Piękne Podlasie pokazane w filmie Zenek. Trzeba kuć żelazo póki gorące.
Kadr z filmu Zenek (2020), TVP Dystrybucja Kinowa

Piękne Podlasie pokazane w filmie Zenek. Trzeba kuć żelazo póki gorące.

W ubiegły weekend miała miejsce premiera filmu Zenek. Ostatnio wokalista zespołu Akcent, mimo że nadal jest skromny i bardzo sympatyczny to zyskuje coraz więcej hejterów. Tylko dlatego, że… jest bardzo mocno promowany przez TVP. Czy to jest powód do hejtu? Trudno żeby sam zainteresowany się temu przeciwstawiał. Jeżeli ktoś chce mu robić wielką, ogólnopolską reklamę to dlaczego miałby odmówić?

 

Koncerty sylwestrowe w Zakopanem być może nie wywołały jeszcze aż tak skrajnych reakcji. Niektórzy po prostu gdzieś napominali, że TVP promuje disco polo. Jednak już benefis Zenka w białostockiej Operze rozsierdził wiele osób do reszty. Dobry tydzień trwała zażarta dyskusja czy to odpowiednie miejsce na takiego typu imprezy. Być może wiele osób nie wie, że w Białymstoku po prostu innego miejsca nie mamy. Wiele osób znów grzmiało, że promowane jest disco polo. Tym razem przy okazji premiery filmu Zenek wszyscy hejterzy grzali się w boksach startowych, by wyruszyć do ataku od razu po premierze. A tu niespodzianka. Film okazał się bardzo przyjemny w odbiorze, zaś Jakub Zając grający młodego Zenka zachwycił widzów. Film nie jest idealny, ale warto go obejrzeć. Jeżeli ktoś nie lubi disco polo to i tak go w filmie nie usłyszy, chyba że postanowi siedzieć w kinie na napisach końcowych.

 

Warto ten film zobaczyć przede wszystkim dlatego, by zobaczyć jak piękne jest nasze Podlasie. Twórcy zabrali nas w podróż, w której nie tylko można będzie zobaczyć w Zenku dawną dyskotekę w Bondarach nad Siemianówką – Bar Disco Czar, można będzie również zobaczyć przepiękny dworzec w Kleszczelach oraz Świętą Górę Grabarka czy most kolejowy na rzece Bug. W tym filmie jest jednak coś ponadto – nasze wielokulturowe Podlasie, antropologiczna uczta oraz sentymentalny powrót do dzieciństwa wielu z nas. Ten film to momentami 200 procent Podlasia w Podlasiu. Dawniej były filmy – U Pana Boga za piecem, U Pana Boga w Ogródku oraz U Pana Boga za miedzą. Trylogia Jacka Bromskiego zachwyciła całą Polskę. Później na bazie popularności powstał serial, w którym mogliśmy jeszcze dokładniej poznać losy bohaterów. W przypadku Zenka władze województwa podlaskiego powinny pójść za ciosem i starać się z TVP wyprodukować również serial – kontynuujący film.

 

Nie chcemy tu wchodzić w politykę, bo nie taki jest cel, jednak warto zauważyć, że gdy u władzy w Polsce, ale też województwie rządzili inni ludzie (nie ważne z jakiej partii), to reprezentanci naszego regionu – posłowie i senatorowie, a także kolejni marszałkowie – nie potrafili nic załatwić. Logiczne jest więc, że skoro obecnie w Polsce i w województwie rządzi ta sama ekipa i akurat udało się, że zorganizowano najpierw wielką imprezę w Białymstoku Disco pod gwiazdami w Polsacie, następnie pokazywano w TVP2 serial Rodzinka z Białymstokiem w tle zaś teraz TVP zrealizowało wspólnie film Zenek na Podlasiu a nie jakiś inny na przykład na Podkarpaciu, to trzeba kuć żelazo póki gorące. Od 1989 roku w Polsce i od 1999 roku w województwie podlaskim władza zmieniała się wielokrotnie. Zmieni się także nie raz. Bez wątpienia to jest czas naszego województwa i musimy go wykorzystać. Bo jeżeli tego nie zrobimy, to przyjdą następni i będą produkować u siebie.

 

Myślicie że przy okazji realizacji wielkiej inwestycji kolejowej między Warszawą a Krakowem stacja w małej Włoszczowej, gdzie do dziś zatrzymują się pociągi powstała przypadkowo? A czy Euro w 2012 roku odbyło się w Warszawie, Gdańsku, Wrocławiu i Poznaniu także dlatego, że to takie fajne miasta? A co z lotniskiem w Radomiu, w które nadal się inwestuje mimo że było kompletnym niewypałem? Czy w województwie podlaskim lokalni politycy z jakiejkolwiek opcji politycznej, kiedykolwiek, cokolwiek wielkiego załatwili? Nic. Dlatego teraz jest czas, by to wszystko zmienić. Tylko trzeba aktywnie zabiegać o to, by realizowano u nas nie tylko kolejne koncerty, filmy i seriale, ale także wielkie inwestycje. Drogi i tory to jednak nie wszystko. To dopiero początek. Musimy mieć tu warunki do tego, by w Białymstoku i całym województwie podlaskim było więcej możliwości do zarabiania dużych pieniędzy. To zadanie dla władz naszego województwa, które współrządzą naszym krajem.

 

Sandomierz ma Ojca Mateusza czy tego chce czy nie. My zaś mamy Zenka i Krzysztofa Kononowicza, o których Polska wciąż nie zapomina czy chcemy tego czy nie. Sympatyczny, skromny Zenek – jest naszym ambasadorem, który promowany w całym kraju – koncertując czy występując w telewizji oraz internecie – nieustannie promuje nasz region i zachęca kolejne osoby, by przyjeżdżały właśnie u nas swój wolny czas, wydawały tu pieniądze, a może i zostały tu na dłużej. Jeżeli zabraknie Zenka, to zostanie Krzysztof Kononowicz i nie będzie niczego. Czy tego właśnie chcecie?

Partnerzy portalu:

Nowa atrakcja na Podlasiu. Prawdziwe widowisko na niebie!

Nowa atrakcja na Podlasiu. Prawdziwe widowisko na niebie!

W Łomżyńskim Parku Krajobrazowym Doliny Narwi zbudowano wieżę widokową. Można z niej podglądać na przykład drapieżne bieliki. Ptaki te rozpoczęły budowę gniazda w okolicy. Wieża widokowa znajduje się w miejscowości Rakowo-Czachy niedaleko Łomży. Na wyprawę warto zabrać ze sobą lunetę lub lornetkę. W marcu trwają gody bielików i jest to prawdziwe widowisko. Choć to amory, dzięki którym ptaki łączą się w pary, to wygląda jak bitwa. Ptaki z charakterystycznymi żółtymi dziobami robią niesamowite rzeczy w powietrzu!

Warto dodać, że oprócz wieży widokowej w Łomżyńskim Parku Krajobrazowym Doliny Narwi powstał również Ośrodek Rehabilitacji Ptaków, w którym specjaliści opiekują się przede wszystkimi bocianami oraz wodno-błotnymi gatunkami ptaków, a także drapieżnikami. Ponadto w ośrodku gotowi są tymczasowo nieść pomoc również ssakom – sarnom, łosiom, jeleniom a nawet jeżom.

Trzeba zauważyć, że w Podlaskiem powstaje coraz więcej wież widokowych. Najciekawsze możemy spotkać choćby w Bondarach z widokiem na Zalew Siemianówka czy na górze Św. Anny obok Królowego Mostu i Kołodna z widokiem na Puszczę Knyszyńską. Wieża znajduje się również w Nadleśnictwie Browsk, gdzie możemy podglądać żubry na polanie. Przyjemnym miejscem do obserwacji jest również kładka Waniewo-Śliwno, gdzie na jej środku można odpocząć i również podglądać naturę. W samym Waniewie również jest wieża. Jak widać drewnianych obiektów nie brakuje. Świetne miejsca do relaksu – wiosną – gdy natura budzi się do życia, a także latem czy jesienią.

Partnerzy portalu:

Pogańskie Podlasie. Kim była Południca oraz Morowa Dziewica?

Pogańskie Podlasie. Kim była Południca oraz Morowa Dziewica?

Nim w Polsce i Litwie nastąpiło czasy chrześcijańskie to na ziemiach dzisiejszego Podlasia prawdziwym utrapieniem były czarownice, wilkołaki i demony. Ludzie bali się przede wszystkim Południcy oraz Morowej Dziewicy. Kim były?

 

Południca to inaczej baba o żelaznych zębach. Według wierzeń słowiańskich była złośliwym i morderczym demonem, który polował latem na tych, którzy w samo południe przebywali w polu. Słowianie zamieszkujący tereny dzisiejszego Podlasia wierzyli, że Południcami stawały się wszystkie kobiety, które zmarły w trakcie ślubu lub wkrótce po weselu. Swoje ofiary zabijały lub okaleczały sierpem, dusiły w polu lub porywały dzieci bawiące się w jego pobliżu. Ludowe wierzenie w Południce miało też racjonalne wytłumaczenie. Prawdopodobnie ludzie nazywali w ten sposób udar słoneczny.

 

Morowa dziewica to kolejny demon o jakim mówiono na pogańskim Podlasiu. Kobieta przemierzała świat pod postacią chudej, bladej niewiasty. Kto ją spotkał musiał na karku nieść do wsi lub miasta. Wszyscy mieszkańcy zmagali się następnie z chorobami, a nawet umierali. Dlatego też ludzie panicznie bali się, że ich wieś lub miasto taka osoba nawiedzi. Warto oczywiście dodać, że morowa dziewica to była po prostu zaraza. Dlatego, gdy ludzie na wieść o tym, że taka może wystąpić we wsi lub w mieście w popłochu uciekali do lasu. W tym czasie często wykorzystujący sytuację plądrowali opuszczone tereny. Strach przed morową dziewicą przetrwał do czasów chrześcijańskich. Od powietrza, głodu, ognia i wojny – wybaw nas Panie – tak brzmiały modlitwy błagalne. W 1831 roku ze strachu przed zarazą zakopano żywcem kobietę wraz z kogutem i wroną. Trudno powiedzieć dlaczego, jednak w strachu ludzie racjonalnie nie postępują.

 

Na Podlasiu – z racji terenów, gdzie jest dużo lasów i bagien wierzono również że te zamieszkiwane są przez diabły przybierające różne rozmiary i wygląd. Diabły lubiły psoty oraz towarzystwo ludzi. Na tyle, że powodowały iż wędrowcom myliła się droga. Czasem też diabły przybierały postać sowy.

Partnerzy portalu:

Żubr zadusił się we wnykach! Nadszedł czas, by ktoś wypowiedział wojnę kłusownikom z Puszczy Białowieskiej.
Zdjęcie z 2018 roku. Pracownicy Białowieskiego Parku Narodowego, którzy uratowali kolejnego żubra. To już trzeci w 2018 roku, który padł ofiarą kłusowników, a drugi, którego udało się z uratować z wnyków. Mamy 2020 a kłusownictwo w Puszczy Białowieskiej kwitnie. fot. Białowieski Park Narodowy.

Żubr zadusił się we wnykach! Nadszedł czas, by ktoś wypowiedział wojnę kłusownikom z Puszczy Białowieskiej.

Coś nieprawdopodobnego. Puszcza Białowieska na listach światowego dziedzictwa UNESCO, wielka atrakcja turystyczna, XXI wiek i technika dająca bardzo wiele możliwości. Tymczasem w Nadleśnictwie Browsk w okolicy Babiej Góry (Siemianówka) grasują kłusownicy. Ich ofiarą padł żubr, który zadusił się we wnykach pozostawionych w lesie. Mało tego! Jak powiedział Radiu Białystok Michał Krzysiak (szef Białowieskiego Parku Narodowego) – to nie pierwszy przypadek. Mało tego! Na początku XX wieku o mało co żubry całkowicie by wyginęły – między innymi przez kłusowników. Nikt nic z tej lekcji nie wyciągnął.

 

Można zrozumieć, że Puszcza Białowieska jest ogromna i przewija się przez nią bardzo wiele osób. Jednak dzisiejsza technika pozwala na bardzo wiele. W zasadzie trzeba tylko chcieć. Odnosimy wrażenie, że jednak nikomu się nie chce tępić kłusowników. Puszcza Białowieska to Białowieski Parku Narodowy oraz trzy nadleśnictwa (Browsk, Białowieża, Hajnówka). Gdyby razem ze Strażą Leśną i Policją wypowiedzieli totalną wojnę kłusownikom, to problem można by było rozwiązać raz na zawsze. Szczególnie, że wyłapanie idiotów nie byłoby trudne.

 

Białowieski Park Narodowy na swojej stronie pisze „W Puszczy Białowieskiej obserwuje się szczególnie okrutny rodzaj kłusownictwa – wnykarstwo. Wnyk wykonany jest zazwyczaj z plecionej z kilkunastu drutów pętli, a jego koniec zamocowany jest do drzewa. Wnyki nastawiane są na trasach wędrówek zwierząt. Żubry stają się raczej przypadkowymi ofiarami i trafiają we wnyki nastawiane na jelenie, dziki czy sarny. Co roku notuje się kilka przypadków okaleczenia, a nawet śmierci żubrów z tego powodu. Najczęściej pętla zaciska się na kończynach, czasem na szyi, rogach lub głowie. Niebezpieczne są zarówno grube stalowe liny uniemożliwiające uwolnienie się zwierzęcia, jak i cienkie, które zrywane zaciskają się na kończynie powodując okaleczenie zwierzęcia.

 

Dlaczego nie byłoby trudne wyłapanie idiotów? Po pierwsze chociażby pracownicy nadleśnictw puszczę znają jak własną kieszeń. Skoro wnyki są na trasach wędrówek zwierząt, to wystarczy sporządzić mapę z tymi trasami i je obserwować fotopułapkami. Po drugie – nie trzeba obserwować wszystkich osób. Nie trzeba być wyjątkowo bystrym by wiedzieć, że kłusownictwem zajmują się niektórzy myśliwi. Problem chyba jest jednak bardziej złożony. Puszcza Białowieska to Hajnówka i trochę wiosek z okolicy. Leśnicy i myśliwy – to wszystko znajomi, koledzy, przyjaciele, rodzina. Wszyscy się znają bo są z okolicy. W tym gronie nie ma przypadkowych osób. Być może problemem dla leśniczych byłoby donoszenie na znajomych?

 

Dlatego problemem kłusownictwa powinna zająć się instytucja niezależna od nadleśnictw. Oto informacja z 2015 roku: W zeszłym roku na terenie wszystkich nadleśnictw Regionalnej Dyrekcji w Białymstoku straż leśna odnalazła ponad 320 sztuk potrzasków, wnyków czy innego sprzętu wykorzystywanego przez kłusowników – informuje Polskie Radio Białystok. Minęło 5 lat a jakby nic się nie zmieniło. Nadszedł czas, by ktoś wypowiedział wojnę kłusownikom z Puszczy Białowieskiej.

 

Już raz udowodniliście, że presja ma sens. To idealny moment, by spróbować ponownie poruszyć wiele osób do działania! Prosimy, udostępniajcie tą informację wszędzie – Na Facebooku, Twitterze, Instagramie, blogach i innych miejscach z dopiskiem „Nadszedł czas, by ktoś wypowiedział wojnę kłusownikom z Puszczy Białowieskiej”. Im więcej osób zobaczy, że kłusownictwo w Puszczy Białowieskiej ciągle kwitnie, to być może znajdzie się ktoś kto problem postanowi rozwiązać raz na zawsze!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Babka ziemniaczana. Ukochana potrawa na Podlasiu.

 

 

Babka ziemniaczana jest tradycyjną potrawą kuchni białoruskiej. Jednak to na Podlasiu w ostatnim czasie ma swoje pięć minut. Jak grzyby po deszczu pojawiają się nowe restauracje oferujące to danie. A wydawałoby się, że skoro jest ono mało skomplikowane, to każdy może sobie je zrobić sam. Z myślą o tych osobach postanowiliśmy przybliżyć babkę ziemniaczaną od kuchni.

 

Babka ziemniaczana to nic innego jak tarkowane ziemniaki z dodatkiem kawałków boczku (skwarek) lub słoniny. Kartoflak, pyrczok, kugel – to wszystko to samo danie. Warto dodać, że raz do roku w Supraślu na Podlasiu co roku organizowane są mistrzostwa świata w pieczeniu kiszki i babki ziemniaczanej. Jak zrobić przygotować takie danie? Bardzo prosto – potrzebować będziemy przede wszystkim ziemniaków (co oczywiste), tarki, boczku, czosnku, cebuli, jajek, mąki i oleju lub innego tłuszczu, a także pieprzu, soli i piekarnika. Warto też zaopatrzyć się w siadłe mleko, kefir, jogurt naturalny. W połączeniu z wypieczoną babeczką smakują wyśmienicie.

Babka ziemniaczana – składniki:

1,5 kg obranych ziemniaków

2 duże cebule (300 g)

3 jaja – 1 na każde pół kilo ziemniaków

150 g mąki – 50 g na każde pół kilo ziemniaków

3 ząbki czosnku

500 g – mięsa (boczek, kiełbasa, podgardle itp)

sól, pieprz, tłuszcz (olej) do pieczenia

Przygotowanie składników

Po obraniu ziemniaków, zetrzyj je na tarce o średnich oczkach lub użyj maszynki do mielenia mięsa. Następnie delikatnie odciskaj nadmiar wody z tarkowanych ziemniaków za pomocą gazety lub czystej ściereczki kuchennej. Pokrój boczek lub słoninę w drobną kostkę, a cebulę i czosnek posiekaj drobno. Na rozgrzanej patelni rozpuść olej lub smalec, a następnie podsmaż na nim pokrojony boczek lub słoninę, aż stanie się lekko złocisty. Dodaj posiekaną cebulę i czosnek, i smaż wszystko razem przez kilka minut, aż warzywa będą miękkie i lekko zrumienione. Odstaw masę do ostygnięcia.

Babka ziemniaczana – przepis

W dużej misce połącz tarkowane ziemniaki z podsmażonym boczkiem (lub słoniną) z cebulą i czosnkiem. Dodaj jajka, mąkę pszeniczną oraz sól i pieprz do smaku. Jeśli używasz, dodaj również inne przyprawy według własnych upodobań. Później dokładnie wymieszaj wszystkie składniki, aż powstanie jednolita masa. Przełóż masę do formy do pieczenia, wcześniej wysmarowanej tłuszczem lub wyłożonej papierem do pieczenia. Wyrównaj wierzch masą, aby uzyskać równomierne pieczenie. Potem piecz babkę ziemniaczaną w nagrzanym piekarniku do temperatury około 180°C przez około 60-70 minut, aż stanie się rumiana i chrupiąca na wierzchu, a w środku będzie dobrze przypieczona i elastyczna. Gdy babka ziemniaczana będzie gotowa, wyjmij ją z piekarnika i pozostaw do ostygnięcia przez kilka minut. Później, po ostudzeniu możesz pokroić babkę ziemniaczaną na kawałki i podawać jako samodzielne danie lub jako dodatek do dań głównych.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Dolina Górnej Narwi. Wyjątkowe miejsce, gdzie żyją półdzikie konie.

Żadne przewodniki turystyczne ani inne publikacje o tym nie wspominają. A szkoda, bo Dolina Górnej Narwi to miejsce wyjątkowe i w zasadzie pomijane przez wszystkich. Żyją tam półdzikie konie, czerwone krowy będące gatunkiem w odbudowie (w rolnictwie zanikła na rzecz bardziej wydajnych) oraz takie ptaki jak czajki, rycyki, dubelty i krwawodzioby. Warto tam się wybrać zwiedzając wschodnią Białostocczyznę.

 

Kalitnik to wieś ukryta gdzieś między Michałowem, Siemianówką, Gródkiem i takimi wsiami, że pewnie nigdy o nich nie słyszeliście. To takie Podlasie, do którego mało kto zagląda. A szkoda, bo jest przepiękne. Na nadnarwiańskich łąkach Polskie Towarzystwo Ochrony Ptaków dbając o różne gatunki prowadzi stację terenową. To właśnie tam zimuje niemal sto koni, które w inne pory roku żyje półdziko. Mają one nietypowe zadanie do wykonania. Razem z krowami dają lepsze szanse bytowe ptakom.

 

To wszystko dzieje się na kilkuset hektarach. Wystarczy zobaczyć na filmie, że zwierzęta mają tam jak w raju. One jak i ptaki żyją ze sobą w symbiozie. To wszystko warto zobaczyć na własne oczy odwiedzając Kalitnik. Można to zrobić przy okazji jadąc do Michałowa czy nad Siemianówkę właśnie. Miejsce niezwykłe i unikalne. Nawet jak na Podlasie, gdzie pełno jest ciekawych atrakcji turystycznych i przyrodniczych.

Partnerzy portalu:

Puszczańskie Olbrzymy. Te dęby są wielkie jak wieżowce! Rosną u nas.
fot. Zubron / Wikipedia

Puszczańskie Olbrzymy. Te dęby są wielkie jak wieżowce! Rosną u nas.

Puszcza Białowieska kojarzy się głównie z żubrami. Warto jednak przyjechać tutaj także dla dębów. Olbrzymie drzewa mają kilkadziesiąt metrów długości. Człowiek przy nich wydaje się maleńki. To trzeba zobaczyć na własne oczy! Warto dodać, że w żadnym miejscu w Europie dęby nie osiągają takich rozmiarów jak w Puszczy Białowieskiej. Najpotężniejszy jest dąb „Maciek”, który mierzy 40,8 metra a w obwodzie ma 741 cm! Najwyższe drzewo mierzy 43,6 metra wysokości. W obwodzie ma 398 cm. Prawdziwe wieżowce!

 

Jeżeli ktoś myśli, że to tylko 2 giganty to może się pomylić. Ogromnych dębów, które mają co najmniej 400 cm w obwodzie jest około 3 tysięcy! Warto dodać, że w całym XX wieku człowiek wyciął około 13 tysięcy drzew, które dziś zaliczałyby się do gigantów. Dlatego w Puszczy Białowieskiej pozostało tylko 20 procent tego co mogłoby dziś rosnąć. Człowiek wycinał nawet drzewa o obwodzie 300-450 cm.

 

Dlatego też warto wiedzieć, że za kilkadziesiąt lat gdy większość gigantów prawdopodobnie uschnie nie będzie miała już „następców”. Wasze wnuki a być może i dzieci nie zobaczą tych wspaniałych, majestatycznych drzew. Wy macie jeszcze szansę i lepiej z niej skorzystajcie póki możecie. Wspaniałe dęby oglądać możemy w rezerwacie ścisłym Puszczy Białowieskiej.

Partnerzy portalu:

Podlaskie zimą bez śniegu? Oto 3 wyjątkowe miejscówki!

Podlaskie zimą bez śniegu? Oto 3 wyjątkowe miejscówki!

Styczeń to zwykle czas, gdy na Podlasiu jest biało. Tak było nawet w tamtym roku. Tym razem jednak za oknami jedynie szaro, a prognozy pogody pokazują, żeyb na śnieg nie czekać. Bo raczej go nie będzie. Oczywiście w pogodzie wszystko się zmienia, ale trzeba być gotowym na brak białego puchu. W związku z tym chcielibyśmy zaproponować 3 miejsca zimą, w których cudownie jest nawet wtedy gdy nic białego z nieba nie pada.

Puszcza Białowieska

To miejsce, które cały rok roztacza nad sobą fantastyczną aurę, również teraz. Warto tutaj dodać, że gdy ktoś wybierze się na spacer po lesie porankiem to z dużym prawdopodobieństwem ujrzy szron. Będzie to jakaś namiastka białych dni. Ponadto w lesie nie przeszkadza brak słońca, które również i zimą bardzo wpływa na nasze samopoczucie i odbiór otoczenia.

Żubry pod Krynkami

Zima nawet taka bez śniegu to czasu, gdy trudniej o pożywienie w lesie. Wówczas przyzwyczajone żubry wychodzą na pola, gdzie czekają na nie przygotowane stogi siana. To wszystko po to ażeby nie niszczyli pól rolnikom. Dzięki temu jest wiele miejsc na Podlasiu, gdzie można napotkać te majestatyczne zwierzęta nie wchodząc do lasu. A to ważne, bo niektórzy turyści są tak zdesperowani, że potrafią jeździć samochodem po lesie i płoszyć zwierzęta. Dlatego też jeżeli chcemy z bezpiecznej odległości obserwować całę stado symbolu Podlasia to warto wybrać się pod Krynki. Zwierzęta o świcie możemy napotkać na drodze Krynki – Sokółka.

Wzgórza Świętojańskie

Mało kto wie, lecz w okolicy Białegostoku znajdują się góry. W małej, zapomnianej wsi Kołodno można wspiąć się na najwyższy szczyt na Białostocczyznie. Mówimy tutaj dokładnie o Wzgórzach Świętojańskich składających się z Góry Kopnej, Góry Św. Jana oraz Góry Św. Anny. Ta druga jest najwyższa, bo znajduje się 209 metrów n.p.m. Ostatnia góra jest 7 metrów niższa. Trafić na górę jest bardzo łatwo. Można to zrobić aż trzema drogami. Pierwsza znajduje się jeszcze w Królowym Moście, a w zasadzie na jego granicy. Idziemy szeroką drogą, a w pewnym momencie w lewo wydeptaną ścieżką zaczynamy się wspinać w górę. Druga droga znajduje się w Kołodnie i prowadzi prosto na górę Św. Anny, do mogiły Powstańców. Stamtąd już blisko do wieży widokowej. Trzecie wejście jest lepsze jako zejście – gdyż prowadzi leśną drogą do asfaltowej ulicy. Niestety jest ona kręta i idąc pod górę łatwiej się zgubić. Na pierwszy raz warto wybrać wejście w Kołodnie. Widoki z dwupiętrowej wieży są piękne przez cały rok.

Partnerzy portalu:

Rok się właśnie kończy. Oto najpopularniejsze teksty Podlaskie.TV z tego roku!

Rok się właśnie kończy. Oto najpopularniejsze teksty Podlaskie.TV z tego roku!

Koniec roku to także czas podsumowań. W związku z tym postanowiliśmy przypomnieć nasze najlepsze teksty z tego roku i opatrzeć je liczbami i dodatkowym komentarzem. W tym roku mieliśmy aż 194 148 unikalnych użytkowników. Jak na portal, który nie zieje sprawami kryminalnymi, patologią, nie uprawia polityki oraz nie stosuje chwytliwych tytułów, po których Czytelnik czuje się oszukany, to jest to całkiem przyzwoity wynik.

Nasz numer jeden to:

Ten film to absolutny unikat! Niemcy przekazują Sowietom Białystok w Pałacu Branickich
/bialystok-1939-historia-sowieci-niemcy

 

Kto jeszcze nie widział może obejrzeć na własne oczy dramatyczne sceny z miasta. Jest także nasz nowy materiał, gdzie film z życia w Białymstoku podczas II Wojny Światowej jest dłuższy: /bialystok-1939-1944-film/

Drugi najpopularniejszy artykuł w tym roku to:

Absolutny skandal! Nadleśnictwo uważa, że wilk to szkodnik?
/absolutny-skandal-nadlesnictwo-uwaza-ze-wilk-to-szkodnik/

 

Mnóstwo udostępnień tego artykułu w internecie pokazało, że presja ma sens. Zaraz po naszej publikacji nadleśnictwo usunęło swoje „przemyślenia” z Facebooka. Do dziś jednak nie przeprosiło. Jednak Lasy Państwowe będące nad nadleśnictwem – stanowczo stwierdziły – wilk to nie jest szkodnik.

Kolejne popularne artykuły to:

Bimber Podlaski. Znasz tylko Ducha Puszczy? Oto najpopularniejsze regionalne trunki.
/bimber-podlaski-duch-puszczy/

Podejrzewamy, że popularność tego artykułu wynika przede wszystkim z faktu, że w innych częściach Polski usłyszano o naszym regionalnym trunku i postanowili sprawdzić cóż to za wynalazek.

 

To była luksusowa dzielnica Białegostoku. Mieszkali tu najbogatsi.
/to-byla-luksusowa-dzielnica-bialegostoku-mieszkali-tu-najbogatsi/

Przedwojenna Warszawska była przeciwieństwem Chanajek. Zobaczcie sami kto mieszkał dawniej w tej części miasta.

 

Dlaczego prawosławni są akurat na Podlasiu i kim właściwie są?
/dlaczego-prawoslawni-sa-akurat-na-podlasiu-i-kim-wlasciwie-sa/

Ostatni tekst, który zdobył popularność dotyczy tożsamości osób prawosławnych. Zrobiliśmy bardo dokładną analizę w oparciu o statystyki ze spisów powszechnych, a także innych źródeł by odpowiedzieć na pytanie dlaczego prawosławni są akurat na Podlasiu i kim właściwie są (tożsamościowo).

 

Dziękujemy, że byliście z nami w tym roku a także w poprzednich. Pokazaliście, że w polskim internecie jest miejsce również na tematy, które nie wywołują niepotrzebnych, fałszywych i chwilowych sensacji. Miejsce, w którym można wzajemnie dyskutować z poszanowaniem drugiej osoby. W przyszłym roku będziemy się starać pokazać i napisać jeszcze więcej. Nie jest to łatwe zadanie, gdyż nie stoją za nami wielkie korporacje ze swoimi wielkimi budżetami, stąd też Podlaskie.TV nie jest czymś co przynosi stałe dochody. Zatem, by mogło funkcjonować autorzy najpierw zarabiają pieniądze w swoich pracach, a dopiero potem przygotowują kolejne materiały do publikacji. Jeżeli zależy Ci tak jak nam ażeby portal się rozwijał jeszcze bardziej możesz wesprzeć nas dodatkowymi środkami, które przeznaczone będą na utrzymanie serwera, domeny, a także na produkcję kolejnych filmów i zdjęć  oraz przyczynią się do powstawania kolejnych artykułów: /wsparcie/

 

Wszystkiego dobrego w nadchodzącym 2020 roku!

Kamil Gopaniuk

Partnerzy portalu:

Gumisiowa Zatoka w nieistniejącej wiosce. Takie rzeczy tylko na Podlasiu!

Gumisiowa Zatoka w nieistniejącej wiosce. Takie rzeczy tylko na Podlasiu!

Choć na mapie nadal jest zaznaczona to faktycznie nie istnieje. Mowa tu o dawnej wsi Łuka nad zalewem Siemianówka. Z powodu budowy tego wielkiego zbiornika wodnego mieszkańcy zostali przesiedleni w 1986 roku do miejscowości Nowa Łuka. Ta pierwotna istniała od 1632 roku. Jednymi z dawnych mieszkańców byli państwo Kuczyńscy – agentka pocztowa oraz nauczyciel, którzy pod koniec lat dwudziestych XX wieku los rzucił do wsi Łuka nad Narwią.

 

Dawna miejscowość Łuka położona była na lekkim wzgórzu, które ciągnęło się wzdłuż rzeki Narew. Wioskę można obejrzeć w filmie i serialu Nad Niemnem. Dawne zwyczaje w miejscowości, a także łuczańskie pieśni zostały przekazane kolejnym pokoleniom. Można o nich poczytać w książce pt. Łuka nad Narwią. Pamięć jest skarbem bezcennym autorstwa córki państwa Kuczyńskich – Danuty. Obecnie po wsi pozostał pół spróchniały krzyż oraz jeden dom, który zachował pierwotny wystrój.

 

Dawna Łuka jest pod wodą, ale nad nią znajduje się obecnie także „Gumisiowa Zatoka” – bardzo ciekawe miejsce, gdzie można napotkać dzikie zwierzęta, ale też w ciszy i spokoju odpocząć w otoczeniu wspaniałej przyrody i samego zalewu Siemianówka. Nazwa „Gumisiowa Zatoka” oczywiście nie jest oficjalna, ale miejscowi ją znają.  Przyjeżdżając w te tereny napotkamy nie tylko jedyny dom, ale też głaz pamiątkowy, który upamiętnia wjazd do byłej wsi. Same okolicy Łuki są również ciekawe do zwiedzania. Obok znajduje się popularne miejsce turystyczne – Stary Dwór. W Nowej Łuce jest też pole namiotowe oraz prawosławna kaplica. Warto też się wybrać nad Tamę na Zalewie. To miejsce, w którym woda z zalewu płynie już normalną rzeką.

 

Warto też objechać zalew Siemianówkę dookoła zajeżdżając do wszystkich wsi. Niektóre miejsca wyglądają tak jakby czas się tam zatrzymał. Ogólnie to miejsce staje się coraz bardziej popularnym kierunkiem turystycznym. Dzika przyroda, żubry, bliskość granicy z Białorusią, a także słynne ruiny w pobliskiej Jałówce – to jedne z wielu atutów tego miejsca. Warto tam pojechać także zimą. Uroku temu miejscu nie brakuje cały rok!

 

Polecamy również obejrzeć film dokumentalny ukazujący los mieszkańców wsi, którzy musieli opuścić swoje domostwa z powodu budowy zbiornika Siemianówka oraz filmu, który pokazuje jak zniszczono przyrodę w tych okolicach:

 

https://www.youtube.com/watch?v=KBdwCG3VeKM

 

Partnerzy portalu:

Wasza presja miała sens. Nadleśnictwo ucina dyskusję, a Lasy Państwowe przyznają „Wilk na pewno nie jest szkodnikiem”.

Wasza presja miała sens. Nadleśnictwo ucina dyskusję, a Lasy Państwowe przyznają „Wilk na pewno nie jest szkodnikiem”.

Szanowni Czytelnicy dowiedliście, że presja ma sens. Ponad 1300 udostępnień naszego poprzedniego artykułu o skandalu z udziałem Nadleśnictwa Browsk pokazało jak wielką siłą jesteście, gdy trzeba działać w dobrej sprawie.

 

Przypomnijmy – przed ubiegłym weekendem Nadleśnictwo Browsk wchodzące w skład przyrodniczej perły jaką jest Puszcza Białowieska napisało na swoim Facebooku pytanie, które zmroziło nie tylko nas. „Czy jeszcze sprzymierzeniec czy już szkodnik ???”. Chodziło o wilka, który został umieszczony na zdjęciu. Takie postawienie sprawy przez nadleśnictwo – wchodzące w skład instytucji państwowej wywołało lawinę oburzenia. Wilk należy bowiem do gatunków chronionych tak jak na przykład żubr, który również wchodzi rolnikom na pola i niszczy uprawy. Nikt jednak nie nazywa żubra szkodnikiem.

Napisaliśmy na Podlaskie.TV o sprawie, a nasz artykuł został udostępniony 1300 razy. Łącznie oburzająca wiadomość dotarła do wielu tysięcy osób. To spowodowało, że Nadleśnictwo Browsk usunęło skandalicznego posta z Facebooka. Niesmak jednak pozostał – szczególnie, że zamiast przeprosin pojawiło się kolejne zdjęcie wilka z dorysowaną chmurką, gdzie było napisane „Leśnicy to mają tematy do dyskusji… Raz wilk coś mieszkańcom zniszczy i od razu, że szkodnik”. Taki „humor” nie spodobał się jednak ludziom gdyż w komentarzach posypały się kolejne wyrazy oburzenia. Było ich na tyle dużo, że i ten obrazek został usunięty.

Ostatecznie przeprosin nie było. Nadleśnictwo napisało tylko, że „Z dzisiejszej dyskusji warto zapamiętać, że wilk jest gatunkiem chronionym i jest bardzo ważny dla środowiska”, a następnie „pamiętajcie także, że macie prawo ubiegać się o odszkodowanie w przypadku szkody wyrządzonej przez dzikie zwierzę. Później pojawił się jeszcze kolejny post już w zupełnie innym tonie. Tym razem udostępniono rozmowę o tym, że wilk nie jest zagrożeniem dla człowieka.

Chcieliśmy zapytać Nadleśnictwo Browsk o całą sytuację. Niestety w piątek kierownik jednostki był nieuchwytny, dziś natomiast usłyszeliśmy, że „Z polecenia Dyrekcji Regionalnej (Lasów Państwowych – dop. red) nie możemy się w tej sprawie wypowiadać”. Po takiej informacji postanowiliśmy zapytać u źródła. Rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku Jarosław Krawczyk zaprzeczył ażeby był w tej sprawie jakiś zakaz. Natomiast dyrekcja uznała, że dyskusja była niepotrzebna z punktu widzenia dobrego imienia Lasów Państwowych i nie ma sensu dalej prowadzić tej dyskusji. Jarosław Krawczyk podkreślił, że Lasy Państwowe na pewno nie traktują wilka jako szkodnika. Jest dzikim zwierzęciem, które występuje w naturalnym środowisku.

 

Dyskusja była oczywiście niepotrzebna, a sama teza w pytaniu była skandaliczna. To nie ulega wątpliwości. Jednak warto wiedzieć dlaczego takie pytanie w ogóle mogło paść. Dlaczego chciało o tym dyskutować Nadleśnictwo Browsk już zostawmy, jednak ogólnie na wilki skarżą się rolnicy. Tak jak pisaliśmy powyżej – żubry potrafią zniszczyć im uprawy zaś wilki zagryźć bydło na polu. Można ubiegać się o odszkodowanie ale tu jest większy problem.

 

Rolnik traci zwierzę, traci pieniądze, a odszkodowanie nie zawsze dostaje. Bowiem te nie przysługuje, jeżeli szkoda wyrządzona przez wilki powstała od zachodu do wschodu słońca, a zwierzęta pozostawały bez bezpośredniej opieki. Ponadto zagryzione bydło i wniosek o odszkodowanie rozpatruje Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Odszkodowanie obejmuje cenę rynkową za padłe zwierzęta, koszt utylizacji padliny, koszt wizyty lekarza weterynarii oraz ewentualne koszty leczenia, gdy zwierzę padnie w trakcie leczenia.

 

Warto jednak dodać, że nim taka decyzja zapadnie – najczęściej przeprowadzane jest postępowanie administracyjne, podczas którego urzędnik musi znaleźć dowody na to, że zwierzę rzeczywiście zostało zagryzione przez wilka, a nie na przykład dzikiego psa. Nim to wszystko się ustali mija sporo czasu. A pieniędzy do tego czasu nie widać. To jeszcze nie wszystko! Nawet, gdy dostaniemy decyzję o przyznaniu odszkodowania to pieniędzy możemy nie zobaczyć… wiele miesięcy. Wszystko dlatego, że RDOŚ ma bardzo mało pieniędzy na odszkodowania i są one dzielone nie tylko na wilki lecz na wszystkie zwierzęta. Jak wytłumaczyła nam Beata Bezubik z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku, gdy pula pieniędzy się wyczerpie to dodatkowe pieniądze musi przyznać Ministerstwo Środowiska. A to wszystko trwa.

Partnerzy portalu:

Absolutny skandal! Nadleśnictwo uważa, że wilk to szkodnik?
Takimi zdjęciami zachęcają się myśliwi do wyjazdów do Puszczy Białowieskiej na Białoruś, gdzie zabijanie wilków jest legalne.

Absolutny skandal! Nadleśnictwo uważa, że wilk to szkodnik?

Coś niebywałego wydarzyło się dzisiejszego (15.11.2019) poranka. Na swojej facebookowej stronie Nadleśnictwo Browsk umieściło zdjęcie wilka z podpisem „Czy jeszcze sprzymierzeniec czy już szkodnik?”. Podpis został umieszczony w dwóch językach – po polsku i po angielsku. Już samo stawianie takiej tezy przez instytucję państwową, której zadaniem jest ochrona lasu jest skandaliczne. Czy Nadleśnictwo Browsk uważa, że z Puszczy Białowieskiej (obręb działania nadleśnictwa) należałoby się pozbyć wilka?

Już jakiś czas temu pisaliśmy, że niektórzy myśliwi marzą o tym ażeby znów móc strzelać do wilka. Niektórzy tak bardzo, że jeżdżą po to na białoruską część Puszczy Białowieskiej, by tam robić to legalnie. Tam bowiem jak w Polsce za komuny – dalej wilka się tępi. Jak widać myśliwi znaleźli kolejnego sprzymierzeńca – nadleśnictwo. A trzeba być całkowitym ignorantem żeby stawiać w ogóle taką tezę. Otóż wilk jest sprzymierzeńcem także nadleśnictwa gdyż oczyszcza las z chorej i słabej zwierzyny. To właśnie uwiera myśliwych, bo robi im konkurencję. Dlaczego wilk przeszkadza Nadleśnictu Browsk?

 

Tego się nie dowiemy (przynajmniej dziś). Zadzwoniliśmy do nadleśnictwa, jednak nim mogliśmy o to zapytać to tylko się dowiedzieliśmy, że kierownika jednostki dzisiaj nie ma, a z osobą prowadzącą Facebooka nie można się skontaktować, bo to osoba prywatna. Nie można nawet się dowiedzieć, kto to jest bo jest RODO. Nie wiedzieliśmy, że odkąd funkcjonuje RODO to pracownicy państwowej instytucji z automatu stali się tajni. No cóż ogarnia nas smutek, że ktoś traktuje państwową firmę jak prywatną.

 

Mamy do Państwa prośbę. Wielokrotnie widzieliśmy, że presja ma sens. Tym razem też tego dowiedziemy – ale tylko razem z państwem. Udostępniajcie gdzie się da ten tekst, nagłaśniajcie sprawę. Musimy doprowadzić do tego ażeby Nadleśnictwo wytłumaczyło się dlaczego stawia tezy, że wilka jest szkodnikiem i dlaczego. Przypomnijmy, że to zwierzę jest pod ochroną nie przypadkowo. Jest ono wielkim sprzymierzeńcem przyrody, którego chcieli wytępić w PRL. Prawie im się to udało. Ostatnie lata znów straszy się ludzi wilkami. Trzeba to koniecznie powstrzymać, a takich ludzi, którzy tak robią piętnować.

Partnerzy portalu:

Jak duchy przemykają w gęstym lesie. Rysie żyją w Puszczy, ale są bliskie wyginięcia.

Jak duchy przemykają w gęstym lesie. Rysie żyją w Puszczy, ale są bliskie wyginięcia.

W kontekście województwa podlaskiego bardzo dużo mówi się o żubrach i łosiach. Zrobiły się one na tyle popularne, że jak ostatnio informowaliśmy – ludzie łamią dla nich przepisy. Wjeżdżają w zamknięte dla samochodów obszary, a następnie podjeżdżają pod stado żubrów, by zrobić sobie selfie. Ostatnio ta głupia praktyka przybiera na sile. Po drugiej stronie popularności są wilki – którymi wciąż straszy się ludzi. Szczególnie wtedy, gdy w ramach nauki polowania młodych wilczków zaatakowane zostanie bydło na polu. Są jednak mieszkańcy Podlaskiego, których zupełnie się pomija. To wielkie i piękne dzikie koty czyli Rysie. Niestety bliskie wyginięcia.

 

Jeden taki osobnik ostatnio został zabrany z Bielska Podlaskiego do Białowieskiego Parku Narodowego. Osłabiony błąkał się o terenie jednej z bielskich fabryk, a później biegał po placu komendy straży pożarnej. Na co dzień mierzący się z pożarami strażacy schwytali rysia w siatkę i przekazali weterynarzom z Białowieskiego Parku Narodowego. Zwierzę było bardzo osłabione, ale na szczęście trafiło w dobre ręce.

 

Warto wiedzieć, że w Polsce żyje tylko 430 rysi. Na samym Podlasiu występuje tylko kilkadziesiąt osobników. Spotkać rysia to jak wygrać w totolotka. Udało się to naprawdę niewielu osobom. Trzeba wiedzieć gdzie można na nie natrafić i trzeba długo czatować w ukryciu. Można też natrafić przypadkiem zapuszczając się głęboko w las. Pamiętajmy jednak, że ryś to drapieżnik, który ma podobne upodobania co kot, lecz siłę dużo większą.

 

Ryś należy do gatunków zagrożonych wyginięciem. Tak niska ich liczba oznacza, że wielkie dzikie koty mogą zniknąć z polskich lasów. Niestety kłusownictwo, coraz więcej dróg oraz ekspansja człowieka w lasach to wyrok dla rysia. Więcej o jego życiu możecie się dowiedzieć z cudownego filmu „Saga prastarej puszczy”, który był realizowany w Puszczy Białowieskiej.

https://www.youtube.com/watch?v=QqKQY8Ddvy0

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co robi szeptucha? Jak wygląda z bliska prawosławie? Zobacz na filmie.

Co robi Szeptucha? Jak wyglądają obchody święta Przemienienia Pańskiego na Świętej Górze Grabarce? Jak natomiast celebruje się w Odrynkach? To wszystko możemy zobaczyć w kolejnym odcinku „Po drugiej stronie” – autora filmu Cząstka Podlasia, który namiętnie filmuje nasz region wyciskając z niego wszystko co najlepsze, najpiękniejsze i najbardziej magiczne. Tym razem swoim widzom pokazał z bliska prawosławie.

 

Odcinek Mistyka dnia siódmego zabiera nas w podróż do Orli, Grabarki, Odrynek. To właśnie tam pielgrzymi z całej Polski przyjeżdżają by odnowić swego ducha, wznosić modlitwy za innych bądź po to by szukać uzdrowienia. Podlasie pod tym względem jest bardzo mistyczne co można zobaczyć również na filmie. Głęboka wiara pomaga wielu ludziom w trudach życia codziennego. W innych rejonach naszego kraju być może nie jest to aż tak widoczne jak na Podlasiu, gdzie nikt specjalnie nie kryje się ze swoją religią. Obok siebie bowiem żyją katolicy, prawosławni oraz polscy muzułmanie czyli Tatarzy. Dawniej jeszcze byli Żydzi, którzy zostali wymordowani przez Niemców podczas II Wojny Światowej.

 

Ten mistyczny świat Podlasia pokazał również w 2012 roku raper Lukasyno, który razem z „Miss God” zaprezentował „Mój świat”. Mimo upływu lat kawałek jest ciągle aktualny. Wschodni kres w żyłach i ognista krew osiąga w naszym regionie swój wewnętrzny ład.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlaski chleb – tak wygląd i smakuje. Powinien być czysty…

Podlaski chleb, pieczony w tradycyjnym piecu kaflowym, stanowi nie tylko smakowitą przysmak, lecz także niezwykłe dziedzictwo kulturowe, które przenosi nas w głąb historii i tradycji Podlasia.

Filmowiec ukazujący dziedzictwo Podlasia

Ireneusz Prokopiuk to niezwykle utalentowany filmowiec z Podlasia, który swoją pasję i zaangażowanie oddaje w licznych filmach dokumentalnych. Ukazuje on bogactwo tradycji i zwyczajów naszego regionu. Jeden z najbardziej znanych jego dzieł to „Rudaki”, produkcja, która już w czasach, gdy YouTube nie istniał, a internet nie był jeszcze tak rozwinięty, cieszyła się popularnością na antenie Canal+. Dzięki postępowi technologicznemu, dziś możemy cieszyć się dostępem do tych filmowych arcydzieł, które rzucą światło na historię i kulturę Podlasia. Jedną z takich „perełek” jest film „Historie Podlaskie: Chleb”.

Podlaski chleb – odkrywanie sekretów tradycyjnego chleba

W tym filmie Prokopiuk zabiera nas w podróż do serca podlaskiej wsi. Tam gdzie tradycyjnie piecze się chleb w charakterystycznym, ceramicznym piecu kaflowym. Obserwujemy, jak mieszkańcy przygotowują ciasto. Jak ostrożnie wkładają je do pieca, a następnie czekają na magiczny moment, gdy pachnący chleb wyjmuje się z pieca. Warto zauważyć, że proces pieczenia chleba w tradycyjnym piecu kaflowym to kulinarna sztuka.

Filmowa podróż do serca podlaskiej wsi

W filmie możemy usłyszeć cenne wskazówki od miejscowych mieszkańców, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami. Przekazują oni wiedzę na temat tego, jak powinien być przyrządzany prawdziwy, tradycyjny chleb. Jedna z mieszkanek regionu podkreśla, że podlaski chleb powinien być czysty, wolny od dodatków, które mogą zaburzyć jego autentyczny smak. Przede wszystkim troska o tradycję i jakość produktów sprawia, że chleb pieczony w tradycyjnym piecu kaflowym ma niepowtarzalny smak.

Podlaski chleb – smak i tradycja

Dla wielu osób, które miały okazję skosztować podlaskiego chleba pieczonego w ten sposób, doświadczenie to jest niezwykle pamiętne i wyjątkowe. Smak tego chleba, pełen aromatu i nuty tradycji, pozostaje w pamięci na długo, stanowiąc niezapomniane doświadczenie kulinarno-kulturowe. Dzięki filmowi Ireneusza Prokopiuka, który ukazuje proces przygotowywania i pieczenia chleba w tradycyjnym piecu kaflowym, możemy choć na chwilę przenieść się do magicznego świata podlaskiej wsi i cieszyć się autentycznym smakiem, który od wieków kultywuje się na tym terenie.

Aromatyczna podróż przez podlaskie smaki

Podsumowując, film „Historie Podlaskie: Chleb” to nie tylko opowieść o procesie pieczenia chleba. To także podróż w głąb tradycji i kultury Podlasia. Dzięki niemu możemy lepiej zrozumieć znaczenie chleba w życiu mieszkańców tego regionu oraz docenić piękno i autentyczność tradycyjnych metod wypieku. To także hołd dla tych, którzy ze starannością i pasją przekazują kolejnym pokoleniom sztukę pieczenia chleba w tradycyjny sposób.

Partnerzy portalu:

Połączenie kolejowe Białystok – Siemiatycze? Wystarczy dobra wola, nic więcej!

Połączenie kolejowe Białystok – Siemiatycze? Wystarczy dobra wola, nic więcej!

W 1999 roku województwo podlaskie zostało utworzone jako zlepek województw białostockiego, łomżyńskiego, suwalskiego. Między 1975 a 1998 rokiem w samym województwie białostockim były takie duże miasta (powyżej 10 tys. mieszkańców) jak Białystok, Bielsk Podlaski, Hajnówka, Łapy, Sokółka, Siemiatycze, Mońki, Czarna Białostocka. Wymieniliśmy te wszystkie ośrodki, by zwrócić uwagę na ważną rzecz. Tylko do jednego z nich nie da się dojechać koleją. I nie dlatego, że nie ma w nim torów tylko dlatego że nie ma połączeń. Dlaczego nie ma bezpośredniego, kolejowego połączenia Białystok – Siemiatycze? Jest tylko pośrednie tj. z przesiadką i trwa tyle samo co podróż do Warszawy. Brzmi kuriozalnie? Witajcie na Podlasiu. Na dokładkę możemy powiedzieć, że bezpośrednie połączenie kolejowe z Siemiatyczami ma… Warszawa.

 

Od wielu lat pasażerowie proszą samorządy by można było dojechać bezpośrednio z Białegostoku do Lublina, a nie jak obecnie przez Warszawę. Niestety władze – w tym województwa podlaskiego są głuche. Może by i chciały by taki pociąg był, ale problemem jest brak elektryfikacji. Zatem połączenia najczęściej spotykanym pociągiem, który jeździ dzięki trakcjom na razie być nie może. Ale przypomnijmy, że samorząd województwa podlaskiego dysponuje szynobusami, które nie potrzebują prądu tylko paliwa. Wystarczyłoby się więc dogadać. Tu mamy jednak kolejny problem – dogadać musiałyby się ze sobą aż 3 województwa – podlaskie, mazowieckie i lubelskie. Gdy chodzi o pieniądze to trudno na to liczyć. Szczególnie, gdy trzej marszałkowie nie są z tej samej opcji politycznej. Warto jednak zaznaczyć, że zarówno koleje mazowieckie jak i koleje podlaskie realizują połączenie Czeremcha – Siedlce. Przez cały dzień jeździ aż 6 par pociągów. 

 

Marszałek Województwa Podlaskiego nie musi się oglądać na innych marszałków. Mógłby chociaż sypnąć groszem, by szynobusy jeżdżące z Białegostoku do Czeremchy dojeżdżały aż do Siedlec tak by nie trzeba było się przesiadać. Dobrze by było żeby dojeżdżały chociaż do Siemiatycz (najlepiej z Suwałk) – tak by poruszanie się pociągiem po całym województwie nie było problemem. Dlatego nie ma co się oglądać na innych, trzeba działać. Nie może być tak, że po 20 latach województwo podlaskie nadal jest tworem sztucznym na tyle, że nawet południowa część dawnego województwa białostockiego ma większe związki z Lubelszczyzną i Mazowszem niż ze stolicą własnego województwa.

Partnerzy portalu:

Wielkie polowania w Puszczy Białowieskiej. Królowie strzelali do niedźwiedzi, żubrów i jeleni.

Wielkie polowania w Puszczy Białowieskiej. Królowie strzelali do niedźwiedzi, żubrów i jeleni.

Za każdym razem polowanie było wielkim wydarzeniem. Służby dworu w Białowieży szykowały się na przyjazd władcy i jego świty już dużo wcześniej. Najwyżej „punktowane” było upolowanie niedźwiedzi, żubrów, jeleni czy łosi – czyli zwierząt dużych. Niekiedy zwierząt zabijano tak wiele, że później mięso pakowano w ogromne zasolone beczki i spławiano Narwią do innych miast. W całej historii polowali tu władcy nie tylko z Polski, ale też z ZSRR czy hitlerowskich Niemiec.

Jagiełło szykował się do wojny z Krzyżakami

Puszcza Białowieska dzisiaj słynie z pięknego rezerwatu i ostoi żubrów. W dawnych czasach natomiast miejsce to było znane jako jedno z niewielu w Europie obfitujące w dziką zwierzynę. Szczególnie dużo było tutaj żubrów, co przyciągało władców na polowania. Puszcza była wliczana w dobra królewskie, przez co bez zgody króla nikt nie mógł w niej polować. Namiestnikiem władcy w lesie była osoba powołana na stanowisko łowczego. Czasem jednak dla rozrywki i sam król wybierał się na polowania.

 

Najstarszym udokumentowanym polowaniem w Puszczy Białowieskiej było te w 1409 roku, gdy Władysław Jagiełło wraz ze swoim bratem Witoldem oraz całą świtą przez ponad tydzień polował na dziczyznę. Warto jednak podkreślić, że nie robili tego dla rozrywki. Władca szykował się do wojny z krzyżakami i potrzebował bardzo dużych zapasów jedzenia dla swoich żołnierzy. Władca kazał zasolić mięso i w beczkach przesłać przez Narew i Wisłę do Płocka, a następnie przechować na przyszłą wojnę. Wszyscy doskonale wiemy jaki był rezultat bitwy z krzyżakami pod Grunwaldem, która miała miejsce rok później.

Pies dostał kołdrę z lisich ogonów

Dosyć inne polowanie miało miejsce w 1546 roku. Wówczas Zygmunt II August ze swoją świtą upolował tak dużo zwierzyny, że nie wiedział potem co z nią robić. Kilkadziesiąt beczek mięsa (jedna miała pojemność 150 litrów) postanowił wysłać do Krakowa, Poznania oraz Wilna. Warto dodać, że król był pierwszy władcą, który używał broni palnej podczas polowań. Przed wyjazdem do puszczy zakupił 20 funtów prochu oraz ołów do odlewania kul. Zygmunt miał również ulubionego psa – Gryfa, któremu na polowanie zamówił kołdrę z lisich ogonów, a sobie samemu rękawiczki na futrze z barana. Polowanie było dla władcy ryzykowną rozrywką. Otóż jednego dnia z opresji ratować go musiał kasztelan trocki, który później otrzymał za to nagrodę – 12 florenów. Innego dnia ucierpiał jeden z naganiaczy, którego poranił niedźwiedź.

 

Kolejnym wielkim polowaniem w Puszczy Białowieskiej było te urządzone przez Augusta III Sasa w 1752 roku. Co ciekawe nie było ono klasyczne. W specjalnie przygotowanej konstrukcji strzelano z niewielkich odległości do kilkudziesięciu żubrów, łosi oraz saren. Krew lała się ze zwierząt strumieniami. Warto odnotować, że w tym dziwacznym polowaniu towarzyszył królowi Jan Klemens Branicki.

Wielka impreza

Następne polowanie w naszych rejonach miało miejsce w 1784 roku i urządził je ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski w 1784 roku. Tym razem również nie było standardowo. Polowanie zamieniło się bardziej w wielką imprezę, na której jednym z punktów było strzelanie władcy do zwierząt. Na wydarzenie przyjechało razem z królem i jego świtą stu ułanów oraz pięćdziesięciu kozaków. Zamówiono dla wszystkich 260 butelek piwa, 30 butelek araku oraz 20 butelek likieru. Na polowanie wyremontowano i rozbudowano dwór w Białowieży. Król wybrał się polować na kilka godzin. Później wrócił do dworu, tam śpiewano już pieśni i trwa bal. Następnego dnia rano król obdarował zasłużonych w czasie polowania biżuterią.

 

Jeszcze jedno polowanie miało miejsce w 1912 roku czyli tuż przed I Wojną Światową. Polska była 121 rok w pod zaborami, a krajem rządził car Mikołaj II z Romanowów. Na dwa tygodnie przed wydarzeniem ogrodzono teren łowiecki, gdzie zaganiano zwierzynę łowną oraz przygotowywano stanowiska strzelnicze. Rano polujący otrzymywali mapy swoich łowisk, a następnie polowano przez cały dzień z przerwami na jedzenie. Najwyżej „punktowane” były żubry, łosie oraz jelenie.

 

W całej historii królowie, władcy, premierzy, sekretarze, rządzący Polską, ZSRR czy hitlerowskimi Niemcami polowali w Puszczy Białowieskiej kilkadziesiąt razy. Ostatni raz strzelano do zwierząt w PRL. Konkretnie strzelał Józef Ozga-Michalski, prezes ZSL, poeta i pisarz w 1969 roku.

Partnerzy portalu:

Jak się obchodzi Dziady na Podlasiu? Kasza, miód i wódka dla zmarłych.

Jak się obchodzi Dziady na Podlasiu? Kasza, miód i wódka dla zmarłych.

Lada moment jak co roku znów będziemy obchodzić Wszystkich Świętych. To czas, gdy warto nie tylko wspominać zmarłych, ale też kultywować zwyczaje. Jak wiemy nawet najbardziej prymitywne plemiona chowały zmarłych w jakikolwiek ceremonialny sposób. Czy także ich wspominali? Trudno powiedzieć. Jest jednak pewien zwyczaj, który trochę odszedł w zapomnienie, a jest powiązany także Podlasiem. Chodzi o Dziady.

 

Chyba nie ma osoby, która by nie znała tej nazwy za sprawą wielkiego dzieła Adama Mickiewicza, który napisał w całości „Dziady II i Dziady III a nawet Dziady IV, ale pozostawił wiele wątpliwości co do części pierwszej. Dzieło literackie nie tylko ukazuje kresowe zwyczaje, ale też walkę z rosyjskim zaborcą. Co ma wspólnego z Podlasiem? Otóż taki zwyczaj obchodzony był również na obszarach pogranicznych Polski i Białorusi w naszym regionie. Tutaj jednak nikt nie używał nazwy „Dziady” lecz pominki, przewody, radecznica czy najpopularniejsze „zaduszki”. Warto zaznaczyć, że zwrot „Święto Zmarłych” jest negatywnie odbierany przez kościół katolicki. Prawidłowo mówi się „Wszystkich Świętych”. Czy to jednak to samo co „Dziady”? Kompletnie nie.

 

W ramach Dziadów przybywające na świat ludzi dusze należało odpowiednio ugościć a także zapewnić sobie ich przychylność. Jednocześnie ważna była pomoc w osiągnięciu spokoju przez duszę w zaświatach. Do najważniejszych zadań domowników było przygotowanie potraw – kaszy, miodu, jajek, kutii oraz wódki. Wieczorem szykowano ucztę w domu lub bezpośrednio na grobie. Bardzo charakterystyczne było upuszczanie części potraw i trunków na stół lub grób. Oznaczało to dzielenie się z nimi. Dziś zapalamy znicze na grobach, dawniej rozpalano ogniska by wędrujące dusze mogły spędzić noc wśród bliskich i się nie zgubić.

 

Dlaczego Dziady? Dusze utożsamia się z żebrakami, którzy wędrują przez swoje życie. W niektórych rejonach w ramach podtrzymywania zwyczajów karmiono żebraków ulubionymi potrawami zmarłych. Osoby te miały także łączyć rodzinę ze zmarłym. Warto także zwrócić uwagę, że bardzo niechętnie podchodzono do samobójców oraz osób zmarłych nagle. Niekiedy takie osoby były utożsamiane z demonami. Co ciekawe po wieczornej wieczerzy nie sprząta się stołu, by dusze nadal mogły się pożywić.

 

Jeżeli chcielibyście w tym roku sami obchodzić Dziady to możecie postępować zgodnie z tradycją: otwórzcie okna i drzwi aby dusze zmarłych mogły swobodnie wejść. Przygotujcie wieczerzę – miód, kasze, kutię, jaja oraz wódkę. Nie zapomnijcie również o wysprzątaniu grobu zmarłych i postawieniu tam zniczy. Jest jeszcze tydzień by się przygotować.

Partnerzy portalu:

Jak się żyje w Krainie Otwartych Okiennic? Turyści przyjeżdżają z całej Polski i ze świata!

Jak się żyje w Krainie Otwartych Okiennic? Turyści przyjeżdżają z całej Polski i ze świata!

Odkąd Kraina Otwartych Okiennic tj. Trześcianka, Soce i Puchły stały się popularne w przewodnikach turystycznych i wszelkiej maści portalach i blogach, to turyści z całej Polski, a nawet ze świata ruszyli na Podlasie, by na własne oczy zobaczyć przepiękne okiennice, stare drewniane domy oraz ich wyjątkowy wystrój. To wszystko możecie zobaczyć między innymi w kolejnym odcinku „Po drugiej stronie” twórców kultowej „Cząstki Podlasia”.

 

Popularne wioseczki między Zabłudowem a Hajnówką to obecnie miejsca, gdzie silnie zaczęła rozwijać się agroturystyka. Pojawiła się wręcz moda na spędzanie czasu na podlaskiej, cichej i spokojnej wsi. Posiedzieć w starej, drewnianej izbie (lub w nowej stylizowanej na starą) to jednak nie to samo co siedzenie w luksusowym hotelu. Są zupełnie inne przeżycia i odczucia. Do tego natura robi swoje. Ktoś kto przyjeżdża ze Śląska czy Krakowa oddychając tutejszym powietrzem może poczuć się jak w sanatorium. Nie inaczej jest z jedzeniem. Jajka prosto od wiejskiej kury, warzywa prosto z ogródka, a owoce prosto z drzew to najlepsze i najzdrowsze co człowiek może zjeść. Do tego wszystko przyrządzone na piecu kaflowym. Nikogo nie powinno dziwić, że na Podlasiu jest tak dużo stulatków.

 

Warto pamiętać, że czas można spędzić nie tylko w Krainie Otwartych Okiennic. Wybierając się na wycieczkę w te rejony dobrze jest też zahaczyć o Narew, Hajnówkę i Białowieżę. Miejsca te słyną nie tylko z charakterystycznych domów, ale też żubrów, puszczy, pięknych cerkwi i wszystkiego co w Podlasiu najlepsze – pogodnych ludzi, z którymi można porozmawiać na ławeczce przed domem. W dzisiejszych zwariowanych czasach to naprawdę coś, co napawa optymizmem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlasie oczami znanej blogerki. Duuużo jedzenia.

Paulina to urodzona w Luksemburgu blogerka, która szukała swojego miejsca w życiu. W ciągu 8 lat mieszkała w trzech krajach w 7 różnych miastach, by na koniec powrócić do Luksemburga. W ostatnim czasie szczupła dziewczyna przyjechała na Podlasie. Oglądając film można jednak dojść do wniosku, że po tej ilości jedzenia z jaką miała tu do czynienia do ojczyzny wracała z pełnym brzuchem. Takie gościnne nasze Podlasie.

 

Na filmie, w którym Podlasie jest promowane możemy zobaczyć Krainę Otwartych Okiennic i miejscowość Soce, możemy też zobaczyć Białowieski Park Narodowy, a także mnóstwo jedzenia. Oczywiście na talerzu królowały pierogi i kartacze. Paulina także liznęła podlaskiej kultury – tworząc gliniane rękodzieło oraz ugniatając ciasto na tradycyjne wypieki. Oprócz tego Paulina posmakowała co to jest jazda drezyną przez Puszczę oraz lepiła pierogi oraz zjadła prawdziwą zupę grzybową.

 

Musimy przyznać, że Paulina to prawdziwa szczęściara, że mogła wystąpić w takim filmie. Teraz jej czytelnicy przeczytać mogą 10 powodów dla których warto odwiedzić Podlasie. Jakież to powody? Numer pierwszy to żubry. Tam na zachodzie są znane jako „bizony”. Drugi powód – las Puszczy Białowieskiej. Kolejny to jakżeby inaczej – jedzenie. A na zachętę blogerka obrazuje ten powód sękaczem.

 

Kolejne powody to wolno płynący czas oraz wsie zatracone w czasie, a razem z nimi mieszkańcy. Paulina zachwycona jest również kulturą słowiańską oraz florą i fauną Podlasia. W zachwyt wpadła także widząc carski wystrój. Jako zalety wskazała również możliwość obcowania z prawosławiem oraz bliskość granicy z Białorusią, do której też można się wybrać. My od siebie możemy tylko dodać, że w Białowieży i jej okolicach jest niesamowity klimat także zimą. Puszcza wtedy jest naprawdę jak z bajki!

 

Jeżeli nie macie problemów z angielskim, to możecie sami przeczytać co napisała o nas Paulina – tutaj.

Partnerzy portalu:

Lasoterapia na Carskiej Tropinie. Poczuj magię Puszczy Białowieskiej!

Lasoterapia na Carskiej Tropinie. Poczuj magię Puszczy Białowieskiej!

Jesień w Puszczy Białowieskiej jest przepiękna. Złote kolory w połączeniu ze wschodami i zachodami słońca tworzą prawdziwie magiczną aurę. Warto wykorzystać dobrą pogodę na spacery po lesie. Wolne w weekend daje nam namiastkę wakacji. Ostatnie ciepłe dni można wykorzystać na przykład na długi spacer Carską Tropiną w Puszczy Białowieskiej. Warto zarezerwować sobie kilka godzin. Jakie atrakcje nas czekają?

 

Carska Tropina to bardzo stara droga, po której chodzili dawniej królowie. Dziś to miejsce, które ma głównie przyrodnicze walory. Po drodze oprócz bujnej roślinności możemy zobaczyć też panoramę Narewki z wysokiej wieży widokowej. Oprócz tego spacerując mijać będziemy wielkie dęby. To nie wszystko. Wędrując kładką będziemy mijać także bagna. Te w zależności od pory roku wyglądają naprawdę cudownie. Kolory na tafli wody tworzą niesamowitą mozaikę. Warto też wspomnieć o wilkach, których w tamtych rejonach nie brakuje. Oczywiście te mają bardzo dobry węch, dlatego już z dala nas poczują i będą trzymać dystans. Może jednak tak się zdarzyć, że zwierzę przebiegnie w zasięgu naszego wzroku. Nie tylko one – możemy napotkać też ostatnio aktywne jelenie lub inne dzikie stworzenia mieszkające w puszczy. Głównym atutem tego miejsca jest cisza, która przerywana jest tylko śpiewem ptaków. Obcowanie z naturą w tym miejscu daje dużo sił witalnych. Nie tylko odetchniemy pełną piersią, ale także uspokoimy wszystkie zmysły. Jest to tak zwana „lasoterapia”.

 

Jak dojechać na Carską Tropinę? Najlepiej dostać się do Narewki. Potem możemy piechotą iść nawet do Białowieży. Zajmie nam to około 5-6 godzin. 26 km na świeżym powietrzu dobrze nam zrobi. Możemy też skończyć w Teremiskach czyli 5 km wcześniej. Jeżeli chcemy szybciej wrócić, to najlepiej pożyczyć rower w Narewce i dojechać nim do Kosego Mostu. Wtedy pierwsze 8 km przejedziemy, a dopiero potem będziemy mogli wybrać się piechotą lub jeżeli chcemy więcej to zrobić kółko. Pamiętajmy, że szlaki turystyczne są oznaczone, dzięki czemu nie zgubimy się. Jednak dla wszystkiego lepiej mieć w pełni naładowany telefon, zapas jedzenia i wody. Trasa wiedzie przez bardzo głęboki las z dala od cywilizacji.

Partnerzy portalu:

Puszcza Białowieska w ogniu! Stan zagrożenia jest olbrzymi. Ludzie muszą otworzyć oczy!

Puszcza Białowieska w ogniu! Stan zagrożenia jest olbrzymi. Ludzie muszą otworzyć oczy!

Kilka tygodni temu pisaliśmy o tym jak drastycznie wzrasta zagrożenie pożarem w Puszczy Białowieskiej. Kilka dni temu pisaliśmy, że Polska w ciągu kilku najbliższych dekad może stracić 75 procent lasów. To straszne, ale scenariusz ten realizuje się na naszych oczach. 9 września doszło do pożaru w Puszczy Białowieskiej. Ogień strawił 1,5 hektara lasu! Martwy świerk upadając, przewrócił się na linie energetyczną powodując jej zerwanie po czym powstało zarzewie pożaru. Pożar rozprzestrzenił się w trybie natychmiastowym. W ciągu pół godziny ogień pochłonął hektar lasu. W ciągu następnej pół godziny kolejne pół hektara. Dodatkowo akcję utrudniał silny wiatr, który rozdmuchiwał ogień. Strażacy walcząc z żywiołem z ziemi i powietrza na szczęście uratowali Puszczę. Jednak ten pożar jest jednym z wielu jaki dotyka ten rejon. W tym rou aż 10 razy doszło pożaru w okolicy Puszczy Białowieskiej. W popularnym kompleksie leśnym znajduje się aż 7 milionów ton martwego drewna. Ponadto panuje susza.

Brak opadów oznacza znaczny spadek wód gruntowych. Zjawisko to jest obserwowane już od kilku lat. Corocznie poziom wody spada o 20-30 cm, jest to katastrofalne w skutkach dla drzewostanów. Najbardziej wrażliwe są gatunki drzew o płytkim systemie korzeniowym. Zjawisko suszy hydrologicznej negatywnie wpływa także na gatunki wymagające żyznych i wilgotnych siedlisk, takie jak dąb i jesion, które są osłabione.

 

Koalicja Kocham Puszczę oskarża Lasy Państwowe oraz nadleśnictwo o zaniedbania, które doprowadziły do pożaru. Wymieniają brak planu zapobiegania pożarom, brak urządzeń piętrzących wodę, wykonanie rozległych wycinek, które zwiększyły zagrożenie pożarowe. Ponadto członkowie Koalicji Kocham Puszczę zauważyli iż pożar miał miejsce w nasadzeniach wykonanych przez nadleśnictwo, które są bardziej podatne na pożar niż dojrzałe lasy. Zdaniem członków organizacji nie powinno się wykonywać takich nasadzeń.

 

 

Warto jednak zwrócić uwagę na coś innego. Ludzie muszą otworzyć oczy. Trwają właśnie poważne zmiany środowiskowe i dotykają one także nasz region. Stan zagrożenia jest olbrzymi. Suche martwe świerki cały czas padają na drogi, szlaki turystyczne i linie energetyczne. Naukowcy rekomendują zasadzie drzew na 2 milionach hektarach powierzchni Polski. Tam gdzie grunty są najsłabsze, tam gdzie są góry i zlewnie rzek. Według nich potrzebujemy 11 mln hektarów lasów. Czyli musimy zwiększyć poziom drzew z obecnego o 5 procent. Do tego należy przywrócić naturalne koryta rzek, które powodowały, że woda płynęła powoli rozlewając się po całej okolicy. Teraz koryta rzek są jak rury. Woda szybko spływa do morza. W ten sposób pozbywamy się nawodnienia na gigantycznych obszarach kraju.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Krowie wyspy na Podlasiu. Autorzy magicznego filmu o naszym regionie znów ukazują nieznane.

Najbardziej kojarzeni są z filmu „Cząstka Podlasia”, którego nagrywanie zajęło im 5 lat. Można na nim oglądać magię naszego regionu – mnóstwo przepięknych widoków jak z baśniowej krainy. Tymczasem to  wszystko dzieje się tak niedaleko nas. Film w wersji skróconej można oglądać w internecie.

Tym razem twórcy postanowili nagrać serię „Po drugiej stronie”. Zaczęli od „krowich wysp”. Słyszeliście, że jest coś takiego w naszym regionie? My też nie. Dlatego warto zobaczyć. Krowie wyspy znajdują się nad Zalewem Siemianówka. Jest to „koniec świata”. Samodzielnie ciężko się tam dostać gdyż jest on otoczony bagnami. W tym przypadku jednak nie działa zasada „im dalej w las tym ciemniej”. Tutaj jest im dalej tym piękniej. Autorzy postarali się pokazać wspaniałe, nieznane miejsce jak najlepiej. I to im się udało. Dodatkową zaletą filmu jest ich osobista narracja. Na pierwszy rzut oka wygląda super i cóż… czekamy na kolejne odcinki twórców.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

W Białymstoku będzie coraz goręcej, a Podlasie może stracić swoje lasy!

W 1960 roku w Białymstoku wystąpiły tylko 2 dni, gdy temperatura przekroczyła 32 stopnie Celsjusza. Gdy naukowcy zorientowali się iż ma miejsce ocieplenie klimatyczne, to zaczęli wyliczać upalne dni (takie powyżej 32 stopnie) jakie mogą mieć miejsce w przyszłości. Dla Białegostoku w 2019 roku liczba tych dni wynosi średnio 7 do 15 dni. Mamy końcówkę lata i już widać, że prognozy się potwierdziły. Zatem należy zakładać, że prognozy na dalszą przyszłość również się potwierdzą.

 

Należy pamiętać, że temperatura nie skacze nagle do 32 stopni tylko najczęściej rośnie gdy na danym obszarze występuje wyż. Najpierw taki Białystok jest jego obrzeżach, następnie w jego centrum. Zupełnie jak z innymi zjawiskami atmosferycznymi. Dlatego liczba dni z upałami pokazuje też, że gorąco będzie dużo dłużej niż statystycznie. Ponadto trzeba zwrócić uwagę, że 32 stopnie to są w cieniu. Natomiast na słońcu jest dużo goręcej. Nie wiadomo jak bardzo, bo pomiar temperatury powietrza jest prawidłowy tylko wtedy, kiedy dokonuje się go w miejscu silnie zacienionym, na wysokości 200 centymetrów nad gruntem, na wolnej przestrzeni, z dala od miejsc zabudowanych. Jednak wystarczy wyjść na słońce, by poczuć że jest dużo goręcej.

 

W ciągu kolejnych 50 lat liczba dni, w których przekroczone będą 32 stopnie wyniesie w Białymstoku co najmniej 15. Wtedy w Warszawie będzie takich dni około 40. Obecnie występuje ich tam około 25. Ekstremalne upały nie grożą za to Łodzi. Tam prezydent miasta idzie pod prąd i nie ulega głupim trendom wycinania starych drzew zamieniając je na beton i małe drzewka. – Nie możemy czekać bezczynnie i patrzeć, jak nasze miasta zamieniają się w pustynie, na osiedlach zabraknie wody, a plastikowe śmieci zasypią nasze ulice – mówiła w czerwcu Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi. Zapowiedziała zieloną rewolucję. Za 10 lat Łódź stanie się wola od smogu z węglowych pieców oraz plastiku. W mieście posadzone zostanie 50 tys. drzew.

 

Jej śladem powinny pójść wszystkie polskie miasta. Jak wyliczyli naukowcy Polskiej Akademii Nauk – współcześni 30-40 latkowie mogą dożyć czasów, gdy z naszego kraju zniknie 75 proc. drzew! Warto tutaj dodać, że jak nie będzie drzew to zniknie też bardzo wiele gatunków innych roślin, grzybów a nawet zwierząt! Obecnie lasy zajmują 30 proc. powierzchni naszego kraju. Tylko województwo podlaskie może poszczycić się Puszczą Białowieską, Puszczą Knyszyńską oraz Puszczą Augustowską. Jeżeli będziemy biernie się przyglądać, to zamiast tych kompleksów leśnych będzie tak samo jak na bieszczadzkich szczytach. Wszędzie stepy.

 

Naukowcy rekomendują zasadzie drzew na 2 milionach hektarach powierzchni Polski. Tam gdzie grunty są najsłabsze, tam gdzie są góry i zlewnie rzek. Według nich potrzebujemy 11 mln hektarów lasów. Czyli zwiększyć poziom drzew z obecnego o 5 procent. Patrząc na wycinki w miastach i betonowanie wszystkiego co się da – zdaje się na razie idziemy w odwrotnym kierunku.

Partnerzy portalu:

Podlaskie po wakacjach. Uroczysko „Kosy Most” to idealne miejsce jesienią.

Podlaskie po wakacjach. Uroczysko „Kosy Most” to idealne miejsce jesienią.

Upalne lato skłoniło wszystkich, by wyjeżdżali jak najwięcej nad wodę, grillowali ze znajomymi czy po prostu spędzali czas zwiedzając województwo podlaskie. Warto wiedzieć, że po wakacjach w Podlaskiem istnieje także życie. Warto się wybrać na przykład do Puszczy Białowieskiej. Szczególnym miejscem, które jest mało znane jest Uroczysko „Kosy Most”. Można tam podglądać żubry, zbierać grzyby i podziwiać przyrodę, która obecnie przygotowuje się na przyjście jesieni.

 

„Kosy Most” jest położone w malowniczej dolinie rzeki Narewki w Białowieskim Parku Narodowym. Znajduje się tutaj ostoja żubrów. Przy odrobinie szczęścia i zachowania ciszy – będziemy mogli napotkać te dzikie zwierzęta. Największa szansa jest o świcie. Później żubry mogą wejść w głąb lasu, a tam już nie będą widoczne dla człowieka. Warto pamiętać o zachowaniu ostrożności. Gdy napotkamy te majestatyczne zwierzęta, nie podchodźmy do nich zbyt blisko. Przestraszone mogą nas poturbować, poważnie ranić, a nawet zabić! Na miejscu jest specjalna platforma widokowa – warto z niej skorzystać. Jeżeli szczęście nam dopisze to spotkamy także jelenie czy sarny. Oprócz zwierząt warto też podziwiać niesamowite widoki. Krajobraz doliny Narewki zapiera dech w piersiach – także o świcie.

 

Na miejsce dojedziemy samochodem oraz rowerem – drogą narewkowską. Prowadzi tam między innymi szlak Green Velo, więc można się poruszać po pomarańczowych znakach lub z nawigacją. Będąc w Białowieskim Parku Narodowym pamiętajmy o tym, że jest to miejsce bardzo cenne przyrodniczo. Nie zostawiajmy po sobie żadnych śmieci, nie niszczmy roślin, a także nie palmy ognia. W Puszczy Białowieskiej jest obecne bardzo sucho i każda iskierka mogłaby wywołać niewyobrażalny pożar.

Partnerzy portalu:

Szlakiem podlaskich cerkwi. Zielone, niebieskie, pomarańczowe. Drewniane i murowane.

Szlakiem podlaskich cerkwi. Zielone, niebieskie, pomarańczowe. Drewniane i murowane.

Województwo podlaskie obfituje nie tylko w kościoły katolickie ale też cerkwie prawosławne. Warto wiedzieć, że świątynie te warto zwiedzać nie tylko ze względu na to by na własne oczy zobaczyć istne cuda architektoniczne, ale też ze względu na wystrój w środku. Bowiem ten znacząco się rożni od wystroju kościołów.

 

Moglibyśmy napisać, że warto wszystkie cerkwie obejrzeć z osobna i byście nie żałowali, jednak na pewno trudno wygospodarować tak dużo czasu (objechanie wszystkich świątyń zajęłoby z tydzień). Dlatego też postanowiliśmy zaproponować tylko niektóre budynki, murowane ze względu na ich historię oraz drewniane bo to ważny element kulturowy Podlasia. Architektura z drewna była u nas dominująca. Nawet, gdy wzorowano się na budynkach z cegły, to budowano je właśnie z drewna. Jest to unikat na całą Polskę. Warto więc wybrać się szczególnie w rejon na południe od Białegostoku.

Kraina Otwartych Okiennic i okolice

Oprócz wspaniale przyozdobionych i pomalowanych drewnianych domów w Ploskach, Trześciance, Puchłach warto także zajechać do Narwi. Najbardziej charakterystyczne będzie to, że świątynie będą miały różne i niespotykane jak na budownictwo kolory – niebieskie, zielone czy pomarańczowe. Dla przykładu w Puchłach będzie niebieska z ciemnym dachem i kopułami, w Trześciance zielona z zielonym dachem i złotą kopułą, a w Narwi niebieska ale z niebieskim dachem i niebieską kopułą. Czy był jakiś klucz? Nie jest to co prawda wiedza oficjalna, ale „miejscowa”. Zieleń ma symbolizować opiekę Ducha Świętego, niebieski to kolor Matki Boskiej a pomarańczowy to kolor zwiastujący opiekę któregoś ze świętych.

Białystok i Supraśl

Warto również zajrzeć do murowanych cerkwi. Koniecznie trzeba obejrzeć Katedralną cerkiew pw. św. Mikołaja Cudotwórcy stojącą w samym centrum Białegostoku przy ul. Lipowej. Obiekt został wzniesiony już w 1846 roku. Warto wiedzieć, że w 1897 roku świątynię odwiedził ówczesny car Rosji Mikołaj II (nasza część Polski była pod zaborem rosyjskim). Sama cerkiew jest typowa dla architektury Imperium Rosyjskiego. W centrum znajduje się także Cerkiew pw. Świętej Marii Magdaleny. Warto zaznaczyć iż znajdujący się na wzgórzu budynek na bardzo ciekawą historię. Przede wszystkim na początku (czyli w 1758 roku) była ona kościołem katolickim. Dopiero 100 lat później w niejasnych okolicznościach budynek został przejęty przez cerkiew i tak pozostało do dnia dzisiejszego.

 

Powinniśmy też zajechać do Cerkwi pw. Świętego Ducha na Antoniuku. Chociaż nie ma ona zbyt długiej przeszłości, to jest to jedna z największych cerkwi w Polsce! Kolejną świątynią wartą odwiedzenia jest Haga Sophia przy ul. Trawiastej. Została zbudowana na wzór bizantyjskiej świątyni w Stambule o takiej samej nazwie. Z taką różnicą, że białostocka jest 3 razy mniejsza od oryginału.

 

Na sam koniec Supraśl i Cerkiew Św. Jana Teologa. Jej wystrój jest naprawdę niezwykły. Monaster supraski i cały obszar wokół wzbudza zainteresowanie wszystkich zwiedzających. Świątynia powstała w 1889 roku. Jest zbudowana z czerwonych cegieł. W środku przepięknie wypełniona freskami. Warto też odwiedzić znajdujące się na jej terenie Muzeum Ikon, bo robi niesamowite wrażenie na każdym.

Partnerzy portalu:

Przepiękne widowisko na niebie. Noc spadających gwiazd. Gdzie je oglądać?

Przepiękne widowisko na niebie. Noc spadających gwiazd. Gdzie je oglądać?

Jak co roku jest to niesamowite zjawisko dostrzegalne gołym okiem. Wygląda naprawdę efektownie. Nasza Ziemia ma takie położenie, że na niebie można obserwować rój meteorów zwanych Perseidami. Wystarczy wybrać ciemne miejsce i obserwować niebo. Nie będzie brakować rozbłysków. W ciągu godziny dojrzymy ich aż kilkadziesiąt! Najlepszy czas na obserwacje to właśnie dziś w nocy. Księżyc nie będzie przeszkadzać. Planujcie wycieczkę za miasto.

 

Najlepsze miejsca do obserwacji to przede wszystkim południowa i wschodnia część Białostocczyzny. Wystarczająco daleko od łuny światła z Białegostoku będzie już w okolicach Doktorc. Tam też przepływa Narew więc można zorganizować klimatyczny piknik nad rzeką. Słuchając odgłosów natury, patrząc w niebo poczujemy się jak w zaczarowanym świecie. Kolejny dobrym miejscem będzie też wiata biwakowa pod Pietkowem. Będzie tam widoczne całe niebo. Możemy także zrobić piknik nad Narwią w Strękowej Górze. Tam również jest wiele miejsc, w których światło większego miasta nie będzie nam przeszkadzać w obserwacji. Świetnym miejscem będą również okolice Jagłowa nad Biebrzą. Tam również zbyt wielu zabudowań i światła nie ma. Dobrym pomysłem może być też obserwacja gdzieś po drodze z Bielska Podlaskiego do Hajnówki.

 

Warto żeby były to jak największe otwarte przestrzenie oraz nieskrępowana możliwość obserwacji. Warto też by nie było to blisko lasu, który nie tylko będzie zasłaniać ale też może narazić nas na spotkanie z dzikim zwierzęciem, które możemy zaskoczyć swoją obecnością. Leżenie i patrzenie w niebo nie powoduje zbyt dużo hałasu. Jeżeli również nie będzie wiatru to zwierzę może nas nie wyczuć. Zaskoczone natomiast może zaatakować. Dlatego też najlepiej urządźmy sobie piknik w wieży widokowej lub nad rzeką.

 

Byleby tylko pogoda dopisała, która w ostatnim czasie jest kapryśna. Potrzebujemy bezchmurnego nieba. Warto też zabrać aparat fotograficzny i ustawić, by robił zdjęcia nieba interwałem. Wtedy istnieje duża szansa, że wyjątkowy moment uchwycimy na pamiątkę. Można też bez aparatu. Wystarczy leżeć i patrzeć w niebo. Wszystko będzie dostrzegalne gołym okiem. Kiedy obserwować? Po zachodzie księżyca czyli od 1:54.

Partnerzy portalu:

Są tylko 2 takie miejsca w województwie. Kolejki wąskotorowe to niesamowita atrakcja!

Są tylko 2 takie miejsca w województwie. Kolejki wąskotorowe to niesamowita atrakcja!

Są tylko 2 takie miejsca w województwie podlaskim – Puszcza Augustowska oraz Puszcza Białowieska. W obu przypadkach funkcjonuje niesamowita atrakcja turystyczna – kolej wąskotorowa. Warto przejechać się i tu i tu.

Kolejka Wigierska

Wigierska kolejka wąskotorowa już w 1991 roku została wpisana do rejestru zabytków jako cenny wytwór techniki. Pierwotnie kolejka leśna kursowała z Płocziczna do Zelwy. Trasa liczyła 36 km. Teraz niestety turyści mogą podróżować na krótszym szlaku, bo 10 km z Płociczna do Krusznika. Ale i tak warto to zrobić. Przejazd kolejką zabytkową przebiega przez malownicze tereny Puszczy Augustowskiej oraz Wigierskiego Parku Narodowego tuż nad brzegiem jeziora. W sierpniu 2019 można z atrakcji korzystać codziennie w godz. 10.00, 13.00 oraz 16.00. We wrześniu codziennie o godz. 13.00. Adres stacji początkowej to Płociczno-Tartak 40.

 

Bilet normalny kosztuje 30 zł. Dzieci do ukończenia 7 roku życia – 6 zł, starsze 20 zł. Można też przewozić rower za dopłatą 10 zł. Warto pamiętać, że przejazd odbywa się przez Wigierski Park Narodowy dlatego trzeba będzie dokuopić też kartę wstepu za 5 zł lub 2,5 zł jeżeli przysługuje nam ulga (uczniowie, emeryci i renciści). Dzieci do lat 7 w WPN wchodzą za darmo.

Telefon do organizatorów: 87 5639263, kom. 603 165 390, 697 075 906

Kolejka w Hajnówce

Wąskotorówka kursuje z Hajnówki do miejscowości Topiło. Można się przejechać do końca września. Wybudowana przez Niemców w czasie I Wojny Światowej służyła do transportu drewna. Dziś wozi turystów przez piękne zakątki Puszczy Białowieskiej. Warto się wybrać gdyż nie da się ich zobaczyć ze szlaku. Kolejka mknie przez rezerwat Głęboki Kąt oraz rzekę Leśną. Maszyna zatrzymuje się, by turyści mogli podziwiać piękno nie tylko przejazdem.

 

Cena biletów to: normalny 30 zł, ulgowy 20 zł, przewóz roweru lub psa – 5 zł. Dzieci do lat 4 podróżują bezpłatnie. Do końca sierpnia kursy odbywają się we wtorki, czwartki, soboty i niedziele o godz. 10.00 i 14.00. Przez cały wrzesień w czwartki i soboty o 10.00 i 14.00. Stacja znajduje się na uboczu Hajnówki. Główną ulicą w mieście jest 3 Maja. Powinniśmy nią przjechać całe miasto, aż do skrzyżowania z Reja i Celną. Skręcamy w tą drugą. Na jej końcu będzie stacja.

Partnerzy portalu:

Czy Puszcza Białowieska może spłonąć? Zagrożenie drastycznie wzrasta!

Czy Puszcza Białowieska może spłonąć? Zagrożenie drastycznie wzrasta!

Puszcza Białowieska z tej strony rzadko kiedy jest przedstawiana opinii publicznej, ale jak najwięcej osób powinno wiedzieć, że tylko w ubiegłym roku w jej rejonie doszło do 10 pożarów. W tym roku doszło do takich przypadków aż 9 razy. Są to wydarzenia, przez które może dojść do wielkiego pożaru lasu. W nim bowiem znajduje się duża ilość martwego drewna. A to powoduje, że ryzyko pojawienia się ognia wzrasta. Leśnicy obliczyli że jest to 7 milionów ton. To jak gigantyczna beczka prochu!

Czy Puszcza Białowieska może się kiedyś spalić? Warto zauważyć, żę gaszenie pożaru w lasach jest bardzo trudne, a straty idą wówczas w miliony. Gaszenie takich pożarów trwa tygodniami. Dlatego też z wielką obawą należy patrzeć na coraz większe susze i ekstremalne upały. Na szczęście ostatnio pogoda trochę się uspokoiła, ale jesteśmy dopiero w połowie lata.

Warto też dodać, że zdecydowana większość pożarów ogólnie jest wywoływana przez człowieka. Dlatego też to jego działalność może również doprowadzić do pojawienia się ognia w lesie. To wszystko prowadzi do smutnego wniosku, że w Puszczy Białowieskiej z roku na rok drastycznie wzrasta zagrożenie pożarowe. Obyśmy tego skarbu nigdy nie stracili, ale należy działać szybko, bo może być niedługo za późno.

Póki co leśnicy mają specjalne miejsce do obserwacji lasu i szybkiego powiadamiania służb. Jest ono w nadleśnictwie Hajnówka (zachód Puszczy). Podobnie jest w nadleśnictwie Browsk (północ Puszczy). Warto jednak się zastanowić nad kolejnymi takimi punktami. Oczywiście najważniejsze będzie odwracać skutki suszy. Człowiek każdego dnia degraduje środowisko. Im mniej deszczu, tym bardziej sucho w lesie. Pożar w puszczy byłby gigantyczną katastrofą ekologiczną.

Partnerzy portalu:

Puszcza Białowieska. Serce się kraje patrząc na marnowany potencjał tego miejsca.

Puszcza Białowieska. Serce się kraje patrząc na marnowany potencjał tego miejsca.

Serce się kraje, gdy patrzy się jak bardzo nie wykorzystany jest potencjał turystyczny Puszczy Białowieskiej. Patrzenie na to wyjątkowe miejsce tylko poprzez pryzmat Białowieskiego Parku Narodowego to duży błąd. Gdyby ludzie potrafili dochodzić do porozumienia, to zyskalibyśmy na tym wszyscy. A tak możemy tylko patrzeć i się dziwić – jak to możliwe.

 

Jak to możliwe, że każdego roku Zakopane przeżywa wielokrotnie w roku ludzkie oblężenie? A Wetlina i Ustrzyki Górne w w Bieszczadach? Czy to wyłącznie magia gór? No cóż – chyba nie – w górach położonych jest bardzo wiele miast, a jednak nie każde jest szturmowane przez turystów. To może morze? Jak to jest, że kochamy Hel, Świnoujście, Łebę, Kołobrzeg a Pobierowo i Mrzeżyno już nie tak bardzo? Na Mazurach zaś są wspaniałe turystyczne miejscowości takie jak Ruciane-Nida, Mrągowo czy Giżycko ale też kompletne odludzia – mimo, że również położone nad jeziorami. Co jest więc nie tak z Puszczą Białowieską, że jest takim turystycznym miejscem nijakim. Wiele osób ją zna, turyści przyjeżdżają, ale nie ma oblężenia, które pozostawia za sobą wielkie pieniądze? Czy zadecydował o tym przypadek?

 

Zadecydowali o tym ludzie. Którzy się skrzyknęli i wykonali pewną pracę na rzecz swoich małych ojczyzn. Potem te trafiły do popkultury i interes się kręci. Miłość w Zakopanem, Bieszczadzkie Anioły, Lato w Kołobrzegu – tu pomogły piosenki. Hel jest znany ze swego unikalnego położenia. Świnoujście jest wyspą, na którą trzeba dotrzeć promem. Mrągowo ma piknik country. A Puszcza? W oczach popkultury to „jakiśtam las, który zły PiS chce wyciąć”. Czy takiej reklamy potrzebuje Puszcza Białowieska?

 

Zacznijmy od tego, że cała Puszcza podzielona jest na wiele obszarów czyli: Białowieski Park Narodowy, nadleśnictwa, gminy Białowieża, Hajnówka, Narew, Narewka, Czeremcha, Czyże, Dubicze Cerkiewne, Narewka, miasto Kleszczele oraz powiat hajnowski, powiat białostocki oraz oczywiście Województwo Podlaskie. Każde z wymienionych ma coś wspólnego z Puszczą Białowieską. Gdyby władze tych wymienionych wspólnie się porozumiały, wypracowały strategię działania i zaczęły tę strategię realizować, to za kilka lat Puszcza Białowieska stałaby się miejscem kultowym. Decyduje o tym popkultura. Zanim ta gdziekolwiek dotrze najpierw jest kultura bez popu.

 

Dlatego też muszą tu dotrzeć znani muzycy. Gdyby tak raz do roku odbywał się jakiś festiwal. Tylko gdzie? Miejscem idealnym wydaje się Zalew Siemianówka. Miejsca nie brakuje a i widoki piękne. Subkultura to także znani aktorzy. Dlaczego więc w Puszczy nie kręci się seriali? Dzisiaj ten gatunek filmowy przeżywa prawdziwy rozkwit. A my stoimy i patrzymy zamiast działać. Jeżeli nie będziemy kreować zdarzeń, to zrobią to inni zabierając nam wszystko.

 

Od lat turystyka to bardzo słaba punkt województwa. Nie ma nikogo, kto byłby na tyle zdeterminowany, by wziąć wszystkich zainteresowanych, stworzyć plan działania i z żelazną konsekwencją realizować go. Niestety zamiast współpracy jest nadmierna rywalizacja. Każdy sobie rzepkę skrobie. Zamiast tego marszałek mógłby zatrudnić specjalistów od rozwoju turystyki i marketingu, a także sypnąć kasą na wykreowanie „pop kultury”. Problem w tym, że w Polsce specjalista w urzędzie to synonim słowa „partyjny fachowiec”, który niczym w Misiu przeprowadza drogie i słomiane inwestycje. Miło by było gdyby obecny marszałek – jeżeli by się zdecydował na zatrudnienie specjalisty – nie szedł tradycyjną drogą. Wtedy skorzystaliby na tym wszyscy mieszkańcy. Bo im więcej turystów – tym więcej pieniędzy w kieszeniach tych pierwszych. 

Partnerzy portalu:

Nowa atrakcja turystyczna w regionie. Pociąg przewiezie na plażę przez Puszczę!

Nowa atrakcja turystyczna w regionie. Pociąg przewiezie na plażę przez Puszczę!

To niezwykła atrakcja turystyczna. Od dziś można jeździć przez całe wakacje pociągiem z Hajnówki nad Zalew Siemianówka. Podobnie jak z Białegostoku do Walił będą jeździć 2 pary pociągów w soboty i niedziele oraz jedna w piątek wieczorem do Siemianówki a z samego rana w sobotę powrót. Pociąg będzie jechać przez Narewkę. Bilet na całej trasie kosztuje 5 zł. Rozkład został ułożony w taki sposób aby można było bez przeszkód do Siemianówki dojechać z Czeremchy i Siedlec. Z Białegostoku nie ma torów prowadzących bezpośrednio do Hajnówki, dlatego też należy wpierw przesiąść się w Czeremsze. Jeżeli linia będzie cieszyć się zainteresowaniem turystów, to być może w przyszłości zostanie wydłużona tak by przejeżdżać torami przez nasyp na środku zbiornika aż do granicy państwa. Trzeba by było jednak wyremontować tory, gdyż za zbiornikiem nie są w najlepszym stanie.

 

Rozkład jazdy (ważny do 31 sierpnia 2019):

 

Piątki: Hajnówka – 20.40 – Narewka – 20.57 – Siemianówka – 21:04
Soboty: Siemianówka – 4:51 – Narewka – 4:58 – Hajnówka – 5:15

 

Soboty i niedziele:
Hajnówka – 10:44 – Narewka – 11:01 – Siemianówka – 11:08
Siemianówka – 12:39 – Narewka – 12:46 – Hajnówka – 13:03

 

Hajnówka – 15:40 – Narewka – 15:57 – Siemianówka – 16:04
Siemianówka – 16:12 – Narewka – 16:19 – Hajnówka – 16:36

fot główne. Phil Richards / flickr.com

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Kamera nagrała niedźwiedzia w Puszczy Białowieskiej! Zobacz film.

Po wczorajszej publikacji okazało się, że jest niezbity dowód na to, że w polskiej części Puszczy Białowieskiej był niedźwiedź. Otóż misia zarejestrowała foto-pułapka. Badacze dają duże prawdopodobieństwo, że na filmie widać samca. Nie wiadomo czy zostanie w naszej części Puszczy Białowieskiej czy też wróci do siebie. Badacze z PAN na swojej stronie internetowej wyrazili nadzieję, że te odwiedziny niedźwiedzia w polskiej części to początek odtwarzania się jego populacji.

 

Na nagraniu widać, że niedźwiedź jest bardzo ciekawski. Natrafił na wypełniony pojemnik i postanowił zajrzeć co znajduje się pod nim. Po jego reakcjach widać też, że jest bardzo czujny i ostrożny. To dobry znak. Jeżeli zostanie u nas, to przypadkowo idący człowiek spłoszy misia. Zatem nie ma czego się obawiać. Tak jak pisaliśmy wczoraj – niedźwiedzie w Podlaskiem nie będą nikomu przeszkadzać o ile nikt nie będzie nimi straszyć ludzi. Puszcza to idealne miejsce do życia dla tych osobników… o ile tej puszczy nikt nie wytnie.

 

Jedyne przypadki, gdy niedźwiedź zaatakował człowieka w Polsce wynikały z winy tego drugiego. Na przykład mężczyzna został poturbowany, gdy próbował odstraszyć zwierzę kijem. Machający i krzyczący człowiek nie pomaga sobie podczas kontaktu z jakimkolwiek dzikim zwierzęciem. Wiadomo, że spotkanie z dużymi niedźwiedziem może napędzić stracha, ale trzeba naprawdę mocno zapuścić się głęboko w las, by jakiegokolwiek dzikiego zwierza spotkać.

Partnerzy portalu:

Niedźwiedzie coraz częściej odwiedzają Podlaskie. Czy wkrótce tu zostaną?

Niedźwiedzie coraz częściej odwiedzają Podlaskie. Czy wkrótce tu zostaną?

Pod Białowieżą kilka dni temu widziano niedźwiedzia. Przywędrował z Białorusi, która wspólnie z Polską dzielą Puszczę Białowieską. Osobnik był już widziany u sąsiadów. Tym razem wypuścił się w odwiedziny do nas. Czy coś z tego wynika. Otóż więcej niż może się wydawać. Czy wkrótce drapieżniki zasiedlą Podlaskie?

 

2 lata temu na łamach naszego portalu snuliśmy hipotezę o tym czy niedźwiedzie mogą osiedlić się w Puszczy Białowieskiej na stałe. Generalna konkluzja była taka, że szansa taka jest. Przywrócenie populacji nie byłoby żadnym problemem, bo knieja na południu województwa spełnia idealnie warunki, jakie potrzebują te drapieżniki – szczególnie, że jeden po białoruskiej stronie żyje i zajrzał właśnie do Polski. Pojawienie się jednak na Podlasiu niedźwiedzi na stałe byłoby decyzją polityczną. Zwierzęta te podobnie jak wilki nie mają jednak dobrego PR. Ludzie się ich boją, chociaż te same z siebie nie atakują człowieka. Musiałyby poczuć się zagrożone lub zaskoczone jego obecnością. Póki co niedźwiedzie Podlasie odwiedzają regularnie. Żyły tutaj w XVIII wieku. W kolejnym stuleciu wybijano je jeszcze podczas polowań aż znikły na przełomie XIX i XX wieku.

 

W 2010 niedźwiedź z Białorusi przywędrował w rejonie Siemianówki. W 2013 roku Polacy niemalże wpadli w panikę, gdy podobno planowano przywieźć 50 niedźwiedzi z Rosji do białoruskiej części Puszczy Białowieskiej. Ostatecznie tak się nie stało. W 2015 roku niedźwiedź odwiedził Czarną Białostocką i został zaobserwowany przez leśniczego, które na terenie jednej z firm korzystał z basenu przeciwpożarowego. Zaalarmowana policja niedźwiedzia jednak już nie zastała. Rok temu niedźwiedź odwiedził Puszczę Augustowską. Przywędrował tam z kniei między Białorusią a Litwą. Przypadek sprzed kilku dni to kolejna wizyta niedźwiedzia w województwie Podlaskim. To już czwarty taki przypadek w ciągu dekady.

 

Czy z jego odwiedzin coś wynika? Otóż może to potwierdzać, że niedźwiedzie jak każde inne zwierzęta migrują za pokarmem. Póki co raz na jakiś czas zajrzy do nas pojedynczy osobnik. Pewnego dnia może to być cała rodzina, a potem kilka. W naszym województwie są aż 3 puszcze, gdzie mogą zamieszkać. Byleby nie straszyć ludzi niedźwiedziami. Wtedy żaden polityk nie wpadnie na głupi pomysł, by z tymi zwierzętami walczyć. Wszak mieszkają w Bieszczadach oraz Tatrach i nikomu krzywda z tego powodu się nie dzieje. Warto pamiętać, że jeżeli migracja niedźwiedzi z Białorusi czy Ukrainy na Podlasie miałaby miejsce, to nie stanie się to z dnia na dzień tylko na przestrzeni dekad. O ile tej puszczy nikt nie wytnie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

22-latka z Hajnówki nagrała swój debiutancki singiel. Jej kariera muzyczna jest w rozkwicie!

Podlasianka – Julita Wawreszuk – opublikowała swój debiutancki singiel. Długo wyczekiwany utwór nosi tytuł Nasza bitwa o… Tekst piosenki jest inspirowany osobistymi przeżyciami piosenkarki, a także obserwacją przypadkowych ludzi, spotkanych w autobusie. Do współpracy zaprosiła Krzysztofa Kulikowskiego – pianistę, który przez kilka lat był jej akompaniatorem. Produkcją muzyki zajął się Slava Romanov, który współpracował wcześniej między innymi z rosyjskim raperem Egorem Kridem (Егор Крид) i stworzył dla niego muzykę do piosenki Берегу. Natomiast PR managerem został Mikita Arlou. Współpracował ostatnio z Neveną Božović (Serbia), która w tym roku była w finale Eurowizji. Utwór będzie osiągalny na platformach streamingowych od 27 czerwca. Aktualnie dostępny jest w przedsprzedaży w Sklepie Play i iTunes. Artystka zapowiedziała, że niedługo poda informacje dotyczące teledysku.

 

Dwudziestodwulatka pochodzi z Hajnówki, gdzie ukończyła między innymi II Liceum Ogólnokształcące z Dodatkową Nauką Języka Białoruskiego. W swoim rodzinnym mieście uczęszczała do Studia Piosenki Estradowej oraz do szkoły muzycznej, w której pobierała lekcje gry na pianinie i śpiewu klasycznego. Podczas nauki w liceum zadebiutowała przed kamerą, grając w fantastyczno-komediowym filmie Magnaci i Czarodzieje. Artystka jest absolwentką Policealnego Studium Wokalno – Aktorskiego w Białymstoku, które ukończyła z wyróżnieniem, uzyskując tytuł zawodowy aktora scen muzycznych. Z powodzeniem zagrała główną rolę w spektaklu dyplomowym MAM CIĘ, czyli doświadczanie rzeczywistości w reżyserii Bernardy Bieleni.

 

W 2017 roku wzięła udział w 38. Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Zaśpiewała Ciche mieszkanko, Na kolana i Łoł. Zdobyła wtedy nagrodę pieniężną Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Kulturalnego Polonica. Ponadto wokalistka otrzymała zaproszenie do udziału w Festiwalu Rock & Chanson w Kolonii. Zdobyła tam II miejsce. 11 listopada 2017 roku wystąpiła w koncercie Studia Piosenki Teatru Polskiego Radia pod tytułem Między nami z utworami Jacka Kaczmarskiego. Koncert ten odbył się w Studiu im. Władysława Szpilmana i był emitowany na żywo w Programie Pierwszym Polskiego Radia. W listopadzie 2018 r. zadebiutowała jako współtwórczyni scenariusza i asystent reżysera w spektaklu muzycznym Nasza Niepodległa (reż. Marcin Ozga) w Hajnówce, w którym również grała. 26 stycznia 2019 roku ponownie wystąpiła w ramach Studia Piosenki Teatru Polskiego Radia, tym razem z piosenkami zespołu Skaldowie. Julita Wawreszuk jest wokalistką w zespole coverowym Live Orkiestra oraz uczestniczką Akademii Menedżerów Muzycznych w Warszawie. Współpracowała z białostockimi raperami: Hukosem, Maximem i Praktisem.

 

Julita Wawreszuk charakteryzuje się na scenie dojrzałością, swobodą, wrażliwością i ogromnym profesjonalizmem. Obdarzona jest około trzyipółoktawową skalą głosu z możliwością wykonywania partii koloraturowych, co udowodnia, śpiewając m.in. wyżej wymieniony utwór pod tytułem Ciche mieszkanko. Młoda wokalistka sięga po różne gatunki, style i nastroje muzyczne, w których doskonale się odnajduje. Podlasianka, niczym wielka gwiazda piosenki, skupia na sobie publiczność od początku do końca swoich występów. Oczarowuje umiejętnościami wokalnymi, interpretacyjnymi, wdziękiem i urodą.

 

Wokalistka posiada sporą kolekcję nagród, które zdobywała w konkursach i na festiwalach. Między innymi jest laureatką pierwszego miejsca na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Białoruskiej 2017 w Hajnówce, otrzymała Grand Prix w Ogólnopolskim Konkursie Piosenki 2015 w Kaliszu oraz uzyskała trzecie miejsce w Międzynarodowym Festiwalu Piosenki Poetyckiej im. Bułata Okudżawy. Poza śpiewem interesuje ją taniec, gra na perkusji i matematyka (w serwisie YouTube prowadzi kanał Blondynka uczy matmy).

Rafał Górski

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Bimber Podlaski. Oto najpopularniejsze regionalne trunki.

Bimber Podlaski jest trunkiem specyficznym. Na Podlasiu i być może w całej Polsce najbardziej rozpoznawalny jest „Duch Puszczy”. Warto jednak dodać, że to nie jedyny produkt jaki można skosztować w naszym regionie. Przedstawiamy Wam najpopularniejsze bimbry podlaskie.

Bimber Podlaski – a co to takiego?

Najpierw jednak zacznijmy od podstaw. Co to jest bimber? Jest to inaczej mówiąc wódka, która nie jest wytwarzana przez koncerny spirytusowe tylko przez prywatne osoby przy pomocy specjalnej aparatury. Różnica między wódką a bimbrem jest też taka, że trunek ten jest dużo mocniejszy. Wódka ma 40 proc. alkoholu, natomiast bimber od 50 do nawet 70 proc. W podlaskiej gwarze regionalny trunek nazywamy również „samogonem” od zbitki słów „samo – gonić” czyli samemu pędzić. Bowiem piwo się warzy zaś wódkę pędzi. Dodatkowo bimber jest przyprawiany różnymi ziołami, dzięki czemu można uzyskać fascynujące smaki. To tyle w teorii.

Produkcja bimbru

W praktyce produkcja samogonu jest nielegalna. Trudno powiedzieć właściwie dlaczego. Wyroby koncernowe są dodatkowo opodatkowane akcyzą. To nie oznacza jednak, że bimbrownicy nie chcieliby jej płacić. Po prostu państwo nie pozwala im produkować i już. Nie bo nie. Dlatego też cała produkcja działa w ukryciu. Warto tutaj dodać, że podczas pędzenia wytwarza się para wodna. Dlatego też zauważona może zdradzić miejsce produkcji. Tak się jednak nie dzieje. Bimbrownie są ukryte głęboko w Puszczach – Knyszyńskiej, Białowieskiej oraz w Biebrzańskim Parku Narodowym, który także jest rozległym kompleksem. Warto też dodać, że we wszystkich wspomnianych lasach jest dużo bagien. Dlatego przypadkowo raczej na bimbrownię w lesie nie natrafimy.

Hipokryzja w polskiej polityce i prawie

Jak więc regionalni producenci wpadają? No cóż – od wielu lat największym sprzymierzeńcem wszelkich polskich służb był donos. Do dziś urzędy skarbowe mają pełne teczki donosów. Jest to dla nich cenne źródło informacji. Jeżeli kogoś kłuje w oczy, że sąsiad ma dużo pieniędzy, a w każdej wiosce przecież wszyscy wiedzą kto pędzi bimber, to często Krajowa Administracja Skarbowa, która likwiduje leśne bimbrownie – ma wszystko na tacy. Kwestia jedynie dookreślenia konkretnego miejsca. Warto jednak tutaj dodać, że przed Podlaskie przewinęła się cała masa polityków z całego kraju, którzy chętnie bimber pili. Nawet odwiedzający Białowieżę Książę Karol chciał go skosztować. Nigdy jednak nie udało się doprowadzić do legalizacji. Taka hipokryzja.

Bimber Podlaski – gdzie jest produkowany?

  1. Najbardziej rozpoznawalny produkt na Podlasiu i chyba też w Polsce powstaje na bagnach Puszczy Białowieskiej. Gdzie konkretnie oczywiście nie napiszemy. Nie polecamy też szukać, bo może to się skończyć utonięciem w bagnie. Szczególnie, że ze względu na parę wodną produkcja często odbywa się wtedy, gdy sprzyjają do tego warunki atmosferyczne – mgła, deszcz, noc. Jak dostać produkt? Wystarczy popytać we wsiach okalających Puszczę. Produkt można dostać również w Hajnówce.
  2. Kolejnym popularnym produktem regionalnym jest Kopnięcie Łosia. Oczywiście produkcja ma miejsce w Biebrzańskim Parku Narodowym. Jest to teren mocno bagnisty. Jednak w Goniądzu czy Mońkach produkt powinniśmy dostać bez problemu. Wystarczy popytać.
  3. Czarna Białostocka ma dwa bardzo chwalone produkty – jeden to „Old Bimber”, drugi zaś to „BimBer”. Trunki powstają w Puszczy Knyszyńskiej. Produkt naturalnie dostaniemy w Czarnej Białostockiej, być może również w Supraślu.
  4. Kolejnym produktem regionalnym, który warto spróbować jest Zew Natury produkowany w Dobrzyniewie Dużym. Tutaj jednak żadnych lasów nie ma. Jednak nieopodal jest spory obszar Puszczy Knyszyńskiej. To właśnie tam mieści się produkcja.
  5. Ostatnim, mniej znanym szeroko produktem jest Szwędaczek. Bimber z papryczką chili. Wbrew pozorom nie kopie mocniej niż pozostałe, ale papryczka dodaje pikanterii smaku. Trunek powstaje w Puszczy Knyszyńskiej w okolicach Gródka.

Odpowiednie proporcje bimbru to klucz

Oczywiście musimy podkreślić, by nie przesadzać z ilością, bo co prawda bimber jest łagodniejszy w skutkach niż wódka, to jednak debiutanci mogą przy zbyt dużej ilości bardzo szybko odpłynąć. Natomiast zaprawionych w boju uczyć nie będziemy.

Partnerzy portalu:

Te drewniane cuda stoją w Podlaskiem. Jedna ze świątyń przetrwała od 1610 roku!

Te drewniane cuda stoją w Podlaskiem. Jedna ze świątyń przetrwała od 1610 roku!

W województwie podlaskim mamy 115 kościołów oraz 67 cerkwi. Wiele z tych budynków przyciąga do naszego regionu turystów. Obecnie w wielu filmach i materiałach promocyjnych można znaleźć zachęty, by odwiedzać Podlaskie na przykład po to, by zobaczyć na własne oczy piękne, drewniane kolorowe cerkwie. To fakt – warto je zobaczyć na własne oczy zarówno od zewnątrz jak i w środku. Jednak mimo wszystko nie warto zapominać również o zwiedzaniu kościołów. Tym razem chcemy się skupić na świątyniach zbudowanych z drewna. Mają one swój wyjątkowy urok. Dlatego, jeżeli planujecie wycieczki tematyczne w naszym regionie – to warto uwzględnić również i zwiedzanie pod takim kątem. Żałować nie będziecie, gdyż Podlaskie ma do zaoferowania prawdziwe cuda architektoniczne.

Drewniane kościoły na Suwalszczyźnie

fot. Witia / Wikipedia

Jednym z takich cudów jest kościół Św. Anny w Gibach w powiecie sejneńskim. Pierwotnie była to molenna, przez co stylem przypomina budynek w Wodziłkach czy Gabowych Grądach. Z tym, że te dwa należą do staroobrzędowców. Budynek w Gibach także do nich należał jeszcze przed II Wojną Światową.

fot. E.giedraitis / Wikipedia

Kolejnym, drewnianym cudem jest katolicki kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Berżnikach (powiat sejneński). Parafia w tym miejscu powstała już w 1447 roku. Obecny budynek pochodzi natomiast z 1819 roku. Później był jeszcze restaurowany.

fot. Marek i Ewa Wojciechowscy / Wikipedia

Następna świątynia również leży na Suwalszczyźnie a konkretnie w Jeleniewie. Jest to Kościół Najświętszego Serca Pana Jezusa. Świątynia została wzniesiona w 1878 roku, a poświęcona w 1899 roku. Warto tutaj dodać, że ołtarz oraz konfesjonały pochodzą z innego kościoła i są w stylu rokoko. We wnętrzu obejrzymy również XIX wieczne obrazy oraz przepiękne stacje drogi krzyżowej także z tamtego wieku. Jako ciekawostkę można dodać iż na strychu kościoła znajduje się bardzo wiele nietoperzy objętych ścisłą ochroną gatunkową.

fot. Ejkum / Wikipedia

Kolejny drewniany kościół stoi w Mikaszówce. Przypomina wyglądem molennę. Wiadomo o nim tylko tyle, że został wybudowany na początku XX wieku.

fot. Thebleeding / Wikipedia

Drewniane kościoły na Podlasiu

Warto również na własne oczy zobaczyć Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Sokołach (powiat wysokomazowiecki). Świątynia została wzniesiona pierwotnie jako cerkiew unicka w 1758 roku w Tykocinie. Następnie w 1833 roku przeniesiono ją na cmentarz w Sokołach (tak – drewniane budynki można przenosić) i tam została kościołem katolickim. Aż do dzisiaj.

fot. Simpledot / Wikipedia

Grzechem byłoby nie zobaczenie wspaniałego kościoła św. Anny w Kalinówce Kościelnej. Świątynia została wybudowana w 1774 roku na bazie innej, spalonej w 1761 roku. Rzeźby w środku datowane są na XVII wiek. Warto także zobaczyć obraz św. Mikołaja z XIX wieku oraz XVII wieczne renesansowe tabernakulum (czyli szafki na eucharystię). Przy kościele stoi także wspaniała dzwonnica.

fot. Yarl / Wikipedia

Warto także wybrać się do Starej Kamiennej, gdzie znajduje się Kościół Św. Anny – najstarszy drewniany budynek na Podlasiu, zachowany do dnia dzisiejszego. Świątynia została ufundowana przez Piotra Wiesiołowskiego (który w Białymstoku wzniósł zamek, z którego powstał Pałac Branickich). Drewniana świątynia znajduje się w powiecie sokólskim.

Pozostałe kościoły, które warto zobaczyć to XIX wieczny Kościół Matki Bożej Szkaplerznej w Studzienicznej, XVI-wieczne Sanktuarium Matki naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa w Domanowie (rozbudowywane w XIX wieku), XVIII-wieczny Kościół św. Stanisława w Milejczycach, Kościół Matki Bożej Anielskiej w Monkiniach z XX wieku, a także XVI-wieczny Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny i św. Stanisława w Narwi, XX-wieczny Kościół Trójcy Przenajświętszej w Pawłówce oraz Kościół św. Jana Chrzciciela w Turośli z XIX wieku.

fot. Ludwig Schneider / Wikipedia

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Znani blogerzy na Podlasiu. Zachwyceni naszym regionem – „najbardziej niesamowite i egzotyczne”.

Blogerzy „Busem przez świat” postanowili przyjechać na Podlasie i pokazać swoim widzom 10 miejsc, które warto zobaczyć na Podlasiu. Warto obejrzeć film, by zobaczyć jakie podlaskie atrakcje przyciągają. Serce też się raduje, że robi się wreszcie moda na nasz region. Przestajemy być „dziurą”. Teraz jesteśmy „popularną dziurą”. Dalej ludzie stąd uciekają na rzecz bardziej rozwiniętych miejsc i tutaj raczej nic się nie zmieni, ale przynajmniej jesteśmy drugimi Bieszczadami. Rzadko zamieszkanym regionem, w którym jest dziko, niesamowicie i egzotycznie właśnie. A jak widzą nas blogerzy z „Busem przez świat”?

 

Na pierwszym miejscu wymieniają Kruszyniany oraz zamieszkałych tam Tatarów. Na drugim miejscu postanowiono ukazać prywatny zamek „Kasztelnik”. Oczywiście nie mogło zabraknąć podlaskich, kolorowych, drewnianych cerkwi. Kolor – niebieski oznacza powierzenie matce boskiej, zaś zielona świątynia powierzona duchowi świętemu bądź męczennikowi. Kolejna propozycja blogerów to Kraina Otwartych Okiennic. Kolejne miejsce to Święta Góra Grabarka pod Siemiatyczami.

 

Następnie blogerzy polecają wybrać się do Odrynek, gdzie znajduje się skit prawosławny. Tak samo jak podlaskich cerkwi, tak nie mogło zabraknąć w propozycjach Puszczy Białowieskiej. Kolejna wycieczka proponowana przez podróżników to kładka Waniewo i Śliwno. Kolejnym punktem na mapie był Supraśl. Ostatnie miejsce to Europejska Wieś Bociania.

 

Warto dodać, że blogerzy mają na kanale YouTube – 94 tys. subskrypcji. Właśnie tyle osób dzięki nim zobaczy piękno Podlasia i być może zdecyduje się na przyjazd do nas.

Partnerzy portalu:

Majówka 2019. Najlepsze miejscówki w całym województwie Podlaskim!

Majówka 2019. Najlepsze miejscówki w całym województwie Podlaskim!

Co robić podczas Majówki 2019? Trudno przewidzieć jaka będzie pogoda, ale może być jednego dnia kiepska, a innego słonecznie. Dlatego też najlepiej mieć do dyspozycji cały wachlarz możliwości. Dlatego też specjalnie dla Was przygotowaliśmy różne warianty w każdym powiecie!

Majówka w miastach:

Długi weekend w większym mieście wiąże się głównie z rozrywką w obiektach zamkniętych – kino, teatry, puby, restauracje, a gdy jest ładna pogoda to ewentualnie można odwiedzać place zabaw, parki czy nawet plaże. Tego typu atrakcji nie brakuje również w trzech największych miastach województwa podlaskiego. Białystok, Łomża, Suwałki mogą zaoferować to wszystko oprócz spacerów po centrach miast i okolicach.

A co można robić w mniejszych miastach na Majówkę?

Powiat augustowski

Kanał Augustowski, fot. Dainava / Wikipedia

Tutaj bezapelacyjnie rządzą plaża, bulwary i Rynek. W okolicach warto wybrać się nad Kanał Augustowski oraz do sanktuarium w Studzienicznej.

Powiat białostocki

Supraśl

Jest to rozległy obszar, który można podzielić aż na trzy części – pierwsza to tereny Puszczy Knyszyńskiej – Supraśl, Cieliczanka, Kołodno, Królowy Most, Gródek czy Michałowo. Druga zaś to Tykocin i wycieczka wzdłuż Narwi aż do Góry Strękowej. Warto też odwiedzić Choroszcz i zerwany most w Kruszewie oraz Czarną Białostocką i jej zalew. Każde z tych miasteczek ma coś do zaoferowania przyjezdnym. Od spaceru to ciekawe zabytki i inne miejsca, gdzie można zwyczajnie się zrelaksować.

Powiat bielski

Synagoga w Orli, fot. Emmanuel Dyan

Tutaj najciekawsze tereny to przede wszystkim wioseczki między Orlą a Ploskami. Po trasie możemy napotkać wiele elementów wielokulturowości. Jednym z elementów będzie synagoga w Orli oraz cerkwie.

Powiat grajewski

Jezioro Dręstwo pod Rajgrodem

Te tereny to przede wszystkim Biebrzański Park Narodowy oraz Rajgród. W tym pierwszym można spacerować po wspaniałym bagnistym lesie. W drugim przypadku to odpoczynek nad jeziorami.

Powiat hajnowski

Kolej wąskotorowa w Hajnówce

Bezapelacyjnie w powiecie hajnowskim rządzi Puszcza Białowieska. Warto ją odwiedzić oraz skorzystać z licznych atrakcji – takich jak kolej wąskotorowa, drezyny, zwiedzanie Parku Narodowego i rezerwatu. Oprócz tego warto spotkać żubry i stare dęby.

Powiat kolneński

Brama cmentarza żydowskiego w Kolnie, fot. PanSG / Wikipedia

Czy jest coś ciekawego w Kolnie i jego okolicach? Miasteczko ostatnio zasłynęło z tego, że TVN nagrywał tam jeden ze swoich seriali. W Kolnie możemy zwiedzić cmentarz żydowski i synagogę. Możemy też się dowiedzieć kim był Jan z Kolna, który podobno odkrył Amerykę jeszcze przed Kolumbem. Warto też przejść się po centrum miasta oraz na cmentarz z 1809 roku.

Powiat łomżyński

Ujście Biebrzy do Narwi,fot. SilverTree / Wikipedia

Tutaj przede wszystkim można zwiedzać Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. Miejsce, gdzie będzie można podziwiać wspaniałe rozlewiska Narwi. Warto też wybrać się do miejscowości Ruś pod Wizną. Tam obejrzeć możemy z bliska ujście Biebrzy do Narwi.

Powiat moniecki

Biebrzański Park Narodowy

Na tych terenach przy odrobinie szczęścia możemy napotkać łosia. Biebrzański Park Narodowy od strony powiatu monieckiego to przede wszystkim Osowiec-Twierdza, gdzie możemy zobaczyć bunkry oraz przejść się kładką. Warto też odwiedzić Goniądz i tamtejszy punkt widokowy. Warto też wdrapać się na górkę, by odpocząć przy św. Florianie. Jest też drugi punkt widokowy w Dawidowiznie. Można też wybrać się wzdłuż Biebrzy – od Dolistowa Starego do Jagłowa.

Powiat sejneński

Kukle, fot. Darek Sołtysiński / Wikipedia

Jeżeli powiat sejneński to jeziora w miejscowości Giby i Kukle. Można też wybrać inne jeziora na przykład leżące na granicy Polski i Litwy – Gaładuś.

Powiat siemiatycki

Niemirów

Okolice dawnej stolicy Podlasia czyli Drohiczyna to wspaniałe miejsce na dłuższą wycieczkę. Zachwycimy się w Niemirowie, Mielniku czy Drohiczynie właśnie. Dodatkowo warto obejrzeć z bliska klasztor na Grabarce. Można też wybrać się do Koterki, by zobaczyć piękną cerkiew na granicy polsko-białoruskiej. Powiat siemiatycki to także rzeka Bug, gdzie możemy popływać kajakiem.

Powiat sokólski

Meczet w Kruszynianach

Kruszyniany, Bohoniki to miejsca, gdzie możemy poznać Tatarów – polskich muzułmanów, mieszkających w naszym kraju od kilkuset lat. Czy różnią się od muzułmanów z krajów arabskich? Jeszcze jak! O tym wszystkim dowiecie się choćby odwiedzając meczet w Kruszynianach. Powiat sokólski to także miejsca związane z filmem „U Pana Boga za Piecem”, które mimo dwóch dekad nie zmieniły się zbytnio. W samej Sokółce znajduje się też kościół, w którym doszło do cudu. Pod samym miasteczkiem całkiem przyjemnie można spędzić czas nad zalewem.

Powiat suwalski

Klasztor w Wigrach fot. Krzysztof Mierzejewski / Wikipedia

Wigierski Park Narodowy to miejsce, którego specjalnie przedstawiać nie trzeba. Pisaliśmy na naszych łamach o nim wiele razy. Pokamedulski klasztor czeka! Oprócz tego oczywiście Szelment ze swoimi atrakcjami – wyciągiem nart wodnych, mini-golfem i parkiem linowym, do tego Wiżajny i trójstyk granic. A jakby komuś było mało, to niech zajrzy jeszcze na Stańczyki tuż za granicą województwa podlaskiego.

Powiat wysokomazowiecki

Muzeum w Ciechanowcu, to miejsce gdzie Donatan nagrywał swój znany kawałek „My Słowianie”. Zobaczcie te wyjątkowe miejsce na własne oczy. Żałować nie będziecie! Warto też zajechać do Waniewa – gdzie niestety nie skorzystamy ze wspaniałej kładki, ale miło spędzimy czas nad rozlewiskami. Do tego na liście „do zobaczenia” powinna znaleźć się siedziba Parku Narwiańskiego Parku Narodowego w Kurowie.

Powiat zambrowski

Popiersie Józefa Piłsudskiego w Paproci Dużej fot. Jolanta Dyr / Wikipedia

Tutaj najciekawszym miejscem jest „Paproć Duża”. Miejscowość, która znajduje się wewnątrz wielkiego ronda. W kościele znajdującym się w miejscowości żenił się Józef Piłsudski.

 

Jak widzicie na Majówkę jest wiele atrakcji. Nudzić się nie będzie kiedy. Byleby pogoda dopisała. Bo jak szklana pogoda, to szyby niebieskie od telewizorów. A tak – można zwiedzać i zwiedzać. Udanego wypoczynku!

Partnerzy portalu:

5 podlaskich miejscówek na fotografię ślubną i nie tylko…

5 podlaskich miejscówek na fotografię ślubną i nie tylko…

Wkrótce zacznie się sezon na śluby i wesela. Jednym z nieodłącznych elementów tych wydarzeń są zazwyczaj sesje fotograficzne. Gdzie się fotografować, by pamiątka cieszyła później oko i była powodem do dumy, gdy będziemy ją prezentować znajomym? Oto naszym zdaniem 5 miejsc, które warto wziąć pod uwagę przy planowaniu sesji.

Pałac Branickich

Miejsce to nie jest wyjątkowo oryginalne jeżeli chodzi o wybór, jednak nie ma co sztucznie silić się na wyszukiwania skoro Pałac Branickich tak dużo oferuje. Można fotografować się w ogrodzie z fontannami, w dolnej części przy stawach, a także w samym budynku i na dziedzińcu. Mimo, że przewinęło się tam setki par, to nadal można zrobić świetne zdjęcia.

Muzeum Wsi

fot. Gumisza / Wikipedia

Pod Białymstokiem jeszcze przed Jurowcami znajduje się Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej. Miejsce świetne to fotografowania jeżeli ktoś lubi klimat rustykalny, który obecnie jest bardzo modny. Drewniane chaty świetnie będą się prezentować jako tło pamiątkowych zdjęć.

Opera

To również popularne miejsce, które bardzo wiele daje od siebie. Można się fotografować przed pięknym wejściem, a także przy amfiteatrze. Nie będzie też problemu by fotografować się na tarasach budynku oraz na dachu. Wprawne oko fotografa znajdzie tam bardzo wiele interesujących kadrów.

Kraina Otwartych Okiennic

Trześcianka, Soce czy Puchły to kolejna propozycja rustykalna. Bardziej skierowana do osób prawosławnych ze względu na barwne cerkwie w okolicy, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by pamiątkowe zdjęcia robili sobie także nowożeńcy innych wyznań. Wspaniale ozdobione, drewniane domy na pewno będą cieszyć oko podziwiających młodą parę.

Kampus UwB

To dosyć interesująca propozycja ze względu na wygląd budynku, który jest mocno przeszklony. Jeżeli fotograf będzie potrafił wykorzystać tak charakterystyczną konstrukcję, to udane zdjęcia są gwarantowane! Tutaj jednak fachowiec musi zaawansowaną wiedzę fotograficzną, gdyż uzyskanie najlepszego efektu to przede wszystkim umiejętność operowania światłem.

 

Jeżeli temat przypadnie Wam do gustu, to temat plenerów fotograficznych będzie kontynuowany…

Partnerzy portalu:

Oto dawne, podlaskie zwyczaje na Wielkanoc. Czy przetrwały?

Oto dawne, podlaskie zwyczaje na Wielkanoc. Czy przetrwały?

Za 10 dni będziemy mieli Wielkanoc. Na Podlasiu istnieje wspaniała tradycja malowania pisanek. Dawniej nie tylko barwiło się jajka na jednolite kolory, lecz tworzyło się na skorupce prawdziwe małe dzieła sztuki! Czy dziś ta tradycja gdzieś jeszcze przetrwała? Trudno powiedzieć. Wciąż jednak można w internecie znaleźć zapisy na różnorakie warsztaty zdobienia pisanek, na których można nauczyć się techniki pokrywania jajek na różne sposoby. Jednym z popularniejszych sposobów jest także tworzenia „kraszanki” czyli farbowania jajek przy pomocy łupin z cebuli. W ten sposób wszystkie jaja mają intensywny czerwony kolor. Dodatkowo można wtedy na nich wydrapać różne wzorki. Warto zaznaczyć, że w podlaskiej tradycji nie robiono tego tylko dla zabawy. Każdy wzór coś konkretnego symbolizował.

 

Nie zapomnijmy jeszcze o kolejnych zwyczajach polewania wodą w drugi dzień świąt. Ten zwyczaj także zanika – gdyż polewanie ludzi w miastach skończyłoby się odpowiadaniem za chuligański czyn. Jak jest na wsiach dziś? Na wielu podtrzymuje się tą tradycję, która oczywiście jest skierowana na polewanie kobiet. Młodzi kawalerowie dawniej polewali wodą panny. Ta, która została oblewana najczęściej – była uznawana za najładniejszą i mającą największe powodzenie. Jeżeli, któraś nie została oblana, to była to dla niej prawdziwa obraza. Wierzono, że zostanie takowa starą panną. A na wsi takie życie było koszmarem. Stare panny musiały pomagać w wychowywaniu dzieci rodzeństwa, a także im gotować, sprzątać i prasować. A gdy się nie lubiły z bratową to już w ogóle nie było wesoło… dlatego też starym zwyczajem młode dziewczyny na wszelki wypadek nie powinny unikać polewania wodą.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ksiądz, Batiuszka oraz Imam we wspólnej akcji. Ten wspaniały film powstał na Podlasiu!

Kto by pomyślał, że obraz ze świętym może dosłownie uratować życie. Zwykle w religiach wierni modlą się do obrazu. Tym razem ksiądz proboszcz Marcin Kuczyński z kościoła katolickiego, ksiądz wikary Piotr Borowik z cerkwi prawosławnej oraz imam Meczetu w Kruszynianach wystąpili we wspólnej akcji Krajowej Izby Kominiarzy – „Znak Floriana”. Duchowni spotykając się z wiernymi edukują ich jak mają się ustrzec zatruciem tlenkiem węgla. Obrazek z wizerunkiem świętego Floriana rozdawany był w trakcie kolędy. Można nim było również sprawdzić drożność wentylacji w domu.

 

Pomysł na akcję jest zaskakujący. Wszelkie ekumeniczne działania duchownych pokazują, że Podlasie było wielokulturowe oraz że nadal jest. Nie ma co ukrywać, że antagonizmy pomiędzy wiernymi różnych religii zdarzają się do dziś. Jednak jak tłumaczy w filmie ks. Piotr Borowik – My tu na Podlasiu często razem się śmiejemy, ale też razem płaczemy. Jednak czad zabija wszystkich – wierzących, niewierzących – prawosławnych, katolików, bogatych, biednych. To zabójca wszystkich tych, którzy zapominają o swoim bezpieczeństwie.

 

Dlatego w 2019 roku duchowni podczas kolędy rozdawali obraz ze świętym Florianem – patronem strażaków. Jeżeli przyłożony obrazek do wentylacji zostanie przyssany, to znaczy że ta działa poprawnie. Jeżeli odpadnie – to znak, by zadzwonić do kominiarza. Ten prosty przekaz jest skuteczny. Zaś ludzie, którzy przyjmują duchownych mogą się przekonać o tym od razu sprawdzając jak jest z tym u nich w domu.

 

Wystarczy kilka minut by czad zabił mieszkańców. Co roku swoje życie traci trując się nim 2000 osób! Czad – czyli „cichy zabójca” (bo ani go nie czuć ani nie widać) zaczyna działać, gdy zaczyna się sezon grzewczy. Pierwsze objawy działania czadu na organizm to zawroty głowy, duszności, osłabienie, wymioty, szybszy oddech czy uczucie oszołomienia. Jak się nie dać czadowi? Warto pamiętać o tym, by wentylacja działała poprawnie. Zatem należy poddawać ją regularnym przeglądom. Można dodatkowo zainstalować czujnik.

Partnerzy portalu:

Brudna woda władzy nie przeszkadza. Chcą rozwijać turystycznie Siemianówkę.

Brudna woda władzy nie przeszkadza. Chcą rozwijać turystycznie Siemianówkę.

Gmina Michałowo planuje zainwestować w Zalew Siemianówka. Mają pojawić się pomosty, tarasy, stacje rowerowe, pola namiotowe i inne rzeczy które przyciągną turystów. Gmina chce na ten cel pozyskać dofinansowanie z Unii Europejskiej – 8 mln zł, zaś sama dołożyć jeszcze 1,5 mln. Brzmi atrakcyjnie? Tak jakby. Ktoś zapomniał o najważniejszym problemie z Siemianówką. Woda w niej od lat jest bardzo zła. Zalew został sztucznie utworzony w czasach PRL. Żeby go stworzyć zalano wysiedlono 8 wsi, a następnie zalano wodą. Warto też dodać, że taki sam los spotkał okoliczny cmentarz. Nie pozostało to obojętne na jakość wody. A ta jest bardzo kiepska. Od lat nie spełnia wymagań sanitarno-epidemiologicznych. Teoretycznie nie można się tam kąpać. W praktyce rozbudowując turystycznie to miejsce – zachęca się ludzi, by tam przyjeżdżali i właśnie kąpali w brudzie. O wywłaszczeniu ludzi z dzisiejszej Siemianówki powstał film pt. „Czy słyszysz jak płacze Ziemia”.

Siemianówka to bardzo ciekawe miejsce. Na uboczu, niedaleko Puszczy Białowieskiej, można tam liczyć na ciszę i spokój. Od jakiegoś czasu zaczyna przyciągać coraz więcej turystów. Nic dziwnego, że władze chcą to jakoś wykorzystać. Tylko co zrobić z brudną wodą? Tu odpowiedzi nie ma. Nie można po prostu spuścić wody, uporządkować terenu i zalać ponownie. Raz próbowano zrobić coś w tym stylu. Ucierpiało od tego środowisko. Po kilku latach od powstania zalewu zaczęły tam się intensywnie rozwijać sinice. By je zlikwidować postanowiono wymienić wodę oraz uprzątnąć linię brzegową. W związku z tym obniżono poziom wody do niskiego stanu. Takie działania sprawiły, że zniszczono miejsca lęgowe ptactwa. Mało tego po obniżeniu stanu wody nie dokonano zbyt wielu zmian. Nie było żadnego sprzątania linii brzegowej, nie wymieniono roślinności. Za to doszło do spustoszenia wśród ptaków i ryb. A wystarczyło podnieść poziom wody, by schłodzić zalew. Wtedy sinice nie mogłyby się rozwijać.

 

W 2010 roku nad Siemianówką wybudowano pomosty, wiaty na ogniska, boiska do różnych sportów, place zabaw, miejsca dla caravaningu. Jest też wieża widokowa, z której można podziwiać zalew. Czy warto rozwijać to miejsce turystycznie? Trudno powiedzieć. Nie można ignorować tego, że woda jest brudna i nie można się w niej kąpać. Ludzie zakazy te ignorują, a rozbudowa pod względem turystycznym jeszcze bardziej do tego zachęca.

fot. główne: Wojsyl / Wikipedia

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Piękny film ukazuje Podlaskie. Niestety nie wiadomo co dalej robić.

Od kilku dni w serwisie YouTube można obejrzeć klip Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej promujący województwo podlaskie. Główne przesłanie jest do osób, rzecz jasna, które w Podlaskiem nie mieszkają. Dlatego całość zaczyna się zachętą „Dwie godziny drogi od Warszawy znajdziesz świat, który przywraca utraconą równowagę”. Następnie widzimy przepiękne kadry ukazujące najciekawsze miejsca województwa podlaskiego, które warto odwiedzić. Nie zabrakło takich atrakcji jak klasztor w Wigrach, Biebrzański Park Narodowy, Narwiański Park Narodowy, Łomżyński Park Krajobrazowy w Narwi, Puszcza Białowieska, Puszcza Knyszyńska, Tykocin, skit w Odrynkach, Kraina Otwartych Okiennic, meczet w Kruszynianach, Green Velo, Drohiczyn, Suwalski Park Krajobrazowy, Czarna Hańcza czy Kanał Augustowski. To wszystko pod hasłem „Podlaskie zasil się naturą”.

 

Klipowi nie można nic zarzucić. Tak samo jak i hasłu przewodniemu. Nie da się ukryć, że w Warszawie, Poznaniu czy Krakowie trudno zasilać się naturą. A to właśnie do mieszkańców dużych aglomeracji kierowana jest kampania. Należy sobie zadać pytanie – a gdzie konkretnie mają przyjechać? Żeby zwiedzić wszystkie wymienione – trzeba by było 2 dni jeździć samochodem po całym regionie. I tu jest pies pogrzebany. Białystok powinien być „hubem”, z którego będzie można wszędzie dotrzeć w sposób zorganizowany i logiczny. Brakuje połączeń turystycznych i ogólnie wszystkiego brakuje by można było zapewnić na przykład weekend pełen atrakcji w Podlaskiem – tylko przyjedź, kup jakiś karnet i korzystaj – wszędzie Cię dowieziemy, a na koniec przywieziemy do Białegostoku.

 

Jako region zrobiliśmy pierwszy krok – zaczęliśmy się promować jako wspaniałe, unikalne miejsce w Polsce, które jest trochę dzikie, przepełnione naturą, gdzie można poczuć slow-life. Teraz czas na krok drugi – osoby, które przekonaliśmy muszą się dowiedzieć jak to wszystko w sposób zorganizowany zwiedzić. Jest przewodnik „Podlaskie na weekend”. Są różne wersje – jeżeli chodzi o rejony Białowieży, to przewodnik zachęca do przyjechania w piątek do Krainy Otwartych Okiennic, gdzie mamy skosztować kuchni regionalnej i odprężyć się w ruskiej bani. Problem w tym, że nie wiadomo gdzie posmakujemy takiej kuchni i kto ma ruską banię w Krainie Otwartych Okiennic. Po próbie „wygooglowania” tych informacji – niestety dalej nie wiemy.

 

Na sobotę przewodnik proponuje wizytę w Odrynkach i wyjazd do Krynoczki. Jeżeli kogoś nie interesują religijne eskapady, to przewodnik proponuje mu „questowe trasy” – cokolwiek to znaczy. Bynajmniej nie dowiemy się tego z przewodnika. Propozycja na wieczór to ognisko, lokalna muzyka i śpiew. Gdzie? Nie wiadomo. Na ostatni dzień przewodnik znów proponuje religijną eskapadę – tym razem na Świętą Górę Grabarkę. Alternatywa? Rower lub kajak. A zimą, wiosną, późną jesienią? Trudno powiedzieć. Generalnie z przewodnika niewiele się dowiadujemy. Z propozycjami w okolicach Biebrzy jest jeszcze gorzej. Na piątek przewodnik proponuje jakieś warsztaty, a potem wypad na łąki i bagna. To brzmi trochę jak żart. Jeżeli ktoś nigdy tam nie był, to co – ma szukać jakichś konkretnych bagien czy może obojętnie? Na sobotę przewodnik proponuje podglądanie ptaków. Tutaj też nie wiadomo gdzie to robić. Na niedzielę wreszcie jakiś konkret – Twierdza Osowiec.

 

Cały przewodnik dzieli się na Puszczę Białowieską i Białowieżę, do tego Biebrza, Suwalszczyzna, Puszcza Knyszyńska, Augustów, a także Tykocin i rzeka Narew. Niestety, ale nie polecamy tego przewodnika. Mimo, że przygotowali go najlepsi fachowcy z Podlaskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, to w broszurze nie dowiemy się nic konkretnego. Same ogólniki, pseudopropozycje i przykładowe dane teleadresowe miejsc w pobliżu. Dlatego do tak pięknego filmu – przydałby się równie piękny przewodnik, bo ten obecny to gniot.

Partnerzy portalu:

Plan na komunikację. Czy dojedziemy do każdej wioski w Podlaskiem?

Plan na komunikację. Czy dojedziemy do każdej wioski w Podlaskiem?

Ostatnio dużym echem odbiła się zapowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że zamierza reaktywować PKS-y. Zakładając, że zostanie to zrealizowane to warto się zastanowić czy w województwie podlaskim jest co reaktywować i czy jest po co. Obecna sytuacja wygląda następująco: Mamy firmę PKS Nova – która połączyła upadający PKS Białystok, z dobrze prosperującym PKS Suwałki oraz z PKS Łomża, PKS Siemiatycze, PKS Zambrów.  Warto pamiętać, że oprócz PKS Nova na rynku są takie firmy jak Voyager, Arriva, Kurier czy Podlasie Express (Plus Bus) – które świadczą swoje usługi na różnych terenach. Należy też pamiętać – że funkcjonują w regionie też szynobusy. Zatem warto sobie zadać pytanie – gdzie w Podlaskiem w takim razie nie można dojechać niczym innym niż samochód?

 

W województwie podlaskim jest 40 miast (miastem nazywamy miejscowości zamieszkałe powyżej 1000 osób). Postanowiliśmy sprawdzić do których z nich można dojechać z Białegostoku czymkolwiek (autobusem bądź pociągiem). Okazało się, że do wszystkich. Zatem problemem jeżeli istnieje to tylko w relacji połączenia typu wieś – miasto. Jak nie trudno się domyślić – najbardziej poszkodowane są te wsie, które nie leżą przy głównej drodze między miastami. Sprawdziliśmy czy da się przykładowo dojechać do maleńkiej wsi Rudaki przy granicy z Białorusią. Niestety nie da się, ale do pobliskich Kruszynian (5 km) już tak. Zatem należy sobie zadać pytanie – czy PKS-y mają dojeżdżać do każdej wsi? Trudno to sobie wyobrazić.

 

W województwie podlaskim jest 3277 wsi. Najwięcej położonych jest w gminie Zambrów (70), zaś najmniej w gminie Białowieża (4). Utworzenie w każdej gminie siatki połączeń tak by dojechać do głównego miasta w gminie, tak by wydostać się dalej może być bardzo trudne gdy trzeba skomunikować 70 wsi. Komunikując 4 wsie już jest łatwiej. Dlatego prawdopodobnie ktoś, komu przyjdzie realizować plan Jarosława Kaczyńskiego (zapewne będzie to ktoś z Urzędu Marszałkowskiego) weźmie mapę do ręki i zobaczy, że skomunikowanie całego województwa ze sobą – od miasta po wieś będzie kosztować kosmiczne pieniądze. Wtedy też będzie trzeba wybierać – kogo przyłączyć, a kogo nie. Oczywiście ucierpią mieszkańcy najmniej zaludnionych wsi.

Partnerzy portalu:

Będzie nowy przystanek kolejowy w Białymstoku. Po remontach pociągi pojadą szybciej o 45 minut.

Będzie nowy przystanek kolejowy w Białymstoku. Po remontach pociągi pojadą szybciej o 45 minut.

Tuż przy okręgowej stacji kontroli pojazdów na Nowym Mieście, na Pułaskiego powstanie wkrótce nowy przystanek kolejowy. Podlaska Kolej na Tak poinformowała o tym na Facebooku i umieściła zdjęcia, na których widać, że zostały już zwiezione materiały potrzebne do budowy przystanku kolejowego. Linia kolejowa prowadzi z dworca głównego z Białegostoku, następnie za wiaduktem przy Kopernika skręca w lewo omijając osiedle Ścianka (Bażantaria). Później pojawia się między Nowym Miastem i Kleosinem. I to właśnie tam będzie teraz kolejny przystanek. Pociąg jedzie dalej w kierunku stacji Białystok – Stadion na łączeniu Kawaleryjskiej i Kleosina. Kolejne stacje to Lewickie-Stacja, Hołówki, Zimnochy, Strabla, Rajsk i Bielsk Podlaski.

 

Budowa przystanku na Nowym mieście jest inwestycją tzw. Magistrali Wschodniej, która połączyć ma ze sobą stolice 5 województw. Gdy projekt zostanie zrealizowany w naszej części w całości to trasa Białystok – Siedlce będzie do pokonania o 45 minut krócej niż obecnie. Teraz nie ma nawet bezpośredniego połączenia, ale gdyby takie istniało to pociąg jechałby 3 godziny. Zatem po modernizacji zmiana byłaby mocno zauważalna. Obecnie można do Siedlec dojechać z przesiadką w Czeremsze. Pociąg z Białegostoku jedzie tam 1,5 godziny. Po modernizacji będzie jechać 23 minuty szybciej. Cała inwestycja ma skończyć się już w przyszłym roku, zaś pociągi mają rozwijać na trasie 120 km/h.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Te 3 podlaskie miejsca warto odwiedzić w 2019 roku

Turyści mają swoje preferencje, ale też chęć poznawania czegoś nowego. Ten, kto myśli że znów odwiedzą w tym roku Białowieżę i Augustów może się grubo pomylić. Owszem tam zawsze warto przyjechać, ale tegoroczne kierunki turystyczne województwa Podlaskiego zapewne będą się różnić od tych z lat poprzednich. Przede wszystkim nasz region zaczął się profesjonalnie promować. Co to znaczy? Właśnie to, że Podlaskie to nie tylko Białowieża i Augustów, a cała gama różnych niesamowitych miejsc. Tak jak była swoista moda, by rzucić wszystko i jechać w Bieszczady, tak teraz powoli można zauważyć to samo w stosunku co do Podlaskiego. Ludzie chcą tu odnaleźć siebie w ciszy, spokoju i niezmąconej naturze. Gdańsk, Kraków, Warszawa czy Wrocław są wielkimi ośrodkami miejskimi, ale wokół nich nie ma gdzie pojechać, by odpocząć oraz się wyciszyć. Z tego pierwszego miasta najpopularniejsze i najbliższe są przepełnione Sopot czy Hel. Mieszkańcy stolicy Małopolski może sobie pozwolić na szybki wypad w Zakopane, które też jest pełne. W okolicach Warszawy jest Zalew Zegrzyński, zaś z Wrocławia można pojechać choćby do turystycznego Kłodzka. Białostoczanie zaś od lat odwiedzali Białowieżę i Augustów.

 

Zarówno lokalni turyści jak i krajowi są głodni nowych miejsc – a dzięki różnym inicjatywom i reklamom pojawia się wiele innych alternatyw dla tych dwóch turystycznych miasteczek. Jakie więc będą najpopularniejsze kierunki Podlaskie w 2019 roku?

Śliwno – Waniewo

Miejscowości oddzielone od siebie rozlewiskami Narwi, gdzie można dojść kładką i przeprawiając się rzecznymi promami w tym roku będą miały tłumy odwiedzających. Bowiem tam trwał remont. Poprzednie kładki zostały kompletnie rozebrane i zastąpione zupełnie nowymi. Na pewno bardzo wiele osób po ponad rocznej przerwie będzie chciało znów tam przyjechać. Pojawi się też wiele osób, które o tym miejscu dowiedziały się między czasie.

 

Supraśl

Nie ma co ukrywać, że Supraśl jest już popularny, ale nie miał jeszcze swego apogeum. W tym roku może je osiągnąć z dwóch powodów – przede wszystkim jest nowa, wyremontowana droga dojazdowa. Po drugie istnieje szansa, że pojawią się autobusy komunikacji miejskiej, które od 3 lat już do uzdrowiska nie dojeżdżają. Ostatni argument przemawiający za tym jest taki, że Supraśl dołączy do systemu rowerów miejskich, dzięki czemu będzie można dojechać tam BiKeR-em.

 

Ziemia Sejneńska

Tak, to nie żart. W tym roku Ziemia Sejneńska może również przeżyć oblężenie. Zacznijmy od tego, że to przepiękne miejsce, które nie jest tak bardzo znane dla większości. Ma bardzo wiele jezior i jest przy samej granicy z Litwą. Dlaczego w tym roku turyści mogą licznie odwiedzić właśnie tamte rejony? Augustów jest rokrocznie coraz bardziej przepełniony. Wiele osób, nie chcąc tracić uroku tego miejsca wybiera coraz częściej inne miejscowości w pobliżu. Dlaczego więc nie Giby, Kukle czy Sejny właśnie? Jeziora również są polodowcowe, a zatem bardzo czyste. Dodatkowo nie są aż tak tłumnie odwiedzane.

 

Województwo Podlaskie z roku na rok ma coraz więcej do zaoferowania. Mamy taką przewagę nad resztą kraju, że u innych atrakcyjne są pojedyncze miejsca, zaś u nas takich miejsc jest bardzo wiele, tyle że jeszcze nie zostały odkryte przez turystykę masową. Ma to oczywiście swoje plusy – jesteśmy nadal drugimi Bieszczadami. Czy lepszymi? To już kwestia gustu.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Rzeki się podniosły. Wkrótce może być powódź albo piękne rozlewiska.

Choć do wiosny jeszcze zostało sporo czasu, a za oknami leży śnieg to w ostatnim czasie na Rzekach Bug i Narew poziom przekroczył stan ostrzegawczy. Ta druga rzeka podniosła się szczególnie w Ploskach. Niebezpiecznie było także w Bondarach, Surażu i Wiźnie. Wszystko to miało miejsce z pierwszymi roztopami. Najpierw spadły duże ilości śniegu, później temperatura wzrosła i biały puch popłynął. Na szczęście temperatura wkrótce znów spadła, ale nie spadło już aż tak dużo śniegu, dzięki czemu nie wszystko popłynęło i nie doszło do lokalnych podtopień. A te są szczególnie uciążliwe dla mieszkańców przyrzecznych miejscowości.

 

Przed laty skutkiem podtopień były nie tylko zalane posesje. Na przykład w Narewce i Brańsku zagrożone podtopieniem były przepompownia i oczyszczalnia ścieków. Robiono wszystko, by woda z Nurcu ich nie zalała. Dlatego droga ściekowa była zabezpieczana workami z piaskiem. Natomiast pod Zambrowem wysoki poziom rzeki uszkodził drogę asfaltową na moście. W Sokółce natomiast zamknięto drogę z Suchowoli do Karpowicz.

 

Miejmy nadzieję, że w tym roku przejście z zimy na wiosnę będzie dużo łagodniejsze i nie wywoła negatywnych skutków. A warto powiedzieć sobie, że są też i pozytywne. Każdego roku wspaniałe rozlewiska rozciągają się w okolicach Narwi i Biebrzy. Jest wiele punktów widokowych, z których można je podziwiać. Dlatego gdy przyjdzie już wiosna – warto sobie zaplanować wycieczkę na rozlewiska. Widoki z dołu będą równie olśniewające jak z góry (tak jak na filmie).

Partnerzy portalu:

„Podlaskie Safari” zimą. Wilka, jelenia, dzika, żubra i łosia można zobaczyć z okna samochodu.

„Podlaskie Safari” zimą. Wilka, jelenia, dzika, żubra i łosia można zobaczyć z okna samochodu.

W ostatnim czasie w internecie furorę zrobił film „Latający jeleń”. Dla osób mieszkających w województwie podlaskim nie jest to jednak aż tak zaskakujący widok. Każdy, kto przemieszczał się pomiędzy podlaskimi miastami mógł natrafić na dzikie zwierzę, które przebiegło mu drogę. Na dużo szczęścia (rozsądku) może liczyć ten, kto nie rozbił samochodu po spotkaniu ze zwierzęciem. Każdy rozsądny kierowca, który przejeżdża przez „dzikie tereny” samochodem doskonale wie, że w każdej chwili coś mu może wyskoczyć przed maską. Dlatego jazda w okolicach świtu i zachodu słońca nadmiernie szybko to duże ryzyko. Wszystko to jednak można potraktować w sposób pozytywny – jako właśnie „Podlaskie Safari”. Wystarczy wybrać się na przykład o świcie samochodem w niektóre rejony podlaskiego, by dojrzeć z okna samochodu dzikie zwierzę.

 

 

Powyższy jeleń przeskakiwał w nadleśnictwie Łomża. Zwierzyny tej jednak nie brakuje też w innych rejonach podlaskiego – na przykład w okolicach Supraśla. W ostatnim czasie – można też spotkać wszędzie sporo dzików – których trwa odstrzał, bo rządzącym wydaje się, że w ten sposób uporają się z ASF. 

 

 

Oczywiście symbolem Podlaskiego jest Żubr – dostojne zwierzę, które dumnie nas reprezentuje. Spotkanie tego wielkiego, dzikiego zwierzęcia będzie najłatwiejsze w okolicach Hajnówki i Puszczy Białowieskiej. Nie brakuje ich również w okolicach Puszczy Knyszyńskiej. Tutaj też dużo jest wilków. Szczególnie między Supraślem a Krynkami. Wilki można napotkać choćby w okolicach Kopnej Góry. Na poniższym filmie można zobaczyć jak zwierze te poluje na sarnę (1:58)

 

 

Bardzo popularnym zwierzęciem jest także łoś, którego napotkamy w okolicach Biebrzańskiego Parku Narodowego. Wystarczy wybrać się z Białegostoku do Grajewa. Po drodze o świcie bardzo prawdopodobne, że napotkamy te zwierzę. 

 

 

Dzikie zwierzęta najczęściej „wynurzają się” z lasów bliżej dróg, wsi i miasteczek zimą, gdyż w lesie wtedy ciężko znaleźć coś do jedzenia. Stąd też zimowe „podlaskie Safari”. To kolejny powód, dla którego warto wybrać się na wycieczkę właśnie do naszego pięknego regionu. Pamiętajcie jednak – ostrożnie za kółkiem! Wypadków z udziałem dzikich zwierząt było naprawdę u nas wiele.

Partnerzy portalu:

Znów będą zabijać żubry! Nie tylko dziki im przeszkadzają.

Znów będą zabijać żubry! Nie tylko dziki im przeszkadzają.

Nie tylko dziki mają zostać wystrzelane. Mimo ścisłej ochrony – Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska zezwolił na odstrzał 40 żubrów! Przypomnijmy, że nie tak dawno temu Mateusz Morawiecki w Biebrzańskim Parku Narodowym mówił coś też o rozprawianiu się z wilkami. Jeszcze za czasów kadencji ministra Szyszko w planach było strzelanie do łosi. Czemu obecna ekipa rządząca tak nienawidzi dzikich zwierząt? Tak jak pisaliśmy ostatnio – bo one nie głosują, a rolnicy, którym zwierzęta przeszkadzają – owszem. Powtórzymy jeszcze raz – należy szukać kompromisów, a nie wybijać zwierzęta!

 

Z żubrami sprawa jest nieco skomplikowana. Leśnicy wybijają najsłabsze i chore jednostki, do zdrowych zwierząt się nie strzela. Ale o tym który osobnik jest zdrowy, a który nie – decyduje… komisja. Wystarczy, że ta uzna, że żubr jest „zbyt słaby” i musi zostać odstrzelony. W ten sposób leśnicy dbają o jakość genów. Zostawienie tego naturze mogłoby się skończyć wymarciem żubra. Jednak w całej tej sprawie jest pewien znak zapytania. Bowiem jest program ochrony żubra w Puszczy Białowieskiej, który określa że liczebność stada powinno liczyć najwyżej 90 zwierząt. Oznacza to, że trzeba coś zrobić z dodatkowymi jednostkami. I tu znak zapytania – czy należy wybijać? Może wystarczy odseparować, by po prostu najsłabsze nie mogły mieszać genów z najsilniejszymi? Co roku Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zezwala na wybijanie żubrów, tak jakby to był jedyny sposób na załatwienie problemu.

 

Całkowity obraz przyrody w Polsce jest tragiczny. Ogólnie obecna ekipa ma do niej dziwny stosunek. Gdy rządzili w latach 2005-2007 próbowali lekceważąc protesty i zastrzeżenia ze strony instytucji unijnych budować obwodnicę Augustowa przez cenne przyrodniczo problemy. Próbowano nawet przeforsować inwestycję legitymacją w postaci referendum. Na szczęście skończyło się blokadą tego przedsięwzięcia. Od kilkunastu lat zarówno ta jak i poprzednia ekipa rządząca ignorują problem smogu. Teraz mamy już wielki problem. W ostatnim czasie przeprowadzano masową wycinkę w Puszczy Białowieskiej. Na Wiśle skazano na śmierć wiele dzikich ptaków – organizując zrzut wody, zalewający gniazda w okresie lęgowym, by z Płocka do Gdańska mogły przepłynąć barki. Na Mazurach w Puszczy Noteckiej, na terenach cennych przyrodniczo zezwolono na budowę zamku. Były minister Jan Szyszko chciał strzelać do łosi, potem premier Morawiecki bredził o wilkach, teraz mamy sprawę dzików oraz bierne patrzenie na wybijanie żubrów. Warto też wspomnieć o konferencji klimatycznej, gdzie ogłoszono że dalej będziemy truć polskie powietrze węglem. Do tego należy dołożyć prawo uderzające w elektrownie wiatrowe. To wszystko brzmi jak koszmar, ale niestety jest prawdą. 

Partnerzy portalu:

Masakra dzików przed wyborami. Rolnicy głosują, zwierzęta nie

Masakra dzików przed wyborami. Rolnicy głosują, zwierzęta nie

Przed nami rok wyborczy. Niestety nie wszystkie głosy da się załatwić pieniędzmi z 500 plus. Istnieje bowiem taka grupa, która ma pieniądze, bo przez lata otrzymała potężne sumy z dotacji unijnych. To rolnicy. Dlatego jeżeli rządzący chcą coś ugrać na wsi, to w inny sposób. W jaki? Wybijając dziki. Praktycznie wszystkie jakie są. Skalą przedsięwzięcia są nawet zszokowani myśliwi, którzy zabijać będą zwierzęta. Mają strzelać nawet do loch będących w ciąży! Mimo, że naukowcy alarmują, że to nie ma żadnego sensu. Owszem jest – dziki znikną z oczu rolników, a oni wtedy zagłosują na rządzących. Skalą przedsięwzięcia są nawet zszokowani myśliwi, którzy zabijać będą zwierzęta. Mają strzelać nawet do loch będących w ciąży!

Dlaczego dziki przeszkadzają rolnikom?

Odpowiedź jest bardzo prosta – dziki niszczą uprawy. Locha by w spokoju wychować młode uwija sobie miejsce gdzieś ukryte w polu właśnie ryjąc przy okazji. Drugim problemem jest wirus ASF, który nie jest żadnym zagrożeniem dla człowieka, ale dla świni owszem. Stąd też producenci trzody chlewnej ponoszą gigantyczne straty. Przyjmuje się, że nosicielami tegoż wirusa są dziki. 

Dlaczego masakra dzików nie ma sensu?

Przede wszystkim w walce z ASF nic nie poskutkuje wybicie dzików. Wirus występuje na terenach w pobliżu z Białorusią, Ukrainą oraz Obwodem Kaliningradzkim. Oznacza to, że nawet po wybiciu wszystkich dzików w Polsce – te będą migrować dalej. Nie bez powodu były minister rolnictwa chciał stawiać siatki ochronne na granicy. Abstrahując od absurdalności tego rozwiązania, to jego myślenie było słuszne – nie o wybijanie tu chodzi lecz o powstrzymanie migracji zwierząt ze wschodu. Ponadto naukowcy podnoszą, że masowe wybijanie dzików spowoduje, że przestraszone dziki zaczną jeszcze bardziej migrować rozprzestrzeniając wirusa ASF.

 

ASF rozprzestrzeniany jest także przez rolników – np poprzez buty czy odzież. Jeżeli myśliwi wkroczą do lasów – to oni i ich psy będą kolejnym osobami, które rozprzestrzeniają wirusa. Zamiast tego w w ramach walki z ASF należałoby utworzyć kordon sanitarny.

Po co są dziki?

Dzik to bardzo pożyteczne zwierzę. Ryjąc glebę jednocześnie spulchniają ją i mieszają ze ściółką. Ponadto żywią się larwami i owadami, które zagrażają drzewom. Żywią się też chorymi ssakami i ptakami ograniczając rozprzestrzenianie się innych chorób. Dlatego też wybijając je rządzący poczynią głębokie szkody w naturze. Tylko po to by przed wyborami zrobić dobrze rolnikom.

Czy interes rolników i mieszkańców się nie liczy?

Zarówno w tej spawie jak i w wielu innych gdzie mieszkańcy wsi koegzystują ze środowiskiem naturalnym zawsze powstają konflikty. W ostatnich latach na przykład mieliśmy do czynienia na przykład z wycinką bardzo starych drzew na rzecz bezpieczeństwa lub inwestycji, budowa asfaltowej drogi w puszczy, zagryzanie krów przez wilki oraz wirus ASF właśnie. Sam fakt że Ministerstwo Ochrony Środowiska zmieniło nazwę na Ministerstwo Środowiska już o czymś świadczy. Ponadto warto się zastanowić czy za środowisko i rolnictwo nie powinna odpowiadać jeden a nie dwaj ministrowie. Wtedy zawsze należałoby poszukiwać kompromisu. A ten we wszystkich problemach na styku rolnictwa i ochrony przyrody jest zawsze potrzebny. Wszelka ingerencja w naturę powinna być minimalna jak tylko się da. Tylko wyjątkowe okoliczności powinny sprawiać, że będziemy w nią ingerować. Z drugiej strony nie należy zwyczajnie dziadować. Najczęściej zbyt mocna i krzywdząca ingerencja w naturę wynika z chęci przeprowadzenia jakiejś inwestycji tanio. Lepiej jednak zrobić coś drożej, lecz w taki sposób, by straty dla środowiska były minimalne.

Partnerzy portalu: