Featured Video Play Icon

Suwałki i Suwalszczyzna na weekend. Co zwiedzać?

Suwałki i Suwalszczyzna to przepiękne rejony do aktywnego zwiedzania. O ile samo Podlasie (czyli dolne partie województwa podlaskiego) jest płaskie, tak północna część jest górzysta i pofalowana. Dlatego stanowić będzie wyzwanie dla rowerzystów, piechurów. Z łatwością będzie jednak zwiedzana przez samochodziarzy. Co ma do zaoferowania polski biegun zimna, jeszcze przed zimą? Jesień to przepiękny czas na zwiedzanie. Spadające z drzew liście tworzą barwne krajobrazy, stosunkowo wysokie temperatury pozwalają na długie spacery, a pofalowana i górzysta Suwalszczyzna prezentuje się w takich okolicznościach wspaniale.

Zacznijmy od samych Suwałk. Tam bez wątpienia warto odwiedzić centrum miasta, podążać śladem Marii Konopnickiej w muzeum je imienia, a także spędzić czas nad zalewem Arkadia. Podlaskie miasto ma także do zaoferowania wiele muralu na budynkach, więc możemy zobaczyć wszystkie miejscówki gdzie występują.

Wyjechanie poza miasto to natomiast pełna gama możliwości. Zaczynając od Wigier i Wigierskiego Parku Narodowego z klasztorem na czele, po inne atrakcje jak Suwalski Park Krajobrazowy czy pływanie Czarną Hańczą. Jeżeli nie chcecie się jesienią pakować do kajaka, to możecie zwiedzać wszystkie miejsca z lądu. A naprawdę jest do wyboru cała gama. Wystarczy spojrzeć na mapę, a tam od samych Wigier do miejscowości Rygola po drodze, same piękne widoki – krętej rzeki.

Warto też skorzystać z Wigierskiej Kolejki Wąskotorowej, która to przewiezie nas przez niedostępne zakątki Parku Narodowego i Puszczy Augustowskiej. Trasa przebiega bardzo malowniczymi terenami wzdłuż nadbrzeży jeziora Wigry. Jest jeszcze Molenna w Wodziłkach – dość interesująca świątynia należąca do parafii Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego, który w naszym kraju to zdecydowana mniejszość.

Featured Video Play Icon

Tykocin to brama Podlasia. Piękne miasteczko nadal warto zobaczyć.

Województwo Podlaskie to kraina niezwykłej przyrody i bogatej historii. Jednym z jego ukrytych skarbów jest Tykocin, który zachwyca turystów nie tylko malowniczym położeniem nad rzeką Narew, ale również licznymi zabytkami. Dla miłośników historii i pięknych miejsc Tykocin to idealna destynacja. Podczas zwiedzania miasta warto odwiedzić kilka kluczowych miejsc, takich jak Rynek, Kościół, Alumnat czy Synagogę.

Rynek Tykocina jest sercem miasta i miejscem, w którym koncentruje się życie społeczności lokalnej. Otoczony malowniczymi, kolorowymi domkami, stanowi idealne miejsce na spacery i odpoczynek. podobnie jak pobliska rzeka Narew i prowadzące wokół niej bulwary. To tutaj można poczuć niepowtarzalny klimat tego miejsca. Na rynku i w jego okolicy znajduje się wiele urokliwych kawiarni, restauracji, gdzie można spróbować regionalnych przysmaków, poznać kuchnię żydowską czy litewską.

Kościół Przenajświętszej Trójcy to kolejne ważne miejsce na mapie Tykocina. Jest to budowla o niezwykłej urodzie i znaczeniu historycznym. Prezentuje styl barokowy – charakterystyczny dla Pałacu Branickich w Białymstoku. I nie jest to przypadek, bo świątynia została ufundowana przez Jana Klemensa Branickiego. Wnętrze świątyni urzeka bogactwem dekoracji. Warto wspomnieć o znajdującym się tam, jedynym w Polsce portrecie Matki Boskiej Szlacheckiej. Na terenie kościoła znajduje się także wyjątkowy klasztor, będący przedłużeniem świątyni.

Jest też pobliski Alumnat. To kolejny zabytek Tykocina, który zasługuje na uwagę turystów. Jest to jedyne takie miejsce w Polsce, które funkcjonowało do pierwszej wojny światowej od XVII wieku. Był to przytułek i szpital dla żołnierzy weteranów pochodzenia szlacheckiego i wyznania katolickiego.

Tykocin przez wieki był miejscem, gdzie żyli także Żydzi. Świadectwem ich obecności jest zachowana do dziś Synagoga, która jest jednym z najważniejszych zabytków żydowskiej kultury w Polsce. To piękny budynek, który obecnie jest w kolorach miętowym i różowym. Na starych zdjęciach można go zobaczyć w bieli. Skąd taka zaskakująca zmiana? Podczas ostatniego remontu odkryto, że miętowy i różowy to były kolory pierwotne. Postanowiono więc do nich wrócić. Wewnątrz Synagogi można podziwiać unikalne freski i elementy dekoracyjne, które zachwycają swoją precyzją i pięknem.

Featured Video Play Icon

Dywizjon Huzarów Śmierci nigdy nie poniósł porażki. Powstał w Białymstoku.

Dzisiaj to krańce województwa podlaskiego, dawniej istotny punkt, gdzie odbywała się bitwa z Rosjanami. Mowa o Lemanie. Miejscowość, która prawie w ogóle nie jest kojarzona z Podlaskiem, a tu się znajduje. Leman to wieś powiecie kolneńskim, znajdująca się w gminie Turośl. Tuż obok niej mamy trójstyk granic województw podlaskiego, warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego. Jest to miejsce położone w lesie. Sama wieś zaś jest ośrodkiem kultury kurpiowskiej. Zatem, gdyby polskie województwa dzielić kulturowo, to Leman powinien należeć do Mazowsza. A wspominamy o tym nie bez powodu, bowiem tam odbywała się Bitwa pod Lemanem.

Tyle w polskiej historii się działo, że przypomnimy pewne fakty. “Cud nad Wisłą” to walki stoczone 13-25 sierpnia 1920 roku pomiędzy Wojskiem Polskim a Armią Czerwoną, która nacierała nad Warszawę. Polskie wojska były w sytuacji krytycznej, spodziewano się klęski. Mimo to udało się odepchnąć i pokonać nacierające wojska, co radykalnie zmieniło przebieg wojny i pozwoliło zachować niepodległość naszemu krajowi, który zaledwie dwa lata wcześniej ją odzyskał. Ostatecznie plany ustanowienia republiki sowieckiej w naszym kraju upadły i wróciły dopiero w 1945 roku w postaci PRL.

W szkołach uczono nas, że doszło do cudu, dzięki opatrzności Matki Boskiej. Wiara w Boga i zwycięstwo na pewno jest kluczowe, ale w tym przypadku wiele do powiedzenia miała polska kontrofensywa wykonana przez Tadeusza Rozwadowskiego. Wcześniej, na przełomie lipca i sierpnia polskie wojsko zostało zepchnięte przez wroga spod Kijowa, gdzie uderzaliśmy w Rosjan jeszcze w kwietniu. Podczas tego odwrotu dochodziło do samych niepowodzeń Polaków. Najpierw na linii Bugu. Z początkiem sierpnia utracono twierdzę Brześć, a Armia Czerwona otworzyła sobie drogę na Warszawę. Wydawałoby się, że polskie siły zostały już zniszczone.

Wojska rosyjskie pojawiły się nad Wisłą 13 sierpnia. Front walk był bardzo szeroki od Włodawy nad Bugiem po Działdowo na północy. Napastnik został zatrzymany na przedpolach Warszawy. 14 sierpnia zaczęła się kontrofensywa Polaków. Oznaczało to wypędzanie wroga z kraju i pościg za nim. A przypomnijmy, że Polska miała wtedy granice sięgające po dzisiejszą Ukrainę, Białoruś i Litwę. Finalne dobicie wroga miało miejsce w bitwie nad Niemnem pomiędzy 20 a 28 września 1920.

Wspomniany wcześniej Leman, był zatem jednym z wielu, gdzie uderzano w Sowietów. 25 sierpnia pod Leman podeszły oddziały 3 korpusu kawalerii i zaatakowały polską wieś z trzech stron. Zaskoczony mjr Żaba nakazał odwrót Polakom. Ostatecznie skończyło się poddaniem Polaków i śmiercią 45 jeńców. Rosjanie mogli się cieszyć wygraniem lokalnej napaści zaledwie pół dnia, bo wieczorem Dywizjon Huzarów Śmierci pod dowództwem Józefa Siły-Nowickiego rozbił wojska rosyjskie. Wzięto też stu jeńców do niewoli i przejęto kilka ckm-ów.

Trudno też nie wspomnieć o samym Dywizjonie Huzarów Śmierci. Ta intrygująca nazwa dotyczyła pododdziału kawalerii Wojska Polskiego II RP i Wojska Litwy Środkowej. Dywizjon zasłynął z tego, że od początków swojego istnienia nigdy nie poniósł porażki. Aż trudno uwierzyć, że w Polsce nie jest stawiany na wzór.

Huzarzy Śmierci zaczęli formować się w Białymstoku w lipcu 1920 roku. Chrzest bojowy nastąpił 30 lipca pod Dzierzbanami. Tam udało się zdobyć 2 karabiny maszynowe. Ostatecznie 14 sierpnia w czasie Bitwy Warszawskiej huzarzy podporządkowani zostali dowódcom IV batalionu 157 pułku piechoty i wraz z nim przez dwa kolejne dni walczyli pod Nieporętem, następnie toczyli walki nad Narwią, potem w mazowieckich Borkach, pod Mińskiem Mazowieckim, Myszyńcem. Szwadron funkcjonował dalej w różnych miejscach także po Bitwie Białostockiej. 27 kwietnia 1922 roku ostatecznie przeniósł się do Białegostoku, by pół roku później przenieść się jeszcze do pobliskiego Wołkowyska.

Dywizjon Huzarów Śmierci nigdy nie poniósł porażki. Jego barwy stanowił proporczyk biało-czarny z przypiętą trupią główką lub czarny z białym trójkątem.

Featured Video Play Icon

Narew – to jedyna taka rzeka w Europie. Czy niedługo pozostanie wspomnieniem?

Na białoruskich bagnach, tuż przy polsko-białoruskiej granicy, swój bieg zaczyna rzeka Narew. Warto dodać, że rozlewa się wieloma korytami i jest to unikat w skali europejskiej. Bardzo często porównywana jest do innej, znanej na świecie rzeki – Amazonki. W okolicach Siemieniakowszczyzny przepływa przez Polskę i wpada aż do Zalewu Zegrzyńskiego na Mazowszu. Po drodze jest cały podlaski odcinek, gdzie wokół rzeki istnieje mnóstwo atrakcji. Niestety, za jakiś czas może po nich pozostać wspomnienie. Przez złą gospodarkę wodną rzeka zaczyna umierać. Pierwszy przystanek, gdzie jest taka przeszkoda, to Zalew Siemianówka. Bardzo płytki i ogromny powoduje, że w gorące dni woda z niego paruje, a mogłaby zasilać Narew. Tak tracimy cenną wodę już na wstępie.

Następnie rzeka płynie przez niemalże dzikie tereny Podlaskiego i dociera do Narwiańskiego Parku Narodowego.  Wita nas w jednym z najmniejszych miast w Polsce – Surażu, gdzie jest góra zamkowa i piękne przyrodniczo tereny. Dalej przez rzekę można przejść spacerując odnowioną kładką Śliwno-Waniewo, gdzie czekają aż 4 przeprawy na pływających platformach. Po drodze są też wieże widokowe, dzięki którym dostrzeżemy liczne ptactwo. Można też siedzieć i nasłuchiwać odgłosów natury. Lato to także doskonały czas na spływ kajakowy. Niestety miejsce to coraz częściej jest niedostępne właśnie z powodu niskich stanów rzek.

Kurowo i Kruszewo są natomiast po dwóch stronach rzeki, niegdyś były złączone zerwanym mostem. Legenda głosi, że za każdym razem, gdy mieszkańcy go odbudowywali, to wybuchała wojna. Trzeciej nikt nie chce, więc pozostaje zerwany. Po stronie Kruszewa możemy posmakować wspaniałych ogórków i skorzystać z prywatnej wieży widokowej. Natomiast w Kurowie – jest siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego, ośrodek edukacji przyrodniczej, nadrzeczne kładki i możliwość pływania pychówkami – czyli łodziami z wielkim wiosłem. Niczym gondolierzy z Wenecji możecie przemierzać kręte ścieżki Narwi. Tu też nie zawsze jest możliwość pływania, czasem wody jest tak mało, że łódź z człowiekiem w środku nie jest w stanie się unosić na tafli wody.

Jest także Tykocin z przepiękną historią podlaskich Żydów, barokową architekturą i rzeką Narew wokół której możecie spacerować ścieżką spacerową. Na tym odcinku woda jest piętrzona na specjalnych jazach. Jeden jest właśnie remontowany. Niestety piękne przyrodnicze miejsce wygląda przez to jak śmietnik.

fot. Czytelnik

Dalej mamy natomiast Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi, miejsce absolutnie przyrodniczo piękne i wyjątkowe. Jeszcze przed Parkiem jest miejscowość Wizna, gdzie rzeka Narew jest zasilana dodatkowo Biebrzą. Na wielkich rozlewiskach ta druga kończy swój bieg. W Podlaskiem Narew jeszcze warto podziwiać w Nowogrodzie, gdzie jest absolutnie fantastyczne muzeum. Jest to Skansen Kurpiowski.

fot. M. Jakowiak / Bialystok.pl

Centrum Przesiadkowe w Białymstoku przy dworcach już działa

Nowootwarte Centrum Przesiadkowe w Białymstoku znajduje się w rejonie dworca PKS i PKP. To efekt realizacji projektu. Choć prace tam wciąż trwają, to centrum przesiadkowe zostało udostępnione publiczności 1 września. Jego główne elementy to perony i zatoki autobusowe, wiaty przystankowe, drogi manewrowe, parking typu “kiss&ride” dla pojazdów osobowych (czyli wysadź pasażera, daj buziaka na pożegnanie i jedź), chodniki, ścieżki rowerowe oraz parking rowerowy. Projektanci zadbali również o dostępność dla osób niepełnosprawnych, zapewniając odpowiednie oznaczenia i ułatwienia dla osób niewidomych i niedowidzących.

Obecnie w centrum przesiadkowym kończą i rozpoczynają trasę autobusy trzech linii: 22, 100 i 107. Po zakończeniu prac na ulicach Bohaterów Monte Cassino, Łomżyńskiej i kard. Wyszyńskiego, wszystkie autobusy komunikacji regionalnej będą wjeżdżały do centrum przesiadkowego, a podróżni będą mogli korzystać z przystanków, w zależności od kierunku podróży. W pełni funkcjonalne centrum przesiadkowe będzie dostępne po zakończeniu wszystkich prac, które planowane są na koniec października tego roku.

 

Featured Video Play Icon

Suchowola. Zobacz, dlaczego warto zobaczyć geograficzny środek Europy.

Suchowola, to małe miasto położone w powiecie sokólskim, może nie jest często wymieniane na liście głównych atrakcji turystycznych Podlaskiego, ale kryje w sobie wiele powodów, dla których warto je odwiedzić. Znana przede wszystkim jako miejsce, w którym wyznaczono geograficzny środek Europy. Gmina oferuje znacznie więcej niż tylko ten tytuł.

Historia Suchowoli jako geograficznego środka Europy sięga roku 1775, kiedy to królewski kartograf i astronom Szymon Antoni Sobiekrajski wyznaczył to miejsce. Dla wielu turystów jest to główna atrakcja, która przyciąga ich do tego uroczego miasteczka. Można tam znaleźć głaz symbolizujący ten punkt oraz tablice informacyjne opisujące jego historię.

Suchowola otoczona jest pięknymi terenami przyrodniczymi. Nieopodal meandruje rzeka Biebrza, jest też Puszcza Knyszyńska w pobliżu. Szczególnie wartościowym elementem krajobrazu są Bagna Bachmackie wraz z jeziorem Jurdyga, gdzie można spotkać unikalne gatunki ptaków i roślin, takie jak czapla biała czy łabędź krzykliwy. To raj dla miłośników natury i fotografów, a także miłośników botaniki, którzy mogą tu znaleźć owadożerne rośliny, takie jak rosiczka.

Dzięki malowniczemu otoczeniu, tereny Suchowoli są idealnym miejscem do rozwoju gospodarstw agroturystycznych. A to dlatego, że miasteczko jest doskonałym miejscem by wypocząć w miejsko-wiejskim klimacie, a także jest świetnym punktem wypadowym dla aktywnych. Blisko jest do Białegostoku, Augustowa, Biebrzańskiego Parku Narodowego.  Jest to także część szlaku tatarskiego. Innymi słowy mówiąc – każdego dnia możemy organizować inną wycieczkę – pieszą, rowerową czy samochodową.

Suchowola ma także swoje miejsce w historii kultury Polski. To tutaj urodził się i wychował błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko. Park Miejski w Suchowoli oraz liceum, do którego uczęszczał, noszą teraz jego imię. Miejscowość Okopy stała się celem licznych pielgrzymek organizowanych, by uczcić pamięć tego wyjątkowego duchownego. Planowane jest również otwarcie muzeum jego imienia.

Na terenie miasta działa Centrum Trzech Kultur, gdzie można zobaczyć wystawy poświęcone kulturze polskiej, żydowskiej i tatarskiej. Tatarskie Centrum Kultury Islamu to miejsce, gdzie można poznać tradycje i współczesność Tatarów, polskich muzułmanów. Ponadto, na terenie miasta znajduje się wiele zabytków, takich jak XIX-wieczny kościół pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła, w którym przechowywane są relikwie bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

Wyjątkowy park w środku Puszczy. To Poczopek!

Silvarium w Poczopku to niezwykłe miejsce, które stanowi połączenie edukacyjnej ścieżki i wyjątkowego parku leśnego. Położone w sercu Puszczy Knyszyńskiej, to idealne miejsce dla wszystkich, którzy pragną bliżej poznać tajemnice lasu oraz jego mieszkańców. Dla miłośników przyrody i tych, którzy chcą odkryć jej piękno, Silvarium jest prawdziwym skarbem. Już na samym wejściu do Silvarium czeka na nas niezapomniane doświadczenie. Leśna droga prowadzi nas do Parku. Jeżeli wybierzemy się tam jeszcze przed świtem, to być może napotkamy dzikie zwierzęta. Już na miejscu są wyznaczone ścieżki spacerowe oraz liczne punkty, gdzie można zgłębiać wiedzę przyrodniczą.

Jednym z najbardziej niezwykłych miejsc w Silvarium jest przekrój pnia oraz zegar dendrologiczny. To miejsce, które w sposób niezwykle sugestywny opowiada nam historię cyklu życia dębu. Ten konkretny dąb towarzyszył ludzkości przez wieki, był świadkiem historycznych wydarzeń i wielkich momentów naszej historii. A na tych terenach działo się bardzo wiele. W trakcie spaceru po Silvarium będziemy mogli popatrzeć na sowy i inne ptaki, poznamy różnorodność roślin, które można tu spotkać. Jedną z ciekawostek jest “budzik leśny” – tablica informacyjna, która opowiada nam o tym, kiedy poszczególne gatunki ptaków zaczynają śpiewać.

Najbliżej wejścia do Silvarium znajdują się budynki Nadleśnictwa w Krynkach, które służą jako doskonałe źródło informacji na temat lasu i jego ochrony. Tuż po prawej stronie możemy również zobaczyć źródełko wypływające z góry głazów, co jest niezwykle odprężającym i naturalnym akcentem tego miejsca. Można siedzieć i się wpatrywać godzinami, czyniąc z tego medytację. Warto też zobaczyć galerię na Skraju Puszczy, gdzie można podziwiać zwierzęta Puszczy Knyszyńskiej w postaci wypchanych eksponatów. To okazja, by przyjrzeć się tym pięknym stworzeniom z bliska, bez obawy o ich dzikie zachowanie.

Spacerując po Poczopku będziemy mogli też zobaczyć mnóstwo kamieni, spacerować drewnianymi mostkami. Będziemy mogli też zdobyć wyspę i odpocząć nad żywym strumieniem wody, wartko płynącym przez tereny zielone.

Ma powstać ekspresówka do Augustowa. Brzmi to jak przedwyborcze bajki.

Wszystkie media zatrąbiły niemalże jednocześnie, że powstanie droga ekspresowa łącząca Knyszyn z Raczkami. Poinformował o tym bardzo wpływowy w Podlaskiem poseł – Jarosław Zieliński. Odcinek ma mieć 90 km i zostanie sfinansowany przez rząd. Jest tu jednak tyle niewiadomych, że zalecamy ostrożność z ekscytacją.

Po pierwsze nie znany jest dokładny przebieg drogi, a to dość istotna kwestia, bo po drodze jest Biebrzański Park Narodowy. Już raz obecna władza chciała budować “na chama” drogę przez cenne obszary przyrodnicze Doliny Rospudy. Zakończyło się to międzynarodowym skandalem, bezużytecznym referendum i stojącym do dziś po drodze do Augustowa – wiaduktem-widmo. Tym razem można było usłyszeć, że “inwestycja jest ważna z punktu widzenia interesu obronnego Polski”. Czyżby to miałaby być “pała” na wszystkich, którzy się zająkną o ochronie przyrody w Biebrzańkim Parku Narodowym? Ponadto nie jest zrozumiałe dlaczego droga nie będzie łączyć Białegostoku z Augustowem tylko Knyszyn. Przecież obecnie planowany jest duży węzeł drogowy w okolicach Wasilkowa, który połączy dotychczasowe drogi z przyszłą ekspresową 19. Łączenie Knyszyna z Augustowem nie brzmi do końca sensownie.

Druga kwestia to pieniądze, a raczej ich brak. Polska jest w poważnym kryzysie gospodarczym, obecnie ma miejsce recesja, kraj jest zadłużony na gigantyczne pieniądze, zaś 90 km odcinek ma kosztować około 5 miliardów złotych! Biorąc pod uwagę obecną, nieopanowaną inflację ta kwota już teraz zwala z nóg, a będzie jeszcze wyższa, gdy dojdzie do przetargów.

I tu mamy kwestię trzecią. Czy do tych przetargów w ogóle dojdzie. Zacznijmy od tego, że za moment mamy wybory. Samo istnienie czegoś “w planie” nie oznacza jeszcze realizacji. Obecnie nic nie wskazuje na to, by obecna władza utrzymała się po wyborach, zatem nowy rząd może plany wyrzucić do kosza. Wtedy nowa “opozycja” będzie krzyczeć – patrzcie chcieliśmy, ale ten nowy, zły wyrzucił nasze wielkie plany do kosza. To, że są one średnio-realistyczne już nikt nie wspomni. Jeżeli będzie jakiś większy konkret niż plan budowy dróg, to wtedy będzie można się do tego jakoś odnieść. Teraz, brzmi to bardziej jako przedwyborcze bajanie.

Nowy przystanek kolejowy na Zielonych Wzgórzach już działa. Są te same połączenia co na głównym dworcu.

Pomiędzy osiedlami Zielone Wzgórza i Ścianka, nad łączącym je tunelem, niedaleko piekarni i przedłużenia ul. Hetmańskiej zaczął już funkcjonować przystanek kolejowy Białystok Zielone Wzgórza. Teraz, wszyscy, którzy będą chcieli jechać do Warszawy czy do innych większych miast – już nie będą musieli wybierać się na dworzec główny przy ul. Kolejowej. Pociągi pośpieszne zatrzymają się także na nowej stacji. Podobnie z podróżnymi, którzy chcieliby pojechać do Ełku, Hajnówki, Kuźnicy Białostockiej, Czyżewa.

Na przystanku gotowy jest pierwszy, dwukrawędziowy peron o długości 400 m. Dzięki temu zatrzymają się tu pociągi regionalne i dłuższe składy dalekobieżne. Nowa platforma wyposażona jest w wiaty, ławki, tablice informacyjne i czytelne oznakowanie. Peron o wysokości 76 cm zapewnia wygodne wsiadanie i wysiadanie z pociągów. Druga platforma jest w budowie, a zakończenie prac jest planowane do końca tego roku.

Pierwszy pociąg – jadący do Szczecina zatrzymuje się już o 4:21. To Rybak, który jako ostatni o 23:21 zamelduje się z powrotem na Zielonych Wzgórzach. Po rozkładzie jazdy widać, że w zasadzie stacja będzie pełnić rolę dodatkowej dla wszystkich połączeń. Będzie to też stacja początkowa dla połączeń biegnących na wschód i północ. Kosztem nowej stacji został zlikwidowany Białystok – Wiadukt – położony bliżej wsi Klepacze.

Warto wspomnieć jeszcze o tym co pod stacji Zielone Wzgórza. Poprzedni tunel, który łączył Ściankę (ale też Nowe Miasto) i Zielone Wzgórza był nieco mroczny, teraz po remoncie prezentuje się pięknie. Dawniej, niektórzy mogli się bać tamtędy przechodzić, teraz już takich obaw mieć nie powinni.

Zanurz się w leśnych klimatach. Wyjątkowa wycieczka przez 5 miejscowości Puszczy Knyszyńskiej.

Supraśl – Kołodno – Królowy Most – Lipowy Most – Kopna Góra – to pięć miejscowości, które możesz odwiedzić jednego dnia, bo znajdują się obok siebie, zwiedzić w nich moc atrakcji i wypocząć solidnie na łonie przyrody. Czekają na Ciebie bulwary, góra, wieża widokowa, arboretum, chatka Baby Jagi, sowy, kamieni i po prostu pachnący las. Można przejść wszystko piechotą, bo całość wynosi 30 km.

Odcinek z Supraśla do Królowego most przez Kołodno wiedzie przez miejscowość Cieliczanka. Cały czas będziecie szli lasem, najpierw ścieżką pieszo-rowerową, a potem żwirową drogą, by finalnie wyjść na polanie i skierować się do Kołodna. Później do Królowego Mostu można pójść główną drogą, która nie jest zbytnio ruchliwa. W samym Supraślu czekać na Was będzie wiele atrakcji – w tym bulwary, dawny pałac, wyjątkowy cmentarz, domy tkaczy, czy wreszcie monaster i znajdujące się w nim cudowne Muzeum Ikon. W Kołodnie jest Góra Św. Anny, wysoka na ponad 200 metrów n.p.m. Tam stoi wysoka wieża widokowa, z której możecie podziwiać panoramę Puszczy Knyszyńskiej. Na koniec w Królowym moście (ale też przy wieży widokowej) jest miejsce do grillowania, więc jak zgłodniejecie, to możecie się posilić. A wspinaczka może Was zmęczyć.

Po tym wszystkim możecie wybrać się na kolejny odcinek trasy czyli Królowy Most – Lipowy Most – Kopna Góra. Po drodze będzie jeszcze miejscowość Turów – to tam pokonacie rzekę Supraśl, by przedostać się na drugą stronę Puszczy. Na końcu czyli w Kopnej Górze znajduje się Arboretum czyli piękne miejsce w środku lasu, gdzie możemy poznać wiele gatunków roślin, możemy napawać się zielenią, spacerować i się relaksować, a także odpocząć w Domku Baby Jagi. Jest też staw i plac zabaw. Podczas zwiedzania znajdziemy również ławeczki by odsapnąć. Wszystko to na ogrodzonym terenie, więc jest co zwiedzać bez obaw o zagubienie się.

Featured Video Play Icon

To idealny moment, by odwiedzić Białowieżę!

Nadchodząca jesień to idealny czas, by zajechać do Puszczy Białowieskiej, Puszczy Knyszyńskiej czy Puszczy Augustowskiej. Jest jeszcze ciepło, ale już przyroda zaczyna się zmieniać. Wyjątkowa aura unosi się w powietrzy. To czas, kiedy przyroda przywdziewa swoje najpiękniejsze szaty, a lasy stają się prawdziwym spektaklem barw i dźwięków.

Kiedy myślimy o jesieni, pierwsze skojarzenia to najczęściej spadające liście. Jednak jesień to znacznie więcej. W lasach, drzewa prezentują swoją paletę kolorów, od złotych i pomarańczowych po głębokie bordo i czerwień. To prawdziwa uczta dla zmysłów, gdy liście drzew rozświetlają otoczenie. Warto też pamiętać, że to czas, gdy ptaki przemieszczają się na ciepłe obszary, a w związku z tym można obserwować ich wędrówki i podsłuchiwać koncert. Mimo że liczba ptaków może być mniejsza niż wiosną, to wiele gatunków pozostaje w naszych lasach przez całą jesień. Ich śpiew, choć może być mniej intensywny niż w innych porach roku, nadal stanowi część piękna lasów jesienią. W miarę jak temperatura spada, lasy często pokrywają się poranną mgłą. To piękne zjawisko tworzy tajemniczą aurę i sprawia, że lasy wydają się być miejscem pełnym tajemnic. Wędrując przez mglisty las, można poczuć, że przenosimy się do innego świata, gdzie czas zwalnia, a wszystko staje się spokojne i ciche.

Jesień to także czas obfitości w lasach. To pora roku, kiedy po deszczach wyrastają grzyby w różnych kształtach i kolorach. Grzybiarze wyruszają z wiadrami i koszami w poszukiwaniu pysznych i aromatycznych grzybów, które stanowią doskonały dodatek do wielu potraw. Oprócz grzybów, jesień przynosi obfity plon owoców leśnych, takich jak jagody, maliny i jeżyny. To nie tylko smaczne przysmaki, ale także doskonały pokarm dla dzikich zwierząt. Dlatego spacer w jesiennym lesie to prawdziwa uczta dla zmysłów. Szum liści pod stopami, zapach wilgotnej ziemi, kolorowe dywany liści na ziemi, wszystko to tworzy niezapomniane chwile. To także doskonała okazja do obserwacji dzikich zwierząt, które przygotowują się do zimy.

Ciężki sprzęt wojskowy straszy turystów. Powinien zniknąć z Białowieży.

Województwo podlaskie to region mocno związany z rolnictwem. Obecność Polski w Unii Europejskiej oraz globalizacja spowodowała, że tylko zmodernizowane, wielkoobszarowe gospodarstwa i ogromne firmy przetwórcze mogą śmiało konkurować na połączonym rynku żywności.

W naszym regionie zarejestrowanych jest ponad 100 tys. gospodarstw. Kiedy spojrzymy bardziej szczegółowo, to z pewnością możemy powiedzieć, że jesteśmy niekwestionowanym liderem mleczarstwa. Tu jednak królowaliśmy nawet przed wejściem do Unii Europejskiej. To co się zmieniło po wstąpieniu do wspólnoty, to rozwój nowej gałęzi jaką jest agroturystyka. Im wszyscy stawaliśmy się bogatsi, tym bardziej zapragnęliśmy podróżować. Podlaskie zaczęło stawać się coraz bardziej popularnym kierunkiem.

Teraz niestety wszystko idzie w drugą stronę i to niestety za sprawą decyzji polskiego rządu. Pod hasłem “bezpieczeństwo” ktoś postanowił zaorać całą gałąź gospodarki naszego regionu. Czy to oznacza, że mamy nie pilnować granicy z Białorusią przed nielegalną migracją i najemnikami tzw. Grupy Wagnera? Oczywiście, że powinniśmy pilnować jak najmocniej!. Wystarczy robić to DYSKRETNIE!

Nie ma potrzeby, by turyści byli utwierdzani w przekonaniu, że w Podlaskiem dzieje się coś niepokojącego. Jeżeli będziemy porównywani do Mołdawii i Naddniestrza albo Serbii i Kosowa, to mocno chwiejąca się podlaska turystyka niedługo padnie. W obu tych wspomnianych miejscach widok żołnierzy jest wpisany w krajobraz. Czy chcemy aby tak samo kojarzyło się Podlaskie? A tak właśnie będzie przez polski rząd, który z jakiegoś powodu uważa, że Polacy cieszą się jak widzą wszędzie wojsko.

Obecnie tak samo można poczuć się w turystycznej Białowieży i jej okolicach. Turyści z niepokojem mogą oglądać żołnierzy i ich ciężki wojskowy sprzęt. Wszyscy, którzy rozważali odwiedzenie naszego regionu, z powodu tego napięcia mogą nie przyjechać. Odpoczynek nie może wiązać się przecież ze stresem. Niedługo podobnie może być w turystycznym Supraślu. Rząd planuje tam ulokować żołnierzy w dawnej szkole rolniczej. Dlaczego akurat tam? Mało to innych, bardziej dyskretnych miejsc? Tak samo niepokojące dla turystów może być to, że co chwile jakiś minister pokazuje się przy pseudozaporze na granicy. Nie można na to pozwolić, by pomijano nas, bo do publicznej świadomości przedostaje się fałszywe przekonanie o wielkim zagrożeniu. Widok żołnierzy na pewno tego przekonania nie zmyje.

Dlatego apelujemy do rządu, by przeniósł żołnierzy z Białowieży do innej okolicznej miejscowości i nie przywoził też nikogo do Supraśla. Jako mieszkańcy ciężko pracowaliśmy przez lata, by te miejsca przyciągały turystów i rozwijały województwo podlaskie. Dlatego nie życzymy sobie, by ktoś to głupią decyzją popsuł.

Featured Video Play Icon

Film jeszcze nie miał premiery, a już wywołuje wściekłość

Agnieszka Holland to ceniona na świecie reżyser filmowa, ale w Polsce ze względu na swoje polityczne zaangażowanie nie do końca lubiana. Trochę jak z Lechem Wałęsą. Na zachodzie wielki symbol, a u nas wzbudzający co najmniej mieszane uczucia. Wspomniana reżyserka ma na swoim koncie tak dobre filmy jak: Zabić księdza, Europa Europa, W ciemności czy Obywatel Jones. W ostatnich latach wydała jeszcze głośny i kontrowersyjny Pokot. Teraz podbija stawkę i postanowiła stworzyć Zieloną Granicę, która opowiada… no właśnie o czym opowiada ten film?

Tego dokładnie nie wiemy, bo na razie jest tylko trailer. A ten może zupełnie różnić się od treści całości, dlatego lepiej ostrożnie z ocenami. Tymczasem polski internet – jeżeli można użyć takiego określenia – wydał już wyrok skazujący. Jak brzmi opis filmu? – Po przeprowadzce na Podlasie psycholożka Julia (Maja Ostaszewska) staje się mimowolnym świadkiem i uczestnikiem dramatycznych wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Świadoma ryzyka i konsekwencji prawnych, przyłącza się do grupy aktywistów pomagających uchodźcom, którzy koczują w lasach w strefie objętej stanem wyjątkowym. W tym samym czasie uciekająca przed wojną domową syryjska rodzina i towarzysząca jej nauczycielka z Afganistanu, nie wiedząc, że są narzędziem politycznego oszustwa białoruskich władz, próbują przedostać się do granic Unii Europejskiej. W Polsce los zetknie ich z Julią oraz młodym pogranicznikiem Janem (Tomasz Włosok). Rozgrywające się wokół wydarzenia zmuszą ich wszystkich do postawienia sobie na nowo pytania – czym jest człowieczeństwo?

Jedno jest pewne, zapowiada się ciekawie. Tymczasem z przewijających komentarzy można się dowiedzieć, że Agnieszka Holland pokazuje w filmie strażników granicznych źle, a imigrantów dobrze. Już z samego trailera trudno o takie wnioski, ale wyrok zapadł. Trochę to źle świadczy o naszym społeczeństwie, a wynika to z ogromnej polaryzacji jaka ma miejsce. Nielegalna migracja jest sprawą polityczną, a nie powinna dzielić ludzi. Wszystkie sondaże mówią o tym, że zdecydowana większość Polaków nie życzy sobie w kraju nielegalnych migrantów. Więc o co ten spór? Film przecież jest pewną zmyśloną historią, będącą syntezą różnych wydarzeń. Chyba wiadomo, że w Sandomierzu nie ma naprawdę Ojca Mateusza i tych wszystkich kryminalnych spraw, a w Królowym moście nie ma komendanta, proboszcza i wójta. Aktywiści na granicy to prawda, straż graniczna walcząca z nielegalną migracją też, ale psycholożka Julia to tylko figura, przez którą reżyser chce opowiedzieć Wam swoją historię. Może warto, zanim wydacie wyrok, zechcecie ją obejrzeć? Będzie okazja już od 22 września.

A jak wygląda świat nielegalnej migracji? Możecie zobaczyć to w naszym krótkim dokumencie.

 

Dlaczego Królowy Most nie stał się atrakcją turystyczną?

U Pana Boga za Piecem, U Pana Boga w Ogródku, U Pana Boga za miedzą – to trylogia Jacka Bromskiego, która pokazała Podlasie tak, że cała Polska niemalże się zakochała we wsi, w sielskości, pięknych krajobrazach oraz tego co daje natura. A przypomnijmy, że nie było to takie oczywiste, bo pierwsza część miała premierę w 1998 roku, gdy dopiero wygrzebywaliśmy się z komuny, nie byliśmy w Unii Europejskiej, dopiero co wstąpiliśmy do NATO. Przecież nie bez powodu w filmie pojawił się wątek ruskiej mafii i handlu na bazarze. W tym samym czasie Polacy zakochani byli w USA i ogólnie pojętym zachodzie. Dlatego oglądanie Podlasia jako “wieśniaków” wzbudzało inne emocje niż dziś.

A dziś wszystkie trzy filmy pokazują już zupełnie inny obraz. Polacy przejedli się zachodem, zobaczyli, że to co wyśmiewali dawniej w filmie – stało się także ich sprawą. Pamiętacie scenę, jak mieszkańcy Królowego Mostu walczyli w filmie o to, by nie powstał hipermarket? Dziś jest taki przesyt wielkimi, zagranicznymi sieciami, że lokalne bazarki i giełdy przeżywają prawdziwy regres. Jedzenie od rolnika teraz jest eko i bio. Wszyscy rozumieją, że to co na półkach sklepów jest sztucznie wyhodowane, masowo produkowane, intensywnie nawożone, bez smaku i bez zapachu. Jedyna zaleta takiego jedzenia to niska cena.

Warto jednak zwrócić uwagę na coś jeszcze. Zwykle, gdy jakiś film staje się popularny, to bardzo korzysta na tym turystyka. Tłumy ludzi zaczęły odwiedzać zapomniane nieco Supraśl czy Tykocin. Ale oba miasteczka wykonały też potężną pracę – dostosowały się pod masowe przyjazdy. Obrosły gastronomią, pamiątkami i miejscami noclegowymi. Zupełnie inaczej zadziało się w Sokółce (gdzie kręcono bardzo dużą część pierwszej części filmu), a także w tytułowym Królowym Moście. Zarówno jedno i drugie miejsce jest także odwiedzane, ale nic się w nich specjalnie nie zmieniło. W Królowym Moście można co najwyżej rozpalić grilla i spać w jednej z nielicznych agroturystyk. Sokółka natomiast bardziej kojarzona jest z cudem eucharystycznym i przyciąga pielgrzymów do niedawno powstałego sanktuarium. Ewidentnie widać, że obie miejscowości przegapiły swoje szanse. Tylko dlaczego?

Zasada gospodarki jest taka sama na całym świecie. Popyt rodzi podaż. Skoro jednak turyści zarówno są zauważalni i w Królowym Moście i w Sokółce, to dlaczego nikt nie wyszedł do nich z ofertą? Tu odpowiedź może być nieco skomplikowana. Generalnie – warunki prowadzenia biznesu w Polsce są dramatycznie trudne, a w takim Królowym Moście liczącym oficjalnie 90 mieszkańców – ekstremalnie trudne. Wszystko dlatego, że u nas nie można otworzyć biznesu i spokojnie go sobie budować, popełniać błędy, rozwijać. Trzeba od razu wydać fortunę na haracze dla państwa i fortunę na pracowników bez absolutnie żadnej gwarancji powodzenia w biznesie. Dlatego żeby otworzyć biznes turystyczny, popyt musi być ekstremalnie nakręcony. A tak się składa, że wszelkie narzędzia w tym temacie ma państwo. Czyli nielimitowane pieniądze z naszych kieszeni, możliwość zatrudniania urzędników w nielimitowanej liczbie, nielimitowana możliwość bezkarnego popełniania błędów przez tychże urzędników. I jeżeli politycy obsadzający daną gminę, powiat czy województwo uznają, że warto obsadzić stołki po to by tworzyć dział promocji czy turystyki, to taki stworzą i będą popyt kreować.

I jak popatrzymy na taki Supraśl czy Tykocin, to widać od razu, że tamtejsi urzędnicy wykorzystywali każdą okazję, by przyciągnąć do siebie przyjezdnych. Konsekwentne działanie spowodowało, że dziś zbierają tego plony. Wystarczy popatrzeć co w miasteczkach dzieje się w weekend. Tymczasem zarówno Gmina Gródek jak i gmina Sokółka tej pracy nie wykonały, nie wykonują nadal, więc plonów nie było, nie ma i nie będzie. Dlatego właśnie Królowy Most – ten fikcyjny (Sokółka) jak i prawdziwy nie są przez turystów odwiedzane tak często jak Tykocin czy Supraśl. I to kompletna głupota władz, bo turysta jak przyjeżdża to zostawia pieniądze (jeżeli ma gdzie). A te zasilają kasy gmin i państwa. Dzięki temu jakość usług publicznych ma szanse być wyższa.

Featured Video Play Icon

Ten film nic się nie zestarzał! Fantastyczny dokument o rzece Bug.

Rzeka Bug jest jedną z ostatnich dzikich, tak dużych rzek w Polsce. To się potencjalnie może zmienić, bo od dawna planowane jest w Polsce, na wzór niemiecki i holenderski uczynienie z rzek tras do transportu. Za jakiś czas na przerobionym Bugu można będzie wyglądać barki. Warto jednak podkreślić, że ze względu na kolosalne koszty inwestycji i w zasadzie brak większego ich sensu (do tego akurat można się przyzwyczaić) inwestycja może pozostać na papierze. Ponadto w jej realizacji przeszkadza wojna na Ukrainie, bowiem rzeka Bug przebiega z tego kraju do Polski, a jednocześnie stanowi granicę naszego kraju z Białorusią. Zatem tor wodny prowadzący spod Lwowa do ujścia w okolicach Warszawy jest na razie tylko hipotetyczny.

Powyższy film przybliża walory krajobrazowe oraz świat zwierząt i roślin tego szczególnego miejsca. Czyli wszystko to, co utracimy – jeżeli zgodzimy się aby ktoś gmerał przy Bugu. Warto dodać, że w PRL urzędnicy wymyślili sobie, że rzeki trzeba meliorować. W efekcie woda zaczęła spływać do morza szybciej, poziom jej się obniżył, rolnicy zyskali więcej pól, wyprodukowano więcej żywności. Mamy teraz XXI wiek i żywności z pewnością nie brakuje. Natomiast w zastraszającym tempie, przez zmiany klimatyczne ubywa wody w rzece. Dlatego im bardziej te pozostaną dzikie i im bardziej pozwolimy im meandrować, tym większą polisę jako ludzkość sobie wykupujemy.

Dokument Sławomira Wąsika powstał prawie 20 lat temu. To doskonały przedział czasowy, by zobaczyć czy coś się zmieniło przed te dwie dekady. Czy Bug jest nadal dziki? Uważamy, że tak. Oby jak najdłużej taki pozostał. Wtedy nie tylko Podlaskie nadal podtrzyma swoje przyrodnicze dziedzictwo. Im dłużej Bug pozostanie bez zmian, tym dłużej ludzie tu będą zdrowsi i szczęśliwi. Ale to już temat na inną dyskusję.

Featured Video Play Icon

Przesmyk Suwalski to niebezpieczne miejsce? Bzdura! Za to piękne.

Przesmyk Suwalski określany przez dziennikarzy jest jako najbardziej niebezpieczne miejsce na świecie. Jako, że prawdziwe dziennikarstwo już dawno umarło, to tego typu bzdur w internecie nie brakuje. Dlatego postanowiliśmy obnażyć dezinformację, którą kochają siać ludzie publikujący w zdaje się poważnych mediach ogólnokrajowych, którzy straszą, że to miejsce być może będzie już niedostępne dla turystów. Bzdura! To jest miejsce, gdzie możecie bez obaw przyjeżdżać w każdą porę roku i za każdym razem będziecie zachwyceni widokami, solidnie odpoczniecie i być może nie zobaczycie nawet nic związanego z wojskiem (jeśli ten widok Was stresuje).

Dlaczego w ogóle Przesmyk Suwalski określany jest jako niebezpieczny? Ponieważ granica Polski i Litwy stanowi krótkie połączenie państw NATO, rozdzielające obwód królewiecki należący Rosji oraz Białoruś. Czy zatem w każdej chwili może stać się zarzewiem nowej wojny? Oczywiście! Ale jest to tak samo prawdopodobne jak wiele innych miejsc w Polsce. Równie dobrze zagrożone są Białystok, Suwałki, Elbląg, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Świnoujście.

Najpierw wytłumaczymy Wam dlaczego nie ma sensu w ogóle atakować Przesmyku Suwalskiego i próbować połączyć w ten sposób Białoruś z Obwodem Królewieckim. A to dlatego, że gdyby tylko jakieś działania wojenne tam się zaczęły, to by skończyło się to krwawą łaźnią dla atakujących. – Trzeba byłoby być szaleńcem żeby tam uderzyć – tłumaczył w jednym z wywiadów gen. Waldemar Skrzypczak. Teren jest zalesiony, pagórkowaty, przepełniony kanałami. Tymczasem obok tereny południowej Litwy są bardzo płaskie. Po co więc przedzierać się terenem piekielnie trudnym?

Warto też dodać, że Litwa, Łotwa i Estonia są tak samo w NATO jak i Polska, a zatem jakiekolwiek działania tam oznaczałyby w praktyce III wojnę światową. Wtedy jednak działania nie skupiałyby się na jednym miejscu, a na wielu. Chyba, że mówimy o eskalacji wojny hybrydowej, która trwa poprzez forsowanie granicy setkami migrantów na granicach. Jeżeli pojawiłyby się tzw. “zielone ludziki”, to na Przesmyku Suwalskim zostaliby wybici co do jednego. Natomiast w wariancie przez płaską Litwę potrzebowaliby czołgów. Jeżeli te zaczęłyby się gromadzić przy naszej granicy, na pewno byłoby to zauważone. Tymczasem obecnie ani na granicy Polski z Białorusią, ani na granicy Białorusi z Litwą, ani na granicy Obwodu Królewieckiego z Polską i Litwą nie dzieje się nic, co mogłoby sugerować przygotowania do napaści. Biorąc pod uwagę, że Rosja na Ukrainie już dawno straciła przewagę, rozpoczynanie kolejnej wojny – tym razem z całym zachodnim światem skończyłoby się tym samym co dla Niemiec II wojna światowa – czyli podzieleniem kraju na 4 strefy i faktycznym rozpadem.

Wracając do pięknego Przesmyku Suwalskiego. Obecnie mamy idealną okazję, by pojechać tam i wykorzystać ostatnie ciepłe dni na pływanie kajakiem, jeżdżenie rowerem, plażowanie, piknikowanie.

fot. podlaskie.eu

Tłumy na Grabarce. To miejsce przyciąga od ponad 300 lat.

Święta Góra Grabarka to najbardziej znane w Polsce prawosławne sanktuarium. Podczas panującej na początku XVIII w. epidemii, w tym miejscu miała znaleźć schronienie grupa mieszkańców pobliskich Siemiatycz. W podzięce za ocalenie mieli oni postawić na górze drewniany krzyż. Obecnie cerkiew Przemienienia Pańskiego otaczają tysiące wotywnych krzyży, ustawianych przez wiernych w różnych intencjach. Dla wiernych Kościoła prawosławnego miejsce to ma podobne znaczenie, jak dla wiernych Kościoła katolickiego – Częstochowa.

19 sierpnia obchodzono na Grabarce Święto Przemienienia Pańskiego. Wierni przybyli już dwa dni wcześniej, 17 sierpnia, kiedy przypada święto Iwierskiej Ikony Matki Bożej. Kopia tej ikony znajduje się w głównej świątyni klasztoru. Nabożeństwa trwały więc przez trzy dni, prawie bez przerwy. W tym roku święte miejsce odwiedziło kilka tysięcy pielgrzymów z kraju i zagranicy.

 

Co dalej z macewami? Będzie miejsce pamięci w Parku Centralnym.

XIX-wieczne macewy, które zostały odkopane na górce przy Białostockim Teatrze Lalek oraz Operze trafią do miejsca pamięci, które będzie utworzone na skraju Parku Centralnego. Wszystko wskazuje na to, że macewy zostały z pierwotnych miejsc zepchnięte ciężkim sprzętem właśnie na górkę, a następnie przysypane gruzem i piachem z budowy pobliskiego Domu Partii (czyli obecnie Uniwersytetu w Białymstoku).

Macewy, które odkopano będą teraz częściowo stanowić miejsce pamięci po cmentarzu rabinackim, który został zniszczony przez komunistów poprzez budowę w jego miejscu Parku Centralnego. Pod ziemią, w tym miejscu znajdują się pochowani ludzie. Obecnie w parku są alejki do spacerowania, plac zabaw i górka, którą rozkopano, wcześniej służąca do zjeżdżania na sankach. Gdyby rozkopać park całkowicie, zapewne udałoby się odkopać jeszcze więcej macew. Warto podkreślić, że zanim powstał park, to wiele z macew zostało ukradzionych i przerobionych na budulec w pobliskiej okolicy. Nawet zbudowano z nich nieistniejący już murek przy Ratuszu, a także rozebraną już fontannę na Plantach.

W przyszłym roku ma zostać stworzone miejsce pamięci, składające się między innymi z wykopanych macew. Koncepcję stworzył prof. Jerzy Uścinowicz. Będą drogi układające się w przestrzeni w Gwiazdę Dawida, dwie ściany – jedna z kamieni, druga w formie żywopłotu. Znajdzie się też menora, przez którą będzie wpadać światło oraz wykopane macewy. Prace mają się zacząć w przyszłym roku.

fot. podlaskie.eu

Nowy mural w Goniądzu

Wyjątkowy malunek upamiętniający heroiczną walkę z pożarem, który w 2020 roku strawił niemal 10 procent obszaru Biebrzańskiego Parku Narodowego powstał w Goniądzu. Projekt ten jest hołdem dla strażaków, społeczności lokalnej oraz wszystkich, którzy oddali serce w walce z tym niszczycielskim żywiołem. Malowidło, autorstwa Roberta Szczebiota, stanowi nie tylko hołd dla bohaterów, ale także przypomnienie o kruchości przyrody oraz edukacyjne narzędzie na przyszłość.

Warto przypomnieć też, że walka z żywiołem trwała bardzo długo, ponieważ oprócz trudnych warunków (porywisty wiatr) walczono lokalnie, zaś pomoc z kraju przyszła z kilkudniowym opóźnieniem, gdy zaczęły się kończyć środki finansowe na akcje gaśniczą.

Mural to projekt, inicjowany przez Łukasza Kaczyńskiego – mieszkańca gminy Goniądz, został w pełni zrealizowany przez utalentowanego malarza, grafika i muralitę Roberta Szczebiota. Malunek przedstawia 17 charakterystycznych dla doliny Biebrzy gatunków zwierząt na tle płonącego pożaru. Technika wykonania wyróżnia się złożonym stylem, w którym dominują głębia i światłocienie, tworzące wrażenie trójwymiarowości. Cel projektu jest podwójny: podziękowanie służbom ratowniczym i społeczności za ich ofiarność oraz edukacja i świadomość dotycząca ochrony środowiska przed podobnymi incydentami w przyszłości.

Featured Video Play Icon

Nowa ekspresówka w Podlaskiem prawie cała dostępna. Ogromny odcinek gotowy.

Dobra wiadomość dla wszystkich turystów i mieszkańców województwa podlaskiego, którzy często podróżują po regionie. Aż do granicy z Litwą w Budzisku do miejscowości Stawiski (pomiędzy Kolnem a Łomżą) można jechać nieprzerwanie ekspresówką. To ogromny kawałek powstającej Via Baltici. Docelowo droga S61 dojdzie jeszcze do Łomży, a dalej przez Śniadowo połączy się z ekspresową ósemką w Ostrowi Mazowieckiej. Do zamknięcia inwestycji zostały jeszcze tylko te dwa odcinki czyli Stawiski – Łomża oraz Śniadowo – Ostrowia Mazowiecka.

Jeżeli chodzi o podlaskie drogi, to w przygotowaniu będzie jeszcze droga krajowa 16, która zamieni się w ekspresową. Połączy Ełk z Białymstokiem. Te rozwiązanie wyrzuci większość TIR-ów z krajowej ósemki łączącej Białystok z Augustowem. Ponadto będzie jeszcze ekspresowa 19 prowadząca po starodrożu z przygranicznej Kuźnicy do Białegostoku, a dalej zamiast przez osiedle Piasta i Dojlidy jak teraz, pojedziemy przez Dobrzyniewo, Choroszcz, Księżyno, a dalej zupełnie nową drogą w kierunku Plosek i dalej na Bielsk Podlaski, Siemiatycze i Lublin. To jednak melodia dalekiej przyszłości.

W tych wszystkich planach dróg brakuje ekspresowego połączenia Białegostoku i Augustowa. Pierwotnie tędy miała przebiegać Via Baltica, ale politycy tak szarpali się o tę drogę, że ostatecznie wygrało “lobby łomżyńskie”, które skutecznie przekonało kolejne rządy, że jak Via Baltica nie powstanie na zachodniej części Podlaskiego, to będą poszkodowani. Jako, że białostoccy politycy od lat są bardzo nieskuteczni i w kolejnych rządach nigdy nie mieli nic do powiedzenia, to łomżyńscy i suwalscy dla swoich “podregionów” za rządowe pieniądze załatwili bardzo wiele.

I teraz widzimy tego efekty. Białystok w 2023 roku to miasto, do którego można dojechać łatwo i przyjemnie tylko z Warszawy. Dyskusje o lotnisku, a także o nowoczesnym połączeniu z Białegostoku do Augustowa trwają kilka dekad i nic się nie zmienia. Krajowa 19 i krajowa 16 są w przygotowaniu, a to oznacza, że każda kolejna ekipa jaka dojdzie do władzy jesienią – może plany wyrzucić do kosza albo zamrozić na wiele lat. W przetargu jest obecnie mało znaczący odcinek z Sokółki do Białegostoku. O ile, dla mieszkańców ważny, o tyle przejście graniczne z Białorusią w Kuźnicy jest zamknięte do odwołania (zapewne co najmniej do czasu śmierci Łukaszenki), więc tranzyt na tej trasie jest znikomy. Jedyne prace jakie się toczą to budowa węzła w Dobrzyniewie pod przyszłe dwie drogi, które mogą nie powstać jeżeli tak zadecyduje nowa ekipa polityczna. Także budowany jest odcinek od Kuźnicy do Sokółki, który jeszcze bardziej nie ma obecnie znaczenia niż z Sokółki do Białegostoku.

Pod tym kątem perspektywy dla stolicy województwa podlaskiego są rujnujące. Białystok jest w dziesiątce największych miast w kraju, zaś przez zaniedbania i brak mocy sprawczej kolejnych polityków doprowadziło do tego, że obecnie nie ma nawet perspektyw na lepsze życie w mieście, w najbliższych latach. W porównaniu z innymi dużymi miastami, jesteśmy wykluczeni transportowo i będziemy jeszcze przez wiele lat.

fot. A. Tarasiuk

Zwiedzanie Pokamedulskiego Klasztoru w Wigrach

Województwo Podlaskie, słynące z malowniczych krajobrazów i unikalnej atmosfery, kryje wiele ukrytych skarbów. Jednym z nich jest pokamedulski klasztor w Wigrach, stanowiący nie tylko historyczny zabytek, lecz także duchowe centrum, które przyciąga zarówno pielgrzymów, jak i miłośników piękna natury. To miejsce ukazuje harmonię między ludzką duchowością a urokami otaczającej przyrody.

Podróżując z Suwałk w kierunku Sejn, mijamy obszar potężnego kompleksu Puszczy Augustowskiej, drugiego największego obszaru leśnego w Polsce. W Starym Folwarku wznosi się imponujący kompleks wigierskiego klasztoru, który wita podróżnych swej architektonicznej i duchowej wspaniałości. Bez trudu można znaleźć to miejsce, a tuż przy murach klasztoru znajduje się przestronny parking.

Obecnie teren klasztoru został doskonale przystosowany do zwiedzania. Najpierw wchodzimy na brukowaną ścieżkę, prowadzącą na wzgórze. Jeden z najciekawszych elementów to eremy, czyli pustelnicze domki Kamedułów – 17 izolowanych cel mieszkalnych, w których każdy z zakonników prowadził życie w skromności i odosobnieniu. Obecnie istnieje możliwość wynajęcia jednego z eremów na pobyt lub uczestnictwa w dniach skupienia, rekolekcjach czy terapiach, umożliwiających ucieczkę od codziennego zgiełku i refleksję nad własnym życiem.

Wzgórze zdobi również imponująca wieża zegarowa, która wznosi się ponad eremami. Jej zdobna kopuła zaprasza do podziwiania zapierającej dech w piersiach panoramy jeziora Wigry. Widok żaglówek sunących po błękitnych wodach oraz malowniczych eremów w otoczeniu przyrody stanowi wyjątkowe wrażenie. Innym doniosłym miejscem w klasztorze są apartamenty papieskie, w których w czerwcu 1999 roku gościł papież Jan Paweł II. Dziś w pomieszczeniach dawnego refektarza powstało muzeum, prezentujące miejsce, w którym przebywał papież, oraz jego osobiste przedmioty. Fotografie z wizyty papieża na Suwalszczyźnie pozwalają odczuć ducha tamtych chwil.

Największym skarbem pokamedulskiego klasztoru jest jednak barokowy kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMP. Wnętrze tego sakralnego miejsca zapiera dech bogactwem zdobień i monumentalnością. Ołtarz główny, rzeźbiony z drewna dębowego i pozłacany, stanowi arcydzieło sztuki sakralnej. Boczne ołtarze dodatkowo wzbogacają wnętrze, tworząc unikalne wrażenie i atmosferę kontemplacji.

Zwiedzając pokamedulski klasztor w Wigrach, każdy odkryje coś dla siebie – historię, duchowość, piękno natury oraz odrobinę spokoju w zabieganym świecie. To miejsce, gdzie przeszłość spotyka się z teraźniejszością, a duchowość łączy się z otaczającym pięknem, tworząc niezapomnianą podróż dla duszy i ciała.

Białostoczanie zapragnęli więcej kibli

To jeden z niewielu dni, kiedy możemy pochwalić białostockich urzędników, że wykazali się zdrowym rozsądkiem i wyrzucili do kosza niektóre pomysły białostoczan. Oto ogłoszono propozycje, na które będzie można głosować w tegorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego. Najbardziej ciekawe jest jednak to, na co głosować nie będzie można. A na tej liście znalazły się pozycje, za które krytykowaliśmy poprzednie edycje – czyli zapychanie miasta niepotrzebnymi pomnikiami, instalacjami, propozycjami podszywającymi się pod sprawy obywatelskie czy inne, zwyczajnie bzdurne propozycje. Co najbardziej zaskoczyło, w tegorocznej edycji białostoczanie zapragnęli więcej toalet miejskich, zapewne za sprawą kariery jaką zrobiła ta na Plantach.

Jedną z propozycji, która wydawałoby się powinna móc być głosowana, lecz została wyrzucona do kosza to pomnik Romana Dmowskiego. O ile sama postać zasługuje na upamiętnienie, o tyle kolejny pomnik w Białymstoku to byłby o jeden pomnik za dużo. Musimy się wreszcie nauczyć, że nie trzeba wszystkim i wszędzie stawiać pomników, że nawet Jan Paweł II, tak bardzo kochany przez rzeszę Polaków nie chciał pomników, a mu nastawiali wszędzie gdzie się da, od pięknych po karykaturalne. Podobnie w tej sprawie – istnieje wiele innych możliwości upamiętniania Romana Dmowskiego niż poprzez wrzucanie kolejnego monumentu w przestrzeń publiczną. Jest także odrzucona propozycja “instalacji artystycznej” przypominającej śledzia. Kolejny bzdet, na który nie ma miejsca w mieście.

Kolejna propozycja, która zwróciła naszą uwagę to piesze przejście nadziemne w rejonie Placu Niepodległości. Ktoś wymarzył sobie kładkę, bo nie chce mu się stać na światłach przy Al. Piłsudskiego w okolicach Kościoła Św. Rocha. Może zamiast próby wyciągnięcia prawie 5 milionów z budżetu miasta, może warto zacząć chodzić innymi drogami po mieście?

Następną odrzuconą propozycją, którą słusznie urzędnicy odrzucili są zajęcia taneczne dla seniorów oraz festyn rodzinny. O ile inicjatywy wydają się słuszne, to nie ma potrzeby, by finansować je z budżetu obywatelskiego. Coś, co jest dla doraźnej uciechy garstki osób nie powinno być finansowane z budżetu wszystkich mieszkańców. Tak samo jak odrzucone masowe badania przesiewowe, które można sobie zrobić samemu w każdej chwili w wielu punktach w mieście, zaś mieszkańcy nie muszą się do tego dorzucać.

Jeszcze inną inicjatywą, którą słusznie trafiła do kosza to ustawienie “kaczkomatów’. Czyli urządzeń, w których można kupić karmę dla ptaków. Urzędnicy słusznie zauważyli, że ludzie nie powinni dodatkowo dokarmiać ptaków, bo w ten sposób uczymy ich postawy, że jest to słuszne. Tymczasem ptaki jak i inne dzikie zwierzęta powinny potrafić samodzielnie zdobywać pokarm.

Warto zwrócić też uwagę na kolejny pomysł. Jest to od kilku lat zgłaszana propozycja budowy pomnika – traktora. Odpowiada za nią dziennikarz Gazety Wyborczej Andrzej Kłopotowski. Trudno powiedzieć czy robi to dla żartu czy poważnie, ale pomijając fakt, że jest to kolejny pomnik, na który w Białymstoku nie ma miejsca, to trudno powiedzieć po co właściwe ten pomnik miałby w mieście stać. Dokładnie pamiętam dzieciństwo i jeżdżące ulicami Białegostoku furmanki. Traktor w stolicy Podlaskiego widziałem raz – służył do pomocy pracownikom Zieleni Miejskiej. Zatem dlaczego od lat redaktor Kłopotowski chce nam zafundować pomnik – traktor? Nie wiem. Na pewno nie ma żadnych powodów historycznych uzasadniających tego typu inicjatywę.

Na sam koniec zostawiam słynne toalety miejskie. Widać, że białostoczanie ich zapragnęli, bo urzędnicy odrzucili prośbę postawienia takiego przybytku przy Liniarskiego (okolice Centralu), Rynku Kościuszki i Św. Mikołaja.

Trwają wykopaliska przy Pałacu Branickich. Już są pierwsze odkrycia!

Archeolodzy pracujący przy Uniwersytecie Medycznym w Białymstoku prowadzą kompleksowe badania archeologiczne na dziedzińcu paradnym Pałacu Branickich, odkrywając fascynujące świadectwa przeszłości miasta. Od początku lipca tego roku, badania prowadzone na terenie pałacu, który jest obecnie siedzibą Uniwersytetu Medycznego, przyniosły wiele cennych artefaktów pochodzących z różnych okresów historycznych.

Prace archeologiczne rozpoczęły się w ubiegłym roku, kiedy to odkryto niewielką część dziedzińca. Tamte odkrycia, w tym kamienne podłogi datowane na XV-XVI wiek, naczynia, kafle oraz obozowisko mezolityczne, były niezwykle ważne dla lepszego zrozumienia historii miasta. Obecne badania, obejmujące teren o powierzchni 500 metrów kwadratowych, stanowią pierwszy etap kompleksowych prac, które obejmą cały dziedziniec pałacu.

Dotychczasowe odkrycia są imponujące. Archeolodzy wydobyli kilka tysięcy zabytków, w tym fragmenty kafli, ceramiki, monety oraz pozostałości po szpitalu polowym. Szczególnie ciekawym miejscem okazał się narożnik dziedzińca, gdzie znaleziono warstwę gruzowiska powstałą po II wojnie światowej, zawierającą przedmioty z różnych okresów, w tym z I wojny światowej oraz związane z Pałacem Branickich, takie jak kafle pieców.

Wśród innych odkrytych skarbów są XVII-wieczne monety, metalowe przedmioty, guziki od mundurów oraz unikalny drobny zabytek, prawdopodobnie pokrętło lub kluczyk do niewielkiej szkatułki. Wszystkie te cenne artefakty zostaną poddane konserwacji i inwentaryzacji, a następnie trafią do Muzeum Historii i Farmacji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Prace archeologiczne będą kontynuowane do końca wakacji, a kolejne fragmenty historii Białegostoku wciąż czekają na odkrycie.

Featured Video Play Icon

Drewniane cerkwie na Podlasiu. Co oznaczają ich kolory?

Podlasie to malownicza kraina na wschodnich rubieżach Polski, jest znane nie tylko ze swojej przyrody i kulturowego bogactwa, ale także z niezwykłych drewnianych cerkwi, które zdobią te tereny. Te sakralne budowle nie tylko przyciągają wzrok swoją architekturą, ale także wyróżniają się kolorystycznym bogactwem, które odzwierciedla duchową głębię. Co oznaczają konkretne kolory cerkwi? Zaznaczmy, że nie jest to “oficjalne”, lecz bardziej oparte na przekonaniach ludzi, który pośród tych pięknych świątyń żyją.

Niebieski często przywołuje skojarzenia z niebem i nadzieją, symbolizującą boską obecność. To także kolor Matki Boskiej i ma za zadanie przypominać wiernym o jej opiece. Kolor zielony często utożsamiany jest z naturą i stworzeniem, co podkreśla harmonię pomiędzy człowiekiem a otaczającym go światem. Zielone ściany prawosławnej świątyni oznaczają opiekę Ducha Świętego. Pomarańczowy jest mniej powszechny w kolorystyce cerkiewnej, ale posiada mocne znaczenie. To barwa emocji, pasji i ofiary. W kontekście wiary, pomarańczowy może odnosić się do cierpienia i poświęcenia, jakie były integralną częścią życia wielu świętych i męczenników. Dlatego też barwa w podlaskich świątyniach odzwierciedla opiekę któregoś ze świętych.

Drewniane cerkwie Podlasia to prawdziwa kolorowa mozaika wiary i kultury. Ich unikalna architektura oraz starannie dobrane kolory tworzą harmonijną całość, przypominającą wiernym o głębokich wartościach duchowych, którymi trzeba kierować się w swoim życiu codziennym.

Górka hańby w Białymstoku odkryła swoje tajemnice. Latami zjeżdżano sankami i piknikowano na nagrobkach.

Przypuszczenia, które białostoczanie mieli od lat sprawdziły się. Rozkopano małą górkę w Parku Centralnym przy Operze i Filharmonii Podlaskiej, która przez całe lata służyła do zjeżdżania na sankach i piknikowania. Ciężki sprzęt odkopał żydowskie nagrobki czyli macewy. Teraz pamięć po ludziach zostanie przywrócona. Ale to nie koniec prac na górce. Ile ukrytych jest tam jeszcze macew?

Zacznijmy jednak od początku. Park Centralny to dawny cmentarz żydowski, który został zasypany ziemią. Nikt nie dokonał ekshumacji, nikt nie przeniósł kości z nagrobkami w inne miejsce. Po prostu w PRL jeden człowiek uznał, że można to zasypać, aby w tak dziwaczny sposób “chronić” nekropolię. Zignorował wszelkie pozwolenia i decyzje.

Po II wojnie światowej Białystok był niemalże całkowicie zniszczony. Okolica dzisiejszego Parku Centralnego, a wówczas cmentarza jeszcze przed zniszczeniami wyglądała tak:

Tu ten sam widok na mapie:

Jak widać, dookoła cmentarza, w rejonie ul. Odeskiej znajdowało się mnóstwo domów. Po II wojnie światowej, nie odbudowano ich z gruzów, lecz w tym miejscu pojawiła się dodatkowa górka połączona ze Wzgórzem Św. Marii Magdaleny. Później dobudowano do niej amfiteatr, a w jego miejscu obecnie stoi Opera i Fliharomonia Podlaska.

Z górnego zdjęcia widać, że przed wojną teren był ogrodzony murkiem, a nawet widać macewy (białe kropeczki). Sam cmentarz został zamknięty już w 1885 roku. Porządkując zniszczone po II wojnie światowej miasto, zwożono gruz na teren nieczynnej nekropolii, rozrzucając wszystko pomiędzy nagrobkami. Dodatkowo dołożono piachu i gruzu także przy okazji budowy Domu Partii (dziś Uniwersytet w Białymstoku) oraz podczas budowy ul. Marii Curie-Skłodowskiej. Tak właśnie Powstał Park Centralny oraz wspomniana górka przy wzgórzu św. Marii Magdaleny. Dodatkowo powstała tez mała górka, która właśnie została rozkopana.

W jednym wywiadów Michał Bałasz, Architekt Miasta Białegostoku w latach 1954-1956 tłumaczył, że postanowiono zasypać cmentarz, by “uchronić go” przed kradzieżami macew, a także by nie pito tam alkoholu. Oczywiście trudno uwierzyć, że z tak kuriozalnego powodu zamiast uporządkować i ogrodzić miejsce pamięci, uznano że lepiej jest zasypać. Trzeba jednak pamiętać, że świeżo po wojnie były inne realia. Warto wspomnieć, że na skandaliczny proceder zareagował niejaki Juchnicki, donosząc na Bałasza. Ten tłumaczył się przed przełożonym i przekonywał do zasypania nekropolii.

Ja doszedłem do wniosku, że ci ludzie mają rację (wywożący gruz na cmentarz – dop. red), niech robią nam dobrą robotę, te tablice, że zakaz jest niech stoją, ale niech oni wożą, tylko byśmy ich nie karali i nie nasyłali na nich policji, niech oni wożą i niech zasypią. Bałasz tłumaczył w wywiadzie, że kierował się istnieniem w tych miejscu melin pijackich i burdeli. Zapewne miał na myśli okolice, bo trudno by istniały jakieś meliny czy “burdele” na otwartym terenie pomiędzy nagrobkami. Dodatkowo były architekt wskazał, że okoliczny mieszkańcy kradli macewy, by użyć ponownie kamienia. Warto wspomnieć, że dawniej nawet przy białostockim ratuszu stał murek zbudowany z macew. Podobnie jak nieczynna fontanna na Plantach. Na szczęście jedno i drugie zlikwidowano. Teraz czas na likwidację górki hańby – co właśnie się dzieje.

Bałasz został odesłany do Dyrekcji Budowy Domów Robotniczych. Tam usłyszał, że zasypanie cmentarza wymaga zgody Ministerstwa Kultury. Wrócił więc do przełożonego i razem ustalili, żeby macewy zasypać. Były architekt powiedział też: jak zajdzie potrzeba, to sobie odkopią. I właśnie konkluzją tego tekstu powinno być jasne powiedzenie sobie, że nadszedł czas to odkopać. Zaczęto od górki, gdzie odnaleziono pierwsze macewy. Kolejnym krokiem powinno być odkopanie macew z Parku Centralnego i utworzenie w tym miejscu lapidarium.

fot, podlaskie.eu

Największy spływ na Bugu. Będzie 500 kajaków.

Coroczny spływ rzeką “500 kajaków” przerodził się w renomowane wydarzenie sportowe i rekreacyjne, które oczarowuje entuzjastów przygód z całego kraju. To wydarzenie nie tylko skierowane do doświadczonych kajakarzy, lecz także serdecznie wita nowych adeptów, którzy pragną sprawdzić swoje siły w tej ekscytującej formie aktywności na świeżym powietrzu.

Uczestnicy mają możliwość wyboru między jednodniowym a dwudniowym spływem. Przygoda rozpoczyna się na malowniczej Plaży Miejskiej w Drohiczynie, gdzie wiosłujący rozpoczynają 29-kilometrową podróż z nurtem rzeki, by dotrzeć do urokliwej wioski Granne w gminie Perlejewo. Tutaj, gdy słońce zachodzi, uczestników witają uroczystości z lokalnymi smakołykami oraz muzyką na żywo. Dla prawdziwych entuzjastów kajakarstwa czeka drugi dzień wyzwania, gdzie pokonanie dodatkowego odcinka rzeki prowadzi do sielskiej miejscowości Nur. Impreza odbędzie się w najbliższy weekend – 5 i 6 sierpnia.

“500 kajaków” to nie tylko ekscytująca wyprawa sportowa; to manifestacja aktywnego i pełnego życia stylu. Podczas 29-kilometrowej trasy uczestnicy mają wyjątkową okazję zanurzyć się w naturalnym pięknie regionu, jednocześnie pielęgnując zdrowszy tryb życia. Za każdym ruchem wiosła uczestnicy nie tylko pokonują nurt rzeki, lecz także przenikają do krainy zdrowia, współbraterstwa i uzmysławiają sobie piękno, jakie Matka Natura obdarza hojnie nasze Podlasie.

Czy w centrum Białegostoku znajduje się górka hańby? Trwają prace odkrywkowe.

Opera, Teatr Lalek, Park Centralny, a być może i nawet jeden z bloków przy ul. Kalinowskiego zostały wybudowane na dawnym cmentarzu rabinackim. Dokładnie to nekropolia powstała w 1752 roku, za ówczesnymi bramami miasta. Mimo, że z biegiem lat granice Białegostoku się intensywnie rozszerzały, to aż do 1890 roku cmentarz funkcjonował. Po II wojnie światowej w Polsce nastał PRL. Z przekazów świadków wiemy, że bez żadnej decyzji administracyjnej postanowiono cmentarz po prostu zasypać. Było to w latach 1952 – 1954. To dlatego dziś Park Centralny jest położony nieco wyżej niż okoliczne bloki, Central, Uniwersytet czy Narodowy Bank Polski.

Pod ziemią bowiem spoczywają szczątki 1000 dawnych mieszkańców. Charakterystyczna jest też mała górka, z której każdej zimy dzieci zjeżdżają na sankach. To właśnie ona może być górką hańby. Istnieje wiele plotek, że jest to góra macew przysypana ziemią. Właśnie trwają prace odkrywkowe, które mają potwierdzić plotki lub je rozwiać. Biorąc pod uwagę, że pod parkiem jest cały cmentarz, a na Wzgórzu św. Marii Magdaleny znajdowała się dawniej nekropolia wielowyznaniowa, to prawdopodobieństwo odnalezienia żydowskich nagrobków jest bardzo wysokie.

Co jeśli macewy zostaną odkopane? Od dawna postulujemy odkopanie całego cmentarza i budowę eleganckiego, zabytkowego lapidarium. Tu prawdopodobieństwo realizacji jest bardzo niskie, bo widać, że w Białymstoku temat dawnych cmentarzy jest dosyć trudny. Przypomnijmy, że na Rynku Siennym – gdzie znajdował się dawny cmentarz ewangelicki, zanim powstał ogrodzony teren z pomnikiem, dawniej organizowano koncerty i inne imprezy masowe. Był tam też postój taksówek bagażowych. Refleksja przyszła dopiero później.

A cóż mamy na terenie Parku Centralnego? Plac zabaw, wspomnianą górkę, która służy do zjeżdżania na sankach. Czy do tego powinien służyć cmentarz?

Wracając do pytania o to, co będzie, gdy z górki wykopane macewy. Na odkopanie cmentarza szans na razie nie ma, ale na budowę małego lapidarium z macew po rozkopanej górce już tak. Mogłoby się znajdować w okolicach Narodowego Banku Polskiego. Jest tam taki mały placyk u podnóża parku. Czy to jednak załatwi sprawę? Naszym zdaniem nie. Należy dążyć do przywrócenia tego co było. Trudno jest aprobować fakt, że kiedyś, jakiś PRL-owski kacyk postanowił sobie po prostu cmentarz zakopać.

Featured Video Play Icon

Biebrza i Narew z góry wyglądają przepięknie. A jak z dołu?

Podlaskie to malowniczy region Polski, słynący ze swojej pięknej przyrody, bogatej historii i ciekawych zabytków. Wśród licznych atrakcji regionu wyróżniają się miejscowości położone nad rzekami Narew i Biebrza, które oferują niezapomniane wrażenia turystom poszukującym zarówno naturalnych piękności, jak i historii ludzkiego osadnictwa. W tym artykule zabierzemy Cię w podróż przez takie miejsca jak Suraż, Narwiański Park Narodowy, Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi, Osowiec-Twierdza, Goniądz i Dolistowo, by poznać ich wyjątkowość.

Suraż: Jedno z najmniejszych miast w Polsce

Podróż zaczynamy w Surażu, gdzie historia splata się z pięknem przyrody. To jedno z najmniejszych miast w Polsce można odkryć poprzez zabytki, takie jak grodzisko wczesnośredniowieczne zwaną “Górą Królowej Bony”. To mistyczne miejsce przenosi nas w czasie do epoki, kiedy historie tkwiły w kamiennych murach. Muzeum Kapliczek to unikalne miejsce, w którym można zgłębić kulturę i wiarę mieszkańców. Bogate walory przyrodnicze obszarów Natura 2000, stanowiące 30 proc. powierzchni gminy, zachwycają swoją różnorodnością. Na południu roztacza się Obszar Chronionego Krajobrazu Dolina Narwi, a na północy znajduje się przepiękny Narwiański Park Narodowy.

Narwiański Park Narodowy: Przyroda na wyciągnięcie kładki

Następnym przystankiem jest Narwiański Park Narodowy, gdzie natura staje się przewodnikiem. Drewniana kładka o długości około 1050 metrów, łącząca Śliwno i Waniewo, to prawdziwa bramka do nieodkrytych krain bagnistych i malowniczych pól. Z tarasów widokowych możemy podziwiać rzekę Narew wraz z jej trzcinowymi brzegami, tworzącymi unikatowy krajobraz. Najbardziej tajemniczym miejscem jest zerwany most w Kruszewie, który staje się symbolem opowieści i legend o niezwykłych wydarzeniach z diabłem w tle. Nie będziemy tu podpowiadać, lecz zachęcamy, by poznać legendę u okolicznych mieszkańców. To unikalne miejsce, które zachęca do poszukiwań historycznych i rozważań nad nieznającą granic wyobraźnią. Jest także Kurowo, gdzie na kolejnych kładkach poznamy więcej walorów przyrodniczych Narwi.

Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi: Podróż przez zabytki i przyrodę

Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi to oaza kultury i przyrody. Muzeum Przyrody w Drozdowie, zlokalizowane w neoromańskim Dworze Lutosławskich, przenosi nas w świat przeszłości. Zabytki, takie jak neogotycki kościół w Piątnicy czy zespół klasztorny w Łomży, opowiadają historię regionu. Szlaki turystyczne, pozwalają odkrywać krajobraz i zabytki tego magicznego miejsca.

Osowiec-Twierdza: Historia ukryta pod ziemią

Przesuwając się z Łomży na północny wschód, trafiamy do Osowca-Twierdzy, siedziby Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wchodząc w mroczne korytarze twierdzy, wrócimy do czasów wojennych zmagań. Certyfikowani przewodnicy oprowadzą nas przez fortyfikacje, pokazując broń, mundury i inne elementy, które odzwierciedlają historię tego miejsca. Ścieżki edukacyjne wokół Twierdzy pozwalają nam poznać ją również od zewnątrz.

Goniądz i Dolistowo: W otoczeniu przyrody

Podróż kończymy w Goniądzu i Dolistowie, malutkich miasteczkach osadzonych w sercu Biebrzańskiego Parku Narodowego. To raj dla miłośników przyrody, którzy wędrując ścieżkami, mogą spotkać łosie i cieszyć się malowniczymi krajobrazami. W Goniądzu możemy spojrzeć z góry na okolicę, podziwiać start młyn czy spacerować nad rzeką. W Dolistowie możemy przejść się starym drewnianym mostem, a także wypocząć wśród traw nad brzegiem Biebrzy. Na koniec tych wycieczek możemy skierować się jeszcze do Augustowa. Ale to już inna opowieść.

Supraśl – co warto zobaczyć?

Supraśl, to bez żadnych wątpliwości fantastyczne miejsce do zwiedzania. Można spędzić tam czas na bulwarach i w centrum, można też w lesie, można i na polanach przy rzece. Możliwości jest wiele. Co więc warto zobaczyć, gdy już będziecie w Supraślu?

1. Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy w Supraślu, to bez wątpienia obiekt numer 1 do zobaczenia. To jeden z pięciu prawosławnych klasztorów męskich w Polsce, którego początki sięgają XVI wieku. Można także zgłosić się do jednego z braci z klasztoru, by ten pooprowadzał Was po obiekcie.

2. Muzeum Ikon w Supraślu na terenie Monasteru. Jeżeli będziecie zwiedzać Monaster, to koniecznie zróbcie to kompletnie! Odkryjcie sztukę sakralną prawosławia w interaktywnym Muzeum Ikon. Spacerując w półmroku, wśród śpiewu liturgii, podziwiajcie bogatą kolekcję. Musicie wiedzieć, że placówka cieszy się ogromnym zainteresowaniem i zwiedzanie jest możliwe tylko i wyłącznie po rezerwacji telefonicznej.

3. Bulwary nad Rzeką Supraśl – To kolejne miejsce, bez którego wycieczka do Supraśla nie byłaby udana. Relaksujący spacer wzdłuż rzeki Supraśl to jedna część. Ponad 1 km alejki spacerowej, wzbogaconej artystycznymi instalacjami, czeka na chętnych. Idealne miejsce na aktywny wypoczynek lub błogie leniuchowanie. Warto przejść się także dalej. Gdy dojdziemy do mostu drogowego, idźmy chodnikiem dalej w stronę Krynek. Niedaleko będzie skręt w prawo w małą uliczkę, która płynnie przejdzie w leśną ścieżkę. Dalej dojdziemy do mostku, by wrócić do centrum Supraśla polną drogą prosto nad zalew.

4. Pałac Buchholtzów w Supraślu – Secesyjna architektura to prawdziwa perełka zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz. Obiekt jest udostępniony dla zwiedzających i warto z tego skorzystać. Obecnie to siedziba Liceum Plastycznego im. Artura Grottgera. Budynek jest otoczony przepięknym parkiem, w którym można wypocząć.

5. Domy Tkaczy – Supraśl, to także historia dawnego przemysłu i pamiątka po Zachertach. Poznajcie historię domów, które wybudowano dla pracowników przenoszących się tuż za granicę Królestwa Polskiego. Te klimatyczne budynki stoją przy głównej ulicy w Supraślu czyli 3. Maja i z pewnością zachwycą Was swoim urokiem. Możecie przesiadywać w knajpach i je podziwiać.

Gdzie na weekend? 3 wycieczki po regionie, na które warto się wybrać.

Województwo podlaskie to malowniczy region Polski, bogaty w piękne krajobrazy, zabytki historyczne i fascynującą kulturę. Jeśli planujesz spędzić weekend w naszym niezwykłym zakątku, przygotowaliśmy dla Ciebie listę 3 wycieczek, na które warto w regionie się wybrać. Odkryj uroki Podlaskiego i poczuj niepowtarzalny klimat tego regionu!

Serwy pod Augustowem – Relaksująca cisza i możliwości aktywnego wypoczynku

Paniewo

Serwy to doskonałe miejsce dla osób, które pragną oderwać się od miejskiego zgiełku i zanurzyć w harmonii natury. Jezioro Serwy jest prawdziwym rajem dla miłośników wodnych atrakcji. Wypożycz rower wodny, kajak lub łódkę i odkrywaj urokliwe okolice i malownicze wyspy. Dla entuzjastów pieszych i rowerowych wycieczek czeka wiele malowniczych tras, w tym słynny Kanał Augustowski, Dolina Rospudy czy Wigierski Park Narodowy. Możecie też wybrać się trochę dalej, by nie przegapić widoku na Wiadukt w Stańczykach, a nawet możecie z Serw zorganizować wyprawę do Druskiennik, Kowna, Trok czy Wilna. Serwy to idealne miejsce na odprężający weekend wśród natury.

Warto jednak podkreślić, że Serwy słyną przede wszystkim z przepięknych widoków i czystych jak kryształ wód. Możecie też relaksować się obserwując przeprawy na Kanale Augustowskim czy też brać w nich czynny udział pływając wcześniej wspomnianymi kajakami czy rowerkami wodnymi.

Serwy to także Puszcza Augustowska, więc jeżeli nabierzecie ochoty na wędrówki po dzikich lasach, to także będziecie mogli się fantastycznie zrelaksować. Szczególnie, gdy cisza lasu rozbrajana jest odgłosami kukułki czy dzięcioła i podmuchami wiatru w oddali, które przypominają odgłosy morza. To wszystko w połączeniu z zapachami i widokami, a także możliwością przytulania drzew rozbudzi nasze wygasłe od monotonii życia codziennego zmysły.

Tykocin, Biebrzański Park Narodowy, Narwiański Park Narodowy – Historia i natura w jednym miejscu

fot. P. Jakubczyk

Tykocin to urokliwe miasteczko o bogatej historii. Warto odwiedzić tu żydowską synagogę, kościół czy klasztor. Warto też wyjść na spacer po wyjątkowym rynku, a następnie bulwarami nad Narwią poczuć klimat tego miejsca. Ale to nie wszystko, co oferuje okolica. Możecie wyruszyć z Tykocina w podróż do Biebrzańskiego i Narwiańskiego Parku Narodowego, gdzie spotkacie dziką przyrodę i unikatowe ekosystemy. Bagna, rozlewiska rzek stanowią niezwykłe miejsce dla miłośników przyrody. Jeśli czujecie się odważni, możecie zdecydować się na zwiedzanie Twierdzy w Osowcu. Weekend spędzony w Tykocinie i jego okolicach to połączenie historii i wspaniałych przygód w naturze.

A skoro będziemy w okolicy, to koniecznie zobaczmy też Goniądz, który jest położony nad Biebrzą. Jest idealnym miejscem dla miłośników przyrody. To doskonała baza wypadowa do Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdzie czeka niesamowity świat bagna i mokradeł. Dla entuzjastów aktywnego wypoczynku przygotowano wiele szlaków pieszych i rowerowych. Goniądz przyciąga także swoją autentyczną atmosferą – małe miasteczko ożywa dzięki lokalnym wydarzeniom i festiwalom. Jeśli szukasz kontaktu z naturą i miejscowej kultury, to będzie idealne miejsce na weekendową wyprawę.

To jednak nie koniec, zupełnie obok znajduje się Strękowa Góra, gdzie czeka Was lekcja historii i malownicze widoki. Wizyta na Strękowej Górze będzie niezapomnianym doświadczeniem. Pomnik mjr Raginisa (awansowany z kapitana pośmiertnie) upamiętniający walki tego regionu to miejsce, które pozwoli lepiej zrozumieć burzliwe dzieje Polski. Jednak nie tylko to przyciąga turystów. Oprócz lekcji historii, Strękowa Góra oferuje przepiękne widoki na rozlewiska Narwi, które zapierają dech w piersiach. To idealne miejsce dla osób poszukujących spokoju i refleksji w otoczeniu pięknej przyrody.

Na koniec tej wyprawy musimy także wspomnieć o Narwiańskim Parku Narodowym czyli Kruszewie, Kurowie, Waniewie, Śliwnie czy Surażu. Te miejscowości i jedno z najmniejszych miast w Polsce oferują przyjezdnym fantastycznie spędzony czas nad rzeką Narew od odpoczywania nad rozlewiskami, po chodzenie kładkami, przeprawy pływającymi platformami po wieże widokowe i pływanie kajakami i łodziami.

Kruszyniany – Wizyta u polskich Tatarów

Meczet w Kruszynianach

Kruszyniany to wyjątkowa wioska, gdzie możesz poznać polskich Tatarów, którzy zamieszkują tę okolicę od wielu wieków. Wybierając się w czasie święta Sabantuj, będziecie mieli okazję uczestniczyć w tatarskich obrzędach, co dostarczy niezapomnianych wrażeń. Możecie także zwiedzić drewniany meczet i mizar oraz delektować się pięknymi okolicami. Kruszyniany to miejsce, gdzie kultura spotyka się z historią i przyrodą.

Podczas wspomnianego Sabantuj, które odbędzie się 29 lipca 2023 w Kruszynianach, będzie można obserwować pokazy, spróbować lokalnej kuchni i ogólnie dobrze się bawić. A po wszystkim w okolicznych Ozieranach można zażyć kąpieli i poplażować.

Podlaskie to fascynujący region, który oferuje mnóstwo atrakcji dla każdego. Od relaksu nad jeziorami, przez wędrówki po rozlewiskach, po spotkanie z historią i kulturą. Mamy wiele do zaoferowania. Dlatego nie zwlekaj, zaplanuj weekendowy wypad i odkryj uroki tego niezwykłego regionu!

Gdzie z dziećmi można spędzić czas? Oto 6 miejsc, w których będą zachwycone.

Gdzie z dziećmi można spędzić czas w województwie Podlaskim? Nasz wyjątkowy rejon Polski, oferuje wiele atrakcji dla rodzin z dziećmi. Bogata historia, malownicza przyroda i unikalne miejsca sprawiają, że podróżujący tutaj mogą spędzić czas aktywnie, ale i edukacyjnie. Przedstawiamy fascynujące miejsca, które warto odwiedzić w Podlaskim z pociechami, tak by pokazać, że place zabaw i ekrany komórek i tabletów to nie jedyne dla nich rozrywki. Zapraszamy do świata, gdzie można eksplorować.

Park Kulturowy Korycin – Milewszczyzna

Park Kulturowy Korycin to miejsce, które przenosi nas w podróż w czasie o tysiąc lat wstecz. Jest to autentyczny pomnik historii, tradycji i dziedzictwa kulturowego naszych przodków. To unikatowe miejsce na skalę kraju, które pozwala poznać dawne zwyczaje i obrzędy regionu. Spacerując po parku, można przenieść się w świat naszych przodków i zrozumieć, jak wyglądało życie w przeszłości. Do dyspozycji mamy wyjątkowy wiatrak i grodzisko. Możemy również spróbować swoich sił w tkactwie. Mniejsze dzieci będą miały gdzie się wybiegać, a starsze czegoś się nauczyć i czymś zainteresować.

fot. milewszczyzna.pl

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej (Muzeum Wsi) w gminie Wasilków

Muzeum Kultury Ludowej to skansen, czyli muzeum na wolnym powietrzu. Dla dzieci będzie to interesujące miejsce z kilku powodów. Przede wszystkim mogą nie być świadomi, że ludzie dawniej tak właśnie żyli. Ponadto, jeżeli oglądają jakieś historyczne lub fantastyczne, to podobne obiekty widzieć mogli na ekranie. Młodsi będą mogli grać w berka i chowanego. Miejsc do ganiania i ukrywania tam nie brakuje. To także miejsce, w którym dzieci mogą poznać tradycje i zwyczaje swoich przodków. Niektóre z budynków można odwiedzić od środka, co stanowi szczególnie interesujące doświadczenie.

fot. Gumisza / Wikipedia

Muzeum-Skansen Kurpiowski im. Adama Chętnika w Nowogrodzie

Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie to wyjątkowe muzeum, które prezentuje pierwszy etap rozwoju myśli skansenowskiej w Polsce. Założony w 1927 roku, jest drugim pod względem wieku muzeum budownictwa ludowego w kraju. Usytuowany na stromej nadnarwiańskiej skarpie, skansen zachwyca malowniczym urokiem i jest jednym z głównych atrakcji turystycznych regionu. Przyjeżdżający tu turyści mają okazję nie tylko poznać kulturę kurpiowską, ale także zachwycić się niepowtarzalnym pięknem tego miejsca. I tutaj również nie walor edukacyjny jest najważniejszy. To się wydarzy przy okazji na zasadzie zainteresowania danym tematem. Nasze pociechy na pewno skupią się na naprawdę wyjątkowej architekturze i to w bardzo pięknym przyrodniczo miejscu.

Pokamedulski Klasztor na Wigrach

Ten sakralny kompleks to idealne miejsce dla osób poszukujących duchowego wyciszenia i odnowienia, ale też dzieci, które lubią spacerować po wyjątkowych miejscach, gdzie architektura znacznie różni się od tej w miastach. Klasztor położony jest w malowniczym otoczeniu, wśród przepięknej natury Wigier. To także miejsce o bogatej historii. To wszystko, czego będzie można tam się dowiedzieć w połączeniu z widokami na pewno zainspiruje Was, by zabrać dzieciaki także na wycieczkę po całych Wigrach, kończąc na jakiejś plaży.

fot. Krzysztof Mizera / Wikipedia

Kanał Augustowski

Kanał Augustowski to unikatowe dzieło budownictwa wodnego z XIX wieku, które zachwyca turystów z całej Europy. Wasze dzieci, które będą mogły obserwować obsługę ogromnych, drewnianych śluz będą zachwycone. Jeżeli są większe, to możecie wybrać się kajakami i poczuć to wszystko z poziomu tafli wody. Urok Kanału Augustowskiego tkwi w malowniczym krajobrazie, którym przepływa oraz w fascynującej historii związanej z celami jego budowy. Obecnie Kanał Augustowski pełni funkcję malowniczego szlaku wodnego, idealnego dla miłośników kajakarstwa. Spacerując wzdłuż kanału, można obserwować piękne jeziora i urokliwe krajobrazy.

Kładka Waniewo – Śliwno

Ta ponad kilometrowa drewniana kładka turystyczno-edukacyjna łączy dwie miejscowości: Śliwno i Waniewo oraz prezentuje walory przyrodnicze Narwiańskiego Parku Narodowego. To idealne miejsce na spacer, który pozwala poznać bogactwo fauny i flory regionu. Kładka jest nie tylko atrakcją turystyczną, ale także unikalnym obiektem architektonicznym, dostosowanym do ochrony środowiska. Spacerując po niej, można wspaniale spędzić czas na łonie natury. Największą atrakcją dla dzieci będą 4 przeprawy specjalnymi platformami, które ręcznie trzeba będzie przeciągnąć na drugi brzeg.

Województwo Podlaskie to miejsce, które oferuje wiele atrakcji dla rodzin z dziećmi. Malownicza przyroda, bogata historia i unikatowe muzea sprawiają, że każda podróż tutaj staje się ciekawym doświadczeniem. Dzień spędzony na tych atrakcjach zaliczycie do udanego, a Wasze dzieciaki oderwą się od ekranów i monotonnych placów zabaw. To doskonałe miejsca, aby rodzinnie spędzić czas, odkrywać tajemnice przeszłości i zachwycać się urodą natury. Niezależnie od wieku, w tym regionie każdy znajdzie coś dla siebie.

Niemcy zgotowali 2 lata piekła Żydom w Białymstoku

1941 rok był ostatnim, gdy wielokulturowa, wielowyznaniowa i wielonarodowa Rzeczpospolita, choć pod okupacją, cały czas istniała. Tragiczny los naszego kraju został przypieczętowany przez Niemców, którzy w tymże roku rozpoczęli “ostateczną rozwiązanie kwestii żydowskiej” wiążące się z fizyczną likwidację Żydów. Niemcy okupowali tereny od ZSRR – z Ukrainą, Litwą, Białorusią po Polskę. W zbrodniczej, aktywnej współpracy na swoich terytoriach brały udział takie kraje jak Słowacja, Francja i Norwegia. Częściowo współpracowały też Rumunia, Bułgaria i Węgry. Warto podkreślić, że kategorycznie odmówiły współpracy w tej kwestii Włochy i Dania. Bezpieczną przystanią dla Żydów były także Finlandia i Albania.

Białystok w 1939 roku po kilkunastu dniach od napaści Niemiec na Polskę był pod okupacją tego kraju. Następnie, gdy ZSRR napadła na Polskę 17 września z drugiej strony, to oba kraje dogadały się i w Pałacu Branickich uroczyście Niemcy przekazały okupację Białegostoku na rzecz ZSRR. Warto dodać, że znajdował się tu ważny węzeł kolejowy, co miało wpływ na transport, który jest niezwykle ważny podczas wojny. I chociaż zabór terenów państwa nie jest niczym pozytywnym, to Żydzi mieli względny spokój, gdyż ZSRR jako związek wielu narodów nie prześladowało Żydów.

Spalenie synagogi

Niemcy po demokratycznym wybraniu Hitlera do władzy, miały rasizm i antysemityzm w programie. A podkreślamy to nie dlatego, by uhybiać demokracji, lecz po to, by pokazać jasno, że piekło w Europie wywołali nie mityczni “Naziści” tylko Niemcy, którzy demokratycznie wybrali Hitlera do władzy i popierali jego politykę. Ponowne wejście Niemców w 1941 roku do Białegostoku, było początkiem tragedii Żydów, których było w Białymstoku większość. Podczas okupacji Białegostoku, zanim powstało getto, najpierw 27 czerwca spalono wielką synagogę z 700 Żydami w środku, których spędzono z okolicznych domów.

Łącznie tego dnia w Białymstoku Niemcy zabili ponad 2000 osób. Niemcy spalili synagogę, dzielnicę Schulhof, a także wiele budynków z Rynku Kościuszki, Suraskiej, Rynku Siennego, a także to co napotkali na Legionowej i Akademickiej. W kolejnych dniach Niemcy dalej masowo mordowali Żydów. Co raz Niemcy przeprowadzali akcję rozstrzeliwania Żydów. Z ich rąk zginęło 3 lipca – 200 osób, 12 lipca – 5000 osób, 13 lipca 300 osób. Zabijali żołnierze policyjnego batalionu nr 309, dowodzonego przez mjr. Ernsta Wiesa oraz 316 i 322 batalionu pod dowództwem gen. Ericha von dem Bach-Zelewskiego. Do 12 lipca zamordowano łącznie prawie 8000 osób. 2 tygodnie później, 26 lipca utworzono w mieście getto. Zabito prawie 20 proc. wszystkich Żydów z miasta.

Założenie getta

Z rozkazu niemieckiego okupanta, Żydzi musieli nosić Gwiazdy Dawida na odzieży od 1 września 1941 roku. „Czarny zarys sześcioramiennej gwiazdy wielkości dłoni na żółtym tle z napisem Jude naszywać w sposób widoczny i nosić na piersi po lewej stronie ubrania”. Zarządzenie to w myśl ustaw norymberskich obowiązywało wszystkich obywateli żydowskich od szóstego roku życia. Żydom nie wolno było pokazywać się publicznie bez gwiazdy. Każdy, kto usiłował schować ją pod szalem lub torbą czy teczką musiał liczyć się z ostrymi karami gestapo, które pilnie nad tym czuwało.

Mieszkańcy getta musieli pracować na potrzeby armii niemieckiej. Żydzi nie mogli pod groźbą kary śmierci przebywać poza gettem bez specjalnych przepustek, ani nabywać poza nim żywności. Jedzenie dostawało się za pracę, ale były to maleńkie racje żywnościowe. Warto podkreślić, że Polacy dostarczali do getta jedzenie.

Likwidacja getta

16 sierpnia 1943 roku kamienica (już przy ul. Jurowieckiej) była świadkiem likwidacji getta. Noc przed akcją Niemców księżyc pięknie świecił nad miastem. Nad ranem Niemcy rozwiesili na terenie getta plakaty, w których poinformowali o wywózce całej ludności getta do pracy na Lubelszczyźnie. Teren getta był otoczony przez wojsko. Przy płocie getta na ul. Smolnej, tuż obok Jurowieckiej Żydzi zorganizowali punkt samoobrony. Ponad 100 młodych osób z karabinami, rewolwerami a nawet jednym karabinem maszynowym. Do tego mieli granaty-samoróbki, siekiery, młoty, noże i „coctaile Mołotowa”. Plan był tak, by podpalić płot getta, a następnie próbować uciec. Gdy parkan spłonął Żydzi ujrzeli niemiecki czołg i żandarmerię. Nikt nie zdołał uciec. Kilka godzin później mały chłopak nieoczekiwanie rzucił w twarz niemieckiego oficera żarówkę z kwasem solnym, co go raniło i oślepiło. Przy sąsiadującej z Jurowiecką ulicą Ciepłą zaczęła się prawdziwa rzeź. Niemcy strzelali do tłumów czekających na wywózkę przy bramie. Chłopiec, który rzucił żarówką od razu został zabity. Niemcy strzelali z kilku stron. Żydowscy bojownicy próbowali walczyć, ale nie mieli szans. Aczkolwiek w walkach podczas likwidacji getta 100 Niemców straciło życie, wielu też było rannych.

Niemcy zamordowali w getcie około 800 osób. Kolejne 30 tys. wywieziono do niemieckiego obozu zagłady w Treblince oraz Auschwitz-Birkenau. W Białymstoku Niemcy zgotowali w ciągu 2 lat okupacji prawdziwe piekło. Po wojnie w Białymstoku żyło około 1100 żydów. Przed okupacją Niemiecką 60 000.

Featured Video Play Icon

Jak zrobić kartacze? To kulinarna perła województwa podlaskiego!

Jak zrobić kartacze? To potrawa, która stała się prawdziwą kulinarną ikoną województwa podlaskiego. Choć mają swoje korzenie na Litwie, to właśnie w naszym regionie zdobyła serca wielu mieszkańców i turystów. Jak to możliwe, że “obce” danie, króluje właśnie u nas? I czym się różnią kartacze się od pyz? A najważniejsze – jak przygotować najlepsze kartacze w domowym zaciszu? To wszystko w dzisiejszym artykule.

Skąd litewskie kartacze w Polsce?

Kartacze to danie, które pochodzi z Litwy, jednak na przestrzeni wieków zyskało popularność w wielu sąsiednich krajach, w tym również w Polsce. Są to rodzaj klusek, które przyrządza się ziemniaków i mięsa, nadając im charakterystyczny smak i wyjątkową konsystencję. Początkowo były przygotowywane głównie w okolicach dzisiejszej Litwy, ale z czasem rozprzestrzeniły się na inne obszary.

Choć kartacze wywodzą się z Litwy, stały się nieodłącznym elementem tradycyjnej kuchni województwa Podlaskiego. To właśnie tutaj zyskały status kulinarnej perły, dla której wiele osób przyjeżdża specjalnie, by ją posmakować. Dlaczego tak się stało? Pierwszym powodem jest geografia i historia regionu. Podlaskie graniczy bezpośrednio z Litwą, a dawne powiązania kulturowe i historyczne spowodowały, że kartacze przeniknęły na polską stronę. Mieszkańcy Podlasia szybko polubili tę potrawę i przekazywali sobie przepis z pokolenia na pokolenie.Drugim kluczowym czynnikiem jest fakt, że w regionie zawsze uprawiało się ziemniaki. Nie potrzebują one zbyt wygórowanych warunków.

Czy kartacze to atrakcja turystyczna?

Z powodu swojej wyjątkowości i popularności w województwie podlaskim, kartacze przyciągają turystów z całej Polski. Wszyscy, którzy odwiedzają te tereny, chcą spróbować autentycznego smaku z pogranicza, a kartacze są jednym z nieodzownych elementów doświadczenia podróży. Dlatego wielu restauratorów i gospodarzy oferuje turystom możliwość skosztowania tradycyjnych kartaczy, prezentując zarówno klasyczną wersję dania, jak i nowe, unikatowe odmiany, dopasowane do współczesnych upodobań smakowych. Takim przykładem “modyfikacji” jest dodatkowe zasmażenie ugotowanych kartaczy, co daje chrupkość, której normalnie nie ma.

Chociaż kartacze i pyzy to obie tradycyjne potrawy na obszarze Polski i Litwy, mają one kilka istotnych różnic. Kartacze są przygotowywane z ziemniaków i mięsa, a czasem również z dodatkiem cebuli i przypraw. Natomiast pyzy to kluski gotowane z mąki ziemniaczanej, serwowane często z sosem i nadzieniem. Kartacze zazwyczaj przypominają strusie jajo, zaś pyzy to małe kulki. Jest także różnica w nadzieniu. Kartacze są wypełnione mięsem, podczas gdy pyzy mogą mieć różne rodzaje nadzienia, np. mięsne, serowe, owocowe.

Jak zrobić kartacze?

Potrzebujemy takich składników:

  • cebula – 2 szt.
  • pieprz czarny – 1 szczypta
  • mięso wieprzowe łopatka – 500 g
  • mąka ziemniaczana – 2 łyżki
  • olej – 2 łyżki
  • natka pietruszki – 5 g
  • sól – 1 szczypta
  • majeranek suszony – 1 szczypta
  • ziemniak – 1,5 kg
  • mąka pszenna – 2 łyżki
  • ząbek czosnku – 3 szt.

Rozpoczynamy od przygotowania ziemniaków. Dzielimy je na dwie części. Pierwszą część ścieramy na tarce o drobnych oczkach. Starte ziemniaki zawijamy w ściereczkę i odciskamy z nich nadmiar wody. Na kilkanaście minut odstawiamy wodę, w której moczyły się ziemniaki, aż skrobia opadnie na dno miski. Drugą część gotujemy do miękkości i przeciskamy przez praskę, uzyskując delikatne puree.

Do mielonej łopatki wieprzowej dodajemy sól, pieprz oraz świeżo posiekaną natkę pietruszki i czosnek. Dla dodania charakterystycznego smaku można dodać też majeranek.

Dużą miskę wypełniamyugotowanymi ziemniakami. Doprawiamy je solą i pieprzem wedle uznania. Teraz czas na dodanie skrobi, którą wcześniej oddzieliliśmy od wody z ziemniaków. Dzięki temu ciasto uzyska odpowiednią konsystencję. Wszystkie składniki starannie mieszamy, aż uzyskamy jednolite ciasto. Możemy wykorzystać drewnianą łyżkę do wyrabiania masy w misce, a potem przekładamy ją na stolnicę posypaną mąką. Formujemy z ciasta wałek.

W osolonej wodzie zagotowujemy przygotowane kulki z ciasta. Przed gotowaniem możemy zrobić próbę na małej kulce, aby upewnić się, że ciasto jest odpowiednio zwarte. Jeśli kuleczka zachowuje swoją strukturę, jest gotowa do gotowania. W przeciwnym razie dodajemy trochę mąki do ciasta. Resztę ciasta kroimy na równe plastry i rozpłaszczamy je, aby stworzyć miejsce na farsz mięsny. Następnie nadziewamy je farszem, zlepiając boki i formując kartacze.

Gotujemy kartacze partiami przez około 3-4 minuty, aż wypłyną na powierzchnię. Wyjmujemy je delikatnie, aby nie uszkodzić ich kształtu. Podajemy kartacze z dodatkowo podprażoną cebulką, która dodatkowo uwydatni ich wyjątkowy smak.

Smacznego!

Featured Video Play Icon

Czy nadal warto jeździć do Supraśla?

Monaster, Pałac Buchholtzów, dwa kościoły obok siebie, klimatyczne wąskie uliczki, a to wszystko przy bulwarach nad rzeką Supraśl w mieście Supraśl. Nie da się ukryć, że w ostatnich latach przybyło tu turystów w ilościach ogromnych, uzdrowisko stało się popularnym miejscem do spędzania czasu zarówno dla białostoczan jak i przyjezdnych z innych miast. Jedno jest pewne, miejscowość położona jest w Puszczy Knyszyńskiej i to właśnie walory przyrodnicze i uzdrowiskowe sprawiają, że tak wiele osób chce wypoczywać.

Czy jeżeli ktoś nie lubi tłumów odnajdzie się w Supraślu? Fakt, że zaczyna tu być nieco jak w Zakopanem nie powinien odstraszać szukających spokoju. Samo miasteczko, to także rozległe tereny do spacerowania. W okolicznych lasach możemy zanurzyć się na cały dzień wędrując zarówno po płaskich szlakach i wzgórzach. Możemy też spędzić czas na plaży oraz po jej drugiej stronie, gdzie ludzi jest bardzo mało. Podobnie z kajakami. Jest możliwość wypożyczenia ich zarówno w samym mieście jak i w okolicy.

Z drugiej strony czy jeżeli ktoś szuka wielkomiejskich rozrywek, to odnajdzie się w Supraślu? To już zależy. Miasteczko obfituje w wiele imprez okolicznościowych, ale nie ma tu już tego co oferuje Rynek Kościuszki w Białymstoku. Dlatego warto połączyć spędzanie czasu w obu centrach jeżeli chcielibyśmy zażyć nieco nocnego życia. W dzień spacery, jedzenie i odpoczynek w Supraślu, a wieczorem imprezowanie w Białymstoku. Pomiędzy miastami jest komunikacja miejska – linia 500.

Dlatego, odpowiadając na pytanie czy nadal warto jeździć do Supraśla, trzeba odpowiedzieć – zdecydowanie tak! Jest to miasteczko, które mimo zdobycia ogromnej popularności, nie nudzi się, wciąż wiele oferuje i można tam spędzać czas wiele razy.

Pojedziemy do Łomży pociągiem. W okolicach 2028 roku.

Jest umowa na odbudowę linii kolejowej do Łomży. Inwestycja będzie kosztować blisko pół miliarda złotych i powstanie do 2029 roku. Ostatni pociąg pasażerski odjechał z Łomży w 1993 roku. W praktyce za kilka lat do sieci kolejowych połączeń zyska dostęp ponad 80 tys. osób.

Linia kolejowa prowadzić będzie tak jak dawniej z Białegostoku do Łap, a następnie przez Śniadowo do Łomży. Co ciekawe, dzisiaj pomiędzy dwoma dawnymi miastami wojewódzkimi można dojechać samochodem w godzinę, autobusem jedną godzinę i 20 minut, zaś podróż do Łomży pociągiem potrwa 1 godzinę i 35 minut. Zatem już wiadomo, że prędkością takie połączenie nie wygra, a jedynie wygodą i możliwością przesiadania się na inne linie.

Warto jednak podkreślić, że to bardzo ważna inwestycja. Połączenie z Białymstokiem i Łapami zyska nie tylko Łomża czy Śniadowo, ale też dostęp do pociągów będą mieli mieszkańcy Konarzyc, Kozików, Czach-Kołaków, Kuleszy Kościelnych i Sokołów.

Featured Video Play Icon

Nie tylko Białystok ma ogrody pałacowe. Drozdowo ma kilka styli!

Wizytówką Białegostoku jest Pałac Branickich, który razem z ogrodami tworzy przepiękny zakątek miasta. Tymczasem w Podlaskiem to nie jest jedyny pałac. Jest ich więcej, ale tylko Drozdowo może poszczycić się tak wspaniałymi ogrodami. Te białostockie są uporządkowane w jednym – francuskim stylu, natomiast te w Drozdowie mają w sobie coś nie tylko z Francji, ale też Włoch i Wielkiej Brytanii. To wszystko w Dworze Lutosławskich.

W 1786 roku Franciszek Lutosławski, syn Jana wziął za żonę Antoninę Burską. Postanowili zamieszkać w Drozdowie niedaleko Łomży. Ród ten pochodził z okolic Sieradza i pieczętował się herbem Jelita. Małżeństwo po 7 latach doczekało się syna Wincentego Jakóba. Żył on do 1855 roku, ukończył Szkołę Prawa i Administracji. Na początku żył w Rembielinie. Natomiast po ślubie z Józefą Grabowską osiadł w Drozdowie. Małżeństwo miało aż 4 dzieci: Edwarda, Zofię Józefę, Emilię Antoninę, Franciszka Dionizego. Mimo, że Wincent Jakób nieustannie borykał się z problemami finansowymi, to bardzo dbał, by swoje dzieci wykształcić. W dzisiejszych czasach najbardziej znany pozostał ks. Kazimierz Lustosławski, który był synem Franciszka.

Ks. Kazimierz studiował w Anglii, a po święceniach kapłańskich oddał się także harcerstwu, którego ideą zaraził się właśnie za granicą. Pięknie śpiewał, był świetnym mówcą i zawsze miał mnóstwo pomysłów, a propagowana przez niego praca nad sobą owocowała wspaniałym pokoleniem dzielnych Polaków. Ksiądz Lutosławski działał w harcerstwie do czasu konferencji zjednoczeniowej, w dniach 1-2 listopada 1918 roku, w czasie której wszystkie organizacje harcerskie z zaboru pruskiego, Małopolski, Rusi i Rosji, Królestwa Kongresowego i Litwy złączyły się w Związek Harcerstwa Polskiego. Ksiądz Kazimierz Lutosławski był niewątpliwie jednym z głównych ideologów ruchu skautowego w Polsce.

Wracając do dworku w Drozdowie. Lutosławscy mieszkali tam od czasów Wincentego – czyli od 1786 roku do 1939 roku. Po drodze budowano nowe budynki. Posiadłość dzieliła się na Górny i Dolny Dwór. Ten pierwszy nie przetrwał, zaś ten drugi jest siedzibą Muzeum Przyrody w Drozdowie.

fot. UM Ciechanowiec

Nowe kąpielisko w regionie – kameralne miejsce do wypoczynku!

Nadszedł czas, aby odkryć urokliwe kąpielisko nad zalewem w Ciechanowcu, które właśnie zakończyło swoją metamorfozę. Po intensywnych pracach budowlanych, teren tzw. Wyspy przekształcił się w prawdziwy raj dla miłośników aktywnego wypoczynku i spokoju nad wodą. Głównym celem tych działań było stworzenie miejsca do rekreacji, które sąsiaduje z już istniejącą miejską plażą. Teren ten dotychczas pozostawał niezagospodarowany, więc postanowiono go przekształcić, aby zapewnić mieszkańcom i turystom kameralne miejsce do odpoczynku.

W efekcie do dyspozycji odwiedzających są różne urządzenia rekreacyjne, dostosowanych do różnych grup wiekowych. Na plaży zagościły drewniane leżaki, trzcinowe parasole, żaglowe osłony przeciwsłoneczne oraz wygodne hamaki, które gwarantują komfort i odpoczynek w cieniu. Ponadto, dla najmłodszych przygotowano miejsce do zabaw, w tym drewniany statek, huśtawki typu “bocianie gniazdo” oraz zestaw do ćwiczeń “street workout”. Wszystko to tworzy wyjątkową atmosferę i zapewnia doskonałą rozrywkę dla całej rodziny.

Na nowy sezon przygotowano również boisko sportowe do piłki siatkowej, które może przyciągnąć miłośników tej dyscypliny. Ponadto, dla wygody odwiedzających, dostępna jest nowoczesna przebieralnia wykonana z naturalnych drewnianych elementów, idealnie wpisująca się w charakter całego zagospodarowanego terenu.

Kąpielisko nad zalewem w Ciechanowcu śmiało może konkurować z innymi lokalnymi miejscami do rekreacji. Jego malownicza lokalizacja i nowoczesne udogodnienia zapewniają niezapomniane chwile spędzone nad wodą. Dlatego warto już teraz wybrać się i korzystać z tego wspaniałego miejsca, które dostępne dla wszystkich.

Featured Video Play Icon

Wakacje 2023. Zachwycająca Kraina Otwartych Okiennic na Podlasiu

Czy kiedykolwiek marzyliście  o odkrywaniu mało znanych, urokliwych miejsc, które są nieodkrytymi skarbami turystycznymi? Jeśli tak, to powinniście zaplanować wyprawę do Krainy Otwartych Okiennic na Podlasiu. Ta malownicza kraina, położona pomiędzy Zabłudowem, Bielskiem Podlaskim i Hajnówką, wzbudza zachwyt swoją niezwykłą atmosferą, zachowaną kulturą i przepięknymi drewnianymi cerkwiami.

Kraina Otwartych Okiennic to głównie trzy wsie: Soce, Puchły i Trześcianka. Warto dodać, że cała okolica jest zachowana w podobnym klimacie, więc zwiedzając nie ograniczajcie się tylko do tych głównych miejscowości. Jednak to mieszkańcy tychże trzech postanowili wypromować okolicę, która przez wiele lat pozostawała nieodkryta przez turystów odwiedzających Podlasie. Unikalnym walorem tego miejsca jest zachowany dawny charakter wiosek, które słyną z osobliwych okiennic na kolorowych, drewnianych domach. Jeśli pragniesz zanurzyć się w tradycji, historii i kulturze Podlasia, to Kraina Otwartych Okiennic jest idealnym miejscem dla Ciebie.

Wspomniana wyżej część regionu, charakteryzuje się dominacją wiary prawosławnej oraz charakterystyczną gwarą mieszkańców, którzy nadal używają swojego niepowtarzalnego dialektu z mocnymi naleciałościami wschodniosłowiańskimi. Tutaj spotykają się różne pochodzenia, języki i wyznania, ale łączy ich głębokie przywiązanie do tej ziemi. Mieszkańcy dumnie nazywają się “tutejszymi”.

Podczas zwiedzania Krainy Otwartych Okiennic napotkasz wiele wiosek, w których zachowały się historyczne układy zabudowy, zdobione okna, narożniki ścian, dachy. Stąd właśnie wzięła się nazwa krainy – Kraina Otwartych Okiennic, nawiązująca do tej unikalnej tradycji zdobienia domów. W tej pięknej krainie czeka na Ciebie wiele atrakcji. Możesz spacerować po malowniczych wioskach, podziwiać domy i drewniane cerkwie. Szczególnie ta w Puchłach zrobi na Tobie wrażenie. Drewniana, niebieska, majestatyczna zagrała nawet w filmie.

Kraina Otwartych Okiennic to także idealne miejsce dla miłośników przyrody. Odkryć tu można urokliwe tereny wiejskie, zielone pola, bujne lasy i malownicze rzeki. Spacerując po tutejszych ścieżkach odpowiednio wcześnie rano, możesz napotkać dzikie zwierzęta i obserwować bogactwo lokalnej flory i fauny. Dlatego nie zwlekaj dłużej i wyrusz w niezapomnianą podróż do Krainy Otwartych Okiennic na Podlasiu. To magiczne miejsce, gdzie spotkasz serdecznych mieszkańców, odkryjesz bogatą kulturę i historię, oraz zanurzysz się w pięknie zachowanej tradycji.

Mural z Babcią Eugenią wraca na ul. Skłodowskiej. Urzędnicy obeszli prawo żeby go szybko namalować.

Mural z Babcią Eugenią na budynku “ONZ” przy Skłodowskiej miał być tymczasowy, ale tak przypadł do gustu białostoczanom, że wiele osób nie mogło się pogodzić z tą tymczasowością i gdy musiał zniknąć, to robiono wszystko, by pozostał. Wówczas można było usłyszeć, że Urząd Marszałkowski, który przejął budynek po Uniwersytecie w Białymstoku planuje nałożyć styropianowe docieplenie na elewację. My wówczas pisaliśmy, że by zachować mural – wystarczy docieplić ścianę od wewnątrz budynku. Tymczasem postanowiono, że mural przykryje się styropianem i odmaluje się nowy. Proste? Niekoniecznie.

Tak jak napisaliśmy w tytule – urzędnicy obeszli prawo żeby go szybko po remoncie przywrócić. Ogólnie rzecz biorąc, w planach po remoncie przewidziano logo z żubrem województwa podlaskiego. I żeby to zrobić legalnie czyli zgodnie z planem miejscowym, marszałek musiał wystąpić o pozwolenie od prezydenta.  I taką zgodę uzyskał. I teraz mamy sytuację, że jednak na muralu będzie Babcia Eugenia.

Żeby to zrobić w pełni, zgodnie z prawem, trzeba by było złożyć wniosek o zmianę planu miejscowego. Rozpoczęcie procedur – czyli dokonanie różnych uzgodnień, konsultacji społecznych potrwałoby minimum rok. Ale kto by się tym przejmował, jak niedługo wybory samorządowe. Sukces musi być tu i teraz. Dlatego mural zostanie odmalowany nielegalnie jeszcze w lipcu. A żeby wszystko było “ok”, to żubr też gdzieś pewnie będzie na tej ścianie.

Trzeba sobie jednak zadać pytanie. Czy obchodzenie prawa, żeby szybko namalować to, co się samego zakryło jest w porządku? Tym właśnie w teorii jest ten mityczny zachód, który różni się od ruskiego miru. Mówią nam, że my tym zachodem już jesteśmy. Po tym jak urzędnicy obchodzą prawo żeby było miło na wybory, widać, że my jesteśmy wschodem i do zachodu co najwyżej aspirujemy. Ten wspomniany mityczny zachód jest tymże wysoko rozwiniętym zachodem właśnie dlatego, że wszystkie decyzje zapadają z poszanowaniem procedur. A u nas cały czas wygrywa ruska mentalność, że papier to papier, a w rzeczywistości można robić co się chce.

Sprawa muralu w tym kontekście wydaje się błaha, ale skoro już w takiej błahej sprawie obchodzi się prawo, to potem właśnie palą się drewniane domy w Białymstoku. Ten, kto podpala doskonale wie, że nikt nie kiwnie palcem, bo prawo to tylko papier.

Zdjęcie: Kamil Timoszuk, Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego

Wakacje 2023. Czy tam diabeł mówi dobranoc? Odwiedź Wiżajny i się przekonaj.

Gmina Wiżajny, znana jako polski biegun zimna, staje się coraz popularniejszym miejscem turystycznym za sprawą swojego wyjątkowego położenia geograficznego. A leży na północnym wschodzie powiatu suwalskiego, graniczy nie tylko z innymi podlaskimi gminami, ale też z Dubeninkami w Warmińsko-Mazurskiem, a także z Litwą i po sąsiedzku jest z Obwodem Królewieckim.

Nazwa Wiżajny według legendy pochodzi od litewskiego słowa „veżys”, co oznacza rak. Biorąc pod uwagę, że wszystkie okoliczne, krystalicznie czyste jeziora zamieszkują takie stworzenia, to nazwa nie jest zbyt zaskakująca. Obecnie to idealne miejsce dla aktywnego wypoczynku ze względu na lasy, pagórkowaty teren polodowcowy i czyste powietrze. Można tu uprawiać sporty wodne, a także korzystać z pieszych i rowerowych wycieczek.

Gmina Wiżajny leży w obrębie Suwalskiego Parku Krajobrazowego, a ponad 47 proc. jej obszaru znajduje się w strefie ochronnej tego parku. Warto odwiedzić kilka miejsc w gminie, takich jak klasycystyczny Kościół pw. Św. Teresy z Avila w Wiżajnach z 1825 roku, który zawiera XVIII-wieczny ołtarz główny z malowanym drewnianym obrazem Matki Boskiej Różańcowej. Inne atrakcje to zabytkowa drewniana dzwonnica z 1862 roku.

Jeżeli interesują Was atrakcje inne niż sakralne, to możecie wybrać się na ruiny dawnego dworu w Starej Hańczy z końca XVIII wieku. Jest także drewniany młyn wodny we wsi Jaczne z XIX wieku. Można też zobaczyć pozostałości folwarku Sudawskie i ruiny folwarku Skombobole.

Gmina oferuje także wiele szlaków pieszych i rowerowych, takich jak ścieżka poznawcza wokół jeziora Jaczno, która prowadzi do pięknej panoramy z wyniosłych wzgórz, przepięknych przyrodniczych miejsc, takich jak torfowiska i skrzyp olbrzymi, oraz do młyna wodnego. Żeby jeszcze lepiej poczuć klimat, przed wyprawą koniecznie obejrzyjcie “Pana Tadeusza” – w reżyserii Andrzeja Wajdy. Sceny były nagrywane właśnie w tych rejonach.

Wakacje 2023. Pływanie kajakiem przez Podlaskie. Jest tyle możliwości!

Płynąc kajakiem przez malownicze tereny województwa podlaskiego, masz szansę odkryć niezwykłe uroki regionu. Znajdziesz tutaj liczne rzeki, takie jak Bug, Supraśl i Narew, które oferują wspaniałe możliwości dla miłośników kajakarstwa. Ponadto, w regionie znajduje się również Kanał Augustowski oraz jeziora w samym Augustowie, Suwałkach i Sejnach, które zapewniają dodatkowe atrakcje dla pasjonatów takiego, aktywnego wypoczynku.

Rzeka Bug to jedna z najważniejszych rzek w Polsce, która przepływa przez województwo podlaskie. Jej malownicze krajobrazy oraz urozmaicony nurt stwarzają idealne warunki dla pływania kajakiem. Płynąc Bugiem, możesz napotkać urokliwe wsie, otoczone rozległymi polami i lasami, które dodadzą Twojej podróży niezapomnianego uroku. Warto zacząć płynąć od samej granicy i odwiedzić takie miasteczka jak Niemirów, Mielnik, Drohiczyn czy też Granne, które leżą wzdłuż rzeki i oferują ciekawe widoki i atrakcje turystyczne.

Supraśl, to kolejna rzeka w województwie podlaskim, która jest doskonała dla kajakarzy. Płynąc jej nurtami, będziecie mieli okazję podziwiać urokliwe zakola, przepływając przez Puszczę Knyszyńską. Rzeka Supraśl to również doskonałe miejsce dla miłośników przyrody i fotografów, ze względu na bogactwo flory i fauny, które można spotkać wzdłuż jej brzegów. Podróż możemy zacząć na przykład w Surażkowie, by następnie popłynąć do Supraśla, a dalej przez Nowodworce do Wasilkowa.

Narew, to kolejna rzeka, która przepływa przez województwo podlaskie. Jej malownicze krajobrazy i dzika przyroda tworzą doskonałe warunki do pływania kajakiem. Rzeka Narew przepływa przez Narwiański Park Narodowy, który położony jest na przepięknych rozlewiskach. Podczas podróży kajakiem po Narewi, można spotkać wiele gatunków ptaków, zwierząt i roślin, a także cieszyć się pięknymi widokami na rozległe łąki i bagna. Podróż możemy zacząć na przykład w Doktorcach, a dalej płynąć do Suraża, a dalej do Topilca, Waniewa, Kurowa, Złotorii i Tykocina.

Kanał Augustowski to niezwykły szlak wodny, który łączy ze sobą rzeki i jeziora Pojezierza Augustowskiego. Płynąc kajakiem po Kanale Augustowskim, można podziwiać zapierające dech w piersiach krajobrazy, mijając urokliwe mosty i śluzy. Przeprawa na każdej z nich będzie pełna emocji. Szczególnie na podwójnej Śluzie Paniewo. W trakcie podróży warto zatrzymać się w samym Augustowie, gdzie znajduje się wiele atrakcji turystycznych. Można odwiedzić wszystko co położone jest przy Jeziorze Necko. W okolicy znajdują się Serwy, które naszym zdaniem są jednym z piękniejszych miejsc w tamtym rejonie.

Jezioro Wigry jest częścią Wigierskiego Parku Narodowego. Płynąc kajakiem po tym zbiorniku, można podziwiać dziewiczą przyrodę. Jeżeli będzie Wam mało wrażeń na kajaku, to okolica jest przepełniona szlakami turystycznymi.

Featured Video Play Icon

Deskale to odpowiednik murali. Można je podziwiać w podlaskiej Sitawce

Miasta, by uatrakcyjnić swoje fasady wielkich budynków zainwestowały w murale. I takim to sposobem mamy kultową Dziewczynkę z konewką, była też, lecz przeszła do historii Wyślij pocztówkę do babci, jest też Zenek na Dziesięcinach i wiele, wiele innych. Tymczasem na wsiach, gdzie nie ma blokowisk i innych kamienic, wymyślono deskale. Tworzy je Arkadiusz Andrejkow. Autor odtwarza je na podstawie fotografii pana Zenona Witkowskiego.

Sitawka to maleńka wieś niedaleko Korycina. Wójtem i prezesem Koła Gospodyń Wiejskich jest tam młody, zaangażowany mężczyzna. Deskale powstały z jego inicjatywy. Dzięki temu maleńka wieś może być doskonałą atrakcją turystyczną obok znanego z truskawek Korycina, a także parku kulturowego w Milewszczyźnie. Skoro te dwie miejscowości przyciągają tłumy, to czemu ma nie przyciągać Sitawka?

To dobry pomysł na wycieczkę – deskale w Sitawce, grodzisko w Milewszczyźnie oraz wiatraki i kąpiele w zalewie w Korycynie – zajadając się truskawkami. A jak komuś mało wrażeń, to niedaleko jest Suchowola, która związana mocno z ks. Jerzym Popiełuszką również ma do zaoferowania wiele. Szczególnie jej obrzeża są przepięknym miejscem, idealnym na spacer.

Featured Video Play Icon

Wakacje 2023. Odkryj uroki Wigierskiego Parku Narodowego – niezwykłej oazy natury

Wigierski Park Narodowy to magiczne miejsce, które skradło serca setek miłośników przyrody. Położony w malowniczych okolicach Jeziora Wigry, ten wyjątkowy park przyciąga zarówno amatorów wędrówek, jak i entuzjastów dzikiej przyrody. Przygotuj się na niezapomnianą podróż przez rozległe lasy, tajemnicze bagienne tereny i krystalicznie czyste jeziora. Wypatruj na mapie wszelkich kładek.

Wędrówka przez dziką przyrodę

Wigierski Park Narodowy oferuje niezliczone możliwości odkrywania jego dzikiej przyrody. Spaceruj po pięknych ścieżkach, zanurzając się w otaczającym Cię lesie, w którym odnajdziesz spokój i harmonię. Warto wiedzieć, że miejsce to słynie z niezwykle zróżnicowanego ekosystemu. Od pięknych lasów sosnowych i bukowych, przez bagienne tereny torfowiskowe, po kryształowo czyste, polodowcowe jeziora. A wszystko to okraszone górkami i pagórkami.

Pamiętaj, to nie jest jedna miejscowość, ale wiele punktów na mapie. Kieruj się w stronę Jeziora Wigry, a następnie zacznij eksplorację. Możesz na przykład rozpocząć w Bryzgielu, by następnie kierować się na Gawrych-Rudę. Koniecznie zobacz Stary Folwark czy Rosochaty Róg. Z ciekawszych atrakcji, warto skorzystać z kolejki wąskotorowej.

Magia Jeziora Wigry

Jezioro Wigry jest jednym z najpiękniejszych jezior w Polsce, z wyjątkowym krajobrazem i czystą wodą. Spróbuj swoich sił na kajaku lub rowerze wodnym, eksplorując brzegi jeziora i odkrywając ukryte zatoczki. Płyń wśród gęstych szuwarów, delektując się spokojem i niepowtarzalną atmosferą tego miejsca. Możesz też spojrzeć na wszystko z góry. A dokładnie z wieży klasztoru. Podczas swojej wizyty w Wigierskim Parku Narodowym koniecznie go odwiedź. To wyjątkowe miejsce, które zachwyca nie tylko swoją architekturą, ale również bogatą historią i kulturalnym dziedzictwem. Zanurz się w duchowej atmosferze tego świętego miejsca. Dzięki swemu położeniu – można na przyrodę spojrzeć z wysoka.

Wakacje 2023. Zwiedzanie podlaskiego tatarskim szlakiem.

Województwo Podlaskie, kryje w sobie wiele fascynujących miejsc i historii. Jednym z ciekawszych szlaków turystycznych, który pozwala zgłębić historię polski jest szlak tatarski. Pokazuje on nie tylko, że nasz region jest wielokulturowy, przeplatany dziejami Królestwa Polskiego oraz Księstwa Rusi, które są mocno złączone z katolicyzmem i prawosławiem. W historii Polski jest też osobny rozdział dotyczący rodaków należących do tatarskiego kręgu kulturowego, który złączony jest z religią Islamu. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że Tatarzy, mimo że posiadają własną kulturę i religię, są Polakami oraz stanowią integralną część naszego społeczeństwa i tożsamości narodowej.

Zaczynamy w Białymstoku

Szlak tatarski w Podlaskiem to trasa licząca aż 150 km. Rozpoczynamy naszą podróż od miasta Białystok, gdzie można poczuć puls kultury tatarskiej. Na ulicy Hetmańskiej znajduje się Białostockie Centrum Islamu, które warto odwiedzić, aby poznać tutejszą społeczność muzułmańską i zobaczyć pięknie zdobioną salę modlitw. Kolejnym punktem na szlaku jest dom modlitewny przy ulicy Grzybowej (odchodzi od Piastowskiej). To ważne miejsce dla miejscowej społeczności tatarskiej, gdzie odbywają się modlitwy i spotkania religijne.

Kolejnym przystankiem jest Suchowola. Znajduje się tam Tatarskie Centrum Kultury Islamu. W środku znajduje się sala modlitwy, która służy społeczności muzułmańskiej mieszkającej w Suchowoli i na Podlasiu, zaś na piętrze są dwie sale wystawowe oraz sala konferencyjna. Wszystko to na pięknie położonym terenie. Centrum jest czynne dla zwiedzających od poniedziałku do soboty w godzinach 9.00-17.00. Wcześniej trzeba zadzwonić: (+48) 884 005 556.

Kolejny przystanek na naszej mapie to oddalona od Białegostoku o 40 km Sokółka. Tam, w Muzeum Ziemi Sokólskiej czeka na nas niezwykła kolekcja eksponatów związanych z kulturą tatarską. Możemy tam zobaczyć tradycyjne stroje, instrumenty muzyczne, a także dowiedzieć się więcej o historii tatarskiej obecności w regionie. Nieopodal Sokółki, w malowniczej wsi Bohoniki, znajduje się jeden z najważniejszych punktów naszej podróży – meczet wybudowany w XIX wieku. To niewielkie, ale piękne miejsce kultu. Przy meczecie znajduje się także maleńki cmentarz czyli mizar. We wsi jest także duża, tatarska nekropolia. Warto zwrócić na pięknie zdobione nagrobki w otoczeniu drzew, na wzniesieniu.

Kolejnym ważnym miejscem na naszej trasie są Kruszyniany. To niewielka miejscowość, ale pełna historii i tradycji tatarskiej. Tutaj znajduje się jedyny w Polsce drewniany meczet, który jest jednym z najważniejszych zabytków architektury sakralnej w regionie. Meczet w Kruszynianach przyciąga turystów z całego kraju, zachwycając swoją prostotą i jednocześnie pięknem. Podczas wojny z Turkami, która miała miejsce za panowania króla Jana III Sobieskiego, Tatarzy zamieszkujący Rzeczpospolitą Obojga Narodów stanęli w obronie kraju. Po zwycięskiej wojnie społeczność tatarska otrzymała od króla nadane im tereny i osiedliła się na nich. W tamtym okresie zbudowano meczet, który stał się centrum życia religijnego i społecznego Tatarów w regionie.

Pierwsze wzmianki na temat meczetu w Kruszynianach pochodzą z dokumentów z 1717 roku. Obecny budynek jest już drugą świątynią w tym miejscu i prawdopodobnie został wzniesiony w połowie XVIII wieku. Chociaż dokładna data powstania nie jest znana, wiemy, że w 1846 roku przeprowadzono remont meczetu, a jako pamiątkę umieszczono kamień przed jego wejściem. Drewniany meczet w Kruszynianach przetrwał wiele burzliwych wydarzeń historycznych, które miały miejsce na terenie Polski przez co najmniej dwa stulecia. Mimo tych trudności, dzięki staraniom społeczności tatarskiej i lokalnych władz, budynek zachował swój unikalny charakter i jest obecnie jednym z najważniejszych miejsc kultu dla Tatarów w Polsce.

Meczet jest drewnianą konstrukcją, wzniesiona w tradycyjnym stylu tatarskim. Charakterystyczne dla meczetu są niewielkie minarety oraz drewniane kopuły, które nadają mu wyjątkowy wygląd. We wnętrzu meczetu znajduje się bogato zdobiona sala modlitw oraz miejsca przeznaczone dla mężczyzn i kobiet. Warto również zwrócić uwagę na tradycyjne elementy wyposażenia, takie jak dywany i rękopisy.

Podróż szlakiem Tatarów w Województwie Podlaskim to wyjątkowe doświadczenie dla każdego miłośnika historii i kultury. Odkrywanie unikalnych miejsc tatarskiej kultury takich jak Białystok, Sokółka, Bohoniki czy Kruszyniany pozwala lepiej zrozumieć wielowiekową ich obecność w Polsce. Jest to również doskonała okazja, aby przyjrzeć się różnorodności kulturowej i docenić to, jak różne grupy etniczne i religijne na przestrzeni wieku współtworzą bogactwo polskiego społeczeństwa.

Wakacje 2023. Podlaskie dla aktywnych!

Podlaskie to doskonałe miejsce dla osób poszukujących aktywnych form wypoczynku. Nasz region oferuje wiele możliwości do uprawiania różnych form rekreacji na świeżym powietrzu. Od turystyki pieszej, jazdę rowerem po pływanie kajakiem i jazdę konną, Kochasz aktywność? Przyjeżdżaj do nas!

Jedną z najpopularniejszych form aktywnego wypoczynku w Podlaskiem jest turystyka piesza. Dlatego region oferuje doskonałe warunki do uprawiania nordic walkingu. Wiele tras i ścieżek zostało specjalnie przygotowanych dla miłośników tej dyscypliny. Nordic walking pozwala na aktywne zwiedzanie regionu, poprawę kondycji fizycznej i cieszenie się pięknem natury. Jeżeli chcecie spróbować swoich sił, to koniecznie odwiedźcie Supraśl, Czarną Białostocką, Tykocin oraz Białystok.

Region nasz jest bogaty w malownicze szlaki turystyczne, które prowadzą przez piękne lasy, pola, jeziora i rzeki. Szlak Papieski, Szlak Narwiański czy Szlak Nadbużański to tylko niektóre z tras, które można odkryć podczas jazdy rowerem czy kajakiem. Dzięki wyborze takiej formy aktywności zwiedzić możemy całościowo Pojezierze Augustowskie, Suwalszczyznę, Ziemię Sejneńską, a także wszystkie piękne zakątki krętej rzeki Narew. Do tego poznać możemy tereny nadburzańskie, gdzie także pięknych widoków nie brakuje – zarówno z poziomu gruntu jak i tafli wody.

Jazda konna to kolejna atrakcyjna forma aktywności. Można wybrać się na urokliwe przejażdżki, a przy okazji nauczymy się podstaw tej szlachetnej sztuki. Na koniu można poczuć się niczym dawny szlachcic. Ośrodki jeździeckie są we wspomnianym Supraślu. To dobre tereny, by opanować jazdę konną. Warto również wspomnieć o możliwościach żeglowania na licznych jeziorach i innych zbiornikach wodnych w regionie. Wbrew pozorom nie tylko Mazury są do tego odpowiednie. Choćby podlaski Augustów jest do tego idealny! Możemy też spróbować swoich sił w Rajgrodzie. To naprawdę przepiękne miejsce. Zresztą nazwa miejscowości nie jest przypadkowa!

Na rozgrzewkę możecie spróbować nowego szlaku w gminie Wasilków.

Wakacje 2023. Podlaskie na rowerze.

Województwo Podlaskie jest idealnym miejscem do zwiedzania na rowerze. To region, który oferuje wiele malowniczych tras rowerowych, piękne krajobrazy i unikalne atrakcje przyrodnicze. Bez względu na poziom zaawansowania rowerzysty, jest tu wiele do zobaczenia.

Jedną z najpopularniejszych tras rowerowych w regionie jest Szlak Green Velo. To jedno z najdłuższych tras rowerowych w Europie, które biegnie także przez piękne zakątki Podlaskiego. Szlak prowadzi przez urokliwe wioski, malownicze pola, lasy, wody, parki narodowe. Podczas podróży można podziwiać przyrodę, zwiedzać ciekawe miejsca i skosztować regionalnych przysmaków. Ale to nie jedyna opcja do wyboru.

Inną atrakcyjną trasą rowerową jest jazda wzdłuż Kanału Augustowskiego. Dobrym pomysłem jest “zaliczenie” wszystkich śluz, z których możecie podziwiać płynących kajakami i innymi jednostkami. Absolutnym hitem będzie Śluza Paniewo, która ze względu na ogromną różnicę poziomów wody, jest podwójna. Trasa wiedzie wzdłuż malowniczych regionów. Trasa jest łatwa do pokonania i doskonała dla rodzin z dziećmi, bo po drodze nie ma zbyt dużego ruchu samochodowego.

Jak Podlaskie rowerem, to też koniecznie można odwiedzić Puszczę Białowieską i spotkać żubry. Możecie na przykład przyjechać pociągiem z Białegostoku do Hajnówki, a dalej ruszyć leśną trasą rowerową do Białowieży. Dobrym pomysłem będzie także jazda wzdłuż trasy kolejki wąskotorowej, którą dojedziecie do miejscowości Topiło. Możecie też wybrać się drogą Narewkowską nad Siemianówkę oraz drogą przez Orzeszkowo w kierunku miejscowości nadburzańskim. Z Hajnówki da się także bezpiecznie rowerem dojechać do Białegostoku. Możliwości są niemal nieograniczone!

Warto również wspomnieć o infrastrukturze rowerowej w regionie. Podlaskie jest dobrze przygotowane do przyjęcia rowerzystów, oferując liczne ścieżki rowerowe, miejsca do odpoczynku czy jedzenia. Dłuższe wyprawy wymagają krzepy, a tu nie brakuje solidnej kuchni, która zapełni Wasze brzuchy na cały dzień. Odkrywanie regionu na dwóch kółkach pozwala na bliższe poznanie uroku regionu Podlaskiego i cieszenie się niezwykłymi krajobrazami.

Karol Okrasa w Tykocinie. Inspiruje gospodynie, a one inspirują się nim.
Karol Okrasa w Tykocinie. Zdjęcie archiwalne / fot. podlaskie.eu

Wakacje 2023. Kulinarna podróż po Podlasiu.

Podlasie to nie tylko piękne krajobrazy i fascynująca historia, ale także bogactwo kulinarnych doznań. Nasz region słynie z wyjątkowych smaków i tradycyjnych potraw, które przykuwają uwagę zarówno miejscowych, jak i turystów. Zapraszamy na kulinarną podróż po Podlasiu!

Podlaskie dania są doskonałym połączeniem smaków polskich, litewskich, białoruskich i żydowskich. Można spróbować kartaczy, pierogów w wielu odmianach, babki ziemniaczanej, a to wszystko z kapustą kiszoną, ogórkami kwaszonymi, wszystko popijając kwasem chlebowym. Do tego zestawu koniecznie spróbujcie śledzia w wielu odmianach. Na przykład w Tykocinie, gdzie pielęgnowana jest pamięć o Żydach. Natomiast tatarskie Kruszyniany pokażą Wam kuchnię zupełnie odmienną. Zasmakujecie tam baraniny i poznacie co to jest pierekaczewnik.

Można spróbować też spróbować słynnej palcówki czyli kiełbasy, która swoją nazwą zawstydza inne regiony kraju niczym słowo “popierdolić” używane w Poznaniu. Warto też zasmakować wędlin. W naszym regionie wytwarza się wiele wysokiej jakości produktów mięsnych. Kiełbasy swojskie, kabanosy, boczek czy suszone mięso to tylko niektóre z mięs, jakie warto spróbować podczas wizyty w regionie.

Podlasie słynie także z wyjątkowych serów, które są produkowane z naturalnego mleka w małych gospodarstwach. Koryciński czy kozi smakują i pachną tak, że nie zapomnicie tego do końca życia. Warto wybrać się na jakiś festyn (których w wakacji nie brakuje), gdzie lokalni wytwórcy prezentują swoje wyroby. Wtedy można posmakować wszystkiego. Ważnym elementem kulinariów Podlasia są również lokalne gospodarstwa ekologiczne, które oferują świeże owoce, warzywa i miody. Truskawki królują w Korycinie, najpyszniejsze ogórki są w Kruszewie, a jak miody to tylko z Puszczy Białowieskiej. A skoro o słodyczach mowa, to koniecznie zasmakujcie Marcina z Hajnówki oraz jagodzianek z Augustowa.

Podlasie to prawdziwy raj dla smakoszy. Wizyta w naszym regionie to doskonała okazja do degustacji unikalnych potraw, które stanowią połączenie różnych tradycji kulinarnych. Zachęcamy do eksploracji podlaskiej kuchni i odkrywania smakowych tajemnic tego pięknego regionu.

Wakacje 2023. Podlaskie Parki Narodowe – raj dla miłośników przyrody

Narodowe Parki w województwie Podlaskim to: Białowieski, Narwiański, Wigierski i Biebrzański. Wszystkie cztery zasługują na osobną uwagę oraz zwiedzanie. Każdy z nich to prawdziwy raj dla miłośników przyrody. Te obszary chronione oferują niezwykłe krajobrazy, różnorodność przyrodniczą i unikalne ekosystemy, które zachwycają odwiedzających. Możemy w nich zwiedzać rozległe obszary leśne, łąki, torfowiska, jeziora, rzeki.

Jednym z najbardziej znanych obszarów w Białowieskim Parku Narodowym jest Puszcza Białowieska, która jest jednym z ostatnich pierwotnych lasów w Europie. To miejsce zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i jest domem dla licznych gatunków roślin i zwierząt, w tym słynnych żubrów, dla których przyjeżdżają turyści z całego świata. Warto wybrać się do ścisłego rezerwatu z przewodnikiem, a także przejechać się kolejką wąskotorową z Hajnówki do miejscowości Topiło. Dobrze jest też zasmakować lokalnego jadła, by się posilić, gdyż na tych terenach czeka Was bardzo dużo spacerowania.

Kolejnym fascynującym miejscem jest Biebrzański Park Narodowy. Osowiec-Twierdza, Goniądz, Dolistowo Stare i wiele innych miejscowości to miejsca, które koniecznie musicie zobaczyć. Tak samo nie możecie nie przejść się kładkami na Carskim Trakcie. Dzięki temu może napotkacie łosie! Biebrzański Park Narodowy to jedno z największych i najcenniejszych bagien w Europie Środkowej. To miejsce jest ostoją dla wielu rzadkich i zagrożonych gatunków ptaków, takich jak bielik, żuraw, bocian czarny i orlik krzykliwy. Uważajcie tu na wycieczki piesze, bardzo łatwo jest zabłądzić, więc lepiej sami nie zapuszczajcie się w głąb lasów.

fot. P. Jakubczyk

Narwiański Park Narodowy skupiony jest wokół Kurowa, Kruszewa, Waniewa, Śliwna czy Suraża. Ten ostatni jest jednym z najmniejszych miast w Polsce. Świetnie położony nad Narwią, idealną do pływania kajakiem. Możemy zacząć trasę w Doktorcach, by krętym korytem dopłynąć do miasteczka. Waniewo i Śliwno to miejscowości połączone kładką nad rozlewiskami. Możemy tam się przeprawiać specjalnymi platformami po rzece, a także obserwować przyrodę z wież widokowych. Kruszewo słynie z ogórków oraz zerwanego mostu. A Kurowo jest siedzibą Parku Narodowego, w którym więcej dowiecie się o lokalnej przyrodzie, a także będziecie mogli popływać pychówkami – czyli łodziami z długimi wiosłami.

Wigierski Park Narodowy, mimo że przyciąga swoimi czystymi, polodowcowymi jeziorami, to tak naprawdę w większości składa się z lasów. Dlatego trzeba się nastawiać do wyjazdu zarówno nad jezioro, jak też do Puszczy Augustowskiej. Gdy będziecie już nad jeziorem Wigry, to koniecznie wybierzcie się do klasztoru, z którego będziecie mogli obserwować całe piękno przyrody z góry. Ten Park Narodowy idealnie nadaje się do zwiedzania rowerem. Liczba miejsc, które można objechać jest ogromna. A wszędzie spotkamy wspaniałe widoki.

fot. Krzysztof Mizera / Wikipedia
fot. Narwiański Park Narodowy

Kładka Waniewo-Śliwno jest całkowicie odnowiona! Doczekaliśmy końca remontu.

Nareszcie mamy dobre wiadomości. Kładka łącząca dwie wsie w Narwiańskim Parku Narodowym – Waniewo i Śliwno była przez dłuższy czas niedostępna, a to za sprawą wójta Waniewa, który zapowiadał remont, a nic nie robił w tej sprawie. Na szczęście to już historia, bo prace ruszyły w tym roku i właśnie dobiegły końca. Turyści znów, po dłuższej przerwie mogą cieszyć się wspaniałą wyprawą kilometrową kładką, po drodze zaliczając przeprawę pływającymi platformami przez rozlewiska rzeki, a także korzystania z widoków ze specjalnych wież.

Już nie trzeba przyjeżdżać do Śliwna, by wracać do tego samego punktu. Teraz można zaczynać wyprawę także w Waniewie – tak jak dawniej. A to jest szczególnie ważne dla rowerzystów, którzy często przyjeżdżali z Białegostoku, a potem jechali w stronę Tykocina lub Łap (lub odwrotnie).

Kładka Śliwno-Waniewo powstała w 2009 roku. Dzisiejsze Śliwno i Waniewo po raz pierwszy połączono ponad 500 lat wcześniej. Pierwsze wzmianki o moście pochodzą z 1447 roku. Waniewo było wtedy mazowieckim grodem granicznym strzegącym mostu i przeprawy przez Narew. W roku 1511 w połowie przeprawy zbudowano zamek, dziś w tym miejscu zlokalizowany jest punkt widokowy, z którego oprócz rozlewisk Narwi zobaczyć można także panoramę dzisiejszego Waniewa.

Choć dziesięć lat później drewniany most został zniszczony po raz pierwszy przez pożar wywołany podczas konfliktu między rodami Radziwiłłów i Gasztołdów, a kolejnych latach był kilkukrotnie niszczony i odbudowany, to przeprawa funkcjonowała aż do czasów I wojny światowej. W 1915 roku most został celowo i doszczętnie spalony. Po prawie 100 latach w jego miejscu zbudowano kładkę Śliwno-Waniewo. Kładka została gruntownie wyremontowana w 2019 roku od strony Śliwna, tam gdzie administruje Narwiański Park Narodowy. W 2023 roku wyremontowano część w Waniewie, którą administruje gmina.

Featured Video Play Icon

Podlaskie to także kraina wielu kolorów! Sami zobaczcie.

Województwo Podlaskie, to prawdziwa perła o niezwykłym pięknie i zróżnicowanej kulturze. Region ten przyciąga podróżników swoim spokojem, kolorytem, rustykalnością i nieskalaną bliskością natury. O tym wszystkim można się przekonać w kolejnym filmie blogerów TraveLOVE, którzy zabrali widzów na niezwykłą podróż po naszym malowniczym regionie, gdzie odkrywali fascynującą mozaikę kulturową i niesamowitą różnorodność kolorów.

Jednym z charakterystycznych elementów krajobrazu Podlasia są bocianie osady, które rozsiane są po całym regionie. Gniazda bocianów na dachach wiejskich chat oraz na wysokich słupach energetycznych stanowią nieodłączny element tego miejsca. Obserwowanie tych majestatycznych ptaków w ich naturalnym środowisku to niezapomniane przeżycie, które dodaje uroku podlaskim pejzażom.

Podlaskie województwo słynie również z malowniczych wiosek, które zachwycają swoim kolorowym charakterem. Drewniane chałupy o jaskrawych barwach tworzą unikalną atmosferę i przypominają o tradycjach ludowych, które są nadal żywe w naszym regionie. Spacerując po tutejszych uliczkach, niekiedy można napotkać mieszkańców, którzy chętnie utną pogawędkę. A to w dzisiejszym “zamkniętym społeczeństwie” prawdziwa wartość.

Nie sposób nie wspomnieć o zabytkowych drewnianych cerkwiach, które stanowią istotny element kultury oraz dziedzictwa Podlasia i przyciągają turystów jak magnes. Ich kolorowe malowidła i architektura przyciągają uwagę odwiedzających, a wnętrza tych świątyń skrywają prawdziwe skarby artystyczne. Cerkwie te są świadectwem wielowiekowej historii i różnorodności wyznań, które kształtowały region.

Województwo podlaskie to również prawdziwe rajskie miejsce dla miłośników przyrody. Liczne parki narodowe i rezerwaty przyrody, takie jak Białowieski Park Narodowy czy Biebrzański Park Narodowy, oferują unikalne możliwości obcowania z dziką przyrodą. Podlaskie jest ostoją dla wielu gatunków ptaków, zwierząt i roślin, a wspaniałe trasy rowerowe i szlaki piesze umożliwiają odkrywanie piękna regionu na własną rękę.

Podczas podróży po Podlasiu warto zatrzymać się również w lokalnych restauracjach i spróbować tradycyjnych potraw kuchni podlaskiej. Region ten słynie z wyjątkowych specjałów, takich jak pierogi, babka ziemniaczana, kartacze, kiszka ziemniaczana czy tradycyjna biała kiełbasa.