Mimo, że to miejsce nie zawsze do końca bezpiecznie, mimo że niekiedy owiane tajemniczą aurą, mimo że jest nieokiełznane, to i tak ciągnie tam nadal człowieka. Mowa o lesie. Tych na Podlasiu nie brakuje. Nie brakuje im także słowiańskiego ducha. Szczególnie Puszcza Białowieska zasługuje na największe zainteresowanie. Rosną w niej bowiem drzewa świadczące o najwyższej opiece Leszego i Dobrochoczego, a także są w niej miejsca mocy. Nie brak też wilków oraz miejscowych legend. Dlatego, jeżeli szukacie słowiańskiego świata, to wśród wielu inspirujących miejsc na świecie, niejedno z nich odnajdziecie na Podlasiu.
Między Mielnikiem a Krynkami
Jeżeli mówimy o Słowianach, to możemy wyróżnić 3 grupy plemion – południowcy, wschodni i zachodni. Wbrew pozorom Polska, Czechy i Słowacja należą w tym podziale do zachodu. Oczywiście w dzisiejszych realiach, bo granica między wschodem i zachodem zawsze była płynna i przebiegała gdzieś w naszych okolicach. Uzależniona była od rzek i traktów handlowych. Dlatego w poszukiwaniu słowiańskich korzeni, Podlasie nie jest ani początkiem ani końcem drogi. Po prostu jest punktem na wielkiej mapie.
Punkt ten jest rozległy, bo patrząc na stare mapy szlaków handlowych można wywodzić, że szły one po starych słowiańskich drogach. Dlatego szukając podlaskiego, słowiańskiego ducha powinniśmy zainteresować się nie jednym, a wieloma miejscami. Położonymi pomiędzy Mielnikiem, Bielskiem Podlaskim, Narwią i Krynkami. Interesować nas powinny oczywiście miejsca przyrodnicze. To wokół rzek, górek, pagórków i lasów prowadzili osadnictwo Słowianie.
Jeżeli wybralibyśmy się drogą z Mielnika przez Koterkę, Tokary, Klukowicze, Czeremchę, Dobrowodę, Hajnówkę, Teremiski, Narewkę, Siemianówkę, Bachury, Nowosady, Jałówkę, Mostowlany, Bobrowniki, Rudaki, Kruszyniany a finalnie Krynki to tego ducha byście od razu poczuli. Jadąc drogą przez wymienione wsie pokonacie około 200 km. Całkiem sporo, ale warto to zrobić.
Słowiańskie demony
Leszy i Dobrochoczy to leśni strażnicy pilnujący tam określonego porządku. Czerpią oni swoją moc z otaczających drzew. Im one wyższe, tym strażnicy maja w nim więcej mocy. Stąd też kilkudziesięciometrowe drzewa w Puszczy Białowieskiej, potężne jak wieżowce świadczyć mogą, że te słowiańskie demony jak Leszy (znany tez jako Bies) oraz Dobrochoczy mają się tam dobrze. Oba słowiańskie stwory obowiązkami dzieliły się po równo – Ten pierwszy opiekował się leśną fauną, zaś drugi leśną florą. Jeden i drugi byli surowymi sędziami, nagradzającymi za dobro i karzącymi za zło i zaniedbania. Dlatego człowiek zbierający w lesie różne rośliny mógł zostać ochroniony przed dzikimi zwierzętami lub przez nie zaatakowany. Przez setki lat lasy były dla naszych protoplastów miejscami świętymi, więc jeżeli chcemy żyć w zgodzie ze słowiańskim duchem, nie powinniśmy się wobec naszych puszcz dopuszczać niegodziwych czynów. Polę do interpretacji tego jest szerokie i pozostawiamy to Wam.
Miejsca mocy
Bez wątpienia najbardziej znanym miejscem mocy na wspomnianych wyżej terenach jest Święta Góra Grabarka. Mimo że stoi tam cerkiew prawosławna, to pielgrzymują tam ludzie także innych religii. To miejsce ma w sobie pewną moc, którą możemy poczuć i się nią naładować. Ale to nie wszystko. W Puszczy Białowieskiej także jest miejsce mocy. To specyficzna polana, gdzie znajdują się kamienie i dziwnie uformowane drzewa. Prawdopodobnie jest to dawne miejsce kultu Słowian, gdzie odbywały się liczne rytuały. Dojazd na polanę nie jest zbyt trudny. Najpierw musimy dostać się w okolice Białowieży. Przed nią, kierując się drogowskazem jedziemy leśną drogą, którą dojedziemy do parkingu. Potem jeszcze trochę pieszo i jesteśmy na miejscu.
Wilki
W wierzeniach Słowian wilk zawsze zajmował bardzo ważne miejsce. Był ich towarzyszem. Świadczyły o tym choćby Szczodre Gody, świętowane na początku roku. Ich patronem był Weles, opiekun magii, wiedzy, bogactwa, bydła i dzikich zwierząt. Dziś również zwierzę jest pod ochroną i doskonale wiemy jak ważne jest dla ekosystemu. Niestety, po czasach Słowiańskich wilki przestały mieć opiekę. Pojawiły się opowieści o wilkołakach, baśnie o złym wilku i Czerwonym Kapturku, liczne przysłowia z wilkiem i choroba “dostać wilka”. Nagle zwierzę stało się w naukach okrutne i groźne.
Dziś wilki spotkamy na Podlasiu między innymi w Puszczy Białowieskiej. Bezpośredni kontakt z nimi jednak jest niemal niemożliwy. Są tak dzikie, że tylko wytrawni i cierpliwi, do których zapachu przyzwyczają się, mają okazje je spotkać. Ogólnie rzecz biorąc wilki bardzo boją się ludzi. Swoją drogą ludzie wilków też.
Legendy
Opisywane podlaskie, słowiańskie tereny do dziś są obiektem wielu legend. Między innymi o Południcach, które to mają żelazne zęby. Według wierzeń były one morderczymi i złośliwymi demonami. Słowianie wierzyli, że stawały się nimi kobiety, które zmarły w trakcie ślubu lub wkrótce po weselu. Swoje ofiary zabijały lub okaleczały sierpem, dusiły w polu lub porywały dzieci bawiące się w jego pobliżu.
Inna legenda mówi o złośliwym Wodniku mieszkającym nad Bugiem. Mężczyzna topił ludzi, ich dzieci a także bydło. Miejscowi zaczęli unikać rzeki. Wtedy też złośliwy wodnik sprawił, że na Bugu pojawiał się most – widmo. Kto chciał przez niego się przeprawić, ginął gdzieś po drodze. W innej legendzie zaś Góra Zamkowa w Drohiczynie otwierała jedną ze swych ścian tylko raz na 100 lat. Wtedy pojawiali się rycerze, którzy wpływali łodziami do rzeki. Jeden podobno zagapił się na miejscową piękność i przegapił moment, gdy ściana ponownie zamknęła się. Od tej pory biedaczyna błąka się po okolicznych łąkach i czeka aż góra znów się otworzy. Miejscowa piękność zaś wcale nie musiała nią być, bowiem mogła to być czarownica.
W pobliskich Siemiatyczach bowiem znajduje się Wilcza Góra, gdzie znajdują się kamienie. Według legendy czarownice rozniecały wielki ogień i kłaniały się wielkiej czarownicy, a następnie zasiadały do uczty. Zupełnie jak na świętokrzyskiej Łysej Górze. Po wieczerzy zaś następowały tańce. W czasie sabatu czarownice doskonaliły swe umiejętności przygotowując nowe czary i mikstury. A gdy rano kogut zapiał wszystkie wsiadały na miotły i odlatywały do swych chatek.
Czy te stworzenia sobie odpuściły?
Na koniec warto wspomnieć jeszcze o miejscu, w którym straszy od lat. To Reduty pod Bielskiem Podlaskim. Tam na skraju Puszczy krzyżowały się szlaki handlowe. W jego pobliżu znajduje się uroczysko “Pod zielonym dębem”. Żeby do niego dojść należy przejść przez Czarny Las. Tam jedn pośród drzew kryją się różne zjawy, które wpływają na wędrowców tak, że ci mogą się zagubić i nigdy nie dotrzeć ani do uroczyska, ani też wyjść z lasu. W okolicy znajdują się także Diabelskie Wrota. Za nimi jest droga przez bagna. Jeżeli tam zbłądzimy, również możemy nigdy już nie wyjść.
Pamiętajmy, że wszystko to składa się z wierzeń sięgających nawet 1000 lat wstecz. Przez ten czas wiele mogło się zmienić. Duchy, zjawy, demony i inne stworzenia mogły sobie już dawno odpuścić. Nie zmienia to jednak faktu, że na wycieczkę śladami podlaskich Słowian warto się wybrać.