Praczki po remoncie. Teraz to Różanka.

Praczki po remoncie. Teraz to Różanka.

Praczki na Plantach ponownie otwarta dla mieszkańców i turystów. To wyjątkowe miejsce, w którym można będzie podziwiać prawie 3000 róż. Ma szansę stać się stałym punktem na spacerowych trasach w mieście.

Nowa aranżacja różanki obejmuje m.in. układ kwater z różami otoczonymi roślinami jednorocznymi. Łącznie posadzono tu 2970 róż – na rabatach znalazło się 17 gatunków (2570 sztuk), a wzdłuż trejaży 8 gatunków róż pnących (400 sztuk). Rośliny podlewane są dzięki automatycznemu systemowi nawadniania.

Zakres prac obejmował nie tylko nasadzenia, ale także modernizację alejek i wymianę nawierzchni, przebudowę sieci deszczowej i energetycznej, montaż nowego oświetlenia (18 lamp), budowę trejaży, a także posadzenie drzew i krzewów, w tym 40 żywotników. Dla komfortu odwiedzających powstały podjazdy dla osób z niepełnosprawnościami oraz rodziców z wózkami.

Co istotne, konstrukcję podjazdów zmieniono z posadowionych bezpośrednio na gruncie na podwieszane na słupach, aby chronić korzenie pobliskich drzew. Odnowiono także zbiornik wodny przy pomniku „Praczek”, a w parku pojawiły się nowe ławki i kosze na śmieci.

Różanka to część większego projektu rewaloryzacji Parku Planty i Bulwarów Kościałkowskiego. Kompleksowy remont całego terenu potrwa do lutego 2026 r. Łączny koszt projektu wynosi 32,13 mln zł, z czego prace przy różance pochłonęły około 4 mln zł.

Partnerzy portalu:

Jak naprawić konstrukcje betonowe? Poznaj materiały i techniki

Jak naprawić konstrukcje betonowe? Poznaj materiały i techniki

Beton to jeden z najtrwalszych materiałów budowlanych, jednak nawet on z czasem ulega uszkodzeniom. Pęknięcia, ubytki, odpryski czy korozja zbrojenia to problemy, które pojawiają się zarówno w starszych, jak i nowszych konstrukcjach. Dobra wiadomość? Większość z nich można skutecznie naprawić, pod warunkiem zastosowania odpowiednich materiałów i technologii.

Pierwszym krokiem w naprawie betonu jest diagnoza uszkodzenia. Należy ocenić, czy problem jest powierzchniowy (np. mikropęknięcia, odpryski), czy głębszy, związany z nośnością konstrukcji i korozją zbrojenia. Kluczowe jest też określenie przyczyny – wilgoć, agresywne środowisko chemiczne czy błędy wykonawcze. Dopiero na tej podstawie wybiera się odpowiednie materiały.

Do mniejszych napraw stosuje się najczęściej zaprawy naprawcze cementowe lub polimerowe, które charakteryzują się wysoką przyczepnością i odpornością na warunki atmosferyczne. W przypadku większych ubytków warto sięgnąć po zaprawy konstrukcyjne, często o właściwościach tiksotropowych (czyli nie spływające z powierzchni pionowych). Jeśli problemem jest korozja zbrojenia, konieczne będzie jego oczyszczenie, zastosowanie inhibitorów korozji, a dopiero potem odbudowa otuliny betonowej.

Coraz popularniejsze są również technologie natryskowe (torkretowe), które pozwalają szybko i efektywnie naprawiać większe powierzchnie, np. mosty, wiadukty czy hale przemysłowe. Do zabezpieczenia powierzchni po naprawie stosuje się natomiast powłoki ochronne, np. na bazie żywic epoksydowych czy poliuretanowych, które zwiększają odporność betonu na wodę, sole i promieniowanie UV.

Wybór odpowiedniej technologii i materiałów nie zawsze jest oczywisty, dlatego po fachowe porady można zgłosić się do Sklepu Hydroflex, ul. Zwycięstwa 18, 15-703 Białystok, www.hydroflex24.pl. Eksperci pomogą dobrać najlepsze rozwiązanie do rodzaju uszkodzenia i warunków, w jakich pracujemy.

Pamiętajmy, że prawidłowo wykonana naprawa betonu nie tylko przywraca estetykę, ale przede wszystkim zabezpiecza konstrukcję przed dalszą degradacją, wydłużając jej żywotność nawet o kilkadziesiąt lat. To inwestycja, która się opłaca – zwłaszcza gdy wykonujemy ją zgodnie ze sztuką budowlaną i przy wsparciu specjalistów.

Materiał partnera

Partnerzy portalu:

Dom czy mieszkanie? Wady i zalety.

Dom czy mieszkanie? Wady i zalety.

Decyzja o tym, czy wybrać dom, czy mieszkanie, to jedno z ważniejszych pytań, przed którym stajemy przy poszukiwaniach idealnej nieruchomości. Obie opcje mają swoje plusy i minusy, a to, co będzie najlepsze, zależy od indywidualnych potrzeb i stylu życia. W tym artykule rozważymy wady i zalety zarówno domów, jak i mieszkań, aby pomóc Ci podjąć świadomą decyzję.

Styl życia a wybór pomiędzy mieszkaniem a domem.

Przed podjęciem decyzji o wyborze między domem a mieszkaniem warto zastanowić się nad własnymi potrzebami, zaletami i niestety wadami każdej z tych opcji. Warto też poszukać biura nieruchomości, które oprócz sprzedaży mieszkań i domów ma też dział doradców. W dobrych i odpowiedzialnych firmach znajdziesz możliwość doradztwa w kwestii nieruchomości np. tutaj: https://www.area-nieruchomosci.pl/

Doradcy otwarcie rozwieją Twoje wątpliwości, bo choć domy, jak i mieszkania mają swoje niezaprzeczalne atuty, istnieją również aspekty, które mogą stanowić wyzwanie, a o których możesz nie wiedzieć i tu jest nieoceniona rola doświadczonych doradców. Atuty są oczywiste w każdym przypadku, co jednak z wyzwaniami? Przyjrzyjmy się potencjalnym niedogodnościom związanym z oboma typami nieruchomości.

Mieszkanie – wygoda, lokalizacja, czyli… same zalety?

Mieszkanie to najczęściej wybór osób, które cenią sobie bliskość do centrum miasta, szybszy dostęp do pracy czy rozrywki.

Nawiązując do słów eksperta z firmy Area Nieruchomości: „Mieszkanie to opcja, która idealnie sprawdza się w przypadku osób szukających wygody i lokalizacji blisko miasta. Warto jednak pamiętać o kwestiach związanych z przestrzenią i prywatnością, które są różne od tych w domu jednorodzinnym” – mówimy- zalety mieszkania są oczywiste. Zwykle lokale mieszkalne znajdują się w dobrze skomunikowanych miejscach, co oznacza łatwy dostęp do sklepów, szkół czy punktów usługowych. Dla osób, które nie lubią codziennego dbania o przestrzeń zewnętrzną, mieszkanie jest wygodnym rozwiązaniem, ponieważ większość obowiązków związanych z utrzymaniem nieruchomości spoczywa na administratorze budynku.

mieszkanie w bloku

Wady mieszkania

Mieszkanie to też czasami pewne niedogodności, chociaż, nie wszyscy tak je postrzegają, to trzeba podkreślić, że mieszkanie to:

  • czasami nieco mniejsza przestronność, szczególnie w porównaniu do domu jednorodzinnego.
  • mniejsza prywatność – w bloku łatwiej o hałas od sąsiadów, a na pewno częściej się tych sąsiadów słyszy, widzi niż w przypadku domu jednorodzinnego.
  • Ograniczona możliwość personalizacji przestrzeni, chociaż deweloperzy coraz bardziej otwierają takie możliwości.

Dom – przestronność i swoboda

Decydując się na dom, zyskujesz większą przestronność, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Ekspert z Area Nieruchomości mówi wprost: „Dom to opcja dla osób, które szukają przestrzeni i swobody. Należy jednak pamiętać o dodatkowych kosztach i obowiązkach związanych z utrzymaniem nieruchomości. Ogród, prace elewacyjne, koszenie trawnika itp. co może być uciążliwe, szczególnie w przypadku dużych domów i mniejszej ilości czasu”.

Domy to opcja, która sprawdza się dla rodzin z dziećmi czy osób, które cenią sobie prywatność i wolność w aranżowaniu przestrzeni. Własny ogród to także ogromny atut – możesz stworzyć przestrzeń do wypoczynku, uprawiać rośliny, a także zapewnić dzieciom miejsce do zabawy.

Jakie są wady domu?

Tak, własny dom ma również ciemne strony:

  • Wyższe koszty utrzymania – ogrzewanie, prąd, woda, remonty oraz konieczność dbania o zewnętrzne przestrzenie.
  • Zazwyczaj większa odległość od centrum miasta, co może wiązać się z dłuższym czasem dojazdu do pracy, czy z utrudnionym transportem dzieci do szkól, przedszkoli, na zajęcia pozalekcyjne.
  • Większa odpowiedzialność za konserwację i naprawy niż w przypadku mieszkania.

koszenie trawnika

Co wybrać? Dom czy mieszkanie?

Ostateczny wybór zależy od Twoich indywidualnych potrzeb i priorytetów. Jeśli cenisz sobie wygodę, bliskość do miasta i mniejsze obowiązki związane z utrzymaniem, mieszkanie będzie lepszym rozwiązaniem. Natomiast, jeśli marzysz o większej przestrzeni, kusi Cię możliwość posiadania własnego ogrodu i nieco większa prywatności, dom może okazać się idealnym wyborem.

To Ty decydujesz o tym czym dla Ciebie jest komfort życia.

Jeśli zastanawiasz się nad kupnem domu, zapoznaj się z ofertą dostępnych nieruchomości w zaufanym linku i miejscu: https://www.area-nieruchomosci.pl/oferty/domy. W ofercie Area Nieruchomości znajdziesz szeroki wybór domów, które spełnią Twoje oczekiwania, mieszkań, które odpowiedzą na Twoje miejskie potrzeby.

Decyzja jest wyzwaniem, ale z odpowiednią pomocą ekspertów na pewno znajdziesz nieruchomość, która spełni Twoje marzenia.

Materiał partnera

Partnerzy portalu:

Wróciły pociągi do Walił! Kiedy odjeżdżają?

Wróciły pociągi do Walił! Kiedy odjeżdżają?

Majówka była tym czasem, gdy do Walił wróciły pociągi z Białegostoku. Miłośnicy Puszczy Knyszyńskiej teraz co weekend aż do końca września będą mogli wybrać się tam na wycieczkę. Warto wiedzieć, że popularnym sposobem jest zabranie ze sobą roweru. Trasa w tamtych lasach jest wprost wyśmienita.

Niedaleko są też tatarskie Kruszyniany, gdzie możemy obejrzeć zabytkowy meczet, mizar czy spróbować tamtejszej kuchni.

W każdy weekend do 28 września będą kursowały dwie pary pociągów. Składy wyruszą z Białegostoku o godz. 9:00 i 16:20, a na miejscu będą odpowiednio o 9:46 i 17:05. Podróż powrotną zaplanowano na godz. 10:16 i 17:17. W Białymstoku będziecie o 11:02 i 18:02.

Partnerzy portalu:

Majówka 2025 na łonie przyrody? Tylko te 3 miejsca w pełni się nadają.

Majówka 2025 na łonie przyrody? Tylko te 3 miejsca w pełni się nadają.

Topiło w Puszczy Białowieskiej, Wyżary, Supraśl i Puszcza Knyszyńska po Sokółkę, Rajgród – to miejscowości, gdzie strefa stanów rzek jest określana jako średnia. W pozostałych miejscowościach stan rzek jest niski. Oznacza to, że jeżeli planujecie majówkę w na łonie przyrody w pobliżu rzeki, to przeważnie zobaczycie suche koryta. Dlatego w tegoroczną majówkę warto przejechać się kolejką wąskotorową z Hajnówki do Topiła, wybrać się rowerem przez rezerwaty przyrody w pobliżu Wyżar, Supraśla, Dworzyska aż po Sokółkę. Albo wypożyczyć sprzęt wodny i popływać po jeziorze Rajgrodzkim.

Każde z tych miejsc oferuje wyjątkowe doznania przyrodnicze. Topiło to ukryta w sercu Puszczy Białowieskiej osada, otoczona torfowiskami, stawami i lasami, w których można spotkać żubry, jelenie i liczne gatunki ptaków. Trasa kolejki wąskotorowej sama w sobie jest atrakcją – to podróż przez dziką puszczę, gdzie niemal każda mijana polana zachęca do krótkiego postoju i odpoczynku w cieniu drzew.

Rejon Wyżar to z kolei mozaika lasów, bagien i łąk, a pobliskie rezerwaty, to prawdziwe oazy ciszy i kontaktu z naturą. Supraśl, z zabytkowym monasterem i malowniczymi ścieżkami, łączy historię z krajobrazem. Rowerowa trasa Supraśl – Sokółka to nie tylko przyjemna droga przez Puszczę Knyszyńską, ale też możliwość obserwacji bocianów, saren i dzików na tle ciągnących się wzgórz i wąwozów.

W Rajgrodzie i okolicach z kolei króluje woda – Jezioro Rajgrodzkie jest jednym z najczystszych w regionie. To idealne miejsce na kajak czy rowerek wodny wśród malowniczych okoliczności przyrody.

Niestety, mimo tych naturalnych bogactw, wiele rzek w regionie cierpi z powodu niskich stanów wód. Susze, regulacje koryt oraz osuszanie terenów pod uprawy sprawiły, że niegdyś tętniące życiem strumienie dziś stają się tylko wspomnieniem. Dlatego coraz więcej mówi się o konieczności renaturyzacji rzek – przywracania im naturalnych meandrów, odbudowy mokradeł i odtwarzania łąk zalewowych. Tylko dzięki takim działaniom możliwe będzie zachowanie wodnej bioróżnorodności, poprawa mikroklimatu i przywrócenie życia wielu miejscom, które dziś wysychają na naszych oczach.

Partnerzy portalu:

Będzie nowa atrakcja. Rusza już na początku maja.
fot. MOSiR Łomża

Będzie nowa atrakcja. Rusza już na początku maja.

W Łomży rusza projekt mający tchnąć życie w port nad Narwią. W planach jest utworzenie w tej okolicy miejskiej plaży, a już niebawem mieszkańcy będą mogli wypożyczyć tam kajaki, rowery wodne oraz elektryczne motorówki.

Zanim jednak to się stanie, zostanie udrożnione wejście do portu, które obecnie zamula nanoszony przez rzekę piasek. Na ten cel radni miejscy przeznaczyli 60 tys. zł. Dzięki tym pracom z dna rzeki zostanie usunięte około 200 metrów sześciennych piasku, co umożliwi korzystanie z portu mniejszym jednostkom pływającym. Większe łodzie i tak nie mają tam wstępu ze względu na niski poziom wód.

Wypożyczalnia sprzętu wodnego ma ruszyć już na początku maja. To część szerszego planu ożywienia portu i pobliskich bulwarów, które mają przejąć funkcję miejsca wypoczynku i rekreacji po tym, jak w związku z budową bulwarów zniknie plaża przy moście Hubala. Właśnie w rejonie portu powstanie nowa strefa miejskiego plażowania.

Partnerzy portalu:

Strażacy opanowali pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Pali się, ale nie rozprzestrzenia.

Strażacy opanowali pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Pali się, ale nie rozprzestrzenia.

To już trzeci dzień, gdy wiele służb – w tym przede wszystkim strażacy walczą z ogromnym pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym. Mogli spędzać czas z rodziną przy wielkanocnych stołach, ale przez jednego idiotę lub rosyjskiego dywersanta do dziś gaszą ogromny, cenny areał w ogniu.

Stan na 22 kwietnia 2025, na godz. 7.00 jest taki, że pożar objął objął 450 hektarów powierzchni, jednak na tę chwilę nie rozprzestrzenia się. W działaniach bierze udział około 300 strażaków, 100 żołnierzy WOT oraz 60 pracowników Biebrzańskiego Parku Narodowego. Do tego z powietrza akcję wspiera 5 śmigłowców Lasów Państwowych, które do tej pory zrzuciły 125 000 litrów wody. Natomiast policyjny Black Hawk tylko w poniedziałek wykonał 73 loty gaśnicze spuszczając 219 000 litrów wody.

Warto dodać, że największy – 6-dniowy pożar Biebrzańskiego Parku Narodowego miał miejsce w 2020 roku. Wówczas apelowano do rządu o pomoc, ale przez pierwsze dni ówczesna władza była na to głucha. Tym razem rząd zadziałał dużo szybciej, bo następnego poranka (pożar wybuchł w nocy). Czy w związku z tym była jakaś różnica? W 2020 roku spłonęło 5500 hektarów największego Parku Narodowego w Polsce, teraz ogień nie rozprzestrzenia się po 450 hektarach.

W 2020 roku, samoloty gaśnicze pojawiły się po wielu dniach, strażacy nie byli w stanie dotrzeć do trudno dostępnych, dzikich miejsc. Teraz mimo silnego wiatru, który tak jak i wtedy rozdmuchiwał pożar, strażacy mieli do dyspozycji mnóstwo sprzętu, a akcja gaśnicza trwała zarówno z lądu jak i powietrza.

Dodatkowo warto zwrócić uwagę na pomoc WOT. Perełka ówczesnej władzy (Ten typ wojska jest pod kontrolą ministerstwa) mogła pomagać narażając się na poparzenia, bo bez większego wyposażenia. Do dziś możemy oglądać zdjęcia jak żołnierze ubijali ogień łopatami. Tym razem WOT stworzył magistralę wodną, wykorzystując odległe naturalne zbiorniki – dzięki czemu woda była dostarczana bezpośrednio do ogniska pożaru.

Niewątpliwie po 5 latach widać, że jeszcze wiele nam brakuje, by chronić Biebrzański Park Narodowy. Najprawdopodobniej głównym problemem są zaniedbania Biebrzańskiego Parku Narodowego, który powinien łąki regularnie wykaszać. Zamiast tego dzierżawi tereny, przez co formalnie przerzuca obowiązek (i ogromne ilości biomasy do użytku). Tymczasem wiele razy wychodziło, że żadnego koszenia na łąkach nie ma.  Dlatego jasne jest, by Biebrzański Park Narodowy powinien jak najszybciej wszystkie umowy dzierżawy wypowiedzieć i bezpośrednio dbać o koszenie na całym obszarze. Szczególnie teraz, gdy mamy suszę hydrologiczną i te pożary, w tych warunkach będą się powtarzać.

Partnerzy portalu:

Wasilków z odnowionym zalewem. Ogromny plac zabaw i dwie plaże.
W zaznaczonych miejscach będą funkcjonować punkty gastronomiczne. Fot. Gmina Wasilków.

Wasilków z odnowionym zalewem. Ogromny plac zabaw i dwie plaże.

Chociaż tłumy są już tak każdego dnia, to oficjalne wielkie otwarcie będzie miało miejsce już 14 czerwca. Wasilkowski zalew zyskuje nowe życie. Obecnie do dyspozycji mieszkańców jest plaża nad rzeką, po drugiej stronie mostu był wyciąg nart wodnych z małą strefą gastronomiczną. Wszystko to jednak w starym, zapuszczonym otoczeniu. Teraz wszystko się jednak zmieniło. Finał Dni Wasilkowa, zaplanowany na 14 czerwca pod hasłem „Wasilkowskie Lato”, będzie okazją do oficjalnego zaprezentowania mieszkańcom zupełnie odmienionej przestrzeni rekreacyjnej. Na gości czekają koncerty i liczne atrakcje, które mają zachęcić do wspólnego świętowania i korzystania z nowych udogodnień.

Dodatkowo gmina Wasilków rozstrzygnęła przetarg na trzyletnią dzierżawę terenów przy zalewie, przeznaczonych na działalność gastronomiczną, handlową i usługową. Spośród trzech oferentów zwyciężyła białostocka spółka ROKOKO Group Sp. z o.o. Firma zapowiedziała, że już w maju rozpocznie przygotowania do uruchomienia punktów obsługi odwiedzających. Warto dodać – że na miejscu będzie można kupić alkohol – co nie wszystkim się nie podoba. Istnienie placu zabaw i terenów do rekreacji w otoczeniu osób pijących nie jest najlepszym połączeniem.

Na wspomnianym placu zabaw jest wiele atrakcji – piętrowe zjeżdżalnie, tory przeszkód, huśtawki. Do tego jest wiele ławek i leżaków z parasolami. Można odpoczywać patrząc nad zalew. Wyłożony został też żółty piasek, więc – jeżeli zostanie oczyszczone też wejście do wody z zarośli, to będzie można kąpać się nie tylko nad rzeką po drugiej stronie mostu. Ale warto dodać, że nie ma tu ratownika. Podsumowując, dobrze że takie miejsce powstało – choć daleko mu do ideału.

Partnerzy portalu:

Wielkanoc razem, ale inaczej. Podlasie świętuje po katolicku i prawosławnie w jednym czasie.

Wielkanoc razem, ale inaczej. Podlasie świętuje po katolicku i prawosławnie w jednym czasie.

Na Podlasiu, w miejscach takich jak Białystok, Hajnówka, Bielsk Podlaski czy Sokółka, wiosna nie przychodzi jedynie z topniejącym śniegiem i pierwszymi kwiatami. Przychodzi z zapachem wosków, święconego chleba i kadzidła. W 2025 roku wyjątkowo – zarówno katolicy, jak i prawosławni obchodzą Wielkanoc w tym samym czasie. Taka zbieżność nie zdarza się często. Dla wielu mieszkańców regionu to nie tylko logistyczna ulga, ale i głęboko symboliczny moment, w którym to, co na co dzień równoległe, przez chwilę biegnie wspólnym rytmem.

W sobotę przed wielkanocną niedzielą można wyjść na ulice Białegostoku i niemal równocześnie natknąć się na katolicką rodzinę niosącą koszyczek do kościoła oraz prawosławnych mieszkańców przygotowujących się do wieczornego nabożeństwa w cerkwi. Choć symbolika wielu gestów jest podobna – święcenie pokarmów, zapalanie świec, dzwony oznajmiające Zmartwychwstanie – to różnią się one formą, rytmem, a często także kolorem i nastrojem.

W katolickim kościele Wigilia Paschalna odbywa się w sobotni wieczór. Światło Paschału wnosi wiernych w przestrzeń święta, które wybucha radością zmartwychwstania. Pieśni są uroczyste, radosne, niekiedy wręcz triumfalne. Tymczasem w cerkwiach Podlasia, nabożeństwo paschalne zaczyna się później, czasem dopiero o północy. Cerkiew wypełnia półmrok, a pieśni – śpiewane a cappella – powoli budują atmosferę duchowego napięcia.

Mimo różnic, wiele rodzin na Podlasiu ma zarówno katolickich, jak i prawosławnych członków. Dzieci idą w sobotę z tatą do kościoła, w niedzielę z babcią do cerkwi. Albo odwrotnie. Nikt nie pyta, która forma jest „właściwsza”. To, co ważniejsze, dzieje się poza murami świątyń – przy stołach, w domach, w czułych gestach. Wspólny stół, choć może różnić się detalami symbolizuje tę samą radość: życie zwyciężyło śmierć.

Wielkanoc 2025 roku ma więc na Podlasiu wymiar wyjątkowy. To nie tylko święto religijne, ale także społeczne. Pokazuje, że różnice nie muszą dzielić, a wręcz przeciwnie – mogą być źródłem bogactwa. Liturgia w kościele i cerkwi nie jest taka sama, ale obie prowadzą do tego samego – do światła, które rozprasza mrok. I choć raz do roku ich rytmy się zsynchronizują, to duch współistnienia trwa tu przez cały rok.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Szlaki piesze i rowerowe w Łomżyńskim Parku Krajobrazowym – jak zaplanować idealną wycieczkę?

Są w Polsce miejsca, które nie rzucają się w oczy od razu. Nie przyciągają neonami ani rozległymi parkingami dla autokarów. Czasem trzeba zejść z głównej drogi, żeby znaleźć coś naprawdę wyjątkowego. Jednym z takich miejsc jest Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi – rozległa, falująca kraina łąk, starorzeczy i lasów, gdzie powietrze pachnie miętą wodną, a niebo drży od śpiewu ptaków. Park rozciąga się wzdłuż meandrującej Narwi – rzeki, która tworzy unikalny, wielokorytowy system wodny. To właśnie ta zmienność, ta naturalna złożoność krajobrazu sprawia, że poruszanie się po nim przypomina podróż przez żywe muzeum przyrody.

Szlaki rowerowe przecinają park jak delikatna siatka, zapraszając do odkrywania różnych jego oblicz. Mamy tu mozaikę terenów – od łąk, przez zarośla wierzbowe, po podmokłe olsy. A innym razem przechodzimy przez obszary szczególnie atrakcyjne dla ptaków – czaple, kormorany, błotniaki i żurawie są tu codziennością. Wiosną i jesienią teren zamienia się w scenę przelotów – dziesiątki tysięcy ptaków zatrzymują się w dolinie Narwi, by odpocząć i żerować. Trudno o lepszy moment na spakowanie lornetki i termosu z herbatą.

Rowerzyści mają tutaj raj – jeżdżąc przez wiejskie drogi, skraje lasów, a czasem polnymi ścieżkami biegnącymi wzdłuż rzeki. Choć nie jest to trasa wyczynowa, wymaga pewnej kondycji – zwłaszcza jeśli planujemy pokonać ją w całości. Po drodze czekają jednak miejsca, które rekompensują wysiłek – punkty widokowe, wioski i ogrom przyrody.

Szlaki piesze i rowerowe w Łomżyńskim Parku Krajobrazowym to propozycja dla tych, którzy szukają ciszy, przyrody i autentyczności. Nie znajdziemy tu komercyjnych atrakcji, ale znajdziemy coś znacznie cenniejszego – możliwość prawdziwego kontaktu z naturą. W świecie, który coraz częściej pędzi bez opamiętania, taki spacer lub przejażdżka może stać się chwilą oddechu. A może nawet czymś więcej – początkiem regularnych powrotów do krainy, która żyje własnym rytmem.

Partnerzy portalu:

Powstanie nowy szlak turystyki w Podlaskiem. Będzie aktywnie!
graf. Gmina Wizna

Powstanie nowy szlak turystyki w Podlaskiem. Będzie aktywnie!

Dobra wiadomość dla turystów i miłośników aktywnego wypoczynku! Gmina Wizna przystępuje do projektu, który sprawi, że rzeki Pisa i Narew staną się jeszcze bardziej atrakcyjne dla wszystkich, którzy lubią spędzać czas blisko natury. Projekt „Pisa-Narew – szlak aktywnej turystyki wodnej” to wspaniała okazja, by odkrywać uroki regionu z kajaka, łodzi, a nawet podczas pieszych spacerów wzdłuż rzeki.

W ramach inicjatywy, na terenie Wizny powstanie nowoczesna i przyjazna turystom infrastruktura. Już niedłoczo, spacerując od ulicy Kopernika aż do ulicy Kombatantów, będziemy mogli przejść się malowniczą promenadą, częściowo pływającą, podziwiając piękno Narwi. Obok istniejącego boiska pojawi się komfortowe miejsce wypoczynku z dużą wiatą, przestrzenią na piknik, ognisko oraz grillem. Zostanie także przygotowana przestrzeń dla foodtrucków, sanitariaty oraz wygodne miejsca postojowe.

To jednak nie wszystko! Miłośnicy wodnych przygód będą mogli skorzystać ze specjalnie przygotowanego pomostu do cumowania kajaków i łodzi oraz slipu kajakowego. Dodatkowo planowana jest przebudowa istniejących schodów i dróg dojazdowych. Również w pobliskiej miejscowości Ruś powstanie kameralna przestrzeń do relaksu nad samą rzeką.

Projekt, którego zakończenie przewidziano na 2026 rok, to inwestycja na poziomie około 6,5 mln zł. To część szerszego przedsięwzięcia obejmującego wiele gmin z województw podlaskiego, warmińsko-mazurskiego i mazowieckiego. Dzięki temu cały region zyska kompleksowy szlak turystyczny, oferujący nie tylko aktywny wypoczynek, ale także możliwość podziwiania unikalnych walorów przyrodniczych, historycznych i kulturowych. Dla turystów oznacza to jeszcze więcej powodów, by odwiedzać piękne okolice Wizny i cieszyć się tym, co najlepsze – naturą, aktywnością i odpoczynkiem w przyjaznym otoczeniu.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czas wyciągać rower. Nasypało śniegu, ale będzie mocne ocieplenie!

Chociaż w nocy z 10 na 11 kwietnia nasypało sporo śniegu na Podlasiu, to wiosna ma tu przewagę. Już po weekendzie temperatura ma wzrosnąć aż o 20 stopni od tej, która teraz trzyma resztki śniegu. A to znak, że można wyciągać rower, nasmarować, wyczyścić i ruszać w drogę. Bo w regionie jest gdzie jeździć!

Dzięki rozwiniętej sieci ścieżek rowerowych można objechać nie tylko sam Białystok, ale także wyruszyć dalej, w kierunku podmiejskich gmin i malowniczych miasteczek. Bezpieczne trasy prowadzą między innymi do pełnego zabytków Tykocina, urokliwego Supraśla czy Czarnej Białostockiej, która przyciąga spokojem puszczańskich szlaków. Na krótsze wypady świetnie nadaje się Wasilków, a kto szuka różnorodności, powinien skierować się do Choroszczy lub do malowniczo położonego Juchnowca Kościelnego. Każdy z tych kierunków oferuje coś unikalnego – od przyrodniczych perełek przez historyczne ciekawostki po lokalne smaki. Wystarczy wsiąść na rower i ruszyć przed siebie!

Dłuższe wycieczki rowerowe wokół Białegostoku to także doskonała okazja, by połączyć sport z turystyką krajoznawczą. W Tykocinie warto zatrzymać się, by obejrzeć słynny barokowy kościół, synagogę czy zamek. Supraśl z kolei słynie z prawosławnego monasteru, a także Muzeum Ikon, które fascynuje odwiedzających niepowtarzalną atmosferą sztuki sakralnej. Trasa do Czarnej Białostockiej prowadzi wprost przez las Puszczy Knyszyńskiej, gdzie na cyklistów czeka świeże powietrze i malowniczy leśny trakty i rezerwaty przyrody.

Warto pamiętać także o trasach prowadzących do mniej znanych, ale równie ciekawych miejsc. Choroszcz urzeka pięknym pałacykiem Branickich, otoczonym rozległym parkiem, który wiosną i latem aż kipi zielenią. Wasilków oferuje z kolei wspaniałe widoki nad rzeką Supraśl oraz liczne punkty rekreacyjne, w których można odpocząć przed dalszą jazdą. Juchnowiec Kościelny to idealna opcja dla tych, którzy chcą odkryć sielskie, podlaskie pejzaże z dala od miejskiego zgiełku.

Wszystkie te miejscowości połączone są z Białymstokiem bezpieczną i wygodną siecią ścieżek rowerowych lub leśnych dróg, dzięki czemu można bez obaw podróżować nawet z rodziną. Niezależnie od tego, czy planujesz szybki popołudniowy wypad, czy długą weekendową wycieczkę, Podlasie wiosną zaprasza na rower.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Rzeka Rospuda – ostatni dziki nurt i jego wpływ na bioróżnorodność regionu

W północno-wschodnim zakątku Polski, tam gdzie przyroda mówi własnym, niespiesznym językiem, płynie rzeka, która od lat fascynuje naukowców, przyrodników i wszystkich tych, którzy szukają kontaktu z czymś autentycznym. Rospuda. Niezwykła, dzika, kapryśna. Wije się na południe przez lasy, torfowiska i doliny. To właśnie ten nieskrępowany nurt, brak większych regulacji i minimalna ingerencja człowieka sprawiają, że Rospuda jest pierwotną przyrodą. To nie jest tylko rzeka – to żywy system przyrodniczy, który funkcjonuje według praw zapisanych dużo wcześniej, niż pojawiły się tu drogi, osiedla czy granice.

Jednak najbardziej niezwykłe w Rospudzie jest to, jak bardzo jej dzikość wpływa na cały region. To właśnie naturalny bieg rzeki reguluje stosunki wodne w okolicznych terenach, zapewniając odpowiedni poziom wód gruntowych i ograniczając skutki suszy. W czasach, gdy coraz częściej mówi się o problemie stepowienia niektórych obszarów Polski, obecność takiego systemu retencji naturalnej staje się bezcenna. Rospuda w swoim niezabudowanym korycie potrafi wchłaniać nadmiar wody, a potem oddawać ją powoli, wspomagając ekosystemy nawet w okresach bezdeszczowych.

Patrząc z perspektywy jak urzędnicy zniszczyli Narew, jak niskie stanu są na Bugu, to wyjątkowy ekosystem Rospudy będzie trzymać całą okolicę przy życiu jeszcze długie lata. Dziś cała dolina pozostaje miejscem, gdzie człowiek może poczuć się gościem, a nie gospodarzem. Można wynająć kajak, popłynąć, można usiąść na brzegu, zanurzyć dłonie w czystej wodzie i po prostu być. Bez ekranów, bez hałasu, bez pośpiechu.

Rzeka Rospuda to nie tylko przyrodniczy fenomen. To także opowieść o tym, że dzika natura wciąż może istnieć obok nas, jeśli tylko pozwolimy jej być sobą. W regionie takim jak Podlasie, gdzie człowiek od wieków żył blisko lasów, jezior i rzek, ten szacunek do przyrody jest głęboko zakorzeniony. Ale i tu dociera „nowoczesność”, która przyrodę degraduje. Na szczęście nie na Rospudzie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Zniszczyli Ziemię Sokólską, teraz chcą niszczyć okolice Puszczy Knyszyńskiej

Ziemia Sokólska – dawniej słynęła z przepięknych krajobrazów. Teraz to kompletnie zniszczone miejsce przez wszędobylskie żwirownie. Czy taki sam los czeka gminę Wasilków? W Studziankach – znajdujących się w pobliżu otuliny Puszczy Knyszyńskiej jest planowana budowa żwirowni. Jeżeli ktoś myśli, że pozwolenie na budowę jednej spowoduje, że nie powstaną kolejne, to jest w kompletnym błędzie. Te żwirownie to Puszka Pandory. Gigantyczne pieniądze ma z niej tylko właściciel i gmina, a mieszkańcy pozostają ze zniszczoną i totalnie zdegradowaną przyrodą.

O tym jak piękna jest Puszcza Knyszyńska można by było rozwodzić się godzinami. A czym jest otulina? To wydzielony obszar ochronny wokół chronionego przyrodniczo terenu, zabezpieczający go przed zagrożeniami zewnętrznymi wynikającymi z działalności człowieka. Warto skupić się na kruczkach prawnych. Otulina to nie forma ochrony przyrody. Inwestor nie musiał sporządzać raportu oddziaływania na środowisko żwirowni. Po analizie jego wniosku prawie wszystkie organy – czyli burmistrz Wasilkowa, Sanepid, Wody Polskie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska zgodziły się, że w tym przypadku inwestycja nie wymaga długotrwałych i kosztownych badań wpływu na środowisko. Jedynie Nadleśnictwo Czarna Białostocka zaprotestowało, które chciało, by inwestor był zobowiązany do opracowania raportu, obawiając się m.in. o skutki dla pobliskiej otuliny Puszczy Knyszyńskiej.

Inwestycji sprzeciwia się też grupa mieszkańców Studzianek i Ożynnik, którzy zauważyli, że wniosek inwestora wskazuje na powierzchnię wydobycia tylko o 5 arów mniejszą niż powierzchnia od której obligatoryjnie wymagane byłoby sporządzenie pełnego raportu odziaływania na środowisko. I o ile pod względem legalności, nie można tu niczego zarzucić, to tak jak wspomnieliśmy – wkrótce zapewne pojawią się kolejne żwirownie, które wspólnie zniszczą krajobraz otuliny i piękny krajobraz. Gmina Wasilków zyska jałową, wyeksplatowaną pustynię.

Partnerzy portalu:

Dobra wiadomość! Więcej połączeń kolejowych Białystok – Wilno

Dobra wiadomość! Więcej połączeń kolejowych Białystok – Wilno

Ministerstwo Infrastruktury oraz PKP Intercity zapowiedziały zmiany w ofercie międzynarodowych połączeń kolejowych, które zaczną obowiązywać od grudnia tego roku. Szczególnie interesująco przedstawia się oferta dotycząca województwa podlaskiego oraz połączeń z Wilnem.

Najważniejszą informacją dla pasażerów z Podlasia jest zwiększenie liczby kursów na trasie prowadzącej przez polsko-litewskie przejście graniczne w Trakiszkach. Do dotychczasowego pociągu „Hańcza”, łączącego Kraków z Litwą przez Warszawę, Białystok i Suwałki, dołączy kolejna para połączeń. Nowy pociąg będzie kursował w relacji Warszawa – Mockava z popołudniowym wyjazdem z Warszawy w kierunku Wilna oraz porannym powrotem do stolicy Polski.

Na litewskiej stacji przygranicznej Mockava zostanie utrzymany dotychczasowy system przesiadkowy. Oznacza to, że pasażerowie będą musieli przesiąść się do składów obsługiwanych przez litewskiego przewoźnika LTG Link, które zapewnią bezpośrednie połączenie do Wilna przez Kowno. Dzięki temu podróżni z województwa podlaskiego oraz pozostali pasażerowie korzystający z tej trasy będą mieli większy wybór dogodnych połączeń na Litwę.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Niesamowity klimat Białegostoku zaraz powróci. Może tak być cały rok!

Już lada moment powrócą ogródki na Rynek Kościuszki, a z nimi niesamowity klimat Białegostoku. To po raz kolejny dobra okazja, by przypomnieć i zaapelować, że tak mogłoby być cały rok. Chociażby w Krakowie sezon na ogródki na starówce trwa przez 12 miesięcy.

Tymczasem w Białymstoku, mimo potencjału i coraz większego zainteresowania mieszkańców oraz turystów, zimą Rynek pustoszeje (z wyjątkiem krótkiego jarmarku). A przecież odpowiednio zaaranżowane, ogrzewane ogródki mogłyby tętnić życiem również w chłodniejszych miesiącach – serwując gorącą czekoladę, grzane wino i regionalne przysmaki w świątecznej atmosferze. Wielu przedsiębiorców byłoby na pewno gotowych zainwestować w całoroczne konstrukcje, gdyby tylko podejście urzędników z Tadeuszem Truskolaskim na czele były bardziej elastyczne. Mówimy tu nie tylko o potencjale gastronomicznym, ale o budowaniu marki miasta jako miejsca otwartego, tętniącego kulturą i spotkaniami bez względu na porę roku.

Całoroczne ogródki to nie tylko kwestia estetyki czy klimatu – to konkretne korzyści dla miasta, mieszkańców i przedsiębiorców. Przede wszystkim, stała obecność ogródków to impuls dla lokalnej gospodarki. Więcej miejsc pracy, większy ruch w centrum, większe obroty dla restauratorów – to wszystko przekłada się na dodatkowe wpływy z podatków i ożywienie miejskiej przestrzeni. Z perspektywy mieszkańców, to również większy komfort życia. Możliwość spotkań w centrum nie tylko latem, ale także zimą, w otoczeniu dekoracji, świateł i przyjemnej atmosfery, sprzyja integracji społecznej. Z kolei turyści – a tych z roku na rok przybywa – zapamiętują miasto jako gościnne, żywe i nowoczesne, gdzie coś się dzieje niezależnie od pory roku.

Nie można też zapominać o aspekcie symbolicznym – całoroczne życie na Rynku to byłby dowód, że Białystok nie boi się iść do przodu, stawia na rozwój i nową jakość przestrzeni miejskiej. To inwestycja nie tylko w gastronomię, ale w tożsamość miasta, które coraz śmielej pokazuje, że może być równie atrakcyjne jak Kraków, Wrocław czy Gdańsk. Czas spojrzeć szerzej. Rynek Kościuszki nie musi być piękny tylko latem. Przy odrobinie dobrej woli może stać się prawdziwym sercem Białegostoku – pulsującym przez 12 miesięcy, a nie tylko kilka.

Partnerzy portalu:

Wraca temat lotniska na Krywlanach. Drzew nikt nie wyciął, a są już plany rozbudowy.

Wraca temat lotniska na Krywlanach. Drzew nikt nie wyciął, a są już plany rozbudowy.

Trochę to kuriozalne, że jest lotnisko na Krywlanach, ale nie można korzystać z pasa startowego w całej długości. Wszystko przez przeszkody lotnicze – czyli las rosnący przy podejściu do lądowania od strony ul. Ciołkowskiego. Przypomnijmy, że sprawa się wlecze, bo mieszkający w pobliżu lotniska robią wszystko, by lotnisko nie działało. Ale Naczelny Sąd Administracyjny oddalił 22 października 2024 skargę kasacyjną Stowarzyszenia Okolica powiązanego z tymi mieszkańcami. Po tym Tadeusz Truskolaski zapowiadał wznowienie postępowania dotyczącego usunięcia przeszkód lotniczych i zintensyfikowanie prac nad tym, by jak najszybciej odblokować wykorzystywanie lotniska. Zaraz minie pół roku od tamtej sprawy. I co? I nic.

Międzyczasie oczywiście sprawa lotniska istniała – ale w postaci produkowania nowych dokumentów. Drzewa jak stały, tak stoją i są przeszkodą lotniczą. W ostatnim czasie o Krywlanach debatowano w podlaskim sejmiku. Marszałek województwa (Województwo ma być z Miastem w jednej spółce dot. tego przedsięwzięcia) poinformował, że w przygotowaniu jest kilka wersji uruchomienia lotniska: wariant startowy, czyli uruchomienie lotniska w ramach obecnie istniejącej infrastruktury, wariant drugi zakładający rozbudowę infrastruktury (m.in. chodzi o budowę stacji tankowania) i wariant dalekosiężny, który zakłada możliwość wydłużenia pasa startowego z 1350 m do maksymalnie 1780 m. Według założonego harmonogramu może to nastąpić już jesienią br., a spółka mogłaby się ukonstytuować do końca 2025 roku oraz rozpocząć procedurę przejęcia zarządzania lotniskiem.

Oznacza to, że realnie w 2026 być może coś się zadzieje. Z naciskiem na być może, bo w dzisiejszych szalonych czasach jest to tak odległa przyszłość, że równie dobrze możemy wróżyć z fusów.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Niedźwiedzie z zoo już się obudziły. Przyleciał też bociany. Wiosna na całego!

Wiosna zawitała na dobre na całe Podlasie! Pierwszymi zwiastunami nowej pory roku są już obudzone ze snu zimowego niedźwiedzie z białostockiego zoo oraz bociany, które licznie przyleciały na Podlasie. To doskonała wiadomość i prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników przyrody oraz tych, którzy lubią obserwować życie zwierząt.

Niedźwiedzie brunatne, które jeszcze niedawno spokojnie spały, teraz coraz aktywniej spędzają czas na wybiegach, przyciągając uwagę odwiedzających. Można obserwować, jak powoli odzyskują energię po długich miesiącach snu, z zaciekawieniem badając otoczenie i ciesząc się pierwszymi, wiosennymi promieniami słońca, które od czasu do czasu zajrzą przez chmury. To doskonała okazja, by wraz z rodziną odwiedzić zoo, ciesząc się widokiem zwierząt budzących się do życia.

Równie dużym zainteresowaniem cieszą się przyloty bocianów na Podlasie. Te majestatyczne ptaki, będące symbolem wiosny i nowego życia, już zajęły swoje gniazda na polach i łąkach. Ich charakterystyczne klekotanie oraz elegancki lot przypominają mieszkańcom regionu o tym, że zima już za nami. Spacerując po podlaskich wsiach i miasteczkach, możemy natknąć się na liczne gniazda, gdzie bociany już rozpoczęły przygotowania do tegorocznego sezonu lęgowego.

Dla miłośników natury i fotografów przyrody to idealny moment na wycieczkę po regionie. Wiosna na Podlasiu, z jej wyjątkowym bogactwem flory i fauny, daje wiele możliwości obserwacji i niezapomnianych chwil w otoczeniu budzącej się do życia natury.

Partnerzy portalu:

Kultowy most już tak nie wygląda. Zobacz jak się zmienił.

Kultowy most już tak nie wygląda. Zobacz jak się zmienił.

Bronowo w gminie Wizna dotychczas słynęło z pięknego mostu. To już przeszłość, bo uroczyście otwarto nowy most nad Narwią, który zastąpił starą, drewnianą konstrukcję. Obiekt został całkowicie przebudowany – teraz to przeprawa z betonu i materiałów kompozytowych. Choć most nie leży na głównych trasach komunikacyjnych, ma kluczowe znaczenie dla lokalnych rolników. Umożliwia im bezproblemowe dotarcie do pól po obu stronach rzeki, bez konieczności nadrabiania kilkudziesięciu kilometrów do najbliższego mostu w Wiźnie.

Historia przeprawy sięga lat 80., kiedy to mieszkańcy – przy wsparciu saperów i lokalnych władz – zbudowali drewniany most, który przez dekady służył rolnikom, turystom i nawet ekipom filmowym. Z czasem jednak konstrukcja ulegała coraz większym uszkodzeniom, a w 2023 roku została częściowo spalona, co przesądziło o decyzji o jej całkowitej wymianie.

Nowy most, oprócz wzmocnionej nośności (z 10 do 15 ton), został wyposażony w monitoring, oświetlenie oraz infrastrukturę wspierającą szlak wodny. Koszt inwestycji wyniósł ponad 6,2 miliona złotych – większość środków pochodziła z rządowego programu Polski Ład, resztę dołożyła gmina. Uroczystość otwarcia zgromadziła licznych gości, samorządowców i przedstawicieli władz. Przeprawa została poświęcona, a jej wytrzymałość sprawdzona przez przejazd ciężkich maszyn rolniczych i wozu strażackiego.

A tak teraz wygląda:

Partnerzy portalu:

Podlaski Bon Turystyczny ruszy w okolicach Wielkanocy. Czy to coś zmieni?

Podlaski Bon Turystyczny ruszy w okolicach Wielkanocy. Czy to coś zmieni?

Właściciele pensjonatów, hoteli, kwater agroturystycznych czy kempingów z województwa podlaskiego mogą już zgłaszać chęć udziału w nowym programie wspierającym lokalną turystykę. Ruszyła właśnie rejestracja do programu Podlaski Bon Turystyczny, którego celem jest zachęcenie turystów z całej Polski do odwiedzin naszego regionu. Aby dołączyć do inicjatywy, właściciele obiektów noclegowych powinni wypełnić formularz online dostępny na stronie podlaskibonturystyczny.pl. Wymagane jest m.in. podanie linku do strony internetowej lub profilu w mediach społecznościowych, zawierającego zdjęcia obiektu wpisanego do ewidencji obiektów hotelarskich. Warunkiem udziału w programie jest także brak zaległości wobec ZUS i Urzędu Skarbowego.

Czas na zgłoszenia mija 11 kwietnia. Następnie oferty będą weryfikowane, a od 20 kwietnia lista dostępnych miejsc pojawi się w systemie, z którego będą mogli korzystać turyści. Każdy turysta otrzyma bon w formie cyfrowej – na numer telefonu podany przy rejestracji. Warunkiem skorzystania z dofinansowania są co najmniej dwa noclegi. Wysokość dopłat uzależniona będzie od standardu noclegu. Za pobyt w kempingu, schronisku lub gospodarstwie agroturystycznym turysta otrzyma 200 zł wsparcia. Nocleg w pensjonacie, apartamencie lub hotelu 1-2-gwiazdkowym to 300 zł dofinansowania, natomiast za pobyt w hotelach o wyższym standardzie – 3, 4 lub 5-gwiazdkowych – przewidziano 400 zł dopłaty.

Swoją drogą powinno być odwrotnie – bo państwo powinno mocniej wspierać najmniejszych przedsiębiorców, gdyż to ich funkcjonowanie jest najbardziej zagrożone. Tymczasem największe dopłaty dostaną najbogatsi. Oczywiście, te obiekty ponoszą też ogromne koszty, ale mimo wszystko – najbogatsi potrafią sobie radzić dużo lepiej niż najmniejsi, bo system jest jednakowy i dla jednych i dla drugich.

Wprowadzony tego typu Bon turystyczny w czasach covidu na pewno pomógł branży HoReCa, ale sytuacja gospodarcza w Polsce jest kiepska. Toteż nie wiadomo czy znajdzie się wielu chętnych na wyjazdy do naszego regionu. Mamy co zaoferować, ale ludzie zwyczajnie mogą nie mieć pieniędzy na takie kilkudniowe wycieczki.

Program ruszy jeszcze przed Wielkanocą. Już wtedy pierwsi turyści będą mogli wykorzystać bony na wypoczynek w Podlaskiem. Na realizację projektu przeznaczono 2 miliony złotych z budżetu województwa, które będą rozdysponowywane stopniowo, w zależności od miesiąca.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Osada jaćwiesko-pruska. To coś, co warto zobaczyć w Podlaskiem.

Osada jaćwiesko-pruska w Oszkiniach niedaleko Puńska w powiecie sejneńskim, to wyjątkowe miejsce, które w formie skansenu rekonstruuje historyczne budowle i życie dawnych plemion Jaćwingów oraz Prusów. Ta prywatna inicjatywa ekoturystyczna, założona i prowadzona przez Piotra Łukaszewicza od 2001 roku, znajduje się na obszarze obejmującym około ośmiu hektarów lasu.

Obiekty na terenie osady powstały w zgodzie z dawnymi technikami budowlanymi, bez użycia współczesnych materiałów takich jak gwoździe. Wśród charakterystycznych budowli można zobaczyć domy wykonane z bali, palisady, fosy, mosty kamienne, wieże strażnicze i drewniane płoty. Szczególną atrakcją są również duże głazy narzutowe, na których wygrawerowano nazwy plemion w kilku językach, podkreślając wielokulturowy charakter miejsca. Odwiedzający mogą poznać autentyczne zwyczaje dawnych Sudawi, spróbować tradycyjnych regionalnych potraw, a także wziąć udział w obchodach świąt plemiennych, takich jak popularna Noc Kupały, odbywających się przy kamiennym ołtarzu.

Dla osób poszukujących niecodziennych wrażeń osada oferuje możliwość noclegu w warunkach bliskich naturze. Dostępne są także różnorodne aktywności, jak obserwacja ptaków z wieży widokowej czy strzelanie z łuku na specjalnie przygotowanej strzelnicy.

Unikalność Osady jaćwiesko-pruskiej w Oszkiniach została doceniona zarówno przez media polskie, jak i zagraniczne, w tym ekipy filmowe z Ameryki Północnej i Południowej, Hiszpanii oraz Korei Południowej. O osadzie powstał również pełnometrażowy film fabularny emitowany w polskiej telewizji. Ponadto inicjatywa została wyróżniona nagrodą II stopnia w konkursie „Sposób na Sukces”, który promuje rozwój społeczności lokalnych.

Partnerzy portalu:

Urlop rowerowy w Podlaskiem? Można przejechać tu 800 km i zwiedzić dosłownie wszystko!

Urlop rowerowy w Podlaskiem? Można przejechać tu 800 km i zwiedzić dosłownie wszystko!

Podlasie na dwóch kółkach – brzmi jak wyzwanie? Wiele osób przyjeżdża do nas by przejechać słynną Green Velo. My jednak uważamy, że ta trasa jest po prostu słaba. Dlatego proponujemy własną. Jej przejechanie gwarantuje zobaczenie w naszym regionie wszystkiego – z czego słyniemy! Od malowniczych widoków, dzikiej natury, pięknej architektury po wspaniałych ludzi, małe wioseczki, drewniane chatki i mnóstwo innego kolorytu. Założyliśmy sobie, że urlop trwa dwa tygodnie. Pierwszy i ostatni dzień będzie dotyczył przyjazdu i wyjazdu (lub odpoczynku), więc średnio będzie robić po 66 km dziennie. Wystarczająco, by się nie zajechać. Noclegi możecie organizować sobie sami – w dowolnych punktach.

Pierwszym etapem jest dojechanie do miejscowości Biała Piska koleją. Rower jak najbardziej można zapakować do środka, a pociąg nazywa się „Biebrza”.  Gdy już będziemy na miejscu, to możemy ruszać na Rajgród, urokliwe miasteczko nad Jeziorem Rajgrodzkim. To raj dla miłośników sportów wodnych i plażowania. Dalej na trasie czeka Augustów – perła turystyczna Podlasia, słynąca z Kanału Augustowskiego, oferującego malownicze rejsy oraz licznych ścieżek rowerowych wokół jezior.

Kanał Augustowski

 

Kolejne miejsce to Wiżajny, zwane „polskim biegunem zimna”, z pięknymi pagórkowatymi krajobrazami przypominającymi wręcz górskie tereny. W Gibach warto zatrzymać się przy pomniku pamięci ofiar Obławy Augustowskiej – tragicznego wydarzenia z 1945 roku. Tu jednak mamy też cudowne, czyste jezioro Gieret. Następnie trasa prowadzi wzdłuż granicy przez Nowy Dwór i Krynki do Kruszynian – magicznej tatarskiej wsi, gdzie można odwiedzić drewniany meczet oraz spróbować wyśmienitej kuchni tatarskiej. Z Kruszynian szlak kieruje do Białowieży, gdzie koniecznie trzeba zobaczyć Rezerwat Pokazowy Żubrów i słynną Puszczę Białowieską, wpisaną na listę UNESCO.

Białowieża

Dalej na trasie jest Mielnik, który oferuje piękny widok na dolinę Bugu oraz możliwość zwiedzenia odkrywkowej kopalni kredy. Stamtąd kierujemy się do Grabarki, najważniejszego prawosławnego sanktuarium w Polsce z niezwykłą atmosferą modlitwy i tysiącami krzyży przyniesionych przez pielgrzymów. Historyczny Drohiczyn, dawna stolica województwa podlaskiego, to miasto z imponującą panoramą na zakole rzeki Bug. Granne to idealne miejsce na chwilę relaksu nad rzeką, gdzie dawniej przebiegała królewska trasa do Wilna. Natomiast w Ciechanowcu koniecznie trzeba odwiedzić Muzeum Rolnictwa.

Dalej trasa prowadzi przez Pietkowo – z niesamowitymi stawami, gdzie będziemy mogli podziwiać dzikie ptactwo, a dalej do Waniewa, gdzie znajduje się niezwykła kładka przez rozlewiska Narwi, pozwalająca obserwować liczne gatunki ptaków. Kolejnym punktem jest Tykocin, miasteczko słynące z barokowej synagogi, zamku oraz urokliwego rynku. Kolejny punkt to Góra Strękowa i Wizna. To miejsca związane z bohaterską obroną podczas kampanii wrześniowej 1939 roku, nazywane polskimi Termopilami. W Starej Łomży, do której dojedziemy przez Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi znajdują się historyczne grodzisko oraz piękne widoki na wspomnianą dolinę.

Dalej kierujemy się na Biebrzański Park Narodowy. Przejeżdżając przez Dolistowo Stare, warto zatrzymać się nad Biebrzą, aby nacieszyć oczy dziką przyrodą Parku. Kolejny przystanek na mapie to Korycin, który słynie z sera korycińskiego, regionalnego przysmaku wartego spróbowania. To także królestwo truskawki. Dalej możemy już jechać do Puszczy Knyszyńskiej. Czarna Białostocka natomiast to miejsce startowe licznych szlaków turystycznych biegnących przez ogromny kompleks leśny.

biebrzanski-park-narodowy-panorama
Biebrzański Park Narodowy

Następny po drodze Supraśl zachwyci prawosławnym monasterem oraz klimatycznymi uliczkami pełnymi gastronomii. Następny punkt po drodze to Trześcianka. Serce Krainy Otwartych Okiennic – wiosek słynących z drewnianych, barwnie zdobionych domów. Potem jest Orla, kolejny przystanek. To klimatyczna wieś z historyczną synagogą i licznymi pamiątkami po społeczności żydowskiej. Bielsk Podlaski zachwyci cerkwią Narodzenia NMP oraz ciekawą architekturą sakralną. Dalej przez Turośń Kościelną, malowniczą wioskę idealną na krótki odpoczynek, docieramy do Choroszczy ze słynnym Pałacykiem Branickich.

Supraśl

Ostatnim etapem tej wyjątkowej podróży jest Białystok – stolica województwa, w której nie można pominąć Pałacu Branickich, Rynku Kościuszki.

Podlasie, pełne uroku i różnorodności, to idealny region na rowerowy urlop. Każdy kilometr to okazja do odkrywania niezwykłych miejsc, spotkań z historią, kulturą i przyrodą – czego można chcieć więcej na dwóch kółkach?

Partnerzy portalu:

Z Białegostoku rowerem dojedziemy bezpiecznie do Krynek! Najpierw pierwszy etap.

Z Białegostoku rowerem dojedziemy bezpiecznie do Krynek! Najpierw pierwszy etap.

Województwo podlaskie zyska kolejną atrakcję dla miłośników dwóch kółek. Trwają przygotowania do budowy pierwszego odcinka ścieżki rowerowej, która połączy Białystok z Krynkami. Do Supraśla droga dla rowerów istnieje już od dawna. Teraz przyszedł czas na kolejny odcinek do Podsokołdy. To trasa o długości 7,5 km, łącząca wieś z uzdrowiskowym Supraślem.

Nowy odcinek stanie się przedłużeniem już istniejącej drogi rowerowej z Białegostoku do Supraśla. Trasa rozpocznie się w pobliżu cmentarza przy wyjeździe z miasta i będzie prowadzić wzdłuż prawej strony drogi. Ścieżka będzie miała szerokość 2,5 metra i zostanie odsunięta od jezdni, aby zapewnić większe bezpieczeństwo rowerzystom i pieszym. Teraz na drodze wojewódzkiej pośród licznych rozpędzonych samochodów można napotkać wielu użytkowników jednośladów.

Dzięki współpracy z Nadleśnictwem Supraśl część terenu pod inwestycję została już przygotowana. Niestety, dalsze prace będą musiały zostać wstrzymane ze względu na rozpoczynający się okres lęgowy ptaków. Wszelkie działania związane z wycinką i przygotowaniem terenu, których nie udało się ukończyć przed 15 marca, będą mogły być wznowione dopiero po 31 sierpnia. Według wstępnych ustaleń, nadleśnictwo postara się odpowiednio wcześniej przygotować teren, by we wrześniu wykonawca mógł rozpocząć budowę.

W najbliższym czasie zostanie ogłoszony przetarg na realizację tej inwestycji. Szacuje się, że budowa odcinka z Supraśla do Podsokołdy potrwa około 8 miesięcy. Jeśli chodzi o dalszą część trasy prowadzącą do Krynek, na razie trwają formalności związane z dokumentacją, a termin rozpoczęcia prac nie jest jeszcze znany. Warto jednak podkreślić, że obecnie z Supraśla da się bezpiecznie dojechać do Krynek rowerem, omijając drogę wojewódzką. Droga prowadzi przez Cieliczankę, Kołodno, Nowosiółki, a dalej przez głęboką Puszczę Knyszyńską do Nowej Świdziałówki, Ostrów Północny i Rachownik. Ze względu na to, że to tereny dzikie nie rekomendujemy tej trasy osobom niedoświadczonym w długich, leśnych trasach bez znajomości poruszania się po szlakach.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Siemiatycze w 1985 roku. Dostały tytuł Mistrza Gospodarności. Jak wtedy wyglądały?

Takie powroty do przeszłości to zawsze coś pięknego. Siemiatycze, to jedno z wielu miast, które w czasach PRL miały się dobrze, a po okresie transformacji ustrojowej niestety wręcz odwrotnie. Dziś to małe i spokojne miasteczko bez większych perspektyw. Ale warto zobaczyć jak tu było w 1985 roku.

W tamtych czasach Siemiatycze były miejscem wyjątkowo przyjaznym dla mieszkańców. Tereny rekreacyjne nad zalewem, dużo zieleni, nowoczesne inwestycje. Miasteczko było zadbane, a zieleń miejska sprawiała, że życie codzienne toczyło się w sympatycznej atmosferze. Dziś trudno oprzeć się wrażeniu, że ten dawny urok został nieco zapomniany, a przecież Siemiatycze wciąż mają ogromny potencjał. Nadal mamy zalew czy zieleń, ale miasto mogłoby odnowić to, co najlepsze w przeszłości, a jednocześnie stworzyć przestrzeń dla turystów. Gdyby Siemiatycze zdecydowały się na taką przemianę, mogłyby znów zabłysnąć na turystycznej mapie regionu. W czasach, kiedy ludzie coraz bardziej cenią sobie kameralność, autentyczność i lokalny koloryt, miasto mogłoby śmiało wykorzystać te atuty.

Bo o Siemiatyczach dziś można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to – że to ciekawy kierunek turystyczny. Mielnik, Drohiczyn, Grabarka – owszem, ale same Siemiatycze już nie do końca. Sam zalew nie jest wystarczającym powodem, by tam jechać. Na pewno trzeba by było coś zrobić z dobrym dojazdem. Obecnie stacja kolejowa od miasta jest oddalona o 8 km. Można by było utworzyć na przykład turystyczny szlak dla pieszych i turystów, który sam w sobie byłby już atrakcją. Obecnie po drodze ze stacji do Siemiatycz możemy minąć Kasztelik – prywatny zamek zbudowany z kamienia, dawne schrony, żwirownię. Jest też pokaźny las. Połączenie tych wszystkich miejsc wspólną trasą turystyczną byłoby dobre na początek.

Drugim ważnym aspektem zmiany powinny być same Siemiatycze. Tam musi się coś dziać – festiwale, koncerty i inne wydarzenia artystyczne. Ale nie mówimy tu wyłącznie o lokalnych artystach, którzy są na wielu takich regionalnych imprezach. Tu trzeba metodycznej zmiany – by Siemiatycze miały coś swojego. Tak jak jest Rock na bagnach, Pływanie na byle czym czy Siabrouskaja biasieda. Można by było to połączyć z imprezą 500 kajaków, która przyciąga z całej Polski ludzi latem, by z sąsiedniego Drohiczyna płynąć po Bugu.

Możliwości jest wiele, trzeba tylko mieć pomysł. A tego wyraźnie brak. Bo wegetowanie to żaden pomysł.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Pałac Ossolińskich w Rudce – perła neobarokowej architektury Podlasia

Położony w malowniczej miejscowości Rudka pod Ciechanowcem, Pałac Ossolińskich to jeden z najbardziej okazałych zabytków województwa podlaskiego. Otoczony zabytkowym parkiem, przyciąga miłośników historii, architektury i przyrody, oferując wyjątkową podróż w czasie do epoki świetności polskiej arystokracji.

Historia rezydencji sięga XVI wieku, kiedy to Rudka stała się własnością wojewody podlaskiego Mikołaja Kiszki. Jednak obecny kształt pałacu to wynik przebudowy dokonanej w latach 1913–1914 według projektu Jana Heuricha, który nadał mu neobarokowy charakter. Po II wojnie światowej, mimo znacznych zniszczeń, pałac został odbudowany i obecnie mieści się tu Zespół Szkół Rolniczych im. ks. Krzysztofa Kluka. Mimo tej funkcji, budynek i jego otoczenie pozostają atrakcyjne dla turystów.

Pałac zachwyca elegancką fasadą, bogatym detalem architektonicznym oraz piętrową konstrukcją z wyższym pseudoryzalitem i alkierzami. Wnętrza kryją w sobie Salę Rycerską, w której można poznać historię pałacu i dawnej szkoły dworskiej. To doskonałe miejsce dla pasjonatów historii i kultury szlacheckiej.

Jednym z największych atutów pałacu jest otaczający go park w stylu angielsko-francuskim, założony w 1763 roku, a później przekomponowany w XX wieku. Stare dęby, klony i majestatyczne platany tworzą malownicze alejki, które zachęcają do długich spacerów. W parku można podziwiać również historyczną oranżerię oraz zabytkowe oficyny, które stanowiły dawną część pałacowego kompleksu.

Rudka to świetna baza wypadowa do odkrywania uroków Podlasia. W pobliżu znajdują się liczne atrakcje, takie jak Białowieski Park Narodowy, rezerwat Krzemianka czy malownicze szlaki rowerowe i piesze. Region ten słynie także z bogatej kultury, tradycyjnej drewnianej architektury oraz wyjątkowej gościnności lokalnych mieszkańców.

Pałac w Rudce to miejsce, gdzie historia splata się z naturą, a bogata przeszłość jest wciąż obecna w otaczających go murach. To idealny cel dla tych, którzy szukają spokojnej podróży w głąb historii, pięknych krajobrazów i niepowtarzalnej atmosfery arystokratycznej rezydencji. Niezależnie od tego, czy jesteś pasjonatem historii, miłośnikiem przyrody czy po prostu szukasz wyjątkowego miejsca na weekendowy wypad – Pałac Ossolińskich w Rudce na pewno Cię zachwyci!

Partnerzy portalu:

Wraca połączenie kolejowe Białystok – Waliły
Wyżary znajdują się nieopodal Walił

Wraca połączenie kolejowe Białystok – Waliły

9 marca wszedł w życie nowy rozkład jazdy Polregio. Wśród najważniejszych zmian znajdują się zaplanowane, sezonowe połączenia kolejowe z Białegostoku do Walił oraz dodatkowy pociąg na trasie Białystok-Suwałki. Sezonowe pociągi z Białegostoku do Walił będą kursowały w soboty i niedziele od 3 maja do 28 września. W długi majowy weekend oraz w okresie letnim, od 19 czerwca do 31 sierpnia, na trasie Białystok-Suwałki pojawi się dodatkowy pociąg, który będzie kursował w piątki, soboty i niedziele.

Trasa kolejowa Białystok-Waliły ma 36 km, a pociąg zatrzymuje się na stacji Białystok Fabryczny oraz w Kurianach i Zajeziercach. To doskonała propozycja dla miłośników przyrody, ponieważ linia prowadzi przez serce Puszczy Knyszyńskiej – jednego z największych kompleksów leśnych w Polsce. Waliły są świetnym punktem startowym do pieszych i rowerowych wypraw po rezerwatach i ścieżkach edukacyjnych.

Podróżując na trasie Białystok-Suwałki, również można znaleźć wiele ciekawych miejsc do zwiedzania. Suwałki stanowią doskonałą bazę wypadową do Wigierskiego Parku Narodowego, który zachwyca malowniczymi jeziorami, ścieżkami rowerowymi i klasztorem pokamedulskim w Wigrach. Turyści mogą także udać się do Suwalskiego Parku Krajobrazowego, gdzie znajduje się najgłębsze jezioro w Polsce – Hańcza, oraz Góra Cisowa, zwana „Suwalską Fudżijamą”, skąd rozciąga się wspaniała panorama regionu.

Podróżni planujący aktywne zwiedzanie mogą zabrać ze sobą rower – zarówno Puszcza Knyszyńska, jak i tereny wokół Suwałk oferują liczne szlaki rowerowe, które pozwalają dotrzeć do miejsc niedostępnych dla samochodów. Warto skorzystać z tej możliwości i połączyć podróż koleją z wycieczką rowerową, aby w pełni cieszyć się urokami przyrody Podlasia i Suwalszczyzny.

W nowym rozkładzie uwzględniono także niewielkie zmiany w godzinach odjazdów i przyjazdów na trasach Białystok-Czyżew, Białystok-Ełk i Białystok-Ostrołęka.

Nowe rozkłady są dostępne na stacjach i przystankach kolejowych, w kasach biletowych, na stronach internetowych polregio.pl i portalpasazera.pl oraz poprzez całodobową infolinię Polregio, pod numerem 22 474 00 44.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Pałac w Ciechanowcu należał do Starzeńskich. Kim byli?

Pałac Starzeńskich w Ciechanowcu jest jednym z najważniejszych zabytków architektury na Podlasiu. Został wzniesiony około 1875 roku dla rodziny Starzeńskich według projektu warszawskiego architekta Juliana Ankiewicza. Pałac charakteryzuje się nieregularną bryłą, wzniesioną na planie zbliżonym do litery L, z dziedzińcem ozdobionym dużym, okrągłym klombem od strony podjazdu. Wokół pałacu rozciąga się pięciohektarowy park oraz staw o nieregularnym, elipsowatym kształcie. ​

Rodzina Starzeńskich herbu Lis to jeden z najstarszych i najbardziej zasłużonych rodów szlacheckich w Polsce. Ich nazwisko pochodzi od wsi Starzenice w ziemi wieluńskiej, gdzie pojawili się w 1395 roku. W ciągu wieków ród ten odegrał istotną rolę w historii Polski, zarówno na polu politycznym, jak i społecznym.​ W XVIII wieku rodzina Starzeńskich uzyskała tytuł hrabiowski w Galicji. Maciej Maurycy Starzeński (1717–1787) i jego brat Piotr (1722–1797) otrzymali od cesarza Józefa II dziedziczny tytuł hrabiowski 1 grudnia 1780 roku. ​Starzeńscy byli właścicielami licznych majątków na terenie Polski, m.in. w Dąbrówce Starzeńskiej, gdzie zamek pozostawał w ich posiadaniu przez 150 lat. Podczas powstania styczniowego August Starzeński ukrywał tam przywódców powstania, Mariana Langiewicza i Ludwika Mierosławskiego, organizując ich ucieczkę przed rosyjską pogonią. ​

W XIX wieku członkowie rodu angażowali się w działalność patriotyczną. Wiktor Wacław Starzeński (1826–1882) ze Strabli był uczestnikiem powstania styczniowego, za co został zesłany na Syberię, a jego majątek skonfiskowano. ​Rodzina Starzeńskich dbała również o rozwój swoich majątków, wprowadzając nowoczesne metody gospodarowania i angażując się w działalność społeczną. Przykładem może być hrabia Marian Starzeński (1865–1943), właściciel dóbr Ruda Mazowiecka, który inwestował w rozwój stawów hodowlanych i innych nowatorskich przedsięwzięć gospodarczych. ​Po II wojnie światowej majątki Starzeńskich zostały znacjonalizowane, a członkowie rodziny rozproszyli się po kraju i za granicą.

W czasie II wojny światowej, w 1941 roku, pałac został spalony przez okupantów sowieckich. Po wojnie, w latach 1966–1969, obiekt odbudowano i przeznaczono na siedzibę Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka. Obecnie w pałacu znajdują się wystawy stałe prezentujące wnętrza zabytkowe z przełomu XIX i XX wieku, salonik rodu Ciechanowieckich herbu Dąbrowa oraz historię miasta Ciechanowca. Muzeum organizuje również cykliczne imprezy, takie jak Niedziela Palmowa, Jarmark św. Wojciecha czy Podlaskie Święto Chleba, przyciągając licznych turystów i miłośników historii.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Rekordowy przyrost populacji żubrów w Puszczy Knyszyńskiej!

Co roku zimą w województwie podlaskim odbywa się inwentaryzacja żubrów. To kluczowy moment, w którym eksperci oraz pracownicy parków narodowych i nadleśnictw sprawdzają liczebność tych majestatycznych zwierząt. Najnowsze wyniki przyniosły rekordowy wzrost populacji w Puszczy Knyszyńskiej, podczas gdy w Puszczy Białowieskiej zaobserwowano nieznaczny spadek liczby osobników.

Tegoroczna inwentaryzacja odbyła się 4 i 5 lutego, ale obserwacje prowadzone są przez cały rok. Pracownicy Lasów Państwowych oraz naukowcy wykorzystują nie tylko tradycyjne metody naziemne, ale również nowoczesne technologie, takie jak drony, które pozwalają na bardziej precyzyjne obliczenia bez niepokojenia zwierząt. W tym roku w Puszczy Knyszyńskiej odnotowano aż 562 żubry, co oznacza znaczący wzrost w porównaniu do ubiegłego roku, gdy liczba osobników wynosiła 322. To rekordowy przyrost, który wskazuje na bardzo dobre warunki dla żubrów w tym rejonie.

W Puszczy Białowieskiej odnotowano 870 żubrów, w tym 107 cieląt. To nieco mniej niż przed rokiem, gdy populacja liczyła 892 osobniki. Spadek liczebności wynika jednak głównie z naturalnych migracji – około 120-130 żubrów przeniosło się na teren Nadleśnictwa Żednia, co zostało potwierdzone telemetrycznie. To pierwszy udokumentowany przypadek przemieszczania się nie tylko pojedynczych byków, ale także całych grup mieszanych, co świadczy o zdrowym przepływie genów między populacjami.

Tegoroczne wyniki inwentaryzacji potwierdzają, że populacja podlaskich żubrów rozwija się w naturalny sposób, a zarządzanie ich siedliskami przynosi wymierne korzyści. Ochrona tego gatunku, choć nadal wymagająca, zdaje się przebiegać w dobrym kierunku.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlaskie miejsca, które zachwycają

Podlasie, malowniczy region Polski, kryje w sobie wiele nieodkrytych skarbów, które zachwycą każdego turystę. Odwiedzając tę część kraju, warto zwrócić uwagę na miejsca takie jak Supraśl, ruiny kościoła w Jałówce, Dąb Dunin oraz okolice Grądów-Woniecka.​

Supraśl – perła Podlasia

Supraśl to niewielkie miasteczko położone nad rzeką o tej samej nazwie, otoczone lasami Puszczy Knyszyńskiej. Jego historia sięga XV wieku, kiedy to powstał tu prawosławny monaster, który stał się centrum duchowym i kulturalnym regionu. Dziś Supraśl przyciąga turystów nie tylko ze względu na swoje walory historyczne, ale także jako uzdrowisko oferujące spokój i relaks w otoczeniu przyrody.​

Najważniejszym zabytkiem miasta nadal jest monaster, który zachwyca swoją architekturą i bogatą historią. W jego murach mieści się Muzeum Ikon, prezentujące jedną z najbogatszych kolekcji ikon w Polsce. Spacerując po Supraślu, warto zwrócić uwagę na urokliwe drewniane domy z XIX wieku oraz Pałac Buchholtzów, będący przykładem secesyjnej architektury.​ Najprzyjemniej spędza się czas na bulwarach im. Wiktora Wołkowa, a także w całej leśnej okolicy.

Ruiny kościoła w Jałówce – świadectwo historii

Jałówka to niewielka wieś położona blisko granicy z Białorusią, która kryje w sobie niezwykły zabytek – ruiny kościoła św. Antoniego. Świątynia została zbudowana na początku XX wieku w stylu neogotyckim, jednak podczas I wojny światowej została poważnie uszkodzona i nigdy jej nie odbudowano. Dziś ruiny stanowią malownicze miejsce, które przyciąga miłośników historii i fotografii. Spacerując pośród ceglanych ścian i strzelistych łuków, można poczuć ducha minionych czasów i zastanowić się nad burzliwymi losami tego miejsca.​

Dąb Dunin – strażnik Puszczy Białowieskiej

W okolicach wsi Przybudki rośnie imponujący Dąb Dunin, nazywany również Strażnikiem Puszczy. To potężne drzewo o obwodzie pnia wynoszącym około 700 cm i wysokości około 13 metrów jest symbolem siły i długowieczności przyrody Podlasia. 400-letnie drzewo w 2022 roku zdobyło tytuł Europejskiego Drzewa Roku, co świadczy o jego wyjątkowości i znaczeniu dla lokalnej społeczności oraz miłośników przyrody. Odwiedzając to miejsce, można nie tylko podziwiać majestatyczny Dąb, ale także poczuć więź z naturą i historią regionu.​

Grądy-Woniecko i okolice – kraina wydm nad Narwią

Grądy-Woniecko to niewielka miejscowość położona w dolinie Narwi, otoczona unikalnym krajobrazem wydm śródlądowych. Te piaszczyste wzniesienia, porośnięte sosnowymi lasami, tworzą niepowtarzalny pejzaż, który zachęca do pieszych wędrówek i obserwacji przyrody. Okolice Grądów-Woniecka są również siedliskiem wielu gatunków ptaków, co czyni je atrakcyjnym miejscem dla ornitologów i miłośników dzikiej fauny. Spacerując po tych terenach, można poczuć się jak na nadmorskiej plaży, mimo znacznej odległości od morza.​

Ciekawe są także wiosenne rozlewiska – gdy nie ma suszy. Jak widać na powyższym filmie – woda potrafi pozostawić zaledwie cienkie pasy drogi. Niesamowity klimat przyciąga wiele osób, które nie mogą sobie odmówić interesującej fotografii w tym miejscu.

Podlasie to region pełen kontrastów i niezwykłych miejsc, które warto odkryć. Supraśl zachwyca swoją historią i architekturą, ruiny kościoła w Jałówce przypominają o burzliwych dziejach tych ziem, Dąb Dunin symbolizuje potęgę przyrody, a okolice Grądów-Woniecka oferują unikalne krajobrazy wydmowe. Odwiedzając te miejsca, można doświadczyć różnorodności i bogactwa kulturowego oraz przyrodniczego Podlasia, które na długo pozostaną w pamięci każdego turysty.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Dlaczego powinniśmy zlikwidować Zalew Siemianówka, by uratować rzekę Narew?

Podlaska Narew – rzeka, która przez stulecia kształtowała krajobraz i ekosystemy regionu – dziś przypomina cień samej siebie. To, co kiedyś było tętniącą życiem arterią natury, coraz bardziej zamienia się w zanieczyszczony kanał. Wina? Zalew Siemianówka, inżynieryjny eksperyment, który miał pomóc w zarządzaniu wodą, a w rzeczywistości stał się gwoździem do trumny dla Narwi. Choć miał zatrzymywać wodę i wspierać turystykę, dziś coraz wyraźniej widać, że efekty jego istnienia są odwrotne. Ekosystem rzeki jest w kryzysie, poziomy wód są skrajnie niestabilne, a jakość wody dramatycznie spada. Lokalne władze zdają się ignorować problem, lecz fakty mówią same za siebie.

Sinice, które zabijają rzekę

Siemianówka stała się idealnym miejscem dla sinic – toksycznych mikroorganizmów, które w odpowiednich warunkach potrafią zmienić wodę w trujący koktajl. Eutrofizacja, czyli nadmierne namnażanie się glonów wskutek nagromadzenia zanieczyszczeń i nawozów spływających z pól, to jeden z głównych powodów, dla których woda w zalewie przestaje nadawać się do życia. Sytuacja jest na tyle poważna, że władze, chcąc ratować zalew, zdecydowały się na radykalne obniżanie poziomu wody. Efekt? Niszczenie siedlisk ptactwa wodnego i ryb, które nie miały szans na przystosowanie się do tych drastycznych zmian. Dodatkowo, w 2019 roku doszło do masowego śnięcia ryb w Kanale Rudnia – przyczyną był niski poziom tlenu w wodzie, wynikający z wysokich temperatur, braku wiatru i ograniczonego przepływu.

Kreatywna turystyka czy zwykłe oszustwo?

Jednym z oficjalnych argumentów za istnieniem zalewu była turystyka. Urzędnicy twierdzili, że zbiornik stanie się atrakcją dla mieszkańców i turystów. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Siemianówka nie stała się Mazurami Podlasia. Co więcej, zakwit sinic sprawił, że zamiast promować kąpielisko, lokalne władze stosują sprytną sztuczkę: nie organizują oficjalnej plaży pod nadzorem Sanepidu, ale budują infrastrukturę turystyczną wokół. W ten sposób można zapraszać ludzi do korzystania z zalewu, jednocześnie unikając odpowiedzialności za jakość wody.

Zamiast pomóc – szkodzi

Największym problemem Siemianówki jest to, że nie spełnia ona swojej podstawowej funkcji – stabilizacji poziomu wód. W rzeczywistości działa wręcz odwrotnie. W okresach suszy woda w zbiorniku jest zatrzymywana, co prowadzi do dramatycznego spadku poziomu Narwi i wysychania jej koryta. Kiedy z kolei woda jest nagle uwalniana, rzeka nie jest w stanie przyjąć jej tak gwałtownie, co skutkuje powodziami.

Zamiast wyrównywać naturalne wahania poziomu wody, zbiornik sprawia, że są one jeszcze bardziej ekstremalne. Co gorsza, osady z pól i rzeki, zamiast być naturalnie przenoszone dalej, osiadają na dnie zalewu. W efekcie woda, która z niego wypływa, nie ma już naturalnych minerałów i zaczyna „zjadać” dno rzeki, prowadząc do erozji i dalszej degradacji ekosystemu.

Czas na odważną decyzję

Dziś wiemy już, że sztuczne zbiorniki, takie jak Zalew Siemianówka, to przestarzałe rozwiązania, które przynoszą więcej szkody niż pożytku. Zamiast trzymać się złych decyzji z przeszłości, powinniśmy skupić się na renaturyzacji Narwi. I to jak najszybciej! Bo zaraz nie będzie czego renaturyzować! Odbudowa naturalnych rozlewisk rzeki, przywrócenie bagiennych terenów i przyjęcie strategii ochrony przyrody zamiast jej kontroli to najlepsza droga do uratowania Narwi.

Siemianówka to symbol złych decyzji, które latami były usprawiedliwiane fałszywymi argumentami o retencji i turystyce. Jeśli naprawdę zależy nam na przyszłości Narwi, nadszedł czas, aby pozwolić jej znów swobodnie płynąć. Jak wyglądałaby Narew bez sztucznej regulacji i betonowych ingerencji?

Wbrew obiegowej opinii, to właśnie naturalne rzeki najlepiej magazynują wodę. Narew bez zalewu mogłaby znów swobodnie rozlewać się po swoim dawnym korycie, wsiąkać w bagna i torfowiska, zasilając wody gruntowe. To mechanizm, który przez wieki chronił okoliczne tereny przed suszami i powodziami. Dziś, gdy klimat staje się coraz bardziej nieprzewidywalny, właśnie takie naturalne sposoby zarządzania wodą mogą uratować region przed dramatycznymi niedoborami.

To był dom dla setek gatunków

Dolina Narwi była kiedyś domem dla setek gatunków ptaków, ryb i roślin. Przywrócenie jej naturalnego biegu oznaczałoby odbudowę siedlisk, powrót tarłowych terenów dla ryb, a także odrodzenie się bogatego świata ptaków wodnych. Bez sztucznej zapory, stojącej wody i zalegających w mule zanieczyszczeń, Narew mogłaby znów zacząć się samooczyszczać. Przepływająca swobodnie rzeka transportuje osady, rozkłada organiczne substancje i nie pozwala sinicom na rozwój w takim stopniu, jak dzieje się to w stojących zbiornikach. To czysta woda nie tylko dla ekosystemu, ale także dla ludzi, którzy mieszkają w pobliżu rzeki.

Zamiast zbiornika, który przez większą część roku jest biologiczną bombą, Narew mogłaby stać się prawdziwą perłą ekoturystyki. Wyobraźmy sobie szlaki kajakowe wijące się przez naturalne rozlewiska, bogactwo dzikiej przyrody przyciągające fotografów i przyrodników, a nawet możliwości rozwoju zrównoważonej gospodarki rybackiej. W miejscach, gdzie rzeki przywrócono naturze, turystyka przeżywa renesans – i to nie ta oparta na wątpliwych kąpieliskach, ale na autentycznych doznaniach przyrodniczych. Tereny, które widzicie na filmie powyżej to miejsce, gdzie można przeżyć niesamowita przygodę na kajaku. Tylko, że jak nie ma wody, to można najwyżej szorować po dnie.

Nie chcemy powodzi

To może brzmieć paradoksalnie, ale to właśnie regulacja rzek zwiększa zagrożenie powodziowe. W momencie, gdy rzeka traci naturalne rozlewiska, każda nadwyżka wody staje się problemem, który kumuluje się na dolnym odcinku biegu rzeki. Naturalne doliny rzek działają jak gigantyczne gąbki, pochłaniając nadmiar wody w czasie ulewnych deszczy i uwalniając ją stopniowo. Renaturyzacja Narwi mogłaby pomóc w zapobieganiu przyszłym katastrofalnym powodziom, na które narażone są coraz bardziej niektóre rejony Polski. W tym my. Każda kolejna ogromna ulewa będzie nasilać problem.

Zalew Siemianówka to relikt przeszłości, który dziś bardziej szkodzi, niż pomaga. Zamiast trzymać się starych, błędnych decyzji, możemy zrobić krok w przyszłość – w stronę rzeki, która znów stanie się naturalnym bogactwem regionu. Czas, by zamiast regulować i niszczyć, pozwolić Narwi być tym, czym zawsze była: wolną i żywą rzeką, która od tysięcy lat radzi sobie bez naszej ingerencji.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Holubcie to podlaskie gołąbki. Znacie je?

Podlasie to region, w którym tradycja i smak idą w parze. W tutejszych domach od pokoleń przygotowuje się dania, które przetrwały próbę czasu, nie tylko ze względu na prostotę składników, ale i na niezrównany smak. Jednym z takich specjałów są holubcie – podlaska odmiana gołąbków, których podstawą jest farsz z ziemniaków, otulony miękkimi liśćmi kapusty. To potrawa, którą trudno pomylić z innymi – lekko kwaśna, aromatyczna i niezwykle sycąca.

Gołąbki w różnych wersjach są popularne w wielu zakątkach Europy Wschodniej, ale na Podlasiu przybrały unikalną formę. Tradycyjnie przygotowywano je z ziemniaków, ponieważ to właśnie one, obok kapusty, stanowiły podstawę diety mieszkańców regionu. Mięso było rzadziej dostępne, a gospodynie musiały wykazywać się pomysłowością w przygotowywaniu sycących potraw dla całej rodziny. Dawniej holubcie były bardziej kwaśne niż te, które znamy dzisiaj. Starsi mieszkańcy Podlasia wspominają, że ich babcie przechowywały gołąbki w beczkach z kiszoną kapustą, gdzie nabierały intensywnego smaku. Dziś kwaśność nadaje im dodatek kiszonej kapusty, który sprawia, że danie staje się bardziej wyraziste.

Podlaskie gołąbki to potrawa, która łączy pokolenia. Kiedyś były symbolem prostoty i codziennej kuchni, dziś wracają na stoły jako kulinarny skarb regionu. Ich smak to mieszanka delikatnej kapusty, ziemniaczanego farszu i charakterystycznej kwaśnej nuty kiszonej kapusty. Jeśli chcesz poczuć prawdziwy smak Podlasia, warto spróbować przygotować je samemu. To doskonały sposób, by przenieść się do kuchni naszych babć i doświadczyć prawdziwego, regionalnego smaku.

Partnerzy portalu:

Jak przyroda budzi się po zimie? Przed nami miesiąc przejściowy.

Jak przyroda budzi się po zimie? Przed nami miesiąc przejściowy.

Marzec to miesiąc przejściowy w przyrodzie – zima powoli ustępuje miejsca wiośnie, choć noce bywają jeszcze mroźne, a w głębi lasów można spotkać śnieżne połacie. To czas, gdy przyroda na Podlasiu budzi się do życia, a wędrowcy i miłośnicy natury mogą dostrzec pierwsze oznaki nadchodzącej zmiany. Co warto wypatrywać podczas spacerów po podlaskich lasach w marcu?

Już w pierwszej połowie marca, na obrzeżach lasów, w wilgotnych miejscach i pod osłoną starych drzew, można dostrzec pierwsze kwiaty. Przebiśniegi i śnieżyce wiosenne to jedne z pierwszych roślin, które przebijają się przez resztki śniegu. W dolinach rzek oraz w pobliżu mokradeł mogą pojawiać się kaczeńce – ich żółte kwiaty stanowią piękny kontrast do jeszcze szaroburego krajobrazu.

Marzec to czas, gdy do podlaskich lasów powracają pierwsze ptaki wędrowne. Można już usłyszeć śpiew skowronków i czajek, które zwiastują nadchodzącą wiosnę. Do swoich lęgowisk wracają także bociany – pierwsze osobniki można zaobserwować już pod koniec lutego. W koronach drzew zaczynają być bardziej aktywne dzięcioły, które stukaniem w pnie oznajmiają rozpoczęcie okresu lęgowego. To również czas, gdy w borach sosnowych można usłyszeć charakterystyczne nawoływania żurawi, które przylatują na rozlewiska Narwi i Biebrzy.

Pod koniec marca, gdy temperatura wzrośnie powyżej 10 stopni, można zobaczyć pierwsze owady. Szczególnie warto wypatrywać cytrynków – żółtych motyli, które jako jedne z pierwszych budzą się z zimowego letargu. W ciepłe dni nad leśnymi polanami zaczynają się pojawiać pszczoły oraz trzmiele, które szukają pierwszych kwitnących roślin.

Jelenie i sarny zaczynają zmieniać zimową sierść na letnią. Ich futro staje się jaśniejsze i mniej puszyste. To również czas, gdy można zauważyć młode sarny, które uczą się samodzielności i powoli odłączają się od matek. Choć wilki i rysie są trudne do spotkania, ich ślady można jeszcze dostrzec na resztkach śniegu. Marzec to czas, gdy młode wilki zaczynają większą samodzielność i oddalają się od stada. Drapieżniki w tym okresie mają mniej łatwej zdobyczy, ponieważ inne zwierzęta stają się bardziej czujne i aktywne.

Partnerzy portalu:

Nowy ośrodek w Rajgrodzie. To szansa dla turystyki i lokalnej gospodarki?

Nowy ośrodek w Rajgrodzie. To szansa dla turystyki i lokalnej gospodarki?

Rajgród, malowniczo położony nad Jeziorem Rajgrodzkim, wkrótce zyska nowy ośrodek wypoczynkowy. Mieszkańcy z entuzjazmem przyjęli informację o sprzedaży terenu, który przez lata pozostawał niewykorzystany. Dzięki nowej inwestycji miasto ma szansę na jeszcze większy rozwój turystyki oraz napływ nowych środków do lokalnej gospodarki.

Teren, na którym powstanie ośrodek, należał wcześniej do Szpitala Wojewódzkiego w Białymstoku i przez wiele lat pozostawał w zarządzie samorządu województwa podlaskiego. Znalezienie inwestora nie było łatwe – przez kilkanaście lat działka nie mogła znaleźć nabywcy. W końcu jednak, w 2025 roku, udało się sfinalizować sprzedaż. Powierzchnia działki to ponad 4 hektary. Sprzedaż udała się za sumę 2 miliony 20 tysięcy złotych plus VAT.

Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego teren przeznaczony jest pod działalność usługowo-wypoczynkową, co oznacza, że powstanie tu nowoczesny ośrodek, który ma przyciągać turystów przez cały rok. To nie tylko korzyść dla turystów, ale przede wszystkim dla lokalnych przedsiębiorców. Większy ruch turystyczny oznacza większy popyt na usługi gastronomiczne, rekreacyjne i transportowe. Skorzystają na tym zarówno restauracje i sklepy, jak i właściciele domków letniskowych czy firm organizujących atrakcje wodne. Działka od lat pozostawała niezagospodarowana, a jej stan wymaga gruntownej modernizacji.

Rajgród od lat cieszy się opinią jednego z najpiękniejszych miejsc wypoczynkowych w województwie podlaskim. Malownicze Jezioro Rajgrodzkie, bogata oferta rekreacyjna i bliskość natury sprawiają, że to idealne miejsce dla miłośników aktywnego wypoczynku. Nowa inwestycja ma szansę wzmocnić pozycję Rajgrodu jako jednego z czołowych ośrodków turystycznych w regionie. Jeżeli uda się stworzyć nowoczesną infrastrukturę, miasto może przyciągnąć jeszcze więcej gości – nie tylko latem, ale i poza sezonem.

Mieszkańcy mają nadzieję, że ta długo wyczekiwana inwestycja rzeczywiście przyczyni się do dynamicznego rozwoju ich miejscowości. Jak podkreślają, turystyka to szansa na nowe miejsca pracy, większe przychody dla lokalnych firm i ogólną poprawę jakości życia w Rajgrodzie. Czy nowy ośrodek stanie się symbolem nowej ery dla turystyki w tym regionie? Czas pokaże, ale już teraz wiadomo, że inwestycja ta może zmienić oblicze Rajgrodu na długie lata.

Partnerzy portalu:

To ostatnia szansa na zimowy spacer po Podlasiu. Gdzie się wybrać?

To ostatnia szansa na zimowy spacer po Podlasiu. Gdzie się wybrać?

Podlasie to region pełen dzikiej przyrody, rozległych lasów i malowniczych dolin rzek. Nawet zimą można tu znaleźć wyjątkowe trasy spacerowe, które pozwalają podziwiać uroki tej krainy w nieco surowszej, ale niezwykle klimatycznej odsłonie. Gdzie warto wybrać się na zimowy spacer?

Puszcza Białowieska

To jeden z najbardziej oczywistych wyborów, ale też jeden z najlepszych. Puszcza Białowieska zimą wygląda bajecznie (nawet, gdy nie ma śniegu) – przyroda, dzikie zwierzęta i wyjątkowa cisza sprawiają, że to doskonałe miejsce na spokojny spacer. Można wybrać się na trasę do Rezerwatu Pokazowego Żubrów albo przejść się po rozległym Parku Pałacowym.

Narwiański Park Narodowy

Narwiański Park Narodowy zimą jest niemniej malowniczy niż latem. Niestety w tym roku nie możemy liczyć na rozlewiska rzeki Narwi, bo o mamy susze hydrologiczną. Ponadto rzeka ta została zniszczona przez powstanie zalewu Siemianówka. Ale i tak warto jechać, by zobaczyć i posłuchać pierwszych przybyłych z ciepłych krajów ptaków. Ogólnie, świetnym miejscem na spacer jest kładka Śliwno-Waniewo (teraz trwa tam remont), dlatego warto objechać rzekę od Kruszewa, Śliwna, Topilca, przez Waniewo i Kurowo. Szczególnie wcześnie rano, gdy słońce wschodzi – jest tam magicznie.

Suwalszczyzna

To propozycja dla tych, którzy szukają nieco bardziej surowych krajobrazów. Suwalszczyzna zimą jest piękna, a trasa wokół Hańczy – najgłębszego jeziora w Polsce (obecnie zamarzniętego) – oferuje wyjątkowe widoki. Można tu podziwiać klify i taflę jeziora, a w pobliżu znajdują się punkty widokowe, z których rozciąga się panorama na całą okolicę.

Dolina Biebrzy

Biebrza zimą wygląda zupełnie inaczej niż latem – krajobraz jest surowy, ale jednocześnie niesamowicie malowniczy. Spacer po jednym z drewnianych pomostów w Biebrzańskim Parku Narodowym pozwala poczuć prawdziwy spokój i obcować z dziką przyrodą. Słuchanie dzikich ptaków czy spacery wzdłuż rzeki dzikimi terenami od Dolistowa do Polkowa – to coś, co warto odbyć przed pełną wiosną.

Rezerwat Antoniuk w Białymstoku

Jeśli nie masz czasu na dłuższą wyprawę, warto wybrać się na spacer do Rezerwatu Antoniuk w Białymstoku. To idealne miejsce na zimową przechadzkę blisko miasta – można w ciszy podziwiać różne drzewa oraz cieszyć się świeżym powietrzem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podziemny Białystok – tajemnice, legendy i zapomniane miejsca

Białystok, miasto o bogatej historii i wielokulturowym dziedzictwie. Mimo wojennych zniszczeń, skrywa w sobie niejedną tajemnicę. Pod jego ulicami, placami i budynkami rozciągają się zapomniane piwnice, tunele i schrony, które przez lata owiane były legendami. Niektóre z nich to pamiątki po dawnych czasach świetności, inne – świadectwa dramatycznych momentów w historii miasta.

Jednym z najbardziej znanych podziemnych miejsc jest system piwnic i korytarzy znajdujących się pod dawnym Pałacem Branickich. To właśnie tu, według miejskich opowieści, znajdowały się tajemne przejścia, którymi można było uciec w razie zagrożenia. Istnieją spekulacje, że niektóre z tych korytarzy mogły prowadzić aż do pobliskich kompleksów budynków, a nawet do Pałacyku w Choroszczy. Dziś część piwnic jest udostępniona zwiedzającym, ale wiele miejsc pozostaje zamkniętych i owianych tajemnicą.

Białystok, podobnie jak inne miasta, posiada sieć schronów z czasów zimnej wojny. Wiele z nich wybudowano w latach 50. i 60. XX wieku jako element systemu obronnego na wypadek konfliktu nuklearnego. Niektóre schrony są opuszczone, inne zaadaptowane na magazyny lub pomieszczenia techniczne. Jednym z ciekawszych przykładów jest schron pod budynkiem Lasów Państwowych w Białymstoku. Inny z infrastrukturą jest przy Al. Piłsudskiego 15. Dobrze zorganizowany jest również pod hotelem BOSiR. Łącznie w Białymstoku istnieją 182 obiekty zakwalifikiwowane jako prawdziwe schrony – a nie tylko miejsca doraźnego schronienia – które można uznać niemalże podziemia każdego budynku w mieście.

Nie sposób mówić o podziemiach Białegostoku bez wspomnienia o miejskich legendach. Jedna z najbardziej znanych mówi o rzekomo istniejących tunelach pod centrum miasta, które miały być wykorzystywane przez różne grupy – od szlachty Branickich po partyzantów w czasie II wojny światowej. Wiele osób twierdziło, że widziało plany wskazujące na tajemnicze przejścia pod ulicami Białegostoku. To oczywiście wymysły, ale jest pewien tunel, który istnieje w centrum naprawdę. To dawna kanalizacja ściekowa pod ul. Kilińskiego, którą możemy zobaczyć tylko z jednej strony – przy samym moście obok Pałacu Branickich nad Rzeką Białą. Dawniej służyła Hotelowi Ritz.

Wiadomo także, że Kościół Św. Rocha ma jakieś podziemia, ale trudno powiedzieć w tej kwestii więcej. Warto jednak pamiętać, że najwięcej ciekawskich przyciągają raz do roku krypty pod białostocką katedrą.

Warto też wspomnieć o tunelu na Hetmańskiej, który jeszcze przez lata od zamknięcia drogi był dostępny. Teraz niestety już wstępu do środka nie ma. Jak to było? Możecie zobaczyć na filmie powyżej.

Podziemny Białystok to fascynujący świat pełen historii i nieodkrytych miejsc. Dla miłośników tajemnic i eksploracji miasto kryje jeszcze wiele zagadek, które czekają na swoje odkrycie. Może pewnego dnia uda się odnaleźć kolejne zapomniane przejścia i dodać nowy rozdział do tej niezwykłej opowieści.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To hobby dla wytrwałych. Zrzuty poroży przyciągają chętnych.

To hobby dla wytrwałych. Zrzuty poroży przyciągają chętnych. Gdy tylko wiosenne słońce zaczyna rozgrzewać lasy i łąki, pasjonaci tropienia ruszają w teren, licząc na znalezienie unikalnych trofeów. Marzec i kwiecień to czas, gdy jelenie szlachetne gubią swoje imponujące poroża, dając naturze znak, że zima odchodzi w zapomnienie, a cykl życia zaczyna się od nowa. Tymczasem mamy luty, a w internecie można już zobaczyć pierwszych z trofeami.

Każdy tropiciel wie, że to zadanie wymaga cierpliwości i wytrwałości. Samo przejście kilku kilometrów przez las nie gwarantuje sukcesu – trzeba znać zwyczaje zwierząt, rozumieć ich szlaki i wiedzieć, gdzie najczęściej przebywają w okresie linienia. Jelenie, zmęczone zimowym wysiłkiem, szukają teraz spokoju i obfitego pożywienia, a to oznacza, że najlepsze miejsca na znalezienie poroży to śródleśne polany, gęste zagajniki i okolice wodopojów.

Niektórym udaje się znaleźć pojedyncze tyki, inni trafiają na pary, które są marzeniem każdego zbieracza. Każde poroże to ślad natury, unikalna pamiątka i dowód na siłę oraz zdrowie zwierzęcia. Dla wielu to nie tylko kolekcjonerska pasja, ale także okazja do obserwacji przyrody i wędrówek wśród budzącego się lasu.

Idzie wiosna, a z nią nowy początek. Jelenie wkrótce rozpoczną budowanie nowego poroża, które stanie się jeszcze większe i potężniejsze. Tymczasem ich zeszłoroczne korony stają się trofeum dla tych, którzy potrafią patrzeć uważnie, szanować naturę i podążać jej śladami.

Partnerzy portalu:

Ostatnie podrygi zimy. Spadł śnieg i od razu zrobiło się magicznie!

Ostatnie podrygi zimy. Spadł śnieg i od razu zrobiło się magicznie!

Zima jeszcze raz postanowiła przypomnieć o sobie, otulając Supraśl i całe Podlasie białym puchem. To jeden z tych dni, gdy warto odłożyć wszystko i ruszyć na spacer, zanim śnieg stopnieje i ustąpi miejsca przedwiośniu. Szczególnie, ze w tym roku rozlewisk nie będzie. Mamy suszę hydrologiczną. Ścieżki Supraśla, wijące się wśród malowniczych sosen i świerków, zachęcają do spokojnej wędrówki, podczas której można chłonąć ciszę przerywaną tylko skrzypieniem śniegu pod butami.

Ale Supraśl to dopiero początek. Podlasie o tej porze roku odkrywa swoje mniej oczywiste uroki – Białowieża, gdzie zimowe tropy zwierząt rysują historie na białej płachcie lasu, krajobrazy Narwi, gdzie śnieżne pejzaże odbijają się w spokojnych wodach, czy Suwalszczyzna, gdzie wzgórza pokryte białym puchem wyglądają niczym krajobraz z bajki.

To już ostatnia szansa, by poczuć magię zimy – jeszcze raz przejść się zaśnieżonymi alejkami, zobaczyć, jak słońce skrzy się na lodowych kryształkach i nacieszyć się widokiem świata w bieli. Za chwilę przyjdzie odwilż, a z nią błoto i kałuże. Więc jeśli czekaliście na idealny moment, by ruszyć na zimowy spacer, to właśnie teraz jest ten czas. Za chwilę będzie warto ruszać nad Biebrzę, by wysłuchiwać jak natura budzi się do życia.

Partnerzy portalu:

Wyjątkowa atrakcja w Podlaskiem rozbuduje się
Fot. Maciej Gryguc) / UWMP - podlaskie.eu)

Wyjątkowa atrakcja w Podlaskiem rozbuduje się

Skansen w Nowogrodzie, rzeki Narew i Pisa, historia – to wszystko ma w sobie gigantyczny potencjał turystyczny. Jednak sama w sobie instytucja ma za małe możliwości, by go wykorzystać. To wszystko jednak może się zmienić. Zarząd Województwa Podlaskiego oraz gmina Nowogród chcą bardziej zainwestować w atrakcję. Nie chodzi jednak o same pieniądze. Przede wszystkim Skansen ma wejść w posiadanie gminnych nieruchomości, dzięki którym będzie miał jak się rozbudować. W grę wchodzi nawet wykup prywatnych działek.

Do rozwiązania są m. in. także problemy niezbędnej w Skansenie stolarni, która ma siedzibę z niezwykle trudnym dojazdem, wygospodarowanie miejsca na kilka kolejnych obiektów zabytkowej architektury kurpiowskich wsi, dogodnych ścieżek i dróg dojazdu, z których mogłyby korzystać także osoby z niepełnosprawnościami lub niewielkie elektryczne pojazdy. Tu także samorząd deklaruje współpracę.

Terenem o największym potencjale turystycznym jest, według nowogrodzkich samorządowców, skarpa nad Narwią w pobliżu mostu, jednego ze schronów zapisanych w historii walk z września 1939 roku i czołgu upamiętniającego wojenne czasy. Byłoby to idealne miejsce dla kurpiowskiego centrum kultury, albo na obiekty wypoczynkowe. Już przed laty rozważana była tam nawet budowa toru zjazdowego czy odkrytego basenu.

Dlatego, po rekonesansie najwięcej uwagi skupiła działka, należąca już do Skansenu, która położona jest niezbyt daleko od dawnego młyna. Czy sam budynek mógłby zostać jakoś wykorzystany, zadecydują dokładniejsze analizy. Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie został założony przez badacza Kurpiowszczyzny Adama Chętnika w 1927 roku i jest jednym z dwóch najstarszych w Polsce muzeów budownictwa ludowego. W 2022 roku Województwo Podlaskie przejęło Muzeum od samorządu Łomży.

Partnerzy portalu:

Jest już połączenie kolejowe Białystok – Wilno – Ryga – Tallin. W bonusie Helsinki.

Jest już połączenie kolejowe Białystok – Wilno – Ryga – Tallin. W bonusie Helsinki.

10 lutego wystartowało wspólne połączenie kolejowe z Wilna przez Rygę do Tallina. Oznacza to, że z Białegostoku bezpośrednio dojedziemy nie tylko jak dotychczas do stolicy Litwy, ale też do stolic Łotwy i Estonii. Podróż w dwie strony to koszt 500 zł.

Pierwszy etap jest już znany. Kupujemy bilet za 77 zł i wsiadamy na stacji w Białymstoku (albo Sokółce, Augustowie, Suwałkach) i dojeżdżamy do litewskiej Mockawy. Tam na tym samym peronie będzie stać pociąg LTG Link, którym dojedziemy do Wilna. Na trasie obowiązuje ten sam bilet. Wyjazd ze stolicy Podlaskiego jest o godz. 10.30. Na granicy czeka nas zmiana czasu, to też dojedziemy o 17.29 tracąc godzinę w sekundę. Teraz mamy 13,5 godziny przerwy. Możemy ją wykorzystać na zwiedzanie Wilna wieczorową porą. A w weekend nawet zasmakować nocnego życia. Alternatywnie możemy po prostu przenocować.

Następnego dnia meldujemy się na stacji kolejowej, kupujemy bilet do Tallina za 39 Euro (około 160 zł). O 7.05 następnego dnia meldujemy się na stacji i odjeżdżamy. Najpierw dojedziemy do Valgi, gdzie musimy zmienić pociąg (bez dokupowania biletu), by po 10,5 godzinach zameldować się w stolicy Estonii. Tu możemy zwiedzać miasto wieczorową porą, przenocować by zwiedzać je jeszcze w dzień. Możemy też dodatkowo wybrać się promem do Helsinek (stolica Finlandii). Gdy już zobaczymy wszystko, to powrót jest każdego kolejnego dnia o 10.25.

Nie zapominajmy jeszcze o Rydze! W stolicy Łotwy będziemy o 16.37. Zatem kolejny wieczór przed nami. Następnego dnia, gdy będziemy wracać, wyjazd do Wilna jest o 16.55. Na miejscu będziemy o 21:03. Powrót do Białegostoku jest kolejnego dnia o 12.35. Na miejscu będziemy o 17.28. Tu odzyskamy straconą przy wyjeździe za granicę godzinę.

Jak widzicie – by realnie objechać 4 bałtyckie stolice trzeba nam co najmniej 5 noclegów. Hotele nie są zbyt drogie – w porównaniu z Polską. Cały wyjazd na jedną osobę powinien kosztować w okolicach 2000 zł, nie licząc jedzenia i ewentualnego imprezowania. Warto? Ocenę pozostawiamy Wam.

Jak kupić bilety? Najlepiej online:

Białystok – Wilno oraz Wilno – Białystok:

https://ebilet.intercity.pl/

Wilno – Tallin, Tallin – Ryga, Ryga – Wilno

https://ltglink.lt/en/vilnius-tallinn

Promy Tallin – Helsinki

https://www.directferries.pl/helsinki_tallinn_prom.htm

 

Partnerzy portalu:

Supraśl zimą – malownicze ścieżki wśród lasów Puszczy Knyszyńskiej

Supraśl zimą – malownicze ścieżki wśród lasów Puszczy Knyszyńskiej

Zimą Supraśl zmienia się w miejsce niemal baśniowe, szczególnie wtedy gdy spadnie śnieg. Miasto, które latem przyciąga turystów zabytkami i niezwykłym przyrodniczym klimatem, na początku roku zamienia się w spokojny azyl, otulony ciszą i zapachem lasu. Właśnie wtedy Puszcza Knyszyńska odkrywa swoją mniej znaną, ale wyjątkową stronę, tworząc tło dla spacerów i aktywności na świeżym powietrzu, które w tej porze roku zyskują magiczny charakter. Szczególnie, że mówimy o terenach uzdrowiskowych.

Wchodząc na szlak, można poczuć, jak śnieg pod butami lekko skrzypi, a powietrze pachnie wilgotnym mchem i sosnami. Puszcza Knyszyńska to nieprzebrane bogactwo leśnych ścieżek, które w zimowych warunkach przybierają zupełnie nową formę. Czasami drogi są lekko przysypane białym puchem, a w słoneczne dni promienie słońca migoczą na oblodzonych gałęziach drzew, tworząc wrażenie, jakby las był pokryty kryształami. Wiele z tych tras jest dobrze oznaczonych i dostosowanych do pieszych wędrówek, a niektóre fragmenty są idealne również dla miłośników nordic walking czy narciarstwa biegowego – gdy jest wystarczająco dużo śniegu. Supraśl to bowiem nie tylko historia i kultura – to także brama do aktywnego kontaktu z naturą, niezależnie od pory roku.

Szczególnie polecanym miejscem na zimowe wyprawy jest szlak prowadzący wzdłuż rzeki Supraśl. Jej bieg w zimie przybiera malownicze formy – brzegi bywają pokryte lodem, a gdzieniegdzie taflę wody zdobią unoszące się kry. Idąc tym szlakiem, można odnieść wrażenie, że jest się w samym sercu dzikiej przyrody, mimo że od miasteczka dzieli nas tylko kilkanaście minut spaceru. Podczas wędrówki nie jest trudno natknąć się na ślady dzikich zwierząt odciśnięte w śniegu. Czasem to niewielkie tropy saren, czasem większe ślady łosia, który jest jednym z symboli Puszczy Knyszyńskiej. Dla tych, którzy potrafią wędrować w ciszy, Supraśl i jego okolice mogą zaoferować prawdziwe spotkania z naturą – choćby pod postacią widoku biegnącego przez las stada jeleni.

Miłośnicy dłuższych wypraw często wybierają szlak przez Jałówkę, Budzisk, Czarną Białostocką, Podratowiec, Zaścianek, Rybniki prowadzący w kierunku Rezerwatu Krzemianka. Trasa ta biegnie w 99 procentach przez puszczę. Jej długość to 33 km. W samym rezerwacie Krzemianka można jeszcze przejść kolejnych kilka kilometrów. A warto, bo słynie z malowniczych torfowisk i różnorodności gatunkowej drzew. Zimą miejsce to nabiera tajemniczego charakteru – nisko wiszące gałęzie pokryte szronem wyglądają niczym zamrożone na wieki, a ścieżki prowadzące przez bagna i mniejsze wzniesienia stają się idealnym miejscem na oderwanie się od codzienności. Właśnie tam można poczuć, jak natura w zimie przechodzi w stan uśpienia, ale nie martwego spokoju – las wciąż tętni życiem, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać zamrożony w bezruchu.

Supraśl zimą to również raj dla fotografów przyrody. Poranne mgły unoszące się nad polanami czy promienie słońca przebijające się przez lodowe igły osadzone na drzewach to obrazy, które trudno znaleźć w innych porach roku. Fotografowie często kierują się ku mniej uczęszczanym zakątkom Puszczy Knyszyńskiej, by uchwycić rzadko spotykane ptaki, które przylatują w poszukiwaniu pożywienia, lub uwiecznić baśniowy krajobraz mroźnego lasu. Wśród tych, którzy kochają ciszę i przyrodę, Supraśl to mały raj, szczególnie gdy zima odsłania swoją surową, ale zarazem niezwykle piękną stronę.

Warto odwiedzić Supraśl zimą właśnie po to, by doświadczyć tej ciszy i bliskości natury, która w sezonie letnim często ustępuje miejsca tłumom turystów. Zima to czas, kiedy las opowiada swoją własną historię – mniej oczywistą, ale dla uważnych wędrowców pełną ukrytego piękna. Niezależnie od tego, czy przyjeżdża się tu na aktywny wypoczynek, czy w poszukiwaniu chwilowego oderwania od miejskiego zgiełku, z pewnością miasteczko i jego piękna okolica wynagrodzi każdego, kto odważy się zejść z utartych ścieżek i poszukać zimowej magii.

Partnerzy portalu:

Rowerzyści długo czekali na tą inwestycję. Kładka nad rzeką już gotowa.
fot. UM Białystok / Dawid Gromadzki

Rowerzyści długo czekali na tą inwestycję. Kładka nad rzeką już gotowa.

Białystok ma mnóstwo tras rowerowych, co niewątpliwie jest jednym z bardzo niewielu plusów z dorobku obecnego prezydenta Białegostoku. Gdy jedziemy od strony Dojlid, możemy przy Ciołkowskiego wjechać w przyjemne bulwary przy Białej. Dalej kontynuujemy trasę przy rzece ulicą Branickiego. Szczególnie przyjemnie zaczyna się w okolicach Pałacu Branickich w kierunku centrum. Tam można jechać specjalnymi tunelami przy naszym cieku wodnym, by następnie dojechać do mostu przy zabytkowej poczcie na Warszawskiej, a dalej wjechać w kolejny tunel przy Galerii Jurowieckiej.

Dalej trasa rozchodziła się w trzy strony. W lewo do ścisłego centrum miasta na Rynek Kościuszki, prosto Aleją Piłsudskiego na dworzec kolejowy, zachodnie obrzeża miasta, a także Antoniuk. Była też trasa w prawo przez bulwary przy basenie na Włókienniczej. I to było problematycznie, bo droga rowerowa, która znajduje się przy tej ulicy jest tak fatalna, że w zasadzie albo trzeba by było ją zlikwidować albo wyremontować całą ulicę. Teraz wszystko się zmieniło. Jadąc bulwarami przy rzece, zamiast w Włókienniczą możemy skręcić w nowy mostek nad Białą, by dostać się do ulicy Jurowieckiej. Tu droga otwiera się na nowoczesne drogi rowerowe osiedla Białostoczek, którymi możemy kontynuować naszą podróż wzdłuż rzeki Białej, dojechać do obwodnicy lub kierować się na Jurowce.

Niby taki mostek, a tak wiele zmienia. W ramach inwestycji wybudowana została kładka o wymiarach 14,3 x 5,3 m o konstrukcji w formie belki jednoprzęsłowej wspartej na przyczółkach. Powstał też podwieszany chodnik (na palach żelbetowych), chodnik łączący kładkę z ciągiem pieszym i rowerowym oraz instalacja oświetleniowa. Prace związane z inwestycją (dokumentacja, roboty, opinie, nadzór dendrologiczny) kosztowały ponad 1 mln 73 tys. zł (same roboty – ponad 1 mln 14 tys. zł).

Partnerzy portalu:

Zapora na granicy już kompletna. Zakończono montaż ostatnich elementów.

Zapora na granicy już kompletna. Zakończono montaż ostatnich elementów.

W tym roku po zimie przekonamy się ostatecznie czy skuteczna jest zapora na granicy polsko-białoruskiej, zbudowana w Podlaskiem. Przypomnijmy dotychczas ona nie działała i świadczyły o tym twarde dane z granicy niemieckiej. Międzyczasie poprawiono 5,5 metrowy płot, który dało się rozchylać lewarkiem. Do tego zamontowano 500 słupów – a na nich 1300 kamer, po to by uniemożliwić przekraczanie granicy rzeką. Czy to będzie skuteczne? Ten „sezon na przekroczenia” pokaże. W tamtym roku łącznie było to 30 000 prób. Póki co, zimową porą – w tym roku odnotowano zaledwie 240 prób. Kluczowe będzie jednak lato, gdy pogoda nielegalnej migracji i koczowaniu w białoruskich lasach sprzyja.

Na ten moment nie da się przesądzić czy usprawnienie zapory coś dało, ale jedno jest pewne – Straż Graniczna ma o wiele bardziej zaawansowane narzędzie niż wcześniej. Na początku był sam płot, a funkcjonariusze o przekroczeniu dowiadywali się dopiero gdy ono już następowało. Teraz wiedzą to już dużo wcześniej, a patrol mogą skierować jeszcze przed samą próbą przekroczenia granicy. Problemem był brak fizycznej zapory na rzekach. Teraz – dzięki czujnikom i kamerom może się to zmienić. Ale to pokażą dopiero wyniki zatrzymań na granicy polskiej oraz na granicy niemieckiej.

Na 206 km granicy z Białorusią bariera stoi już od trzech lat. 186 km to płot, a już na całości bariera elektroniczna, która teraz także funkcjonuje na rzekach. Inwestycja na pewno utrudniła przekraczanie granicy, ale do tej pory problemu całkowicie nie rozwiązała.

Partnerzy portalu:

Burmistrzu nie idź tą drogą, bo zabijesz turystykę!

Burmistrzu nie idź tą drogą, bo zabijesz turystykę!

Supraśl to nie tylko według badań najlepsza gmina do życia w Podlaskiem, która wyprzedza Wasilków (2 miejsce) i Białystok (3 miejsce) (dane z rankingu Serwis Samorządowego PAP „Gmina Dobra do Życia” – przyp. red). Miasteczko w Puszczy Knyszyńskiej to także turystyczny hit. Wystarczy trochę dobrej pogody i jest już zapełnione przyjezdnymi. To takie nasze małe Zakopane. Na szczęście Bulwary im. Wiktora Wołkowa, to nie pełne straganów Krupówki, a na każdym rogu nie czyha chciwy baca, który chce dutków za pogłaskanie konia. I bez tego – turyści w Supraślu zostawiają mnóstwo pieniędzy chociażby posilając się w lokalnych restauracjach.

Niestety w budżecie gminy Supraśl zrobił się poważny wyłom. Wszystko to za sprawą mieszkańców Grabówki, którzy latami walczyli o to, by odciąć się od gminy Supraśl. Teraz jako odrębna gmina z długami zapewne za jakiś czas staną się kolejnym osiedlem Białegostoku. A wiele na to wskazuje. Tymczasem Supraśl musi mierzyć się ze szkodami jakie wywołała secesja. Jednym z problemów jest zmniejszenie budżetu. Nowy zakłada 61 milionów złotych wpływów i 65 milionów złotych wydatków. Miasteczko ma także kredyt do spłacenia – 20 milionów złotych.

I tu niestety w urzędzie gminy wpadli na zły pomysł. Dodatkowych źródeł dochodów upatrzono w utworzeniu strefy płatnego parkowania. O ile – samo w sobie płatne parkowanie nie jest złe, o tyle ustawa nakazuje tworzyć strefy po to, by wymuszać rotację pojazdów, by nie zostawiać godzinami samochodów. Wszystko po to, by dać szasnę na zaparkowanie innym. To ważne na przykład tam, gdzie jest mało miejsc parkingowych, a wielu chętnych – by na przykład załatwić sprawy urzędowe.

Tymczasem w Supraślu miejsc parkingowych nie brakuje. Ponadto – wymuszanie rotacji jest zupełnie bezsensowne, bo przecież wiele osób przyjeżdża do uzdrowiska na długie spacery. Opłaty parkingowe spowodują, że wiele osób zacznie parkować w lesie, a nie w mieście. A burmistrz pieniędzy nie zobaczy. Poza tym – płatne parkowanie to coś, co zwyczajnie zniechęca. Turyści pojadą tam, gdzie płacić nie trzeba.

Dlatego, wracając do tytułu. Burmistrzu nie idź tą drogą, bo zabijesz turystykę! Przypomnijmy, że Supraśl żyje właśnie dzięki niej. Jak to się mówi, nie zażyna się kury znoszącej złote jaja.

Partnerzy portalu:

Co się dzieje z Podlaską koleją? 139 kursów odwołanych!

Co się dzieje z Podlaską koleją? 139 kursów odwołanych!

Mało kto wie, że istnieje taka strona na Facebooku jak „Czy ZKA w Podlaskim dziś wyjechało?”. Jedno jest pewne – musi być ona solą w oku Polregio i Urzędu Marszałkowskiego. Ten duet w ostatnim czasie stanowił antyreklamę kolei, a wspomniana strona boleśnie o tym przypominała niemalże każdego dnia.

139 kursów odwołanych

Żeby zrozumieć tą skomplikowaną sytuację, potrzebny jest szerszy kontekst. Tylko od 24 listopada 2024 roku do 24 stycznia 2025 roku odwołanych zostało 139 kursów pociągiem. Polregio zapewnia, że utrudnienia w ruchu już nie występują. Ale ile napsuli krwi pasażerom, to zostanie z nami jeszcze na długo. Warto jednak dodać, że do obsługi połączeń kolejowych województwo użycza spółce Polregio 17 pojazdów szynowych. Jednak tabor, którego właścicielem jest województwo, nie zabezpiecza w pełni obsługi wszystkich zaplanowanych kursów (potrzeba do tego 24 pojazdy – dop. red). Zgodnie z umową, operator jest zobowiązany do uzupełnienia brakującego taboru we własnym zakresie.

Jak zapewnia Polregio, problemy na liniach z trakcją spalinową wynikały z niezbędnych przeglądów technicznych połączonych z modernizacją szynobusów, co wiąże się z potrzebą wyłączenia pojazdów z ruchu. – poinformowała nas Renata Gerasimiuk – specjalista z działu handlowego POLREGIO S.A. Dodatkowe problemy wynikały z konieczności przeprowadzenia napraw gwarancyjnych oraz powypadkowych. – dodała. Widać jak na dłoni, że Polregio ma za małą liczbę pociągów do swojej dyspozycji, skoro 17 maszyn użycza jej Województwo Podlaskie, a do tego niezbędne przeglądy i naprawy paraliżują funkcjonowanie  kolejowych przewozów pasażerskich w naszym regionie. Bo nie oszukujmy się, jeżeli ktoś kupił bilet na pociąg – to chce jechać pociągiem, a nie autobusem. Zatem podstawianie komunikacji zastępczej nie jest rozwiązaniem. Polregio powinno dysponować takim taborem, by przeglądy czy naprawy nie powodowały odwoływania kursów.

To całkiem poważny problem, bo przez właśnie takie sytuacje parkingi w miastach puchną od samochodów, a ruch na wszystkich drogach się nasila. Nic dziwnego – skoro cztery osoby w rodzinie (ojciec, matka, córka, syn) muszą mieć cztery osobne samochody. Gdyby mogli liczyć na solidną komunikację – być może potrzebowaliby ich mniej.

Przyszłość pod znakiem zapytania

Zapytaliśmy Polregio o to jak planuje rozwiązać problem w przyszłości. W odpowiedzi czytamy, że spółka planuje wypuścić w trasę… wagon piętrowy. Tak, to nie jest żart. Weźmy na to 16 stycznia 2025. Tego dnia odwołane zostały: PR 10441 Czeremcha 06:44 – Hajnówka 07:10, PR 10430 Hajnówka 07:45 – Czeremcha 08:12, PR 10415 Czeremcha 10:28 – Białystok 11:45, PR 10404 Białystok 15:05 – Czeremcha 16:24, PR 10302 Białystok 16:15 – Ostrołęka 18:07, na odcinku Łapy – Ostrołęka, PR 10312 Ostrołęka 18:33 – Białystok 20:32, na odcinku Ostrołęka – Łapy. Chociaż spółka zapewnia, że utrudnienia w ruchu już nie występują – co przytaczaliśmy powyżej – to przecież nie znaczy, że już takich utrudnień nie będzie. I co wtedy ma dać jeden wagon?

Na szczęście, Polregio jest świadome, że trzeba coś robić przyszłościowo. Priorytetem obecnych władz POLREGIO jest – obok stałego rozwijania oferty spółki – wymiana najstarszych i najbardziej wyeksploatowanych pojazdów. Pozyskanie nowego taboru jest kluczowe dla poprawy sytuacji i komfortu pasażerów. Zarząd spółki jest w trakcie rozmów dotyczących finansowania takiego zakupu. Jego wartość w skali wszystkich zakładów POLREGIO szacowana jest na wiele miliardów złotych, co sprawia, że proces ten jest ogromnym wyzwaniem i wymaga czasu. Mamy nadzieję, że prowadzone obecnie rozmowy zakończą się pomyślnie. My też mamy nadzieję, ale życie nadzieją to trochę jednak za mało.

Co na to marszałek?

O sytuację z tak wielką liczbą odwołanych połączeń kolejowych zapytaliśmy tego, kto płaci naszymi pieniędzmi za przewozy czyli Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego. Zgodnie z umową o świadczenia usług publicznych w zakresie kolejowych przewozów pasażerskich, finansuje jedynie zrealizowane połączenia. W przypadku niewykonania przewozów operator nie otrzymuje rekompensaty i dodatkowo jest naliczana kara umowną za każdy niezrealizowany kurs. – napisała nam w mailu Barbara Likowska-Matys, Zastępca Dyrektora Departamentu Polityki Informacyjnej i dodaje – Jeżeli jest to komunikacja zastępcza – autobusowa, to traktujemy to jako zrealizowanie kursu, przy czym nakładamy karę w związku niedotrzymaniem warunków umowy. 

Na koniec warto się zastanowić jak to jest, że spółka, która ma wystarczającej liczby taboru (brakuje pociągów przy przeglądach i naprawach, musi też „pożyczać” od województwa), nie dość, że realizuje połączenia dla województwa podlaskiego, to jeszcze może wygrać kolejne konkursy na przewozy. Zgodnie z najnowszą umową z listopada 2024 – Polregio ma zapewniać usługi naszemu województwu aż do 2030 roku. W dni robocze na trasy kolejowe Podlaskiego pociągi powinny wyjechać 75 razy. Tabor do obsługi połączeń w regionie to 24 pojazdy. Firma obsługuje 94 stacje i przystanki osobowe, a podczas wakacji 99.

Jak można rozwiązać ten problem?

Wystarczy popatrzeć na Koleje Dolnośląskie. Można stawiać je za wzór. W styczniu 2024 roku z jej usług skorzystało prawie 1,9 miliona pasażerów. W ponad 15-letniej historii przewoźnika jego pociągi nigdy nie przewiozły tak wielu osób w ciągu jednego miesiąca. Rekordy popularności biją także Koleje Wielkopolskie. Jaki jest wspólny mianownik obu? Tam samorządy województw nie zlecają nikomu przewozów pasażerskich tylko organizują je same. Dlatego nie mamy wątpliwości, że w 2030 roku żadnej z umowy z Polregio ani nikim innym podpisywać nie powinniśmy. Za to muszą powstać Koleje Podlaskie.

Dlaczego to ważne? Bo samorząd realizuje zadania publiczne i nie musi jak spółka – zarabiać. Wystarczy bilansować się na zero. To wystarczy – by komunikacja publiczna działała naprawdę dobrze. Ponadto nie jest zrozumiałe dlaczego – mimo tak okazałej infrastruktury kolejowej – w Białymstoku i całej aglomeracji nie ma kolei miejskiej? Taką usługę mogłyby również prowadzić wspomniane Koleje Podlaskie. Wystarczą decyzje polityczne i można działać. Warto jednak pamiętać, że politycy sami z siebie nigdy nic nie robią – zawsze potrzebna jest presja społeczna.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czy Łomża to dobre miejsce do życia? Kiedyś nie, ale teraz…

Czasy się zmieniają, a razem z nimi nasza piękna Polska. Tak jak kiedyś Łomża nie była w ogóle atrakcyjnym miejscem do życia, tak teraz kusi. Piękne zielone tereny, Rzeka Narew, brak masywnych, ogromnych blokowisk potocznie zwanych „apartamentowcami” z ze wszystkimi problemami życia w takim czymś w Białymstoku, a na dodatek nowe drogi – to oferuje mazowieckie miasteczko w Podlaskiem w 2025 roku.

Łomża w Podlaskiem to trochę taki „Englishman in New York” – jak w piosence Stinga. To, co dawniej nie było interesujące – dziś jest atutem – chociażby przyroda jaka otacza miasteczko. Tak samo tak zwana „małomiasteczkowość” kiedyś była postrzegana zupełnie inaczej niż teraz. Ościenne gminy Białegostoku aż puchną od nowych mieszkańców. Po co jednak mieszkać na obrzeżach, by codziennie jeździć do miasta, w którym nie da się już żyć, skoro można żyć w mniejszym mieście – gdzie jest wszystko to, do czego ludzie uciekli na obrzeża.

Szczególnie w 2025 roku, gdy praca zdalna to żaden problem – przeprowadzka do Łomży jest dużo łatwiejsza niż kiedyś. Jeżeli spojrzymy na ceny nieruchomości to spokojnie możemy zaliczyć je do atutów wyprowadzki. Ostatni z największych plusów takiej życiowej zmiany jest z pewnością lokalizacja. Do Warszawy tylko 120 km, nad piękne jezioro Śniardwy zaledwie 60 km, Białystok jest oddalony o 80 km, Białowieża – 140 km, nadmorska Stegna 295 – km, Trójmiasto – 320 km, a otwarte Morze Bałtyckie około 400 km. A jak ktoś lubi wycieczki zagraniczne to uzdrowisko w Druskiennikach jest położone zaledwie 215 km od Łomży. Przy dzisiejszych drogach i cenach paliw – względem zarobków – to naprawdę małe koszty, a wielkie możliwości.

Łomża, choć nie jest metropolią, wyróżnia się swoją kameralnością, co daje jej mieszkańcom radość codziennego życia bez pośpiechu i zgiełku charakterystycznego dla Białegostoku. Bliskość Narwiańskiego Parku Narodowego, piękne krajobrazy oraz liczne tereny zielone tylko czekają na złaknionych aktywnego wypoczynku na łonie natury. Jednocześnie nie brakuje tutaj typowo miejskich rozrywek jak galeria, restauracje czy ośrodki kulturalne.

Łomża to również idealne miejsce dla osób na emeryturze, które szukają spokoju i bezpieczeństwa. Zaplecze medyczne, kameralny klimat i rozwinięta sieć usług sprawiają, że starsi mieszkańcy mogą czuć się tu komfortowo. Dodatkowo życie w mniejszym mieście wiąże się z niższymi kosztami utrzymania, co pozwala cieszyć się większą swobodą finansową. Dla wielu osób, które chcą odpocząć od tempa życia w dużych miastach, Łomża staje się wymarzonym miejscem, gdzie mogą odnaleźć równowagę między odpoczynkiem a aktywnością.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To największa inwestycja w historii powiatu. Powstanie przed czasem.

Największa inwestycja w historii powiatu siemiatyckiego powstanie przed czasem dzięki łagodnej zimie. Czym jest most za 101 milionów złotych we wsi Granne najlepiej definiuje cytat z kultowego filmu pt. Miś.

Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz, co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie – mówimy – to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo i nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu…

Najśmieszniejsze w tym cytacie z filmu Stanisława Barei – pt. Miś jest chyba fakt, że most w Grannem jest budowany właśnie w oparciu o sześć instytucji. Województw podlaskiego i mazowieckiego, powiatów siemiatyckiego i sokołowskiego oraz gmin Perlejewo i Jabłonna Lacka. Most będzie miał 412 metrów długości, będzie szeroki od 11,7 do 13,7 metrów. Do tego powstanie jeszcze droga o długości ponad 2 km w Podlaskiem i podobnej długości w Mazowieckiem.

Dlaczego piszemy, że ta inwestycja to jest „miś”? Wystarczy spojrzeć na mapę. Budowa powstaje nad rzeką Bug. Najbliższe dwa mosty znajdują się 15 i 20 km od Grannego. Z takiej perspektywy może się wydawać, że most jest potrzebny. Owszem, ale nie taki za 100 milionów złotych. Bowiem tak doniosła inwestycja powinna zakładać, że przyjmie ona duży ruch pojazdów. Tymczasem most jest budowany właściwie pośród niczego.

Gdyby jeszcze to było po trasie gdziekolwiek, to można by było uznać ten most za sensowny. Najbliższe miasto po tej hipotetycznej trasie do Grannego to Sokołów Podlaski. Dzięki inwestycji szybciej dojedziemy z niego do Brańska (3,6 tys. mieszkańców). Mało tego – gdyby zgodnie z życzeniami lokalnych władz podnieść parametry dróg dojazdowych do mostu z gminnych i powiatowych do wojewódzkich, a nawet krajowych, to nadal nie byłyby to trasy, które cokolwiek by zmieniły w transporcie.

Najzwyczajniej w świecie – lokalnym samorządom udało się naciągnąć władze województw oraz Rządowy Fundusz Wsparcia Rozwoju Dróg (który dał na tą farsę 81 milionów) na inwestycję ku uciesze swoich mieszkańców. Oni cieszyć się na pewno będą, nie ulega to wątpliwości. Tylko problem polega na tym, że cały powiat siemiatycki i sokołowski liczą mniej więcej tyle co cztery Sokółki. Zatem wpompowano gigantyczne pieniądze i planuje się kolejne pompowanie po to, by pokazać swoim mieszkańcom swoją sprawczość. To, że będzie tam hulać wiatr – już nikogo nie obchodzi.

Najśmieszniejsze jest to, że most będzie miał „certyfikację NATO”. To taki bat na wszystkich rozsądnych, którzy by się czepiali o te wyrzucanie w błoto 100 milionów złotych – tak jak my. Bo jak to! Wojna u naszych bram, więc taka inwestycja jest potrzebna żeby mogły przejechać czołgi. Tak się jednak składa, że czołgi mają ogromne spalanie. Przykładowo słynny Abrams potrafi spalić 1500 litrów paliwa na 100 km. Dlatego nikt nie będzie czołgiem jeździć przez most, bo po to mamy kolej, by sprzęt wojskowy wozić bez zużywania ton paliwa.

Partnerzy portalu:

Serce wielokulturowości, historii i natury w jednym miejscu. Taka jest Sokółka i jej okolice.

Serce wielokulturowości, historii i natury w jednym miejscu. Taka jest Sokółka i jej okolice.

Sokółka, leżąca na pograniczu kultur i tradycji, zachwyca odwiedzających nie tylko swoją historią, ale również unikatowym połączeniem przyrody i różnorodności kulturowej. Wizyta w tym urokliwym miasteczku i jego okolicach to podróż przez wieki i przestrzenie, które oferują zarówno możliwość zanurzenia się w przeszłości, jak i aktywnego wypoczynku w otoczeniu natury. Zimą – bonusowo możemy natrafić na ogromne stado dziko żyjących żubrów!

Pierwszym miejscem, które przyciąga uwagę każdego odwiedzającego Sokółkę, jest rynek. W jego sercu znajduje się zabytkowy kościół św. Antoniego Padewskiego, wzniesiony w XIX wieku. Ta monumentalna, barokowa budowla jest nie tylko świadkiem długiej historii regionu, ale także symbolem religijnej i kulturowej różnorodności Sokółki. Świątynia zachwyca swoją architekturą, a jej odnowione wnętrza, pełne detali, emanują spokojem. Niewątpliwie jest to wielkie dzieło sztuki. Przyciąga zarówno turystów, jak i pielgrzymów. To miejsce, w którym przeszłość spotyka się z teraźniejszością, tworząc niezwykłą atmosferę. A tuż obok znajduje się cerkiew pw. św. Aleksandra Newskiego również z XIX wieku. We wnętrzu świątyni znajduje się ikonostas pochodzący z 1905 roku. Na wyposażeniu świątyni pozostaje także ikona Świętych Mikołaja i Aleksandry stanowiąca dar cara Mikołaja II i jego małżonki Aleksandry Fiodorówny. Cerkiew posiada jedną dużą kopułę i cztery boczne.

Mówiąc o Sokółce i jej okolicach nie sposób nie wspomnieć o Tatarach, którzy osiedlili się w tych okolicach już w XVII wieku, wnosząc do regionu swoje tradycje, religię i kuchnię. Przemierzając szlak, można odwiedzić wsie takie jak Bohoniki czy Kruszyniany, gdzie znajdują się zabytkowe meczety – jedne z najstarszych w Polsce. Każdy krok na tym szlaku to spotkanie z historią, która jest wciąż żywa, pielęgnowana przez potomków tatarskich osadników. Można tu również spróbować tradycyjnych potraw, takich jak pierekaczewnik czy czebureki, które są kulinarnym symbolem tego regionu. Warto też zajrzeć do Muzeum Ziemi Sokólskiej, gdzie znajduje się stała wystawa poświęcona osadnictwu tatarskiemu.

Latem, idealnym miejscem na odpoczynek jest Zalew Sokólski. To sztuczny zbiornik otoczony malowniczymi terenami zielonymi, jest ulubionym miejscem rekreacji mieszkańców i turystów. Nad wodą można nie tylko złapać oddech, ale także aktywnie spędzić czas, korzystając z tras spacerowych czy wypożyczalni sprzętu wodnego. Zalew jest idealnym miejscem zarówno na spokojny piknik z rodziną, jak i na bardziej aktywne formy relaksu.

W bliskim sąsiedztwie Sokółki kryją się kolejne skarby regionu, które doskonale uzupełniają opowieść o tej części Podlasia. Dąbrowa Białostocka, sanktuarium w Różanymstoku i malownicze Wzgórza Sokólskie tworzą krajobraz, w którym historia i duchowość przeplatają się z dzikim pięknem natury.

Dąbrowa Białostocka to niewielkie miasteczko, które na pierwszy rzut oka wydaje się spokojne i niepozorne. Warto jednak przejechać się malowniczą trasą z Sokółki, a także zobaczyć zabytkowy wiatrak. Zaledwie kilka kilometrów od Dąbrowy Białostockiej znajduje się Różanystok – miejsce, które jest znane na całym Podlasiu z jednego z najważniejszych sanktuariów maryjnych w Polsce. To miejsce pielgrzymek, wzniesione w stylu barokowym z domieszką rokoko. Wnętrza, pełne złoconych detali, zapraszają do kontemplacji i modlitwy. Otoczenie sanktuarium, z malowniczymi alejkami i cichymi zakątkami, sprzyja refleksji i wyciszeniu.

Podążając dalej na południe, trafiamy na jedno z najbardziej malowniczych miejsc w regionie – Wzgórza Sokólskie. Ta część Podlasia, mniej znana i rzadziej odwiedzana przez turystów, kryje w sobie niezwykłe krajobrazy, które zmieniają się wraz z porami roku. Wzgórza te, ukształtowane przez lodowiec, porośnięte są mozaiką lasów, łąk i pól, tworząc obraz rodem z pocztówki. To idealne miejsce dla miłośników pieszych wędrówek i rowerowych wycieczek. Wędrówki po wzgórzach pozwalają poczuć bliskość natury – wiosną można tu podziwiać kwitnące łąki, latem cieszyć się ciszą wśród bujnej zieleni, a jesienią spacerować wśród złocistych liści. To także raj dla obserwatorów ptaków i fotografów przyrody, którzy znajdują tu nieograniczone możliwości uchwycenia piękna Podlasia w kadrze.

Niepozorna Sokółka i jej okolice mają do zaoferowania całe mnóstwo fantastycznych, ciekawych i pięknych miejsc. Niezależnie od pory roku to doskonały kierunek wycieczki.

Partnerzy portalu:

Rocznice historyczne to dobra okazja do refleksji nad teraźniejszością

Rocznice historyczne to dobra okazja do refleksji nad teraźniejszością

162. rocznica być może nie jest okrągła, ale i tak warto to przypomnieć. W nocy z 22 na 23 stycznia 1863 roku wybuchło Powstanie Styczniowe. Był to największy zryw niepodległościowy w XIX wieku. Do dziś jednak warto pamiętać, ze klęska powstania – nie oznacza, że wystąpienie przeciwko zaborcy było bezsensowne. Chociaż cena była bardzo wysoka – bo kilkadziesiąt tysięcy osób straciło życie, wiele osób zesłano na Syberię, a jeszcze inni potracili całe swoje majątki.

Polska XVI wieku była prawdziwym mocarstwem. Obszar naszego kraju wynosił 1 milion km2 – trzy razy więcej niż obecnie. Ważniejsze jednak było to, że Polska nie tylko miała dużo ziemi, ale co na niej robiła – intensywnie się rozwijała nasza gospodarka i kultura – podstawy, by być Wielkim Narodem. Na tle dzisiejszej Europy byliśmy o wiele lat do przodu w rozwoju. Krajem rządziła monarchia parlamentarna szlacheckiej wspólnoty. Z praw dla wszystkich najważniejsze były prawo nietykalności osobistej, nienaruszalności mienia, również wolności wyznania. Kwitła także edukacja.

Później przyszedł wiek XVII, który zaczął powolny upadek naszego kraju. Wszystkie powyższe wartości powoli zanikały pod wpływem kolejnych królów, którzy z rozwiniętej jak na tamte czasy monarchii parlamentarnej zaczęli skłaniać się ku zamordyzmowi – eufemistycznie zwanego absolutyzmem. Zaczęliśmy prowadzić politykę izolacjonistyczną, upadła tolerancja religijna i wiele innych spraw zmieniło się na gorsze. To wszystko pod panowaniem Wazów. Na szczęście po nich nastąpił pozytywny zwrot – Z Bożej łaski król Polski, wielki książę litewski, ruski, pruski, mazowiecki, żmudzki, inflancki, smoleński, siewierski i czernihowski, Obrońca Wiary – Jan III Sobieski uważany był za jednej z najwybitniejszych polskich monarchów i wodzów. Już samo określenie historyczne, które przytoczyliśmy wiele o nim mówiło.

Upadek wielkiego mocarstwa jaki była Polska zaczął się od tego, że nasze wojsko po czasach Sobieskiego liczyło zaledwie 16 tys. żołnierzy. Tymczasem armia rosyjska składała się z 350 tys. żołnierzy, austriacka – 250 tys., pruska – 200 tys. żołnierzy. Każdy ten kraj z osobna mógł na Polskę napaść i zagarnąć wszystko dla siebie. A że chcieli wszyscy, to się podzielili i zagarnęli – każdy po trochu. Wybór na króla kochanka carycy – Stanisława Augusta Poniatowskiego – był tylko formalnością. Później krojono nasz kraj na raty – aż w końcu wymazano z mapy.

Jak widzicie, minęły 162 lata a Polska dopiero budzi się ze swojego snu o tym, że świat jest bezpieczny i wspaniały. Gdyby nie trwająca tak długo wojna na Ukrainie, dziś byśmy już tak spokojnie nie spali. A tak mamy jeszcze ostatnie chwile na zbudowanie ogromnej i mocnej armii. Czas, który albo wykorzystamy albo znów zaczniemy być krojeni – jak w XVII wieku. Historia pokazała nam też, że posiadanie kochanka carycy – również w niczym nie pomaga. Możemy liczyć tylko na siebie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Mała miejscowość tworzy wielkie dzieła. Za sprawą Dziecięcego Uniwersytetu Pogranicza.

Sejny to niewielkie, podlaskie miasteczko, które mimo swoich rozmiarów, ma ogromne znaczenie na mapie kulturowej Polski. Leżące na pograniczu, tuż przy granicy z Litwą, Sejny są miejscem, w którym spotykają się różne tradycje, kultury, języki i religie. To miejsce, gdzie historia, tradycja i współczesność przeplatają się, tworząc unikalną mozaikę. To także centrum wielu inicjatyw, które zmieniają życie mieszkańców oraz przyciągają uwagę na szerszą skalę. Jednym z takich projektów jest Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza, program łączący sztukę z edukacją, który daje dzieciom szansę na odkrycie swojej pasji i rozwój w otoczeniu wybitnych artystów.

Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza to innowacyjny program edukacyjny, który obejmuje 200 uczniów szkół podstawowych z Sejn i okolic. Głównym celem projektu jest stworzenie dziewięciu klas artystycznych, które pozwolą młodym ludziom na rozwijanie swoich talentów w różnorodnych dziedzinach sztuki. W ramach programu powstaną klasy: Teatralna, Literacka, Muzyki Miejsca, Muzyki Klasycznej, Sztuki, Kultury Ludowej oraz trzy klasy Opowieści o Sąsiadach. Uczniowie, biorąc udział w wykładach, warsztatach, spektaklach, koncertach i spotkaniach z artystami, będą mieli okazję zgłębiać historię oraz kulturę swojego wielokulturowego miasteczka.

Projekt skupia się na odkrywaniu „Małej Ojczyzny” i pogranicza – jako miejsca, w którym spotykają się różne tradycje, kultury, języki i religie. W ten sposób młodzi ludzie uczą się nie tylko o swojej przeszłości, ale i o znaczeniu różnorodności oraz współistnienia różnych grup w jednym miejscu. Program pozwala im poznać swoje korzenie, ale także uczy otwartości na innych i szacunku dla odmienności.

Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza to nie tylko edukacja teoretyczna, ale przede wszystkim spotkania z mistrzami, którzy są przewodnikami i mentorami dla uczniów. Zajęcia prowadzone są przez wybitnych artystów i twórców, którzy posiadają doświadczenie zarówno w pracy z dziećmi, jak i w swojej dziedzinie sztuki. Dzięki tym spotkaniom dzieci mogą rozwijać swoje talenty, zdobywać wiedzę w praktyce, a także poznawać tajniki profesjonalnego świata sztuki.

Choć Sejny to niewielkie miasteczko, to Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza pokazuje, że można tu zrobić wielkie rzeczy. Sejny stają się miejscem, w którym sztuka i edukacja spotykają się, by kształtować młodych ludzi i otwierać przed nimi drzwi do świata pełnego inspiracji, pasji i twórczości. To właśnie w takich miejscach, widać, że wielkie projekty i inicjatywy nie muszą odbywać się tylko w dużych metropoliach. Sejny pokazują, że sztuka i edukacja mają moc przemiany, a małe miasteczka mogą być miejscem, w którym rodzą się duże marzenia.

Partnerzy portalu:

Białowieża jak wymarła. Spotkać kogoś – to jak spotkać ducha.

Białowieża jak wymarła. Spotkać kogoś – to jak spotkać ducha.

Jak wiadomo na Podlasiu – świętuje się dwa razy – najpierw obchodziliśmy Boże Narodzenie i Nowy Rok – 25 grudnia i 1 stycznia, by 7 stycznia obchodzić Boże Narodzenie, a 13 stycznia Nowy Rok. Zgodnie z kalendarzem gregoriańskim oraz juliańskim. W takim okresie ludzie zajęci są swoimi sprawami, więc nie jest to dobry czas na obserwacje tego „jak jest”. Ale gdy już czasy świąteczne minęły i wróciła zwykła codzienność, to jak najbardziej można jakieś wnioski wysuwać. Postanowiliśmy pojechać do Białowieży, by zobaczyć jak się ma turystyczna wieś po covidzie, kryzysie migracyjnym na granicy, stanach wyjątkowych, budowach płotów.

Na wyprawę wybraliśmy weekendową sobotę – bo wtedy ludzie mają wolne i czas na wyjazdy. Już jadąc z Białegostoku do Białowieży można było poczynić pierwsze obserwacje. Na krajowej 19 – pomiędzy Białymstokiem a Zabłudowem był spory ruch. Na dalszym odcinku – Zabłudów – Hajnówka niemalże pusto. Samochody można było policzyć na palach obu rąk. Dopiero w samej Hajnówce można było zobaczyć ożywienie. Ruch samochodowy był naprawdę spory. Następnie odcinek Hajnówka – Białowieża – znów puściutki. Samochodów tyle co kot napłakał.

Po drodze do Białowieży rzuca się w oczy także to – o co było wiele politycznych kłótni – całe stosy powalonych drzew. Jak wiadomo droga jest bardzo wąska, więc trzeba jechać ostrożnie. Po obu stronach jezdni mamy dziką Puszczę. A to znaczy, że człowiek w nią nie ingeruje. W praktyce wygląda to tak jakby przez las przeszło jakieś tornado, bo pomiędzy rosnącymi drzewami – leży mnóstwo starych powalonych mniejszych i większych drzew. Widok dość zaskakujący – bo w lasach gospodarczych (tam gdzie można prowadzić wycinkę na handel drewnem) panuje pod tym kątem duży porządek. Czy to źle, że po drodze do Białowieży jest odwrotnie? Pod względem przyrodniczym – idealnie. W takich warunkach panuje gigantyczna bioróżnorodność. Natura w czystej postaci!

Dojeżdżamy do Białowieży, by zacząć od spaceru po Parku Pałacowym. Po drodze napotykamy kilka osób. Co ciekawe – mimo kompletnego braku turystów dwie rzeczy działają – jarmark z pamiątkami oraz płatny parking. Okoliczna gastronomia pozamykana na cztery spusty. Kolejny punkt to Białowieża Towarowa. Tam napotykamy dwie osoby. Restauracja z hotelem w dawnej stacji jest otwarta. Samochody na parkingu też stoją. Co ciekawe, po drodze widzimy nowoczesne osiedle z domami typu bliźniak. Jak widać i do Białowieży dotarli już deweloperzy.

Kolejny punkt, który zdążymy odwiedzić przed szybko przychodzącym zachodem słońca to rezerwat pokazowy żubrów. Tam również jarmark działa w najlepsze, ale ludzi niewiele. Na parkingu tylko kilka samochodów. Kilku spacerujących widać też na drodze do Dębów Królewskich. Tam już nie jedziemy, bo za chwile będzie się ściemniać.

Czy można z tego wyciągać wnioski absolutne? Oczywiście, że nie, ale jak widzimy Białowieżę i jej okolice jako miejsce niemalże wymarłe, to wiadome jest że brakuje turystów i to mocno. Jeżeli będziemy tak się dalej przyglądać – to nikt nie będzie chciał tam prowadzić biznesu. Tym bardziej nie będzie sensu remontować linii kolejowej – co jest w planach – ani budować nowych ścieżek rowerowych. Turyści pojadą tam, gdzie jest modnie. A Białowieża po wszystkich swoich „przygodach” modna nie jest. Wszyscy, którym zależy na tym, by wróciła turystyka na Podlasie, muszą ten trend odwrócić.

Partnerzy portalu: