Dworzec kolejowy w Białymstoku już w pełni funkcjonalny. Koniec remontu!

Dworzec kolejowy w Białymstoku już w pełni funkcjonalny. Koniec remontu!

Nareszcie Białystok ma nie tylko przepiękny, zabytkowy, całkowicie odnowiony dworzec, ale jest on połączony z nowoczesnością. Można na nim zejść (lub zjechać) do podziemi, by ruszyć tunelem prosto na zadaszone perony. To także nowość, bo wcześniej nigdy dachu na peronach nie było. Tunel też zastąpił stare metalowe kładki, do których prowadziły schody, których bało się każde dziecko. Teraz nowoczesny i zabytkowy jednocześnie obiekt prezentuje się naprawdę przepięknie!

Chociaż nie ma już remontu, to należy się upewnić, z którego perony odjeżdża dany pociąg. Bo kolejarze pracują jeszcze nad rozbudową systemu zarządzania ruchem, toteż może się zdarzyć tak, że pociąg, który zawsze zatrzymuje się na przykład przy peronie numer 3, tym razem odejdzie na przykład z peronu numer 1. Prace remontowe trwają jeszcze na dworcu w Łapach.

A to wszystko  ramach inwestycji Rail Baltica, która docelowo ma połączyć Litwę, Łotwę i Estonię (a w przyszłości też Helsinki) z Warszawą. Po Polskiej stronie odcinek Warszawa – Białystok jest już prawie gotowy. Pociąg pomiędzy tymi miastami, który nie zatrzymuje się na stacjach pośrednich, jedzie 160 km/h i kończy podróż po 90 minutach. Jeżeli jednak traficie na pociąg, który zatrzymuje się we wszystkich większych miejscowościach po drodze, to podróż potrwa 20 minut dłużej.

Partnerzy portalu:

Zwiedzanie Białegostoku jesienią? To doskonały czas!

Zwiedzanie Białegostoku jesienią? To doskonały czas!

Październik w Białymstoku to doskonały czas, by odkryć jego liczne atrakcje. Jednym z najważniejszych punktów na mapie miasta jest Pałac Branickich, nazywany Wersalem Podlaskim. To barokowy kompleks pałacowo-parkowy, który zyskał swoją renomę nie tylko dzięki architekturze, ale i pięknym ogrodom, idealnym na spacer wśród opadających liści. O tej porze roku miejsce to zyskuje wyjątkowy urok. Warto również zajrzeć do wnętrz pałacu, gdzie znajduje się obecnie siedziba Uniwersytetu Medycznego​.

Jeśli chcielibyście też spędzić czas wewnątrz, gdy już będzie chłodniej, to koniecznie zajrzyjcie do Muzeum Pamięci Sybiru. Jest to absolutnie wyjątkowe miejsce, które w szczegółowy sposób ukazuje historię deportacji Polaków na Syberię w czasach zaborów i okupacji sowieckiej. To poruszające doświadczenie, które daje głębsze zrozumienie historii regionu. Polska żyje swoją historią już od sierpnia. Najpierw wspominamy Powstanie Warszawskie, następnie napaść Niemiec na Polskę, później napaść ZSRR na Polskę, a następnie świętujemy 11 listopada. W takim historycznym klimacie jesteśmy utrzymywani jeszcze kolejne miesiące. I tak 10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir, przeprowadzona przez NKWD. Zatem całą jesień i zimę częściej skłaniamy się ku historii. Wtedy muzea są najlepszymi miejscami na zwiedzanie.

Białystok jesienią to także szansa na odkrycie mniej znanych, ale równie interesujących miejsc. Zwiedzając miasto, warto udać się do Zwierzyńca Akcent ZOO – niewielkiego, ale urokliwego ogrodu zoologicznego w Parku Konstytucji 3 Maja. To świetne miejsce na spacer, szczególnie dla rodzin z dziećmi, gdzie można zobaczyć m.in. żubry, wilki oraz zobaczyć niedźwiedzie ostatni raz przed zimowym snem.

Nie można również zapomnieć o klimatycznych uliczkach w centrum miasta. Rynek Kościuszki, otoczony kawiarniami i restauracjami, jest idealnym miejscem na chwilę odpoczynku. Jesienne wieczory w Białymstoku można spędzić w jednej z tutejszych kawiarni, próbując lokalnych specjałów – pierogów, placków ziemniaczanych czy jeszcze innej potrawy na rozgrzanie. Jak widzicie możliwości jest całkiem dużo.

Partnerzy portalu:

Białystok nocą – co warto wtedy zobaczyć?

Białystok nocą – co warto wtedy zobaczyć?

Białystok, nocą, staje się miejscem, gdzie historia i nowoczesność przenikają się w sposób, który oczarowuje zarówno mieszkańców, jak i odwiedzających. Wieczory obecnie, choć chłodniejsze, sprzyjają spokojnemu odkrywaniu miasta, które, pozbawione letnich tłumów, pozwala doświadczyć jego nieco bardziej intymnej, nostalgicznej strony.

W sercu Białegostoku znajduje się Rynek Kościuszki, centralny plac, wokół którego koncentruje się życie nocne miasta. W otoczeniu eleganckich kamienic, restauracji i kawiarni, wieczorami to miejsce nabiera wyjątkowego uroku. To tutaj, w światłach latarni można poczuć atmosferę miasta, które łączy w sobie wpływy różnych kultur i epok. Warto zatrzymać się w jednej z tutejszych kawiarni, by spróbować lokalnych specjałów – szczególnie w chłodniejsze wieczory rozgrzewające napoje, jak gorąca czekolada lub herbata z regionalnymi dodatkami, zyskują dodatkowy smak.

Białystok ma także inne miejsca, które warto odwiedzić po zmroku. Pięknie oświetlone Kościół Św. Rocha, Cerkiew św. Mikołaja, Katedra, Opera, Pałacyk Gościnny czy Pałac Branickich. To klimatyczne miejsca, gdzie podświetlone elewacje dodają im niesamowitego uroku.

Warto też pomyśleć o rozrywkach wewnątrz. Na chłodny wieczór na pewno warto skorzystać z szerokiej oferty białostockich teatrów czy Opery. To fascynujące, że ludzie na scenie mogą zabrać nas do zupełnie innego świata. A po takim spektaklu czy koncercie można wybrać się jeszcze na spacer, by przemyśleć sobie to, co się właśnie zobaczyło i ułożyć w głowie własne sprawy. Oświetlonych miejsc nie brakuje. Nie zapominajmy też, że Białystok od lat jest jednym z najbezpieczniejszych polskich miast.

Partnerzy portalu:

Białystok odrzuci herb wzorowany na zaborcy? Nareszcie radni się tym zajmą!

Białystok odrzuci herb wzorowany na zaborcy? Nareszcie radni się tym zajmą!

Ta sprawa z perspektywy rozwoju miasta być może nie ma wielkiego znaczenia, ale z perspektywy tożsamości już tak. Oto bowiem bo wielu latach radni pochylą się nad herbem Białegostoku. Obecny jest niezgodny z zasadami heraldyki. Co to oznacza?

W 1996 roku białostoccy radni zatwierdzili obecny herb. Na tarczy – u góry czerwonej, na dole żółtej znajdują się dwa znaki – na górze Orzeł w koronie, na dole Pogoń. Tak się składa, że herb wygląda niemalże tak samo jak ten, który nadał miastu zaborca rosyjski w 1809 roku, a następnie ponownie nadany w 1882 roku przez cara Aleksandra III. I tu nasuwa się fundamentalne pytanie – czy Białystok ma czerpać z ruskich wzorców?

po lewej herb nadany przez cara, po prawej herb nadany w 1996 roku – obecny

Zanim Polska została zagrabiona przez Rosję, Prusy (Niemcy – dop. red) i Austrię w 1795 roku, to Białystok od 1749 roku razem z prawami miejskimi nadanymi przez króla Augusta III Sasa otrzymał też herb. Na czerwonym polu znajdowała się złota korona, a pod nią napis JKB (Jan Klemens Branicki – dop. red). oraz biały gryf.

Herb Białegostoku sprzed zaborów

Teraz radni będą decydować czy wywodzić białostocką tożsamość z kultury ruskiej czy polskiej. Aczkolwiek wiele jest głosów, które podnoszą, że król August III Sas nie był Polakiem, więc zarówno herb, którym posługiwał się Branicki, też nie jest wystarczająco dobry. Przypomnijmy tylko, że gdyby nie wspomniany Branicki, to Białegostoku dziś by zapewne w ogóle nie było lub byłby podobnej wielkości co sąsiedzki i jeszcze starszy Wasilków.

Wróćmy jednak do Augusta III Sasa. W historii zapisał się jako władca próżny i pozbawiony jakichkolwiek talentów politycznych, który zamiast rządzić i reformować wolał oddawać się ucztowaniu, zabawie i podziwianiu sztuki. Jego panowanie zapewniło 3 dekady spokoju i dobrej gospodarki dla królestwa polskiego. Nie wchodząc już w szczegóły historyczne, warto tylko dodać że August III Sas był gwarantem utrzymania interesów Imperium Rosyjskiego i Austrii. Jego kontrkandydatem był Stanisław Leszczyński, który w razie elekcji wzmocniłby interesy francuskie. Dlatego jeżeli chcielibyśmy czerpać ze stuprocentowej kultury i siły Polski, to musielibyśmy czerpać z czasów Jana III Sobieskiego, za sprawą którego Polska byłą mocarstwem i który to w XVII wieku trząsł całą Europą.

Zatem bezsprzecznie powinniśmy powrócić do herbu z czasów, gdy Białystok otrzymał prawa miejskie za pierwszym razem (przypuszczalnie na kilka lat przed śmiercią Sobieskiego – dokłada data nadania tych praw nie jest znana, tak samo jak wygląd herbu). Warto jednak dodać, że wówczas Białystok nadal jednak przypominał wieś, a to dopiero Branicki sprawił, że stało się miastem z krwi i kości – i to na europejskim poziomie.

Dlatego pierwszy znany herb to ten – z inicjałami Branickiego i gryfem. Zdecydowanie nasze miasto powinno się nim ponownie posługiwać.

Partnerzy portalu:

Będzie szybka kolej miejska w Białymstoku? Truskolaski dał odpowiedź.

Będzie szybka kolej miejska w Białymstoku? Truskolaski dał odpowiedź.

Na początku odpowiadając na pytanie z tytułu: pociągi będą, ale dopiero jak Tadeusz Truskolaski przestanie być prezydentem, bo przyjdzie ktoś nowy i wyrzuci obecnego dyrektora Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Tyle można wywnioskować z pism wymienianych pomiędzy prezydentem a radnym Henrykiem Dębowskim. Od wielu lat toczy się dyskusja na temat wprowadzenia Białostockiej Szybkiej Kolei Miejskiej. Niestety, dopóki w tym temacie rządzą Tadeusz Truskolaski i Bogusław Prokop, to nie ma na to szans. Na przestrzeni wielu lat widać, że to ta dwójka jest głównymi hamulcowymi pomysłu.

Bogusław Prokop to dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Piastuje swoje stanowisko tak długo, że trudno już przypomnieć od kiedy dokładnie. Wydawałoby się, że tak wieloletnie doświadczenie to dobra cecha. Niestety w tym przypadku komunikacja miejska w Białymstoku jak była bardzo słaba, to teraz jest po prostu słaba. Czyli jest progres, ale tak niewielki, że nadal białostoczanie wolą jeździć wszystkim, byle nie autobusem. Ten jest ostatecznością.

Jeżeli spojrzymy na pobliską Warszawę, to jest tam zupełnie odwrotnie. Komunikacja miejska jest bardzo popularna, a samochód wybierają głównie ci, którzy kochają marnować czas albo są zdesperowani. Wszyscy, którzy liczą na szybkie przemieszczanie po stolicy, wybierają komunikację. Dlaczego tak jest? Bo tam intensywnie ją rozwijano.

Niska popularność Białostockiej Komunikacji Miejskiej to efekt wieloletnich zaniedbań Prokopa, który przez lata swojego panowania uruchomił tylko 3 nowe linie w mieście – 28, 29 i 30. Zdążył też zaorać nocną komunikację, którą po wielu latach przerwy przywrócono. Tyle że zachęta do korzystania z komunikacji to proces, który trwa długo, więc na razie przywróconymi nocnymi jeździ mało osób. Szczególnie, że dyrektor Prokop nic nie robi, by zachęcić ludzi do korzystania. Warto tu dodać, że wiceprezydent Rafał Rudnicki – nawet zachęcał do korzystania z Bolta, gdy pytano go o to dlaczego nie chcą przywrócić nocnych.

Największy żart to jest strona internetowa Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Została stworzona bardzo wiele lat temu i do dziś, mimo rozwoju technologii nie zmieniła się. To można powiedzieć znak firmowy tej ekipy – im mniej zmian tym lepiej. Może naoglądali się Konopielki, gdzie stary dziad przestrzega, że tylko diabeł lubi zmieniać?

Wracając do Szybkiej Kolei Miejskiej. Tadeusz Truskolaski odpowiadając na interpelację Dębowskiemu przekazał, że od 18 września 2023 roku w sprawach komunikacji kieruje się Planem Zrównoważonej Mobilności – Miejskiego Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego do roku 2035. Przypomnijmy, że w skład BOF zalicza się oprócz Białegostoku – Choroszcz, Czarna Białostocka, Dobrzyniewo Duże, Juchnowiec Kościelny, Łapy, Supraśl, Turośń Kościelna, Wasilków i Zabłudów. Wspomniany plan zakłada między innymi wprowadzenie wspólnej taryfy i biletów na przewozy kolejowe i autobusowe. Jeżeli mielibyśmy się zakładać – to obstawiamy, że do 2035 nic z tego nie będzie. Dlaczego? Wszystkie wspomniane gminy chcą na komunikację łożyć jak najmniej, kalkulują ekonomicznie przedsięwzięcie, gdy z góry wiadomo że przewóz osób w ogóle się nie opłaca i opłacać nie będzie. Gdyby wspólny bilet się opłacał, to już byłby dawno wprowadzony.

Tadeusz Truskolaski w tym samym piśmie do Dębowskiego wyjaśnia, że Szybka Kolej Miejska nie jest zasadna, bo istniejąca infrastruktura kolejowa nie jest dostosowana do kolei miejskiej, w sposób, który przyniósłby oczekiwane korzyści dla mieszkańców. Z tego bełkotu wynika jedno – kolei nie będzie, bo nie. Bo jaki to problem dostosować infrastrukturę? W tym przypadku – chodzi o to, że oprócz stacji kolejowych nie ma innych przystanków. Te trzeba by było utworzyć, dostosować je do potrzeb niepełnosprawnych i stworzyć jeszcze wiele innych „dupereli”. To zbyt dużo dla dyrektora Prokopa, który nie potrafi dobrze zarządzać tym co jest, więc Truskolaski dokładać mu nie będzie.

Partnerzy portalu:

Ogród Branickich w Białymstoku to prawdziwa perełka. Ale dlaczego?

Ogród Branickich w Białymstoku to prawdziwa perełka. Ale dlaczego?

Ogród Branickich w Białymstoku to prawdziwa perełka wśród historycznych założeń ogrodowych w Polsce, często określana mianem „Wersalu”. Położony w centrum miasta, tuż przy imponującym Pałacu Branickich, ogród na jego terenie od wieków przyciąga uwagę swoim francuskim stylem, który nadaje Białemustokowi wyjątkowy charakter. Historia tego miejsca splata się z losami Jana Klemensa Branickiego, magnata i hetmana wielkiego koronnego, który w XVIII wieku przekształcił pałac z zamku obronnego i jego otoczenie w jedną z najwspanialszych rezydencji w Europie Środkowej.

Branicki, zainspirowany wizytami w największych europejskich rezydencjach, postanowił stworzyć w Białymstoku własną, imponującą rezydencję, otoczoną ogrodem w stylu francuskim. Ogród ten został zaprojektowany na wzór pałacowych ogrodów Wersalu, będących symbolem barokowego przepychu i porządku. Charakterystyczne dla tego stylu są symetryczne układy alejek, starannie przycięte żywopłoty, eleganckie fontanny oraz partery bukszpanowe, tworzące geometryczne wzory. To wszystko miało podkreślić nie tylko estetykę, ale także prestiż Branickiego, który chciał, aby jego rezydencja stała się centrum kulturalnym i politycznym Rzeczypospolitej.

W oryginale ogród był dwa razy dłuższy niż obecnie. Znajdowały się tam liczne rzeźby oraz elementy architektoniczne, które wzbogacały jego przestrzeń. Sztukaterie, fontanny oraz ukwiecone rabaty kwiatowe wspaniale komponowały się z pałacem, tworząc harmonijną całość, gdzie natura i sztuka przenikały się wzajemnie. Branicki, będący nie tylko politykiem, ale także mecenasem sztuki, przy pomocny swojej żony Izabeli dbał o to, by ogród tętnił życiem – odbywały się tu koncerty, przyjęcia i spotkania towarzyskie. Był to symbol świetności arystokracji. A Białystok był jedną z europejskich, elitarnych stolic kultury.

Na przestrzeni lat, ogród podlegał licznym zmianom i rekonstrukcjom. W XIX wieku, po śmierci Izabeli Branickiej, miasto było pod rosyjskim zaborem, zaś pałac przekształcono w Instytut Panien Szlacheckich – dla rosyjskich nastolatek. Rezydencja straciła na znaczeniu, a sam ogród uległ częściowemu zaniedbaniu. Dopiero w XX wieku, szczególnie po II wojnie światowej, podjęto intensywne prace rekonstrukcyjne mające na celu przywrócenie ogrodowi jego dawnej świetności. Współcześnie Ogród Branickich jest jednym z najlepiej zachowanych ogrodów barokowych w Polsce, otwartym dla zwiedzających i mieszkańców Białegostoku, którzy mogą spacerować po jego alejkach, podziwiać starannie utrzymane rośliny oraz odpoczywać w cieniu majestatycznych drzew.

Partnerzy portalu:

Polska podczas rozbiorów. Zaborcy mieli swoje wizje na Białystok.

Polska podczas rozbiorów. Zaborcy mieli swoje wizje na Białystok.

Historia Białegostoku pod zaborami jest niezwykle interesującym rozdziałem, który znacząco wpłynął na kształt miasta, jego strukturę społeczną oraz gospodarkę. Miasto przez lata znajdowało się pod wpływem różnych mocarstw, a zmienne losy geopolityczne Europy pozostawiły trwałe ślady na jego architekturze, demografii i kulturze.

Po III rozbiorze Polski w 1795 roku, Białystok znalazł się pod panowaniem Prus, stając się częścią prowincji Prusy Nowowschodnie. Przypomnijmy, że jeszcze żyła Izabela Branicka, a Białystok dotychczas był jej prywatnym miasteczkiem. Pruskie rządy nie trwały jednak długo, bo już w 1807 roku, na mocy traktatu tylżyckiego, Białystok przeszedł pod panowanie Imperium Rosyjskiego. Miasto, wówczas stosunkowo niewielkie, stało się stolicą tzw. obwodu białostockiego, obejmującego cztery powiaty. Ten okres przyniósł dynamiczne zmiany zarówno w sferze administracyjnej, jak i gospodarczej.

Na początku XIX wieku Białystok zaczął rozwijać się jako ważny ośrodek przemysłowy, szczególnie w branży włókienniczej. Przemysł ten rozkwitł dzięki warsztatom i manufakturom. W miarę rozwoju miasta rosło też znaczenie białostockiej społeczności żydowskiej, która pod koniec XIX wieku była najliczniejszą grupą etniczną w Białymstoku. Współistnienie Polaków, Żydów, Rosjan, Niemców, Białorusinów i innych narodowości nadawało miastu wyjątkowo wielokulturowy charakter.

Jednym z kluczowych momentów w historii Białegostoku pod zaborami było połączenie miasta z siecią kolejową. Otwarcie linii kolejowej łączącej Warszawę z Petersburgiem uczyniło Białystok ważnym węzłem komunikacyjnym, co jeszcze bardziej przyspieszyło rozwój gospodarczy. Dynamiczny wzrost liczby ludności oraz przemysłu przyniósł Białemustokowi miano „Manchesteru Północy”, odwołując się do podobieństwa do brytyjskiego centrum przemysłu tekstylnego.

Było „aż tak dobrze”, że zaczęło robić się źle. Miasto pod koniec XIX wieku dopadł kryzys. Pomimo rozwoju gospodarczego, sytuacja społeczno-polityczna w Białymstoku była napięta. Miasto, podobnie jak inne ośrodki robotnicze w Europie, stało się miejscem licznych strajków i protestów robotników, zwłaszcza pod koniec XIX wieku. W 1905 roku protesty zostały brutalnie stłumione przez rosyjskie władze, doszło też do tragicznego pogromu. Był to jeden z najciemniejszych momentów w historii Białegostoku pod panowaniem rosyjskim.

Po wybuchu I wojny światowej w 1914 roku, miasto przeżywało kolejne zmiany. Władze carskie, przewidując możliwość odwrotu przed nacierającymi wojskami niemieckimi, zdecydowały się na ewakuację części ludności, co doprowadziło do chaosu i zniszczeń. Po wojnie Białystok, podobnie jak cała Polska, odzyskał niepodległość, ale nie w 1918 roku, a dopiero w lutym 1919 roku.

Chociaż dziś po włókiennictwie, ogromnej wielokulturowości i mocno rozwiniętym handlu nie pozostało zbyt wiele, to istnienie linii kolejowej spowodowało, że dziś w 2024 roku to Białystok jest największy i najsilniejszy w regionie. W czasach I Rzeczypospolitej ważniejszy był chociażby Tykocin, który dziś jest tylko małym miasteczkiem na uboczu Białegostoku.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Murale w Białymstoku. Teraz to wizytówka miasta.

Białystok rozkochał się w muralach! Zwiedzając miasto możemy je napotkać niemalże na każdym kroku. To niezwykłe zjawisko, które w ostatnich latach stało się jedną z charakterystycznych wizytówek miasta. Kolorowe malowidła zdobiące ściany bloków, kamienic i budynków publicznych, nie tylko ożywiają miejską przestrzeń, ale także opowiadają historie – zarówno te związane z lokalną kulturą, jak i uniwersalne opowieści o ludziach i emocjach. To właśnie dzięki muralom Białystok zyskał miano jednego z najbardziej artystycznych miast w Polsce.

Warto zacząć od jednego z najbardziej rozpoznawalnych muralów – „Dziewczynki z konewką” przy alei Józefa Piłsudskiego 11/4. To niezwykłe dzieło autorstwa Natalii Rak przyciąga uwagę swoją subtelnością i głębią przekazu. Przedstawia młodą dziewczynkę podlewającą drzewo, co może symbolizować troskę o przyszłość, rozwój i nadzieję. Mural ten, namalowany na wysokiej ścianie dawnego budynku uniwersytetu, stał się jednym z najczęściej fotografowanych murali w Białymstoku i idealnie wpisuje się w atmosferę miasta, które stawia na harmonię między naturą a miejskim środowiskiem. To tak wyjątkowe dzieło, że powstało mnóstwo jego replik w innych miastach na świecie!

Kolejnym ważnym punktem na mapie białostockich murali jest „Wyślij pocztówkę do babci” przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie 14. Ten obraz, stworzony przez Martę Frej, odnosi się do tematyki relacji międzyludzkich i rodzinnych wspomnień. Mural zachęca przechodniów do refleksji nad więzami międzypokoleniowymi, nad tym, jak ważne są proste gesty, takie jak napisanie kartki pocztowej. W ten sposób sztuka uliczna staje się nie tylko ozdobą miasta, ale również narzędziem do wzbudzania empatii i refleksji. Warto tutaj dodać, że namalowana babcia to postać prawdziwa. To Ś. P. babcia białostockiego dziennikarza Andrzeja Bajguza.

Jednym z bardziej symbolicznych murali w Białymstoku jest portret Ludwika Zamenhofa – twórcy języka esperanto. Ten mural, umiejscowiony przy ulicy Zamenhofa 26, jest hołdem dla jednego z najsłynniejszych mieszkańców miasta, który swoją ideą języka międzynarodowego propagował pokój i zrozumienie między narodami. Mural ten przypomina o wielokulturowej przeszłości Białegostoku, gdzie przez wieki współistniały różne grupy etniczne i religijne.

Mural w Białymstoku jest jeszcze całe mnóstwo. Dlatego warto wybrać się na wędrówkę, by wszystkie je zwiedzić. To nie tylko ozdoby, ale również sposób na budowanie lokalnej tożsamości i dialogu między mieszkańcami a przestrzenią miejską. Z każdą kolejną realizacją miasto zyskuje nowe życie, a sztuka uliczna staje się formą komunikacji, która przekracza granice i mówi do każdego, kto jest gotów się zatrzymać i spojrzeć.

W Białymstoku murale nie są przypadkowymi dziełami – każde z nich powstaje z myślą o konkretnym miejscu i jego kontekście. Dlatego zwykły spacer to także okazja do zgłębienia wielowymiarowej sztuki, która rozkwita na murach miasta.

Partnerzy portalu:

Czas na dożynki. Na czym polega ta tradycja? Ma głębokie korzenie w naszej kulturze.
fot. Krystian Guzewicz / podlaskie.eu Dożynki gminno-parafialne w Kalnicy (powiat bielski)

Czas na dożynki. Na czym polega ta tradycja? Ma głębokie korzenie w naszej kulturze.

Dożynki to jedno z najważniejszych świąt ludowych w Polsce, którego tradycje sięgają wieków i mają głębokie korzenie w kulturze wiejskiej. Obchodzone po zakończeniu żniw, święto to stanowi nie tylko wyraz dziękczynienia za plony, ale także symbolizuje silne więzi społeczne wśród rolników i ich związek z naturą. Na przestrzeni lat dożynki zyskały charakter zarówno religijny, jak i świecki, stając się okazją do uroczystych spotkań, festynów oraz ceremonii podziękowania za urodzaj.

Tradycja dożynek w Polsce wywodzi się z czasów pogańskich, kiedy to rolnicy składali ofiary bogom, dziękując za obfite plony i prosząc o pomyślność w nadchodzącym roku. Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa, obrzędy te uległy przekształceniu, wplatając elementy religijne, co szczególnie widoczne jest w obecnych obchodach. Współcześnie dożynki mają wyraźny kontekst religijny, który łączy się z tradycją składania wieńca dożynkowego na ołtarzu kościoła oraz uroczystą mszą dziękczynną. Taki wieniec, najważniejszy symbol dożynek, jest misternie pleciony z kłosów zboża, kwiatów, owoców oraz innych darów natury. Często przybiera kształt korony lub krzyża, co odzwierciedla chrześcijańskie znaczenie święta.

Sam proces tworzenia wieńca dożynkowego to istotna część tradycji, w której udział bierze cała społeczność. Zwykle zajmują się tym kobiety, które z niezwykłą starannością dobierają materiały, a każdy etap plecenia odbywa się zgodnie z dawnymi zwyczajami. Gotowy wieniec jest dumnie niesiony na czele uroczystego korowodu, któremu towarzyszy śpiew, muzyka ludowa i kolorowe stroje regionalne. Korowód ten jest jednym z najbarwniejszych elementów dożynek, w którym często uczestniczą także przedstawiciele lokalnych władz, kapłani oraz osoby związane z rolnictwem. Wieniec, jako symbol ukończonych żniw, jest wręczany gospodarzowi dożynek – zwykle jest to wójt czy burmistrz gminy.

Podczas obchodów nie brakuje również symbolicznych gestów podkreślających zakończenie żniw, jak np. przekazanie pierwszego bochenka chleba wypieczonego z tegorocznych plonów. Chleb ten, podobnie jak wieniec, pełni ważną funkcję w obrzędzie, symbolizując owoc pracy rolników oraz ich trud włożony w uprawę ziemi. Wręczany gospodarzom dożynek chleb jest następnie dzielony wśród zebranych, co nawiązuje do idei dzielenia się dobrem i wspólnoty.

Dożynki to jednak nie tylko religijne i obrzędowe święto, ale także okazja do wspólnej zabawy i integracji społeczności wiejskiej. Po zakończeniu części oficjalnej, zwykle odbywają się festyny, koncerty i różnorodne występy artystyczne, które są doskonałą okazją do odpoczynku i świętowania. Charakterystycznym elementem tych festynów są także tradycyjne potrawy, przygotowywane z produktów lokalnych, które stanowią doskonałą promocję regionalnej kuchni. Stoły uginają się od domowych wypieków, wędlin, serów oraz świeżo przygotowanych dań, które mają podkreślać urodzaj i obfitość darów ziemi.

Warto podkreślić, że dożynki mają także wymiar symboliczny, odzwierciedlający związek człowieka z naturą oraz szacunek dla pracy rolnika. W Polsce rolnictwo od wieków było jednym z filarów gospodarki, a dożynki, jako święto związane z plonami, zawsze stanowiły ważny element kultury. Mimo postępu technologicznego, który zmienił sposób uprawy i zbiorów, dożynki wciąż pozostają żywym świadectwem tradycji, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Co więcej, w ostatnich latach święto to zyskuje na popularności również w miastach, gdzie organizowane są festyny dożynkowe, mające na celu przypomnienie o rolniczych korzeniach oraz promowanie zdrowej żywności.

Ciekawym zjawiskiem jest także zmieniająca się forma dożynek. Współcześnie coraz częściej można spotkać się z dożynkami gminnymi, powiatowymi czy wojewódzkimi, które gromadzą rolników z szerszych okolic, a ich obchody przybierają rozmach zbliżony do festiwalu.

Partnerzy portalu:

Muzea Białegostoku – odkrywając historię i kulturę

Muzea Białegostoku – odkrywając historię i kulturę

Jednym z fascynujących aspektów Białegostoku są jego muzea, które odzwierciedlają różnorodność regionu oraz głęboko zakorzenione tradycje. Spacerując po mieście, łatwo można dostrzec wpływy różnych kultur i epok, które kształtowały jego tożsamość. Każde muzeum opowiada inną część tej historii, ukazując, jak wielokulturowość i wydarzenia historyczne wpływały na rozwój miasta.

Muzeum Podlaskie w Białymstoku

Muzeum Podlaskie jest największą placówką muzealną w regionie. Jego główna siedziba mieści się w zabytkowym ratuszu na Rynku Kościuszki, który sam w sobie jest wartym zobaczenia obiektem. W muzeum znajduje się m.in. Galeria Malarstwa Polskiego, gdzie można podziwiać prace artystów z różnych okresów, w tym portret Jana Klemensa Branickiego, mecenasa sztuki, który znacząco przyczynił się do rozwoju Białegostoku w XVIII wieku. To miejsce jest nie tylko świątynią sztuki, ale również oknem na przeszłość, ukazującym rozwój miasta od jego początków po współczesność. Stała ekspozycja liczy ponad 120 dzieł najwybitniejszych polskich i obcych malarzy, działających w ciągu ostatnich 250 lat.

Muzeum Historyczne w Białymstoku

Niewielka, ale bardzo urokliwa placówka, Muzeum Historyczne mieści się w zabytkowej kamienicy przy ulicy Warszawskiej. To miejsce przyciąga miłośników historii dzięki swoim fascynującym ekspozycjom, które szczegółowo przedstawiają życie Białegostoku na przestrzeni wieków. Jednym z najciekawszych eksponatów jest realistyczna makieta miasta z XVIII wieku, ukazująca jego wygląd w okresie największego rozkwitu. W muzeum można również podziwiać różnorodne przedmioty codziennego użytku, fotografie i dokumenty, które pomagają zrozumieć, jak wyglądało życie mieszkańców w przeszłości. Zwiedzający mają okazję przenieść się w czasie i zobaczyć, jak rozwijało się miasto, które dziś jest dynamicznym centrum kulturalnym i gospodarczym.

Muzeum Wojska w Białymstoku

Dla pasjonatów historii wojskowości, Muzeum Wojska w Białymstoku to obowiązkowy punkt na mapie. Znajduje się ono niedaleko Pałacu Branickich. Ekspozycje muzeum skupiają się głównie na historii wojskowości w regionie, od czasów I wojny światowej, przez wojnę polsko-bolszewicką, aż po II wojnę światową. Znajdujące się tutaj zbiory obejmują nie tylko broń i mundury, ale także liczne pamiątki, które ukazują codzienne życie żołnierzy. To miejsce, które przypomina o trudnych czasach, jakie Białystok i jego mieszkańcy musieli przejść, ale również o ich niezłomnej woli i odwadze.

Muzeum Pamięci Sybiru

Muzeum Pamięci Sybiru, otwarte stosunkowo niedawno, jest jednym z najbardziej poruszających miejsc w Białymstoku. Znajduje się w dawnej składnicy wojskowej przy ulicy Węglowej i poświęcone jest historii deportacji Polaków na Syberię oraz ich życiu na zesłaniu. Wystawy muzeum przedstawiają zarówno tragiczne losy Polaków, jak i ich niezwykłą siłę przetrwania. Przez fotografie, osobiste przedmioty i multimedialne prezentacje, odwiedzający mogą poznać dramatyczne historie ludzi, którzy mimo niewyobrażalnych trudności, potrafili zachować nadzieję i walczyć o przetrwanie. Muzeum to jest nie tylko miejscem pamięci, ale również hołdem dla tych, którzy zginęli lub cierpieli w wyniku deportacji.

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej

Nieco na uboczu, bo w malowniczej okolicy, znajduje się Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej – skansen, który jest idealnym miejscem dla tych, którzy chcą poznać tradycyjne życie na Podlasiu. Muzeum to oferuje szeroki wachlarz atrakcji, w tym drewniane chaty, młyn czy inne budynki gospodarcze. To doskonałe miejsce na rodzinny wypad, gdzie każdy, niezależnie od wieku, znajdzie coś dla siebie.

Muzea Białegostoku stanowią niezwykle istotną część miasta, pomagając w zachowaniu jego bogatej historii i kultury. Każde z tych miejsc oferuje unikalne spojrzenie na przeszłość i teraźniejszość Białegostoku, pozwalając odwiedzającym na głębsze zrozumienie tego, co czyni miasto tak wyjątkowym. Zwiedzanie muzeów Białegostoku to nie tylko lekcja historii, ale również inspirująca podróż przez czas, która odkrywa przed nami bogactwo kulturowe i historyczne tego niezwykłego miasta.

Partnerzy portalu:

Weekend w Białymstoku – atrakcje dostępne bez samochodu

Weekend w Białymstoku – atrakcje dostępne bez samochodu

Białystok, malownicza stolica Podlasia, to miasto, które łączy w sobie bogatą historię, unikalną architekturę oraz otaczającą przyrodę. To także miejsce, które idealnie nadaje się na weekendowy wypad, szczególnie jeśli nie masz samochodu. Kompaktowy układ centrum i okolic sprzyja zwiedzaniu na piechotę. Ale odległości możesz pokonywać także dzięki autobusom komunikacji miejskiej, rowerom, hulajnogom i prywatnym firmom taksówkarskim. Tylko co robić w mieście?

Odkrywanie historii miasta

Rozpocznij swój weekend w Białymstoku od wizyty na Rynku Kościuszki, sercu miasta. To miejsce pełne życia, otoczone malowniczymi kamienicami, restauracjami i kawiarniami. Spacerując warto zwrócić uwagę na Ratusz, w którym mieści się Muzeum Podlaskie. W środku można obejrzeć m.in. portret Jana Klemensa Branickiego, najważniejszego mecenasa Białegostoku. Oprócz tego warto oczywiście wybrać się w kierunku Pałacu Branickich, nazywanego często „Wersalem Podlasia”.

Ten barokowy pałac, z pięknymi ogrodami i imponującymi bramami, jest jednym z najważniejszych zabytków miasta. Warto poświęcić trochę czasu na zwiedzanie pałacowych wnętrz oraz spacer po ogrodach, które zachwycają starannie utrzymanymi alejkami, fontannami i rzeźbami. Wizyta w Pałacu Branickich to podróż w czasie, która pozwala zrozumieć, jak wyglądało życie na dworze magnackim w XVIII wieku.

Po południu warto wybrać się do Muzeum Historycznego, które znajduje się w zabytkowej kamienicy przy ulicy Warszawskiej. Muzeum oferuje fascynujące ekspozycje na temat historii Białegostoku, w tym realistyczną makietę miasta z XVIII wieku. Spacerując po muzealnych salach, można dowiedzieć się więcej o bogatej przeszłości miasta, jego mieszkańcach oraz wpływie różnych kultur na rozwój Białegostoku.

Wieczór można spędzić na spacerze po Alei Bluesa, która upamiętnia artystów związanych z najstarszym polskim festiwalem bluesowym „Jesień z Bluesem”. Aleja, z płytkami przypominającymi fortepianowe klawisze, znajduje się w pobliżu Rynku Kościuszki i jest doskonałym miejscem na wieczorną przechadzkę, szczególnie dla miłośników muzyki.

Co na kolejny dzień?

Rozpocznij go od wizyty w Operze i Filharmonii Podlaskiej, która jest nie tylko miejscem koncertów i spektakli, ale również przykładem nowoczesnej architektury doskonale wpisującej się w otoczenie. Jeśli masz okazję, sprawdź, czy w Operze odbywa się jakieś przedstawienie lub koncert i są wolne bilety – to doskonała okazja, by poczuć klimat tego miejsca i cieszyć się muzyką i sztuką.

Następnie udaj się na spacer do pobliskiego Parku Centralnego, dawnego żydowskiego cmentarza. To jedno z ulubionych miejsc wypoczynku mieszkańców Białegostoku. Park ten oferuje szerokie aleje spacerowe, plac zabaw i wspaniały widok na Plac NZS.

Dalszym punktem programu może być wycieczka do jednej z białostockich cerkwi. Najbardziej znaną jest Sobór Św. Mikołaja, główna świątynia prawosławna w Białymstoku. Znajduje się przy ulicy Lipowej, niedaleko Rynku Kościuszki. Warto wejść do środka, aby podziwiać wnętrze zdobione freskami i ikonostasem. Białystok, będący miejscem spotkania różnych kultur i religii, oferuje również inne cerkwie, kościoły czy meczet, które można zwiedzać, poznając różnorodność duchowego życia miasta. W pobliskim Tykocinie jest także synagoga.

Na koniec dnia warto spróbować lokalnej kuchni podlaskiej. Można skosztować regionalnych przysmaków, takich jak kartacze, babka ziemniaczana czy chłodnik litewski. Możecie też spróbować wyjątkowy napój – buzę, przygotowywaną na bazie fermentowanego owsa. Alternatywnie kwas chlebowy. Doskonałe na zakończenie dnia pełnego wrażeń.

Białystok to miasto, które oferuje wiele atrakcji, łatwo dostępnych bez potrzeby korzystania z samochodu. Jego kompaktowe centrum, bogata oferta kulturalna oraz liczne tereny zielone sprawiają, że jest to idealne miejsce na weekendowy wypad. Spacerując po ulicach Białegostoku, można poczuć atmosferę miasta, które łączy tradycję z nowoczesnością, oferując niezapomniane wrażenia zarówno dla miłośników historii, jak i kultury oraz przyrody.

Partnerzy portalu:

Opera i Filharmonia Podlaska – serce kultury Białegostoku

Opera i Filharmonia Podlaska – serce kultury Białegostoku

Podlaskie, choć znane z malowniczych krajobrazów i bogatej historii, ma również wiele do zaoferowania miłośnikom sztuki i muzyki. Jednym z najważniejszych miejsc na kulturalnej mapie regionu jest Opera i Filharmonia Podlaska, znana jako Europejskie Centrum Sztuki. To nowoczesny budynek, który od momentu swojego otwarcia w 2012 roku stał się symbolem dynamicznego rozwoju Białegostoku.

Opera i Filharmonia Podlaska mieści się przy ulicy Odeskiej i zachwyca zarówno swoją architekturą, jak i ofertą artystyczną. Budynek zaprojektowany został przez znanego architekta Marka Budzyńskiego, który wcześniej zaprojektował także gmach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, znany ze swoich ogrodów na dachu. W przypadku opery i filharmonii Budzyński postawił na surową elegancję i minimalistyczne formy, łącząc beton, szkło i zieleń. To połączenie sprawia, że obiekt harmonijnie wpisuje się w otaczającą go przestrzeń, tworząc przyjazne miejsce dla odwiedzających.

Budynek Opery i Filharmonii Podlaskiej jest największym tego typu obiektem na północno-wschodnim obszarze Polski i jednym z najnowocześniejszych w kraju. Główna sala koncertowa jest miejscem licznych koncertów, oper, baletów i musicali. Co ważne, jest ona gotowa technicznie do realizacji nawet najbardziej skomplikowanych produkcji kulturalnych. To także przestrzeń, która łączy ludzi, inspiruje i zachęca do odkrywania piękna sztuki w każdej jej formie. Dzięki swojej wszechstronności i otwartości, Opera i Filharmonia Podlaska stała się prawdziwym sercem kulturalnym Białegostoku, przyciągającym zarówno mieszkańców, jak i turystów.

Partnerzy portalu:

Cerkiew św. Mikołaja: Prawosławne dziedzictwo Białegostoku

Cerkiew św. Mikołaja: Prawosławne dziedzictwo Białegostoku

W sercu Białegostoku, przy ulicy Lipowej, znajduje się jedna z najważniejszych świątyń prawosławnych w regionie – Cerkiew św. Mikołaja. Ta imponująca budowla jest nie tylko duchowym centrum dla lokalnej społeczności prawosławnej, ale także znaczącym zabytkiem, który przyciąga uwagę turystów z całej Polski i zza granicy.

Cerkiew św. Mikołaja została wzniesiona w 1846 roku, w czasach kiedy Białystok znajdował się pod zaborem rosyjskim. Był to okres, gdy nowe cerkwie wyrastały w miastach i wsiach Podlasia. Sama cerkiew, zbudowana w stylu bizantyjskim, stanowi doskonały przykład rosyjskiej architektury sakralnej XIX wieku. Jej masywna, ceglana bryła, zwieńczona złotymi kopułami, wznosi się majestatycznie nad okolicą, wyróżniając się na tle białostockiej zabudowy.

Wnętrze cerkwi jest równie imponujące, jak jej zewnętrzna forma. Wchodząc do środka, odwiedzający są witani przez rozległe freski i ikony, które zdobią ściany świątyni. Główną atrakcją jest ikonostas – bogato zdobiona przegroda oddzielająca nawę od sanktuarium, na której umieszczone są wizerunki świętych i sceny biblijne. Ten ikonostas, wykonany w stylu klasycznym, pochodzi z połowy XIX wieku i jest jednym z najcenniejszych zabytków sakralnych w regionie. Przez wieki cerkiew była świadkiem wielu ważnych wydarzeń, zarówno religijnych, jak i społecznych, stając się jednym z symboli duchowego życia Białegostoku.

Świątynia przyciąga nie tylko wiernych, ale również turystów zainteresowanych historią i kulturą regionu. Warto zaznaczyć, że Białystok, będący miastem wielokulturowym, od wieków stanowił miejsce spotkań różnych tradycji i wyznań. Dla lokalnej społeczności prawosławnej cerkiew jest miejscem szczególnym. To tutaj odbywają się najważniejsze nabożeństwa i uroczystości religijne, a także liczne święta poświęcone świętym i męczennikom prawosławia. Cerkiew odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu tożsamości i poczucia wspólnoty wśród wiernych, a jej otwarte drzwi sprawiają, że każdy, niezależnie od wyznania, może wejść i podziwiać świątynię od środka.

Białystok, będący stolicą Podlaskiego, od wieków słynął z harmonijnego współistnienia różnych kultur i religii. Cerkwie są jedną ze składowych tej różnorodności, pokazując, jak bogata i wielowarstwowa jest historia regionu. Odwiedzając to miejsce, nie sposób nie dostrzec, jak wielki wpływ na kształtowanie tożsamości miasta miały różne tradycje religijne, w tym prawosławie, które do dziś pozostaje żywą częścią białostockiego krajobrazu. Bez względu na to, czy jesteś turystą, czy miejscowym, cerkiew św. Mikołaja z pewnością pozostawi w Twojej pamięci niezapomniane wrażenia i stanie się jednym z tych miejsc, które chętnie odwiedzisz ponownie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Dojlidy to nie tylko plaża. Można tu przyjechać na camping.

Chociaż Dojlidy jednoznacznie kojarzą się większości z plażą, to mało kto wie, że na jej terenie można urządzić sobie camping. A jeżeli nie macie kampera, to wystarczy rozbić namiot. Co sądzicie o tym, by przenocować nad białostockim zbiornikiem? Może to być ciekawa forma spędzenia czasu. W otoczeniu wody i lasu, póki noce są jeszcze ciepłe. Do tego mamy wypożyczalnię sprzętu wodnego, by po przebudzeniu wypłynąć na środek zalewu i się opalać. Plaża w Dojlidach ma także plac zabaw, boisko do siatkówki plażowej, a także od niedawna park wspinaczkowy i wyciąg nart wodnych. Dlatego z noclegiem czy bez możecie tam aktywnie spędzić ostatnie dni wakacji.

A już za rok będziecie mieli wybór – jechać na Dojlidy czy do pobliskiego Wasilkowa, gdzie nad tamtejszym zalewem trwa właśnie intensywna budowa nowoczesnej plaży. Obecnie można spędzać tam czas nad brzegiem rzeki, zaś teren zalewu jest wyłączony z aktywności. Natomiast, gdy modernizacja zakończy się, to będą nie tylko niezwykłe pomosty, ale też plac zabaw czy wypożyczalnia sprzętu wodnego. Można śmiało powiedzieć, że będzie to realna konkurencja dla Dojlid.

Mniejsze plaże w okolicy znajdują się też w Jurowcach, Nowodworcach, Supraślu czy Czarnej Białostockiej. Każda z nich ma swój urok, więc możecie każdego dnia wybierać się nad inne kąpielisko. Czerpcie ze słońca póki jeszcze pięknie świeci. Już niedługo, gdy wszystkie liście spadną z drzew i zrobi się chłodno, zatęsknicie za możliwością plażowania.

Partnerzy portalu:

Odkryj magię Puszczy Knyszyńskiej. Bogactwo przyrodnicze na każdym kroku.2

Odkryj magię Puszczy Knyszyńskiej. Bogactwo przyrodnicze na każdym kroku.2

Puszcza Knyszyńska, leżąca w sercu Podlasia, jest jednym z najbardziej niezwykłych miejsc na mapie Polski. Skrywa w sobie bogactwo przyrodnicze, które zaskakuje każdego, kto zdecyduje się ją odwiedzić. W sercu tego dzikiego terenu płynie rzeka Sokołda, która dodaje regionowi uroku i stanowi naturalny przewodnik po jego najbardziej urokliwych zakątkach. Możecie odkryć ją na przykład kajakiem. Wędrując po Puszczy Knyszyńskiej, możemy natknąć się na różnorodne trasy, które przeznaczone są zarówno dla doświadczonych turystów, jak i dla rodzin z dziećmi, czy osób starszych. Możecie odkrywać szlaki wędrując terenami górzystym mijając kolejne rezerwaty przyrody, możecie cały dzień spędzić idąc tylko lasem, a możecie zdobyć też najwyższy szczyt Białostocczyzny – czyli Górę św. Anny.

Puszcza Knyszyńska to także dobre miejsce na rowerową eskapadę. Możemy przejechać z Czarnej Białostockiej do Supraśla, dalej do Kołodna i Królowego Mostu, a następnie fantastyczną trasą z Downiewa do Sofipola, by przez Radule dotrzeć nad fantastyczne Wyżary i Sianożątka. Wszystkie te miejsca mają w sobie tyle magii i uroku, że będziecie w nieustannym zachwycie. Ciągle przed Wami będzie dylemat – jechać rowerem czy robić pamiątkowe zdjęcia.

Co ciekawe, możecie jechać dalej na Jeleni Most i Kopną Górę. Wtedy zatoczycie ogromne leśne koło. A po drodze poznacie całe bogactwo Puszczy Knyszyńskiej w postaci różnorodnej przyrody. Każde z tych miejsc zaoferuje coś unikalnego, od niesamowitych widoków, przez spotkania z dzikimi zwierzętami, po lekcje historii i ekologii. Odkrywanie Podlasia przez las to nie tylko przyjemność, ale też edukacja. Las, to żywy organizm, którego każda część ma swoje znaczenie i wpływa na całość ekosystemu. Odwiedzając ją, stajemy się częścią tej niesamowitej opowieści, która trwa od wieków.

Partnerzy portalu:

Masz dość betonu na białostockim Rynku? Oto zielone oazy.

Masz dość betonu na białostockim Rynku? Oto zielone oazy.

Białystok, stolica województwa podlaskiego, to miasto, które dawniej była wzorem jeżeli chodzi o bogactwo zieleni. Dziś zamienia się w betonową pustynię otoczoną blokowiskami dumnie zwanymi „apartamentowcami”, które chciwi deweloperzy zaczęli wciskać w każdą możliwą pustą dziurę. Na szczęście w sercu tego pseudo rozwoju można jeszcze znaleźć prawdziwe oazy zieleni – parki i skwery, które nie tylko stanowią miejsce wypoczynku dla mieszkańców, ale także pełnią kluczową rolę w zachowaniu lokalnej bioróżnorodności. Bo w Białymstoku nie mieszkają tylko ludzie, są tu także ptaki i zwierzęta.

Jednym z najważniejszych miejsc na mapie zielonych przestrzeni Białegostoku jest Park i Las Zwierzyniecki. Jest on domem dla wielu gatunków roślin i zwierząt, które w innych częściach miasta nie miałyby szans na przetrwanie. Przechadzając się jego alejkami, można podziwiać starodrzew, który stanowi schronienie dla ptaków, wiewiórek i innych małych ssaków. Park Zwierzyniecki to także miejsce, gdzie znajduje się ogród zoologiczny. Równie istotnym miejscem na mapie zielonych przestrzeni Białegostoku jest Park Planty. Jest on najpopularniejszym miejscem spotkań i wypoczynku w zieleni. W jego sąsiedztwie znajduje się przepiękny ogród Pałacu Branickich. Wszystko to stanowi doskonałą całość do zwiedzania. Innym istotnym elementem zielonej infrastruktury Białegostoku jest Park Antoniuk, który wyróżnia się swoją wielofunkcyjnością. Oprócz tradycyjnych terenów zielonych i placów zabaw, park ten oferuje także ścieżkę przy rzece Białej. Jest także Park Centralny na miejscu dawnego żydowskiego cmentarza, który także oferuje drzewa, ścieżki i plac zabaw.

Z większych terenów, w których uchowała się zarówno zieleń jak i drzewa to w zasadzie tyle. Pozostałe miejsca znajdują się już na obrzeżach lub zostały zorganizowane od zera zupełnie sztucznie. Tak jak różne skwery czy parki kieszonkowe. W dobie rosnącej urbanizacji, utrzymanie i rozwój zielonych przestrzeni w miastach staje się coraz większym wyzwaniem. Wcale się nie zdziwimy, gdy chciwi deweloperzy będą próbowali wkraczać ze swoimi blokowiskami także i w te miejsca. Skoro nad Bałtykiem można coraz bardziej zabudowywać okolice plaży, by mieć widok na morze, to kto zabroni wpychać się z blokami do parków? Przecież to już się powoli dzieje. We wspomnianym Parku Antoniukowskim po sąsiedzku powstały gigantyczne bloki. Obecność rzeki Białej w pobliżu w żaden sposób nie przeszkadzało.

Pamiętajmy, że te zielone oazy w sercu miasta nie tylko poprawiają jakość życia mieszkańców, ale także stanowią ważne siedliska dla lokalnej fauny i flory. Dlatego strzeżmy naszego skarbu, póki go jeszcze mamy.

Partnerzy portalu:

Na szybkim połączeniu do Warszawy się nie skończy. Do Ełku w 55 minut.

Na szybkim połączeniu do Warszawy się nie skończy. Do Ełku w 55 minut.

Linia kolejowa z Białegostoku do Ełku będzie modernizowana. To kolejne etapy budowy Rail Baltici. Być może mazurskie miasteczko nie jest na tyle dużym miastem, by jeździło tam tak wiele osób jak do Warszawy, ale sam fakt jego położenia już wiele wnosi do tej inwestycji. Nad pięknymi jeziorami, a także znajdowania się na trasie nad polskie morze i do bałtyckich miast Kowna, Wilna, Rygi, Tallina czy Helsinek. Dlatego modernizacja linii kolejowej spowoduje, że nawet jeżeli do samego Ełku wiele osób się nie wybiera, to wiele będzie miało szybszą podróż do większych ośrodków.

Obecnie inwestycja jest na etapie wydawania decyzji środowiskowej. To bardzo skomplikowany i potężny dokument, który otwiera możliwość rozpoczynania inwestycji. Można się spodziewać jego wydania już we wrześniu. Gdy to się stanie, w październiku będzie ogłoszony przetarg na budowę nowoczesnych torów kolejowych wraz z wiaduktami, przystankami, przejściami podziemnymi. Wszystko to na trasie z Białegostoku do Ełku przez Mońki i Grajewo. Do tego będzie także modernizowana linia Trakiszki (Granica Państwa) – Suwałki.  Obecnie pociągi do Ełku jadą 1 godz. 20 minut. Po modernizacji czas przejazdu skróci się do 55 minut, a pociągi pojadą z prędkością 200 km/h.

Przy okazji warto przypomnieć, że kosztem tej inwestycji jak na chwilę obecną przepadł temat elektryfikacji i budowy nowoczesnych torów na trasie Sokółka – Suwałki. Teraz pociągi jadące na polski biegun zimna, a dalej do Mockavy na Litwie mają przymusowy postój w Sokółce na zmianę lokomotywy na spalinową. Ponadto do Suwałk prowadzi jeden tor, a to znaczy że ruch jest mocno ograniczony. Od wielu lat polscy politycy zabiegają o tą inwestycję, ale z takim skutkiem jak zawsze.

A tak wyglądają prace na trasie Rail Baltica w Białymstoku i Łapach.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

ZOO w Białymstoku – rodzinna atrakcja w sercu miasta

W samym sercu Białegostoku, wśród malowniczych terenów zielonych, znajduje się niewielki, lecz urokliwy Zwierzyniec Akcent ZOO. To jedno z tych miejsc, które idealnie nadaje się na rodzinny spacer, szczególnie z dziećmi, które z radością będą podziwiać lokalną faunę w otoczeniu przyrody.

Zwierzyniec Akcent ZOO znajduje się w Parku Konstytucji 3 Maja. Mimo swojej kompaktowej powierzchni, może pochwalić się interesującą kolekcją zwierząt, które nawiązują do bogatej fauny Podlasia i okolic. Wśród mieszkańców ZOO znajdują się takie gatunki jak żubry, wilki, liczne ptactwo. Są też dwa niedźwiedzie, które potrafią robić różne sztuczki bawiąc ludzi. Warto tu przypomnieć, że zwierzęta te trafiły do ogrodu zoologicznego z niewoli, więc na wolności nie przeżyłyby zbyt długo.

Jednym z najważniejszych punktów zwiedzania jest wybieg dla żubrów, który stanowi swoistą wizytówkę regionu. Żubry, będące symbolem Puszczy Białowieskiej, budzą zachwyt zarówno wśród dorosłych, jak i dzieci. Oprócz tego, na terenie ZOO można zobaczyć dzikie koty, które w naturalnych warunkach są niezwykle trudne do spotkania. W Akcent ZOO dzieci mają szansę podziwiać te zwierzęta z bliska, co stanowi dla nich nie lada atrakcję.

W ostatnich latach ZOO przeszło modernizację, podczas której zrewitalizowano część wybiegów i wprowadzono nowe atrakcje dla zwiedzających. Obecnie ogród jest jeszcze bardziej przyjazny rodzinom z dziećmi, oferując przestrzenie do spacerów w cieniu drzew. Warto podkreślić, że zwiedzanie Akcent ZOO jest bezpłatne, co czyni je jeszcze bardziej atrakcyjnym celem rodzinnych wycieczek. Atrakcja jest otwarta przez cały rok.

Jednym z atutów tego miejsca jest jego kameralność – w przeciwieństwie do dużych ogrodów zoologicznych, Akcent ZOO oferuje spokojną i relaksującą atmosferę, w której można w pełni cieszyć się kontaktem z naturą. Rodziny często korzystają z okazji, aby połączyć wizytę w ZOO z wizytą na pobliskim dużym placu zabaw połączonym z placem zabaw wodnych. Do tego pobliski rezerwat przyrody może zamienić wycieczkę w tamte okolice jako wspaniały czas spędzony z rodziną.

Partnerzy portalu:

„Młynowej już nie ma”. Deweloperzy zrównują z ziemią dawne czasy.

„Młynowej już nie ma”. Deweloperzy zrównują z ziemią dawne czasy.

Jeżeli ktoś wybrałby się na spacer w okolice Młynowej, a dawno tam nie był, to może być w ciężkim szoku. Opera i Filharmonia Podlaska przy Odeskiej to na tyle atrakcyjne miejsce, że wokół deweloperzy budują całe osiedle „apartamentowców”. Charakterystyczne piękne domy przy Młynowej, które mogłyby być zabytkami zostały zrównane z ziemią. Restauracja Camelot już nie istnieje i właśnie jest rozbierana. Można tylko się domyślać co powstanie w jej miejsce. Po sąsiedzku stoi pustostan i inny charakterystyczny budynek mieszkalny. Biorąc pod uwagę jak bardzo białostoccy urzędnicy, policjanci i prokuratorzy – z konserwatorami zabytków włącznie mają gdzieś liczne podpalenia starych domów, w zasadzie można tylko odliczać do pożaru na Młynowej wszystkich przybytków, które przeszkadzają.

„Młynowej już nie ma” – skomentował przechodzący starszy pan, który przechodził obok podczas robienia przez nas zdjęć, gdy widział intensywne prace budowlane przy tej ulicy. Podobny los spotkał Kijowską, która jest po sąsiedzku. Dawna okolica kompletnie się zmieniła. To cud, że po jednej stronie odtworzono zabytek, a po drugiej stoi i czeka od lat na remont inny zabytek w kolejce (ciekawe czy się doczeka). Na szczęście, duży obszar Kijowskiej zajmuje parking Opery. Gdyby nie wymóg posiadania tego parkingu, bez którego obiekt byłby zamknięty, to jeszcze większy teren byłby właśnie zabudowywany.

Deweloperzy przejęli tereny Młynowej, Kijowskiej, Sosnowskiego, Grunwaldzkiej, Angielskiej i wszystkich uliczek w okolicy. Zrównują z ziemią dawne czasy. Może się wydawać, że to dobrze że Białystok aż tak się rozwija. Prawda jest taka, że ta agresywnie powstająca mieszkaniówka nabija kieszenie tylko deweloperom i bankom. Wiele młodych małżeństw zadłuża się na długie lata, by móc spokojnie ułożyć sobie życie. Intensywna zabudowa w centrum powoduje gigantyczne problemy dla całej reszty mieszkańców i nie daje żadnych korzyści.

Po pierwsze ogromny przyrost mieszkańców w jednym skupisku spowoduje gigantyczne korki, po drugie coraz bardziej intensywne deszcze będą zalewać całą okolicę, gdyż woda nie będzie miała jak wsiąkać w zabetonowane podłoże. Po trzecie istnienie tylu wielkich budynków w jednym obszarze powoduje powstawanie wysp ciepła. Czym one są? To zjawisko, w którym obszary miejskie doświadczają wyższych temperatur niż otaczające je tereny wiejskie. Wynika to głównie z gęstej zabudowy, asfaltowych powierzchni, braków zieleni oraz emisji ciepła z pojazdów i klimatyzatorów. Negatywne skutki tego zjawiska to problemy zdrowotne takie jak nasilenie chorób układu oddechowego i sercowo-naczyniowego, wzrost zanieczyszczenia powietrza, bo wyższe temperatury sprzyjają tworzeniu się smogu, a także przyspieszenie zmian klimatycznych – dodatkowa emisja gazów cieplarnianych.

Owszem okolica przed zabudową pozostawiała wiele do życzenia, ale problemem jest gęsta zabudowa blokowiskami tych terenów, a nie nieestetyczny wygląd. Ten zawsze można było uporządkować, a stare nienadające się do remontu domy wymienić na nowe o takiej samej wysokości, by nie zwiększać zabudowanej przestrzeni. Bo to jak jest teraz wygląda okropnie. Jak wyżej wspomnieliśmy – niszczy ludziom zdrowie i ich warunki życiowe.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To może Cię zaskoczyć w murach Pałacu Branickich. Nie tylko uczelnia.

Pałac Branickich, znany jako „Wersal Podlasia”, to nie tylko arcydzieło barokowej architektury, nie tylko placówka uczelni, ale także miejsce o niezwykle bogatej historii, które obecnie pełni funkcję siedziby Muzeum Medycyny i Farmacji. Położony w sercu Białegostoku, pałac stał się ważnym ośrodkiem nauki, szczególnie medycyny, odzwierciedlając związki między sztuką, nauką i edukacją, które rozwijały się tutaj na przestrzeni wieków.

Muzeum Medycyny i Farmacji powstało w zabytkowych wnętrzach pałacu, które same w sobie są świadectwem bogatej historii regionu. To miejsce oferuje nie tylko wgląd w dawne czasy, ale także możliwość zanurzenia się w fascynujący świat. Ekspozycje muzealne ukazują rozwój tych dziedzin, podkreślając rolę nauki w życiu codziennym i ewolucji społecznej. Wśród eksponatów można znaleźć unikalne przedmioty, które świadczą o postępach w leczeniu chorób na przestrzeni wieków.

Muzeum odgrywa ważną rolę edukacyjną, zarówno dla studentów medycyny, jak i dla szerokiej publiczności. Jego zasoby pomagają zrozumieć, jak zmieniały się metody leczenia, od czasów, gdy medycyna była raczej sztuką niż nauką, do dzisiejszej, zaawansowanej technologicznie dziedziny. Zwiedzający mogą dowiedzieć się o dawnych praktykach medycznych, zobaczyć apteki czy przyrządy lecznicze.

Historia pałacu, a także sam fakt, że stał się on miejscem poświęconym edukacji medycznej, podkreśla znaczenie dziedzictwa kulturowego w kształtowaniu współczesnej tożsamości Białegostoku. To tutaj, w otoczeniu barokowego piękna i historycznych murów, rozwijają się przyszłe pokolenia lekarzy, naukowców i badaczy, kontynuując tradycję naukową zapoczątkowaną przez dawnych właścicieli pałacu. Branicki, będąc mecenasem nauki i sztuki, z pewnością byłby dumny z roli, jaką jego rezydencja odgrywa dziś w edukacji i upowszechnianiu wiedzy.

W kontekście współczesnego Białegostoku, Pałac Branickich jako siedziba Muzeum Medycyny i Farmacji jest doskonałym przykładem na to, jak zabytki mogą być żywą częścią miasta, służąc nie tylko jako atrakcja turystyczna, ale także jako ośrodek edukacyjny i kulturalny. Muzeum przyciąga nie tylko miłośników historii i medycyny, ale także turystów, którzy pragną poznać nieco mniej oczywiste, ale równie fascynujące aspekty przeszłości regionu. Pałac Branickich, dzięki swojej bogatej historii i obecnemu przeznaczeniu, pozostaje nie tylko symbolem dawnej świetności Białegostoku, ale również miejscem, gdzie przeszłość spotyka się z teraźniejszością, a historia nauki wciąż pisze swoje nowe rozdziały.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Białystok nocą. Najciekawsze miejsca do odwiedzenia po zmroku.

Białystok nocą ma w sobie coś magicznego. Miasto, które za dnia tętni życiem i jest pełne ruchu, wieczorem zmienia swoje oblicze. Ulice pustoszeją, a zabytki i nowoczesne budowle, oświetlone blaskiem latarni, nabierają tajemniczego uroku. Jeśli masz okazję, koniecznie wybierz się na nocny spacer po Białymstoku, aby odkryć najciekawsze miejsca do odwiedzenia po zmroku.

Pierwszym punktem na mapie nocnego Białegostoku powinien być Rynek Kościuszki. Jest to serce miasta, które nigdy nie zasypia. Niezależnie od pory roku, Rynek przyciąga mieszkańców i turystów swoim niepowtarzalnym klimatem. Nocą, iluminacje świetlne dodają mu szczególnego uroku. Światła odbijające się od fasad kamienic tworzą niezwykłą atmosferę, a liczne puby, kawiarnie i restauracje zachęcają do zatrzymania się na chwilę, aby poczuć puls miasta.

Niedaleko Rynku Kościuszki znajduje się jedna z najważniejszych atrakcji Białegostoku – Pałac Branickich. Nocą, kiedy światła oświetlają jego majestatyczne mury, pałac wygląda jak z bajki. Zespół pałacowo-parkowy, nazywany Wersalem Podlasia, urzeka swoim pięknem i elegancją. Spacerując po ogrodach, można poczuć się jak w dawnych czasach, gdy pałac był centrum życia kulturalnego i towarzyskiego regionu. Warto również zajrzeć do pobliskiej fontanny, której kolorowe podświetlenie dodaje uroku całemu miejscu.

Kolejnym miejscem, które warto odwiedzić nocą, jest Opera i Filharmonia Podlaska. Nowoczesna budowla z przeszklonymi fasadami i dynamicznym oświetleniem przyciąga wzrok i zachęca do spędzenia tam wieczoru. Oprócz bogatego repertuaru koncertów i spektakli, samo otoczenie opery stanowi atrakcję samą w sobie. Warto usiąść na jednej z ławek, wsłuchać się w dźwięki muzyki dochodzące z wnętrza budynku i podziwiać grę świateł na jego elewacji.

Białystok nocą to także miejsca mniej oczywiste, ale równie fascynujące. Jednym z nich jest ulica Lipowa – dawna arteria handlowa miasta. Po zmroku, kiedy wszystko już zamknięte, a ruch na ulicy maleje, ulica Lipowa zmienia się w spokojną promenadę. Oświetlona przez latarnie, staje się idealnym miejscem na spacer w ciszy przerywanej stukotem kół samochodów o kostkę będącą nawierzchnią drogi.

Jeśli chcesz poczuć prawdziwą magię Białegostoku, wybierz się także na spacer do Parku Planty. Nocą, kiedy ścieżki są oświetlone dyskretnymi lampami, park staje się miejscem idealnym na romantyczny spacer. Szum drzew i blask księżyca odbijający się w fontannie tworzą niezapomnianą atmosferę. To miejsce, gdzie można na chwilę zatrzymać się i zanurzyć w pięknie natury, nawet w sercu miasta. Gdy wybierzecie się tam w letni weekend, to obejrzyjcie przepiękny pokaz kolorowych fontann.

Nocny spacer po Białymstoku to doskonała okazja, aby zobaczyć miasto z innej perspektywy. W blasku latarni, oświetlonych zabytków i nowoczesnych budynków, Białystok ukazuje swoje magiczne oblicze. Nocne zwiedzanie miasta z pewnością dostarczy Ci niezapomnianych wrażeń. Każdy zakątek Białegostoku kryje w sobie coś wyjątkowego, co warto odkryć, a noc jest doskonałym czasem, aby to zrobić.

Partnerzy portalu:

Wszyscy go znają, mało kto wie po co tu stoi. Uśmiechnięty Ratusz i jego tajemnice.

Wszyscy go znają, mało kto wie po co tu stoi. Uśmiechnięty Ratusz i jego tajemnice.

Ratusz w Białymstoku jest jednym z najbardziej charakterystycznych budynków w mieście, mając bogatą historię sięgającą XVIII wieku. Początkowo pełnił funkcje handlowe, a nie administracyjne, co czyni go wyjątkowym wśród ratuszy w Polsce. Jego budowa rozpoczęła się z inicjatywy Jana Klemensa Branickiego, wielkiego hetmana koronnego, który zlecił postawienie ratusza jako centralnego punktu dla kupców i handlowców.

Przynosiło to właścicielom miasta dochody z wynajmu pomieszczeń handlowych. W centralnym budynku ratusza oraz w czterech narożnych alkierzach znajdowały się liczne kramy, które były własnością wieczystą kupców. Cały kompleks liczył 48 kramów, tworząc tzw. bazar, co sprawiało, że ratusz był kluczowym punktem handlowym miasta.

Oprócz funkcji handlowych, ratusz spełniał także rolę administracyjną i sądową, choć w ograniczonym zakresie. W głównym budynku mieściły się pomieszczenia administracyjne, takie jak izba sądowa oraz turma, czyli więzienie, które znajdowały się na parterze wieży. Na wieży ratusza planowano także umieścić strażnicę alarmową, a w końcu XIX wieku zainstalowano tam zegar. Jednakże większość przestrzeni użytkowej ratusza była przeznaczona na cele handlowe, co ograniczało możliwości pełnienia funkcji administracyjnych.

Ratusz, podobnie jak wiele innych budynków w Białymstoku, ucierpiał podczas II wojny światowej. Został zniszczony w czasie działań wojennych, ale jego odbudowa nastąpiła stosunkowo szybko. W 1958 roku ratusz został odnowiony zgodnie z projektem Krystyny Chojnackiej. Odbudowa przywróciła budynkowi jego dawną świetność, zachowując oryginalny styl architektoniczny, który charakteryzuje się eleganckimi detalami i funkcjonalnością. Dziś ratusz pełni rolę kulturalną i edukacyjną. Jest siedzibą Muzeum Podlaskiego.

Spacerując po Rynku Kościuszki, gdzie znajduje się ratusz, można poczuć atmosferę dawnych czasów. Sam rynek nie wygląda już jak w oryginale, bo został kompletnie zniszczony podczas II wojny światowej, ale jest co podziwiać. Ratusz, będący centralnym punktem tego placu, dodaje mu wyjątkowego charakteru.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Sekrety kuchni podlaskiej: Co sprawia, że jest wyjątkowa?

Podlasie słynie nie tylko z malowniczych krajobrazów i bogatej historii, ale również z wyjątkowej kuchni, która łączy w sobie smaki wielu kultur. Co sprawia, że kuchnia podlaska jest tak wyjątkowa? Odpowiedź na to pytanie kryje się w historii, różnorodności wpływów i miłości do naturalnych składników.

Jednym z największych skarbów kulinarnych Podlasia są pierogi, które w różnych odmianach można spotkać na stołach w całym regionie. Pierogi na Podlasiu wyróżniają się nie tylko kształtem, ale przede wszystkim farszem. Tradycyjne receptury przekazywane z pokolenia na pokolenie łączą w sobie różnorodne nadzienia – od klasycznych z kapustą i grzybami, przez mięso, po słodkie warianty z jagodami czy serem. Sekret tkwi w delikatnym cieście, które dzięki odpowiednim proporcjom mąki, wody i jajek jest jednocześnie miękkie i elastyczne, co sprawia, że każda porcja to prawdziwa uczta dla podniebienia.

Wielokulturowość na talerzu

Nie można mówić o kuchni podlaskiej bez wspomnienia o jej wielokulturowych korzeniach. Nasz region był miejscem, gdzie przez wieki przenikały się wpływy białoruskie, ukraińskie, litewskie, rosyjskie i żydowskie. Każda z tych kultur wnosiła swoje smaki i tradycje, które z czasem tworzyły unikalną mozaikę kulinarną. Na przykład, babka ziemniaczana, znana również jako kartoflak, jest potrawą, która łączy w sobie wpływy białoruskie i polskie. To proste danie, składające się z tartych ziemniaków, cebuli i boczku, zapieczone w piecu, zyskało ogromną popularność dzięki swojemu bogatemu smakowi i sycącej naturze.

W kuchni podlaskiej ogromną rolę odgrywają również dzikie rośliny i grzyby, które można znaleźć w pobliskich lasach. Mieszkańcy od pokoleń zbierają jagody, maliny, borówki i grzyby, które stanowią podstawę wielu tradycyjnych potraw i ciast. Sosy grzybowe, nalewki z jagód czy dżemy z dzikich owoców to tylko niektóre z przysmaków, które można znaleźć na podlaskich stołach. Dodatkowo, stosowanie lokalnych ziół i przypraw, takich jak czosnek niedźwiedzi, koper czy majeranek, nadaje potrawom niepowtarzalny aromat i smak.

Delikatne mięso

Mięso również odgrywa kluczową rolę w kuchni podlaskiej. Tradycyjne wędliny, kiełbasy, boczek czy kaszanka są wytwarzane według starych receptur, które wymagają czasu i precyzji. Wędzenie na dymie z drzew owocowych nadaje mięsom niepowtarzalny smak, a proces dojrzewania sprawia, że stają się one niezwykle aromatyczne i delikatne. Szczególną dumą regionu są sery korycińskie, które produkowane są z mleka krowiego, a ich unikalny smak zawdzięczają zarówno lokalnym ziołom, jak i unikalnym metodom produkcji.

Podlasie to również miejsce, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością. Coraz więcej młodych kucharzy eksperymentuje z tradycyjnymi przepisami, wprowadzając do nich nowoczesne techniki kulinarne i składniki. Dlatego możemy napotkać wiele wariantów babki ziemniaczanej czy kartaczy.

Kuchnia naszego regionu to prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni, gdzie każdy posiłek opowiada historię. Smaki, które można tu znaleźć, są efektem wielowiekowego dziedzictwa, miłości do natury i szacunku dla tradycji. To, co sprawia, że kuchnia jest tak wyjątkowa, to nie tylko różnorodność składników i potraw, ale przede wszystkim pasja i serce, które mieszkańcy wkładają w każde przygotowywane danie. Każdy, kto odwiedzi Podlasie i spróbuje lokalnych specjałów, z pewnością zrozumie, co sprawia, że nasza kuchnia jest tak wyjątkowa i dlaczego warto do niej wracać.

Partnerzy portalu:

Z perspektywy Białegostoku doskonale widać jak ważne było Powstanie Warszawskie

Z perspektywy Białegostoku doskonale widać jak ważne było Powstanie Warszawskie

1 sierpnia 1944 roku to data, która wryła się w historii Polski tak mocno, że echa tamtych wydarzeń wybrzmiewają do dziś. Powstanie Warszawskie, pod względem militarnym kompletnie bezsensowne, a pod względem politycznym kompletnie nieudane, jednak wybuchło z czystej i w pełni uzasadnionej nienawiści do Niemców, którzy od 1939 roku okupowali Polskę. Było aktem desperacji. Można na nie spojrzeć także z perspektywy Białegostoku. Gdy w stolicy ruszono do walki z okupantem niemieckim, to liczono, że Rosja dołączy do walk i pomoże Polakom. Tymczasem na podlaskiej ziemi nastąpiło „wyzwolenie” przez Rosję od Niemców. Bardzo szybko okazało się, że sytuacja wcale nie jest lepsza niż w Warszawie.

Warto tutaj przybliżyć liczby, które jasno odpowiedzą skąd ta nienawiść i skąd tak chętny zryw Polaków do powstania mimo braku broni, która mogłaby się mierzyć z bronią okupanta. Otóż, gdyby ludność cywilna była niechętna powstaniu, to by żadnego zrywu nie było. Tymczasem podczas działań wojennych na froncie zginęło 644 tys. ludzi. Zaś w ramach okupacji od 1939 roku, przez wszelkie akcje eksterminacyjne Niemców życie straciło 5 mln 380 tys. polskich obywateli.

„Wyzwolenie” od Niemców

27 lipca 1944 roku do Białegostoku wkraczała Armia Radziecka. Nazywano to „wyzwoleniem”. Polscy obywatele, którzy przeżyli niemieckie piekło okupacyjne mieli nadzieję, że coś się zmieni na lepsze. Szczególnie, że zachodni wróg opuszczał po spaleniu żywcem Żydów w synagodze, likwidacji getta, zniszczeniu miasta w 80 proc. i podpalono go na „odchodne”. Szybko się jednak okazało, że 27 lipca żadnego „wyzwolenia” nie było. To po prostu zmiana okupanta.

„Miało się wrażenie, że to nie wojsko, a jakaś banda dobrze uzbrojona. Wygląd zewnętrzny okropny, obdarci, prawie połowa boso, wielu w cywilnych łachmanach. Rozpoczęli też natychmiast plądrowanie po ogrodach, piwnicach i mieszkaniach. Kradli wszystko i wszędzie gdzie się dało. Na Słobodzie nie ma domu, w którym coś nie zginęło. Ogólne wrażenie wywarli na ludności miejskiej jak najgorsze, tym więcej, że każdy musiał się dobrze wystrzegać, aby nie być okradzionym. Prawie wszyscy Sowieci pytali jak daleko do Bugu, do ich państwowej granicy”. – to fragment meldunku sytuacyjnego.

Lotne brygady do ziemniaków

Na plądrowaniu domów się nie skończyło. W ciągu kilku tygodni wywieziono z Białegostoku większość wyposażenia fabryk i szpitali. Ścięto słupy elektryczne, które wywieziono wraz z liniami. Z miasta wyjechało też wyposażenie elektrowni i warsztatów kolejowych ze Starosielc. Jakby tego było mało, zaczęto karczować Park Zwierzyniecki!
Oprócz kradzieży, prowadzono obławy na mężczyzn do pracy. Trzeba było zasypać doły po bombardowaniu lotniska Krywlany oraz naprawić umocnienia obronne pod miastem. Z militarnych działań, najbardziej dotkliwą była likwidacja podziemia niepodległościowego. Aresztowano 500 oficerów i żołnierzy AK.

Ludność cywilna natomiast była mocno przygnębiona stałymi szykanami ze strony NKWD i PKWN (radziecka administracja). Zniszczony Białystok trawiony był przez kryzys gospodarczy. Brakowało żywności i opału. Dochodziło do takiego kuriozum, że specjalne lotne brygady okupanta rosyjskiego obserwowały, gdzie ludność idzie na pole nakopać ziemniaków, by po ich wydobyciu zrabować wszystko na potrzeby wojska. Po miesiącu okupacji ludność cywilna szczerze nienawidziła bolszewików.

Warszawa nie została zniszczona przez Powstanie

Po upadku Powstania Warszawskiego można było zauważyć, że sytuacja Białegostoku bez powstania za okupacji rosyjskiej jak i w stolicy z okupacją niemiecką niewiele się różni. W październiku 1944 roku białostocka, sterroryzowana ludność ukrywała się głównie w lasach, w mieście funkcjonowały 2 restauracje i 3 apteki (oficjalnie), a wyłapani mężczyźni od świtu do nocy porządkowali miasto ze zgliszcz. Tymczasem w Warszawie po upadku Powstania Warszawskiego rozpoczęła się operacja wyburzania i palenia Warszawy. Zanim do tego doszło, miasto było po walkach powstańczych zniszczone w 25 proc. Do stycznia 1945 roku Niemcy spalili i zniszczyli kolejne 30 proc. zabudowy. Setki bezcennych zabytków i obiektów kultury zgładzono. Towarzyszyła temu szeroko zakrojona grabież. To przeczy wieloletniemu, powtarzanemu kłamstwu o tym jakoby Powstanie Warszawskie doprowadziło do całkowitego zniszczenia Warszawy.

W styczniu 1945 roku rosyjska ofensywa ruszyła. Działania zakończyły się w maju 1945 samobójstwem Hitlera, opanowaniem Berlina przez Rosję, wyzwoleniem niemieckich obozów koncentracyjnych i kapitulacją nazistowskich Niemiec. II Wojna Światowa zakończyła się, zaś Niemcy podzielono na cztery strefy – amerykańską, rosyjską, angielską i francuską. Zniszczona Polska została odbudowana, a następnie zarządzana do 1989 roku przez polskie władze sprzymierzone z Rosją.

Gdyby powstania nie było

Co gdyby Powstania Warszawskiego nie było? II Wojna Światowa by się zakończyła, ale Polska nie byłaby krajem wolnym do dziś. Gdyby nie to, że w genach całych pokoleń została zapisana niezgoda na zniewolenie, miłość do ojczyzny i wolności, to w 1980 roku nie byłoby wydarzeń Sierpniowych, a w 1989 roku nie byłoby też transformacji ustrojowej. Wystarczy spojrzeć na dzisiejszą Białoruś, która nadal jest silnie związana z Rosją, mimo upadku ZSRR w 1991 roku. Tymczasem Polska jest dziś wolną Polską, bo w 1612 roku podbiliśmy Moskwę, bo 1830 roku walczyliśmy w Powstaniu Listopadowym przeciwko Imperium Rosyjskiemu, w 1863 roku ponownie walczyliśmy w Powstaniu Styczniowym z Imperium Rosyjskim. W 1918 roku odzyskaliśmy niepodległość uwalniając się od Rosji, Niemiec i Austro-Węgier, w 1920 roku rozgromiliśmy Rosję bolszewicką. W 1944 roku desperacko walczyliśmy z okupacją niemiecką w Powstaniu Warszawskim, w 1980 roku walczyliśmy z polską władzą na usługach radzieckich.

I ostatecznie w 1989 roku zwyciężyliśmy. Dziś w 2024 roku, jako dumny członek Unii Europejskiej oraz NATO możemy być spokojni. Rosjanie doskonale wiedzą, że z Polakami i Polkami nie warto zadzierać. Powstańcy Warszawscy zapisali nam to w genach, gdyż sami mieli zapisane w genach, że jesteśmy wolnym narodem.

Partnerzy portalu:

Zalew w Wasilkowie zmienia się nie do poznania. Będzie konkurencją dla Dojlid?
Obecnie dostępna jest plaża w Wasilkowie po drugiej stronie mostu

Zalew w Wasilkowie zmienia się nie do poznania. Będzie konkurencją dla Dojlid?

Już za rok będzie można korzystać z odnowionej infrastruktury nad zalewem w Wasilkowie. Prace budowlane trwają w najlepsze. Znikły już stare pomosty, skocznie i zarośla. Zza horyzontu wynurza się już parking, plac zabaw, tężnia solankowa, wypożyczalnia sprzętu i oczywiście plaża.

 

 

 

Chociaż z nowej atrakcji będzie można korzystać w 2025 roku, to już teraz warto sobie zadać pytanie czy będzie to konkurencja dla Dojlid. Szczególnie, że wejście nad białostocki zalew jest płatny. Oczywiście fanów białostockiego zbiornika nie zabraknie, ale na pewno istotnym czynnikiem, który będzie tu decydować niewątpliwie jest gastronomia. Bo nie o same leżenie na plaży chodzi. To miejsce, które będzie miało lepszą ofertę posiłków i napojów przyciągnie więcej osób. Obecnie na Dojlidach jest pod tym względem bardzo kiepsko. I tu Wasilków powinien szukać swoich przewag.

Gdyby razem z odnowionym zalewem powstało „miasteczko street food” podobne do tego jakie mamy na Młynowej, to z pewnością byłoby to uzupełnienie atrakcji. O ile nikt nie tolerowałby picia wódki nad zalewem, to sprzedaż piwa do jedzenia spowodowałaby, że ludzie nie przychodziliby „z własnym koszyczkiem” i pili piwo wszędzie, lecz w wyznaczonej strefie. Jeżeli przyjrzymy się dzisiejszym trendom, to obecne najmłodsze – ale już dorosłe pokolenie – świadomie rezygnuje z picia alkoholu. Więc taki „street food z alkoholem” byłby tylko dodatkiem urozmaicającym pobyt na plaży.

Póki co musimy cierpliwie czekać na zakończenie inwestycji.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To były czarne dni na kolei w Białymstoku. Eksplozję widziała cała Polska.

23 stycznia 2008 dochodzi do katastrofy samolotu wojskowego w Mirosławcu. Podczas podchodzenia do lądowania doszło do nieświadomego doprowadzenia przez załogę do nadmiernego przechylenia samolotu powodującego postępujący spadek siły nośnej, co doprowadziło w końcowej fazie lotu do gwałtownego zniżania z utratą kierunku i zderzenia samolotu z ziemią. W wyniku uderzenia samolotu w ziemię śmierć na miejscu poniosły wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie samolotu – 4 członków załogi i 16 pasażerów.

10 kwietnia 2010 roku dochodzi do katastrofy samolotu w Smoleńsku. Zginęło w niej 96 osób, wśród nich: prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, 18 parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych, oraz osoby towarzyszące, stanowiący delegację polską na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a także załoga samolotu. Piloci próbowali wylądować na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj – byłej bazie wojskowej – w gęstej mgle, przy widzialności zmniejszonej do około 500 metrów. Samolot schodził znacznie poniżej normalnej ścieżki podejścia, aż uderzył w drzewa, co spowodowało niekontrolowaną prawie pełną półbeczkę i uderzył w ziemię, zatrzymując się na zalesionym pasie ziemi w niewielkiej odległości od pasa startowego.

8 listopada 2010 roku dochodzi o do katastrofy kolejowej w Białymstoku. Pociąg spółki Orlen KolTrans z Płocka do Sokółki, w składzie którego były cysterny z łatwopalnymi substancjami, zderzył się z pociągiem towarowym relacji Białystok-Warszawa. Lokomotywy i 17 cystern z olejem napędowym i destylatem ropy naftowej wykoleiły się. Doszło do wycieku i wybuchu.

Co łączy te wszystkie 3 katastrofy? Kompletne ignorowanie procedur, dzięki którym wszystkie 3 transporty byłyby bezpieczne. Szczegóły białostockiej katastrofy, a także patologiczne łamanie procedur bezpieczeństwa omawiane jest w powyższym filmie. Sąd Rejonowy w Białymstoku za spowodowanie katastrofy kolejowej, po trwającym dwa i pół roku procesie, uznał winę obu oskarżonych maszynistów i skazał jednego z nich na półtora roku, a drugiego na rok i dwa miesiące więzienia, obie kary zawieszając na trzy lata. Orzekł też grzywny: odpowiednio 6 i 4,8 tys. zł, a także obowiązek częściowego naprawienia szkody tym podmiotom, które takie wnioski złożyły. Maszyniści odwołali się od wyroku. Apelację jako oskarżyciel posiłkowy wniosła także spółka PKP Polskie Linie Kolejowe Zakład Linii Kolejowych w Białymstoku. Jednak wyrok utrzymano w mocy.

Partnerzy portalu:

Pociąg Białystok – Warszawa dojedzie w 1,5 godziny. Od 1 września!

Pociąg Białystok – Warszawa dojedzie w 1,5 godziny. Od 1 września!

1 września to historyczny dzień. Od tej daty pociągi z Białegostoku do Warszawy pojadą z prędkością 160 km/h. Co prawda istnienie stacji pomiędzy stolicą Podlaskiego a stolica kraju spowoduje, że podróż nadal będzie trwała 2 godziny, ale jedno połączenie będzie ekspresowe, dzięki czemu do Warszawy dostaniemy się w 1,5 godziny.

Trasa pociągu Intercity nr 1106 Esperanto będzie wyglądać następująco: Białystok, Białystok Zielone Wzgórza, Warszawa Wschodnia, Warszawa Centralna. To wszystko oczywiście efekt budowy Rail Baltica. Obecnie prace jeszcze trwają na odcinku Czyżew – Białystok, w Łapach i samym Białymstoku. Warto też dodać, że to nie koniec modernizacji. Gdy cały projekt zostanie już zrealizowany, to pociągi będą jeździć 200 km/h. Oznacza to, że podróż do Warszawy potrwa około godziny. Warto jednak na to spojrzeć szerzej, bo nie oszukujmy się, 30 minut nikogo nie zbawi, ale biorąc pod uwagę, że podobne modernizacje trwały lub trwają też w innych częściach kraju, to urwanie tych minut na wielu odcinkach znacząco już skraca podróż. A to ważne, by kolej była wybierana jako środek transportu najczęściej.

Tak się stanie, gdy bilety będą tanie, a połączenia szybkie. Dziś ogólnie rzecz biorąc jest całkowicie odwrotnie. Jazda koleją dla rodziny z dzieckiem bądź dziećmi nie jest opłacalna, gdyż na kilkuset kilometrowym odcinku tyle samo co za bilet zapłacą za paliwo (lub mniej). Inaczej się klaruje sytuacja, gdy ktoś jedzie sam. Największe eldorado mają natomiast posiadacze zniżek studenckich, emeryckich i innych.

Warto też jednak dostrzec, że im bardziej zaludniony region tym obłożenie na liniach jest większe. Wielokrotnie można było zaobserwować, że skład jadący do Białegostoku ma wiele wolnych miejsc. Natomiast w trasie na przykład Warszawa – Kraków czy Warszawa – Wrocław to sytuacja rzadko lub prawie w ogóle spotykana. Dlatego nie samą ceną kolej wygra rywalizację, potrzebna jest też prędkość, dlatego modernizacja jak największej liczby odcinków oraz przyłączanie miast odciętych od kolei powinna być priorytetem.

Partnerzy portalu:

Krytyczny poziom Narwi. Kiedy zlikwidują Siemianówkę?
Rzeka Narew wpada do Bugu, Serock. fot. Marcin Polak / flickr.com

Krytyczny poziom Narwi. Kiedy zlikwidują Siemianówkę?

Rzeka Narew po raz kolejny cierpi na istnieniu Zalewu Siemianówka. Tym razem w okolicach Piątnicy woda opadła ponad krytyczne minimum, a niski stan wód ciągnie się już od Plosek. W dalszych partiach Narwi, może być za chwilę zupełnie bez wody! W każdym przypadku istnienie Siemianówki negatywnie wpływa na rzekę Narew. Podczas suszy – nie ma w niej wody, gdy spiętrzymy ją nad zalewem – też w rzece nie ma wody. W przypadku utrzymywania średniego poziomu wody nad zalewem – pojawiają się sinice, które degradują przyrodę. Pod wpływem zmian klimatycznych, problemy zaczęły się nasilać. Skutki w przyszłości będą naprawdę tragiczne.

Likwidacja Zalewu Siemianówka oraz naprawienie naturalnego koryta rzeki spowodowałoby, że Narew nie borykałaby się z problemami niskich stanów. To problem, który pogłębia się od wielu lat. A to dlatego, że Zalew Siemianówka w praktyce jest zbyt wielki. Powierzchnia zalewu wynosi 3250 ha (Jezioro Wigry jest mniejsze o ponad 1000 ha).

Siemianówka powstała u schyłku PRL. W 1987 roku pod budowę zalewu wykupiono i wywłaszczono 289 gospodarstw z ośmiu wsi. Po kilku latach istnienia zalewu zauważono intensywny rozwój sinic. W celu ich likwidacji postanowiono wymienić wodę, struktury ryb i roślinności przybrzeżnej. Dodatkowo uprzątnięto linię brzegową. W związku z tym doprowadzono do obniżenia poziomu wody. Efektem tych bezmyślnych działań było pozbawienie miejsc lęgowych wielkiej ilości ptactwa i ryb. Woda została dopiero podniesiona w roku 2007. W 2015 roku mieliśmy bardzo gorące lato i brak opadów. Susza w regionie doprowadziła do tego, że nad Siemianówką można było zobaczyć stare koryto rzeki.

Dziwić może fakt, że z nieszczęsnego zalewu, który trzeba zlikwidować, władze Michałowa czynią atrakcję turystyczną, w którą inwestują pieniądze. Mimo, że woda w zalewie jest mętna i brudna, a całość tak degraduje środowisko naturalne.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Białystok w teledysku popularnych raperów. Sceny jak z filmu!

Dixon37 to grupa warszawskich raperów, która w środowisku muzycznym jest znana od dawna, lecz szeroką rozpoznawalność ponad dotychczasowych fanów zyskałam, gdy jeden z jej raperów – Kamil Nożyński (Saful) zagrał główną rolę Kuby w serialu „Ślepnąc od świateł” na podstawie książki o tym samym tytule Jakuba Żulczyka. Dixon37 jest częścią wytwórni Step Records, które na YouTube obserwuje prawie 4 miliony osób. I te szerokie audytorium może obecnie oglądać najnowszy teledysk do utworu „Dziś myślę inaczej”, które powstało z kooperacji Dixon37 z Polską Wersją. A tam Białystok i Grabarka.

W kolejnych scenach teledysku widzimy nowy tunel pod dworcem kolejowym, galeriowiec – zarówno tu widzimy klatkę schodową jak i zewnętrzne korytarze prowadzące do mieszkań. Jest także scena nagrana przy murach zakładu karnego na Hetmańskiej. Wszystko jest tak skadrowane, że trzeba mieć wprawne oko, by dostrzec, że to stolica Podlaskiego. Szczególnie, że pozostałe sceny zostały nagrane już gdzieś indziej.

W teledysku możemy posłuchać rapu takich artystów jak Kafar i Michrus z Dixon37 oraz Hinol i Jano z Polskiej Wersji. Pomijając już tekst i muzykę, której oceny podejmować się nie będziemy, chcemy zwrócić uwagę na ciekawie wykorzystany galeriowiec przy dworcu. Dynamiczne sceny tam nagrane pokazują, jak bardzo interesujące jest to miejsce do nagrywania klimatycznych filmów. Być może ten klip zainspiruje też innych.

Partnerzy portalu:

Zaczynali od jednego budynku. Dziś to ogromna drewniana osada.
fot. K. Timoszuk / UMWP

Zaczynali od jednego budynku. Dziś to ogromna drewniana osada.

40 lat temu, do ówczesnego Białostockiego Muzeum Wsi przeniesiono z Gródka drewnianą kuźnię. Od tego czasu zaczął się rozwój dzisiejszego Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej w gminie Wasilków. Dziś na terenie instytucji możemy zobaczyć blisko sześćdziesiąt obiektów architektury drewnianej małej i dużej, które opowiadają historię podlaskiej wsi. Dla kogoś, kto jest młody i całe życie wychowywał się w mieście to może być ogromna atrakcja. Szczególnie imponujący jest wiatrak na wjeździe do muzeum.

Skansen stale się rozbudowuje i rozszerza ofertę dla odwiedzających. Nowym obiektem jest „Makówka”, chałupa ze wsi o tej samej nazwie – kryty strzechą dom rodziny Pogorzelskich z końca XIX wieku. Niedługo pojawi się także tu kolorowy, bogato zdobiony budynek z Plutycz. Jedną z piękniejszych w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej jest chałupa z pachnącej w nazwie wsi Tymianki-Bucie. Powstała ona na przełomie XIX i XX wieku, a w jej wnętrzu można obejrzeć wystawę o życiu szlachty zagrodowej pogranicza podlasko-mazowieckiego.

Perełką skansenu z kolei jest, należący do rodzin Roszkowskich i Tomaszewskich, dwór z Bobry Wielkiej, który przyjechał tu w latach 90. Ten największy w PMKL obiekt przepełniony jest historią wielu szanowanych osób z epoki końca XIX i początku XX wieku. Byli to m.in. Eliza Orzeszkowa, Jan Bułhak, Wanda Miłaszewska, Jan Stanisławski. Historia samego budynku jest o wiele starsza i znacznie bogatsza. Wnętrza inspirowane są latami dwudziestymi i trzydziestymi XX wieku.

Wejście do muzeum jest możliwe przez cały rok, od poniedziałku do niedzieli. Godziny otwarcia wystaw są zróżnicowane w zależności od sezonu, dlatego warto odwiedzić stronę skansenu, by mieć aktualne informacje. Poniedziałek jest dniem bezpłatnego wstępu na ekspozycje stałe. Bilety można kupić w kasie znajdującej się przy wejściu na teren PMKL.

Partnerzy portalu:

Odzyskanie niepodległości nic nie dało. Do Białegostoku można było tylko z przepustką.

Odzyskanie niepodległości nic nie dało. Do Białegostoku można było tylko z przepustką.

Wszyscy pasjonaci regionalnej historii znają doskonale datę 19 lutego 1919 roku. Bowiem wtedy to Białystok odzyskał niepodległość – stając się częścią Polski. Czyli było to 3 miesiące później niż reszta kraju, gdzie formalnie za datę odzyskania niepodległości uznaje się 11 listopada 1918 roku. Mało jednak kto wie, że w lipcu 1919 roku nadal było przejście graniczne ustawione na rzece Narew. Tak – wewnątrz Polski. Żeby pojechać do Białegostoku, Sokółki czy Bielska Podlaskiego trzeba było mieć przepustkę.

Jako, że 2024 rok jest w Białymstoku rokiem ks. Stanisława Hałko, to warto przypomnieć tu jego postać. Gdyby nie to, że bardzo wpływowa postać w naszym regionie, kto wie ile jeszcze czasu ówcześni białostoczanie musieliby się czuć jak obywatele drugiej kategorii. Wspomniany duchowny przyjechał do Białegostoku po ukończeniu studiów filozoficznych w Austrii w 1913 roku. Zatem, gdy jeszcze Polski nie było na mapie.

W sierpniu 1915 r. Białystok został zajęty przez Niemców (trwała I Wojna Światowa). Społeczeństwo założyło w tym czasie Towarzystwo Pomocy Szkołom Polskim i zaczęło organizować polskie szkoły. Na kierownika i organizatora szkoły średniej wybrano ks. dr Hałkę, który natychmiast przystąpił do organizowania szkoły otworzył Polskie Gimnazjum Realne w gmachu przy ul. Warszawskiej 63 – na drugim piętrze. Parter i pierwsze piętro zajmowało bowiem gimnazjum niemieckie. Ks. Hałko został pierwszym dyrektorem Polskiego Gimnazjum. Były klasy męskie i żeńskie. Oprócz tego realizowano w tej szkole wychowanie patriotyczne oraz promowano harcerstwo. I najprawdopodobniej za tę działalność patriotyczną ks. Hałko został aresztowany. Najpierw trzymano go w więzieniu w Białymstoku, a później wywieziono do jenieckich obozów internowania.

Po 11 listopada 1918 roku najbliższej wiosny odbyły się wybory do Sejmu Ustawodawczego odrodzonej Polski. Ks. Hałko został wybrany na posła w okręgu nr 33 (powiaty białostocki i sokólski). Bardzo leżały mu na sercu sprawy ziem wschodnich oraz oświaty. I jednym z palących problemów były wspomniane przepustki. Gdy w całym kraju normalnie funkcjonowała już administracja państwowa, to Białostocczyznę podporządkowano Zarządowi Wojskowemu Ziem Wschodnich i Generalnemu Komisarzowi Cywilnemu przy Zarządzie Wojskowym Ziem Wschodnich. A to wywołało sprzeciw społeczeństwa. 37 tys. osób podpisało rezolucję wzywającą Sejm do pełnoprawnego włączenia administracyjnego Ziemi Białostockiej do terytorium Polski.

ks. Stanisław Hałko

Być może zastanawiacie się dlaczego właściwie Ziemia Białostocka była oddzielona granicą od reszty. Otóż granicę 20 km od Białegostoku ustawiły okupacyjne wojska niemieckie. Przejście to dotrwało do czasów, gdy Polska odzyskała niepodległość i zaczynała normalnie funkcjonować. Warto jednak przypomnieć sobie, że II Rzeczypospolita była krajem nacjonalistycznym (co w świeżo odzyskanym kraju jest procesem zrozumiałym). Dlatego niechęć u nowych władz budzili obywatele, którzy nie mieli polskiej narodowości. A tak się składa, że Ziemia Białostocka w zdecydowanej większości była zamieszkiwana przez Żydów.

Ks. Stanisław Hałko argumentował jednak przed Sejmem, że w wyborach do Sejmu w regionie była bardzo wysoka frekwencja (79 proc.), zaś zdecydowana większość Żydów doskonale mówi po polsku. To też ostatecznie sprawa została załatwiona pozytywnie. Dzięki wykonanej pracy na tą rzecz ks. Hałko, Sejm przystąpił do pracy i 2 sierpnia 1919 roku przyjął ustawę o powstaniu województwa białostockiego.

Partnerzy portalu:

Strefa relaksu wśród spalin i betonu. Tego chcieli białostoczanie?
fot. bialystok.pl

Strefa relaksu wśród spalin i betonu. Tego chcieli białostoczanie?

Na totalnie zabetonowanej ul. Lipowej, wśród kotłujących się spalin samochodowych powstała strefa relaksu. Jak czytamy w komunikacie urzędowym – została ona utworzona w ramach Budżetu Obywatelskiego. Oprócz „Widzi Misiów” to chyba kolejny najgłupszy pomysł jak do tej pory, który powstał z głosowania obywateli. Chyba, że głosujący nie coś takiego mieli na myśli.

Najpierw małe wytłumaczenie dla tych, którzy nie czytają nas regularnie. Przypomnijmy dlaczego „Widzi Misie” to naszym zdaniem głupi pomysł. Oto fragment starego artykułu:

Na wzór krasnali we Wrocławiu czy krasnoludkach w Suwałkach. Zaśmiecanie przestrzeni figurkami to zły pomysł. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na pomnik przy placu NZS, gdzie każdy doczepił do niego co chciał. Jedni napisy Bóg, Honor i Ojczyzna a drudzy “Niepodległość”. O ile idea wydaje się słuszna, to ogólny wygląd pomnika przypomina koszmar. Wyobraźmy sobie, że w ramach projektów ogólnomiejskich co roku ktoś będzie jakieś figurki dostawiać. Sami widzicie jaki byłby bałagan. Sami też widzicie jak słowa strażnika z lotniska w “Misiu” pasują tu idealnie. Warto pochwalić miasto, że chociaż to bzdet, to przynajmniej ktoś profesjonalnie go zaprojektuje. Ogłoszony w tej sprawie został konkurs.

Należy sobie zadać pytanie. Czy miasto to choinka, do której każdy może doczepić co mu się żywnie podoba? Czy też jednak to w jakiś sposób zaplanowana przestrzeń? Po wojnie większość budynków w centrum projektował architekt Stanisław Bukowski. Gdy Tadeusz Truskolaski postanowił przebudować miasto – to też sam nie kreślił rysunków tylko zrobili to architekci. Dlatego też nie można oddawać gospodarowania miasta przypadkowym osobom – mimo ich najszczerszym chęciom.

Jak widzicie słowa były prorocze, bo w tym roku dostawiono jeszcze więcej „Widzi Misiów”. Tylko czekać aż ktoś inny będzie chciał stawiać figurki piesków, a inny kotków.

Wracając do he he „Strefy Relaksu”. To kolejny taki pomysł, gdy ktoś zapewne miał dobre chęci. A w praktyce ta cała strefa w tym miejscu pasuje jak kwiatek do kożucha. I tu dla kontrastu pokażmy dobrze zrealizowaną inwestycję. To dawny skwerek Zamenhofa, który teraz swoją nazwę stracił na rzecz zamordowanego Pawła Adamowicza – prezydenta Gdańska. Tam okropne miejsce i fontanna z kulą zostały zlikwidowane na rzecz pięknego, zielonego miejsca. Gdyby na Lipowej też tak zazielenili tą całą strefę, to może by coś z tego wyszło. Bo to co posadzono w betonowych donicach raczej jest jakimś listkiem figowym. Dlatego w tej całej hehe „Strefie Relaksu” można najwyżej jajka smażyć.

Inwestycja kosztowała ponad 335 tys. zł brutto. Projekt „Zielone strefy relaksu na ul. Lipowej” został sfinansowany z Budżetu Obywatelskiego 2022. Inicjatywa ta została poparta przez 4209 mieszkańców, którzy na nią zagłosowali.

Partnerzy portalu:

Podlaski Szlak Bociani. To najlepsza trasa do zwiedzania regionu!

Podlaski Szlak Bociani. To najlepsza trasa do zwiedzania regionu!

Są miejsca na mapie, gdzie natura i człowiek harmonijnie splatają swoje losy, tworząc niezapomniane historie. Podlaski Szlak Bociani to właśnie takie miejsce, magiczna trasa rozciągająca się na 412 kilometrów przez serce Podlasia, oferująca nie tylko widoki, ale i niezliczone opowieści czekające na odkrycie. Podlaski Szlak Bociani to więcej niż trasa rowerowa lub samochodowa. To podróż przez serce natury i kultury, gdzie każdy kilometr to nowa historia, a każdy krok to odkrycie. To miejsce, gdzie bociany, symbol Podlasia, towarzyszą nam na każdym kroku, przypominając o pięknie i magii tego niezwykłego regionu.

Nasza podróż zaczyna się w sercu pradawnej Puszczy Białowieskiej, w Białowieży, gdzie szlak bierze swój początek. To miejsce, gdzie czas zdaje się stać w miejscu, a szelest liści i śpiew ptaków przenoszą nas w inną epokę. Wędrujemy przez pałacowy park, gdzie przyroda splata się z historią, a drewniane domy opowiadają szeptem swoje tajemnice. Opuszczając Białowieżę, ruszamy w kierunku Narewki, gdzie drewniane cerkwie i kolorowe murale przywołują atmosferę dawnych lat. Wchodząc na teren prawosławnej pustelni w Odrynkach, czujemy duchowy spokój miejsca, odciętego od świata meandrującymi wodami Narwi. Kraina Otwartych Okiennic wita nas barwami i wzorami, które zdobią drewniane domy Trześcianki, Puchłów i Ciełuszek. Tu, w sercu tradycji, każde otwarte okno to zaproszenie do świata gościnnych ludzi i ich bogatej kultury.

Przemierzając Narwiański Park Narodowy, zatrzymujemy się na chwilę przy malowniczych rozlewiskach, gdzie kładki w Śliwnie i Waniewie oraz pychówki w Kurowie stają się naszym mostem do nowych przygód. A Tykocin, z jego żydowską historią, wita nas synagogą i renesansowym zamkiem, skrywając opowieści minionych wieków. W Biebrzańskim Parku Narodowym, na carskiej drodze, obserwujemy ptaki z wież widokowych i podziwiamy dziką przyrodę. Osowiec-Twierdza i Goniądz to kolejne punkty na naszej mapie, gdzie historia splata się z naturą, a widoki na biebrzańskie bagna zapierają dech w piersiach.

Wjeżdżając w Puszczę Augustowską, czujemy moc natury, która towarzyszy nam aż do Wigierskiego Parku Narodowego. Kanał Augustowski z jego zabytkowymi śluzami i klasztor pokamedulski w Wigrach to miejsca, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a my chłoniemy każdą chwilę. Suwalszczyzna, z jej polodowcowymi krajobrazami, to nasz ostatni przystanek. Pagórki, jeziora i szutrowe drogi prowadzą nas do Suwalskiego Parku Krajobrazowego, gdzie Cisowa Góra i jezioro Hańcza ukazują piękno natury w najczystszej formie.

Podlaski Szlak Bociani kończy się w Stańczykach, gdzie majestatyczne mosty nad rzeką tworzą niezwykłą panoramę. To tutaj, na skraju Suwalszczyzny, nasza wędrówka dobiega końca, ale opowieści i wspomnienia, które zbieraliśmy po drodze, pozostaną z nami na zawsze.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To jedna z podlaskich pereł. Tłumy przyjeżdżają ją oglądać.

W sercu Tykocina, przy ulicy Koziej 2, znajduje się jedna z najważniejszych i najpiękniejszych synagog w Polsce – Wielka Synagoga w Tykocinie. Jest to nie tylko druga co do wielkości synagoga w kraju, ale również jeden z najlepiej zachowanych obiektów tego typu z XVII wieku w Europie. Stanowi ona nieoceniony skarb kultury żydowskiej, a jej bogata historia i architektura przyciągają licznych turystów i badaczy.

Synagoga została zbudowana w 1642 roku na miejscu starszej, drewnianej bożnicy. W XVIII wieku dobudowano do niej wieżę, która pierwotnie służyła jako więzienie dla Żydów. W XIX wieku przeszła gruntowny remont, a w XVII i XVIII wieku była ważnym ośrodkiem intelektualnym, w którym działało wielu znanych rabinów i talmudystów. Podczas II wojny światowej hitlerowcy zdewastowali wnętrze synagogi i urządzili w niej magazyny. Po wojnie synagoga nadal służyła jako magazyn, tym razem dla nawozów sztucznych. W 1965 roku wybuchł w niej pożar, który zniszczył unikalną bibliotekę i archiwa gminy żydowskiej. Ocalałe księgi zostały wyrzucone do pobliskiej rzeki.

Dopiero w latach 1974-1978 przeprowadzono gruntowną renowację synagogi, a od 1977 roku mieści się w niej Muzeum Kultury Żydowskiej w Tykocinie. Muzeum to prezentuje bogatą kolekcję judaików oraz innych przedmiotów związanych z kulturą żydowską.

Wewnątrz synagogi znajduje się główna sala modlitewna. Na ścianach synagogi znajdują się barwne polichromie, przedstawiające roślinne ornamenty oraz cytaty biblijne w językach hebrajskim i aramejskim. Najbardziej imponującym elementem jest bogato zdobiony manierystyczny Aron ha-kodesz na wschodniej ścianie. Przed wejściem do synagogi widoczne są jeszcze fundamenty zniszczonych kramnic z XVIII wieku. W głównej sali modlitewnej można zobaczyć zwoje Tory, tasary, talmudy, tefiliny, chanukije, menory i wiele innych cennych przedmiotów.

Wejście do wnętrz synagogi jest płatne.

Partnerzy portalu:

Rzeka Supraśl już bez problemów. Można znów się kąpać.
fot. Supraśl Nasza Gmina

Rzeka Supraśl już bez problemów. Można znów się kąpać.

W związku z alarmującą sytuacją dotyczącą biologicznego skażenia rzeki Supraśl na wysokości Piłatowszczyzny (gm. Gródek), mieszkańcy oraz turyści musieli się liczyć się z zakazem kąpieli. Z powodu przyduchy oraz śniętych ryb, które przedostały się z hodowlanych stawów rybnych do rzeki Supraśl, władze podjęły decyzję o wprowadzeniu zakazu kąpieli na Plaży Miejskiej w Supraślu. Zakaz obowiązywał od soboty, 13 lipca, aż do odwołania. Na szczęście po dwóch dniach wszystko wróciło do normy i znów można plażować i kąpać się w rzece.

Przez ten czas władze Supraśla, razem z Polskim Związkiem Wędkarskim, zarządcą rzeki Supraśl – Wodami Polskimi, a także z Policją, Strażą Pożarną i Wojewódzkim Inspektorem Ochrony Środowiska wspólnie monitorowali sytuację oraz minimalizowali ryzyka dla mieszkańców i środowiska. Sprawa była na tyle poważna, że występowało realne zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego. Skażenie biologiczne może mieć poważne konsekwencje.

Na szczęście dobre wieści nadeszły już po dwóch dniach. Plaża w Supraślu została ponownie otwarta po okresie zamknięcia.

Partnerzy portalu:

Pociągi Ostrołęka – Białystok cieszą się popularnością. Czy zostaną z nami na dłużej?

Pociągi Ostrołęka – Białystok cieszą się popularnością. Czy zostaną z nami na dłużej?

Białystok jest bardzo dobrze skomunikowany kolejowo z Warszawą i Ełkiem.  Jeżeli spojrzymy na rozkład jazdy, to z białostockiego dworca przez cała dobę odjeżdża do 11 różnych stacji 51 pociągów. 11 jedzie do Warszawy, 8 do Czyżewa, 7 do Ełku i tyle samo do Hajnówki, a 6 do Suwałk. Jeszcze mniej połączeń jest z Kuźnicą Białostocką (5). Na szarym końcu tej listy są połączenia do Ostrołęki – bo tylko dwa dziennie. Czy powinno być ich więcej?

Zacznijmy od tego, że samorząd województwa podlaskiego ocenia, że dotychczasowe zainteresowanie tym nowym połączeniem świadczy o sukcesie reaktywacji kursów na linii nr 36. Od 18 marca na tej 87-kilometrowej trasie skorzystało 14 tys. osób. Z tego odcinek z Łap do Ostrołęki (bardziej miarodajny) obsłużył 9,5 tys. pasażerów. To dane do 10 lipca 2024. Średnio więc na tym odcinku podróżuje 85 osób dziennie. Zatem statystycznie w każdej podróży uczestniczy około 20 osób. Szynobus – w zależności od marki i modelu przeciętnie mieści od 40 do 60 osób. A mówimy tu tylko o miejscach siedzących. Zatem najważniejsze, że pojazdy nie wożą powietrza. Umiarkowane zainteresowanie to dobry kapitał do rozbudowy w przyszłości. Szczególnie, że od 18 maja do 8 czerwca odbywały się remonty na torach i zamiast pociągów jeździły autobusy zastępcze.

I tu właśnie dochodzimy do dyskusji o tej przyszłości. Obecne połączenia są zakontraktowane prawie do połowy grudnia. Czy pojawią się też w 2025 roku? Generalnie z komunikacją publiczną jest tak, że jeżeli patrzylibyśmy wyłącznie na rachunek ekonomiczny, to komunikacja publiczna w ogóle nie ma racji bytu. To tak wielki system, w którym część połączeń jest rentowna, a część nigdy nie będzie, ale likwidacja tych nierentownych może doprowadzić do tego, że rentowne przestaną takie być. Bo oferta komunikacji musi być szeroka, a przede wszystkim stała przez wiele lat! A to dlatego, że ludzie układają swoje obowiązki pod rozkład jazdy. Jeżeli w kółko go zmieniamy, likwidujemy i przywracamy połączenia, to ludzie uznają, że ten środek transportu nie jest warty korzystania, bo nie jest stabilny. Trochę jak ze sklepami Żabka – działają od 7 do 23 i są niemalże na każdym kroku. To napędza ich popularność, mimo że mają wysokie ceny towarów.

Jeżeli spojrzymy na sąsiedztwo Ostrołęki, to przyszłość rysuje się następująco. Należy dążyć do utworzenia połączeń autobusowych z sąsiednimi miasteczkami. Łomża, Ostrów Mazowiecka, Maków Mazowiecki, Przasnysz, Myszyniec czy nawet Szczytno powinny być w szybkim zasięgu po wyjściu z szynobusu. Tylko, że województwo Podlaskie może podstawić autobusy wyłącznie z Łomży, w pozostałych kwestiach decydują władze województwa mazowieckiego. Dla przykładu pociąg z Białegostoku do Ostrołęki przyjeżdża o 9:43. Natomiast najbliższy autobus do Łomży mamy o 11:25. O 11:15 mamy kurs do Giżycka, a najszybciej o 10:40 do Kętrzyna.

Partnerzy portalu:

Darmowe autobusy do atrakcji w Puszczy. Jest jeden minus – można nie pojechać.
fot. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku

Darmowe autobusy do atrakcji w Puszczy. Jest jeden minus – można nie pojechać.

To potencjalnie dobra wiadomość, ale sposób organizacji wiele psuje. Mowa tu o najnowszej inicjatywie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku i PKS Nova. Od najbliższej soboty 13 lipca ruszają weekendowe autobusy, które za darmo zawiozą chętnych do Kopnej Góry i Poczopka – gdzie znajduje się wiele fantastycznych atrakcji, do których zwykle docierają tylko zmotoryzowani i rowerzyści. Problem w tym, że autobus nie jest z gumy i ma tylko 30 miejsc, zaś to – czy odjedziemy – „wyjdzie w praniu”.

Może się okazać, że po prostu zabraknie dla nas miejsca. Jak to możliwe? Zamiast wprowadzić system rezerwacji darmowych wejściówek – tak jak na XXI wiek przystało – to tu działa zasada, kto pierwszy ten lepszy. Wyobraźcie sobie, że zaplanowaliście wspólny wyjazd z rodziną. Dwie osoby dorosłe i dwójka dzieci. Łącznie zajmiecie cztery miejsca. Ale nie pojedziecie, bo zostały wolne tylko trzy.

Pozostanie Wam zabrać dzieci najwyżej do słynnej amerykańskiej restauracji na przeciwko dworca autobusowego w Białymstoku. Jeszcze większy problem będą mieli ci, którzy będą czekać na przystanku przy rzece Białej na Sienkiewicza oraz w Supraślu przy klasztorze. Oczywiście to hipotetycznie, bo wcale nie musi być tak dużego obłożenia na linii, ale o to właśnie chodzi. Cała inicjatywa może być porażką, bo wiele osób pesymistycznie podejdzie do sprawy i z góry uzna, że nie ma co planować, bo pewnie wszystkie miejsca będą pozajmowane. A wtedy zamiast chętnych turystów autobusy będą wozić powietrze.

Jeżeli jednak będziecie tymi szczęściarzami co wejdą na pokład, to macie szansę zwiedzić atrakcje Nadleśnictwa Supraśl i Nadleśnictwa Krynki. W tym pierwszym, w miejscowości Kopna Góra znajduje się wyjątkowe i przepiękne Arboretum – czyli taki ogród botaniczny, miejsce, gdzie napotkamy wiele gatunków roślin i drzew w jednym miejscu, co prezentuje się niesamowicie.  Oprócz tego od zimy funkcjonuje obok nowa atrakcja – zagroda pokazowa z żubrami. Po rozległym terenie można chodzić i oglądać te zwierzęta. Jest też wieża widokowa, by popatrzeć na żubry z wysokości.

Kolejne miejsce, do którego dojedzie autobus to Poczopek. Na terenie nadleśnictwa Krynki znajduje się ogród leśny „Silvarium”, który naprawdę warto zwiedzić. Bo oprócz samego lasu są tam sowy, kładki, wyjątkowe kamienie i inne ciekawe rzeczy do oglądania.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To dobry pomysł na jednodniową wycieczkę. Rowerem, samochodem, a nawet i piechotą!

Połączenie zwiedzania Białegostoku z Krainą Otwartych Okiennic może być świetnym pomysłem na jednodniową, szybką wycieczkę samochodem, wyprawę rowerową, a nawet pieszy rajd! Trasa pomiędzy stolicą Podlaskiego a Trześcianką, Socami i Puchłami to około 35 km – bezpieczną dla pieszych i rowerzystów trasą. Samochodem jedzie się jeszcze krócej.

Zwiedzanie możemy zacząć od ul. Św. Rocha w Białymstoku, a dalej Lipowej, Rynku Kościuszki, Kilińskiego. Tam po drodze napotkamy piękny neoklasycystyczny kościół Św. Rocha. Na Lipowej zobaczymy  Pałacyk Nowika i charakterystyczne pierzeje budynków zaprojektowane przez Stanisława Bukowskiego (witraże jego żony zdobią sufit kościoła Św. Rocha). Dalej jest cerkiew Św. Mikołaja z wyjątkowym ikonostasem, budynek ratusza, gdzie nie urzęduje prezydent a dyrektor Muzeum Podlaskiego i cały Rynek Kościuszki. Potem dojdziemy do klasztoru Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego obok pomnika Józefa Piłsudskiego. Zaś te oba punkty znajdują się przy neogotyckiej katedrze. Dalej możemy iść do ul. Kilińskiego – gdzie zwiedzimy dawną siedzibę loży masońskiej, słynną instalację z kolorowymi parasolkami, by zwieńczyć tą część przy Pałacyku Ślubów. Potem możemy przejść bramą z zegarem (to jeden z najstarszych budynków w mieście) do Pałacu Branickich. Po zwiedzaniu wnętrz udajmy się jeszcze do ogrodu, by zakończyć odpoczynkiem przy fontannach w Parku Planty.

W zależności od środka transportu – teraz po szybkim zwiedzaniu Białegostoku możemy wybrać się do Krainy Otwartych Okiennic. Samochodem – najlepiej z nawigacją do miejscowości Trześcianka, a dalej Soce i Puchły. Rowerem udamy się z Plant na pobliską ul. Mickiewicza, by dojechać do jej końca i kontynuować ścieżką rowerową aż do Stanisławowa. Potem możemy przez Halickie, Skrybicze i Kudrycze i Kowalowce bezpiecznie dojechać dojechać do Zabłudowa. Alternatywnie możemy też wybrać się przez Nowe Miasto, Juchnowiec Kościelny i Janowicze Kolonia. Obie trasy w zdecydowanej większości prowadzą ścieżkami rowerowymi lub mało uczęszczanymi przez samochody drogami. Dlatego też możecie się tymi samymi trasami pokusić się o pieszy rajd.

Gdy dojedziecie do Zabłudowa, to drogą rowerową można dojechać do samej Trześcianki. Dalej pozostanie tylko zwiedzanie miejscowości Soce i Puchły. Wszędzie tam spotkamy piękne drewniane domy, kolorowe okiennice i przepiękne drewniane kolorowe cerkwie. Jeżeli będziecie mieli okazję, koniecznie zajrzyjcie do wnętrz cerkwi w Puchłach. Wnętrza wyglądają wprost obłędnie! Na tyle dobrze się prezentują, że nawet zagrały w filmie pt. „My name is Sara”.

Partnerzy portalu:

Białystok buduje wielki deptak, ale z samochodami

Białystok buduje wielki deptak, ale z samochodami

Dosyć interesująca informacja została podana przez Kurier Poranny. Otóż miasto planuje wybudować przy ul. Św. Rocha strefę spowolnionego ruchu. Inaczej mówiąc, jezdnia w tym miejscu ma być zwężona, a miejsca do spacerów zwiększone. Pomijając już całą brzydotę architektoniczną znajdującą się na przeciwko pięknego kościoła św. Rocha, ogólnie pomysł jest dobry, tylko że jest pewien problem.

Wygląda to tak jakby miasto obawiało się całkowicie wyrzucić samochody ze ścisłego centrum miasta. Na Rynku Kościuszki się to udało, a tymczasem na Kilińskiego i Lipowej – ruch jest. Tylko nie wiadomo po co. Teraz do grona zwężonych ulic ma dojść jeszcze św. Rocha.

Popatrzmy jakie to jest absurdalne. Na Kilińskiego mamy mnóstwo ogródków, stelaż z parasolkami i ogólnie wiele zachęt do tego, by nią spacerować. A jednocześnie miasto pozwala jeździć tam samochodami. W praktyce wiele osób stoi i fotografuje się na tle parasolek, a niektórzy kierowcy nie wiedzą co robić. Jedni pokornie stoją, inni próbują się wciskać w tłum i wymuszać przejazd. Wystarczy jeden agresywny idiota za kierownicą (których nie brakuje) i może dojść do tragedii.

Idźmy dalej – ul. Lipowa. Szczelnie zabetonowana z ruchem samochodów powoduje, że każdego dnia w godzinach szczytu nie da się tam oddychać, gdyż intensywna zabudowa z betonem powoduje, że trzeba wdychać potężne ilości spalin. Mało tego, podobnie dzieje się w weekendy, gdy wiele osób chce spędzić czas na Rynku i próbuje wcisnąć się autem jak najbliżej. Zimą gdy trwa jarmark bożonarodzeniowy, to korek na Lipowej jest niemalże każdego wieczora. Każdy, kto spaceruje Lipową, by oglądać zimowe iluminacje, musi wdychać spaliny.

Teraz do grona deptakowych ulic ma dołączyć Św. Rocha. Też ruch samochodowy ma pozostać. Poleska, Al. Piłsudskiego, Sosnowskiego i Kalinowskiego – to same szerokie, dwupasmowe i większe drogi. Nie ma sensu utrzymywać ruchu na wąskich i ciasnych Kilińskiego, Lipowej i w przyszłości Rocha. Wystarczy zrobić wyjątki – dojazdy do posesji, dostawy i komunikacji miejskiej. Same korzyści!

Partnerzy portalu:

Wyjątkowe miejsce pod Białymstokiem. Czy tu dochodziło do cudów?

Wyjątkowe miejsce pod Białymstokiem. Czy tu dochodziło do cudów?

Seria skandali seksualnych, tuszowanie pedofilii, mieszanie się do polityki, epatowanie bogactwem przez biskupów, a także mnóstwo innych spraw trawi polski kościół od bardzo dawna. Z perspektywy dużych miast można nawet odnieść wrażenie, że kościół się wręcz rozpada. To jednak tylko wrażenie, bo wbrew pozorom od środka kościół ma się całkiem dobrze. 27 milionów Polaków deklaruje, że wiarę katolicką, a co niedzielę do kościoła chodzi prawie co trzeci z tej grupy.

Ponadto istnieje około 150 ruchów i stowarzyszeń oraz 65 tys. mniej sformalizowanych grup działających przy parafiach. I to właśnie te osoby stanowią prawdziwą siłę kościoła, bo kościół to ludzie. Warto dodać, że bycie częścią wspólnoty, to nie tylko chodzenie do kościoła, to także uczestnictwo w pielgrzymkach. Dzięki temu wiele osób odwiedza wasilkowską Świętą Wodę. Sanktuarium, które swoje początki datować możemy na 1719 rok.

Na terenie gminy Wasilków, w sercu malowniczych lasów, leży miejsce pełne duchowej głębi i historii — Sanktuarium Święta Woda. To wyjątkowe miejsce, którego nazwa pochodzi od cudownego źródełka i przyciąga pielgrzymów. Historia tego sanktuarium, otoczonego aurą legend i cudów, sięga czasów średniowiecza, a pierwsze udokumentowane wzmianki pochodzą z 1719 roku.

Legenda głosi, że w 1719 roku, po dwóch latach ślepoty, szlachcic imieniem Bazyli odzyskał wzrok po obmyciu się w wodach cudownego źródełka. W dowód wdzięczności, w ciągu tygodnia, wybudował drewnianą kaplicę, która została poświęcona przez supraskiego Bazyliana za zgodą metropolity unickiego, Abpa Leona Kiszki. Tak rozpoczęła się duchowa historia Świętej Wody. II wojna światowa przyniosła zniszczenia i dewastację.

Kaplica została zajęta przez Armię Czerwoną, a później zbezczeszczona i zrujnowana. Dopiero po wojnie, dzięki staraniom ks. Wacława Rabczyńskiego (silnie związanego z Wasilkowem), rozpoczęto odbudowę kaplicy, budowę Groty na wzór Lourdes oraz Kalwarii Świętowodzkiej z siedmioma ołtarzami Męki Pańskiej. W 1996 roku, po nawiedzeniu Figury Matki Bożej Fatimskiej, miejsce to przeżyło dynamiczny rozwój. Powstała Góra Krzyży i Pomnik III Tysiąclecia, a w 1997 roku utworzono Parafię Matki Bożej Bolesnej.

Rok 2000 był szczególny dla Sanktuarium Święta Woda, gdyż zostało ono ogłoszone Sanktuarium Jubileuszowym Roku Świętego Archidiecezji Białostockiej. Z tej okazji powstała Góra Krzyży, zwana również Górą Bożego Miłosierdzia. Wyróżnia ją Jubileuszowy Krzyż Pielgrzymów o imponującej wysokości 25 metrów oraz krzyże poświęcone przez Jana Pawła II w Watykanie. Rok 2002 był czasem wielkich zmian i odnowy. W setną rocznicę urodzin Księdza Wacława Rabczyńskiego, przeprowadzono remont kościoła, zbudowano Dróżki Siedmiu Boleści i odnowiono Kapliczki Różańcowe. Sanktuarium zyskało również piękną iluminację, podkreślającą magię tego miejsca.

Dziś to miejsce, które przyciąga pielgrzymów z Polski i zagranicy. Miejsce jest obecnie na tyle rozległe, że zapewnia spokój i wyciszenie, niezbędne do codziennej refleksji i modlitwy. Szczególnie, że zielone otoczenie Puszczy Knyszyńskiej jest do tego bardzo sprzyjające.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Gdzie warto mieszkać – w Białymstoku czy Suwałkach?

Suwałki to drugie co do wielkości miasto w Podlaskiem, które liczy sobie 68,5 tys. mieszkańców. Czyli cztery razy mniej niż Białystok, który obecnie liczy sobie 291,7 tys. mieszkańców. Można ubolewać, że dzieląca miasta odległość zaledwie 120 kilometrów to dosyć dużo z powodu kiepskiej komunikacji.

Każdy, kto choć raz jechał pociągiem do Suwałk doskonale wie jaka to udręka. Autobusem jeszcze gorzej. A samochodem, wcale nie lepiej, bo z Białegostoku do Augustowa prowadzi fatalna droga, a dopiero można „odetchnąć” na lepszej drodze Augustów – Suwałki. Co ciekawe, przez to że jest ona jednopasmowa, to wielu kierowców decyduje się jechać starą drogą, która jest w gorszym stanie, ale za to krótsza.

Tak czy inaczej jest na tyle źle, że oba miasta trzeba traktować jak sobie obce, mimo że położone w tym samym województwie. Pisząc „obce” mamy na myśli, że to dwa odrębne byty niezwiązane ze sobą niczym innym niż tym wspólnym województwem. To „małżeństwo” nawet nie z rozsądku, a z politycznych przepychanek lat 90.

Gdyby przenieść się w czasie, to Suwałki i Białystok w ciągu dwóch dekad bycia w Unii Europejskiej przeszły gigantyczne metamorfozy. Tylko, że wyremontowanie miasta i wylanie betonu tu i ówdzie nie powoduje, że miasto się od tego zacznie rozwijać. Widać to ewidentnie w Białymstoku, gdzie wpompowano miliardy w drogi, komunikację miejską, centrum miasta, nowoczesne budynki instytucji, a w tym samym czasie liczba studentów spadła o połowę, zarobki są jedne z najniższych w kraju. Perspektywy rozwoju dla młodych ludzi są tu żadne. Nie ma też zbyt wiele koncertów czy występów. Życie kulturalne miasta leży na łopatkach od lat.

W Suwałkach jest pod tym kątem jest bardzo podobnie, mimmo że miasto ma 4 razy mniej mieszkańców, co za tym idzie płynie tam dużo mniej pieniędzy! Mimo to północne miasto może konkurować z Białymstokiem turystyką. Szczególnie, że w stolicy województwa nigdy nikogo ta nie obchodziła. A w Suwałkach odwrotnie. Miasto co roku organizuje Suwałki Blues Festival, który przyciąga prawdziwe tłumy. Miasto rzuciło też rękawicę litewskim Druskiennikom, budując własny Aquapark. W ogóle suwalczanie mogą sobie pojechać w weekend na szybki wypad do Kowna, Wilna, Mariupola, a nawet Rygi. Jednak warto podkreślić, że w 3,5 godziny mogą dostać się nad Bałtyk w Kłajpedzie! Tymczasem Białostoczanie nie pojadą do Grodna, gdzie mają rzut beretem. Jedyną szybką opcją jest Warszawa, Augustów i Mazury.

Ogólnie rzecz biorąc Suwałki wygrywają z Białymstokiem także zielenią. Odkąd stolica Podlaskiego postanowiła cała się zabetonować, to na północy modernizowano z rozwagą. W centrum nadal nie brakuje tam miejsc, gdzie można posiedzieć w cieniu.

Dlatego, jeżeli ktoś rozważa zamieszkanie w województwie podlaskim, to w gruncie rzeczy różnica między Białymstokiem a Suwałkami będzie iluzoryczna. Tyle, że w Suwałkach jest lepiej pod kątem przyrody, świeżego powietrza i spokoju. Na pierwszy rzut oka Białystok może wydawać się bardziej rozwinięty, ale to taki dobrze przypudrowany trup. Przerośnięte miasto powiatowe, które kiedyś miało ambicje być metropolią. Tyle, że o tym już dawno tu zapomniano.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Oto ukryta atrakcja w Puszczy Knyszyńskiej. I to nie jest jedyne takie miejsce.

Puszcza Knyszyńska wśród wielu swoich atrakcji ma też takie, które przyciągają miłośników ciszy i spokoju. A gdzie posiedzieć w lesie, by solidnie wypocząć? Oczywiście nad wodą! Odkrywanie leśnych zbiorników wodnych może być fascynujące. Jednym z takich, który jest mało znany, a dopieszczony przez leśników znajduje się w Żedni – po drodze między Białymstokiem a Michałowem. Dojedziemy tam bez problemu samochodem od strony Grabówki. Rowerem też możemy przez Królowy Most i Downiewo.

Na miejscu zastaniemy oprócz zbiornika, mostek, kamienną zaporę czy więcierze. Te ostatnie służą do połowu ryb tradycyjnymi metodami naszych pra-przodków i survivalców. Na pewno zwrócimy też uwagę na sztuczną wyspę.

Zbiorniki wodne w lasach pełnią kluczową rolę w ekosystemie. Są one ważnym źródłem wody dla roślin i zwierząt, wpływają na mikroklimat oraz pomagają w utrzymaniu wilgotności gleby. Dzięki nim lasy mogą przetrwać długotrwałe okresy suszy, a także zmniejszają ryzyko pożarów. Zbiorniki wodne wspomagają różnorodność biologiczną, będąc miejscem bytowania wielu gatunków roślin i zwierząt, w tym tych rzadkich i chronionych. Mają także zdolność do oczyszczania wody, filtrując zanieczyszczenia i zatrzymując osady, co korzystnie wpływa na jakość wód gruntowych i powierzchniowych.

Puszcza Knyszyńska, to nie tylko perła Podlasia, to też jeden z największych kompleksów leśnych w kraju. Charakteryzuje się różnorodnością siedlisk, w tym lasów mieszanych, borów sosnowych, grądów i olsów. Występują tu liczne gatunki roślin, w tym storczyki, mchy i porosty, a także bogata fauna, wśród której można spotkać żubry, wilki, rysie, bobry oraz wiele gatunków ptaków. Puszcza Knyszyńska jest również znana ze swoich unikalnych form geomorfologicznych, takich jak pagórki morenowe, doliny rzeczne i liczne zbiorniki wodne.

W Puszczy znajduje się wiele takich zbiorników jak ten w Żedni, które są nie tylko niezbędne ze względu na swoje funkcje ekologiczne, ale także stanowią atrakcyjne miejsca turystyczne. Te naturalne oazy spokoju przyciągają miłośników przyrody, fotografów i turystów, oferując możliwość obserwacji dzikiej przyrody oraz relaksu w otoczeniu pięknej, nienaruszonej natury. Dzięki temu zbiorniki wodne w Puszczy Knyszyńskiej odgrywają ważną rolę zarówno w zachowaniu bioróżnorodności, jak i w promocji turystyki przyrodniczej.

Partnerzy portalu:

Lawendowy park kieszonkowy powstał na TBS
Fot. za bialystok.pl

Lawendowy park kieszonkowy powstał na TBS

Na osiedlu TBS powstał park lawendowy. To już czwarty taki obiekt wybudowany w Białymstoku. Zajmuje powierzchnię ok. 1500 m2, a głównym akcentem roślinnym jest w nim lawenda. Jeżeli chcecie się tam wybrać, to kierujcie się na ul. H. Kołłątaja. Na niewielkim, specjalnie zaprojektowanym obszarze dominuje roślinność z kwiatami w kolorach niebieskim, fioletowym i białym. Główny akcent stanowi rabata lawendowa, która ma wabić owady zapylające.

Ścieżki zostały wytyczone w miejscu tych wcześniej wydeptanych. Są to alejki o nawierzchni gliniasto-żwirowej, dostosowane do potrzeb osób z ruchową niepełnosprawnością. W pobliżu znajduje się sad z tablicami informacyjnymi pełniącymi funkcję edukacyjną. W nasadzenia zostały wkomponowane ławki, huśtawki, leżaki. Elementem parku jest też ogród deszczowy wykorzystujący zasoby wody opadowej.

Inwestycja, wraz z roczną pielęgnacją zieleni, kosztowała 824,1 tys. zł, z czego 472,2 tys. zł stanowi dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. W Białymstoku jest też park kieszonkowy przy ul. Parkowej, park deszczowy przy ul. Andersa i park botaniczny (motyli) przy ul. Transportowej.

Partnerzy portalu:

Prace drogowo-kolejowe na Sitarskiej. Będzie synchronizacja świateł ulicznych ze szlabanami kolejowymi.
Tak wygląda koniec linii kolejowej 37 po polskiej stronie, na granicy z Białorusią.

Prace drogowo-kolejowe na Sitarskiej. Będzie synchronizacja świateł ulicznych ze szlabanami kolejowymi.

To dopiero ciekawe rozwiązanie! 1 lipca rozpoczęły się prace drogowo-kolejowe na przejeździe przy ulicy Sitarskiej. Jest to związane z budową linii kolejowej Rail Baltica. Nowoczesny system sterowania zainstalowany na stacji Białystok sięga również na Białostoczek. Bliskie położenie przejazdu w pobliżu ruchliwego skrzyżowaniu ulic Sitarskiej i Poleskiej wymagało zastosowania odpowiednich rozwiązań technicznych.

Instalowane będą nowe urządzenia przejazdowe, które zapewnią bezawaryjne działanie i zwiększą bezpieczeństwo ruchu pociągów oraz samochodów. Sygnalizacja przejazdowa będzie między innymi powiązana z sygnalizacją uliczną, co umożliwi kierowcom lepszą orientację. Teraz jest tak, że przy zamkniętych szlabanach tworzą się korki przy skrzyżowaniu. I nie wynika tylko z samego faktu zamkniętego szlabanu. Wielu kierowców nie wie, że ten jest zamknięty, a odpowiednio zasygnalizowanie wcześniej rozwiązałoby kłopoty.

Na potrzeby prac inwestycyjnych do 5 lipca w godzinach nocnych od godz. 22:00 do godz. 06:00 obowiązywać będzie tymczasowa organizacja ruchu – wyznaczono objazdy ulicą Radzymińską oraz Aleją 100-lecia Państwa Polskiego. Nowa organizacja ruchu została uzgodniona z zarządcą drogi i policją. Przypominamy kierowcom o zwracaniu uwagi na oznakowanie i zachowaniu ostrożności. Harmonogram prac został przygotowany we współpracy z Urzędem Miejskim w Białymstoku w taki sposób, aby możliwie zminimalizować czas utrudnień dla kierowców.

Partnerzy portalu:

Pałac Branickich w Białymstoku. Wielka historia perły baroku i serca miasta.
Popiersie z twarzą Bukowskiego, które góruje nad ogrodem Branickich było wyrazem protestu tych, którzy kończyli za Bukowskiego - jego dzieło.

Pałac Branickich w Białymstoku. Wielka historia perły baroku i serca miasta.

Jeśli spojrzymy na historię Polski przez pryzmat Podlasia, otrzymamy zupełnie inny kontekst niż ten, który znamy z perspektywy Krakowa, Sądecczyzny, Lublina czy Mazowsza. Dzieje Polski, spisywane na Wawelu, w Płocku, czy nawet Wiźnie, wyglądają inaczej niż te, które można odkryć, badając regiony dawnej Rusi Kijowskiej, gdzie leży dzisiejsze Podlasie. Ślady tych różnic widoczne są do dziś, zwłaszcza w architekturze. Ale dla tych, którzy zagłębiają się w historię regionu, pojawia się pytanie: dlaczego Pałac Branickich znajduje się w Białymstoku, skoro starszy i ważniejszy był okoliczny Tykocin?

Białystok zawdzięcza swój rozwój Branickim i… carowi

Zacznijmy od tego, że ponad 1000 lat temu, gdy Polska przyjmowała chrzest, architektura była wciąż drewniana. Z biegiem lat, rozwój architektury przybierał różne formy w różnych częściach kraju. Podlasie, będące najpierw częścią Rusi Kijowskiej, a później Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przechodziło przez kolejne fazy przynależności. Pod zaborami było to Imperium Rosyjskie, a w XX wieku – zarówno Niemcy, jak i ZSRR miały swoje wpływy na region. Dziś Białystok, stolica Podlasia, zawdzięcza swój rozwój Branickim, ale też… niestety, decyzji cara, który zadecydował o przebiegu kolei żelaznej z Petersburga do Warszawy właśnie przez dzisiejszą stolicę województwa.

fot. Muzeum Historyczne w Białymstoku

Pałac Branickich w Białymstoku, jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów regionu, jest spadkiem po Rzeczypospolitej Szlacheckiej. Dlaczego jednak powstał właśnie tu, a nie w Tykocinie? Historia zaczyna się od nadania ziem nad rzeką Białą przez króla Kazimierza Jagiellończyka potomstwu rodu żmudzkiego Raczko Tabutowicza. To jego wnuk, Mikołaj Tabutowicz, założył pierwszą osadę, z której wyrósł Białystok. Po śmierci Mikołaja, ziemie przeszły w ręce jego żony, a następnie Piotra Wiesiołowskiego, który rozwijał osadę i wybudował barokowy kościół.

Po śmierci Piotra Wiesiołowskiego, Białystok przeszedł w ręce Krzysztofa Wiesiołowskiego, a później Stefana Czarnieckiego, zasłużonego w wojnach ze Szwedami. Jego córka, Aleksandra Katarzyna Czarniecka, poślubiła Jana Klemensa Branickiego, a ich syn, Stefan Mikołaj Branicki, osiadł w Białymstoku. To właśnie on uzyskał w 1692 roku prawa miejskie dla Białegostoku od króla Jana III Sobieskiego. Rozpoczął także przebudowę zamku na barokową rezydencję.

Mimo trudnych czasów, takich jak III wojna północna czy wojna domowa w 1734 roku, miasto rozwijało się dalej. Tykocin, zniszczony w wyniku konfliktów, stracił na znaczeniu, co uczyniło Białystok głównym ośrodkiem regionu. Gdyby ród Branickich skoncentrował swoje wysiłki na rozwoju Tykocina, Białystok mógłby dziś być małym miasteczkiem. Dzięki jednak decyzjom historycznym i konsekwentnemu rozwojowi, stolica województwa podlaskiego przetrwała zawirowania dziejów i nadal się rozwijała, pomimo zaborów i wojen.

fot. Muzeum Historyczne w Białymstoku

Patron miasta – Jan Klemens II Branicki

Jednakże do największego rozkwitu Białegostoku przyczynił się Jan Klemens II Branicki, prawnuk Stefana Czarnieckiego, uznawany powszechnie za patrona miasta. Zawiadywał on dobrami białostockimi w latach 1709-1771, sprawując ważne urzędy państwowe jako kasztelan krakowski, hetman wielki koronny i pierwszy świecki senator Rzeczypospolitej. Popierany przez króla Francji, starał się o tron polski, lecz przegrał elekcję ze swoim szwagrem, Stanisławem Augustem Poniatowskim. Od początku XVIII wieku Białystok pełnił rolę ośrodka miejskiego, a dzięki staraniom Jana Klemensa II Branickiego, 1 lutego 1749 roku miasto uzyskało przywilej miejski na prawach magdeburskich, nadany przez króla Augusta III Sasa. W herbie miasta, na miejscu jelenia z rozłożystymi rogami, pojawił się biały gryf z koroną, złotymi dziobem i przednimi łapami na czerwonej tarczy, wspinający się o inicjały właściciela miasta – JKB.

Jan Klemens Branicki. Źródło: Wikimedia Commons

Jeszcze Stefan Mikołaj Branicki zlecił w latach 1691-1697 Tylmanowi z Gameren, architektowi pochodzenia holenderskiego, przebudowę zamku obronnego na pałac. Jan Klemens II Branicki nadał jednak ostateczny kształt pałacowi i zespołowi parkowo-ogrodowemu, czyniąc z niego wspaniałą rezydencję magnacką. W realizacji tego zamysłu uczestniczyło wielu architektów, ale za głównego uważa się pułkownika Henryka Klemma. Już w XVIII wieku zespół pałacowy, dzięki okazałości i urokowi, zyskał przydomek „Wersalu Polskiego”. W listach i pamiętnikach z tego okresu pojawiały się też nazwy „Wersal Północy” i „Wersal Podlaski”. Obecnie jest to najbardziej rozpoznawalny symbol miasta, znany po prostu jako Pałac Branickich.

Salon ogrodowy Pałacu Branickich, 1750, fot. Wikimedia Commons

Ważny ośrodek kultury i edukacji

Dwór Branickich stał się ważnym ośrodkiem kultury, przyciągając wybitnych artystów i naukowców, a w teatrze dworskim gościły największe ówczesne gwiazdy operowe. Wspaniałość rezydencji odzwierciedlała niespełnione królewskie ambicje ostatniego z rodu Branickich. W przeszłości ogrody pałacowe rozciągały się daleko za obecny most, sięgając aż do dzisiejszego budynku Książnicy Podlaskiej przy ulicy Skłodowskiej. Na krańcu tego rozległego ogrodu znajdowała się imponująca brama z kolumnami. W ogrodzie mieściła się także Komedialnia – pierwszy na ziemiach polskich teatr, założony 17 lat przed powstaniem Teatru Narodowego w Warszawie!

Białostocki operhaus był piętrowym budynkiem z lożami, wielką sceną oraz wspaniałą kurtyną, namalowaną olejnymi farbami przez Augustyna Mirysa – polskiego malarza urodzonego we Francji. Mirys, służący swoimi talentami na dworach Sapiehów i Krasickich, później pracował dla Branickiego, za co otrzymał szlachectwo. W Komedialni znajdowały się zapisy 19 oper, 41 baletów i 122 dramatów. Teatr miał własną orkiestrę, balet, a na scenie występowały gwiazdy sprowadzane z Rzymu, Wenecji i Wiednia. Życie kulturalne na dworze Branickiego kwitło, a Białystok stał się ważnym ośrodkiem kulturalno-społecznym w Europie.

Branicki stworzył w mieście centrum zarządzania swoimi dobrami. Jeszcze przed powstaniem Szkoły Rycerskiej w Warszawie założył Wojskową Szkołę Budownictwa i Inżynierii, która kształciła oficerów. Umieścił w mieście duży garnizon wojskowy, dzięki czemu rozwinęło się rzemiosło, handel i usługi oraz powstały liczne manufaktury. Po pożarze w 1750 roku miasto zostało przebudowane według nowego planu architektonicznego, opartego na wzorach francuskich i saskich. Hetman wprowadził wówczas obowiązek obmurowywania fasad drewnianych budynków w rynku i przy głównych ulicach, które nakazał obsadzać lipami. Z tego okresu pochodzą takie budynki jak ratusz miejski, klasztor Panien Miłosierdzia połączony ze szpitalem, zbrojownia, probostwo przy kościele parafialnym, przytułek dla ubogich (Kino Ton), kamienica narożna przy rynku, pałacyk gościnny (Urząd Stanu Cywilnego), kaplica św. Rocha, kaplica św. Marii Magdaleny, cerkiew św. Mikołaja i Wielka Synagoga (ul. Suraska). Miasto liczyło wówczas około 3,5 tysiąca mieszkańców, otoczone było parkanem z murowanymi słupami, a dostęp do niego regulowało sześć bram.

 

Izabela Branicka, fot. obrazu Marcello ,Bacciarelli / Wikipedia

Zaangażowana w rozwój miasta była także Izabela Branicka z Poniatowskich, siostra króla Stanisława Augusta, jako trzecia żona Branickiego wniosła wiele życia do Białegostoku, czyniąc go miejscem, gdzie nie tylko rozwijało się szkolnictwo, ale również kwitło życie artystyczno-kulturalne. W jej księgozbiorze znajdowało się ponad 200 dzieł literatury polskiej i zagranicznej, w tym mapy, ryciny, plany architektoniczne, teleskopy, globusy oraz albumy. Nie brakowało też podręczników szkolnych i czasopism. Izabela Branicka została małżonką Hetmana Jana Klemensa Branickiego w wieku 18 lat, w 1748 roku. Dzięki staraniom Izabeli Branickiej, Białystok stał się centrum kulturalnym i edukacyjnym. Jej wsparcie dla lokalnych inicjatyw kulturalnych i edukacyjnych miało trwały wpływ na rozwój miasta. W tym okresie Białystok przyciągał artystów, naukowców i intelektualistów z całej Europy, co uczyniło go ważnym ośrodkiem kultury.

Król na wygnaniu

Za jej życia, w 1789 roku, we Francji wybuchła wielka rewolucja, której jednym ze skutków było obalenie monarchii. Rodzina królewska musiała uciekać, a Ludwik XVI został zgilotynowany. Władzę regencyjną przejął jego ośmioletni syn, Ludwik XVII, który dwa lata później zmarł. Królem został okrzyknięty 40-letni Ludwik XVIII, choć nie mógł on objąć tronu z powodu trwającej rewolucji. Prowadził politykę za granicami Francji, przebywając w Belgii, Niemczech, Francji i Włoszech. W 1798 roku Ludwik XVIII trafił do Białegostoku, gdzie mieszkał w Pałacu Branickich.

O pobycie Ludwika XVIII w Białymstoku wiadomo niewiele. Prawdopodobnie był tu przejazdem. W czasach panowania Branickich gród nad Białą odwiedzało wielu cudzoziemców, którzy w pamiętnikach wyrażali zachwyt nad rezydencją oraz czystością miasta – co było wtedy rzadkością. Nie brakowało też francuskich artystów, stąd Ludwik XVIII nie czuł się tu osamotniony. Ludwik XVIII prawdopodobnie pojawił się w Białymstoku po raz drugi w 1804 roku, gdy opuszczał w atmosferze skandalu Warszawę, gdzie próbowano go otruć. Wtedy wybrał się do Grodna, a trudno przypuszczać, by król ominął tak gościnne miasto jak Białystok. Szczęście do króla-tułacza uśmiechnęło się dopiero w 1814 roku, gdy Napoleon Bonaparte poniósł klęskę w Rosji, tracąc większość swojej armii. Napoleon abdykował, co umożliwiło Ludwikowi XVIII objęcie tronu we Francji zgodnie z zasadą legitymizmu.

Dawny szpital i przytułek

Lekarze, artyści, malarze, ogrodnicy…

Warto też dodać, że Białystok zyskał swoje pierwsze szpitale. Parafialny i żydowski były kamieniem milowym w historii opieki zdrowotnej miasta, zapewniając wsparcie dla potrzebujących. W tym okresie miasto stało się również domem dla zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia. Te specjalnie przeszkolone w opiece nad chorymi siostry odegrały kluczową rolę w rozwoju lokalnej służby zdrowia. To dzięki staraniom Branickich, na dworze pojawili się także wybitni medycy, wśród których prym wiedzie Jakub Feliks de Michelis. Ten znakomity chirurg i położnik założył w Pałacu Branickich Instytut Akuszerii, jeden z nielicznych w ówczesnej Rzeczpospolitej.

Wszystko, co po sobie pozostawił Jan Klemens II Branicki, ktoś musiał wpierw stworzyć. Mowa tu o architektach, ogrodnikach, malarzach, rzeźbiarzach i grafikach. Dziś są zapomniani, ponieważ w tamtych czasach ważne było, kto zafundował dzieło, a nie kto je stworzył. Na szczęście zachowały się archiwa, dzięki którym możemy poznać choćby malarza z Czech – Antoniego Joanna Herlitzkę. Herlitzka spędził większość swojego życia przy Branickim, a jego prace przyczyniły się do wspaniałego wystroju Pałacu w Białymstoku.

Przebywając w Polsce, nazwisko artysty zostało spolszczone na Herliczka. Zajmował się nie tylko tworzeniem obrazów, ale również upiększaniem wnętrz pałacu w Białymstoku oraz rezydencji w Choroszczy. Herliczka jeździł także do Warszawy i innych miejscowości związanych z magnatem. Jego zadaniem było również lakierowanie, więc gdy trzeba było odnowić wygląd karocy, również zajmował się tym Herliczka.

O samym artyście wiemy niewiele, jedynie to, co zachowało się w listach między urzędnikami. Ustalone zostało, że miał pięcioro dzieci i żonę, która po jego śmierci ponownie wyszła za mąż. Herliczka żył około 65-70 lat, a swój fach zaczynał w wieku 20 lat. Po śmierci Branickiego przeniósł się do Siedlec, gdzie związał się z rodem Ogińskich. Przez 40 lat stworzył we wnętrzach pałaców mnóstwo ozdób i malowideł. Herliczka był typowym rzemieślnikiem, specjalizującym się w polichromiach ściennych pałacowych salonów i gabinetów, choć zdarzało mu się również podejmować prace sztalugowe.

W tamtych czasach nie było ważne, kto namalował dzieło, lecz kto je sponsorował. Dlatego nie wiemy dokładnie, które dzieła są autorstwa Herliczki, choć możemy się domyślać, że większość z nich nosi jego ślad. Jego wkład w rozwój artystyczny pałacu jest nieoceniony, choć jego nazwisko nie jest powszechnie znane.

Instytut Panien Szlacheckich

Po śmierci Jana Klemensa II Branickiego w 1771 roku, Białystok na dożywocie otrzymała jego żona Izabella Branicka. Zaraz po tym zaczęły się zabory po rozbiorach Polski. Podlasie trafiło w ręce Prusaków. Branicka zmarła 14 lutego 1808 roku, a w 1809 roku, czyli 14 lat po rozbiorze, dobra białostockie zostały odkupione przez cara Aleksandra I. Początkowo planował on zbudować sobie letnią rezydencję w Białymstoku. W 1826 roku przystąpiono do remontu Pałacu Branickich, aby dostosować go do potrzeb cara i odseparować od czasów polskiej szlachty. W 1833 roku plany te zostały porzucone, a w 1836 roku rozpoczęto likwidację siedziby carskiej w Białymstoku.

W 1837 roku car Mikołaj I przekazał zarząd nad rezydencją generał-gubernatorowi wileńskiemu, polecając mu organizację w niej Instytutu Panien Szlacheckich (Panien Dobrze Urodzonych), jako jednej z placówek powołanych w guberniach Białoruskiego Okręgu Szkolnego. Tego roku opracowano regulamin placówki oraz ustalono podstawy materialne jej funkcjonowania. W 1839 roku część założenia pałacowo-ogrodowego oddano na rzecz miasta Białystok.

Główne działania zmierzające do uruchomienia Instytutu obejmowały prace budowlane wewnątrz pałacu według projektu S. Smolikowskiego. Adaptacja rezydencji na Instytut trwała do 1841 roku, kiedy to, 1 listopada, nastąpiło jego oficjalne otwarcie. Początkowo zarząd placówki spoczywał w rękach rady, na czele której stał generał-gubernator. Po likwidacji obwodu białostockiego w 1843 roku oraz z powodu trudności w pracach rady, w 1855 roku Instytut został usamodzielniony. Na czele nowej rady stanęła przełożona oraz powiatowy marszałek szlachty, a w skład wchodzili dyrektorzy do spraw nauczania i gospodarczych.

 

Pałac Branickich podczas zaboru rosyjskiego. Wszelkie zdobienia kojarzące się z polską kulturą usunięto.

Instytut Panien Szlacheckich przewidywał miejsce dla 100 uczennic, z których 30 miało być kształconych na koszt państwa. Kandydatki korzystające z bezpłatnej nauki musiały mieć 10,5 lub 12,5 roku, natomiast dziewczęta uczące się na koszt rodziców musiały być o rok starsze. W instytucie obowiązywał podział na trzy klasy z dwuletnim kursem nauczania, obejmującym religię, języki (rosyjski, francuski, niemiecki i polski), historię, geografię, matematykę, przyrodę, rysunek, kaligrafię, taniec, śpiew oraz robótki ręczne.

Instytut był placówką rosyjską, jednak początkowo obecne były w nim polskie akcenty, takie jak nauka języka polskiego i polscy nauczyciele. Po powstaniu styczniowym w 1863 roku, te elementy zostały całkowicie usunięte. Kadrę wymieniono na nauczycieli sprowadzonych z Moskwy i Petersburga. Wśród nich wyróżniał się pedagog Mikołaj Artiuchow, który, jako zwolennik nowoczesnych metod kształcenia, zaczął reformować strukturę szkoły, jednak jego prace przerwała śmierć.

Do 1896 roku struktura i sposób funkcjonowania placówki pozostawały niezmienione. W 1896 roku obok pałacu wzniesiono kompleks zabudowań mieszczących sale wykładowe oraz rekreacyjne, do których przeniesiono edukację. W pałacu pozostały głównie mieszkania przełożonej i nauczycieli, internat oraz biblioteka. W tym samym roku szkołę przekształcono w Białostocki Instytut Cara Mikołaja I, co podkreślono zamontowanym na elewacji frontowej napisem, zainstalowanym po wizycie cara Mikołaja II w Białymstoku w 1897 roku.

Modernizacja przeprowadzona na przełomie XIX i XX wieku pozwoliła instytutowi znacznie poprawić poziom kształcenia, czyniąc go jedną z lepszych szkół żeńskich w Rosji. Po 1905 roku edukację ponownie poszerzono o język polski i nauczanie religii. Ze szkołą związanych było wielu białostockich działaczy społecznych i kulturalnych. Instytut Mikołaja I działał do 1915 roku, gdy został ewakuowany wraz z kadrą i uczennicami do Petersburga, gdzie funkcjonował do rewolucji bolszewickiej, po czym na początku 1918 roku uległ likwidacji.

Pałac Pracy

Sierpień 1920, BiałystokWojna polsko-bolszewicka. Członkowie Polskiego Komitetu Rewolucyjnego – komunistycznego rządu przygotowanego w Moskwie dla wprowadzenia bolszewickiego ładu w Polsce; na zdjęciu: Wisner, Dolecki, Glicki, Skworcow, Feliks Dzierżyński, Julian Marchlewski, Feliks Kon, Szipow, Buchman, Szymański, Rudnicki.Fot. NN, zbiory Ośrodka KARTA[wojna 1920, władza, komunizm, bolszewicy, Polski Komitet Rewolucyjny, polityka, rząd]
29 lipca 1920 roku wojska bolszewickie zajęły Białystok, ustanawiając w mieście Białostocki Komitet Wojskowo-Rewolucyjny. Wydarzenie to miało miejsce w kontekście dramatycznych działań wojennych, gdy polskie oddziały cofały się w kierunku Warszawy, a Armia Czerwona parła na zachód. Od 5 lipca 1920 roku polskie siły cofały się, a wódz naczelny Józef Piłsudski planował zatrzymać bolszewickie natarcie na linii rzek Bug i Narew. W tym kontekście znaczącą rolę miały odegrać twierdza w Osowcu i miasto Białystok. Skoncentrowane w Białymstoku siły polskie miały osłaniać kierunek Grodno – Warszawa, a z okolic Brześcia miało nastąpić decydujące przeciwnatarcie polskich sił. Niestety, miasto nie było przygotowane do obrony przed wojskami nacierającymi od wschodu.

Polski garnizon w Białymstoku, utworzony po 19 lutym 1919 roku, zorganizował grupę pod dowództwem płk. Stanisława Dziewulskiego, który wyruszył na front wschodni. Natomiast batalion Białostockiego Pułku Strzelców zajął kwatery w koszarach przy ul. Romualda Traugutta, skąd wydzielano patrole do pełnienia całodobowej służby. Plany Piłsudskiego upadły po zdobyciu Brześcia i Osowca przez kawalerię bolszewicką, co zmusiło polskie oddziały do odwrotu.

28 lipca 1920 roku polskie siły opuściły Białystok, a policja białostocka pod dowództwem Stanisława Chluskiego osłaniała ich odwrót. 29 lipca wojska bolszewickie zajęły miasto, a Białostocki Komitet Wojskowo-Rewolucyjny rozpoczął swoją działalność. Na jego czele stanął nauczyciel-dziennikarz J. Oszerowicz, a sekretarzem został J. Kowalski. Władze wprowadziły rosyjski i jidysz jako języki urzędowe, powierzały stanowiska administracyjne osobom znającym te języki, upaństwowiły banki i kasy pożyczkowo-oszczędnościowe, oraz oparły aprowizację miasta na przymusowych dostawach.

23 lipca 1920 roku Lenin zdecydował, że po zajęciu Polski władzę przejmie Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski (TKRP), na czele którego stanął Julian Marchlewski. 30 lipca 1920 roku w Białymstoku zajęto Pałac Branickich nazywając go Pałacem Pracy, a następnie ogłoszono Manifest do polskiego ludu roboczego miast i wsi, zapowiadający utworzenie Polskiej Republiki Rad, nacjonalizację ziemi, oddzielenie Kościoła od państwa oraz wzywający do przepędzenia kapitalistów i obszarników.

Marchlewski dotarł do Białegostoku nocą z 1 na 2 sierpnia, a następnego dnia przybyli Feliks Dzierżyński i Feliks Kon, a Edward Próchniak dopiero 5 sierpnia. Nowi dygnitarze otrzymali ponad 2 miliardy rubli na działalność. Jedną z pierwszych decyzji było odwołanie Szypowa i mianowanie Mieczysława Łoganowskiego na jego miejsce. Mimo wprowadzenia polskiego jako języka administracji, społeczeństwo było niechętnie nastawione do nowych władz. Na ulicach wymyślano komunistom, bojkotowano zarządzenia, a chłopi nie wierzyli w obietnice dotyczące nietykalności ziemi chłopskiej. Bolszewicy zamordowali 15 obywateli polskich, w tym wywiadowcę Karola Berenta, właściciela majątku Mieczysława Falkowskiego oraz księdza Ryszarda Knobelsdorfa. W sierpniu, na skutek zbliżania się wojsk polskich, członkowie TKRP uciekli na wschód.

Znowu w ruskie ręce

1 września 1939 roku Polska została zaatakowana przez Niemcy. 17 września nasz kraj otrzymał cios od drugiego sąsiada – Związku Radzieckiego. O trzeciej nad ranem oddziały Armii Czerwonej przekroczyły polską granicę, kierując się na Wilno, Grodno, Nowogródek i Kobryń. Zaskoczeni polscy żołnierze pełniący wartę na pograniczach (wówczas ochroną granic zajmowało się wojsko) szybko ulegli wrogowi. Sytuację pogorszył naczelny wódz Polski, który zalecił unikanie konfrontacji z Sowietami. Po kilku dniach niemiecka armia stała na linii Knyszyn – Białystok – Narew – Hajnówka – Brześć Litewski, podczas gdy po drugiej stronie Białostocczyzny znajdowała się armia rosyjska, która wyparła polskich żołnierzy z Białegostoku w nocy z 21 na 22 września 1939 roku.

Kilka dni wcześniej uzgodniono, że Niemcy ewakuują się z Białegostoku, a miasto zostanie przekazane Rosjanom. Przebieg ewakuacji 20 września 1939 roku w Białymstoku, w Pałacu Branickich, omawiali lokalni dowódcy Armii Czerwonej i Wehrmachtu. Spotkanie zakończyło się uroczystym obiadem na cześć komisji sowieckiej wydanym w Hotelu Ritz. Ostatni akt przekazania miasta w ręce sowieckie odbył się na dziedzińcu Pałacu Branickich. Jego przebieg tak opisywał M. Czajkowski, naoczny świadek tamtych wydarzeń:

Kompanie honorowe obu obcych wojsk dzielił (a może lepiej byłoby powiedzieć, łączył) wysoki maszt, na którym powiewała czerwona flaga z czarnym, o złamanych ramionach, krzyżem na białym polu. Orkiestra grała 'Deutschland, Deutschland über Alles’. Obie kompanie sprezentowały broń, a flaga ze swastyką zaczęła się opuszczać. Do masztu podszedł oficer sowiecki i założył inną, czerwoną flagę z sierpem i młotem. Obie sojusznicze kompanie prezentowały broń, grano hymn Związku Sowieckiego. Kiedy zawisła flaga na szczycie masztu, podeszli do siebie oficerowie obu wojsk. Odsalutowali wyciągniętymi szablami, schowali je do pochew i podali sobie przyjaźnie ręce. Wreszcie poklepali się poufale. Za chwilę padły komendy z obu stron, kompanie raz jeszcze sprezentowały broń. Po chwili odmaszerowali w swoich kierunkach, a czarne limuzyny zaczęły opuszczać dziedziniec. Za nimi w równych odstępach poruszały się motocykle z żołnierzami Wehrmachtu.

Era Stanisława Bukowskiego

Stanisław Bukowski urodził się w Rypinie (na Kujawach) w 1904 roku. Tuż przed II Wojną Światową, jako student architektury w Warszawie w 1933 roku otrzymał jako jeden z pierwszych stypendium Wydziału Architektury na roczną podróż zagraniczną. Gdy wrócił został pracownikiem naukowym na wydziale oraz pracował w biurze prof. Przybylskiego. Nie trwało to jednak zbyt długo, bo wkrótce przeniósł się do Wilna (będącego w Polsce). Tam przebywał do 1945 roku czyli do zakończenia II Wojny Światowej. W Wilnie poznał także swoją przyszłą żonę Placydę.

Po II wojnie światowej Stanisław Bukowski przyjechał do Białegostoku z żoną. Został jednym z trzech architektów, którym powierzono zadanie odbudowy miasta, zniszczonego niemal całkowicie przez Niemców. Przez kolejne 30 lat Bukowski poświęcał się rekonstrukcji zabytków oraz projektowaniu budynków użyteczności publicznej, kościołów i ich wnętrz. Jednocześnie uczył w Liceum, a później w Technikum Budowlanym w Białymstoku.

Najważniejszym dziełem Bukowskiego była odbudowa Pałacu Branickich. W 1947 roku sporządził projekt, mający na celu przywrócenie pałacowi wyglądu z połowy XVIII wieku, zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Bukowski marzył, aby odrodzony pałac pełnił rolę muzeum, oddając hołd jego barokowej świetności. Jednak w 1949 roku władze zdecydowały, że budynek zostanie przekazany na użytek Akademii Lekarskiej. Bukowski zaprotestował przeciwko tej decyzji, co spowodowało jego odsunięcie od kierowania własnym projektem. Nagrody i podziękowania za odbudowę otrzymał ktoś inny, co było dla Bukowskiego bolesnym rozczarowaniem.

Dziś to piękny Pałac, ogród, uczelnia i muzea

Dzisiaj Pałac Branickich to prawdziwa perła Białegostoku. Zarówno sam budynek, jak i otaczający go ogród, zachwycają wszystkich odwiedzających. Warto jednak dodać, że to nie wszystko, co to miejsce ma do zaoferowania. Budynek Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku skrywa również dwa muzea, które są niezwykle klimatyczne i interesujące. Pierwsze z nich to Muzeum Historii Medycyny i Farmacji. W zabytkowych wnętrzach dawnego Pałacu Branickich można odkryć tajniki medycyny oraz proces kształtowania się tradycji leczniczych na przestrzeni stuleci. Muzeum oferuje możliwość zanurzenia się w atmosferze apteki z przełomu XIX i XX wieku oraz obejrzenia ekspozycji poświęconej dawnemu aptekarstwu z terenu Podlasia.

Jedna z ekspozycji nosi tytuł „Kamienie milowe białostockiego szpitalnictwa” i zajmuje pomieszczenia na parterze prawej oficyny pałacowej. W XVIII i na początku XIX wieku lewa część tej oficyny służyła celom mieszkalnym, kwaterowano tu gości przybyłych do Branickich oraz oficjalistów. Po śmierci Jana Klemensa Branickiego w 1771 roku, w miesiącach zimowych, pomieszczenia te zamieszkiwała jego wdowa, Izabela z Poniatowskich Branicka. Prawa, niższa część oficyny posiada cechy architektoniczne świadczące o dłuższej historii. W XVIII wieku parter tej części służył jako stajnia, a do dziś zachowały się oryginalne kamienne żłoby końskie z tego okresu. Drugie muzeum znajduje się w piwnicach pałacu, które zostały specjalnie wyremontowane. Pomieszczenie to nie przypomina tradycyjnego muzeum, ponieważ historia pokazana jest w sposób nowoczesny, z zastosowaniem współczesnych technologii multimedialnych.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Niemcy podpalili synagogę z 800 osobami w środku. Bohaterski Polak uratował 29 z nich.

27 czerwca 1941 r. to data, która na stałe wpisała się do historii Białegostoku. Była dniem, w którym okupujący Polskę – Niemcy urządzili coś niewyobrażalnego. W okrutny sposób, masowo zabili ludzi tylko dlatego, że byli Żydami. Spędzili około 800 osób do wielkiej synagogi stojącej przy ul. Bożniczej (dziś zaplecze Suraskiej), a następnie podpalili budynek. Bohaterska postawa Józefa Bartoszki spowodowała, że przeżyło 29 osób. Dozorca wykorzystując nieuwagę Niemców otworzył boczne drzwi płonącego budynku. W ostatniej chwili wydostali się ludzie stłoczeni w przedsionku. W tym czasie okupanci strzelali do Żydów, którzy uciekali z drewnianych domów, które chwilę później również zajęły się ogniem.

„…gdy weszli Niemcy poszukując mężczyzn – uciekłem do drugiego pokoju, a gdy schowałem się, szwagra Arona Zelmanowicza zabrali. Siostra pobiegła za mężem. Wprowadzili ich do Synagogi na rogu ul. Suraskiej – Szkolnej. Widzieliśmy to ze strychu domu, w którym ukrywaliśmy się. Było ze mną dużo osób. (…) Gdy synagogę zapełniono ludźmi – widziałem jak Niemcy pozamykali wyjścia i kordonem otoczyli budynek i podpalili go…” – to fragment wspomnień świadka wydarzeń. Fragment pochodzi z Kuriera Porannego.

Łącznie tego dnia w Białymstoku Niemcy zabili ponad 2000 osób. Niemcy spalili synagogę, dzielnicę Schulhof, a także wiele budynków z Rynku Kościuszki, Suraskiej, Rynku Siennego, a także to co napotkali na Legionowej i Akademickiej. W kolejnych dniach Niemcy dalej masowo mordowali Żydów. Co raz Niemcy przeprowadzali akcję rozstrzeliwania Żydów. Z ich rąk zginęło 3 lipca – 200 osób, 12 lipca – 5000 osób, 13 lipca – 300 osób. Zabijali żołnierze policyjnego batalionu nr 309, dowodzonego przez mjr. Ernsta Wiesa oraz 316 i 322 batalionu pod dowództwem gen. Ericha von dem Bach-Zelewskiego. Do 12 lipca zamordowano łącznie prawie 8000 osób. 2 tygodnie później,

Getto w Białymstoku

26 lipca utworzono w mieście getto. Zabito prawie 20 proc. wszystkich Żydów z miasta. Z rozkazu niemieckiego okupanta, Żydzi musieli nosić Gwiazdy Dawida na odzieży od 1 września 1941 roku. „Czarny zarys sześcioramiennej gwiazdy wielkości dłoni na żółtym tle z napisem Jude naszywać w sposób widoczny i nosić na piersi po lewej stronie ubrania”. Zarządzenie to w myśl ustaw norymberskich obowiązywało wszystkich obywateli żydowskich od szóstego roku życia. Żydom nie wolno było pokazywać się publicznie bez gwiazdy. Każdy, kto usiłował schować ją pod szalem lub torbą czy teczką musiał liczyć się z ostrymi karami gestapo, które pilnie nad tym czuwało.

Polacy dostarczali żywność dla Żydów z Getta, bo Niemcy organizując getta na całym Podlasiu – przyznali głodowe racje żywnościowe. Najtrudniej z jedzeniem było w Białymstoku. Jednak istotną rolę spełnili Bolesław, Henryk i Józef Sokołowscy oraz Witold Maksymowicz. Kupowali oni żywność w okolicznych wsiach i przywozili ją do swoich domów na Białostoczku, a następnie wywożący nieczystości z Getta – Żydzi – przy okazji pakowali przekazaną żywność do ukrytego, podwójnego dna beczkowozu.

Polaków dostarczających różnymi sposobami żywność do Getta było dużo więcej. Najczęściej odbywało się to przy pomocy nielegalnego handlu. Warto tutaj wspomnieć, że nawet udało się spowadzić Żydom do Getta bydło – przekupując niemieckiego żołnierza. Punkt przerzutowy znajdował się przy ul. Smolnej (okolice Jurowieckiej). Warto wspomnieć, że niektórych Polaków spotkała kara śmierci za dostarczanie żywności. Niemcy za to zabili chłopca na terenie parkanu od strony ul. Sienkiewicza. Zginęła też kobieta, która próbowała sforsować ogrodzenie od strony Rynku Kościuszki. Zabity został również mężczyzna, który przedostał się na targowisko gettowe mieszczące się przy ul. Częstochowskiej.

Można również mnożyć przykłady heroicznych czynów Polaków na podlaskich wsiach. Tam niekiedy wieloosobowa rodzina była narażona na śmierć, lecz ukrywała Żydów. Polacy tworzyli specjalne zabudowania, ukryte pokoje, a nawet transportowano Żydów łodzią przez Biebrzę, tak by ci czekali na lepsze czasy ukryci w bagnistych lasach, gdzie Niemcy dotrzeć nie mogli!

Przekazanie miasta

1941 rok był ostatnim, gdy wielokulturowa, wielowyznaniowa i wielonarodowa Rzeczpospolita, choć pod okupacją, cały czas istniała. Tragiczny los naszego kraju został przypieczętowany przez Niemców, którzy w tymże roku rozpoczęli “ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” wiążące się z fizyczną likwidacją Żydów. Niemcy okupowali tereny od ZSRR – z Ukrainą, Litwą, Białorusią po Polskę. W zbrodniczej, aktywnej współpracy na swoich terytoriach brały udział takie kraje jak Słowacja, Francja i Norwegia. Częściowo współpracowały też Rumunia, Bułgaria i Węgry. Warto podkreślić, że kategorycznie odmówiły współpracy w tej kwestii Włochy i Dania. Bezpieczną przystanią dla Żydów były także Finlandia i Albania.

Białystok w 1939 roku po kilkunastu dniach od napaści Niemiec na Polskę był pod okupacją tego kraju. Następnie, gdy ZSRR napadła na Polskę 17 września z drugiej strony, to oba kraje dogadały się i w Pałacu Branickich uroczyście Niemcy przekazały okupację Białegostoku na rzecz ZSRR. Warto dodać, że znajdował się tu ważny węzeł kolejowy, co miało wpływ na transport, który jest niezwykle ważny podczas wojny. I chociaż zabór terenów państwa nie jest niczym pozytywnym, to Żydzi mieli względny spokój, gdyż ZSRR jako związek wielu narodów nie prześladowało Żydów.

Niemcy po demokratycznym wybraniu Hitlera do władzy, miały rasizm i antysemityzm w programie. A podkreślamy to nie dlatego, by uhybiać demokracji, lecz po to, by pokazać jasno, że piekło w Europie wywołali nie mityczni “Naziści” tylko Niemcy, którzy demokratycznie wybrali Hitlera do władzy i popierali jego politykę. Ponowne wejście Niemców w 1941 roku do Białegostoku, było początkiem tragedii Żydów, których było w Białymstoku większość.

Powstanie i likwidacja getta

16 sierpnia 1943 roku kamienica (już przy ul. Jurowieckiej) była świadkiem likwidacji getta. Noc przed akcją Niemców księżyc pięknie świecił nad miastem. Nad ranem Niemcy rozwiesili na terenie getta plakaty, w których poinformowali o wywózce całej ludności getta do pracy na Lubelszczyźnie. Teren getta był otoczony przez wojsko. Przy płocie getta na ul. Smolnej, tuż obok Jurowieckiej Żydzi zorganizowali punkt samoobrony. Ponad 100 młodych osób z karabinami, rewolwerami a nawet jednym karabinem maszynowym. Do tego mieli granaty-samoróbki, siekiery, młoty, noże i „coctaile Mołotowa”. Plan był tak, by podpalić płot getta, a następnie próbować uciec. Gdy parkan spłonął Żydzi ujrzeli niemiecki czołg i żandarmerię. Nikt nie zdołał uciec. Kilka godzin później mały chłopak nieoczekiwanie rzucił w twarz niemieckiego oficera żarówkę z kwasem solnym, co go raniło i oślepiło. Przy sąsiadującej z Jurowiecką ulicą Ciepłą zaczęła się prawdziwa rzeź. Niemcy strzelali do tłumów czekających na wywózkę przy bramie. Chłopiec, który rzucił żarówką od razu został zabity. Niemcy strzelali z kilku stron. Żydowscy bojownicy próbowali walczyć, ale nie mieli szans. Aczkolwiek w walkach podczas likwidacji getta 100 Niemców straciło życie, wielu też było rannych.

Niemcy zamordowali w getcie około 800 osób. Kolejne 30 tys. wywieziono do niemieckiego obozu zagłady w Treblince oraz Auschwitz-Birkenau. W Białymstoku Niemcy zgotowali w ciągu 2 lat okupacji prawdziwe piekło. Po wojnie w Białymstoku żyło około kilkuset żydów. Przed okupacją Niemiecką około 50 000.

Partnerzy portalu:

Zaczynamy wakacje! Oto idealny czas na relaks i przygodę.
Białowieski Park Narodowy

Zaczynamy wakacje! Oto idealny czas na relaks i przygodę.

Czy marzyliście kiedyś o ucieczce od zgiełku miasta i zanurzeniu się w spokoju natury? Podlaskie to idealne miejsce na wakacyjny wypad, który pozwoli Wam na relaks i przygodę w jednym. Oto nasz plan na perfekcyjny wyjazd w naszym malowniczym regionie.

Rozpocznij swój weekend od zwiedzania stolicy województwa, Białegostoku. Spacer po Plantach, a następnie wizyta w Pałacu Branickich – znanego jako „Wersal Podlaski” to doskonały wstęp. Ten barokowy zespół pałacowo-parkowy zachwyca swoją architekturą i pięknymi ogrodami. Po wszystkim koniecznie przejdź od ul. Kilińskiego przez Rynek Kościuszki i Lipową aż do Kościoła Św. Rocha. To wyjątkowa świątynia. Dodatkowo jest tam możliwość wejścia na taras widokowy.

Kolejny krok to szybka prosta do centrum przesiadkowego przy dworcu kolejowym. Tam czeka linia 500, którą dojedziecie do Supraśla. Tam na Was czeka Muzeum Ikon, gdzie możesz podziwiać wyjątkowe ikony prawosławne i zgłębić tajemnice tego niezwykłego miejsca. Po wizycie w muzeum, wybierz się na spacer po urokliwym miasteczku i zatrzymaj się w jednej z lokalnych restauracji na obiad z tradycyjnymi podlaskimi potrawami. Koniecznie przejdźcie całe bulwary i też leśną ścieżkę Puszczy Knyszyńskiej.

Kolejny dzień rozpocznijcie od wizyty w Biebrzańskim Parku Narodowym – jednym z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Spacer po jednym z licznych szlaków turystycznych, obserwacja ptaków i dzikiej przyrody to doskonały sposób na relaks i odprężenie. Sfinalizujcie swój pobyt w Rajgrodzie. Już sama nazwa wiele wskazuje o tym miejscu. Będzie tam cudownie!

Po przygodach na łonie natury, udajcie się do historycznego Tykocina. Zamek oraz Wielka Synagoga to miejsca, które przeniosą Cię w czasie. Nie zapomnij odwiedzić lokalnych knajpek, aby spróbować regionalnych specjałów. Po wszystkim warto też przejść się ścieżką spacerową wzdłuż rzeki Narew. Podczas swojego wypadu nie możecie pominąć Narwiańskiego Parku Narodowego. Śliwno i Waniewo to doskonałe miejsca do spacerów po kładkach rozciągających się nad rozlewiskami Narwi, gdzie możesz podziwiać unikalne krajobrazy i bogatą faunę. Kurowo i Kruszewo to idealny dodatek, gdzie podziwiać będziecie dzikość natury. Może nawet pokusicie się o płynięcie pychówką?

Podlasie to także majestatyczna Puszcza Białowieska. W Białowieży odwiedźcie Białowieski Park Narodowy, rezerwat pokazowy żubrów, Szlak dębów królewskich. Następnie udajcie się do Hajnówki, skąd możecie wyruszyć w podróż kolejką wąskotorową do miejscowości Topiło. Ta malownicza trasa przez serce puszczy to idealny sposób na bliskie spotkanie z dziką przyrodą.

Zakończcie swój wypad wakacyjny w Augustowie, mieście położonym nad malowniczymi jeziorami i rzekami połączonymi Kanałem Augustowskim. Wybierzcie się na rejs statkiem po kanale do Studzienicznej, aby podziwiać piękne krajobrazy i zabytkowe śluzy. Spacer po Augustowie, plażowanie i degustacja lodów i innych specjałów to doskonały relaks. Po wszystkim koniecznie wybierzcie się jeszcze kajaki. Wyprawa Rospudą dostarczy Wam wiele wrażeń.

Partnerzy portalu:

Zamiast kościoła powstaną bloki? Konkurencja dla dewelopera.

Zamiast kościoła powstaną bloki? Konkurencja dla dewelopera.

Jeżdżąc po Białymstoku przyzwyczailiśmy się do krajobrazu wszędobylskich dźwigów, które stoją przy budowie nowych bloków. Co ciekawe od tych nowych „apartamentowców” nie przybywa nowych mieszkańców. Bilans miasta jest na minus. Z danych wynika jasno, że większość osób woli mieszkać na obrzeżach – zaludniając gminy Supraśl czy Wasilków. Problemem może być to, że obecne ceny mieszkań są bardzo mocno wywindowane, więc zamiast młodych rodzin nabywcami stają się tak zwani „rentierzy”, którzy wynajmują swoje lokale krótkoterminowo (konkurując z hotelami) i długoterminowo. Młode rodziny wolą gminy Supraśl i Wasilków, bo jak już mają płacić horrendalne pieniądze, to wolą dom lub szeregówkę. Ponadto w Białymstoku nie ma nawet szans na niższe ceny, bo deweloperzy mają u nas niemalże monopol. Jest trzech dużych graczy, którzy budują całe nowe osiedla w mieście.

Jest też ten „czwarty”, który przez politykę miasta został wypchnięty z „gry”. To KTBS – miejska spółka, która buduje bloki czynszowe dla tych, których nie stać na kupno własnego „M”. Niemalże całe osiedle Bacieczki zostało zbudowane przez tą spółkę. Są też bloki na Węglowej i Zielonych Wzgórzach. Gdyby miasto nie sprzedawało wspomnianym deweloperom ziemi, tylko przekazywało pod budowę dla TBS, to ceny nieruchomości w Białymstoku kształtowałyby się zdecydowanie inaczej. Dlaczego więc tak się dzieje, że urząd zamiast własnej spółki wspiera prywatnych biznesmenów?

I w połowie 2024 roku dochodzimy do takiej sytuacji, że przy cenach ponad 10 000 zł za metr kwadratowy mieszkania ktoś poszedł po rozum do głowy i usłyszał wołanie Andrzeja Sądela, wiceprezesa KTBS, który w styczniu 2023 roku (czyli półtorej roku temu) sygnalizował, że spółka nie może budować, bo nie ma gdzie. I tak radni będą po tak długim czasie decydować – czy KTBS dostanie nowy kawałek do zabudowy przy ul. Marczukowskiej, gdzie dawniej miał powstać kościół. Sprawa wydaje się być przesądzona. Pozostaje jednak pytanie – dlaczego tak późno KTBS dostaje ziemie i dlaczego tak mało?

Partnerzy portalu:

Czy wiesz co to jest Kurban Bajram? To świętują między innymi polscy Tatarzy.

Czy wiesz co to jest Kurban Bajram? To świętują między innymi polscy Tatarzy.

Jedno z najważniejszych świąt dla wyznawców Islamu – Kurban Bajram rozpoczęło się w niedzielę 16 czerwca. To Święto Ofiarowania, które polega na złożeniu ofiary zwierzęcia na pamiątkę ofiary Ibrahima (Abrahama), który chciał poświęcić Bogu swego syna. Polscy Tatarzy podobnie jak i Muzułmanie na świecie przez cztery dni spotykają się w gronie rodziny i przyjaciół. W Polsce największe kontrowersje wzbudzał fakt wspomnianej ofiary. Publiczny pokaz przed meczetem dla wielu osób z innych kultur i religii był zbyt drastyczny, przez co pojawiły się protesty. Dlatego też ubój rytualny od kilku lat nie odbywa się przy świątyni.

Polscy muzułmanie to potomkowie Tatarów, którzy osiedlili się w Rzeczypospolitej Polskiej pod koniec XIV wieku. Ich przodkami byli emigranci lub uciekinierzy z terenów ówczesnej Złotej Ordy oraz z Krymu. Tatarzy w Polsce zatracili znajomość swojego ojczystego języka, pozostali natomiast wierni religii muzułmańskiej. W 2011 r. podczas Narodowego spisu powszechnego ludności i mieszkań, przynależność do do tej grupy etnicznej zadeklarowało 1828 obywateli polskich.

Podlaskie to największe skupisko tej grupy. Żyje tu ponad 500 osób. Mają swoje ośrodki kulturalne i religijne w Sokółce, Suchowoli, Kruszynianach, Bohonikach i Białymstoku. Oprócz odwiedzenia tych miejsc, bliżej można poznać życie polskich muzułmanów podczas Dni Kultury Tatarskiej czy Festiwalu Kultury Tatarskiej.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czy Podlasie jest mistyczne? Oto połączenie, które wywołuje ducha puszczy.

Mistyczny – to słowo budzi w nas odczucia związane z tajemniczością, duchowością, zjawiskami nieuchwytnymi dla racjonalnego rozumu. To, co mistyczne, kryje w sobie coś więcej niż to, co widoczne gołym okiem, zaprasza do odkrywania nieznanego, zanurzenia się w głębię natury i historii. Podlasie, nasz ukochany region z pewnością można nazwać mistycznym. To miejsce, gdzie przeszłość splata się z teraźniejszością, a człowiek żyje w harmonii z naturą.

Podlasie leży na styku różnych kultur i religii, co nadaje mu wyjątkowy charakter. To tutaj spotykają się wpływy wschodnie i zachodnie, co widoczne jest zarówno w architekturze, jak i w duchowości mieszkańców. Drewniane domy, malownicze cerkwie, synagogi i meczety współistnieją z katolickimi kościołami, tworząc mozaikę, która zachwyca każdego, kto tu przybywa.

Centralnym punktem tego mistycznego krajobrazu jest Puszcza Białowieska, jeden z ostatnich i największych pierwotnych lasów nizinnych w Europie. Ten prastary las, wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, jest domem dla niezliczonych gatunków roślin i zwierząt, w tym majestatycznego żubra. Spacerując po Białowieskim Parku Narodowym, można poczuć, jak czas zwalnia, a duch puszczy otacza nas swoją opieką. Szum drzew, śpiew ptaków i zapach wilgotnej ziemi przenoszą nas w inny wymiar, gdzie człowiek staje się częścią większej całości.

Nieco na północ od Puszczy Białowieskiej leży Puszcza Knyszyńska, równie bogata w faunę i florę, a także w legendy i opowieści historyczne przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wędrując po jej ścieżkach, można natknąć się na stary, drewniany młyn czy opuszczone osady, które przypominają o minionych czasach i ludziach, którzy tu żyli. Puszcza Knyszyńska jest jak żywy skansen, gdzie natura i historia współistnieją w harmonii.

Podlasie to także Puszcza Augustowska, rozciągająca się na północnych krańcach regionu. Ta rozległa, zielona przestrzeń jest prawdziwym rajem dla miłośników przyrody. Liczne jeziora, rzeki i kanały tworzą unikalny ekosystem, w którym można spotkać rzadkie gatunki ptaków i zwierząt. W Puszczy Augustowskiej czas płynie inaczej, a każdy zakręt ścieżki może przynieść niespodziankę w postaci ukrytego jeziorka czy dzikiego zwierzęcia.

Ale warto wiedzieć, że Podlasie to nie tylko lasy. To także sieć parków narodowych, takich jak Narwiański i Biebrzański Park Narodowy. Narwiański Park Narodowy, znany jako „polska Amazonia”, to kraina meandrujących rozlewisk rzeki Narew, które tworzą labirynt wodny. Jest to raj dla ornitologów, którzy przybywają tu, by obserwować ptaki w ich naturalnym środowisku. Biebrzański Park Narodowy, największy park narodowy w Polsce, to kraina bagien i torfowisk, gdzie życie toczy się według odwiecznych rytmów natury.

Wszystkie te elementy – puszcze, parki narodowe, różnorodność religijna i kulturowa – tworzą obraz Podlasia jako miejsca mistycznego. Drewniana architektura, która przetrwała wieki, wciąż tętni życiem. Wędrując po podlaskich wsiach, można zobaczyć tradycyjne, malowane domy, które zdają się opowiadać historie swoich mieszkańców. Każdy dom, każda cerkiew, każdy meczet i synagoga ma swoje miejsce w tej mozaice kultur i religii, tworząc niepowtarzalny klimat regionu.

Podlasie to także ludzie – gościnni, otwarci, żyjący w zgodzie z naturą i tradycją. To miejsce, gdzie można zatrzymać się na chwilę, odpocząć od zgiełku wielkiego miasta i zanurzyć się w spokój i harmonię. Mistyczne Podlasie to nie tylko miejsce na mapie, to stan umysłu, który pozwala odkryć piękno w prostocie i odnaleźć spokój w otoczeniu natury.

Podróż na Podlasie to podróż w czasie i przestrzeni, która pozostawia niezatarte wrażenia i pragnienie powrotu. Każdy, kto choć raz odwiedzi ten region, będzie chciał tu wrócić, by ponownie poczuć magię i mistykę, która wypełnia każde drzewo, każdy kamień i każdy zakątek tej ziemi. Mistyczne Podlasie to miejsce, które zaprasza do odkrywania i doświadczania, gdzie duch puszczy otacza nas swoją opieką i przypomina o harmonii i pięknie świata.

Partnerzy portalu: