąc na Kanale Augustowskim oraz Sztabinie.

Po drodze miniemy kilka ciekawych atrakcji. Na przykład carską drogę, na której znajduje się nie tylko uwieczniona na filmie wieża widokowa, ale także kładka nad bagna, gdzie można przy odrobinie szczęścia zaobserwować łosie. Na końcu drogi znajduje się Osowiec-Twierdza, gdzie również są kładki, fort – muzeum oraz bunkry. Swoją drogą często odwiedzane przez motocyklistów. Jest to dość ciekawe miejsce, bo znajduje się na wysepce.

Kolejny przystanek wycieczki to Goniądz oraz punkt widokowy. Warto też wybrać się tam na nabrzeże Biebrzy niedaleko mostu. W Goniądzu możemy też wybrać się do starego młyna wodnego, by poznać jego historię. W okolicy znajduje się również kaplica wraz z figurą św. Floriana na wysokim wzniesieniu. Następny przystanek to Dolistowo i tamtejsze piękne okolice. Bardzo ładnie prezentuje się drewniany most, po którym na filmie motocyklista przejechał.

Następnie do Sztabina będziemy jechać bardzo długą, szutrową drogą wzdłuż Biebrzy. Widoki przepiękne – szczególnie wtedy gdy wschodzi lub zachodzi słońce. Warto też dodać, że to tereny bardzo spokojne, więc jeżeli cenicie sobie małą obecność innych ludzi, to ten odcinek sprzyja Waszym oczekiwaniom. Ogólnie cała wycieczka może odbywać się nie tylko motocyklem, ale też samochodem, a nawet rowerem. Drogi są całkiem dobre.

Tykocin

Podlaskie na długi weekend! Plan na 5 dni zwiedzania

Przed nami długi weekend. Każdy zacznie go w innym momencie, nie każdy będzie miał wszystkie dni wolne, ale każdy z tego tekstu skorzysta. Przygotowaliśmy dla Was plan zwiedzania Podlaskiego, który można modyfikować lub wykorzystać w pełni. Zakładamy, że skończycie pracę po południu przed dniem wolnym i od razu wyruszycie do naszego regionu lub już tu jesteście na miejscu i możecie dojechać na pierwszy punkt wyprawy. Czasu jest wiele, bo zachód słońca jest dosyć późno.

Zobaczyć zachodzące słońce w Mielniku

Dla takiego widoku warto jechać do Mielnika. To właśnie tam na Górze Zamkowej można podziwiać rzekę Bug oraz ruiny dawnego kościoła, do których prowadzą charakterystyczne drewniane schody. Wszystko w połączeniu z wieczornym zachodem słońca daje niesamowity wygląd. Jeżeli przyjedziecie z Mazowsza, to możecie przedostać się do Mielnika promem z Zabuża lub klasycznie przez Sokołów Podlaski. Podlasianie najszybciej dostaną się przez Siemiatycze.

Jacek Karczmarz / Wikipedia

Po drodze do kolejnego punktu warto zahaczyć o Koterkę. Piękna cerkiew przy samej granicy zachwyci każdego.

fot. Dorota Ruminowicz / Wikipedia

Nocleg i poranek w Białowieży

Nocleg polecamy w Białowieży. Konkretnego miejsca wskazywać nie będziemy, ale stosunkowo ciepła noc skłania do tego, by nocować jak najbliżej lasu, by wieczorem pijąc herbatę nasłuchiwać odgłosów i oglądać gwiaździste niebo. Kolejnego dnia warto wybrać się do ścisłego rezerwatu z przewodnikiem (czekają gotowi w punkcie PTTK), warto też pospacerować po parku i wybrać się do rezerwatu żubrów.

Świątynie, plaża i kanał

fot. P. Jakubczyk

Po wycieczce przez Puszczę Białowieską, kolejny punkt wycieczki to Jałówka i ruiny kościoła. Wyglądają naprawdę ciekawie i warto je uwzględnić w swojej wyprawie. Szczególnie, że dzięki temu nasza trasa będzie przebiegać przez przepiękne krajobrazowo tereny. Wyjeżdżając z Białowieży wybierzmy drogę narewkowską (na poniższej mapie nie jest uwzględniona), a następnie mijając Zalew Siemianówka zajedźmy do Jałówki. Gdy już ją zwiedzimy będziemy mieli wspaniałą krajobrazowo drogę do Kruszynian. Tam koniecznie zwiedźmy meczet i mizar (cmentarz). Możecie też spróbować tatarskiego jadła. To nie koniec wycieczki tego dnia. Nocleg proponujemy w Augustowie. Teraz nad jeziorami i rzekami natura dosłownie krzyczy. Dlatego warto spędzić wieczór właśnie tam. A następnego dnia warto pokusić się o wycieczkę statkiem albo nad Rospudę albo wzdłuż Kanału Augustowskiego do sanktuarium w Studzienicznej. Alternatywnie możecie wybrać się na spacer bulwarami oraz na plażę. A jeśli macie czas to warto zrobić i jedno i drugie.

Meczet w Kruszynianach

Kanał Augustowski, fot. Dainava / Wikipedia

Twierdza, bagna i łosie

fot. P. Jakubczyk

Kolejny punkt wycieczki to wypad do Rajgrodu. Tam poszukajmy kolejnego noclegu. Miasteczko nieprzypadkowo ma taką nazwę. Znajduje się na półwyspie, który jest z 3 stron otoczony przez jezioro. Naprawdę wspaniałe miejsce do spędzenia kolejnego wieczoru. Następnego dnia wyspani ruszamy do Osowca-Twierdzy, gdzie możemy obejrzeć twierdzę, bunkry oraz przejść się kładką. Później ruszmy carskim traktem – zbaczając choćby na kładkę, gdzie można napotkać łosia. Kolejny przystanek to Strękowa Góra i tamtejszy punkt widokowy. Na koniec jedziemy wzdłuż Narwi do Tykocina, gdzie warto odwiedzić rynek, kościół (i zobaczyć znajdujące się dzieła sztuki), synagogę. Warto też spędzić czas nad rzeką. Tam też poszukajmy noclegu.

Szlachecka i drewniana Rzeczpospolita

Ostatni dzień wyprawy to dawne tereny szlacheckie. Odwiedźmy Grądy-Woniecko oraz tamtejsze wydmy, a także Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi i miasteczko Nowogród – gdzie znajduje się wspaniały skansen, gdzie jest mnóstwo drewnianej architektury. Warto też poznać historię Stacha Konwy. Zapoznajcie się także z historią walk z 1944 roku, które upamiętnia czołg i działa artyleryjskie. W Nowogrodzie jest także plaża oraz miejsce, gdzie Narew łączy się z Pisą. Spacerując wzdłuż tej pierwszej rzeki – napotkamy dawne schrony. Były to tak zwane punkty oporu.

Wydmy w okolicach miejscowości Grądy-Woniecko

Featured Video Play Icon

Wyjątkowe miejsce w Podlaskiem! Tutaj krowy przepływają rzekę.

Niedaleko podłomżyńskiego Nowogrodu w Jankowie-Młodzianowie jest takie wyjątkowe miejsce, gdzie można zaobserwować pływające krowy. Jest to jedne z niewielu, jak nie jedne z ostatnich miejsc, gdzie przeprawia się zwierzęta przez rzekę. W tym przypadku przepływają one przez Narew. Jak widać nie sprawia im to problemu.

Trzeba przyznać, że jest to widok codzienny dla okolicznych mieszkańców, ale dla przyjezdnych to już prawdziwy unikat. Dawniej takie scenki można było zaobserwować dużo częściej, gdyż rolnictwo na wsi było powszechne. Teraz dominuje uprawa i hodowla wielkoobszarowa, zaś wieś często jest miejscem odpoczynku od zgiełku miasta. Tak samo jest w Podlaskiem. Wiele miejsc żyje z agroturystyki lub mieszkańcy jadą do miasta do pracy, a wieczorem wracają do domostw.

Na szczęście Podlaskie, to miejsce gdzie czas mija dużo wolniej, a czasem stoi w miejscu. Dzięki temu możemy właśnie zaobserwować coś takiego jak krowy przepływające Narew. Widok jest to wspaniały, bo przypomina niektórym dzieciństwo, a innym pokazuje różnorodność świata. Dlatego też Jankowo-Młodzianowo trzeba traktować w formie atrakcji turystycznej.

fot. Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego

Wędkarze to śmieciarze? Akcja sprzątania Narwi to pokazała.

Ogromne ilości śmieci, których służby nie nadążają wywozić – tak prezentuje się jedna z najważniejszych rzek województwa podlaskiego. Takie coś wystawia nam – mieszkańcom świadectwo. Szczególnie niektórym wędkarzom, bo nagromadzenie śmieci jest największe właśnie tam, gdzie oni łowią. Ale nie tylko oni są winni. Podobnie zachowują się także niektórzy „turyści”, którzy spacerują wzdłuż rzeki.

W ostatniej akcji sprzątania rzeki Narew brały udział Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza Scubmaniak, WOPR oraz łomżyńskie Morsy. – Przecież to nasza rzeka. Chcąc miło i przyjemnie spędzać nad nią czas, trzeba od czasu do czasu posprzątać po innych – odpowiedział na pytanie o motywację inny mors, Wojciech Michalak.- Poświęcamy na to sprzątanie prywatny czas, bo później, też chcemy spędzać miłe chwile na czystych ścieżkach wzdłuż rzeki czy na plaży – powiedział Andrzej Gutowski, prezes Scubamaniaka – jeden z organizatorów akcji.

Żeby ktoś nie myślał, że przesadzamy z takimi dosadnymi określeniami. Tylko przez kilka godzin zebrano… 3 tony śmieci! Papiery, butelki, puszki, opakowania, opony, felgi, sprzęt AGD. Trafiła się także torba zawierająca 30 telefonów komórkowych, mały telewizorek, ubrania, ponton i wiosła, aparat fotograficzny, komplet dokumentów z kartami płatniczymi. Przyznamy szczerze, że nie jest to dla nas zrozumiałe co wyprawiają ludzie. W dobie wszędobylskich reklamówek – wystarczy zabrać jedną ze sobą jako śmietnik, a na koniec wyrzucić w miejscu przeznaczonym. Takie proste, a takie trudne.

Bardzo cieszy nas, że komuś chce się sprzątać po śmieciarzach, ale jeszcze bardziej cieszyłoby nas gdyby w końcu weszły w życie kary zwiększające mandaty z 500 zł do 5000 zł. Może wszystkich idiotów otrzeźwiłoby to, by nie zostawiać śmieci wszędzie tam, gdzie uważają za stosowne.

fot. P. Jakubczyk

Majówka 2021. Nasze 5 propozycji na fantastyczny weekend w Podlaskiem!

Majówka 2021 będzie trwała 3 dni oraz w związku z decyzją rządu – wszystkie hotele i inne miejsca noclegowe pozostaną zamknięte. Oznacza to, że ewentualne planowanie dłuższego wyjazdu jest mocno utrudnione. Co nie oznacza, że nie jest możliwe. Dlatego jeżeli macie możliwość pozostania w regionie na noc lub też mieszkacie na tyle blisko, by codziennie wracać do domu – te propozycje będą dla Was.

Wyżary zawsze w modzie

Ostatni rok to miejsce przeżywa nieustanne oblężenie. Bagna w środku lasu tak zachwycają, że co chwilę ktoś tam podjeżdża samochodem, rowerem czy też spaceruje po okolicy. Wyżary to przede wszystkim 3 miejsca – okazały zbiornik wodny (bez możliwości kąpieli) wraz z wiatą grillową, mini-wieża widokowa na polanę oraz kładka na bagno – Sianożątka.

Można tam dojechać samochodem od miejscowości Radunin, a można też pojechać od maja codziennie pociągiem Białystok – Waliły i dojść piechotą. Sianożątka znajdują się 7 km od stacji. Zbiornik wodny odrobinę dalej. Zaprowadzi nas leśna droga prowadząca Puszczą Knyszyńską.

Jeżeli wybierzemy się rowerem – to także możemy zabrać go do pociągu, a następnie zaliczyć Wyżary – Królowy Most i Kołodno – Supraśl. Jeżeli wyjedziemy z Białegostoku i tam planujemy wracać, to trasa wyniesie 50 km.

Kolejką po Puszczy

Puszcza Białowieska to drugi kierunek, który można obrać na Majówkę 2021. Szczególnym zainteresowaniem powinniśmy w tym roku obdarzyć Hajnówkę. Po pierwsze po latach jest tam nareszcie dobry dojazd koleją z Białegostoku, a po drugie na miejscu funkcjonują fantastyczne kolejki wąskotorowe. Możemy się przejechać do miejscowości Topiło w środku Puszczy Białowieskiej, a tam pójść na długi leśny spacer i wrócić kolejnym połączeniem. Można też pojechać w tą i z powrotem z przerwą na relaks w okolicznym barze na świeżym powietrzu.

Sam przejazd kolejką wąskotorową to także atrakcja sama w sobie. Można przez okna obejrzeć dzikie zakątki Puszczy Białowieskiej, podziwiać przyrodę oraz oddychać świeżym powietrzem.

Kładki na rozlewiskach

Wiosna to idealny czas żeby podziwiać rozlewiska. Dlatego też powinniśmy wybrać się do Śliwna, gdzie czekają na nas piękne – odnowione kładki z różnymi punktami widokowymi oraz platformami do przepływania po rozlewiskach. Niestety w tym roku należy tylko zajrzeć do Śliwna, gdyż wójt Waniewa – znajdującego się po drugiej stronie rozlewisk obiecywał remont swojej części kładek, ale na obietnicach tylko się skończyło. Do Śliwna możemy dotrzeć samochodem albo rowerem (około 25 km). Można też próbować powrotu przez pobliskie Baciuty. Są one odległe o 14 km. Zatem śmiało możecie zaplanować nawet rowerowy wypad rodzinny.

Warto także zajrzeć do Kruszewa, gdzie znajduje się nie tylko zerwany most i piękny widok na rozlewiska, ale także prywatna wieża widokowa, z której oczywiście można korzystać. Warto też zabrać ze sobą lornetki – jeżeli macie. Rozlewiska to miejsce, gdzie dostrzeżemy wiele niezwykłych gatunków ptaków.

Od Podlaskich Wydm po Kanał Augustowski

Jeżeli do tej pory nazwa Grądy-Woniecko nic Wam nie mówiły to powinno w tym roku się to zmienić. Od tej miejscowości warto zrobić sobie dłuższą wycieczkę zachodnimi terenami regionu, by zobaczyć wiele pięknych, dzikich zakątków. Tym razem potrzebny będzie samochód. Cała trasa to 165 km.

Prowadzi ona przez niesamowite tereny. W Grądach-Woniecko znajdują się podlaskie wydmy, następny punkt to Stara Łomża i okoliczny park krajobrazowy. Później Wizna i Góra Strękowa – gdzie przypomnimy sobie trochę historii. Następnie długa podróż przepiękną drogą w Białowieskim Parku Narodowym. Po drodze zatrzymajmy się na kładce do bagien, gdzie można zobaczyć łosie. Następnie na końcu tej drogi będzie Osowiec-Twierdza, gdzie nie tylko możemy zwiedzić fort, ale także spędzić czas na wspaniałych kładkach. Kolejny przystanek to Dolistowo Stare i droga wzdłuż Biebrzy do miejscowości Kopiec. Tam kierujemy się na Kanał Augustowski i Śluzę Sosnowo praz dalej na Rajgród, gdzie skończymy naszą wycieczkę podziwiając górę zamkową oraz przepiękny półwysep. Warto na miejscu wypożyczyć sprzęt pływający, by odpocząć na tafli jeziora.

Majówka na wodzie

Ostatnią propozycją jest Augustów. W ostatnich latach powstało tam wiele interesujących miejsc do spacerów, jednak my oprócz tego chcielibyśmy Wam zaproponować skorzystanie z augustowskiej żeglugi, którą można pływać po jeziorze Necko a także po dzikiej Rospudzie. Alternatywnie można wybrać się w rejs po Kanale Augustowskim. Relaks na wodzie, wpatrywanie się w nią i spędzanie czasu na burcie na pewno spowoduje, że majówka będzie udana.

Przypomnijmy też, że jest nowa droga prowadząca do Augustowa. Została wyremontowana i warto z niej korzystać. Przede wszystkim unikniemy stania w korkach – gdy zatka się wjazd do miasta. Oprócz tego można zrobić trasę Supraśl – Poczopek – Krynki (Kruszyniany), a następnie Sokółka, Dąbrowa Białostocka, Lipsk i Augustów. Będzie dłużej, ale też zobaczymy dużo więcej atrakcji.

Niezależnie który wariant z naszej propozycji przypadnie Wam najbardziej do gustu – życzymy udanego weekendu!

Podróże 2021. Co będzie popularne w Podlaskiem? Jak zaplanować wyjazd?

Po upalnych i suchych latach, krótkich zimach bez śniegu, brakach wiosen i jesieni tegoroczna pogoda może zaskakiwać, bo jest dokładnie taka jak w porzekadłach ludowych. Luty – podkuj buty, w marcu jak w garncu, kwiecień plecień bo przeplata – trochę zimy trochę lata. Jak tak dalej pójdzie, to pogoda może być kapryśna przez cały ten rok. A to nakazuje zrewidować dotychczasowe plany turystyczne.

Na początku będzie mniej jeżdżenia nad rzeki i jeziora, a więcej zwiedzania lasów i ciekawych wsi oraz innych miejsc, gdzie wiatr, deszcz czy niska temperatura nie będą dokuczać. Takich miejsc nie brakuje również na Podlasiu. Mamy przecież mnóstwo atrakcji w Białowieży i Puszczy Białowieskiej czy Puszczy Knyszyńskiej. Pomiędzy nimi mamy Krainę Otwartych Okiennic oraz kolorowe cerkwie i meczety. Mniej atrakcyjne za to mogą być miejsca, gdzie przestrzenie są otwarte – czyli Narwiański Park Narodowy, Biebrzański Park Narodowy czy okolice rzeki Bug. Oczywiście, gdy przyjdzie już pełnia lata – to także i tam pojawią się zwiedzający.

Dlatego też jeżeli planujecie zwiedzać Podlaskie, to zacznijcie właśnie od tych pierwszych miejsc, które wymieniliśmy, a te drugie zostawcie na później. Dzięki temu – niezależnie od kapryśnej pogody – wszystkie wypady powinny być udane. Oczywiście na bieżąco będziemy na naszym portalu podsuwać propozycje, dlatego nie zapomnijcie odwiedzić także i nas.

Featured Video Play Icon

Kochasz obserwować niebo? Pod tym względem Podlasie świetnie się nadaje.

Utalentowany twórca Szczepan Skibicki stworzył film, w którym widać jak wiele dzieje się na niebie, gdy je uważnie obserwujemy – szczególnie za pomocą aparatu fotograficznego. Podlasie do obserwacji nadaje się wyjątkowo. Jest bardzo wiele miejsc w Polsce, gdzie jest tak dużo sztucznego światła nocą, że obserwacja nieba nie jest możliwa. A im ciemniej tu na dole, tym więcej na nim widać.

Idealnie do obserwacji nadają się nasze Puszcze – Białowieska, Knyszyńska i Augustowska. Pod warunkiem, że księżyc nie jest w pełni i nie jest blisko ziemi. Gdy jest inaczej – to nawet w środku ciemnego lasu jest bardzo jasno – a nasz satelita jest jak wielka latarnia. Dlatego też, by zacząć przygodę z nocnym niebem należy najpierw nauczyć się pewnych prawidłowości – kiedy są wschody i zachody słońca, kiedy pojawia się na niebie księżyc i w jakim stopniu, a także co przedstawia nocne niebo. Dodamy tylko, że są do tego aplikacje na komórki, które ułatwią zadanie na początek.

Niebo u góry jest także miejscem, gdzie możemy natrafić na coś, co wygląda jak jasna gwiazda a nią nie jest – mowa tu o międzynarodowej stacji kosmicznej. Do tego możemy raz na jakiś czas zaobserwować sznur jasnych punktów – to z kolei satelity Eleona Muska – który w kosmosie zakłada internet pod nazwą „Starlink”. Są także raz na jakiś czas zjawiska wyjątkowe i nieczęste – na przykład zorza polarna, która potrafi dotrzeć także na Podlasie.

Warto zainteresować się nocnymi obserwacjami nieba z aparatem – szczególnie, gdy za oknem jest coraz cieplej. Idealna okazja, by wyskoczyć samotnie lub z kimś na wieczorne oglądanie nieba. Na pewno będzie to niesamowita przygoda oraz świetnie spędzony czas.

Featured Video Play Icon

Kiełbasa wędzona i chleb na zakwasie – zróbcie sami pokarm do koszyka!

Wielkimi krokami zbliża się Wielkanoc. Jej nieodłącznym elementem jest święcenie koszyka z pokarmem. Najbardziej tradycyjny zawiera jajka, kiełbasę, pieczywo i sól. Warto rozważyć czy je kupić i poświęcić czy też podjąć staranie, by samodzielnie stworzyć pokarm. Da to naprawdę dużo satysfakcji. O ile jajka i sól powstają w taki sposób, że możemy je tylko kupić to kiełbasa i pieczywo jest produktem wytworzonym. Na Podlasiu bardzo wiele przywiązuje się uwagi do tradycji i zwyczajów. Dlatego też warto włożyć trochę serca od siebie, by jeszcze bardziej poczuć ich moc i samodzielnie wytworzyć takie produkty.

Ostatnie czasy są takie, że ludzie siedzą w domu przed ekranem komputera lub smartfona. To prosta droga do nieszczęścia. Dlatego też spędzenie czasu przy świątecznym stole z rodziną jest przerwaniem tej zmarnowanej drogi, do której sami siebie prowadzimy. Wielkanoc to nie jest zwykłe święto, bo to też czas by zastanowić się nad tym co w życiu robimy. Śmierć na krzyżu to nie tylko koniec, ale też początek czegoś nowego. Dlatego też warto zastanowić się co w życiu skończyć, by coś nowego zacząć.

Wytworzenie własnych produktów do koszyczka można potraktować właśnie w ten sposób – jako stworzenie czegoś nowego w swoim życiu, poświęcenie tego, a następnie spożycie. Może to natchnie Was również, by w ten sam sposób zmienić inne sprawy swego życia – jedne zakończyć, a innym dać nowy początek, poświęcić i skonsumować. To już pozostawiamy Wam do refleksji. My natomiast skupimy się na tym jak stworzyć własne pieczywo i kiełbasę do koszyka.

Zaczniemy od wędliny. Film – jak ją wykonać obejrzycie powyżej. Potrzebować będziecie następujących składników: Mięso mielone: boczek i łopatkę pokrojona w kostkę. Z przypraw mieloną gorczycę oraz pieprz ziołowy. Potrzebnych będzie też kilka ząbków czosnku (wedle uznania). Nie może też zabraknąć soli. Wszystko to znajdować się powinno w jelicie – więc ich też będziemy potrzebować.

Jeżeli chcecie stworzyć chleb na zakwasie, to musicie zacząć już teraz, bo tworzenie własnych produktów wymaga czasu.

Potrzebować będziecie zakwasu, drożdży, mąki żytniej i soli. Informacje o tym jak wszystko wykonać znajdziecie w filmie powyżej. Nam pozostaje życzyć smacznego!

Featured Video Play Icon

Podlasie jest piękne! Ten film pokazuje najlepsze zakątki regionu.

Trudno jest wybrać jeden najlepszy, bo tych najlepszych zakątków na w Podlaskiem jest całe mnóstwo. Powyższy film pokazuje Białowieski Park Narodowy, Kruszyniany, Bohoniki, Wasilków i Świętą Wodę, a także klasztor w Wigrach. A to tylko ułamek tego, co Podlaskie oferuje zwiedzającym. Znów nadchodzą ciepłe dni, można więc planować turystyczne wypady po regionie. Żeby na spokojnie wszystko zobaczyć – trzeba co najmniej tygodnia.

Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć wszystko, to musiałby podzielić sobie województwo na mniejsze kawałki. Oddzielnie zwiedzić południe (namiastka w filmie powyżej), osobno wschód (miejsca z głównego filmu) a także jeszcze osobno północ. Warto też zobaczyć zachód, który trzeba by było podzielić na tereny biebrzańskie, łomżyńskie i ciechanowskie. Niekiedy trzeba byłoby zwiedzać powiatami, żeby nie przeoczyć niczego.

Dlatego też dobrym pomysłem jest przyjechanie do Białegostoku i tu pozostanie na cały czas zwiedzania. Dosyć dobrze skomunikowanie pociągami pozwoli zwiedzić część. W bardziej niedostępne miejsca dojedzie też autobus. W ostateczności można skorzystać z wynajmowania samochodu. Oczywiście to wszystko zakładając, że nie macie własnego środka transportu, aczkolwiek w dzisiejszych czasach to rzadkość.

Niech te filmy będą namiastką tego co można na Podlasiu zobaczyć. Właściwą wycieczkę zorganizujcie samodzielnie – da Wam to dużo frajdy. Pomóc może Wam w tym nasz dział „atrakcje” i „turystyka”.

Będzie nowa atrakcja na Podlasiu. Nocowanie w lesie pod gołym niebem!

W tamtym roku był tylko pilotaż, a teraz już będzie można to robić w wielu miejscach. Mowa o nocowaniu w lasach. Do tej pory było to całkowicie nielegalne, zaś ktoś kto podejmował próby rozbijania biwaku narażał się na mandat. Każdy większy kompleks jest bowiem ostoją dla dzikich zwierząt. Stała obecność człowieka zakłóciłaby ich życie. Dlatego teraz, po przeprowadzaniu „testów” wypracowano najlepsze zasady, by nocowanie w lesie zalegalizować.

W każdym nadleśnictwie w Polsce Lasy Państwowe wyznaczą obszar, gdzie będzie można rozbijać biwak. Miejsca będą gotowe od 1 maja 2021 roku. Każdy wyznaczony teren będzie liczyć około 1,5 hektara. Jeżeli ktoś nie zajmuje się rolnictwem i nie umie sobie wyobrazić takiego obszaru, to podpowiadamy. Jest to tyle miejsca, gdzie deweloper jest w stanie wybudować 6 bloków mieszkalnych.

Co ciekawe, na wyznaczonych terenach będzie można używać kuchenek gazowych. Jedno obozowisko będzie mogło liczyć maksymalnie 9 osób. A ich przebywanie będzie mogło potrwać nie dłużej niż 2 noce. Każdorazowo tego typu wypad trzeba będzie zgłosić do nadleśnictwa. Nie będzie to trudne. Wystarczyć ma wysłanie e-maila i czekanie na potwierdzenie. Oczywiste jest, że po zakończeniu biwaku będzie trzeba po sobie posprzątać.

Obecnie szacuje się iż w Polsce grupa osób interesująca się bushcraftem liczy sobie 40 tys. osób i stale rośnie. Warto pamiętać, że utrzymanie programu będzie zależeć w głównej mierze od osób korzystających. Póki co należy poczekać na informacje z nadleśnictw – które konkretnie tereny wyznaczyli.

 

Jakich połączeń kolejowych brakuje? Urząd czeka na propozycje.

Rok temu w podobnych konsultacjach zgłaszaliśmy swoje propozycje dotyczące rozkładu jazdy podlaskich kolei i zostały one częściowo uwzględnione. Dlatego też postanowiliśmy w tegorocznej edycji zachęcić do udziału również Was, bo być może ma to sens. Oczywiście stuprocentowej pewności nie mamy, że ktoś głosami mieszkańców na serio się przejmuje, ale skoro zmiany w rozkładzie nastąpiły i są zbieżne z tym, co proponowaliśmy – jakaś szansa jest.

Rozkład jazdy co prawda będzie obowiązywać dopiero od 12 grudnia 2021 roku, ale czy coś zrobicie czy nie – czas i tak minie. W komunikacie urzędowym czytamy: Za punkt odniesienia przy składaniu wniosków proszę przyjąć obecny rozkład i jednocześnie prosimy o ocenę obowiązującego rozkładu. Państwa opinie wskażą jakie zmiany należy wprowadzić w przyszłym rozkładzie jazdy w celu lepszego dostosowania oferty do potrzeb.

Na ocenę i propozycje zmian urzędnicy czekają w okresie od 22 lutego do 8 marca 2021 roku. Wnioski, uwagi i sugestie należy przesyłać na specjalnie do tego celu przygotowanym formularzu, do pobrania tutaj:

  • ankieta 2021 – 2022 (PDF)ankieta na temat rozkładu jazdy pociągów w celu lepszego dostosowania oferty do Państwa potrzeb
  • ankieta 2021 – 2022 wersja edytowalna (DOCX)
    ankieta na temat rozkładu jazdy pociągów w celu lepszego dostosowania oferty do Państwa potrzeb na  adres e-mail: dit.sekretariat@wrotapodlasia.pl, bądź w formie papierowej na adres: Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego, 15-888 Białystok,  ul.Kardynała Stefana Wyszyńskiego 1.

W tytule e-maila należy wpisać wpisać: „Konsultacje społeczne RJP 2021/2022.

Nie będą rozpatrywane wnioski:

1. ogólnikowe i niewnoszące konkretnego postulatu

2. dotyczące połączeń dalekobieżnych (np.: pociąg relacji Białystok – Warszawa, Hajnówka – Warszawa) i międzynarodowych – organizatorem tych połączeń jest minister właściwy do spraw transportu.

3. zawierające uwagi o stanie linii kolejowych, dworców i przystanków (adresatami takich uwag są spółki odpowiadające za utrzymanie linii i infrastruktury kolejowej m.in.: PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. i PKP Nieruchomości).

Na przyszły kształt oferty przewozowej wpływać będzie szereg czynników m. in.: ilość środków finansowych w dyspozycji województwa, popyt i  oczekiwania podróżnych, stan i dostępność infrastruktury jak również zasoby personalne i taborowe oraz uzgodnienia z sąsiednimi organizatorami na liniach stycznych z innymi województwami.