Featured Video Play Icon

Atrakcje dla dzieci na Podlasiu. Gdzie można zabrać pociechę?

Tak naprawdę dzieciństwo polega na tym, by Dzień Dziecka trwał cały rok i o tym należy pamiętać. A że 1 czerwca to zawsze okazja, by o tym przypominać, to także postanowiliśmy Wam pokazać, gdzie na Podlasiu znajdują się ciekawe atrakcje, na których fantastycznie możecie spędzić czas ze swoimi pociechami.

Plac Zabaw, ZOO, rezerwat

Jedną z pierwszych propozycji jest Plac Zabaw w Parku Konstytucji 3 Maja w Białymstoku. Jeżeli Wasze pociechy są już na tyle duże, że mogą dużo chodzić, to warto je zabrać na wycieczkę do pobliskiego ZOO, a także powędrować leśnymi ścieżkami Lasu Zwierzynieckiego, który jest przepięknym rezerwatem przyrody o każdej porze roku. Warto przypomnieć, że od kilku lat ogród zoologiczny nie przypomina tej nędzy, która była kiedyś. Teraz oprócz spaceru dookoła można wejść także do środka. Największą, ale nie jedyną atrakcją jest niedźwiedź.

Kolejka wąskotorowa w Hajnówce

Kolejną atrakcją, jaką możecie zafundować swoim dzieciom jest przejażdżka kolejką wąskotorową z Hajnówki do miejscowości Topiło. Sam przejazd jest już wyjątkową atrakcją, dzięki której i Wy sami i także Wasze dzieci poznają historię maszyn, które dawniej służyły do transportu drewna w Puszczy Białowieskiej. Teraz kolejki to wyłącznie atrakcja turystyczna.Warto dodać, że w samej miejscowości Topiło jest dużo przestrzeni do spacerów.

Park Kulturowy Milewszczyzna

fot. milewszczyzna.pl

Park Kulturowy Milewszczyzna i tamtejsze średniowieczne grodzisko to kolejna atrakcja, gdzie możecie wybrać się z dziećmi. Można tam nie tylko poznać historię, ale także czegoś praktycznego się nauczyć. A konkretnie jest możliwość wzięcia udziału w warsztatach z tkania, tworzenia bransoletek i zakładek do książek, budowania grodów i lepienia garnków. Ciekawą opcją – jeżeli macie czas – jest możliwość przenocowania w wiatraku.

Park Dinozaurów

Następną atrakcją jest Park Dinozaurów w Nadawkach pod Jurowcami w gminie Wasilków. Zupełnie po sąsiedzku znajduje się także tak zwane Muzeum Wsi, gdzie Wasze pociechy po zabawie w prehistorycznym ogrodzie będą mogły zobaczyć jak się żyło między innymi w XIX wieku. Dlatego możecie zabrać pociechy na wyjątkową wycieczkę od prehistorii prawie że do historii przedwojennej.

Epi-Centrum Nauki

Ostatnią atrakcją, którą chcemy zaproponować jest wycieczka do Epi-Centrum Nauki na Stadionie Miejskim w Białymstoku. Z atrakcji dla dzieci – są tam 2 odrębne strefy. Pierwsza z nich to Strefa Małego Odkrywcy – kolorowa przestrzeń edukacyjna. Miejsce to przeznaczone jest przede wszystkim dla dzieci w wieku od 3 do 10 lat, czyli przedszkolaków i uczniów młodszych klas szkoły podstawowej.

Druga strefa to Wystawa Główna. Czyli uniwersalna przestrzeń poznawcza, w której każdy, bez względu na wiek, znajdzie coś dla siebie: mali i duzi, dzieci i dorośli, uczniowie i nauczyciele. Wystawa Główna obejmuje powierzchnię 2 670 m2, czyli tyle, ile 50 klas szkolnych. Na jej terenie znajduje się niemal 100 stanowisk doświadczalnych. Nie ma tam ustalonych tras zwiedzania, dzięki czemu każdy może samodzielnie decydować, jaką ścieżką i w jakim tempie będzie się poruszał. Znajdziecie tam stanowiska z dziedzin takich jak: optyka, transport, telekomunikacja, medycyna, automatyka, robotyka, mechanika oraz wiele innych.

Partnerzy portalu:

Zalew w Wasilkowie zmieni się nie do poznania! Są znane dokładne plany.

Zalew w Wasilkowie zmieni się nie do poznania! Są znane dokładne plany.

Obecnie trwają prace remontowe nad zalewem w Wasilkowie. Stary, rozpadający się pomost został zdemontowany, tylko nie było do końca wiadomo co powstanie w zamian. Teraz wszystko stało się jasne. Lista inwestycji jest bardzo długa. Projekt modernizacji zakłada stworzenie nowoczesnego kompleksu z bogatym wachlarzem funkcji i atrakcji.

W ramach przebudowy powstaną: piaszczysta plaża, pływające fontanny, place zabaw dla dzieci w różnym wieku, tężnie solankowe, boiska do siatkówki plażowej, pomosty stałe oraz pływające, – mała gastronomia wraz z sanitariatami, miejsca parkingowe, miejsca do cumowania kajaków. Trzeba przyznać, że wszystko zapowiada się naprawdę imponująco. Szczególnie, jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że do tej pory atrakcjami turystycznymi w okolicy najbardziej przyciągał Supraśl, a w ostatnim roku także Czarna Białostocka. Obecnie do grona z nowymi atrakcjami dołączyła także Choroszcz. Wasilków jednak ze wszystkich wymienionych będzie najbardziej bogaty w te atrakcje.

Ważny jest jeszcze jeden aspekt. Mianowicie pływające fontanny to nie tylko „bajer”, ale także bardzo pożyteczne urządzenie. W ubiegłym roku ulewy po upałach sprawiły, że podusiło mnóstwo ryb w rzece. Nie można było się w niej bardzo długo kąpać, przykry zapach był odczuwalny w całej okolicy, a strażacy napowietrzali wodę. Teraz o odpowiednie napowietrzenie będą dbały właśnie fontanny. Ciekawie prezentuje się także okrągły pomost. Wasilków na inwestycję otrzymał 9 milionów złotych w ramach rządowego Programu Inwestycji Strategicznych.

Partnerzy portalu:

Nowy mural w mieście. Widnieje na nim Branicki o trzech twarzach.

Nowy mural w mieście. Widnieje na nim Branicki o trzech twarzach.

Białystok zyskał w ostatnim czasie nowy mural. Widnieje na nim hetman Jan Klemens Branicki, czyli człowiek bez którego Białystok prawdopodobnie byłby dziś wsią. Branicki to nie tylko człowiek, któremu my, mieszkańcy zawdzięczamy historyczny skok rozwojowy. To także jeden z ważniejszych polskich magnatów XVIII wieku. Dlatego też nie powinno dziwić, że mural z jego podobizną widnieje w mieście. Konkretnie przy ul. Antoniukowskiej 48.

Inicjatorem powstania tego wielkiego malowidła jest fundacja Pro Anima. Pomysł muralu powstał w związku z przypadająca w ubiegłym roku 250. rocznicą śmierci magnata. – Nie jest to typowy portret jaki znamy, ponieważ Jan Klemens Branicki „ramy rozsadzał” swoją osobowością. Była to postać bardzo złożona i kontrowersyjna, w związku z tym w całej tej dynamicznej kompozycji są trzy twarze. Mural jest próbą pokazania złożoności i scalenia w jeden obraz tych wszystkich informacji, które mamy na jego temat – zaznaczyła Magdalena Pietraszko. – z fundacji Pro Anima.

Mural jest interaktywny: umieszczony na nim kod QR kieruje na stronę internetową, gdzie znajdują się informacje o historii powstania i pracy nad malowidłem. W przyszłości mają być tam też umieszczone gry terenowe oparte o historię XVIII-wiecznego Białegostoku.

Partnerzy portalu:

Wielka wieża widokowa już czeka. Ale ciągle jest zamknięta.
fot. Adam Tarasiuk

Wielka wieża widokowa już czeka. Ale ciągle jest zamknięta.

Uhowo to niewielka miejscowość, która leży tuż przy Narwiańskim Parku Narodowym. W ostatnim czasie władze postanowiły wybudować tam wieżę widokową dla turystów, by mogli podziwiać przyrodę z wysokości 10 piętra. Póki co inwestycja łapie opóźnienie. Sama konstrukcja jest już gotowa, ale plac wokół niej nie jest jeszcze zagospodarowany. Firma, która realizuje projekt nie wykonała wszystkiego w zakładanym czasie.

Wydawałoby się, że zagospodarowanie terenu to najprostsza sprawa w tej inwestycji. Tak by było, gdyby nie fakt, że trzeba ułożyć chodnik – kosteczka po kosteczce. Efekt końcowy będzie prezentować się pięknie, ale skoro zdecydowano się zrobić elegancką nawierzchnię, a nie prostą, to teraz trzeba czekać. Zwyczajnie nie da się tego zrobić szybko. Dokładna data końca tej realizacji nie jest znana, ale przypuszczalnie będzie to trwało miesiąc. Dlatego na wakacyjne miesiące lipiec i sierpień można wstępnie wycieczkę do Uhowa planować.

fot. Adam Tarasiuk

Miejscowość ma stację kolejową, która znajduje się na trasie Białystok – Warszawa. Najbliżej z Uhowa jest jednak do Łap. Obie miejscowości są właściwie ze sobą sklejone. Dzieli je jedynie most nad rzeką Narew. Dodajmy, że okolicy miejscowości jest kilka wież widokowych, zatem najnowsza inwestycja, to kolejne miejsce, gdzie będzie można podziwiać z góry Narwiański Park Narodowy.

 

 

Partnerzy portalu:

Nowa droga ułatwi życie turystom. Lada moment drogowcy zakończą prace.
fot. Adam Tarasiuk

Nowa droga ułatwi życie turystom. Lada moment drogowcy zakończą prace.

Dobra wiadomość dla wszystkich mieszkańców i turystów odwiedzających Narwiański Park Narodowy. Drogowcy wylewają asfalt na drodze Jeńki – Pszczółczyn. Oznacza to, że każdy, kto odwiedzi narwiańskie rozlewiska i będzie chciał zajechać zarówno do Kurowa, Waniewa, Śliwna i Kruszewa będzie mógł wreszcie zrobić to po porządnej nawierzchni.

Mimo, że to mała lokalna droga, to jest ona bardzo uczęszczana. Ze względu na brak mostu pomiędzy Kruszewem i Kurowem, objazd wszystkich atrakcji Parku jest możliwy tylko trasą Kruszewo – Śliwno – Izbiszcze – Topilec – Baciuty – Bokiny – Jeńki – Waniewo – Kurowo. Obranie innej trasy powoduje, że trzeba mocno nadrabiać drogi. Dlatego też ważne jest, by cała wymieniona trasa była jak najbardziej komfortowa. Brak asfaltu to nieustające kurzenie się pod wpływem przejeżdżania samochodów.

Wylewanie asfaltu pomiędzy Kurowem a Waniewem oznacza, że wkrótce zakończą się wszelkie prace drogowe w tym miejscu. Gdy tak się stanie – kierowcy będą mieli do dyspozycji asfalt na większości trasy prowadzącej dookoła Narwiańskiego Parku Narodowego. Jedynie będzie trzeba wybierać – jazdę dłuższą drogą z Baciut przez Kościuki do Śliwna lub gorszą, ale krótszą przez Topilec. Pozostaje jeszcze brak mostu pomiędzy Kruszewem a Kurowem. Obecnie trasa pomiędzy miejscowościami urywa się ze względu na zerwany most. Nikt nie proponuje jego odbudowy, gdyż dwukrotnie gdy to czyniono, to wybuchała zaraz wojna światowa i był on niszczony. Nie ma co kusić losu.

fot. Adam Tarasiuk

 

Partnerzy portalu:

Betonoza dopadła Łapy. Było zielono, a teraz jest „to coś”.
fot. Adam Tarasiuk

Betonoza dopadła Łapy. Było zielono, a teraz jest „to coś”.

Łapy w ostatnim czasie stały się ofiarą miejskich urzędników. Zielone miejsce z drzewami zamienili w betonową pustynię. Dla jasności – mimo, że zielono, to schludnie tam nie było. To, co się wydarzyło nazywamy „rewitalizacją urzędniczą”. Plac Solidarności mógłby być miejscem, gdzie odpoczynek byłby latem przyjemny. Niestety – mieszkańcy będą mogli się smażyć, gdy tylko pojawią się upały.

Zacznijmy od „rewitalizacji urzędniczej”. Normalnie, „rewitalizować” – oznacza, że przywraca się tam życie. Tymczasem urzędnicy rozumieją ten termin jako wycinanie drzew i betonowanie wszystkiego co tylko się da. Jakoś tak się złożyło, że od wielu lat w polskim samorządzie nikt nie potrafi zaprojektować schludnego placu z dominacją zieleni i roślinności. A trawa jako nawierzchnia, którą można deptać, to w ogóle w naszym kraju jest pomysłem szatana. Dlatego możemy chodzić tylko po chodnikach. Ale żeby nie wyznaczać nikomu ścieżek, to betonuje się całe place – by każdy mógł chodzić jak tylko chce. Byleby nie po trawie.

Wiadomo, że po deszczu trawa byłaby mokra i nie można byłoby po niej chodzić, a jeszcze trzeba ją koniecznie kosić. To nic, że Polska jest w stanie permanentnej suszy i zatrzymywanie deszczu w ziemi każdym skrawkiem terenu powinno być na wagę złota. U nas jest kanalizacja, która deszczówkę szybko wylewa do wyprostowanej rzeki, a dalej szybciutko do morza. Wymieszać z solą i uczynić bezużyteczną.

Te kuriozalne myślenie cały czas w kolejnych projektach funkcjonuje i mimo, że mamy 2022 rok, poważne zmiany klimatyczne, długoletnią suszę, to dalej betonujemy wszystko co możemy. Powód jest dalej ten sam – dotacje. Coś, co powinno nas podciągnąć w rozwoju – zaczyna nas cofać. Trawa i drzewa niepotrzebne. My nie jesteśmy rezerwatem! Dlatego mieszkańcy Łap mogą się smażyć na nowym placu w upale dni, a urzędnicy będą smażyć się w piekle za swoje głupie pomysły.

Na szczęście, Plac Solidarności w Łapach to nie tylko betonowy plac. Pojawiły się także zadaszone wiaty czy też tężnia solankowa.

fot. Adam Tarasiuk

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Nie tylko Supraśl. Jego okolice są doskonałe na spacer.

Tym razem chcielibyśmy Was zachęcić do spacerów po bliskich okolicach Supraśla. Mamy na myśli miejscowość Ciasne. To w jej okolicach znajduje się piękny Jezioro Komosa, a także Krasny Staw z Krasną Rzeczką. Wszystko to otoczone Puszczą Knyszyńską. Doskonałe miejsce do długich i spokojnych spacerów przez cały rok. Miejsca te są chronione przed wiatrem, więc nie będzie tego dyskomfortu, który towarzyszy zawsze, gdy idziemy przez tereny otwarte.

Jeżeli wybierzemy się od strony Jeziora Komosa, to powinniśmy przyjechać drogą na Supraśl – samochodem, rowerem bądź autobusem komunikacji miejskiej. Jeżeli chcielibyśmy naszą wędrówkę rozpocząć od Krasnego Stawu z Krasną Rzeczką, to bliżej będzie od strony Grabówki lub Sowlan. Niezależnie na który wariant się zdecydujemy, to warto zaliczyć wszystkie punkty tej wycieczki. Szczególnie, że to jest kilkanaście kilometrów. Warto mieć przy sobie mapę bądź nawigację, bo Puszcza Knyszyńska i jej ścieżki bywają zwodnicze.

Jeżeli komuś mało wrażeń, to może także zwiedzić również górzyste Ogrodniczki, a także przejść lub przejechać się szlakiem turystycznym przez Nowodworce, Wasilków, Las Pietrasze i Rezerwat Antoniuk. Ta druga opcja nadaje się na całodzienny rajd bądź przejażdżkę rowerową, bo odległość wynosi 25 km.

Partnerzy portalu:

Nowa stacja jest miła dla oka, ale jest pewien problem

Nowa stacja jest miła dla oka, ale jest pewien problem

Stacja kolejowa w Wasilkowie to bardzo specyficzne miejsce, bo pasażerowie w większości mają do niej daleko. Stacja znajduje się na pograniczu miasta ze wsią Jurowce. Mimo wszystko, ostatnio był tam remont i w jego ramach zbudowano nowoczesny budynek. Dziennie pociągi zatrzymują się tam aż 19 razy. Jeżeli ktoś chciałby szybko się dostać na dworzec główny w Białymstoku, to byłby to dobry pomysł gdyby połączenia były jakoś ze sobą zsynchronizowane. Z tym jest największy problem.

Przykładowo, gdybyśmy chcieli jechać z Wasilkowa do Warszawy, to przerwa pomiędzy pociągiem Wasilków – Białystok, a Białystok – Warszawa byłaby zbyt duża, by miało to sens. Problem mają też działkowcy. W okolicach Nadawek znajdują się ogródki, ale dojście do nich wynosiłoby zaledwie 2 kilometry, ale ze stacji do ul. Nadawki nie ma drogi. Trzeba iść na około i zrobić piechotą dwa razy tyle. W przyszłości mają powstać jeszcze dwa przystanki kolejowe. Pierwszy właśnie w pobliżu ogródków, drugi na osiedlu Lisia Góra. Ale to melodia przyszłości. Poczekamy na to wiele lat.

Jest jeszcze problem trzeci. Żeby lokalna komunikacja kolejowa miała sens, musi być zsynchronizowana rozkładem jazdy z innymi środkami lokomocji. W przypadku Białegostoku mówimy tu oczywiście o autobusach komunikacji miejskiej, ale też rozkłady jazdy powinny być powiązane z autobusami PKS Nova i wspomnianymi pociągami dalekobieżnymi. Obecnie sytuacja wygląda tak, że każdy sobie rzepkę skrobie. Połączenie ze sobą godzinowo różnych przewoźników wymagałoby przede wszystkim współpracy różnych osób. A tu jest ciężko, bo w naszym kraju wszystko jest upolitycznione.

Konkluzja jest taka, że cieszy większy komfort pasażerów z Wasilkowa, ale nie zmienia to faktu że cały system komunikacji nie działa u nas tak jak trzeba. Upiększyliśmy sobie bałagan.

Partnerzy portalu:

Nowa atrakcja turystyczna. Choroszcz to nie tylko szpital.
fot. UM Choroszcz

Nowa atrakcja turystyczna. Choroszcz to nie tylko szpital.

Choroszcz kojarzy się w większości ze szpitalem. Co bardziej zainteresowani wiedzą też, że w miasteczku znajduje się również letnia rezydencja Pałacu Branickich wraz z pięknymi terenami do spacerów. Stawiamy jednak dolary przeciwko orzechom, że prawie nikt (oprócz mieszkańców Choroszczy) nie wie co to jest „Kominowe Bajoro”. Teraz także przyjezdni będą mogli się o tym przekonać, gdyż pojawiła się tam nowa atrakcja turystyczna. Można ją podziwiać zarówno w dzień i wieczorem. Mowa o podświetlanym systemie napowietrzającym i dotleniającym wodę, w niewielkim zbiorniku wodnym położonym na obrzeżach miasta. Kiedyś znany tylko wędkarzom, obecnie zagospodarowany dużo lepiej. Oprócz wody jest tam plac zabaw, siłownia, boiska i złoty piasek jak na plaży. Jest też niestrzeżone kąpielisko. Do tego dochodzi nowa atrakcja.

W tym przypadku jednak nie chodzi wyłącznie o „bajer” w postaci instalacji wodnej, która tworzy kolorową fontannę. Jest to bardzo dobra i potrzebna inwestycja w przyrodę. Jak wiemy ostatnie lata w Polsce są coraz bardziej upalne przez zmiany klimatyczne. Nawet jak zdarzają się chłodne dni, dające pożywkę dla tych co dalej w zmiany nie wierzą, to potem pojawiają się dni, gdy występują upały ekstremalne, które obniżają poziomy wód.

Gdy przychodzi po nich ochłodzenie często występuje burza. Zmianom ciśnienia towarzyszą także ulewy. Te również nie są takie jak kiedyś, tylko ekstremalne. Gwałtowne zalanie okolic zbiornika wodnego powoduje, że okoliczne łąki i pola są zalane, a wszelkie bakterie i inne organizmy trafiają do zbiornika wodnego. Ich rozkład powoduje zużycie tlenu. W efekcie zaczyna brakować go rybom, które zaczynają się dusić. Im głębszy zbiornik tym bardziej niedotleniona warstwa przydenna.

Dlatego taki system napowietrzający i dotleniający wodę w zbiorniku chroni gatunki tam żyjące. A ludziom dodatkowo daje wizualne doznania, przez co łączy przyjemne z pożytecznym. Kominowe Bajoro w Choroszczy mieści się przy ul. Branickiego.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Można poczuć się jak ptak! Ten film z drona pokazuje Białystok naprawdę wyjątkowo.

Obecność dronów w naszej rzeczywistości to już codzienność. Dlatego też na YouTube możemy oglądać bardziej lub mniej udane produkcje pokazujące coś z góry. Jest tego naprawdę mnóstwo. Dlatego, znalezienie takiego filmu, jak ten powyżej to jak odnalezienie prawdziwej perełki. Postanowiliśmy go również pokazać i Wam.

Co jest w nim takiego wyjątkowego? Mało kto wie, ale oprócz zwykłych dronów są też drony „akrobacyjne”, które służą właścicielom do wyścigów. Można nimi wyczynowo latać po różnych „torach przeszkód”. Najistotniejszą różnicą takiego drona pomiędzy takimi zwykłymi jest prędkość. Wyczynowe mogą się rozpędzić do 100 km/h. Dlatego też patrząc na film powyżej możecie zobaczyć jak wszystko dzieje się dynamicznie.

Pokazanie Białegostoku właśnie w taki sposób powoduje, że możemy zobaczyć miasto tak jak widzą je ptaki. Nie dość, że z góry to jeszcze poprzez szybowanie. Dlatego też cieszy nas, że takie filmy powstają. Nie dość, że stolica województwa prezentuje się wyjątkowo, to jeszcze jest pokazana w taki sposób. Oby więcej tego produkcji również z innych miejsc na Podlasiu. Jest gdzie latać!

 

Partnerzy portalu:

Ludzie chcieli park. Truskolaski wolał sprzedać ziemię. Deweloper Rogowski kupił ją za 17 mln.

Ludzie chcieli park. Truskolaski wolał sprzedać ziemię. Deweloper Rogowski kupił ją za 17 mln.

To, że w Białymstoku za kadencji Truskolaskiego, chyba nigdy nie liczono się z wolą mieszkańców, to już wiemy od 2006 roku – czyli od momentu, gdy ekonomista objął miasto swoimi rządami. Żeby nie być gołosłownym, podamy kilka przykładów. Prezydent chciał likwidować bazar na Jurowieckiej i zrobił to mimo protestów. Zechciał przebudować i zabetonować Rynek Kościuszki? Zrobił to mimo protestów. Lotnisko na Krywlanach, powoli realizuje mimo protestów. Nikomu nie potrzebne i oprotestowane buspasy? Proszę bardzo. Można śmiało powiedzieć, że gdy Truskolaski miał jakąś wizję, to ją realizował. Niezależnie czy komuś się to podoba czy nie.

Z perspektywy czasu widzimy, że zabetonowanie Jurowieckiej sprawiło, że jest tam schludniej, ale za to mamy co roku powodzie po każdej ulewie. Na Rynku także jest schludniej, ale ekstremalne temperatury latem powodują, że trzeba odpalać kurtyny wodne, marnować zasoby by chłodzić beton. Lotnisko? Cóż, tu przeciwnicy walczą hardo i sama wizja nie wystarczy. Dlatego sobie jeszcze poczekamy na oficjalne otwarcie portu lotniczego. Tym bardziej nie możemy ocenić długofalowych skutków. Nie możemy też powiedzieć czy buspasy sprawiły, że autobusy wybiera coraz więcej mieszkańców, ale chyba nie, bo nikt się nie chwali. A ekipa prezydenta ma to w zwyczaju przy każdej możliwej okazji.

Tak samo nie chwalili się specjalnie, że mimo protestów mieszkańców sprzedali atrakcyjną działkę deweloperowi za 17 milionów złotych. Powstanie tam oczywiście blok. Zastąpi tym samym dziki parking przy ZUS. Ogólnie dawne „Chanajki” zamieniają się w zwykłe blokowisko. Szkoda, ale na pocieszenie możemy powiedzieć że nowe bloki chociaż częściowo zasłonią znienawidzoną przez Polaków instytucję. Gorzej dla tych, co chcieli do niej przyjechać samochodem. Teraz raczej nie będzie to dobry pomysł.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

W Podlaskiem jest 40 miast. Od ponad 20 lat skupiamy się tylko na 3.

Województwo Podlaskie istnieje od 1999 roku jako zlepek dawnych województw: łomżyńskiego, suwalskiego i białostockiego. Ze „starych” terenów odebrano naszemu regionowi Olecko i Gołdap. Niedługo stuknie 25 lat jak doszło do tych zmian. Dlatego też, chcielibyśmy rozpocząć dyskusję nad tym, czy urzędnicy nie powinni zmienić utartych schematów myślenia o naszym naszym województwie.

Do refleksji skłonił nas jeden z artykułów w lokalnej prasie, gdzie wymienia się propozycję, by Bielsk Podlaski był miejscem, w którym powstanie nowa jednostka Wojsk Obrony Terytorialnej. Nie wchodząc w szczegóły na ten temat zasadności, chcielibyśmy poruszyć inny – podobny temat. A mianowicie czy rozwój naszego regionu powinien odbywać się wyłącznie o Białystok, Łomżę i Suwałki? Co tak naprawdę dzieje się od niedawna, bo na początku kasa płynęła wielkim strumieniem tylko do stolicy województwa, a Łomży i Suwałkom kapało. W ostatnich latach zaczęło też kapać pozostałym miastom powiatowym. Bielsk czy Hajnówka zyskały lepsze połączenia kolejowe. Z Siemiatyczami jest taki problem, że stacja znajduje się daleko od miasta. Drogowo też się polepszyło. Po latach wyremontowano drogę Białystok – Wojszki, która tylko w połowie miała nawierzchnię, a która jest alternatywą dla krajowej 19. Lepiej jedzie się także z Białegostoku do Łap, ale nie tylko. Nowa droga prowadzi choćby z Sokółki do Dąbrowy Białostockiej i Lipska.

Infrastruktura to jedno. Kolejna sprawa to instytucje. Jednym z takich przykładów jest właśnie Wojsko Obrony Terytorialnej. Podlaska brygada swoją siedzibę ma w Białymstoku w Wojskowej Komendzie Uzupełnień. Dodajmy, że WOT to nowy rodzaj sił zbrojnych i jest cały czas „w trakcie organizacji”, przez co podlega Ministerstwu Obrony Narodowej, zaś pozostałe rodzaje są częścią Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Nie będziemy wchodzić w dywagacje czy potrzebna jest kolejna brygada, ale fakt że jakaś powinna na stałe funkcjonować bliżej granicy jest oczywisty. Tylko problem jest taki, że z Białegostoku łatwiej dojechać do większości punktów granicznych niż choćby z Bielska. Dlatego wracamy do problemy infrastruktury.

Jeżeli chcielibyśmy, by Siemiatycze, Bielsk czy Hajnówka zaczęły jeszcze lepiej się rozwijać – co jest w interesie całego województwa, to powinniśmy zacząć od infrastruktury. Nie możemy patrzeć na komunikację przez pryzmat „z Białegostoku” i „do Białegostoku”. Równie ważne są drogi lokalne. Na przykład Siemiatycze – Hajnówka – Siemianówka – Michałowo – Gródek – Krynki – Sokółka. Przejechanie tej trasy samochodem to obecnie katorga. To trasa, która wynosi 160 km. Krajową 19 jest krócej o 20 km, ale tu nie chodzi o to by było szybciej, ale żeby mieszkańcy przygranicznych miejscowości mogli w dogodnych warunkach przemieszczać się bez potrzeby zasilania „dziewiętnastki”.

Wracając jeszcze do instytucji. To problem znany od lat, z którym nikt, nic nie robi. Otóż ustawy o samorządzie gminnym, samorządzie powiatowym i samorządzie wojewódzkim nakładają na gminy, powiaty i województwa bliźniacze zadania. I tak w Białymstoku funkcjonuje miejski Białostocki Teatr Lalek i wojewódzki Teatr Dramatyczny. Opera jest w Białymstoku tak jak i filharmonia. W ogóle Urząd Marszałkowski czy Starostwo Powiatowe tak naprawdę nie powinny funkcjonować Białymstoku. Ten pierwszy z racji tego, że musi zajmować się całym województwem, zaś Białystok, Łomżę czy Suwałki powinien pozostawić włodarzom miast. Kuriozalne jest też, że Starostwo Powiatowe obsługuje mieszkańców powiatu białostockiego mając siedzibę w Białymstoku, gdy miasto jest odrębnym (innym powiatem) niż powiat białostocki.

Przykłady instytucji skupionych w jednym miejscu można mnożyć. Po prawie 25 latach wiemy już jaki jest koszt tego, że nie było połączeń kolejowych, drogi były fatalne, a większość instytucji skupionych jest w Białymstoku, Łomży i Suwałkach. Podlaskie miasta się wyludniają. A jakby ktoś nie wiedział, to łącznie w regionie jest ich 40. My przez ostatnie lata skupiliśmy się wyłącznie na jednym, a później na 3.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Rusza wielka inwestycja w Białymstoku. Czekano na nią od wielu lat.

Pierwsze jej oznaki były, gdy z powierzchni zaczęło znikać Centrum Handlowe Park. To tam będzie znajdować się centrum przesiadkowe. Jednak cała inwestycja wiąże się głównie z przebudową całej okolicy. Będzie nowy układ drogowy. Zanim to nastąpi, przez rok lepiej omijać z daleka ulice Bohaterów Monte Cassino, Łomżyńską czy Wyszyńskiego. Chyba, że nie macie wyboru. Wtedy po prostu bądźcie cierpliwi.

Inwestycję zapowiadał ówczesny wiceprezydent Adam Poliński. Było to w 2015 roku. Teraz dokończy ktoś inny. Będzie też to wszystko wyglądało inaczej od pierwotnych zamierzeń. Jak zwykle zadecydowały pieniądze, a konkretnie ich brak. Od 7 maja ulice Bohaterów Monte Cassino i Łomżyńska na odcinku od ul. Kopernika do Wyszyńskiego będą całkowicie zamknięte. Kierowcy od ulicy Świętego Rocha do Wyszyńskiego z tej racji nie pojadą prosto, lecz w lewo do Wyszyńskiego lub w prawo na dworzec i do galerii.

Po rocznej przebudowie będzie po nowemu. Przede wszystkim skrzyżowanie ulic Wyszyńskiego z Bohaterów Monte Cassino zamieni się w rondo (umowne, bo będzie to po prostu wyspa centralna). Jak to przy tego typu inwestycjach – pojawią się też buspasy. Aczkolwiek to akurat normalne, skoro prowadzą do centrum przesiadkowego. To jednak nie koniec zmian. Bohaterów Monte Cassino oraz Łomżyńska będą miały po dwa pasy ruchu w każdą stronę. Będzie szerzej niż dotychczas.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To ostatnia część Tryptyku. Podlaskie miejsca są przepiękne i wyjątkowe.

Białystok, Grabarka, Kruszyniany i wiele pomniejszych miejsc Podlasia zostało uwidocznione w ostatniej części Tryptyku Podlaskiego. Wszystkie trzy prezentują wyjątkowość naszego regionu pod różnymi względami. Pierwszy pokazywał magię Puszczy Białowieskiej, drugi podlaskich rzek, a trzeci pokazuje miejsca. Warto zobaczyć każdy film osobno. Szczególny klimat daje również muzyka. Przypomnijmy, że realizacją filmu zajęli się Paweł Jankowski i Zdzisław Folga, autorzy jednego z najlepszych filmów artystyczno-przyrodniczych Cząstka Podlasia. Muzykę do Tryptyka skomponował znany, podlaski twórca Marek Kubik.

Wracając do ostatniej części, film zaczyna się od pokazania krajobrazów, które dla wielu osób mogą być nieznajome. Jednak wprawne oko dostrzeże, że te wszystkie polne czy leśne drogi znajdują się w pobliżu znanych atrakcji. W kolejnych kadrach możemy zauważyć znany już bardzo Pałac Branickich w Białymstoku. Kolejne ujęcia to Święta Góra Grabarka wraz z charakterystycznymi krzyżami, które zostały przyniesione tam przez wiernych.

Następne ujęcia pochodzą z Tykocina i Krainy Otwartych Okiennic czy też pustelni w Odrynkach. Załapała się też przygraniczna cerkiew w Koterce czy meczet w Kruszynianach. Te wszystkie miejsca warto odwiedzić. Każde z nich nie tylko jest wyjątkowe poprzez swoją architekturę, ale też ze względu na swoje położenie.

Partnerzy portalu:

Majówka 2022. Atrakcje na długi weekend. Gdzie warto jechać mimo kiepskiej pogody?

Majówka 2022. Atrakcje na długi weekend. Gdzie warto jechać mimo kiepskiej pogody?

Tegoroczna majówka pod względem pogody zapowiada się po japońsku czyli jako-tako. Będzie w miarę ciepło, ale nie na tyle by poczuć się jak latem. Dlatego wszyscy, którzy postanowili zostać w mieście, będą musieli sobie przypomnieć co to jest „zdradliwa pogoda”. Lepiej nie rozbierać się aż nadto. Dlatego nie będziemy Wam proponować wypadów na plażę, ale w zanadrzu mamy inne ciekawe atrakcje. Dodamy tylko, że są one w miarę nowe, więc nie opatrzyły się nawet tym, którzy aktywnie region eksplorują.

Pozostanie w mieście sprawi, że będziemy szukać atrakcji w nim samym i w okolicy. Na Rynku Kościuszki, tak jak rok temu będzie można skorzystać z diabelskiego młyna. Ma on 30 metrów wysokości, zatem gondola na samej górze spowoduje, że będziemy mieli widok jak z 10 piętra. Przyjemność taka będzie kosztować chętnych po 20 zł. Dzieci płacą 15 zł. W cenie są 3 okrążenia młynu. Każde trwa od 6 do 10 minut. Urządzenie mieści 120 osób. Rok temu była to jedna z popularniejszych atrakcji w mieście.

https://www.youtube.com/watch?v=C5wEqA2cvb4

Korzystając z umiarkowanej pogody, można jeszcze wybrać się do Tykocina. Przypomnijmy, że znajduje się tam od niedawna nowa ścieżka, którą można spacerować wzdłuż rzeki. Dawniej to miejsce było zarośnięte. Warto dodać, że miasteczko ma również wiele innych ciekawych atrakcji. Turystów przyciąga zielono-łososiowa synagoga, zamek czy kościół. Bardzo przyjemnie jest również na samym placu głównym. Niektórzy będą zachwycać się także pięknymi, zabytkowymi domami.

Wieża widokowa w Czarnej Białostockiej

Kolejnym miejscem w okolicy, które powstało niedawno i także warto je odwiedzić to zmodernizowana ścieżka wokół Zalewu Czapielówka w Czarnej Białostockiej. Dawniej był tylko sam pomost, teraz oprócz niego jest jeszcze wieża widokowa, kładki, ławeczki i piękny krajobraz. Dodajmy do tego, że można tam grillować, łowić ryby. Atutem tego miejsca jest dojazd. Możemy do Czarnej Białostockiej dostać się nie tylko autobusem, ale także pociągiem.

fot. milewszczyzna.pl

Innym miejscem, które chcielibyśmy polecić, a które istnieje od niedawna to Park Kulturowy Milewszczyzna w Korycinie. Zostało tam wybudowane grodzisko, dzięki któremu można będzie zobaczyć jak żyło się dawniej. Konkretnie będzie to podróż w czasie o 1000 lat! Jeżeli ktoś chciałby tam zostać dłużej, to istnieje możliwość przenocowania w wiatraku. Nie zapomnijcie też skosztować sera korycińskiego. Jest przepyszny!

Tężnia w Supraślu

Ostatnią atrakcją, którą chcielibyśmy Wam zaproponować na majówkę, to świeżo otwarta tężnia solankowa w Supraślu. Uzdrowisko do tej pory miało tylko piękne tereny do spacerowania, a teraz jeszcze powstało coś do kuracji. Jeżeli, ktoś się jeszcze nie spotkał z tego typu urządzeniem, to powinien wiedzieć, że budowla z drewna i gałęzi tarniny służy do zwiększenia stężenia soli w wodzie. Inhalacja roztworu sprawia, że kondycja naszego zdrowia polepsza się. Dlatego wystarczy stać i oddychać. Pomaga to regulować pracę układu oddechowego, przynosi ulgę osobom, które borykają się z astmą, alergią oddechową. Jest też dobrotliwe dla osób pracujących wiele godzin przed komputerem i w klimatyzowanych pomieszczeniach. Regularne seanse w tężni solankowej mogą wspomagać leczenie stanów zapalnych zatok, nieżytu nosa, wykazują też działanie relaksacyjne.

Partnerzy portalu:

Czy Białystok potrzebuje punktu dla turystów? Chyba nie bardzo.

Czy Białystok potrzebuje punktu dla turystów? Chyba nie bardzo.

Ta sprawa wydawać się może błaha, ale dotyczy publicznych pieniędzy. Dlatego warto ją opisać. Białystok, tak jak inne miasta mają informację turystyczną. W sezonie letnim punkt działa w bramie zegarowej Pałacu Branickich. Do końca 2020 roku stały punkt mieścił się w siedzibie kurii metropolitalnej. Mimo, że miasto dysponuje własnymi lokalami, to wynajmowało jeszcze jeden od kościoła. Obecnie nie ma żadnego punktu, który działałby cały rok. W ostatnim czasie toczyły się dyskusje nad tym, by do tego powrócić. Tylko gdzie miałby się mieścić? Pytanie powinno raczej brzmieć – czy jest sens, by go tworzyć?

Umówmy się, mamy XXI wiek, a praktycznie każdy ma smartfona. Miasto powinno zainwestować raczej w aplikację dla turystów do zwiedzania, a nie punkt informacji turystycznej. Można powiedzieć że tego typu działalność to przeżytek. Tylko jak to się mówi, diabeł tkwi w szczegółach. Za aplikację wystarczy zapłacić raz i ewentualnie wyznaczyć kogoś, kto będzie ją aktualizować o nowe informacje. Urzędników od takich spraw, akurat w mieście nie brakuje.

Tymczasem punkt stacjonarny to ciągłe koszty – poczynając od zapłaty za wynajem, bo jak widać, miasto u siebie lokali nie szukało, a kończąc na rosnących rachunkach za prąd czy wodę. Do tego oczywiście musimy doliczyć zatrudnienie pracownika, które również jest kosztowne. Wydawałoby się, że jest to logiczne, że lepiej zrobić coś raz i zapłacić raz niż płacić cały czas i to dużo. Tylko w Białymstoku to tak nie działa. Truskolaski od początku swoich rządów w mieście działa z rozmachem. Podczas pierwszej kampanii wyborczej, na jednym ze spotkań nawet powiedział, by nie utożsamiać go z tanim państwem. Wtedy było to jednak oczywiste, ludzie po latach 90. i rządach  Ryszarda Tura mieli dość dziadostwa. Tylko, tak jak wspomnieliśmy na początku, mamy XXI wiek i teraz nie trzeba robić po dziadowsku, by było zrobione dobrze. Pewne procesy możemy automatyzować, przez co obniżamy koszty działania. Kto jak kto, ale prezydent – ekonomista powinien to wiedzieć najlepiej. Stawiamy dolary przeciw orzechom, że on to doskonale wie, ale z jakiegoś powodu tego nie robi.

Możemy jedynie dywagować, że ten powód to „tumiwisizm”. Nie da się nie zauważyć, że prezydent oddał pałeczkę swojemu zastępcy Rafałowi Rudnickiemu, a sam nie zajmuje się już Białymstokiem tylko polityką ogólnokrajową. Jego działalność to teraz statystowanie przy inicjatywach bardziej rozpoznawalnych w Polsce prezydentów innych miast. Każdy chce się rozwijać, tylko po co trzymać się stołka?

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Co zwiedzać na Podlasiu? Ten film dobrze to pokazuje.

Jeżeli chcielibyście kompleksowo zwiedzić Podlasie, ale nie wiecie jak się za to zabrać, to ten film z pewnością Wam pomoże. Można tu bowiem w telegraficznym skrócie obejrzeć wiele atrakcji, które czekają na turystów. Zobaczymy kładki ze Śliwna, Kanał Augustowski, Krainę Otwartych Okiennic, Tykocin czy Białystok.

Film został stworzony przez twórców kanału YouTube – „kciukiEM”. Możemy obejrzeć tutaj miks ujęć z podróży po naszym województwie połączonych ze zdjęciami potraw i samych wycieczkowiczów. Film zaczyna się od odwiedzin Tykocina. Drugą miejscówką są pobliskie kładki ze Śliwna, wraz z platformami do przepraw po Narwi. Kolejne ujęcia pokazują nam wycieczkę po Kanale Augustowskim, a także zwiedzanie Krainy Otwartych Okiennic. Warto zaznaczyć, że to nie są już pobliskie punkty jak dwa pierwsze. Tak naprawdę do cała kolejność nie jest do końca ekonomiczna z punktu widzenia podróży, dlatego na koniec wymienimy kolejność taką, by przejechać kilometrów jak najmniej.

Kolejne dwa punkty, które zostały odwiedzone to Białystok i Kruszyniany. Przypomnijmy, że obecnie przyjazd do tej drugiej miejscowości nie jest możliwy. Rząd zamknął ten teren dla przyjezdnych ze względu na budowę zapory na granicy z Białorusią. Planowany termin otwarcia to 1 lipca 2022, ale przypomnijmy, że wjazd miał być możliwy już w marcu, ale termin zamknięcia został przedłużony do końca czerwca. Jeżeli planujecie przyjazd w wakacje, to możliwe, że Kruszyniany znów będą otwarte dla turystów.

Najbardziej ekonomiczna kolejność to Tykocin – Kanał Augustowski – Kruszyniany – Kraina Otwartych Okiennic – Białystok – Śliwno.

Partnerzy portalu:

Ta XIX-wieczna świątynia to prawdziwy rarytas. Znajduje się pod Białymstokiem.
fot. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Białymstoku

Ta XIX-wieczna świątynia to prawdziwy rarytas. Znajduje się pod Białymstokiem.

To dla wielu osób może być zaskoczeniem. W podbiałostockich Fastach znajduje się XIX-wieczna, drewniana cerkiew p.w. Św. Michała Archanioła. Świątynia wybudowana jest w centrum cmentarza. Powstała w latach 1893-1895. Takich jak ona na Podlasiu jest tylko 5. Zwykle przyzwyczailiśmy się, że tego typu budowle znajdują się w powiecie hajnowskim. A tymczasem, z architektonicznego punktu widzenia okazuje się, że w hajnowskim takiej świątyni nie ma ani jednej!

Zabytkowa, drewniana świątynia w okolicy Białegostoku to prawdziwy rarytas. Szczególnie, że zachowały się tam jeszcze oryginalne okna, które mają własny styl. We wnętrzu cerkwi znajduje się XIX-wieczny ikonostas. Został on opracowany z użyciem kanelowanych kolumn koryckich i pilastrów. Do tego ma profilowane gzymsy. Przypomnijmy, że w świątyni prawosławnej miejsce to wprowadza wiernych w mistykę wydarzeń dziejących się przy ołtarzu. Dlatego też wyjątkowość tego miejsca w połączeniu z bizantyjskim stylem, we wszystkich cerkwiach ikonostasy są prawdziwymi dziełami sztuki.

Cerkiew cmentarna p.w. Św. Michała Archanioła w Fastach jest przykładem XIX-wiecznego, drewnianego budownictwa sakralnego charakterystycznego dla regionu Podlasia. Swoją archaiczną i prostą formą nawiązuje do najstarszych, jednonawowych świątyń prawosławnych o zwartej, prostopadłościennej bryle przykrytej dwuspadowym dachem. Tego typu świątynie zachowały się również w Mielniku, Mostowlanach, Jurowlanach czy Pasynkach – tłumaczy prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz – Podlaska Wojewódzka Konserwator Zabytków.

 

Partnerzy portalu:

Gdzie pojechać rowerem, żeby wrócić pociągiem? Oto 4 trasy dla Was.
Trześcianka to piękne malownicze tereny Krainy Otwartych Okiennic.

Gdzie pojechać rowerem, żeby wrócić pociągiem? Oto 4 trasy dla Was.

Suwalszczyzna będzie trudniej dostępna dla rowerzystów. Koleje postanowiły od 19 kwietnia do 2 maja przeprowadzać remont torów. Trasa Białystok – Suwałki będzie funkcjonować jako miks połączeń kolejowych i autobusów zastępczych. Dlatego jeżeli planowaliście objeżdżać Augustów, Wigry czy całą Suwalszczyznę rowerem, to sprawdźcie dokładnie czy w danym połączeniu będzie można jednoślad w ogóle zabrać.

Prace będą prowadzone wyłącznie w dni robocze etapami, na różnych odcinkach. W tym czasie wstrzymywane będą połączenia pociągów POLREGIO. Jeżeli jednak bardzo chcecie rowerować po Suwalszczyźnie, to możecie do niej dojechać również innymi sposobami. Na przykład z Ełku. Do Suwałk możecie dojechać bocznymi drogami. Trasa wyniesie 60 km. Do Augustowa z Ełku bocznymi drogami trasa wyniesie 55 km. Jeszcze lepszym pomysłem jest dojechanie do Augustowa z Osowca-Twierdzy. Również przejedziecie 60 km, ale za to pięknymi terenami Biebrzańskiego Parku Narodowego.

Pamiętajcie, że Suwalszczyzna to nie jest jedyny kierunek, który warto zjechać rowerem na Podlasiu. Wyżej wspomniany Biebrzański Park Narodowy również jest fantastycznym miejscem do objechania. Alternatywnie możecie spróbować nowych tras rowerowych i lokalnych dróg prowadzących z Białegostoku. Proponujemy taką wycieczkę – Białystok, Juchnowiec Kościelny, Janowicze-Kolonia, Zabłudów, Trześcianka, Ancuty, a dalej kładką do Narwi. Następnie możecie wybrać kierunek Bielsk Podlaski lub Hajnówka. Z obu miasteczek wrócicie pociągiem.

Nie zapominajmy też o bardzo atrakcyjnej trasie do Narwiańskiego Parku Narodowego. Białystok – Tykocin – Kurowo – Waniewo. Dalej możemy pojechać do Łap, gdzie wrócimy resztę trasy do Białegostoku pociągiem. Alternatywnie możemy pojechać z Waniewa na Baciuty – Śliwno – Kruszewo – Białystok.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Oto najpiękniejsze miejsca w Podlaskiem. Nadal warto je odwiedzać.

Nawet, gdy już tam byliście, to warto do nich wracać, bo to najpiękniejsze miejsca w województwie podlaskim. Tym razem możecie obejrzeć je wszystkie w formie jednego filmu. Przypomnijmy, gdzie warto wybrać się także i w tym roku. Najbardziej oczekiwane jest otwarcie Białowieży i Kruszynian, które w powyższej produkcji również występują.

Pierwszym miejscem, które warto zobaczyć, jest Szlak Dębów Królewskich. Olbrzymy rosnące w Puszczy Białowieskiej naprawdę robią wrażenie na każdym, kto stanie obok. Aż trudno uwierzyć, że drzewa potrafią przybierać aż takie rozmiary. Trudno się dziwić, skoro przez kilkaset lat rosną sobie bez przeszkód. Tam człowiek nie odcisnął swego piętna. Po sąsiedzku znajduje się także Rezerwat pokazowy żubrów. Tak jak dęby są królami drzew, tak żubry królami zwierząt – oczywiście tylko na Podlasiu.

Kolejne miejsca to odkrywanie podlaskiej religii, tradycji i zwyczajów. Dlatego prezentowane są Święta Góra Grabarka, Kraina Otwartych Okiennic – której częścią jest cerkiew w Puchłach, a także Kruszyniany, gdzie mamy drewniany meczet, który przypomina drewnianą cerkiew, a to za sprawą czasów jego powstania. Bowiem, gdy budowano świątynie, na Podlasiu wielbiono drewno jako budulec. Dlatego wszystkie budynki z tamtych czasów, które przetrwały do dziś są do siebie architektonicznie nieco podobne.

Kolejne miejsca związane są z przyrodą – wieża widokowa w Białowieży, Europejska Wieś Bociania – Pentowo, a także Tykocin i Narwiański Park Narodowy są miejscami, gdzie będziemy mogli podglądać przede wszystkim ptaki. Wieża jest miejscem, gdzie ujrzymy latające drapieżniki, w Pentowie oczywiście Bociany, a w sąsiednim Tykocinie oprócz bocianów także ptaki, których życie toczy się wokół Narwi. Podobnie w Narwiańskim Parku Narodowym – tam również na rozlewiskach tej rzeki dojrzeć można wiele unikalnych gatunków.

Kolejne miejscówki, to typowo turystyczne miejsca – Augustów, Białystok są w niezbędniku każdego, kto chciałby połączyć zwiedzanie Podlasia z jakąś formą rozrywki. Wigry natomiast są dużo spokojniejsze i są idealnym miejscem dla osób szukających samych siebie. Otoczenie klasztoru i piękne widoki temu sprzyjają.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Samotny wilk w Świętej Wodzie! Udało się go nagrać!

To było niesamowite spotkanie człowieka z naturą w twarzą w twarz. I to jeszcze w takim miejscu, gdzie niekoniecznie można było się spodziewać. Wilk pojawił się w Świętej Wodzie nieopodal sanktuarium. Owszem obok jest Puszcza Knyszyńska, ale okolice kościoła są dość intensywnie zabudowane z każdej strony, dlatego wizyta dzikiego zwierzęcia właśnie tam może nieco zaskakiwać. Wilk był zauważony wczoraj (8.04.2022), o godz. 7:32.

Warto podkreślić, że wilków nie należy się bać, bo to one boją się nas. Jak widać zwierzę idąc bacznie obserwowało nagrywającego i nie próbowało nawet podchodzić. Niestety gorzej mają właściciele psów, bo dzikie zwierzęta traktują swoich „krewnych” jako wrogów. Dlatego kontakt jednego i drugiego czworonoga oznaczałby śmierć tego, który towarzyszy człowiekowi w życiu codziennym, dlatego ważne jest, by swoje domowe zwierzęta trzymać na smyczy, zaś w lasach i okolicach ich nie spuszczać. Tak samo niedobrym pomysłem jest trzymanie zwierząt w budach przed domem. Jeżeli mieszkamy blisko dzikich zwierząt, to nasz czworonóg będzie zagrożony.

Ogólnie spotkaniu wilka towarzyszy wiele emocji. Ważne jest, by w takim momencie nie straszyć go, nie przeganiać, po prostu wystarczy spokojnie stać i obserwować. Najważniejszym zmysłem tego dzikiego zwierzęcia jest węch. On doskonale nas czuje z bardzo daleka. Jednak wiejący wiatr (tak jak w tym przypadku) może sprawić, że wilk zostanie zauważony, bo nie zorientuje się że większe drapieżniki od niego są w pobliżu.

Film został zarejestrowany przez Pana Mirosława Kuźmickiego, który wilka w Świętej Wodzie obserwował razem z kolegą. Za przesłanie filmu, serdecznie Panu dziękujemy.

 

Partnerzy portalu:

Dobre zmiany dla podróżnych. Niestety potrwają krótko.
fot. Phil Richards / Flickr / Dworzec PKP Hajnówka

Dobre zmiany dla podróżnych. Niestety potrwają krótko.

Dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy lubią kolejowe wycieczki po regionie albo też mieszkają w Hajnówce i Bielsku Podlaskim, ale dosyć często jeżdżą do Białegostoku. Od 11 kwietnia zmienia się kolejowy rozkład jazdy i to na lepsze. Będzie można pobyć w stolicy województwa dłużej, bo odjazdy z Białegostoku do Hajnówki i Bielska Podlaskiego będą odbywać się o późniejszych godzinach niż dotychczas. Ze stolicy województwa do Hajnówki wieczorny pociąg odjeżdża obecnie o 19:30. Od 11 kwietnia do 3 maja odjeżdżać będzie o 20.10. Żałować tylko można że to zmiana tymczasowa.

W 2000 roku z powodu biedy, kolejowe połączenia w Polsce masowo były likwidowane – także i w naszym regionie. Od kilku lat siatka połączeń jest sukcesywnie rozbudowywana. Warto jednak zwrócić uwagę, że żeby zachęcić pasażera do powrotu po takiej długiej przerwie, musi być on święcie przekonany, że rozkład jazdy nie będzie zmieniany na gorsze. A to w latach ubiegłych było standardem.

Na przykład dany pociąg odjeżdżał o 16.40. Każdy, kto kończył pracę o 16, miał 40 minut by dotrzeć na pociąg powrotny do swojej miejscowości. W pewnym momencie następowała „korekta rozkładu” i pociąg odjeżdżał o 16.15. Wtedy wiele osób zostawało bez środka lokomocji, więc zainwestowało w samochody. Na kolei natomiast połączenie wygaszano jako takie, na które nie ma zainteresowania ze strony pasażerów. Dlatego teraz, gdy jest jakaś korekta, to nie może być ona na gorsze, bo kolej będzie tracić pasażerów prawdopodobnie na zawsze. Dlatego tak ważne jest, by rozkład był zawsze stały, a ewentualne korekty na lepsze, a nie gorsze. Każdy wie, że więcej czasu na załatwienie spraw w Białymstoku i możliwość powrotu o 20.10 zamiast 19.30 jest zmianą na lepsze. Dlatego szkoda, że na tak krótko.

Wracając do innych zmian w rozkładzie, to jeszcze lepszą zmianę otrzymali mieszkańcy Bielska Podlaskiego. Wieczorny pociąg relacji Bielsk Podlaski – Czeremcha będzie odjeżdżał o godz. 21:30, a nie jak obecnie o 20:35. Poranne pociągi Polregio z Szepietowa do Białegostoku będą odjeżdżały ze stacji początkowej 5 minut wcześniej, tj. o godz. 5:00 i 6:01. Przyjazd do stacji Białystok bez zmian.

Kilka minut później będą odjeżdżały cztery autobusy zastępczej komunikacji:
– z Białegostoku do Szepietowa odjazd o 14:59, zamiast o godz. 14:50;
– z Białegostoku do Łap odjazd o godz. 16:15, zamiast o godz. 16:10;
– z Szepietowa odjazd o 16:36, zamiast o godz. 16:30;
– z Łap odjazd o 17:10, zamiast o godz. 17:05.

Partnerzy portalu:

Maria Kolendo to wybitna białostocka nauczycielka. Pod jej okiem zdawano matury nawet za okupacji!
Maria Kolendo na pierwszym planie po lewej. Fot. Archiwum Państwowe, ze zbiorów M. Kolendo

Maria Kolendo to wybitna białostocka nauczycielka. Pod jej okiem zdawano matury nawet za okupacji!

Maria Kolendo z domu Wodzyńska, to jedna z najbardziej zasłużonych w dziejach białostockiej oświaty. Ta niezwykła nauczycielka, dokumentalistka, publicystka pozostawiła po sobie tak wiele materiałów, że do dziś służą one do badań naukowych nad historią naszego regionu. Jej wkład w w rozwój oświaty naszego miasta jest również gigantyczny. Podczas okupacji niemieckiej prowadziła tajne nauczanie. Nawet pod jej okiem zdawano wówczas matury!

Długa droga do Białegostoku

Białystok był kolejnym przystankiem w życiu Marii Kolendo. To tu mieszkała najdłużej. Fot. Archiwum Państwowe w Białymstoku, ze zbiorów Marii Kolendo

Kobieta urodziła się 25 stycznia 1894r. w Warszawie. W wieku 22 lat podjęła po raz pierwszy pracę jako nauczycielka. Było to w Szkole Ludowej we wsi Dmochy-Glinki. Następnym przystankiem w jej karierze była Ostrów Mazowiecka, gdzie również uczyła w szkole podstawowej, a później jeszcze gimnazjum. Kolejne lata to aktywne dokształcanie się, rozwijanie i uczenie innych. W Małkini była nauczycielką od 1921 do 1925 roku. Później nastał czas na Białystok, gdzie Maria Kolendo objęła posadę nauczyciela języka polskiego, historii. Była także kierowniczką biblioteki.

W Wilnie zawarła związek małżeński z Władysławem Kolendo, który w Białymstoku był znaną postacią. Podczas zaborów organizował tajne nauczanie, zaś podczas wojny bolszewickiej należał do Obywatelskiego Komitetu Obrony Narodowej. W latach 1931 – 1936 małżeństwo pracowało na kresach – w Brześciu i Pińsku. 1 października 1936 roku objęła posadę nauczyciela w białostockim gimnazjum, a później także stanowisko dyrektorki.

Białystok najbardziej odczuł II wojnę światową, gdy do miasta wkroczyli najpierw Niemcy, a potem Sowieci. Dokładnie 15 września 1939 roku hitlerowskie flagi zawisły w grodzie nad Białą. Dwa dni później na terenie Pałacu Branickich oficjalnie przekazano miasto drugiemu okupantowi, a następnie wspólnie wybrano się do Hotelu Ritz, by zjeść uroczysty obiad. Dla Marii Kolendo i całego środowiska nauczycielskiego było już jasne, że przeorganizowany zostanie system nauczania w mieście. Tak też się stało – najpierw obowiązywać zaczął model sowiecki, a po zerwaniu paktu agresorów, od połowy 1941 roku – system niemiecki. Znaczna część nauczycieli straciła pracę, w tym Maria Kolendo.

Zesłanie do obozu

Dom przy ul. Mazowieckiej 7. Tu podczas okupacji niemieckiej odbywały się matury. Fot. Archiwum Państwowe w Białymstoku, ze zbiorów Marii Kolendo

Będąc pracownikiem urzędu paszportowego zaczęła prywatnie udzielać tajnych lekcji. Później oddolna inicjatywa jej i jej kolegów przerodziła się w podziemny system. W 1943 roku w maju obyły się matury! Miejscem egzaminu był prywatny dom stojący przy ul. Mazowieckiej 7. W 1944 roku ponownie do miasta wkroczyli Sowieci. Trudno powiedzieć czy nauczycielka traktowała ich wówczas jako wyzwolicieli czy też okupanta. Niemniej jednak zgłosiła się do kuratorium, by wrócić na stanowisko nauczyciela. Od września tak też się stało. Kobieta uczyła historii w trzech szkołach. W grudniu 1944 roku została aresztowana i wywieziona do ZSRR. Domniemanym powodem mogła być jej „wywrotowa” przeszłość, czyli organizacja tajnych matur. Komisja, której wówczas przewodziła podlegała znienawidzonej przez Sowietów Armii Krajowej. Przez 9 miesięcy Kolendo przebywała w obozie w Stalinogorsku. Następnie wróciła, została przywrócona do zawodu, a nawet została dyrektorką.

Ostatnią szkołą, gdzie kobieta pracowała było Technikum Mechaniczne, gdzie jako emerytka odeszła w sierpniu 1962 roku. To, co po sobie pozostawiła to przede wszystkim bardzo obszerne materiały dydaktyczne. Ponadto pieczołowicie, w publikacjach naukowych opisywała tajne nauczanie w całym regionie. Skrupulatnie spisywała nie tylko fakty, ale też wspomnienia. Gromadziła zdjęcia, dokumenty, listy.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czermchowa Tryba – imponujące bagno, które można bezpiecznie odwiedzić.

Uwielbianie miejsce przez grzybiarzy, rowerzystów i spacerowiczów. Wiele osób tamtędy chodziło, a być może nie zna jego nazwy. Czermchowa Tryba to wspaniałe i dzikie miejsce w Puszczy Knyszyńskiej.

15-kilometrowa trasa biegnąca przez Puszczę Knyszyńską z miejscowości Czarna Białostocka do Supraśla jest oblegana przez zwiedzających przez cały rok. Często odbywają się na niej również jakieś zawody sportowe. Każdy, kto tam trafi może liczyć na bardzo ładne widoki, świeże powietrze i dzikość natury. Trasę można zacząć albo w Czarnej Białostockiej albo w Supraślu. Jeżeli chcielibyście by była to podróż w jedną stronę (15 kilometrów pieszo to nie jest mało) to polecamy dojechać do Czarnej Białostockiej pociągiem, a z Supraśla wrócić autobusową linią 500. Można oczywiście odwrotnie tylko pociągów jest mniej jak autobusów, więc jeżeli nie lubicie forsować tempa, to skłaniajcie się ku opcji numer 1.

O samych walorach Czarnej Białostockiej i Supraśla pisać nie będziemy, bo są one powszechnie znane, ale skupimy się na trasie. Można iść różnymi wariantami – najbezpieczniej główną drogą przez Jałówkę, Zacisze i Budzisk. Dla odważnych jest trasa przez Sadowy Stok po linii dawnej kolejki wąskotorowej (która za jakiś czas wróci). Ten drugi wariant jest o tyle trudniejszy, że będziemy szli przez bardziej dzikie tereny, więc mogą nas czekać po drodze różne niespodzianki na przykład w postaci zawalonych gałęzi.

Czermchowa Tryba to charakterystyczne bagno leżące niedaleko Rezerwatu Budzisk, bliżej Czarnej Białostockiej. Trudno będzie je pominąć. Wygląda imponująco o każdej porze roku.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Różnorodne i przepiękne podlaskie świątynie. Tu odkryjesz swoją duchową stronę.

Kościoły, cerkwie, meczety i synagogi – takie duchowe obiekty można napotkać na Podlasiu. Jesteśmy wyjątkowym regionem, gdzie przeplatają się ze sobą różne kultury, a także powiązanie z nimi religie. Zwiedzający mogą oglądać przepiękne i różnorodne świątynie, poznając ich historię i historię województwa podlaskiego, a przy okazji odkrywając swoją duchową stronę.

Ludzie w swoim życiu bardzo często szukają pewnych wskazówek, które pomogą im odpowiedzieć na pytanie kim są. Poszukiwanie tożsamości, jakie towarzyszy człowiekowi przez całe życie często jest zakłócane przez codzienność. Trudno jest bowiem odnaleźć samego siebie stojąc w korku, jadąc autobusem, wykonując obowiązki w pracy. Również nie łatwo jest, gdy przychodzi dzień wolny, a my odsypiamy go lub zwyczajnie spędzamy czas przed telewizorem czy komputerem.

Nic tak nie przybliża człowieka samego do siebie jak podróż. Stąd popularność pielgrzymek i turystyki. Idealnym miejscem na duchowe doznania jest Podlasie. Nie tylko dlatego, że w naszym regionie czas płynie powoli i wszystko jest spokojniejsze, ale dlatego że nasza historia przepleciona jest różnymi kulturami, które przyniosły ze sobą również religie. Dlatego wędrując po kolejnych podlaskich miasteczkach możemy natrafiać na kolorowe cerkwie, stare kościoły, meczety i synagogi. Czy będąc katolikiem można coś odnaleźć w świątyniach innych religii? Oczywiście! Przekroczenie progu cerkwi nie oznacza przecież, że staniemy się prawosławni, a po wejściu do meczetu nie zostaniemy muzułmanami. Tak samo odwrotnie – wstęp do kościoła nie jest zabroniony dla ludzi innych wyznań. Warto tam wejść, obejrzeć, porównać.

Ogólnie warto chłonąć obce kultury i poszerzać horyzonty. Poznając historię z konkretnych miejsc, rozmawiając z lokalsami, możemy się nie tylko zainspirować, ale też poznać swoją tożsamość, by finalnie odpowiedzieć na pytanie kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Magiczne Podlasie, Suwalszczyzna i bezkresne bagna Biebrzy. Czas na zwiedzanie!

Wróciła wiosna, a to znak że czas wyciągać rowery (jeżeli ktoś nie jeździł zimą). Nareszcie można planować długie wycieczki jednośladem. Jako, że jesteśmy krytykami szlaku Green Velo, tak tym razem będziemy namawiać by chociaż koło niego się kręcić. Bo tak jak sama infrastruktura tego projektu nie jest zadawalająca, tak też sama trasa owszem. Gdy powstawało Green Velo, podlaskie środowisko rowerowe było przekonane, że będzie to biegnąca przez cały region ścieżka dla jednośladów. W praktyce okazało się, że w głównej mierze wyznaczono po prostu trasę po istniejących szlakach, postawiono znaczki, kilka budek ze śmietnikami i tyle. Zdecydowanie rozczarowujące.

Jednak trasa biegnie przez tereny, które warto odwiedzić – Suwalszczyzna, Biebrzański Park Narodowy, Białystok, Puszcza Białowieska i rdzeń Podlasia czyli tereny Bugu. Wystarczy obejrzeć powyższy film, by zobaczyć ile pięknych widoków nas czeka. Oczywiście nie trzeba trzymać się wszystkich punktów Green Velo, ale jazda przez Wigry czy Augustów, a następnie dzikimi terenami do Goniądza to wręcz obowiązek. Potem można odskoczyć na Łomżę lub z Tykocina dostać się do Białegostoku. Szlak proponuje jazdę główną drogą rowerową wzdłuż ekspresowej ósemki. Można jednak spróbować przedrzeć się przez Waniewo do Śliwna, mimo że kładka w tej pierwszej wsi jest zdemolowana, a wójt od lat tylko zapowiada remont. Mimo to istnieje prawdopodobnie jakieś nieformalne dojście do pierwszej platformy, którą przetransportujemy się już na odremontowaną część. Tu jednak gwarancji nie damy, dlatego jeżeli plan się nie powiedzie, to warto jechać przez Łapy i Suraż.

Kolejne punkty z Green Velo to Białystok i Supraśl. Szkoda by było je omijać, bo warto zobaczyć i stolicę województwa i tez lokalne uzdrowisko położone w Puszczy Knyszyńskiej. Dalej trasa biegnie przez Cieliczankę i Kołodno do Michałowa, by ostatecznie dojechać nad Siemianówkę. My jednak proponujemy zmianę trasy, tak by z Supraśla jechać prostą leśną drogą na Krasny Las do  Grabówki, a następnie przez Henrykowo, Rafałówkę i Zabłudów ruszyć nową trasą rowerową do Krainy Otwartych Okiennic. Zobaczenie Trześcianki, Soc i Puchłów to konieczność. Takich domów i cerkwi jak tam nie ma nigdzie w Polsce!

Następnie ruszymy z Ryboł przez Wojszki do Plosek, by leśnymi i wiejskimi drogami bezpiecznie dojechać aż do Orli i Dubicz Cerkiewnych z powrotem na szlak Green Velo. Potem jedziemy już po trasie aż do Mielnika, gdzie będzie przeprawa promem po rzece i kolejne województwo. Przejechanie całej drogi od Suwałk do Mielnika nad Bugiem zajmie sporo czasu, bo to wyprawa na cały tydzień. Nie zapomnijcie zarezerwować noclegów!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tropiciele z Podlasia. Wyjątkowy film ukazujący dzikość naszego regionu.

Jakoś tak się utarło powiedzenie, by rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Gdyby jednak zasugerować takie rozwiązanie mieszkańcom Podlasia, to by popukali palcem w czoło. U nas jest taki sam spokój i taka sama dzicz jak tam. Nawet Białystok to duże miasto, w którym napotkać można sarny, łosie czy dzikie kaczki. Co więc musi być poza obszarem? Im dalej od głównego miasta województwa podlaskiego tym bardziej dziko. Wystarczy pojechać do Biebrzańskiego Parku Narodowego, by się o tym przekonać.

Film dokumentalny „Dzika Polska Tropiciele z Podlasia” właśnie tą dzikość naszego regionu pokazuje. Robi to oczami tych, którzy tej dzikości w ogóle poszukują i opowiadają o niej z własnymi odczuciami. Dlatego warto zobaczyć powyższy film. Dowiedzieć się z niego możemy między innymi o zwyczajach łosi, wilków czy dzików.

Najbardziej dzikie miejsca w Podlaskiem znajdują się we wspomnianym Biebrzańskim Parku Narodowym, ale nie tylko. Puszcza Białowieska, Knyszyńska i Augustowska są na tyle obszerne, że i tam w głębi nie widać śladu ingerencji człowieka. Czysta natura. Podobnie w okolicach Łomży, Siemiatycz i Wysokiego Mazowieckiego znajdują się rozległe tereny, gdzie możemy podziwiać dorzecza Narwi i Bugu, a tam sporo miejsca, gdzie człowiek nic nie dotykał.

Partnerzy portalu:

Dworce PKS i PKP zostały rozłączone. Rozbierają kładkę.

Dworce PKS i PKP zostały rozłączone. Rozbierają kładkę.

Do dworca PKS nie dojdziemy już kładką z dworca PKP. Zaczęła się jej rozbiórka. Dotychczas łączyła oba obiekty. Póki co jeszcze stoi druga kładka – ta od strony ul. Św. Rocha. Później wszystko się zmieni, bo będą podziemne tunele. Jeden buduje PKP, drugi miasto Białystok. Będzie to dosyć duże ułatwienie. Nie oszukujmy się, nie o samo wchodzenie po schodach chodzi. Ciężkie walizki, wózki, rowery – to wszystko trzeba było wciągać na górę, a potem znosić. Alternatywnie okrążać teren wiaduktem Dąbrowskiego. Żadnego przejścia dołem dotychczas nie było.

Przypomnijmy, że to nie koniec zmian. Ostatecznie perony będą też zadaszone. Nareszcie piękny, zabytkowy dworzec kolejowy będzie także bardziej użyteczny. Warto też dodać, że zadaszenie nie będzie odstawać od reszty, a nawiązywać do reszty budynku.

Podróżni nie tylko będą mieli w przyszłości lepszy komfort w czekaniu na pociąg. Trasa do Warszawy cały czas jest modernizowana. Na odcinku Czyżew – Białystok zaplanowano budowę 14 bezpiecznych przejść pod torami. Oznacza to, że w tym miejscu pociągi będą mogły rozwijać jeszcze większe prędkości niż dotychczas. A trzeba powiedzieć jasno, jeżeli pamiętacie ostatnie dekady na kolei, gdy się zwijała, to teraz w porównaniu z tamtymi czasami prędkości już są całkiem przyzwoite.

Nie możemy się doczekać aż to wszystko zacznie funkcjonować!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Nowa atrakcja w regionie. Można tu spacerować rozmyślając o Rzeczypospolitej Szlacheckiej.

Zabłudów liczący 2,5 tys. mieszkańców jest miasteczkiem, w którym w ostatnich latach niewiele się zmieniło. Ot przebudowa jednej z bocznych ulic (przy okazji remontu wylotu na Hajnówkę). Po kilku latach stagnacji nareszcie można się tam czymś pochwalić. Rewitalizacja Parku Zamkowego jest już ukończona. Na mapie Podlasia pojawiło się nowe miejsce do przyjemnych spacerów. Wcześniej nie wyglądało to zbyt dobrze, by w ogóle tamtędy chodzić.

Chociaż nazywa się to miejsce Parkiem Zamkowym, to żadnego budynku tego typu tam nie niestety już nie ma. W dzisiejszych czasach powinniśmy go nazywać w zasadzie Parkiem Pałacowym, bo to co kiedyś nazywano zamkiem, w rzeczywistości było okazałą barokową rezydencją książąt Radziwiłłów. Pierwotnie było to miejsce leżące w Puszczy Błudowskiej niedaleko gościńca, który prowadził z Gródka do Jałówki. Obecna rzeka Rudnia płynąca nieopodal nazywana była natomiast Meletyną (lub Meleciną). Dziś wszystko to znajduje się granicach miasta Zabłudów.

W II połowie XVI wieku siedziba dworska składała się z renesansowego ogrodu o funkcjach użytkowo-ozdobnych, o którym w zasadzie niewiele wiadomo, bo późniejsze przeróbki sprawiły, że zatarły się ślady jego pierwotnego wyglądu. Można więcej powiedzieć o wieku XVII. Wtedy miejscem tym administrował Swinarski na rzecz Bogusława Radziwiłła. Wówczas stał tam pałac z gankiem, rzeźbionymi balustradami, usytuowany był on na wzniesieniu górującym nad doliną rzeki. W pobliżu znajdował się sad, ogród i zwierzyniec. Do tego był dziedziniec otoczony stajniami, stodołami i innymi budynkami gospodarczymi. Na terenie kompleksu stał także dworek urzędniczy i duży staw. W kolejnych stuleciach majątek przechodził najpierw z rąk do rąk rodziny Radziwiłłów, później jednak w efekcie rozwodu trafił do byłej już żony Dominika Radziwiłła. Później natomiast miało miejsce Powstanie Listopadowe, w którym to rodzina ex-małżonki brała udział, za co została ukarana przez zaborcę konfiskatą majątku. Pod koniec XIX wieku dobra odkupił Szwed, Aleksander Kruzensztern.

Pałac został rozebrany, pozostałości przeobrażono w park, a budynki wzniesiono w innym miejscu. Było więcej dróg do spacerowania, więcej drzew, znajdowała się też oranżeria i pawilon gościnny. Nie brakowało również ogrodu warzywnego.

II wojna światowa sprawiła, że Zabłudów w połowie został zniszczony, także i budynki pałacowe. Sam Park zaś został zdewastowany. Po wojnie ogromny teren został podzielony na mniejsze. Część została przeznaczona pod budowę szkoły i terenów sportowych. Reszta była zwykłym parkiem. Na ruinach dawnych zabudowań dworskich zbudowano kilka domów mieszkalnych.

Partnerzy portalu:

Truskolaski wreszcie się zabrał do roboty. Eldorado deweloperów skończy się?
W ostatnim czasie płonęły domy na osiedlu domków obok ul. Kopernika. Rozbudowuje się tam wielkie osiedle bloków.

Truskolaski wreszcie się zabrał do roboty. Eldorado deweloperów skończy się?

Po długiej serii zajmowania się sprawami politycznymi, Tadeusz Truskolaski ze swoją świtą wreszcie zabrali się do roboty. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie to w połowie 2023 roku skończy się eldorado deweloperów. To gdzie będą mogli budować, a gdzie nie – ma być uporządkowane.

Urzędnicza biurokracja

Zacznijmy od wyjaśnienia urzędniczej biurokracji. Do 2018 roku było tak, że jeżeli deweloper chciał wybudować blok w dowolnym miejscu w Białymstoku, to kupował sobie działkę. Jeżeli znajdowały się na niej jakieś stare domy, to wybuchały „tajemnicze” pożary, a blok powstawał niedługo po tym. Wynikało to z faktu, że Białystok ma dla różnych obszarów miasta plany zagospodarowania przestrzennego. Jeżeli w planie jest wpisana „zabudowa mieszkaniowa”, to deweloper miał żółte światło. Jak chciał budować składa wnioski do urzędu o wydanie warunków zabudowy. Wtedy albo dostawał te wytyczne (zgodne z planem zagospodarowania) albo dostawał odmowę. Gdy składał odwołania, to wygraną miał w banku.

Problem ten istniał w wielu miastach i cały czas był sposób na jego rozwiązanie. Nazywał się Studium zagospodarowania i kierunków uwarunkowań przestrzennych. To taki naddokument, który stał wyżej niż plan zagospodarowania przestrzennego. Problem w tym, że temat deweloperów i tajemniczych pożarów istniały od lat, a urzędnicy udawali że nic się nie dzieje. Mimo, że domy były ordynarnie podpalane, a potem jak gdyby nigdy nic powstawały tam bloki.

Przed wyborami

W Białymstoku obowiązywało studium z 1998 roku. Dopiero za problem wszędobylskiego budownictwa zabrano się przed ostatnimi wyborami. Wówczas Truskolaski był w stanie wojny z radą miejską, w której większość miał PiS. Urzędnicy prezydenta przygotowali nowe studium, zaś radni PiS dołożyli swoich poprawek, które sprzyjały jednemu z deweloperów. Tadeusz Truskolaski jako wykonawca uchwał rady miasta poprawek dokonał, ale poczekał z wysłaniem dokumentu do zatwierdzenia radnym aż do wyborów. Gdy te się odbyły, to okazało się że jest nowa większość w radzie, składająca się z radnych sprzyjających prezydentowi (Koalicja Obywatelska). Nowi radni stare poprawki wyrzucili. Opozycyjny już PiS postanowił wszcząć wojnę o to przy pomocy swojego wojewody, który może unieważniać uchwały samorządów jeżeli w jego opinii są niezgodne z prawem. Tak też się stało. Od czerwca 2019 roku do grudnia 2019 roku sprawa była w sądzie. Ostatecznie Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję wojewody. Nowe studium weszło w życie.

Między czasie w życie weszła także ustawa zwana „Lex Deweloper”, która miała przyśpieszyć budowę bloków pod rządowy program „Mieszkanie plus”. Jako, że w hierarchii polskiego prawa obowiązuje nadrzędność prawa krajowego nad lokalnym, to oznaczało, że uchwały rady miasta musiały zostać dostosowane do nowej ustawy „Lex Deweloper”. W praktyce oznaczało to, że studium znów jest do poprawki. Bo ustawa zakłada, że deweloper może budować o ile jego plany nie są sprzeczne ze studium. Dlatego plany zagospodarowania przestrzennego można sobie… sami wiecie co. W lipcu 2021 roku weszła jeszcze spec ustawa, która jeszcze bardziej ułatwia budowę bloków.

Za rok wybory samorządowe. Wiadome jest, że to, co wyprawiali deweloperzy za wszystkich kadencji Truskolaskiego (i jego poprzednika) stałoby się głównym motywem kampanii wyborczej ewentualnych przeciwników politycznych obecnego włodarza. Jeżeli obecny prezydent myśli o czwartej reelekcji lub planuje namaścić któregoś z zastępców (czyt. Rafała Rudnickiego), to właśnie teraz jest moment na załatwienie problemu z deweloperami wpychającymi się z blokami wszędzie gdzie się da.

Szykują awantury na wybory

I tak czytamy w Kurierze Porannym, że w połowie 2023 roku radni będą debatować czy przyjąć nowe studium zagospodarowania i kierunków przestrzennych. Akurat przed samymi wyborami. Będzie to swoista debata na zasadzie „kto z deweloperami, a kto przeciwko”. Sprytne prawda?

W roku wyborczym będziemy też mieli sprawę Krywlan. Do tego czasu dalej nie będą tam latać większe samoloty. Pod koniec października 2022 roku miasto będzie miało badania, które zadecydują o tym czy na wyciętym lesie można będzie budować cmentarz. Dopiero wtedy odpowiednie zapisy będą mogły trafić do studium. Do tego samego czasu ma być przygotowana także inwentaryzacja 117 hektarów lasu pod wycinkę.

Wygląda na to, że Tadeusz Truskolaski na rok wyborczy szykuje prawdziwy festiwal kłótni: o deweloperów, o wycinkę lasu, a także o budowę cmentarza przy Krywlanach. Coś nam się wydaje, że to jeszcze nie koniec.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Przyjechali na Podlasie załatwiać sprawy. Tak się zachwycili, że nagrali wyjątkowy film.

Filmy, w których możemy oglądać sielską i spokojną atmosferę Podlasia warto oglądać zawsze. Tym razem obejrzymy jak blogerzy EndlessTravel przyjechali prywatnie na Podlasie, ale tak się zachwycili, że postanowili uwiecznić to co ich spotkało. A jest na co popatrzeć. Krówki, żubry, bociany, kwiaty, piękna pogoda i interesujące ujęcia z drona – to atuty tej mini-produkcji.

Europejska Wieś Bociania w Penowo (koło Tykocina) to być może dla osób z Podlasia nie jest specjalna atrakcja, ale wierzcie nam, w innych rejonach Polski bocianów specjalnie nie ma. Dlatego ktoś, kto do nas przyjeżdża z innego zakątka może się tą miejscowością zachwycić. Podobnie jak bocianów, nie ma też prawie w żadnym innym regionie żubrów. Dlatego rezerwat pokazowy pod Białowieżą przyciąga tłumy.

Film pokazuje Narwiański i Biebrzański Park Narodowy. Warto obejrzeć go z perspektywy tej produkcji, bo mamy tam unikalne zdjęcia z drona. Mimo powszechności tego typu urządzeń, to ich używanie jest ogólnie zakazane w Parkach Narodowych. Dlatego na stworzenie tam ujęć lotniczych trzeba mieć specjalną zgodę. Nie będziemy wnikać w to w kontekście tego filmu, dlatego też zachęcamy do pooglądania sobie.

Cieszyć się należy że takie filmy cały czas powstają. Wiele osób zanim gdzieś wyjedzie, ogląda w internecie jak dane miejsce wygląda. Umówmy się – zdjęcie może sporo przekłamać i podkoloryzować. Film też, ale tylko wtedy gdy zrobi go prawdziwy fachowiec. Pół-amatorskie produkcje mają to do siebie, że są bardziej autentyczne.

Partnerzy portalu:

Wiosna to idealny czas na wycieczki do Parków Narodowych. W Podlaskiem jest ich kilka.

Wiosna to idealny czas na wycieczki do Parków Narodowych. W Podlaskiem jest ich kilka.

Cztery Parki Narodowe w Podlaskiem można odwiedzać przez cały rok, ale wiosną jest to czas na wizytę idealny. Wszystko dlatego, że ideą istnienia i dbania o Park Narodowy jest przyroda w stanie naturalnym. Teraz, kiedy wszystko budzi się do życia, to powoduje, że na takich dzikich terenach możemy bardzo mocno zobaczyć, usłyszeć, a nawet poczuć tą pobudkę.

Narwiański Park Narodowy

Kurowo, Kruszewo, Śliwno, Waniewo, Topilec, Uhowo, Suraż, Bokiny, Radule. To wszystkie miejscowości, które znajdują się w dogodnym położeniu blisko Narwi przebiegającej przez Park Narodowy, jednak to te pierwsze cztery uznawane są za najbardziej atrakcyjne. Dlatego w zależności od tego ile macie czasu, zacznijcie od nich, a skończcie na pozostałych.

W Kurowie jest siedziba Parku, kładki i Ośrodek Edukacji Ekologicznej. W Kruszewie znajduje się zerwany most, z którego widać rozlewiska. Śliwno i Waniewo to kładka jednak dostępna od tej pierwszej miejscowości. Wójt Waniewa od lat obiecywał remont, a kładka po stronie tej miejscowości jest ruiną.

Biebrzański Park Narodowy

Osowiec-Twierdza. Fot. P. Jakubczyk

To największy Park w Polsce! Przez jego środek południowej części przebiega carski trakt, którym można skręcić w niejedną kładkę i wieżę widokową. W Osowcu-Twierdza znajduje się natomiast siedziba Parku. W tej miejscowości również jest i kładka i wieża widokowa. W ogóle trzeba przyznać, że na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego pięknych widoków nie brakuje. W Goniądzu możemy również ze specjalnego tarasu je podziwiać. Nie powinniśmy tez pomijać Dawidowizny. Zaś w Dolistowie Starym za mostem znajduje się wspaniała droga prowadząca do Kanału Augustowskiego. Biegnie przy samej rzece. Jest tam bardzo dziko.

Wigierski Park Narodowy

Mimo, że słynie z jezior, to największy jego obszar zajmują lasy. Jest to ponad 60 proc. terenu. W miejscowości Krzywe znajduje się jego siedziba, a także zaczyna ścieżka przyrodnicza, którą warto przejść. Nie brakuje tam też innych kładek i terenów do spaceru przeplatanych małymi zbiornikami wodnymi. Oczywiście Wigry kojarzą się przede wszystkim z klasztorem, dlatego warto tam się wybrać skoro już będziemy obok.

W samym Parku warto również odwiedzić Wieżę widokową w Kruszniku. Jest także Wigierska Kolej Wąskotorowa, którą koniecznie trzeba się przejechać!

Białowieski Park Narodowy

Tutaj sytuacja jest skomplikowana przez quasti-stan wyjątkowy, który miał trwać do 1 marca, a został przedłużony na kolejny okres (do końca czerwca). Ale jest trochę jak z pandemią i tamtym słynnym „tylko 2 tygodnie”. Nie nastawiamy się, że pod koniec czerwca coś się zmieni. Konkretnie Ustawa o ochronie granicy państwowej daje uprawienia ministrowi, by rozporządzeniem mógł zakazywać wstępu na konkretny obszar. I tak się stało. Po stanie wyjątkowym obowiązuje zakaz wjazdu bez zezwolenia do 183 przygranicznych miejscowości. Na tej liście jest również Białowieża. A to tam znajduje się serce Białowieskiego Parku Narodowego. Zakaz nie dotyczy osób mieszkających i pracujących tam. Ktoś, kto chce wjechać na obszar zakazany, a nie jest ani mieszkańcem ani nie pracuje w tym rejonie musi zwrócić się do komendanta Straży Granicznej o pozwolenie. Strasznie dużo zachodu prawda?

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ostatnia okazja by łatwo zobaczyć żubry tej zimy

Pogoda ma swoje prawa, a jednym z nich jest oczywiście wiosna po zimie. Właśnie trwają tej drugiej ostatnie podrygi. Dlatego ten weekend to w zasadzie ostatnia okazja by łatwo napotkać żubry, które szukają jedzenia na polach i korzystają ze stogów siana przygotowanych przez leśników. Gdy podskoczy temperatura, żubry będą przebywać głęboko w lesie i tam znajdować pożywienie. A to oznacza, że tylko doświadczeni leśni piechurzy będą mogli je zobaczyć. Inni poczekają do następnej zimy.

Dlatego też warto wykorzystać ostatnie mroźne dni na obserwacje. Przypomnijmy, że żubry są we wszystkich trzech podlaskich puszczach: Białowieskiej, Knyszyńskiej i Augustowskiej. Z obiektywnych przyczyn najłatwiej będzie obserwować w pobliżu tej drugiej. W tej pierwszej trwa quasi-stan wyjątkowy, który powoduje że do wielu miejsc przy granicy nie można dotrzeć. Jeżeli chodzi o Puszczę Augustowską, to tam żubry pojawiły się dopiero kilka lat temu. Stada dopiero się rozmnażają, dlatego małe jest prawdopodobieństwo że je spotkamy.

Natomiast kursując od bladego świtu od Podsokołdy, po okolice Krynek (do punktu gdzie można dojechać ze względu na rządowy zakaz), a także Szudziałowa po Sokółkę jest szansa że na jakieś stadko jeszcze natrafimy. Nawet jeśli ostatecznie żubrów nie będzie, to i tak wycieczka po dzikim wschodzie Podlasia jest warta każdej okazji.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jego życie jest historią wielkiego męstwa i patriotyzmu. Powstał film o Janie Kamieńskim.

Klewinowo to niewielka wieś pod Białymstokiem, leżąca w gminie Juchnowiec Kościelny. Urodził się tu Jan Kamieński – podpułkownik dyplomowany piechoty Wojska Polskiego, Armii Krajowej, organizacji walczącej o niepodległość Polski po wkroczeniu Armii Czerwonej, żołnierz Narodowej Sił Zbrojnych (konspiracyjnej organizacji wojskowej), a także Cichociemny czyli przeszkolony na zachodzie żołnierz będący w służbach specjalnych konspiracyjnej Armii Krajowej.

W ostatnim czasie Ośrodek Kultury w Gminie Juchnowiec Kościelny zrealizował film dokumentalny o Janie Kamieńskim. Można w nim zobaczyć losy tego wybitnego Podlasianina. Warto dodać, że został on czterokrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych i francuskim Krzyżem Wojennym ze srebrną gwiazdą. Jego historia jest historią wielkiego męstwa i patriotyzmu.

Kamieński był jednym z 316 Cichociemnych. W kwietniu 1944 roku w ramach operacji „Weller 7” został został zrzucony ze spadochronem do okupowanej Polski. Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. W 1946 roku czyli już po wojnie wrócił do Polski z Wielkiej Brytanii. Zamieszkał w Zakopanem. Po kilku miesiącach musiał jednak wyjechać, bo był zagrożony aresztowaniem. Pozostał na emigracji.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Kładka Śliwno – Waniewo znów dostępna! Wysoki poziom wody.

Od początku marca kładka Śliwno – Waniewo znów jest dostępna! Poziom wody jest wysoki, ale można się dostać od niej tylko od strony Śliwna. Szczególnie teraz, wczesną wiosną miejsce jest świetne do zwiedzania. Rozlewiska Narwi w pełnej krasie można podpatrywać zarówno z wież widokowych jak i z okolicznego zerwanego mostu w Kruszewie. W samym Śliwnie i Waniewie oprócz kładki znajdują się pływające platformy, którymi będziemy się przeprawiać po rzece. Jeżeli mamy lornetki, to koniecznie zabierzmy je ze sobą – o tej porze roku warto podglądać dzikie ptaki, których na rozlewiskach jest mnóstwo!

Warto też wybrać się do Ośrodka Edukacji Przyrodniczej „Młynarzówka” i ogólnie do siedziby Parku w Kurowie. Tam też są kładki. Jeżeli jedziecie samochodem to park objedziecie najbliżej przez Baciuty. W Kruszewie most jest zerwany od kilkudziesięciu lat, w Śliwnie do Waniewa dostaniecie się pieszo, ale do Kurowa jest 6 km, więc jeżeli w dwie strony jest Wam za daleko to pozostaje most w Baciutach.

Na terenie Parku obowiązują bilety wstępu, które można kupić na stronie internetowej npn.eparki.pl lub w Kurowie. Siedziba parku jest czynna od 7.30 do 15.30.

Partnerzy portalu:

Trwa remont mostu w Pałacu Branickich. Będzie dużo ładniejszy.

Trwa remont mostu w Pałacu Branickich. Będzie dużo ładniejszy.

Most prowadzący do Pałacu Branickich właśnie jest remontowany. Dotychczas wyglądał fatalnie. Asfaltowa nawierzchnia,  stare poręcze, odrapana elewacja – tak było do tej pory. Obecnie jak możemy zobaczyć po starej nawierzchni nie ma już śladu. Jak widzimy na moście praca wre. Remont nie potrwa długo, bo tylko do końca czerwca 2022 roku. Do tego czasu brama wejściowa od ul. Akademickiej pozostanie zamknięta. Zwiedzający mogą wchodzić do ogrodu wejściem bliżej akademika lub bocznymi bramkami przy Herkulesach i Galerii Arsenał. Dostępna jest też brama od strony ul. Legionowej i od strony Placu Jana Pawła II przy katedrze.

Remont nie dotyczy tylko mostu. Podczas prac rozebrane zostaną także schody od strony rzeźby sfinksów. W planach jest także utwardzenie nawierzchni dojścia do mostu od strony ul. Akademickiej. A od strony salonu ogrodowego wykonana zostanie nawierzchnia żwirowa. Obecnie chodzi się tam po wydeptanym piachu. Na realizację prac Miasto uzyskało pozwolenie konserwatorskie Podlaskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Białymstoku.

Przypomnijmy, że Pałac Branickich w Białymstoku należy do Uniwersytetu Medycznego, zaś ogród, brama pałacowa i tereny zielone tuż za nią – do miasta. Miejmy nadzieję, że po remoncie otoczenie ogrodu zmieni się nieco na lepsze. Obecny most i asfaltowa alejka są po prostu obskurne i nie pasujące do reszty. Podobnie prezentuje się też parking przy samym pałacu – ten należy do uczelni. W tym przypadku jednak nie wiadomo kiedy się to zmieni, bo władze uczelni chciałyby w tym miejscu, pod ziemią zbudować wielką aulę. Jako, że Pałac jest najważniejszym zabytkiem w mieście, to dyskusja nad tym czy pozwolić na taką inwestycję może trwać bardzo długo. W tym czasie nikt nawierzchni zmieniać nie będzie.

Zdjęcia dostaliśmy od Czytelnika Adama, za co dziękujemy!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Białystok na weekend. Co zobaczyć w stolicy Podlaskiego?

Białystok jest przepięknym miastem i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Nie jest ono jednak aż tak dostrzegane przez turystów jak choćby Gdańsk, Wrocław czy Poznań. To jednak powoli się zmienia, bo ludzie lubią odkrywać nowe kierunki. Na Białystok patrzy się przez pryzmat całego regionu. A jeżeli chcielibyśmy przyjechać tylko do miasta? Na weekend? Albo kilka dni w tygodniu? Co można tu robić? Z pomocą przyjdzie powyższy film, opowiadający o historii miasta, a także o najważniejszych punktach grodu nad Białą.

Nie zabrakło oczywiście zachęt by odwiedzić Pałac Branickich, jego wnętrza i towarzyszące w budynku bocznym Muzeum Farmacji. Kolejnym miejscem, które widzimy to schowane między blokami ul. Suraskiej miejsce po dawnej, wielkiej synagodze (wówczas stojącej przy ul. Bożniczej). Teraz stoi tam pomnik, który wygląda jak kopia kopuły, która została po spalonej przez Niemców świątyni. Wszystko to na planie Gwiazdy Dawida.

Autorzy filmu proponują także spacer Aleją Bluesa, odwiedzenie Cerkwi Świętego Mikołaja, a także Opery i Filharomonii Podlaskiej łącznie z jej ogrodem na dachu. Zachęcani jesteśmy też by odkryć Białystok śladami języka Esperanto i jego twórcy Ludwika Zamenhofa. Nie brakuje też informacji o licznych muralach w mieście.

Oglądając cały film widać jak bardzo wiele brakuje w nim miejsc, które można by było odwiedzić. Dlatego też, jeżeli czujecie niedosyt, to możecie przeczytać nasz tekst o wycieczce po mieście, w której zobaczycie prawie wszystko co ciekawe.

Wielki spacer po Białymstoku. Ułożyliśmy dla Was trasę na 3 godziny

Partnerzy portalu:

Czy historia zatoczy koło? 5 marca umarł Józef Stalin.
Rok 1941. Propagandowa akcja hitlerowskich Niemiec w Białymstoku.

Czy historia zatoczy koło? 5 marca umarł Józef Stalin.

Nie można przechodzić obojętnie wobec tego co obecnie dzieje się na Ukrainie. Mimo, że nasz portal ma charakter regionalny, to chcielibyśmy się jakoś odnieść inwazji rosyjskiej. Oczywiście od informacji co tam się aktualnie dzieje, macie wszelkiej maści portale. My postanowiliśmy wspomnieć o pewnym wydarzeniu światowym, które było odczuwalne również na Białostocczyźnie. A to, co wydarzy się w najbliższej przyszłości być może potwierdzi, że historia zatacza koło.

5 marca 1953 roku umarł Józef Stalin. Na skutek gwałtownego wylewu krwi do mózgu. Polska wówczas należała do krajów komunistycznych. Tuż po informacji o śmierci dyktatora od razu pojawiły się pytania o to czy Polsce grozi wojna i upadek systemu komunistycznego.

9 marca 1953 roku odbył się pogrzeb Stalina. W Województwie Białostockim we wszystkich zakładach przemysłowych, urzędach i instytucjach o godzinie 10.00 na 5 minut przerwano pracę, a w mieście zawyły syreny. Kościoły odmówiły władzy bicia dzwonów kościelnych. W niektórych podlaskich miejscowościach dokonywano tego siłą, wbrew duchownym. Tak było między innymi w Orli, Sztabinie czy Suwałkach. Władze Białostocczyzny interesowało najbardziej to czy będą w mieście jakieś rozruchy. Tak się jednak nie stało.

Wróćmy do aktualnych wydarzeń. Wojna na Ukrainie trwa już kolejny dzień, morale żołnierzy ofiary agresora są bardzo wysokie, morale rosyjskich sołdatów wręcz przeciwnie – są na dnie. Oczywiście nie można niestety do końca wierzyć w relacje żadnej ze stron – nawet tej, którą wszyscy, całym sercem wspieramy. Dlatego też mimo pozytywnych wieści z frontu, lepiej nie świętować jeszcze sukcesu. Wiele jeszcze może się wydarzyć. Szczególnie, gdy zdesperowany dyktator zacznie podejmować coraz to bardziej nielogiczne decyzje, tak jak w ostatnich dniach swego życia robił Hitler, który finalnie popełnił samobójstwo. Ostatnie dni Stalina były na tyle obrzydliwe, że nie będziemy ich opisywać.

Czy 5 marca historia zatoczy koło i kolejny rosyjski dyktator zakończy swój żywot? Przyszłości nie znamy, ale z historii wiemy, że gdy sprawy nie toczą się tak jakby dyktator tego chciał, to dni dyktatora są policzone. I z tym optymistycznym akcentem zostawiamy Was na kolejne dni.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Nowa atrakcja w Supraślu. Zobacz jak się prezentuje.

Korzystając z dobrej pogody, postanowiliśmy pojechać do Supraśla, by sprawdzić jak prezentuje się nowa atrakcja turystyczna Supraśla. Park z tężnią solankową. Oczywiście wczesnowiosenna aura nie daje takiego samego efektu, gdy będzie lato i wszystko zakwitnie, ale i tak warto już teraz wybrać się do uzdrowiska. 1 marca 2022 zostanie otwarta tam tężnia solankowa. Sam park jest już dostępny. W połączeniu z bulwarami, a także trasą do mostku i lasu wychodzi długi i fantastyczny spacer. Jeżeli zdecydujemy się zaliczyć wszystkie atrakcje jakie oferuje uzdrowisko i jego najbliższa okolica to przespacerujemy około 9 km.

Pierwszy przystanek jaki powinniśmy zaliczyć to oczywiście nowa atrakcja – spacer alejkami parku wśród drzew, chłonięcie solanki to zajęcia jakie możemy sobie tam znaleźć. Drugi punkt to spacer bulwarami im. Wiktora Wołkowa. Kolejny przystanek to supraski system wodny i kładka. Następnie spacer lasem, powrót od strony mostu wzdłuż drogi przy monasterze. I tak dojdziemy do punktu wyjścia.

Warto dodać, że Supraśl jest atrakcyjnym miejscem do spędzania czasu o każdej porze roku. Wczesną wiosną są tam rozlewiska, latem wszystko pięknie kwitnie i żyje pełnią życia, jesienią ubiera się w kolorowe i przepiękne barwy, a zimą – gdy jest śnieg wspaniale spaceruje się po białym puchu. Do Supraśla dojedziemy samochodem, ale też autobusem linii 500.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak dawniej wyglądał Tłusty Czwartek na Podlasiu

Tłusty czwartek dzisiaj to po prostu kupowanie pączków i faworków oraz zajadanie się nimi na potęgę. Czy tak było zawsze? Na Podlasiu panowały pewne zwyczaje, które być może są gdzieś jeszcze praktykowane. Jedno jest pewne – najlepsze wypieki wychodzą wtedy, gdy robimy je samodzielnie, z dobrej mąki, a najlepiej gdy wypiekamy w starym tradycyjnym piecu. Smak wtedy jest nieporównywalny z tym co dostajemy w dyskontach i hipermarketach.

Dawniej oprócz pączków wypiekano także „chrust” czyli faworki, którymi częstowano gości wieczorem przy zakrapianych ucztach. Tłusty Czwartek wypada tydzień przed Środą Popielcową. Dawniej trzy dni przed nią nazywano „Kusakami”. Był to czas intensywnej zabawy. Karczmy były pełne. Panny i kawalerzy pod jej wejście przyciagali drewniany kloc. Następnie przybyłych polewano wodą aż do momentu, gdy nie wkupili się swoimi poczęstunkami w łaski pozostałych biesiadników. Kloc, którzy przyciągano słuzył do zabawy w skakanie przez niego. Kolejnego dnia po domach chodzili przebrani mieszkańcy, którzy prosili gospodarza o jakieś podarki. Najczęściej dawano słoninę, chleb, a nawet oferowano nocleg.

Na koniec nie może zabraknąć jeszcze przepisu na pączki. Oto i on:

Składniki:
– 2 szklanki mąki krupczatki (typ 450)
– 30 dag półtłustego sera twarogowego
– 3 łyżki cukru
– 1/3 szklanki mleka
– 6 dag masła
– 3 dag drożdży
– 2 całe jajka
– 2 żółtka
– łyżka soku pomarańczowego
– skórka otarta z pomarańczy
– sól
– 750 ml oleju do smażenia
– cukier puder do posypania

Sposób wykonania:
1. Drożdże rozetrzeć z łyżeczką cukru, mlekiem i 2 łyżeczkami mąki, a następnie zostawić do wyrośnięcia
2. Twaróg dwukrotnie przepuścić przez maszynkę do mielenia
3. Masło starannie utrzeć z cukrem i cały czas ucierając, dodawać stopniowo żółtka, jaja i ser
4. Do utartej masy dodać skórkę i sok z pomarańczy
5. Przesianą mąkę rozczynić i dodać sól
6. Dokładnie wyrobić ciasto, przykryć i zostawić w cieple
7. Gdy ciasto wyrośnie, formować z niego niewielkie kule i układać je na posypanej mąką stolnicy
8. Przykryć i zaczekać, aż wyrosną
9. Następnie smażyć partiami na rozgrzanym tłuszczu
10. Po zdjęciu z patelni odsączyć na papierowym ręczniku
11. Posypać cukrem pudrem

Smacznego!

 

Partnerzy portalu:

Niesamowite odkrycie! List w wieży czekał od 1903 roku.

Niesamowite odkrycie! List w wieży czekał od 1903 roku.

Cóż za odkrycie! Krzyż znajdujący się na wieży Archikatedry Białostockiej miał zostać wyremontowany. Po jego demontażu odkryta została butelka z listem z 1903 roku! Zostawili go dla przyszłych pokoleń budowniczy świątyni. Co napisali?

List, a zarazem dokument datowany jest na 17 października 1903 roku, ukazuje listę kluczowych postaci spoza regionu, mających wkład w powstaniu Świątyni – podała prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz, Podlaska Wojewódzka Konserwator Zabytków. I tak sami możecie przeczytać.

Kościół parafialny pw. Wniebowzięcia NMP w Białymstoku został zbudowany w latach 1900-1905 według projektu Piusa Dziekońskiego, staraniem księdza dziekana Wilhelma Szwarca. Świątynię konsekrowano w 1931 roku. Od 1945 roku pełniła funkcję kościoła prokatedralnego. W 1980 roku obiekt został wpisany do rejestru zabytków województwa podlaskiego.

Bazylika archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny jest niewątpliwie jednym z najważniejszych zabytków Białegostoku i regionu. Z upływem czasu, krzyż usytuowany na sygnaturce wymagał naprawy mechanizmu mocowania. Z uwagi na powyższe podjęto decyzję o renowacji krzyża oraz wyremontowaniu jego osadzenia. List budowniczych, odnaleziony podczas demontażu krzyża, stanowi ważny element historii białostockiej katedry. Z pewnością wniósł nowe fakty do dotychczasowo zgromadzonej dokumentacji na temat obiektu.

Partnerzy portalu:

Dom Staromiejski w Supraślu wymagał natychmiastowego remontu. Będzie tam muzeum.
fot. Podlaski Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków

Dom Staromiejski w Supraślu wymagał natychmiastowego remontu. Będzie tam muzeum.

Dom Staromiejski w Supraślu to budynek dawnej plebanii z połowy XIX wieku. Właśnie trwa jego remont. Według informacji przekazywanych przez mieszkańców miasteczka, został wzniesiony przez Niemca – właściciela fabryki. Układ pomieszczeń w budynku nawiązuje do schematów rozwiązań dwutraktowych, drewnianych „domów tkaczy” budowanych w tym samym okresie w Supraślu.

Obiekt znajdujący się w samym centrum Supraśla wymagał natychmiastowego remontu. Dlatego też Podlaski Wojewódzki Konserwator Zabytków przeznaczyła 170 tys. zł na jego odnowienie. Prace przy zabytku obejmowały m.in. wykonanie nowej drewnianej więźby dachowej oraz pokrycia z dachówki ceramicznej esówki, odtworzenie czterech lukarn w dachu, wykonanie obróbek blacharskich.

Dom Staromiejski to XIX-wiecznego budynek, który wpisuje się w unikalną architekturę Supraśla docenianą przez turystów z całej Polski, a nawet świata. Docelowo, po zakończeniu kapitalnego remontu tego zabytku, w jego murach ma powstać Muzeum Tradycji Katolickiej Ziemi Supraskiej, które ma stać się miejscem spotkań oraz organizacji wystaw. Dom Staromiejski w Supraślu został wpisany do rejestru zabytków województwa podlaskiego w 1966 roku.

fot. Podlaski Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Historia prawosławia w Białymstoku. Tu stały cerkwie, a teraz ich nie ma.

Skąd się wzięło prawosławie w Białymstoku? Jaka jest historia poszczególnych parafii prawosławnych w tym mieście? Kim był św. męczennik Gabriel i jakie są jego związki z Białymstokiem? Małe i duże podróże po cerkiewnej kulturze to program, którego adresatami oraz uczestnikami są dzieci. Jego celem jest przybliżenie piękna prawosławia oraz bogactwa jego kultury dla najmłodszych widzów.

Warto jednak, by dorośli także obejrzeli ten program, bo jest bardzo wartościowy i przepełniony wiedzą i historią. Można się przede wszystkim dowiedzieć o białostockich cerkwiach. Te, które stoją w centrum to jedno, ale czy wiedzieliście o tych, które już nie istnieją? Świątynie znikły między innymi na Wygodzie, Sienkiewicza czy ul. Bema. Był moment że wierni mogli się modlić tylko w cerkwi Św. Mikołaja przy ul. Lipowej.

Z filmu możemy się dowiedzieć także kim był św. Gabriel, który urodził się w Zwierkach pod Białymstokiem. Jest to postać bardzo ważna dla podlaskich prawosławnych. Przypomnijmy tylko, że jego osoba spowodowała ogromne wydarzenie w dziejach miasta – jakim był powrót jego relikwii.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Pociąg Białystok – Wilno pojedzie jeszcze w tym roku!

Być może niektórzy zapomnieli, ale my pamiętamy cały czas. Od dłuższego czasu istnieje koncepcja uruchomienia połączenia kolejowego z Warszawy do Wilna. Niestety cały czas przekładano datę jej uruchomienia. Ostatnio jednak się zmieniły okoliczności na trochę lepsze i szansa na podróż jeszcze w tym roku wzrosła. Litwa zniosła już pandemiczne ograniczenia. Nie trzeba testów ani paszportów jeżeli chcemy tam przyjechać. Ten krok w dobrą stronę oznacza, że mogą ruszyć się zaległe sprawy.

Jedną z takich jest zawieszone połączenie Białystok – Kowno. Jego wznowienie przybliży z kolei uruchomienie połączenia Warszawa – Wilno. W pierwotnej koncepcji miał to być pociąg bezpośredni. Tu niestety problemem są tory. W dawnym ZSRR szyny rozstawiano szerzej. Co ciekawe PKP posiada odpowiednie lokomotywy i wagony, które mogą jeździć po różnej szerokości torach, ale nie chce ich eksploatować. Do tej pory sprawdziły się w 2020 roku podczas epidemii, gdy „ewakuowano” ludzi z Frankfurtu do Kowna.

Uruchomienie takiego połączenia na stałe nie jest jednak zbyt proste. Można to zobaczyć na przykładzie powyższego pociągu. Wówczas pięciowagonowy skład po dojechaniu do Warszawy skierował się w stronę Białegostoku. W stolicy Podlaskiego lokomotywę elektryczną zamieniono na spalinową. Pociąg przekroczył polsko-litewską granicę i dotarł do pierwszej granicznej stacji Mockava, po stronie litewskiej. Dalej, po szerokim torze, prowadzony był do Kowna litewską lokomotywą spalinową, jednak bez odłączania polskiej spalinowej lokomotywy, która zapewniała prąd i ogrzewanie w wagonach. Pamiętajmy, że w normalnych warunkach takie połączenie musi się opłacać. Tak duże zaangażowanie ludzi i sprzętu generuje niebotyczne koszty.

Dlatego na chwilę obecną będą dwa połączenia zbieżne czasowo. Jedno do Kowna z Warszawy, a drugie z Kowna do Wilna. W przyszłości zapewne będzie się to zmieniać, bo do 2026 roku planowane jest uruchomienie bezpośredniego połączenia do Tallina – czyli stolicy Estonii. W październiku 2021 roku spotkali się ze sobą ministrowie infrastruktury Litwy i Polski i potrzymali, że połączenie polskiej i litewskiej stolicy ma mieć miejsce w 2022 roku. Konkretnej daty nie ma, ale jeżeli nie będzie powrotu do pandemicznych obostrzeń w obu krajach, to być może połączenie ruszy na wakacje przy okazji zmiany rozkładów jazdy.

Tymczasem na odcinku z Czyżewa do Białegostoku trwają intensywne remonty na kolei. Kiedy zostaną ukończone, to czas podróży z Warszawy do Białegostoku będzie jeszcze krótszy. Obecnie pociąg ze stolicy Podlaskiego do stacji Warszawa Wschodnia jedzie równo 2 godziny (o ile nie zatrzymuje się na wszystkich nowych stacjach kolejowych). Czas ten po remontach ma zostać skrócony do 90 minut. Pociągi będą mogły osiągać na trasie prędkość 200 km/h.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To jedno z cudowniejszych miejsc w Puszczy Knyszyńskiej. Dzikie i mało znane.

Natura pozostawiona tam sama sobie urządziła teren po swojemu. Największym atutem tego miejsca jest Rzeka Słoja, która płynie przez leśne tereny. Nie brakuje tam ryb. To bez wątpienia jedno z cudowniejszych miejsc w Puszczy Knyszyńskiej. Jest nieco dzikie, mało popularne. I to jego największy atut. Samo miejsce do spaceru jest również wyśmienite. Po drodze będziemy mogli zobaczyć bagna, torfowiska, rezerwaty oferujące całą gamę przyrodniczą. Nie brakuje też terenów górzystych. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko w zasadzie w jednym miejscu.

Jeżeli chcielibyśmy to wszystko zwiedzić, to musimy wybrać się do miejscowości Lipowy Most. Tam czeka nas 14 km drogi po lesie. Najpierw idziemy wzdłuż rzeki Słoja aż do Szlaku Napoleońskiego niedaleko Nowosiółek. Następnie szlakiem kierujemy się na wschód. W kolejnym kroku musimy skręcić w lewo w stronę Rezerwatu Góra Pieszczana. Gdy go obejdziemy, to wracamy do Lipowego Mostu.

Przypomnijmy tylko, że trzeba dobrze się przygotować do tej wycieczki, bo to głęboka i dzika puszcza. Dlatego zabierzcie ze sobą nie tylko telefon, ale także kompas. Najlepiej wybrać się tam w kilka osób, zawsze to raźniej.

Partnerzy portalu:

Deweloperzy już zacierają ręce. Truskolaski sprzedaje kolejny gorący kąsek w centrum.
Takie sąsiedztwo będzie miało przyszłe blokowisko

Deweloperzy już zacierają ręce. Truskolaski sprzedaje kolejny gorący kąsek w centrum.

Białostockie centrum miasta w okolicach Młynowej to tak naprawdę jedno wielkie cmentarzysko. Gdyby tak rozkopać wszystko, to szczątki znajdują się w parku przy Centralu, na górce z cerkwią św. Marii Magdaleny, na dawnym cmentarzu stoi Opera i Filharmonia Podlaska, szczątki ujawniono także podczas remontu ul. Kalinowskiego/Sosowskiego. Na podstawie archiwalnych zdjęć wiemy też, że na przeciwko budynku ZUS-u znajduje się dawny cmentarz choleryczny. Dlatego mamy tam elegancki plac z roślinnością układającą się w Gwiazdę Dawida.

Tuż obok jest tak zwany „dziki parking”. Bardzo prawdopodobne jest, że pod spodem mogą znajdować się dotąd nieujawnione szczątki. Przypomnijmy, że chowanie ich w innym miejscu jest niezgodne z żydowskimi obyczajami. Rozkopanie „parkingu” mogło by doprowadzić do ujawnienia nowych szczątków. Wtedy można by było po prostu rozbudować obecny, elegancki plac. Podobnie było po drugiej stronie placu. Po ujawnieniu historycznych zdjęć, zlikwidowano „dziki parking” i postawiono słupki.

W tym przypadku miasto nie zamierza jednak schludnego terenu rozbudowywać. Mimo, że apelują o to sami mieszkańcy! Co w zamian? Oczywiście bloki. Teren jest na sprzedaż. Prawie pewne jest kto go kupi i co tam zbuduje. Nie trzeba mieć specjalnych umiejętności, by to odgadnąć.

Do tej pory pod internetową petycją, by terenu nie oddawać deweloperom, podpisało się kilkaset osób. Sprzeciwiają się one budowie bloku na dawnym „cmentarzysku”. Trudno się z nimi nie zgodzić. Najbardziej prymitywne plemiona mają wkodowane w swoją kulturę, by w jakiś sposób pożegnać zmarłych czy to grzebiąc czy paląc. Budowanie na dawnych cmentarzach to nowa, świecka tradycja chciwych urzędników, którzy sprzedaliby wszystko na czym da się zarobić. Gdyby jeszcze te pieniądze jakoś służyły mieszkańcom. Tymczasem Białystok jest bardzo mocno zadłużonym miastem, zaś jego gospodarz Tadeusz Truskolaski mimo że ekonomista – to od początku swego urzędowania nigdy nie wykazał budżetu na plus.

Jeszcze kilka lat i Białystok będzie wyglądać tak, że na środku miasta będzie znajdować się betonowy plac, a wokół niego blokowisko na blokowisku. Przypomnijmy tylko o tym, że nawet urzędnicy z białostockiego magistratu wpadali na takie „genialne” pomysły jak próba zabetonowania ścieżek w Lesie Zwierzynieckim. Ta betonowa obsesja powinna martwić mieszkańców. Bo jak tak dalej pójdzie, to w naszym mieście nie będzie można normalnie żyć. Rzeka Biała w końcu zaniknie, będziemy zmagać się z coraz większymi powodziami po ulewach, latem nie będzie dało się wyjść na zewnątrz. Jeżeli mieszkańcy pozwalają budować sobie szczelne naczynie, to niech potem się nie dziwią, że nie będzie w nim chociażby świeżego powietrza.

Cena wywoławcza za ziemię to 6 milionów złotych. Miasto zapewnia, że teren cmentarza nie będzie naruszony. Tylko, że oni tego jeszcze nie wiedzą. Chyba że potajemnie robili badania georadarem całego terenu i wiedzą co znajduje się pod spodem.

Partnerzy portalu:

Białystok miał 33 browary. Najpopularniejszą karczmą była „Pod Jeleniem”.
fot. Podlaski Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków

Białystok miał 33 browary. Najpopularniejszą karczmą była „Pod Jeleniem”.

Ten budynek wznoszono 121 lat temu przez kolejne 5 lat, a dopiero od 2 lat jest zabytkiem i dziś stoi na terenie prywatnym. Mowa o budynku administracyjnym Browaru Dojlidy. Samo miejsce (nie budynek) sięga historią do 1768 roku. Wówczas z inicjatywy hetmana Jana Klemensa Branickiego powstał tam niewielki browar, w którym warzono piwo na użytek miejskiej karczmy. Znajdowała się gdzieś w okolicach Zamku (czyli dziś Pałacu Branickich). Wiadomo tylko, że była jednym z pierwszych budynków w mieście. Warto dodać, że Branicki jako, że był hetmanem, dzięki czemu w mieście funkcjonował garnizon. A to oznaczało duże zapotrzebowanie na alkohol. Ponadto Białystok leży od zawsze na trasie pomiędzy Warszawą i Wilnem, toteż w dawnych czasach pokonanie konno lub powozem kilkuset kilometrów oznaczało, że Białostocka karczma miała wielu gości.

Dużo więcej o piwowarstwie w Białymstoku wiadomo dopiero z opracowań dotyczących 1796 roku czyli 25 lat po śmierci Branickiego. Wówczas w mieście funkcjonowały aż 33 browary. Dwa były skarbowe, jeden chrześcijański, a pozostałe żydowskie. Jeżeli chodzi o karczmy, to najpopularniejszą wówczas była „Austeria pod Jeleniem”. W ciągu roku sprzedawała 65 000 litrów piwa. Kolejnym miejscem, które funkcjonowało dosyć sprawnie była karczma „Przy cerkwi”. Tam sprzedawano 41 000 litrów. Był jeszcze „Klejndorf” i „Królowy Most”, gdzie sprzedawano tanie piwa. Ten pierwszy lokal funkcjonował po lewobrzeznej części miasta, toteż klientelą byli chłopi jadący do miasta. O tym drugim przybytku niewiele wiadomo, ale skojarzenia z dzisiejszym Królowym Mostem nie powinny mieć miejsca, bo wówczas wieś znana z filmów nazywała się Annopol (Janopol). W Białymstoku funkcjonowała również „Austeria Bilard”, która uchodziła za najbardziej eleganckie miejsce w mieście, gdzie sprzedawano wyłącznie najdroższe piwo.

W 1802 roku na zlecenie Izabeli Branickiej, właścicielki miasta, wdowie po hetmanie przeprowadzono naprawę browaru i słodowni, który od czasów śmierci hetmana przestał funkcjonować. W latach 1808-1821 dobra dojlidzkie należały już do rodziny Radziwiłłów, następnie Izabeli z Mniszków Demblińskiej. W kolejnych latach dobra te zostały sprzedane senatorowi Aleksandrowi Kruzenszternowi. Lata 60-70. XIX w. to czas rozbudowy browaru. Powstał między innymi pałacyk, park, folwark i sam browar. W 1898 roku browar odbudowano po pożarze.

W czasie I wojny światowej browar funkcjonował za zgodą niemieckiego okupanta. Po odzyskaniu niepodległości przeszedł w posiadanie księcia Jerzego Rafała Lubomirskiego, który rozbudował zakład o warzelnię i słodownię. W czasie II wojny światowej zakład przejęli Niemcy, którzy również produkowali w nim piwo. W 1944 r. wycofując się spalili browar. Przetrwały dwa budynki, w której znajdowała się rozlewnia piwa, budynek pomocniczy oraz budynek administracyjny. W 1994 r. browar sprywatyzowano, rozbudowano i zmodernizowano.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Białostocki Szlak ks. Sopoćki to propozycja dla tych, którzy odkrywają historię miasta

Być może nie wszyscy wiedzą, że w Białymstoku istnieje szlak pielgrzymkowo-turystyczny „Śladami bł. ks. Michała Sopoćki”. Jego działalność odbiła się dużym echem, zaś sam Białystok jest kojarzony jako miasto „Miłosierdzia”. Okazały kościół przy ul. Radzymińskiej utrwala kult duchownego. Przypomnijmy, że został on beatyfikowany w 2008 roku. To było jedno z ważniejszych wydarzeń w mieście.

Michał Sopoćko urodził się 1 listopada 1888 w Juszewszczyźnie na kresach, zmarł 15 lutego 1975 w Białymstoku. To polski duchowny katolicki, doktor habilitowany teologii, spowiednik świętej Faustyny Kowalskiej, założyciel Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego. Znany jest głównie z tego, że głosił kult Miłosierdzia Bożego. Gdyby nie on, nie byłoby wspaniałego i bardzo znanego obrazu Jezusa Miłosiernego z charakterystycznym hasłem „Jezu ufam Tobie”. Warto w tym kontekście obejrzeć film o siostrze Faustynie Kowalskiej. W czasie wojny ksiądz Michał Sopoćko pomagał w ratowaniu około stu Żydów, czym naraził się Niemcom i został skazany na rozstrzelanie. Na szczęście do tego nie doszło.

Oprócz wspomnianego kościoła, są jeszcze inne miejsca, które można zwiedzać w Białymstoku. Sama świątynia jest warta odwiedzenia, a także przyległe do niej tereny zielone. Można również przyjść się pomodlić o godz. 15 do Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego przy ul. Poleskiej. To godzina miłosierdzia. Jako ciekawostkę trzeba tu wspomnieć, że w zgromadzeniu stoi stary zegar, który pamięta czasy błogosławionego. Traf chciał, że zatrzymał się pewnego dnia na godz. 15.00.

Innym miejscem wartym odwiedzenia jest krzyż – wspominający ocalenie miasta. W 1989 roku miała miejsce katastrofa pociągu w Białymstoku. Wywróciła się cysterna z chlorem. Gdyby doszło do rozszczelnienia, to prawdopodobnie większość mieszkańców by tego nie przeżyła. Na szczęście strażacy zrobili robotę perfekcyjnie, zaś do wycieku nie doszło. Przypisuje się to miłosierdziu i orędownictwu błogosławionego ks. Michała Sopoćki. Nawiązuje do tego napis na krzyżu „Jezu ufam Tobie”. Stoi on w miejscu katastrofy.

Wszystkie 3 miejsca są bardzo blisko siebie. Jeżeli komuś za mało będzie kilometrów, to może również przejść się na Warszawską, gdzie znajduje się Archidiecezjalne Wyższe Seminarium Duchowe również mocno związane z osobą błogosławionego księdza Sopoćki.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Pstrokate obiekty w Białymstoku. Wiele już zniknęło, ale sporo pozostało.

Całe otoczenie białostockiej stacji kolejowej przechodzi metamorfozę. Na samym dworcu brak jest pierwszych dwóch peronów, a w ich miejscu kopany jest właśnie tunel, dzięki któremu nie będą potrzebne „kładki grozy” w przyszłości. Jeżeli ktoś się zastanawia skąd taka nazwa, to wystarczy zapytać losowego białostoczanina, czy nigdy nie bał się że wpadnie w otwór pomiędzy stopniami schodów.

To wszystko jednak przechodzi do historii, podobnie jak przeszło Centrum Handlowe Park, po którym niewiele już pozostało. Chcielibyśmy zwrócić uwagę, że to było jedno z ostatnich takich miejsc w Białystoku, które przypomina białostoczanom o transformacji ustrojowej. Chodzi o charakterystyczne budynki trwające jeszcze od czasów PRL-u lub lat 90. Przypomnijmy, że ostatnie dwie dekady temu takich miejsc było dużo więcej. Zaznaczmy, że nie chodzi nam o wyjątkowe modernistyczne budynki (Central, Spodki, Uniwersytet w Białymstoku) ani o budynki stworzone po II wojnie światowej przez architekta Bukowskiego. Mamy tu na myśli te miejsca, które wyglądały jakby były tymczasowe, ale o nich zapomniano. Takie wyjątkowo pstrokate, wyraźnie wyróżniające się od reszty otoczenia.

 

Najbardziej charakterystycznym był wielki, obskurny bazar przy ul. Jurowieckiej ciągnący się od stadionu Jagiellonii do skrzyżowania z ul. Sienkiewicza. Najpierw zapadła decyzja, by bazar zlikwidować. Był rok 2008. Przypomnijmy, że od 9 lat leżała na stole propozycja samych kupców, by bazar zmienić w nowoczesną galerię handlową, w której dalej mieliby swoje miejsca pracy. Ostatecznie lokalsi musieli przenieść się na ul. Andersa, a teren został zagospodarowany przez biznesmena z Siedlec, który wybudował tam Galerię Jurowiecką. Gdy handel pozostał na stadionie obok, to władze Jagiellonii planowały właśnie budowę galerii handlowej. Trwało to tak długo, że gdy biznesmenów wyprzedził z galerią sąsiad z działki obok, to planowana „Galeria Jagiellońska” nie powstała, zamiast niej mamy wielkie blokowisko.

Kolejną inwestycją była całkowita przebudowa Rynku Kościuszki. Mini-park przy ratuszu zniknął, wycięto też sporo drzew, a całość całkowicie zabetonowano. O ile na początku budziło to duże niezadowolenie mieszkańców, to kilka pierwszych lat z ogródkami piwnymi pokazały, że miejsce jest coraz modniejsze i tętni życiem dzień i noc. Z biegiem lat przybyło tam i w całej okolicy również lokali gastronomicznych. Wiele jednak się zmieniło od czasów, gdy zmiany klimatu dają o sobie znać. Letnie upały potrafią betonowy rynek podgrzać do czerwoności.

Rok 2012 to czas, gdy oddano do użytku Operę i Filharmonię Podlaską. Zastąpiła ona amfiteatr. Dawniej odbywały się tam niemalże wszystkie koncerty. Najbardziej rekordowy jaki pamiętamy odbył się, gdy ś.p. Andrzej Lepper podczas kampanii wyborczej Samoobrony zafundował mieszkańcom darmowy koncert zespołu Ich Troje. Widowisko oglądało wówczas 10 tys. ludzi, zaś obiekt pękał w szwach.

W 2014 roku wybudowano przejście podziemne na skrzyżowaniu Jurowieckiej, Al. Piłsudskiego i Sienkiewicza. Wcześniej w tym miejscu mieliśmy po prostu zwykłe pasy. Trudno powiedzieć po co te przejście skoro dalej samochody stoją na światłach tak jak stały. Gdyby chociaż tam było skrzyżowanie bezkolizyjne. Nie ma jednak wątpliwości, że poza samą bezużytecznością tego miejsca – jest ładniej. Rok 2014 to także czas, gdy do użytku oddano całkowicie nowoczesny Stadion Miejski w Białymstoku. Zastąpił on oddany na dożynki wojewódzkie PRL-owski obiekt.

Rok 2017 to otwarcie nowego dworca PKS w Białymstoku. PRL-owski budynek zastąpiono nowoczesnym obiektem. Przeniesiono także perony w nowe miejsce. Było to bardzo rozległe miejsce, gdzie od kilku dekad grała ta sama muzyka. Najbardziej charakterystyczne było Numero Uno ze swoich przebojem – Tora Tora Tora. Teraz jest kompaktowo. Zwolnione miejsce zajęła galeria handlowa.

W roku 2020 wyremontowano natomiast po raz kolejny wnętrze zabytkowego dworca PKP. Poprzednie również było kompromisowym miksem PRL-u i lat 90. W tym przypadku zrobiono cokolwiek, by zakończyć ciągnący się latami remont. W ostatniej modernizacji natomiast obiektowi przywrócono XIX-wieczny blask.

Kiedy tak spojrzymy na centrum Białegostoku, to można jeszcze napotkać kilka budynków, które pamiętają transformację. Pierwszy jaki przychodzi na myśl, to budynek handlowy przy ul. Legionowej. Charakterystycznie pstrokaty. Dokładnie tak jak się budowało w latach 90. Kolejny taki budynek to „Zielona Kamienica” przy ul. Rocha. Nie można zapominać także o Opałku czy „Błękitnym wieżowcu” przy Centralu. Ostatnim takim pstrokatym budynkiem jest białostocki ZUS, na którym kiedyś dla żartu próbowano zorganizować skoki narciarskie.

Warto dodać, że to nie są budynki stare i będą jeszcze służyć przez lata. Warto jednak, by ich elewacje dostosować do dzisiejszych czasów. Na pewno byłoby schludniej, chociaż jak się popatrzy na taką Warszawę, to naprawdę jest u nas przepięknie.

Partnerzy portalu: