Featured Video Play Icon

Ksiądz, Batiuszka oraz Imam we wspólnej akcji. Ten wspaniały film powstał na Podlasiu!

Kto by pomyślał, że obraz ze świętym może dosłownie uratować życie. Zwykle w religiach wierni modlą się do obrazu. Tym razem ksiądz proboszcz Marcin Kuczyński z kościoła katolickiego, ksiądz wikary Piotr Borowik z cerkwi prawosławnej oraz imam Meczetu w Kruszynianach wystąpili we wspólnej akcji Krajowej Izby Kominiarzy – “Znak Floriana”. Duchowni spotykając się z wiernymi edukują ich jak mają się ustrzec zatruciem tlenkiem węgla. Obrazek z wizerunkiem świętego Floriana rozdawany był w trakcie kolędy. Można nim było również sprawdzić drożność wentylacji w domu.

 

Pomysł na akcję jest zaskakujący. Wszelkie ekumeniczne działania duchownych pokazują, że Podlasie było wielokulturowe oraz że nadal jest. Nie ma co ukrywać, że antagonizmy pomiędzy wiernymi różnych religii zdarzają się do dziś. Jednak jak tłumaczy w filmie ks. Piotr Borowik – My tu na Podlasiu często razem się śmiejemy, ale też razem płaczemy. Jednak czad zabija wszystkich – wierzących, niewierzących – prawosławnych, katolików, bogatych, biednych. To zabójca wszystkich tych, którzy zapominają o swoim bezpieczeństwie.

 

Dlatego w 2019 roku duchowni podczas kolędy rozdawali obraz ze świętym Florianem – patronem strażaków. Jeżeli przyłożony obrazek do wentylacji zostanie przyssany, to znaczy że ta działa poprawnie. Jeżeli odpadnie – to znak, by zadzwonić do kominiarza. Ten prosty przekaz jest skuteczny. Zaś ludzie, którzy przyjmują duchownych mogą się przekonać o tym od razu sprawdzając jak jest z tym u nich w domu.

 

Wystarczy kilka minut by czad zabił mieszkańców. Co roku swoje życie traci trując się nim 2000 osób! Czad – czyli “cichy zabójca” (bo ani go nie czuć ani nie widać) zaczyna działać, gdy zaczyna się sezon grzewczy. Pierwsze objawy działania czadu na organizm to zawroty głowy, duszności, osłabienie, wymioty, szybszy oddech czy uczucie oszołomienia. Jak się nie dać czadowi? Warto pamiętać o tym, by wentylacja działała poprawnie. Zatem należy poddawać ją regularnym przeglądom. Można dodatkowo zainstalować czujnik.

Na naszych ziemiach żyli Jaćwingowie. Dlaczego przestali istnieć?

Prawdawna historia ziem Podlasia i Suwalszczyzny nierozerwalnie wiąże się się z Jaćwingami. Nasze tereny leżały na granicy Mazowsza i Sudowii, w której te plemię żyło pomiędzy rzekami, borami i moczarami. Nie wiadomo od jak dawna, ale wiadomo że w XIII wieku naród jaćwieski przestał istnieć. Jak do tego doszło?

Okrutnicy

Jaćwingowie byli plemieniem bardzo okrutnym, a w dodatku pogańskim. Wierzyli w coś w rodzaju reinkarnacji. Uważali, że dusze jednych po śmierci zajmują kolejne ciała, zaś innych ciała zwierząt. Nawet dla swojego plemienia nie mieli litości. Gdy rodziły się dziewczynki – zabijano je. Gdy kobiety chowały je po kryjomu, to odcinano im piersi, by nie mogły karmić. Plemię zapuszczało się na tereny Mazowsza, by grabić, palić i zabijać. Wyprawy te kończyły się powrotem z dużymi łupami. Po jednej z takich grabieży Sudowię najechał Bolesław Wstydliwy, książę krakowski i sandomierski. Jaćwingowie zostali przepędzeni aż na tereny Litwy. Po kilkunastu latach jednak zorganizowali odwet. Jednak gdy wracali z łupami, książę Leszek Czarny ponosząc minimalne straty wygrał z wojskami wroga. Jednak to inna bitwa była początkiem końca Jaćwingów. Miała ona miejsce na w okolicach dzisiejszego Brańska na rzece Nurzec.

Najpierw Polacy, potem Krzyżacy

Dowodzący wojskami Leszek i Bolko dowiedzieli się, że sojusznik Jaćwingów – władca litewski Trojnat nie żyje. Postanowili wtedy zaatakować plemię. Uderzyli ogniem od strony lądu zmuszając barbarzyńców do cofnięcia się w stronę rzeki. Po drugiej stronie jednak czekali polscy wojacy. Polacy puścili po wodzie płonące tratwy, czym rozcięli armię przeciwnika na dwie części i ostatecznie wygrali bitwę. Był to ogromny sukces militarny, który spustoszył dzisiejsze Podlasie i Suwalszczyznę na wiele lat. Po tych wydarzeniach Jaćwingowie zajmując tereny Litwy nie mieli jednak spokoju. Wciąż byli najeżdżani przez potężnych wtedy Krzyżaków. Powodem oczywiście było pogaństwo. Wojska zakonu były wówczas potężne co spowodowało, że w 1283 roku wybito ostatniego władcę Sudowii. Zakon krzyżacki, by ie dopuścić w przyszłości do powstań – zaczął przesiedlać Jaćwingów. Deportacje sprawiły, że naród jaćwieski rozpadł się.

Plan na komunikację. Czy dojedziemy do każdej wioski w Podlaskiem?

Ostatnio dużym echem odbiła się zapowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że zamierza reaktywować PKS-y. Zakładając, że zostanie to zrealizowane to warto się zastanowić czy w województwie podlaskim jest co reaktywować i czy jest po co. Obecna sytuacja wygląda następująco: Mamy firmę PKS Nova – która połączyła upadający PKS Białystok, z dobrze prosperującym PKS Suwałki oraz z PKS Łomża, PKS Siemiatycze, PKS Zambrów.  Warto pamiętać, że oprócz PKS Nova na rynku są takie firmy jak Voyager, Arriva, Kurier czy Podlasie Express (Plus Bus) – które świadczą swoje usługi na różnych terenach. Należy też pamiętać – że funkcjonują w regionie też szynobusy. Zatem warto sobie zadać pytanie – gdzie w Podlaskiem w takim razie nie można dojechać niczym innym niż samochód?

 

W województwie podlaskim jest 40 miast (miastem nazywamy miejscowości zamieszkałe powyżej 1000 osób). Postanowiliśmy sprawdzić do których z nich można dojechać z Białegostoku czymkolwiek (autobusem bądź pociągiem). Okazało się, że do wszystkich. Zatem problemem jeżeli istnieje to tylko w relacji połączenia typu wieś – miasto. Jak nie trudno się domyślić – najbardziej poszkodowane są te wsie, które nie leżą przy głównej drodze między miastami. Sprawdziliśmy czy da się przykładowo dojechać do maleńkiej wsi Rudaki przy granicy z Białorusią. Niestety nie da się, ale do pobliskich Kruszynian (5 km) już tak. Zatem należy sobie zadać pytanie – czy PKS-y mają dojeżdżać do każdej wsi? Trudno to sobie wyobrazić.

 

W województwie podlaskim jest 3277 wsi. Najwięcej położonych jest w gminie Zambrów (70), zaś najmniej w gminie Białowieża (4). Utworzenie w każdej gminie siatki połączeń tak by dojechać do głównego miasta w gminie, tak by wydostać się dalej może być bardzo trudne gdy trzeba skomunikować 70 wsi. Komunikując 4 wsie już jest łatwiej. Dlatego prawdopodobnie ktoś, komu przyjdzie realizować plan Jarosława Kaczyńskiego (zapewne będzie to ktoś z Urzędu Marszałkowskiego) weźmie mapę do ręki i zobaczy, że skomunikowanie całego województwa ze sobą – od miasta po wieś będzie kosztować kosmiczne pieniądze. Wtedy też będzie trzeba wybierać – kogo przyłączyć, a kogo nie. Oczywiście ucierpią mieszkańcy najmniej zaludnionych wsi.

Featured Video Play Icon

Te 3 podlaskie miejsca warto odwiedzić w 2019 roku

Turyści mają swoje preferencje, ale też chęć poznawania czegoś nowego. Ten, kto myśli że znów odwiedzą w tym roku Białowieżę i Augustów może się grubo pomylić. Owszem tam zawsze warto przyjechać, ale tegoroczne kierunki turystyczne województwa Podlaskiego zapewne będą się różnić od tych z lat poprzednich. Przede wszystkim nasz region zaczął się profesjonalnie promować. Co to znaczy? Właśnie to, że Podlaskie to nie tylko Białowieża i Augustów, a cała gama różnych niesamowitych miejsc. Tak jak była swoista moda, by rzucić wszystko i jechać w Bieszczady, tak teraz powoli można zauważyć to samo w stosunku co do Podlaskiego. Ludzie chcą tu odnaleźć siebie w ciszy, spokoju i niezmąconej naturze. Gdańsk, Kraków, Warszawa czy Wrocław są wielkimi ośrodkami miejskimi, ale wokół nich nie ma gdzie pojechać, by odpocząć oraz się wyciszyć. Z tego pierwszego miasta najpopularniejsze i najbliższe są przepełnione Sopot czy Hel. Mieszkańcy stolicy Małopolski może sobie pozwolić na szybki wypad w Zakopane, które też jest pełne. W okolicach Warszawy jest Zalew Zegrzyński, zaś z Wrocławia można pojechać choćby do turystycznego Kłodzka. Białostoczanie zaś od lat odwiedzali Białowieżę i Augustów.

 

Zarówno lokalni turyści jak i krajowi są głodni nowych miejsc – a dzięki różnym inicjatywom i reklamom pojawia się wiele innych alternatyw dla tych dwóch turystycznych miasteczek. Jakie więc będą najpopularniejsze kierunki Podlaskie w 2019 roku?

Śliwno – Waniewo

Miejscowości oddzielone od siebie rozlewiskami Narwi, gdzie można dojść kładką i przeprawiając się rzecznymi promami w tym roku będą miały tłumy odwiedzających. Bowiem tam trwał remont. Poprzednie kładki zostały kompletnie rozebrane i zastąpione zupełnie nowymi. Na pewno bardzo wiele osób po ponad rocznej przerwie będzie chciało znów tam przyjechać. Pojawi się też wiele osób, które o tym miejscu dowiedziały się między czasie.

 

Supraśl

Nie ma co ukrywać, że Supraśl jest już popularny, ale nie miał jeszcze swego apogeum. W tym roku może je osiągnąć z dwóch powodów – przede wszystkim jest nowa, wyremontowana droga dojazdowa. Po drugie istnieje szansa, że pojawią się autobusy komunikacji miejskiej, które od 3 lat już do uzdrowiska nie dojeżdżają. Ostatni argument przemawiający za tym jest taki, że Supraśl dołączy do systemu rowerów miejskich, dzięki czemu będzie można dojechać tam BiKeR-em.

 

Ziemia Sejneńska

Tak, to nie żart. W tym roku Ziemia Sejneńska może również przeżyć oblężenie. Zacznijmy od tego, że to przepiękne miejsce, które nie jest tak bardzo znane dla większości. Ma bardzo wiele jezior i jest przy samej granicy z Litwą. Dlaczego w tym roku turyści mogą licznie odwiedzić właśnie tamte rejony? Augustów jest rokrocznie coraz bardziej przepełniony. Wiele osób, nie chcąc tracić uroku tego miejsca wybiera coraz częściej inne miejscowości w pobliżu. Dlaczego więc nie Giby, Kukle czy Sejny właśnie? Jeziora również są polodowcowe, a zatem bardzo czyste. Dodatkowo nie są aż tak tłumnie odwiedzane.

 

Województwo Podlaskie z roku na rok ma coraz więcej do zaoferowania. Mamy taką przewagę nad resztą kraju, że u innych atrakcyjne są pojedyncze miejsca, zaś u nas takich miejsc jest bardzo wiele, tyle że jeszcze nie zostały odkryte przez turystykę masową. Ma to oczywiście swoje plusy – jesteśmy nadal drugimi Bieszczadami. Czy lepszymi? To już kwestia gustu.

Masakra dzików przed wyborami. Rolnicy głosują, zwierzęta nie

Przed nami rok wyborczy. Niestety nie wszystkie głosy da się załatwić pieniędzmi z 500 plus. Istnieje bowiem taka grupa, która ma pieniądze, bo przez lata otrzymała potężne sumy z dotacji unijnych. To rolnicy. Dlatego jeżeli rządzący chcą coś ugrać na wsi, to w inny sposób. W jaki? Wybijając dziki. Praktycznie wszystkie jakie są. Skalą przedsięwzięcia są nawet zszokowani myśliwi, którzy zabijać będą zwierzęta. Mają strzelać nawet do loch będących w ciąży! Mimo, że naukowcy alarmują, że to nie ma żadnego sensu. Owszem jest – dziki znikną z oczu rolników, a oni wtedy zagłosują na rządzących. Skalą przedsięwzięcia są nawet zszokowani myśliwi, którzy zabijać będą zwierzęta. Mają strzelać nawet do loch będących w ciąży!

Dlaczego dziki przeszkadzają rolnikom?

Odpowiedź jest bardzo prosta – dziki niszczą uprawy. Locha by w spokoju wychować młode uwija sobie miejsce gdzieś ukryte w polu właśnie ryjąc przy okazji. Drugim problemem jest wirus ASF, który nie jest żadnym zagrożeniem dla człowieka, ale dla świni owszem. Stąd też producenci trzody chlewnej ponoszą gigantyczne straty. Przyjmuje się, że nosicielami tegoż wirusa są dziki. 

Dlaczego masakra dzików nie ma sensu?

Przede wszystkim w walce z ASF nic nie poskutkuje wybicie dzików. Wirus występuje na terenach w pobliżu z Białorusią, Ukrainą oraz Obwodem Kaliningradzkim. Oznacza to, że nawet po wybiciu wszystkich dzików w Polsce – te będą migrować dalej. Nie bez powodu były minister rolnictwa chciał stawiać siatki ochronne na granicy. Abstrahując od absurdalności tego rozwiązania, to jego myślenie było słuszne – nie o wybijanie tu chodzi lecz o powstrzymanie migracji zwierząt ze wschodu. Ponadto naukowcy podnoszą, że masowe wybijanie dzików spowoduje, że przestraszone dziki zaczną jeszcze bardziej migrować rozprzestrzeniając wirusa ASF.

 

ASF rozprzestrzeniany jest także przez rolników – np poprzez buty czy odzież. Jeżeli myśliwi wkroczą do lasów – to oni i ich psy będą kolejnym osobami, które rozprzestrzeniają wirusa. Zamiast tego w w ramach walki z ASF należałoby utworzyć kordon sanitarny.

Po co są dziki?

Dzik to bardzo pożyteczne zwierzę. Ryjąc glebę jednocześnie spulchniają ją i mieszają ze ściółką. Ponadto żywią się larwami i owadami, które zagrażają drzewom. Żywią się też chorymi ssakami i ptakami ograniczając rozprzestrzenianie się innych chorób. Dlatego też wybijając je rządzący poczynią głębokie szkody w naturze. Tylko po to by przed wyborami zrobić dobrze rolnikom.

Czy interes rolników i mieszkańców się nie liczy?

Zarówno w tej spawie jak i w wielu innych gdzie mieszkańcy wsi koegzystują ze środowiskiem naturalnym zawsze powstają konflikty. W ostatnich latach na przykład mieliśmy do czynienia na przykład z wycinką bardzo starych drzew na rzecz bezpieczeństwa lub inwestycji, budowa asfaltowej drogi w puszczy, zagryzanie krów przez wilki oraz wirus ASF właśnie. Sam fakt że Ministerstwo Ochrony Środowiska zmieniło nazwę na Ministerstwo Środowiska już o czymś świadczy. Ponadto warto się zastanowić czy za środowisko i rolnictwo nie powinna odpowiadać jeden a nie dwaj ministrowie. Wtedy zawsze należałoby poszukiwać kompromisu. A ten we wszystkich problemach na styku rolnictwa i ochrony przyrody jest zawsze potrzebny. Wszelka ingerencja w naturę powinna być minimalna jak tylko się da. Tylko wyjątkowe okoliczności powinny sprawiać, że będziemy w nią ingerować. Z drugiej strony nie należy zwyczajnie dziadować. Najczęściej zbyt mocna i krzywdząca ingerencja w naturę wynika z chęci przeprowadzenia jakiejś inwestycji tanio. Lepiej jednak zrobić coś drożej, lecz w taki sposób, by straty dla środowiska były minimalne.

Pod granicą trwały ćwiczenia żołnierzy. Jak będzie wyglądać wojna na Podlasiu?

Trwają militarne ćwiczenia “Anakonda-18”. Jednym z trenowanych epizodów była ewakuacja ludności z Gródka. I w tym miejscu należy sobie zadać pytanie co w rzeczywistości może się wydarzyć, gdyby napadła nas Rosja. Czy nasza skromna 100-tysięczna Armia (która teoretycznie ma być wzmocniona przez NATO) będzie wystarczająca, by obronić się przed napastnikiem? Czy też jak w Powstaniu Warszawskim – wszyscy mieszkańcy staną się żołnierzami? Ćwiczenia sugerują, że tereny przygraniczne mogą być miejscem walk, z których trzeba będzie ewakuować ludzi.

 

We współczesnych czasach ewentualna wojna nie będzie przypominać tej jaką znamy z historii. Przede wszystkim największe mocarstwa dysponują bronią masowego rażenia. Nie będą musieli wysyłać żołnierzy do walk, kiedy będą mogli załatwić sprawę potężnymi bombami. Warto jednak pamiętać, że im większa bomba tym gorsze możliwości jej transportu. Zatem mało realne jest, by ktoś na Polskę zrzucił bombę rozstrzygającą od razu wojnę. Do miniaturyzacji tego elementu zbrojenia jeszcze naukowcy nie doszli. Jednym słowem, nie ma czegoś takiego jak mała bomba atomowa.

 

Należy popatrzeć także na sprawę z drugiej strony. Doktryny wojenne nie zmieniają się zbyt często. Toteż Polska ma doktrynę obronną. Wobec czego należy zadać sobie pytanie czego będziemy bronić, a czego nie. Bo chyba tylko naiwny twierdzi, że będziemy w stanie utrzymać całe terytorium kraju. Kiedyś w sieci był nawet taki artykuł: Kto będzie umierać za Białystok? Z jego treści wynikało, że nikt.

 

Putin kilka lat temu powiedział “W 2 dni zajmę Warszawę”. Czy to zwykłe przechwałki? Nie oszukujmy się, że Polska jest w trakcie zmiany zbrojenia na nowe, które potrwa jeszcze wiele lat. Wiadomo, że na pierwszy ogień pójdzie największy szrot. Kto normalny rzuci co najlepsze na początek, by potem bronić się złomem? Dlatego też konkluzją gródeckich ćwiczeń “Anakonda-18” oraz faktu, że nasza armia nie jest zbyt mocna w porównaniu z rosyjską, powinno być stwierdzenie – że podczas ewentualnej wojny – każdy powinien uciekać z Podlasia – najlepiej na południowy zachód. Tam na wojska wszyscy poczekają na wojska napastnika najdłużej.

 

Na pocieszenie rzucimy tylko, że Rosja niechętnie wychylać się będzie jednak na zachód. Jedyne co może interesować potencjalnego agresora, to dostęp drogą lądową do Kaliningradu (przez przesmyk suwalski) oraz ziemie Ukrainy i Lubelszczyzny, które mają realną wartość rolniczą. Dalsza ekspansja nie ma ekonomicznego sensu. Poza tym Chińczycy tylko czekają by nastąpił odpowiedni moment, by zająć Syberię.

5 największych bitew na Podlasiu. “Gra o tron”, spalone miasta i niesamowita obrona.

Z okazji zbliżającego się 100-lecia Niepodległości Polski chcielibyśmy przypomnieć 5 największych bitew, jakie miały miejsce w naszym regionie. Walczono z plemionami, które łupiły nasze ziemie, miała miejsce także “Gra o tron”, walczono z zaborcą, a także hitlerowcami oraz komunistami. Od setek lat Polska musiała z kimś walczyć, także Ziemie Podlaskie oraz te, które przylegają do dzisiejszego województwa podlaskiego były areną walk niejednokrotnie. My postanowiliśmy przypomnieć 5 największych zbrojnych walk, które miały miejsce w naszym regionie.

Ostatni najazd plemienia. Bitwa nad Narwią (1282)

 

Z racji czasów bardzo odległych o bitwie nie wiadomo zbyt wiele. Zapisy kronikarskie mówią, że stoczona ona została 13 października 1282 roku pomiędzy wojskami księcia krakowskiego Leszka Czarnego a połączonymi wojskami litewsko-jaćwieskimi, których było 14 tys. Najeźdźcy wtargnęli na ziemie lubelską, a następnie po jej spustoszeniu wycofały się z wielkimi łupami. Na terenach znajdujących się między Narwią a Niemnem dogoniły ich wojska polskie w liczbie 6 tysięcy. Przyjmuje się, że bitwa mogła mieć miejsce w jednym z pięciu miejsc:
– pod Brańskiem, nad rzeką Nurzec
– nad Narwią koło Długosiodła
– pod Wasilkowem nad rzeką Supraśl
– na polach wsi Łopiennik i Krzywe
– nad ujściem Czarnej Hańczy do Niemna, nieopodal wsi Jatwieź.

Polacy najpierw doprowadzili do rozdzielenia sił przeciwnika. Wpierw uciekli Litwini, a następnie rozbito wojska jaćwieskie. Polacy dodatkowo splądrowali Wysoczyznę Białostocką czyli dzisiejsze tereny między Ziemią Sokólską, Supraślem i Biebrzańskim Parkiem Narodowym. Jeżeli ten fakt przyjmiemy jako następstwo bitwy, to najprawdopodobniej ta miała miejsce pod Wasilkowem. Rozochoceni zwycięstwem Polacy dorwali się do terenów, które mieli pod ręką. Prawdopodobnie po tej walce plemienie Jaćwingów więcej w Polsce się nie pokazało.

Gra o tron. Wojna o Podlasie (1440 – 1444)

 

W tym miejscu należy najpierw przypomnieć kontekst historyczny. Książę mazowiecki Bolesław IV angażował się w walki stronnictw politycznych w Polsce, które były związane ze sprawą obsady tronu litewskiego i unii polsko-litewskiej. Bolesław IV został wciągnięty w konflikt, który wybuchł po zabójstwie przyjaciela Polski – wielkiego księżego litewskiego Zygmunta Kiejstutowicza. 20 marca 1440 roku ten został zamordowany, a następnie Polacy w odpowiedzi wysłali do Wilna Kazimierza Jagiellończyka, który był namiestnikiem Władysława III Warneńczyka. Litwini jednak zaplanowali co innego. Ogłoszono Kazimierza księciem dzielnicowym (udzielnym). Polacy w odpowiedzi na to poparli syna Zygmunta – Michała Kiejstutowicza. Ten zmuszony został do ucieczki na Mazowsze. Książę mazowiecki Bolesław IV postanowił to wykorzystać i zbrojnie zajął Podlasie. Litwini zagrozili mu wojną. Na całym konflikcie zyskali oczywiście Polacy, którzy zyskali nowe możliwości nacisku na magnatów litewskich w sprawach związanych z obsadzeniem tronu unii obu krajów.

 

Konflikt narastał, a w 1444 roku z rozkazu Kazimierza Jagiellończyka wojewoda trocki zajął Mielnik i Drohiczyn. Polacy zostali postawieni na ostrzu noża. Albo zbrojnie wesprą księstwo mazowieckie albo przegrają całą sprawę. Ostatecznie jednak doszło do ugody z Litwinami. Bolesław IV zdecydował zrzec się Podlasia wraz powiatem węgrowskim za 6 tys. kop groszy praskich. W 1453 roku Bolesław IV znów wystąpił z pretensjami o ziemię podlaską. Obecnie panujący król Kazimierz Jagiellończyk stanowczo jednak odrzucił pretensje i Bolesław IV ostatecznie musiał pogodzić się z utratą ziem wraz z Drohiczynem.

Spalone miasto. Bitwa pod Siemiatyczami (1863)

 

Przenosimy się w czasy powstania styczniowego. 6 i 7 lutego 1863 roku między rosyjskimi oddziałami a polskimi oddziałami powstańców doszło do największej bitwy w całym powstaniu. Po stronie polskiej było 4000 żołnierzy, zaś po rosyjskiej 2500. Mimo przewagi liczebnej Rosjanie stracili 70 żołnierzy, zaś Polacy 200.

 

Jak wiadomo w 1863 roku Polska była podzielona na 3 zabory – Pruski, Austriacki oraz Rosyjski. W 1860 roku w Siemiatyczach miały miejsce demonstracje patriotyczne. Po mszy śpiewano “Boże coś Polskę”, zaś młodzież chodziła w wojskowych konfederatkach (czapki z kwadratowym denkiem). Mieszkańcy uprzykrzali życie carskim urzędnikom oraz miejscowemu duchownemu prawosławnemu. W 1862 roku z Siemiatycz wycofał się rosyjski garnizon, co rozochociło polską konspirację.

 

Gdy w Polsce wybuchło powstanie styczniowe 22 stycznia, to na Białostocczyźnie oraz w Siemiatyczach walki wybuchły dopiero 6 lutego. Bitwa miała skutki tragiczne. Całe miasto było spalone. Przetrwały tylko 4 budynki. Powstańcy mieli przewagę liczebną, ale ogniową przeciwnik. Ostatecznie powstańcy uciekli na tereny Królestwa Polskiego, Puszczy Białowieskiej oraz na Białoruś.

4 dni bohaterskich działań. Obrona Wizny (1939)

 

Wizna to niewielka osada leżąca nieopodal Łomży. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą już z XI w. Na przestrzeni dziejów była gorzko doświadczana przez los, a to wszystko przez jej pechową lokalizację. Chroniąc wschodnie granicy Mazowsza narażała się wciąż na ataki nieprzyjaciół, w tym Zakonu Krzyżackiego. To właśnie oni spalili Wiznę po koniec XIII w. Cztery stulecia później do pożogi doprowadził potop szwedzki. Ogromne zniszczenia przyniosły też obydwie wojny światowe. Za każdym razem jednak Wizna podnosiła się z kolan.

 

W czasie kampanii wrześniowej na terenie Wizny ulokowano sieć umocnień ciągnących się na wschodnim brzegu Narwi i Biebrzy. Najcięższe walki trwały między 7 a 10 września. 42 tysiące żołnierzy niemieckich zmierzyło się z 720 Polakami. Mówimy więc tu o proporcjach sił 40:1. Sytuacja liczebna przywołuje na myśl słynną starożytną bitwę między niewielkim oddziałem 300-stu Spartan a Persami. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w schronach bojowych. Bohaterska obrona trwała 4 dni.

 

Niemcy w czasie szturmu po kolei wysadzali obiekty. Ostatnim z nich był bunkier w Górze Strękowej. Tam też walczył dowódca całego odcinka obronnego – kapitan Władysław Raginis. W chwili wyczerpania amunicji przez Polaków, prowadzący natarcie generał Hainz Wilhel Guderian zagroził rozstrzelaniem jeńców. Niemal cała załoga skapitulowała, oprócz kapitana Raginisa. Ten nie chcąc iść do niewoli, sam wybrał swój los, wysadzając się granatem.

Mały Katyń. Obława Augustowska (1945)

Ekshumacja w Gibach, fot. IPN

 

Giby, to mała miejscowość tuż przy granicy Polski i Litwy. To tam w lipcu 1945 roku odbyły się tragiczne wydarzenia. Miała tam miejsce tak zwana “Obława Augustowska” nazywana także “Małym Katyniem”.

 

Oddziały Armii Czerwonej i NKWD przeprowadziły akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej. To tam znajdowali się polscy żołnierze podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Należy wskazać na bardzo smutny fakt, że rosyjskim żołnierzom pomagali także polscy żołnierze – między innymi pracownik Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie Mirosław Milewski. Swoimi zasługami dla Rosjan zbudował sobie karierę w Biurze Politycznym KC PZPR.

 

Obława Augustowska była bardzo długo ignorowana przez polskie władze. Dopiero w 2014 roku Sejm RP uczcił pamięć ofiar Obławy Augustowskiej. Natomiast w 2015 roku ustanowiono, że 12 lipca będzie Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku.

Wspólnoty lokalne mogą otrzymać 5000 zł na swoje inicjatywy

W wielu miejscowościach są mieszkańcy, którzy lubią angażować się społecznie. To dla nich ciekawa propozycja – by otrzymać mikrodotację na swoją inicjatywę. Od 11 sierpnia, młode organizacje pozarządowe, grupy nieformalne (minimium 3 osoby) oraz samopomocowe mogą starać się o dofinansowanie swoich pomysłów w ramach projektu Podlaskie Lokalnie realizowanego przez fundację Podlaski Instytut Rzeczypospolitej Suwerennej oraz fundację Okno na Wschód. Wnioski można składać do 31 sierpnia Realizatorzy udzielą wybranym projektom dofinansowania w wysokości do 5 000 zł. Podmiotami uprawnionymi są wnioskowania o dotację są nie tylko organizacje społeczne, lecz także nieformalne grupy, w skład których wchodzą mieszkańcy województwa podlaskiego. Wszystko po to, by rozwijać społeczeństwo obywatelskie.

 

W planach są także kolejne konkursy. Jeszcze w tym roku odbędzie się konkurs na rozwój instytucjonalny, w ramach którego młode organizacje pozarządowe będą mogły uzyskać dotację np. na zakup sprzętu, umeblowanie biura, szkolenie merytoryczne kadr czy sfinansowanie innych działań potrzebnych do bieżących prac i realizacji celów statutowych. Łącznie w latach 2018-2019 w ramach projektu Podlaskie Lokalnie przewidzianych jest 5 konkursów, w trakcie których do rozdania jest 650 tysięcy złotych.

 

Spotkania informacyjne:

Suwałki: 21 sierpnia godz. 17:00 – Centrum Trójki, ul. Kościuszki 71

Suchowola: 22 sierpnia godz. 17:00 – Sala Płomyk, Plac Kościuszki 13

Łomża: 23 sierpnia godz. 17.00 – Sala konferencyjna Radia Nadzieja, ul. Sadowa 3

Wysokie Mazowieckie: 24 sierpnia godz. 17.00 – Miejski Ośrodek Kultury, ul. Ludowa 19

 

Szczegółowe informacje dostępne są pod adresem www.podlaskielokalnie.pl, tam również będzie można złożyć wniosek poprzez elektroniczny generator. Zachęcamy także do odwiedzenia profilu projektu na Facebooku: www.facebook.com/podlaskielokalnie/

 

Niedźwiedź odwiedził Puszczę! Dlaczego na Podlasiu nie ma już tych zwierząt?

W Polsce ostatnio nie ma klimatu dla dzikich zwierząt – minister Kowalczyk najchętniej wybiłby wszystko co się rusza. Tymczasem w Puszczy Augustowskiej prawdopodobnie pojawił się niedźwiedź! Zwierzę odwiedziło tylko knieję. Jak wynika z obserwacji – na co dzień urzęduje między Białorusią a Litwą. 

 

Mało kto wie, że na Podlasiu, bo w Puszczy Białowieskiej do XVIII wieku żyły normalnie niedźwiedzie brunatne. Ich pożywieniem były żubry i jelenie. I to właśnie dieta misia narobiła mu tyle kłopotów. Niedźwiedzie bowiem “konkurowali” z władającymi terenami, którzy także lubili polować na dziczyznę. Sytuacja bardzo podobna z tym, co się dzieje nad polskim morzem – rybacy mordują foki, bo te wyjadają ryby z siatek. Myśliwi pragną strzelać do wilków, bo te polują na dziczyznę i odbierają przyjemność zabijania – konkurując z myśliwymi. Dlatego mało prawdopodobne by niedźwiedzie zechciały wrócić. Po prostu Polacy “swoje niedźwiedzie” wybili. Pozostałe osobniki zaś nie przeprowadzają się jeżeli nikt ich nie nęka. Białorusini musieliby po prostu wypędzić je do nas.

 

Jedyną szansą na to, by móc dzielić Puszczę Augustowską, Knyszyńską lub Białowieską z niedźwiedziem jest reintrodukcja. Z ministrem, który chce robić dobrze myśliwym jednak w ogóle nie ma co zaczynać na ten temat dyskusji.

Featured Video Play Icon

Ta rzeka jest dumą Suwalszczyzny. Pływał tu Jan Paweł II

 

Na podmokłych dolinach wśród wzniesień morenowych swoje życie zaczyna rzeka znana wszystkim jako Czarna Hańcza. Skąd taka osobliwa nazwa? Aby odpowiedzieć na to pytanie należy przenieść się do XIII w. Były to czasy walk Litwinów z Mazowszanami. Nad brzegiem rzeki toczono niezwykle zacięte boje. Krew mogłaby wypełnić do pełna jego koryta. Armia litewska popadła w tarapaty. Jeden po drugim padał od celnych strzałów z łuku. Wielki Książę Litewski Trojden już miał w planach odwrót wojsk, lecz niesiony honorem wypowiedział głośno słowa ”Gana cze”. Oznaczają one ”dosyć tutaj”.

 

Niesione echem powtarzane były przez gęste lasy. Los zaczął od tej chwili sprzyjać dla wojownika. Choć bitwa nie została rozstrzygnięta, uratował on wielu swoich towarzyszy. Od tej pory ”Gane cze” powtarzane było z trwogą pośród Mazowszan. Ci trochę je zniekształcili przez swój nieco twardszy język. Po jakimś czasie wykształciło się określenie ”Hane cze”, a potem ”Hancze”. Tak też nazwano rzekę, która była niemym świadkiem odezwy księcia. Inna teoria mówi o tym, że w wymarłym już języku jaćwieskim oznacza kaczkę. Zaś przydomek “czarna” otrzymała zapewne ze względu na ilość mułu.

 

Tak czy inaczej Czarna Hańcza posiada niezwykłą przyrodę, uwielbiana przez papieża Jana Pawła II, a także turystów przepływa miejscami niczym górski potok, w którym pływają pstrągi, by połączyć się z Kanałem Augustowskim i ostatecznie złączyć się z kolejną – większą rzeką nad Niemnem, którą znamy choćby z literatury.

 

Rzeka Czarna Hańcza to doskonałe miejsce do uprawiania sportów kajakowych. Doskonale bawić się tam będą zarówno zawodowcy jak i amatorzy. Na trzech szlakach można spędzić od 4 do 9 dni podziwiając niesamowitą przyrodę. Najpierw płynie się przez rozlewiska i podmokłe łąki, potem biegnie w dolinie przy Puszczy Augustowskiej. W kolejnych punktach wpada do Kanału Augustowskiego, którym dopłyniemy do granicy z Białorusią.

 

Rzeka Czarna Hańcza to także miejsce kultu Staroobrzędowców. Na trasie rzeki znajduje się Molenna w Wodziłkach. 3 kilometry na wschód od Bachanowa. Mała miejscowość, gdzie możemy odwiedzić unikalną perłę architektury czyli obiekt sakralny należący do Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego (niekanoniczny Kościół prawosławny). Świątynia powstała w 1921 roku. Jest drewniana. Posiada wieżę, którą dobudowano w 1928 roku. Molenna znajduje się w rejestrze zabytków. Została gruntownie wyremontowana w 1997 roku.

 

Nad dumę Suwalszczyzny warto wybrać się chociaż raz. Nawet, gdy ktoś nie lubi kajaków to warto spędzić czas biwakując nad jej brzegiem (jest wiele pól namiotowych i kempingów) lub po prostu odwiedzić kilka punktów.

Majówka 2018 nad wodą. 5 najlepszych jezior w Podlaskiem

Wyprawa na Mazury z Podlasia nie jest zbyt wymagająca. Na przykład do popularnego Giżycka z Białegostoku dojedziemy w prawie 3 godziny. Nie jest to zbyt wiele, ale warto się zastanowić po co marnować czas na dojazd, gdy równie przyjemnych jezior nie brakuje również w Podlaskiem. Przedstawiamy 5 najciekawszych jezior w województwie, do których dojedziemy w podobnym czasie lub jeszcze szybciej niż na Mazury. Wszystkie znajdują się na północy województwa.

 

fot. UM Rajgród

 

Jezioro Rajgrodzkie znajduje się 1,5 godziny drogi od Białegostoku. Leży na granicy Podlaskiego i Mazur. Jest połączone z jeziorem Stackim, a także sąsiaduje z jeziorem Dręstwo. Na miejscu znajdziemy bardzo dużo ośrodków wypoczynkowych, w których na pewno spędzimy miłe chwile. Na jeziorze Rajgrodzkim znajduje się wyspa Sacin, o której niewiele wiadomo. Jest porośnięta trzciną, lecz w kilku miejscach da się do niej dostać. Dla żądnych przygód – na pewno będzie to ciekawa ekspedycja.

 

Nad Neckiem – poznałem Cię… śpiewał Janusz Laskowski. Mowa tu oczywiście o Beacie z Albatrosa, która jest bohaterką historii miłosnej z Augustowa. Właśnie tam znajduje się między innymi jezioro Necko, które jest jednym z popularniejszych jezior w Polsce. Nie bez przyczyny mówi się, że Augustów to letnia stolica Polski. Rodacy upodobali sobie to miasteczko tak samo – jak uwielbiają Zakopane zimą. Warto przyjechać do Augustowa i zobaczyć czym zachwycają się tłumy…

 

 

Chyba że nie lubimy tłumów – to warto wybrać się do oddalonej o parę kroków Przewięzi. Tam na słynnej “Patelni” jest równie ciekawie a i tłumy nie takie ogromne. Przewięź charakteryzuje się przede wszystkim bardzo dużym urokiem osobistym. Ponoć – kto tam pojechał od razu się zakochał i na pewno nie raz powróci. 

 

Kolejne jezioro, które może przyciągnąć to oddalone o parę kilometrów od wyżej wymienionego – jezioro Serwy. Możemy odpoczywać w Suchej Rzeczce, Serwach lub Mołowistych. Tłumów tam nie będzie, gdyż jezioro te znajduje się w samym sercu Puszczy Augustowskiej.

 

Ostatnim jeziorem, jakie możemy polecić to jezioro Gieret w Gibach. Ta mała miejscowość znajduje się tuż przy granicy z Litwą. Obok jest wiele jezior do wyboru, ale to właśnie Gieret ma największy urok. Nie jest zbyt wielkie, ale wystarczająco w nim wody by dobrze się bawić.

 

Warto dodać, że wszystkie jeziora które wymieniliśmy są polodowcowe. Oznacza to, że woda w nich jest niesamowicie czysta. Na potwierdzenie naszych słów – możemy tylko zdradzić, że w każdym z wymienionych mieszkają raki, które jak wiadomo – w brudzie by życia nie układały.

Majówka 2018. Przedstawiamy kilkadziesiąt atrakcji Województwa Podlaskiego

W tym roku majówka będzie wyjątkowo długa. W wersji minimalnej 4 dni, w wersji maksymalnej 9. Zależy od tego – kto, kiedy dostanie urlop. Przedstawiamy najciekawsze miejsca i kilkadziesiąt atrakcji województwa podlaskiego.

 

Na południu województwa dobrze jest odwiedzić takie miejsca jak historyczną stolicę Podlasia czyli Drohiczyn i jego okolicę – Niemirów, Mielnik, Grabarkę, a także Białowieski Park Narodowy – po obu jego stronach – włączając w to pobliski Zalew w Siemianówce. Na wschodzie nie powinniśmy omijać Kruszynian, Krynek, Poczopka, Kopnej Góry, Supraśla, a także Królowego Mostu i Kołodna. Na północy koniecznie trzeba zajrzeć w takie miejsca jak Augustów, Giby, Wigierski Park Narodowy, a także Puńsk, Wiżajny i po sąsiedzku Stańczyki. Na zachodzie będzie do zwiedzenia Narwiański Park Narodowy – a tam Waniewo, Śliwno, Kurowo i Kruszewo, a takżę Tykocin, Kiermusy i Strękowa Góra. Później przejedźmy się carskim traktem – już w Biebrzańskim Parku Narodowym – dojeżdżając do Osowca-Twierdzy i Goniądza.

 

Co konkretnie zwiedzać?

Majówka 2018. Atrakcje województwo podlaskie – południe

Na południu, w Drohiczynie zobaczyć możemy Górę Zamkową, okazały kościół i klasztor – a także znajdujące się tam krypty. Dodatkowo 2 inne klasztory, cerkiew z końca XVIII wieku, zegar słoneczny, dąb papieski. Można też wykupić rejs statkiem po Bugu.

 

 

Dobrym pomysłem będzie zobaczenie Góry Zamkowej w Mielniku, ruiny kościoła przy tej górze, a także cerkiew z 1823 roku, kościół z 1720 roku, synagogę, kopalnię kredy, rezerwat przyrody, a także w okolicy Kurhany w Maćkowiczach i Osłowie, cmentarzysko, kościół z 1780 roku, a także punkty widokowe i sowieckie schrony w Niemirowie. Dodatkowo cerkiew i kościół w Tokarach. Do tego w Grabarce – oczywiście miejsce sacrum polskiego prawosławia – święta góra, na której wierni pozostawili tysiące krzyży wraz ze swoimi prośbami i modlitwami.

 

Białowieski Park Narodowy to przede wszystkim rezerwat pokazowy żubrów, muzeum, park pałacowy, Stara Białowieża (rezerwat ścisły), a także kilka interesujących szlaków. Nad Siemianówką warto zobaczyć oczywiście zalew. W Bondarach jest wieża widokowa, a także nowe pomosty – gdzie można się zrelaksować. Kąpieli na miejscu nie polecamy, gdyż woda w zalewie jest bardzo brudna.

 

Majówka 2018. Atrakcje województwo podlaskie – wschód

Na wschodzie w Kruszynianach możemy zobaczyć jak żyją polscy tatarzy. Na miejscu zwiedzić możemy meczet, a także zjeść tatarskie potrawy. W Krynkach napotkamy natomiast ogromne rondo, w środku którego znajduje się park. Dodatkowo warto zajrzeć na żydowski cmentarz. W Poczopku obejrzymy Silvarium – przepiękny ogród, w którym z bliska będzie można zobaczyć okazałe sowy. W Kopnej Górze natrafimy na ślad powstańców, zaś w Supraślu obejrzymy monastyr, zalew na rzece, pałac czy też wiele innych atrakcji. Będziemy mogli posilić się też typową podlaską strawą.

 

 

W Królowym Moście – obejrzymy przepiękną cerkiew, zaś w Kołodnie zdobyć możemy wzgórza świętojańskie – gdzie znajduje się wieża widokowa, z której zobaczymy panoramę Puszczy Knyszyńskiej.

 

Majówka 2018. Atrakcje województwo podlaskie – północ

Augustów to letnia stolica Polski – gdzie będziemy mogli wspaniale spędzić czas na rynku lub nad rzeką. Warto wybrać się też bulwarami na plażę lub popłynąć w rejs rzeką Rospudą. W Gibach natomiast – odpocząć można nad jeziorami. Jest ich tam w okolicy naprawdę bardzo dużo. Do wyboru do koloru. Wigierski Park Narodowy – to przede wszystkim klasztor, a także przepiękna okolica. W Puńsku możemy zobaczyć jak się żyje wspólnie Polakom i Litwinom. W Wiżajnach mamy kolejny trójstyk granicy – tym razem łączą się ze sobą granice Polski, Rosji i Litwy.

 

 

Stańczyki formalnie leżą już na Mazurach, jednak żal ich nie zobaczyć – bo są prawie na granicy z województwie podlaskim. Gigantyczne akwedukty robią wrażenie zarówno od góry jak i z dołu. Do dawnych mostów kolejowych prowadzi przepiękna aleja.

 

Majówka 2018. Atrakcje województwo podlaskie – zachód

Kruszewo, Waniewo, Śliwno i Kurowo – to cztery miejscowości obok siebie, w których można obserwować rozlewiska Narwii. W tej pierwszej miejscowości czas spędzić możemy nad zerwanym mostem, zaś w drugiej i trzeciej przejść się kładkami – aczkolwiek w tym roku jest to utrudnione, gdyż trwa tam remont. W Kurowie zaś znajdują się kolejne kładki i okazała siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego.

 

 

W Tykocinie obejrzeć możemy przede wszystkim przepiękny kościół i synagogę. W dodatku cała okolica czyli Kiermusy, a także droga do Strękowej Góry będzie obfita w niesamowite widoki. We wspomnianej już Strękowej Górze możemy przede wszystkim obejrzeć niesamowite widoki. Jest tam także miejsce pamięci po Władysławie Raginisie – który bunkier chronił aż do wyczerpania zapasów amunicji. Później wysadził schron w powietrze oddając życie.

 

 

Carski Trakt to przepiękne miejsce, na którym znajdziemy kładki do podglądania łosi, a także wieże widokowe. W Osowcu-Twierdzy kolejne kładki i bunkry. W Goniądzu zaś obejrzeć możemy rozlewiska oraz ptasi raj.

 

 

Udanej zabawy!

Konkurs rusza właśnie teraz! Zagłosuj na swoje miasto!

Szanowni Państwo, drodzy Czytelnicy!

Portal PodlaskieTV ma dziś pierwsze urodziny. W związku z tą wspaniała okolicznością chcielibyśmy ogłosić konkurs na Najlepsze Miasto Województwa Podlaskiego 2018. Miasto, które wygra zostanie obdarowane przez nas nagrodą – profesjonalnym filmem promocyjnym. 

 

To w Waszych rękach jest decyzja – które miasto ma wygrać. Konkurs będzie składać się z V etapów. W pierwszym głosujemy na miasta i zdobywamy punkty, w drugim będziecie głosować na Facebooku na fotki Waszych miast, następnie na Miss i Mistera, później na Zwariowanego Dzieciaka, a na koniec w finale na Najlepsze Miasto Województwa Podlaskiego 2018.

 

W konkursie głównym zwycięzcą będzie dane miasto, ale międzyczasie na Facebooku będą odbywać się konkursy, w których to Wy będziecie mogli wygrać różne upominki. Zachęcamy do aktywnego uczestnictwa w każdym etapie! Niech to Wasza lokalna ojczyzna zostanie ogłoszona Najlepszym Miastem Województwa Podlaskiego 2018

 

Życzymy dobrej zabawy!

Opis I etapu

W województwie podlaskim jest 40 miast. Każde ma identyczne szanse na przejście do kolejnych etapów. Każde z miast dostanie na początku zabawy punkty. Będą one wyliczone na podstawie ilości głosów na dane miasto w proporcji do ilości mieszkańców. I etap potrwa do 18 marca, do godz. 23:59. Do tego czasu będziemy przedstawiać informacje, które miasto wygrywa, ale bez podawania dokładnych liczb! Te ujawnimy na koniec I etapu, gdy przeliczymy głosy na punkty.

Przykład

– 1 głos to 1 mieszkaniec. Białystok liczy 296 628 mieszkańców. W głosowaniu otrzymuje 500 głosów. Jest to 0.16 proc. mieszkańców czyli w zabawie tyle samo głosów. Miasto otrzymuje 16 punktów.

– Kleszczele liczą 1326 mieszkańców. W głosowaniu otrzymuje 1326 głosów. Oznacza to wynik na poziomie 100.00 proc. Ilość punktów? 10 000!

– Możliwy jest też wynik powyżej 100 proc. Jeżeli miasto otrzyma 354 proc. będzie to adekwatnie przeliczone na 35 400 punktów.

No to zaczynamy! Zagłosuj na swoje miasto właśnie teraz!

Wyślij SMS na numer 7255 (koszt 2,46 zł z VAT) o treści PODLX – gdzie “X” to numer przydzielony do Twego miasta.

By zagłosować na:


Augustów – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL1 – koszt 2,46 zł z VAT.


Białystok – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL2  – koszt 2,46 zł z VAT.


Bielsk Podlaski – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL3 – koszt 2,46 zł z VAT.


Brańsk – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL4 – koszt 2,46 zł z VAT.


Choroszcz – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL5 – koszt 2,46 zł z VAT.


Ciechanowiec – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL6 – koszt 2,46 zł z VAT.


Czarna Białostocka –  wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL7 – koszt 2,46 zł z VAT.


Czyżew – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL8 – koszt 2,46 zł z VAT.


Dąbrowa Białostocka – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL9 – koszt 2,46 zł z VAT.


Drohiczyn – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL10 – koszt 2,46 zł z VAT.


Goniądz – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL11 – koszt 2,46 zł z VAT.


Grajewo – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL12 – koszt 2,46 zł z VAT.


Hajnówka – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL13 – koszt 2,46 zł z VAT.


Jedwabne – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL14 – koszt 2,46 zł z VAT.


Kleszczele – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL15 – koszt 2,46 zł z VAT.


Knyszyn – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL16 – koszt 2,46 zł z VAT.


Kolno – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL17 – koszt 2,46 zł z VAT.


Krynki – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL18 – koszt 2,46 zł z VAT.


Lipsk – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL19 – koszt 2,46 zł z VAT.


Łapy – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL20 – koszt 2,46 zł z VAT.


Łomża – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL21 – koszt 2,46 zł z VAT.


Michałowo – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL22 – koszt 2,46 zł z VAT.


Mońki – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL23 – koszt 2,46 zł z VAT.


Nowogród – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL24 – koszt 2,46 zł z VAT.


Rajgród – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL25 – koszt 2,46 zł z VAT.


Sejny – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL26 – koszt 2,46 zł z VAT.


Siemiatycze – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL27 – koszt 2,46 zł z VAT.


Sokółka – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL28 – koszt 2,46 zł z VAT.


Stawiski – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL29 – koszt 2,46 zł z VAT.


Suchowola – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL30 – koszt 2,46 zł z VAT.


Supraśl – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL31 – koszt 2,46 zł z VAT.


Suraż – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL32 – koszt 2,46 zł z VAT.


Suwałki – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL33 – koszt 2,46 zł z VAT.


Szczuczyn– wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL34 – koszt 2,46 zł z VAT.


Szepietowo – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL35 – koszt 2,46 zł z VAT.


Tykocin – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL36 – koszt 2,46 zł z VAT.


Wasilków – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL37 – koszt 2,46 zł z VAT.


Wysokie Mazowieckie – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL38 – koszt 2,46 zł z VAT.


Zabłudów – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL39 – koszt 2,46 zł z VAT.


Zambrów – wyślij SMS na numer 7255 o treści PODL40 – koszt 2,46 zł z VAT.


Regulamin: http://serwer180971.lh.pl/regulamin-konkursu-najlepsze-miasto-wojewodztwa-podlaskiego-2018/

Wielki konkurs coraz bliżej! Wspólnie wybierzemy Najlepsze Miasto Województwa Podlaskie 2018

Już w następny czwartek ruszamy z wielkim konkursem na Podlaskie.TV. Spośród 40 podlaskich miast będziemy wybierać najlepsze miasto Województwa Podlaskiego 2018. To właśnie Wasza mała ojczyzna może wygrać ten tytuł. Nagroda główna to film promocyjny dla zwycięskiego miasta. W każdym etapie biorący udział w zabawie będą mieli szansę wygrać nagrody-niespodzianki rzeczowe. Zapowiada się niesamowita zabawa! 

 

I Etap będzie polegać na zebraniu kapitału w postaci punktów. Przyjęliśmy zasadę, że 1 punkt dane miasto otrzyma jak za 1 mieszkańca. Głosy przeliczymy na procenty, a następnie na punkty.

 

Przykład: W głosowaniu Białystok otrzymuje 500 głosów. Jest to 0.16 proc. mieszkańców czyli w zabawie tyle samo głosów. Miasto otrzymuje 16 punktów. Kleszczele w głosowaniu otrzymują 1326 głosów. Oznacza to wynik na poziomie 100.00 proc. Ilość punktów? 10 000.

 

Dzięki temu rozwiązaniu każde miasto musi tak samo się zmobilizować. W innym przypadku najłatwiej byłoby wygrać miastu, które ma po prostu najwięcej mieszkańców. 

 

Ale to dopiero I etap. W drugim ten, kto zyska mniej punktów będzie mógł przejąć punkty tego, który zyskał ich więcej. Łącznie będzie 5 etapów. W ostatnim finałowym zostanie 5 miast. Serdecznie zapraszamy do zabawy już od 1 marca 2018!

 

Opis całego konkursu: http://serwer180971.lh.pl/najlepsze-miasto-wojewodztwa-podlaskiego-2018/

Bociany wracają do Polski! Zobacz, kiedy będzie wiosna

 

Chyba nic bardziej nie zwiastuje wiosny jak bociany w gniazdach. Jako, że nasze piękne ptaki, głównie mieszkające na Podlasiu szykują się już do lotu, to można przewidzieć, że rychło wraz z nimi pojawi się wiosna. Bociany w Afryce przebywają od RPA, Kongo po Egipt i Izrael. To właśnie na terenie tego ostatniego państwa badacze zaobserwowali “Sejmiki bocianie” czyli wspólne zbieranie się ptaków na polach. Tak dzieje się, gdy nasze bociany planują odloty z Polski lub do Polski.

 

To, że wybierają zawsze nasz kraj nie jest przypadkowe. Są tutaj dla nich idealne warunki do rozmnażania. Czyli umiarkowany klimat, a także pola pełne owadów i… żab. Tego wszystkiego nie brakuje im właśnie wiosną, a także gdy lato nie jest przesadnie suche. Dopiero coraz niższe temperatury oraz suche pola skłaniają te ptaki do odlotów z Polski. Bociany bardzo też lubią towarzyszyć rolnikom przy żniwach. Bowiem kombajny odsłaniają pola i łatwo wtedy o pożywienie. 

 

Najważniejsza jest jednak informacja kiedy może być wiosna. Łatwo to obliczyć. Bociany dziennie lecą od 100 do 200 km. Nie lecą jednak po linii prostej. Cały czas trzymają się wybrzeża. Oznacza to, że przed bocianami z Izraela jest aż 3500-4000 km drogi. Oznacza to, że w Polsce pojawią się za około 20-40 dni. Zatem pierwsze ptaki w gniazdach powinniśmy zaobserwować między 10 a 31 marca. Prognozy długoterminową mówią, że na początku marca może nastąpić ocieplenie. Być może bociany będą dryfować w powietrzu razem z ciepłym wiatrem z powietrza. 

Najlepsze miasto Województwa Podlaskiego 2018. Ogłaszamy wielki konkurs miast!

Portal Podlaskie.TV ogłasza I konkurs Najlepsze miasto Województwa Podlaskiego 2018! Stawką jest film promocyjny dla Twojej małej ojczyzny. Stworzymy taki dla zwycięskiego miasta. I teraz najważniejsze – wcale nie wygrywa te miasto, które tylko dostanie najwięcej głosów, liczy się bowiem pracowitość i pomysłowość!

Kto zatem wygra? Najbardziej pracowite społeczności! 

Wyszliśmy z założenia, że najwięcej głosów otrzymałoby te miasto, które ma najwięcej mieszkańców. Jakie szanse miałyby Kleszczele z Białymstokiem? Dlatego sposób na wygraną będzie trudniejszy, bo wymagać będzie internetowej pracowitości danej społeczności. Wygranych ogłosimy Najlepszym miastem Województwa Podlaskiego 2018W nagrodę zaś – stworzymy film promocyjny danego miasta, którym będziecie mogli szczycić się przed innymi. 

 

Konkurs będzie składać się z 5 etapów. 

1. Głosowanie na miasto (Wyliczymy procenty: liczba głosów z liczby mieszkańców – 100 punktów za każdy 1 proc.)

 

2. Bitwa na fotki (miasto z największą liczbą punktów zmierzy się z miastem o najmniejszej liczbie. Fotki z miasta, które otrzyma więcej lajków sprawią, że miasto przechodzi dalej zgarniając punkty przegranego). 

 

3. Wybór Miss i Mistera (pozostanie 10 miast, które miało najwięcej punktów. 2 miasta, które zdobędą tytuły Miss lub Mistera przechodzą do finału).

 

4. Wybór Szalonego Dzieciaka (pozostanie 8 miast. Jedno miasto, które zdobędzie tytuł Szalonego Dzieciaka przechodzi do finału).

 

5. Wielki finał (Walka każdego z każdym. Miasto, które dostanie najwięcej głosów – po 3 punkty za każde zwycięstwo, 1 za każdy remis, 0 za przegraną – w potyczkach miasto vs miasto wygrywa wielki finał i zostaje ogłoszone Najlepszym miastem Województwa Podlaskiego 2018 i zdobywa nagrodę).

 

Konkurs i pierwsze głosowanie rusza 1 marca 2018. Do tego czasu rozpowszechniajcie informację wśród znajomych, mobilizujcie się tak, by to Wasze miasto wygrało konkurs!

Dokładne informacje o konkursie:

W województwie podlaskim jest 40 miast. Każde ma identyczne szanse na wygraną. Całość będzie się składać z kilku etapów.

 

Etap 1 – kapitał

Każde z miast dostanie na początku zabawy punkty. Będą one wyliczone na podstawie ilości głosów na dane miasto w proporcji do ilości mieszkańców.

 

Przykład: 

– 1 głos to 1 mieszkaniec. Białystok liczy 296 628 mieszkańców. W głosowaniu otrzymuje 500 głosów. Jest to 0.16 proc. mieszkańców czyli w zabawie tyle samo głosów. Miasto otrzymuje 16 punktów.

 

– Kleszczele liczą 1326 mieszkańców. W głosowaniu otrzymuje 1326 głosów. Oznacza to wynik na poziomie 100.00 proc. Ilość punktów? 10 000 punktów. 

 

– Możliwy jest też wynik powyżej 100 proc. Jeżeli miasto otrzyma 354 proc. będzie to adekwatnie przeliczone na 35 400 punkty.

 

Etap 2 – bitwa na fotki

Nie oznacza to jednak, że małe miasta będą faworyzowane, a dużym będzie trudniej. Dlatego też po drugim etapie odpadnie połowa miast. Silniejsi przejmą punkty tych co odpadli. W drugim etapie będzie turniej miast. Miasta stoczą wirtualną bitwę o punkty między sobą. Głosować zaś będą wszyscy, których przekonacie do głosowania.

 

– Bitwę stoczą ze sobą miasta, które będą miały najmniej punktów z tymi, które punktów mają najwięcej. Do tego doliczone zostaną punkty z drugiego etapu zabawy.

 

– Na przykład najwięcej punktów będą miały Suwałki, zaś najmniej Brańsk. Mieszkańcy obu miast będą wysyłać zdjęcia ze swoich miast. Galeria oraz poszczególne zdjęcia, które otrzymają łącznie więcej “lajków” na Facebooku wygrają dla miasta drugi etap. Głosować może każdy użytkownik Facebooka, więc warto mobilizować kogo się da.

 

– Na przykład Suwałki wyślą łącznie 24 zdjęcia, zaś Brańsk 32 zdjęcia. Galeria tego pierwszego miasta otrzyma “100 lajków”, zaś poszczególne zdjęcia w galerii łącznie 154 lajki. Suwałki dostaną 254 punkty. Wygrywa te miasto, które otrzyma więcej punktów. 

 

– Następnie przegrane miasto odda swoje punkty z poprzedniego etapu wygranemu. 

 

Etap 3 – Miejska Miss i Mister

W tym etapie pozostanie już tylko 20 miast. Każde z nich będzie miało już sporo punktów. Szkoda, by taki kapitał zmarnował się. Uratować miasto może tylko piękna kobieta i przystojny mężczyzna! 

 

– Wszystkie mieszkanki i mieszkańcy z pozostałych w zabawie 20 miast, którzy uważają, że mają nieprzeciętną urodę mogą wysłać swoje zdjęcie oraz weryfikację.

 

– Na zdjęciu musi być odsłonięta twarz, a także widoczna cała sylwetka. 

 

– Zdjęcie może być wykonane profesjonalnie lub amatorsko

 

– Ze zgłoszeniem należy wysłać zdjęcie weryfikacyjne (fotka z kartką w ręku z napisem “konkurs miast”)

 

– Najpierw wszyscy uczestnicy konkursu będą głosować na wszystkie zgłoszenia. Każde zdjęcie oddzielnie (bez informacji z jakiego miasta jest kandydat)

 

– Po głosowaniu wszystkim miastom zsumujemy i doliczymy punkty z głosowania na kandydatów z ich miast

 

– Ostatnim punktem tego etapu będzie wybór Miss i Mistera z 10 kandydatów (również bez informacji o mieście kandydata)

 

– Tu także doliczymy wszystkie punkty miastom, zaś wybór Miss lub Mistera zagwarantuje miastu udział w finale!

 

– 8 pozostałych miast, które po wszystkich podliczeniach będzie miało najwięcej punktów przejdzie do przedostatniego etapu. 

 

Etap 4 – Szalone dzieciaki

W tym etapie ostatnie punkty będą zdobywać szalone dzieciaki. Wystarczy zrobić nietuzinkowe zdjęcia swoim pociechom, a następnie zgłosić do konkursu. Wspólnie wybierzemy najbardziej szalone zdjęcia dzieciaków. W finale znajdzie się miasto z Miss, Misterem, Szalonym Dzieciakiem, a także dwa miasta z największą ilością punktów.

 

– W tym etapie zostanie 8 miast walczących o tytuł Szalonego Dzieciaka i o kolejne punkty

 

– Rodzice wysyłają zdjęcia swoich szalonych pociech z krótkim opisem sytuacji na zdjęciu, a także zdjęcie weryfikacyjne rodzica z dzieckiem i kartką z napisem “konkurs miast”

 

– Tutaj analogicznie jak w poprzednim etapie najpierw uczestnicy głosować będą na wszystkie zdjęcia, potem na 8 finałowych zdjęć Szalonych dzieciaków. Po obu głosowaniach doliczymy punkty, zaś w obu głosowaniach nie będzie znane miasto. Ujawnimy to dopiero, gdy będzie wiadomo, które zdjęcie wygrało. Miasto Szalonego Dzieciaka będzie w finale.

 

Etap 5 – Finał

W finale znajdzie się 5 miast. Te, które zdobędzie tytuł Miss, tytuł Mistera, tytuł Szalonego dzieciaka, a także 2 pozostałe miasta, które w zabawie zgromadziły największą ilość punktów. 

 

– Ostateczne rozstrzygnięcie to będzie głosowanie typu “każdy z każdym”. Czyli seria głosowań “Miasto A czy miasto B”. Każde miasto jak w piłce nożnej dostanie 3 punkty za wygraną, 1 punkt za remis, 0 za przegraną. Pierwsze w tabeli miasto zostaje ogłoszone Najlepszym miastem Województwa Podlaskiego 2018. Zaś Podlaskie.TV wyrusza do zwycięskiego miasta, by nagrać tam film promocyjny.

Dlaczego komunistyczny pomnik nikomu nie przeszkadza?

W centrum Sejn znajduje się pomnik czczący 25-lecie PRL. Ten i 20 innych pomników w województwie podlaskim jest na liście do usunięcia… w związku z ustawą dekomunizacyjną. Nasuwa się tu pewna refleksja. Od prawie 30 lat żyjemy w III Rzeczypospolitej, która jest demokratyczna. Jak to możliwe, że w naszym kraju wciąż znajduje się tyle pomników wspominających poprzedni ustrój, który był totalitarny i opresyjny. Dlaczego mieszkańcy sami z siebie nigdy nie starali się usunięcie tych pomników, bądź po prostu tego nie zrobili, tak jak kiedyś usuwało się pomniki na przykład Lenina. 

A za komuny to było lepiej

Odpowiedź być może jest banalna. Ludzi, którzy pamiętają czasy młodości w PRL jest dużo więcej niż osób, które znają te czasy tylko z przekazów historycznych. Zatem w tych pierwszych PRL kojarzy się z młodością, zaś u tych drugich z totalitaryzmem i opresyjnością. Wiele starszych osób, które nie rozumieją procesów gospodarczych z łezką w oku wspominają czasy PRL, bo wtedy dostali mieszkanie, jeździli na wycieczki do Bułgarii oraz… każdy miał pracę. Innymi słowy – państwo wydawało potężne pieniądze, których nie miało, aż w końcu doszło do katastrofy gospodarczej i upadku PRL.

 

O komunistyczne pomniki raczej nie mają pretensji raczej także osoby, które wtedy pracowały na rzecz państwa – czyli wszyscy wojskowi, milicjanci, służby bezpieczeństwa, urzędnicy państwowi oraz urzędnicy partyjni, a także wszyscy inni żyjący bezpośrednio z budżetu państwowego. 

A może ludzie wolą komunizm?

Patrząc na obecne poparcie obecnej partii rządzącej trudno stwierdzić ile osób popiera ją ze względu na usuwanie pomników, a ile ze względu na rozdawanie 500 zł każdego miesiąca. Wydaje się, że jednak te drugie rozwiązanie bardziej zachęca elektorat Prawa i Sprawiedliwości. Skoro tak, to oznacza, że w Polakach nadal tkwić może tęsknota za PRL-em, którego domeną był właśnie socjalizm tak jak jest domeną obecnej partii. Wtedy też młodzi rodzice dostawali “wyprawkę”, “becikowe”, “talony”. Warto tu jednak zaznaczyć, że na takie dodatki mogli liczyć tylko pracujący. Dzisiaj przy wypłacie 500 zł miesięcznie nie ma to znaczenia. 

 

Wracając do komunistycznych pomników. Warto przytoczyć badania CBOS sprzed 4 lat. 19 proc. Polaków twierdzi, że miało do czynienia bezpośrednio lub pośrednio (np. rodzina, znajomi) z represjami lub prześladowaniem w PRL. 44 proc. pozytywnie ocenia ten okres w historii Polski, zaś 46 proc. negatywnie. Warto też przytoczyć jeszcze inne dane. W 2014 roku, czyli w czasie przytaczanego badania PiS popierało ok. 25 proc. badanych. Jednak tylko połowa ich wyborców (czyli ok. 12 proc.) negatywnie oceniała PRL. Poparcie dla PiS obecnie wynosi ponad 40 proc. Oznacza to, że albo przybyło przeciwników PRL, albo jednak 500 plus zrobiło swoje. 

 

Podsumowując – usuwanie komunistycznych pomników ma wymiar symboliczny i jest próbą rozliczenia się z historią, ale rządzący robią to bardziej dla siebie i przyszłych pokoleń, bo w większości obecni mieszkańcy miast, gdzie znajdują się takie pomniki, mają to gdzieś…

Renifery, ciemnoskórzy mieszkańcy oraz wielkie osady. Tak wyglądało Podlaskie tysiące lat temu

O pierwszych ludziach na Podlasiu wiadomo tyle, że pojawili się 10 000 lat temu. Na terenie dzisiejszej Puszczy Knyszyńskiej była tundra (wyobraźcie sobie, że teren wygląda jak Bieszczadach, ale nie ma gór). W dorzeczu Biebrzy i Narwii pojawiły się… renifery, a wraz z nimi ludzie, którzy rzecz jasna żywili się mięsem tychże zwierząt. Warto dodać, że klimat nie był sprzyjający, zatem skóra zwierzęcia idealnie nadawała się na ubranie dla osadników.

 

Przez kolejne tysiące lat na dzisiejszym Podlasiu pojawiła się brzoza oraz sosna. Cały teren był bardzo intensywnie zalesiony. 7000 lat temu na terenach dzisiejszego Podlasia rozwijała się kultura niemeńska. Osadnicy żyli w okresie mezolitu. Swoje życie rozwijali przy rzece Narew. Ludzie potrafili tworzyć ceramiczne narzędzia. Mężczyźni zajmowali się myślistwem czy rybactwem zaś kobiety zbieractwem (na przykład owoców leśnych). Co ciekawe, ta sama kultura bardziej na wschodzie posiadła umiejętności hodowlane. Być może pod opieką człowieka znajdowały się tury (pradawne woły) czy tarpany (pradawne konie). Główne pożywienie stanowiły łosie oraz jelenie, który nigdy na naszych terenach nie brakowało.

 

4 tysiące lat temu niedaleko Supraśla istniała jeszcze inna osada z epoki kamienia i brązu. Archeolodzy odnaleźli tam sztylety, noże, dłuto czy groty strzał. Wszytko wykonane z krzemienia i kamienia. Osadnicy to ludy, które przywędrowały aż z terenów dzisiejszej Hiszpanii. Można się tylko domyślać że mieli ciemną skórę.  Zaś przedmioty jakie po sobie pozostawili sugerują, że zajmowali się głównie polowaniami, ale też rolnictwem. Warto zaznaczyć, że później osadnicy zajęli się także “górnictwem”. W okolicach wsi Rybniki, gdzie dziś mamy rezerwat Krzemianka. To właśnie tam intensywnie wydobywano krzemień, który był potrzebny do produkcji broni, narzędzi oraz do rozpalania ognia.

 

2,5 tysiąca lat temu w Haćkach (dorzecze Narwii, okolice Bielska Podlaskiego) istniała ogromna i mocno rozwinięta osada. Ludzie mają własną studnię, piece, półziemianki, mały zbiornik z wodą, miejsce do przeprowadzania obrzędów i ceremonii, a także konstrukcje obronne przed obcymi. Grodzisko zamieszkiwane było przez przybyszów z różnych stron Europy, cały czas się rozrastając, ostatecznie osiągając rozmiar 40 hektarów!

 

Gdy wkroczyliśmy w nową erę wśród wędrujących oraz zakładających osady także na Podlasiu najwięcej było ludów germańskich oraz bałtów. W kolejnych stuleciach także Goci, Hunowie oraz Słowianie, którzy dotarli tu z dalekiego wschodu. Gdy terytorium dzisiejszej Rzeczypospolitej zamieszkiwały większe plemiona – w naszym regionie można było spotkać Połoczan, czyli wschodnich Słowian. Żyli oni tutaj w XVIII wieku naszej ery.

 

Kiedy plemiona połączyły się w Polskę, my byliśmy na terytorium Rusi Kijowskiej. Dopiero po roku 1000 pojawia się ważny gród w Drohiczynie, który jest ośrodkiem handlowym z Rusią Kijowską. Przez kolejne stulecia przez dzisiejsze tereny podlaskie przebiegać będzie granica między Polską a Rusią Kijowską, a później Galicją, a jeszcze później Litwą. W XIV wieku Polska i Litwa to już jeden kraj. W XV wieku przez jakiś czas jesteśmy pod szwedzkim zaborem i graniczymy z Rosją. Na szczęście unia polsko-litewska się odradza na kolejne lata.

 

XVIII wiek przynosi Polsce zabory. Nasz region znajduje się na terytorium Prus (Niemiec). Później zaś znów przebiega granica – tym razem Prus i Imperium Rosyjskiego. W 1918 roku powstaje II Rzeczpospolita. Podlaskie na początku 1919 roku przechodzi z rąk niemieckich w polskie.

Podlaskie miliony lat temu. Jak wyglądało i co się tu działo?

Być może leżeliście sobie kiedyś na podlaskiej łące albo siedzieliście na ławce przy rodzinnym domu, lub też spacerowaliście sobie białostockim parkiem, a między czasie rozmyślaliście sobie jak wyglądało miejsce, w którym się aktualnie znajduje kilkaset milionów lat temu. Jeżeli tak, to w tym artykule się tego dowiecie co się działo na dzisiejszym Podlasiu – miliony lat temu. Warto dodać, że działo się bardzo wiele.

 

Na początku jednak uporządkujmy fakty, gdyż wszystko działo się na całej planecie, zatem także i na naszym jej fragmencie. Ziemia powstała 4,6 miliarda lat temu dosyć gwałtownie. Najpierw urodziło się Słońce, który otoczone było pyłem. Grawitacja spowodowała, że przez miliony lat pył ten łączył się w skały, a te zderzając się ze sobą uformowały cała planetę. Wszędzie był ocean lawy. Na początku Ziemia nie miała powietrza, lecz składała się z azotu i dwutlenku węgla.

 

Następnie w stronę naszej planety leciała inna planeta – Teja – wielości Marsa. Poruszała się z dużą prędkością, a następnie uderzyła w Ziemię. W wyniku zderzenia obu planet powstał księżyc, a nasza planeta zostaje odkształcona. 3,9 miliarda lat temu dochodzi do “bombardowania” Ziemi przez meteory. To “odpadki” po powstaniu układu słonecznego. Wewnątrz meteorów zawarte są minerały wody. “Bombardowanie” trwało przez 20 milionów lat, w wyniku czego powstaje jeden wielki ocean praktycznie na powierzchni całego globu. Na fragmentach planety są pojedyncze wysepki, które zamieniły się w wulkany. 100 milionów lat później na Ziemię spadają kolejne meteory z takimi minerałami jak węgiel czy aminokwasy. Substancje połączyły się ze sobą i powstało pierwsze życie.

Formowanie się kontynentów

Przeskoczmy jednak trochę w czasie. Między czasie Ziemia zaczęła obracać się coraz wolniej przez co doba nie trwała już 6 a 16 godzin (tak jak po uderzeniu drugiej planety), było coraz więcej tlenu. 1,5 miliarda lat temu ukryta, popękana skorupa ziemska spowodowała, że w ciągu milionów kolejnych lat utworzyły się wielki kontynent. Własnie wtedy po raz pierwszy uformował się także nasz teren. Byliśmy jednak jedną wielką pustynią. 750 milionów lat temu skorupa ziemska rozciąga się pod wpływem temperatury, a superkontynent dzieli się na dwie części. Podlaskie, jak i wielka część euroazjatycka jest wielką pustynią pokrytą skałami, które odsłoniły się po rozerwaniu kontynentu.

 

Pod wpływem uwolnienia się ogromnych ilości dwutlenku węgla z wnętrza Ziemi światło słoneczne nie dochodzi do planety. W konsekwencji nasza planeta zamarza. Trwa bardzo długa epoka lodowcowa. Tworzy się lądolód o grubości do 3 km. Na szczęście nasza planeta jest aktywna wulkanicznie, przez co po 15 milionach lat lód zamienia się w ocean. 600 milionów lat temu doba trwa już 22 godziny. Jest bardzo dużo wody oraz tlenu, który znajduje się także w oceanie dzięki czemu pojawiają się pierwsze, zaawansowane formy życia.

 

460 milionów lat temu na lądzie Ziemia pokryta jest skałami. Istnieją tylko dwa kontynenty. Zabójcze promieniowanie słońca pozbywa się wszelkich form życia z lądu, jednak przez kolejne 100 milionów lat Ziemia pokrywa się warstwą ozonu, który chroni naszą planetę od zabójczego promieniowania. Na obu kontynentach pojawiają się pierwsze zwierzęta, które podczas ewolucji “wyszły z oceanu” na ląd. Z biegiem lat jednak kontynenty oddalają się od siebie. Na terenie dzisiejszej Polski mamy głównie morze, lecz na Podlasiu znajduje się ląd – skalna pustynia.

Węgiel, żwir i człowiek

Kolejne setki milionów lat spowodowały, że Polska miejscami została porośnięta gigantycznym lasem. Warto tutaj zaznaczyć, że miejsce, w którym obecnie geograficznie położone jest Podlaskie to było morze, zaś faktyczny ląd dzisiejszej Ameryki Północnej oraz Europy znajdował się w okolicach równika. 270 milionów lat temu na terenie Polski pojawia się morze. Podlaskie jednak to nadal skalna pustynia. Las zamienił się w pokłady węgla. Dlatego też wydobywa się go na zachodnim południu. U nas zaś mamy dużo żwiru – ten występuje praktycznie na terenie całego kraju, lecz najwięcej na północy – czyli tam gdzie było najwięcej skał.

 

Z racji tego, że znajdowaliśmy się w zwrotniku raka to morze parowało odsłaniając pustynię. 160 milionów lat temu po raz kolejny morze zalało nasze tereny. Ruch płyt tektonicznych powoduje, że Ameryka Północy odłącza się od Europy, zaś ta łączy się z Azją. Spoiwem są zaś dzisiejsze góry na Uralu. 4 miliony lat temu, kiedy wszystkie kontynenty są już na swoim dzisiejszym miejscu, Podlaskie pod wpływem położenia geograficznego boryka się z ochłodzeniem klimatu. Ustępujące coraz płytsze morze odsłania torfowiska oraz tworzy bagna.

 

1,5 miliona lat temu na Ziemi pojawia się człowiek – homo erectus. U nas klimat niestety nie sprzyja jeszcze do życia, ale kolejne miliony lat spowodują wielkie wędrówki i zasiedlanie się Europy. 700 tysięcy lat temu prawdopodobnie (tutaj są różne wersje) homo erectus opuszcza Afrykę i dociera do Europy, także do dzisiejszej Polski. Wpierw jednak zakłada pierwsze osady w okolicach Śląska. Kiedy pierwszy człowiek dotarł na Podlasie nie wiadomo. Pierwsze osady, które odkryli archeolodzy można datować na 7000 lat przed naszą erą. Między innymi nasz region zamieszkiwała kultura niemeńska. O czym przeczytacie więcej już jutro.

Urwane palce, wystraszone zwierzęta. Zamiast petard są bezpieczne zamienniki

Tak niewiele pozostało już do końca roku. Po świętach tradycyjnie zaczną się dyskusje o tym, czy strzelać czy nie strzelać na Sylwestra – bo zwierzęta się boją huku. W Białymstoku na miejskiej imprezie nie zobaczymy żadnych wybuchowych pokazów. Tym razem magistrat postawił na lasery. Nie sposób nie pamiętać każdego wydania Teleekspresu z 31 grudnia od początku jego istnienia. Zawsze znalazł się w nim materiał, że znów komuś urwało palce czy poparzyło twarz od fajerwerków.

 

Pirotechnika towarzyszy naszej cywilizacji prawdopodobnie od X wieku. Wówczas kupcy przywieźli do Europy sztuczne ognie, które wymyślili Chińczycy. Ichniejsi alchemicy odkryli, że mieszając ze sobą saletrę z siarką oraz węglem drzewnym – można osiągnąć mieszkankę wybuchową. Ewolucja cywilizacji na świecie dała także kolejne odkrycia czyli proch. A od tego było już blisko do popisów pirotechnicznych, gdy wojska wygrywały jakąś bitwę. Pokazy miały charakter propagandowy. W średniowieczu Organizowano pokaz militarny i świętowano odniesiony sukces. Na takim pokazie nie zabrakło pierwszych fajerwerków.

 

Jednak to Chińczycy nieustannie zachwycali i rozwijali pokazy sztucznych ogni i zachwycali kupców czy misjonarzy, którzy jeździli potem do swojego kraju i opowiadali o niezwykłości fajerwerków. Jako ciekawostkę można dodać, że chiński wynalazek służy dzisiaj także w innej postaci. A mianowicie – w identyczny sposób jak odpala się petardy – również wystrzeliwuje rakiety w kosmos! Podpala się ładunek, następnie ulatniają się gazy, które wyrzucają petardę (rakietę) w powietrze (w kosmos).

 

Jak widać fajerwerki towarzyszą ludziom od zarania dziejów. Dlatego trudno też walczyć z tym wynalazkiem. Wszak to XXI wiek de facto przyniósł wiele dobrego dla traktowania zwierząt. Wcześniej było z tym różnie. Jednak wnioski wysuwają się same – skoro kiedyś wybuchami zajmowali się tylko pirotechnicy, to może warto wziąć to za dobrą monetę i nie tykać się petard, które mogą urwać palce? Jednak zabrać komuś czekoladę i kazać się cieszyć, że nie przytyje jest mało sensowne.

 

Dlatego lepiej pokazać jakie są alternatywy. Konstrukcja fajerwerków jest niezmienna od stuleci. Zmieniono tylko niektóre składniki, by osiągać inne kolory dymu, większą siłę wybuchu, a także natężenie gazu. Oprócz sztucznych ogni są jeszcze inne, bezpieczne fajerwerki, które dają naprawdę dużo radości – a mianowicie race świetlne. Można je często zauważyć na stadionach. Za każdym razem tworzą piękne widowiska. Ostatnio zaczęły się pojawiać także w innych okolicznościach – na przykład różnych teledyskach. Zauważyć możn tam sceny, gdzie ludzie bawią się nocą przy jakimś ognisku lub ogólnie na zewnątrz i tańczą trzymając odpalone race. Jednym słowem mówiąc – warto wypróbować, gdyż wszystko co ładnie się pali, ale nie wybucha jest bezpieczne. Nie urwie nam niczego, a i zwierząt nie wystraszy. 

 

na-uboczu-biedna-zapomniana-ziemia-sejnenska-warto-przyjechac

Ziemia Sejneńska – na uboczu, biedna i zapomniana

Ziemia Sejneńska – warto ją odwiedzić, bo to wbrew pozorom bardzo atrakcyjne miejsce pod wieloma względami. Dobrze skomunikowane z Augustowem, Suwałkami, a także litewskim Kownem i Druskienikami.

https://www.instagram.com/p/BU5_GEmjlJs/

Piękne miasto Sejny

Sejny to zapomniane miasto leżące na uboczu. Położone tuż przy granicy Polski i Litwy. To doskonałe miejsce do wypoczynku zarówno dla tych, którzy cenią sobie spokój, jak i tych, którzy szukają aktywnego spędzania czasu. Gmina Sejny zaś jest jedyna w swoim rodzaju, bowiem w prawie każdej wsi znajduje się jezioro. W dodatku, są to wody polodowcowe, więc ich czystość aż bije po oczach. Nie brakuje też lasów, po których można wędrować bez końca. Jest też gratka dla fanów kajakowania bowiem przez powiat sejneński przepływa kręta rzeka Czarna Hańcza, która jest doskonale skomunikowana z kanałem Augustowskim. Jest także Jezioro Płaskie, które kształtem przypomina jajko. Warto też odwiedzić Giby, gdzie znajduje się bardzo przyjemne miejsce do odpoczynku – jezioro Gieret.

Ziemia Sejneńska warta zobaczenia!

Ziemia Sejneńska i cały powiat żyją głównie z agroturystyki i jezior właśnie. Jednak nie oznacza to, że tylko takie atrakcje są na miejscu. Warto przyjechać w tamte okolice przede wszystkim, by zobaczyć rezerwat przyrody “Kukle” czy Bazylikę w Sejnach z XVI w. W samych Sejnach znajduje się również synagoga, wybudowana jeszcze w XIX w. Osobną atrakcją jest gmina Puńsk. Niech nie zdziwią Was dwujęzyczne tablice drogowe. W tej polskiej gminie większość mieszkańców to… Litwini. Można tam odwiedzić Skansen kultury litewskiej. Niedaleko Sejn, bo zaledwie 60 km dalej – znajdują się litewskie Druskieniki, gdzie główną atrakcją jest pokaźny Aquapark – otwarty cały rok.

Jak dojechać?

Najłatwiej do Sejny dojechać drogą krajową nr 16 z Augustowa bądź wojewódzką 653 z Suwałk. Kierowcy powinni pamiętać, że w Puszczy Augustowskiej mieszkają łosie i inne dzikie zwierzęta. Dlatego jedźmy ostrożnie, by nie mieć przykrego zderzenia z dziką zwierzyną. Sejny to urocze miasto, które oferuje zarówno piękno przyrody, jak i pomocnicze miejsca historyczne. Jest to miejsce godne polecenia dla osób poszukujących spokoju i kontaktu z naturą, jak również dla miłośników historii i kultury.

Najbiedniejsi i najbogatsi na Podlasiu. Zobacz dochód swojej gminy

Najbiedniejsza gmina w Polsce znajduje się w województwie podlaskim, w powiecie łomżyńskim. Mowa tutaj o gminie Przytuły. Według najnowszych danych Ministerstwa Finansów – w ubiegłym roku dochód gminy wyniósł zaledwie 390,29 zł na jednego mieszkańca. W pierwszej dziesiątce najbiedniejszych gmin w Polsce również znalazła się Turośl (również powiat łomżyński) z dochodem 453,88 zł na mieszkańca.

 

Dla porównania – najbogatsza w Polsce jest gmina Kleszczów (województwo łódzkie). Na jej terenie znajduje się Kopalnia Węgla Brunatnego Bełchatów i Elektrownia Bełchatów. Ponadto gmina czerpie dużo z podatków od nieruchomości. Efekt? Dochód przypadający na jednego mieszkańca to aż 31 962,75 zł czyli ponad 80 razy więcej niż w Przytułach! W pierwszej dziesiątce najbogatszych gmin w Polsce znajduje się podlaski Mielnik z powiatu siemiatyckiego, który osiąga dochód 5793,099 zł na jednego mieszkańca.

 

Trzeba przyznać, że w Białymstoku dochód na jednego mieszkańca nie wygląda zbyt efektownie, bo to zaledwie 1570,29 zł na mieszkańca. Suwałki i Łomża wypadają trochę gorzej, bo ich dochód to 1480,30 zł i 1333,73 zł na mieszkańca. A poniżej wszystkie podlaskie gminy i ich dochód:

 

MIELNIK 5793,09
ORLA 3130,21
SUWAŁKI (gmina) 2476,28
MICHAŁOWO 2448,27
SZUMOWO 2103,32
JUCHNOWIEC KOŚCIELNY 2040,76
WYSOKIE MAZOWIECKIE 1994,98
NAREWKA 1921,8
NAREW 1909,78
BIAŁOWIEŻA 1906,89
SURAŻ 1892,66
SUPRAŚL 1880,36
ZAMBRÓW 1676,05
TUROŚŃ KOŚCIELNA 1631,36
CHOROSZCZ 1620,99
BIELSK PODLASKI 1601,38
WASILKÓW 1579,21
GRÓDEK 1570,88
Białystok (miasto) 1570,29
GRAJEWO 1527,37
BRAŃSK 1511,06
SIEMIATYCZE 1487,43
Suwałki (miasto) 1480,3
PŁASKA 1473,81
BAKAŁARZEWO 1462,57
HAJNÓWKA 1451,43
ZABŁUDÓW 1420,82
SOKÓŁKA 1387,66
HAJNÓWKA 1380,25
AUGUSTÓW 1369,46
WYSOKIE MAZOWIECKIE 1348,01
SZEPIETOWO 1347,3
Łomża (miasto) 1333,73
DUBICZE CERKIEWNE 1332,09
SZYPLISZKI 1306,97
PUŃSK 1301,87
GIBY 1262,83
BIELSK PODLASKI 1259,59
CZYŻEW 1233,11
KOLNO 1232,52
JELENIEWO 1207,93
RAJGRÓD 1203,59
ŁOMŻA (gmina) 1201,17
RUTKI 1188,12
PRZEROŚL 1173,78
SZUDZIAŁOWO 1145,76
POŚWIĘTNE 1140,31
CZYŻE 1136,08
SEJNY 1128,01
FILIPÓW 1127,76
CZEREMCHA 1102,72
SOKOŁY 1078,11
ŁAPY 1077,55
DROHICZYN 1072,73
KLUKOWO 1050,7
ZAMBRÓW 1050,01
NOWINKA 1049,89
DOBRZYNIEWO DUŻE 1046,53
SIEMIATYCZE 1036,21
SEJNY 1030,32
KLESZCZELE 1028,64
CZARNA BIAŁOSTOCKA 1026,41
KRYNKI 1020,51
MOŃKI 1011,64
GRODZISK 999,6
PIĄTNICA 992,87
KULESZE KOŚCIELNE 979,82
SZCZUCZYN 945
MIASTKOWO 940,03
MILEJCZYCE 922,62
KUŹNICA 907,77
CIECHANOWIEC 893,29
GONIĄDZ 891,4
DZIADKOWICE 883,8
NOWOGRÓD 883,61
DĄBROWA BIAŁOSTOCKA 852,21
RACZKI 847,22
SIDRA 847,1
GRABOWO 841,74
BOĆKI 839,5
ŚNIADOWO 831,61
JEDWABNE 824,05
NURZEC-STACJA 823,55
KORYCIN 817,67
NOWE PIEKUTY 815,96
KRASNOPOL 811,18
WĄSOSZ 809,69
STAWISKI 802,68
TYKOCIN 792,49
GRAJEWO 781,66
WIŻAJNY 778,88
JANÓW 774,69
RUTKA-TARTAK 766,5
RUDKA 739,91
JASIONÓWKA 734,33
KOŁAKI KOŚCIELNE 730,2
SZTABIN 727,82
WYSZKI 726,72
SUCHOWOLA 716,14
AUGUSTÓW 705,91
BARGŁÓW KOŚCIELNY 696,59
BRAŃSK 681,39
KNYSZYN 677,6
LIPSK 662,19
PERLEJEWO 640,33
KOBYLIN-BORZYMY 622,18
NOWY DWÓR 613,4
JAŚWIŁY 608,96
WIZNA 604,16
ZAWADY 579,49
TRZCIANNE 575,9
KOLNO 550,52
MAŁY PŁOCK 542,94
ZBÓJNA 538,68
KRYPNO 514,34
RADZIŁÓW 486,18
TUROŚL 453,88
PRZYTUŁY 390,29

 

Polskie Wojsko będzie modernizowane. Co to oznacza dla Podlaskiego?

Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o modernizacji i finansowaniu sił zbrojnych. Jej główne założenie to zwiększenie finansowania na obronność. Co to oznacza dla Podlaskiego?

 

Przede wszystkim warto przypomnieć nasze położenie. Województwo Podlaskie styka się z granicą Rosji oraz graniczy z militarnym partnerem tego kraju – Białorusią. Między Trójstykiem w Wiżajnach, a początkiem granicy w okolicach Lipska jest tak zwany “przesmyk Suwalski”. To bardzo newralgiczne miejsce, gdyż łączy Obwód Kaliningradzki z Białorusią, zatem jego zajęcie byłoby strategiczne, gdyby Rosja chciała uderzyć na Polskę.

 

Nie mamy dobrych wieści polska doktryna wojskowa zakłada, że Białystok – stolica województwa podlaskiego nie jest strategicznym celem obronnym (póki co). Przede wszystkim w naszym regionie nie ma żadnego lotniska. Infrastruktura kolejowa od granic do Białegostoku jest w fatalnym stanie. Zatem również nie jest strategiczna. Jedynie kilka lądowisk w całym województwie może posłużyć śmigłowcom. Nasze wojsko nowoczesnych, które mieliśmy zakupić ostatecznie wciąż nie posiada.

 

Ma to oczywiście swoje plusy. W razie wojny jeżeli Rosja będzie chciała zajmować tereny, to prawdopodobnie te po stronie litewskiej, które są łatwiejszym celem. Modernizacja polskiego wojska prawdopodobnie ominie nasz region, bowiem nikt nie wystawia najlepszego sprzętu i najlepszej infrastruktury na pierwszy ogień. A że mamy najbliżej do agresora…

 

Nie można zapominać, że Polska, ale też sąsiadująca Litwa należą do NATO. Jeżeli rzeczywiście ktokolwiek będzie chciał nas bronić, to wojska agresora mogą zacząć gdzieś na Litwie, Łotwie bądź Estonii. Przerzucenie wojsk przez Białoruś pod polską granicę trwałoby dużo dłużej, przez co pozwoliłoby się całemu NATO bardziej przygotować. Modernizacja Wojska Polskiego ma potrwać do 2030 roku. Wtedy nasza armia ma liczyć 200 tys. żołnierzy, z czego 75 proc. będzie zatrudniona tam na etacie. Pozostałe stanowiska przypadną Wojskom Obrony Terytorialnej.

 

To jedyna formacja, która prawdopodobnie zostanie na Podlasiu rozbudowana. O ile przetrwa, bowiem kolejny po ministrze Antonim Macierewiczu może z niej zrezygnować, politycznie uznając że “dziecko” obecnego szefa MON jakim jest WOT nie ma racji bytu.

Czy tego roku będzie zima stulecia? Podlaskie zamieni się w lodową krainę?

Od kilku tygodni w mediach, ale też w rozmowach między ludźmi dominuje jeden temat – zima stulecia. Z przekazów wynika, że podobno tegoroczna ma być bardzo sroga, a ilości śniegu mają być wręcz niewyobrażalne. Jeżeli przypomnimy sobie ostatnie zimy na Podlasiu, to była zachowana pewna prawidłowość. Pierwszy śnieg spadł stosunkowo szybko, lecz po chwili nie było po nim śladu. Święta Bożego Narodzenia były zielone, zaś Wielkanoc cała na biało, a regularnie sypało od stycznia. Czy w tym roku ma być inaczej?

 

W pogodzie istnieją pewne prawidłowości, jednak wiarygodne prognozy można wykonywać na kilka dni do tyłu. Wszystko dlatego, że to jaką mamy pogodę danego dnia wynika z kilku zmiennych, które kształtują ostatecznie czy będzie ciepło, zimno, sucho, deszczowo itd. Na klimat zachodniej i środkowej Europy największy wpływ mają Wyż Azorski oraz Niż Islandzki. Zaś wschodnia część Europy jest pod wpływem Wyżu Wschodnioazjatyckiego i Niżu Południowoazjatyckiego. Na Północy Europy zaś mamy Wyż Grenlandzki, a na Południe napływa gorące powietrze ze Zwrotniku Raka. Na wskutek przemieszczenia się, a także mieszkania się tych mas powietrza kształtuje się cała pogoda. Zatem z logicznego punktu widzenia nie można dokładnie przewidzieć na jaki czas masy powietrza ułożą się nad Europą zimą. Pewne prawidłowości pokazują, że możemy ustalić skąd masy będą nacierać w danym momencie.

 

Województwo Podlaskie znajduje się w innej strefie klimatycznej niż pozostała część Polski. To dlatego Suwałki uznawane są za polski biegun zimna, to dlatego mróz dotkliwy jest u nas bardziej niż choćby na Dolnym Śląsku. Dlatego też jedno już dziś jest pewne. Jeżeli w Polsce będzie zimno, to u nas będzie jeszcze zimniej. Odpowiadając więc na pytanie tytułowe – czy nastąpi w Polsce zima stulecia? Jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatnie 100 lat w Polsce, to pierwsze dane o ostrych mrozach mamy z 1929 roku. Oficjalnie w kilku miejscach zanotowano -40 stopni Celsjusza. Jednak temperatury utrzymywały się w przedziale -13 do 16. W XXI wieku oficjalnie zanotowano spadki do -30 stopni Celsjusza zaś miejscami nawet do -36.

 

Jeżeli spojrzymy na częstotliwość i obfitość opadów śniegu, to śnieg najczęściej leży od grudnia, czasem od stycznia do kwietnia. Zatem jeżeli śnieg spadnie jeszcze w listopadzie albo nawet październiku, a nie zniknie przed końcem kwietnia to wtedy będziemy mogli mówić o jakichś anomaliach. Dlatego też odpowiedź na pytanie czy będziemy mieli do czynienia z zimą stulecia brzmi – jest jeszcze za wcześnie, by to wiedzieć. Póki co pogoda nie zaskakuje. Opowieści o zimie stulecia nie wynikają z naukowych ustaleń, lecz bardziej z regionalnych przekonań osób, które obserwują na co dzień przyrodę.

 

 

Osoby te wskazują na takie czynniki jak: bardzo wczesny odlot bocianów czy wczesne pojawienie się żubrów na łąkach. Warto zaznaczyć, że ptaki czy zwierzęta zmieniają sposób zdobywania pożywienia w zależności od pory roku. Bociany nie odlatują dlatego, że zaczyna być im zimno, lecz dlatego, że grunty zaczynają być być suche i trudno im zdobyć pożywienie. Tak zwany “Sejmik bociani”, to ostatni moment przed odlotem. Bociany wówczas zbierają się na polach, by zdobyć ostatnie pożywienie, które odsłoniło się dzięki żniwom.

 

 

Żubry zaś mają grube futro i sporą masę, dzięki czemu odporne są na mrozy. Zatem nie zmieniają także sposobu zdobywania pożywienia dlatego, że zaczyna im być zimno, lecz dlatego że w lesie coraz trudniej o trawę i inne zielone rośliny, bo te zwyczajnie przekwitają jesienią. Z tego też powodu żubry dokarmiane są sztucznie przez człowieka, by chronić zagrożony gatunek. Na polach tworzy się stogi siana, a w lasach wypełnia paśniki. Zwierzęta są do tego już przyzwyczajone, stąd gdy tylko w lesie zaczyna brakować pokarmu, to wychodzą na łąkę szukać stogów.

 

 

Dlatego też nic nie wskazuje na to (póki co), by ta zima miała różnić się od poprzedniej.

 

Zenek Martyniuk z zespołu Akcent. Ten człowiek to fenomen

O takiej karierze chyba marzy każdy artysta. Zarówno aktorzy jak i muzycy bardzo często mają swoje 5 minut, a później ich sława przemija. W tym przypadku jest zupełnie odwrotnie. Na czym polega fenomen Zenka, że z roku na rok jest coraz bardziej popularny? W 2017 roku miała miejsce premiera jego książki “Życie to są chwile”, premiera napoju energetycznego “Zenek Energy Drink”, a także skorzystał syn lidera Akcentu – otwierając nową knajpę w centrum Białegostoku (którą już sprzedano komuś innemu). Zenek odtwarzany jest także podczas meczów Jagiellonii, gdy drużyna strzeli gola. Wtedy z głośników leci “przez twe bramki, brameczki strzelone, oszalałem…”. Nie można nie wspomnieć o premierze filmu “Zenek”, w którym można zobaczyć barwną historię z Podlasiem w tle. Naprawdę dobry film! Do obejrzenia tutaj: https://vod.tvp.pl/website/zenek,45547913

 

Kiedy w 2002 roku zniknął z anteny program Disco Relax, a w polskich domach nie przybywało nowych kaset, wydawało się że koniec disco polo jest bliski. Gatunek ten nie miał nigdy dobrej prasy. Ogólnopolskie rozgłośnie radiowe kompletnie ignorowały nowości tego gatunku, a Polacy nucili znane przeboje przeważnie tylko na weselach. Kolejne nuty były dostępne w internecie, lecz wciąż disco polo było gatunkiem niszowym. Nawet zespół Akcent między 2001 a 2016 rokiem nie wydał żadnej płyty!

 

Aż nagle następuje rok 2012. 22 czerwca w serwisie YouTube pojawia się nowy teledysk zespołu Weekend – Ona tańczy dla mnie. Od tego dnia cała branża Disco Polo powinna Radosława Liszewskiego całować po stopach, a hejterzy przeklinać. Boom na nowoczesne, odrodzone disco polo ogarnia całą Polskę. Przyczyniają się do tego także media, a także legendarny już finał Mazury Orlen Grand Slam w Starych Jabłonkach i słynny już taniec plażowych siatkarzy, którzy przy wielkiej publiczności dali prawdziwy popis, co pokazały chyba wszystkie media w kraju.

Zachwytów nad zespołem Weekend nie ma końca. Teraz to oni przejęli pałeczkę, a inni twórcy disco polo mogą mu zazdrościć. W prasie można było przeczytać, że Radosław Liszewski razem z ekipą ma tyle koncertów jednego dnia, że musi latać na nie helikopterem. Rok później na scenę z nowym hitem wraca Zenek. Już w nowoczesnej aranżacji możemy posłuchać “Biorę urlop od Ciebie”, później nowoczesną wersję gigantycznego przeboju “Życie to są chwile”, którą gra wiele klubów w Polsce.

 

Później możemy zachwycać się piosenką “Przez twe oczy zielone”. Popularność Zenka nie maleje. Każdy jego nowy kawałek to hit, który rzuca na kolana. Można je słyszeć w radiu, telewizji, a na YouTube bije kolejne rekordy odsłon. W 2015 roku przezywający na scenie “drugą młodość” Zenek występuje też u Kuby Wojewódzkiego – pokazując, że mimo jest człowiekiem, który osiągnął już szczyt szczytów, to pozostał bardzo skromnym człowiekiem.

 

Kiedy trafił do szpitala z powodu wyrostka, jego stanem zdrowia był zaniepokojony cały kraj. Pod koniec 2015 roku już pełen sił wręcz wywraca do góry nogami całą scenę z kawałkiem “Przekorny los”. Zenka można zobaczyć też w Sylwestra 2016/2017 na TVP. Tam był gwiazdą wieczoru! Wkrótce na rynku pojawia się “Zenek Energy Drink”, a syn wokalisty otwiera swój własny lokal w centrum Białegostoku. Międzyczasie premierę ma książka artysty “Życie to są chwile”, a jej fragmenty można usłyszeć na antenie Polskiego Radia Białystok.

Rok 2020 to premiera Filmu “Zenek”. Wspaniała historia o młodym chłopaku, który marzył o śpiewaniu i został wielką gwiazdą. Wszystko to z Podlasiem w tle. Co ciekawe, w całym filmie usłyszymy tylko jedną piosenkę disco polo… w napisach końcowych. Koronawirus spowodował, że artyści trochę zniknęli z naszego życia. Miejmy nadzieję, że nasz król wróci z jeszcze większym impetem. Nie da się ukryć, że prosto z grobu cały gatunek wyciągnął Radosław Liszewski, ale największy profit całej sytuacji zanotował Zenek Martyniuk, cały czas pozostając bardzo skromnym człowiekiem. Można powiedzieć, że to szok. Wiele osób od tak gigantycznej sławy (i pieniędzy) oszalałoby do reszty. A tymczasem Zenek Martyniuk wraz z żoną mieszkają sobie spokojnie w Grabówce pod Białymstokiem. Po prostu FENOMEN.

Perseidy znów na niebie. Zbliża się fantastyczne widowisko!

Jak co roku, między 17 lipca a 24 sierpnia możemy na niebie zaobserwować deszcz meteorów. Są to tak zwane Perseidy. Kumulacja całego wydarzenia będzie miała miejsce w nocy z 12 na 13 sierpnia. Wtedy to na niebie można będzie zauważyć nawet 150 gwiazd na godzinę! Podpowiadamy Wam, gdzie najlepiej obserwować niebo, by dostrzec piękno całego widowiska, jakie nas niedługo czeka.

 

Przede wszystkim musi być to miejsce, w którym absolutnie nie ma światła. Łuna miejskich świateł skutecznie utrudni nam oglądanie Perseidów. Dlatego też musi być kompletnie ciemno! 

 

Drugi – najważniejszy warunek to bezchmurne niebo. Bez tego nie będzie mogli obserwować nic oprócz… chmur. Warto wiedzieć, że nawet, jeżeli okolica jest zachmurzona, to kilkanaście kilometrów dalej może być już zupełnie inaczej. Powinniśmy wybrać się na widowisko w okolicach północy. Najlepsze do oglądania będzie między godz. 1-3.

 

Perseidy są rojem meteorów utworzonych przez kometę. Widać je na niebie od około 2000 lat. A możemy je podziwiać co roku między lipcem a sierpniem ponieważ rój wtedy przecina orbitę Ziemi.

podlaskie-plaze-ktore-sa-najlepsze

Podlaskie plaże są lepsze niż te nad morzem

Podlaskie plaże bez parawanów, krzyczących sprzedawców i drakońskich cen! Wybieramy najlepsze plaże w Podlaskiem, które mogą konkurować z nadmorskimi kurortami.

Podlaskie plaże, tu zamiast tłumów turystów można cieszyć się ciszą i spokojem

W ostatnim czasie polskie Morze Bałtyckie ma złą prasę. Z roku na rok jest tam coraz drożej, nie można w spokoju wypocząć, bo co chwile sprzedawcy jedzenia wydzierają się na cała plażę, że mają gorące pierogi, lody czy popcorn. Ostatnio pojawił się kolejny głupi trend – wydzielanie sobie kawałka plazy parawanami. Najwyraźniej pokochaliśmy mieszkać w zamkniętych osiedlach i ten trend przywieźliśmy nad morze. Zaś reszta podpatrzyła i naśladuje. Efekt? Koszmarny. Całe plaże zabudowane parawanami, nie da się przejśc. Czy w takich warunkach da się wypoczywać? Absolutnie nie!

Najlepsze plaże w Podlaskiem

Tymczasem w Podlaskiem mamy bardzo dużo miejsc, gdzie jedyne co słychać to krzyki bawiących się w wodzie dzieci i ewentualnie muzykę. Plaże już dawno przeszły renesans i są obłożone złotym piaskiem, zaś w pobliżu bez problemu znajdziemy toalety i gastronomię. Przejrzymy najlepsze kąpieliska w regionie. Od razu musimy zaznaczyć. Za najlepsze trzeba uznać miejsca, w których woda jest czysta! Oczywiście, kąpieliska przechodzą badania sanitarne, ale największym dowodem na to, że woda w danym miejscu jest wyjątkowo czysta – jest fakt, że znajdują się w niej raki. Najlepszej jakości woda znajduje się przede wszystkim w jeziorach polodowcowych – a takich nie brakuje na Suwalszczyźnie.Od lat tłumy można napotkać w Augustowie, choć w jego okolicach jest dużo lepiej. Tuż pod letnią stolicą Polski mamy miejscowość – Przewięź.

Od lat cieszy się ono ogromnym zainteresowaniem “wtajemniczonych” – czyli tych, szukających spokojnych plaż bez gigantycznych tłumów. Przede wszystkim w Przewięźi można plażować nad dwoma jeziorami do wyboru. Pierwsze to Studzieniczne zaś drugie to Białe Augustowskie.Drugie miejsce jeszcze lepsze od pierwszego. To Sucha Rzeczka i Serwy, a także Płaska i okoliczne śluzy. Przepięknie jest również pod Sejnami w Gibach, tuż przy granicy z Litwą – gdzie są jeziora Gieret, Pomorze i Zelwa. Trudno nie wspomnieć o Jeziorze Wigry, gdzie można się kąpać przy ośrodku PTTK w Starym Folwarku. Ostatnie, choć nie najgorsze – to jezioro Szelment.

Sporty wodne na podlaskich plażach

Jeżeli chodzi o jakość wody, to wszystkie powyższe są absolutnymi prymusami. Jeżeli chodzi o nawierzchnię, to można napotkać piaszczystą – jak nad morze, ale też trawiastą, jeżeli ktoś nie przepada. Tereny są tak ukształtowane, że dla każdego coś miłego. Pod względem atrakcji też jest ciekawie. Oczywiście bez problemu wypożyczymy sprzęt wodny, ale też wybierzemy się na wycieczki statkiem – to w Augustowie. W Szelmencie natomiast będziemy mogli poszaleć na wyciągu nart wodnych. Zaś w pozostałych na pewno możemy liczyć na bardzo duży spokój i względną ciszę. W każdym z wymienionych miejsc bez problemu odnajdziemy blisko gastronomię, toalety i noclegi. Jest też wiele mniejszych jeziorek, które są jeszcze spokojniejsze i jeszcze cichsze. Jednak te proponujemy odkryć samodzielnie. Bo, gdy o nich napiszemy może już tam nie być aż tak cicho i spokojnie…

Gdzie odlatują bociany i dlaczego wracają?

Bociany to bardzo interesujące ptaki. Zimą odlatują do ciepłych krajów, gdzie mogłyby w zasadzie zostać na zawsze, jednak zawsze wiosną wracają. A trzeba wiedzieć, że trasa lotu bociana nie jest taka prosta. To nie jest tak, że skoro ptak może latać, to leci na południe prostą drogą.

 

Bociany zazwyczaj wybierają jedną z dwóch tras. W swojej wędrówce muszą ominąć Morze Śródziemne. Te, które lecą z Polski udają się wpierw do Turcji. Po drodze odlatujące bociany napotykają swoich sąsiadów z innych krajów i na południe lecą coraz większą grupą. Przelot ten trwa na Bałkanach od połowy sierpnia do końca pierwszej dekady września i jest to jeden z najwspanialszych spektakli przyrodniczych w Europie, robiący niezapomniane wrażenie.

 

Bociany, gdy dotrą do Turcji lecą dalej. Ich trasa przebiega przez wybrzeża Morza Śródziemnego, dolinę Jordany, półwysep Synajski, a także Morze Czerwone. Dalej lecą doliną Nilu, którą omijają Saharę. Ostatecznie ptaki docierają nad Jeziora Afrykańskie. Niektóre lecą jeszcze dalej – wybierając dorzecze Kongo i dorzecza Zabezi i Limpopo. Niektóre dolatują nawet do RPA.

 

Dlaczego więc bociany wracają do Polski? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo są łasuchami. W czasie, gdy jest u nas wiosna i lato, to w Afryce rozpoczyna się pora sucha, co utrudnia zdobycie pożywienia. Zaś w Polsce w tym czasie jak w stołówce. Dlatego też to u nas bociany się rozmnażają, bo dzięki łatwemu zdobywaniu pożywienia bez problemu mogą wykarmić młode. Wbrew pozorom bociany nie jedzą samych żab (nie są przecież Francuzami tylko Polakami), tylko owady i mięso. Dlatego w menu każdego ptaka są pasikoniki, dżdżownice, ślimaki, gryzonie, małe ryby, żaby, węże, krety, łasicie, gronostaje, a nawet pisklęta ptaków i młode zające!

 

Co 4 bocian na świecie to Polak. Ptak w naszych warunkach przyrodniczych ma wielki wybór jeżeli chodzi o pożywienie. Tylko się cieszyć, że boćki mają się u nas dobrze. Niestety czasem zbyt zimno i muszą wybrać inne miejsca, gdzie będą mogły się wyżywić.

Mała gmina na końcu świata, duże zamieszanie. Tu kręcono Pana Tadeusza.

Jak podało Radio5, wójt gminy Rutka-Tartak Jan Racis po 25 latach urzędowania zrezygnował ze swojego stanowiska. Czytając komentarze pod tą wiadomością można dostrzec, że mieszkańcy bardzo żałują jego odejścia i uważają, że to były wspaniałe czasy dla gminy, a teraz zacznie się walka o “stołki”.

 

Rutka-Tartak to mała miejscowość położona jest na samej północy Polski, tuż przy granicy z Litwą. W skład gminy oprócz Rutki-Tartak wchodzi jeszcze kilka mniejszych wiosek. W jednej z nich przed laty kręcono sceny do filmu Pan Tadeusz – Andrzeja Wajdy. Rutka-Tartak to przede wszystkim gmina turystyczna, w której wiele jest jezior. Rzut beretem od Rutki jest szerzej znany Szelment, gdzie co roku przyjeżdża sporo narciarzy, a teraz też i narciarzy wodnych. Zimą wszystkie kwatery w okolicy są zawsze zajęte i mocno oblegane. Siłą rzeczy korzysta na tym również Rutka-Tartak.

 

W komentarzach pod informacją o rezygnacji wójta – mieszkańcy wskazują, że ten potrafił z każdym dojść do porozumienia, gmina się rozwijała, nie było też zadłużenia – co w polskich warunkach jest bardzo trudne, gdyż wielu samorządowców najpierw zaciąga gigantyczne kredyty, a potem wydaje pieniądze na potęgę. Wystarczy spojrzeć na sąsiadujące z Rutką-Tartak Sejny, które mają gigantyczne kłopoty finansowe, choć mogłyby korzystać na turystyce podobnie jak Rutka-Tartak.

 

Mieszkańcy zapewne obawiają się zmian. Trzymamy kciuki, by następca wójta nie puścił Rutki-Tartak z torbami, a gmina nadal się rozwijała.

 

fot. Hugo.arg / Wikipedia

Wysiłek fizyczny i religia. Nic bardziej nie wzmacnia człowieka

To była kolejna okazja by udowodnić sobie własną siłę. Nie tylko fizyczną, ale też psychiczną. Bowiem w ubiegły weekend ruszyła piesza pielgrzymka z Suwałk do Wilna. Pątnicy przejdą łącznie 270 km przez 9 dni. Trzeba im tylko pogratulować sił. Bo po kilku dniach drogi ich zmęczenie sięga zenitu, a cała wycieczka, mimo że odbywa się latem przypomina tą ze zdjęcia.

 

Pielgrzymka ma nie tylko wymiar religijny. Wszak po drodze można się modlić, śpiewać, rozmawiać z innymi, ale też poznać nowych ludzi. Jednakże temu wszystkiemu towarzyszy nieustanny wysiłek fizyczny. Każdego dnia każdy musi przejść własnymi nogami 30 km. Każdy, kto chociaż raz przeszedł jednego dnia taką odległość doskonale będzie wiedział jak duża jest to odległość dla ludzkich nóg. Wyobraźcie sobie, że pątnicy zgotowali sobie 9 takich wycieczek pod rząd.

 

Tylko człowiek pełen wiary jest w stanie przejść taki kawał drogi. Każdy z nich idzie w danej intencji. Na przykład raz do roku organizowane są piesze pielgrzymki do Częstochowy dla ludzi, którzy cierpieli kiedyś z powodu alkoholizmu. Każda z takich pielgrzymek uświadamia im jak dużo siły mają i że są w stanie walczyć ze wszystkimi słabościami.

 

Można powiedzieć, że połączenie wysiłku fizycznego z religią wzmacnia człowieka najbardziej. Wiarą wzmacniamy naszą duszę, wysiłkiem wzmacniamy nasz organizm. Lepszego połączenia nie ma.

podlaskie-granice-granica-pociagajace-miejsce

Podlaskie granice. Granica to bardzo pociągające miejsce

Podlaskie granice. Podlaskie jest specyficznie położone. Na północy mamy trójstyk granic Rosji, Litwy i Polski. Tam też jest granica dwóch województw: podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Głęboko ukryty w Puszczy Augustowskiej jest kolejny trójstyk – granic Polski, Litwy i Białorusi. Na południu województwa mamy niewielką miejscowość Niemirów – tam stykają się ze sobą kolejne granice. Polski i Białorusi a także województw podlaskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Na północnym zachodzie stykają się ze sobą kolejne 3 granice – województw podlaskiego, mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego. Można powiedzieć ot normalna sprawa, były wojny, był podział administracyjny i tak właśnie zarządzono i tak właśnie jest.

Podlaskie granice to pociągające miejsc

Podlaskie granice to również pewien mistycyzm. Tak jak w znakach zodiaku, naszych imionach czy liczbach. Z jednej strony pozornie bez znaczenia, z drugiej można wierzyć, że rodząc się w okresie danego znaku zodiaku nasz charakter ma określone właściwości, podobnie z imieniem czy szczęśliwą liczbą. To wszystko można oczywiście sprowadzić do kabały, jednak jest coś pociągającego w tych cechach. Tak samo z granicami – każde z tych miejsc, gdzie stykają się granice w pewien sposób uwodzi. Jest mieszanką pewnych cech. Na pozór nic tam nie ma – pola, lasy czy rzeki. Jednak człowiek, który potrafi obcować z naturą może dojrzeć, że za tą granicą, która jest umowna przecież – może znajdować się zupełnie inny świat, może podobny, tożsamy, ale jedna już inny.

podlaskie-granice-podlaskie-tv

Przyjrzyjcie się powyższemu zdjęciu. Zostało one zrobione na brzegu Bugu w Niemirowie. Po drugiej stronie wody mamy województwo lubelskie. Na pozór takie same, a jednak inne. Nie widać tego jednak z poziomu ulicy. Być może nie widać tego też bezpośrednio za pierwszymi drzewami, ale widać to nieopodal granicy. Słońce tam świeci już inaczej, szczegóły w architekturze już się zmieniają, nawet kolory płotów nie te same. Inne zdobienia na przydrożnych krzyżach i kapliczkach i ludzie inaczej mówią.

Obszar o dużym bogactwie naturalnym, historycznym i kulturowym

Ta granica, którą widzimy na mapie tak naprawdę jest umowna. Prawdziwa jest bardzo płynna, nierówna i niekiedy nieuchwytna, ale nie dlatego, że jej nie ma, dlatego, że przeoczona. Dlatego jeśli będziesz drogi Czytelniku kiedyś na granicy, to nie patrz na nią płasko i obojętnie, postaraj się dostrzec granicę, by poczuć mistycyzm tego miejsca.

“Mały Katyń” w Polsce. Rosjanie zabijali Polaków. Pomagało im UB

Giby, to mała miejscowość tuż przy granicy Polski i Litwy. To tam w lipcu 1945 roku odbyły się tragiczne wydarzenia. Miała tam miejsce tak zwana “Obława Augustowska”. Miejsce zostało upamiętnione. Znajduje się tam pomnik poświęcony ofiarom, a także kilkaset drewnianych krzyży. Obława Augustowska nazywana jest “Małym Katyniem”. 

 

Oddziały Armii Czerwonej i NKWD przeprowadziły akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej. To tam znajdowali się polscy żołnierze podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Należy wskazać na bardzo smutny fakt, że rosyjskim żołnierzom pomagali także polscy żołnierze – między innymi pracownik Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie Mirosław Milewski. Swoimi zasługami dla Rosjan zbudował sobie karierę w Biurze Politycznym KC PZPR.

 

Obława Augustowska była bardzo długo ignorowana przez polskie władze. Dopiero w 2014 roku Sejm RP uczcił pamięć ofiar Obławy Augustowskiej. Natomiast w 201t5 roku ustanowiono, że 12 lipca będzie Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku.

 

fot. Radosław Drożdżewski (Zwiadowca21) / Wikipedia

soczewiaki

Soczewiaki dodadzą Ci energii

Soczewiaki, choć dziś mogą być traktowane jako danie regionalne, mają głębokie korzenie w kuchni ludowej, będąc przykładem prostoty i oszczędności w przetwarzaniu dostępnych składników. Kiedyś uważane za potrawę ludzi ubogich, stały się integralną częścią kulinarnego dziedzictwa regionu. Ich historia sięga czasów przedwojennych, a nawet jeszcze dalej, tworząc bogaty wątek w kulturze kulinarnej okolic Sejn. Soczewiaki, będące rodzajem pierogów wypełnionych zmieloną soczewicą i skwarkami, łączą w sobie prostotę wykonania z bogatym smakiem, przypominającym o tradycjach i przekazach z pokolenia na pokolenie.

Soczewiaki w czasach powojennych

W okresie powojennym, kiedy obfitość nie zawsze była normą, potrawy takie jak soczewiaki nabierały szczególnego znaczenia. Ich tłuste polewanie skwarkami i pieczenie w piekarniku zapewniały sytość i ciepło, co było istotne, szczególnie gdy dostęp do różnorodnych składników był ograniczony. Stawały się więc nie tylko pożywnym posiłkiem, ale także symbolem siły i wytrwałości, umożliwiającym przetrwanie trudnych czasów.

Receptura soczewiaków

Sekret soczewiaków tkwi nie tylko w ich smaku, ale także w prostocie wykonania. Ciasto, przygotowywane z ugotowanych i utłuczonych ziemniaków, stanowi bazę dla nadzienia zmielonej soczewicy i skwarek. Starsi przekazują młodszym przepis na ten wspaniały wyrób. Tak tworzą spójną i niezmienną tradycję kulinarnej rodziny.

Soczewiaki jako element regionalnej tożsamości

Okolice Sejn, znane ze swojego bogactwa kulturowego i przyrodniczego, z dumą pielęgnują tradycję soczewiaków. Potrawa ta nie tylko smakuje wyśmienicie, ale także jest ważnym elementem lokalnej tożsamości. Soczewiaki nadal są symbolem wspólnoty i tradycji, łącząc ludzi wokół stołu i przekazując wartości rodzinne. Pochodzenie soczewiaków można odnaleźć w tradycji kulinarnych Litwy, co dodaje im nie tylko smakowej głębi, ale także kulturowej wartości.

Współczesne wzloty

Choć czasy się zmieniają, a diety i gusta kulinarne podlegają ewolucji, soczewiaki nadal znajdują swoje miejsce w kuchni wielu domów. Ich prostota, smak i wartości odżywcze sprawiają, że są one chętnie sięgane. Soczewiaki, będące symbolem tradycji i odporności, przenoszą w sobie historię i wartości, które przetrwają przez wieki.

Aktorzy występuja w stodole

Puńsk to niewielkie miasteczko na północno – wschodnim krańcu Polski. Jego wizytówką jest bez wątpienia Muzeum Litewskiego Centrum Kultury Ludowej. Skansen został wybudowany w 1986 r. i stanowi okazałą zagrodę wiejską z przełomu XIX i XX w. Przewodnik oprowadzi nas po domach mieszkalnych, oborach, stodołach, spichlerzach i studniach. Tylko, żeby kondycji nie zabrakło!

 

W każdym z budynków przedstawionych w skansenie znajdziemy również charakterystyczne narzędzia pracy lub użytku domowego. Są to eksponaty związane z uprawą roli, a więc widły, cepy do młócenia zboża, nosiłki, siekacze czy sierpy. Dla mieszkańców wsi to nic szczególnego, ale na ”mieszczuchach nadal robią wrażenie”. Niektóre z eksponatów obrazują również rękodzieło ludowe.

 

Ciekawy obiekt w skansenie to bez wątpienia teatr stodolany, który zlokalizowany jest, jak to sugeruje nazwa, w stodole. Niegdyś w taki właśnie sposób przygotowywano rozrywki mieszkańcom. Taką tradycję podtrzymuje Dom Kultury Litewskiej, organizując na małej scenie liczne imprezy, w tym ”Festiwal na klepisku”. Co roku uczestniczy w nim co najmniej kilka grup aktorskich. Sztuki, jak łatwo się domyśleć wykorzystują motywy wiejskiego życia. Mimo, iż sztuki grane są w języku litewskim, to zrozumieć ich treść nie jest trudno. Są to przeważnie komedie, a artyści grają tak sugestywnie, że śmieją się nawet turyści z dalekich krajów, którzy coraz częściej trafiają na gościnną ziemię puńską. Aktorzy zwykli rolnicy, robotnicy, studenci, uczniowie, pedagodzy, lekarze czy ludzie z tytułami naukowymi. Wszystkich łączy miłość do teatru, własnej kultury i  języka.

W Sejnach seniorzy zachęcają aby zwolnić

Na pograniczu polsko – litewskim powstały wyjątkowe trasy. Przeznaczone są one dla…człapaczy. Tak, to żaden żart. Pomysłodawcami tras są starsi mieszkańcy Sejn, którzy zachęcają wszystkich aby nieco zwolnić i to dosłownie. Aby dostrzec otaczające piękno należy bowiem czasem przystopować. Diabeł przecież tkwi w szczegółach. Biegnąc niczym sprinter nie zauważymy uroczej wiewiórki czy pogodnego rzadkiego ptaka.

 

Trasy dla człapaczy nie są zbyt długie. Maksymalna ma 12 km długości. Na pierwsze spotkanie nowej grupy zaproszono licznych gości w tym byłą już pierwszą damę, Annę Komorowską. Przed wyjściem w trasę odbyły się specjalne wykłady. Człapacze z Sejn chcieli pokazać przyjezdnym, w jaki sposób wyznaczyć ścieżki dla seniorów. Pomysłem chcą bowiem zarazić cały kraj. Czy im się uda spełnić to marzenie?

Podróże śladem zakonników. Trasa kończy się na Łotwie.

Jeśli ktoś pasjonuje się w budownictwie sakralnym, to z pewnością idealna propozycja dla niego. Transgraniczny Szlak Dominikański obejmuje najcenniejsze obiekty kultury sakralnej zbudowane przez zakon Dominikanów na trasie od Choroszczy do Aglony na Łotwie. Jest więc co zwiedzać przez wiele kilometrów. Dominikanie swą działalnością duszpasterską, oświatową i gospodarczą wywarli znaczący wpływ na rozwój społeczności lokalnych polsko-litewskiego pogranicza.

 

Pierwsi misjonarze dominikańscy w latach 40. XIII w. objęli swą działalnością ziemie Jaćwingów. W połowie XV w. powstał pierwszy klasztor w Wilnie. W XVII w. na terenie obecnego województwa podlaskiego powstały kolejno klasztory: w Sejnach, Krasnymborze, Różanymstoku i Choroszczy. Już wkrótce weźmiemy je na warsztat. Śledźcie Nas!

 

woda ze święconki

Woda ze święconki pozwala pozbyć się piegów!

Woda ze święconki odgrywa istotną rolę w wielu zwyczajach i tradycjach, szczególnie w kulturze chrześcijańskiej. Jest to woda pobłogosławiona przez duchownego podczas obrzędu nazywanego święceniem wody. Odbywa się on m.in. w okresie Wielkanocy w Kościołach katolickim i prawosławnym. Praktyki te mogą się różnić w zależności od lokalnych tradycji i obrzędów. Woda ze święconki ma symboliczne znaczenie jako symbol oczyszczenia, życia i błogosławieństwa. Ludzie używają jej w różnych celach, zarówno w sferze duchowej, jak i codziennego życia.

Woda ze święconki kluczem do utrzymania dobrego wyglądu na Podlasiu.

Żadna świąteczna okazja nie przemija bez chęci prezentacji się w jak najlepszym świetle, a kiedy wychodzi się w jakieś miejsce publiczne, oczekiwania co do wyglądu mogą być jeszcze większe. Gładka i promienna skóra zawsze przyciąga uwagę, zwłaszcza w tak ważnych momentach. Ciekawym spojrzeniem na tę kwestię jest też tradycja, która sięga nawet pierwszej połowy XX wieku w niektórych domach na Podlasiu. Tamtejsze zwyczaje przypominały, że do koszyczka z święconką często dodawano małą buteleczkę wody, w której wcześniej gotowano jajka. Ta prosta, a zarazem niezwykła praktyka wskazuje, że nie zawsze potrzebne są kosztowne kosmetyki, by osiągnąć efekt nieskazitelnej skóry. Tradycje te, choć niezwykłe (i nie zawsze przynoszące skutki), przypominają nam, że piękno może być czasem proste i naturalne, a kluczem do niego często są rzeczy dostępne w naszym codziennym otoczeniu.

Nieskazitelna skóra?

Po powrocie do domu ze święconką młode dziewczyny obmywały sobie twarz pobłogosławioną przez księdza wodą. Wierzono, że woda pobłogosławiona przez księdza podczas święcenia może mieć właściwości oczyszczające i lecznicze. Z tego powodu używano jej też do pielęgnacji skóry. Młode dziewczyny, po powrocie do domu ze święconką, często obmywały swoje twarze tą wodą. Wierzyły one, że pomoże im pozbyć się wszelkich niedoskonałości, takich jak pryszcze czy piegi. Choć może to brzmieć nieco nietypowo dla dzisiejszych standardów pielęgnacji, dla wielu ludzi było to naturalne rozwiązanie, oparte na wierzeniach i tradycji.

jajko, krowy, chłop roku

Jajko, które było zakopane rolnicy zjadali w dniu rozpoczęcia żniw

Jajko od wieków zajmuje szczególne miejsce w wielu tradycjach, zwłaszcza podczas świąt, takich jak Wielkanoc. To nie tylko smaczny dodatek do świątecznego stołu, ale również symbol głęboko zakorzeniony w obrzędach i zwyczajach ludowych. Jajko jest symbolizuje początek, życie oraz odrodzenie się przyrody – dlatego jest ono spożywane podczas Wielkanocy. Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie celebrujące misterium paschalne Jezusa Chrystusa.

Jajko – tradycyjnie gości na stołach podczas Wielkanocy

Jednym z elementów świątecznego śniadania jest zwyczaj dzielenia się jajkiem. Choć nie każdy lubi składać życzeń, tego dnia odmówić jednak nie wypada. Jako że Wielkanoc stanowi połączenie tradycji chrześcijańskich i pogańskich, wiąże się z nią wiele przesądów związanych ze święconką. Praktykowano je głównie na terenach nadbużańskich.

Zakopane jajko – dobre zbiory

Czasami jedno poświęcone jajko trzymali aż do późnego maja. Następnie zakopywano je wraz z kością na polu, gdzie rosło żyto, była głęboko zakorzeniona w ludowych tradycjach i przesądach. Gospodarze wykonujący ten obrzęd wierzyli, że ta ceremonia przyniesie im pomyślne plony. Kiedy nadszedł czas, aby zająć się polami, gospodarze udawali się na swoje ziemie wraz z poświęconym jajkiem i kością. Wybierali pole, na którym rosło żyto, i tam, w ziemi, dokładnie zakopywali jajko obok kości. Dodatkowo, obok zakopanego jajka i kości sadzili także poświęconą gałązkę wierzbową. W dniu rozpoczęcia żniw odkopywano jajko i uroczyście zjadano dzieląc się nim jak na Wielkanoc. Taka praktyka miała zapewnić pomyślne zbiory.

Święconka a przesądy

Oprócz tego, istniały także przesądy związane z tzw. “święconką”, czyli poświęconymi pokarmami. Ludowa mądrość nakazywała nie wyrzucać resztek święconki, ponieważ wierzono, że mogą one przynieść szczęście. Jeśli zostały resztki pokarmu, zbierano go i wysypywano pod drzewka owocowe, wierząc że wyrośnie z nich marynka — ziele o białych kwiatkach. Okruchy dawano również kurom by lepiej się niosły. Od nadmiaru jaj głowa przecież nie boli. Dokładnie sprzątano również ich skorupki. Dawano je ptakom lub wysiewano do ziemi podczas siania lnu.

Młodzież w Sejnach przejmuje miasto

Baltic Satelid to spotkania amatorskich teatrów lalkowych i dziecięcych. Pierwszą edycję konkursu zorganizowano w na początku lat 90. w litewskiej Kłajpedzie. Od drugiej, młodzi artyści spotykają się już na deskach sejneńskiego teatru. Organizatorem i koordynatorem imprezy są uczniowie sejneńskich szkół, przez co przygotowania trwają niemal przez 365 dni w roku. Oczywiście konieczna jest niewielka pomoc dorosłych. W konkursie uczestniczą aktorzy z Litwy i Białorusi.

 

Impreza zaczyna się symbolicznym wręczeniem kluczy do miasta dla najmłodszego uczestnika festiwalu. Barwny korowód przemierza następnie ulice Sejn. Uczniowie pełnią rolę m.in. konferansjerów oraz jurorów festiwalu. Zajmują się także obsługą techniczną, prowadzą biuro organizacyjne i gazetkę festiwalową. Jeśli chodzi o występy oceniana jest choreografia, reżyseria czy muzyka. Główna nagroda to Złoty Sejneński Tur przyznawany przez burmistrza. Przyznaje się je w dwóch kategoriach – młodzieżowej i dziecięcej.

 

 

W Puńsku poczujemy się jak w średniowieczu

Czym były świat bez pasjonatów? Dzięki nim powstają nietypowe miejsca. Jedne z nich znajduje się w miejscowości Puńsk. Miłośnik historii stworzył tam osadę Jaćwiesko-Pruską. Przed laty na tym terenie plemiona odprawiały rytualne obrzędy. Na obszarze 7,5 ha wiernie odwzorowany gród stanowi doskonałą propozycję na spędzenie wolnego czasu.

 

Osada ogrodzona jest drewnianymi palami, a przed ogrodzeniem stoją niemi świadkowie historii – solidne kamienie. Została również wybudowana część zamku z fosą. Na miejscach pradawnych obrzędów pogańskich  utworzono ołtarze. Na życzenie turystów w planach jest też stworzenie drewnianej osady na kopcu. Poza tym w niedalekiej przyszłości założyciel osady chce hodować konie, aby goście poczuli się jak prawdziwi jaćwiescy wojownicy.

 

Jaćwingowie to wymarły lud zamieszkujący tereny między Biebrzą. Czcili ciała niebieskie, a także żywioły. Wierzyli w liczne demony i bóstwa, a zmarłych wyposażali w przedmioty codziennego użytku. Nigdy nie budowali świątyń, gromadząc się przy świętych drzewach.

Do Sejn śmierć już nie przyjdzie

Na cmentarzu w Sejnach, małej podlaskiej miejscowości, kończą się powoli miejsca. Obecnie pozostało ich 200, a rocznie dochodzi do 100 pochówków. Jak łatwo wyliczyć, już niedługo nie będzie gdzie chować zmarłych. Burmistrz Sejn wprowadził więc zakaz umierania. Pytanie tylko, jak to wyegzekwować w praktyce. Mieszkańcy Sejn cieszą się, że czeka ich długowieczność. Niestety jest to śmiech przez łzy. 

 

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Tak jest i w tym przypadku. Miasta nie stać nawet na pensje dla pracowników ratusza. Budowa nowego cmentarza to więc temat z kręgu sci-fi. Radni z kolei nie mogą dojść do porozumienia w sprawie budżetu. 

Te zwierzęta na Podlasiu zwiastują śmierć

Wschodnie regiony Polski pełne są mistycyzmu. Liczne przesądy i zabobony niegdyś stanowiły nieodłączny element codzienności. Na Podlasiu wierzy się, że niektóre zwierzęta mogą przewidzieć śmierć. Najczęstszym zwiastunem jest wycie psa. Wydaje się, że to nic szczególnego. Psy bowiem wyją w innych sytuacjach. Gdy jednak ktoś z rodziny przebywa choćby w szpitalu, a pysk wyjącego psa skierowany jest ku ziemi, trzeba być przygotowanym na najgorsze.Rzadziej praktykowana wróżba wiąże się z koniem. Jeśli kopał on pod domem gdzie leżał chory, wkrótce zawita tam śmierć. Dawniej uważano również, iż jeśli konie wiozące księdza, obejrzą się za siebie, lub będą spocone, to kostucha czyha w pobliżu. 

Ciekawym zwiastunem śmierci są krety, a właściwie ich kopce pod domem. Zwierzęta miały w ten sposób wyprowadzać duszę z gospodarstwa. Na wsiach panowało również przekonanie, iż nieszczęście przynosi piejąca kura. Dlatego też praktykowano tzw. przemierzanie. Polegało ona na mierzeniu kurą domostwa. Wygląda to dosyć absurdalnie trzeba przyznać. Gdy na progu wypadła głowa, ptaka należało zabić, jeśli zaś ogon, trzeba było go odciąć. Miało to ochronić domownika od szponów śmierci. Ludzie obawiali się ponadto sowy, a dokładnie jej złowieszczego odgłosu ”pódź, pódź”. Jeśli taki dźwięk unosił się w powietrzu, nie było już ratunku.

10 powodów by zamieszkać na Podlasiu

Nie ma problemu ze smogiem

W ostatnim czasie smog dał się we znaki mieszkańcom Polski, ale nie tak bardzo mieszkańcom województwa podlaskiego. Miały wpływ na to zapewne trzy czynniki. Niestety ludzie wrzucają do pieca co popadnie, tak samo jak w innych rejonach Polski, ale… województwo nie jest gęsto zaludnione, dzięki czemu dym nie osiada tak samo jak na przykład w Katowicach czy Chorzowie. Drugim czynnikiem jest większa lesistość terenu, przez co drzewa wchłaniają więcej dwutlenku węgla. Ostatnim czynnikiem jest specyficzne położenie geograficzne choćby Krakowa. Miasto znajduje się na wklęsłym terenie.

Czas płynie bardzo wolno

Jeżeli przemierzacie samochodem czy rowerem przez Podlaskie i zjedziecie z głównych dróg, to natychmiastowo poczujecie jak zatrzymuje się czas. Będą Was otaczać stare domy, natura nieskalana obecnością człowieka, a także spokojnie pasące się zwierzęta. Słoneczny, bezwietrzny dzień tylko spotęguje te uczucie.

Uprzejmi ludzie

Nie ma chyba innego takiego województwa w Polsce, w którym obce osoby zaczepiają się w autobusach, na przystankach czy kolejkach, by sobie po prostu porozmawiać. Sympatyczne towarzystwo często też spotkamy w parkach, skwerach i deptakach.

Jeziora, rzeki, dużo lasów

Podlaskie jest fantastycznie położone. Na jego terenie mamy jeziora, rzeki, a także mnóstwo lasów! Można tu organizować niekończące się piesze wycieczki szlakami, a także wyprawy rowerowe.

Blisko na Litwę, Mazury i nad… Bałtyk z dwóch stron!

Samochodem też pojedziemy w ciekawe miejsca. Bardzo szybko się dostaniemy na Litwę, Mazury a także Bałtyk – ze strony polskiej i litewskiej, a gdy postaramy się o wizę, to możemy również szybko dostać się do Królewca i spędzić czas nad tamtejsza częścią Morza Bałtyckiego.

Rzut beretem do Warszawy

Mówi się, że bezpieczna odległość zamieszkania teściowej od małżeństwa to taka, gdy teściowa nie może przyjść do nas w kapciach. Podobnie jest ze stolicą Polski. Nie pójdziemy do niej w kapciach, ale szybko się dostaniemy choćby po to, by dostać się na któreś lotnisko lub zaczerpnąć naprawdę wielkomiejskiego życia.

Kilkadziesiąt ścieżek rowerowych

Jeżeli jednak postanowimy nie ruszać się z Podlaskiego i akurat kochamy rower, to możemy tutaj jeździć bez końca! Podlaskie na swoim terenie ma kilkadziesiąt ścieżek rowerowych, w tym szlak Green Velo. Jeżeli ktoś ma tyle sił, to może przejechać 100 i 200 km bez obaw, że nie będzie miał gdzie się ruszyć.

Tygiel kulturowy

Ostatnio źle się mówi o sytuacji u zachodnich sąsiadów. Nastąpiła tam wielka mieszanka różnych kultur i jak przyznali odpowiedzialni za to politycy – multi-kulti nie powiodło się. Tymczasem Podlaskie to prawdziwy tygiel kulturowy, miejsce, gdzie ludzie żyją ze sobą we wspaniałej symbiozie. Oczywiście, jak to ludzie – nie obywa się bez antagonizmów i złośliwości, ale jest bezpiecznie i spokojnie. Dlatego na jednym terenie mogą mieszkać ze sobą katolicy, prawosławni, Tatarzy (rdzennie polscy Muzułmanie), a kiedyś pośród nich – i to w zdecydowanej większości Żydzi, którzy podczas II Wojny Światowej zostali wymordowani.

Dziesiątki miejsc, by się zaszyć

Mówi się o Bieszczadach – że można rzucić wszystko i tam jechać. Tam mamy jednak tylko góry, a zaszycie się polega na tym, że zapewne zaszyjemy się w takim górskim domku właśnie. Podlaskie jest o tyle atrakcyjniejsze, że tutaj miejsc, w których możemy się zaszyć jest dziesiątki… Jest duża oferta agroturystyczna, z dala od miejskiego zgiełku, a także… tanie siedliska do kupienia w totalnych… dziurach!

Najwięcej pubów na mieszkańca

Jeżeli ktoś kocha nocne życie, to zapraszamy do Białegostoku. Statystycznie na każdego mieszkańca przypada najwięcej pubów. Ostatnio modne stały się lokalne piwa. Tutaj można spróbować naprawdę bardzo wielu interesujących smakowo wyrobów.

Jesteśmy przekonani, że powodów, dla których warto zamieszkać . Znacie jakieś?