Featured Video Play Icon

Jak myślano o UE 22 lata temu w Rudakach? Warto obejrzeć teraz.

Polska jest dumnym członkiem Unii Europejskiej od 1 maja 2004 roku. Po dwóch dekadach od tego wydarzenia warto wrócić do filmu Rudaki, który został nagrany dwa lata przed wejściem do wspólnoty. Lokalni mieszkańcy z sentymentem wspominają między innymi PRL, gdy wszystko było potrzebne i każdy miał zajęcie.

Z perspektywy czasu wiemy doskonale, że Polska dziś jest bogacącym się krajem dzięki twardej reformie Balcerowicza po transformacji ustrojowej. Niestety w 2002 roku jeszcze można było ją odczuć, bo do Unii w 2004 wstępowaliśmy co prawda spełniając warunki, ale bardziej „na ładne oczy”. Podajmy tu przykład bezrobocia, które zaczęło spadać nie dlatego, że Polska nagle zaczęła się rozwijać, lecz dlatego że wiele osób „wyrzucono” na kilka lat ze statystki, bo powstało bardzo wiele uczelni prywatnych, na których mnóstwo ludzi zaczęło studia. Chociażby na Wyższej Szkole Administracji Publicznej w Białymstoku, po której dziś śladu już nie ma.

Wracając do Rudaków. Mieszkańcy, których nagrał autor filmu – Ireneusz Prokopiuk, nie mają większych oczekiwań od Unii Europejskiej. Warto jednak spojrzeć, że dziś zarówno Rudaki jak i okoliczne Ozierany i Kruszyniany bardzo zyskały. Kruszyniany mocno rozwinęły się dzięki społeczności Tatarskiej, w Ozieranach nagrywano serial, a Rudaki stały się miejscem wypoczynku wielu osób poszukujących „prawdziwego Podlasia”. Inaczej mówiąc, pośredni wpływ Unii Europejskiej i rozwój jaki przeżyła Polska dzięki wspólnocie, dotarł także do Rudaków. Wystarczy obejrzeć ten film oraz osobiście pojechać i zobaczyć na własne oczy, że jest tam zupełnie inaczej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Adam Woronowicz w Zasilanych. Ma za sobą wiele znakomitych ról.

Bohaterem najnowszego odcinka Zasilanych jest Adam Woronowicz – dumny białostoczanin, hHnorowy Ambasador województwa podlaskiego i aktor wielu znakomitych ról filmowych, serialowych i teatralnych. Rozkochał w sobie publiczność, wcielając się w postać księdza Popiełuszki, rozśmieszał do łez widzów „Teściów” czy „The Office PL”. W rozmowie z Magdą i Petrosem – prowadzących program Zasilani, aktor opowiada o uroku i wyjątkowości swojego rodzinnego miasta oraz drodze, jaką przebył, by spełniać swoje aktorskie marzenia w stolicy.

Podczas tego spotkania prowadzący wspólnie zanurzą się zarówno we wspomnienia Pana Adama, jak i spojrzą w przyszłość, w której coraz większą rolę może odegrać sztuczna inteligencja. Zobaczcie sami jak wyszło.

Adam Woronowicz urodził się 25 grudnia 1973 w Białymstoku. Ukończył V Liceum Ogólnokształcące w Białymstoku i studia na Wydziale Aktorskim Akademii Teatralnej w Warszawie w 1997.A od 2009 roku jest aktorem TR Warszawa. Zagrał rolę księdza Jerzego Popiełuszki w filmie Rafała Wieczyńskiego – „Popiełuszko. Wolność jest w nas” i to był zwrot w jego karierze. Później zaczął regularnie pojawiać się w coraz bardziej znanych filmach – chociażby Drogówka, Wałęsa. Człowiek nadziei, Sługi Boże, Pitbull. Ostatni pies, oscarowa Zimna Wojna. Wystąpił też w lokalnej produkcji Czarna Dama, gdzie można było podziwiać go w klimacie przedwojennego Białegostoku.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To był dopiero klimat. Zobaczcie Augustów 1994.

W 1967 roku w Poznaniu zawiązała się Podkomisja Medyczna KDP pod kierownictwem dr med. Krzysztofa Kuszewskiego. Pod jej egidą odbywały się coroczne szkolenia lekarzy klubów nurkowych. Zdecydowana większość odbyła się nad jeziorami w okolicach Augustowa. Ale jak to ze szkoleniami na wyjeździe. Był też czas na rekreację i turystykę. Jeden z uczestników nagrał taki wyjazd i umieścił po 30 latach w sieci. Dzięki temu możemy poczuć jeszcze raz klimat augustowskich nocy (i dni) z czasów, gdy Polska była świeżo po transformacji ustrojowej.

Warto pamiętać, że oprócz rozrywki, ekipa uczyła się z medycyny nurkowej, o czym można zapomnieć, bo w materiale archiwalnym pokazane są głównie dzieje przedpołudniowe. Charakterystyczne trójkątne domki były w wielu podlaskich miejscach wypoczynkowych zarówno na Suwalszczyźnie, Pojezierzu Augustowskim jak i nad Biebrzą. Na stołach uczestników królowały różne napoje, ale to na co warto zwrócić uwagę to głębokie dyskusje. Odnosimy wrażenie, że dziś takich imprez już nie ma.

Warto zobaczyć ten film, by porównać jak się żyło w Polsce 30 lat temu, a jak jest teraz. Zmieniło się wszystko. Augustów i jego okolica wypiękniała, domki zamieniono na apartamenty. Ludzie też już są inni – tak jak ich samochody. Tylko Augustów nadal popularny.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlaskie wydmy kryją niezwykłą historię

Wcale nie trzeba jechać nad morze aby zobaczyć wydmy. Wystarczy udać się do powiatu zambrowskiego, w okolice wsi Grądów – Woniecko. Wędrujące wydmy stanowią cenny zabytek archeologiczny. Pozostawił je wycofujący się lądolód. Piasek bowiem pędzony wiatrem blisko powierzchni lub wleczony po niej zatrzymuje się za takimi przeszkodami jak głazy, zarośla czy nierówności gruntu. Specyficznie ukształtowany teren po lądolodzie stał się takim naturalnym miejscem, gdzie utworzyła się wydma. Pojedyncza składa się ze stoków dowietrznego i zawietrznego, które rozdzielają jej grzbiet. Stoki te są zazwyczaj asymetryczne. Nakładające się wydmy tworzą nieregularne, rozległe formy poprzeczne do kierunku wiatru – pola wydmowe.

Wydmy były zasiedlane już w epoce kamienia. Ślady po przodkach odnajdziemy do dziś.  W piasku dostrzeżemy kręgi po paleniskach, ale także części ceramicznych naczyń i niewielkich narzędzi z krzemienia. Najstarsze z nich pochodzą z epoki mezolitu, a znaczy to, że powstały około 8 – 5 tys. lat p.n.e. Odnaleziono ponadto pozostałości po późniejszym osadnictwie, przypadającym na okres kultury łużyckiej, czyli wczesnej epoki żelaza. Do dziś w tym miejscu odbywają się cykliczne badania archeologiczne. Oznacza to, że teren pozostaje jeszcze nie do końca odkryty.

I też doskonały do zwiedzania. W pobliżu znajduje się ogromny, naturalny basen z wylewem Narwi oraz miasteczko Wizna, które słynie przede wszystkim z bohaterskiej postawy majora Raginisa (wówczas kapitana). Został on heroicznym dowódcą obrony wspomnianej Wizny. Jego postawa pozwoliła opóźnić natarcie wroga. W pobliskiej Górze Strękowej możemy podziwiać miejsce pamięci tego wydarzenia. To miejsce nie jest przypadkowe, tam łączą się ze sobą dwie rzeki: Biebrza i Narew. Taki teren spowodował, że będzie to dobre stanowisko obronne.

Jeżeli mamy więcej czasu, to warto też rzutem na taśmę zwiedzić Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. Piękna ścieżka przyrodnicza prowadzi przez Bronowo, Krzewo i Drozdowo, zaś powrót w stronę wydm może odbywać się przez Starą Łomżę, Siemień Nadrzeczny, Pniewo i Gać.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Zobacz zabytki Białegostoku z góry. Można dostrzec detale niewidoczne z dołu.

Wirtualne zwiedzanie zabytków Białegostoku nabiera nowego wymiaru dzięki nowoczesnym technologiom, takim jak filmowanie dronem. Dzięki perspektywie z powietrza odkrywamy nieznane dotąd oblicza miasta, ukazując detale i elementy architektoniczne, które z poziomu ziemi mogłyby umknąć naszej uwadze.

Jednym z najbardziej spektakularnych obiektów, jaki możemy podziwiać z lotu ptaka, jest Pałac Branickich, nazywany często „Wersalem Podlaskim”. Dron pozwala dostrzec symetrię ogrodów i bogactwo barokowych fasad. Nie można pominąć Katedry Białostockiej, imponującej swoją majestatyczną bryłą i rozmachem architektonicznym. Film z drona ukazuje także Operę Podlaską, nowoczesną perełkę, której śmiała forma i duża skala robią ogromne wrażenie z góry. Wirtualna podróż zawodzi nas także na Rynek Kościuszki, serce miasta, które z wysokości prezentuje się jako doskonale zachowany przykład miejskiej przestrzeni. Kolejnym punktem na trasie wirtualnej wycieczki jest Kościół Świętego Rocha, którego zwieńczenie figurą Matki Boskiej doskonale góruje nad krajobrazem miasta.

Dzięki filmom z drona, zarówno mieszkańcy, jak i osoby z zewnątrz mogą zobaczyć Białystok z zupełnie nowej perspektywy i docenić jego historię oraz architektoniczną różnorodność bez wychodzenia z domu.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Majówka 2024 w Podlaskiem. Rowerem wzdłuż granicy Polski.

To zdecydowanie najlepsza propozycja dla tych, którzy chcieliby spędzić majówkę 2024 w sposób aktywny. Pogoda ma być, więc możecie odkurzać rowery i na przykład objechać Podlaskie wzdłuż granicy Polski. Połączenia kolejowe przebiegają tak, że możecie zacząć w Suwałkach albo Siemiatyczach. My podpowiadamy tą pierwszą opcję, bo będziecie wtedy mieli na początku – gdy jeszcze będziecie mieli najwięcej sił – górzyste tereny, by potem mieć coraz bardziej płaskie.

Cała trasa z Suwałk do Siemiatycz przez granicę wschodnią to 434 km. Dojeżdżamy pociągiem do Suwałk, następnie udajemy się na trójstyk granicy w Wiżajnach. Potem kierujemy się na miejscowość Hołny Mejera – przy granicy z Litwą. Następnie wzdłuż granic z Litwą i Białorusią dojeżdżamy do Kuźnicy, Jałówki i Białowieży. Potem ostatni odcinek do Niemirowa i Siemiatycz, gdzie mamy pociąg powrotny.

Taki kilometraż dla średnio zaawansowanych rowerzystów najlepiej rozłożyć na 5 dni. Gdyby przejechać rowerem trasę na raz ze średnią prędkością 18 km/h (czyli nie za szybko, ale też nie wolno) to zajęłoby to nam 24 godziny. Zatem rozbicie tego na 5 dni oznacza średnio 5 godzin dziennie samego pedałowania. Idealnie na majówkowe, rekreacyjne wycieczki.

A co po drodze ciekawego zobaczymy? W Suwałkach już sam dworzec kolejowy wygląda bardzo interesująco. Warto objechać w tym mieście centrum miasta czy Zalew Arkadia. Oprócz tego będziemy jechać wzdłuż jeziora Hańcza, które jak zapewne pamiętacie z lekcji geografii jest najgłębszym w Polsce. We wspomnianych wcześniej Wiżajnach zobaczymy odgrodzony trójstyk granic. Po agresywnych zachowaniach Rosji – Obwód Królewiecki został odgrodzony fizyczną barierą od Polski i Litwy. Kolejny przystanek możecie zrobić przy jeziorze Szelment, które ma fantastyczną, kameralną plażę i wyciąg nart wodnych. Do tego można tam wynająć bez żadnych uprawnień małą łódkę z napędem silnikowym. Jest też wieża widokowa i park linowy.

Następnie w Trakiszkach znajduje się osada prusko-jaćwieska, potem napotkamy jezioro Gaładuś na granicy Polski i Litwy. Będzie też jezioro Hołny. Kolejny, ale mniej zauważalny będzie trójstyk Polski, Litwy i Białorusi w Szlamach. Ciekawiej będzie w Rudawce, gdzie znajduje się graniczny kanał Augustowski. Następnie miniemy wieś będącą obiektem żartów – Stare Leśne Bohatery. Następnie przed nami Kuźnica i tamtejsze zamknięte przejście graniczne z Białorusią.

Kolejne miejscowości po drodze to Krynki ze słynnym rondem niczym z Paryża, dużym cmentarzem żydowskim i innymi zabytkami. Potem tatarska wieś Kruszyniany z drewnianym meczetem i mizarem (cmentarzem). Następna w kolejce jest Jałówka z ruinami kościoła katolickiego. Potem czeka nas trochę wody – nad zalewem Siemianówka, by ostatecznie dojechać do lasu i to nie byle jakiego. Przywita nas Puszcza Białowieska i Białowieża. Następnie będziemy jechać przez Hajnówkę, gdzie warto skorzystać z kolejki leśnej do miejscowości Topiło, a także zjeść lokalne przysmaki w tym ciasto Marcinek.

Z pełnymi brzuchami możemy jechać do Kleszczel, gdzie napotkamy zabytkową 124-letnią stację kolejową, a następnie do Niemirowa gdzie będziemy w ostatnim już trójstyku granic. Tym razem województw podlaskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Do tego jest tam granica Polski i Białorusi. Gdy już zaliczymy ten punkt czas wybierać się na stację kolejową w Siemiatyczach. Alternatywnie możecie jeszcze przejechać wzdłuż Bugu aż do miejscowości Granne, a następnie do Ciechanowca i Czyżewa – gdzie też jest stacja kolejowa.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co za klimat! Co o regionie pokazywano w TV w latach 90?

Reforma administracyjna weszła w życie 1999 roku. To właśnie wtedy powstało Województwo Podlaskie, które zastąpiło trzy inne – białostockie, suwalskie i łomżyńskie. Zanim tak sie jednak stało, w 1998 roku na terenie tego ostatniego zrealizowano jeden z odcinków programy Wojciecha Nowakowskiego. Można na nim zobaczyć wyjątkowy klimat lat 90. w połączeniu z przyrodą. Czy coś się zmieniło?

Film zaczyna się od pokazania rozlewisk Biebrzy i żyjących tam ptaków, następnie widzimy skansen w Ciechanowcu. Znajdzie się też rzut okiem na Łomżę, Nowogród i Wiznę. Wszystko to ukazane jako idylliczna podróż po województwie łomżyńskim, a dzisiaj Podlaskiem. Jeżeli porównamy te miejsca pod kątem dzisiejszych czasów, to od razu możemy zauważyć, że niewiele tu się zmieniło. I to jest właśnie dobra informacja. Natura w Podlaskiem ma się cały czas świetnie, mimo że globalnie wszędzie jest dużo gorzej.

Weźmy na przykład rzeki – te wszędzie mają bardzo niskie stany w porównaniu z przeszłością, także i u nas. Doprowadziło do tego prostowanie rzek, by woda szybciej spływała i nie zalewała pól, doprowadziło do tego zabudowywanie betonem i budowa bloków. Jednak w Podlaskiem mamy to szczęście, że istnieje bardzo dużo mokradeł, dzięki czemu wody nie brakuje. W ostatnich 5 latach susza trwała praktycznie 3 lata pod rząd, teraz drugi rok z rzędu suszy nie ma. Z perspektywy miejsc, gdzie są wyprostowane rzeki i zabetonowane okolice koryta – tej wody brakuje zawsze, niezależnie czy jest susza czy nie, a tam gdzie sa mokradła – natura gromadzi wodę drugi rok z rzędu. To porządny zapas, który pozwoli przetrwać, gdy znów nastaną susze.

 

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Obłędne widoki, klimat jak w bajce. Oto podlaska wieś Koźliki.

Kto by się spodziewał, że niepozorna wieś Koźliki kryje w sobie tyle piękna wiosną. Pomiędzy Zabłudowem a Bielskiem Podlaskim położonych jest wiele wsi pomiędzy rozlewiskami Narwi. Widać to szczególnie wiosną, gdy cały obszar od nadmiaru wody zamienia się w przepiękną, bajkową krainę. Jeszcze kolorowe chaty z charakterystycznymi ornamentami i otwartymi okiennicami robią efekt „wow” podwójnie. Z miejsca można się zakochać.

Mało kto wie, ale w Koźlikach oprócz tych pięknych widoków znajduje się także skansen. Niepozorny drewniany budynek z wiatrakiem, ruską banią, stajnią, stodołą, spichlerzem i pomostem nad Narew dla kajaków to doskonałe miejsce, by sobie miło spędzić czas w ciszy i spokoju z dala od miejskiego zgiełku. Jest tam również miejsce na ognisko. Na miejscu jest także łódź pychówka. Sam skansem położony jest dokładnie 1 km od Koźlików. Obok zagrody przebiegają wytyczone szlaki piesze, rowerowe i konne, a rzeka Narew jest szlakiem kajakowym.

Warto wiedzieć, że w pobliżu Koźlik znajduje się także inna wieś o takiej samej nazwie, która jest bliżej Zabłudowa, gdzie jednak nie ma rzeki i rozlewisk. Zatem lepiej sprawdźcie w nawigacji czy jedziecie na pewno tam gdzie chcecie dojechać. Na Podlasiu, pośród setek maleńkich magicznych wsi łatwo się zagubić.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co za klimat Białegostoku! Na filmie stragany na Suraskiej i sprawa bananów.

Centrum Białegostoku dziś wygląda zupełnie inaczej niż 15 lat temu. W 2010 roku nastąpiła przebudowa Rynku Kościuszki. Usunięto mini-park przy ratuszu, przesunięto fontannę bliżej ulicy – czyli tam gdzie stała pierwotnie przed wojną, a do tego przeniesiono pomnik Józefa Piłsudskiego na drugą stronę ulicy, wycięto i przesadzono wiele drzew. Najważniejsza zmiana to zamknięcie ulic na stałe – Rynku Kościuszki, a także Suraskiej.

W tym artykule skupimy się na tej drugiej ulicy. Dziś to mała uliczka, która służy głównie za parking. Dawniej, gdy była jeszcze przejezdna działo się tam o wiele więcej. Znajdował się tam między innymi bazarek. Co możecie zobaczyć na powyższym filmie. A to nie jest zwykły film. Znany dziennikarz telewizyjny Wojciech Koronkiewicz prowadził w TVP Białystok „Magazyn osobliwości”, gdzie prezentował zabawne filmy, ciekawe rozmowy i nietuzinkowe miejscowości w regionie. A dodatkowo nagrywał także zabawne filmy na ulicach miasta. Między innymi ten o bananach.

Zaczyna się niewinnie od pytania skąd się biorą banany. Później w trakcie rozmowy z mieszkańcami dziennikarz dowiaduje się między innymi o robakach w bananach. Gdy zaczyna drążyć ten temat, to robi się coraz poważniej. Film kończy się konkluzją, że zdania mieszkańców na temat bananów są bardzo podzielone.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Niesamowity film z Białegostoku. Tworzyło go wiele osób.

Kiedy widzi się tego typu filmy, to serce się raduje że komuś się chce. A w tym przypadku chciało się wielu osobom, by powstało oto takie unikatowe dzieło. Niewątpliwie inspiracja przyszła z mediów społecznościowych, bo tego typu film można było już zobaczyć z Paryża. A generalnie chodzi o sprytne użycie techniki „hyperlapse”, dzięki której mamy wrażenie jakbyśmy latali po mieście przenikając przez ściany. W praktyce to bardzo dynamiczna animacja poklatkowa. Tyle, że w białostockiej wersji rozbudowana o inne elementy.

Na początku widzimy mężczyznę, który obraca globusem, zatrzymuje palec gdzieś w Europie. Następnie widzimy animację, która przenosi nas prosto do Białegostoku. Od animacji przenoszącej nas z wysokiego nieba do dachu ratusza wyruszamy w dalszą drogę. A dalej mamy już ujęcia typu „slow motion”, które to polegają na zwalnianiu tempa w kluczowym momencie, po wspomniane „hyperlapse” czyli animacji poklatkowej. A na deser dostajemy jeszcze akordeonistę, tancerzy, pokaz ognia oraz mężczyznę skaczącego na desce. I to właśnie cały ten komplet powoduje, że film z Białegostoku jest tak bardzo niesamowity, że już stał się viralem – czyli takim, który wszyscy wszędzie udostępniają.

A tutaj mamy oryginał:

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co słychać na podlaskiej kolei? Ciągle budują!

Na stacji Białystok wsiadający do pociągów podróżni mogą zobaczyć powstające kolejne zadaszenia peronów. Stylizowana wiata zabezpiecza już perony nr 1 i 2, jej następna część jest budowana wraz z nowym peronem nr 3. Zabetonowana została ostatnia część przejścia podziemnego, gotowe są już szyby wind i ruchomych schodów. W zależności od umiejscowienia, schody ruchome będą miały 12 lub 15 m długości i 80 cm szerokości. Tunel, schody i windy zapewnią funkcjonalne ciągi komunikacyjne podróżnym, w tym osobom o ograniczonej zdolności poruszania.

Do tej pory na stacji zbudowano ponad 33 km nowych torów oraz 100 rozjazdów. Przebudowano m.in. tory, na które odstawiane będą pociągi towarowe. Zmiana układu torowego zakłada budowę nowego toru nr 6, który zostanie zlokalizowany w bezpośrednim sąsiedztwie parkingu, za budynkiem poczty. Takie rozwiązanie zwiększy możliwości stacji i zapewni dodatkowe możliwości prowadzenia ruchu pociągów regionalnych.

Cała inwestycja to nowoczesna infrastruktura na odcinku Czyżew – Białystok. Jej wartość to prawie 3,4 mld zł. Zakończenie prac w Białymstoku wyznaczono na koniec 2024 r.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Oto magia podlaskich rozlewisk. Prawdziwy spektakl przyrody.

Górny bieg rzeki Narew niedaleko miejscowości Zajączki to bardzo niepozorne miejsce. Położone na popularnej alternatywnej trasie Białystok – Bielsk Podlaski przez Juchnowiec Kościelny zachwyca szczególnie wiosną. By tam dotrzeć, wystarczy trochę zboczyć z trasy. Ogólnie rzecz biorąc cała okolica – od Zajączek do Plosek jest fantastyczna do zwiedzania. Można tam spacerować, jeździć rowerem czy poruszać się samochodem. A dlaczego warto?

Bo wiosenne rozlewiska to prawdziwy spektakl przyrody, który ożywia krajobrazy po zimowym uśpieniu. Są one niczym żywe płótna, na których przyroda maluje swoje najpiękniejsze obrazy. Wiosną, kiedy śnieg topnieje i rzeki wzbierają, tworzą się rozlewiska, które stają się tymczasowymi domami dla wielu gatunków roślin i zwierząt, tworząc niezwykle dynamiczne ekosystemy. Woda, rozlewając się po łąkach i lasach, tworzy lustra, w których odbijają się pierwsze promienie wiosennego słońca, dodając krajobrazom niezwykłego blasku. Powierzchnia wody mieni się różnymi odcieniami niebieskiego i zielonego, a przy brzegach pojawiają się pierwsze wiosenne kwiaty, takie jak zawilce, krokusy czy przebiśniegi, które przebijają się przez ostatnie płaty śniegu, dodając kolorów i życia.

Ptaki wracające z ciepłych krajów znajdują tu obfite źródła pożywienia i miejsca do gniazdowania. Słychać ich radosne trele, które wypełniają powietrze, tworząc wiosenną symfonię. Kaczki, czaple, a nawet rzadziej spotykane gatunki, takie jak bociany czy żurawie, mogą być obserwowane, jak żerują w płytkich wodach rozlewisk. Woda w rozlewiskach, pełna życia, staje się domem dla wielu gatunków ryb i płazów. Żaby i ropuchy, korzystając z obfitości wody, rozpoczynają swój wiosenny koncert, który wieczorami wypełnia całą okolicę charakterystycznym rechotem. Wśród roślinności wodnej, takiej jak trzciny, pałki wodne czy rogatek, rozwijają się larwy owadów, które z kolei przyciągają ptaki wodne.

Wiosenne rozlewiska to również zmieniające się krajobrazy. Woda, której poziom z dnia na dzień może się zmieniać, odsłania nowe tereny, tworząc tymczasowe wyspy i półwyspy, które stają się oazami dla dzikiej przyrody. Słońce, coraz wyżej wznoszące się na niebie, oświetla te krajobrazy, tworząc grę świateł i cieni, która dodaje głębi i kontrastu. Odwiedzając rozlewiska wiosną, można doświadczyć nie tylko niezwykłego piękna przyrody, ale i uczestniczyć w życiu budzącego się do życia ekosystemu. To czas, kiedy każdy dzień przynosi coś nowego, każda chwila jest jedyna w swoim rodzaju, a przyroda ukazuje swoje niezwykłe oblicze, pełne życia, radości i nieustającej zmienności.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co za piękne krajobrazy! Wyjątkowy film prosto z Łomży.

Poranne mgły, wschody słońca, przyroda i wiele innych rzeczy możemy podziwiać na filmie „Łomża. Miasto, w którym”. To wyjątkowy wideoprzewodnik z kanału „Po prostu Grzymkowski”. Możemy zobaczyć najciekawsze miejsca do odwiedzenia z miasteczka położonego na zachodzie województwa podlaskiego. Dowiemy się między innymi o historii powstania Łomży, a także o zabytkach.

Łomża, z jej malowniczym położeniem nad Narwią, stanowi atrakcyjny cel turystyczny, oferując bogactwo naturalne i kulturowe. Miasto, będące częścią Zielonych Płuc Polski, wyróżnia się nieskazitelną przyrodą i zachwycającymi krajobrazami, dzięki położeniu między Międzyrzeczem Łomżyńskim a Doliną Narwi, na terenie Niziny Północnomazowieckiej. Atrakcje takie jak przełom rzeki Narew, bliskość Narwiańskiego i Biebrzańskiego parków narodowych, zabytkowe forty w Piątnicy oraz kurpiowski skansen w Nowogrodzie podkreślają unikatowy charakter regionu. Dodatkowo, Łomża oferuje dostęp do licznych obszarów chronionych i parków krajobrazowych, w tym Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi, który zachwyca zmiennością krajobrazu i bogactwem flory i fauny, stanowiąc siedlisko dla wielu rzadkich gatunków. Taka różnorodność atrakcji czyni Łomżę i jej okolice wyjątkowym miejscem, które warto odkryć zarówno dla miłośników historii, jak i entuzjastów natury.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To ciasto króluje na podlaskich stołach podczas świąt. Jak zrobić Marcinka?

Marcinek to ciasto składające się z wielu cienko rozwałkowanych placków przełożonych śmietaną. Najbardziej znane jest w regionie Puszczy Białowieskiej, można je nazwać też hajnowskim specjałem. Warto jednak wiedzieć, że popularność tego wypieku ciągle rośnie, przez co można je dostać także w białostockich cukierniach. Na Podlasiu to ciasto obowiązkowe na wszelkich uroczystościach: weselach, chrztach, urodzinach oraz oczywiście świętach.

Od razu ostrzegamy, ciasto jest czasochłonne. Rozwałkowanie i upieczenie 15 placków zajmie około 2 godziny. A jeszcze trzeba przygotować krem. Ten powstaje ze śmietany kremówki i kwaśnej śmietany. Do smaku potrzebna będzie też cytryna lub aromat migdałowy (w zależności od tego co preferujecie). Placki, początkowo kruche, chłoną krem śmietankowy jak gąbka, dlatego ciasto jest najlepsze dopiero kolejnego dnia po złożeniu.

Składniki na ciasto (15 cienkich placków):

  • 125 g masła
  • 90 g drobnego cukru do wypieków
  • 1 duże jajko
  • 1 żółtko
  • 125 ml (pół szklanki) kwaśnej śmietany 18%
  • szczypta soli
  • pół łyżeczki sody oczyszczonej
  • 16 g cukru wanilinowego (1 opakowanie)
  • 400 g mąki pszennej np. tortowej

Składniki na krem:

  • 1200 ml śmietany 30% lub 36%
  • 400 g kwaśnej śmietany 18%
  • 1 niepełna szklanka cukru pudru
  • świeżo wyciśnięty sok z 1 cytryny (nieobowiązkowo)
  • 16 g cukru wanilinowego (1 opakowanie) lub kilka kropel migdałowego aromatu do ciast

Jak zrobić placki Marcinka:

Najpierw wymieszamy śmietanę z sodą oczyszczoną, odstawiamy na chwilę, aż wszystko zwiększy swoją objętość dwukrotnie. Odstawiamy to na bok. Następnie masło, cukier i cukier wanilinowy umieszczamy w misie miksera i miksujemy do otrzymania jasnej i puszystej masy. W kolejnym kroku dodajemy jajko, następnie samo żółtko, nie przerywając miksowania. Potem dodajemy śmietanę z sodą, którą przygotowaliśmy wcześniej, następnie mąkę, sól i miksujemy do połączenia. Powinno powstać gęste, miękkie, sprężyste ciasto.

Zagniecione ciasto rolujemy w wałek i kroimy na 15 części. Następnie potrzebować będziemy tortownicy lub innej okrągłej blaszki. Z podanego ciasta każdy kawałek powinien móc stworzyć placek o średnicy 23 cm. Wykładamy pod ciasto papier do pieczenia. Każdą odkrojoną część ciasta lekko rozwałkowujemy, następnie rozciągając ciasto wylepiamy nim dno formy. Ciasto będzie bardzo cienkie. Trzeba jeszcze widelcem gęsto nakłuwać ciasto. Jeśli podczas naciągania porobią się małe dziurki, to nic nie szkodzi.

Placki pieczemy w temperaturze 190 st. C przez około 10 do 15 minut. Znakiem, że trzeba wyjmować będzie zarumienienie się. W taki sam sposób należy wypiec 15 placków.  Na koniec czekamy aż wystygną.

Jak zrobić krem:

Do misy miksera wlewamy śmietanę kremówkę, kwaśną śmietanę i cukier. Ubijamy do powstania gęstego kremu. Pod sam koniec ubijania dodajemy sok z cytryny lub migdałowy aromat.

Jeżeli chcemy wykonać dekorację, to robimy osobny krem, który użyjemy do boków i wierchu tortu. Potrzebować będziemy okruszki biszkoptów, ciastka, wafelki, zmielone migdały, wiórki kokosowe, kakao, kawę lub cappuccino do oprószenia.

Jak wykonać całe ciasto:

Na paterze układamy kolejno wystudzone placki, jeden po drugim i przekładamy je kremem. Po przełożeniu wszystkich placków na wierzch tortu należy położyć lekką deseczkę lub coś podobnego do dociśnięcia ciasta. Następnie odstawiamy naszego Marcina na 1 godzinę do lodówki. Po tym czasie zdejmujemy obciążenie, a boki i i wierzch tortu pokrywamy pozostałym kremem. Następnie pokrywamy boki i górę dekoracją.

Wstawiamy ciasto do schłodzenia. Będzie gotowe do spożycia po 6 godzinach lub dnia kolejnego. Ciasto Marcinek przechowujemy w lodówce.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Szukasz pomysłu na weekend? Oto 10 propozycji do zwiedzania.

Wszystkie te propozycje znajdują się niedaleko siebie, bo na południowej i wschodniej części Podlasia. Każda z tych propozycji jest warta uwagi. Podróż zaczynamy w Drohiczynie, który niegdyś był najważniejszym miejscem na Podlasiu, ale też bardzo ważnym łącznikiem pomiędzy Królestwem Polski a Wielkim Księstwem Litewskim. Miejsce nie przypadkowe, bo położone na wzniesieniach, przez co ciężko je było podbić. Dziś można chodzić tam i oglądać widoki z góry.

Kolejnym interesującym miejscem jest Kasztelik. To prywatny zamek, zbudowany z kamieni tylko przez jednego człowieka. Naprawdę imponujące osiągnięcie. Kolejny punkt to Święta Góra Grabarka. Mistyczne miejsce, które pełne jest krzyży. Każdy z nich przyniesiony przez inną osobę zawiera w sobie inną intencje.

Z powiatu siemiatyckiego przenosimy się do powiatu hajnowskiego. A tam oczywiście Białowieża, rezerwat żubrów, kładka wśród dębów królewskich, Białowieski Park Narodowy i Biały Pałac. Każde z tych miejsc zasługuje na osobne opisanie. Natomiast my skupimy się tylko na dębach, bo często są pomijane, a to błąd. Niektóre drzewa są tak samo wysokie jak wieżowce. Zobaczyć coś takiego na własne oczy to niesamowite przeżycie.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Po tym filmie można się zakochać z Podlasiu! Koniecznie zobacz Tryptyk.

W sercu wschodniej Polski, gdzie nieskażona natura łączy się z bogactwem kulturowym, narodził się projekt, który przenosi widzów w niezwykłą podróż przez Podlasie. „Tryptyk Podlaski” to trzyczęściowe dzieło, które oferuje nie tylko wizualne, ale i muzyczne doznania, prowadząc nas przez malownicze zakątki regionu w towarzystwie żubra – Króla Puszczy.

Film zabiera nas w głąb lasów pierwotnych, gdzie czas wydaje się płynąć inaczej, a natura rządzi niepodzielnie. Dzięki wyjątkowym ujęciom Pawła Jankowskiego i Zdzisława Folgi odkrywamy ukryte zakamarki tych dzikich ostępów, przemierzając ścieżki niezbadane przez większość z nas. Obecność Króla Puszczy, symbolicznej postaci oprowadzającej widza, dodaje podróży tajemniczości i głębi. Dzieło ukazuje także podróż wzdłuż najpiękniejszych rzek Podlasia. To tu, na brzegach krystalicznie czystych wód, można doświadczyć harmonii i spokoju, które są tak charakterystyczne dla naszego regionu. Film ukazuje nie tylko naturalne piękno rzek, ale także żyjące w ich pobliżu społeczności ptaków i zwierząt, które od pokoleń czerpią z nich życie i inspirację. „Tryptyk Podlaski” to także wizyta w malowniczych miejscach regionu wschodniego, gdzie tradycja i zwyczaje jeszcze mają się dobrze. To podróż przez miejsca, które mogą zaskoczyć niejednego podróżnika swoją unikalnością i urodą. Zaciszne wioski, kolorowe domy, wyjątkowa atmosfera. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

„Tryptyk Podlaski” to nie tylko film – to uczta dla zmysłów, która pozwala zanurzyć się w niezwykłości Podlasia bez wychodzenia z domu. Dzieło to, zrealizowane z pasją i wielką dbałością o szczegóły, można traktować jak wizytówkę regionu, która przyciąga do niego turystów z całego świata, spragnionych autentycznych wrażeń i bliskości z naturą.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Magia Puszczy Knyszyńskiej w pełnej krasie. Zobacz wyjątkowy film.

Szczepan Skibicki niewątpliwie jest jednym z najlepszych podlaskich twórców, który potrafi pokazać piękno naszego regionu. W swoim dorobku ma przede wszystkim film „Go Podlasie”, w którym zawiera się samo piękno. Żeby to zrobić wykonał bardzo ciężką pracę poprzez stworzenie poklatkowych animacji wschodów i zachodów słońca oraz pokazania wszelkich cudów jakie oferuje nasza natura. Na bazie sukcesu tego filmu (do obejrzenia pod tekstem) zaczęły powstawać kolejne podobne filmy.

Najnowszy skupia się wyłącznie na Puszczy Knyszyńskiej. Mimo, że jest ona piękna, oferuje przeogromne bogactwo naturalne, to w świadomości bardzo wielu osób istnieje w cieniu popularnej na cały świat Puszczy Białowieskiej. Film Puszcza Knyszyńska to krótka podróż po jednym z najciekawszych leśnych terenów w Polsce. To opowieść o wybranych ciekawych miejscach, rezerwatach, źródliskach, mokradłach, terenach pagórkowatych, florze i faunie. Nie mogło też zabraknąć tematu różnych aktywności sportowych i rekreacyjnych. Film zawiera także skrótowy zarys historii, kultury oraz zjawisk na niebie jakie możemy w tym miejscu obserwować. Wszystko to pokazane w rytmie różnych pór roku, dnia i nocy za pomocą różnych technik filmowych.

Autor przyzwyczaił nas już do niesamowitej jakości swego dzieła. Niemal każdy obraz zapiera dech w piersiach, a dzikość Podlasia jest na wyciągnięcie ręki. Bardzo istotnym atutem jest także muzyka i lektorka, która przez podróż Puszczą nas prowadzi.

Film Go Podlasie:

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co za piękne widoki! Zobacz wydmy i rozlewiska z drona.

Grądy-Woniecko w gminie Rutki (powiat zambrowski) to miejsce, gdzie znajduje się wyjątkowa atrakcja przyrodnicza. Pozostałości po lądolodzie ukształtowały teren, zaś wiatr utworzył na nim wydmy. A teraz, gdy wiosna nadciąga – dodatkowo są tam rozlewiska.

Wydmy to nie jest to taka zwyczajna góra piachu. Powstawanie wydmy jest ściśle związane z tym materiałem. Piasek bowiem pędzony wiatrem blisko powierzchni lub wleczony po niej zatrzymuje się za takimi przeszkodami jak głazy, zarośla czy nierówności gruntu. Specyficznie ukształtowany teren po lądolodzie stał się takim naturalnym miejscem, gdzie utworzyła się wydma. Pojedyncza składa się ze stoków dowietrznego i zawietrznego, które rozdzielają jej grzbiet. Stoki te są zazwyczaj asymetryczne. Nakładające się wydmy tworzą nieregularne, rozległe formy poprzeczne do kierunku wiatru – pola wydmowe.

Wydawałoby się, że trzeba jechać nad morze, by to wszystko oglądać. Tymczasem wystarczy wybrać się do miejscowości Grądy-Woniecko niedaleko Wizny. W pobliżu znajduje się także ogromny, naturalny basen z wylewem Narwi. Jeżeli mamy więcej czasu, to warto też rzutem na taśmę zwiedzić drewniany most w Bronowie (nie jedźcie najbliższą drogą tylko dookoła!), a także Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. Piękna ścieżka przyrodnicza o tej porze roku, gdy wszystko budzi się do życia to naprawdę fantastyczne miejsce do zwiedzania.

Partnerzy portalu:

Ciekawe miejsca na Podlasiu. Oto 10 punktów obowiązkowych.

Ciekawe miejsca na Podlasiu. Oto 10 punktów obowiązkowych.

Niektóre są dobrze znane, inne niekoniecznie. Mowa o podlaskich miejscach, które można odwiedzać. Pierwsze z nich to wyjątkowy pomysł. Nad Bugiem istnieje bowiem specjalna tuba, do której możemy wejść i słuchać wszystkie dźwięki natury, które zbiera. Naprawdę świetny pomysł! Warto też odwiedzić ruiny kościoła w Jałówce. Dawno nie było o nich mowy, bo sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie była ciekawa. Teraz, gdy wszystko się uspokoiło można zobaczyć świątynie stojącą tuż przy pasie granicznym.

Warto też wybrać się na Świętą Górę Grabarkę. Mimo, że to miejsce religii prawosławnej, to nie powinno być aż tak jednoznacznie kojarzone ani z prawosławiem ani religią. To po prostu fantastyczne miejsce, gdzie można poczuć duchowość miejsca, niezależnie od naszych wierzeń i przekonań. Naprawdę czuć atmosferę tego miejsca.

Pozostałe pozycje to dobrze znane Kruszyniany, Białowieża czy Kraina Otwartych Okiennic. Wszystkie te pozycje są dobre do odwiedzania na każdy dzień.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Niesamowite rozlewiska w Ploskach! Czegoś takiego dawno tam nie było.

Każdy, kto regularnie jeździ krajową 19 z Białegostoku do Bielska Podlaskiego (lub odwrotnie) mija przepiękny, zabytkowy most w Ploskach. W tym roku, pierwszy raz od wielu lat z jego okolicy można podziwiać nie tylko małe koryto rzeki Narew, ale także ogromne rozlewiska. Nasza podlaska rzeka jest obecnie szeroka niczym Wisła! To wszystko jest możliwe dzięki obfitej w deszcz i śnieg zimie. Jeżeli pogoda dopisze, to lato będzie naprawdę przepiękne!

Najpierw wiosna delikatnie wprowadzi nas w kolory, bo zaroi się od pęków kwiatów, a także żółtych mleczy. Lato, gdy nie ma suszy prezentuje się także bajkowo. Wszędzie jest zielono, kwiaty są w pełnym rozkwicie, a słońce oświetla wszystko dokładnie. Zatem nawet jak po wiośnie znikną rozlewiska, miejsce, które widzicie na powyższym filmie będzie nadal przepiękne. To, co jest obecnie żółte i suche ustąpi na rzecz świeżych i zielonych pędów. Będzie można godzinami spędzać czas wpatrując się w spokojnie płynącą rzekę.

Teraz, gdy są rozlewiska – warto zwiedzać rzekę w różnych miejscach – od powiatu hajnowskiego po łomżyński. Nie brakuje rozlewisk nigdzie. Oprócz Plosek, najciekawiej prezentują się obecnie w Tykocinie, Strękowej Górze czy Grądach-Woniecko. Warto też odwiedzić Narwiański Park Narodowy z jego miejscowościami – Waniewo, Śliwno, Kurowo i Kruszewo.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Dolina Biebrzy. Ostatnie dzikie mokradła Europy.

Dolina rzeki Biebrzy to jeden z najpiękniejszych i przyrodniczo najcenniejszych miejsc na Podlasiu. Tutejsze mokradła stanowią ostoję największej w Polsce populacji łosia oraz cel wiosennych migracji tysięcy wędrownych ptaków wodno-błotnych. Obecnie zaczyna się najlepszy czas na zwiedzanie. Migrujące ptaki od bladego świtu dają prawdziwy koncert. Każdy gatunek inny. To też dobry czas na wędrówki i odczuwanie przyrody pełną parą. Szczególnie, że po obfitej zimie można obserwować niezwykłe rozlewiska.

Na pewno nie może zabraknąć w punktach Waszej wycieczki Strękowej Góry oraz pobliskiego ujścia Biebrzy do Narwi w Samborach. Powinniście też zobaczyć Osowiec-Twierdzę, Dolistowo, Goniądz czy Wroceń. Koniecznie wybierzcie się też drogą do Polkowa wzdłuż rzeki. Piękne też są miejsca od strony północnej Biebrzańskiego Parku Narodowego czyli Tajenko, Woźnawieś czy Ciszewo.

Chcemy jednak przestrzec przed zapuszczaniem się głębiej w tereny parku. Można tam utknąć w bagnach i się zgubić. Problematyczne będzie też wezwanie pomocy przy dość słabym zasięgu. Dlatego obserwujcie wszystko co piękne z oficjalnych dróg, miejsc widokowych lub skraju Parku.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Białystok 1943 – wyjątkowy film z czasów okupacji

W ostatnim czasie natrafiliśmy na ciekawy film nagrany w Białymstoku – prawdopodobnie pod koniec lata w 1943 roku. Nie mamy tu pewności, ponieważ widać na nim wejście do Getta przy ul. Kupieckiej (dziś Malmeda) przy słynnym sklepie z  tekstyliami Willy Benson. Jednak zauważalnie brakuje wysokiej bramy wjazdowej. Z historycznych zdjęć wynika, że film został nagrany pomiędzy 1942 – 1944. W nocy z 15 na 16 sierpnia 1943 roku Niemcy przystąpili do drugiej, ostatecznej akcji likwidacyjnej getta w Białymstoku. Na nagraniu jest lato, nie ma bramy, nie ma też chodzących po ulicy niemieckich żołnierzy – okupantów. Zatem można przypuszczać, że film nagrano po akcji likwidacyjnej. Ale jeszcze przed 1944 rokiem, gdy uciekający przed radziecką armią Niemcy totalnie zniszczyli, spalili prawie cały Białystok.

W ogóle ten film to zręczna propaganda. Gdyby spojrzeć na zdjęcia miasta, to można by było zobaczyć jak bardzo jest zniszczone. Tymczasem na filmie wygląda tak jakby nikt w nim nic nie zbombardował i nie spalił. Najpierw widzimy hotel Ritz, który to rzeczywiście był przydatnym, luksusowym obiektem noclegowym dla niemieckich dowódców. Następnie widzimy Pałac Branickich, gdzie urzędowali urzędnicy okupanta zarządzający Okręgiem Białystok – włączonym do Rzeszy w 1941 roku.

Kolejne ujęcie to wspomniane Getto (prawdopodobnie po likwidacji). Na ujęciu obok sklepu z tekstyliami Willy Benson widzimy brak bramy wjazdowej, natomiast na zdjęciach archiwalnym ona jeszcze jest. Kolejne ujęcie to widok na cerkiew św. Mikołaja.

Następnie widzimy zręczne ujęcie. Oto idzie uśmiechnięta kobieta, która mija gigantyczną mapę okupacji niemieckiej w Europie. W tle jest katedra. Gdyby tak kamerą ruszyć w prawo to zobaczylibyśmy zniszczone budynki. Dlatego w filmie nie ma szerokich planów. Autor nagrania skupił się wyłącznie na detalach, by nie pokazywać nędzy jaką spowodowali niemieccy okupanci. Ponadto warto zaznaczyć, że na filmie nie widzimy też żołnierzy. Na zdjęciach historycznych ich nie brakuje.

W dalszej części filmu zobaczymy ujęcia na katedrę oraz kościół Św. Rocha. Do tego widzimy też „Capitol”, który prawdopodobnie jest kinem lub teatrem. Trudno jednak ustalić jego lokalizację.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Białystok w 1968 roku. Zobacz film o tym jak wyglądała „rzeczywistość” w PRL.

PRL to okres, o którym wiele osób wolałoby zapomnieć. Szczególnie tych, które mają coś za uszami. Jednak warto wspomnieć, że zdecydowana większość ludzi starała się wówczas po prostu przeżyć. Rzeczywistość w Polsce po II wojnie światowej nie była kolorowa. Zapóźnienia rozwojowe wszak odczuwamy niekiedy do dziś. Chociaż nie są one tak odczuwalne jak dawniej. Bardziej objawiają się w wysokich rachunkach. Wtedy ludzie pieniądze mieli, ale nie mogli za nie kupować czego chcieli.

Dla jednych rzeczywistością był zwykły dzień, poświęcony na zajmowanie się domem i opiekę nad dzieckiem, inni natomiast radzili na kolejnych zebraniach PZPR. Pomiędzy nimi byli jeszcze zwykli ludzie pracujący w zakładach pracy, które coś produkowały. Inni byli rolnikami i produkowali sami – żywność, by nie było głodu. Na filmie widać coś jeszcze – spokój ducha wśród ludzi. Socjalistyczne państwo nie obarczało ich problemami ze świata ani kraju. I ludzie nieświadomie żyli sobie tak aż spadła wielka bomba w postaci pustych półek w sklepach i bolesnej transformacji gospodarczej.

Film pokazuje życie Białegostoku w roku 1968. To schyłek czasów Gomułki, który pozostawił po sobie bardzo czarną historię walki aparatu władzy z Polakami. Cenzura, inwigilacja, walka z kościołem, areszty polityczne, brutalne pacyfikacje, ucieczka Żydów z Polski i odebranie im obywatelstwa. Ogólnie mówiąc jeden, wielki kryzys. Jak widać powyższy film był jednym z tych, które słodko uspakajały obywateli, że jest pięknie. Na tym polega właśnie propaganda.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co za piękne widoki! Bielsk Podlaski skąpany w rozlewiskach.

Bielsk Podlaski, malownicze miasteczko położone w sercu Podlasia, przez wielu turystów jest pomijane na rzecz Hajnówki i Białowieży. Tymczasem zwiedzanie go razem z tymi dwoma – daje świetny efekt. Bo oto na południowym wschodnie województwa mamy same przyrodnicze perły, piękną drewnianą architekturę oraz wyjątkowych ludzi, z którymi można zarówno porozmawiać „po swojomu” jak i po białorusku, co jest ewenementem bo nawet na Białorusi ten język zanika na rzecz rosyjskiego.

Przedwiosenna aura sprawia, że krajobrazy wokół Bielska Podlaskiego nabierają wyjątkowego uroku, a rozlewiska rzeki Białej przemieniają okolicę w prawdziwy raj dla obserwatorów ptaków i zwolenników spokojnego wypoczynku na łonie natury. Rozlewiska rzeki Białej, które w okresie wiosennym po dobrej zimie rozlewają się na szerokie obszary, tworzą naturalne labirynty wodne, kusząc widokami miłośników pieszych wędrówek. Woda, zalewając okoliczne łąki, tworzy idealne warunki dla wielu gatunków ptaków, które tu przylatują, aby odpocząć i zbudować gniazda. Tereny te, bogate w różnorodność biologiczną, są nie tylko wspaniałym miejscem do obserwacji fauny i flory, ale również stanowią oazę spokoju i relaksu.

W najbliższym czasie czeka nas też kolejny spektakl. Wiosna to także czas, gdy przyroda obudzi się do życia z zimowego snu, a Bielsk Podlaski i jego okolice zaprezentują się z tej okazji w pełnej krasie. Drzewa i krzewy ozdobią się młodymi, soczysto zielonymi liśćmi, a łąki pokryją się kolorowym dywanem kwiatów. Rzeka Biała, zasilana wiosennymi roztopami, wzbogaci krajobraz o dynamiczny element, dodając scenerii żywiołowości. Będzie przyjemnie ciepło, kolorowo i radośnie od śpiewu ptaków.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jak się zwiedza Podlasie podczas śnieżnej zimy? Ten film to pokazuje.

Podlasie to wielokulturowa i wielowymiarowa kraina, dlatego zwiedzanie jej za każdym razem daje zupełnie inny rezultat. Zupełnie, gdy potrząśniemy kalejdoskopem. Dlatego jak spojrzymy na powyższy film to będziemy mogli zobaczyć jak się zwiedza ten wspaniały region zimą. I to taką pełnokrwistą – z ogromem śniegu. Jak się wtedy prezentują największe atrakcje? Czy da się to wszystko zobaczyć w 2 dni? Ten film na te pytania odpowiada.

Warto dodać, że to co widzicie jest tylko pierwszą częścią, podczas której jednego dnia autor zwiedził zaledwie Tykocin, Supraśl i Białystok. Nie zabrakło spaceru po miastach, zwiedzania zabytków. W Tykocinie niewątpliwie warto jest odwiedzić kościół, który stoi przy głównym rynku. Warto też przejść się wzdłuż rzeki Narew, do której nie dawno dobudowano wygodny chodnik. Nie ma wątpliwości, że miasteczko słynie też z dziedzictwa żydowskiego. Piękna różowo-zielona synagoga i inne budynki wokół stanowią wspaniałe miejsce. Na osobną uwagę zasługuje też klasztor, który często jest pomijany przez wiele osób. A to błąd, bo jest naprawdę ciekawym miejscem.

Jeżeli chodzi o Supraśl, to tu atrakcji nie brakuje nawet na wiele dni. W końcu to uzdrowisko, które swoim kuracjuszom oferuje mnóstwo miejsc do spacerów, zabytki i inne atrakcje. Głównym i najważniejszym miejscem jest Monaster, w którym jest także Muzeum Ikon. Do tego są bulwary, ścieżki do spacerów wokół systemu wodnego rzeki Supraśl, jest też Puszcza Knyszyńska i jej rezerwaty przyrody oraz atrakcje w nich. Jedną z najnowszych jest zagroda z Żubrami w Kopnej Górze obok Arboretum. Jest też Poczopek ze swoim Silvarium i Krynki z rondem jak w Paryżu i ogromnym cmentarzem żydowskim.

Na koniec zostawiamy Białystok. To miasto, o którym można się rozpisywać na wiele stron. Dlatego przypomnijmy najważniejsze atrakcje w centrum miasta: Pałac Branickich z ogrodem, katedra, Rynek Kościuszki, Planty, Opera, Kościół Św. Rocha, dawne fabryki, a nawet drewniane domy.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To dzikie tereny Górnej Narwi. Mieszkają tu tylko nieliczni.

Pewnie wiele razy przejeżdżaliście przez tą miejscowość, nawet nie wiedząc jak piękna i dzika to okolica. Koźliki to jeden z wielu punktów na mapie prowadzący z Zabłudowa do Bielska Podlaskiego. Miejscowość położona jest niedaleko za Rybołami w Dolinie Górnej Narwi. Żyją tam półdzikie konie, czerwone krowy będące gatunkiem w odbudowie (w rolnictwie zanikła na rzecz bardziej wydajnych) oraz takie ptaki jak czajki, rycyki, dubelty i krwawodzioby. Warto tam się wybrać zwiedzając wschodnią Białostocczyznę.

Teraz, gdy jest zima możemy obserwować tam przepiękne rozlewiska. Szczególnie, że nie brakowało śniegu, więc poziomy rzek są naprawdę wysokie. A to wszystko wkrótce przyciągnie mnóstwo ptaków, gdy tylko zrobi się cieplej. Pierwsze już na Podlasie przylatują z dalekich, ciepłych krajów. Zarówno w Dolinie Górnej Narwi jak i w wielu innych miejscach – takich jak Biebrzański Park Narodowy czy Narwiański Park Narodowy – będziemy mogli każdego poranka obserwować niesamowite widowisko.

Promienie słoneczne będą nie tylko nagrzewać otoczenie, ale też nadawać mu przepięknych barw. Na dzikich terenach, gdzie nie ma hałasu miejskiego zgiełku będziemy słyszeć tylko naturę. Nie zabraknie kukania kukułki, śpiewu słowików, trylu dzierlatki, klangoru żurawi, krzyku orlika czy klekotania bociana. Oprócz tego nie zabraknie też szumu wody i wiatru. Wystarczy ciepło się ubrać, wziąć podręczny, materiałowy fotel, rozsiąść się wygodnie patrzeć i słuchać.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Zenon Martyniuk – Będę zawsze tam gdzie Ty

Zenon Martyniuk nie marnuje czasu. Po premierze świetnego kawałka „Dziki zachód” wypuścił kolejną nowość. Tym razem na teledysku możemy zobaczyć jak wspólnie z żoną Danutą spędza miło czas w pięknej, wielka rezydencji. Po architekturze sądząc akcja dzieje się w USA – podobnie jak poprzednia piosenka. Tyle, że teraz nie mamy już dzikiego zachodu, a klimat niczym z hitowego serialu lat 90. Dynastia. Zenon to Blake, a Danuta to Alexis? Oj chyba nie. Na osobną uwagę zasługuje też piesek państwa Martyniuk, który doskonale sprawdza się w roli małego figlarza.

Cała piosenka to w zasadzie jedno wielkie wyznanie miłosne. I tu pozytywna zmiana. Pokazanie własnej żony i wyznanie jej miłości przed milionami widzów to niezwykły gest. To miło patrzeć jak miłość pomiędzy Zenonem a Danutą rozkwita. Niech to daje innym  przykład. Już niedługo walentynki, zatem wiele osób może sobie dzięki tej piosence przypomni jak powiedzieć drugiej osobie – kocham Cię. Warto też robić to na co dzień, a nie tylko od święta.

Można też śpiewać za refrenem piosenki – będę zawsze tam gdzie Ty, to wiem na pewno. Świat jest piękny wtedy gdy, gdy jesteś ze mną. Z Tobą chcę na jawie śnić, bez Ciebie nie ma nic. Tylko z Tobą pragnę być. Autorem tego tekstu jest Marzanna Zrajkowska, muzykę skomponował Marek Zrajkowski. Te nazwiska być może nie mówią niektórym nic. Warto wspomnieć, że Pani Marzanna to autorka wielu tekstów, które stały się hitami, gdy zaśpiewał je Zenon Martyniuk. Pani Marzanna z Panem Markiem tworzą natomiast zespół Kolor. Także warto posłuchać.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Piękne widoki na rzekach! Gdzie są najlepsze rozlewiska?

Obfita zima spowodowała, że rzeki wypełnione są wodą. To dobra informacja dla wszystkich, którzy chcą obserwować piękne widoki. W Podlaskiem utworzyły się rozlewiska. Szczególnie niesamowicie wygląda to tak, gdzie Biebrza łączy się z Narwią. Ale nie tylko tam jest pięknie. Warto zobaczyć też rozlewiska Narwi na południu województwa. Podobnie sprawa ma się z Bugiem – tam również jest na co popatrzeć.

Strękowa Góra, Ruś, Wizna, Grądy-Woniecko – to miejscowości, które warto odwiedzić – by spoglądać na pięknie widoki. Samo ujście Biebrzy do Narwi znajduje się w Kalinówce. W samej Wiźnie jest natomiast taras widokowy. Ciekawym miejscem jest też Osada Wydmowa. Jednak wszystkie z nich bije na głowę Grądy-Woniecko, gdzie będziemy mogli podziwiać rozlewiska z wąskiej drogi szutrowej – zalanej po obu stronach. Należy jednak pamiętać, by nie próbować wszędzie dojeżdżać samochodem, bo może o się skończyć zatopieniem go w grząskim gruncie. Zdecydowanie lepiej dojechać do jednego punktu (na przykład do miejscowości Ruś – która jest bezpośrednio przy drodze Łomża – Białystok), a dalej zwiedzać pieszo.

Rozlewiska przyciągają nie tylko ludzi, ale też ptaki. To doskonałe dla nich warunki. Rozlewiska są dla nich jak jedna, wielka stołówka. Toteż na Biebrzy, Narwi, ale też innych rozlewiskach będziemy mogli obserwować gatunki, które są tylko przelotem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Nowa zagroda z żubrami robi furorę. Odwiedzają ją tłumy!

Dopiero co została otwarta, a już z miejsca stała się hitem. Mowa tu o zagrodzie z żubrami w Kopnej Górze koło Supraśla. Na rozległym terenie możemy spotkać cztery żubry i przyjrzeć się im naprawdę z bliska! Co ciekawe – zwierzęta chętnie pozują do zdjęć. Widać, że obecność człowieka nie drażni ich. Czują się bezpiecznie – i o to chodzi. Dodatkowo mają sporo miejsca. Jeżeli porównamy to chociażby z białostockim zoo, gdzie wybiegi – nawet dla dużych zwierząt są małe. Tu – w Kopnej Górze – żubr ma wystarczająco miejsca, by królować. Tak jak wspomnieliśmy, obecnie są tu 4 sztuki. Docelowo będzie 10 osobników. Natomiast miejsca jest tyle, że pomieści ich jeszcze więcej – gdy będą się rozmnażać.

Na terenie znajduje się też 2-pietrowa wieża widokowa, z której doskonale widać cały teren. Można wejść schodami, a można też wjechać windą. Warto jednak pamiętać, że to teren leśny. Teraz zimą – potrzeba solidnych butów, by tam się poruszać – o czym przekonali się niektórzy zwiedzający – w sportowym, jasnym obuwiu.

Wycieczka do zagrody powinna być częścią większego zwiedzania. Najlepiej odwiedzić Supraśl, pobliskie rezerwaty przyrody, Kopną Górę – gdzie oprócz zagrody jest jeszcze przepiękne arboretum. A także warto zobaczyć Poczopek i tamtejsze Silvarium. Zwieńczeniem całej wycieczki powinny być Krynki. Warto wiedzieć, że w przyszłości te tereny będą jeszcze bardziej dostępne dla turystów, Obecnie najlepszy środek transportu to samochód, jednak nie brakuje też na szlaku rowerzystów. Dodatkowo za jakiś czas będą mogli oni po tej trasie poruszać się ścieżką rowerową – a nie jak dotychczas miksem leśnych dróg i ruchliwej drogi wojewódzkiej. Ponadto w planach jest reaktywacja kolejki, leśnej – wąskotorowej. Ale to już melodia przyszłości.

Do tego czasu – koniecznie odwiedzajcie żubry. To wyjątkowa okazja, by zobaczyć je naprawdę z bardzo bliska!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Kultowy „ksiądz” z U Pana Boga zaprosił do siebie. Jak mieszka?

Może to być dla Was zaskoczeniem, ale znany z roli księdza z serii filmów „U Pana Boga…” Krzysztof Dzierma… nie jest zawodowym aktorem. W Białostockim Teatrze Lalek był kompozytorem. Jak pamiętamy z filmów – jako ksiądz – trenował organistę. Jak widać – nie musiał specjalnie tego grać. Krzysztof Dzierma jest twórcą muzyki ponad dwustu spektakli teatralnych w całej Polsce oraz filmów. Jak jednak widać z dzieł Jacka Bromskiego, umiejętności aktorskich mu nie brakuje. Legendarny proboszcz, to także wykładowca w Akademii Teatralnej.

Tym razem Krzysztof Dzierma zaprosił ekipę „Zasilanych” do swojego domu, gdzie mieszka ponad 30 lat. To miejscowość Podjałówka. Opowiedział jak to „u starego pierdziela wiecznie jest niedziela”. Inaczej mówiąc beztrosko spędza czas w Puszczy Knyszyńskiej. Nie będziemy opowiadać całości, zachęcamy do obejrzenia w filmie powyżej.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co za film! Białystok w latach 90. Kompletnie nie do poznania.

Ktoś, kto nie żył w Białymstoku w latach 90. mógłby pomyśleć, że na powyższym filmie to zupełnie inne miasto. Tymczasem autor nagrania – Mirek Italia – nagrał stolicę ówczesnego województwa białostockiego podczas jazdy fiatem 126p. Po drodze jadąc przez Rynek Kościuszki i Lipową nagrał świat, który już dziś nie istnieje.

Wycieczkę zaczynamy od ronda przy ul. Pałacowej. Na jezdni takie pojazdy jak fiat 126p, żuk, star – zdecydowanie takie, które dziś trudno napotkać. Później wjeżdżamy ul. Kilińskiego – gdzie zamiast hotelu mamy odrapaną i wymagającą remontu kamienicę. To dawna siedziba Gazety Białostockiej. Nawet do remontu uchowały się resztki napisu na fasadzie. Później mijamy nieistniejący już przystanek pod Kinem Ton, którego nie ma, na jezdni, której też już nie ma. W tle szary budynek, który dziś wygląda zdecydowanie inaczej. To obecnie siedziba Nie Teatru. Warto jeszcze wspomnieć o czerwonym jelczu, który zabierał z przystanku pasażerów. Akurat KZK to firma, która nadal istnieje i jest to pokłosie strajków kierowców z lat 90. Białystok wówczas przez pewien czas był bez komunikacji miejskiej. Dlatego do dziś – istnieją trzy firmy: KZK, KPK i KPKM. Takie rozwiązanie ma pozwolić uniknąć paraliżu w razie ponownego strajku.

Dalej mijamy Rynek Kościuszki i budynki, które zdecydowanie inaczej się już prezentują. Samochód jedzie jezdnią, która służy dziś za deptak. Na witrynach sklepowych takie nazwy jak Kodak czy Big Star. Inaczej mówiąc – prawie nie było knajp, restauracji czy dyskotek. Mieliśmy za to sklepy z odzieżą czy usługami. W dalszej części można zobaczyć też przystanek pod ratuszem, który również już nie istnieje. W oddali zielony skwerek, który zlikwidowano. Pozostało kilka drzew, bo protestowali mieszkańcy. Docelowo miało ich nie być.

Najmniej zmieniła się sama ul. Lipowa. Odświeżono tam fasady budynków, wymieniono nawierzchnię, ale generalnie dziś jest tam bardzo podobnie. W ostatnich ujęciach widzimy dworzec PKS – bez galerii i bez węzła intermodalnego. To akurat też zmieniło się dopiero w ostatnich latach.

Patrząc jednak na wszystko – widać jak na dłoni, że Białystok przeszedł gigantyczną przemianę. Oczywiście – najwięcej dała przebudowa Rynku Kościuszki w 2010 roku i remonty fasad. Warto jednak zauważyć, że nie ma już takich samochód jak dawniej. Jako społeczeństwo jesteśmy bogatsi niż w latach 90. Może tylko zastanawiać – czy nadal obawa przed strajkami jest tak duża, by trzymać rozwiązanie z lat 90. dot. komunikacji miejskiej. Ale to już temat na inną dyskusje. Tymczasem upajajmy się klimatem lat 90.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Biebrzański i Narwiański. Parki Narodowe rowerem to wspaniała przygoda!

Za oknem jeszcze leży śnieg, a już wiele osób myśli o rozpoczynaniu sezonu na rower. Wbrew pozorom wystarczy ciepłe ubranie i można jeździć cały rok. W Podlaskiem jednak to jeszcze nie ten etap. W samym Białymstoku dróg rowerowych zimą się nie odśnieża, a jazda ulicami rowerem jest bardzo niebezpieczna, bo kierowcy samochodów nadal są święcie przekonani, że tylko oni mają prawo poruszać się jezdnią, przez co dochodzi do bardzo wielu wypadków i potrąceń – nawet ze skutkiem śmiertelnym. To wszystko pokazuje jak wiele jeszcze musimy zmienić, by rower był przyjemnością całoroczną, bo pogoda to akurat problem najmniejszy.

Wracając do tytułu – dziś mowa będzie o Biebrzańskim i Narwiańskim Parku Narodowym. Oba są cudownym miejscem dla rowerzystów. Szczególnie bezpiecznym, ze względu na drogi rowerowe i praktyczny brak ruchu samochodowego na wiejskich drogach w okolicy. I tak jadąc z Białegostoku możemy drogą rowerową i ogólnie bezpiecznie – drogami wiejskimi dojechać do Narwiańskiego Parku Narodowego. W sezonie – do Śliwna, w którym przeprawimy się pływającymi platformami poprzez kilometrową kładkę do Waniewa. Tu o sukcesie decyduje fakt – czy akurat jest wystarczająco wody w Narwi, by móc tą platformą się przeprawiać. Jeśli nie ma, to w miejscowości Bokiny jest most. Po drodze koniecznie powinniśmy odwiedzić Waniewo (albo od razu z Kładki, albo jadąc z Bokin), a następnie Kurowo – gdzie znajduje się siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego i kolejna kładka do zwiedzania. Jest też ośrodek edukacji.

Dalej powinniśmy udać się przez Jeżewo do Tykocina. Tu też czeka nas dogodny dla rowerów dojazd. Następnie trzeba się kierować na miejscowość Tatary, by spokojną wiejską drogą dojechać aż do Strękowej Góry, gdzie podziwiać można wspaniałe widoki. Wiosną będą tam niesamowite rozlewiska. Szczególnie, że zima była mocno śnieżna. Następnie możemy wjeżdżać do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Przed nami podróż Carskim Traktem aż do miejscowości Osowiec-Twierdza, gdzie zwiedzać możemy wspomnianą Twierdzę (z przewodnikiem) oraz kładki i bunkry. Kolejne odcinki drogi to Goniądz – gdzie nie powinniśmy sobie odmawiać wspinaczki na okoliczną górę. Możemy też obejrzeć stary młyn. Potem w Dolistowie Starym przejedziemy po moście nad Biebrzą.

W ostatnim etapie tej wspaniałej podróży pojedziemy wzdłuż rzeki aż do miejscowości Jaminy. Ostatnia prosta to kierunek Białobrzegi i Augustów, z którego można wrócić razem z rowerem – pociągiem do Białegostoku. Wycieczkę można rozbić na 2 dni, bo cała trasa to 160 km. Jeżeli chcecie na spokojnie pozwiedzać i nie spędzić w siodełku całego dnia.

Partnerzy portalu:

Ciężka zima na Suwalszczyźnie w 1978 roku. Mieszkańcy byli przyzwyczajeni.

Ciężka zima na Suwalszczyźnie w 1978 roku. Mieszkańcy byli przyzwyczajeni.

Suwalszczyzna to miejsce specyficzne. Tam określenie „polski biegun zimna” nie powstało na potrzeby marketingowe. To stwierdzenie faktu. Specyficzne położenie Suwałk powoduje, że jak już tam nawieje mrozu, to ten się utrzymuje bardzo długo. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź tkwi w geografii, historii i klimatologii tego regionu.

Po pierwsze Suwałki leżą na północnym wschodzie Polski, blisko granicy z Litwą i Białorusią. To miejsce, w którym polarne masy powietrza z Syberii i Arktyki napotykają cieplejsze masy powietrza z zachodu i południa. Ta mieszanka powoduje, że temperatury w Suwałkach mogą gwałtownie spaść, szczególnie w okresie zimowym. Następny ważny czynnik to topografia regionu. Na Suwalszczyźnie znajdują się wzniesienia. Najwyższe osiąga 275 m n.p.m., a najniższym punktem w Parku jest jezioro Postawelek (146 m n.p.m.). Tak duże zróżnicowanie wysokości względnych jest rzadko spotykane w Polsce północnej. To wszystko wpływa na procesy termiczne w okolicy. Wzniesienia te działać mogą jak naturalna bariery, zatrzymując zimne powietrze nad obszarem Suwałk, co sprawia, że temperatura spada jeszcze bardziej.

Dlatego taka zima jak na powyższym obrazku nikogo tam nie dziwi. Wszyscy, którzy mieszkają w Suwałkach i okolicach po prostu muszą uwielbiać niskie temperatury. Także piękne krajobrazy. Jest to także raj dla miłośników zimowych sportów, takich jak narciarstwo i snowboard.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Augustów piękny nie tylko latem. Oto, dlaczego warto tam wybrać się także zimą.

Augustów to letnia stolica Polski, w ciepłych miesiącach przeżywa prawdziwe oblężenie. Bardzo popularne są plaża miejska, bulwary, wyprawy statkiem, Kanał Augustowski i wiele innych miejscówek – nad Rzeką Nettą, Jeziorem Białym i innych. Teraz jednak wszystko zasypane jest śniegiem. Czy to oznacza, że nie warto do Augustowa się wybierać? Otóż warto!

Zima całkowicie odmienia oblicze przyrody. Jej biel i cisza dodają scenerii niezwykłej magii. Zamarznięte jeziora, pokryte śniegiem drzewa, a także rzeki płynące leniwie wśród śnieżnych brzegów tworzą krajobrazy, które zapierają dech w piersiach. Spacerowanie po zaśnieżonym lesie czy wzdłuż rzeki, gdzie jedynym dźwiękiem jest skrzypienie śniegu pod butami, to wyjątkowe doświadczenie, które pozwala na chwilę uciec od codziennego zgiełku. Las zimą, choć wydaje się uśpiony, to doskonałe miejsce na piesze wędrówki czy obserwację zwierzyny, która inaczej zachowuje się w chłodniejszych miesiącach.

Zimowy pejzaż nad wodą czy w lesie to raj dla fotografów. Światło odbijające się od śniegu, kontrasty między bielą śniegu a ciemnymi kształtami drzew i krystalicznie czyste, mroźne powietrze sprawiają, że nawet amatorzy mogą uchwycić niepowtarzalne zdjęcia. Również miłośnicy przyrody znajdą coś dla siebie – zimą można zaobserwować ślady zwierząt, ptaki zimujące nad wodą czy zamarznięte formacje lodowe. Miejsca typowe dla letniego wypoczynku zimą oferują unikalną atmosferę spokoju i odosobnienia. Można tu znaleźć ciszę i spokój, nieobecne podczas letniego zgiełku. To idealne warunki do zanurzenia się we własnych myślach. Szczególnie do tego nadaje się sanktuarium w Studzienicznej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Piękno Bugu i Drohiczyna bije z tego filmu. Aż chce się lata.

Za oknem nasypało śniegu tyle, że dookoła leżą ogromne zaspy. Sytuacja niewiele się zmienia od kilku dni. To powoduje, że niektórzy odczuwają już zmęczenie zimową aurą. Odśnieżanie aut, skrobanie szyb, ubieranie wielu warstw. Aż człowiek zatęsknił za czasami, by wyjść na zewnątrz w krótkich spodenkach (lub przewiewnej spódnicy)  oraz w t-shircie. Na ten cudowny moment musimy jeszcze poczekać, a do tego czasu możemy pooglądać filmy. Jeden z takich, na który warto zwrócić uwagę to powyższy – dotyczący Drohiczyna.

Patrząc na województwo podlaskie i to co oferuje turystom, to trzeba przyznać, że Drohiczyn wcale nie jest gorszy od Tykocina – który w ostatnich latach tłumnie odwiedzany jest przez turystów. Zestawiamy te dwa miasta, bo powstały w podobnym czasie. Drohiczyn w 1429 roku, a Tykocin w 1425 roku. Warto wiedzieć, że te pierwsze jest dawną stolicą województwa. Niestety została zdegradowana działaniami rusyfikacji w XIX wieku. Dawna stolica województwa, do której zjeżdżano do szkół, na sejmiki i sądy, przekształciła się w prowincjonalne miasteczko bez perspektyw rozwoju, oddalone od nowych szlaków komunikacyjnych. Dzieło zniszczenia dokonało się tak mocno, że niewiele się zmieniło do dziś. Co prawda przez Drohiczyn przebiega droga krajowa numer 62, a także niedaleko jest droga krajowa 19. Planowana modernizacja tej drugiej i podniesienie jej rangi do ekspresowej, być może da tchnienie nowego życia także i w dawną stolicę.

Po tylu latach bycia prowincjalnym miasteczkiem, los nie odwróci się, nawet z ekspresówką, ale zyski z turystyki będzie można pomnażać. Oczywiście o ile wcześniej zaplanuje się wiele działań w tej kwestii. Póki co, to niewiele tam się dzieje. Na pewno przyciągają latem spływy kajakowe i sama rzeka Bug. Są też miejsca widokowe i sporo miejsc do wędrówki i jazdy rowerem, ale o sile przyciągania decyduje też baza noclegowa, gastronomiczna, rozrywkowa, a także dostęp do SPA, basenów, saun – które sprawiłyby, że Drohiczyn nie byłby miasteczkiem atrakcyjnym tylko w dzień. Trzeba jednak wiedzieć, że takie coś możliwe jest, gdyby ktoś chciał zainwestować w turystykę duże pieniądze. Tymczasem w Polsce – władze samorządowego i rządowe nie traktują tej gałęzi gospodarki zbyt poważnie. Nie widać kompleksowych i przemyślanych działań. A tymczasem w niektórych krajach – o wielkości Podlaskiego – turystyka jest bardzo ważną częścią PKB.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Cała Puszcza Białowieska będzie parkiem narodowym? Ten film pokazuje argumenty przeciwników.

W ostatnim czasie pisaliśmy o tym, że nadchodzi wiatr zmian w Puszczy Białowieskiej. Po zmianie rządu, nowa minister środowiska odwiedziła Podlaskie, a dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego pożegnał się ze stanowiskiem. Wiele wskazuje na to, że nie skończy się na wymianie osoby na stołku. Od dawna istnieje plan, by cała Puszcza Białowieska została parkiem narodowym. Teraz polska strona kompleksu podzielona jest na 4 obszary – należące do Parku, a także do trzech nadleśnictw.

O postulat, by cała Puszcza była parkiem narodowym zabiega otwarcie stu naukowców, którzy apelowali o to jeszcze do premiera Mateusza Morawieckiego. Pomijając już argumenty związane z ochroną przyrody, zwolennicy tego pomysłu uważają, że obecnie wpływy ze zrównoważonej turystyki przyrodniczej przewyższają zyski z eksploatacji lasu. Istnieje nawet sondaż, który mówi, że 84 proc. Polaków chciałoby ażeby Puszcza Białowieska w całości była Parkiem Narodowym.

Przyjrzyjmy się argumentom przeciwnym. Te są wyłożone dokładnie w powyższym filmie. Generalnie – rozważane jest w nim – co dokładnie należy chronić – zwierzęta i ptaki kosztem roślin czy rośliny kosztem zwierząt. Wiadome jest, że uciążliwość życia w danym miejscu spowoduje migrację zwierząt. Brak ochrony roślin i pozostawienie regulacji naturze samej w sobie miałoby spowodować negatywne dla zwierząt konsekwencje i dla samej Puszczy. Z drugiej strony brak ochrony i pozostawienie „przypadkowi” czy też bycie na łasce zjawisk atmosferycznych ma przesądzać o potrzebie ochrony przez człowieka. Konkluzja jest taka, by utrzymać pewien „kompromis”, w którym człowiek będzie mógł ingerować w przyrodę. Za tym słowem kryje się możliwość wycinki lasów jak do tej pory.

O ile z takimi argumentami się nie zgadzamy, toteż chcielibyśmy, byście sami wyrobili sobie opinie w tej sprawie. Dlatego zachęcamy do obejrzenia filmu przeciwników tworzenia Parku Narodowego z całej polskiej Puszczy Białowieskiej. Warto jednak pamiętać, że zakaz nałożony na wycinki w Puszczy Białowieskiej poskutkował tym, że nadmiernie eksploatowano Puszczę Knyszyńską, która nie jest objęta zwartą ochroną. Są tam konkretne rezerwaty przyrody i inne formy przyrody. Warto jednak podkreślić, że i tu dotarł wiatr zmian. Tymczasowo nakazano wstrzymać lub ograniczyć wycinkę w wielu polskich kompleksach leśnych – w tym w Puszczy Knyszyńskiej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Kraina Otwartych Okiennic nigdy się nie nudzi! Jest tam już trochę inaczej.

Jeżeli dawno nie byliście (albo nigdy) w Socach to będziecie stąpać po współczesnej kostce brukowej. Wcześniej ulica była wyłożona tak zwanymi „kocimi łbami”. Klimat był niesamowity, ale przeszkadzało to wszystkim – zarówno mieszkańcom jak i odwiedzającym. Jazda po kocich łbach samochodem to prawdziwa udręka. Więc mamy coś za coś. Na szczęście ludzie przyjeżdżają do Soc, Puchłów, Trześcianki i wielu innych okolicznych miejscowości dla otwartych, pięknie zdobionych okiennic i ornamentów, a nie by stąpać kocimi łbami.

Nazwa „Soce” – pochodzi od socenia – czyli sączenia. Pierwsi osadnicy napotkali źródełko i założyli w jego okolicy dzisiejszą wieś. Starsi mieszkańcy porozumiewają się we wsi tak zwanym „chachłackim”, „swoim” lub „prostym”. Nauka kategoryzuje tą gwarę do języka północno-ukraińskiego lub zachodnio-poleskiego. Mimo to ludność ta nie zdołała wykształcić ukraińskiej tożsamości narodowej, co zdaje się być symptomatyczne z racji położenia geograficznego Soc i historii regionu, zaś w spisach powszechnych deklarowana jest tu białoruska przynależność narodowa. Obecnie, z racji nowych pokoleń niwelują się już różnice językowo-kulturowe, które przez wieki kształtowały mapę kulturową północnego Podlasia.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlasie zimą. Zamarznięte piękno i dzikie zwierzęta na wyciągnięcie reki.

Zimowy krajobraz Podlasia to spektakularne połączenie surowego mrozu i niepowtarzalnego piękna. Kiedy termometry pokazują 20 stopni poniżej zera, natura przybiera zupełnie nową postać. Wszystko wokół zamienia się w krystaliczny świat, gdzie drzewa pokryte szronem tworzą bajkowe sceny, a pola i łąki zamieniają się w lśniące połacie śniegu.

Warunki zmuszają dzikie zwierzęta do zmiany swoich zachowań. Z lasów na otwarte przestrzenie wyłaniają się liczne gatunki zwierząt w poszukiwaniu pożywienia. Nie brakuje króla podlaskiej kniei – żubra. To idealny czas dla miłośników natury i fotografów, aby podziwiać te dzikie stworzenia w ich naturalnym środowisku. Rano, gdy słońce wschodzi, rozświetlając mroźne krajobrazy, można też zaobserwować sarny, jelenie czy dziki, które ostrożnie przemierzają śnieżne pola. Jeżeli będziemy mieli trochę szczęścia to napotkamy również wilki.

Jeżeli zdecydujemy się na wycieczkę, warto bardzo ciepło się ubrać. Podczas wyprawy w teren odpowiedni strój jest kluczowy. Blisko pól wieje wiatr, a gdy jesteśmy niedaleko rzeki, to zimno będzie spotęgowane od wilgoci. Aby cieszyć się pięknem zimowej przyrody bez ryzyka przemarznięcia, należy pamiętać o kilku warstwach ubioru. Przyda się bielizna termoaktywna, która odprowadzi wilgoć z ciała. Do tego izolująca swetrem czy polarem, a na na to jeszcze wodoodporna kurtka. Ważne jest też mieć czapkę, rękawicę, ciepłe zimowe i wodoodporne buty. Nie ma co też wzgardzać termosem z herbatą i czymś słodkim. Taka wyprawa energię i ciepło będzie z nas wysysać powoli, ale skutecznie. Mimo wszystko dla takich widoków jakie mamy – warto.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ależ się działo! Zobacz co robiła młodzież i się zainspiruj.

Czasy mamy takie, że jak nie komputer i komórka to telewizor są tymi „umilaczami” czasu. Dlatego powyższy film pokazuje, że nie tylko warto wyjść poza ekran i zrobić coś konkretnego, namacalnego, ale także można się zainspirować działaniem innych i odnaleźć w sobie nową pasję.

Tworzenie odzieży czy fotografowanie – „jak dawniej”, nagrywanie muzyki, taniec czy bycie DJ-em, robienie graffiti – to propozycje, z których mogli skorzystać młodzi ludzie w podlaskich instytucjach kulturalnych w swoich gminach – Goniądzu, Sokółce, Hajnówce czy Białymstoku. Warto zauważyć, że były tu propozycje związane z nowoczesnością jak i dawnymi czasami. Warto było się dowiedzieć jak dawniej przy pomocy nici i innych narzędzi – tworzono odzież. Tak samo można było się nauczyć robić fotografię tak, gdy czyniono to przed erą aparatów cyfrowych.

Z nowocześniejszych zainteresowań – uczestnicy poznawali tajniki studia nagraniowego, w którym można było nagrać na przykład utwór hip-hopowy, a następnie go zmiksować z muzyką. Młodzież mogła też się wcielić w ulicznych artystów – malując graffiti. Inna grupa natomiast nauczyła się jak umilać czas – grając profesjonalnie muzykę na imprezach. W Hajnówce natomiast z racji koegzystowania ze sobą Polaków i Białorusinów – uczono się wielokulturowości między innymi poprzez taniec.

Wspaniałe inicjatywy zasługują na promowanie ich. Niech też będą inspiracją dla Was i dla Waszych pociech – co można robić w czasie wolnym, by nie ślęczeć przez ekranem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Powstał raport Straży Granicznej. W pełni potwierdza to co pisaliśmy o zaporze.

W maju 2023 roku w jednej z publikacji pytaliśmy czy wszyscy zostaliśmy oszukani, bo zapora na granicy nie działa. Na potwierdzenie tej tezy podaliśmy liczby. Okazało się, że Straż Graniczna stworzyła wewnętrzny raport, który potwierdza to co pisaliśmy. O dokumencie poinformowała Gazeta Wyborcza.

Jak podawaliśmy w maju: 60 proc. średniej osób odnotowanych na polskiej i niemieckiej granicy – zostaje zatrzymana w Niemczech. To więcej niż połowa! Tymczasem raport Straży Granicznej, a konkretnie Biura Analityczno-Sytuacyjnego Komendy Głównej Straży Granicznej pod tytułem: „Presja migracyjna z Białorusi do Polski, Litwy i Łotwy na granicy zielonej w okresie od 1 stycznia do 17 września 2023 r.” mówi, że zapora była skuteczna w ponad 60 proc. (złapano ponad 17 tys. migrantów, przeszło prawie 13 tys.). Jednak należy zauważyć, że większość migrantów podejmowała więcej niż jedną próbę nielegalnego przejścia.

W maju pytaliśmy „Czy wszyscy zostaliśmy oszukani”. Dziś odpowiedź jest już znana i oficjalnie potwierdzona. Tak, poprzedni rząd wszystkich nas oszukał. Zapora na granicy polsko-białoruskiej nie spełnia swojego zadania. Stalowy, 5,5 metrowy płot z elektroniką, dzięki której można monitorować granicę w czasie rzeczywistym kosztowała 1,6 miliarda złotych. Samorządy oszacowały też zniszczenia w związku z budową tej zapory na dodatkowe 400 milionów złotych. W czasie budowy Polacy nie mieli możliwości zbliżania się do granicy. Na przygranicznych ternach zwiększono kontrole pojazdów – zaglądając do bagażników. W lasach ludzie zaczęli odnajdywać pierwsze zwłoki, wycieńczonych migrantów, którzy złapani na granicy zostawali wypychani z powrotem na Białoruś. “Szczęściarze” wypełniali szpital w Hajnówce, czy ośrodek dla cudzoziemców.

Cały nasz artykuł z maja tutaj:

http://podlaskie.cyfryzacja.eu/czy-wszyscy-zostalismy-oszukani-zapora-na-granicy-nie-dziala-liczby-nie-klamia/

 

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Prawdziwa petarda od Zenka na koniec roku. „Dziki Zachód” to już nie disco polo.

Zenek Martyniuk i jego grupa Akcent zaskoczyli najnowszym utworem na koniec 2023 roku. 29 grudnia miała miejsce premiera klipu „Dziki Zachód”. Przyzwyczajeni do tanecznych i skocznych rytmów disco polo mogą być zaskoczeni, bo najnowszy kawałek do disco polo raczej nie da się zaliczyć. Tym razem kowboj Zenek poszedł w country. Efekt? Piorunujący! Szczególnie, gdy słucha się tego w zestawieniu z profesjonalnym klipem nagranym w USA, w okolicach Phoenix w Arizonie.

Można podziwiać Zenka z gitarą ubranego niczym przystojny kowboj, któremu towarzyszy piękna kobieta. Przechadzają się oni po amerykańskim miasteczku z XIX-wieku. Można tez podziwiać przepiękne, galopujące konie. Czy refren będzie zapamiętany? A brzmi on tak: Na koniec świata wyruszymy dziś, za piękną wodą spełnimy nasze sny. Na dziki zachód w świetle pięknych gwiazd, zaczniemy nowy rozdział nazwany Ty i Ja. Pierwsze testy jak to się śpiewa wiele osób będzie mogło zrobić już w noc sylwestrową.

Nie mamy wątpliwości, że Dziki Zachód będzie hitem. Podziwiamy, że Zenek Martyniuk ze statusem ogromnej gwiazdy nie spoczął na laurach tylko dalej, cyklicznie wypuszcza nowe utwory. Trzymamy kciuki, by takich utworów było jak najwięcej!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Powstał film o jednej z ulic w Hajnówce. Co w niej takiego wyjątkowego?

Ulica Wierobieja w Hajnówce doczekała się filmu na własny temat. Co takiego ma w sobie? Zacznijmy od tego, że ul. Księdza Ignacego Wierobieja nie jest jedną z głównych. Odchodzi  od głównej drogi, a dokładnie od ronda św. Jana Pawła II i prowadzi do bocznej ul. Stefana Batorego. Natomiast sama uliczka jest wyjątkowa. Panuje na niej specyficzny klimat, który przenosi nas czasie do wczesnych lat. 90. Stare budynki, pstrokate szyldy i bardzo gęsta i wąska zabudowa.

Ulica jest tak wyjątkowa, że w Hajnówce obchodzi się Dzień Ulicy Wierobieja (świętowano je 6 sierpnia) Z tejże okazji powstał również powyższy film. Usłyszeć można wspomnienia od kilku osób, które są z nią w jakiś sposób związane. Warto dodać, że to jedna z najstarszych ulic w Hajnówce – leży w dawnej dzielnicy żydowskiej. Kiedyś była to Targowa, później Buczka. Było to miejsce, które tętniło życiem zarówno przed wojną jak i długo po wojnie. Stąd inicjatywa, by przywrócić jej czasy świetności. Uczyniono starania, by ulica stała się atrakcją turystyczną. Trzeba przyznać, że to wyjątkowa i świetna inicjatywa.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Branicki ściągnął siostry z Francji, by opiekowały się chorymi w Białymstoku

Białystok, miasto o bogatej historii, od dawna stanowi ważny punkt na mapie medycyny polskiej. W 1987 roku Marian Szamatowicz – ginekolog, położnik, profesor nauk medycznych, dokonał pierwszego w Polsce udanego zabiegu zapłodnienia człowieka metodą in vitro. Miało to miejsce w naszym mieście. Wcześniej dr Irena Białówna – wybitna lekarz pediatra, społeczniczka, żołnierz Armii Krajowej oraz więźniarka niemieckich obozów koncentracyjnych w historii Białegostoku i medycyny zapisała się jako wybitna postać.

Po wkroczeniu Armii Czerwonej prowadziła szpital dziecięcy przy ul. Fabrycznej. Po zajęciu miasta przez Niemców, latem 1941 r., szpital ten znalazł się na terenie getta. Chore dzieci ewakuowano na ul. Warszawską. Irena Białówna wraz z Anną Ellert starały się zapewnić tam opiekę i pomoc medyczną zarówno dzieciom polskim, jak też żydowskim i zagubionym podczas działań wojennych dzieciom obywateli ZSRR. Irena Białówna prowadziła również zakazany przez okupanta zakład opiekuńczy dla maluchów przy szpitalu, a dla dzieci powyżej 3 lat – drugi, przy ulicy Sitarskiej.

W czasach epoki oświecenia, gdy Białystok był miastem prywatnym Jana Klemensa Branickiego, dzięki fundacjom jego rodu, Białystok zyskał swoje pierwsze szpitale. Parafialny i żydowski były kamieniem milowym w historii opieki zdrowotnej miasta, zapewniając wsparcie dla potrzebujących. W tym okresie miasto stało się również domem dla zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia. Te specjalnie przeszkolone w opiece nad chorymi siostry odegrały kluczową rolę w rozwoju lokalnej służby zdrowia.

To dzięki staraniom Branickich, na dworze pojawili się także wybitni medycy, wśród których prym wiedzie Jakub Feliks de Michelis. Ten znakomity chirurg i położnik założył w Pałacu Branickich Instytut Akuszerii, jeden z nielicznych w ówczesnej Rzeczpospolitej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Nowe Centrum Przesiadkowe w Białymstoku działa tak, że można się pogubić!

Niektórzy mogą pojechać w złym kierunku, gdy będą korzystać z nowego Centrum Przesiadkowego w Białymstoku przy dworcach kolejowym i autobusowym. Wszystko dlatego, że te same linie autobusów odjeżdżają z przystanków obok siebie. Zatem ktoś, kto dopiero przyjechał do miasta po raz pierwszy może się pomylić. Podobnie jak ci wszyscy, którzy z komunikacji nie korzystają regularnie.

Zwykle, gdy czekamy na autobus, to upewniamy się przede wszystkim, że numer linii się zgadza. Chcemy jechać dwudziestką? Wypatrujemy świecącego numeru 20. Tymczasem w Centrum Przesiadkowym, które funkcjonuje od niedawna przy dworcach kolejowym i autobusowym – te same linie zatrzymują się przy dwóch różnych przystankach. Mowa tu o 19, 20, 23, 27, 29. Na wiacie jest na czerwono ostrzeżenie, ale nie oszukujmy się, w świecie zapchanym szyldami, reklamami, znakami, nie każdy czyta wszystko co go otacza. Dlatego też można postawić hipotezę, że ten system jest mylący. Szczególnie, że nigdzie indziej w mieście nie funkcjonuje. Z drugiej strony odjazd tych samych linii – w różnych kierunkach – z tej samej wiaty byłby jeszcze bardziej mylący.

Dlatego rozwiązaniem może być przesunięcie jednego przystanku. Chociaż to wygodne, że teraz dwa przystanki są obok siebie, to jednak oddalenie ich na taką odległość, by ta sama linia nie była dostępna w zasięgu wzroku powinno pomóc. Oczywiście to jest detal, który by ułatwił życie. Natomiast zdajemy sobie sprawę, że nasz apel może trafić w próżnie, bo w Białymstoku tylko urzędnicy wszystko wiedzą najlepiej i skoro tak wymyślili, to tak ma być, a mieszkańcy nie powinni się mieszać. Warto jednak o tym wspominać, bo żadna władza nie jest wieczna, więc katalog tego typu spraw może kiedyś trafić do nowych rządzących, którzy być może zmienią filozofię rządzenia i uporządkują infrastrukturę w Białymstoku. A jest co robić, bo nie tylko komunikacja miejska jest do poprawy w mieście, ale też drogi rowerowe, znaki drogowe i wiele innych.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Na Podlasiu ligawki mają się cały czas dobrze! Posłuchajcie mistrza gry.

Pan Andrzej Klejzerowicz z Ciechanowca jest mistrzem gry na ludowych instrumentach dętych. To także rzemieślnik i twórca ligawek, bazun i rogów pasterskich. Jest reprezentantem zawodu, który można powiedzieć zaczyna zanikać. Ale dzięki Panu Andrzejowi, nie na Podlasiu!

Ligawka to tradycyjny polski instrument dęty, często kojarzony z regionem Podhala. Tymczasem na Podlasiu i Mazowszu występuje od XI wieku! Jest to rodzaj rogu pasterskiego, wykonanego zwykle z naturalnego materiału, takiego jak drewno lub róg. Instrument ten charakteryzuje się prostą budową i unikalnym, głębokim brzmieniem. Ligawka była wykorzystywana głównie przez pasterzy do komunikacji na duże odległości w terenach górskich, a także w różnych obrzędach i uroczystościach ludowych. Jej dźwięk jest donośny i może być słyszany z bardzo daleka, co było szczególnie przydatne w górskich terenach. Dziś jest używana raczej „od święta” i to nie tylko na Podhalu, ale także na Podlasiu! Odgrywa tu ważną rolę w kulturze i muzyce regionalnej, będąc elementem folkloru i tradycji.

W okresie poprzedzającym Boże Narodzenie, co roku w Ciechanowcu odbywa się konkurs gry na instrumentach pasterskich. W trakcie trwania adwentu gra się na ligawce. Miejscowi Legacze – w tym Pan Andrzej, przez cały jego okres aż do świąt wychodzą przed dom i wyjątkowym i pięknym dźwiękiem przypominają mieszkańcom, że wkrótce oto narodzi się Jezus. Posłuchajcie sami tego wyjątkowego brzmienia na filmie powyżej.

Do dźwięków, które są wygrywane na instrumencie można przypisać słowa. Są to tak zwane zaśpiewy. Na Podlasiu najczęściej słyszanymi są: “Adwentu, Adwentu cztery niedziele”, “Wstawajcie psubraty, już czas na roraty” czy “Babi ud, Babi ud, Dziadowe kolano”. Na Mazowszu natomiast najpopularniejszym jest: “Nie siał, nie orał, nie będziesz zbierał”. A warto o tym wspomnieć, bo Ciechanowiec leży na pograniczu Podlasia i Mazowsza.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Monaster w Supraślu to wyjątkowe miejsce. Zobacz jak się prezentuje w środku.

Zasilani to seria ukazująca Podlaskie województwo pod względem swoich najważniejszych walorów. W najnowszym odcinku autorzy programu zanurzają się w atmosferę pokoju, modlitwy i historii. Monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy i św. Apostoła Jana Teologa w Supraślu to jeden z pięciu prawosławnych klasztorów męskich w Polsce, a historycznie najstarszy i najważniejszy w tej części świata. Został uznany również za Pomnik Historii – to elitarne grono najważniejszych zabytków w Polsce.

Przewodnikiem prowadzących program będzie Brat Jan Grygoruk – ikonograf i przewodnik Monasteru Supraskiego, podzielił się dziejami Monasteru, ukazując zarówno jego długą tradycję, jak i współczesne znaczenie dla społeczności. Z programu dowiemy się też więcej o życiu zakonników, ich codziennych obowiązkach, a także o dziełach sztuki sakralnej.

W 1508 roku gródeccy mnisi postanowili przenieść się ze zbyt głośnego miasteczka na uroczysko Suchy Hrud, między rzeczkami Berezówka i Grabówka, dając dużo później początek miasteczku Supraśl. Zamek Supraśl, drewniany, był otoczony z każdej strony wodą – rzeką lub fosą. Na jego dziedzińcu Aleksander Chodkiewicz zbudował cerkiew św. Jana Teologa. Uczcił w ten sposób pamięć swojego ojca Iwana. Gdzie mieszkali mnisi? Tradycja mówi, że w skitach porozrzucanych w lesie, oddalonych od zamku. Tylko w niedziele i święta zbierali się na nabożeństwa w cerkwi. To były początku pięknej historii supraskiego Monasteru. A co było dalej? O tym w filmie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Powstał nowy dokument historyczny. Śladami Powstania Styczniowego.

To gratka dla fanów lokalnej historii. Powstał film dokumentalny Śladami Powstania Styczniowego. W Polsce niestety dyskusje o historii są zdominowane przez wydarzenia II wojny światowej i w ostatnich latach też trochę mówi się o odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości. Tymczasem jest wiele ważnych wydarzeń poprzedzających wybuch I i II wojny światowej, dzięki której nasz znów ma swoje miejsce na mapie i jest podmiotem. Jednych z takich wydarzeń jest Powstanie Styczniowe. Szczególnie upamiętnianie w województwie podlaskim.

Powstanie Styczniowe z 1863 roku było przeciwko Imperium Rosyjskiemu, ogłoszone Manifestem 22 stycznia wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy. Wybuchło 22 stycznia 1863 w Królestwie Polskim i 1 lutego 1863 na Litwie, trwało do jesieni 1864, zasięgiem objęło ziemie zaboru rosyjskiego, tj. Królestwo Polskie i ziemie zabrane, zyskując także szerokie poparcie wśród ludności litewskiej i częściowe pośród białoruskiej. Było największym i najdłużej trwającym polskim powstaniem narodowym, spotkało się z poparciem międzynarodowej opinii publicznej. Miało charakter wojny partyzanckiej, w której stoczono ok. 1200 bitew i potyczek. Przez oddziały powstania styczniowego przewinęło się około 200 tys. osób, zarówno z rodzin szlacheckich, jak też w mniejszym stopniu z chłopstwa i mieszczaństwa.

Pomimo klęski militarnej powstanie styczniowe osiągnęło część celów politycznych, zwłaszcza długofalowych, jakie stawiali sobie jego organizatorzy. Powstanie przyczyniło się do korzystniejszego niż w dwóch pozostałych zaborach i w etnicznej Rosji uwłaszczenia chłopów, zarówno w Królestwie, jak i na ziemiach zabranych. Konsekwencją był w końcowych trzech dekadach XIX wieku gwałtowny skok demograficzny, niemniej potężny wzrost produkcji przemysłowej, wzrost urbanizacji, podniesienie się stopy życiowej. Tym gospodarczym procesom towarzyszył bujny rozwój czasopiśmiennictwa, literatury pięknej, teatru, malarstwa. Na wsi zaczęło się szerzyć czytelnictwo polskie. W Królestwie Polskim nastąpił progres na drodze kapitalistycznego rozwoju. Zaś podstawową przesłanką tego rozwoju był radykalny charakter reformy uwłaszczeniowej ogłoszonej w 1864 roku.

Po upadku powstania znaczna część patriotów, w tym uczestników powstania zwróciła się ku pracy organicznej, zaś pamięć o powstańcach stała się ważnym motywem w literaturze (np. Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Stefan Żeromski) i malarstwie (min. Artur Grottger, Jan Matejko, Maksymilian Gierymski) oraz motywacją dla nowego pokolenia działaczy niepodległościowych (np. skupionych wokół Józefa Piłsudskiego).

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To najlepszy czas do obserwacji żubrów. Wychodzą z ukrycia.

Żubr, przepiękne stworzenie, okrzyknięty Królem Puszczy, przyciąga do Białowieży turystów z całego świata. Dla wielu jednak zobaczenie go w rezerwacie nie wystarcza, dlatego wybierają się w żmudną podróż w poszukiwaniu dziko żyjących. Zima to idealny czas, by je napotkać bez większego wysiłku. Największe ich skupiska zobaczymy w okolicach Krynek czy Hajnówki. Wystarczy wstać odpowiednio wcześnie rano i mieć trochę szczęścia.

To nie jest tak, że żubry są zawsze w tym samym miejscu i o tej samej porze. Dzikie zwierzęta są wolne, a wolność to zew. Dziś jestem tu, jutro tam. Natomiast ważnym czynnikiem jest też zapewnienie sobie pożywienia. Gdy wszystko jest zasypane śniegiem, to ciężko coś znaleźć. Roślinożerne żubry wychodzą wtedy z lasów na pola. Tam dużo łatwiej jest znaleźć im pożywienie. W Podlaskiem dodatkowo leśnicy dzierżawią od rolników niektóre pola, by tam wyłożyć stogi siana. W lasach stawia się także specjalne drewniane paśniki, które regularnie się uzupełnia. Jeden z takich stoi choćby w pobliżu miejscowości Poczopek, niedaleko Krynek, gdzie jest Silvarium.

Najpopularniejsze do zobaczenia żubrów są trzy miejsca. Pierwsze z nich to droga łącząca Sokółkę z Krynkami. Gdy pojedziemy przez Szudziałowo, to bardzo prawdopodobne, że napotkamy na jakieś stadko. Druga droga, na której możemy napotkać te zwierzęta to Trześcianka – Narew – Hajnówka. Trzecia droga to w zasadzie połączenie pętli, która prowadzi z Białowieży do Teremisek, Bud Leśnych do Zwierzyńca oraz tzw. Droga Narewkowska – prowadząca przez Puszczę z Białowieży do Narwi. Tutaj jednak będziemy mieli do czynienia z terenami leśnymi, więc żeby zobaczyć stadko trzeba będzie wytężyć wzrok lub posprawdzać leśne polany.

Niezależnie, na którą opcję się zdecydujecie (lub na wszystkie), to warto wybrać się w tą podróż. Nawet jak nie zobaczycie żadnego żubra, to nie ominie Was całe mnóstwo pięknych zimowych widoków. Puszcza Białowieska pod śniegiem jest przepiękna.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Fascynujący film, który łączy dawny i współczesny Białystok. Zaczęło się od odkrycia dwóch chłopców.

Teledysk do utworu „Center” promującego album „Spacer” to prawie 4 minutowy kolaż archiwalnych zdjęć oraz współczesnych nagrań video. Przez kilka miesięcy, tysiące zdjęć zostało poddane selekcji, tak aby powstała spójna opowieść spaceru po istniejącym i nieistniejącym mieście. Scenariusz, szczęśliwym trafem kojarzy się z historią Bolesława Augustisa, przypadkowego odkrycia przez dwóch nastoletnich chłopców w czerwcu 2004 kilku tysięcy jego zdjęć w opuszczonej posesji przy ul. Bema w Białymstoku.

A było to tak. W 2004 roku ul. Bema, Młynowa i całe okolice nie składały się z blokowisk jak teraz, lecz z drewnianych domów (które ktoś podpalał jeden za drugim przy bierności władz. Następnie ustąpiły blokowiskom).  Przed II wojną światową była to dzielnica Chanajki, w której mieszkała najbiedniejsza część społeczności żydowskiej. I tak – w jednym z domów przy ul. Bema – na obrzeżach tychże Chanajek do 2004 roku przeleżały stare klisze. Dwaj chłopcy odkryli je i przekazali jednej z białostockiej redakcji. Następnie okazało się, że zdjęcia wykonywał Bolesław Augustis – przedwojenny fotograf, który prowadził swój zakład przy ul. Kilińskiego.

To odkrycie dało życie wielu inicjatywom. Jedną z nich jest stworzenie strony http://albom.pl/, gdzie można obejrzeć wywołane zdjęcia. Ponadto na wielu fotografiach przejawiało się pozowanie przy rzeźbie brzydkiego psa. Okazało się, że to carski pułkownik, bardzo ceniony przez społeczność Białostocką – Mikołaj Kawelin. Ten okropny pies to jego podobizna – jako dowód sympatii do pułkownika.

Mikołaj Kawelin w 1905 zorganizował w Białymstoku pierwszy wyścig kolarski, kolarzy wspierał też w okresie międzywojennym. Wielokrotnie przekazywał drewno ze swoich lasów na budowę obiektów sportowych. Dotował też samych sportowców. Po powstaniu w 1932 klubu piłkarskiego Jagiellonia został jednym z jego pierwszych prezesów. Funkcję tę pełnił do 1935. Wspierał też należącą do jego majątku wieś Kamionka. Wybudował w niej Dom Ludowy a tamtejszym strażakom remizę.

Rzeźba psa stała tam, gdzie dziś stoi pomnik ks. Jerzego Popiełuszko. W czasie wojny Niemcy ukradli rzeźbę. I tak po odkryciu zdjęć Augustisa powstała inicjatywa, by odtworzyć psa Kawelina. Tak też się stało. Pupil wita teraz wszystkich, którzy od ul. Legionowej wchodzą na Planty.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Byliśmy na Białostockim Jarmarku Świątecznym! Zobaczcie film.

W sobotę, 2 grudnia o godz. 17 oficjalnie rozpoczął się Białostocki Jarmark Świąteczny. Towarzyszy mu wiele atrakcji dla dzieci i dorosłych – karuzele, miejsca do robienia pamiątkowych zdjęć czy lodowisko. Oczywiście główną atrakcją są stoiska handlowe, na których możemy kupić wyjątkowe towary na świąteczny stół. Miody, sery, nalewki, ciepłe ubrania, ozdoby świąteczne – to tylko niektóre przedmioty.

Zobaczcie sami jak wypadł pierwszy dzień. Jedno jest pewne – dopisały tłumy, dopisała pogoda. Warto też wiedzieć, że dekoracje świąteczne znajdują się na Lipowej, Rynku Kościuszki, Kilińskiego i tuż za bramą wjazdową do Pałacu Branickich. Zatem jeżeli chcielibyście zrobić sobie spacer – to najlepiej tą właśnie trasą.

Partnerzy portalu: