Pożegnanie postu. Zakopane garnki i powieszone śledzie.

Pożegnanie postu. Zakopane garnki i powieszone śledzie.

Pożegnanie postu – w tych czasach się nad nim, poza wizytą w kościele, nie zastanawiamy, ale kiedyś było to szeroko świętowane wydarzenie. Po dłużących się dniach trwania postu, trzeba w końcu coś zjeść – kończy się Wielki Post a zaczyna czas świątecznego obżarstwa. Wielki Post to czas pokuty przygotowujący do przeżycia najważniejszych dla chrześcijan świąt wielkanocnych. W Kościele łacińskim zaczyna się w Środę Popielcową, przypadającą 46 dni przed Niedzielą Wielkanocną (do postu nie wlicza się przypadających w tym okresie 6 niedziel). Czas trwania wielkiego postu ma odniesienie do trwającego 40 dni postu samego Chrystusa. Wielkopostny czas przygotowania jest też niezwykle istotny w kulturze chrześcijańskiej. To także okres refleksji, pokuty i umartwienia, który przygotowuje wiernych na celebrację zmartwychwstania Chrystusa podczas Wielkanocy. Tradycje związane z Wielkim Postem często przypominają o tych duchowych wartościach poprzez różnorodne praktyki, obrzędy i rytuały.

Pożegnanie postu – koniec z żurkiem

Przed laty, również na Podlasiu, okres ten witano w niezwykły sposób. Wszystko działo się późną porą w Wielki Piątek, bądź też rankiem w Wielką Sobotę. Jako, że główną potrawą spożywaną w poście był żurek, wylewano go całymi garnkami na ziemię. Czasem nawet zakopywano całe naczynia. Nieraz do środka dodawano jeszcze trochę popiołu. Był to znak nastania końca pokuty. Ową tradycję nazwano ”pogrzebem żuru”.

Kara dla śledzia

Nie tylko żurek był bohaterem tego symbolicznego pożegnania. Śledź, będący często głównym elementem postnych posiłków, także miał swoją rolę do odegrania. Największego, najokazalszego śledzia wybierano i przybijano do drzewa – czasem mogła to być nawet sztuczna ryba wykonana z drewna lub tektury. Ta nietypowa kara była swoistym wyrazem uznania dla śledzia, który przez cały okres wielkiego postu był „królem stołu”, dominującą potrawą na postnym stole. Wieszanie ryby odbywało się z uśmiechem na twarzy, świadcząc o radości z końca ograniczeń żywieniowych i nadchodzącej obfitości pokarmów.

Tradycje jako element kultury regionu

Te tradycje, choć dziś może praktykowane bardzo rzadko albo niepraktykowane, wciąż stanowią kolorowy i fascynujący element kultury i historii regionu. Przypominają one o głębokim znaczeniu wielkopostnego okresu przygotowania w kulturze chrześcijańskiej i oczekiwania na radosne święta Wielkanocy.

Partnerzy portalu:

Jagodzianka – najlepszą kupisz tylko w Augustowie!

Jagodzianka – najlepszą kupisz tylko w Augustowie!

Jagodzianka augustowska to nie tylko smakowa uczta, ale również element więzi społecznych i kulturowych w regionie Puszczy Augustowskiej. Wielu mieszkańców wiąże z nią wspomnienia rodzinnych spotkań przy kawie oraz tradycyjnych świątecznych obiadów. Przygotowywanie jagodzianek często staje się okazją do wspólnego spędzania czasu z najbliższymi oraz dzielenia się receptami i przepisami, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie.

Smakowa podróż przez kulturę i tradycję Puszczy Augustowskiej

Jagodzianki augustowskie przyczyniają się do promocji lokalnych produktów i rolnictwa, korzystając z świeżych, sezonowych owoców. To wspiera lokalnych producentów i handlarzy oraz zachęca do dbania o środowisko naturalne. Jedzenie jagodzianek staje się aktem wsparcia dla lokalnej społeczności oraz zachowania tradycyjnych metod produkcji żywności. Jagodzianki augustowskie, obok innych lokalnych potraw, stanowią atrakcję turystyczną dla regionu, przyciągając uwagę turystów odwiedzających Puszczę Augustowską. Smakowanie tradycyjnych wypieków pozwala lepiej poznać lokalną kulturę i historię.

Niezwykłe dziedzictwo smaku: jagodzianka augustowska

Jagodzianka augustowska, z uwagi na swoje wyjątkowe walory smakowe i kulturowe, stanowi więc nie tylko pyszny przysmak. Stanowi również ważny element dziedzictwa kulinarnego i społecznego Puszczy Augustowskiej. Ich popularność i znaczenie nie maleją wraz z upływem czasu. Zachęcają kolejne pokolenia do odkrywania i pielęgnowania lokalnych tradycji kulinarnej sztuki. Dodatkowo, proces przygotowania jagodzianek augustowskich to nie tylko sposób na przygotowanie smacznego wypieku. Wiele osób w regionie angażuje się w wspólne pieczenie tych bułeczek, co stanowi nie tylko tradycyjną praktykę kulinarnej sztuki, ale także formę spędzania czasu w gronie najbliższych. To właśnie podczas tych rodzinnych spotkań przekazywane są sekrety receptur i sprawdzone metody pieczenia.

Smakowa tradycja i lokalna gospodarka

Obecność tych wypieków w menu lokali gastronomicznych stanowi ważny element promocji lokalnej kuchni i tradycji kulinarnej. Co więcej, jagodzianki augustowskie nie tylko cieszą podniebienia, ale także przyczyniają się do rozwoju lokalnej gospodarki. Wspierają promocję lokalnych produktów i pszczelarzy. Dzięki temu, tradycyjne wypieki stają się ważnym elementem kulturalnym i ekonomicznym regionu, podkreślając znaczenie dziedzictwa kulinarnego dla lokalnej społeczności oraz jego roli w promowaniu regionu jako atrakcyjnego celu turystycznego.

Partnerzy portalu:

Wyjątkowy film o Podlasiu trafił w końcu do sieci

Wyjątkowy film o Podlasiu trafił w końcu do sieci

Filmów o tematyce podlaskiej przyrody powstało wiele, ale ten jest szczególny. Ukazuje bowiem naturę dającą możliwość aktywnego spędzenia czasu. Dynamiczny montaż sprawia, że każdy kadr wbija w fotel. ”Go-Podlasie”, bo o nim tu mowa, miał swą kinową premierę pod koniec ubiegłego roku. Teraz można go w końcu zobaczyć na portalu YouTube.

 

W produkcji nie brali udział profesjonalni aktorzy. To sprawiło, że wszystkie sceny są niezwykle autentyczne. Zobaczymy w nich ludzi pełni pasji, którzy przemierzają podlaskie szlaki w poszukiwaniu dużej dawki emocji. Materiał powstał na terenie Puszczy Knyszyńskiej, Suwalszczyzny i Doliny Biebrzy, tylko i wyłącznie ze środków własnych twórców. Zdjęcia trwały 3 lata. Zobaczcie sami ”Go-Podlasie”.

 

Partnerzy portalu:

Na ten festiwal fani muzyki czekają cały rok

Na ten festiwal fani muzyki czekają cały rok

Są takie imprezy, na które czeka się cały rok. Jedną z nich jest Festiwal Rock Szanty, który odbywa się na plaży gminnej w Serwach nieopodal Augustowa. Ponad 15 tys. miłośników z całego kraju muzyki ściąga nad jezioro każdego lata. Liczna grających kapel systematycznie wzrasta.

 

Na festiwalu panuje luźna, biwakowa atmosfera, Przyjezdni wraz z koszykiem siadają na kocyku i pogrążają się w muzycznym transie. Pełna kulturka. Pierwszy dzień imprezy zaczyna się konkursem, po czym następuje koncert główny. Następne 24 godziny to festyn ludowy, na którym znajdziemy lokalne produkty rękodzieła i lokalne przysmaki, jak choćby kartacze. Muzyczny wieczór kończy występ najlepszych zespołów szantowych, a na deser zostaje pokaz sztucznych ogni.

Partnerzy portalu:

Bulwary w Augustowie pozwalają poznać uroki miasta

Bulwary w Augustowie pozwalają poznać uroki miasta

Bulwar w Augustowie czyli piękna i atrakcyjna promenada prowadząca z centrum miasta nad Jezioro Necko, nosi oficjalną nazwę Bulwaru Narodów Unii Europejskiej. Wiedzie on malowniczą trasą poprowadzoną wzdłuż rzeki Netty, która tworzy tu fragment Kanału Augustowskiego. Stąd kursują też statki spacerowe. Z fantastycznego traktu wyłożonego kostką brukową dojdziemy na plażę miejską, która jest ulubionym miejscem wypoczynku w Augustowie. Z pięknym molo, wypożyczalnią sprzętu wodnego i wyciągiem dla narciarzy wodnych stanowi doskonałą propozycję na lato.

 

Przy bulwarze powstały hotele, ośrodki wypoczynkowe i restauracje. Stoi tu również piękny Pałac na Wodzie. To wspaniałe miejsce na spacer, ale też świetny sposób poznania uroków miasta. Prowadzi tu również ścieżka rowerowa. Za mostem w Augustowie Bulwar Narodów Unii Europejskiej przechodzi w Bulwar Związku Nauczycielstwa Polskiego. Przy moście cumuje często statek wycieczkowy Jaćwież, należący do Żeglugi Augustowskiej. Podczas rejsu tym statkiem poznasz historię Jaćwingów i dowiemy się, jak żyli tu w dawnych czasach, kiedy Rospuda była jeszcze całkiem dzika.

Partnerzy portalu:

Kiszenie kapusty. Beczki zostawiano w rzece.

Kiszenie kapusty. Beczki zostawiano w rzece.

Kiszenie kapusty to nie tylko proces konserwacji warzyw, ale także autentyczna ceremonia, która od wieków stanowi istotny element życia społeczności. W tradycji lubelskiej, podobnie jak na Podlasiu, staranne przygotowanie beczek, precyzyjne sortowanie i układanie główek kapusty oraz ostrożne dozowanie soli to kluczowe aspekty tego kulinarnej rytuału, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Szczególną uwagę poświęcano starannej kontroli procesu fermentacji. Należało zapewnić odpowiednią jakość i niepowtarzalny smak przyszłego produktu. Podkreślało to znaczenie i dbałość o tradycyjne metody przygotowania.

Kiszenie Kapusty: tradycja, wspólnota i dziedzictwo kulturowe

Wspólne spotkania wokół beczek podczas kiszenia kapusty na Lubelszczyźnie miały głębszy wymiar społeczny niż tylko wymiana praktycznych porad. To także okazja do umocnienia więzi międzyludzkich poprzez wspólne działanie i współpracę. Ludzie z różnych pokoleń i środowisk zbierali się razem, tworząc atmosferę współdziałania i solidarności, co wzmocniło poczucie wspólnoty lokalnej. Było to ważne nie tylko dla przekazania wiedzy, ale także dla zachowania pamięci o przodkach i korzeniach kulturowych. Każdy krok tego procesu, począwszy od starannego sortowania kapusty, aż po precyzyjne fermentowanie, miał swoje korzenie głęboko zakorzenione w historii i tradycji przekazywanej przez wieki. To właśnie te wspólne doświadczenia i praktyki kulturowe tworzyły niepowtarzalny charakter społeczności lubelskiej i ugruntowywały jej tożsamość regionalną. Kiszenie kapusty było więc nie tylko sposobem na przygotowanie pożywienia na zimę. Było także sposobem na budowanie wspólnoty i zachowanie dziedzictwa kulturowego.

Kontynuacja dziedzictwa i jedność społeczności

W dzisiejszych czasach, pomimo postępującej technologii i dostępności nowoczesnych metod konserwacji, tradycyjne metody kiszenia kapusty wciąż są cenione i praktykowane. Ludzie w regionie nadal przestrzegają tradycyjnych zasad i rytuałów, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Stanowią one istotny element dziedzictwa kulturowego. Kiszenie kapusty nie tylko jest procesem kulinarnym, ale także ma głębokie znaczenie społeczne, symbolizując jedność społeczności i kontynuację tradycji rodzinnych. To praktyka, która nie tylko utrzymuje dawne zwyczaje, ale także wpisuje się w obecną rzeczywistość. Stanowi most między przeszłością a teraźniejszością, jednoczącą społeczność wokół wspólnego dziedzictwa i kultury.

Partnerzy portalu:

Na pokładzie katamaranu poznamy historię wojowników

Na pokładzie katamaranu poznamy historię wojowników

W ostatnich latach katamarany stają się coraz bardziej popularne i w wielu flotach czarterowych zajmują poczesne miejsce. W Augustowie możemy skorzystać choćby z rejsów w Dolinę Rospudy lub tzw. papieskim szlakiem z postojem w sanktuarium. Katamaran przewozi jednorazowo 12 osób, zapewniając duży komfort podróży. Jeden z pojazdów stylizowany jest na łódź Jaćwingów. 

 

Dzięki temu możemy poczuć się jak dawne plemiona wojowników. Podczas dwu godzinnej wycieczki poznamy historię, tradycję i ubiory średniowiecznych mieszkańców okolicy. Przebrani wojowie inscenizują również  napady na statek lub inne walki. To doskonała propozycja dla grup w wieku szkolnym. Do tego czeka nas smaczny poczęstunek. Rejsy odbywają się również na specjalne zamówienie. Bez trudu zorganizujemy na pokładzie imprezę okolicznościową.

Partnerzy portalu:

Kobieta oddała życia za ciężarną synową

Kobieta oddała życia za ciężarną synową

Jej wspomnienie wypada na 12 czerwca. Czczona głównie w rodzinnym Lipsku, błogosławiona Marianna Biernacka jest patronką teściowych. Warto przybliżyć jej historię.

Życie Marianny Biernackiej nie było usłane różami.  Przyszło jej mierzyć się z przeciwnościami losu w czasach zaboru i wojen. Straciła czwórkę dzieci w wyniku komplikacji poporodowych. Dlatego też szczególną miłością obdarzyła dwójkę, córkę Leokadie i syna Stanisława. To właśnie z nim mieszkała aż do śmierci. Gdy Stanisław się ożenił, nawiązała szczególną relację z synową. Rodzinne szczęście zostało przerwane przez wybuch II Wojny Światowej.

W Lipsku latem 1943 r. miały miejsca masowe aresztowania. Stanowiły one zemstę za zabicie jednego z niemieckich policjantów. Rankiem rodzina została obudzona przez agresywnych hitlerowskich żołnierzy. Ci chcieli pojmać zarówno syna, jak i jego ciężarną żonę. Marianna padła na kolana. Zrozpaczona zaproponowała, żeby zabrali ją, zamiast kobiety, która lada chwila może urodzić. Niemcy zlitowali się. Dwa dni później zginęła wraz z synem i licznymi mieszkańcami Lipska. Zostali oni rozstrzelani pod Grodnem. Poświecenie Marianny nie przeszło bez echa.

Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w diecezji łomżyńskiej. Przy dawnym domu Marianny Biernackiej postawiono również pomnik. W licznych kościołach możemy odnaleźć obrazy bądź witraże przedstawiające jej postać.

Partnerzy portalu:

Bimber uzdrowił wiele osób

Bimber uzdrowił wiele osób

Bimber, znany również jako samogon, to trunek o długiej historii i bogatych tradycjach, który zyskuje coraz większą popularność nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie. Jego tajemnicza aura, wytwarzana często w warunkach domowych, oraz unikalny smak sprawiają, że jest przedmiotem zainteresowania zarówno miłośników mocnych trunków, jak i badaczy kultury alkoholu.

W blasku księżyca

Lekcja angielskiego w podstawówce. Poszukujemy słówka na literkę ”m”. Nasz wzrok przykuwa hasło ”moonshine”. Tłumaczy się je jako… bimber. Oczywiście umysł młodego człowieka nie wie jeszcze skąd związek lśniącego księżyca z trunkiem. Minie trochę czasu zanim pozna prawdę. Być może uświadomi go ktoś z rodziny. I tu może coś mu pomieszać. Zwłaszcza gdy z ust wujka ze wsi usłyszy określenie PKWN. W myślach pojawiają się wojenne dzieje naszego pięknego kraju. Z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego nie ma jednak nic wspólnego. To nic innego jak polski koniak wyrobiony nocą. No właśnie… W związku z tym wszystko sprowadza się do zmierzchu.

Bimber – śladem tradycji

Bimbrownictwo na Podlasiu pojawiło się już w XIX w. Wszystko przez władze, które ograniczały swobodę produkcji własnego alkoholu. Nastąpiła carska prohibicja. Rozwojowi procederu sprzyjały też warunki naturalne. Dlatego duża ilość gęstych lasów umożliwiała w miarę swobodną produkcję po zmierzchu. Tak niestety już nie jest.  Na terenie Puszczy Knyszyńskiej czy Augustowskiej służby odnajdują prywatne fabryczki, puszczając je z dymem. Niektórym z pewnością na wieść o takich zdarzeniach popłynęła łza. Nawyk pędzenia bimbru wywodzący się z czasów okupacji niemożliwy był do wykorzenienia. Starych drzew się przecież nie przesadza. W konsekwencji po odzyskaniu wolności kraju, wolność bimbrowników została zachwiana. Polskie władze za wszelką cenę usiłowały przerwać nielegalne produkcje. Budżet kraju musiał się zgadzać.

 

Podlaski samogon powinien mieć ok. 70 proc. Najczęściej jednak wytwórcy zadowalają się już trunkiem 50 proc. Wszystko zależy od wymagań odbiorców. Oczywiście dobry bimber nie obędzie się bez wody. Ta na Podlasiu jest przejrzysta i świeża, co ma znaczenie przy destylacji. Bimber z Podlasia tradycyjnie wyrabia się z żyta. Na jego bazie powstają też inne trunki, jak. np. miodówka. Z Puszczą Knyszyńską wiąże się nierozerwalnie nazwa ”bukwicówka”. Bukwica to roślina rosnąca w lesie przypominająca szczaw. Użyta przy wyrobie zapewnia niepowtarzalny smak i aromat. Wiele osób twierdzi, że ma też właściwości lecznicze.  W rzeczywistości nawet oczyszcza nasze ciało z toksyn.

Duch nie taki straszny

W każdym regionie Polski bimber określa się inaczej. Na Podlasiu rządzi nazwa ”Duch Puszczy” oraz ”Czar PGR-u”. Samo słowo bimber wywodzi się z warszawskiego żargonu złodziejskiego. Oznaczał skradziony przedmiot, który to po schwytaniu przestępców stawał się dowodem winy. Autor definicji uważa, że bimber oznaczał początkowo ”zegarek”. Z czasem zaczęto go używać, mając na myśli towar zakazany. W miarę nowe określenie to ”księżycówka”. Odnosi się do zwyczaju wytwarzania samogonu w późnych porach nocnych. Jako że wiele osób zatruwało się w przeszłości źle sporządzonym bimbrem, ochrzczono go również jako ściemniacz.

Bimber – muzeum

W 2009 r. na terenie Białostockiego Muzeum Wsi otwarto jedyne w swym rodzaju muzeum bimbrownictwa. Zobaczymy w nich wszelkie przedmioty niezbędne do wytworzenia samogonu. Zauważymy bez trudu, że aparatura z biegiem lat ulegała ewolucji. Nowinki techniczne zawsze były chętnie widziane. Cel się nie zmieniał – jak najlepszy trunek.

Partnerzy portalu:

Wojskowi za uratowanie życia zdradzili przepis

Wojskowi za uratowanie życia zdradzili przepis

W 2012 r. został wpisany do unijnego rejestru jako Chronione Oznaczenie Geograficzne. Od wieków stanowi powód do dumy mieszkańców. Ser koryciński produkuje się w niezmienionej formule od lat. Nie do końca jednak wiadomo skąd wziął się sam przepis.

 

W połowie XVIII w. na okoliczne ziemie przybyli Szwajcarzy. Był to okres szwedzkiego potopu. Bitwę, która rozegrała się pod Korycinem opisał sam Henryk Sienkiewicz. Ranni żołnierze zostali przeniesieni do lokalnego folwarku. W zamian za pomoc, oczarowani gościnnością postanowili podzielić się sposobem na wyrób sera. Do mleka dodawano młode cielęce żołądki, tzw. podpuszczki. Takie sery dojrzewały w kamiennych piwnicach przez wiele tygodni.

 

Inna wersja mówi, że początki tradycji wytwarzania serów związane są z reformami rolnymi hrabiego Antoniego Tyzenhausa. Był on zarządcą ziem z polecenia króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Hrabia sprowadzić miał  fachowców z różnych dziedzin. Wśród nich znaleźli się holenderscy serowarzy. Pozostawili oni po sobie liczne wiatraki w pobliżu miasteczka. Od nas samych zależy, w którą wersję wydarzeń uwierzymy. 

 

Partnerzy portalu:

Podlaskie ślimaki rządzą w Europie

Podlaskie ślimaki rządzą w Europie

Na Podlasiu żyje ich 120 mln. Gdyby jakimś cudem doszło do napromieniowania i urosłyby do ludzkich rozmiarów mielibyśmy problem. Być może dokonałyby zemsty. Mowa to o ślimakach winniczkach. Wizję apokalipsy odłóżmy jednak na później.

 

Co jakiś czas przeprowadza się inwentaryzację winniczków. Jej celem jest określenie limitów zbiorów, które zaczynają się już w kwietniu i trwają przez miesiąc. Najwięcej ślimaków odnajdziemy w gminach Siemiatycze, Bielsk Podlaski i Zabłudów. Są jednak i takie gminy, gdzie winniczki nie występują w ogóle.

 

Ślimak podlega częściowej ochronie, dlatego można zbierać okazy, których muszla przekracza 3 cm. Najlepsi łowcy są w stanie dostarczyć do skupu w okresie zbiorów nawet 30 kg winniczków. Zwykle lądują na stołach we Francji, choć i w Polsce stają się coraz bardziej popularne w kuchni. Łącznie na masową zagładę wysyłamy 240 ton ślimaków. Na szczęście ich populacja jest na tyle duża, że zanik gatunku raczej nie grozi.

 

Wielu biznesmenów zauważyło wysoki popyt na owe zwierzęta. Dlatego też wzięli byka, a właściwie ślimaka za rogi. Powstaje coraz więcej ferm ze ślimakami afrykańskimi. Rosną one sześć razy szybciej więc pozwalają więcej zarobić. Oprócz Francji trafiają do Belgii, Włoch czy Hiszpanii.

 

Partnerzy portalu:

Czarna Hańcza poruszyła tlumy

Czarna Hańcza poruszyła tlumy

Czarna Hańcza, której źródło znajduje się na terenie Suwalskiego Parku Krajobrazowego została uznana ”Rzeką Roku 2016”. Konkurs zorganizowany został przez Klub Gaja, od wielu lat realizujący kampanie ekologiczne. Głównym zadaniem plebiscytu jest zwiększenie pielęgnowanie dziedzictwa przyrodniczego w ramach projektu ”Zaadoptuj rzekę”. Była to już czwarta edycja konkursu.

 

Internauci mogli głosować w sumie na 11 propozycji. Czarną Hańczę na kandydata zgłosiła Podlaska Organizacja Turystyczna. Było to strzał w dziesiątkę. Według danych organizatora, łącznie napłynęło 14 tys. ważnych głosów. Czarną Hańczę poparło ponad 5 tys. osób. Za nią znalazł się fragment Wisły w okolicy Bydgoszczy, a następnie rzeka Bzura. Konkurs stanowi doskonałą okazje na promowanie atrakcji turystycznych regionu. Pozwala też na mobilizację lokalnej społeczności.

Partnerzy portalu:

Tego dnia dziewczyny nie mogły się nawet uczesać

Tego dnia dziewczyny nie mogły się nawet uczesać

25 marca to od wieków szczególny dzień na Podlasiu. Obchodzi się wówczas święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Do dziś pośród wielu mieszkańców panuje przekonanie, że jest ważniejsze nawet od Wielkanocy. Przenieśmy się na chwilę do przeszłości by poznać dawne zwyczaje.

Tego dnia obowiązywał ścisły post. Zakaz wykonywania wszelkich prac był tak rygorystyczny, że dziewczyny nie mogły nawet rozczesywać włosów. A co z rolnikami? Nawet jeśli był to jedyny dobry czas na prace na polu, musieli pozostać w domu. Jeśli złamali zakaz mogli sprowadzić nieszczęście na całą rodzinę. W celach zapobiegawczych przekazywano z pokolenia na pokolenie informację, że tego dnia na pola wychodzą ze swych kryjówek jadowite węże.

Ze świętem zwiastowania nierozerwalnie wiążą się bociany. Powrót tych ptaków na dachy gospodarstw miał zapewnić dobrobyt. Starano się pomóc szczęściu montując specjalne brony na gniazda. Bociany również obecne były w kuchni. Gospodynie do dzisiaj wypiekają tzw. bocianie łapy. Ze względu na post wyrabia się je tylko z wody i mąki. Czasem wkładano do ciasta monety, a dziecko, które je znalazło w przyszłości miało być zamożne. Tego dnia pieczono ponadto ciastka w kształcie maszyn rolniczych.  Dzięki temu nic złego uprawom nie mogło się stać.

Partnerzy portalu:

Kajakiem przekroczymy granicę Polski

Kajakiem przekroczymy granicę Polski

Wycieczki kajakowe łączą przyjemne z pożytecznym. Idealne warunki do uprawiania takiej formy turystyki znajdziemy na Suwalszczyźnie. Drogą wodną możemy również przekroczyć granicę kraju w Rudawce. Aby bez problemu dostać się na Białoruś należy zabrać paszport, wizę oraz ubezpieczenie. Należy również zgłosić zamiar przekroczenia granicy trochę wcześniej. Formalności załatwia się w konsulacie Republiki Białoruskiej w Białymstoku.

 

Co roku z wodnej odprawy korzysta kilkaset turystów. Może to dziwić, ale do oddziału straży granicznej zgłaszają się częściej osoby indywidualne. Organizatorzy wycieczek rzadko zgłaszają zbiorowe przekroczenie granicy. Na Białoruś dostaniemy się dzięki Kanałowi Augustowskiemu, który sięga 19 km poza nasze terytorium.  Granica znajduje się zaś na śluzie Kurzyniec.

Partnerzy portalu:

Nawet dzieci mogą spróbować swych sił

Nawet dzieci mogą spróbować swych sił

Do najczęstszych rozrywek wybieranych przez turystów przebywających w Augustowie i okolicach, należą zdecydowanie spływy kajakowe. Co najważniejsze,  każdy ma wpływ na wybór trasy i jej długość. Dzięki temu w takich wyprawach uczestniczą również dzieci. Spływy mogą być zarówno jednodniowe, jak i trwać przez prawie cały tydzień. Wówczas to po drodze zapewnione są inne atrakcje, uwieńczane nocowaniem nad brzegiem jezior. Trasy wiodą przez malownicze tereny Puszczy Augustowskiej – bagna i łąki.

 

Spotkamy na swej drodze różnego rodzaju ptactwo i rzadkie rośliny. Najczęściej wybiera się spływy po Czarnej Hańczy, jeziorze Sajno, Rospudzie i Netcie. Niezwykle ciekawa jest trasa biegnąca przez Dolinę Rospudy. Miejscami możemy mieć wrażenie, że jest to rzeka górska. Kamieniste dno, szybki nurt i powalone drzewa – to jej cechy charakterystyczne. Cała podróż może trwać nawet do pięciu dni, a jej łączna długość liczy łącznie około 105 km.

Partnerzy portalu:

Te zwierzęta na Podlasiu zwiastują śmierć

Te zwierzęta na Podlasiu zwiastują śmierć

Wschodnie regiony Polski pełne są mistycyzmu. Liczne przesądy i zabobony niegdyś stanowiły nieodłączny element codzienności. Na Podlasiu wierzy się, że niektóre zwierzęta mogą przewidzieć śmierć. Najczęstszym zwiastunem jest wycie psa. Wydaje się, że to nic szczególnego. Psy bowiem wyją w innych sytuacjach. Gdy jednak ktoś z rodziny przebywa choćby w szpitalu, a pysk wyjącego psa skierowany jest ku ziemi, trzeba być przygotowanym na najgorsze.Rzadziej praktykowana wróżba wiąże się z koniem. Jeśli kopał on pod domem gdzie leżał chory, wkrótce zawita tam śmierć. Dawniej uważano również, iż jeśli konie wiozące księdza, obejrzą się za siebie, lub będą spocone, to kostucha czyha w pobliżu. 

Ciekawym zwiastunem śmierci są krety, a właściwie ich kopce pod domem. Zwierzęta miały w ten sposób wyprowadzać duszę z gospodarstwa. Na wsiach panowało również przekonanie, iż nieszczęście przynosi piejąca kura. Dlatego też praktykowano tzw. przemierzanie. Polegało ona na mierzeniu kurą domostwa. Wygląda to dosyć absurdalnie trzeba przyznać. Gdy na progu wypadła głowa, ptaka należało zabić, jeśli zaś ogon, trzeba było go odciąć. Miało to ochronić domownika od szponów śmierci. Ludzie obawiali się ponadto sowy, a dokładnie jej złowieszczego odgłosu ”pódź, pódź”. Jeśli taki dźwięk unosił się w powietrzu, nie było już ratunku.

Partnerzy portalu:

Król zgubił się w lesie. Pomógł mu pszczelarz.

Król zgubił się w lesie. Pomógł mu pszczelarz.

Królewski fach

W XVI w. granice Rzeczypospolitej sięgały daleko na zachód. Większość obszaru pokrywały gęste lasy z dziką zwierzyną. Możni traktowali polowania  głównie jako rozrywkę. Młodszym pozwalały też udowodnić swoje męstwo. Na jedną z takich wypraw do puszczy wyruszył król Zygmunt August z dynastii Jagiellonów. Towarzyszyła mu świta i lokalna szlachta. Król niejednokrotnie już odwiedzał obfitujące w jelenie tereny łowieckie. W jego pamięci zapadła też dziewczyna o imieniu Netta, która w czasie jednej eskapady uratowała mu życie. Ten jednak nie zraził się i nadal gustował w polowaniach.

Domek w głębi lasu

Nowa przygoda rozpoczęła się od nieudanego strzału. Ostrze nie zatopiło się wystarczająco głęboko w korpus jelenia. Zranione przez króla zwierzę uciekło w popłochu w głąb lasu. Król rozpoczął pogoń. Bicie jego serca było równie szybkie jak galop. Reszta kompanów została zaś daleko z tyłu. Wysiłek i determinacja łowcy został nagrodzony. Zwierzę padło, lecz Zygmunt August nie potrafił odnaleźć drogi powrotnej. Las wydawał się nie mieć końca. Przez wiele godzin włóczył się pośród gęstwin. Jego jedynym towarzyszem była zaś cisza. Gdy już opadał z sił natknął się na drewnianą chatkę.

 

W progu przywitał go młody mężczyzna z żoną i trojgiem dzieci. Ten nie miał pojęcia kim jest jego niespodziewany gość. Król zaproponował wymianę. Jeleń za ciepłe danie.  Między mężczyznami nawiązała się szczera rozmowa. Gospodarz okazał się bartnikiem, który chcąc wyżywić rodzinę, musiał opuszczać dom na wiele tygodni. Zygmunt przejął się opowieścią, nie pozostając obojętnym. Obiecał pomoc. Następnego dnia bartnik wskazał królowi właściwą drogę. Tuż po jego wyjściu pod chatką pojawiła się cała świta. Na twarzy mężczyzny zagościł szok i niedowierzanie.

Obietnica

Minął dłuższy czas od królewskiej wizyty. Bartnik nadal był zmuszony do dalekich wypraw. Obietnica króla odeszła w niepamięć. Jeden z powrotów okazał się być najszczęśliwszym dniem w życiu mężczyzny. Wokół chatki pracowała setka ludzi. Na krześle w środku domu siedział zaś król. Bartnik z łzami w oczach padł na kolana. Władca kazał mu jednak wstać i oznajmił mu, że wybuduje tu miasto, a nazywać się będzie Augustowem. Tym samym bartnik znajdzie kupców pośród nowych mieszkańców.

 

Partnerzy portalu:

Zawodnicy rywalizują na kosy

Zawodnicy rywalizują na kosy

Co roku we wrześniu nad Biebrzą organizowane są mistrzostwa świata. Panowie walczą na kosy. Na szczęście nie miedzy sobą. Mają tylko jedno zadanie – jak najszybsze skoszenie stu metrowego pasa bagiennej łąki. Sędziowie poza czasem sprawdzali czy zachowali odpowiednią dokładność czy szerokość. Tym samym dobrą zabawę łączy się z ochroną przyrody. Cenne siedliska BPN mogą być utrzymane tylko przy ścinaniu krzewów czy trzcin.

W ostatniej edycji zawodów wzięło udział 23 zawodników. Oprócz Polaków na starcie stanęli Belgowie, Czesi czy Białorusini. Dzięki uczestnictwie debiutantów wiadomo, że tradycja sianokosów na razie nie zaginie. Osoby, które nie koniecznie pewnie czują się z kosą w ręku, mogły z kolei zmierzyć się w konkursie wiedzy na temat ochrony biebrzańskich łąk. Sianokosy zawsze kończą się występami muzycznymi.

Partnerzy portalu:

Miłośnicy koni mogą jeździć po Puszczy

Miłośnicy koni mogą jeździć po Puszczy

Duża ilość połączonych ze sobą jezior sprawia, że Augustów nadaje się do aktywnego wypoczynku na wodzie. Jeśli jednak to za mało, możemy spróbować czegoś zupełnie innego – np. jazdy konnej. Jeździectwo uprawia się w każdych warunków pogodowych, niezależnie od pory roku. Szlak konny Puszczy Augustowskiej i Mazur liczy sobie ponad 400 km.

 

Na określonych terenach dopuszcza się także ruch pojazdów zaprzęgowych. Większość trasy w okolicach Augustowa stanowią trakty leśne, a 400-to metrowa przeprawa wodna nad jeziorem Sajno utkwi nam w pamięci na długo. W Augustowie odbywają się ponadto liczne imprezy związane z jeździectwem. Od lat we wrześniu ma miejsce Augustowski Rajd Konny, który trwa przez kilka dni. Wyścigi wierzchem stanowią również jedną z konkurencji ”Biegu przez Kanał Augustowski”.

Partnerzy portalu:

Trzy miliony złotych pływają po Augustowie

Trzy miliony złotych pływają po Augustowie

Będąc w Augustowie nie sposób nie skorzystać z rejsów po Kanale. Największą jednostką od 2012 r. jest statek ”Swoboda” . Zabiera on na pokład ponad 330-u pasażerów. Imię zostało nadane przez żonę starosty augustowskiego, która rozbiła butelkę szampana o burtę. Nazwa nawiązuje do jednej ze śluz Kanału Augustowskiego, a także do jednego ze stawów nieopodal Augustowa. ”Swoboda” to czwarty statek Żeglugi Augustowskiej. Dołączył do wysłużonego”Perkoza”, ”Serw” i ”Sajna”, które powstały w latach 60-tych.

 

Najnowocześniejsza jednostka śródlądowa w Polsce może pochwalić się restauracją z barem na pokładzie. Na górze odnajdziemy tylko i wyłącznie miejsca siedzące, aby turyści w spokoju podziwiali piękne krajobrazy. Koszt budowy statku wyniósł w sumie 3 mln zł. Wart jest jednak swojej ceny. Długi na 40 i szeroki na 6 m, stanowi dumę Augustowa. Podobnie jak ”Serwy” odbywa kursy do Sanktuarium Maryjnego w Studzienicznej.

Partnerzy portalu:

Weekend na Podlasiu. Tu nie wiadomo co to nuda!

Weekend na Podlasiu. Tu nie wiadomo co to nuda!

Miejscówki na majówkę są już zabukowane. Na wymarzony urlop jednak jeszcze trochę poczekamy. Nim rozkwitną pąki na drzewach, a wiosenne słońce opali nasze blade twarze, warto skorzystać już teraz z całego wachlarza możliwości, jakie daje nam Podlaskie.

 

Mieszkańcy Białegostoku i okolic powinni udać się do Tykocina. Skoro kręci się tam filmy, coś musi być w tym miasteczku. Oprócz zwiedzenia nietypowego trapezowego rynku szczególnie polecamy most na rzece Narew. Podobno przyniosła go armia ZSRR z Wrocławia. Miał on trafić dalej na wschód, lecz został w Tykocinie. Trzeba przyznać, że pasuje do barokowych budowli. 

https://www.youtube.com/watch?v=TOUgXcC_A2U

W niewielkim oddaleniu od stolicy Podlasia znajduje się malowniczy Supraśl. Czeka tam na nas choćby Muzeum Sztuki Drukarskiej i Papiernictwa, a także najbardziej oblegane Muzeum Ikon. We wszystkich obiektach poznamy na pewno wiele ciekawostek. Miasteczko wyróżnia się licznymi drewnianymi zabudowaniami. Przykładem takiej perełki jest Stara Poczta nazywana też Domem ogrodnika.

https://www.youtube.com/watch?v=cpEGZG_TwBM

Kto jeszcze nie był w Białowieży, ten niech nadrobi zaległości. Najstarsze muzeum na Podlasiu znajduje się właśnie tam. Prezentacja zbiorów opiera się on na nowoczesnych technologiach i w niczym nie przypomina kojarzącego się ze słowem muzeum zwiedzania wystaw w gablotach za szkłem. Na wystawach podziwiać można fragmenty ekosystemu Puszczy Białowieskiej oraz pełne sceny z życia zwierząt, np. żery wilków. 

 

Jeśli stęskniliśmy się za wodą, najlepszym wyjściem będzie wycieczka do Augustowa. Aby rozprostować kości przyda się spacer, najlepiej po bulwarach. Augustowski deptak to fantastyczny trakt, wyłożony kostką brukową, czysty i prowadzący przez ciekawe zakątki Augustowa. Przy bulwarze powstały hotele, ośrodki wypoczynkowe i restauracje. Stoi tu również piękny Pałac na Wodzie.  Przy moście cumuje często statek wycieczkowy Jaćwież, należący do Żeglugi Augustowskiej. Podczas rejsu tym statkiem poznamy historię Jaćwingów.

 

Śniegi stopniały, więc warto wrócić do aktywnego wypoczynku. W Puszczy Białowieskiej skorzystamy z pewnością ze szlaków do nordic walking, który staje się coraz popularniejszy. Przez Podlasie, warto przypomnieć, przebiega słynny szlak rowerowy Green Velo, liczący w sumie 2000 km. Okolice Łomży, Augustowa czy Suwałk powinny więc w weekend zapełnić się jednośladami. Jeśli lubimy łączyć podziwianie widoków ze spalaniem kalorii, to wręcz idealna propozycja.

 

 

 

Partnerzy portalu:

Na Podlasiu. Gdzie pojechać, co zwiedzić?
fot. SilverTree / Wikipedia

Na Podlasiu. Gdzie pojechać, co zwiedzić?

Na Podlasiu znajdzie się miejsce dla wszystkich tych, którzy lubią podróżować własnym autem i coś zwiedzić. Mamy kilka propozycji, jak zwiedzić Podlaskie, by się nie wykosztować. Wystarczy zatankować i przygotować trochę gotówki na dobre jedzenie i wypoczynek.

Piątek wieczór i rozpoczęcie przygody na Podlasiu

Przypuśćmy, że przyjeżdżacie zaraz po pracy i na Podlasiu meldujecie się w piątek wieczorem. Z pewnością naszą przygodę powinniśmy zacząć w Białymstoku. Wieczorem na Rynku Kościuszki życie tętni na całego. Jest tu bardzo wiele miejsc, gdzie skosztujemy regionalnego jadła czy browarów.

Sobota przed świtem

fot. K. Gopaniuk

Z pewnością jeżeli chcemy kierować samochodem, to nie powinniśmy zbyt wiele tych browarów wypić. Wcześniej niż wstanie świt powinniśmy wybrać się nad zalew Siemianówka. Nieopodoal miejscowości Pasieki znajduje się wieża widokowa, z której przy odrobinie szczęścia o bladym świcie można podziwiać żubry.

fot. K. Gopaniuk

Kolejny przystanek to śniadanie w Kruszynianach. Zwiedzimy tam tatarski meczet (polscy Muzułmanie). Do wyboru mamy kilka miejsc, w których zjemy tradycyjne tatarskie jedzenie. Najsławniejszy jest Pierekaczerwnik. Bez wątpienia możemy polecić baraninę.

Następnie warto zwiedzić Krynki, Poczopek i Kopną Górę. W tej pierwszej miejscowości znajdziemy między innymi stary, żydowski cmentarz, w Poczopku zaś wspaniały rezerwat, a w Kopnej Górze kolejny rezerwat. W konsekwencji obiad będzie smakować doskonale. Tam zdecydowanie polecamy babkę ziemniaczaną. Można ją skosztować przy głównej ulicy w Supraślu.

https://www.youtube.com/watch?v=cpEGZG_TwBM

Na wieczór wróćmy do Białegostoku, by solidnie odpocząć bo całodniowej wycieczce.

Niedziela

Niedzielę zaś możemy spędzić w Augustowie i Suwalszczyźnie. W centrum tego pierwszego znajduje się port, z którego możemy odpłynąć statkiem, by zwiedzić znaną w całej Polsce Dolinę Rospudy. Później, po wspaniałej wodnej wycieczce warto zajechać do klasztoru w Wigrach i Szelmentu, by spróbować swoich sił na wyciągu nart wodnych. Tam też znajduje się restauracja, w której możemy się posilić przed dalszą drogą. Kolejny przystanek to Wiżajny, gdzie znajduje się trójstyk granic Polski, Litwy i Rosji.

fot. K. Gopaniuk

Na zakończenie ostatnim przystankiem będą Stańczyki i wielkie akwedukty. Miejsce warte odwiedzenia, gdyż w Polsce niewiele jest tak wielkich budowli.

Na Podlasiu

fot. K. Gopaniuk

Cała wycieczka zajmie nam nie więcej niż 400 km podróżowania. Dlatego jeżeli ktoś ma samochód na gaz, to będzie go kosztować ta wycieczka jedną, standardowa butla gazu.

Serdecznie zapraszamy!

Partnerzy portalu:

Te ptaki są zagrożone wyginięciem. Ludzie zabijali je, bo dobrze smakują

Te ptaki są zagrożone wyginięciem. Ludzie zabijali je, bo dobrze smakują

Na jego odrodzenie wydano w zeszłym roku ponad 8 mln zł. Pod koniec lat 90. w  całej Polsce naliczono ich jedynie kilkadziesiąt. Mowa tu o głuszcach –  ptakach zagrożonych wyginięciem, o których przeciętny Kowalski wie bardzo niewiele.

 

Głuszec był niegdyś cennym łownym gatunkiem. Zabijano go zarówno dla smacznego mięsa, jak i dla sportu. Stanowił bowiem doskonałe trofeum. Lot głuszca odbywa się wyłącznie w linii prostej. Jest przy tym dosyć hałaśliwy, a to ze względu na jego gabaryty. Głuszcze są bardzo bojaźliwe dlatego ciężko spotkać ich na żywo. Ukrywając się w zakamarkach lasu walczą o przetrwanie. Swoją nazwę zawdzięczają temu, że…głuchną. Dzieje się tak w czasie śpiewów godowych, które powtarzają w ciągu dnia nawet 200 razy. Przyczyny tego stanu nie są jednak dokładnie znane.

 

W celu odrodzenia populacji tych królewskich ptaków sprowadzono z Rosji kilkadziesiąt okazów. Trafiły one do Pusczczy Augustowskiej. Po okresie kwarantanny zaobrączkowano je i wyposażono w nadajniki, które umożliwią bezproblemową obserwację. Dzięki temu badacze uzyskają wiedzę o kierunkach ich przemieszczenia. Program odbudowy populacji będzie prowadzony jeszcze do 2018 r. 

 

Partnerzy portalu:

10 powodów by zamieszkać na Podlasiu

10 powodów by zamieszkać na Podlasiu

Nie ma problemu ze smogiem

W ostatnim czasie smog dał się we znaki mieszkańcom Polski, ale nie tak bardzo mieszkańcom województwa podlaskiego. Miały wpływ na to zapewne trzy czynniki. Niestety ludzie wrzucają do pieca co popadnie, tak samo jak w innych rejonach Polski, ale… województwo nie jest gęsto zaludnione, dzięki czemu dym nie osiada tak samo jak na przykład w Katowicach czy Chorzowie. Drugim czynnikiem jest większa lesistość terenu, przez co drzewa wchłaniają więcej dwutlenku węgla. Ostatnim czynnikiem jest specyficzne położenie geograficzne choćby Krakowa. Miasto znajduje się na wklęsłym terenie.

Czas płynie bardzo wolno

Jeżeli przemierzacie samochodem czy rowerem przez Podlaskie i zjedziecie z głównych dróg, to natychmiastowo poczujecie jak zatrzymuje się czas. Będą Was otaczać stare domy, natura nieskalana obecnością człowieka, a także spokojnie pasące się zwierzęta. Słoneczny, bezwietrzny dzień tylko spotęguje te uczucie.

Uprzejmi ludzie

Nie ma chyba innego takiego województwa w Polsce, w którym obce osoby zaczepiają się w autobusach, na przystankach czy kolejkach, by sobie po prostu porozmawiać. Sympatyczne towarzystwo często też spotkamy w parkach, skwerach i deptakach.

Jeziora, rzeki, dużo lasów

Podlaskie jest fantastycznie położone. Na jego terenie mamy jeziora, rzeki, a także mnóstwo lasów! Można tu organizować niekończące się piesze wycieczki szlakami, a także wyprawy rowerowe.

Blisko na Litwę, Mazury i nad… Bałtyk z dwóch stron!

Samochodem też pojedziemy w ciekawe miejsca. Bardzo szybko się dostaniemy na Litwę, Mazury a także Bałtyk – ze strony polskiej i litewskiej, a gdy postaramy się o wizę, to możemy również szybko dostać się do Królewca i spędzić czas nad tamtejsza częścią Morza Bałtyckiego.

Rzut beretem do Warszawy

Mówi się, że bezpieczna odległość zamieszkania teściowej od małżeństwa to taka, gdy teściowa nie może przyjść do nas w kapciach. Podobnie jest ze stolicą Polski. Nie pójdziemy do niej w kapciach, ale szybko się dostaniemy choćby po to, by dostać się na któreś lotnisko lub zaczerpnąć naprawdę wielkomiejskiego życia.

Kilkadziesiąt ścieżek rowerowych

Jeżeli jednak postanowimy nie ruszać się z Podlaskiego i akurat kochamy rower, to możemy tutaj jeździć bez końca! Podlaskie na swoim terenie ma kilkadziesiąt ścieżek rowerowych, w tym szlak Green Velo. Jeżeli ktoś ma tyle sił, to może przejechać 100 i 200 km bez obaw, że nie będzie miał gdzie się ruszyć.

Tygiel kulturowy

Ostatnio źle się mówi o sytuacji u zachodnich sąsiadów. Nastąpiła tam wielka mieszanka różnych kultur i jak przyznali odpowiedzialni za to politycy – multi-kulti nie powiodło się. Tymczasem Podlaskie to prawdziwy tygiel kulturowy, miejsce, gdzie ludzie żyją ze sobą we wspaniałej symbiozie. Oczywiście, jak to ludzie – nie obywa się bez antagonizmów i złośliwości, ale jest bezpiecznie i spokojnie. Dlatego na jednym terenie mogą mieszkać ze sobą katolicy, prawosławni, Tatarzy (rdzennie polscy Muzułmanie), a kiedyś pośród nich – i to w zdecydowanej większości Żydzi, którzy podczas II Wojny Światowej zostali wymordowani.

Dziesiątki miejsc, by się zaszyć

Mówi się o Bieszczadach – że można rzucić wszystko i tam jechać. Tam mamy jednak tylko góry, a zaszycie się polega na tym, że zapewne zaszyjemy się w takim górskim domku właśnie. Podlaskie jest o tyle atrakcyjniejsze, że tutaj miejsc, w których możemy się zaszyć jest dziesiątki… Jest duża oferta agroturystyczna, z dala od miejskiego zgiełku, a także… tanie siedliska do kupienia w totalnych… dziurach!

Najwięcej pubów na mieszkańca

Jeżeli ktoś kocha nocne życie, to zapraszamy do Białegostoku. Statystycznie na każdego mieszkańca przypada najwięcej pubów. Ostatnio modne stały się lokalne piwa. Tutaj można spróbować naprawdę bardzo wielu interesujących smakowo wyrobów.

Jesteśmy przekonani, że powodów, dla których warto zamieszkać . Znacie jakieś?

Partnerzy portalu:

Nastolatka zawstydziła króla

Nastolatka zawstydziła króla

Dawniej tereny Rzeczypospolitej porastała dzika puszcza pełna ptactwa i zwierzyny. Z czasem na ich terytorium zaczął wkradać się człowiek, co zaburzyło naturalny rytm przyrody. Budowano chaty, a następnie całe osady. Zwierzęta poczuły się zagrożone.

Sama przeciwko światu

W jednej z osad żywot pędził najlepszy łowca w okolicy. Nigdy nie doczekał się syna, lecz los obdarzył go czterema córkami. Najstarsza z nich miała na imię Netta. Od wczesnego dzieciństwa ojciec zabierał ją na polowania, ucząc fachu myśliwego. Do wsi wdarła się epidemia, zabijając większość jej mieszkańców. Szesnastoletnia Netta tracąc wszystkie trzy siostry i ojca, nie załamała się. Została sama z chorą matką, czując się za nią odpowiedzialną. Chociaż doskonale jeździła konno, zawsze wybierała piesze wędrówki. Ze względów bezpieczeństwa unikała jedynie zakątku puszczy, w którym grasowały niedźwiedzie. Były to jednocześnie królewskie tereny łowieckie. Niejednokrotnie używali psów gończych, mając na celu tylko i wyłącznie krwawą rozrywkę.

Starcie z bestią

W czasie polowania na jelenia, Netta usłyszała głośny ryk. Ptaki odlatywały z koron drzew w popłochu.  Z głębi lasu wyskoczył bowiem zraniony niedźwiedź, który wielkością przewyższał konia. Za nim pojawił się król Zygmunt August wraz z swymi towarzyszami. Zwierzę zostało otoczone z każdej strony. Wydawać się mogło, że sytuacja jest całkowicie pod kontrolą. Furia niedźwiedzia wystraszyła jednak rumaka króla. Bezwładne ciało króla upadło z hukiem na ziemię. Czas jakby stanął w miejscu.Wszyscy pogodzili się z nieuniknionym. Masywna bestia była już o krok. Śmiertelnemu ugryzieniu zapobiegła strzała, która przeszyła głowę niedźwiedzia. Grot wystawał z jego gardła. Nikt początkowo nie wiedział kto zapobiegł tragedii. Wówczas wszyscy dostrzegli ukrywającą się za drzewem dziewczynę. Mężczyźni byli pod wrażeniem jest odwagi i urody. W podziękowaniu za uratowanie życia, król Zygmunt August odwiedził osadę, w której mieszkała Netta. Wieś nazwał Zygmuntowem. Do dziś zachował się strumień nazwany Netta, na cześć odważnej dziewczyny.  Zaproponował jej również miejsce na dworze, lecz ta odmówiła ze względu na chorą matkę.

 

Partnerzy portalu:

5 sposobów na podlaską majówkę

5 sposobów na podlaską majówkę

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Jeśli nie macie jeszcze sprecyzowanych planów na majówkę zapraszamy na Podlasie. Jeśli znudziły Ci się rodzime góry, a parawany nad morzem przyprawiają Cię o ból głowy, nie zwlekaj i obierz kierunek na wschód. Oto tylko kilka miast, oferujących bogaty wachlarz możliwości.

Wodne szaleństwo w Augustowie

Wizytówką północno – wschodniej części Polski jest bez wątpienia Augustów. Kurort zyskał miano ”najfajniejszego miasta w Polsce”. Swoje walory uzdrowiskowe zawdzięcza położeniu wśród nieskażonych lasów. Miasto przyciąga głównie miłośników wodnego szaleństwa. Powstał tam bowiem pierwszy w Polsce wyciąg do nart wodnych. Liczy on 740 m długości, a rozpędzimy się na nim do ponad 80 km/h. Dzięki temu możemy choć przez chwilę poczuć się niczym w filmie ”Szybcy i Wściekli”, z tym wyjątkiem, że auta zmienimy na deski. Nie grożą nam też nagłe zwroty akcji, gdyż czuwają nad nami fachowi instruktorzy i ratownicy. Jeśli zadowala nas umiarkowana prędkość, czekają na nas rejsy wycieczkowe po słynnym Kanale Augustowskim. W sam raz dla rodzin z dziećmi. Zakochani nie oprą się możliwości przejażdżki zabytkowa gondolą. Wystarczy zamknąć oczy i poczujemy się jak w Wenecji. W mieście bez trudu wypożyczymy wysokiej jakości sprzęt do rekreacji, jak kajaki czy rowery wodne. Po dniu pełnym wrażeń posilimy się świeżą rybką. Lokali gastronomicznych w Augustowie nie brakuje.

Suwałki nie takie zimne

Źródło: Wikipedia, autor – Ludwig Schneider

Jeśli Augustów wyda się zbyt tłocznym miastem ( a w majówkę jest to wielce prawdopodobne), radzimy udać się kilkadziesiąt kilometrów dalej do Suwałk. O tej porze roku polski biegun zimna nie wykazuje swojej aktywności. Tam również poczujemy adrenalinę. Miasto pozazdrościło sąsiadowi i również zainwestowało w wyciąg wodny.Narciarze mają do pokonania tor o długości 1000 metrów. Dwie proste po 300 metrów i dwie po 200. Tor jest w kształcie prostokąta, trzeba więc uporać się z czterema zakrętami.

 

Jedną z głównych atrakcji regionu jest bez wątpienia klasztor kamedułów, górujący nad taflą jeziora Wigry. Powstał on na wyspie podarowanej zakonnikom przez króla Jana Kazimierza. Mimo że obiektu nie remontowano od lat, nadal robi ogromne wrażenie. Szczególną uwagę przyciąga wieża zegarowa.

 

Na północny zachód od Suwałk odnajdziemy niewielką miejscowość Stańczyki. Jej wizytówkę stanowią zabytkowe mosty nazywane akweduktami Puszczy Romnickiej. Osiągają one blisko 37 m, przez co należą do najwyższych w Polsce. Z mostami wiążę się legenda o znikającym jeziorze.

Odpoczynek nad Biebrzą

Miłośnicy przyrody odnajdą swój prywatny raj w Biebrzańskim Parku Narodowym. To największy rezerwat w Polsce będący domem dla setek gatunków ptaków i innych zwierząt. Dla przyjezdnych przygotowano szlaki rowerowe, piesze i kajakowe. Jest to więc też doskonała oferta dla aktywnych. Życie toczące się w dolinie można obserwować z wysokich wież  i kładek, które pomagają poruszać się po bagnistym terenie. Wiosną będziemy podziwiać rozlaną po horyzont Biebrzę. Radzimy wziąć ze sobą aparat.

W głębi Puszczy Białowieskiej

Pora przenieść się teraz do południowej części Podlasia. Dużo popularnością w regionie cieszy się Hajnówka i przylegająca do niej Białowieża – siedziba najstarszego Parku Narodowego w Polsce. Historię okolicy poznamy w czasie wycieczki kolejką wąskotorową. Po drodze spotkać można samego króla puszczy – Żubra. Jeśli tym razem myśleliście, że nie będziemy mieli okazji zmoczyć dolnej części garderoby, musimy wyprowadzić Was z błędu. O bogactwie natury przekonamy się jedynie wędrując podmokłą ścieżką o nazwie ”Kładka Żubra”. Trasa, która liczy sobie niecałe 5 km ma swój koniec rezerwacie pokazowym.

 

 

 

Oaza spokoju w Supraślu

Na deser proponujemy zapoznać się z podbiałostockim Supraślem. Te niespełna pięciotysięczne miasto w 2001 r. zyskało status uzdrowiska. Olejki eteryczne z pobliskich lasów wpływają korzystnie na układ oddechowy. Jeśli pozbyć się kaszlu to tylko tam. Niemal na każdym kroku miejscowości natkniemy się na perełki architektury drewnianej. Najbardziej oblegane przez turystów jest bez wątpienia Muzeum Ikon. Uroki miasta docenili producenci filmowi. Stało się bowiem planem zdjęciowym filmu ”U pana Boga za miedzą”,  bądź też popularnego serialu ”Blondynka”. Na amatorów wodnych wędrówek czekają szlaki kajakowe. Prowadzą one z nurtem rzek Supraśl i Sokołda. Najdłuższa trasa to ponad 60-cio kilometrowa przeprawa.

Partnerzy portalu: