Z perspektywy Białegostoku doskonale widać jak ważne było Powstanie Warszawskie

Z perspektywy Białegostoku doskonale widać jak ważne było Powstanie Warszawskie

1 sierpnia 1944 roku to data, która wryła się w historii Polski tak mocno, że echa tamtych wydarzeń wybrzmiewają do dziś. Powstanie Warszawskie, pod względem militarnym kompletnie bezsensowne, a pod względem politycznym kompletnie nieudane, jednak wybuchło z czystej i w pełni uzasadnionej nienawiści do Niemców, którzy od 1939 roku okupowali Polskę. Było aktem desperacji. Można na nie spojrzeć także z perspektywy Białegostoku. Gdy w stolicy ruszono do walki z okupantem niemieckim, to liczono, że Rosja dołączy do walk i pomoże Polakom. Tymczasem na podlaskiej ziemi nastąpiło „wyzwolenie” przez Rosję od Niemców. Bardzo szybko okazało się, że sytuacja wcale nie jest lepsza niż w Warszawie.

Warto tutaj przybliżyć liczby, które jasno odpowiedzą skąd ta nienawiść i skąd tak chętny zryw Polaków do powstania mimo braku broni, która mogłaby się mierzyć z bronią okupanta. Otóż, gdyby ludność cywilna była niechętna powstaniu, to by żadnego zrywu nie było. Tymczasem podczas działań wojennych na froncie zginęło 644 tys. ludzi. Zaś w ramach okupacji od 1939 roku, przez wszelkie akcje eksterminacyjne Niemców życie straciło 5 mln 380 tys. polskich obywateli.

„Wyzwolenie” od Niemców

27 lipca 1944 roku do Białegostoku wkraczała Armia Radziecka. Nazywano to „wyzwoleniem”. Polscy obywatele, którzy przeżyli niemieckie piekło okupacyjne mieli nadzieję, że coś się zmieni na lepsze. Szczególnie, że zachodni wróg opuszczał po spaleniu żywcem Żydów w synagodze, likwidacji getta, zniszczeniu miasta w 80 proc. i podpalono go na „odchodne”. Szybko się jednak okazało, że 27 lipca żadnego „wyzwolenia” nie było. To po prostu zmiana okupanta.

„Miało się wrażenie, że to nie wojsko, a jakaś banda dobrze uzbrojona. Wygląd zewnętrzny okropny, obdarci, prawie połowa boso, wielu w cywilnych łachmanach. Rozpoczęli też natychmiast plądrowanie po ogrodach, piwnicach i mieszkaniach. Kradli wszystko i wszędzie gdzie się dało. Na Słobodzie nie ma domu, w którym coś nie zginęło. Ogólne wrażenie wywarli na ludności miejskiej jak najgorsze, tym więcej, że każdy musiał się dobrze wystrzegać, aby nie być okradzionym. Prawie wszyscy Sowieci pytali jak daleko do Bugu, do ich państwowej granicy”. – to fragment meldunku sytuacyjnego.

Lotne brygady do ziemniaków

Na plądrowaniu domów się nie skończyło. W ciągu kilku tygodni wywieziono z Białegostoku większość wyposażenia fabryk i szpitali. Ścięto słupy elektryczne, które wywieziono wraz z liniami. Z miasta wyjechało też wyposażenie elektrowni i warsztatów kolejowych ze Starosielc. Jakby tego było mało, zaczęto karczować Park Zwierzyniecki!
Oprócz kradzieży, prowadzono obławy na mężczyzn do pracy. Trzeba było zasypać doły po bombardowaniu lotniska Krywlany oraz naprawić umocnienia obronne pod miastem. Z militarnych działań, najbardziej dotkliwą była likwidacja podziemia niepodległościowego. Aresztowano 500 oficerów i żołnierzy AK.

Ludność cywilna natomiast była mocno przygnębiona stałymi szykanami ze strony NKWD i PKWN (radziecka administracja). Zniszczony Białystok trawiony był przez kryzys gospodarczy. Brakowało żywności i opału. Dochodziło do takiego kuriozum, że specjalne lotne brygady okupanta rosyjskiego obserwowały, gdzie ludność idzie na pole nakopać ziemniaków, by po ich wydobyciu zrabować wszystko na potrzeby wojska. Po miesiącu okupacji ludność cywilna szczerze nienawidziła bolszewików.

Warszawa nie została zniszczona przez Powstanie

Po upadku Powstania Warszawskiego można było zauważyć, że sytuacja Białegostoku bez powstania za okupacji rosyjskiej jak i w stolicy z okupacją niemiecką niewiele się różni. W październiku 1944 roku białostocka, sterroryzowana ludność ukrywała się głównie w lasach, w mieście funkcjonowały 2 restauracje i 3 apteki (oficjalnie), a wyłapani mężczyźni od świtu do nocy porządkowali miasto ze zgliszcz. Tymczasem w Warszawie po upadku Powstania Warszawskiego rozpoczęła się operacja wyburzania i palenia Warszawy. Zanim do tego doszło, miasto było po walkach powstańczych zniszczone w 25 proc. Do stycznia 1945 roku Niemcy spalili i zniszczyli kolejne 30 proc. zabudowy. Setki bezcennych zabytków i obiektów kultury zgładzono. Towarzyszyła temu szeroko zakrojona grabież. To przeczy wieloletniemu, powtarzanemu kłamstwu o tym jakoby Powstanie Warszawskie doprowadziło do całkowitego zniszczenia Warszawy.

W styczniu 1945 roku rosyjska ofensywa ruszyła. Działania zakończyły się w maju 1945 samobójstwem Hitlera, opanowaniem Berlina przez Rosję, wyzwoleniem niemieckich obozów koncentracyjnych i kapitulacją nazistowskich Niemiec. II Wojna Światowa zakończyła się, zaś Niemcy podzielono na cztery strefy – amerykańską, rosyjską, angielską i francuską. Zniszczona Polska została odbudowana, a następnie zarządzana do 1989 roku przez polskie władze sprzymierzone z Rosją.

Gdyby powstania nie było

Co gdyby Powstania Warszawskiego nie było? II Wojna Światowa by się zakończyła, ale Polska nie byłaby krajem wolnym do dziś. Gdyby nie to, że w genach całych pokoleń została zapisana niezgoda na zniewolenie, miłość do ojczyzny i wolności, to w 1980 roku nie byłoby wydarzeń Sierpniowych, a w 1989 roku nie byłoby też transformacji ustrojowej. Wystarczy spojrzeć na dzisiejszą Białoruś, która nadal jest silnie związana z Rosją, mimo upadku ZSRR w 1991 roku. Tymczasem Polska jest dziś wolną Polską, bo w 1612 roku podbiliśmy Moskwę, bo 1830 roku walczyliśmy w Powstaniu Listopadowym przeciwko Imperium Rosyjskiemu, w 1863 roku ponownie walczyliśmy w Powstaniu Styczniowym z Imperium Rosyjskim. W 1918 roku odzyskaliśmy niepodległość uwalniając się od Rosji, Niemiec i Austro-Węgier, w 1920 roku rozgromiliśmy Rosję bolszewicką. W 1944 roku desperacko walczyliśmy z okupacją niemiecką w Powstaniu Warszawskim, w 1980 roku walczyliśmy z polską władzą na usługach radzieckich.

I ostatecznie w 1989 roku zwyciężyliśmy. Dziś w 2024 roku, jako dumny członek Unii Europejskiej oraz NATO możemy być spokojni. Rosjanie doskonale wiedzą, że z Polakami i Polkami nie warto zadzierać. Powstańcy Warszawscy zapisali nam to w genach, gdyż sami mieli zapisane w genach, że jesteśmy wolnym narodem.

Partnerzy portalu:

Zalew w Wasilkowie zmienia się nie do poznania. Będzie konkurencją dla Dojlid?
Obecnie dostępna jest plaża w Wasilkowie po drugiej stronie mostu

Zalew w Wasilkowie zmienia się nie do poznania. Będzie konkurencją dla Dojlid?

Już za rok będzie można korzystać z odnowionej infrastruktury nad zalewem w Wasilkowie. Prace budowlane trwają w najlepsze. Znikły już stare pomosty, skocznie i zarośla. Zza horyzontu wynurza się już parking, plac zabaw, tężnia solankowa, wypożyczalnia sprzętu i oczywiście plaża.

 

 

 

Chociaż z nowej atrakcji będzie można korzystać w 2025 roku, to już teraz warto sobie zadać pytanie czy będzie to konkurencja dla Dojlid. Szczególnie, że wejście nad białostocki zalew jest płatny. Oczywiście fanów białostockiego zbiornika nie zabraknie, ale na pewno istotnym czynnikiem, który będzie tu decydować niewątpliwie jest gastronomia. Bo nie o same leżenie na plaży chodzi. To miejsce, które będzie miało lepszą ofertę posiłków i napojów przyciągnie więcej osób. Obecnie na Dojlidach jest pod tym względem bardzo kiepsko. I tu Wasilków powinien szukać swoich przewag.

Gdyby razem z odnowionym zalewem powstało „miasteczko street food” podobne do tego jakie mamy na Młynowej, to z pewnością byłoby to uzupełnienie atrakcji. O ile nikt nie tolerowałby picia wódki nad zalewem, to sprzedaż piwa do jedzenia spowodowałaby, że ludzie nie przychodziliby „z własnym koszyczkiem” i pili piwo wszędzie, lecz w wyznaczonej strefie. Jeżeli przyjrzymy się dzisiejszym trendom, to obecne najmłodsze – ale już dorosłe pokolenie – świadomie rezygnuje z picia alkoholu. Więc taki „street food z alkoholem” byłby tylko dodatkiem urozmaicającym pobyt na plaży.

Póki co musimy cierpliwie czekać na zakończenie inwestycji.

Partnerzy portalu:

Pociąg Białystok – Warszawa dojedzie w 1,5 godziny. Od 1 września!

Pociąg Białystok – Warszawa dojedzie w 1,5 godziny. Od 1 września!

1 września to historyczny dzień. Od tej daty pociągi z Białegostoku do Warszawy pojadą z prędkością 160 km/h. Co prawda istnienie stacji pomiędzy stolicą Podlaskiego a stolica kraju spowoduje, że podróż nadal będzie trwała 2 godziny, ale jedno połączenie będzie ekspresowe, dzięki czemu do Warszawy dostaniemy się w 1,5 godziny.

Trasa pociągu Intercity nr 1106 Esperanto będzie wyglądać następująco: Białystok, Białystok Zielone Wzgórza, Warszawa Wschodnia, Warszawa Centralna. To wszystko oczywiście efekt budowy Rail Baltica. Obecnie prace jeszcze trwają na odcinku Czyżew – Białystok, w Łapach i samym Białymstoku. Warto też dodać, że to nie koniec modernizacji. Gdy cały projekt zostanie już zrealizowany, to pociągi będą jeździć 200 km/h. Oznacza to, że podróż do Warszawy potrwa około godziny. Warto jednak na to spojrzeć szerzej, bo nie oszukujmy się, 30 minut nikogo nie zbawi, ale biorąc pod uwagę, że podobne modernizacje trwały lub trwają też w innych częściach kraju, to urwanie tych minut na wielu odcinkach znacząco już skraca podróż. A to ważne, by kolej była wybierana jako środek transportu najczęściej.

Tak się stanie, gdy bilety będą tanie, a połączenia szybkie. Dziś ogólnie rzecz biorąc jest całkowicie odwrotnie. Jazda koleją dla rodziny z dzieckiem bądź dziećmi nie jest opłacalna, gdyż na kilkuset kilometrowym odcinku tyle samo co za bilet zapłacą za paliwo (lub mniej). Inaczej się klaruje sytuacja, gdy ktoś jedzie sam. Największe eldorado mają natomiast posiadacze zniżek studenckich, emeryckich i innych.

Warto też jednak dostrzec, że im bardziej zaludniony region tym obłożenie na liniach jest większe. Wielokrotnie można było zaobserwować, że skład jadący do Białegostoku ma wiele wolnych miejsc. Natomiast w trasie na przykład Warszawa – Kraków czy Warszawa – Wrocław to sytuacja rzadko lub prawie w ogóle spotykana. Dlatego nie samą ceną kolej wygra rywalizację, potrzebna jest też prędkość, dlatego modernizacja jak największej liczby odcinków oraz przyłączanie miast odciętych od kolei powinna być priorytetem.

Partnerzy portalu:

Krytyczny poziom Narwi. Kiedy zlikwidują Siemianówkę?
Rzeka Narew wpada do Bugu, Serock. fot. Marcin Polak / flickr.com

Krytyczny poziom Narwi. Kiedy zlikwidują Siemianówkę?

Rzeka Narew po raz kolejny cierpi na istnieniu Zalewu Siemianówka. Tym razem w okolicach Piątnicy woda opadła ponad krytyczne minimum, a niski stan wód ciągnie się już od Plosek. W dalszych partiach Narwi, może być za chwilę zupełnie bez wody! W każdym przypadku istnienie Siemianówki negatywnie wpływa na rzekę Narew. Podczas suszy – nie ma w niej wody, gdy spiętrzymy ją nad zalewem – też w rzece nie ma wody. W przypadku utrzymywania średniego poziomu wody nad zalewem – pojawiają się sinice, które degradują przyrodę. Pod wpływem zmian klimatycznych, problemy zaczęły się nasilać. Skutki w przyszłości będą naprawdę tragiczne.

Likwidacja Zalewu Siemianówka oraz naprawienie naturalnego koryta rzeki spowodowałoby, że Narew nie borykałaby się z problemami niskich stanów. To problem, który pogłębia się od wielu lat. A to dlatego, że Zalew Siemianówka w praktyce jest zbyt wielki. Powierzchnia zalewu wynosi 3250 ha (Jezioro Wigry jest mniejsze o ponad 1000 ha).

Siemianówka powstała u schyłku PRL. W 1987 roku pod budowę zalewu wykupiono i wywłaszczono 289 gospodarstw z ośmiu wsi. Po kilku latach istnienia zalewu zauważono intensywny rozwój sinic. W celu ich likwidacji postanowiono wymienić wodę, struktury ryb i roślinności przybrzeżnej. Dodatkowo uprzątnięto linię brzegową. W związku z tym doprowadzono do obniżenia poziomu wody. Efektem tych bezmyślnych działań było pozbawienie miejsc lęgowych wielkiej ilości ptactwa i ryb. Woda została dopiero podniesiona w roku 2007. W 2015 roku mieliśmy bardzo gorące lato i brak opadów. Susza w regionie doprowadziła do tego, że nad Siemianówką można było zobaczyć stare koryto rzeki.

Dziwić może fakt, że z nieszczęsnego zalewu, który trzeba zlikwidować, władze Michałowa czynią atrakcję turystyczną, w którą inwestują pieniądze. Mimo, że woda w zalewie jest mętna i brudna, a całość tak degraduje środowisko naturalne.

Partnerzy portalu:

Zaczynali od jednego budynku. Dziś to ogromna drewniana osada.
fot. K. Timoszuk / UMWP

Zaczynali od jednego budynku. Dziś to ogromna drewniana osada.

40 lat temu, do ówczesnego Białostockiego Muzeum Wsi przeniesiono z Gródka drewnianą kuźnię. Od tego czasu zaczął się rozwój dzisiejszego Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej w gminie Wasilków. Dziś na terenie instytucji możemy zobaczyć blisko sześćdziesiąt obiektów architektury drewnianej małej i dużej, które opowiadają historię podlaskiej wsi. Dla kogoś, kto jest młody i całe życie wychowywał się w mieście to może być ogromna atrakcja. Szczególnie imponujący jest wiatrak na wjeździe do muzeum.

Skansen stale się rozbudowuje i rozszerza ofertę dla odwiedzających. Nowym obiektem jest „Makówka”, chałupa ze wsi o tej samej nazwie – kryty strzechą dom rodziny Pogorzelskich z końca XIX wieku. Niedługo pojawi się także tu kolorowy, bogato zdobiony budynek z Plutycz. Jedną z piękniejszych w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej jest chałupa z pachnącej w nazwie wsi Tymianki-Bucie. Powstała ona na przełomie XIX i XX wieku, a w jej wnętrzu można obejrzeć wystawę o życiu szlachty zagrodowej pogranicza podlasko-mazowieckiego.

Perełką skansenu z kolei jest, należący do rodzin Roszkowskich i Tomaszewskich, dwór z Bobry Wielkiej, który przyjechał tu w latach 90. Ten największy w PMKL obiekt przepełniony jest historią wielu szanowanych osób z epoki końca XIX i początku XX wieku. Byli to m.in. Eliza Orzeszkowa, Jan Bułhak, Wanda Miłaszewska, Jan Stanisławski. Historia samego budynku jest o wiele starsza i znacznie bogatsza. Wnętrza inspirowane są latami dwudziestymi i trzydziestymi XX wieku.

Wejście do muzeum jest możliwe przez cały rok, od poniedziałku do niedzieli. Godziny otwarcia wystaw są zróżnicowane w zależności od sezonu, dlatego warto odwiedzić stronę skansenu, by mieć aktualne informacje. Poniedziałek jest dniem bezpłatnego wstępu na ekspozycje stałe. Bilety można kupić w kasie znajdującej się przy wejściu na teren PMKL.

Partnerzy portalu:

Odzyskanie niepodległości nic nie dało. Do Białegostoku można było tylko z przepustką.

Odzyskanie niepodległości nic nie dało. Do Białegostoku można było tylko z przepustką.

Wszyscy pasjonaci regionalnej historii znają doskonale datę 19 lutego 1919 roku. Bowiem wtedy to Białystok odzyskał niepodległość – stając się częścią Polski. Czyli było to 3 miesiące później niż reszta kraju, gdzie formalnie za datę odzyskania niepodległości uznaje się 11 listopada 1918 roku. Mało jednak kto wie, że w lipcu 1919 roku nadal było przejście graniczne ustawione na rzece Narew. Tak – wewnątrz Polski. Żeby pojechać do Białegostoku, Sokółki czy Bielska Podlaskiego trzeba było mieć przepustkę.

Jako, że 2024 rok jest w Białymstoku rokiem ks. Stanisława Hałko, to warto przypomnieć tu jego postać. Gdyby nie to, że bardzo wpływowa postać w naszym regionie, kto wie ile jeszcze czasu ówcześni białostoczanie musieliby się czuć jak obywatele drugiej kategorii. Wspomniany duchowny przyjechał do Białegostoku po ukończeniu studiów filozoficznych w Austrii w 1913 roku. Zatem, gdy jeszcze Polski nie było na mapie.

W sierpniu 1915 r. Białystok został zajęty przez Niemców (trwała I Wojna Światowa). Społeczeństwo założyło w tym czasie Towarzystwo Pomocy Szkołom Polskim i zaczęło organizować polskie szkoły. Na kierownika i organizatora szkoły średniej wybrano ks. dr Hałkę, który natychmiast przystąpił do organizowania szkoły otworzył Polskie Gimnazjum Realne w gmachu przy ul. Warszawskiej 63 – na drugim piętrze. Parter i pierwsze piętro zajmowało bowiem gimnazjum niemieckie. Ks. Hałko został pierwszym dyrektorem Polskiego Gimnazjum. Były klasy męskie i żeńskie. Oprócz tego realizowano w tej szkole wychowanie patriotyczne oraz promowano harcerstwo. I najprawdopodobniej za tę działalność patriotyczną ks. Hałko został aresztowany. Najpierw trzymano go w więzieniu w Białymstoku, a później wywieziono do jenieckich obozów internowania.

Po 11 listopada 1918 roku najbliższej wiosny odbyły się wybory do Sejmu Ustawodawczego odrodzonej Polski. Ks. Hałko został wybrany na posła w okręgu nr 33 (powiaty białostocki i sokólski). Bardzo leżały mu na sercu sprawy ziem wschodnich oraz oświaty. I jednym z palących problemów były wspomniane przepustki. Gdy w całym kraju normalnie funkcjonowała już administracja państwowa, to Białostocczyznę podporządkowano Zarządowi Wojskowemu Ziem Wschodnich i Generalnemu Komisarzowi Cywilnemu przy Zarządzie Wojskowym Ziem Wschodnich. A to wywołało sprzeciw społeczeństwa. 37 tys. osób podpisało rezolucję wzywającą Sejm do pełnoprawnego włączenia administracyjnego Ziemi Białostockiej do terytorium Polski.

ks. Stanisław Hałko

Być może zastanawiacie się dlaczego właściwie Ziemia Białostocka była oddzielona granicą od reszty. Otóż granicę 20 km od Białegostoku ustawiły okupacyjne wojska niemieckie. Przejście to dotrwało do czasów, gdy Polska odzyskała niepodległość i zaczynała normalnie funkcjonować. Warto jednak przypomnieć sobie, że II Rzeczypospolita była krajem nacjonalistycznym (co w świeżo odzyskanym kraju jest procesem zrozumiałym). Dlatego niechęć u nowych władz budzili obywatele, którzy nie mieli polskiej narodowości. A tak się składa, że Ziemia Białostocka w zdecydowanej większości była zamieszkiwana przez Żydów.

Ks. Stanisław Hałko argumentował jednak przed Sejmem, że w wyborach do Sejmu w regionie była bardzo wysoka frekwencja (79 proc.), zaś zdecydowana większość Żydów doskonale mówi po polsku. To też ostatecznie sprawa została załatwiona pozytywnie. Dzięki wykonanej pracy na tą rzecz ks. Hałko, Sejm przystąpił do pracy i 2 sierpnia 1919 roku przyjął ustawę o powstaniu województwa białostockiego.

Partnerzy portalu:

Strefa relaksu wśród spalin i betonu. Tego chcieli białostoczanie?
fot. bialystok.pl

Strefa relaksu wśród spalin i betonu. Tego chcieli białostoczanie?

Na totalnie zabetonowanej ul. Lipowej, wśród kotłujących się spalin samochodowych powstała strefa relaksu. Jak czytamy w komunikacie urzędowym – została ona utworzona w ramach Budżetu Obywatelskiego. Oprócz „Widzi Misiów” to chyba kolejny najgłupszy pomysł jak do tej pory, który powstał z głosowania obywateli. Chyba, że głosujący nie coś takiego mieli na myśli.

Najpierw małe wytłumaczenie dla tych, którzy nie czytają nas regularnie. Przypomnijmy dlaczego „Widzi Misie” to naszym zdaniem głupi pomysł. Oto fragment starego artykułu:

Na wzór krasnali we Wrocławiu czy krasnoludkach w Suwałkach. Zaśmiecanie przestrzeni figurkami to zły pomysł. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na pomnik przy placu NZS, gdzie każdy doczepił do niego co chciał. Jedni napisy Bóg, Honor i Ojczyzna a drudzy “Niepodległość”. O ile idea wydaje się słuszna, to ogólny wygląd pomnika przypomina koszmar. Wyobraźmy sobie, że w ramach projektów ogólnomiejskich co roku ktoś będzie jakieś figurki dostawiać. Sami widzicie jaki byłby bałagan. Sami też widzicie jak słowa strażnika z lotniska w “Misiu” pasują tu idealnie. Warto pochwalić miasto, że chociaż to bzdet, to przynajmniej ktoś profesjonalnie go zaprojektuje. Ogłoszony w tej sprawie został konkurs.

Należy sobie zadać pytanie. Czy miasto to choinka, do której każdy może doczepić co mu się żywnie podoba? Czy też jednak to w jakiś sposób zaplanowana przestrzeń? Po wojnie większość budynków w centrum projektował architekt Stanisław Bukowski. Gdy Tadeusz Truskolaski postanowił przebudować miasto – to też sam nie kreślił rysunków tylko zrobili to architekci. Dlatego też nie można oddawać gospodarowania miasta przypadkowym osobom – mimo ich najszczerszym chęciom.

Jak widzicie słowa były prorocze, bo w tym roku dostawiono jeszcze więcej „Widzi Misiów”. Tylko czekać aż ktoś inny będzie chciał stawiać figurki piesków, a inny kotków.

Wracając do he he „Strefy Relaksu”. To kolejny taki pomysł, gdy ktoś zapewne miał dobre chęci. A w praktyce ta cała strefa w tym miejscu pasuje jak kwiatek do kożucha. I tu dla kontrastu pokażmy dobrze zrealizowaną inwestycję. To dawny skwerek Zamenhofa, który teraz swoją nazwę stracił na rzecz zamordowanego Pawła Adamowicza – prezydenta Gdańska. Tam okropne miejsce i fontanna z kulą zostały zlikwidowane na rzecz pięknego, zielonego miejsca. Gdyby na Lipowej też tak zazielenili tą całą strefę, to może by coś z tego wyszło. Bo to co posadzono w betonowych donicach raczej jest jakimś listkiem figowym. Dlatego w tej całej hehe „Strefie Relaksu” można najwyżej jajka smażyć.

Inwestycja kosztowała ponad 335 tys. zł brutto. Projekt „Zielone strefy relaksu na ul. Lipowej” został sfinansowany z Budżetu Obywatelskiego 2022. Inicjatywa ta została poparta przez 4209 mieszkańców, którzy na nią zagłosowali.

Partnerzy portalu:

Podlaski Szlak Bociani. To najlepsza trasa do zwiedzania regionu!

Podlaski Szlak Bociani. To najlepsza trasa do zwiedzania regionu!

Są miejsca na mapie, gdzie natura i człowiek harmonijnie splatają swoje losy, tworząc niezapomniane historie. Podlaski Szlak Bociani to właśnie takie miejsce, magiczna trasa rozciągająca się na 412 kilometrów przez serce Podlasia, oferująca nie tylko widoki, ale i niezliczone opowieści czekające na odkrycie. Podlaski Szlak Bociani to więcej niż trasa rowerowa lub samochodowa. To podróż przez serce natury i kultury, gdzie każdy kilometr to nowa historia, a każdy krok to odkrycie. To miejsce, gdzie bociany, symbol Podlasia, towarzyszą nam na każdym kroku, przypominając o pięknie i magii tego niezwykłego regionu.

Nasza podróż zaczyna się w sercu pradawnej Puszczy Białowieskiej, w Białowieży, gdzie szlak bierze swój początek. To miejsce, gdzie czas zdaje się stać w miejscu, a szelest liści i śpiew ptaków przenoszą nas w inną epokę. Wędrujemy przez pałacowy park, gdzie przyroda splata się z historią, a drewniane domy opowiadają szeptem swoje tajemnice. Opuszczając Białowieżę, ruszamy w kierunku Narewki, gdzie drewniane cerkwie i kolorowe murale przywołują atmosferę dawnych lat. Wchodząc na teren prawosławnej pustelni w Odrynkach, czujemy duchowy spokój miejsca, odciętego od świata meandrującymi wodami Narwi. Kraina Otwartych Okiennic wita nas barwami i wzorami, które zdobią drewniane domy Trześcianki, Puchłów i Ciełuszek. Tu, w sercu tradycji, każde otwarte okno to zaproszenie do świata gościnnych ludzi i ich bogatej kultury.

Przemierzając Narwiański Park Narodowy, zatrzymujemy się na chwilę przy malowniczych rozlewiskach, gdzie kładki w Śliwnie i Waniewie oraz pychówki w Kurowie stają się naszym mostem do nowych przygód. A Tykocin, z jego żydowską historią, wita nas synagogą i renesansowym zamkiem, skrywając opowieści minionych wieków. W Biebrzańskim Parku Narodowym, na carskiej drodze, obserwujemy ptaki z wież widokowych i podziwiamy dziką przyrodę. Osowiec-Twierdza i Goniądz to kolejne punkty na naszej mapie, gdzie historia splata się z naturą, a widoki na biebrzańskie bagna zapierają dech w piersiach.

Wjeżdżając w Puszczę Augustowską, czujemy moc natury, która towarzyszy nam aż do Wigierskiego Parku Narodowego. Kanał Augustowski z jego zabytkowymi śluzami i klasztor pokamedulski w Wigrach to miejsca, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a my chłoniemy każdą chwilę. Suwalszczyzna, z jej polodowcowymi krajobrazami, to nasz ostatni przystanek. Pagórki, jeziora i szutrowe drogi prowadzą nas do Suwalskiego Parku Krajobrazowego, gdzie Cisowa Góra i jezioro Hańcza ukazują piękno natury w najczystszej formie.

Podlaski Szlak Bociani kończy się w Stańczykach, gdzie majestatyczne mosty nad rzeką tworzą niezwykłą panoramę. To tutaj, na skraju Suwalszczyzny, nasza wędrówka dobiega końca, ale opowieści i wspomnienia, które zbieraliśmy po drodze, pozostaną z nami na zawsze.

Partnerzy portalu:

Rzeka Supraśl już bez problemów. Można znów się kąpać.
fot. Supraśl Nasza Gmina

Rzeka Supraśl już bez problemów. Można znów się kąpać.

W związku z alarmującą sytuacją dotyczącą biologicznego skażenia rzeki Supraśl na wysokości Piłatowszczyzny (gm. Gródek), mieszkańcy oraz turyści musieli się liczyć się z zakazem kąpieli. Z powodu przyduchy oraz śniętych ryb, które przedostały się z hodowlanych stawów rybnych do rzeki Supraśl, władze podjęły decyzję o wprowadzeniu zakazu kąpieli na Plaży Miejskiej w Supraślu. Zakaz obowiązywał od soboty, 13 lipca, aż do odwołania. Na szczęście po dwóch dniach wszystko wróciło do normy i znów można plażować i kąpać się w rzece.

Przez ten czas władze Supraśla, razem z Polskim Związkiem Wędkarskim, zarządcą rzeki Supraśl – Wodami Polskimi, a także z Policją, Strażą Pożarną i Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska wspólnie monitorowali sytuację oraz minimalizowali ryzyka dla mieszkańców i środowiska. Sprawa była na tyle poważna, że występowało realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego. Skażenie biologiczne może mieć poważne konsekwencje.

Na szczęście dobre wieści nadeszły już po dwóch dniach. Plaża w Supraślu została ponownie otwarta po okresie zamknięcia.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlaskie wzdłuż Bugu. Tu jest wiele do odkrycia.

Niemirów, Mielnik czy Drohiczyn to dobry wstęp by zwiedzić Podlasie wzdłuż rzeki Bug. Możecie to zrobić zarówno po stronie województwa podlaskiego, lubelskiego i mazowieckiego. Rzeka to bowiem trójstyk granic tych trzech województw. Każde oferuje coś innego.

Skupmy się najbardziej na Podlaskiem. Tutaj najważniejsze miejsca do zwiedzania ciągną się od miejscowości Granne po Niemirów. W tej pierwszej miejscowości przy niskich stanach rzek – czyli latem – możecie dostrzec ruiny dawnego mostu, który położony był na szlaku królewskim, łączącym Kraków z Wilnem. Przez Granne podróżował nie tylko król, ale też jego urzędnicy czy poczta.

Drohiczyn to natomiast pierwsza stolica województwa Podlaskiego. Gród został założony w I połowie XI wieku przez ludność ruską, na co wskazuje także jego nazwa, która wywodzi się od ruskiego imienia Drogit, czy też Drohicz. W 1181 roku powstało samodzielne księstwo drohickie. W 1254 roku, o czym się nie pamięta, Drohiczyn był miejscem koronacji jedynego króla w dziejach Rusi – Daniela Romanowicza. Później na kilka wieków Drohiczyn stał się stolicą województwa podlaskiego, które początkowo należało do Wielkiego Księstwa Litewskiego, a od czasów Unii Lubelskiej – do Korony. Miejskie prawo magdeburskie Drohiczyn uzyskał w 1498 roku od księcia Aleksandra Jagiellończyka, syna Kazimierza. Stolicą województwa podlaskiego stał się Drohiczyn w 1520 roku. I pozostał nim do rozbiorów.

A co dziś pozostało po tych czasach? Na pewno przyciągnie Góra Zamkowa z pięknym widokiem na rzekę. A do tego kościoły, cerkiew i inne perełki architektoniczne. Ponadto w Drohiczynie przeprawimy się promem (nawet z samochodem) na druga stronę Bugu, gdzie też możemy zwiedzić okoliczne atrakcje.

Kolejny punkt na mapie to Mielnik. Tutaj najsłynniejsza jest kopalnia kredy. Ponadto interesujące mogą być ruiny kościoła zamkowego, kościoły, cerkwie i rezerwat przyrody. Ogólnie rzecz biorąc nie brakuje tam miejsc widokowych i do spacerów. Możemy w Mielniku i jego okolicach całkowicie zatopić się w okolicznej przyrodzie.

Niemirów natomiast to obecnie mała wieś przy granicy z Białorusią. Lokacje miejską otrzymał w 1616 roku, a zdegradowany do wsi został w 1897 roku.  Zapewne przez obecną sytuację możemy napotkać tam wiele umudurowanych służb, ale z pewnością jest bezpiecznie. Gdyby tak nie było, to nikt by nas tam nie wpuścił. Mimo tego, warto tam się wybrać bo miejscowość oferuje całkiem pokaźną liczbę atrakcji. Jest tam kościół oraz brama z dzwonnicą z 1823 r. Nad rzeką znajduje się Góra Zamkowa ze średniowiecznym grodziskiem. Są także resztki cmentarza żydowskiego z XIX wieku, w lesie, tuż przy granicy, z zachowanymi nielicznymi macewami.

Partnerzy portalu:

Pociągi Ostrołęka – Białystok cieszą się popularnością. Czy zostaną z nami na dłużej?

Pociągi Ostrołęka – Białystok cieszą się popularnością. Czy zostaną z nami na dłużej?

Białystok jest bardzo dobrze skomunikowany kolejowo z Warszawą i Ełkiem.  Jeżeli spojrzymy na rozkład jazdy, to z białostockiego dworca przez cała dobę odjeżdża do 11 różnych stacji 51 pociągów. 11 jedzie do Warszawy, 8 do Czyżewa, 7 do Ełku i tyle samo do Hajnówki, a 6 do Suwałk. Jeszcze mniej połączeń jest z Kuźnicą Białostocką (5). Na szarym końcu tej listy są połączenia do Ostrołęki – bo tylko dwa dziennie. Czy powinno być ich więcej?

Zacznijmy od tego, że samorząd województwa podlaskiego ocenia, że dotychczasowe zainteresowanie tym nowym połączeniem świadczy o sukcesie reaktywacji kursów na linii nr 36. Od 18 marca na tej 87-kilometrowej trasie skorzystało 14 tys. osób. Z tego odcinek z Łap do Ostrołęki (bardziej miarodajny) obsłużył 9,5 tys. pasażerów. To dane do 10 lipca 2024. Średnio więc na tym odcinku podróżuje 85 osób dziennie. Zatem statystycznie w każdej podróży uczestniczy około 20 osób. Szynobus – w zależności od marki i modelu przeciętnie mieści od 40 do 60 osób. A mówimy tu tylko o miejscach siedzących. Zatem najważniejsze, że pojazdy nie wożą powietrza. Umiarkowane zainteresowanie to dobry kapitał do rozbudowy w przyszłości. Szczególnie, że od 18 maja do 8 czerwca odbywały się remonty na torach i zamiast pociągów jeździły autobusy zastępcze.

I tu właśnie dochodzimy do dyskusji o tej przyszłości. Obecne połączenia są zakontraktowane prawie do połowy grudnia. Czy pojawią się też w 2025 roku? Generalnie z komunikacją publiczną jest tak, że jeżeli patrzylibyśmy wyłącznie na rachunek ekonomiczny, to komunikacja publiczna w ogóle nie ma racji bytu. To tak wielki system, w którym część połączeń jest rentowna, a część nigdy nie będzie, ale likwidacja tych nierentownych może doprowadzić do tego, że rentowne przestaną takie być. Bo oferta komunikacji musi być szeroka, a przede wszystkim stała przez wiele lat! A to dlatego, że ludzie układają swoje obowiązki pod rozkład jazdy. Jeżeli w kółko go zmieniamy, likwidujemy i przywracamy połączenia, to ludzie uznają, że ten środek transportu nie jest warty korzystania, bo nie jest stabilny. Trochę jak ze sklepami Żabka – działają od 7 do 23 i są niemalże na każdym kroku. To napędza ich popularność, mimo że mają wysokie ceny towarów.

Jeżeli spojrzymy na sąsiedztwo Ostrołęki, to przyszłość rysuje się następująco. Należy dążyć do utworzenia połączeń autobusowych z sąsiednimi miasteczkami. Łomża, Ostrów Mazowiecka, Maków Mazowiecki, Przasnysz, Myszyniec czy nawet Szczytno powinny być w szybkim zasięgu po wyjściu z szynobusu. Tylko, że województwo Podlaskie może podstawić autobusy wyłącznie z Łomży, w pozostałych kwestiach decydują władze województwa mazowieckiego. Dla przykładu pociąg z Białegostoku do Ostrołęki przyjeżdża o 9:43. Natomiast najbliższy autobus do Łomży mamy o 11:25. O 11:15 mamy kurs do Giżycka, a najszybciej o 10:40 do Kętrzyna.

Partnerzy portalu:

Darmowe autobusy do atrakcji w Puszczy. Jest jeden minus – można nie pojechać.
fot. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku

Darmowe autobusy do atrakcji w Puszczy. Jest jeden minus – można nie pojechać.

To potencjalnie dobra wiadomość, ale sposób organizacji wiele psuje. Mowa tu o najnowszej inicjatywie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku i PKS Nova. Od najbliższej soboty 13 lipca ruszają weekendowe autobusy, które za darmo zawiozą chętnych do Kopnej Góry i Poczopka – gdzie znajduje się wiele fantastycznych atrakcji, do których zwykle docierają tylko zmotoryzowani i rowerzyści. Problem w tym, że autobus nie jest z gumy i ma tylko 30 miejsc, zaś to – czy odjedziemy – „wyjdzie w praniu”.

Może się okazać, że po prostu zabraknie dla nas miejsca. Jak to możliwe? Zamiast wprowadzić system rezerwacji darmowych wejściówek – tak jak na XXI wiek przystało – to tu działa zasada, kto pierwszy ten lepszy. Wyobraźcie sobie, że zaplanowaliście wspólny wyjazd z rodziną. Dwie osoby dorosłe i dwójka dzieci. Łącznie zajmiecie cztery miejsca. Ale nie pojedziecie, bo zostały wolne tylko trzy.

Pozostanie Wam zabrać dzieci najwyżej do słynnej amerykańskiej restauracji na przeciwko dworca autobusowego w Białymstoku. Jeszcze większy problem będą mieli ci, którzy będą czekać na przystanku przy rzece Białej na Sienkiewicza oraz w Supraślu przy klasztorze. Oczywiście to hipotetycznie, bo wcale nie musi być tak dużego obłożenia na linii, ale o to właśnie chodzi. Cała inicjatywa może być porażką, bo wiele osób pesymistycznie podejdzie do sprawy i z góry uzna, że nie ma co planować, bo pewnie wszystkie miejsca będą pozajmowane. A wtedy zamiast chętnych turystów autobusy będą wozić powietrze.

Jeżeli jednak będziecie tymi szczęściarzami co wejdą na pokład, to macie szansę zwiedzić atrakcje Nadleśnictwa Supraśl i Nadleśnictwa Krynki. W tym pierwszym, w miejscowości Kopna Góra znajduje się wyjątkowe i przepiękne Arboretum – czyli taki ogród botaniczny, miejsce, gdzie napotkamy wiele gatunków roślin i drzew w jednym miejscu, co prezentuje się niesamowicie.  Oprócz tego od zimy funkcjonuje obok nowa atrakcja – zagroda pokazowa z żubrami. Po rozległym terenie można chodzić i oglądać te zwierzęta. Jest też wieża widokowa, by popatrzeć na żubry z wysokości.

Kolejne miejsce, do którego dojedzie autobus to Poczopek. Na terenie nadleśnictwa Krynki znajduje się ogród leśny „Silvarium”, który naprawdę warto zwiedzić. Bo oprócz samego lasu są tam sowy, kładki, wyjątkowe kamienie i inne ciekawe rzeczy do oglądania.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To dobry pomysł na jednodniową wycieczkę. Rowerem, samochodem, a nawet i piechotą!

Połączenie zwiedzania Białegostoku z Krainą Otwartych Okiennic może być świetnym pomysłem na jednodniową, szybką wycieczkę samochodem, wyprawę rowerową, a nawet pieszy rajd! Trasa pomiędzy stolicą Podlaskiego a Trześcianką, Socami i Puchłami to około 35 km – bezpieczną dla pieszych i rowerzystów trasą. Samochodem jedzie się jeszcze krócej.

Zwiedzanie możemy zacząć od ul. Św. Rocha w Białymstoku, a dalej Lipowej, Rynku Kościuszki, Kilińskiego. Tam po drodze napotkamy piękny neoklasycystyczny kościół Św. Rocha. Na Lipowej zobaczymy  Pałacyk Nowika i charakterystyczne pierzeje budynków zaprojektowane przez Stanisława Bukowskiego (witraże jego żony zdobią sufit kościoła Św. Rocha). Dalej jest cerkiew Św. Mikołaja z wyjątkowym ikonostasem, budynek ratusza, gdzie nie urzęduje prezydent a dyrektor Muzeum Podlaskiego i cały Rynek Kościuszki. Potem dojdziemy do klasztoru Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego obok pomnika Józefa Piłsudskiego. Zaś te oba punkty znajdują się przy neogotyckiej katedrze. Dalej możemy iść do ul. Kilińskiego – gdzie zwiedzimy dawną siedzibę loży masońskiej, słynną instalację z kolorowymi parasolkami, by zwieńczyć tą część przy Pałacyku Ślubów. Potem możemy przejść bramą z zegarem (to jeden z najstarszych budynków w mieście) do Pałacu Branickich. Po zwiedzaniu wnętrz udajmy się jeszcze do ogrodu, by zakończyć odpoczynkiem przy fontannach w Parku Planty.

W zależności od środka transportu – teraz po szybkim zwiedzaniu Białegostoku możemy wybrać się do Krainy Otwartych Okiennic. Samochodem – najlepiej z nawigacją do miejscowości Trześcianka, a dalej Soce i Puchły. Rowerem udamy się z Plant na pobliską ul. Mickiewicza, by dojechać do jej końca i kontynuować ścieżką rowerową aż do Stanisławowa. Potem możemy przez Halickie, Skrybicze i Kudrycze i Kowalowce bezpiecznie dojechać dojechać do Zabłudowa. Alternatywnie możemy też wybrać się przez Nowe Miasto, Juchnowiec Kościelny i Janowicze Kolonia. Obie trasy w zdecydowanej większości prowadzą ścieżkami rowerowymi lub mało uczęszczanymi przez samochody drogami. Dlatego też możecie się tymi samymi trasami pokusić się o pieszy rajd.

Gdy dojedziecie do Zabłudowa, to drogą rowerową można dojechać do samej Trześcianki. Dalej pozostanie tylko zwiedzanie miejscowości Soce i Puchły. Wszędzie tam spotkamy piękne drewniane domy, kolorowe okiennice i przepiękne drewniane kolorowe cerkwie. Jeżeli będziecie mieli okazję, koniecznie zajrzyjcie do wnętrz cerkwi w Puchłach. Wnętrza wyglądają wprost obłędnie! Na tyle dobrze się prezentują, że nawet zagrały w filmie pt. „My name is Sara”.

Partnerzy portalu:

Białystok buduje wielki deptak, ale z samochodami

Białystok buduje wielki deptak, ale z samochodami

Dosyć interesująca informacja została podana przez Kurier Poranny. Otóż miasto planuje wybudować przy ul. Św. Rocha strefę spowolnionego ruchu. Inaczej mówiąc, jezdnia w tym miejscu ma być zwężona, a miejsca do spacerów zwiększone. Pomijając już całą brzydotę architektoniczną znajdującą się na przeciwko pięknego kościoła św. Rocha, ogólnie pomysł jest dobry, tylko że jest pewien problem.

Wygląda to tak jakby miasto obawiało się całkowicie wyrzucić samochody ze ścisłego centrum miasta. Na Rynku Kościuszki się to udało, a tymczasem na Kilińskiego i Lipowej – ruch jest. Tylko nie wiadomo po co. Teraz do grona zwężonych ulic ma dojść jeszcze św. Rocha.

Popatrzmy jakie to jest absurdalne. Na Kilińskiego mamy mnóstwo ogródków, stelaż z parasolkami i ogólnie wiele zachęt do tego, by nią spacerować. A jednocześnie miasto pozwala jeździć tam samochodami. W praktyce wiele osób stoi i fotografuje się na tle parasolek, a niektórzy kierowcy nie wiedzą co robić. Jedni pokornie stoją, inni próbują się wciskać w tłum i wymuszać przejazd. Wystarczy jeden agresywny idiota za kierownicą (których nie brakuje) i może dojść do tragedii.

Idźmy dalej – ul. Lipowa. Szczelnie zabetonowana z ruchem samochodów powoduje, że każdego dnia w godzinach szczytu nie da się tam oddychać, gdyż intensywna zabudowa z betonem powoduje, że trzeba wdychać potężne ilości spalin. Mało tego, podobnie dzieje się w weekendy, gdy wiele osób chce spędzić czas na Rynku i próbuje wcisnąć się autem jak najbliżej. Zimą gdy trwa jarmark bożonarodzeniowy, to korek na Lipowej jest niemalże każdego wieczora. Każdy, kto spaceruje Lipową, by oglądać zimowe iluminacje, musi wdychać spaliny.

Teraz do grona deptakowych ulic ma dołączyć Św. Rocha. Też ruch samochodowy ma pozostać. Poleska, Al. Piłsudskiego, Sosnowskiego i Kalinowskiego – to same szerokie, dwupasmowe i większe drogi. Nie ma sensu utrzymywać ruchu na wąskich i ciasnych Kilińskiego, Lipowej i w przyszłości Rocha. Wystarczy zrobić wyjątki – dojazdy do posesji, dostawy i komunikacji miejskiej. Same korzyści!

Partnerzy portalu:

Wyjątkowe miejsce pod Białymstokiem. Czy tu dochodziło do cudów?

Wyjątkowe miejsce pod Białymstokiem. Czy tu dochodziło do cudów?

Seria skandali seksualnych, tuszowanie pedofilii, mieszanie się do polityki, epatowanie bogactwem przez biskupów, a także mnóstwo innych spraw trawi polski kościół od bardzo dawna. Z perspektywy dużych miast można nawet odnieść wrażenie, że kościół się wręcz rozpada. To jednak tylko wrażenie, bo wbrew pozorom od środka kościół ma się całkiem dobrze. 27 milionów Polaków deklaruje, że wiarę katolicką, a co niedzielę do kościoła chodzi prawie co trzeci z tej grupy.

Ponadto istnieje około 150 ruchów i stowarzyszeń oraz 65 tys. mniej sformalizowanych grup działających przy parafiach. I to właśnie te osoby stanowią prawdziwą siłę kościoła, bo kościół to ludzie. Warto dodać, że bycie częścią wspólnoty, to nie tylko chodzenie do kościoła, to także uczestnictwo w pielgrzymkach. Dzięki temu wiele osób odwiedza wasilkowską Świętą Wodę. Sanktuarium, które swoje początki datować możemy na 1719 rok.

Na terenie gminy Wasilków, w sercu malowniczych lasów, leży miejsce pełne duchowej głębi i historii — Sanktuarium Święta Woda. To wyjątkowe miejsce, którego nazwa pochodzi od cudownego źródełka i przyciąga pielgrzymów. Historia tego sanktuarium, otoczonego aurą legend i cudów, sięga czasów średniowiecza, a pierwsze udokumentowane wzmianki pochodzą z 1719 roku.

Legenda głosi, że w 1719 roku, po dwóch latach ślepoty, szlachcic imieniem Bazyli odzyskał wzrok po obmyciu się w wodach cudownego źródełka. W dowód wdzięczności, w ciągu tygodnia, wybudował drewnianą kaplicę, która została poświęcona przez supraskiego Bazyliana za zgodą metropolity unickiego, Abpa Leona Kiszki. Tak rozpoczęła się duchowa historia Świętej Wody. II wojna światowa przyniosła zniszczenia i dewastację.

Kaplica została zajęta przez Armię Czerwoną, a później zbezczeszczona i zrujnowana. Dopiero po wojnie, dzięki staraniom ks. Wacława Rabczyńskiego (silnie związanego z Wasilkowem), rozpoczęto odbudowę kaplicy, budowę Groty na wzór Lourdes oraz Kalwarii Świętowodzkiej z siedmioma ołtarzami Męki Pańskiej. W 1996 roku, po nawiedzeniu Figury Matki Bożej Fatimskiej, miejsce to przeżyło dynamiczny rozwój. Powstała Góra Krzyży i Pomnik III Tysiąclecia, a w 1997 roku utworzono Parafię Matki Bożej Bolesnej.

Rok 2000 był szczególny dla Sanktuarium Święta Woda, gdyż zostało ono ogłoszone Sanktuarium Jubileuszowym Roku Świętego Archidiecezji Białostockiej. Z tej okazji powstała Góra Krzyży, zwana również Górą Bożego Miłosierdzia. Wyróżnia ją Jubileuszowy Krzyż Pielgrzymów o imponującej wysokości 25 metrów oraz krzyże poświęcone przez Jana Pawła II w Watykanie. Rok 2002 był czasem wielkich zmian i odnowy. W setną rocznicę urodzin Księdza Wacława Rabczyńskiego, przeprowadzono remont kościoła, zbudowano Dróżki Siedmiu Boleści i odnowiono Kapliczki Różańcowe. Sanktuarium zyskało również piękną iluminację, podkreślającą magię tego miejsca.

Dziś to miejsce, które przyciąga pielgrzymów z Polski i zagranicy. Miejsce jest obecnie na tyle rozległe, że zapewnia spokój i wyciszenie, niezbędne do codziennej refleksji i modlitwy. Szczególnie, że zielone otoczenie Puszczy Knyszyńskiej jest do tego bardzo sprzyjające.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Gdzie warto mieszkać – w Białymstoku czy Suwałkach?

Suwałki to drugie co do wielkości miasto w Podlaskiem, które liczy sobie 68,5 tys. mieszkańców. Czyli cztery razy mniej niż Białystok, który obecnie liczy sobie 291,7 tys. mieszkańców. Można ubolewać, że dzieląca miasta odległość zaledwie 120 kilometrów to dosyć dużo z powodu kiepskiej komunikacji.

Każdy, kto choć raz jechał pociągiem do Suwałk doskonale wie jaka to udręka. Autobusem jeszcze gorzej. A samochodem, wcale nie lepiej, bo z Białegostoku do Augustowa prowadzi fatalna droga, a dopiero można „odetchnąć” na lepszej drodze Augustów – Suwałki. Co ciekawe, przez to że jest ona jednopasmowa, to wielu kierowców decyduje się jechać starą drogą, która jest w gorszym stanie, ale za to krótsza.

Tak czy inaczej jest na tyle źle, że oba miasta trzeba traktować jak sobie obce, mimo że położone w tym samym województwie. Pisząc „obce” mamy na myśli, że to dwa odrębne byty niezwiązane ze sobą niczym innym niż tym wspólnym województwem. To „małżeństwo” nawet nie z rozsądku, a z politycznych przepychanek lat 90.

Gdyby przenieść się w czasie, to Suwałki i Białystok w ciągu dwóch dekad bycia w Unii Europejskiej przeszły gigantyczne metamorfozy. Tylko, że wyremontowanie miasta i wylanie betonu tu i ówdzie nie powoduje, że miasto się od tego zacznie rozwijać. Widać to ewidentnie w Białymstoku, gdzie wpompowano miliardy w drogi, komunikację miejską, centrum miasta, nowoczesne budynki instytucji, a w tym samym czasie liczba studentów spadła o połowę, zarobki są jedne z najniższych w kraju. Perspektywy rozwoju dla młodych ludzi są tu żadne. Nie ma też zbyt wiele koncertów czy występów. Życie kulturalne miasta leży na łopatkach od lat.

W Suwałkach jest pod tym kątem jest bardzo podobnie, mimmo że miasto ma 4 razy mniej mieszkańców, co za tym idzie płynie tam dużo mniej pieniędzy! Mimo to północne miasto może konkurować z Białymstokiem turystyką. Szczególnie, że w stolicy województwa nigdy nikogo ta nie obchodziła. A w Suwałkach odwrotnie. Miasto co roku organizuje Suwałki Blues Festival, który przyciąga prawdziwe tłumy. Miasto rzuciło też rękawicę litewskim Druskiennikom, budując własny Aquapark. W ogóle suwalczanie mogą sobie pojechać w weekend na szybki wypad do Kowna, Wilna, Mariupola, a nawet Rygi. Jednak warto podkreślić, że w 3,5 godziny mogą dostać się nad Bałtyk w Kłajpedzie! Tymczasem Białostoczanie nie pojadą do Grodna, gdzie mają rzut beretem. Jedyną szybką opcją jest Warszawa, Augustów i Mazury.

Ogólnie rzecz biorąc Suwałki wygrywają z Białymstokiem także zielenią. Odkąd stolica Podlaskiego postanowiła cała się zabetonować, to na północy modernizowano z rozwagą. W centrum nadal nie brakuje tam miejsc, gdzie można posiedzieć w cieniu.

Dlatego, jeżeli ktoś rozważa zamieszkanie w województwie podlaskim, to w gruncie rzeczy różnica między Białymstokiem a Suwałkami będzie iluzoryczna. Tyle, że w Suwałkach jest lepiej pod kątem przyrody, świeżego powietrza i spokoju. Na pierwszy rzut oka Białystok może wydawać się bardziej rozwinięty, ale to taki dobrze przypudrowany trup. Przerośnięte miasto powiatowe, które kiedyś miało ambicje być metropolią. Tyle, że o tym już dawno tu zapomniano.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Oto ukryta atrakcja w Puszczy Knyszyńskiej. I to nie jest jedyne takie miejsce.

Puszcza Knyszyńska wśród wielu swoich atrakcji ma też takie, które przyciągają miłośników ciszy i spokoju. A gdzie posiedzieć w lesie, by solidnie wypocząć? Oczywiście nad wodą! Odkrywanie leśnych zbiorników wodnych może być fascynujące. Jednym z takich, który jest mało znany, a dopieszczony przez leśników znajduje się w Żedni – po drodze między Białymstokiem a Michałowem. Dojedziemy tam bez problemu samochodem od strony Grabówki. Rowerem też możemy przez Królowy Most i Downiewo.

Na miejscu zastaniemy oprócz zbiornika, mostek, kamienną zaporę czy więcierze. Te ostatnie służą do połowu ryb tradycyjnymi metodami naszych pra-przodków i survivalców. Na pewno zwrócimy też uwagę na sztuczną wyspę.

Zbiorniki wodne w lasach pełnią kluczową rolę w ekosystemie. Są one ważnym źródłem wody dla roślin i zwierząt, wpływają na mikroklimat oraz pomagają w utrzymaniu wilgotności gleby. Dzięki nim lasy mogą przetrwać długotrwałe okresy suszy, a także zmniejszają ryzyko pożarów. Zbiorniki wodne wspomagają różnorodność biologiczną, będąc miejscem bytowania wielu gatunków roślin i zwierząt, w tym tych rzadkich i chronionych. Mają także zdolność do oczyszczania wody, filtrując zanieczyszczenia i zatrzymując osady, co korzystnie wpływa na jakość wód gruntowych i powierzchniowych.

Puszcza Knyszyńska, to nie tylko perła Podlasia, to też jeden z największych kompleksów leśnych w kraju. Charakteryzuje się różnorodnością siedlisk, w tym lasów mieszanych, borów sosnowych, grądów i olsów. Występują tu liczne gatunki roślin, w tym storczyki, mchy i porosty, a także bogata fauna, wśród której można spotkać żubry, wilki, rysie, bobry oraz wiele gatunków ptaków. Puszcza Knyszyńska jest również znana ze swoich unikalnych form geomorfologicznych, takich jak pagórki morenowe, doliny rzeczne i liczne zbiorniki wodne.

W Puszczy znajduje się wiele takich zbiorników jak ten w Żedni, które są nie tylko niezbędne ze względu na swoje funkcje ekologiczne, ale także stanowią atrakcyjne miejsca turystyczne. Te naturalne oazy spokoju przyciągają miłośników przyrody, fotografów i turystów, oferując możliwość obserwacji dzikiej przyrody oraz relaksu w otoczeniu pięknej, nienaruszonej natury. Dzięki temu zbiorniki wodne w Puszczy Knyszyńskiej odgrywają ważną rolę zarówno w zachowaniu bioróżnorodności, jak i w promocji turystyki przyrodniczej.

Partnerzy portalu:

Lawendowy park kieszonkowy powstał na TBS
Fot. za bialystok.pl

Lawendowy park kieszonkowy powstał na TBS

Na osiedlu TBS powstał park lawendowy. To już czwarty taki obiekt wybudowany w Białymstoku. Zajmuje powierzchnię ok. 1500 m2, a głównym akcentem roślinnym jest w nim lawenda. Jeżeli chcecie się tam wybrać, to kierujcie się na ul. H. Kołłątaja. Na niewielkim, specjalnie zaprojektowanym obszarze dominuje roślinność z kwiatami w kolorach niebieskim, fioletowym i białym. Główny akcent stanowi rabata lawendowa, która ma wabić owady zapylające.

Ścieżki zostały wytyczone w miejscu tych wcześniej wydeptanych. Są to alejki o nawierzchni gliniasto-żwirowej, dostosowane do potrzeb osób z ruchową niepełnosprawnością. W pobliżu znajduje się sad z tablicami informacyjnymi pełniącymi funkcję edukacyjną. W nasadzenia zostały wkomponowane ławki, huśtawki, leżaki. Elementem parku jest też ogród deszczowy wykorzystujący zasoby wody opadowej.

Inwestycja, wraz z roczną pielęgnacją zieleni, kosztowała 824,1 tys. zł, z czego 472,2 tys. zł stanowi dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. W Białymstoku jest też park kieszonkowy przy ul. Parkowej, park deszczowy przy ul. Andersa i park botaniczny (motyli) przy ul. Transportowej.

Partnerzy portalu:

Prace drogowo-kolejowe na Sitarskiej. Będzie synchronizacja świateł ulicznych ze szlabanami kolejowymi.
Tak wygląda koniec linii kolejowej 37 po polskiej stronie, na granicy z Białorusią.

Prace drogowo-kolejowe na Sitarskiej. Będzie synchronizacja świateł ulicznych ze szlabanami kolejowymi.

To dopiero ciekawe rozwiązanie! 1 lipca rozpoczęły się prace drogowo-kolejowe na przejeździe przy ulicy Sitarskiej. Jest to związane z budową linii kolejowej Rail Baltica. Nowoczesny system sterowania zainstalowany na stacji Białystok sięga również na Białostoczek. Bliskie położenie przejazdu w pobliżu ruchliwego skrzyżowaniu ulic Sitarskiej i Poleskiej wymagało zastosowania odpowiednich rozwiązań technicznych.

Instalowane będą nowe urządzenia przejazdowe, które zapewnią bezawaryjne działanie i zwiększą bezpieczeństwo ruchu pociągów oraz samochodów. Sygnalizacja przejazdowa będzie między innymi powiązana z sygnalizacją uliczną, co umożliwi kierowcom lepszą orientację. Teraz jest tak, że przy zamkniętych szlabanach tworzą się korki przy skrzyżowaniu. I nie wynika tylko z samego faktu zamkniętego szlabanu. Wielu kierowców nie wie, że ten jest zamknięty, a odpowiednio zasygnalizowanie wcześniej rozwiązałoby kłopoty.

Na potrzeby prac inwestycyjnych do 5 lipca w godzinach nocnych od godz. 22:00 do godz. 06:00 obowiązywać będzie tymczasowa organizacja ruchu – wyznaczono objazdy ulicą Radzymińską oraz Aleją 100-lecia Państwa Polskiego. Nowa organizacja ruchu została uzgodniona z zarządcą drogi i policją. Przypominamy kierowcom o zwracaniu uwagi na oznakowanie i zachowaniu ostrożności. Harmonogram prac został przygotowany we współpracy z Urzędem Miejskim w Białymstoku w taki sposób, aby możliwie zminimalizować czas utrudnień dla kierowców.

Partnerzy portalu:

Pałac Branickich w Białymstoku. Wielka historia perły baroku i serca miasta.
Popiersie z twarzą Bukowskiego, które góruje nad ogrodem Branickich było wyrazem protestu tych, którzy kończyli za Bukowskiego - jego dzieło.

Pałac Branickich w Białymstoku. Wielka historia perły baroku i serca miasta.

Jeśli spojrzymy na historię Polski przez pryzmat Podlasia, otrzymamy zupełnie inny kontekst niż ten, który znamy z perspektywy Krakowa, Sądecczyzny, Lublina czy Mazowsza. Dzieje Polski, spisywane na Wawelu, w Płocku, czy nawet Wiźnie, wyglądają inaczej niż te, które można odkryć, badając regiony dawnej Rusi Kijowskiej, gdzie leży dzisiejsze Podlasie. Ślady tych różnic widoczne są do dziś, zwłaszcza w architekturze. Ale dla tych, którzy zagłębiają się w historię regionu, pojawia się pytanie: dlaczego Pałac Branickich znajduje się w Białymstoku, skoro starszy i ważniejszy był okoliczny Tykocin?

Białystok zawdzięcza swój rozwój Branickim i… carowi

Zacznijmy od tego, że ponad 1000 lat temu, gdy Polska przyjmowała chrzest, architektura była wciąż drewniana. Z biegiem lat, rozwój architektury przybierał różne formy w różnych częściach kraju. Podlasie, będące najpierw częścią Rusi Kijowskiej, a później Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przechodziło przez kolejne fazy przynależności. Pod zaborami było to Imperium Rosyjskie, a w XX wieku – zarówno Niemcy, jak i ZSRR miały swoje wpływy na region. Dziś Białystok, stolica Podlasia, zawdzięcza swój rozwój Branickim, ale też… niestety, decyzji cara, który zadecydował o przebiegu kolei żelaznej z Petersburga do Warszawy właśnie przez dzisiejszą stolicę województwa.

fot. Muzeum Historyczne w Białymstoku

Pałac Branickich w Białymstoku, jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów regionu, jest spadkiem po Rzeczypospolitej Szlacheckiej. Dlaczego jednak powstał właśnie tu, a nie w Tykocinie? Historia zaczyna się od nadania ziem nad rzeką Białą przez króla Kazimierza Jagiellończyka potomstwu rodu żmudzkiego Raczko Tabutowicza. To jego wnuk, Mikołaj Tabutowicz, założył pierwszą osadę, z której wyrósł Białystok. Po śmierci Mikołaja, ziemie przeszły w ręce jego żony, a następnie Piotra Wiesiołowskiego, który rozwijał osadę i wybudował barokowy kościół.

Po śmierci Piotra Wiesiołowskiego, Białystok przeszedł w ręce Krzysztofa Wiesiołowskiego, a później Stefana Czarnieckiego, zasłużonego w wojnach ze Szwedami. Jego córka, Aleksandra Katarzyna Czarniecka, poślubiła Jana Klemensa Branickiego, a ich syn, Stefan Mikołaj Branicki, osiadł w Białymstoku. To właśnie on uzyskał w 1692 roku prawa miejskie dla Białegostoku od króla Jana III Sobieskiego. Rozpoczął także przebudowę zamku na barokową rezydencję.

Mimo trudnych czasów, takich jak III wojna północna czy wojna domowa w 1734 roku, miasto rozwijało się dalej. Tykocin, zniszczony w wyniku konfliktów, stracił na znaczeniu, co uczyniło Białystok głównym ośrodkiem regionu. Gdyby ród Branickich skoncentrował swoje wysiłki na rozwoju Tykocina, Białystok mógłby dziś być małym miasteczkiem. Dzięki jednak decyzjom historycznym i konsekwentnemu rozwojowi, stolica województwa podlaskiego przetrwała zawirowania dziejów i nadal się rozwijała, pomimo zaborów i wojen.

fot. Muzeum Historyczne w Białymstoku

Patron miasta – Jan Klemens II Branicki

Jednakże do największego rozkwitu Białegostoku przyczynił się Jan Klemens II Branicki, prawnuk Stefana Czarnieckiego, uznawany powszechnie za patrona miasta. Zawiadywał on dobrami białostockimi w latach 1709-1771, sprawując ważne urzędy państwowe jako kasztelan krakowski, hetman wielki koronny i pierwszy świecki senator Rzeczypospolitej. Popierany przez króla Francji, starał się o tron polski, lecz przegrał elekcję ze swoim szwagrem, Stanisławem Augustem Poniatowskim. Od początku XVIII wieku Białystok pełnił rolę ośrodka miejskiego, a dzięki staraniom Jana Klemensa II Branickiego, 1 lutego 1749 roku miasto uzyskało przywilej miejski na prawach magdeburskich, nadany przez króla Augusta III Sasa. W herbie miasta, na miejscu jelenia z rozłożystymi rogami, pojawił się biały gryf z koroną, złotymi dziobem i przednimi łapami na czerwonej tarczy, wspinający się o inicjały właściciela miasta – JKB.

Jan Klemens Branicki. Źródło: Wikimedia Commons

Jeszcze Stefan Mikołaj Branicki zlecił w latach 1691-1697 Tylmanowi z Gameren, architektowi pochodzenia holenderskiego, przebudowę zamku obronnego na pałac. Jan Klemens II Branicki nadał jednak ostateczny kształt pałacowi i zespołowi parkowo-ogrodowemu, czyniąc z niego wspaniałą rezydencję magnacką. W realizacji tego zamysłu uczestniczyło wielu architektów, ale za głównego uważa się pułkownika Henryka Klemma. Już w XVIII wieku zespół pałacowy, dzięki okazałości i urokowi, zyskał przydomek „Wersalu Polskiego”. W listach i pamiętnikach z tego okresu pojawiały się też nazwy „Wersal Północy” i „Wersal Podlaski”. Obecnie jest to najbardziej rozpoznawalny symbol miasta, znany po prostu jako Pałac Branickich.

Salon ogrodowy Pałacu Branickich, 1750, fot. Wikimedia Commons

Ważny ośrodek kultury i edukacji

Dwór Branickich stał się ważnym ośrodkiem kultury, przyciągając wybitnych artystów i naukowców, a w teatrze dworskim gościły największe ówczesne gwiazdy operowe. Wspaniałość rezydencji odzwierciedlała niespełnione królewskie ambicje ostatniego z rodu Branickich. W przeszłości ogrody pałacowe rozciągały się daleko za obecny most, sięgając aż do dzisiejszego budynku Książnicy Podlaskiej przy ulicy Skłodowskiej. Na krańcu tego rozległego ogrodu znajdowała się imponująca brama z kolumnami. W ogrodzie mieściła się także Komedialnia – pierwszy na ziemiach polskich teatr, założony 17 lat przed powstaniem Teatru Narodowego w Warszawie!

Białostocki operhaus był piętrowym budynkiem z lożami, wielką sceną oraz wspaniałą kurtyną, namalowaną olejnymi farbami przez Augustyna Mirysa – polskiego malarza urodzonego we Francji. Mirys, służący swoimi talentami na dworach Sapiehów i Krasickich, później pracował dla Branickiego, za co otrzymał szlachectwo. W Komedialni znajdowały się zapisy 19 oper, 41 baletów i 122 dramatów. Teatr miał własną orkiestrę, balet, a na scenie występowały gwiazdy sprowadzane z Rzymu, Wenecji i Wiednia. Życie kulturalne na dworze Branickiego kwitło, a Białystok stał się ważnym ośrodkiem kulturalno-społecznym w Europie.

Branicki stworzył w mieście centrum zarządzania swoimi dobrami. Jeszcze przed powstaniem Szkoły Rycerskiej w Warszawie założył Wojskową Szkołę Budownictwa i Inżynierii, która kształciła oficerów. Umieścił w mieście duży garnizon wojskowy, dzięki czemu rozwinęło się rzemiosło, handel i usługi oraz powstały liczne manufaktury. Po pożarze w 1750 roku miasto zostało przebudowane według nowego planu architektonicznego, opartego na wzorach francuskich i saskich. Hetman wprowadził wówczas obowiązek obmurowywania fasad drewnianych budynków w rynku i przy głównych ulicach, które nakazał obsadzać lipami. Z tego okresu pochodzą takie budynki jak ratusz miejski, klasztor Panien Miłosierdzia połączony ze szpitalem, zbrojownia, probostwo przy kościele parafialnym, przytułek dla ubogich (Kino Ton), kamienica narożna przy rynku, pałacyk gościnny (Urząd Stanu Cywilnego), kaplica św. Rocha, kaplica św. Marii Magdaleny, cerkiew św. Mikołaja i Wielka Synagoga (ul. Suraska). Miasto liczyło wówczas około 3,5 tysiąca mieszkańców, otoczone było parkanem z murowanymi słupami, a dostęp do niego regulowało sześć bram.

 

Izabela Branicka, fot. obrazu Marcello ,Bacciarelli / Wikipedia

Zaangażowana w rozwój miasta była także Izabela Branicka z Poniatowskich, siostra króla Stanisława Augusta, jako trzecia żona Branickiego wniosła wiele życia do Białegostoku, czyniąc go miejscem, gdzie nie tylko rozwijało się szkolnictwo, ale również kwitło życie artystyczno-kulturalne. W jej księgozbiorze znajdowało się ponad 200 dzieł literatury polskiej i zagranicznej, w tym mapy, ryciny, plany architektoniczne, teleskopy, globusy oraz albumy. Nie brakowało też podręczników szkolnych i czasopism. Izabela Branicka została małżonką Hetmana Jana Klemensa Branickiego w wieku 18 lat, w 1748 roku. Dzięki staraniom Izabeli Branickiej, Białystok stał się centrum kulturalnym i edukacyjnym. Jej wsparcie dla lokalnych inicjatyw kulturalnych i edukacyjnych miało trwały wpływ na rozwój miasta. W tym okresie Białystok przyciągał artystów, naukowców i intelektualistów z całej Europy, co uczyniło go ważnym ośrodkiem kultury.

Król na wygnaniu

Za jej życia, w 1789 roku, we Francji wybuchła wielka rewolucja, której jednym ze skutków było obalenie monarchii. Rodzina królewska musiała uciekać, a Ludwik XVI został zgilotynowany. Władzę regencyjną przejął jego ośmioletni syn, Ludwik XVII, który dwa lata później zmarł. Królem został okrzyknięty 40-letni Ludwik XVIII, choć nie mógł on objąć tronu z powodu trwającej rewolucji. Prowadził politykę za granicami Francji, przebywając w Belgii, Niemczech, Francji i Włoszech. W 1798 roku Ludwik XVIII trafił do Białegostoku, gdzie mieszkał w Pałacu Branickich.

O pobycie Ludwika XVIII w Białymstoku wiadomo niewiele. Prawdopodobnie był tu przejazdem. W czasach panowania Branickich gród nad Białą odwiedzało wielu cudzoziemców, którzy w pamiętnikach wyrażali zachwyt nad rezydencją oraz czystością miasta – co było wtedy rzadkością. Nie brakowało też francuskich artystów, stąd Ludwik XVIII nie czuł się tu osamotniony. Ludwik XVIII prawdopodobnie pojawił się w Białymstoku po raz drugi w 1804 roku, gdy opuszczał w atmosferze skandalu Warszawę, gdzie próbowano go otruć. Wtedy wybrał się do Grodna, a trudno przypuszczać, by król ominął tak gościnne miasto jak Białystok. Szczęście do króla-tułacza uśmiechnęło się dopiero w 1814 roku, gdy Napoleon Bonaparte poniósł klęskę w Rosji, tracąc większość swojej armii. Napoleon abdykował, co umożliwiło Ludwikowi XVIII objęcie tronu we Francji zgodnie z zasadą legitymizmu.

Dawny szpital i przytułek

Lekarze, artyści, malarze, ogrodnicy…

Warto też dodać, że Białystok zyskał swoje pierwsze szpitale. Parafialny i żydowski były kamieniem milowym w historii opieki zdrowotnej miasta, zapewniając wsparcie dla potrzebujących. W tym okresie miasto stało się również domem dla zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia. Te specjalnie przeszkolone w opiece nad chorymi siostry odegrały kluczową rolę w rozwoju lokalnej służby zdrowia. To dzięki staraniom Branickich, na dworze pojawili się także wybitni medycy, wśród których prym wiedzie Jakub Feliks de Michelis. Ten znakomity chirurg i położnik założył w Pałacu Branickich Instytut Akuszerii, jeden z nielicznych w ówczesnej Rzeczpospolitej.

Wszystko, co po sobie pozostawił Jan Klemens II Branicki, ktoś musiał wpierw stworzyć. Mowa tu o architektach, ogrodnikach, malarzach, rzeźbiarzach i grafikach. Dziś są zapomniani, ponieważ w tamtych czasach ważne było, kto zafundował dzieło, a nie kto je stworzył. Na szczęście zachowały się archiwa, dzięki którym możemy poznać choćby malarza z Czech – Antoniego Joanna Herlitzkę. Herlitzka spędził większość swojego życia przy Branickim, a jego prace przyczyniły się do wspaniałego wystroju Pałacu w Białymstoku.

Przebywając w Polsce, nazwisko artysty zostało spolszczone na Herliczka. Zajmował się nie tylko tworzeniem obrazów, ale również upiększaniem wnętrz pałacu w Białymstoku oraz rezydencji w Choroszczy. Herliczka jeździł także do Warszawy i innych miejscowości związanych z magnatem. Jego zadaniem było również lakierowanie, więc gdy trzeba było odnowić wygląd karocy, również zajmował się tym Herliczka.

O samym artyście wiemy niewiele, jedynie to, co zachowało się w listach między urzędnikami. Ustalone zostało, że miał pięcioro dzieci i żonę, która po jego śmierci ponownie wyszła za mąż. Herliczka żył około 65-70 lat, a swój fach zaczynał w wieku 20 lat. Po śmierci Branickiego przeniósł się do Siedlec, gdzie związał się z rodem Ogińskich. Przez 40 lat stworzył we wnętrzach pałaców mnóstwo ozdób i malowideł. Herliczka był typowym rzemieślnikiem, specjalizującym się w polichromiach ściennych pałacowych salonów i gabinetów, choć zdarzało mu się również podejmować prace sztalugowe.

W tamtych czasach nie było ważne, kto namalował dzieło, lecz kto je sponsorował. Dlatego nie wiemy dokładnie, które dzieła są autorstwa Herliczki, choć możemy się domyślać, że większość z nich nosi jego ślad. Jego wkład w rozwój artystyczny pałacu jest nieoceniony, choć jego nazwisko nie jest powszechnie znane.

Instytut Panien Szlacheckich

Po śmierci Jana Klemensa II Branickiego w 1771 roku, Białystok na dożywocie otrzymała jego żona Izabella Branicka. Zaraz po tym zaczęły się zabory po rozbiorach Polski. Podlasie trafiło w ręce Prusaków. Branicka zmarła 14 lutego 1808 roku, a w 1809 roku, czyli 14 lat po rozbiorze, dobra białostockie zostały odkupione przez cara Aleksandra I. Początkowo planował on zbudować sobie letnią rezydencję w Białymstoku. W 1826 roku przystąpiono do remontu Pałacu Branickich, aby dostosować go do potrzeb cara i odseparować od czasów polskiej szlachty. W 1833 roku plany te zostały porzucone, a w 1836 roku rozpoczęto likwidację siedziby carskiej w Białymstoku.

W 1837 roku car Mikołaj I przekazał zarząd nad rezydencją generał-gubernatorowi wileńskiemu, polecając mu organizację w niej Instytutu Panien Szlacheckich (Panien Dobrze Urodzonych), jako jednej z placówek powołanych w guberniach Białoruskiego Okręgu Szkolnego. Tego roku opracowano regulamin placówki oraz ustalono podstawy materialne jej funkcjonowania. W 1839 roku część założenia pałacowo-ogrodowego oddano na rzecz miasta Białystok.

Główne działania zmierzające do uruchomienia Instytutu obejmowały prace budowlane wewnątrz pałacu według projektu S. Smolikowskiego. Adaptacja rezydencji na Instytut trwała do 1841 roku, kiedy to, 1 listopada, nastąpiło jego oficjalne otwarcie. Początkowo zarząd placówki spoczywał w rękach rady, na czele której stał generał-gubernator. Po likwidacji obwodu białostockiego w 1843 roku oraz z powodu trudności w pracach rady, w 1855 roku Instytut został usamodzielniony. Na czele nowej rady stanęła przełożona oraz powiatowy marszałek szlachty, a w skład wchodzili dyrektorzy do spraw nauczania i gospodarczych.

 

Pałac Branickich podczas zaboru rosyjskiego. Wszelkie zdobienia kojarzące się z polską kulturą usunięto.

Instytut Panien Szlacheckich przewidywał miejsce dla 100 uczennic, z których 30 miało być kształconych na koszt państwa. Kandydatki korzystające z bezpłatnej nauki musiały mieć 10,5 lub 12,5 roku, natomiast dziewczęta uczące się na koszt rodziców musiały być o rok starsze. W instytucie obowiązywał podział na trzy klasy z dwuletnim kursem nauczania, obejmującym religię, języki (rosyjski, francuski, niemiecki i polski), historię, geografię, matematykę, przyrodę, rysunek, kaligrafię, taniec, śpiew oraz robótki ręczne.

Instytut był placówką rosyjską, jednak początkowo obecne były w nim polskie akcenty, takie jak nauka języka polskiego i polscy nauczyciele. Po powstaniu styczniowym w 1863 roku, te elementy zostały całkowicie usunięte. Kadrę wymieniono na nauczycieli sprowadzonych z Moskwy i Petersburga. Wśród nich wyróżniał się pedagog Mikołaj Artiuchow, który, jako zwolennik nowoczesnych metod kształcenia, zaczął reformować strukturę szkoły, jednak jego prace przerwała śmierć.

Do 1896 roku struktura i sposób funkcjonowania placówki pozostawały niezmienione. W 1896 roku obok pałacu wzniesiono kompleks zabudowań mieszczących sale wykładowe oraz rekreacyjne, do których przeniesiono edukację. W pałacu pozostały głównie mieszkania przełożonej i nauczycieli, internat oraz biblioteka. W tym samym roku szkołę przekształcono w Białostocki Instytut Cara Mikołaja I, co podkreślono zamontowanym na elewacji frontowej napisem, zainstalowanym po wizycie cara Mikołaja II w Białymstoku w 1897 roku.

Modernizacja przeprowadzona na przełomie XIX i XX wieku pozwoliła instytutowi znacznie poprawić poziom kształcenia, czyniąc go jedną z lepszych szkół żeńskich w Rosji. Po 1905 roku edukację ponownie poszerzono o język polski i nauczanie religii. Ze szkołą związanych było wielu białostockich działaczy społecznych i kulturalnych. Instytut Mikołaja I działał do 1915 roku, gdy został ewakuowany wraz z kadrą i uczennicami do Petersburga, gdzie funkcjonował do rewolucji bolszewickiej, po czym na początku 1918 roku uległ likwidacji.

Pałac Pracy

Sierpień 1920, BiałystokWojna polsko-bolszewicka. Członkowie Polskiego Komitetu Rewolucyjnego – komunistycznego rządu przygotowanego w Moskwie dla wprowadzenia bolszewickiego ładu w Polsce; na zdjęciu: Wisner, Dolecki, Glicki, Skworcow, Feliks Dzierżyński, Julian Marchlewski, Feliks Kon, Szipow, Buchman, Szymański, Rudnicki.Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA[wojna 1920, władza, komunizm, bolszewicy, Polski Komitet Rewolucyjny, polityka, rząd]
29 lipca 1920 roku wojska bolszewickie zajęły Białystok, ustanawiając w mieście Białostocki Komitet Wojskowo-Rewolucyjny. Wydarzenie to miało miejsce w kontekście dramatycznych działań wojennych, gdy polskie oddziały cofały się w kierunku Warszawy, a Armia Czerwona parła na zachód. Od 5 lipca 1920 roku polskie siły cofały się, a wódz naczelny Józef Piłsudski planował zatrzymać bolszewickie natarcie na linii rzek Bug i Narew. W tym kontekście znaczącą rolę miały odegrać twierdza w Osowcu i miasto Białystok. Skoncentrowane w Białymstoku siły polskie miały osłaniać kierunek Grodno – Warszawa, a z okolic Brześcia miało nastąpić decydujące przeciwnatarcie polskich sił. Niestety, miasto nie było przygotowane do obrony przed wojskami nacierającymi od wschodu.

Polski garnizon w Białymstoku, utworzony po 19 lutym 1919 roku, zorganizował grupę pod dowództwem płk. Stanisława Dziewulskiego, który wyruszył na front wschodni. Natomiast batalion Białostockiego Pułku Strzelców zajął kwatery w koszarach przy ul. Romualda Traugutta, skąd wydzielano patrole do pełnienia całodobowej służby. Plany Piłsudskiego upadły po zdobyciu Brześcia i Osowca przez kawalerię bolszewicką, co zmusiło polskie oddziały do odwrotu.

28 lipca 1920 roku polskie siły opuściły Białystok, a policja białostocka pod dowództwem Stanisława Chluskiego osłaniała ich odwrót. 29 lipca wojska bolszewickie zajęły miasto, a Białostocki Komitet Wojskowo-Rewolucyjny rozpoczął swoją działalność. Na jego czele stanął nauczyciel-dziennikarz J. Oszerowicz, a sekretarzem został J. Kowalski. Władze wprowadziły rosyjski i jidysz jako języki urzędowe, powierzały stanowiska administracyjne osobom znającym te języki, upaństwowiły banki i kasy pożyczkowo-oszczędnościowe, oraz oparły aprowizację miasta na przymusowych dostawach.

23 lipca 1920 roku Lenin zdecydował, że po zajęciu Polski władzę przejmie Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (TKRP), na czele którego stanął Julian Marchlewski. 30 lipca 1920 roku w Białymstoku zajęto Pałac Branickich nazywając go Pałacem Pracy, a następnie ogłoszono Manifest do polskiego ludu roboczego miast i wsi, zapowiadający utworzenie Polskiej Republiki Rad, nacjonalizację ziemi, oddzielenie Kościoła od państwa oraz wzywający do przepędzenia kapitalistów i obszarników.

Marchlewski dotarł do Białegostoku nocą z 1 na 2 sierpnia, a następnego dnia przybyli Feliks Dzierżyński i Feliks Kon, a Edward Próchniak dopiero 5 sierpnia. Nowi dygnitarze otrzymali ponad 2 miliardy rubli na działalność. Jedną z pierwszych decyzji było odwołanie Szypowa i mianowanie Mieczysława Łoganowskiego na jego miejsce. Mimo wprowadzenia polskiego jako języka administracji, społeczeństwo było niechętnie nastawione do nowych władz. Na ulicach wymyślano komunistom, bojkotowano zarządzenia, a chłopi nie wierzyli w obietnice dotyczące nietykalności ziemi chłopskiej. Bolszewicy zamordowali 15 obywateli polskich, w tym wywiadowcę Karola Berenta, właściciela majątku Mieczysława Falkowskiego oraz księdza Ryszarda Knobelsdorfa. W sierpniu, na skutek zbliżania się wojsk polskich, członkowie TKRP uciekli na wschód.

Znowu w ruskie ręce

1 września 1939 roku Polska została zaatakowana przez Niemcy. 17 września nasz kraj otrzymał cios od drugiego sąsiada – Związku Radzieckiego. O trzeciej nad ranem oddziały Armii Czerwonej przekroczyły polską granicę, kierując się na Wilno, Grodno, Nowogródek i Kobryń. Zaskoczeni polscy żołnierze pełniący wartę na pograniczach (wówczas ochroną granic zajmowało się wojsko) szybko ulegli wrogowi. Sytuację pogorszył naczelny wódz Polski, który zalecił unikanie konfrontacji z Sowietami. Po kilku dniach niemiecka armia stała na linii Knyszyn – Białystok – Narew – Hajnówka – Brześć Litewski, podczas gdy po drugiej stronie Białostocczyzny znajdowała się armia rosyjska, która wyparła polskich żołnierzy z Białegostoku w nocy z 21 na 22 września 1939 roku.

Kilka dni wcześniej uzgodniono, że Niemcy ewakuują się z Białegostoku, a miasto zostanie przekazane Rosjanom. Przebieg ewakuacji 20 września 1939 roku w Białymstoku, w Pałacu Branickich, omawiali lokalni dowódcy Armii Czerwonej i Wehrmachtu. Spotkanie zakończyło się uroczystym obiadem na cześć komisji sowieckiej wydanym w Hotelu Ritz. Ostatni akt przekazania miasta w ręce sowieckie odbył się na dziedzińcu Pałacu Branickich. Jego przebieg tak opisywał M. Czajkowski, naoczny świadek tamtych wydarzeń:

Kompanie honorowe obu obcych wojsk dzielił (a może lepiej byłoby powiedzieć, łączył) wysoki maszt, na którym powiewała czerwona flaga z czarnym, o złamanych ramionach, krzyżem na białym polu. Orkiestra grała 'Deutschland, Deutschland über Alles’. Obie kompanie sprezentowały broń, a flaga ze swastyką zaczęła się opuszczać. Do masztu podszedł oficer sowiecki i założył inną, czerwoną flagę z sierpem i młotem. Obie sojusznicze kompanie prezentowały broń, grano hymn Związku Sowieckiego. Kiedy zawisła flaga na szczycie masztu, podeszli do siebie oficerowie obu wojsk. Odsalutowali wyciągniętymi szablami, schowali je do pochew i podali sobie przyjaźnie ręce. Wreszcie poklepali się poufale. Za chwilę padły komendy z obu stron, kompanie raz jeszcze sprezentowały broń. Po chwili odmaszerowali w swoich kierunkach, a czarne limuzyny zaczęły opuszczać dziedziniec. Za nimi w równych odstępach poruszały się motocykle z żołnierzami Wehrmachtu.

Era Stanisława Bukowskiego

Stanisław Bukowski urodził się w Rypinie (na Kujawach) w 1904 roku. Tuż przed II Wojną Światową, jako student architektury w Warszawie w 1933 roku otrzymał jako jeden z pierwszych stypendium Wydziału Architektury na roczną podróż zagraniczną. Gdy wrócił został pracownikiem naukowym na wydziale oraz pracował w biurze prof. Przybylskiego. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo wkrótce przeniósł się do Wilna (będącego w Polsce). Tam przebywał do 1945 roku czyli do zakończenia II Wojny Światowej. W Wilnie poznał także swoją przyszłą żonę Placydę.

Po II wojnie światowej Stanisław Bukowski przyjechał do Białegostoku z żoną. Został jednym z trzech architektów, którym powierzono zadanie odbudowy miasta, zniszczonego niemal całkowicie przez Niemców. Przez kolejne 30 lat Bukowski poświęcał się rekonstrukcji zabytków oraz projektowaniu budynków użyteczności publicznej, kościołów i ich wnętrz. Jednocześnie uczył w Liceum, a później w Technikum Budowlanym w Białymstoku.

Najważniejszym dziełem Bukowskiego była odbudowa Pałacu Branickich. W 1947 roku sporządził projekt, mający na celu przywrócenie pałacowi wyglądu z połowy XVIII wieku, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Bukowski marzył, aby odrodzony pałac pełnił rolę muzeum, oddając hołd jego barokowej świetności. Jednak w 1949 roku władze zdecydowały, że budynek zostanie przekazany na użytek Akademii Lekarskiej. Bukowski zaprotestował przeciwko tej decyzji, co spowodowało jego odsunięcie od kierowania własnym projektem. Nagrody i podziękowania za odbudowę otrzymał ktoś inny, co było dla Bukowskiego bolesnym rozczarowaniem.

Dziś to piękny Pałac, ogród, uczelnia i muzea

Dzisiaj Pałac Branickich to prawdziwa perła Białegostoku. Zarówno sam budynek, jak i otaczający go ogród, zachwycają wszystkich odwiedzających. Warto jednak dodać, że to nie wszystko, co to miejsce ma do zaoferowania. Budynek Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku skrywa również dwa muzea, które są niezwykle klimatyczne i interesujące. Pierwsze z nich to Muzeum Historii Medycyny i Farmacji. W zabytkowych wnętrzach dawnego Pałacu Branickich można odkryć tajniki medycyny oraz proces kształtowania się tradycji leczniczych na przestrzeni stuleci. Muzeum oferuje możliwość zanurzenia się w atmosferze apteki z przełomu XIX i XX wieku oraz obejrzenia ekspozycji poświęconej dawnemu aptekarstwu z terenu Podlasia.

Jedna z ekspozycji nosi tytuł „Kamienie milowe białostockiego szpitalnictwa” i zajmuje pomieszczenia na parterze prawej oficyny pałacowej. W XVIII i na początku XIX wieku lewa część tej oficyny służyła celom mieszkalnym, kwaterowano tu gości przybyłych do Branickich oraz oficjalistów. Po śmierci Jana Klemensa Branickiego w 1771 roku, w miesiącach zimowych, pomieszczenia te zamieszkiwała jego wdowa, Izabela z Poniatowskich Branicka. Prawa, niższa część oficyny posiada cechy architektoniczne świadczące o dłuższej historii. W XVIII wieku parter tej części służył jako stajnia, a do dziś zachowały się oryginalne kamienne żłoby końskie z tego okresu. Drugie muzeum znajduje się w piwnicach pałacu, które zostały specjalnie wyremontowane. Pomieszczenie to nie przypomina tradycyjnego muzeum, ponieważ historia pokazana jest w sposób nowoczesny, z zastosowaniem współczesnych technologii multimedialnych.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Niemcy podpalili synagogę z 800 osobami w środku. Bohaterski Polak uratował 29 z nich.

27 czerwca 1941 r. to data, która na stałe wpisała się do historii Białegostoku. Była dniem, w którym okupujący Polskę – Niemcy urządzili coś niewyobrażalnego. W okrutny sposób, masowo zabili ludzi tylko dlatego, że byli Żydami. Spędzili około 800 osób do wielkiej synagogi stojącej przy ul. Bożniczej (dziś zaplecze Suraskiej), a następnie podpalili budynek. Bohaterska postawa Józefa Bartoszki spowodowała, że przeżyło 29 osób. Dozorca wykorzystując nieuwagę Niemców otworzył boczne drzwi płonącego budynku. W ostatniej chwili wydostali się ludzie stłoczeni w przedsionku. W tym czasie okupanci strzelali do Żydów, którzy uciekali z drewnianych domów, które chwilę później również zajęły się ogniem.

„…gdy weszli Niemcy poszukując mężczyzn – uciekłem do drugiego pokoju, a gdy schowałem się, szwagra Arona Zelmanowicza zabrali. Siostra pobiegła za mężem. Wprowadzili ich do Synagogi na rogu ul. Suraskiej – Szkolnej. Widzieliśmy to ze strychu domu, w którym ukrywaliśmy się. Było ze mną dużo osób. (…) Gdy synagogę zapełniono ludźmi – widziałem jak Niemcy pozamykali wyjścia i kordonem otoczyli budynek i podpalili go…” – to fragment wspomnień świadka wydarzeń. Fragment pochodzi z Kuriera Porannego.

Łącznie tego dnia w Białymstoku Niemcy zabili ponad 2000 osób. Niemcy spalili synagogę, dzielnicę Schulhof, a także wiele budynków z Rynku Kościuszki, Suraskiej, Rynku Siennego, a także to co napotkali na Legionowej i Akademickiej. W kolejnych dniach Niemcy dalej masowo mordowali Żydów. Co raz Niemcy przeprowadzali akcję rozstrzeliwania Żydów. Z ich rąk zginęło 3 lipca – 200 osób, 12 lipca – 5000 osób, 13 lipca – 300 osób. Zabijali żołnierze policyjnego batalionu nr 309, dowodzonego przez mjr. Ernsta Wiesa oraz 316 i 322 batalionu pod dowództwem gen. Ericha von dem Bach-Zelewskiego. Do 12 lipca zamordowano łącznie prawie 8000 osób. 2 tygodnie później,

Getto w Białymstoku

26 lipca utworzono w mieście getto. Zabito prawie 20 proc. wszystkich Żydów z miasta. Z rozkazu niemieckiego okupanta, Żydzi musieli nosić Gwiazdy Dawida na odzieży od 1 września 1941 roku. „Czarny zarys sześcioramiennej gwiazdy wielkości dłoni na żółtym tle z napisem Jude naszywać w sposób widoczny i nosić na piersi po lewej stronie ubrania”. Zarządzenie to w myśl ustaw norymberskich obowiązywało wszystkich obywateli żydowskich od szóstego roku życia. Żydom nie wolno było pokazywać się publicznie bez gwiazdy. Każdy, kto usiłował schować ją pod szalem lub torbą czy teczką musiał liczyć się z ostrymi karami gestapo, które pilnie nad tym czuwało.

Polacy dostarczali żywność dla Żydów z Getta, bo Niemcy organizując getta na całym Podlasiu – przyznali głodowe racje żywnościowe. Najtrudniej z jedzeniem było w Białymstoku. Jednak istotną rolę spełnili Bolesław, Henryk i Józef Sokołowscy oraz Witold Maksymowicz. Kupowali oni żywność w okolicznych wsiach i przywozili ją do swoich domów na Białostoczku, a następnie wywożący nieczystości z Getta – Żydzi – przy okazji pakowali przekazaną żywność do ukrytego, podwójnego dna beczkowozu.

Polaków dostarczających różnymi sposobami żywność do Getta było dużo więcej. Najczęściej odbywało się to przy pomocy nielegalnego handlu. Warto tutaj wspomnieć, że nawet udało się spowadzić Żydom do Getta bydło – przekupując niemieckiego żołnierza. Punkt przerzutowy znajdował się przy ul. Smolnej (okolice Jurowieckiej). Warto wspomnieć, że niektórych Polaków spotkała kara śmierci za dostarczanie żywności. Niemcy za to zabili chłopca na terenie parkanu od strony ul. Sienkiewicza. Zginęła też kobieta, która próbowała sforsować ogrodzenie od strony Rynku Kościuszki. Zabity został również mężczyzna, który przedostał się na targowisko gettowe mieszczące się przy ul. Częstochowskiej.

Można również mnożyć przykłady heroicznych czynów Polaków na podlaskich wsiach. Tam niekiedy wieloosobowa rodzina była narażona na śmierć, lecz ukrywała Żydów. Polacy tworzyli specjalne zabudowania, ukryte pokoje, a nawet transportowano Żydów łodzią przez Biebrzę, tak by ci czekali na lepsze czasy ukryci w bagnistych lasach, gdzie Niemcy dotrzeć nie mogli!

Przekazanie miasta

1941 rok był ostatnim, gdy wielokulturowa, wielowyznaniowa i wielonarodowa Rzeczpospolita, choć pod okupacją, cały czas istniała. Tragiczny los naszego kraju został przypieczętowany przez Niemców, którzy w tymże roku rozpoczęli “ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” wiążące się z fizyczną likwidacją Żydów. Niemcy okupowali tereny od ZSRR – z Ukrainą, Litwą, Białorusią po Polskę. W zbrodniczej, aktywnej współpracy na swoich terytoriach brały udział takie kraje jak Słowacja, Francja i Norwegia. Częściowo współpracowały też Rumunia, Bułgaria i Węgry. Warto podkreślić, że kategorycznie odmówiły współpracy w tej kwestii Włochy i Dania. Bezpieczną przystanią dla Żydów były także Finlandia i Albania.

Białystok w 1939 roku po kilkunastu dniach od napaści Niemiec na Polskę był pod okupacją tego kraju. Następnie, gdy ZSRR napadła na Polskę 17 września z drugiej strony, to oba kraje dogadały się i w Pałacu Branickich uroczyście Niemcy przekazały okupację Białegostoku na rzecz ZSRR. Warto dodać, że znajdował się tu ważny węzeł kolejowy, co miało wpływ na transport, który jest niezwykle ważny podczas wojny. I chociaż zabór terenów państwa nie jest niczym pozytywnym, to Żydzi mieli względny spokój, gdyż ZSRR jako związek wielu narodów nie prześladowało Żydów.

Niemcy po demokratycznym wybraniu Hitlera do władzy, miały rasizm i antysemityzm w programie. A podkreślamy to nie dlatego, by uhybiać demokracji, lecz po to, by pokazać jasno, że piekło w Europie wywołali nie mityczni “Naziści” tylko Niemcy, którzy demokratycznie wybrali Hitlera do władzy i popierali jego politykę. Ponowne wejście Niemców w 1941 roku do Białegostoku, było początkiem tragedii Żydów, których było w Białymstoku większość.

Powstanie i likwidacja getta

16 sierpnia 1943 roku kamienica (już przy ul. Jurowieckiej) była świadkiem likwidacji getta. Noc przed akcją Niemców księżyc pięknie świecił nad miastem. Nad ranem Niemcy rozwiesili na terenie getta plakaty, w których poinformowali o wywózce całej ludności getta do pracy na Lubelszczyźnie. Teren getta był otoczony przez wojsko. Przy płocie getta na ul. Smolnej, tuż obok Jurowieckiej Żydzi zorganizowali punkt samoobrony. Ponad 100 młodych osób z karabinami, rewolwerami a nawet jednym karabinem maszynowym. Do tego mieli granaty-samoróbki, siekiery, młoty, noże i „coctaile Mołotowa”. Plan był tak, by podpalić płot getta, a następnie próbować uciec. Gdy parkan spłonął Żydzi ujrzeli niemiecki czołg i żandarmerię. Nikt nie zdołał uciec. Kilka godzin później mały chłopak nieoczekiwanie rzucił w twarz niemieckiego oficera żarówkę z kwasem solnym, co go raniło i oślepiło. Przy sąsiadującej z Jurowiecką ulicą Ciepłą zaczęła się prawdziwa rzeź. Niemcy strzelali do tłumów czekających na wywózkę przy bramie. Chłopiec, który rzucił żarówką od razu został zabity. Niemcy strzelali z kilku stron. Żydowscy bojownicy próbowali walczyć, ale nie mieli szans. Aczkolwiek w walkach podczas likwidacji getta 100 Niemców straciło życie, wielu też było rannych.

Niemcy zamordowali w getcie około 800 osób. Kolejne 30 tys. wywieziono do niemieckiego obozu zagłady w Treblince oraz Auschwitz-Birkenau. W Białymstoku Niemcy zgotowali w ciągu 2 lat okupacji prawdziwe piekło. Po wojnie w Białymstoku żyło około kilkuset żydów. Przed okupacją Niemiecką około 50 000.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Strefa buforowa zaczyna działać. Mocno spadła liczba prób przekroczeń granicy.

Od 13 czerwca obowiązuje strefa buforowa na polsko-białoruskiej granicy. W praktyce oprócz fizycznej zapory, w Podlaskiem na co dzień pracuje nie tylko Straż Graniczna, ale też stacjonuje wojsko. Do tego jest wsparcie policji. Mimo tego wszystkiego od kilku miesięcy znów zaczęła się presja migracyjna na granicy. Dodatkowo doszło do wielu fizycznych ataków przez migrantów na funkcjonariuszy. Jeden polski żołnierz został zabity, byli też ranni. Sytuacja zaczęła się zaogniać na tyle, że rząd wprowadził strefę buforową. Na najbardziej niebezpiecznych odcinkach nie można się zbliżać do pasa bez przepustki.

Straż Graniczna podsumowała pierwszy tydzień strefy buforowej. Od 13 do 19 czerwca odnotowano 750 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Tydzień wcześniej było to łącznie 1100 prób. Mamy więc spadek o 30 proc. Wzrosła natomiast liczba ataków na funkcjonariuszy. Z 5 w tygodniu przed obowiązywaniem ograniczeń do 19. w tygodniu z ograniczeniami. Warto też odnotować, że zmieniło się podejście władz do mediów. Poprzednicy nie dopuszczali dziennikarzy do strefy buforowej, którzy mogliby swobodnie relacjonować wydarzenia z granicy. Teraz udzielono aż 28 przepustek.

Warto jednak zastanowić się co dalej. O tym, że będzie rosła presja na granicę funkcjonariusze wiedzieli z wyprzedzeniem, gdyż białoruskie służby zaczęły wiosną gromadzić migrantów przy pasie granicznym tworząc większe skupiska. Od tamtej pory do dziś znajduje się tam wiele koczowisk, w których obcokrajowcy czekają na sygnał, by zacząć przekraczać granicę. Należy też podkreślić, że to dla nich śmiertelna pułapka, gdyż nie mogą zrezygnować czy wrócić. Służby białoruskie przemocą zmuszają ich do wielokrotnych przekroczeń.

Wśród migrantów znajdują się też współpracownicy służb, którzy są tylko po to by atakować. Wymieszani w tłumie tych, którzy wpadli w pułapkę. Do tego są też osoby, które trafiły pod granicę na własną rękę (bez przemytników). Dlatego też dochodzi do sporów w polskim społeczeństwie. Są bowiem zwolennicy twardego traktowania wszystkich bez wyjątku, są też nieformalne grupy ludzi, które próbują pomagać zagubionym w lasach i bagnach po polskiej stronie. Niektórzy są też oskarżani o pomoc w unikaniu polskich służb. Na tych, którzy są kierowani przez przemytników – po polskiej stronie czekają tez kurierzy, którzy są regularnie wyłapywani. Najczęściej to obcokrajowcy. Wielu z nich to Ukraińcy czy Gruzini.

Partnerzy portalu:

Zaczynamy wakacje! Oto idealny czas na relaks i przygodę.
Białowieski Park Narodowy

Zaczynamy wakacje! Oto idealny czas na relaks i przygodę.

Czy marzyliście kiedyś o ucieczce od zgiełku miasta i zanurzeniu się w spokoju natury? Podlaskie to idealne miejsce na wakacyjny wypad, który pozwoli Wam na relaks i przygodę w jednym. Oto nasz plan na perfekcyjny wyjazd w naszym malowniczym regionie.

Rozpocznij swój weekend od zwiedzania stolicy województwa, Białegostoku. Spacer po Plantach, a następnie wizyta w Pałacu Branickich – znanego jako „Wersal Podlaski” to doskonały wstęp. Ten barokowy zespół pałacowo-parkowy zachwyca swoją architekturą i pięknymi ogrodami. Po wszystkim koniecznie przejdź od ul. Kilińskiego przez Rynek Kościuszki i Lipową aż do Kościoła Św. Rocha. To wyjątkowa świątynia. Dodatkowo jest tam możliwość wejścia na taras widokowy.

Kolejny krok to szybka prosta do centrum przesiadkowego przy dworcu kolejowym. Tam czeka linia 500, którą dojedziecie do Supraśla. Tam na Was czeka Muzeum Ikon, gdzie możesz podziwiać wyjątkowe ikony prawosławne i zgłębić tajemnice tego niezwykłego miejsca. Po wizycie w muzeum, wybierz się na spacer po urokliwym miasteczku i zatrzymaj się w jednej z lokalnych restauracji na obiad z tradycyjnymi podlaskimi potrawami. Koniecznie przejdźcie całe bulwary i też leśną ścieżkę Puszczy Knyszyńskiej.

Kolejny dzień rozpocznijcie od wizyty w Biebrzańskim Parku Narodowym – jednym z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Spacer po jednym z licznych szlaków turystycznych, obserwacja ptaków i dzikiej przyrody to doskonały sposób na relaks i odprężenie. Sfinalizujcie swój pobyt w Rajgrodzie. Już sama nazwa wiele wskazuje o tym miejscu. Będzie tam cudownie!

Po przygodach na łonie natury, udajcie się do historycznego Tykocina. Zamek oraz Wielka Synagoga to miejsca, które przeniosą Cię w czasie. Nie zapomnij odwiedzić lokalnych knajpek, aby spróbować regionalnych specjałów. Po wszystkim warto też przejść się ścieżką spacerową wzdłuż rzeki Narew. Podczas swojego wypadu nie możecie pominąć Narwiańskiego Parku Narodowego. Śliwno i Waniewo to doskonałe miejsca do spacerów po kładkach rozciągających się nad rozlewiskami Narwi, gdzie możesz podziwiać unikalne krajobrazy i bogatą faunę. Kurowo i Kruszewo to idealny dodatek, gdzie podziwiać będziecie dzikość natury. Może nawet pokusicie się o płynięcie pychówką?

Podlasie to także majestatyczna Puszcza Białowieska. W Białowieży odwiedźcie Białowieski Park Narodowy, rezerwat pokazowy żubrów, Szlak dębów królewskich. Następnie udajcie się do Hajnówki, skąd możecie wyruszyć w podróż kolejką wąskotorową do miejscowości Topiło. Ta malownicza trasa przez serce puszczy to idealny sposób na bliskie spotkanie z dziką przyrodą.

Zakończcie swój wypad wakacyjny w Augustowie, mieście położonym nad malowniczymi jeziorami i rzekami połączonymi Kanałem Augustowskim. Wybierzcie się na rejs statkiem po kanale do Studzienicznej, aby podziwiać piękne krajobrazy i zabytkowe śluzy. Spacer po Augustowie, plażowanie i degustacja lodów i innych specjałów to doskonały relaks. Po wszystkim koniecznie wybierzcie się jeszcze kajaki. Wyprawa Rospudą dostarczy Wam wiele wrażeń.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlaskie żniwa. Ten film jest pełen uroku, bo jest „po svojomu”.

Wśród falujących morzem kłosów, gdzie horyzont zlewa się z błękitem nieba, rodzi się podlaska opowieść. To czas żniw, gdy ziemia oddaje swoje złote skarby, a rolnik, niczym dawne legendy, zbiera plony z szacunkiem i dumą. Słońce, jak matka ciepłym uśmiechem, rozpieszcza łany pszenicy, żyta i owsa. Każdy dzień to niekończąca się symfonia natury, pełna dźwięków szelestu liści, śpiewu ptaków i melodyjnych odgłosów pracujących rąk i maszyn. Ziemia Podlasia, bogata w historię i tradycję, staje się tłem dla tego odwiecznego rytuału.

Wieczorny wiatr niesie zapach świeżo skoszonych zbóż, mieszając go z wonią ziemi i letnich kwiatów. Pola, niczym złote płótna, malowane są promieniami zachodzącego słońca. Cisza, przerywana tylko odgłosami pracy, przynosi spokój, jakby czas zatrzymał się w tym magicznym momencie. Ludzie Podlasia, z twarzami opalonymi słońcem, z dłońmi twardymi jak kora starych drzew, przekazują sobie wiedzę z pokolenia na pokolenie. Każdy gest, każdy ruch sierpa i kosa, to wyraz szacunku dla przodków, którzy przed nimi uprawiali tę ziemię. Teraz tylko symbolicznie, bo już od dawna w żniwach wyręczają człowieka maszyny. Ale w oczach rolnika nadal odbija się mądrość natury, a w sercach – głęboka więź z ojczyzną.

Podlaskie żniwa to nie tylko czas zbiorów, ale i święto życia. To pieśń o harmonii człowieka z przyrodą, o miłości do ziemi, która daje chleb i poczucie przynależności. To czas, gdy każdy dzień przynosi nowe wyzwania, ale i nowe powody do radości. W blasku wschodzącego słońca, rolnik znów staje na skraju pola, gotów do pracy, z wdzięcznością spoglądając na złote łany. W sercu nosi nadzieję, że kolejne żniwa będą równie obfite, a Podlasie zawsze będzie tą krainą, gdzie ziemia i człowiek żyją w zgodzie, spleceni w wiecznym tańcu natury.

Partnerzy portalu:

Zamiast kościoła powstaną bloki? Konkurencja dla dewelopera.

Zamiast kościoła powstaną bloki? Konkurencja dla dewelopera.

Jeżdżąc po Białymstoku przyzwyczailiśmy się do krajobrazu wszędobylskich dźwigów, które stoją przy budowie nowych bloków. Co ciekawe od tych nowych „apartamentowców” nie przybywa nowych mieszkańców. Bilans miasta jest na minus. Z danych wynika jasno, że większość osób woli mieszkać na obrzeżach – zaludniając gminy Supraśl czy Wasilków. Problemem może być to, że obecne ceny mieszkań są bardzo mocno wywindowane, więc zamiast młodych rodzin nabywcami stają się tak zwani „rentierzy”, którzy wynajmują swoje lokale krótkoterminowo (konkurując z hotelami) i długoterminowo. Młode rodziny wolą gminy Supraśl i Wasilków, bo jak już mają płacić horrendalne pieniądze, to wolą dom lub szeregówkę. Ponadto w Białymstoku nie ma nawet szans na niższe ceny, bo deweloperzy mają u nas niemalże monopol. Jest trzech dużych graczy, którzy budują całe nowe osiedla w mieście.

Jest też ten „czwarty”, który przez politykę miasta został wypchnięty z „gry”. To KTBS – miejska spółka, która buduje bloki czynszowe dla tych, których nie stać na kupno własnego „M”. Niemalże całe osiedle Bacieczki zostało zbudowane przez tą spółkę. Są też bloki na Węglowej i Zielonych Wzgórzach. Gdyby miasto nie sprzedawało wspomnianym deweloperom ziemi, tylko przekazywało pod budowę dla TBS, to ceny nieruchomości w Białymstoku kształtowałyby się zdecydowanie inaczej. Dlaczego więc tak się dzieje, że urząd zamiast własnej spółki wspiera prywatnych biznesmenów?

I w połowie 2024 roku dochodzimy do takiej sytuacji, że przy cenach ponad 10 000 zł za metr kwadratowy mieszkania ktoś poszedł po rozum do głowy i usłyszał wołanie Andrzeja Sądela, wiceprezesa KTBS, który w styczniu 2023 roku (czyli półtorej roku temu) sygnalizował, że spółka nie może budować, bo nie ma gdzie. I tak radni będą po tak długim czasie decydować – czy KTBS dostanie nowy kawałek do zabudowy przy ul. Marczukowskiej, gdzie dawniej miał powstać kościół. Sprawa wydaje się być przesądzona. Pozostaje jednak pytanie – dlaczego tak późno KTBS dostaje ziemie i dlaczego tak mało?

Partnerzy portalu:

Czy wiesz co to jest Kurban Bajram? To świętują między innymi polscy Tatarzy.

Czy wiesz co to jest Kurban Bajram? To świętują między innymi polscy Tatarzy.

Jedno z najważniejszych świąt dla wyznawców Islamu – Kurban Bajram rozpoczęło się w niedzielę 16 czerwca. To Święto Ofiarowania, które polega na złożeniu ofiary zwierzęcia na pamiątkę ofiary Ibrahima (Abrahama), który chciał poświęcić Bogu swego syna. Polscy Tatarzy podobnie jak i Muzułmanie na świecie przez cztery dni spotykają się w gronie rodziny i przyjaciół. W Polsce największe kontrowersje wzbudzał fakt wspomnianej ofiary. Publiczny pokaz przed meczetem dla wielu osób z innych kultur i religii był zbyt drastyczny, przez co pojawiły się protesty. Dlatego też ubój rytualny od kilku lat nie odbywa się przy świątyni.

Polscy muzułmanie to potomkowie Tatarów, którzy osiedlili się w Rzeczypospolitej Polskiej pod koniec XIV wieku. Ich przodkami byli emigranci lub uciekinierzy z terenów ówczesnej Złotej Ordy oraz z Krymu. Tatarzy w Polsce zatracili znajomość swojego ojczystego języka, pozostali natomiast wierni religii muzułmańskiej. W 2011 r. podczas Narodowego spisu powszechnego ludności i mieszkań, przynależność do do tej grupy etnicznej zadeklarowało 1828 obywateli polskich.

Podlaskie to największe skupisko tej grupy. Żyje tu ponad 500 osób. Mają swoje ośrodki kulturalne i religijne w Sokółce, Suchowoli, Kruszynianach, Bohonikach i Białymstoku. Oprócz odwiedzenia tych miejsc, bliżej można poznać życie polskich muzułmanów podczas Dni Kultury Tatarskiej czy Festiwalu Kultury Tatarskiej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czy Podlasie jest mistyczne? Oto połączenie, które wywołuje ducha puszczy.

Mistyczny – to słowo budzi w nas odczucia związane z tajemniczością, duchowością, zjawiskami nieuchwytnymi dla racjonalnego rozumu. To, co mistyczne, kryje w sobie coś więcej niż to, co widoczne gołym okiem, zaprasza do odkrywania nieznanego, zanurzenia się w głębię natury i historii. Podlasie, nasz ukochany region z pewnością można nazwać mistycznym. To miejsce, gdzie przeszłość splata się z teraźniejszością, a człowiek żyje w harmonii z naturą.

Podlasie leży na styku różnych kultur i religii, co nadaje mu wyjątkowy charakter. To tutaj spotykają się wpływy wschodnie i zachodnie, co widoczne jest zarówno w architekturze, jak i w duchowości mieszkańców. Drewniane domy, malownicze cerkwie, synagogi i meczety współistnieją z katolickimi kościołami, tworząc mozaikę, która zachwyca każdego, kto tu przybywa.

Centralnym punktem tego mistycznego krajobrazu jest Puszcza Białowieska, jeden z ostatnich i największych pierwotnych lasów nizinnych w Europie. Ten prastary las, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, jest domem dla niezliczonych gatunków roślin i zwierząt, w tym majestatycznego żubra. Spacerując po Białowieskim Parku Narodowym, można poczuć, jak czas zwalnia, a duch puszczy otacza nas swoją opieką. Szum drzew, śpiew ptaków i zapach wilgotnej ziemi przenoszą nas w inny wymiar, gdzie człowiek staje się częścią większej całości.

Nieco na północ od Puszczy Białowieskiej leży Puszcza Knyszyńska, równie bogata w faunę i florę, a także w legendy i opowieści historyczne przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wędrując po jej ścieżkach, można natknąć się na stary, drewniany młyn czy opuszczone osady, które przypominają o minionych czasach i ludziach, którzy tu żyli. Puszcza Knyszyńska jest jak żywy skansen, gdzie natura i historia współistnieją w harmonii.

Podlasie to także Puszcza Augustowska, rozciągająca się na północnych krańcach regionu. Ta rozległa, zielona przestrzeń jest prawdziwym rajem dla miłośników przyrody. Liczne jeziora, rzeki i kanały tworzą unikalny ekosystem, w którym można spotkać rzadkie gatunki ptaków i zwierząt. W Puszczy Augustowskiej czas płynie inaczej, a każdy zakręt ścieżki może przynieść niespodziankę w postaci ukrytego jeziorka czy dzikiego zwierzęcia.

Ale warto wiedzieć, że Podlasie to nie tylko lasy. To także sieć parków narodowych, takich jak Narwiański i Biebrzański Park Narodowy. Narwiański Park Narodowy, znany jako „polska Amazonia”, to kraina meandrujących rozlewisk rzeki Narew, które tworzą labirynt wodny. Jest to raj dla ornitologów, którzy przybywają tu, by obserwować ptaki w ich naturalnym środowisku. Biebrzański Park Narodowy, największy park narodowy w Polsce, to kraina bagien i torfowisk, gdzie życie toczy się według odwiecznych rytmów natury.

Wszystkie te elementy – puszcze, parki narodowe, różnorodność religijna i kulturowa – tworzą obraz Podlasia jako miejsca mistycznego. Drewniana architektura, która przetrwała wieki, wciąż tętni życiem. Wędrując po podlaskich wsiach, można zobaczyć tradycyjne, malowane domy, które zdają się opowiadać historie swoich mieszkańców. Każdy dom, każda cerkiew, każdy meczet i synagoga ma swoje miejsce w tej mozaice kultur i religii, tworząc niepowtarzalny klimat regionu.

Podlasie to także ludzie – gościnni, otwarci, żyjący w zgodzie z naturą i tradycją. To miejsce, gdzie można zatrzymać się na chwilę, odpocząć od zgiełku wielkiego miasta i zanurzyć się w spokój i harmonię. Mistyczne Podlasie to nie tylko miejsce na mapie, to stan umysłu, który pozwala odkryć piękno w prostocie i odnaleźć spokój w otoczeniu natury.

Podróż na Podlasie to podróż w czasie i przestrzeni, która pozostawia niezatarte wrażenia i pragnienie powrotu. Każdy, kto choć raz odwiedzi ten region, będzie chciał tu wrócić, by ponownie poczuć magię i mistykę, która wypełnia każde drzewo, każdy kamień i każdy zakątek tej ziemi. Mistyczne Podlasie to miejsce, które zaprasza do odkrywania i doświadczania, gdzie duch puszczy otacza nas swoją opieką i przypomina o harmonii i pięknie świata.

Partnerzy portalu:

W Narwiańskim Parku Narodowym rozwiązano problem niskiego poziomu wody
fot. Narwiański Park Narodowy

W Narwiańskim Parku Narodowym rozwiązano problem niskiego poziomu wody

Kładka Waniewo-Śliwno to najważniejsza atrakcja Narwiańskiego Parku Narodowego, ogromne tłumy przyjeżdżają by przepłynąć czterema platformami na rozlewiskach Narwi by przejść od jednej do drugiej miejscowości drewnianą kładką i suchą stopą. A po drodze są piękne wieże widokowe, z których możemy obserwować liczne gatunki ptaków lub po prostu sobie posiedzieć i odpocząć.

Niestety cała atrakcja do tej pory była uzależniona od poziomu wody, ale ten w ostatnich czasach z powodu zmian klimatycznych drastycznie uległ obniżeniu. Normalnie, po każdych deszczach stan rzeki powinien przybrać i  zasilić koryto. Tylko przez wspomniane zmiany klimatu zmienił się sposób padania deszczu. Zamiast zwykłych, spokojnych opadów, te są intensywne i ulewne. Zamiast spokojnego przybierania poziomu wody w korycie, rzeka szybko się podnosi i równie szybko opada, bo wyschnięta ziemia nie jest w stanie wchłonąć ogromnych ilości opadu w tak krótkim czasie. Dodatkowym problemem jest wymyślone w PRL prostowanie rzek i usuwanie z ich dna wszelkich naturalnych przeszkód. Przez co koryta dziś działają jak rynny. A zgodnie z naturą – powinny meandrować, rozlewać się, wtedy zapasy wody byłyby w całej okolicy. Tylko, że w czasach PRL potrzebowano jak największych obszarów do obsiania pól, a nie nadmiarów wody. W dzisiejszych czasach jest odwrotnie.

Dlatego, nie czekając aż Rząd RP wyda miliardy, by przywróci Narew na całej długości do naturalnego wyglądu, w Parku Narodowym zrobiono „prowizorkę”, która tymczasowo rozwiązała problem niskiego stanu wody. Oto dodatkowe schodki na platformie pływającej, dzięki czemu nie trzeba wspinać się na kładkę. Skuteczne i tanie prawda? I chwała im za to, że turyści znów mogą cieszyć się całością atrakcji.

Tylko, nie zmienia to faktu, że z takich „prowizorek” był zbudowany cały nasz kraj w czasach po PRL-owskich, gdy skończyły się pieniądze. I od tego trzeba w końcu zacząć odchodzić. Polska to naprawdę już na tyle bogate i dumne europejskie państwo, że może sobie pozwolić na przywrócenie rzek do stanu sprzed zniszczenia, a także by trzymać wodę na czasy suszy. Wylewanie wody pitnej do Bałtyku, gdzie przestaje być pitna to nie tylko marnotrawstwo, ale w czasach zmian klimatycznych i narastającego kryzysu wojennego zwyczajna głupota.

Partnerzy portalu:

Jutro rusza strefa buforowa. Będzie krótka i bez miejscowości!

Jutro rusza strefa buforowa. Będzie krótka i bez miejscowości!

Poprzednia mocno oprotestowana, została zawieszona i konsultowana. Od czwartku 13 czerwca wraca już jako obowiązująca w innej formie. Dużo łagodniejszej niż pierwotnie zakładano. Mowa tu o strefie buforowej na granicy polsko-białoruskiej, gdzie w ostatnim czasie na sile przybrały działania hybrydowe, które przerodziły się w agresywne ataki na polskich funkcjonariuszy i żołnierzy. Jeden z nich, 21-letni Mateusz ciężko raniony stracił życie. Sama wzmożona obecność funkcjonariuszy to za mało. O tym, że potrzebna jest strefa buforowa potwierdzają nie tylko agresywne ataki, ale też filmy w mediach społecznościowych, które udostępniają nielegalni migranci. Na jednym z nich – wykonanym w czerwcu – grupa mężczyzn wsiada do ciemnego citroena na… polskich rejestracjach. Oczywiście nie oznacza, że w przemycie muszą pomagać Polacy. Jest taka możliwość, ale dotąd zatrzymani kurierzy przeważnie okazują się obywatelami innych krajów.

Sama strefa buforowa będzie obowiązywać tylko na 60 km i nie będzie obejmować żadnych miejscowości. Przeważnie będą to obszary do 200 metrów. W niektórych miejscach nawet od 2 do 2,5 km. Można się domyślać, że chodzi o tereny w okolicach Siemianówki, gdzie nikt się nie zapuszcza – bo to są zwykłe bagna. Warto dodać, że na niektórych obszarach wyłączonych będą znajdować się jakieś zabudowania, natomiast jeżeli ktoś chciałby wybrać się do turystycznych miejscowości, to bez problemu to zrobi. Nie będzie tak jak za poprzedniej władzy, że Białowieża czy Kruszyniany na długo pozostaną bez turystów i pomocy.

Na chwilę obecną nie są podane szczegóły strefy buforowej. Biorąc jednak pod uwagę, że wejdzie ona w życie jutro, to niedługo je poznamy.

 

Partnerzy portalu:

Nowy wiadukt drogowy w Trypuciach. Wielka inwestycja w małej wsi.
fot. rail-baltica.pl

Nowy wiadukt drogowy w Trypuciach. Wielka inwestycja w małej wsi.

Mieszkańcy podbiałostockiej wsi Trypucie w gminie Turośń Kościelna mogą już korzystać z nowego wiaduktu drogowego nad linią kolejową Warszawa – Białystok. Przeprawa ma długość 23 metrów, natomiast cały obiekt, włącznie z drogami dojazdowymi, liczy około 1 kilometra. Bezkolizyjne skrzyżowanie zastąpiło dawny przejazd kolejowo-drogowy, przy którym kierowcy musieli się zatrzymywać.

Dwupoziomowe skrzyżowanie przeznaczone jest dla ruchu samochodowego, z jezdnią po jednym pasie w każdym kierunku. Trwają także prace nad budową dodatkowego przejścia pod torami dla pieszych i rowerzystów, które ma być ukończone do końca tego roku. Takie rozwiązanie komunikacyjne, z oddzielnymi przeprawami dla pieszych i rowerzystów oraz samochodów, odpowiada na potrzeby lokalnego samorządu oraz mieszkańców. Koszt budowy wiaduktu wyniósł 31,6 mln zł, a obiekt został przekazany w zarząd Powiatu Białostockiego.

Inwestycja na trasie Rail Baltica usprawnia zarówno komunikację kolejową, jak i drogową w Trypuciach. Mieszkańcy mogą już korzystać z dwóch nowych peronów o długości 200 metrów, co umożliwia wygodne wsiadanie do pociągów. W bezpośrednim sąsiedztwie peronów powstał także przystanek autobusowy. Kontynuowane są prace nad parkingiem na 22 miejsca, w tym 2 dla osób o ograniczonej mobilności, co dodatkowo ułatwi codzienne dojazdy.

Otwarcie wiaduktu w Trypuciach to jedno z 25 bezkolizyjnych skrzyżowań przeznaczonych dla ruchu samochodowego. Obecnie trwają budowy tuneli pod torami w Łapach i Baciutach, a dodatkowe przeprawy dla pieszych i rowerzystów zapewni 14 przejść podziemnych, zlokalizowanych głównie przy stacjach i przystankach. Na niektórych oddanych do użytku obiektach prowadzone będą jeszcze prace wykończeniowe i porządkowe.

Partnerzy portalu:

Rząd zawiesza zamknięcie terenów przygranicznych! To zasługa samorządów.
fot. Straż Graniczna

Rząd zawiesza zamknięcie terenów przygranicznych! To zasługa samorządów.

Po fali krytyki ze strony lokalnych mieszkańców, aktywistów oraz wielu organizacji, rząd wstrzymał się z zamknięciem terenów przygranicznych. Należy się spodziewać, że zakaz wejdzie w życie, ale później oraz po konsultacjach, tak by nie uderzało to w przygraniczny biznes. Wojna hybrydowa na białorusko-polskiej granicy cały czas trwa. Migranci stali się agresywni, zaczęli atakować funkcjonariuszy, kilku z nich trafiło do szpitali. Jeden w stanie ciężkim po uderzeniu konarem. Na tyle poważna jest sytuacja, że zorganizowano dla niego zbiórki krwi.

Jak ostatecznie będzie wyglądać strefa zamknięta i kiedy wejdzie w życie? Tego na chwilę obecnie nie da się przesądzać. Będą konsultacje z samorządowcami, Parkiem Narodowym, organizacjami społecznymi. Do końca tygodnia wszystko powinno się wyklarować.

Ostatecznie można się spodziewać, że restrykcje nie będą tak mocne jak pierwotnie zakładano. Najbardziej niebezpiecznie (dla funkcjonariuszy pilnujących granicy) jest w powiecie hajnowskim. Dlatego zakazy wstępu do strefy nadgranicznej będą skupiać się wokół tego terytorium. Ważnym postulatem powinno być, by wszelkie zakazy były jak najdalej od turystycznej Białowieży i Białowieskiego Parku Narodowego.

Partnerzy portalu:

Hala widowiskowa ma zielone światło. Kiedy będą budować?
Wizualizacja hali. bialystok.pl

Hala widowiskowa ma zielone światło. Kiedy będą budować?

Władze Białegostoku uzyskały pozwolenie na budowę hali widowiskowo-sportowej na 6,4 tys. miejsc, o której się tylko mówiło przez bardzo wiele lat. Wszyscy „niby” chcieli, ale zawsze coś stało na drodze. Ostatnią przeszkodą był ogródek meteorologiczny. Tak, to nie żart. Rządzący PiS obsadził swoimi ludźmi wszystkie możliwe instytucje w kraju, w tym Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. To na terenie tego urzędu przy ul. Ciołkowskiego położony był wspomniany ogródek, którego zadaniem było badanie pogody.

Gdy Urząd Miejski w Białymstoku, rządzony przez przeciwną PiS-owi Koalicję Obywatelską złożył wniosek o pozwolenie na budowę hali, to wojewoda z PiS uchylił to pozwolenie, bo wspomniany Instytut zgłosił zastrzeżenia z powodu ogródka. Gdy tylko zmieniła się władza w Polsce, nagle ogródek przestał być problemem i wtedy sprawy budowy hali przyśpieszyły.

W połowie czerwca decyzja pozwalająca na budowę uprawomocni się. Wtedy władze Białegostoku zwrócą się do Ministerstwa Sportu o dotacje. Wynik tego ubiegania się jest przesądzony, bo rządzony Białystok przez Koalicję ma wsparcie w rządzie. Dlatego wkrótce po tym spodziewać się należy przetargu. Gdy ten etap zostanie rozstrzygnięty – razem z ewentualnymi protestami – to przy ul. Ciołkowskiego rozpocznie się budowa. Przypuszczalnie będzie to w 2025 roku.

Partnerzy portalu:

Podlasie z kajaka: Czterodniowy spływ przez malownicze krajobrazy na długi weekend.

Podlasie z kajaka: Czterodniowy spływ przez malownicze krajobrazy na długi weekend.

Podlasie to region pełen naturalnych piękności, które najlepiej podziwiać z perspektywy kajaka. W ciągu czterech dni można odkryć jedną z trzech wyjątkowych tras kajakowych, która zapewni niezapomniane wrażenia, kontakt z dziką przyrodą oraz możliwość odpoczynku z dala od miejskiego zgiełku. Oto nasza propozycja na czterodniowy spływ kajakowy po Podlasiu.

Spływ rzeką Narew

Rzeka Narew, często nazywana polską Amazonką, oferuje kajakarzom niezwykłe widoki rozlewisk i meandrujących koryt. Dwudniowy spływ można rozpocząć w miejscowości Doktorce, by przepłynąć przez Suraż i zakończyć w Narwiańskim Parku Narodowym. Narew tworzy labirynt kanałów, który jest domem dla wielu gatunków ptaków, w tym bocianów, czapli i żurawi. Jest to raj dla miłośników ornitologii. W trakcie spływu można podziwiać dziką, niezmienioną ręką człowieka przyrodę, co czyni tę trasę wyjątkową na skalę europejską. Spływ kończy się w sercu parku, gdzie można zwiedzić kładkę Waniewo – Śliwno, odwiedzić siedzibę Parku w Kurowie i zobaczyć zerwany most w Kruszewie. Dalej możemy płynąć do Tykocina przez Złotorię, gdzie do Narwi wpada Supraśl. Nasz wypad możemy finiszować w miejscowości Wizna.

Cała trasa to około 120 km. Czyli po 40 km każdego dnia.

Spływ rzeką Biebrza

Biebrza słynie z malowniczych pejzaży i bogactwa fauny. Proponowana trasa rozpoczyna się w Lipsku, a kończy w Osowcu-Twierdza. Przepłyniemy przez Biebrzański Park Narodowy, który jest największym parkiem narodowym w Polsce. Oferuje on niesamowite widoki na torfowiska i łąki zalewowe. Rzeka Biebrza jest domem dla licznych gatunków ptaków, ssaków, w tym łosi. A ponadto warto podkreślić, że Biebrza jest bardziej dzika i mniej uczęszczana przez turystów, co zapewnia spokój i możliwość kontemplacji natury.

Cała trasa to około 70 km.

Spływ rzeką Supraśl

Kolejna propozycja to miejscowość Supraśl. W tym wypadku spływ może trwać cały długi weekend lub jeden dzień. To pozwoli na organizacje też innych aktywności. Zaczynamy w miejscowości Supraśl i kończymy w Wasilkowie lub płyniemy aż do Dobrzyniewa Fabrycznego, a nawet do Złotorii. Wybór należy do Was. Supraśl to miasteczko o bogatej historii, gdzie warto zwiedzić Muzeum Ikon oraz Monaster. Rzeka Supraśl przepływa przez malownicze tereny Puszczy Knyszyńskiej, oferując piękne widoki na lasy i łąki. Trasa jest łatwa i odpowiednia nawet dla początkujących kajakarzy, co czyni ją idealną dla kogoś, kto nie ma dużej kondycji do wiosłowania.

Czterodniowy spływ kajakowy po Podlasiu to doskonała okazja, by odkryć piękno tego regionu z perspektywy rzek. Można wybrać trasę na Narwi, Biebrzy i Supraśli, co zaowocuje unikalnymi doświadczeniami, kontaktem z dziką przyrodą i niezapomnianymi widokami. To idealny sposób na aktywne spędzenie długiego weekendu, który pozwoli na chwilę zapomnienia w objęciach natury. Zachęcamy do spakowania plecaka, wynajęcie kajaka i wyruszenia na wodną przygodę życia!

Partnerzy portalu:

Koniec remontu! Popularny rezerwat znów dostępny!
fot. M. Matyszewska / Nadleśnictwo Knyszyn

Koniec remontu! Popularny rezerwat znów dostępny!

Gdy się tam wchodzi, ma się wrażenie, że jest się w prawdziwej dziczy. Mowa o rezerwacie Krzemianka, którego kładki dla zwiedzających były w remoncie. Teraz długo wyczekiwana inwestycja dobiegła końca i znów można chodzić godzinami i podziwiać piękno dzikiej, podlaskiej przyrody. Trasa przebiega przez zabagnioną dolinę rzeki Krzemianka i przez ponad 2 kilometry prowadzi przez urokliwe źródliska oraz pozostałości prehistorycznej kopalni krzemienia sprzed około 3000 lat. Co ważne, kładkę po remoncie dostosowano do potrzeb osób z niepełnosprawnością. Do dyspozycji zwiedzających jest też niewielki parking.

Rezerwat Krzemianka to doskonały punkt do zwiedzania na większej trasie po Puszczy Knyszyńskiej. Jeżeli mamy czas i środek transportu, to możemy zobaczyć wszystko co ciekawe w okolicy. Na przykład wybrać się w trasę od Rezerwatu Krzemianka, przez Rybniki, Ratowiec, Czarną Wieś Kościelną, Czarną Białostocką, Budzisk, Jałówkę Supraśl, Krzemienne, Surażkowo, Sokołdę, Kopną Górę, Poczopek, a następnie przez Jeleni Most do Wyżar. Jadąc tą trasą przez cały czas będziemy wewnątrz Puszczy Knyszyńskiej, zwiedzimy mnóstwo rezerwatów przyrody i fantastycznych miejsc. A co ciekawe, to tylko kawałek. Żeby zwiedzić wszystko co możliwe, potrzebowalibyśmy wielu dni.

Wspomniana wyżej trasa to rowerem 75 km, a samochodem 90 km. Jednodniowa wycieczka jak się patrzy.

 

Partnerzy portalu:

Całkowicie odnowiony skwerek w Centrum Białegostoku. Przyjemnie tam wypocząć.
fot. A. Ludwiczak / UM Białystok

Całkowicie odnowiony skwerek w Centrum Białegostoku. Przyjemnie tam wypocząć.

Fontanna z kulą przeszła do historii. Teraz są kule i fontanny na które można patrzeć z eleganckich drewnianych ławek w otoczeniu zieleni. Tak prezentuje się skwer im. Pawła Adamowicza, który dawniej był skwerem Ludwika Zamenhofa. Paweł Adamowicz to zamordowany prezydent Gdańska, który życie stracił na scenie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Na otwarciu odnowionego skweru jego imienia brał udział brat ofiary.

Otwarcie miało miejsce przy okazji Dnia Samorządu Terytorialnego, podczas którego na skwerku odbył się festyn. Były atrakcje dla rodzin i ogólnie wszystkich mieszkańców. Najmłodsi malowali twarze, oglądali pokazy baniek mydlanych, tworzyli prace w kąciku plastycznym i grali. Były też lody i kawa.

Teren skweru został podzielony na dwie strefy: pierwszą, reprezentacyjną, z pomnikiem Ludwika Zamenhofa oraz drugą, rekreacyjno-wypoczynkową wraz z fontanną i ławkami. Nowa fontanna ukryta jest w ciemnoszarych płytach i ozdobiona kulami ze stali nierdzewnej. Jest też oświetlenie. Co ważne, nareszcie przestano całkowicie betonować. Tylko część ciągów komunikacyjnych jest z jasnoszarych płyt granitowych, a pozostałe alejki zostały wykonane z ekologicznej, w 100 proc. przepuszczalnej dla wody nawierzchni. Pojawiły się nowe elementy małej architektury: ławki parkowe z oparciem, ławki przysiadki, kosze na śmieci, a także pergola z podwieszanymi ławkami. Powstała też nowa instalacja oświetleniowa. Wykonano nasadzenia roślin ozdobnych, a także automatyczny system nawadniania roślin.

Koszt modernizacji Skweru im. Pawła Adamowicza wyniósł 2 mln 770 tys. zł.

Partnerzy portalu:

W Białymstoku będzie gigantyczne kibicowskie święto? Wystarczy wygrać mecz.
fot. Krisgola / Wikipedia

W Białymstoku będzie gigantyczne kibicowskie święto? Wystarczy wygrać mecz.

Po raz pierwszy od 104 lat istnienia, Jagiellonia Białystok może zdobyć mistrzostwo Polski. Pierwsza w tabeli Ekstraklasy na równi ze Śląskiem Wrocław ma po 60 punktów. Nawet jeżeli Śląsk Wrocław wygra z Rakowem Częstochowa, a Jagiellonia wygra z Wartą Poznań, to białostocka drużyna zostanie mistrzem. Po raz pierwszy w historii. Każda drużyna, która zostaje mistrzem Polski ma prawo do udziału w rozgrywkach Ligi Mistrzów, czyli chyba najsłynniejszych rozgrywkach na naszym kontynencie.

Na mecz już od bardzo dawna brakuje biletów. Na trybunach zasiądzie ponad 20 000 kibiców. Wszyscy, którzy się nie zmieścili, będą mogli oglądać mecz na telebimie na Rynku Kościuszki. Zapewne tutaj po meczu przeniosą się kibice ze stadionu i zacznie się celebracja mistrzostwa do białego rana. Tylko trzeba wygrać jeszcze mecz. Wierzymy, że tak się stanie i trzymamy kciuki by wszystko się powiodło w tym historycznym dniu.

Białostocki klub powstał w 1920 roku dzięki stacjonującym w mieście żołnierzom. Wówczas drużyna nazywała się WKS 42 Pułk Piechoty Białystok. Po 12 latach, przystąpiono do rozgrywek już jako BKS Jagiellonia Białystok. Było to nawiązanie do dynastii Jagiellonów, której to losy przeplatały się z dziejami miasta i regionu.

Partnerzy portalu:

Białystok będzie miał nową atrakcję. Już stoi i czeka na odbiór.
fot. R. Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku - UM Białystok

Białystok będzie miał nową atrakcję. Już stoi i czeka na odbiór.

Tężnia solankowa na Pieczurkach to nowa atrakcja Białegostoku, która stoi już i czeka na odbiór techniczny. Znajduje się tuż przy samej drodze rowerowej biegnącej przy obwodnicy. Formalnie to pomiędzy ul. Św. Józefa a Gen. Nikodema Sulika. Otwarcie jeszcze przed wakacjami. Przypomnijmy, że podobne tego typu obiekty stoją w Supraślu i Choroszczy. Teraz i stolica województwa będzie miała swój własny.

Korzystanie z tężni solankowej niesie ze sobą wiele zalet, które pozytywnie wpływają na zdrowie i samopoczucie. Tężnie solankowe nawilżają powietrze i wzbogacają je o mikroskopijne cząsteczki soli, które działają bakteriobójczo i przeciwwirusowo. Inhalacje solankowe wspomagają leczenie schorzeń układu oddechowego, takich jak astma, przewlekłe zapalenie oskrzeli, zatok, a także łagodzą objawy alergii. Regularne korzystanie z tężni może wzmacniać układ odpornościowy dzięki właściwościom antyseptycznym i detoksykującym solanki. Ponadto, inhalacje te mogą poprawić stan skóry, łagodząc objawy chorób dermatologicznych, takich jak łuszczyca czy atopowe zapalenie skóry.

Czas spędzony w tężni sprzyja relaksacji, odprężeniu i redukcji stresu, dzięki kojącemu wpływowi solankowego mikroklimatu. Wdychanie powietrza wzbogaconego solą korzystnie wpływa również na krążenie krwi, co może przynieść ulgę osobom z problemami z krążeniem. Dodatkowo, dzięki inhalacjom solankowym organizm skuteczniej usuwa toksyny, wspierając proces detoksykacji. Tężnie solankowe stanowią naturalną metodę terapii i profilaktyki zdrowotnej, bez konieczności stosowania leków czy innych chemicznych środków. Korzystanie z tężni solankowej może więc przynieść wiele korzyści zdrowotnych, zarówno w kontekście terapii, jak i ogólnego wsparcia dobrostanu organizmu.

To nie koniec z tężniami. W planach są jeszcze cztery inne: w parku przy spodkach, niedaleko ulicy Szkolnej w Starosielcach, na Plantach i na tak zwanym „Balatonie” czyli przy ulicy Fredry na Wygodzie.

Partnerzy portalu:

Kraina Otwartych Okiennic to nie tylko 3 miejscowości, a 100 km trasy!

Kraina Otwartych Okiennic to nie tylko 3 miejscowości, a 100 km trasy!

Niemalże każdy przewodnik turystyczny mówiący o Krainie Otwartych Okiennic skupia się wyłącznie na trzech miejscowościach – Trześcianka, Soce i Puchły. Jeżeli posiedzimy na wiejskiej ławce w którejś z miejscowości, to zobaczymy jak wiele turystów przez nie się przewija. Rowerzyści, samochody osobowe, kampery – to wszystko nieustannie się pojawia we wsiach. Tymczasem Kraina Otwartych Okiennic to większy obszar.

Dziś jeżeli budujemy dom, to albo zamawiamy projekt u architekta albo kupujemy gotowy, powielając budynek jak z szablonu. Dlatego jadąc przez przedmieścia Białegostoku czy innych większych miast możemy zauważyć ogromną różnorodność architektoniczną całego obszaru. W czasach, gdy powstawały dawne wioski, wszystkie domy budowano identycznie. Wynikało to przede wszystkim z braku wyboru. Na danym obszarze była dostępna jedna osoba, która miała wiedzę architektoniczną i wszyscy w oparciu o ten jeden wzór budowali. Dlatego jeżeli byście jeździli po Podlaskiem od wsi do wsi, to po architekturze doskonale byście zauważyli jak zmieniacie subregiony. Na północy województwa, gdzie były wpływy pruskie – jest zupełnie inne budownictwo, a na południu i wschodzie gdzie były wpływy rosyjskie jeszcze inne, a na zachodzie gdzie były wpływy mieszane także inne.

Dlatego to nie jest tak, że tylko w trzech miejscowościach zbudowano domy w określonym wzorze. Zbudowano je w znacznie większej liczbie wsi. My na poniższej mapie zaznaczyliśmy dla Was 19 takich miejscowości a i tak lista może być znacznie dłuższa, bo w dalszych obszarach nadal możemy napotkać domy z pięknymi okiennicami i ornamentami, ale znacznie rzadziej. Dlatego jeżeli chcielibyście wybrać się na zwiedzanie Krainy Otwartych Okiennic – zacznijcie w Narwi, a następnie jedźcie do Doktorc, by następnie wrócić do Narwi inną drogą. Jedna droga będzie po północnej stronie rzeki Narew, druga po południowej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

W XIX wieku Białystok intensywnie się rozwijał, a jak było w „zagranicznej” Łomży?

Wiele się mówi i pisze o przedwojennym Białymstoku z racji wielokulturowości, intensywnego rozwoju dzięki byciu na granicy, a także przez wojska rosyjskie i niemieckie, które doszczętnie dzisiejszą stolicę Podlaskiego zrujnowały. A jak było w Łomży?

Choć zabór rosyjski sięgał także Łomży, to pomiędzy tym miastem a Białymstokiem była granica. Na wschodzie Imperium Rosyjskie, na zachodzie Kongresowe Królestwo Polski, całkowicie podległe i zarządzane przez cara. Zacznijmy od tego, że Kongresówka powstała w 1815 roku i do 1832 roku było wewnętrznie mocno niezależne. Na zewnątrz jednak uzależnione całkowicie od Imperium Rosyjskiego i cara Mikołaja I Romanowa. Który to nie przestrzegał konstytucji Królestwa Polskiego, a jego władze zaczęły prześladować Polaków. Dodatkowo car nie zamierzał spełnić obietnic zawartych na Kongresie Wiedeńskim, który to Kongresowe Królestwo Polski ustanowił.

To wszystko w 1830 roku doprowadziło do wybuchu Powstania Listopadowego. Polski zryw został stłumiony, a represje nasiliły się. Warto jednak dodać, że powstanie upadło przez nieudolnych polskich polityków, gdyż polska armia przez 2 lata dawała sobie świetnie radę. Brak reform doprowadził jednak do bolesnego upadku. Od 1832 roku jakakolwiek autonomia Polski została zlikwidowana.

Międzyczasie w 1815 roku w okręgu łódzkim rozwinął się silny przemysł włókienniczy. Ważnym ośrodkiem gospodarczym stała się także Warszawa, gdzie rozwinął się przemysł i handel. Znacznie rosła liczba ludności. W 1828 r. założono Bank Polski, który bezpośrednio organizował życie gospodarcze w Królestwie.

Intensywny rozwój gospodarczy został przerwany po upadku Powstania Listopadowego. W ramach represji nałożono na Kongresówkę szereg restrykcji, które blokowały zakłady włókiennicze. Te masowo zaczęły się przenosić tuż za granicę Królestwa. I tu dochodzimy do sedna czyli pogranicza Białegostoku i Łomży. Oba kraje rozdzielała rzeka Narew. Białystok znajdował się w Imperium Rosyjskim, Łomża w Kongresówce. I to Białystok, Supraśl, Choroszcz, Wasilków z peryferiów zaczęły się intensywnie zamieniać w prężny ośrodek przemysłowy. Wystarczyło 50 lat, by Białystok stał się największym miastem w regionie. Powstały piękne budowle na europejskim poziomie, rezydencje, pałace, kamienice, fabryki, kościoły.

Jak wyglądało życie po drugiej stronie granicy w Łomży? Przypomnijmy tylko, że początki Łomży sięgają X wieku. Prawa miejskie otrzymała w 1418 roku. Wówczas Białystok jeszcze nie istniał. W wyniku III i ostatecznego rozbioru Polski, Łomża znalazła się pod panowaniem Pruskim. W wyniku wojen napoleońskich został zwołany wcześniej wspominany Kongres Wiedeński, na mocy którego Powstało Kongresowe Królestwo Polski, które w swoich granicach miało takie miasta jak Mariupol, Augustów, Łomża, Płock, Warszawa, Siedlce, Radom, Lublin, Zamość, Sandomierz, Częstochowa czy Kalisz.

Zatem położenie Łomży było takie, że znajdowała się ona w wąskim pasie pomiędzy Imperium Rosyjskim a Prusami. Zatem to dogodna lokalizacja do rozwoju gospodarczego. Przez miasto prowadzi trakt z Warszawy do Moskwy, a także do Kowna i Petersburga co daje impuls rozwojowy. Powstają obiekty wojskowe, administracyjne, gospodarcze, mieszkalne czy publiczne. Liczba ludności zaczyna dynamicznie rosnąć.

A to nie było takie oczywiste. Po upadku Powstania Listopadowego rozwój gospodarczy Kongresówki zahamował. Nowa taryfa celna sięgała nawet 30 procent. Przy czym przywożenie towarów na teren Królestwa z Imperium było obłożone niskim cłem. Ponadto na słaby wynik gospodarczy wpływała też kontrabanda z Prus. Ostatecznie doszło do kryzysu w 1844 roku, który rozpoczął upadek wielu ośrodków fabrycznych. Ponadto w 1847 roku nastąpił kryzys nadprodukcji, a Kongresówka także to odczuwała.

W 1863 roku wybucha Powstanie Styczniowe, a Polacy zaliczają kolejną klęskę w starciu z zaborcą. Pociąga to za sobą bardzo ostre restrykcje, rozstrzeliwanie, wywózki na Syberię, rusyfikację. W 1866 roku Łomża zostaje stolicą guberni co pociąga za sobą dalszy rozwój społeczno-gospodarczy. Intensywny rozwój miasta trwał. Dynamicznie wzrastała liczba ludności, budowano nowe place i ulice, powstały dwa kościoły synagoga i cerkiew, a także wiele wspaniałych kamienic i obiektów użyteczności publicznej.

Zatem mimo niekorzystnej sytuacji Królestwa Kongresowego po powstaniach, Łomża była miejscem, które wyszło obronną ręką na zawirowaniach polityczno-wojennych. Wschodząc w XX wiek liczba ludności tego miasta oscylowała wokół 20 000 osób. Tymczasem w Białymstoku było to już co najmniej 66 500 osób. Przy czym w 1909 roku było 99 641 osób, więc intensywny rozwój dzisiejszej stolicy był bardzo silny.

 

 

Partnerzy portalu:

Połączenie kolejowe Białystok – Ostrołęka znika na 3 tygodnie

Połączenie kolejowe Białystok – Ostrołęka znika na 3 tygodnie

Po 2 miesiącach nastąpi przerwa w kursowaniu kolei z Białegostoku do Ostrołęki. Od 18 maja wprowadzona zostanie na 3 tygodnie zastępcza komunikacja autobusowa. Zatem wszyscy rowerzyści czy osoby z wózkami muszą swoje plany odłożyć. Decyzja Polregio ma związek z pracami torowymi na stacji Łapy. Przypomnijmy, że trwa budowa Rail Baltici, dzięki której po zmodernizowanym szlaku pociągi będą mogły jeździć dużo szybciej niż obecnie.

Na uwagę jednak zasługuje fakt, że linia kolejowa Białystok – Ostrołęka została otwarta zaledwie dwa miesiące temu. Chociaż liczby pasażerów nie są znane, to mówi się o dużym zainteresowaniu linią. Dlatego szkoda tej przerwy, bo po niej frekwencja może spaść. Co ciekawe, wiele osób korzysta z tego połączenia by dojechać do Olsztyna, mimo że jest bezpośredni pociąg z Białegostoku, a czas jazdy w obu przypadkach jest podobny. Tyle, że po dojechaniu do Ostrołęki, trzeba przesiąść się w pociąg do Chorzeli, a dalej w autobus do Olsztyna. Chyba, że ktoś chce coś załatwić w Ostrołęce i nie przeszkadza mu czekanie na autobus bezpośredni do stolicy Warmi i Mazur.

Niestety zastępcza komunikacja jest wolniejsza o 40 minut. Ponadto zmienią się całkowicie godziny odjazdu. Miejmy nadzieję, że prace torowe potrwają bezproblemowo i za trzy tygodnie nie tylko wrócą pociągi na trasę, ale także i pasażerowie.

Partnerzy portalu:

Sąd zatrzymał szaleństwo wójta i jego pracownika. Nie będzie fotowoltaiki w środku Puszczy Białowieskiej.
Puszcza Białowieska to obszar bardzo cenny przyrodniczo, dla którego przyjeżdżają turyści z całego świata. Fot. ilustracyjne.

Sąd zatrzymał szaleństwo wójta i jego pracownika. Nie będzie fotowoltaiki w środku Puszczy Białowieskiej.

Wojewódzki Sąd Administracyjny zablokował pomysł budowy farmy fotowoltaicznej na polanie w Puszczy Białowieskiej. Na pomysł produkcji prądu wpadł pracownik Urzędu Gminy w Białowieży, który o pozwolenie zwrócił się do swojego szefa – wójta Białowieży Alberta Litwinowicza. Ten się zgodził. I wtedy zrobiło się głośno o sprawie, bo o wszystkim media zaalarmowali wstrząśnięci mieszkańcy z okolic dziwacznej inwestycji. Region Podlasia, który żyje z turystyki miałby nagle turystom prezentować… farmę fotowoltaiczną? Jednak nie o estetykę tylko chodzi. Puszcza Białowieska to wyjątkowe miejsce, bo dzikie i naturalne. To prastary las, gdzie żyją żubry, orliki i inne chronione gatunki.

Farma miała zajmować pół hektara, co według skarżących wiązałoby się z dewastacją cennych przyrodniczo obszarów. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku dwukrotnie wydawała negatywną opinię co do lokalizacji tej inwestycji. Zignorował to wójt Albert Litwinowicz i swojemu pracownikowi dawał zgodę na inwestycję. Tu warto zaznaczyć, że sam pracownik tłumaczył w lokalnej prasie, że to jego ziemia i nie ma innej.

Najpierw zaskarżona decyzja wójta trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które nie stwierdziło uchybień po stronie Litwinowicza i jego decyzję utrzymało w mocy. Społecznicy złozyli więc pozew do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który miałby wydać decyzję ostateczną. I wydał negatywną dla inwestora. Przesądziło o tym, że wójt wydając decyzje nie skonsultował jej z mieszkańcami, zignorował negatywną decyzję RDOŚ, a także zignorował Plan Zadań Ochronnych dla obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska.

To zamyka sprawę, a pracownik gminy może ziemię sprzedać i kupić pół hektara tam (albo i więcej), gdzie fotowoltaika przeszkadzać nikomu nie będzie.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Adam Woronowicz w Zasilanych. Ma za sobą wiele znakomitych ról.

Bohaterem najnowszego odcinka Zasilanych jest Adam Woronowicz – dumny białostoczanin, hHnorowy Ambasador województwa podlaskiego i aktor wielu znakomitych ról filmowych, serialowych i teatralnych. Rozkochał w sobie publiczność, wcielając się w postać księdza Popiełuszki, rozśmieszał do łez widzów „Teściów” czy „The Office PL”. W rozmowie z Magdą i Petrosem – prowadzących program Zasilani, aktor opowiada o uroku i wyjątkowości swojego rodzinnego miasta oraz drodze, jaką przebył, by spełniać swoje aktorskie marzenia w stolicy.

Podczas tego spotkania prowadzący wspólnie zanurzą się zarówno we wspomnienia Pana Adama, jak i spojrzą w przyszłość, w której coraz większą rolę może odegrać sztuczna inteligencja. Zobaczcie sami jak wyszło.

Adam Woronowicz urodził się 25 grudnia 1973 w Białymstoku. Ukończył V Liceum Ogólnokształcące w Białymstoku i studia na Wydziale Aktorskim Akademii Teatralnej w Warszawie w 1997.A od 2009 roku jest aktorem TR Warszawa. Zagrał rolę księdza Jerzego Popiełuszki w filmie Rafała Wieczyńskiego – „Popiełuszko. Wolność jest w nas” i to był zwrot w jego karierze. Później zaczął regularnie pojawiać się w coraz bardziej znanych filmach – chociażby Drogówka, Wałęsa. Człowiek nadziei, Sługi Boże, Pitbull. Ostatni pies, oscarowa Zimna Wojna. Wystąpił też w lokalnej produkcji Czarna Dama, gdzie można było podziwiać go w klimacie przedwojennego Białegostoku.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Majówka 2024 last minute! Co zwiedzać? Oto 5 najlepszych pomysłów.

Majówka 2024 to idealny czas na odwiedziny w województwie podlaskim, regionie pełnym naturalnych skarbów i kulturowego dziedzictwa. Oto pięć miejsc, które warto odwiedzić, aby w pełni doświadczyć uroków Podlasia.

Białowieski Park Narodowy i okolice

Białowieski Park Narodowy to jeden z najstarszych parków narodowych w Polsce, słynący z najlepiej zachowanej puszczy nizinnej w Europie, gdzie można podziwiać żubry, symbole parku. Park oferuje różnorodne trasy turystyczne, a jego biologiczne bogactwo zostało przez UNESCO wpisane jako Światowe Dziedzictwo. Warto odwiedzić także Muzeum Przyrodniczo-Leśne w Białowieży, gdzie można dowiedzieć się więcej o historii i bioróżnorodności regionu. Dla miłośników historii kolejnictwa poleca się przejażdżkę wąskotorową koleją z Hajnówki do miejscowości Topiło, oferującą malownicze widoki na puszczańską przyrodę.

Supraśl i okolice

Supraśl znany jest z pięknie odrestaurowanego zespołu klasztornego, który jest perłą architektury sakralnej regionu. W pobliżu Supraśla warto odwiedzić Arboretum w Sokołdzie, które prezentuje bogactwo roślinne, tamtejszą zagrodę z żubrami. Jest też Silvarium w Poczopku, gdzie podziwiać będziemy rośliny, głazy, i sowy. Krynki i Kruszyniany to miejscowości, gdzie można zetknąć się z dawnym dziedzictwem Żydów oraz poczuć ciągle żyjącą kulturą tatarską, smakując tradycyjne potrawy i zwiedzając zabytkowy meczet i mizar.

Kładka Śliwno-Waniewo i okolice

Kładka Śliwno-Waniewo to przeprawa nad rozlewiskami Narwi, która pozwala na przemierzenie malowniczej rzeki, oferując niezwykłe widoki i bliskość natury, a także nabycie sprawności. Trzeba okazać trochę siły, by przepłynąć specjalnymi czterema platformami pomiędzy fragmentami kładki. Wizytę w tej okolicy można połączyć z odkrywaniem uroków Tykocina, znanego z zabytkowej synagogi i zamku, oraz spokojnych wsi jak Kruszewo i Kurowo, które zachwycają regionalną architekturą.

Biebrzański Park Narodowy i okolice

fot. P. Jakubczyk

Biebrzański Park Narodowy to raj dla ornitologów i miłośników bagnistych krajobrazów, oferujący możliwość obserwacji ptaków w ich naturalnym środowisku. Dodatkową atrakcją jest Twierdza Osowiec, umocnienie z czasów I wojny światowej, oraz malownicze miejscowości jak Goniądz czy Dolistowo Stare. Warto dodać, że po remoncie wróciła kładka Długa Łuka, gdzie często można napotkać łosia.

Kanał Augustowski i okolice

Kanał Augustowski, inżynieryjne dzieło z XIX wieku, to idealne miejsce dla miłośników żeglugi i historii. Zwiedzając ten region, można odwiedzić liczne śluzy i zabytkowe obiekty hydrotechniczne. Okoliczne wsie jak Mikaszówka, Rygol, Paniewo, Płaska oferują spokój i piękno krajobrazów wodnych oraz widoki na śluzy. Sam Augustów to taka wisienka na torcie, gdzie możecie wybrać się w rejs nad Rospudę lub wspomnianym kanałem do Studzienicznej.

Podlaskie w majówkę to prawdziwa uczta dla ciała i ducha, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie – od głębokiego relaksu w łonie natury, po ekscytujące przygody historyczne i kulturowe. Nie przegap okazji, by odkryć te wyjątkowe miejsca wiosną 2024 roku!

Partnerzy portalu:

Co dalej z Krywlanami? Eksperci nie mają wątpliwości – bez sensu.

Co dalej z Krywlanami? Eksperci nie mają wątpliwości – bez sensu.

W ubiegły czwartek ruszyły prace zespołu ds. lotniska Białystok – Krywlany. Składa się on z przedstawicieli Miasta Białystok, województwa podlaskiego oraz Polskich Portów Lotniczych. Celem tego zespołu jest wypracowanie wspólnych działań zmierzających do aktywizacji i rozwoju infrastruktury. Konkretnie chodzi o to, by doprowadzić do regularnych połączeń lotniczych z Krywlan, gdzie jest pas startowy, ale przeszkody lotnicze nie umożliwiają korzystanie z niego.

I tu dochodzimy do sedna. Przeszkodą lotniczą jest Las Solnicki. Zatem bez wycinki drzew w tymże nie ma sensu deliberować i snuć planów. Gdyby chociaż była znana data wycinki… Tymczasem w roku 2024 ma powstać spółka „Port Lotniczy”, która od razu dostanie budżet 1 mln zł. Brzmi znajomo? Tak jak o CPK mówiło się, że powstała spółka za gigantyczne pieniądze do pilnowania łąki pod Baranowem, tak też tu będzie można powiedzieć że będzie spółka od pilnowania 850 metrowego paska asfaltu.

Żeby nie być gołosłownym, przytoczymy głos ekspertów z Rynku Lotniczego:

Racjonalnie rzecz ujmując, budowa infrastruktury terminalowej, przy obecnej długości drogi startowej na lotnisku w Krywlanach, nie ma żadnego sensu, gdyż ani LOT, ani inne linie lotnicze operujące w Polsce nie pozyskają nowego typu samolotu, który będzie „specjalnie” realizować rejsy Warszawa – Białystok – Warszawa.

Decydowanie się na budowę infrastruktury niskokosztowej, tak jak kiedyś w Modlinie, również nie ma sensu, albowiem pojawienie się w Białymstoku tanich linii lotniczych wiązać się będzie z koniecznością udzielania przewoźnikom, zachęt, zniżek, dopłat. W innym wypadku linie lotnicze, takie jak Ryanair czy Wizz Air się nie pojawią, a dobitnie świadczy o tym kazus nowego-starego portu w Radomiu.

Czy naprawdę w Białymstoku istnieje popyt na sześć lotów dziennie do dwóch polskich portów lotniczych (w tym Warszawy) i Kopenhagi?

Całość: https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/lotnisko-w-bialymstoku-czy-to-ma-sens-19678.html

Zatem wracając do pytania głównego. O czym ten zespół chce rozmawiać? Krywlany to pas o długości 1350 metrów (z możliwością wykorzystania 850 metrów). Nikt też nie wspomina co z Lasem Solnickim. Jeżeli zespół powstał po to, by zawrzeć konkluzję, że najpierw trzeba wyciąć las, to takich ekspertów nikt nie potrzebuje. Jeżeli zamierzają bajać „co by było gdybyśmy wycieli las” to też nikt tego nie potrzebuje. Jeżeli na Krywlanach ma coś się dziać, to musi być najpierw prawomocna decyzja zezwalająca na wycinkę.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Pociągi do Walił wracają na trasę. To świetna atrakcja turystyczna!

Już 1 maja 2024 start popularnej atrakcji turystycznej, dzięki której chętni zwiedzają Puszczę Knyszyńską i podziwiają ją z okna szynobusu. Szczególnie chętnie korzystają z niej rowerzyści, którzy chcą objeździć okolicę.

Oprócz majówki, pociągi będą jeździć od 8 czerwca do 29 września w każdy weekend, a także dodatkowo 15 sierpnia. Odjazd z Białegostoku o 9:17 i 15:44. Powroty z Walił o 10:25 i 16:44.

Pociąg wyjeżdża z Białegostoku, z dworca głównego. Robi jeszcze postój na dworcu Białystok – Fabryczny, a potem jedzie przez Kuriany, Zajezierce, Żednię i Sokole mijając piękne, malownicze tereny Puszczy Knyszyńskiej. Ostatnim przystankiem są Waliły koło Gródka.

W okolicy możemy zwiedzić przede wszystkim Gródek, gdzie znajduje się zalew oraz przepiękna cerkiew. Jest też obok Michałowo, gdzie również znajduje się zalew i kolejna piękna cerkiew. Można też wybrać się na wycieczkę po Puszczy Knyszyńskiej. Jeżeli weźmiemy ze sobą rowery to można przejechać nią aż do Krynek oddalonych 22 km od Walił.

Znacznie bliżej, bo 15 km od stacji znajdują się tatarskie Kruszyniany. Jeżeli planujemy tam nocleg, to możemy w ramach aktywnego odpoczynku przejść się tam piechotą. Wycieczka zajmie nam około 3,5 godziny. 10 km od Wali znajduje się przepiękne miejsce w Puszczy – Wyżary. Tam jest zarówno zbiornik wodny, wiata do grillowania jak też kładka na malowniczym bagnie. Naprawdę warto to zobaczyć.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Majówka 2024 w Podlaskiem. Rowerem wzdłuż granicy Polski.

To zdecydowanie najlepsza propozycja dla tych, którzy chcieliby spędzić majówkę 2024 w sposób aktywny. Pogoda ma być, więc możecie odkurzać rowery i na przykład objechać Podlaskie wzdłuż granicy Polski. Połączenia kolejowe przebiegają tak, że możecie zacząć w Suwałkach albo Siemiatyczach. My podpowiadamy tą pierwszą opcję, bo będziecie wtedy mieli na początku – gdy jeszcze będziecie mieli najwięcej sił – górzyste tereny, by potem mieć coraz bardziej płaskie.

Cała trasa z Suwałk do Siemiatycz przez granicę wschodnią to 434 km. Dojeżdżamy pociągiem do Suwałk, następnie udajemy się na trójstyk granicy w Wiżajnach. Potem kierujemy się na miejscowość Hołny Mejera – przy granicy z Litwą. Następnie wzdłuż granic z Litwą i Białorusią dojeżdżamy do Kuźnicy, Jałówki i Białowieży. Potem ostatni odcinek do Niemirowa i Siemiatycz, gdzie mamy pociąg powrotny.

Taki kilometraż dla średnio zaawansowanych rowerzystów najlepiej rozłożyć na 5 dni. Gdyby przejechać rowerem trasę na raz ze średnią prędkością 18 km/h (czyli nie za szybko, ale też nie wolno) to zajęłoby to nam 24 godziny. Zatem rozbicie tego na 5 dni oznacza średnio 5 godzin dziennie samego pedałowania. Idealnie na majówkowe, rekreacyjne wycieczki.

A co po drodze ciekawego zobaczymy? W Suwałkach już sam dworzec kolejowy wygląda bardzo interesująco. Warto objechać w tym mieście centrum miasta czy Zalew Arkadia. Oprócz tego będziemy jechać wzdłuż jeziora Hańcza, które jak zapewne pamiętacie z lekcji geografii jest najgłębszym w Polsce. We wspomnianych wcześniej Wiżajnach zobaczymy odgrodzony trójstyk granic. Po agresywnych zachowaniach Rosji – Obwód Królewiecki został odgrodzony fizyczną barierą od Polski i Litwy. Kolejny przystanek możecie zrobić przy jeziorze Szelment, które ma fantastyczną, kameralną plażę i wyciąg nart wodnych. Do tego można tam wynająć bez żadnych uprawnień małą łódkę z napędem silnikowym. Jest też wieża widokowa i park linowy.

Następnie w Trakiszkach znajduje się osada prusko-jaćwieska, potem napotkamy jezioro Gaładuś na granicy Polski i Litwy. Będzie też jezioro Hołny. Kolejny, ale mniej zauważalny będzie trójstyk Polski, Litwy i Białorusi w Szlamach. Ciekawiej będzie w Rudawce, gdzie znajduje się graniczny kanał Augustowski. Następnie miniemy wieś będącą obiektem żartów – Stare Leśne Bohatery. Następnie przed nami Kuźnica i tamtejsze zamknięte przejście graniczne z Białorusią.

Kolejne miejscowości po drodze to Krynki ze słynnym rondem niczym z Paryża, dużym cmentarzem żydowskim i innymi zabytkami. Potem tatarska wieś Kruszyniany z drewnianym meczetem i mizarem (cmentarzem). Następna w kolejce jest Jałówka z ruinami kościoła katolickiego. Potem czeka nas trochę wody – nad zalewem Siemianówka, by ostatecznie dojechać do lasu i to nie byle jakiego. Przywita nas Puszcza Białowieska i Białowieża. Następnie będziemy jechać przez Hajnówkę, gdzie warto skorzystać z kolejki leśnej do miejscowości Topiło, a także zjeść lokalne przysmaki w tym ciasto Marcinek.

Z pełnymi brzuchami możemy jechać do Kleszczel, gdzie napotkamy zabytkową 124-letnią stację kolejową, a następnie do Niemirowa gdzie będziemy w ostatnim już trójstyku granic. Tym razem województw podlaskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Do tego jest tam granica Polski i Białorusi. Gdy już zaliczymy ten punkt czas wybierać się na stację kolejową w Siemiatyczach. Alternatywnie możecie jeszcze przejechać wzdłuż Bugu aż do miejscowości Granne, a następnie do Ciechanowca i Czyżewa – gdzie też jest stacja kolejowa.

Partnerzy portalu:

W królestwie sera i truskawki stoczono prawdziwy bój! 1 głos zadecydował o tym kto został wójtem.
fot. GOKSiT w Korycinie

W królestwie sera i truskawki stoczono prawdziwy bój! 1 głos zadecydował o tym kto został wójtem.

Mirosław Lech ponownie został wójtem Korycina. Zadecydował o tym tylko 1 głos! Włodarz otrzymał 732 głosy, tymczasem jego kontrkandydatka Beata Matyskiel 731. To dopiero siła demokracji. W Korycinie nikt nie ma prawa mówić, że jego głos nie miał znaczenia, bo taka różnica oznacza, że dokładnie każdy głos miał znaczenie – co do jednego. Mirosław Lech rządzi Korycinem od 1991 roku. Można więc powiedzieć, że obecny wójt po transformacji ustrojowej stworzył Korycin na nowo.

Warto wiedzieć, że Korycin – to osada, która spaja gminę Korycin, w której znajdują się 32 sołectwa. Dawniej było to miasto królewskie. Dlatego, gdy tam przyjedziemy, to zastaniemy XVII-wieczny układ urbanistyczny. Ale to nie wszystko, cała okolica jest pełna od zabytków! Najbardziej rzuca się w oczy neogotycki kościół Znalezienia i Podwyższenia Krzyża Świętego z ażurowymi zwieńczeniami wież, zbudowany w latach 1899–1905 na miejscu wcześniejszego.

Wszyscy, którzy krajową ósemką jadą do Augustowa z Białegostoku (lub odwrotnie) świątynie mijają. Za plebanią znajdują się resztki XVIII-wiecznego parku. Ponadto jest też cmentarz żydowski z XIX wieku, cmentarz rzymskokatolicki z 1804 i wielka atrakcja ściągająca tłumy – grodzisko słowiańskie z X i XII wieku w Milewszczyźnie. A to wszystko tylko w jednym Korycinie. A na terenie całej gminy są jeszcze dwie kapliczki murowane z XIX wieku w Brodach. Jedna z nich to bardzo popularny obiekt fotograficzny. Jest też murowany młyn wodny w Romaszkówce, z końca XIX wieku.

Korycin dla osób z Podlaskiego kojarzy się przede wszystkim z serem korycińskim – przepysznym i unikatowym produkcie regionalnym. Także tutaj organizowane są co roku Ogólnopolskie Dni Truskawki. Jest tu także mocna drużyna piłkarska – Kora Korycin.

Partnerzy portalu:

Nigdzie nie jedziesz na majówkę? Przyjdź do Skansenu. Będą atrakcje.

Nigdzie nie jedziesz na majówkę? Przyjdź do Skansenu. Będą atrakcje.

Opowieści o bajkach ludowych, zwyczajach związanych z Wielkanocą, a także obchody święta narodowego. Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej przygotowało atrakcje na każdy dzień tegorocznej majówki. Początek wszystkich spotkań o godz. 11.

W pierwszy dzień tematem przewodnim będzie Prawosławna Wielkanoc. Zobaczyć będzie można tradycyjny stół wielkanocny w zabytkowej chałupie, zamieszkiwanej dawniej przez rodzinę wyznania prawosławnego. Uczestnicy spotkania wezmą udział w warsztatach wykonywania bożniczek, czyli tradycyjnych wycinanek przysłaniających ikony. Kolejnego dnia natomiast tematem będzie książka dla dzieci pod tytułem „Cuda nad Rospudą”. Wydarzenie rozpocznie się zwiedzaniem wystawy plenerowej prezentującej ilustracje do bajek. Później odbędą się wspólne gry, zabawy i quizy. W ostatni dzień majówki zaplanowano celebrowanie Święta Narodowego Trzeciego Maja. Będzie wspólne malowanie polskiej flagi, śpiewanie pieśni patriotycznych oraz biesiadowanie przy ognisku.

W nowym sezonie nastąpiły zmiany w lokalizacji kasy. Teraz jest ona w leśniczówce obok głównej bramy wjazdowej do skansenu. Tam można kupić bilety, wydawnictwa oraz pamiątki, zapłacić za zajęcia edukacyjne, a także uzyskać wszelkie informacje na temat zabytków i oferty edukacyjnej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

W tym roku zakończy się budowa Rail Baltici z Białegostoku do Czyżewa

W Białymstoku i Łapach trwają prace przy dworcach kolejowych, a w dalszej części trasy przybywa bezkolizyjnych skrzyżowań na podlaskim odcinku linii z Warszawy do Białegostoku. Po zakończeniu prac w tym roku pociągi będą mogły jechać nawet 200 km/h. Przed przejazdami kolejowo-drogowymi nie będą się już musieli zatrzymywać kierowcy w Nowych Raciborach oraz jadący między wsiami Jabłoń-Dąbrowa i Jabłoń Kościelna. Inwestycje za łącznie 46,6 mln zł PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. zrealizowały ze wsparciem unijnego instrumentu CEF „Łącząc Europę”.

Na linii Czyżew – Białystok oddawane są do użytku kolejne skrzyżowania dwupoziomowe. Zwiększa się bezpieczeństwo ruchu samochodów i pociągów, nowe wiadukty służą też pieszym
i rowerzystom. Dotychczasowe przejazdy w poziomie szyn zastąpiły wygodne przeprawy nad linią kolejową w Nowych Raciborach w gminie Sokoły oraz między wsiami Jabłoń-Dąbrowa i Jabłoń Kościelna w gminie Poświętne.

Wiadukt nad torami w Raciborach ma 68 m długości, natomiast cała konstrukcja, wraz z drogami dojazdowymi, to ponad 800 m. Skrzyżowanie w Jabłoni to z kolei 52 m przeprawy nad torami oraz 830 m dróg dojazdowych. Na obu wiaduktach są jezdnie po jednym pasie ruchu w każdą stronę oraz ciągi pieszo rowerowe. Zakres prac obejmował także przebudowę układu sąsiadujących dróg lokalnych, wykonano też zbiorniki odwodnieniowe. Koszt budowy w Raciborach to 27,2 mln zł, w Jabłoni 19,4 mln zł.

W ostatnim czasie w gminie Sokoły został otwarty także wiadukt w Porośli-Kijach, natomiast w gminie Czyżew mieszkańcy zyskali bezpieczną przeprawę przy przystanku kolejowym Dąbrowa-Kity.

Budowa dwupoziomowych przepraw przez tory to jeden z istotnych elementów modernizacji linii kolejowej Rail Baltica. Wiadukty zastępują dotychczasowe przejazdy w poziomie szyn, a kierowcy nie muszą zatrzymywać się już przed torami. To wygoda i bezpieczeństwo dla mieszkańców, ale także istotne usprawnienie ruchu pociągów, które po zakończeniu wszystkich prac na linii, będą jeździć z prędkością do 200 km/h.

Skorzystają więc nie tylko lokalni mieszkańcy, ale także tysiące pasażerów podróżujących na międzynarodowej trasie. Łącznie na podlaskim odcinku linii Rail Baltica Czyżew – Białystok powstanie 25 skrzyżowań dwupoziomowych. Inwestycja prowadzona jest w ramach projektu „Prace na linii E75 na odcinku Czyżew – Białystok”. Wartość prac to prawie 3,4 mld zł, ich zakończenie zaplanowano na ten rok. Projekt współfinansowany ze środków instrumentu CEF „Łącząc Europę” – (Connecting Europe Facility – CEF). Więcej informacji o inwestycji na www.rail-baltica.pl

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

W Białymstoku nadchodzi czas fontann! Uruchomienie miejskich atrakcji już przed majówką.

Wiosna to czas, kiedy Białystok tętni życiem, a jednym z jego symboli są bez wątpienia miejskie fontanny. Już 26 kwietnia mieszkańcy i odwiedzający miasto będą mogli cieszyć się estetyką wodnych przedstawień, które ozdabiają miasto. Warto zaznaczyć, że ze względu na trwające prace, fontanna przy Malmeda zostanie uruchomiona nieco później niż pozostałe. Przygotowania do uruchomienia fontanna obejmują szereg działań konserwacyjnych w tym czyszczenia.

Białystok może pochwalić się 13 fontannami rozmieszczonymi w takich punktach miasta jak Rynek Kościuszki czy Park im. Jadwigi Dziekońskiej. Największa z nich, zlokalizowana w Parku Planty, w dni powszednie będzie oferowała prosty program wodny, tworząc kształt kwiatu i dwóch kół z wody. Natomiast weekendy zarezerwowane są na bardziej spektakularne pokazy, z większą ilością figur wodnych i kolorowymi światłami wieczorową porą. To idealna okazja, aby spędzić czas na świeżym powietrzu, delektując się zarówno naturą, jak i sztuką. Dla miłośników miejskich spacerów, przygotowano również dwa zdroje uliczne, dostępne na Rynku Kościuszki oraz w Parku Konstytucji 3 Maja, który oferuje także wodny plac zabaw dla dzieci.

Choć prace przygotowawcze do sezonu fontannowego mogą wydawać się rutyną, są one kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa i estetyki. Każda fontanna przed napełnieniem wodą przechodzi dokładne czyszczenie, naprawy oraz montaż niezbędnych urządzeń. Najważniejsze jednak to to, że uruchomienie fontann jest pierwszym zwiastun lata w mieście.

Partnerzy portalu: