Jednym z elementów świątecznego śniadania jest zwyczaj dzielenia się jajkiem. Choć nie każdy lubi składać życzeń, tego dnia odmówić jednak nie wypada. Jako że Wielkanoc stanowi połączenie tradycji chrześcijańskich i pogańskich, wiąże się z nią wiele przesądów związanych ze święconką. Praktykowano je głównie na terenach nadbużańskich.
Czasami jedno poświęcone jajko trzymali aż do późnego maja. Wówczas gospodarze szli na pole gdzie rosło żyto i zakopywali w ziemi jajko razem z kością po szynce wielkanocnej. Obok zaś sadzili poświęconą gałązkę wierzbową. W dniu rozpoczęcia żniw odkopywano jajko i uroczyście zjadano dzieląc się nim jak na Wielkanoc. Taka praktyka miała zapewnić pomyślne zbiory.
Powszechnie przestrzegano zasady, by święconki nie wyrzucać, ani nie poniewierać. Jeśli zostały resztki pokarmu, zbierano go i wysypywano pod drzewka owocowe, wierząc że wyrośnie z nich marynka — ziele o białych kwiatkach. Okruchy dawano również kurom by lepiej się niosły. Od nadmiaru jaj głowa przecież nie boli. Również ich skorupki były dokładnie sprzątane. Dawano je ptakom lub wysiewano do ziemi podczas siania lnu.