sie-zmienial-rynek-kosciuszki-teraz-serce-miasta

Rynek Kościuszki, tak się zmieniał, że teraz to serce miasta

Rynek Kościuszki to najpopularniejsze miejsce w Białymstoku, gdzie najbardziej czuć tętno miasta, czyli wszystkich ludzi, którzy tu przychodzą. Szczególnie to życie widać latem. Wczoraj w mieście mieliśmy wspaniałą pogodę, część ludzi wyjechała na plaże, część zdecydowała się zostać w mieście. I tak na Rynku były gigantyczne tłumy – jedni przyszli na Oktawę Kultur, inni posiedzieć przy piwku w ogródkach, a jeszcze inni na obiad i lody. Kolejni zaś spacerowali. I tak Rynek Kościuszki był przepełniony.

Rynek Kościuszki w Białymstoku

Obecnie Rynek Kościuszki zaczyna się przy katedrze, zaś kończy w okolicach hotelu Cristal. Podzielony jest ul. Sienkiewicza. Po stronie kościoła mamy tak zwaną część “reprezentacyjną”. To tam odbywają się wszelkie uroczystości. Z tego powodu nawet przeniesiono pomnik Józefa Piłsudskiego, który kiedyś stał bliżej Ratusza. Obecne władze przesunęły też fontannę, która niegdyś stała również bliżej ratusza.

Metamorfoza rynku Kościuszki

Rynek Kościuszki przeszedł ogromną metamorfozę. Przed przebudową ul. Suraska i Rynek właśnie były przejezdne. Pod Ratuszem i Kinem Ton stały przystanki autobusowe. Między Rynkiem a Suraską zamiast placu były drzewa, krzaczki i ławki, gdzie najwięcej czasu spędzali tak zwani “żule”. Po drugiej stronie Ratusza też mieliśmy więcej roślinności. Zmiana wyglądu Rynku wzbudziła ogromne emocje, było wielu przeciwników, szczególnie jak ciężki sprzęt zaczął wycinać drzewa. Koniec końców, najpierw krytykowany nowy Rynek Kościuszki w końcu zaakceptowano i teraz mamy tutaj miejsce tętniące życiem.

Transformacja Biznesów w Białymstoku

Stało się to także jeszcze z innego powodu. Część lokali należało do miasta, które niejako wymusiło, by zmienił się w nich rodzaj prowadzonej działalności. I tak na przykład zamiast księgarni Akcent, mamy kawiarnio-księgarnię Akcent. Sklep ze sztuką Desa przeniósł się na Suraską, a w jego miejscu mamy teraz Chili Pizzę. Obok zamiast kiosku Ruch powstał pub PRL. Nawet sklep spożywczy Ratuszowy zniknął, by w jego miejsce pojawiła się restauracja Ratuszowa. Później zaczęły znikać także Banki. Citi Bank oddał swoje miejsce restauracji Babka, zaś Apteka – Gospodzie Podlaskiej. Później kolejne sklepy z odzieżą zaczęły znikać i mamy np. lodziarnie “U Lodziarzy” i Bella Vitę. I tak w ciągu ostatnich lat lokali, gdzie można zjeść, posiedzieć i wypić, a nawet potańczyć przybyło. Gdyby w Białymstoku zimy były łagodniejsze, to ogródki mogłyby stać cały rok – odpowiednio osłonięte i nagrzane. Przy naszych -20 raczej nie ma na to szans.

 

fot. Karol Rutkowski / Wikipedia

Niezwykłe łodzie i koncert LemON

Już jutro w letniej stolicy Polski czyli w Augustowie odbędzie się coroczna impreza “Co ma pływać, nie utonie”. Zasady są proste trzeba skonstruować oryginalną, lecz amatorską łódź, która popłynie rzeką Netta i zrobi to w wyznaczonym czasie. Jurorzy będą oceniać oryginalność konstrukcji oraz sposób budowy. Oczywiście ważne jest też, by łódź się nie zatopiła podczas pływania. Uczestnicy otrzymają nagrody o łącznej wartości 40 tys. złotych.

 

To nie koniec atrakcji tego dnia. Najpopularniejsza impreza w Augustowie to też koncerty. A w tym roku wystąpią Eleanor Gray, a gwiazdą wieczoru będzie niezwykle utalentowany Igor Herbut ze swoim zespołem Lemon. Impreza rozpocznie się o 15.30. Koncerty o godz. 19.

 

Będzie się działo!

 

fot. M. Giełczyński / Wikipedia

bialostocczyzna-co-warto-zobaczyc

Białostocczyzna – co warto zobaczyć?

Białostocczyzna  nie kojarzy się turystom specjalnie. Po prostu Białystok i jego Ratusz, Katedra, Kościół Św. Rocha, Pałac Branickich i może dla dociekliwych – zabytkowe Bojary i resztki Chanajek. Jeżeli jednak spojrzymy szerzej na cały powiat, to okaże się, że jest aż 10 miejsc wartych odwiedzenia!

Białostocczyzna – co warto zobaczyć? Atrakcje w Białymstoku

1. Kładki Śliwno – Waniewo + Zerwany most

Absolutny numer jeden, o czym się już rozpisywaliśmy. Kładki łączące Śliwno i Waniewo. Mamy 4 promy, którymi musimy się przeprawiać po rozlewiskach przeciągając linę, mamy też wieżę widokową i możliwość obserwowania różnych gatunków ptaków. Zupełnie obok jest Kruszewo i zerwany most, z którym wiążę się legenda. Więcej tutaj: Kładka – Waniewo Śliwno

2. Supraśl

Małe miasteczko pod Białymstokiem jest magiczne. Mamy wspaniały klasztor, bulwary, na których można naprawdę fantastycznie wypocząć, a także kultowa Jarzębinka z regionalnym jadłem. Musimy jednak przyznać, że jadło nadal jest w porządku, jednak cała reszta w Jarzębince się skiepściła. Jednak podtrzymujemy, że warto tam zajrzeć choć raz, by zjeść na przykład kartacze.

3. Tykocin

Kolejne ciekawe miasteczko na mapie Białostocczyzny. Można w nim zwiedzić zabytkowy kościół, synagogę, a także zrekonstruowany zamek! Wszystko to oplecione rzeką Narew, do której niedaleko (Złotoria) wpada rzeka Supraśl. Warto też zajrzeć do Kiermus, gdzie jest muzeum oraz w co drugą niedzielę targ staroci.

4. Suraż

Skoro o Narwi mowa, to nie można pominąć świetnej atrakcji jaka nas czeka w Surażu. Tam możemy wypożyczyć kajaki. Następnie zostaniemy przewiezieni z nimi do Doktorc, skąd rzeką będziemy mogli dopłynąć do Suraża. Widoki jak w Konopielce, cisza, spokój i dużo wędkarzy po drodze. Więcej o kajakach przeczytasz tutaj: Kajaki w Surażu

5. Kopna Góra

Co jeszcze warto zobaczyć? Kopna Góra to ciekawa propozycja dla tych, którzy są miłośnikami przyrody. Tam znajduje się Arboretum czyli specjalny ogród botaniczny, w którym można podziwiać wiele ciekawych gatunków roślin. Jest też ciekawa, drewniana chatka, w której możemy się poczuć, jakbyśmy się przenieśli o bardzo wiele lat do tyłu.

Malownicza Białostocczyzna

Białystok, położony w otoczeniu malowniczych terenów, kryje wiele atrakcji dla miłośników przyrody i aktywnego wypoczynku. Jednym z niezwykłych miejsc wartych odwiedzenia jest Strękowa Góra, gdzie wznosi się polodowcowe wzniesienie, stanowiące punkt widokowy na urokliwą dolinę Narwi. Szczyt tego wzniesienia osiąga imponującą wysokość 126,9 m nad poziomem morza, co zapewnia zapierający dech w piersiach widok.

Białostocczyzna – co jeszcze warto zobaczyć?

Nieopodal znajdują się również miejscowości takie jak Michałowo, Bondary i Czarna Białostocka, które otaczają Zalewy. Warto zaznaczyć, że choć Bondary oferują wspaniałe widoki z wieży widokowej oraz możliwość grillowania, to jakość wody w tamtejszym zalewie jest niestety niezadowalająca, więc kąpiele należy raczej sobie odpuścić. Na końcu, ale równie ciekawie, warto wspomnieć o Wasilkowie, gdzie nad Zalewem utworzono basen oraz wyciąg do nart wodnych. To doskonałe miejsce na aktywne spędzenie czasu na wodzie, ciesząc się wspaniałą atmosferą i możliwością rekreacji na świeżym powietrzu. Więc wahaj się, warto tam się wybrać i doświadczyć niesamowitych atrakcji!

atrakcje-na-suwalszczyznie-co-zwiedzic-i-gdzie-jechac

Atrakcje na Suwalszczyźnie. Co zwiedzić i gdzie jechać?

Atrakcje na Suwalszczyźnie, które warto zwiedzić, są niezwykle różnorodne i fascynujące. Jeśli pogoda wreszcie dopisze w najbliższy weekend, Suwalszczyzna zaprezentuje się w całej swojej pięknej odsłonie. Zimą Suwalszczyzna może być surowa i mroźna, ale latem staje się łagodna jak baranek, zachęcając do odkrywania swoich uroków. Region ten obfituje w malownicze jeziora, w tym najgłębsze jezioro w Polsce – Hańcza, idealne do żeglugi, kajakarstwa i wędkowania. Ponadto, Suwalszczyzna oferuje piękne szlaki turystyczne, które prowadzą przez urocze lasy i pagórkowate tereny, zachęcając do pieszych wędrówek i rowerowych przejażdżek.

Atrakcje na Suwalszczyźnie – aktywny wypoczynek

Podróż powinniśmy rozpocząć od Augustowa. Tuż przy bulwarach kupimy przepyszne lody, a następnie możemy wsiąść na statek, który zabierze nas nad dzikie tereny Rospudy. Z pokładu obejrzymy unikalną przyrodę występującą w tamtym miejscu.

co-zwiedzic-na-suwalszczyznie

Następna atrakcja na Suwalszczyźnie – Stary Folwark

Kolejny krok naszej wycieczki to Stary Folwark i pokamedulski zakon w Wigrach, którego początki datuje się na XVII wiek. Z wieży kościoła możemy podziwiać przepiękne widoki na jezioro Wigry. Dodatkowo możemy przejść się przez cały kompleks budynków i podziwiać wspaniałą architekturę.

Po takim spacerze na pewno zgłodniejemy, dlatego też warto wybrać się na dalszą część wycieczki do Szelmentu. Tam najpierw zjemy obiad, zaś później możemy wybrać się na plażę lub na wyciąg nart wodnych.

Perełki Suwalszczyzny – 2 atrakcje na Suwalszczyźnie godne odwiedzenia

Gdy już się wyszalejemy, to warto zahaczyć na chwilkę o jeszcze dwa ciekawe miejsca na mapie – pierwsze to miejscowość Smolniki, gdzie kręcono niektóre sceny Pana Tadeusza. Przepiękne widoki na jeziorko, kompletna cisza i unikalny krajobraz. Jest oczywiście punkt widokowy, dzięki któremu zobaczymy wszystko w pełnej okazałości! Drugi punkt do zahaczenia to trójstyk granic. Miejsce, gdzie stykają się ze sobą 3 kraje – Polska, Rosja i Litwa. A gdy już to zrobimy, to warto też postawić krok tuż za granicę województwa. W Stańczykach będą czekać na nas wspaniałe, wielkie akwedukty, po których kiedyś jeździły pociągi. Wejście na akwedukty jest płatne.

atrakcje-na-suwalszczyznie

I tutaj należy zakończyć wycieczkę. Właśnie zwiedziliśmy Suwalszczyznę w pełnej okazałości!

 

zubki-bialostockie-zapomniana-stacja-puszczy-knyszynskiej

Zubki Białostockie. Zapomniana stacja w Puszczy Knyszyńskiej

Stara, zapomniana stacja kolejowa to symbol miejscowości Zubki Białostockie leżącej tuż przy granicą z Białorusią. Mieściła o się ona na legendarnym szlaku Białystok – Wołkowysk – Baranowicze, otwartym w 1886 roku. Przypomnijmy, że wtedy Polski nie było na mapie, a tereny ówczesnej RP znajdowały się pod rządami Rosjan. Dlatego też linia łączyła Białystok z tak ważnymi wtedy ośrodkami jak Mińskiem, Smoleńskiem i Moskwą. Istnienie połączenia oczywiście ratowało byt wszystkich miejscowości leżących przy trasie – w tym Gródka i Zubek, przez których okolice przejeżdżały pośpieszne pociągi do Moskwy. Dziś do Moskwy pociągiem dojedziemy z Warszawy, trasą przez Siedlce i Terespol.

Historia stacji Zubki Białostockie w Puszczy Knyszyńskiej

Po II Wojnie Światowej linia Białystok – Zubki Białostockie nadal istniała. A po drodze pociąg stawał na stacji Białystok Fabryczny – Kuriany – Żednia – Waliły – Zubki, a w latach 60. jeszcze dodatkowo w Zajeziercach, Sokole i Straszewie. Wbrew pozorom linia była naprawdę bardzo obłożona. Pociągi kursowały bardzo często, a transport towarów odbywał niemalże nieustannie. Linia przebiega głównie przez Puszczę Knyszyńską, więc dla podróżnych był to dodatkowy walor.

Zapomniana stacja

Niestety przemiany ustrojowe w Polsce zrujnowały linię. W latach 90. zabierano kolejne połączenia, a ostatni pociąg do Zubek Białostockich ruszył 2 kwietnia 2000 roku. Likwidacja połączeń kolejowych na danej trasie to zawsze jest wyrok śmierci dla wszystkich miejscowości leżących przy trasie. Tak się stało również przy okazji decyzji o likwidacji połączeń do Zubek. Bieda ogarnęła mniejsze miejscowości, co skłoniło ludzi do opuszczania ich na rzecz większych i lepiej skomunikowanych ośrodków.

Ocalić od zapomnienia Zubki Białostockie

Ostatnio nastąpiła próba przywrócenia legendarnych pociągów. Jednak połączenia powróciły symbolicznie, bardziej dla turystów. Pociąg kursuje tam i z powrotem po jednym razie w sobotę i niedzielę. Stację jakie mija to Kuriany, Zajezierce, Żednia, Sokole i Waliły. Zubki Białostockie zostały natomiast zapomniane i utracone na zawsze. Obecnie są praktycznie wyludnione, a po stacji kolejowej niewiele już zostało. Na reaktywacje linii nie ma co liczyć. Musiałby najpierw powstać program rozwoju małych miast i wsi. Wtedy można byłoby myśleć o ewentualnej odbudowie linii i wszystkich stacji, które kiedyś istniały, a dziś pozostały po nich jedynie wspomnienia.

podlaskie-plaze-ktore-sa-najlepsze

Podlaskie plaże są lepsze niż te nad morzem

Podlaskie plaże bez parawanów, krzyczących sprzedawców i drakońskich cen! Wybieramy najlepsze plaże w Podlaskiem, które mogą konkurować z nadmorskimi kurortami.

Podlaskie plaże, tu zamiast tłumów turystów można cieszyć się ciszą i spokojem

W ostatnim czasie polskie Morze Bałtyckie ma złą prasę. Z roku na rok jest tam coraz drożej, nie można w spokoju wypocząć, bo co chwile sprzedawcy jedzenia wydzierają się na cała plażę, że mają gorące pierogi, lody czy popcorn. Ostatnio pojawił się kolejny głupi trend – wydzielanie sobie kawałka plazy parawanami. Najwyraźniej pokochaliśmy mieszkać w zamkniętych osiedlach i ten trend przywieźliśmy nad morze. Zaś reszta podpatrzyła i naśladuje. Efekt? Koszmarny. Całe plaże zabudowane parawanami, nie da się przejśc. Czy w takich warunkach da się wypoczywać? Absolutnie nie!

Najlepsze plaże w Podlaskiem

Tymczasem w Podlaskiem mamy bardzo dużo miejsc, gdzie jedyne co słychać to krzyki bawiących się w wodzie dzieci i ewentualnie muzykę. Plaże już dawno przeszły renesans i są obłożone złotym piaskiem, zaś w pobliżu bez problemu znajdziemy toalety i gastronomię. Przejrzymy najlepsze kąpieliska w regionie. Od razu musimy zaznaczyć. Za najlepsze trzeba uznać miejsca, w których woda jest czysta! Oczywiście, kąpieliska przechodzą badania sanitarne, ale największym dowodem na to, że woda w danym miejscu jest wyjątkowo czysta – jest fakt, że znajdują się w niej raki. Najlepszej jakości woda znajduje się przede wszystkim w jeziorach polodowcowych – a takich nie brakuje na Suwalszczyźnie.Od lat tłumy można napotkać w Augustowie, choć w jego okolicach jest dużo lepiej. Tuż pod letnią stolicą Polski mamy miejscowość – Przewięź.

Od lat cieszy się ono ogromnym zainteresowaniem “wtajemniczonych” – czyli tych, szukających spokojnych plaż bez gigantycznych tłumów. Przede wszystkim w Przewięźi można plażować nad dwoma jeziorami do wyboru. Pierwsze to Studzieniczne zaś drugie to Białe Augustowskie.Drugie miejsce jeszcze lepsze od pierwszego. To Sucha Rzeczka i Serwy, a także Płaska i okoliczne śluzy. Przepięknie jest również pod Sejnami w Gibach, tuż przy granicy z Litwą – gdzie są jeziora Gieret, Pomorze i Zelwa. Trudno nie wspomnieć o Jeziorze Wigry, gdzie można się kąpać przy ośrodku PTTK w Starym Folwarku. Ostatnie, choć nie najgorsze – to jezioro Szelment.

Sporty wodne na podlaskich plażach

Jeżeli chodzi o jakość wody, to wszystkie powyższe są absolutnymi prymusami. Jeżeli chodzi o nawierzchnię, to można napotkać piaszczystą – jak nad morze, ale też trawiastą, jeżeli ktoś nie przepada. Tereny są tak ukształtowane, że dla każdego coś miłego. Pod względem atrakcji też jest ciekawie. Oczywiście bez problemu wypożyczymy sprzęt wodny, ale też wybierzemy się na wycieczki statkiem – to w Augustowie. W Szelmencie natomiast będziemy mogli poszaleć na wyciągu nart wodnych. Zaś w pozostałych na pewno możemy liczyć na bardzo duży spokój i względną ciszę. W każdym z wymienionych miejsc bez problemu odnajdziemy blisko gastronomię, toalety i noclegi. Jest też wiele mniejszych jeziorek, które są jeszcze spokojniejsze i jeszcze cichsze. Jednak te proponujemy odkryć samodzielnie. Bo, gdy o nich napiszemy może już tam nie być aż tak cicho i spokojnie…

Dziewczynka z Konewką wciąż podbija Wasze serca

Przez weekend zrobiliśmy internetowe głosowanie na to, który z murali jest lepszy Dziewczynka z konewką czy też Chłopiec na pieńku. Pierwszy mural dosłownie zdetronizował nowe dzieło wynikiem 403 do 66. Wynik pokazuje jasno, że chłopiec nie miał szans, a dziewczynka wciąż podbija Wasze serca. Prawdopodobnie to, co urzeka w muralu przy Al. Piłsudskiego w Białymstoku, to fakt, że na ogólny odbiór muralu wpływa prawdziwe drzewo. Dzięki temu Dziewczynką z konewką jest taka unikatowa.

 

Białystok cały czas powiększa swój zasób murali. Wszystkie naprawdę cieszą oko, oby było ich jeszcze więcej. Dziękujemy za udział w głosowaniu!

Podlaska Oktawa Kultur zbliża się wielkimi krokami. Zobacz plan

 X edycję festiwalu rozpocznie tradycyjnie parada zespołów z wielu krajów. Później przez kilka dni będą koncerty, koncerty i jeszcze raz koncerty! Oto plan:

26 lipca

Parada zespołów oraz koncerty:
Mdzlevari (Gruzja), Žilvitis (Litwa), Stanica (Rosja), Regimantas Šilinskas (Litwa), Biełyje Rosy (Białoruś)

 

27 lipca

Poimenikos Aylos (Grecja), Gosciniec (Białoruś), Sarakina (Polska), Pijana Sypialnia (Polska), Lovzar (Polska, Czeczenia), Woda Na Młyn (Polska), Klezmafour (Polska)

 

28 lipca

Kazaczata (Adygeja), Srpski Vitezovi (Bośnia i Hercegowina), Cicha&Pałyga (Polska), Skaz (Rosja), Chudesiya (Bułgaria), Vołosi (Polska)

 

29 lipca

Rada Dance Art (Polska), Grajewianie (Polska), Volnitsa (Rosja), Prolisok (Ukraina), Dnipro (Ukraina)

 

30 lipca

Kurpie Zielone (Polska), Agnieszka Żemek-Pawczyńska (Polska), Hilluley Adar (Izrael), Klek (Chorwacja), Chór im. Veryovki (Ukraina)

 

Impreza odbędzie się na Rynku Kościuszki w Białymstoku. Start koncertów każdego dnia o godz. 18. Wstęp wolny.

 

A tak było w roku ubiegłym:

Gdzie odlatują bociany i dlaczego wracają?

Bociany to bardzo interesujące ptaki. Zimą odlatują do ciepłych krajów, gdzie mogłyby w zasadzie zostać na zawsze, jednak zawsze wiosną wracają. A trzeba wiedzieć, że trasa lotu bociana nie jest taka prosta. To nie jest tak, że skoro ptak może latać, to leci na południe prostą drogą.

 

Bociany zazwyczaj wybierają jedną z dwóch tras. W swojej wędrówce muszą ominąć Morze Śródziemne. Te, które lecą z Polski udają się wpierw do Turcji. Po drodze odlatujące bociany napotykają swoich sąsiadów z innych krajów i na południe lecą coraz większą grupą. Przelot ten trwa na Bałkanach od połowy sierpnia do końca pierwszej dekady września i jest to jeden z najwspanialszych spektakli przyrodniczych w Europie, robiący niezapomniane wrażenie.

 

Bociany, gdy dotrą do Turcji lecą dalej. Ich trasa przebiega przez wybrzeża Morza Śródziemnego, dolinę Jordany, półwysep Synajski, a także Morze Czerwone. Dalej lecą doliną Nilu, którą omijają Saharę. Ostatecznie ptaki docierają nad Jeziora Afrykańskie. Niektóre lecą jeszcze dalej – wybierając dorzecze Kongo i dorzecza Zabezi i Limpopo. Niektóre dolatują nawet do RPA.

 

Dlaczego więc bociany wracają do Polski? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo są łasuchami. W czasie, gdy jest u nas wiosna i lato, to w Afryce rozpoczyna się pora sucha, co utrudnia zdobycie pożywienia. Zaś w Polsce w tym czasie jak w stołówce. Dlatego też to u nas bociany się rozmnażają, bo dzięki łatwemu zdobywaniu pożywienia bez problemu mogą wykarmić młode. Wbrew pozorom bociany nie jedzą samych żab (nie są przecież Francuzami tylko Polakami), tylko owady i mięso. Dlatego w menu każdego ptaka są pasikoniki, dżdżownice, ślimaki, gryzonie, małe ryby, żaby, węże, krety, łasicie, gronostaje, a nawet pisklęta ptaków i młode zające!

 

Co 4 bocian na świecie to Polak. Ptak w naszych warunkach przyrodniczych ma wielki wybór jeżeli chodzi o pożywienie. Tylko się cieszyć, że boćki mają się u nas dobrze. Niestety czasem zbyt zimno i muszą wybrać inne miejsca, gdzie będą mogły się wyżywić.

Green Velo i Kanał Augustowski. Turyści zyskują na współpracy obu krajów

Polacy i Białorusini wspólnie debatowali o kanale Augustowskim, którym można się poruszać w obu krajach. Ważnym elementem rozmów było poszukiwanie rozwiązań dla aktualnych problemów. Między innymi co zrobić, gdy poziom wody w kanale jest zbyt niski. Dodatkowo rozmawiano też o możliwości wpisania kanału na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dodatkowym tematem było połączenie szlaku Green Velo z drogami dla rowerów na Białorusi.

 

W tym roku grupa spotka się po raz kolejny. Warto zaznaczyć, że oba kraje współpracują ze sobą ze względu na rozwój turystyki w tamtym regionie. Białorusini mimo, że nie należą do Unii Europejskiej, to wprowadzili takie regulacje, że można po ich stronie korzystać z kanału Augustowskiego bez wiz. Jeżeli dodamy do tego planowanie połączenie szlaków rowerowych i inne ułatwienia dla turystów, którzy mogą bez wiz zajść lub zajechać rowerem do białoruskiej części Puszczy Białowieskiej, a także wybrać się do Grodna, to możemy powiedzieć, że współpraca polsko-białoruskich grup układa się nieźle i z korzyścią dla polskich turystów.

Galeria zyskała wspaniałe dzieło Śleńdzińskiego

Galeria im. Sleńdzińskich w swojej kolekcji ma dzieło Ludomira Sleńdzińskiego – „Portret Heleny Dobrowolskiej”.  Obraz został namalowany w 1925 roku. W latach 30-tych XX w. został sprzedany do USA. Powrót dzieła do Polski zbiegł się w czasie z 25-leciem działalności galerii. Wartość artystyczna całej kolekcji została mocno podniesiona.  Można tylko się cieszyć, że polskie dzieła wracają do Polski.

 

fot. Wrota Podlasia

Ostatnia sztuka wyginęła w XVIII wieku. Czy kiedyś znów się pojawią?

Nieistniejące już prastare zwierzę z rodziny wołowatych znajduje się w Herbie Sejn, Bielska Podlaskiego czy Tykocina. Mowa tutaj o Turze. W uproszczeniu można powiedzieć, że był to dziki byk. Żył na wolności między innymi w Puszczy Białowieskiej. Niestety po II wojnie światowej panował bardzo duży głód i ostatnie badania wskazują, że zwierzę przemieściło się na stronę Białoruskiej, a tam zaczęło być stopniowo wybijane przez miejscową ludność, dla której stanowiło pożywienie.

 

Warto dodać, że Tur, który po wojnie znajdował się w Puszczy Białowieskiej został wyhodowany przez Niemców. Pierwsze sztuki wypuszczono na wolność w jeszcze w 1942 roku do Puszczy Białowieskiej. Po zakończeniu wojny był obserwowany, jednak stracono nad nim kontrolę. Mimo, że Tury rozmnażały się i żyły w dziczy, to ostatecznie nie przetrwały we współistnieniu z człowiekiem.

 

Do dziś można oglądać pojedyńcze sztuki w Niemczech, Holandii, Francji i Belgii podobne do tura bydło. W 2006 roku powstała Polska Fundacja Odtworzenia Tura. Na podstawie dostępnych szczątków trwają prace nad wyhodowaniem tego zwierzęcia. Dlatego jest szansa, że kiedyś znów w Puszczy Białowieskiej pojawią się tury.

 

Prawdawne tury wyginęły w w XVII wieku. Zwierzęta głównie żyły na Mazowszu. Wówczas były gatunkiem chronionym, jednak nie pomogło to. Najprawdopodobniej padły dlatego, że populacje były od siebie zbyt odizolowane i gatunki nie mieszały się, co powodowało, że każde kolejne pokolenia były coraz słabsze. Ostatni przedstawiciel gatunku zginął na terenie Prus w 1755 roku. Śmierć nastąpiła z rąk kłusownika.

 

Tur wyhodowany przez Niemców fot. Christophe cagé / Wikipedia

dieta Podlaska

Dieta Podlaska. Przygotowaliśmy 100-procentowe regionalne menu

Dieta Podlaska nie jest może fit, ale za to jaka pyszna! Dania, które są dobrze znane w naszym regionie to raj dla wszelkiej maści łasuchów. Do tego należy dodać, że większość z nich jest tania! Specjalnie dla Was przejrzeliśmy podlaską kuchnię, by zaproponować całodniowy jadłospis.

Dieta Podlaska – śniadanie

Zaznaczymy od razu, że nie kierujemy się chęcią reklamowania tylko własnym doświadczeniem połączonym z dostępnością produktu. Na śniadanie najlepszy będzie chleb pieczony w jednej z podlaskich piekarń. Największy prym wiedzie “Okruszek”, to tam można kupić codziennie świeże wypieki. Możemy też spróbować znaleźć chleb wiejski na zakwasie z liściem. Pieczywo zaś posmarować możemy posmarować masłem Mlekovity lub Piątnicy. Co położymy na kanapkę? Oczywiście Ser Koryciński. Podobno jest produkowany w niezmienionej recepturze od ponad 300 lat! Jeżeli komuś kanapki to za mało, to polecamy wybrać się na lokalny targ na przykład w Sokółce – gdzie kupimy jajka z wolnego wybiegu. Jeżeli do tej pory jedliście tylko jajka sklepowe, to wierzcie na słowo – różnica w smaku jest naprawdę odczuwalna! Wszystko to możemy popić kwasem chlebowym lub podpiwkiem.

Obiad

Jak wiadomo obiad składa się z dwóch dań. Pierwsze to oczywiście zupa. Możemy pójść w klimaty Tatarskie. Wpierw zjedzmy “Łapaszę”, którą dostaniemy w Kruszynianach. A na drugie… no cóż wiadomo – Pierekaczewnik. Również zjemy w tym samym miejscu. Alternatywnie możemy wybrać się do Supraśla, gdzie możemy wsunąć przepyszne kartacze lub babkę ziemniaczaną. Oczywiście z kapustą kiszoną! A żeby dobrze się trafiło, to przepłukajmy gardło setką Ducha Puszczy, którego dostaniemy w okolicach Hajnówki. Niektórzy zamiast alkoholu mogą wybrać deser. Najbardziej podlaskie ciasto to Marcinek, również dostaniemy w Hajnówce i okolicach.

Dieta Podlaska – kolacja

Na koniec dnia powinniśmy zjeść coś lekkiego. Na naszym talerzu powinny znaleźć się zatem ogórki – oczywiście z Kruszewa, a do tego kilka plastrów mięsiwa lub kiełbasy z dziczyzny. Musicie uwierzyć na słowo, że jest przepyszna! A można ją zdobyć choćby w Białowieży. Po tak wspaniałym dniu, lepiej nie stawać na wagę…

 

fot. ayustety / Wikipedia

Cała Puszcza Białowieska pod ochroną. Skutki? Tragiczne!

Przy okazji ostatnich sporów o wycinkę w Puszczy Białowieskiej postanowiliśmy przyjrzeć się szerzej propozycji ekologów, by objąć całą Puszczę Białowieską ochroną poprzez rozszerzenie granic parku narodowego. Najpierw zobaczmy na mapie jak to wygląda w obecnej chwili.

Puszcza Białowieska leży w obu krajach – w Polsce i Białorusi. Chroniona część czyli Białowieski Park Narodowy jest zaznaczona intensywniejszym kolorem zielonym. Na tym obszarze nie można ingerować w przyrodę. Według prawa jest to „Obszar wyróżniający się szczególnymi wartościami przyrodniczymi, naukowymi, społecznymi, kulturowymi i edukacyjnymi, o powierzchni nie mniejszej niż 1000 ha, na którym ochronie podlega cała przyroda oraz walory krajobrazowe”.

 

Cały park może być podzielony na 2 strefy – ochrony ścisłej, ochrony częściowej i ochrony krajobrazowej. Każdy z parków narodowych w Polsce ma wyznaczoną otulinę i plan ochrony. Białowieski Park Narodowy jest podzielony na dwa obręby ochronne. 60 proc. rezerwatu podlega ścisłej ochronie. Niemal na całych pozostałych 40 proc. mamy ochronę częściową. Zaledwie 0,5 proc. podlega ochronie krajobrazowej. Na terenie BPN wyznaczony jest także obszar ochronny hodowli żubrów – mieści się on w obszarze ochrony krajobrazowej.

https://www.youtube.com/watch?v=MZsHSOOVvXE

Przyjrzyjmy się teraz postulatom ekologów. Uważają oni, że można w Puszczy Białowieskiej zaobserwować wyjątkowe procesy biologiczne, które nie zachodzą nigdzie indziej. Przez wielu naukowców Puszcza uznawana jest za najbardziej złożony ekosystem lądowy w Europie. Przetrwały w niej niezwykle rzadkie gatunki grzybów, roślin i zwierząt. Dzięki ogromnemu zróżnicowaniu biologicznemu i ponad stuletnim drzewostanom cała Puszcza Białowieska – także poza parkiem narodowym – uznawana jest za las o charakterze naturalnym.

 

Zastępowanie starych drzewostanów w Puszczy nasadzeniami oznacza spadek wartości biologicznej tego obszaru i zmianę dynamiki całego ekosystemu. Proces obniżania wartości biologicznej poprzez mechaniczne zastępowanie starych drzew młodymi ma mniejsze znaczenie w lasach-plantacjach, mających zastosowanie czysto produkcyjne. Jednak jego wpływ na lasy o charakterze naturalnym, takie jak Puszcza Białowieska, jest kolosalny.

 

Rozszerzenie granic Puszczy na cały jest obszar spowodowałoby wiele kłopotów przede wszystkim dla mieszkańców Białowieży. Ta by miała ograniczone możliwości rozwoju, gdyż znajdowałaby się na terenie chronionego obszaru. Ponadto cały powiat hajnowski musiałby… importować drewno, co przy budżetach gmin tej części województwa byłoby dla nich zabójcze. W przeciągu 20 lat miasteczka prawdopodobnie wyludniłyby się, bo nie mogłyby się rozwijać i jednocześnie musiałyby łożyć wielkie pieniądze na import drewna.

 

Czy moglibyśmy poświęcić istnienie 8 gmin na rzecz zwiększenia ochrony przyrody?

 

Jednak jest i pozytywy takiego rozwiązania. Przypomnijmy, że Puszcza Białowieska leży w dwóch krajach. Objęcie tak wielkiego obszaru ścisłą strefą ochronną sprawiłoby, że nasze możliwości obronne w tym rejonie by z roku na rok wzrastały. Tereny leśne nie byłyby w żaden sposób gospodarowane. W Puszczy jest bardzo wiele terenów bagnistych. Jeżeli do tego część lasu bez ochrony zdegradowałaby się, to około 50 km pas granicy mógłby być nie do przejścia dla żadnej armii ani czołgów, gdyż byłoby to zbyt ryzykowne i trwało zbyt długo.

 

Spójrzmy na skutki społeczne objęcia tego terenu. Wiele firm działających w powiecie hajnowskim zakończyłoby swój żywot – wywołując przy tym bezrobocie wysokie bezrobocie i zwiększyłoby ubóstwo w województwie podlaskim. Według danych bezrobocie rejestrowane w powiecie hajnowskim wynosiło w 2015 roku 10,2 proc. Było to znacznie mniej od stopy bezrobocia rejestrowanego dla województwa podlaskiego oraz nieznacznie więcej od stopy bezrobocia rejestrowanego dla całej Polski. Prawe 35 proc. aktywnych zawodowo mieszkańców powiatu hajnowskiego pracuje w sektorze rolniczym (rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo). To właśnie tę grupę najbardziej dotknęłyby zmiany.

 

Można zaryzykować stwierdzenie, że Puszcza Białowieska po zmianach granic ścisłej ochrony rozwinęłaby się turystycznie. Jednakże warto sobie uświadomić, że turysta w kontekście przyrody jest raczej szkodnikiem i często też śmieciarzem.

 

Rozszerzenie parku narodowego o tak wielki obszar byłoby dobre dla przyrody, ale skutki społeczne i gospodarcze byłyby tragiczne. Trzeba sobie zadać pytanie czy Polskę stać wyłożyć gigantyczne pieniądze na likwidację ośmiu gmin, przekwalifikowanie około 20 tysięcy osób, a także wypłatę im zasiłków?

 

Puszcza Białowieska przez ludzi jest zamieszkana od bardzo dawna, a jej mieszkańcy wiedzą najlepiej jak zadbać o swoje miejsce do życia. Dlatego trudno dać się przekonać ekologom, którzy w Puszczy Białowieskiej nie mieszkają, tylko przyjeżdżają tam protestować z Warszawy i innych dużych miast, daleko od Podlasia.

Chłopiec czy dziewczynka? Który mural jest piękniejszy?

Zachwytom nad Dziewczynką z konewką nie było końca, był to do tej pory najpiękniejszy mural w Białymstoku. Jednak nowy mural na Radzymińskiej 18 wzbudził zainteresowanie równie ogromne. Chłopiec siedzący na pniu ubrany w strój ludowy, wystawia rękę, na której przysiadł ptaszek. Zainteresowanie muralem było tak wielkie, że w sieci pojawiły się zdjęcia dzieła niedokończonego. 

 

Mural Chłopca na pniu z Radzymińskiej jest już ukończony i można go podziwiać. A my mamy dla Was zabawę – piszcie który według Was jest piękniejszy – chłopiec czy dziewczynka?

Międzynarodowy konkurs w Augustowie. Będzie się działo!

Weekend w Augustowie zapowiada się wspaniale. Jutro odbędzie się międzynarodowy konkurs skoków na nartach wodnych Lotto Netta Night Jump – Elite Jump Tournament. 

 

W skokach zmierzą się najlepsi na świecie! Między innymi augustowski sportowiec Kamil Borysewicz. Zawody są organizowane z okazji 70-lecia Augustowskiego Klubu Sportowego “Sparta”. Podczas rywalizacji kibice obejrzą dwie serie eliminacyjne rozgrywane w ciągu dnia, a także seria finałowa w ciągu nocy przy sztucznym oświetleniu! To będzie prawdziwe show!

 

Pierwsze pokazy rozpoczną się o godz. 14. Pierwsza seria skoków o godz. 16. Zawody rozpoczną się oficjalnie o godz. 18. Druga seria dwie godziny później. Po niej widzowie zobaczą pokaz tańca z ogniem i na koniec – wisienka na torcie – nocny konkurs skoków. Oj będzie się działo!

 

Zielona Szkoła Mówienia. Mówcy spotkają się w ogrodzie Branickich

Już w najbliższy wtorek będzie można obejrzeć popisy oratorskie mówców z klubu Toastmasters Białystok. Będzie można także dołączyć do klubu. Misją TM jest stworzenie wzajemnie wspierającego się i pozytywnego środowiska nauki, w którym każdy członek ma możliwość rozwijania komunikacji werbalnej i umiejętności przywódczych. To z kolei sprzyja pewności siebie i osobistemu rozwojowi. 

 

W klubie można spotkać osoby z różnych środowisk. Łączy ich chęć rozwoju i dążenia do lepszego przemawiania i przewodzenia innym. A oto jaki wiersz zaprosinowy na wydarzenie przygotował klub:

 

Rycerska Gwardia Dobrej Pogody 
Wyrywa nas do Zielonej Szkoły Mowy.
Klub Toastmasters zgromadzi się na trawie
By spędzić czas na wpólnej nauce i zabawie.
Niech ten wierszyk kilkusylabowy będzie dla Was zaproszeniem
Na to niezwykłe naszym zdaniem wydarzenie.
Otóż we wtorek na trawie będzie przemawianie
O 18.30 rozpocznie się spotkanie. 
Miejsce jest mniej więcej wybrane:
Park Branickich – dobrze białostoczanom znane.


O klubie Toastmasters:
Toastmasters powstało w 1924 r. w Santa Ana (Kalifornia, USA). Obecnie jest to organizacja non profit działająca w ponad 116 państwach na całym świecie i skupiająca około 280 tys. członków.
W Białymstoku Klub działa od 5 lat.

Wtorkowe spotkanie jest otwarte. Wstęp wolny.
Miejsce spotkania: Park przy Pałacu Branickich
Start 18:30



Lepiej wziąć ze sobą kocyki.

Zielone Świątki

Podlaskie to tygiel społeczności, ale regionalna gwara zanika

Województwo podlaskie po reformie administracyjnej zostało połączone z trzech krain geograficznych. A mianowicie Podlasie, Mazowsze i Suwalszczyzna. Choć w Polsce między województwami ani powiatami nie ma żadnych granic (tylko znaki informujące), to podział na trzy regiony w Podlaskiem jest odczuwalny przede wszystkim podczas rozmów z ludźmi. Każda część ma bowiem swoją gwarę.

 

Oczywiście wszyscy mówimy po polsku, jednak każda część województwa charakteryzuje się drobnymi różnicami w elementach mowy. Najbardziej zauważalne jest to, że w Białymstoku mówi się “ą ę”, zaś na Suwalszczyźnie częściej można usłyszeć “o e”. Łomża z kolei charakteryzuje się specjalną odmianą gramatyczną. Zamiast usłyszeć “zróbcie”, “pójdźcie” możemy usłyszeć “zróbta”, “pójdźta”.

 

Takich językowych różnic jest bardzo wiele. Jednak młodzi ludzie coraz mniej przywiązują się do regionalnej gwary i tą można usłyszeć raczej u starszych ludzi. Młodzież zaś mówi raczej po polsku jednolicie. Czy zauważalny zanik regionalizmów da się jeszcze powstrzymać?

Trwa wyścig o lotnisko. Kto pierwszy je zbuduje – Suwałki czy Białystok?

W Podlaskiem trwa istny wyścig o to, kto pierwszy wybuduje lotnisko. Białystok i Suwałki chcą mieć własne porty lotnicze. Władze Suwałk złożyły wniosek o pozwolenie na budowę do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w przyszłym roku pierwsze samoloty mogą odlecieć z Suwałk z pasa startowego. Inwestycja jest bardzo podobna do tej, którą planuje Białystok.

 

W Białymstoku jednak na pierwszy start samolotu  poczekamy do 2019 roku. Na Krywlanach ma pojawić się 1350 metrowy pas startowy. Taki wystarcza do startu i lądowania samolotów pasażerskich zabierających na pokład 50 pasażerów. Czyli dokładnie tak samo jak w Suwałkach.  

 

Teoretycznie wpierw samoloty odlecą z Suwałk, jednak jak to z procedurami bywa coś może pójść nie tak i inwestycja się opóźni. Podobnie może być w Białymstoku, zatem można powiedzieć, że trwa wyścig o to, które podlaskie miasto pierwsze pochwali się własnym  lotniskiem. 

 

Białostockie kadry i Paweł Małaszyński. To wszystko w teledysku utalentowanego wokalisty

Białostoczanin, aktor Paweł Małaszyński wystąpił w debiutanckim teledysku Arka Kłusowskiego, finalisty “The Voice of Poland”. Mimo, że to debiut w teledyskach, to nie debiut na muzycznych salonach. Kłusowski, to bardzo utalentowany, młody wokalista. Ma na swoim koncie współpracę m.in. z synem Gary’ego Moora – Jackiem Moorem oraz z Jennifer Batten, słynną gitarzystką Michaela Jacksona. Ponadto Arek Kłusowski występuje gościnnie w Teatrze Buffo w spektaklu Cohen-Novica w reż. Mariana Opani.

 

“To już za nami” – najnowszy teledysk, możemy zobaczyć między innymi radosnych, starszych ludzi, którzy ze sobą tańczą. A gdzie? Na terenie Pałacu Branickich w Białymstoku! Paweł Małaszyński, w teledysku pojawia się na początku. Scena ukazuje go kłócącego się z partnerką.

 

Cała piosenka utrzymana jest w melancholijnym klimacie. Sami przesłuchajcie i napiszcie co o niej sądzicie.

Modlitwę łączyli z wysiłkiem, wycieczka rowerowa

Wycieczka rowerowa doliną Czarnej Hańczy

Jutro o godzinie 10:00 Wigierski Park Narodowy otwiera swoje bramy dla wszystkich entuzjastów przyrody i rowerowania. Zapraszając ich na ekscytującą wycieczkę przez “Dolinę Czarnej Hańczy”. Ta wycieczka rowerowa obiecuje dostarczyć niezapomnianych wrażeń zarówno dla pasjonatów aktywności na dwóch kółkach, jak i dla miłośników piękna naturalnego świata. Dolina Czarnej Hańczy to niezwykłe miejsce, gdzie natura prezentuje się w pełnej krasie, obdarzając odwiedzających widokami niezwykłej urody. Malownicze krajobrazy, bogactwo flory i fauny, oraz świeże powietrze stwarzają idealne warunki do rozwoju pasji oraz refleksji nad pięknem przyrody.

Wycieczka rowerowa doliną Czarnej Hańczy

Trasa wycieczki obejmie malowniczą dolinę Czarnej Hańczy, która słynie z uroku i bogactwa przyrodniczego. Wędrówka przez te tereny to prawdziwa gratka dla zafascynowanych naturą oraz poszukujących aktywności na świeżym powietrzu. Warto pamiętać, że Suwalszczyzna słynie z pagórkowatego terenu, co oznacza, że uczestnicy wycieczki będą musieli się trochę napocić, pokonując wysokości. Jednak trudności fizyczne szybko rekompensują zapierające dech w piersiach widoki i atmosfera otaczającej przyrody. Dla pasjonatów aktywnego wypoczynku oraz miłośników fotografii przyrody, wprawdzie jutrzejsza wycieczka przez “Dolinę Czarnej Hańczy” w Wigierskim Parku Narodowym obiecuje być niezwykłym przeżyciem. To doskonała okazja do połączenia ruchu na świeżym powietrzu z możliwością również  uwiecznienia piękna otaczającej przyrody. Zachęcamy wszystkich zainteresowanych do wzięcia udziału w tej niezapomnianej przygodzie.

Start wycieczki rowerowej

Zachęcamy wszystkich zainteresowanych do zapisania się na wyprawę jeszcze dziś do godziny 14:00. Zbiórka uczestników odbędzie się jutro przy budynku dyrekcji Wigierskiego Parku Narodowego. To tam rozpocznie się nasza przygoda, wskutek której zaprowadzi nas przez malownicze tereny Doliny Czarnej Hańczy. Niech ta wycieczka stanie się nie tylko okazją do odkrywania nowych zakątków Suwalszczyzny. Niech także będzie czasem budowania niezapomnianych wspomnień na łonie natury. Pamiętajcie, że obserwacja przyrody z bliska to nie tylko wspaniała przygoda, ale również szansa na refleksję nad pięknem i wartością dzikiej przyrody. Dołączcie do nas jutro i pozwólcie sobie na chwilę oderwania od codzienności oraz na pełne inspiracji doświadczenie kontaktu z naturą.

 

Żołnierze na bagnach. Ćwiczą operacje w trudnych warunkach

Turyści zwiedzający Biebrzański Park Narodowy mogą natrafić na… żołnierzy. 18 Białostocki Pułk Rozpoznawczy przeprowadza szkolenie w biebrzańskich łąkach i bagnach. Żołnierze chcą się przede wszystkim sprawdzić w trudnych warunkach jakimi są tereny bagienne, jakich w BPN nie brakuje. Wszystko to pod okiem strażników parku – bo to oni znają tereny najlepiej.

 

Taka umiejętność może się przydać podczas różnych operacji na podobnych terenach. Miejmy nadzieję, że nigdy takowe nie odbędą się na terenie Polski. Jednak nie bez kozery mówi się, że chcesz mieć pokój, to szykuj się do wojny…

 

fot. 18pr.wp.mil.pl

Woda na plaży będzie oczyszczona

Zbiornik Arkadia w Suwałkach to miejsce, które przyciąga tak samo mieszkańców jak w Białymstoku Plaża Dojlidy. Jednak jak to z zalewem bywa – jakoś wody cały czas się pogarsza. W ostatnim czasie wykonano badania, które miały wykazać co pomoże polepszyć Arkadię. Naukowcy Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego po serii badań dowiedli, że należy zadbać o wodę z rzeki Czarna Hańcza, która wpływa do zalewy. Na jakość zbiornika wpływa nadmiar fosforu i azotu.

 

Po tych badaniach – włodarze Suwałk postanowili zmierzyć się z problemem już w przyszłym roku. Zanim jednak to zrobią – wykonają swoje badania. Inną sprawą wpływającą na stan wody jest złe zarybienie zalewu. Jest w nim za dużo płoci oraz uklei, a za mało drapieżnych ryb, które by wyregulowały ilość ryb.

 

Władze Suwałk chcą też wybudować specjalne filtry, jeżeli powyższe zabiegi nie pomogą.

 

fot. Marcin Suwalczan / Wikipedia

 

Łomża chce siłownię, strzelnicę i budki dla ptaków

Kilka ciekawych inwestycji zostanie zrealizowanych w Łomży w ramach Budżetu Obywatelskiego 2018. Zgłoszono 40 propozycji, które teraz są weryfikowane – czy da się je zrealizować. Jest szansa, że pojawi się siłownia pod chmurką, strzelnica, a nawet budki dla ptaków. Z innych propozycji to budowa małego bulwaru nad rzeką Łomżyczką czy też tężnia solankowa.

 

Wszystkie propozycje łomżynian opiewają na kwotę ok. 3,5 mln złotych. Trzymamy kciuki by inicjatywy wypaliły!

I Dzień Rodziny w Hodyszewie początkiem wielkiego dzieła

W minioną niedzielę, 16 lipca, odbył się I Dzień Rodziny w Hodyszewie (powiat wysokomazowiecki) zorganizowany przez Fundację „Pojednanie”. Podczas imprezy najmłodsi mogli skorzystać z darmowych atrakcji, takich jak: dmuchane zjeżdżalnie, kule wodne, eurobungee, malowanie twarzy czy baloniki. Nie zabrakło też waty cukrowej i lodów. Można było przejechać się bryczką, zobaczyć paradę motocyklów, skosztować domowych wypieków, swojskiego jadła oraz grilla. W jednym z konkursów do wygrania był rower.

I Dzień Rodziny rozpoczął się mszą św. o godzinie 12.00 w miejscowym Sanktuarium Matki Bożej Pojednania i trwał do późnego wieczora. W programie było wiele występów na scenie, np.: zespołu tanecznego ze Studia Tańca Revolt z Bielska Podlaskiego oraz pokaz wokalno-taneczny Stowarzyszenia “Ojcowizna Ziemi Bielskiej”, a także minikoncerty zespołów, m.in.: Neon, Freestyle, Klimat, Never.

Ale nie to było najważniejsze. Podczas festynu zbierano datki na budowę ośrodka terapii dla osób uzależnionych i pomocy ich bliskim, który powstanie w rozbudowanym budynku po byłej szkole w Hodyszewie. Podopieczni będą pod opieką specjalistów, część terapii to praca w ogrodzie, sadzie i gospodarstwie. Uczestnicy nie będą musieli płacić za pobyt w ośrodku. Czas terapii to około dwa lata.

Tego dnia obecni na rodzinnym spotkaniu mieli możliwość zapoznania się z problematyką i profilaktyką uzależnień oraz do wysłuchania poruszających świadectw ludzi, którzy niełatwą walką wygrali ze swoimi nałogami. Inicjatorem ośrodka i fundacji jest ks. Jacek Zakrzewski SAC, hodyszewski kapłan, zainspirowany Rokiem Miłosierdzia, a także radami eremity ks. Jana Pałygi SAC, który od dawna zachęcał, aby na pobliskich terenach zająć się ludźmi uzależnionymi.

Hodyszewo to idealne miejsce na stworzenie tego typu ośrodka. Niewielka, pełna zielonych łąk i lasów, spokojna wieś na Podlasiu. Tu znajduje się odwiedzane przez pielgrzymów sanktuarium oraz drewniana kaplica otoczona drzewami i polami, pod którą płynie niewielkie źródełko wody – miejsce gdzie przed laty Matka Boża objawiła się rolnikowi. Taka okolica z pewnością ułatwi wytrwanie w procesie terapii, pozwoli na refleksję nad życiem, zmotywuje do zmian.

Powołanie do życia ośrodka dla uzależnionych jest bardzo dobrym pomysłem. Często takie miejsca są ostatnią deską ratunku, aby osoby zniewolone nałogiem, pogubione życiowo, mogły zacząć funkcjonować normalnie i powiedzieć: „Jestem zwycięzcą!”. Dlatego należy wspierać takie przedsięwzięcia, by móc się cieszyć z efektów swojej pomocy, z tego, że można poprzez niewielki wkład naprawić czyjeś życie.

Pomysłodawcy i wszystkim zaangażowanym osobom życzyć trzeba wytrwałości w dążeniu do wspaniałego celu oraz pomocy ludzi, których los bliźnich nie jest obojętny.

Rafał Górski

Tajemnice Puszczy Białowieskiej z przewodnikiem

To prawdziwa wakacyjna okazja. Nadleśnictwo Puszczy Białowieskiej organizuje piesze rajdy z przewodnikiem po swoich terenach. Najbliższe odbędzie się 22 lipca. Za każdym razem wycieczka uda się w inne miejsce. Rajdy z przewodnikiem zaczynają się o pełnych godzinach. W programie zwiedzanie nadleśnictw Białowieża, Hajnówka i Browsk. Pierwsze wyjście o 10.00, zaś ostatnie o 13.00. Leśnicy podczas rajdów chcą zwiedzającym pokazać jaką pracę wykonują na rzecz lasu.

 

Terminy wyjść:
22.07 – zbiórka na parkingu przy herbarium (wieś Gruszki) – 10.00, 11.00, 12.00, 13.00
29.07 – Ośrodek Edukacji Leśnej “Jagiellońskie” (Białowieża) – 10.00, 11.00, 12.00, 13.00
05.08 – Uroczysko Krynoczka (Hajnówka) – 10.00, 11.00, 12.00, 13.00
12.08 – zbiórka na parkingu przy herbarium (wieś Gruszki) – 10.00, 11.00, 12.00, 13.00
13.08 – Ośrodek Edukacji Leśnej “Jagiellońskie” (Białowieża) (niedziela) – 10.00, 11.00, 12.00, 13.00
19.09 – Uroczysko Krynoczka (Hajnówka) – 10.00, 11.00, 12.00, 13.00
26.08 – zbiórka na parkingu przy herbarium (wieś Gruszki) – 10.00, 11.00, 12.00, 13.00

 

Wstęp wolny

Święta góra już czeka na pielgrzymów. Pojawią się tu za miesiąc

Święta Góra Grabarka. To tutaj za miesiąc dotrą setki prawosławnych pielgrzymów. To będzie najważniejsze wydarzenie dla ich społeczności. Warto dodać, że często na wydarzenie wybierają się także katolicy. Pielgrzymi przeżywają bardzo intensywnie spotkanie z Bogiem. Najpierw w trudzie pokonują wiele kilometrów, by później żarliwie modlić się w różnych intencjach. 

 

Pątnicy spotkają się na Świętej Górze Grabarce 17 sierpnia. Jednak już teraz trwają wielkie, duchowe, przygotowania do tego wydarzenia. Gdy ruszą pielgrzymki, a następnie wszyscy spotkają się na Grabarce, nic nie będzie ważniejszego. Dlatego wszystkie sprawy trzeba załatwić przed wielką drogą wiary.

 

Święta Góra Grabarka nazywana jest czasem “Górą Krzyży”. Wokół cerkwi Przemienienia Pańskiego znajduje się tysiące krzyży. Każdy z nich był przyniesiony wraz z modlitwą o pomoc w różnych, trudnych sytuacjach życiowych takich jak choroby, nieszczęścia. Pielgrzymi przynosili je też z prośbą o pokój dla dusz zmarłych. Znajdują się tam także krzyże dziękczynne. Tradycja przynoszenia ich trwa od 1710 roku! 

 

Każdego roku na Grabarce przychodzą kolejni pielgrzymi z kolejnymi krzyżami. Na wielu krzyżach widnieje napis: “SPASI I SOCHRANI”, co znaczy: “Zbaw i zachowaj”, oraz: “NIKA”- “Zwycięzca”.

 

fot. Bladyniec / Wikipedia

Nowe bilety w PKP. Do weekendowych dołącza PolRegio

PKP Intercity razem z Polregio rozszerzyło swoją ofertę biletów weekendowych. Jest to uzupełnienie dotychczasowej oferty jeżdżenia pociągami bez limitu. Cała idea jest taka, że pociągami można jeździć bez jakichkolwiek limitów od piątku od godz. 19, do poniedziałku do 6 rano. Wystarczy mieć specjalny bilet i darmowe miejscówki w konkretnych pociągach (chyba, że chcemy jeździć na stojąco w korytarzu)

 

Dotychczas można było jeździć w ten sposób pociągami TLK i Intercity – w opcji tańszej i dodatkowo Pendolino w opcji droższej (za dopłatą 10 zł za każdą podróż takim pociągiem). Teraz oferta jeszcze bardziej się rozszerzyła. Podróżnicy mogą korzystać już ze wszystkich przewodników – czyli także Polregio (InterRegio, Regio). Dodatkowo bilety honorowane są przez Koleje Dolnośląskie. Cena takiego biletu to 109 zł – w wersji TLK, IC, Polregio oraz 189 zł w wersji (EIP, EIC, IC, TLK, Polregio) – z dopłatą 10 zł za każde Pendolino.

 

Bilet nazywa się “Razem w Polskę Standard” – tańszy i “Razem w Polskę Komfort” – droższy”. W ofercie nie ma biletów ulgowych, nie można też dokupić do biletu kuszetki, ale można sporo zwiedzić przez cały weekend.

 

Niedźwiedzie mogą wrócić do Puszczy Białowieskiej?

Ostatnie sztuki były tu widziane w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, ich populację skutecznie wybijał człowiek jeszcze w XIX wieku na polowaniach. Mowa tu o niedźwiedziach, które zamieszkiwały Puszczę Białowieską. Wcale nie jest powiedziane, że nigdy już tu nie wrócą. A niedźwiedź w Puszczy Białowieskiej czułby się dobrze, a jego populacja mogłaby szybko rosnąć. Czy jest ktoś, kto nie słyszał słynnych żartów o Podlasiu, że po ulicach chodzą tu białe niedźwiedzie? Maskotką Suwałk jest biały niedźwiedź. Tymczasem mało kto wie, że w Puszczy Białowieskiej do XVIII wieku żyły normalnie niedźwiedzie brunatne. Ich pożywieniem były żubry i jelenie. I to właśnie dieta misia narobiła mu tyle kłopotów.

 

W XIX wieku istniały bardzo duże tradycje polowania. Władający terenami Puszczy Białowieskiej mieli kłopot z polowaniem na dziczyznę, bo chrapkę nań miały również zamieszkujące las niedźwiedzie. Dlatego też zaczęto tępić te zwierzęta. Przed końcem XIX wieku wytępiono prawdopodobnie wszystkie sztuki. Działalność człowieka spowodowała, że w czasach historycznych i współczesnych wyginęły w Puszczy także tur, tarpan, norka europejska, sokół wędrowny, orlik grubodzioby, a na granicy wyginięcia znajdują się głuszec i cietrzew. Jako nowe pojawiły się wraz z człowiekiem norka amerykańska, jenot, piżmak oraz cały szereg ptaków związanych z terenami otwartymi, jak bocian biały, kuropatwa, przepiórka, sierpówka czy wróble domowy i mazurek. Wyginęły także żubr i bóbr – lecz udało się je ponownie w Puszczy Osadzić.

 

W latach 30-stych XX wieku próbowano w Puszczy osiedlić niedźwiedzia ponownie. Niestety nie udało się to, choć pojedyncze sztuki trafiały się pojawiać jeszcze w latach pięćdziesiątych, a nawet jednego niedźwiedzia, który przywędrował do nas od wschodniego sąsiada zaobserwowano w 2010 roku w rejonie Siemianówki! W 2013 nie wiadomo z jakich powodów Polaków zmroziła wieść, że niedźwiedzia w Puszczy Białowieskiej chcą po swojej stronie osiedlić Białorusini. Ponoć planowano przywieźć 50 sztuk z Rosji. O tym czy to była tylko plotka czy prawda do końca nie wiadomo, bo minęły 4 lata, a niedźwiedzi jak nie było tak nie ma. Aczkolwiek ponoć w 2015 roku niedźwiedź zawitał do Czarnej Białostockiej. Wtedy leśniczy zaalarmował policję, że na terenie pobliskiego zakładu w basenie przeciwpożarowym miał pływać niedźwiedź! Zwierzęcia patrol nie napotkał, ale rzeczywiście odnaleziono odciśnięte w ziemi ślady jego wielkich łap – lub czegoś co je przypominało. Pewności nie ma, bo oprócz relacji jednej osoby nikt więcej misia już nie wdział.

 

Wracając do niedźwiedzia w Puszczy Białowieskiej – ten mógłby się znów tam pojawić. Naukowcy mogliby przy dzisiejszych możliwościach bez kłopotu odtworzyć gatunek, bowiem Park Narodowy Puszczy Białowieskiej byłby im przyjaznym środowiskiem. Jednak wywołałoby to dwa problemy. Pierwszy – znów dziczyzna byłaby zagrożona (a zatem lobby myśliwych mocno by protestowało). Drugi problem to PR niedźwiedzia. Ten w Polsce nie jest najlepszy – podobnie jak Wilka.

 

Misie żyją w Bieszczadach, a także Tatrach. W pierwszym przypadku odnotowano atak niedźwiedzia na człowieka, jednak zwierzę samo z siebie tego nie robi – musiało zostać wystraszone lub zaskoczone obecnością człowieka. Wszyscy, którzy sobie teraz myślą, że w okolicach Białowieży misie wychodziłyby na żer przypomnę, że żubry też wychodzą. Raz doszło do ataku na człowieka – gdy ten kijem próbował przegonić zwierzę.

 

Jest szansa, że kiedyś w Puszczy Białowieskiej (a może i Knyszyńskiej także) znów pojawią się niedźwiedzie brunatne. Gdyby była wola – można by było przywrócić populację bardzo szybko, jednak najpierw w ludziach musiałaby zmienić się świadomość, że zwierzęta boją się ludzi i nie atakują same z siebie i w zasadzie nie można mówić o jakimkolwiek zagrożeniu w związku z występowaniem niedźwiedzia na danym terenie. Trzeba by było również ograniczyć mocno prawa myśliwych, którzy wydaje się dzisiaj mają dużo w Polsce do powiedzenia.

 

Życie to są chwile. Biografia Zenka na antenie radia!

Prawdziwą sensację wywołała informacja, że Polskie Radio Białystok postanowiło na swojej antenie zaprezentować fragmenty biografii Zenona Martyniuka, bardzo znanego i uwielbianiego wokalisty disco polo – zespołu akcent. “Życie to są chwile” można słuchać na antenie Polskiego Radia Białystok jeszcze przez miesiąc. Każdego dnia usłyszymy nowy fragment książki – o 9:45 i 21:45.

 

Wiadomość jest sensacyjna, gdyż Polskie Radio Białystok na swojej antenie nie emituje muzyki disco polo, nie okazuje także nim większego zainteresowania. Niektórzy “krajowi” dziennikarze, wywęszyli nawet spisek, że jest to powiązane z uwielbieniem disco polo i popularnego Zenka przez Jacka Kurskiego, prezesa TVP. Co prawda nie wiadomo co ma TVP do Polskiego Radia Białystok i czy ręce Jacka Kurskiego sięgają aż tak daleko.

 

Jedno jest pewne, był to na pewno sprytny chwyt marketingowy, bo teraz o Polskim Radiu Białystok mówi cała Polska. Jednym słowem – Zenek… i wszystko jasne. Książka “Życie to są chwile” jest biografią Zenona Martyniuka. Tytuł nawiązuje do jego jednego z największych przebojów ubiegłej dekady:

szlak-konopielki-niekonczace-sie-laki-rzeka-bagna

Szlak Konopielki. Niekończące się łąki, rzeka i bagna

Podróżując w okolice Suraża, możemy odkryć urokliwy szlak Konopielki, który wiedzie przez wiele malowniczych miejscowości. Szlak ten przemierza obszar między Kowalami, Surażem, Zawykami, Doktorcą, Lesznią, Zimnochami, Rynkami, Średzińskimi oraz Fermą, tworząc wyjątkową trasę o długości 30 km. Podczas wędrówki tym szlakiem, napotkamy wiele fascynujących miejsc i zabytków, które przeniosą nas w odległe czasy XIX wieku. Przejście przez malownicze krajobrazy będzie okazją do podziwiania historycznych domów, kapliczek, świątyń oraz miejsc archeologicznych, które stanowią nie tylko część dziedzictwa kulturowego, ale także zachwycają swoją architekturą i historią. Wędrując szlakiem Konopielki, możemy również odwiedzić interesujące muzea, które przechowują bogactwo lokalnej historii i tradycji, pozwolić sobie na chwilę zadumy i kontemplacji w otoczeniu wiekowych drzew czy zatrzymać się, by zanurzyć się w atmosferze spokoju i piękna wiejskiego życia. To niezwykła podróż przez czas i przestrzeń, która pozostawi niezapomniane wrażenia i wspomnienia.

Szlak Konopielki: Przez malownicze łąki, rzeki i bagna

Najbardziej charakterystycznym punktem szlaku jest Konopielka, gdzie znajduje się schronisko PTTK. Jest to doskonałe miejsce na odpoczynek i zregenerowanie sił po wyczerpującej wędrówce. Schronisko oferuje również możliwość skosztowania regionalnych potraw bieszczadzkich oraz zakwaterowania na noc. Szlak Konopielki jest stosunkowo łatwy i może być pokonany przez większość osób w dobrym stanie fizycznym. Dodatkowo jest to doskonała trasa dla miłośników przyrody i turystów, którzy chcą odkrywać uroki Bieszczadów.

Konopielka – Edwarda Redlińskiego

Konopielka – Edwarda Redlińskiego to kultowa powieść, której akcja rozgrywa się w rejonach Suraża. Można było również obejrzeć film o tym samym tytule, a i zobaczyć sztukę wystawioną w nie jednym teatrze. Sam autor powieści urodził się maleńkiej wsi Frampol (dziś Hałówki Duże) niedaleko Juchnowca Kościelnego. Edward Redliński to polski prozaik, scenarzysta, dramatopisarz i reporter. W latach 1984-1991 Edward Redliński mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Za swoją twórczość oraz wkład w kulturę został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi oraz Odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”. Dzisiaj Edward Redliński mieszka w Łapach. Zaś małżeństwo, które odkupiło ojcowiznę literata, postanowiło otworzyć tam Domek twórczości Edwarda Redlińskiego. Szlak Konopielki to wspaniała wyprawa także pod względem krajobrazowym, niewiele jest takich miejsc, gdzie istnieje dosłownie zarośnięta pustynia. Wyżej wymienione tereny to przede wszystkim niekończące się łąki, rzeka i bagna.

kajaki-w-podlaskiem-odkryj-dzikie-rzeki-i-malownicze-zakatki

Kajaki w Podlaskiem, odkryj dzikie rzeki i malownicze zakątki

W Podlaskiem nie brakuje miejsc, gdzie można wypożyczyć kajaki i cieszyć się urokami rzek i jezior. Niemniej jednak, wybierając miejsce do wypożyczenia kajaków, warto wziąć pod uwagę kilka istotnych czynników. Na przykład, choć w Augustowie istnieje możliwość wypożyczenia kajaków do pływania po rzece Rospudzie, należy mieć świadomość, że część tej rzeki jest wspólna dla różnych typów łodzi, w tym tych z silnikami, które mogą powodować większe fale. Dla osób pływających kajakiem, zwłaszcza tych mniej doświadczonych, obecność takich łodzi może stanowić pewne wyzwanie. Nawet niewielkie fale wywołane przez silniki mogą sprawić, że kołyszący się kajak staje się mniej stabilny, co zwiększa ryzyko wywrotki.

Kajaki w Podlaskiem, to podróż po dzikich wodach i ukrytych urokach natury

Bardzo spokojnie jest za to na Dojlidach. Jednak jest to zalew i w zasadzie nie ma gdzie kajakiem pływać, bardziej sprawdzi się rowerek wodny. Chyba, że chcemy trenować i pływać raz w jedną, raz w drugą stronę. Suraż natomiast wydaje się być idealny. Tam bowiem wypożyczamy kajak, zostajemy przewożeni busem do miejscowości Doktorce. Dalej ruszamy Narwią w stronę Suraża. Wyprawa potrwa kilka godzin, w zależności jakim tempem płyniemy. Trasa wynosi około 16,5 km. Osobiście sprawdzaliśmy trasę, to udało się ją pokonać w około 3 godziny. Ani to za dużo, ani za mało. Warto jednak pamiętać wziąć ze sobą trochę prowiantu i wody, bowiem będziemy płynąć przez tereny dzikie i po drodze praktycznie nie będzie gdzie zejść na ląd. Jedyne takie miejsce to miejscowość Zawyki. Będziemy jedynie mijać co jakiś czas wędkarzy, jakbyśmy chcieli zwrócić się do kogoś o pomoc.

Podlaskie kajakowe odkrywanie: Dzikie rzeki i malownicze zakątki pełne emocji

Dlatego też ogólnie czeka Was super wyprawa i zdecydowanie Wam polecamy! Podsumowując, kajaki w Podlaskiem to doskonały sposób na aktywny wypoczynek i poznawanie uroków tej regionu. Niezależnie od wybranej trasy, kajakowanie na rzekach i jeziorach Podlasia to niezapomniane przeżycie, które pozwoli poczuć się blisko przyrody i odprężyć się w spokojnej atmosferze.

Tor Wschodzący Białystok. Zobacz film jak powstaje

Tor Wschodzący Białystok prawdopodobnie jeszcze w tym roku zostanie uruchomiony. Kolejni wykonawcy wykonują swoją pracę zgodnie z harmonogramem, jednak nie można uzyskać informacji czy wszystko będzie na czas. Na stronie toru widnieje jeszcze informacja, że tor będzie gotowy w czerwcu. 

 

Termin cały czas się jednak przesuwa. Ostatnio zakładano, że przybliżona data otwarcia toru Wschodzący Białystok na białostockich Krywlanach nastąpi we wrześniu, jednak wszystko wskazuje na to, że będzie można pojeździć dopiero od października.

 

Treningowy tor samochodowy ma mieć asfaltową nawierzchnię, długość ok. 1.6 km m i szerokość od 8 do 10 m. Firma, która realizuje tę inwestycję, zagospodarowała teren na Krywlanach, tuż obok lotniska. Jest to miejsce położone z dala od zabudowań mieszkalnych, więc z pewnością taki tor nie będzie przeszkadzał mieszkańcom. Część działki, gdzie obiekt zostanie zbudowany, jest obecnie nieużytkiem, zarośniętym typowo łąkowymi roślinami oraz młodymi samosiejkami różnych drzew i krzewów. Tor ma być tak poprowadzony, by dostosować go do ukształtowania terenu i nie wycinać drzew. Żeby tor stał się atrakcyjny dla kierowców, będzie miał zakręty, pętlę i rondo o szerokości 12 m.

 

Zobaczcie na filmie w jakim stadium zaawansowania są obecnie prace.

Regionalne aplikacje mobilne. Nie ma ich zbyt wielu

Rynek aplikacji mobilnych rozwija się bardzo mozolnie, ale jednak rozwija. Postanowiliśmy sprawdzić czy są jakieś aplikacje “regionalne”, które mogą być przydatne. Szczerze powiedziawszy można je policzyć na palcach obu rąk (i może nóg). Najwięcej można napotkać aplikacji mediów oraz samorządowych informatorów z Białegostoku czy Suwałk. Są też aplikacje stricte turystyczne – ze szlakami i atrakcjami. Ogólnie internauci zarzucają, że większość z nich nie ma zbyt wielu informacji, nie działa lub nie jest zbyt potrzebna. Najlepsze komentarze można przeczytać o aplikacji Polskiego Radia Białystok.

 

Reasumując większego sensu w instalowaniu aplikacji nie ma, bo możemy użyć Google i znaleźć dokładnie to samo bez instalacji. Najbardziej zauważalny jest brak jakichkolwiek gier miejskich lub jakiś praktycznych wskazówek dla przyjezdnych. Pozostało nam pograć w Pokemon Go podczas spaceru po mieście. Wbrew pozorom doładowując się przy kolejnych portach można odkryć wiele  ciekawych miejsc!

 

Tajemnicza osada wykopana przez robotników

Suwałki wkrótce będą miały swoją obwodnicę, własnie trwają prace drogowe. Na nowej drodze w okolicach ul. Krzywólka, tuż obok rzeki Czarna Hańcza odnaleziono osadę. Archeolodzy na miejscu ocenili, że powstała ona około III-IV wieku naszej ery. Prymitywna osada miała piece i ceramikę. Wspomniany czas to tak zwana epoka wielkich wędrówek ludów. Według badań trwała wówczas ekspansja Europy.

 

Odnaleziona osada może należeć do kultury sudowskiej. Były to plemiona, które prowadziły swój żywot właśnie przy dorzeczu Czarnej Hańczy. Tereny te były zasiedlone przez plemiona Jaćwingów. Warto zaznaczyć, że o ludności tej wiadomo niewiele. Ludność praktykowała szkieletowy obrządek pogrzebowy na płaskich cmentarzyskach. Z czasem pojawiły się szkieletowe groby pod kurhanami. W kolejnej fazie zbiorowe groby popielnicowe umieszczano również pod kurhanami.

 

Odnalezione przez robotników fragmenty osady po badaniach trafią do Muzeum Okręgowego w Suwałkach.

 

Czarna hańcza. fot. SkyMaja / Wikipedia 

Żydowski Białystok przed wojną. Zobacz unikatowy film!

Białystok 1939. Miasto zdominowane przez Żydów. Są tu ich fabryki, szkoły, gazety, organizacje kulturalne – tak zaczyna lektor opowiadać o Białymstoku. To unikalny film “Jewish Life in Bialystok”. Można na nim zobaczyć jak wyglądało miasto przed II Wojną Światową, która także w naszym mieście tragicznie skończyła się dla społeczności żydowskiej. Na filmie zobaczymy tez wiele budynków, które już nie istnieją, a także ujrzymy te, które są do dziś. Miłego seansu!

Dawny Białystok znika. Miasto niewiele robi

Kijowska 2, to wielowymiarowy symbol upadku moralnego Białegostoku. Urzędnicy od lat rozkładają bezczynnie ręce patrząc jak XIX wieczny zabytek zanika po kawałku. Znika też wiele innych cennych budynków. Nikt nic nie robi z serią tajemniczych pożarów w mieście. Kolejne zabytki płoną jak zapałki.

 

W 2013 roku pojawił się inwestor, który miał przywrócić dawny blask kamienicy przy ul. Kijowskiej 2. Odkupił ją od miasta za 400 tys. zł. Sam fakt, że miasto handluje zabytkami składa się na wyżej wspomniany moralny upadek. Minęło kilka lat, a po inwestorze słuch zaginął. Kamienica przy Kijowskiej zaczęła coraz bardziej znikać, cegła po cegle.

 

Kolejna składowa symbolu upadku Białegostoku, to fakt, że urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. Miejski konserwator zabytków nie ma kompetencji by zająć się sprawą. Nadzór budowlany nie prowadzi żadnego postępowania, a zatem jeżeli rozbiórka postępuje to nielegalnie i po cichu. Ostatnia składowa upadku – to szersze spojrzenie na dawne Chanajki. Jeżeli przejdziemy ul. Młynową, a także wszystkimi bocznymi uliczkami, to zobaczymy, że przez lata zgadzano się na coraz większą degradację tego rejonu miasta. Deweloperzy postawili tam bloki, stara nawierzchnia została wymieniona na nową, zaś resztki budynków zostały porozbierane.

Wiele lat temu popełniono błąd. Dawne Chanajki to łakomy kąsek. Bowiem grunty w centrum miasta są bardzo dużo warte. Zatem nie ma co się dziwić, że deweloperzy wykupili wszystko co się da. Przez wiele lat i tak nie było pomysłu na rewitalizację tego miejsca. Przed modernizacją ulicy kocie łby pamiętały czasy żydowskiej dzielnicy, wszędzie było pełno błota i dziko rosnących krzaków. Można było pójść w dwie strony – zaorać wszystko i postawić nowe osiedle – czego właśnie jesteśmy świadkiem – lub przywrócić dawny blask Chanajkom.

 

Biorąc jednak pod uwagę, że przed wojną mieszkał tam przeważnie margines społeczny, to być może nikt nie chce o tej dzielnicy już pamiętać.

Mała gmina na końcu świata, duże zamieszanie. Tu kręcono Pana Tadeusza.

Jak podało Radio5, wójt gminy Rutka-Tartak Jan Racis po 25 latach urzędowania zrezygnował ze swojego stanowiska. Czytając komentarze pod tą wiadomością można dostrzec, że mieszkańcy bardzo żałują jego odejścia i uważają, że to były wspaniałe czasy dla gminy, a teraz zacznie się walka o “stołki”.

 

Rutka-Tartak to mała miejscowość położona jest na samej północy Polski, tuż przy granicy z Litwą. W skład gminy oprócz Rutki-Tartak wchodzi jeszcze kilka mniejszych wiosek. W jednej z nich przed laty kręcono sceny do filmu Pan Tadeusz – Andrzeja Wajdy. Rutka-Tartak to przede wszystkim gmina turystyczna, w której wiele jest jezior. Rzut beretem od Rutki jest szerzej znany Szelment, gdzie co roku przyjeżdża sporo narciarzy, a teraz też i narciarzy wodnych. Zimą wszystkie kwatery w okolicy są zawsze zajęte i mocno oblegane. Siłą rzeczy korzysta na tym również Rutka-Tartak.

 

W komentarzach pod informacją o rezygnacji wójta – mieszkańcy wskazują, że ten potrafił z każdym dojść do porozumienia, gmina się rozwijała, nie było też zadłużenia – co w polskich warunkach jest bardzo trudne, gdyż wielu samorządowców najpierw zaciąga gigantyczne kredyty, a potem wydaje pieniądze na potęgę. Wystarczy spojrzeć na sąsiadujące z Rutką-Tartak Sejny, które mają gigantyczne kłopoty finansowe, choć mogłyby korzystać na turystyce podobnie jak Rutka-Tartak.

 

Mieszkańcy zapewne obawiają się zmian. Trzymamy kciuki, by następca wójta nie puścił Rutki-Tartak z torbami, a gmina nadal się rozwijała.

 

fot. Hugo.arg / Wikipedia

Wysiłek fizyczny i religia. Nic bardziej nie wzmacnia człowieka

To była kolejna okazja by udowodnić sobie własną siłę. Nie tylko fizyczną, ale też psychiczną. Bowiem w ubiegły weekend ruszyła piesza pielgrzymka z Suwałk do Wilna. Pątnicy przejdą łącznie 270 km przez 9 dni. Trzeba im tylko pogratulować sił. Bo po kilku dniach drogi ich zmęczenie sięga zenitu, a cała wycieczka, mimo że odbywa się latem przypomina tą ze zdjęcia.

 

Pielgrzymka ma nie tylko wymiar religijny. Wszak po drodze można się modlić, śpiewać, rozmawiać z innymi, ale też poznać nowych ludzi. Jednakże temu wszystkiemu towarzyszy nieustanny wysiłek fizyczny. Każdego dnia każdy musi przejść własnymi nogami 30 km. Każdy, kto chociaż raz przeszedł jednego dnia taką odległość doskonale będzie wiedział jak duża jest to odległość dla ludzkich nóg. Wyobraźcie sobie, że pątnicy zgotowali sobie 9 takich wycieczek pod rząd.

 

Tylko człowiek pełen wiary jest w stanie przejść taki kawał drogi. Każdy z nich idzie w danej intencji. Na przykład raz do roku organizowane są piesze pielgrzymki do Częstochowy dla ludzi, którzy cierpieli kiedyś z powodu alkoholizmu. Każda z takich pielgrzymek uświadamia im jak dużo siły mają i że są w stanie walczyć ze wszystkimi słabościami.

 

Można powiedzieć, że połączenie wysiłku fizycznego z religią wzmacnia człowieka najbardziej. Wiarą wzmacniamy naszą duszę, wysiłkiem wzmacniamy nasz organizm. Lepszego połączenia nie ma.

Bardzo cenny obraz trafi do suwalskiego muzeum

Bardzo cenny obraz trafi do Muzeum Okręgowego w Suwałkach. “Wilki nocy” – Alfreda Wierusza-Kowalskiego to kompozycja olejna na płótnie o wielkości 79 x 104 cm. Według krytyków, praca artysty, a przy okazji patrona jednej z ulic w Suwałkach ma bardzo wysoki poziom. Wyróżnia się spośród innych dzieł Wierusza-Kowalskiego. Obraz został namalowany z myślą o wystawie sztuki w Paryżu w 1910 roku. W suwalskim muzeum znajdują się też inne dzieła malarza – “Śmiejąca się dziewczyna” czy “Orszak wieśniaków”.

 

Alfred Wierusz-Kowalski urodził się w Suwałkach w 1849 roku. Od 1873 roku przebywał w Monachium i tam też zmarł. Pierwotnie tam pochowany, jednak po latach sprowadzono jego prochy do Polski i pochowano na Powązkach. 

trasy-rowerowe-na-podlasiu-3-z-najlepszym-widokiem

Trasy rowerowe na Podlasiu – 3 z najlepszym widokiem

Trasy rowerowe na Podlasiu — czyli gdzie wybrać się na rower w okolicy Białegostoku.
Podlasie to malownicza kraina położona na północno-wschodnich obrzeżach Polski. Region ten słynie z pięknych, dziewiczych terenów, bogatej tradycji kulturowej oraz różnorodności etnicznej. Podlasie to także miejsce, w którym można znaleźć wiele interesujących tras turystycznych, prowadzących przez malownicze miasta i wioski oraz gęste lasy i jeziora.

Jak na rower to do Podlasia!

Ostatnio bardzo intensywnie promowany jest szlak Green Velo. Wtajemniczeni (rowerzyści) wiedzą, że ten szlak to tak naprawdę pic na wodę fotomontaż. Oczekiwania były wysokie – wszyscy myśleli, że ścieżki rowerowe będą powstawać w szalonym tempie i ogromnych ilościach. Z dużej chmury mały deszcz, bo Green Velo to w większości scalenie istniejących tras i oznakowanie ich znaczkiem Green Velo.
Jednakże trzeba gdzieś jeździć, więc może warto nie sugerować się znaczkami, tylko wybrać się na świetną podróż. A taką żeby dobrze zaplanować, to trzeba to zrobić przede wszystkim od końca. A mianowicie zacząć od ustalenia ilości planowanych kilometrów i sposobu powrotu. Wracać można rowerem lub pociągiem.

Przedstawiamy Wam subiektywnie 3 najlepsze widokowe, rowerowe trasy na Podlasiu!

trasa-rowerowa-podlaskie-tv

Jedziemy pociągiem do Osowca. Zwiedzamy bunkry, kładki i ruszamy w drogę, Biebrzańskim Parkiem Narodowym. – piękną, wyasfaltowaną drogą. Następnie kierujemy się na Zajki i dojeżdżamy do Tykocina. Tam mamy do wyboru jazdę drogą rowerową przez Jeżewo lub Złotorię. Kończymy w Białymstoku. Na trasie praktycznie cały czas mamy asfalt i niesamowite widoki. Długość trasy: ok. 80 km.

widokowa-trasa-rowerowa-podlasie

Druga trasa prowadzi przez wspaniałe kładki Waniewo – Śliwno. Zaczynamy w Łapach, ruszamy w stronę Waniewa. Następnie przeprawiamy się przez rozlewiska i ze Śliwna jedziemy na zerwany most w Kruszewie. Kolejny punkt to Białystok. Długość trasy: ok. 55 km.

rowerem-na-podlasie

Kolejna trasa prowadzi z Białegostoku i kończy się w Białymstoku. Jedziemy do Supraśla, tam następnie kierujemy się do Grabówki. W Krasnym Lesie skręcamy w prawo i mijamy jezioro i bagna. Wyjeżdżamy w Grabówce, a dalej ruszamy w stronę Białegostoku. Musimy dodać, że widokowych, rowerowych tras jest więcej. Jednakże pokonanie każdej z nich to zwykle około 100 km i więcej. Więc tylko dla hardcorowców! Podlasie to również doskonałe miejsce dla miłośników przyrody i aktywności na świeżym powietrzu.

podlaskie-granice-granica-pociagajace-miejsce

Podlaskie granice. Granica to bardzo pociągające miejsce

Podlaskie granice. Podlaskie jest specyficznie położone. Na północy mamy trójstyk granic Rosji, Litwy i Polski. Tam też jest granica dwóch województw: podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Głęboko ukryty w Puszczy Augustowskiej jest kolejny trójstyk – granic Polski, Litwy i Białorusi. Na południu województwa mamy niewielką miejscowość Niemirów – tam stykają się ze sobą kolejne granice. Polski i Białorusi a także województw podlaskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Na północnym zachodzie stykają się ze sobą kolejne 3 granice – województw podlaskiego, mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego. Można powiedzieć ot normalna sprawa, były wojny, był podział administracyjny i tak właśnie zarządzono i tak właśnie jest.

Podlaskie granice to pociągające miejsc

Podlaskie granice to również pewien mistycyzm. Tak jak w znakach zodiaku, naszych imionach czy liczbach. Z jednej strony pozornie bez znaczenia, z drugiej można wierzyć, że rodząc się w okresie danego znaku zodiaku nasz charakter ma określone właściwości, podobnie z imieniem czy szczęśliwą liczbą. To wszystko można oczywiście sprowadzić do kabały, jednak jest coś pociągającego w tych cechach. Tak samo z granicami – każde z tych miejsc, gdzie stykają się granice w pewien sposób uwodzi. Jest mieszanką pewnych cech. Na pozór nic tam nie ma – pola, lasy czy rzeki. Jednak człowiek, który potrafi obcować z naturą może dojrzeć, że za tą granicą, która jest umowna przecież – może znajdować się zupełnie inny świat, może podobny, tożsamy, ale jedna już inny.

podlaskie-granice-podlaskie-tv

Przyjrzyjcie się powyższemu zdjęciu. Zostało one zrobione na brzegu Bugu w Niemirowie. Po drugiej stronie wody mamy województwo lubelskie. Na pozór takie same, a jednak inne. Nie widać tego jednak z poziomu ulicy. Być może nie widać tego też bezpośrednio za pierwszymi drzewami, ale widać to nieopodal granicy. Słońce tam świeci już inaczej, szczegóły w architekturze już się zmieniają, nawet kolory płotów nie te same. Inne zdobienia na przydrożnych krzyżach i kapliczkach i ludzie inaczej mówią.

Obszar o dużym bogactwie naturalnym, historycznym i kulturowym

Ta granica, którą widzimy na mapie tak naprawdę jest umowna. Prawdziwa jest bardzo płynna, nierówna i niekiedy nieuchwytna, ale nie dlatego, że jej nie ma, dlatego, że przeoczona. Dlatego jeśli będziesz drogi Czytelniku kiedyś na granicy, to nie patrz na nią płasko i obojętnie, postaraj się dostrzec granicę, by poczuć mistycyzm tego miejsca.

cerkiew-w-bialymstoku-zabytkowa-cerkiew-na-wzgórzu

Cerkiew w Białymstoku. Zabytkowa cerkiew na wzgórzu

Cerkiew w Białymstoku, czyli zabytkowa cerkiew na wzgórzu jest jednym z najbardziej charakterystycznych zabytków miasta. Znajduje się na Wzgórzu Świętego Krzyża i jest jednym z najwyżej położonych punktów w Białymstoku, co sprawia, że jest dobrze widoczna z wielu części miasta. To nie tylko miejsce kultu religijnego, ale także historyczna i kulturowa perełka, która przyciąga zarówno mieszkańców, jak i turystów. Znajdując się na jednym z najwyższych punktów miasta, cerkiew jest doskonale widoczna z wielu jego części, co nadaje jej dodatkowego uroku i znaczenia.

Cerkiew w Białymstoku – unikalne położenie i piękny widok

Podobnie jak inne obiekty sakralne w mieście. Stojąca na górce “Magdalence” cerkiew to zabytek. Mimo to wydaje się być trochę zapomniana. Uroczystości nie odbywają się tam na co dzień, otwierają ją jedynie w niektóre święta. Jednakże między drzewami będzie wkrótce widoczna również nocą. Białostocki magistrat szuka firmy, która stworzy iluminację. Warto zaznaczyć, że świątynia – to była na początku kapliczka. W 1758 roku ufundował ją Hetman Jan Klemens Branicki. W 1807 roku istniejący w mieście cmentarz całkowicie się przepełnił. Postanowiono, że przy kaplicy na wzgórzu powstanie nowy cmentarz katolicki. Nie wiadomo dokładnie kiedy kaplica stała się własnością Cerkwi. Prawdopodobnie miało to miejsce jeszcze w XIX wieku.

Cerkiew w Białymstoku okolica i atrakcje

Cerkiew jest położona w centrum miasta, na terenie parku Centralnego, w miejscu, gdzie niegdyś znajdował się cmentarz. Obecnie obok niej znajduje się budynek Opery i Filharmonii Podlaskiej. Wokół cerkwi znajduje się przestronny dziedziniec, na którym można odpocząć i podziwiać panoramę miasta. Wspaniały widok na Białystok rozpościera się z tego miejsca, zwłaszcza w nocy. Miasto wówczas staje się pięknie oświetlone. Warto również wspomnieć, że piękny park otacza cerkiew na wzgórzu, który zaprasza do spacerów i wyciszenia.

Cerkiew przyciągająca zarówno turystów, jak i wiernych

Zabytkowa cerkiew jest nie tylko ważnym miejscem dla miejscowych wyznawców prawosławia, ale również atrakcją turystyczną dla gości miasta. Jej unikalna architektura oraz malownicze położenie sprawiają, że jest to miejsce, które warto odwiedzić podczas pobytu w Białymstoku.

 

Koleje na Podlasiu przyśpieszą!

To dobra wiadomość dla wszystkich, dla których czas podróży ma znaczenie. Wkrótce PKP PLK zajmie się modernizacją dwóch kolejowych odcinków łączących Podlaskie z Warszawą, a także z Ełkiem. 

 

Przypomnijmy, że podróż do Warszawy znacząca się skróciła. Obecnie z Białegostoku do Warszawy Wschodniej dojedziemy w równo 2 godziny. Pociągi z Białegostoku do Warszawy nie dojeżdżały przez jakiś czas w ogóle, ponieważ trwała modernizacja. Teraz PKP PLK planuje kolejne działania. Zostanie zmodernizowany odcinek Sadowne – Czyżew. Z tej okazji oddzielająca oba województwa rzeka Bug dostanie nowy most. Odcinek liczy sobie około 40 km. Pociągi na nim rozpędzą się do 160 km/h, co oznacza, że zostanie pokonany w 15 minut. Całość będzie gotowa w 2020 roku.

 

Warto też dodać, że ukończono  modernizację Warszawa Rembertów – Sadowne. Dzięki czemu na tym odcinku pociągi również mogą jechać szybciej. Do 2023 roku ma również zostać zmodernizowany odcinek Białystok – Ełk. Wszystko to w ramach projektu Rail Baltica.

Stanisław Soyka nagrał teledysk w Puszczy Białowieskiej

Puszcza Białowieska jest za sprawą polityków ostatnio w kręgu zainteresowań wielu osób. W ostatnim czasie Stanisław Soyka postanowił nagrać do swojej starej piosenki “Nie ma drugiej takiej” teledysk w Puszczy Białowieskiej. Bardzo przyjemna piosenka, którą słucha się świetnie. 

 

Przypomnijmy, że od jakiegoś czasu trwa spór o Puszczę Białowieską. Ekolodzy żądają, by natychmiast przerwać wycinkę w Puszczy Białowieskiej, a na jej całym obszarze utworzyć Park Narodowy, tak by przyroda w niej podlegała ścisłej ochronie. Ministerstwo Środowiska ma jednak inne zdanie i uważa, że Puszcza Białowieska w zdecydowanej części to zwykły las i należy nim zarządzać jak lasem gospodarczym – czyli prowadzić wycinki, zaatakowanych drzew, by chronić inne drzewa przed atakiem kornika. 

 

Ministerstwu wtórują leśnicy, którzy są głównym beneficjentem wycinki. Bowiem to do ich rąk trafiają pieniądze z wyciętego drewna. Ekologom zaś wtórują artyści i inne publiczne osoby, które wszędzie gdzie się da nagłaśniają sprawę wycinki. W ostatnim czasie sprawą Puszczy Białowieskiej zajęło się nawet UNESCO. Wkrótce również zajmie się nią Komisja Europejska, która pod groźbą wysokich kar pieniężnych żąda wstrzymania wycinki.

Początek XX wieku był dla Białegostoku bardzo krwawy

Początek XX wieku w Białymstoku to prawdziwa zawierucha historyczna. Przypomnijmy, że cały kraj był pod okupacją do 1918 roku. Białystok zaś jeszcze dłużej. Białystok na początku poprzedniego stulecia był miastem typowo robotniczym. Niezadowoleni ze swoich warunków pracy robotnicy podejmowali strajki. W 1905 roku wybuchła prawdziwa rewolucja. Jednakże została stłumiona przed wojsko i policję.

 

Później krwawa passa Białegostoku trwała. Rok później władze przeprowadziły pogrom Żydów. Zginęło wówczas 88 osób. Cały pogrom bez wątpienia był zainspirowany przez rosyjskie władze. Najpierw pierwszy raz od 65 lat pozwolono przeprowadzić katolikom procesję na Boże Ciało. W czasie jej trwania wybuchła bomba. Zginęła jedna osoba. W tym samym czasie trwał pochód zorganizowany przez władze rosyjskie dla uczczenia wcielenia unitów do prawosławia. Ogłoszono, że podczas pochodu ktoś strzelał. Rosjanie oskarżyli o zamachy Żydów i przeprowadzono chaotyczny pogrom. Największe walki trwały w okolicach dworca kolejowego.

 

Po tych zdarzeniach Białystok odetchnął na kilka lat. 1915 rok w historii Białegostoku był naprawdę niezwykły. Miasto okupowali od dłuższego czasu Rosjanie. Nagle miasto zajęły wojska niemieckie i pozostały w nim już do końca wojny. W tym okresie powstało bardzo wiele interesujących zdjęć ukazujących życie miasta (foto u góry pokazuje ludzi przy przybudówce na Rynku Kościuszki). Nawet powstał album fotograficzny Macieja Wolskiego “1915. Białystok”. Na ulicach miasta panował wtedy prawdziwy mętlik językowy. Można było usłyszeć rozmowy po polsku, rosyjsku, niemiecku i jidysz.

 

Białystok zyskał niepodległość 19 lutego 1919 roku. Jednakże już w 1920 roku miasto zostało znów zajęte przez Rosjan. Tymczasowo utworzono komitet rewolucyjny i czekali aż Rosjanie zajmą Warszawę. Jednakże tak się nie stało. 22 sierpnia 1920 roku – 1 i 5 pułk piechoty legionów odcięły w Białymstoku drogę wycofującym się oddziałom armii rosyjskiej. Wojska okupanta zostały rozbite, a do niewoli trafiło ponad 7 tysięcy żołnierzy!

“Mały Katyń” w Polsce. Rosjanie zabijali Polaków. Pomagało im UB

Giby, to mała miejscowość tuż przy granicy Polski i Litwy. To tam w lipcu 1945 roku odbyły się tragiczne wydarzenia. Miała tam miejsce tak zwana “Obława Augustowska”. Miejsce zostało upamiętnione. Znajduje się tam pomnik poświęcony ofiarom, a także kilkaset drewnianych krzyży. Obława Augustowska nazywana jest “Małym Katyniem”. 

 

Oddziały Armii Czerwonej i NKWD przeprowadziły akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej. To tam znajdowali się polscy żołnierze podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Należy wskazać na bardzo smutny fakt, że rosyjskim żołnierzom pomagali także polscy żołnierze – między innymi pracownik Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie Mirosław Milewski. Swoimi zasługami dla Rosjan zbudował sobie karierę w Biurze Politycznym KC PZPR.

 

Obława Augustowska była bardzo długo ignorowana przez polskie władze. Dopiero w 2014 roku Sejm RP uczcił pamięć ofiar Obławy Augustowskiej. Natomiast w 201t5 roku ustanowiono, że 12 lipca będzie Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku.

 

fot. Radosław Drożdżewski (Zwiadowca21) / Wikipedia

Białostocki dziennikarz zamordowany przez Niemców

Jakub Szapiro razem z 3000 innych Żydów został zamordowany przez Niemców. Wszystko miało miejsce w lesie na Pietraszach. A postać to byłą wyjątkowa.

 

Jeżeli chodzi o białostocką społeczność żydowską, to najbardziej znanym jej przedstawicielem był Ludwik Zamenhof. Wymyślił on bowiem międzynarodowy język Esperanto, do dziś używany na całym świecie przez pasjonatów. Pamięć o nim niestrudzenie kultywuje Białostockie Towarzystwo Esperantystów. Ale nie tylko Zamenhof zasłużył się dla Białegostoku. W pamięci towarzystwa jest również Jakub Szapiro, który to założył w 1922 roku całe towarzystwo.

 

Szapiro był z zawodu dziennikarzem, nauczycielem, literatem, sekretarzem miejskich władz. Zrobił dla kultywowania Esperanto bardzo wiele. Białostoczanin publikował bardzo dużo w tym języku. Podczas niemieckiej okupacji, w Białymstoku istniało getto, w którym to mieszkali Żydzi. Jedna z bram tegoż getta znajdowała się na skrzyżowaniu dzisiejszej Malmeda z ul. Lipową. Jakub Szapiro mieszkał przy ul. Lipowej 33. Jest to budynek obok pałacu na rogu z Grochową. Po wkroczeniu Niemców do miasta cała jego rodzina została wysiedlona do getta na nowy adres ul. Nowy Świat 10.

 

12 lipca 1941 roku Jakub Szapiro wraz z innymi mężczyznami został wywieziony ciężarówkami do lasu Pietrasze, a tam Niemcy zamordowali go i innych.

 

fot. Jakub Szapiro i Abraham Zbar w oknie kamienicy przy ul. Lipowej 33 w Białymstoku / Wikipedia