Jak sierpień to Perseidy! Gdzie i kiedy obserwować je w Podlaskiem?

Mamy sierpień, więc trzeba szukać dogodnej lokalizacji, by obserwować Perseidy. Co roku, dzięki ułożeniu Ziemi względem Słońca widoczny jest rój meteorów, który wchodzi na jedną ścieżkę z naszą planetą. Gdy tylko jakieś odłamki wchodzą w naszą atmosferę to natychmiastowo się spalają. Wygląda to zjawiskowo! Dlatego lepiej czegoś takiego nie przegapić. Perseidy widoczne są tylko nocą i to w miejscu, gdzie jest bardzo ciemno. Światła miasta i okoliczna łuna zakłóca ten obraz. Na szczęście w Podlaskiem nie brakuje miejsc, gdzie jest jeszcze nocą bardzo ciemno. Intensywny rozwój temu nie sprzyja.

“Spadające gwiazdy” można oglądać przez cały sierpień, ale prawdziwy spektakl na niebie rozpocznie się po 10 dniu tego miesiąca. Tegoroczne “maksimum” przypada 12 sierpnia. Jeżeli będzie czyste niebo, to ujrzymy na nim kilkadziesiąt meteorów co godzinę. Warto też dodać, że niektóre odłamki komety nie wpadają w ziemską atmosferę całkowicie, a jedynie “prześlizgują się” po niej, co daje świetny efekt na niebie – długiej świetlistej smugi.

Żeby być przygotowanym do oglądania – warto zabrać ze sobą kocyk, koszyk piknikowy z różnymi dobrami na całą noc, a także kompas (lub taką aplikację w komórce). Możemy się rozglądać po niebie, a możemy od razu skierować swój wzrok na południowy zachód. To tam będą najlepsze widoki! Pozostaje nam tylko trzymać kciuki za dobrą pogodę.

 

 

Featured Video Play Icon

W Podlaskiem jest ponad 50 wież widokowych! Zobacz mapę, skąd można podziwiać region.

Pięknych miejsc w Podlaskiem nie brakuje. Czasem jednak ciężko to zobaczyć z ziemi. Dlatego też coraz popularniejszą formą turystyczną są wieże widokowe. I chociaż największe konstrukcje powstają w górach, to w naszym regionie też nie ma czego się wstydzić.

Żeby zobaczyć więcej informacji na temat danej wieży wystarczy przybliżyć mapę w wybranym miejscu i kliknąć ikonkę. Możemy znaleźć wieże w różnych mezoregionach. Nie brakuje widoków na Równinie Bielskiej, Wzgórzach Sokólskich, Dolinie Górnej Narwi czy też Pojezierzu Wschodniosuwalskim. Wieże znajdują się także w Białymstoku jak i w jego bliskiej okolicy – w Kołodnie czy Pańkach.

Co ciekawe wieża znajduje się także w tatarskiej wiosce Kruszyniany. Tam wszyscy przyjeżdżają podziwiać drewniany meczet, mizar czy też smakują lokalnej kuchni, a pomijają wieżę, która może być urozmaiceniem wycieczki. Jest to tak zwana “Orla wieża”. Dlatego, gdy następnym razem będziecie gościć w Kruszynianach (lub jedziecie tam po raz pierwszy), to nie zapomnijcie również zapytać i o tą atrakcję. Z wieży możemy podziwiać tam wyjątkowe gatunki ptaków.

Warto wybrać się także do Siemieniakowszczyzny. Wieś położona u stóp Puszczy Białowieskiej oferuje naprawdę wysoką konstrukcję, z której widoki są olśniewające! Możemy natrafić na rozlewiska, możemy zobaczyć żubry. To kwestia pory roku, pogody i szczęścia. Niemniej jednak warto spróbować. Szczególnie, że można to połączyć z wycieczką do reszty Puszczy Białowieskiej.

Świetną konstrukcję możemy również podziwiać w Puszczy Białowieskiej w Kosym Moście. Tam niedaleko znajduje się ostroja żubrów. Dodamy tylko żeby nie wybierać się tam samemu i bez telefonu, bo to już głęboki las i wystarczy trochę roztargnienia, by się zgubić. Oczywiście droga jest normalna, ale w lesie jak to w lesie, szczególnie tak wielkim jak Puszcza Białowieska lepiej być dodatkowo ostrożnym.

Warto też wybrać się do Czarnej Białostockiej, gdzie powstała nowa wieża widokowa. Nad Zalewem Czapielówka jest teraz bardzo pięknie! To świetne miejsce do rekreacji i odpoczynku. Jeżeli jesteście fanami wędrowania i przyrody, to powinniście spróbować zaliczyć wszystkie wieże! Trochę to zajmie, ale satysfakcja jest gwarantowana.

Przystanek na Zielonych Wzgórzach już powstaje. fot. PKP PLK SA

Białystok zyska kolejny przystanek kolejowy. Przydałoby się jeszcze kilka innych.

Trwa budowa przystanku kolejowego pomiędzy ulicami Zielonogórska i Starosielce w Białymstoku. Jest to część trasy Rail Baltica. Wszystko będzie tak skonstruowane, że pociągi jadące na przykład z Ełku do Bielska Podlaskiego oraz z Łap do Ełku nie będą musiały zajeżdżać do Białegostoku. To wszystko w teorii. W praktyce pociągi będą jeździć tak, jak zaplanuje przewoźnik. Szczególnie, że pomijanie głównej stacji w mieście nie ma żadnego sensu.

Trzeba jednak pamiętać o dwóch sprawach. Transport kolejowy nie polega na przewożeniu wyłącznie pasażerów. Dlatego jeżeli nawet nie będzie połączeń pasażerskich pomiędzy stacjami “Ełk – Bielsk Podlaski” czy też “Łapy – Ełk”, toteż istnienie takiej infrastruktury pozwoli na planowanie nowych łańcuchów dostaw, co przyczyni się do rozwoju naszego regionu.

Jednak nie wolno być minimalistą. W interesie wszystkich mieszkańców jest rozwój kolei także dla pasażerów. W ostatnim czasie pisaliśmy, że największym w zasadzie problemem jest brak połączenia ze Śniadowem (mimo istniejących przejezdnych torów) oraz brak połączenia kolejowego z Białowieżą. Jest też problem wykluczenia Łomży. Od 1993 roku nie było tam pociągu pasażerskiego. Mają one wrócić, ale plany są bardzo mgliste. Ogólnie mówiąc jakieś plany są, ale żadnych realnych terminów. Prace projektowe (czyli konkretny plan budowy) mają zostać ukończone dopiero w 2023 roku). Zaś rozpoczęcie robót budowlanych ma być w nowej perspektywie finansowej UE. W praktyce oznacza to, że takie połączenie będzie jeżeli Unia w kolejnym rozdaniu środków będzie łożyć dalej na rozwój kolei. Bo urzędnicy z Brukseli mogą powiedzieć “dość”, tak jak to było w przypadku lotnisk regionalnych. Wtedy zostaniemy sobie z planami.

Niezależnie od tych planów ma być budowane z połączenie kolejowe łączące Ostrołękę z Łomża i Giżyckiem. Tutaj jednak również terminy nie są zbyt napięte. Ogólnie wszystkie inwestycje kolejowe związane z budową CPK mają potrwać do 2034 roku. Trudno też powiedzieć czy do tego czasu projekt dotrwa, gdyż może zniknąć w momencie zmiany władzy w Polsce.

Oprócz wspomnianego wyżej problemu Łomży, który może zostanie w końcu rozwiązany przez odpowiednie inwestycje, powstaje jeszcze Rail Baltica. Połączenie w naszym regionie przebiega po obecnych torach kolejowych, tyle że na nowoczesnej infrastrukturze. Przy okazji budowane są również przystanki kolejowe. Jadąc do Warszawy pociągiem można zauważyć, że niektóre z nich zatrzymują się w zupełnie nowych miejscach. Czy zatem pociąg pośpieszny w przyszłości będzie też zatrzymywać się na Nowym Mieście? Bardzo możliwe. Nowoczesne składy dużo szybciej sobie radzą z zatrzymaniem i ponownym ruszeniem niż maszyny starego typu. Dlatego też nie powoduje to zbyt wielkich opóźnień w rozkładzie jazdy. Ciekawe jednak czy nie odbędzie się to kosztem stacji Starosielce?

Trzeba się jeszcze przyjrzeć czy jest sens omijania przez pociągi pasażerskie Białegostoku. Obecnie pociąg z Hajnówki do Gdyni jedzie przez stację główną i tak powinno zostać. Jeżeli będzie połączenie Olsztyn – Warszawa przez Białystok (które samo w sobie nie ma sensu), to także jeszcze głębszym nonsensem byłoby omijanie stolicy województwa podlaskiego i zatrzymywanie się wyłącznie na stacji na Zielonych Wzgórzach. Dlatego nowa infrastruktura łącząca 3 kierunki w tamtym miejscu będzie raczej przydatna tylko dla pociągów towarowych.

Tak czy siak inwestycje kolejowe cieszą. Patrząc z perspektywy ostatnich dekad, to po upadku PRL z powodów finansowych kolej w Podlaskiem bardziej dogorywała. Teraz rozkwita. Warto jednak zauważyć, że w Białymstoku i jego okolicach przydałoby się jeszcze kilka innych przystanków kolejowych. Zauważalny jest mocno brak takowego na osiedlu Białostoczek, Szczególnie, że planowane są dodatkowe dwa przystanki w Wasilkowie – jeden przy ul. Nadawki obok działek, drugi na osiedlu Lisia Góra. Gdyby jeszcze dodać do tego przystanek na wspomnianym Białostoczku to od stacji głównej można by było stworzyć całkiem dobre, lokalne połączenie z Czyżewa aż do Grodna. Tego typu propozycji snuć można jeszcze więcej. Póki co kolej jest u nas traktowana podobnie jak ścieżki rowerowe. Są to inwestycje przy okazji. Gdyby Unia nie dawała, to sami by nie budowali.

Featured Video Play Icon

Rozlewiska na Supraśli latem. To dlatego masowo padły ryby.

Sytuacja zdaje się być powoli opanowywana. Na rzece Supraśl jak widzimy na powyższym filmie, pojawiły się ogromne rozlewiska po ulewach. Przy obecnych upałach utworzenie się mikroorganizmów i wymieszanie się tego co na łące, z tym co w rzece – spowodowało przyduchę. Jak informowaliśmy – zarówno dotknęło to rzekę Supraśl jak i Biebrzę. Tony ryb padło z powodu braku tlenu w wodzie.

W ostatnich dniach strażacy cały czas napowietrzali wodę w Supraślu. Powoli widać efekty – padłych ryb wyławia się coraz mniej. Na szczęście w najbliższych dniach będzie też nieco chłodniej. Gdy spadnie temperatury wody, natura będzie miała szansę się odradzać. Aczkolwiek straty są ogromne. Warto też dodać, że przed nami jeszcze kawał lata i takie sytuacje jak ostatnio prawdopodobnie będą się jeszcze zdarzać. Dlatego władze Supraśla jak i Wasilkowa muszą jak najszybciej zacząć inwestycję, dzięki której w kolejnych latach nie będzie dochodzić do katastrof ekologicznych.

A my nieustająco o tym przypominamy, bo widzimy, że najchętniej temat zostałby przemilczany. Napowietrzanie rzeki przez strażaków jest karkołomne i doraźne. Bez nowoczesnych urządzeń napowietrzających będzie coraz gorzej. Natura aż tak szybko się nie odradza. Tymczasem ani burmistrz Supraśla, ani burmistrz Wasilkowa nie wspominają o żadnych planach na przyszłość w związku z katastrofą.

Zmiany klimatyczne zaczynają naszej naturze dawać w kość. Lata 2017-2020 to był czas permanentnej suszy. Po podpaleniu w Biebrzańskim Parku Narodowym – zrobił się gigantyczny pożar, z którym walczono wiele dni. W 2021 roku uderzyły takie ulewy i upały, które zabiły tony ryb w rzece. Zabetonowany Białystok zmaga się z podtopieniami, zaś zimą z paraliżem. Niestety przyszłość nie rysuje się w ładnych kolorach. Zarówno politycy jak i samorządowcy kompletnie się tym wszystkim nie przejmują.

 

Tak wyglądał spalony fragment Biebrzańskiego Parku Narodowego. fot. Podlaska Policja

Podlaskie lasy zagrożone pożarem. Jest bardzo sucho.

Wszyscy jeszcze pamiętamy jak ktoś celowo podpalił Biebrzański Park Narodowy i spowodował tym ogromne straty. Akcja gaśnicza trwała wtedy kilka dni. Teraz sytuacja może być podobna nie tylko tam, ale i w innym naszych dobrach. Dlatego wszyscy powinni być czujni.

Nie tylko trzeba uważać w lasach, by nie rozpalić ognia, ale też warto zwrócić uwagę na innych, czy swoim zachowaniem nie narobią szkód. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że ogień można rozpalić na bardzo wiele sposobów. Ne trzeba do tego ani zapałek ani zapalniczki. Wystarczy iskra albo kawałek szkła. Ta pierwsza może się pojawić, gdy ktoś postanowi wyrzucić papierosa. Nawet jeżeli uzna, że go zagasił i wyrzuci do śmietnika. Dlatego palacze nie powinni się do lasu nawet zbliżać.

Podobnie osoby ze szklanymi butelkami. Jest wielu amatorów piwa w plenerze i nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie zostawiali po sobie śmieci. Butelka pozostawiona na leśnej polanie może doprowadzić do katastrofy. Wystarczy, że promienie słoneczne wystarczająco długo będą w nią świeciły. Pamiętajmy też, że zaszkodzić mogą również wyrzucający śmieci do lasu. Nie dość, że brudasy zanieczyszczają środowisko, to jeszcze odpadki mogą posłużyć za podpałkę – podobnie jak butelka.

Dlatego też nie utrudniajcie pracy tym, którzy będą pilnować lasów przed pożarem. Jeżeli możecie – idźcie na plażę lub do parku. A jak już koniecznie chcecie do lasu, to nie zabierajcie ze sobą niczego, co może nawet dać cień ryzyka zapłonu.

Featured Video Play Icon

Wycieczka nad Biebrzę motocyklem? Zobacz, jaka to piękna trasa.

Podlaskie można zwiedzać na różne sposoby. Jednym z nich jest zwiedzanie motocyklem. W tym przypadku dobrze jest wybrać się na przykład na tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego. Tak jak na powyższym filmie zaczynając od podłomżyńskiej Rusi, a kończąc na Kanale Augustowskim oraz Sztabinie.

Po drodze miniemy kilka ciekawych atrakcji. Na przykład carską drogę, na której znajduje się nie tylko uwieczniona na filmie wieża widokowa, ale także kładka nad bagna, gdzie można przy odrobinie szczęścia zaobserwować łosie. Na końcu drogi znajduje się Osowiec-Twierdza, gdzie również są kładki, fort – muzeum oraz bunkry. Swoją drogą często odwiedzane przez motocyklistów. Jest to dość ciekawe miejsce, bo znajduje się na wysepce.

Kolejny przystanek wycieczki to Goniądz oraz punkt widokowy. Warto też wybrać się tam na nabrzeże Biebrzy niedaleko mostu. W Goniądzu możemy też wybrać się do starego młyna wodnego, by poznać jego historię. W okolicy znajduje się również kaplica wraz z figurą św. Floriana na wysokim wzniesieniu. Następny przystanek to Dolistowo i tamtejsze piękne okolice. Bardzo ładnie prezentuje się drewniany most, po którym na filmie motocyklista przejechał.

Następnie do Sztabina będziemy jechać bardzo długą, szutrową drogą wzdłuż Biebrzy. Widoki przepiękne – szczególnie wtedy gdy wschodzi lub zachodzi słońce. Warto też dodać, że to tereny bardzo spokojne, więc jeżeli cenicie sobie małą obecność innych ludzi, to ten odcinek sprzyja Waszym oczekiwaniom. Ogólnie cała wycieczka może odbywać się nie tylko motocyklem, ale też samochodem, a nawet rowerem. Drogi są całkiem dobre.

Tykocin

Podlaskie na długi weekend! Plan na 5 dni zwiedzania

Przed nami długi weekend. Każdy zacznie go w innym momencie, nie każdy będzie miał wszystkie dni wolne, ale każdy z tego tekstu skorzysta. Przygotowaliśmy dla Was plan zwiedzania Podlaskiego, który można modyfikować lub wykorzystać w pełni. Zakładamy, że skończycie pracę po południu przed dniem wolnym i od razu wyruszycie do naszego regionu lub już tu jesteście na miejscu i możecie dojechać na pierwszy punkt wyprawy. Czasu jest wiele, bo zachód słońca jest dosyć późno.

Zobaczyć zachodzące słońce w Mielniku

Dla takiego widoku warto jechać do Mielnika. To właśnie tam na Górze Zamkowej można podziwiać rzekę Bug oraz ruiny dawnego kościoła, do których prowadzą charakterystyczne drewniane schody. Wszystko w połączeniu z wieczornym zachodem słońca daje niesamowity wygląd. Jeżeli przyjedziecie z Mazowsza, to możecie przedostać się do Mielnika promem z Zabuża lub klasycznie przez Sokołów Podlaski. Podlasianie najszybciej dostaną się przez Siemiatycze.

Jacek Karczmarz / Wikipedia

Po drodze do kolejnego punktu warto zahaczyć o Koterkę. Piękna cerkiew przy samej granicy zachwyci każdego.

fot. Dorota Ruminowicz / Wikipedia

Nocleg i poranek w Białowieży

Nocleg polecamy w Białowieży. Konkretnego miejsca wskazywać nie będziemy, ale stosunkowo ciepła noc skłania do tego, by nocować jak najbliżej lasu, by wieczorem pijąc herbatę nasłuchiwać odgłosów i oglądać gwiaździste niebo. Kolejnego dnia warto wybrać się do ścisłego rezerwatu z przewodnikiem (czekają gotowi w punkcie PTTK), warto też pospacerować po parku i wybrać się do rezerwatu żubrów.

Świątynie, plaża i kanał

fot. P. Jakubczyk

Po wycieczce przez Puszczę Białowieską, kolejny punkt wycieczki to Jałówka i ruiny kościoła. Wyglądają naprawdę ciekawie i warto je uwzględnić w swojej wyprawie. Szczególnie, że dzięki temu nasza trasa będzie przebiegać przez przepiękne krajobrazowo tereny. Wyjeżdżając z Białowieży wybierzmy drogę narewkowską (na poniższej mapie nie jest uwzględniona), a następnie mijając Zalew Siemianówka zajedźmy do Jałówki. Gdy już ją zwiedzimy będziemy mieli wspaniałą krajobrazowo drogę do Kruszynian. Tam koniecznie zwiedźmy meczet i mizar (cmentarz). Możecie też spróbować tatarskiego jadła. To nie koniec wycieczki tego dnia. Nocleg proponujemy w Augustowie. Teraz nad jeziorami i rzekami natura dosłownie krzyczy. Dlatego warto spędzić wieczór właśnie tam. A następnego dnia warto pokusić się o wycieczkę statkiem albo nad Rospudę albo wzdłuż Kanału Augustowskiego do sanktuarium w Studzienicznej. Alternatywnie możecie wybrać się na spacer bulwarami oraz na plażę. A jeśli macie czas to warto zrobić i jedno i drugie.

Meczet w Kruszynianach

Kanał Augustowski, fot. Dainava / Wikipedia

Twierdza, bagna i łosie

fot. P. Jakubczyk

Kolejny punkt wycieczki to wypad do Rajgrodu. Tam poszukajmy kolejnego noclegu. Miasteczko nieprzypadkowo ma taką nazwę. Znajduje się na półwyspie, który jest z 3 stron otoczony przez jezioro. Naprawdę wspaniałe miejsce do spędzenia kolejnego wieczoru. Następnego dnia wyspani ruszamy do Osowca-Twierdzy, gdzie możemy obejrzeć twierdzę, bunkry oraz przejść się kładką. Później ruszmy carskim traktem – zbaczając choćby na kładkę, gdzie można napotkać łosia. Kolejny przystanek to Strękowa Góra i tamtejszy punkt widokowy. Na koniec jedziemy wzdłuż Narwi do Tykocina, gdzie warto odwiedzić rynek, kościół (i zobaczyć znajdujące się dzieła sztuki), synagogę. Warto też spędzić czas nad rzeką. Tam też poszukajmy noclegu.

Szlachecka i drewniana Rzeczpospolita

Ostatni dzień wyprawy to dawne tereny szlacheckie. Odwiedźmy Grądy-Woniecko oraz tamtejsze wydmy, a także Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi i miasteczko Nowogród – gdzie znajduje się wspaniały skansen, gdzie jest mnóstwo drewnianej architektury. Warto też poznać historię Stacha Konwy. Zapoznajcie się także z historią walk z 1944 roku, które upamiętnia czołg i działa artyleryjskie. W Nowogrodzie jest także plaża oraz miejsce, gdzie Narew łączy się z Pisą. Spacerując wzdłuż tej pierwszej rzeki – napotkamy dawne schrony. Były to tak zwane punkty oporu.

Wydmy w okolicach miejscowości Grądy-Woniecko

Featured Video Play Icon

Piękno dzikiej przyrody pokazane na filmie. Tak się prezentuje Biebrzański Park Narodowy.

Kiedy wybuchł pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym, to w większości relacji powtarzano informację, że palą się łąki. W czasach, gdy wszyscy szybko przetwarzają newsy, by zaraz o nich zapomnieć, taki film jak powyżej to prawdziwy skarb. Przedstawia on bardzo dokładnie to, co na tych łąkach mieszka. Różnorodność zwierząt i ptaków jest naprawdę przeogromna. Zobaczcie sami.

Biebrzański Park Narodowy to miejsce życia wielu gatunków dlatego, że jest to bardzo dziki zakątek Polski. Pełno tam bagien i torfowisk. Film oprócz pokazania jak wyglądają konkretne gatunki, a nawet to, czym różni się wodniczka od rokitniczki czyli bardzo podobne do siebie ptaki. Dostrzeżenie przyrody to jedno. Żeby nagrać tyle ujęć, trzeba było poświęcić na to mnóstwo czasu! Dlatego też gratulujemy autorowi cierpliwości.

Biebrzański Park Narodowy to bardzo dobre miejsce na wypad z rodziną. Jest tam mnóstwo atrakcji jak kładki na bagnach czy droga do wędrowania wzdłuż rzeki. Oprócz tego są też wieże widokowe. Szansa na spotkanie łosia jest bardzo duża. Wystarczy przejść się jedną z kładek znajdującą się przy carskim trakcie, by na jej końcu spokojnie poczekać i w ciszy obserwować. Jest tam sporo odwiedzających, więc dyscyplina, by nie spłoszyć zwierzęcia musi być grupowa.

Pamiętajcie, że to naprawdę dzikie tereny. Dlatego tez nie schodźcie ze szlaków, bo to proszenie się o utknięcie na bagnach, które nie raz turystom się zdarzało. Biebrzański Park Narodowy to gigantyczny teren, więc jest co zwiedzać. A jeżeli jesteście miłośnikami przyrody, to weźcie koniecznie lornetki. Wiosna i lato to bowiem czas, gdy dzieje się tam bardzo wiele. Tylko obserwować i nasłuchiwać!

Featured Video Play Icon

Ogromny obszar dzikiej przyrody. Na miejscu czuje się magię. To oni służą tej ziemi.

22 kwietnia to Światowy Dzień Ziemi. Tak jak w Walentynki ludzie przypominają sobie o miłości, tak też w święto naszej planety ludzie przypominają sobie o ekologii. Nawet w ostatnich czasach stało się to modne. Chociaż azjatyckie rzeki za sprawą tamtejszych mieszkańców to szambo, które wpływa do wspólnych Oceanów, to najgorliwsi w byciu “eko” są Stany Zjednoczone oraz Unia Europejska. Oczywiście obciążając tym zwykłych ludzi zamiast tych, którzy najbardziej przyczyniają się do degradacji środowiska.

Ciągłe dążenie do nowoczesności, ciągłe ulepszanie świata, a także nieustanna pogoń za pieniądzem nie sprawiają, że ludzie są szczęśliwsi. Wręcz przeciwnie – nieustanna konsumpcja wszystkiego co się da doprowadza do wielu ludzkich nieszczęść i tragedii. Ludzie przeglądają social media i myślą, że tak wygląda świat, a ich życie jest marne. Życie w Województwie Podlaskim jest zgoła inne. Oczywiście Białystok jest “europejski”, ale wystarczy wyjechać poza jego obszar, by zobaczyć że nikt u nas czas nie pędzi tylko co najwyżej bimber. Ludzie żyją spokojnie w wiejskich i małomiasteczkowych wspólnotach, że jak ktoś chce “zażyć” świata to jedzie do Białegostoku albo Warszawy, ale zawsze wraca.

Doskonałym przykładem takiego spokoju są okolice Biebrzy. Sam park narodowy to ogromny obszar dzikiej przyrody. Wystarczy tam przyjechać, a od razu czuje się magię tego miejsca. A co jeśli ktoś tam mieszka? Jest prawdziwym szczęściarzem. Tak też można powiedzieć o tych, którzy są w biebrzańskiej służbie. To ich codzienna praca powoduje, że na tym kawałku ziemi przyroda działa w sposób niezakłócony. Gdy rok temu wybuchł ogromny pożar – oni ratowali nie tylko park narodowy, ale przede wszystkim swój dom.

Tak jak pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego służą swojemu kawałkowi ziemi, tak w Światowy Dzień Ziemi warto pamiętać, że zamartwianie się o cały świat nie ma sensu. Wiara, że politycy rozwiążą problemy klimatyczne jest nieco naiwna. Wystarczy służyć ziemi – nie trzeba całej. Niech każdy pod opieką ma swój kawałek. Swoją własną lokalną ojczyznę. I takie przesłanie mamy dla Was na 22 kwietnia i wszystkie kolejne dni.

fot. P. Jakubczyk

Majówka 2021. Nasze 5 propozycji na fantastyczny weekend w Podlaskiem!

Majówka 2021 będzie trwała 3 dni oraz w związku z decyzją rządu – wszystkie hotele i inne miejsca noclegowe pozostaną zamknięte. Oznacza to, że ewentualne planowanie dłuższego wyjazdu jest mocno utrudnione. Co nie oznacza, że nie jest możliwe. Dlatego jeżeli macie możliwość pozostania w regionie na noc lub też mieszkacie na tyle blisko, by codziennie wracać do domu – te propozycje będą dla Was.

Wyżary zawsze w modzie

Ostatni rok to miejsce przeżywa nieustanne oblężenie. Bagna w środku lasu tak zachwycają, że co chwilę ktoś tam podjeżdża samochodem, rowerem czy też spaceruje po okolicy. Wyżary to przede wszystkim 3 miejsca – okazały zbiornik wodny (bez możliwości kąpieli) wraz z wiatą grillową, mini-wieża widokowa na polanę oraz kładka na bagno – Sianożątka.

Można tam dojechać samochodem od miejscowości Radunin, a można też pojechać od maja codziennie pociągiem Białystok – Waliły i dojść piechotą. Sianożątka znajdują się 7 km od stacji. Zbiornik wodny odrobinę dalej. Zaprowadzi nas leśna droga prowadząca Puszczą Knyszyńską.

Jeżeli wybierzemy się rowerem – to także możemy zabrać go do pociągu, a następnie zaliczyć Wyżary – Królowy Most i Kołodno – Supraśl. Jeżeli wyjedziemy z Białegostoku i tam planujemy wracać, to trasa wyniesie 50 km.

Kolejką po Puszczy

Puszcza Białowieska to drugi kierunek, który można obrać na Majówkę 2021. Szczególnym zainteresowaniem powinniśmy w tym roku obdarzyć Hajnówkę. Po pierwsze po latach jest tam nareszcie dobry dojazd koleją z Białegostoku, a po drugie na miejscu funkcjonują fantastyczne kolejki wąskotorowe. Możemy się przejechać do miejscowości Topiło w środku Puszczy Białowieskiej, a tam pójść na długi leśny spacer i wrócić kolejnym połączeniem. Można też pojechać w tą i z powrotem z przerwą na relaks w okolicznym barze na świeżym powietrzu.

Sam przejazd kolejką wąskotorową to także atrakcja sama w sobie. Można przez okna obejrzeć dzikie zakątki Puszczy Białowieskiej, podziwiać przyrodę oraz oddychać świeżym powietrzem.

Kładki na rozlewiskach

Wiosna to idealny czas żeby podziwiać rozlewiska. Dlatego też powinniśmy wybrać się do Śliwna, gdzie czekają na nas piękne – odnowione kładki z różnymi punktami widokowymi oraz platformami do przepływania po rozlewiskach. Niestety w tym roku należy tylko zajrzeć do Śliwna, gdyż wójt Waniewa – znajdującego się po drugiej stronie rozlewisk obiecywał remont swojej części kładek, ale na obietnicach tylko się skończyło. Do Śliwna możemy dotrzeć samochodem albo rowerem (około 25 km). Można też próbować powrotu przez pobliskie Baciuty. Są one odległe o 14 km. Zatem śmiało możecie zaplanować nawet rowerowy wypad rodzinny.

Warto także zajrzeć do Kruszewa, gdzie znajduje się nie tylko zerwany most i piękny widok na rozlewiska, ale także prywatna wieża widokowa, z której oczywiście można korzystać. Warto też zabrać ze sobą lornetki – jeżeli macie. Rozlewiska to miejsce, gdzie dostrzeżemy wiele niezwykłych gatunków ptaków.

Od Podlaskich Wydm po Kanał Augustowski

Jeżeli do tej pory nazwa Grądy-Woniecko nic Wam nie mówiły to powinno w tym roku się to zmienić. Od tej miejscowości warto zrobić sobie dłuższą wycieczkę zachodnimi terenami regionu, by zobaczyć wiele pięknych, dzikich zakątków. Tym razem potrzebny będzie samochód. Cała trasa to 165 km.

Prowadzi ona przez niesamowite tereny. W Grądach-Woniecko znajdują się podlaskie wydmy, następny punkt to Stara Łomża i okoliczny park krajobrazowy. Później Wizna i Góra Strękowa – gdzie przypomnimy sobie trochę historii. Następnie długa podróż przepiękną drogą w Białowieskim Parku Narodowym. Po drodze zatrzymajmy się na kładce do bagien, gdzie można zobaczyć łosie. Następnie na końcu tej drogi będzie Osowiec-Twierdza, gdzie nie tylko możemy zwiedzić fort, ale także spędzić czas na wspaniałych kładkach. Kolejny przystanek to Dolistowo Stare i droga wzdłuż Biebrzy do miejscowości Kopiec. Tam kierujemy się na Kanał Augustowski i Śluzę Sosnowo praz dalej na Rajgród, gdzie skończymy naszą wycieczkę podziwiając górę zamkową oraz przepiękny półwysep. Warto na miejscu wypożyczyć sprzęt pływający, by odpocząć na tafli jeziora.

Majówka na wodzie

Ostatnią propozycją jest Augustów. W ostatnich latach powstało tam wiele interesujących miejsc do spacerów, jednak my oprócz tego chcielibyśmy Wam zaproponować skorzystanie z augustowskiej żeglugi, którą można pływać po jeziorze Necko a także po dzikiej Rospudzie. Alternatywnie można wybrać się w rejs po Kanale Augustowskim. Relaks na wodzie, wpatrywanie się w nią i spędzanie czasu na burcie na pewno spowoduje, że majówka będzie udana.

Przypomnijmy też, że jest nowa droga prowadząca do Augustowa. Została wyremontowana i warto z niej korzystać. Przede wszystkim unikniemy stania w korkach – gdy zatka się wjazd do miasta. Oprócz tego można zrobić trasę Supraśl – Poczopek – Krynki (Kruszyniany), a następnie Sokółka, Dąbrowa Białostocka, Lipsk i Augustów. Będzie dłużej, ale też zobaczymy dużo więcej atrakcji.

Niezależnie który wariant z naszej propozycji przypadnie Wam najbardziej do gustu – życzymy udanego weekendu!

Podróże 2021. Co będzie popularne w Podlaskiem? Jak zaplanować wyjazd?

Po upalnych i suchych latach, krótkich zimach bez śniegu, brakach wiosen i jesieni tegoroczna pogoda może zaskakiwać, bo jest dokładnie taka jak w porzekadłach ludowych. Luty – podkuj buty, w marcu jak w garncu, kwiecień plecień bo przeplata – trochę zimy trochę lata. Jak tak dalej pójdzie, to pogoda może być kapryśna przez cały ten rok. A to nakazuje zrewidować dotychczasowe plany turystyczne.

Na początku będzie mniej jeżdżenia nad rzeki i jeziora, a więcej zwiedzania lasów i ciekawych wsi oraz innych miejsc, gdzie wiatr, deszcz czy niska temperatura nie będą dokuczać. Takich miejsc nie brakuje również na Podlasiu. Mamy przecież mnóstwo atrakcji w Białowieży i Puszczy Białowieskiej czy Puszczy Knyszyńskiej. Pomiędzy nimi mamy Krainę Otwartych Okiennic oraz kolorowe cerkwie i meczety. Mniej atrakcyjne za to mogą być miejsca, gdzie przestrzenie są otwarte – czyli Narwiański Park Narodowy, Biebrzański Park Narodowy czy okolice rzeki Bug. Oczywiście, gdy przyjdzie już pełnia lata – to także i tam pojawią się zwiedzający.

Dlatego też jeżeli planujecie zwiedzać Podlaskie, to zacznijcie właśnie od tych pierwszych miejsc, które wymieniliśmy, a te drugie zostawcie na później. Dzięki temu – niezależnie od kapryśnej pogody – wszystkie wypady powinny być udane. Oczywiście na bieżąco będziemy na naszym portalu podsuwać propozycje, dlatego nie zapomnijcie odwiedzić także i nas.

Uhowo, fot. Tomasz_Nizielski / PKP PLK S.A.

Zaczęli prace remontowe. Będzie szybsza podróż do Warszawy, zadaszone perony i podziemne tunele!

Kiedy tylko się skończy, to pociągi do Warszawy będą zdolne dojechać w 90 minut. Czy tak będzie czas pokaże. Obecnie do Warszawy Wschodniej z Białęgostoku kolej może dojechać w równo 2 godziny. Tymczasem podróż trwa od 2:10 – 2:20. Wszystko dlatego, że wraz z modernizacją pojawiły się nowe przystanki. Wcześniej pociąg jechał z Szepietowa do Łap, teraz po drodze zatrzymuje się w Szymborach, Jabłoni Kościelnej, Raciborach i Zdrodach Nowych. Przez to nie może się rozpędzić. Podczas obecnych prac przybędzie kolejnych przystanków – w Uhowie, Bojarach, Niewodmnicy i Klepaczach. Dodajmy tylko, że cały czas mówimy o trasie pociągu pośpiesznego, a nie osobowego.

Wszystko dlatego, że remonty prowadzone są za unijne pieniądze z projektu Rail Baltica. Skoro remontuje się przystanek, trudno by nic się na nim nie zatrzymywało. W taki sam sposób remontowany drogi – zabierając ich część na bus-pasy. Stąd też te 1,5 godziny do Warszawy może być umowne, a może być prawdziwe. To zależy czy wszystkie pociągi pośpieszne będą się zatrzymywać na stacjach czy tylko niektóre. Ogólnie rzecz biorąc inwestycja i tak się opłaca, bo zwiększa dostępność kolei dla mieszkańców małych miejscowości oraz polepsza infrastrukturę kolejową.

Obecna inwestycja to także zmiany w Białymstoku. Wcześniej wyremontowano dworzec, tak że prezentuje się podobnie jak w czasach carskich i jest jednym z piękniejszych w Polsce. Teraz przyszedł czas na perony. Będą nie tylko przejścia podziemne, ale także w końcu doczekamy się zadaszonych peronów! Jednym z największych wyzwań tej inwestycji będzie budowa nowego, prawie 200-metrowego mostu nad Narwią w Uhowie. Nowa przeprawa na lata zapewni sprawne podróże i przewóz towarów na międzynarodowej linii. Ruch pociągów na linii Białystok-Warszawa będzie utrzymany. Jednak prace na jednym z dwóch torów na odcinku z Łap do Białegostoku wymagają zmiany w rozkładzie jazdy.

Poza stacją Białystok, w Starosielcach przygotowywana jest łącznica kolejowa, która połączy linię z Ełku z linią do Bielska Podlaskiego. Postępują prace od granicy województwa do stacji Racibory. W Czyżewie roboty obejmują perony, teren wiaduktu kolejowego oraz drogi dojazdowe. Obok torów widać konstrukcje sieci trakcyjnej. W Szepietowie wykonawca przygotowuje budowę nowych peronów i przygotowywany jest teren do prac torowych oraz budowy dwóch wiaduktów nad torami.

Na odcinku Białystok-Szepietowo zastępcza komunikacja autobusowa jest przewidziana za większość pociągów regionalnych POLREGIO. Komunikacja zastępcza obejmie też jeden pociąg INTERCITY na odcinku Białystok – Warszawa.

Featured Video Play Icon

Kochasz obserwować niebo? Pod tym względem Podlasie świetnie się nadaje.

Utalentowany twórca Szczepan Skibicki stworzył film, w którym widać jak wiele dzieje się na niebie, gdy je uważnie obserwujemy – szczególnie za pomocą aparatu fotograficznego. Podlasie do obserwacji nadaje się wyjątkowo. Jest bardzo wiele miejsc w Polsce, gdzie jest tak dużo sztucznego światła nocą, że obserwacja nieba nie jest możliwa. A im ciemniej tu na dole, tym więcej na nim widać.

Idealnie do obserwacji nadają się nasze Puszcze – Białowieska, Knyszyńska i Augustowska. Pod warunkiem, że księżyc nie jest w pełni i nie jest blisko ziemi. Gdy jest inaczej – to nawet w środku ciemnego lasu jest bardzo jasno – a nasz satelita jest jak wielka latarnia. Dlatego też, by zacząć przygodę z nocnym niebem należy najpierw nauczyć się pewnych prawidłowości – kiedy są wschody i zachody słońca, kiedy pojawia się na niebie księżyc i w jakim stopniu, a także co przedstawia nocne niebo. Dodamy tylko, że są do tego aplikacje na komórki, które ułatwią zadanie na początek.

Niebo u góry jest także miejscem, gdzie możemy natrafić na coś, co wygląda jak jasna gwiazda a nią nie jest – mowa tu o międzynarodowej stacji kosmicznej. Do tego możemy raz na jakiś czas zaobserwować sznur jasnych punktów – to z kolei satelity Eleona Muska – który w kosmosie zakłada internet pod nazwą “Starlink”. Są także raz na jakiś czas zjawiska wyjątkowe i nieczęste – na przykład zorza polarna, która potrafi dotrzeć także na Podlasie.

Warto zainteresować się nocnymi obserwacjami nieba z aparatem – szczególnie, gdy za oknem jest coraz cieplej. Idealna okazja, by wyskoczyć samotnie lub z kimś na wieczorne oglądanie nieba. Na pewno będzie to niesamowita przygoda oraz świetnie spędzony czas.

Featured Video Play Icon

Kiełbasa wędzona i chleb na zakwasie – zróbcie sami pokarm do koszyka!

Wielkimi krokami zbliża się Wielkanoc. Jej nieodłącznym elementem jest święcenie koszyka z pokarmem. Najbardziej tradycyjny zawiera jajka, kiełbasę, pieczywo i sól. Warto rozważyć czy je kupić i poświęcić czy też podjąć staranie, by samodzielnie stworzyć pokarm. Da to naprawdę dużo satysfakcji. O ile jajka i sól powstają w taki sposób, że możemy je tylko kupić to kiełbasa i pieczywo jest produktem wytworzonym. Na Podlasiu bardzo wiele przywiązuje się uwagi do tradycji i zwyczajów. Dlatego też warto włożyć trochę serca od siebie, by jeszcze bardziej poczuć ich moc i samodzielnie wytworzyć takie produkty.

Ostatnie czasy są takie, że ludzie siedzą w domu przed ekranem komputera lub smartfona. To prosta droga do nieszczęścia. Dlatego też spędzenie czasu przy świątecznym stole z rodziną jest przerwaniem tej zmarnowanej drogi, do której sami siebie prowadzimy. Wielkanoc to nie jest zwykłe święto, bo to też czas by zastanowić się nad tym co w życiu robimy. Śmierć na krzyżu to nie tylko koniec, ale też początek czegoś nowego. Dlatego też warto zastanowić się co w życiu skończyć, by coś nowego zacząć.

Wytworzenie własnych produktów do koszyczka można potraktować właśnie w ten sposób – jako stworzenie czegoś nowego w swoim życiu, poświęcenie tego, a następnie spożycie. Może to natchnie Was również, by w ten sam sposób zmienić inne sprawy swego życia – jedne zakończyć, a innym dać nowy początek, poświęcić i skonsumować. To już pozostawiamy Wam do refleksji. My natomiast skupimy się na tym jak stworzyć własne pieczywo i kiełbasę do koszyka.

Zaczniemy od wędliny. Film – jak ją wykonać obejrzycie powyżej. Potrzebować będziecie następujących składników: Mięso mielone: boczek i łopatkę pokrojona w kostkę. Z przypraw mieloną gorczycę oraz pieprz ziołowy. Potrzebnych będzie też kilka ząbków czosnku (wedle uznania). Nie może też zabraknąć soli. Wszystko to znajdować się powinno w jelicie – więc ich też będziemy potrzebować.

Jeżeli chcecie stworzyć chleb na zakwasie, to musicie zacząć już teraz, bo tworzenie własnych produktów wymaga czasu.

Potrzebować będziecie zakwasu, drożdży, mąki żytniej i soli. Informacje o tym jak wszystko wykonać znajdziecie w filmie powyżej. Nam pozostaje życzyć smacznego!

Featured Video Play Icon

Nowa atrakcja powstanie w Rajgrodzie. Turyści będą zachwyceni!

Nowa atrakcja turystyczna w Podlaskiem powstanie w Rajgrodzie. Zostanie utworzona tam ścieżka edukacyjna, którą umiejscowią przy jeziorze. Do tego będzie wieża widokowa w najlepszym punkcie miasteczka.

Przypomnijmy, że Rajgród to przepiękne miasteczko położone pomiędzy Jeziorem Rajgrodzkim oraz Jeziorem Dręstwo. Płynie tam też rzeka Jegrznia. Kapitalna jest Góra Zamkowa na półwyspie oraz wiele wiele innych miejsc, które warto tam zobaczyć. Teraz do nich dołączy nowa atrakcja. Będzie to dwukilometrowy odcinek trasy, która rozpoczynać się będzie w porcie. Następnie biec będzie brzegiem Jeziora Rajgrodzkiego wokół Góry Zamkowej. Następnie dojdziemy do ujścia rzeki Jegrzni. Po drodze mijać będziemy punkty widokowe. Powstanie też wieża widokowa na Górze Zamkowej.

Zwiedzanie Rajgrodu możemy połączyć też ze zwiedzaniem pobliskiego Augustowa oraz Puszczy i Kanału Augustowskiego. Niedaleko miasteczka znajduje się także Osowiec-Twierdza i Biebrzański Park Narodowy.

Featured Video Play Icon

Podlasie jest piękne! Ten film pokazuje najlepsze zakątki regionu.

Trudno jest wybrać jeden najlepszy, bo tych najlepszych zakątków na w Podlaskiem jest całe mnóstwo. Powyższy film pokazuje Białowieski Park Narodowy, Kruszyniany, Bohoniki, Wasilków i Świętą Wodę, a także klasztor w Wigrach. A to tylko ułamek tego, co Podlaskie oferuje zwiedzającym. Znów nadchodzą ciepłe dni, można więc planować turystyczne wypady po regionie. Żeby na spokojnie wszystko zobaczyć – trzeba co najmniej tygodnia.

Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć wszystko, to musiałby podzielić sobie województwo na mniejsze kawałki. Oddzielnie zwiedzić południe (namiastka w filmie powyżej), osobno wschód (miejsca z głównego filmu) a także jeszcze osobno północ. Warto też zobaczyć zachód, który trzeba by było podzielić na tereny biebrzańskie, łomżyńskie i ciechanowskie. Niekiedy trzeba byłoby zwiedzać powiatami, żeby nie przeoczyć niczego.

Dlatego też dobrym pomysłem jest przyjechanie do Białegostoku i tu pozostanie na cały czas zwiedzania. Dosyć dobrze skomunikowanie pociągami pozwoli zwiedzić część. W bardziej niedostępne miejsca dojedzie też autobus. W ostateczności można skorzystać z wynajmowania samochodu. Oczywiście to wszystko zakładając, że nie macie własnego środka transportu, aczkolwiek w dzisiejszych czasach to rzadkość.

Niech te filmy będą namiastką tego co można na Podlasiu zobaczyć. Właściwą wycieczkę zorganizujcie samodzielnie – da Wam to dużo frajdy. Pomóc może Wam w tym nasz dział “atrakcje” i “turystyka”.

Będzie nowa atrakcja na Podlasiu. Nocowanie w lesie pod gołym niebem!

W tamtym roku był tylko pilotaż, a teraz już będzie można to robić w wielu miejscach. Mowa o nocowaniu w lasach. Do tej pory było to całkowicie nielegalne, zaś ktoś kto podejmował próby rozbijania biwaku narażał się na mandat. Każdy większy kompleks jest bowiem ostoją dla dzikich zwierząt. Stała obecność człowieka zakłóciłaby ich życie. Dlatego teraz, po przeprowadzaniu “testów” wypracowano najlepsze zasady, by nocowanie w lesie zalegalizować.

W każdym nadleśnictwie w Polsce Lasy Państwowe wyznaczą obszar, gdzie będzie można rozbijać biwak. Miejsca będą gotowe od 1 maja 2021 roku. Każdy wyznaczony teren będzie liczyć około 1,5 hektara. Jeżeli ktoś nie zajmuje się rolnictwem i nie umie sobie wyobrazić takiego obszaru, to podpowiadamy. Jest to tyle miejsca, gdzie deweloper jest w stanie wybudować 6 bloków mieszkalnych.

Co ciekawe, na wyznaczonych terenach będzie można używać kuchenek gazowych. Jedno obozowisko będzie mogło liczyć maksymalnie 9 osób. A ich przebywanie będzie mogło potrwać nie dłużej niż 2 noce. Każdorazowo tego typu wypad trzeba będzie zgłosić do nadleśnictwa. Nie będzie to trudne. Wystarczyć ma wysłanie e-maila i czekanie na potwierdzenie. Oczywiste jest, że po zakończeniu biwaku będzie trzeba po sobie posprzątać.

Obecnie szacuje się iż w Polsce grupa osób interesująca się bushcraftem liczy sobie 40 tys. osób i stale rośnie. Warto pamiętać, że utrzymanie programu będzie zależeć w głównej mierze od osób korzystających. Póki co należy poczekać na informacje z nadleśnictw – które konkretnie tereny wyznaczyli.

 

Jakich połączeń kolejowych brakuje? Urząd czeka na propozycje.

Rok temu w podobnych konsultacjach zgłaszaliśmy swoje propozycje dotyczące rozkładu jazdy podlaskich kolei i zostały one częściowo uwzględnione. Dlatego też postanowiliśmy w tegorocznej edycji zachęcić do udziału również Was, bo być może ma to sens. Oczywiście stuprocentowej pewności nie mamy, że ktoś głosami mieszkańców na serio się przejmuje, ale skoro zmiany w rozkładzie nastąpiły i są zbieżne z tym, co proponowaliśmy – jakaś szansa jest.

Rozkład jazdy co prawda będzie obowiązywać dopiero od 12 grudnia 2021 roku, ale czy coś zrobicie czy nie – czas i tak minie. W komunikacie urzędowym czytamy: Za punkt odniesienia przy składaniu wniosków proszę przyjąć obecny rozkład i jednocześnie prosimy o ocenę obowiązującego rozkładu. Państwa opinie wskażą jakie zmiany należy wprowadzić w przyszłym rozkładzie jazdy w celu lepszego dostosowania oferty do potrzeb.

Na ocenę i propozycje zmian urzędnicy czekają w okresie od 22 lutego do 8 marca 2021 roku. Wnioski, uwagi i sugestie należy przesyłać na specjalnie do tego celu przygotowanym formularzu, do pobrania tutaj:

W tytule e-maila należy wpisać wpisać: „Konsultacje społeczne RJP 2021/2022.

Nie będą rozpatrywane wnioski:

1. ogólnikowe i niewnoszące konkretnego postulatu

2. dotyczące połączeń dalekobieżnych (np.: pociąg relacji Białystok – Warszawa, Hajnówka – Warszawa) i międzynarodowych – organizatorem tych połączeń jest minister właściwy do spraw transportu.

3. zawierające uwagi o stanie linii kolejowych, dworców i przystanków (adresatami takich uwag są spółki odpowiadające za utrzymanie linii i infrastruktury kolejowej m.in.: PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. i PKP Nieruchomości).

Na przyszły kształt oferty przewozowej wpływać będzie szereg czynników m. in.: ilość środków finansowych w dyspozycji województwa, popyt i  oczekiwania podróżnych, stan i dostępność infrastruktury jak również zasoby personalne i taborowe oraz uzgodnienia z sąsiednimi organizatorami na liniach stycznych z innymi województwami.

fot. Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej

Tak wyglądał karnawał na Podlasiu. Taniec, śpiew, przebrania i poszukiwania miłości!

Ostatnie dni karnawału na Podlasiu właśnie mijają. Lada moment będzie Środa Popielcowa, a następnie post trwający aż do Wielkanocy. Czas zabawy trwający od święta Trzech Króli nazywamy na Podlasiu Zapustami. Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej zorganizowało specjalne widowisko, które można oglądać w internecie. W ubiegłych latach była także możliwość udziału na żywo. Ale obecnie mamy to co mamy. Całość do obejrzenia na YouTube: https://www.youtube.com/watch?v=2-Mz7BJ66bw.

Warto wspomnieć o czymś jeszcze. Wbrew pozorom, tradycja poszczenia przed Wielkanocą wciąż jest silna. Mało tego, to co zaleca Kościół Katolicki, a także bardziej rygorystyczne zasady religii prawosławnej – mają swoje odzwierciedlenie również w zaleceniach dietetyków. Powstrzymywanie się od jedzenia mięsa czy stosowanie głodówek to żadna nowość dla poszczących z powodów religijnych. Tymczasem dokładnie to samo robią osoby, które dalekie są od kościoła, a ich życie nie jest zbytnio tradycjonalistyczne.

Dodać należy również coś jeszcze. W ostatnich latach w czasie postu – białostockie dyskoteki i puby nie były tak pełne jak w okresie karnawału. Różnica była zauważalna gołym okiem. Widać było, że tradycje i zwyczaje przekazane w domach rodzinnych – były utrzymywane nawet wtedy, gdy rodzice kontroli już nie mieli. W tym roku sytuacja jest inna. Stronić od zabaw muszą w zasadzie wszyscy, którym nie chce się szarpać z policją i ciągać po sądach.

Wracając do samych Zapustów. Słowo “karnawał” pochodzi od włoskiego “carne vale” czyli “mięso żegnaj”. A potem zostało to spolszczone na mięsopust, by ostatecznie stać się zapustami czyli piciem i zabawą “za urodzaj”. Okres zabaw służył przede wszystkim temu, by młode kobiety mogły znaleźć sobie przyszłych mężów. Jeżeli tak się nie stawało, to w ostatnie dni przyciągano kłodę pod dom panny i oblewano wodą wejście, by był “urodzaj”. Warto dodać, że nie polewano wyłącznie wody, dzięki czemu niezdecydowani mieli jeszcze szansę na miłość, gdy zaiskrzyło podczas zabaw. W czasach nowoczesnych święto zakochanych być może nie jest przypadkowo w lutym. Ogólnie nowy rok sprzyja wszelkim zmianom – także sercowym.

To, co można było jeszcze zaobserwować w naszym regionie nawet kilka lat temu to różnego rodzaju bale przebierańców. To także podtrzymywanie (być może nieświadome) dawnych tradycji zapustów. Wtedy również w ostatnie dni karnawału przebierano się.

Podtrzymywanie zwyczajów urosło do rangi corocznej tradycji nie tylko w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej. Z Zapustów słynie również podgrajewski Radziłów. Tak wyglądała ubiegłoroczna impreza, która na szczęście zdążyła się jeszcze odbyć.

 

Od czerwca będzie pociąg z Gdyni do Hajnówki i Siemiatycz!

Od czerwca 2021 roku kilka nowych miejscowości uzyska dostęp do usług PKP Intercity. Pociąg TLK Biebrza pojedzie w wydłużonej relacji Gdynia – Warszawa przez Olsztyn, Białystok, Bielsk Podlaski, Hajnówkę, Czeremchę i Siemiatycze, zapewniając mieszkańcom tych miejscowości bezpośredni dojazd do Warszawy. Trzeba przyznać, że już dawno nie było takiego skoku jakości w podlaskich połączeniach kolejowych.

Podniesie się komfort podróżowania z i do Białegostoku, ponieważ już większość połączeń (8 z 11) będzie w kategorii InterCity (IC). Mieszkańcy m.in. Grajewa i Białegostoku zyskają dodatkowe połączenie nad morze dzięki temu, że pociąg IC Podlasiak z Ełku do Szczecina będzie teraz całorocznie miał wydłużoną relację do Świnoujścia. W rozkładzie ma się również pojawić połączenie TLK Żubr relacji Siedlce – Siemiatycze – Hajnówka – Białystok – Warszawa.

Obowiązujący od 13 grudnia 2020 roku rozkład jazdy uwzględnia zmiany, które zapewnią optymalne kursowanie pociągów podczas modernizacji linii kolejowych. Rozpoczyna się modernizacja linii kolejowej nr 6 na odcinku Kietlanka – Białystok. Pomiędzy Kietlanką a Łapami ruch pociągów prowadzony będzie jednotorowo, jednak siatka połączeń została opracowana tak, aby mimo dużych utrudnień zachować dojazdy z i do Białegostoku bez konieczności uruchamiania zastępczej komunikacji autobusowej. Modernizacja wymusza ograniczenie liczby połączeń między Białymstokiem a Warszawą z 11 do 8. Warto podkreślić, że niemal wszystkie (7 z 8) będą w kategorii IC, co przełoży się na wygodę podróży.

Prace będą odbywać się na linii nr 38 na odcinku Ełk – Giżycko, przez co od marca 2021 roku pociągi między Olsztynem a Białymstokiem (IC Rybak, TLK Biebrza) kursować będą przez Szczytno i Pisz, a IC Mamry z Wrocławia skończy bieg w stacji Giżycko.

 

10 podlaskich miejscówek, które warto odwiedzić w 2021 roku

Wiosną ubiegłego roku, jeszcze przed ogłoszeniem pandemii, pisaliśmy, że Podlaskie będzie turystycznym hitem. Koronawirus i zamknięte granice niejako pomogły w tym jeszcze bardziej. Z niedowierzaniem, w Puchłach obserwowaliśmy masę samochodów na rejestracjach z całej Polski. Podobnie zaskoczyły nas tłumy na Wyżarach, o których wydawałoby się, że mało kto słyszał. Tłumy były także w Hajnówce i Białowieży. W tej drugiej miejscowości, w jednym z najpopularniejszych bistro na jedzenie trzeba było czekać kilkadziesiąt minut. Nie brakowało też ludzi w Augustowie. Warto też wspomnieć o Białymstoku – Rynek Kościuszki pękał w szwach, zaś znalezienie miejsca siedzącego w ogródku graniczyło z cudem.

W tym roku w prognozach będziemy ostrożniejsi. Przez pandemię samorządy nie zrobiły nic, by dalej zachęcać do przyjazdów. Natomiast w telewizji można oglądać na przykład spoty zachęcające do odwiedzenia Austrii. Kraje zachodniej Europy, które przez brak turystyki dostały po kieszeni bardzo mocno, teraz za wszelką cenę będą chciały przyciągnąć tłumy spragnionych po lockdownach do siebie. Tym tekstem chcemy zachęcić wszystkich tych, którzy w Podlaskiem już byli i chcą teraz zaczerpnąć naszego regionu jeszcze bardziej. Oto 10 miejscówek, które warto zobaczyć w 2021 roku. Naszą listę będziemy przedstawiać od północy po południe i zachód.

Burniszki – gdzie diabeł mówi dobranoc

Jeżeli spojrzymy na mapę, to bez wątpienia jest to bardzo odległe miejsce. Suwalszczyzna zachwyca, a w Burniszkach panuje specyficzna atmosfera, dzięki której jeżeli macie ochotę, to możecie spędzić nawet całe lato nie nudząc się. Cisza, spokój, piękne i czyste jezioro, wyjątkowe powietrze. Czego chcieć więcej?

Giby nad jeziorami

Atutem podsejneńskich Gib są oczywiście piękne i czyste jeziora, ale jeżeli komuś siedzenie nad zbiornikiem wodnym nie starczy i chce czegoś więcej, to bardzo dobrze trafił. Niezależnie czy z rowerem czy z samochodem – Giby to idealna baza wypadowa na Litwę i jej wszystkie atrakcje – Wilno, Troki, Druskieniki, Kowno i Kłajpeda.

Śluza Dębowo

Biebrzański Park Narodowy jest gigantyczny i polecenie jednego miejsca na tym obszarze byłoby błędem. Dlatego też pierwsza miejscówka będzie fantastyczna na długie spacery, wędkowanie czy zwiedzanie dzikich okolic. Niedaleko znajduje się także Suchowola. Piękne miasteczko, w którym można bardzo miło spędzić czas poznając różne zakątki. Warto też zainteresować się osobą ks. Jerzego Popiełuszki, związanego z Suchowolą.

Woźna Wieś

Jezioro Dreństwo

Druga miejscówka w Biebrzańskim Parku Narodowym to idealne miejsce do wypoczynku całą rodziną. Jest to raj dla rowerzystów, którzy mogą wybierać się na eskapady pomiędzy lasami Parku, a jeziorami – Tajenko, Dreństwo i Rajgrodzkim.

Pentowo – Europejska Wieś Bociania

Jeżeli szukacie mocno wiejskiego klimatu, to zaszycie się na odpoczynek w Pentowie będzie świetnym pomysłem. Długie spacery, rowery, ogniska, wiejskie jadło i świeże powietrze, a to wszystko w otoczeniu naszych pięknych, polskich bocianów sprawią, że Podlaski wypad będziecie wspominać długo i szczęśliwie. W Pentowie znajduje się kilkadziesiąt gniazd. Są też wieże obserwacyjne.

Plaża Stary Dwór

Na wschodzie województwa także czeka nas miła niespodzianka. Plaża nad zbiornikiem Siemianówka to świetne miejsce by się opalać, uprawiać sporty plażowe, grillować i biesiadować. Kąpać się nie polecamy, bo woda nie jest najczystsza, ale jednego tam nie zabraknie – ciszy i spokoju, tłumów w Starym Dworze nie uświadczycie.

Teremiski

Miłośnicy Puszczy Białowieskiej oraz żubrów, a także fani fotografii nocnej docenią Teremiski. Miejsce nieopodal Białowieży cenią sobie wszyscy ci, którzy lubią las. Nie brakuje też w tych okolicach żubrów i innych dzikich zwierząt – jeleni czy wilków. To także dobre miejsce jeżeli kochamy obserwować gwiazdy nocą. Jest tam tak ciemno, że na niebie dostrzeżemy mnóstwo gwiazd. A dzięki aparatowi możemy nawet zdobyć świetne ujęcia roju meteorów.

Topiło

Drugim miejscem w Puszczy Białowieskiej jest Topiło, gdzie możemy dojechać z Hajnówki kolejką Wąskotorowa. A gdy już tam będziemy, to warto zostać kilka dni spacerując po puszczy i tak jak w Teremiskach – obserwować dzikie zwierzęta i nocne niebo. Cisza i wspaniałe powietrze będą miłym dodatkiem.

Mielnik – moc atrakcji

Miasteczko nad Bugiem obfituje w wiele ciekawych miejsc, które można odwiedzić pomiędzy plażowaniem. Jest kopalnia kredy z tarasem widokowym, są alpaki czy góra zamkowa. Jest także możliwość zorganizowania spływu kajakowego. Można również przeprawić się promem na drugi brzeg, gdzie będzie województwo mazowieckie. Tam również atrakcji nie brakuje.

Nowogród

Ostatnią miejscówką, o której warto wspomnieć jest Nowogród – na zachodzie Podlaskiego. Na pewno spodoba się tam wszystkim miłośnikom historii. Koniecznie odwiedźcie Skansen Kurpiowski, gdzie jest mnóstwo drewnianej architektury. Warto też poznać historię Stacha Konwy. Zapoznajcie się także z historią walk z 1944 roku, które upamiętnia czołg i działa artyleryjskie. W Nowogrodzie jest także plaża oraz miejsce, gdzie Narew łączy się z Pisą. Spacerując wzdłuż tej pierwszej rzeki – napotkamy dawne schrony. Były to tak zwane punkty oporu.

To tyle jeżeli chodzi o zwiedzanie Podlaskiego w 2021 roku. Musimy jednak dodać, że w kolejnych latach również będzie można te miejscówki zwiedzić. Serdecznie zapraszamy!

Jesteśmy już bardzo blisko do odstrzału wilka. Myśliwi zacierają ręce!

Myśliwi zacierają ręce na myśl o tym, że będzie można strzelać do wilka. Mimo, że to zwierzę pod ścisłą ochroną, to wokół niego dzieje się wiele. Można powiedzieć, że jesteśmy o dwa kroki od legalnego odstrzału tych pięknych i bardzo potrzebnych naturze zwierząt. Niestety wilki konkurują z myśliwymi, gdyż ich celem jest dokładnie ta sama zwierzyna – stara i chora, którą trzeba eliminować ze stada. Dlatego myśliwi wręcz marzą o strzelaniu do konkurentów. Ponadto to dla nich nowe trofeum w kolekcji.

Zacznijmy jednak po kolei. Obecnie ochrona wilka jest bardzo ścisła, więc praktycznie nie ma możliwości legalnego zabicia tego zwierzęcia. Można je bezkarnie zabijać na Białorusi i w Rosji. Tam też jeżdżą wycieczki myśliwych, by realizować swoje krwawe pasje. W polskiej polityce istnieje ogromne lobby myśliwskie, które ma ogromny wpływ na to, że ochrona przyrody w Polsce nie jest na takim samym poziomie, jak w innych krajach Unii Europejskiej. Ta ochrona jest tylko na papierze. W praktyce jednak lasy toną w śmieciach, deweloperzy budują w rezerwatach, a ściśle chronione zwierzęta są zabijane przez ludzi.

Jeżeli chodzi o wilka, to ten ma jeszcze gorzej. Lata komunizmu w Polsce i tępienie tego zwierzęcia, wpajanie dzieciom bajki o złym wilku i Czerwonym Kapturku sprawiło że ludzie ich się boją. Swoje dokładają też bezmyślni dziennikarze, którzy do dziś, w licznych publikacjach straszą ludzi wilkiem, być może nie zdając sobie sprawy jakie będzie miało to konsekwencje w przyszłości. Akcja powrotu do zabijania wilków trwa od kilku lat. Zaczęło się od medialnej nagonki na wilka – strasząc zagryzieniami zwierząt i sugerowaniem, że ludzie będą następni. Od czasów wojny były tylko 4 przypadki, że zwierzę to zabiło człowieka. Zagryzając bydło rolnikom – zwierzęta te uczą swoje młode polowań, a rolnicy dostają odszkodowania. Swoje dołożył tez sam premier, który wizytując Biebrzański Park Narodowy publicznie stwierdził, że “z wilkiem też sobie poradzimy”, co wywołało wielką konsternację ówczesnego dyrektora parku.

Od 1 sierpnia 2020 roku można polować na szakala złocistego. Jest to “kuzyn” wilka. Zaobserwowano o go w Polsce w 2015 roku. Klimat się ocieplił, to zwierzęta zaczęły migrować na północ. I tak pojawiły się w naszym kraju. Ku zaskoczeniu wszystkich, nieżyjący już minister środowiska Jan Szyszko zezwolił w 2017 na odstrzelenie tego gatunku. Było tylko nałożone moratorium, które już się skończyło. Cały szkopuł w tym, że szakala bardzo łatwo pomylić z wilkiem. Dlatego też zabicie tego drugiego jest już niejako półlegalne, bo myśliwi będą mieli wytłumaczenie jakby co. Ministrowie się zmieniali, a zezwolenie dalej trwa.

To jeszcze nie wszystko. Wiosną 2020 roku martwego wilka znaleziono w gminie Narewka, w rejonie Puszczy Białowieskiej. Zwierzę zostało zastrzelone. W grudniu – w Podlaskiem znaleziono dwa martwe wilki. Jeden w Biebrzańskim Parku Narodowym został również zastrzelony przez człowieka. Trzeci znaleziony w okolicach Sejn (Puszcza Augustowska) zginął najprawdopodobniej w walce z innym zwierzęciem. Wilki giną też podczas zderzenia z samochodem. Warto jednak skupić się na samych przestępstwach. Domniemuje się, że skoro wykryto dwa przypadki zastrzelenia przez człowieka, to znaczy że tych przypadków jest znacznie więcej. Zatem można już mówić o regularnym wybijaniu. Nie widać też głosu oburzenia wśród polityków – którzy nadają ton dyskusji publicznych w Polsce. A to już dwa kroki od legalizacji.

Jaki będzie ostatni krok przed nią? Człowiek. I ten już się pojawił. Ludzie mieszkający w Puszczy Białowieskiej zaczęli skarżyć się na wilki. Tak, to nie żart. Zamieszkali w dziczy, a teraz skarżą się na dzikich współlokatorów. Przypomina to sytuację, gdy miastowi przeprowadzili się na wieś i zaczęli donosić na rolników, że prowadzą uciążliwe prace. Ludzie zaczęli skarżyć się, że wilki przestały ich się bać i coraz częściej widać je we wsi. Dziwne, że regularnie nawiedzające wioski żubry jakoś ich nie straszą. To właśnie wymiar propagandy uprawianej przez dziennikarzy – idiotów. Straszeniem ludzi doprowadzą do tego, że politycy zezwolą na odstrzał. Wtedy równowaga w naturze znów zostanie zakłócona. W efekcie wzrośnie zapotrzebowanie na myśliwych, bo liczba kopytnych wzrośnie na tyle, że młode drzewa w lesie nie będą mogły się rozwijać. Teraz szkody są dużo mniejsze, bo kopytne obgryzając młode drzewa cały czas są czujne i płochliwe.

Gdy drzewa nie będą mogły się rozwijać, to Puszcze Białowieska, Augustowska i Knyszyńska zamienią się w stepy, a Biebrzański Park Narodowy z bagna w pustynię. Człowiek natomiast po zniszczeniu swojego środowiska będzie musiał migrować tam, gdzie życie będzie jeszcze możliwe. Oczywiście to wszystko nie stanie się w rok, a przez dziesięciolecia. Po to musimy właśnie przestrzegać zrównoważonego rozwoju. By ten pyszny tort zostawić też pokoleniom, bo zjadając go teraz w całości zaszkodzimy i sobie i naszym dzieciom, wnukom i prawnukom.

Featured Video Play Icon

Podlasie z góry wygląda pięknie, ale warto zwrócić uwagę na jeden szczegół.

Supraśl, Tykocin, Wizna i dolina Biebrzy – to miejsca, które na YouTube można oglądać w jednym z najnowszych filmów, zrealizowanych w sierpniu 2020 roku. Krótka produkcja składa się z pięknych obrazów, ale z góry pokazuje nam pewne problemy, które z dołu aż tak dostrzegane nie są lub ludzie nie chcą ich dostrzegać.

 

Warto zwrócić uwagę na to w jakim stanie jest przyroda. Ilość wysuszonych miejsc jest bardzo duża. Zwykle w sierpniu nie powinno to dziwić, ale przypomnijmy, że w 2020 roku nie było śniegu przez co suchy stan ziemi utrzymuje się od poprzedniego roku. W kwietniu mieliśmy do czynienia z wielkim pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym, a cały rok stan wód w naszym regionie był bardzo niski. To wszystko składa się na przyrodniczy obraz nędzy i rozpaczy. Co prawda epidemia wyhamowała nieco produkcję CO2 na świecie, ale taki stan musiałby trwać co najmniej 10 lat, byśmy cofnęli tragiczne skutki zmian klimatycznych, które zauważalne i odczuwalne są również w Podlaskiem.

 

Na szczęście nie wszędzie jest tak źle. Niektóre kadry pokazują wiele zazielenionych terenów. Warto wiedzieć, że przyroda ma się dobrze blisko dużych lasów, gdyż te są naturalnymi zbiornikami na wodę. Często można zauważyć, że nawet przy największej suszy w pobliżu lasu jest zielono. Tak jest i w tym przypadku, co nie zmienia rzeczy że skutki zmian klimatycznych już odczuwamy a będą one doskwierać jeszcze bardziej, bo po zakończeniu epidemii niewątpliwie wszyscy rzucą się, by odrabiać straty.

Featured Video Play Icon

Te 5 filmów pokazuje jak piękne jest Podlasie. W tym roku było zatrzęsienie turystów!

Jerzy Daniłko w tym roku wykonał kawał dobrej roboty. Poświęcił sporo czasu ażeby nagrać i zmontować 5 wyjątkowych filmów. Każdy krótki, ale każdy wypełniony treścią od pierwszej do ostatniej sekundy. Dzięki temu możemy podziwiać piękno takich miejsc jak Białystok, Tykocin, Supraśl, Dolistowo oraz Białego Grądu w Biebrzańskim Parku Narodowym. Filmy zachwycają przede wszystkim swoimi widokami. Pokazują nam także dlaczego warto dbać o przyrodę czy zabytki. Można też dojrzeć ulotność chwili na zmieniajacej się pogodzie i porach dnia. Jednak najistotniejsze chyba jest we wszystkim to – że można filmy pokazać znajomym z innych zakątków Polski i powiedzieć im – patrzcie i przyjeżdżajcie.

Na YouTube w ostatnim czasie znajduje się wręcz zatrzęsienie krótkich filmów o Podlasiu. W tym roku nasz region był niesamowicie modny. Wspomniany wyżej Tykocin czy Supraśl latem przeżywały oblężenie turystów. Biebrzańśki Park Narodowy zresztą także – szczególnie po pożarze wiele osób zainteresowało się miejscem, które przez idiotyzm ludzi może bardzo szybko zniknąć. Mamy wrażenie, że ten sezon to dopiero początek, a w kolejnym roku Podlasie będzie przeżywać jeszcze większe oblężenie turystów, a na YouTube pojawi się jeszcze więcej filmów.

Warto pamiętać, że jeżeli zaczniemy znaczyć turystycznie dużo więcej, to portfele naszych mieszkańców będą bardziej wypchane, wpływy podatkowe zasilające cienkie budżety naszych małych ojczyzn zasilone, a przy dobrym gospodarzu wszystko jeszcze bardziej zadbane. Nie wiemy zupełnie dlaczego turystyka w naszym kraju przez rządzących od zawsze jest ignorowana. Chociaż to potężna gałąź, przynosząca zyski w całej Europie, to u nas zupełnie nie istnieje.

A ważne jest by w USA, Japonii czy Niemczech wiedziano gdzie jest Biebrzański Park Narodowy czy Tykocin, ale właściciele agroturystyki nie będą przecież promować tego na własną rękę, bo po co mieliby to robić? Gdyby jednak rządzący tej czy innej opcji kiedyś to robili, to kwater agroturystycznych byłoby po prostu więcej. To jeden z przykładów, które można mnożyć. Miejmy nadzieję, że podejście polityków do turystyki kiedyś się zmieni. A nam pozostało nadal zachwycać się Podlasiem.

Zbliża się jesień. Co można wtedy robić na Podlasiu? Bardzo wiele!

Lato umiera jesieni czas – śpiewał kiedyś pewien gwiazdor jednej piosenki. Na wsiach trwają obecnie żniwa, które przyciągają bociany. Stołują się tym co odkryje przed nimi skoszone pole. To też czas organizowania się do odlotu. Zaraz zaczną się wykopki, pojawi się więcej deszczowych dni, a temperatura spadnie. Wtedy na Podlasiu można robić zupełnie inne rzeczy niż latem. Wszystko reguluje natura.

 

Jedne z miejsc, które stanie się bardziej przyjazne człowiekowi to las. Można bowiem wybrać się przede wszystkim na grzyby. Każdego roku daje on obfite zbiory jeżeli tylko solidnie popada. Gdy w lesie jest mokro to także znika zagrożenie pożarowe, więc jest po prostu bezpieczniej. Dodatkowo ścieżki w lesie są bardziej utwardzone, dzięki czemu wygodniej po nich chodzić a także jeździć rowerem. Podlaskie ma to szczęście, że na swoim terenie ma aż 3 Puszcze – Białowieską, Knyszyńską oraz Augustowską. W każdej z nich można także napotkać na dziko żyjące żubry. Do tego też nie brakuje jeleni czy saren. Biebrzański Park Narodowy, który też oprócz rozległych łąk składa się z lasu obfituje w łosie. Wszystkie te miejsca pełne są również kleszczy, więc po powrocie warto obejrzeć się dokładnie.

 

Inną alternatywą związaną z jesienią są piesze wycieczki. Nie jest tak gorąco, dzięki czemu można przemierzać wiele kilometrów. Jest to nie tylko zdrowe, ale też przyjemne. Oczywiście nie mówimy tu o chodzeniu po zabetonowanym Białymstoku i wąchaniu spalin. Warto wybrać się na jakiś szlak. Wystarczy zacząć iść po oznaczonych drzewach, na których namalowane jest które rozwidlenie to szlak oraz gdzie ewentualnie skręcić. Jest to dość dobra zabawa. Możecie wypróbować choćby na wylocie z Białegostoku na Augustów. Tam idąc w stronę Jurowiec z obwodnicy jest zejście w prawo do lasu. Tam zaczyna się pieszy szlak, którym dojdziemy najpierw do Wasilkowa, a następnie Nowodworc, Supraśla i jeszcze dalej. Kolejny taki szlak zaczyna się w Supraślu i prowadzi leśnymi drogami przez przepiękne rezerwaty przyrody ukryte w Puszczy Knyszyńskiej.

 

Jesienią nie warto jeszcze skreślać roweru. Całkiem przyjemnie się nim jeździ póki temperatura nie spadnie poniżej 15 stopni. Można wypróbować nowe ścieżki rowerowe – Zabłudów – Soce, można objechać dookoła Białystok, a można wybrać się Green Velo oraz przy okazji skorzystać z kładki Śliwno – Waniewo. Jesienią, gdy wody będzie więcej w Narwi – przeprawa powinna działać bez problemu.

Featured Video Play Icon

Ludzie z bagien. Ten film pokazuje piękno Podlasia oraz to jak wygląda wolność.

Każdy z nas potrzebuje piękna, by oderwać się od życia codziennego i zapatrzeć się na cuda przyrody, które daje nam nasze ukochane Podlasie. Właśnie w tym filmie dokumentalnym to jest – wolni ludzie, piękna przyroda i “postęp”, który chce wkroczyć w ich życie. Rodzina staje do walki o ochronę przyrody.

 

Ludzie z bagien to opowieść o rodzinie mającej odwagę realizować swoje marzenia, która zgiełk wielkiego miasta zamieniła na życie w zgodzie z naturą pośrodku Biebrzańskich Bagien. O ojcu, który miłością do przyrody stara się zarazić swoją córkę. To także historia ludzi, którzy podejmują walkę o to co najbardziej kochają – dziką przyrodę. Walkę, która na pierwszy rzut oka wydaję się przegrana od samego początku. Czy można bowiem powstrzymać “rozwój” cywilizacji ? Czy kiedy na szali stawiamy życie małego szarego ptaka i wygodę ludzi, ten pierwszy ma w ogóle szanse?

 

Taki opis od autora wskazuje niejako na początku, że rozwój cywilizacji może być uznawany za ważniejszy, że wszyscy chcą mieć więcej wszystkiego, że chcemy mieć kolejne nowoczesne inwestycje. Tylko kosztem czego? Kosztem tego piękna właśnie, w którym każdego dnia możemy się zatracać. Dokument jest niejako proroczy, bo z 2016 roku a pokazuje dobitnie nam w 2020 roku, że życie w zgodzie z naturą daje prawdziwą wolność, której można tylko pozazdrościć. A jednak żeby jej zasmakować trzeba najpierw oddać wygodę i trzeba szanować przyrodę.

Featured Video Play Icon

Białystok – Wigry rowerem. Zobacz, ile atrakcji jest po drodze!

Jeżeli jesteście fanami dwóch kółek, to polecamy obejrzeć ten film. Zobaczycie na nim ile wspaniałych atrakcji jest, gdy przemierzamy Green Velo z Białegostoku do Wigierskiego Parku Narodowego, a także z powrotem przez Lipsk i Sokółkę. Osoby, które podróżują inaczej niż rowerem także powinny obejrzeć, gdyż po drodze jest wiele atrakcji, które mogą Was zainspirować o ciekawego wyjazdu.

 

Rowerzyści jadą między innymi po carskim trakcie, mijają kładki, z których obejrzeć można łosia na mokradłach, jadą malowniczą drogą wzdłuż Biebrzy prowadzącą pod sam Augustów, przemierzają lasy i złote pola, przeprawiają się pływającą platformą na drugi brzeg rzeki. Zwiedzili także Wigierski Park Narodowy wraz z klasztorem. Powrót natomiast odbywał się malowniczą leśną trasą przez Lipsk i Sokółkę.

 

Turystyka rowerowa w Polsce w ostatnim czasie jest w rozkwicie, co widać również na Podlasiu, gdzie mnóstwo turystów szturmuje Green Velo. Mamy nadzieję, że problemy trapiące ten projekt oraz problemy z przewożeniem roweru pociągiem zaczną być rozwiązywane. Musi jednak nastąpić w urzędnikach zmiana mentalna. Turysta rowerowy jest tak samo ważny jak ten, co przyjeżdża samochodem. Wynajmuje noclegi, zostawia pieniądze. Warto o tym pamiętać.

Zdjęcie wykonane w okolicach Niewodnicy

Perseidy 2020. To będą niezapomniane noce! Zobaczcie, gdzie w regionie można podziwiać spadające gwiazdy.

Najbliższe noce warto spędzić na powietrzu. A konkretnie gdzieś, gdzie jest bardzo ciemno, bo na niebie zapowiada się niesamowity spektakl. Jak co roku Ziemia będzie ułożona w taki sposób, że będzie można oglądać rój meteorów – Perseidy. Gołym okiem będzie widać mnóstwo spadających gwiazd. Ktoś, kto kiedykolwiek widział to na żywo doskonale wie, jak bardzo fascynującee jest oglądanie Perseidów. Ktoś, kto tego nie robił – koniecznie musi spróbować!

 

Perseidy czyli noce spadających gwiazd są każdego roku w połowie lipca i widać je prawie do końca sierpnia. Najwięcej meteorów dostrzeżemy z 12 na 13 i 13 na 14 sierpnia. Trzeba tylko znaleźć jakieś miejsce, gdzie jest bardzo ciemno a światła miasta nie dochodzą. Polecamy Puszczę Białowieską, Narwiański Park Narodowy, Biebrzański Park Narodowy, Puszczę Knyszyńską albo którąś z górek na Suwalszczyźnie. Kawałek polany, koc, wino na rozgrzanie, druga osoba do towarzystwa. To wszystko zagwarantuje Wam niezapomnianą noc!

 

Wiele osób próbuje sfotografować choć jeden meteoryt. Jest to jak błyśnięcie podczas burzy, więc nie liczcie na refleks. Da się jednak to zrobić ustawiając w aparacie lub komórce fotografowanie interwałem. Wtedy co sekundę aparat wykonuje fotografię, a my liczymy na to, że po kilkuset próbach trafi chociaż raz. Dobrze jest też mieć obiektyw szerokokątny lub taki, który polem widzenia obejmuje 180 stopni. Wtedy da się złapać wszystko, co na niebie się dzieje. Życzymy powodzenia w obserwacjach!

Gdy będziesz na spacerze w lesie, zwróć uwagę na ptaki

Zwykle słyszymy ich śpiew, widzimy jak siedzą na drzewach lub przelatują w pobliżu. Rzadko kiedy możemy przyjrzeć się im z bliska, stąd warto obejrzeć powyższy film, by zobaczyć jak wygląda życie ptaków. Jest ono fascynujące, a także niezwykle potrzebne naturze. Gdyby nie one, to owady sprawiłyby, że lasy nie byłyby tak piękne. Ponadto także i ludzie by mieli problemy z normalnym funkcjonowaniem.

 

Jednym z bohaterów lasu jest Głuszec, który wydaje bardzo charakterystyczne dźwięki i można je spotkać czasem w lesie. Klapanie, trelowanie, korkowanie i szlifowanie to cała pieśń godowa tego ciekawego ptaka. Ludzie mogą go spotkać bardziej przypadkiem. Już szybciej spotkamy w naszych puszczach i parkach narodowych orły bieliki czy myszołowy. Innym ptakiem, którego spotkać to jak wygrać w totolotka to czarny bocian. Zwykle na wsiach napotykamy te białe. Gdyby tak zapuścić się w Puszczę Białowieską to może i byśmy ujrzeli czarnego.

 

Co ciekawe, ptaki w lasach występują cały rok. Zatem jeżeli na spacer będziemy szli także zimą, to jest opcja że usłyszymy ich śpiew. Jednym ze “śpiewaków” jest kos. Czarny ptak z pomarańczowym dziobem. Ich menu to głównie dżdżownice, pajęczaki i inne bezkręgowce. Na powyższym filmie warto zobaczyć jak radzą sobie inni, latający mieszkańcy lasu. Można też po prostu przejść się do lasu i zacząć obserwować ich życie. Zanurzenie się w śpiewie na pewno nas zrelaksuje.

fot, Biebrzański Park Narodowy

Biebrzański Park Narodowy. To było celowe podpalenie! “Ciekawy układ mafijny, związany z wyciąganiem dopłat”.

Niewyobrażalne straty dla przyrody, gigantyczna wielodniowa akcja strażaków i innych służb – to wszystko przeżywaliśmy, gdy płonął Biebrzański Park Narodowy. Wówczas mówiło się o jednym – ktoś zaprószył ogień na łąkach, a silny wiatr rozdmuchał pożar po suchych terenach, które zapłonęły jak zapałka. Dziś wiemy dużo więcej. Biegły z zakresu pożarnictwa na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Białymstoku ustalił, że ogień został zaprószony celowo.

 

Warto to zestawić ze słowami byłego już dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego, który w jednym z wywiadów już po pożarze wspomniał iż w dniu pożaru, w jednej z miejscowości, w okolicy której wybuchł pożar widziany był nieznany nikomu motocyklista. Czy to był podpalacz? Jeżeli tak, może to oznaczać, że działał na czyjeś zlecenie? Tylko komu mogło zależeć na wypaleniu łąk? Na to pytanie szukają odpowiedzi prokuratorzy.

 

Od wielu lat lokalnym problemem są tak zwani “Rolnicy z Marriota”. Biebrzański Park Narodowy dzierżawi swoje łąki. Wynajmujący ma je kosić, a w zamian może czerpać dopłaty unijne. Cały problem w tym, że nie wynajmują tego od parku okoliczni mieszkańcy – prawdziwi rolnicy, a spółki zarejestrowane na przykład w Warszawie, które dają dużo wyższe ceny (i potem nie płacą). Później trawa nie jest jednak koszona. Gdy była susza i doszło do pożaru, to jego rozmiar był właśnie większy przez te zaniedbania.

 

– Chciałbym tutaj poruszyć pewien temat, ponieważ w ogóle w parkach biebrzańskich panuje bardzo ciekawy układ mafijny, związany z wyciąganiem dopłat na ptaszka wodniczkę. Jedna z pań, która pracowała w Ministerstwie Środowiska i przygotowywała programy rolnośrodowiskowe dla wodniczki, pracuje w MRiRW. Chciałbym się dowiedzieć, jak to jest możliwe, żeby podmioty zarejestrowane w centrum Warszawy, które mają biura w takich obiektach jak Marriott, miały dzierżawę po 1025 ha na obszarze parków? Nie ma limitu dla płatności bezpośrednich i płatności rolnośrodowiskowych. W Parku tak naprawdę trawa nie jest koszona. To wszystko jest mulczowane ratrakami – alarmował w czasie posiedzenia komisji Marcin Bustowski, przewodniczący Związku Zawodowego Rolników Rzeczypospolitej „Solidarni”. – czytamy na agroprofil.pl

 

Mieszkańcy okolicznych wsi bardzo chcieliby kosić te łąki, by zadbać o swoje bezpieczeństwo, ale przez wynajem tych ziem warszawskim spółkom nie mogą tego robić. Teraz każda susza to zagrożenie pożarem i ryzyko, że ogień dojdzie do wiosek. Gdy płonął Biebrzański Park Narodowy, było blisko, ale na szczęście strażacy uratowali mieszkańców. Nie ma wątpliwości, że sprawę przetargów powinno zbadać CBA. Dodatkowo powinny zostać zmienione zasady dzierżawy łąk tak, by mogli startować tylko lokalni rolnicy. Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym nie może się powtórzyć! Dlatego trzeba zadbać o to, łąki były mądrze zagospodarowane.

Podlaskie pod namiotem. Gdzie można się wybrać i jak szukać idealnej miejscówki?

Jeżeli macie ochotę wybrać się pod namiot, to na Podlasiu jest wiele miejsc, gdzie można urządzić kemping. Nie wszędzie jednak warto, bo o ile miejsce do rozbicia biwaku może być prawie każde, to potrzebujemy też podstawowej infrastruktury – bieżącej wody czy prądu. Dlatego musimy ocenić co będzie nam potrzebne, a wtedy wybrać. Lokalizacja geograficzna też ma znaczenia, bo jeżeli chcemy odpoczywać w lesie albo nad jeziorem lub tu i tu na raz – to wybór też będzie inny. Kolejna sprawa to towarzystwo innych ludzi. Czy wolimy duży kemping czy jednak kameralny? Tu pamiętać należy, że na tym drugim można więcej niż na tym pierwszym, ale na tym pierwszym z pewnością wszystko jest bardziej rozwinięte.

 

Gdzie można pojechać? Mało kto wie, ale namioty można rozbić nawet na plaży w Dojlidach. Jest tam pełna infrastruktura oraz możliwość wynajmowania sprzętu wodnego. Jeżeli zamiast zalewu wolimy jezioro to możemy pojechać za Augustów nad kanał. Tam za Śluzą Paniewo znajduje się pole namiotowe. Minusem tego miejsca jest infrastruktura. Na całym polu stoi jeden domek, gdzie są toalety. Tam też znajduje się dostęp do prądu elektrycznego. Nieopodal mamy jednak karczmę.

 

Jeżeli zależy nam na odpoczynku w lesie, to miejsc kempingowych możemy szukać w Puszczy Knyszyńskiej, Puszczy Białowieskiej, a także przy kwaterach agroturystycznych. Tu warto dodać, że Lasy Państwowe w ostatnim czasie zezwoliły na bushcrafting w wyznaczonych miejscach. Oznacza to, że możemy tam kompletnie na dziko nocować. Pamiętajmy jednak, że w lesie absolutnie nie można palić ognia, bo możemy doprowadzić w moment do tragedii. Dlatego jeżeli zależy nam na ognisku z kiełbaskami, to lepiej wybrać takie miejsce, gdzie jest przygotowane palenisko. Warto też spróbować znaleźć dobre miejsce w Biebrzańskim Parku Narodowym. Tam będzie bardziej dziko, ale pamiętajmy, żeby nie szukać miejsca na bagnach, bo możemy się zgubić!

 

Najważniejsze, by zabrać ze sobą dużo dobrego humoru. Wyjazd pod namioty zawsze wiąże się z utratą wygody. Śpimy w wygodnych łóżkach, w ciepłych i wytłumionych mieszkaniach. Tu nawet na materacu będzie mniej wygodnie, dużo chłodniej (o ile nie mamy grubych śpiworów), a przede wszystkim nasz mózg będzie miał problem, by od razu zasnąć w takich okolicznościach. Od otoczenia będziemy odsłonięci cienkim okryciem. Dlatego wszystkie dźwięki z otoczenia będą nas rozpraszać. Po przełamaniu wrażenia, że “coś lub ktoś chodzi” w pobliżu, powinniśmy w końcu zasnąć.

 

Taka forma aktywności szczególnie polecana jest alergikom. Nie będą oni mieli problemu z przytkanym nosem i innymi dolegliwościami. Świeże leśne lub wiejskie powietrze sprawi, że organizm trochę odpocznie od tego, z czym ma problem w mieście.

Rajgród

Długi Weekend 2020 – 5 najlepszych miejscówek, gdzie zapiera dech z wrażenia!

Przed nami kolejny długi weekend. Moglibyśmy wymienić to samo co przewodniki turystyczne i strony regionalne, ale nie bylibyśmy sobą. Dlatego zaproponujemy Wam takie miejsca, żeby miło spędzić czas i żeby zaparło dech w piersiach z wrażenia! Wybraliśmy 5 najlepszych.

Nad Kanałem Augustowskim w Puszczy

Zaczniemy od północy województwa. Ostatnio promowaliśmy i Suwałki i Augustów. Tym razem polecamy zaszyć się w Puszczy Augustowskiej. Siedząc na pomoście nad jeziorem w środku lasu? Szczególnie ciepłą nocą, gdy będzie można obserwować gwiazdy oraz zanikający księżyc. Gdzie dokładnie? Tuż za Augustowem – wybierzcie sami Sucha Rzeczka, Serwy, Płaska, Gorczyca, Perkuć, Jazy, Mikaszówka. Nasze ulubione miejsce to Śluza Paniewo. Jest tam taki camping na wzgórzu, z którego można obserwować jezioro i palące się wieczorami nad nim ogniska. Można też wykąpać się w bardzo czystej wodzie. Jak ktoś namiotów nie lubi, to last minute nocleg w okolicy powinien znaleźć. Ludzi może być sporo, ale o tłumach nie ma mowy.

Jak w raju

Kolejną destynacją, jaka może zachwycić to Rajgród. Jak sama nazwa wskazuje będą tam panować rajskie klimaty. Szczególnie wschody słońca są przepiękne. Wokół jezior Stackiego, Rajgrodzkiego i Drenstwa na pewno znajdziemy też coś jeszcze last minute. Jak mieszkamy w Białymstoku, to daleko jechać nie trzeba i można na wieczór wrócić. Możliwości jest wiele. W samym Rajgrodzie koniecznie zajdźcie na Górę Zamkową – widok z niej przedni.

Odpoczynek nad Bugiem

W cieniu Siemiatycz (chociaż niezasłużenie) leży kolejna nasza propozycja – Mielnik. Miasteczko znajduje się nad samym Bugiem. Na miejscu jest Wieża widokowa, Góra Zamkowa, kopalnia kredy, rezerwat przyrody oraz oczywiście tereny rekreacyjne nad rzeką. Można też przepłynąć się promem na drugą stronę rzeki i zobaczyć jak urządzili tam się ludzie. Tam znajduje się już Województwo Mazowieckie. Niby żadna różnica, ale możecie być zaskoczeni. Warto też zobaczyć podlaskie okolice. W pobliżu będzie dużo ciekawych miejsc. Najpopularniejsza jest góra krzyży na świętej górze Grabarce. Miejsce naprawdę ma w sobie moc, która działa niezależnie od naszego wyznania.

Kolejką wąskotorową nad wodę

Skoro mówimy o mocy, to nie można wspomnieć o Białowieskim Parku Narodowym. Nie będziemy jednak rozpisywać się o Białowieży, gdzie pewnie w długi weekend jest szturm, ale o dwóch świetnych atrakcjach. Pierwsza to kolejka wąskotorowa, którą pojedziemy z Hajnówki przez Puszczę Białowieską. Warto wysiąść w miejscowości Topiło. To wyjątkowe miejsce ze zbiornikiem wodnym w środku lasu. Tam odnajdziemy ciszę i spokój i solidnie wypoczniemy. Szczególnie polecamy to miejsce osobom, które chcą zregenerować umysł i ciało. Długie leśne spacery i odpoczynek nad wodą – na pewno w tym pomogą.

Rozlewiska

Ostatnią miejscówką, która jest naszą ulubiona polecamy szczególnie. Nie wiemy co w niej jest, ale ma ogromną moc przyciągania. Dodatkowo znajduje się niedaleko Białegostoku. To zbiornik Wyżary w Puszczy Knyszyńskiej. Na miejscu jest wiata, gdzie można grillować, obok są piękne malownicze rozlewiska, a także kładka, leśna galeria rzeźb, wieża obserwacyjna, z której może uda nam się wypatrzeć dzikie zwierzęta. Generalnie można tam spędzić cały dzień albo i dłużej. Kwestia załatwienia noclegu. Jedno jest pewne – aura tego miejsca naładuje nas energią na kolejne tygodnie.

Zobaczcie jak wszystko pięknie kwitnie miesiąc po pożarze w Biebrzańskim Parku Narodowym

Minął już miesiąc od wielkiego pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Tak jak przypuszczaliśmy sprawca podpalenia pozostał nieujęty i sprawa “ucichła”. Wyrzucono tylko dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego bez podawania przyczyny. Są jedynie przypuszczenia, że to dlatego, że organizując zbiórkę na akcję gaśniczą postawił w złym świetle rząd, który to się kolokwialnie mówiąc wypiął na park i sypnął kasą dopiero, gdy po kilku dniach wymęczeni strażacy w bardzo okrojonym składzie nie dawali sobie rady. Obecnie do czasu wyłonienia nowego dyrektora parkiem kieruje zastępca poprzednika.

 

Przez miesiąc natura mocno się zregenerowała przede wszystkim dzięki obfitym deszczom jakie były ostatnio na Podlasiu. Nie ma już czarnych wielkich obszarów, które pokazywały jak wielka to byłą tragedia. Teraz ktoś sobie może pomyśleć, że skoro trawa odrosła to nic się nie stało. Otóż przypomnijmy więc, że roślinność Parku jest domem wielu ptaków i zwierząt. Park jest też miejscem zamieszkania wielu łosi. Pożar im zagrażał na tyle, że to one jako pierwsze zaalarmowały ludzi – stadem wbiegając do okolicznej wioski. Dlatego też miejmy nadzieję, że ta okropna historia nigdy się już nie powtórzy.

 

Pogorzelisko Biebrzańskiego Parku Narodowego zanika. Wszystko kwitnie!

Chyba po raz pierwszy w życiu tak wielu ludzi zainteresowało się w Polsce pożarem. Gdy pali się jakiś budynek to zwykle wzbudza to lokalne zainteresowanie – najbliższych sąsiadów budynku. Sprawni strażacy dosyć szybko załatwiają sprawę. Czasem jest trudniej – mam tu na myśli nawracający “tajemniczy” pożar na wysypisku w Studziankach pod Wasilkowem. I tu przechodzimy do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Ogromny ogień przerósł wszystkich. Garstka strażaków desperacko walczyła z żywiołem dopóki sprawy nie nagłośniły media ogólnopolskie. Nagle znaleźli się dodatkowi strażacy, żołnierze, samoloty, helikoptery i pieniądze na akcje gaśniczą. A wszystko to zaczęło się od wypalania traw.

 

Różne informacje przekazuję ludziom od 2006 roku. Przez te 14 lat akcji strażaków, którzy wyjeżdżali by gasić trawy było tak wiele, że trudno byłoby już to zliczyć z pamięci. Zainteresowanie tym tematem jednak zawsze było bliskie zeru. Gdy nie było kryzysu klimatycznego, gdy nie było pandemii koronawirusa to ludzie bezmyślnie konsumowali. Jeszcze w latach 90-tych mówiło się o masowym wycinaniu drzew. Nikt jednak nie patrzył na to serio. O wirusie, który zarazi cały świat mówiono gdzieś koło 2000 roku w telewizji w programie “Nie do wiary”. Czy ktoś to brał na poważnie? A pamiętacie kryzys z uchodźcami? To było tak niedawno w temu. Gdyby tak można było to “przewidzieć”. Gdyby ktoś tylko czytał opracowania naukowe, to by wiedział o problemie dekadę wcześniej. Tu jest właśnie problem. Co czytamy i kogo słuchamy.

 

Jest takie przysłowie “Polak mądry po szkodzie”. Chciałbym, by nastał dzień, byśmy mówili “Polak mądry przed szkodą”. Z drugiej jednak strony wiem, że nie da się zmienić całego świata. Że tak jak ten pożar – nasz hałas w jakiejś sprawie będzie słyszany tylko lokalnie. Chyba, że wydarzy się niewyobrażalna tragedia. W Biebrzańskim Parku Narodowym na pogorzelisku odrasta już trawa. Jeszcze trochę deszczu i przyroda zagoi świeże rany, jakie po raz kolejny zadał jej człowiek. I znów jesteśmy mądrzy po szkodzie. W Parku pracę zaczęli naukowcy, a efektem ich prac ma być odpowiedź – kiedy po takim pożarze przyroda całkowicie wróci do stanu “przed”. Na wiosnę przyszłego roku ma być też gotowy plan przeciwpożarowy, który uwzględni zmiany klimatu czy suszę. Bo obecne procedury udają, że takich zjawisk nie ma.

 

Problemów, które trzeba pilnie rozwiązać jest mnóstwo. Niestety rządzący – i mam tu na myśli prawie wszystkich polityków, wszystkich opcji, którzy zajmują jakieś stanowisko czy to w samorządzie czy rządzie. Mentalnie dalej są w latach 90-tych, ignorują zmiany klimatyczne, suszę i wiele innych problemów. Problem w tym, że ich ignorancja uderza w nasze życie. Nie mam wątpliwości, że potrzebujemy głębokich zmian i to natychmiast, bo inaczej będziemy ostatnim pokoleniem, które żyło pośród pięknej przyrody.

Kamil Gopaniuk

fot. Wojska Obrony Terytorialnej

Wspólnie złapmy podpalacza Biebrzańskiego Parku Narodowego! Zobacz, co możesz zrobić.

Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym został już na szczęście ugaszony, ale nie oznacza to, że można o nim zapomnieć. Pozostała jeszcze jedna ważna kwestia – złapanie podpalacza i jego ukaranie. Sprawą zajęła się już Policja lub prokuratura, nawet zostali przesłuchani pierwsi świadkowie, ale nie oznacza to, że inni mogą czekać z założonymi rękami. Im szybciej złapiemy winnego, tym bezpieczniejszy będzie Biebrzański Park Narodowy. Przed nami suche lato, niewykluczone że mogą być kolejne podpalenia. Bo ten pożar, który miał miejsce, nie był pierwszy. Łąki podpalano w jego rejonie tylko w tym roku 12 razy! Głównie na terenie gminy Sztabin.

Co już wiadomo

O tym, że to było podpalenie było wiadome już od początku. Ogień został rozdmuchany przez porywisty wiatr, po tym gdy ktoś wypalał łąki. Kto? Nie wiadomo, ale można przypuszczać, że osoba ta wypalała własne łąki, a nie cudze. Jest to logiczne. Zatem jest określona liczba łąk i ich posiadaczy do sprawdzenia. Co jeszcze wiadomo? Pożar zaczął się w okolicach trzech miejscowości: Polkowo, Kopytkowo oraz Jasionowo Dębowskie (wszystkie na terenie gminy Sztabin, na powyższej mapie zaznaczone najjaśniejszym kolorem). Zatem krąg podejrzanych zawęża się do tych, którzy tam mają swoje ziemie. Oczywiście pamiętać należy, że jest to wiele osób, a podpalacz jeden. Prawdopodobnie może być to ta sama osoba, która stoi za pozostałymi pożarami.

 

Osoba, która wskaże podpalacza otrzyma nagrodę 10 tys. złotych od dyrektora Biebrzańskiego Parku Narodowego. Nie dla pieniędzy jednak warto złapać sprawcę, ale po to by został surowo ukarany, po to byśmy wszyscy mocno go napiętnowali, by inni wiedzieli, że to koniec tolerancji dla wypalania łąk. Ten, kto będzie tak robił – powinien czuć opór społeczeństwa, niezależnie czy to okolice Parku Narodowego czy mała wieś daleko od przyrodniczych skarbów.

Dotrzeć do tych, co mogą coś wiedzieć

Jeżeli zależy Wam tak jak nam na złapaniu tego, kto spowodował tą gigantyczną tragedię, to pomóżcie nam dotrzeć z tym tekstem do jak największej liczby osób, które mogą coś wiedzieć – czyli do mieszkańców Polkowa, Kopytkowa oraz Jasionowa Dębowskiego oraz innych nadbiebrzańskich, okolicznych miejscowości: Goniądz, Dawidowizna, Wroceń, Dolistowo Stare, Dolistowo Nowe, Grzędy, Jagłowo, Mogilnice, Jaziewo . Osoby te mogą z różnych powodów nie chcieć dzielić się informacjami z dyrekcją parku ani z Policją, a my gwarantujemy całkowitą anonimowość.

 

Wszystkie osoby, które mogą przekazać jakieś informacje – nawet anonimowo – prosimy o kontakt: [email protected] lub poprzez wiadomość na Facebooku.

https://www.facebook.com/podlaskietv/

fot. Podlaska Policja

Dwa oblicza pożaru. Jedni desperacko walczyli, drudzy przyjechali lansować się i robić “selfie”.

Dobre wiadomości z Biebrzańskiego Parku Narodowego. Sytuacja została opanowana, trwa dogaszanie pożaru. Jest na tyle stabilnie, że wielu strażaków może już wracać do domu. Spłonęło 6000 hektarów czyli 10 proc. Parku, którego powierzchnia to 60 000 hektarów. Pożar miał dwa oblicza – od niedzieli do środy oraz od środy do czwartku wieczór. Przez pierwsze dni było dramatycznie. 130 strażaków desperacko walczyło z ogniem, który był rozdmuchiwany przez porywisty wiatr. Pieniądze na akcje ratowniczą skończyły się w poniedziałek. Dyrekcja zwróciła się do ludzi z prośbą o pomoc finansową. W dobę uzbierano milion złotych (łącznie ponad 2 miliony, a wpłacających było 25 000 osób).

 

Po wtorkowej nocy było wiadomo, że straty są ogromne. W środę no parku przyjechał minister środowiska, ale chyba tylko po to by uniknąć wizerunkowej katastrofy. Najpierw mówił, że sytuacja jest opanowana (chociaż nie była), a potem zakomunikował, że park dostanie pół miliona złotych. Za ministrem przyjechały media ogólnopolskie i zainteresowanie tematem nie było już tylko lokalne, ale ogólnopolskie. Podwojono liczbę strażaków, ściągnięto dodatkowe samoloty, helikopter. Następnego dnia premier dorzucił jeszcze 6 milionów złotych. Szkoda, że tak późno. Gdyby zareagował w poniedziałek, a nie czwartek to straty byłyby 4 razy mniejsze.

 

Do parku zjechało też mnóstwo, nie wiemy jak to ująć… może pajaców? Robili sobie selfie, robili “dramatyczne fotoreportaże”, zadeptywali gniazda ptaków, generalnie swoją obecnością przeszkadzali tym, którzy na miejscu walczyli z żywiołem. Potem jeszcze przyjechali politycy, którzy także udawali zatroskanych. Na szczęście byli też ludzie dobrej woli, co przywieźli dodatkowy sprzęt, samochodami terenowymi dowozili strażaków w trudno dostępne miejsca, sami pomagali w gaszeniu, przywozili napoje, jedzenie. Sytuacja tym razem naprawdę była już opanowywana.

 

W czwartek wieczorem było już na tyle stabilnie, że strażacy-ochotnicy mogli wracać do domu, zaś na miejscu dogaszali już tylko zawodowcy. Wkrótce będą liczone straty. Tymczasem nadal nie wiadomo czy Policja traktuje sprawę standardowo czy priorytetowo. Na stronie podlaskiej Policji jest tylko lakoniczny komunikat o wspomaganiu strażaków. My jednak tej sprawy nie zostawimy. Sprawca tej tragedii musi zostać szybko złapany i surowo osądzony!

fot. Wojska Obrony Terytorialnej

Skandaliczne decyzje. Ogień na kilkanaście kilometrów, strażacy wyczerpani. Zbyt późna pomoc, za małe siły na ten pożar!

Choć akcja gaszenia pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym jeszcze trwa, to powoli zaczyna dobiegać końca, choć może trochę to sformułowanie na wyrost. Nie wygląda to zbyt dobrze. Jednak już teraz wiadomo, że można było działać szybciej, skuteczniej. Straty być może byłyby dużo mniejsze. Dramat rozegrał się w przedwczorajszą noc. Gdyby nie dziwne decyzje, to straty mogłyby być nawet o połowę mniejsze! We wtorek w nocy porywisty wiatr rozdmuchiwał ogień na wiele stron na raz. Był to prawdziwy, wycieńczający koszmar. W dodatku było za mało strażaków, choć w gotowości było dużo dużo więcej. Wczoraj (środa) rano poznaliśmy najnowsze dane – pożar pochłonął 6000 hektarów Biebrzańskiego Parku Narodowego czyli 10 proc. jego powierzchni. Po wycieńczającej walce rząd wreszcie sypnął pieniędzmi – przeznaczając pół miliona złotych. Pojawiły się samoloty, 160 dodatkowych strażaków z całej Polski, helikoptery. Przez cały wczorajszy dzień udało się przejąć kontrolę nad ogniem. Wczoraj w nocy strażacy intensywnie walczyli tylko na północy Parku w okolicach miejscowości Grzędy. W pozostałych miejscach tylko “czuwano”. Wszystkie decyzje były o dobę za późno.

 

Film z dzisiejszej nocy:

 

Akcja powoli dobiega końca, chociaż z relacji Katarzyny Ramontowskiej – biebrzańskiej przewodniczki – wynika, że minister, który był na miejscu stwierdził, że sytuacja jest “opanowana” mocno na wyrost. Biebrza; 22. 04. 2020 godzina 23.15; od strony Dawidowizny. Ogień trawi Biebrzę w dwóch miejscach, już mniejszy niż za dnia pod Wólką Piaseczną i ten ogromny – ciągnący się przez kilkanaście kilometrów na Grzędach. Wyczerpanym garstkom strażaków brakuje podstawowego sprzętu typu tłumice i rękawice ognioodporne i z racji małej ilości ludzi mogą się koncentrować głównie na obronie miejscowości przed ogniem. – pisze Katarzyna Ramontowska. Po wczorajszym dniu pojawiło się mnóstwo pytań. Dlaczego rząd przeznaczył pieniądze tak późno (po 3 dniach)? Dlaczego dyrekcja Parku zmuszona była prowadzić zbiórkę? Minister Środowiska w środę na miejscu “apelował” o nie wypalanie traw. Serio? Tylko tyle? To jeszcze nie wszystko. W okolicy było mnóstwo gotowych jednostek straży pożarnej, by w kilkadziesiąt minut dołączyć do akcji. Zdecydowano się ściągać siły z innych części kraju. Trudno powiedzieć dlaczego. Wciąż nie wiemy też czy Policja intensywnie szuka już tego co podpalił trawy. 3 wsie to naprawdę nie tak dużo do sprawdzenia pod kątem wypalonych pól.

 

Poniżej cytaty: Rwą się do akcji jednostki OSP w innych miejsc, w tym nasza OSP Jurowce. Decyzja jednak jest taka, że jedzie 50 żołnierzy WOT i obwody z Poznania. Hm…a może przeliczyć gotowych do akcji strażaków OSP i przy przypilnowaniu zabezpieczenia dla terenów, do których jesteśmy przydzieleni, to wysłać te zapasy do akcji. Trzymam kciuki, szczególnie za żołnierzy WOTu, którzy bez odzieży ochronnej i przygotowania mogą mieć ciężko. – Maciej Żywno.

 

Pożar chlewni w Nowoberezowie gasiliśmy w 70 osób. Znamy nasze zasoby ludzkie i w naszym powiecie wszyscy jesteśmy w domu. – Mariusz Niczyporuk. Przez pierwsze dni pożar w Parku Narodowym gasiło 130 strażaków. Trudno powiedzieć dlaczego tylko tyle. Tak samo jak nie do końca wiadomo dlaczego ściągano strażaków z kraju zamiast z regionu oraz dlaczego do akcji zaangażowano żołnierzy WOT bez odzieży ochronnej i przygotowania zamiast – zabezpieczonych i wyszkolonych strażaków.

Konkluzja jest taka, że można było działać szybciej i dużo większymi siłami. Zniszczenia mogłyby być dużo mniejsze. Tymczasem pieniędzy na akcję ratowniczą zabrakło już pierwszego dnia i trzeba było ratować się zbiórkami, bo w pomoc rząd zaangażował się dopiero w środę czyli po trzech dniach. Efekty były widać bardzo szybko. Przyleciały dodatkowe samoloty, helikopter i liczba strażaków została podwojona. Dzięki temu już wieczorem zostało “tylko” opanowanie okolic miejscowości Grzędy, chociaż to wielokilometrowy pożar. Jednak nie jest to wiele kierunków na raz, jak było we wtorek. Gdyby te wszystkie siły uderzyły we wtorek, to ogień być może nie strawiłby 6000 hektarów. Ostatni raport z rana, wiele godzin przed ciężką wtorkową nocą mówił o 1500 spalonych hektarach.

 

Choć akcja jeszcze się nie skończyła, to wielkie brawa należy skierować dzielnym strażakom. Byłem – można powiedzieć – w samym epicentrum żywiołu. Widziałem w życiu wiele pożarów, w tym pożary łąk, ale ogrom tego mnie przeraził. Wszędzie jak okiem sięgnąć ogień i spalona ziemia, kłęby dymu widoczne podobno z wielu kilometrów. Zmęczeni i umorusani strażacy, często nie mający czasu na łyk wody czy zjedzenie kanapki. Trzeba wiedzieć w jakim niebezpiecznym i trudnym terenie pracują ci ludzie. W Dolistowie 15 wozów straży, samoloty, 3 traktory wyciągają zapadające się w torfie samochody. – czytamy relację na rzekabiebrza.pl – W czasie swojej eskapady znalazłem dwa spalone łosie i kilkanaście resztek po gniazdach. Coś strasznego. – czytamy dalej w relacji. – Przerażająca jest opowieść strażaków, którzy widzieli jak koło Wrocenia samica bielika starała się obronić gniazdo. Smutne i straszne, po prostu brak słów. – Tadeusz Daniłko, 22 kwietnia 2020.

 

Jest coś pocieszającego. Udało się powstrzymać ogień przed dotarciem do torfu. Gdyby tak się nie stało, to strażacy walczyliby z pożarem… miesiącami! Dodatkowo jest jeszcze przed sezonem, więc wiele ptaków dopiero założy lęgi. Ostatnia pocieszająca wiadomość jest taka, że ludzie chyba przejrzeli na oczy i dotarło do nich w końcu, że zmiana klimatu to nie jest opinia tylko fakt. A to wszystko w Światowy Dzień Ziemi, który był wczoraj.

 

Biebrzański Park Narodowy. Najnowsze informacje. W nocy ogień pochłonął ogromne ilości Parku.

Gdy pisaliśmy ostatni tekst wczoraj późnym wieczorem, to podawaliśmy, że we wtorek ogień strawił około 1500 hektarów Biebrzańskiego Parku Narodowego. Gdy piszemy obecny tekst jest środa rano, a po nocy są nowe informacje. Spłonęły już 3000 hektarów. Poniżej widać zdjęcia satelitarne, które pokazują pierwszy dzień walki z żywiołem – czyli poniedziałek oraz wczorajszy drugi dzień. Nie ma jeszcze zdjęć satelitarnych z dzisiaj. Gdy tylko będą dostępne opublikujemy je na naszym profilu Facebook..

Obecnie jest prowadzona zbiórka na akcję gaśniczą. Pieniądze przeznaczone na ten cel skończyły się już w poniedziałek. Wyjaśnijmy, że pełne finansowanie akcji jest z Ministerstwa Środowiska i Lasów Państwowych. Akcję zaś prowadzi Państwowa Straż Pożarna. Zbiórka dotyczy Ochotniczych Straży Pożarnych, które równie ciężko walczą, ale nie mają sprzętu gaśniczego. Ochotnicy dniem i nocą z narażeniem życia walczą z ogniem w dolinie Biebrzy. Ale rozmiar tragedii i ilość wyjazdów powoduje zużycie najpotrzebniejszych sprzętów do gaszenia. Zebrane środki przeznaczone zostaną na zakup:
– tłumic do ręcznego gaszenia
– małych motopomp, które można przenosić w niedostępny teren, służących do pobierania i gaszenia wodą z bagien, cieków wodnych
– paliwa na dojazdy, niezbędnych kosztów gaszenia pożarów

Na koniec pokażemy jeszcze najsmutniejsze obrazy. Oto ofiary tej ogromnej katastrofy, gdyby ktoś pomyślał, że pali się jakaś trawa, która odrośnie… Zdjęcia zostały wykonane przez strażaków na potrzeby kampanii informacyjnej dot. skutków wypalania traw.

Biebrzański Park Narodowy. Zabrakło pieniędzy na akcje gaśniczą! Skala tragedii porażająca.

Największy Park Narodowy w Polsce, położony na Podlasiu – nad Biebrzą płonie. Co rusz wiatr roznieca gigantyczny ogień, a pieniądze przeznaczone na akcję gaśniczą… już się skończyły. Biebrzański Park Narodowy miał odłożone na ten cel 150 tys. złotych. Ludzie wysyłają darowizny, do czego zachęcamy i Państwa. Zapewne w tym momencie zapaliła się Wam lampka i zadajecie sobie pytanie – jak mogą skończyć się pieniądze na akcję gaśniczą. W tym miejscu uspakajamy – nie oznacza to, że strażacy się zwinęli. Na miejscu akcją dowodzi Państwowa Straż Pożarna, a wspomagają sprzętem Wojska Obrony Terytorialnej. Pieniądze natomiast są na dodatkowy sprzęt, bo na bagna i zarośnięte łąki nie da się wjechać wozem strażackim oraz na to, by móc gasić pożar z powietrza. Jeden wylot samolotu z wodą to koszt 10 000 zł. Politycznego aspektu tej sprawy nie komentujemy.

Stado wystraszonych łosi wbiegło do wsi

Dane z 21.04.2020

Za to spróbujemy Wam najdokładniej oddać rozmiary tej tragedii. Z wczorajszych wieczornych danych wynika, że do tej pory spaliło się już 1458 hektarów Biebrzańskiego Parku Narodowego. Dla osób, które nie operują taką miarą tłumaczymy – to tyle co 2000 boisk piłkarskich. Roślinność się odrodzi, ale na tych bagnach i łąkach mieszka 280 gatunków ptaków – w tym wiele rzadkich. To miejsce, gdzie mieszka mnóstwo łosi, rysi i wilków. To te pierwsze zwierzęta zaalarmowały ludzi, że dzieje się coś złego. Stado wystraszonych łosi wbiegło do wsi.

 

Ci, którzy na co dzień zapewniają sobie ciepło przy pomocy pieca zapewne wiedzą co to pellet. Mieszkańcy bloków być może też. Są to odpady drzewne oraz odpady roślin, które się pali w kotle. Pellet ma około 20 proc. wilgotności. Obecnie tyle samo mają kompletnie wysuszone łąki, które są takie przez zmiany klimatu. Miejsce, które się pali – jest jak jedno wielkie paliwo, które roznieca wiatr. Przez co akcja strażaków jest bardzo trudna. Przede wszystkim ratowano ścisły rezerwat, zaś w nocy gdy ogień zaczął się zbliżać do Goniądza i pobliskich wsi, to akcja przeniosła się w te rejony, by zabezpieczyć również ludzi! Pożar jest potężny i przemieszcza się na kilkudziesięciu kilometrach. Łuna z pożaru widoczna była wieczorem w oddalonym 60 km Białymstoku!

Kto jest winny?

Skupmy się na winnych. Bez wątpienia ktoś podpalił trawy na swoich łąkach. Wiosną mimo apeli oraz kar, rolnicy wypalają trawy. Jest to ohydna “tradycja”, której do dziś nie udało się wyplenić. Rolnicy uważają, że w ten sposób przygotują najlepiej pole do zasiewu, pozbyć się chwastów, uzyskać nawóz popiołu oraz spulchnić glebę. Ogień na podpalonych łąkach rozdmuchał wiatr. Suche łąki zajęły się bardzo szybko ogniem, zaś ten błyskawicznie się rozprzestrzenił na kilkunastu kilometrach trawiąc wszystko po drodze.

 

Miejsce, gdzie zaczął się pożar to łąki w pobliżu 3 wsi – Polkowo, Jasionowo Dębowskie, Kopytkowo. To właśnie w pobliżu tej trzeciej wsi znajduje się ścisły rezerwat “Czerowne Bagno”, który wczoraj w dzień ratowali strażacy. Wieczorem ogień dotarł aż kilkanaście kilometrów dalej w okolice Goniądza. Jeżeli polska Policja nie zignoruje tej gigantycznej tragedii, to ustalenie sprawcy nie powinno być aż takie trudne. To najprawdopodobniej przecież ktoś, do kogo należy jedna z wypalonych łąk w pobliżu tych maleńkich wsi. Pytanie tylko, czy sprawa ta zostanie potraktowana poważnie. Jeżeli śledzicie uważnie media, to co roku możemy na wiosnę przeczytać niemalże wszędzie “Rozpoczął się sezon na wypalanie traw, strażacy interweniowali tu i tu” – i tak co kilka dni. W ciągu ostatnich 10 lat takich newsów w Polsce były zapewne setki. Czy ktoś tym się przejął? Dopiero, gdy doszło do gigantycznej katastrofy w Biebrzańskim Parku Narodowym, to nagle się okazało, że jest źle. Dopiero, gdy miejscami znikła woda w Wiśle – ludzie zauważyli, że jest gigantyczna susza w Polsce.

Czy musimy zacząć umierać z pragnienia, by ktoś serio potraktował problem?

Obudzenie się z letargu to jednak za mało. Trzeba działać, o czym pisaliśmy już wielokrotnie. Nie może być tak, że 94 procent wody spuszczamy do Bałtyku, nie może być tak że pitną wodą spuszczamy wodę w ubikacji, nie może być tak, że w tym trudnym układzie – rolnik – zwierzęta – rośliny – górą jest rolnik. To chyba oczywiste, że musimy jeść, ale musi być równowaga. Inaczej natura brutalnie upomniała się o swoje. Czy naprawdę musimy zacząć umierać z pragnienia, by w końcu na serio zajęto się problemem braku wody w Polsce i tego, że zamieniamy się w pustynię? Czy naprawdę nie widzimy, że tak nagrzaliśmy wszystko, że przestał padać śnieg i susza będzie się pogłębiać?

 

Jeżeli ktoś myśli, że pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym to nieszczęśliwy wypadek, to niestety nie mamy dobrych wieści. Wysoki stopień zagrożenia pożarowego obowiązuje niemalże we wszystkich polskich lasach. Jak już wspomnieliśmy “sezon na wypalanie traw” dopiero się zaczyna. Jeżeli Policja nie zacznie tak gorliwie “pilnować” przestrzegania prawa przez rolników jak gorliwie “pilnowała”, by ludzie nie wchodzili do lasów, to może idioci nie puszczą Polski z dymem. A w tym przypadku chodzi o bezkarność. Teoretycznie rolnik, który wypala trawy może trafić nawet na 12 lat do więzienia, stracić dotacje. Może także dostać mandat od kilkuset do 5000 zł. Z wypalaniem traw walczy Unia Europejska, walczą strażacy, ale to wszystko ogranicza się do apeli czy straszenia karami.

fot. Biebrzański Park Narodowy

Ogromny pożar nad Biebrzą, otrute ptaki nad Bugiem, kłusownicy i braki wody. Oto Podlaskie w 2020 roku.

Przyroda województwa podlaskiego jest ogromnym darem, dzięki któremu wszyscy mieszkańcy mają blisko swoich domów czyste jeziora, 3 ogromne puszcze, unikalne w skali światowej bagna, wspaniałe rzeki, a także mieszkające tam wilki, rysie, łosie, orły, sokoły czy bociany. Na co dzień nie dostrzega się tego wszystkiego, bo to po prostu jest. Jednak, gdy spojrzy się z jakimi problemami zmagają się mieszkańcy innych miast dopiero ukazuje jaki skarb mamy na miejscu.

 

W województwie małopolskim jeżeli nie zawieje porywisty wiatr, to mieszkańcy mają problem ze smogiem. Województwo śląskie natomiast ma natomiast 5 razy więcej mieszkańców niż podlaskie. Przez rozbudowany przemysł ludzie cierpią na wiele chorób. W Polsce jest to najbardziej zanieczyszczony region. Łódzkie jest największym producentem enegretycznym w kraju, co wiąże się również z emisją zanieczyszczeń. Tylko te regiony zajmują całkiem spory kawałek kraju.

 

Podlaskie nie ma w zasadzie żadnego przemysłu, ma za to bogatą przyrodę, dzięki której mamy czyste powietrze, brak zanieczyszczeń gleby, a zatem możemy pić czystą wodę oraz jeść czyste uprawy. Do tego bogaty świat zwierząt i ptaków powoduje, że nie zmagamy się ani z robactwem, ani szczurami. A takie problemy występują właśnie tam, gdzie człowiek wypędził naturę ze swojego otoczenia. Trzeba z problemem walczyć chemicznie, a potem tą chemię przyjmować na siebie. Tak jak mieszkańcy innych województw w Polsce muszą wdychać pyły, zanieczyszczone gazy oraz smog. Dodatkowo w ostatnich latach zapanowała idiotyczna “moda” na pozbywanie się drzew z miast. Ludzie na własne życzenie zmniejszyli sobie ilość czystego powietrza w otoczeniu.

 

Nie licząc Białegostoku, to ze smogiem i zanieczyszczonym powietrzem w Podlaskiem problemu nie ma. Nie ma też (także w Białymstoku) problemu ze szczurami czy robactwem. Niestety nasz region zmaga się z całą masą różnych idiotów. W Biebrzańskim Parku Narodowym strażacy walczą z gigantycznym pożarem. Wszystko dlatego, że od lat idioci (mimo próśb i apeli) nadal wypalają trawy na swoich łąkach. Ogromna susza – za którą odpowiadają inni idioci, którzy wiedzą o problemie od lat, a nic jeszcze nie zrobili – oraz porywisty wiatr rozdmuchały ogień na wiele stron.

Inny idiota lub idioci w ostatnim czasie zaczęli natomiast w pobliżu Drohiczyna nad Bugiem truć ptaki. Ich ofiarą padł orzeł bielik, bocian oraz jedenaście kruków. Gdy sprawa została nagłośniona, okazało się, że w ubiegłych latach również w okolicy dochodziło do podobnych czynów. Kolejny raz nikt nic z tym nie zrobił. O sprawie szerzej wiadomo tylko dlatego, że idioci otruli ściśle chroniony gatunek i Polskie Towarzystwo Ochrony Ptaków skutecznie nagłośniło problem.

Nie należy zapominać jeszcze o innych idiotach – kłusownikach, którzy tak rozmiłowali się w zabijaniu zwierząt będąc jednocześnie myśliwymi, że przestały starczać im te gatunki, których populację regulują bronią. Zaczęli zastawiać w lasach wnyki skazując zwierzęta na okropne męczarnie. Ich ofiarą padały niejednokrotnie ściśle chronione wilki, rysie a w styczniu nawet żubr, który udusił się we wnykach! Są też tacy, co jeżdżą na Białoruś, by nie tylko móc zastawiać wnyki, ale też móc legalnie zabijać żubry czy wilki. Wszystko po to, by na koniec rytualnie odciąć głowę martwemu zwierzęciu nożem i zdobyć kolejne “trofeum”.

 

Na koniec nasuwa się pytanie. Co robić z tymi wszystkimi idiotami? Izolować i leczyć? Kłusowników i trucicieli ptaków – na pewno. Natomiast te osoby, które odpowiadają za ogromne straty w Biebrzańskim Parku Narodowym powinni dodatkowo na zawsze stracić całą swoją ziemię. To może nauczy innych, by przestali wypalać łąki. Problem w tym, że przyrodę wszyscy ignorują. Dopiero teraz, gdy koronawirusa opanował cały świat, wszystko wyhamowało i dało odetchnąć naturze. Niestety to za mało. Gdy uporamy się z pandemią, to problemy braku ochrony środowiska wrócą. Susza nadal postępuje i postępować będzie skoro w Polsce 94 proc. wody wylewamy do Bałtyku zamiast ją magazynować. Jeżeli wszyscy będziecie ignorować niszczenie przyrody, to za 20 lat cała Polska będzie wyglądała jak pustynia, gdzie będzie mnóstwo robactwa i szczurów. Zobaczycie to na własne oczy o ile wcześniej nie umrzecie z pragnienia.

 

Turystyczne atrakcje pozamykane. Ludzie wciąż nie siedzą w domach.

Od kilku dni obowiązują liczne ograniczenia, które mają na celu zatrzymanie rozprzestrzenianie się epidemii. Jest jednak wielu ludzi, którzy nie zamierzają siedzieć w domu i chyba tylko wojsko na ulicach ich by do tego zmusiło. Wychodzą pod byle pretekstem, szukają luk w prawie, trzymają się kurczowo tego co można a czego nie można, kompletnie ignorując to co najważniejsze – czyli przebywanie w domu. Wystarczy byle pretekst do wyjścia. Nie będziemy krytykować takich osób, bo dla niektórych siedzenie w domu to psychiczna udręka. Gdyby mogli, to by 24 godziny na dobę spędzali swój czas poza domem. Ale nie będziemy też chwalić tego zachowania, bowiem w czasie epidemii najważniejsza jest grupowa odpowiedzialność a nie indywidualne potrzeby.

 

W ostatnim czasie Narwiański Park Narodowy pozamykał wszystkie kładki – w Śliwnie i Waniewie, a także w Kurowie. Stało się tak dlatego, że ludzie zaczęli masowo tam przyjeżdżać. W ich ślad poszły Biebrzański i Białowieski Parki Narodowe. Tam również wszystko już zamknięto. Póki pogoda była kiepska, to ludzi było łatwo utrzymać w domu. Teraz idzie ocieplenie, więc każdy będzie chciał gdzieś wyjść szukając miejsc odosobnienia. O ile wszyscy, którzy mają domy z ogrodami – sobie poradzą, to w ludzie z bloków nie usiedzą na swoich mikrobalkonach. Nie będziemy apelować “zostań w domu”, bo każdy odpowiedzialny to robi, a pozostali i tak mają to gdzieś. Chcielibyśmy prosić, byście pomyśleli o innych.

 

Nawet jak nie macie żadnych objawów, to możecie być zarażeni koronawirusem i zarażać innych o tym nie wiedząc. Nawet unikając ludzi, wszystko co dotkniecie może potem dotknąć ktoś jeszcze niezarażony. I ten ktoś tego spotkania z wirusem może nie przeżyć.

Featured Video Play Icon

Odcinki popularnego serialu Netflix będą nagrywane na Podlasiu!

ARTYKUŁ NA PRIMA APRILIS. Ta wiadomość zwaliła nas z nóg! Wielka produkcja filmowa zostanie częściowo zrealizowana na Podlasiu. Tylko u nas są wyjątkowe bagna, które posłużyć mają za scenerię serialu. Po udanym sezonie pierwszym serialu Wiedźmin, trwa realizacja drugiego. Choć ze względu na obecną sytuację nie wiadomo zbyt wiele, to wczoraj na twitterze serialu ogłoszono, że w planach są zdjęcia realizowane w… Biebrzańskim Parku Narodowywm i to dwóch odcinków! Wyjątkowe bagna, jakie tam występują idealnie nadają się do scen walki z potworami. Produkujemy właśnie drugi sezon Wiedźmina. Dwa odcinki wyprodukowane będą w polskim Biebrzańskim Parku Narodowym. Tam są najlepsze bagna na świecie! – możemy przeczytać.

Przypomnijmy, że na Podlasiu, a konkretnie nad wielkim Zalewem Siemianówka kręcono Opowieści z Narnii. Zrobiono to w ogromnej tajemnicy. Wszak, gdyby Hollywood przyleciało do nas “oficjalnie”, to nadmiar szumu mógłby zaszkodzić realizacji. Trudno bowiem upilnować tak dużego terenu jak nad zbiornikiem. Zupełnie inaczej jest z produkcją Wiedźmina. Wystarczy, że filmowcy ukryją się w rozległym biebrzańskim lesie i nikt im nie będzie przeszkadzać.

 

Film produkcji USA – Wiedźmin jest inspirowany niesamowitymi książkami Andrzeja Sapkowskiego. To właśnie przygody Geralta z Rivii w ostatnich latach znów zaczęły być popularne po tym, gdy polska firma CD Project RED zrealizowała na światowym poziomie grę – Wiedźmin. Na fali sukcesu – Netflix wyprodukował też serial – konsultując go z Sapkowskim. Dzięki czemu, wszyscy fani Wiedźmina mogli poczuć klimat nie tylko w książkach i grze, ale też na ekranie.

 

Jest też jeszcze jedna wiadomość. Dziś jest Prima Aprilis, a realizacja odcinków do drugiego sezonu na biebrzańskich bagnach jest żartem z naszej strony. Jeżeli uwierzyliście, to uważajcie – w dzisiejszych czasach powstaje bardzo dużo fake-newsów i to codziennie, a nie tylko 1 kwietnia. Mimo wszystko dla tych, którzy się zawiedli mamy coś na pocieszenie. Kilka lat temu jeden z suwalskich dziennikarzy napisał w gazecie żart na Prima Aprilis. Ku zaskoczeniu wszystkich po jakimś czasie – jego historia stała się prawdą. Miejmy nadzieję, że kiedyś tego Wiedźmina nagrają na naszych bagnach. Podobno ma postać co najmniej siedem sezonów. Nie wszystko jeszcze stracone.

Featured Video Play Icon

Opustoszałe miasta, a na zewnątrz fatalne powietrze.

Można powiedzieć, że zniknięcie wielu samochodów z ulic miast nie zmieniło jakości powietrza. Wszystko przez pogodę. Wciąż jest zimno, więc ludzie siedząc w domach nadal palą w piecach. To, czym palą pozostawia wiele do życzenia. Nierozwiązany problem z przeszłości wraca jak bumerang. A ten problem jest złożony. Nie chodzi tylko o to, że ludzie palą byle czym, ale dlaczego to robią. Niektórzy dlatego, że są idiotami, ale zdecydowana większość robi to z biedy. Nie stać ich na wymianę pieców ani na opał. A “dofinansowanie” to za mało. Bo zero z dofinansowaniem to nadal zero.

 

Władze powinny się zastanowić – czy lepiej przeznaczyć pieniądze na wymianę ludziom pieców i zapewnienie ekologicznego opału najbiedniejszym, czy też wolą te same pieniądze przeznaczać na leczenie chorób dróg oddechowych oraz innych powodowanych przez to, że mieszkańcy wdychają te trujące opary z kominów. Mamy już wiosnę, ale to nie znaczy, że problem znika. Wróci znowu zimą. Trzeba go w końcu rozwiązać.

 

Odnosimy jednak wrażenie, że wszystkie władze, które były rozrzutne, a teraz ich gminy, powiaty czy województwa mają problemy finansowe będą powtarzać jak mantrę, że to koronawirus wydrenował budżety. Tak jakby płacili nam za siedzenie w domach. A tutaj trzeba zauważyć, że to dla wszystkich oszczędności. Zaczynając od mniejszych wydatków w na komunikację miejską z powodu zmienionych rozkładów jazdy. Teraz temat jest jeden, ale nie zapomnijcie, że zimą znów wróci temat ogrzewania, które truje ludzi. Nie dajcie sobie wtedy wmówić, że nic się nie dało od wiosny zrobić.

Życie rysia wygląda tak jakby było wbrew naturze. Te wielkie koty są w podlaskich lasach i właśnie szukają pary.

Wygląda prawie tak samo jak kot, tylko że jest dużo większy. Mowa tu o Rysiu – dzikim, pięknym zwierzęciu, które mimo iż prowadzi żywot samotnika, to każdego roku pamięta o tym, by się rozmnażać. Jeszcze przez miesiąc potrwa okres godowy. To daje większą szansę na spotkanie tego zwierzęcia, gdyż nie jest ono tak ostrożne. Później napotkanie zwierzęcia jest niemal niemożliwe.

 

Ryś jest przeciwieństwem wilka tak jak kot jest przeciwieństwem psa. Wilk to zwierzę, które tworzy watahę. Basior spędza swoje życie z waderą, jej siostrami, braćmi oraz swoimi dziećmi. Tylko w ten sposób mogą podtrzymać swój gatunek oraz sprawić, że nikomu nie zabraknie jedzenia. U Rysia natomiast jest zupełnie odwrotnie. Samiec prowadzi samotny tryb życia. Raz do roku, gdy zaczyna się okres godowy, to Ryś zaczyna szukać swojej samicy. Jeżeli odnajdzie jakąś w gęstych podlaskich lasach i jest między nimi “chemia” czy jak kto woli nie drą ze sobą kotów, to dochodzi do zapłodnienia. Pani Ryś po 70 dniach zostaje mamą jednego, dwóch, trzech a nawet czterech rysi. A tatuś? No cóż, w poczuciu spełnionej misji ulatnia się czym prędzej do lasu nie dając więcej znaku życia.

 

 

Żeby jednak nie było że panie rysice są takie święte. Gdy tylko odchowają swoje młode natychmiast je porzucają, by być gotowe na kolejne urodzenia. Młode rysie muszą zaś zacząć radzić sobie same. Nauczyć się polować, a potem dobrać się w pary, by na koniec prowadzić życie samotnika. To wszystko niemalże brzmi jak życie wbrew naturze, a jednak ma miejsce i działa. Rysie mają jednak mają z wilkami coś wspólnego. Zarówno jedne i drugie zwierzęta to drapieżniki, które jedzą mięso. Przysmakiem rysia są nie tylko ptaki, myszy, zające, a niekiedy i sarny. Jest jeszcze coś. Tak jak wilki, także rysie trzymają się z dala od ludzi. Wszystko po to, by potomstwo było bezpieczne.

 

 

W Podlaskich lasach żyje około 40 rysi. W całej Polsce jest około 200 sztuk. Zwierzę można zobaczyć w białowieskim rezerwacie. Na wolności praktycznie nie jest to możliwe. Udaje się to tylko nielicznym i to bardzo rzadko. Ryś prowadzi swoją aktywność głównie nocą. Nie ma problemu wtedy z widzeniem w ciemności. Od stycznia do marca trwa natomiast okres godowy. Wówczas zwierzę staje się mniej czujne i  można je napotkać również w dzień.

 

https://www.youtube.com/watch?v=QqKQY8Ddvy0

Jak polują wilki i dlaczego dzięki nim rosną drzewa? Oto tajemnice ich królestwa.

Nie było zimy oraz śniegu to i szansa na jego ujrzenie w podlaskich lasach była niewielka nawet dla zapalonych i cierpliwych. Warto jednak wiedzieć, że w naszym regionie żyje aż 200 osobników, więc cień szansy na spotkanie ich w środowisku naturalnym zawsze jest. Tym razem zabierzemy Was do królestwa wilka.

 

W całym kraju żyje około 500 osobników – w tym prawie połowa na Podlasiu. Wilki zamieszkują lasy, bagna oraz równiny. Mało kto wie, że gdyby bajka o Czerwonym Kapturku nie była bajką, to wilk nie zjadłby babci, bo wilki ludzkiego mięsa zwyczajnie nie lubią. Dla tych wspaniałych zwierząt – człowiek po prostu śmierdzi. A twarz wydaje się być okropna! Dlatego płochliwy wilk, gdy ujrzy człowieka ucieka czym prędzej. Wilki nie są samotnikami tylko zwierzętami stadnymi. Trzon rodziny składa się z basiora – samca oraz wadery – samicy. Na początku, gdy para ma młode, to uczy je na pasącym się bydle jak polować, przez co rolnicy często domagają się ich odstrzałów. Gdy już młode wilczki trochę dorosną – to przychodzi czas na rodzinne polowania na dorodne jelenie. To, co się dzieje w lesie można nazwać “efektem motyla”.

 

Czym on jest? Trzepot skrzydeł motyla, np. w Ohio, może po trzech dniach spowodować w Teksasie burzę piaskową. Podobnie jest w podlaskich lasach. Dzięki wilkom rosną drzewa. Jak to możliwe? Gdy drzewka są jeszcze młode to często padają ofiarą roślinożernych jeleni. Te jednak muszą być czujne, bo w każdej chwili może na nie zapolować wilcza rodzina. Dlatego tam gdzie jest wilk, jeleń nie żeruje w jednym miejscu, tylko ciągle poszukuje pożywienia na dużym obszarze. Czasem zdarza się tak, że przechadzając się leśnymi ścieżkami natrafia na swojej drodze na basiora. W panice zaczyna uciekać, lecz za plecami czeka wadera z młodymi. Jeleń nie ma szans. Właśnie stał się obiadem na 2 lub 3 tygodnie. Z taką częstotliwością bowiem odżywiają się wilki. Ponadto żeby ułatwić sobie życie – polują na stare i schorowane zwierzęta. Zatem wykonują robotę za myśliwych. Są jednak zwierzęta, które wilków aż tak bardzo się nie boją. To żubry.

Wilki mają również zaawansowany system komunikowania się poprzez różnego rodzaju odgłosy, wydzielanie feromonów i oznaczanie terenu poprzez pozostawianie odchodów. Ponadto warto wiedzieć, że wilcza rodzina to nie tylko basior, wataha i ich młode. W stadzie często żyją jeszcze starsze siostry, bracia, ciocie, wujkowie. Gdyby każda z wilczyc miała młode, to całe stado narażone byłoby na śmierć głodową. Dlatego zawsze tam gdzie wataha – tylko jedna para wilków dominuje.

 

Mała jest szansa na to, że spotkamy wilka w środowisku naturalnym. Trzymają się one z dala od człowieka. Najwytrwalsi czekają na nie zimą wiele godzin w ambonach myśliwskich i specjalnych namiotach tylko po to by zrobić zdjęcie. Czasem jakiś osobnik przemknie przez wieś czy pole, albo w oddali w lesie. Jest jednak możliwość zobaczenia wilka z bliska w Białowieskim Rezerwacie Pokazowym oraz w białostockim ZOO. Jako ciekawostkę dodamy iż w USA żyją… czarne wilki. Jak wiadomo psy wyewoluowały z wilków. Tymczasem w Stanach Zjednoczonych doszło do czegoś odwrotnego. To znaczy kilkanaście tysięcy lat temu psy ponownie stały się wilkami, bo zmieszały się z nimi, gdy przybyły razem z człowiekiem, który zasiedlał Amerykę. Naturalna selekcja doprowadziła do tego, że czarna sierść wilka stała się coraz bardziej popularna w USA. Tymczasem w Europie na skutek ocieplenia się klimatu (nie obecnego tylko tego, gdy stopniał lód i pojawiły się jeziora) wilki poszarzały.

https://www.youtube.com/watch?v=otp_g0o07h0

 

Największy skarb Biebrzańskiego Parku Narodowego znika!

Ostatnio pisaliśmy o złej sytuacji w Dolinie Górnej Narwi, gdzie panuje susza mimo iż zimą powinno być tam dużo śniegu, który na wiosnę powinien się roztopić i wsiąknąć w grunty. Będzie miało to konsekwencje w przyszłości. Ptaki nie założą siedlisk i nie będą się tam rozmnażać. Susza to także straty w rolnictwie, które przełożą się na wysokie ceny w sklepach. Przy okazji poprzedniej publikacji opublikowaliśmy poniższą mapę hydrologiczną. Tak jak pisaliśmy tam gdzie czerwono – jest źle. Zatem pomyślcie sobie co się dzieje tam, gdzie jest bordowo! Tak, jest jeszcze gorzej. Mowa tutaj o Biebrzańskim Parku Narodowym, w którym wysychają bagna! Może Wam się wydawać, że nie ma to żadnego znaczenia dla Waszego życia. Otóż niestety ma.

graf. Wody Polskie

Wysuszone bagno spowoduje, że zaczną na nim wyrastać krzewy oraz drzewa. Przez to zagrożone będzie funkcjonowanie łosi, które żerują na torfowiskach. Krzewy i drzewa natomiast przyciągną jelenie, które konkurują z łosiem. To doprowadzi do wyginięcia wielu ptaków wodno-błotnych. Warto wiedzieć, że brak ptaków może istotnie wpłynąć na brak roślin, gdyż wiele gatunków zarówno bierze udział w zapylaniu kwiatów jak i w rozsiewaniu nasion. Ponadto odchody ptaków stanowią nawóz w rolnictwie. Od lipca ubiegłego roku poziom wody bardzo mocno spadł bo o cały metr, a przez brak zimy nie wzrośnie. Obszar Biebrzańskiego Parku Narodowego to 592 km kw. Wyobraźcie sobie ile metrów wody jest tam mniej.

 

Zmiany klimatyczne, brak zimy to jedno. Drugim ważnym czynnikiem jest zniszczenie przez człowieka naturalnych koryt Biebrzy. Te w przyszłości mają zostać przywrócone. Miejmy nadzieję, że nie za późno. Od lat badania mówią jasno – Polska zamienia się w pustynie – jeżeli teraz nie zadbamy o cały ekosytem, to nasze dzieci w przyszłości będą musiały uciekać tam gdzie woda jeszcze będzie. Ekosystemy bagienne to jedne z najważniejszych układów pod względem wartości tzw. usług ekosystemowych. Do najważniejszych z nich należą usługi regulacyjne, związane z powstrzymywaniem zmian klimatycznych. Inaczej mówiąc – nie będzie bagien to będzie pustynia.

Featured Video Play Icon

Król Biebrzy i Kiermusy. Kim są kolekcjonerzy przeszłości?

To już ostatni z sześciu filmów autora Cząstki Podlasia Pawła Jankowskiego, który po raz kolejny zabrał swoich widzów w mniej znane zakątki naszego regionu przy okazji pokazując swój warsztat od kuchni. Tym razem zobaczyć można targ staroci w Kiermusach oraz muzeum Króla Biebrzy, który to w swoich zbiorach ma sporo rękodzieła, książek czy filmów. Na koniec autor jedzie ze swoim kompanem Zdzichem do biebrzańskich lasów.

 

Zarówno ten film jak i pozostałe pięć pokazują niesamowite miejscówki na Podlasiu, do których niekiedy można dotrzeć tylko jeżeli ma się wysoko zawieszony samochód i dobrą orientację w terenie. Autor musi nie tylko się nagimnastykować żeby nagrać wspaniałe ujęcia lecz także być bardzo cierpliwym. Realizacja kultowego filmu “Cząstka Podlasia” trwała od kwietnia 2012 roku. Premiera byłą w 2014 roku. Twórców było trzech – Paweł Jankowski, Zdzisław Folga oraz Marek Kubik – kompozytor.

Rok się właśnie kończy. Oto najpopularniejsze teksty Podlaskie.TV z tego roku!

Koniec roku to także czas podsumowań. W związku z tym postanowiliśmy przypomnieć nasze najlepsze teksty z tego roku i opatrzeć je liczbami i dodatkowym komentarzem. W tym roku mieliśmy aż 194 148 unikalnych użytkowników. Jak na portal, który nie zieje sprawami kryminalnymi, patologią, nie uprawia polityki oraz nie stosuje chwytliwych tytułów, po których Czytelnik czuje się oszukany, to jest to całkiem przyzwoity wynik.

Nasz numer jeden to:

Ten film to absolutny unikat! Niemcy przekazują Sowietom Białystok w Pałacu Branickich
/bialystok-1939-historia-sowieci-niemcy

 

Kto jeszcze nie widział może obejrzeć na własne oczy dramatyczne sceny z miasta. Jest także nasz nowy materiał, gdzie film z życia w Białymstoku podczas II Wojny Światowej jest dłuższy: /bialystok-1939-1944-film/

Drugi najpopularniejszy artykuł w tym roku to:

Absolutny skandal! Nadleśnictwo uważa, że wilk to szkodnik?
/absolutny-skandal-nadlesnictwo-uwaza-ze-wilk-to-szkodnik/

 

Mnóstwo udostępnień tego artykułu w internecie pokazało, że presja ma sens. Zaraz po naszej publikacji nadleśnictwo usunęło swoje “przemyślenia” z Facebooka. Do dziś jednak nie przeprosiło. Jednak Lasy Państwowe będące nad nadleśnictwem – stanowczo stwierdziły – wilk to nie jest szkodnik.

Kolejne popularne artykuły to:

Bimber Podlaski. Znasz tylko Ducha Puszczy? Oto najpopularniejsze regionalne trunki.
/bimber-podlaski-duch-puszczy/

Podejrzewamy, że popularność tego artykułu wynika przede wszystkim z faktu, że w innych częściach Polski usłyszano o naszym regionalnym trunku i postanowili sprawdzić cóż to za wynalazek.

 

To była luksusowa dzielnica Białegostoku. Mieszkali tu najbogatsi.
/to-byla-luksusowa-dzielnica-bialegostoku-mieszkali-tu-najbogatsi/

Przedwojenna Warszawska była przeciwieństwem Chanajek. Zobaczcie sami kto mieszkał dawniej w tej części miasta.

 

Dlaczego prawosławni są akurat na Podlasiu i kim właściwie są?
/dlaczego-prawoslawni-sa-akurat-na-podlasiu-i-kim-wlasciwie-sa/

Ostatni tekst, który zdobył popularność dotyczy tożsamości osób prawosławnych. Zrobiliśmy bardo dokładną analizę w oparciu o statystyki ze spisów powszechnych, a także innych źródeł by odpowiedzieć na pytanie dlaczego prawosławni są akurat na Podlasiu i kim właściwie są (tożsamościowo).

 

Dziękujemy, że byliście z nami w tym roku a także w poprzednich. Pokazaliście, że w polskim internecie jest miejsce również na tematy, które nie wywołują niepotrzebnych, fałszywych i chwilowych sensacji. Miejsce, w którym można wzajemnie dyskutować z poszanowaniem drugiej osoby. W przyszłym roku będziemy się starać pokazać i napisać jeszcze więcej. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż nie stoją za nami wielkie korporacje ze swoimi wielkimi budżetami, stąd też Podlaskie.TV nie jest czymś co przynosi stałe dochody. Zatem, by mogło funkcjonować autorzy najpierw zarabiają pieniądze w swoich pracach, a dopiero potem przygotowują kolejne materiały do publikacji. Jeżeli zależy Ci tak jak nam ażeby portal się rozwijał jeszcze bardziej możesz wesprzeć nas dodatkowymi środkami, które przeznaczone będą na utrzymanie serwera, domeny, a także na produkcję kolejnych filmów i zdjęć  oraz przyczynią się do powstawania kolejnych artykułów: /wsparcie/

 

Wszystkiego dobrego w nadchodzącym 2020 roku!

Kamil Gopaniuk

Historyczne Podlasie. Jak zwiedzać to co pozostało? Można zorganizować 4 wycieczki.

Turystyka związana z województwem podlaskim głównie skupia się na Puszczy Białowieskiej i jej okolicach. Oczywiście nie brakuje również zachęt by odwiedzić Suwalszczyznę. Jest też wiele miejsc, które proponuje się do zwiedzania ludziom, związanych z Białymstokiem i miasteczkami obok Tykocinem czy Choroszczą. Są też takie atrakcje, które można powiedzieć dopiero zyskują popularność od niedawna – tatarskie Kruszyniany, kładka Śliwno-Waniewo, Biebrzański Park Narodowy. Niewiele jest zachęt dla turystów natomiast, by zwiedzali najbardziej rdzenne tereny Podlasia. A szkoda, bo tam również jest na co popatrzeć!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na mapie z 1665 roku tereny dzisiejszego województwa podlaskiego były podzielone pomiędzy Księstwo Mazowieckie i Księstwo Litewskie złączone Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Na tej samej mapie między Bugiem a Narwią znajdowało się “Masovie Duché et Polaquie” – tak nazwane przez francuskiego kartografa Abrahama Peyrounina, który ów mapę sporządził.

 

Dawną mapę można podzielić na “rejony”. Na północy znajdował się Augustów, Rajgród, Goniadz. Na górnej części województwa, lecz trochę niżej położone były Supraśl, Wasilków, Choroszcz, Waniewo, Tykocin oraz Suraż. Do dziś poniżej przetrwały zupełnie odludne tereny, za którymi znajduje się Brańsk, Bielsk oraz na granicy województwa (rzeką Nur) Ciechanowiec. Na południu znajdowały się takie miasta jak Mielnik, Drohiczyn, Siemiatycze.

 

Dlatego też jeżeli chcemy eksplorować historyczne Podlasie to najlepiej właśnie robić to w takiej kolejności. Wówczas wszystkie zabytki i miejsca historyczne jakie napotkamy będą ze sobą w jakiś sposób powiązane. Oczywiście po ponad 300 latach od stworzenia mapy, na której opieramy się w niniejszej publikacji, trzech rozbiorach, powstaniach, dwóch wojnach światowych i innych bitwach spuścizna z tamtych czasów praktycznie nie istnieje, a jednak coś przetrwało. To polska kultura, architektura, zwyczaje.

 

Podróżując między Augustowem, Rajgrodem i Goniądzem będziemy mogli zaobserwować trochę inne budownictwo niż na przykład w Mielniku, Drohiczynie i Siemiatyczach. Wynika to z tego, że kolejne pokolenia żyjące na tych ziemiach podtrzymywały zupełnie inne kultury i dziedzictwo. Najbardziej to widać po wszelkiej maści dworkach, które były budowane, a także po kościołach, które przetrwały lub zostały w tym samym miejscu odbudowane tak, by były zbliżone do oryginału.

 

Podobnie ze zwiedzaniem Tykocina i Choroszczy, które są do siebie podobne oraz Ciechanowca, Brańska i Bielska oraz Siemiatycz, Drohiczyna i Mielnika. Nie tylko jednak miasta są do siebie podobne w tych rejonach – podobne są także wsie. Dlatego też w każdej możliwej wolnej chwili warto sobie zaplanować aż 4 wycieczki.

  1. Augustów – Rajgród – Goniądz
  2. Supraśl – Wasilków – Choroszcz – Tykocin – Waniewo – Suraż
  3. Ciechanowiec – Brańsk – Bielsk Podlaski
  4. Mielnik – Drohiczyn – Siemiatycze

Via Carpatia powstanie do 2025 roku. Podlaskie powinno się do tego solidnie przygotować.

Z Litwy do Grecji jedną drogą przez województwo podlaskie. W 2025 roku w całości ma być gotowa Via Carpatia. Nasz region do tego czasu powinien się przygotować, by jak najlepiej wykorzystać szansę. Droga nie tylko będzie służyła lokalnemu ruchowi oraz tranzytowi. Będzie też nią podróżować mnóstwo turystów.

 

Wracając do Via Carpatii. Jak się przygotować? Wszystkie podlaskie gminy, przez które będzie droga przebiegać mają kilka lat by przygotować i wdrożyć plan, dzięki któremu wszyscy przejeżdżający drogą turyści będą zatrzymywać się u nich. Wiejski sklepik może nie wystarczyć, być może warto postawić na więcej gastronomii i lokalne przysmaki, ale też pamiątki, mini-muzea, atrakcje dla dzieci czy miejsca noclegowe – w tym pola dla kamperów i namiotów.

 

W Podlaskiem Via Carpatia przebiegnie przez Budzisko na granicy Polski i Litwy, a dalej Suwałki do Ełku. Następnie prawdopodobnie przez obecną drogę do Knyszyna przez Białystok (na tym odcinku jest Biebrzański Park Narodowy, stąd nie wiadomo jak ta trasa dokładnie przebiegnie). Dalej między Białymstokiem a Bielskiem Podlaskim droga przebiegnie trasą, której jeszcze nie ma. Później obecnym odcinkiem z Bielska Podlaskiego do Siemiatycz. Zatem turyści będą mijać takie miejsca jak Suwalszczyznę, Biebrzański Park Narodowy, Białystok, a także południe województwa podlaskiego, które pod względem turystycznym ma wiele do zaoferowania, ale wciąż są to kierunki dopiero rozwijające się. Jak widać jest co robić, by przyciągnąć turystów.

 

Problem w tym, że póki co na rozwój turystyki w Podlaskiem nie ma dotacji. A dziś mało kto za własne pieniądze chce inwestować. Władze przyzwyczaiły ludzi, żeby brać dofinansowanie na każdą inicjatywę. Dlatego też może powstać wielka droga, którą wszystkie samochody będą szybko przemykać, a my nic z tego mieć nie będziemy poza nowocześnie zorganizowanym ruchem lokalnym i tranzytem. To jednak trochę za mało. Trzeba od takich inwestycji wymagać więcej.