Park ogłasza konkurs dla ekologów

Park ogłasza konkurs dla ekologów

Ogrody Przyjazne Przyrodzie. Tak właśnie nazywa się organizowany przez Biebrzański Park Narodowy konkurs dla mieszkańców gmin lezących na jego terenie. We wzorowym ogródku nic nie może się marnować. Pozornie niepotrzebne przedmioty mogą stać się dekoracją, która zachwyci nie tylko znajomych.

 

Ogród stanowić powinien schronienie dla licznych zwierząt, jeży czy też drobnych płazów i gadów. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem jest tradycyjny drewniany płot. Obecnie wiejskie ogrody upodobniają się do tych z miast. Idealnie przystrzyżona trawa czy krzewy nie są jednak dobrym miejscem dla dzikiej przyrody.

 

Każdy właściciel posesji, których ogród spełnia ”naturalne” kryteria może przystąpić do konkursu. W sumie zasięg akcji obejmuje 14 nadbiebrzańskich gmin. Ma ona na celu promocję przyjaznych praktyk ogrodniczych i zachęcenie do obcowania z przyrodą. Na zgłoszenia organizatorzy czekają do 10 sierpnia. Po więcej informacji zapraszamy na stronę: https://www.biebrza.org.pl/

Partnerzy portalu:

Jak konik polski pomaga naturze?

Jak konik polski pomaga naturze?

Tego kuca choroba się nie ima. Dzieci go kochają. Konik Polski świetnie radzi sobie w każdych warunkach. Kilkadziesiąt sztuk odnajdziemy w specjalistycznej zachowawczej hodowli na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego. Koniki Polskie hodowane są nie tylko po to by gatunek przetrwał. Pomagają one również w dużym stopniu przyrodzie. Traktuje się je jako żywe kosiarki.

 

Na podmokłych terenach bagiennych zjadają nadmiar roślin. To zaś ułatwia życie innym zwierzętom, głównie ptakom, którym zarośla nie sprzyjają. Konik Polski nie należy do wybrednych. Smakoszem go nie nazwiemy. Zadowoli się nawet pędami. Do dyspozycji oddano im 214 ha. Teren jest ogrodzony aby uniknąć niespodzianek. Od każdej wiosny żyją bez dachu nad głową i nie są dokarmiane. Muszą sobie radzić same. Jako że mają skłonności do amorów, hodowla szybko się rozrasta. Dlatego też często się je sprzedaje.

Partnerzy portalu:

Boże Ciało. Podlaskie przesądy na temat chleba

Boże Ciało. Podlaskie przesądy na temat chleba

Boże Ciało jest jednym z najważniejszych świąt w polskiej tradycji katolickiej, obchodzonym z wielką uroczystością na terenie całego kraju. Na Podlasiu, podobnie jak w innych regionach, celebruje się je z godnymi ceremoniami i procesjami, które stanowią integralną część lokalnej kultury i wiary.

Boże Ciało – przesądy i symbolika chleba w kulturze

W naszej kulturze Boże Ciało utożsamiane jest często z symbolem chleba, który odgrywa istotną rolę w licznych przesądach i wierzeniach. Jednym z popularnych przekonań było, że okruchy chleba zbierane przez pająka z pajęczyny, a następnie zanoszone do Boga, mogły wpłynąć na losy plonów. Zaniedbanie tego, jak i innych rytuałów związanych z chlebem, mogło przynieść konsekwencje w postaci nieurodzaju.

Obowiązki i ograniczenia związane z chlebem w okresie Bożego Ciała

W wielu rodzinach istniały określone zasady dotyczące obchodzenia się z chlebem podczas świętowania Bożego Ciała. Nigdy nie wolno było go wyrzucać, a upuszczone na ziemię kawałki traktowano jako świętokradztwo. Ponadto, konsumpcja chleba nieumytymi rękami była uważana za niegodziwość, podobnie jak bawienie się nim czy pozostawianie niezjedzonych części.

Ewolucja wierzeń i tradycji

Choć niektóre z tych przesądów mogą wydawać się dziś archaiczne. Warto zauważyć, że mają one swoje korzenie w głęboko zakorzenionych wierzeniach i tradycjach, które kształtowały się przez wieki. Pomimo postępujących zmian społecznych i kulturowych, wiele rodzin nadal pielęgnuje te zwyczaje.

Kontynuacja dziedzictwa i wiary

Świętowanie Bożego Ciała na Podlasiu jest nie tylko okazją do manifestowania wiary, ale również do pielęgnowania kulturowego dziedzictwa i tradycji. Poprzez uczestnictwo w uroczystościach procesyjnych i przestrzeganie starych zasad obchodzenia się z chlebem, społeczność lokalna wyraża swoje przywiązanie do wartości.

Boże Ciało – święto ruchome

Boże Ciało nie tylko odzwierciedla wiarę i obrzędy kościelne, ale również staje się symbolem trwałości dziedzictwa kulturowego i religijnego. Poprzez zachowanie tradycji związanych z chlebem i przesądami z nim związanymi, społeczność na Podlasiu kontynuuje przekazywanie wartości i symboliki, które mają głęboki wpływ na życie codzienne i sposób myślenia.

Partnerzy portalu:

Zioła poświęcone w Boże Ciało mają magiczną moc

Zioła poświęcone w Boże Ciało mają magiczną moc

Zioła i inne rośliny są źródłem wielu tradycji i zwyczajów. Na podlaskiej wsi wszystkie święta religijne mają niezwykle barwną i bogatą oprawę. Dzieje się tak, ponieważ obok treści sakralnych ważną rolę odgrywa tam tradycja i ludowa obrzędowość. Nie inaczej jest podczas Święta Bożego Ciała. Święto Bożego Ciała na podlaskiej wsi to nie tylko wyraz głębokiej wiary, ale także okazja do wspólnego świętowania i pielęgnowania tradycji. To czas, kiedy społeczność zjednoczona jest w modlitwie i radości, celebrując swoją wiarę i dziedzictwo kulturowe.

Zioła jako lekarstwo

Zioła, które wykorzystywano do wianków i bukietów stosowano jako lekarstwo przeciwko wszelkim dolegliwościom. Według wierzeń uzdrawiały one ludzi, ale chroniły też bydło od zarazy, a dym ze spalonych wianków odpędzał ponoć chmury gradowe. Poświęconej macierzanki używano do okadzania krów podczas cielenia, lubczyk leczył ból gardła. Dzięki rozchodnikowi natomiast ustępowały wszystkie choroby, a gałązki leszczyny były niezawodnym środkiem od piorunów i grzmotów.

Rośliny i ich właściwości magiczne

W wierzeniach ludowych, kwiaty, wianki i gałązki zbierane z ołtarzy miały szczególne właściwości magiczne. W tych czasach wianki były wite z wielu różnych ziół i traw, co wynikało z głębokiego przekonania, że każde z ziół ma swoją własną moc, a ich połączenie wzmacniało siłę magiczną. Stare przysłowie przypominało o tej idei, mówiąc: „Każde ziele mówi: święć mnie”, co sugerowało, że każde zioło posiadało swoje własne duchowe znaczenie i wartość. W procesie wicia wianków, używano różnych roślin o znaczeniu leczniczym oraz gałązek drzew. Według wierzeń miały chronić przed niebezpieczeństwami, takimi jak pioruny.

Nadnarwiańskie tradycje

Na terenach położonych nad Narwią, starzy ludzie, szanujący dawny zwyczaj, powiadają że w wielu domach wita po dziewięć małych wianków. Każdy z nich był z innego ziela. Wianki takie kładziono pod podwaliny nowo budującego się domu, a także w stodole pod pierwszy przywieziony z pola snopek zboża. Kadzono nimi ponadto naczynia do rozczyniana mąki, tzw. dzieże. okadzano także chorych na gardło. Wierzono np., że rozchodnik i macierzanka rozpędzają chmury gradowe.

Partnerzy portalu:

Azan. Czym jest dla Tatarów?

Azan. Czym jest dla Tatarów?

Azan to ważna część kultury tatarskiej. Tatarzy to grupa ludów tureckich z Europy wschodniej oraz północnej Azji. Wywodzą się z terenów północno-wschodniej Mongolii i rejonu Bajkału. Weszli w skład imperium Czyngis-chana i jako element wieloetnicznej armii mongolskiej brali udział w wyprawach na Europę, przez co słowo „Tatarzy” stało się na Zachodzie synonimem Mongołów. Po rozpadzie imperium mongolskiego utworzyli szereg państw w jego zachodniej części. Oznacza to, że przekazali wiele swoich tradycji także na tereny dzisiejszej wschodniej Europy.

Azan – czym jest?

Pod słowem azan skrywa się obrzęd nadania imienia nowo narodzonemu dziecku. Ceremonia ma zazwyczaj miejsce w domu rodziców w godzinach popołudniowych. Na czele ceremonii stoi imam, który kieruje obrzędem i modlitwami. Przewodniczy on też nad nadaniem imienia dziecku oraz odmawia błogosławieństwa. Towarzyszą mu dwaj świadkowie, którzy mają szczególne znaczenie w kontekście islamskiej tradycji. Ich obecność potwierdza legalność i ważność ceremonii. Goście, zaproszeni na tę uroczystość, również odgrywają istotną rolę. Są oni także świadkami pierwszego kroku dziecka w społeczność i życie religijne. Ich obecność dodaje uroku wydarzeniu i sprawia, że jest ono jeszcze bardziej wyjątkowe dla rodziny.

Zwyczaje związane z obrzędem

Noworodka zwykle ubiera się w białe szaty. Układany jest on na poduszce w taki sposób, aby głowa była skierowana w kierunku dwóch świętych dla muzułmanów miast – Mekki i Medyny. Na stole oprócz Koranu, nie może zabraknąć takich przedmiotów jak płonąca świeca, chleb i woda. Imam wprost do ucha dziecka wypowiada wersy kolejnych modlitw.

Wierzenia na temat azanu

W tradycji tatarskiej istnieje przekonanie, że dziecko odziedziczy cechy charakteru od osoby, która pierwsza je poczęstuje słodyczami. To fascynujące przekonanie, które odzwierciedla głębokie kulturowe wartości i wiarę w moc oddziaływania pierwszych doświadczeń na jednostkę. Dodatkowo, w tej społeczności praktyka obrzezania, znana jako siunniet, została całkowicie porzucona. To oznacza istotną zmianę kulturową i interpretuje się to też jako wyraz ewolucji poglądów oraz przyjęcia nowych norm i wartości w społeczności tatarskiej.

Partnerzy portalu:

Tatarzy nadal strzelają z łuku

Tatarzy nadal strzelają z łuku

Tradycja strzelania z łuku w czasie jazdy konnej nadal jest żywa. Wszystko dzięki zawodom rozgrywanym zawodom towarzyszącym Festiwalowi Tatarskiemu. To właśnie bowiem Tatarzy pod koniec XIV wieku w polskim wojsku ”wypromowali” krótki łuk.

 

Choć w Polsce odnotować należy kilka imprez w podobny stylu, ta zdążyła już wypracować sobie renomę. Część zawodników występuje w tradycyjnych strojach tatarskich, co jeszcze zwiększa atrakcyjność dla widza. Obserwatorzy mogą poczuć się jakby przenieśli się w czasie.

 

W ramach mistrzostw rozgrywa się trzy konkurencje – tzw. tor węgierski, polski i koreański. Różnią się one długością, a także rozmieszczeniem tarcz. Każdy z zawodników strzela przed siebie, w bok i do tyłu, siedząc przez cały czas na rozpędzonym koniu. Łucznictwo konne zyskuje coraz więcej sympatyków na całym świecie. W poprzednich edycjach imprezy brali udział zawodnicy chociażby ze Szwecji, Luxemburga czy nawet z odległej Brazylii.

 

Partnerzy portalu:

Podlaskie meczety mogą trafić na listę UNESCO

Podlaskie meczety mogą trafić na listę UNESCO

Czy zabytki związane z kulturą tatarską trafią na listę światowego dziedzictwa UNESCO? Jest na to duża szansa. Polskie władze w tym celu nawiązały współpracę z Litwinami i Białorusinami. Wkroczenie na wyższy level nie byłoby możliwe bez uznania obiektów za pomnik historii. Na szczęście tak stało się już w 2012 r.

 

Meczety i mizary znajdujące się w Bohonikach i Kruszynianach stanowią dowód kulturowego bogactwa, ale także i religijnej tolerancji. Są też świadectwem pokojowego istnienia społeczności muzułmańskiej w chrześcijańskim świecie. Zachowała ona odrębność przy równoczesnej asymilacji. Teraz materialne dziedzictwo ma szansę zostać uhonorowane. Obiekty sakralne doskonale łączą wzorce lokalne i orientalne. Drewniane świątynie posiadają wschodnie zwieńczenia wieżyczek i zdobienia wnętrz. Tak jest też u naszych wschodnich sąsiadów – chociażby w Wilnie.

 

Jedynym polskim obiektem na liście UNESCO jest obecnie Puszcza Białowieska. Do prestiżowego grona miał też dołączyć Kanał Augustowski, ale sprawa ucichła. Trzymajmy więc kciuki za wątek tatarski.

 

Partnerzy portalu:

Pałac w Pawłowiczach – 5 faktów

Pałac w Pawłowiczach – 5 faktów

Pałac w Pawłowiczach jest jednym z niewielu zachowanych zabytków województwa podlaskiego z początku XVII wieku. Pałac składał się z dwóch pięter i został zlokalizowany na osi drogi dojazdowej prowadzącej od gościńca zaleskiego. Stanowił on element renesansowej kompozycji przestrzennej. Jest ważnym świadectwem historii regionu podlaskiego, ale również świetnym przykładem architektury renesansowej i klasycystycznej.

Pałac w Pawłowiczach – unikalny zabytek renesansu i klasycyzmu

Pawłowicze to niewielka miejscowość w powiecie sokólskim. Od XVI opiekę nad miejscowością sprawował ród Wołłowiczów. Kierowali oni akcją osiedleńczą i kontrolowali eksploatację puszczańskich zasobów. Mimo że w sztuce panował barok, familia postanowiła stworzyć pałac klasycystyczny. Czas zapoznać się z nim nieco bliżej.

5 faktów o pałacu w Pawłowiczach

1.  Obiekt wzniesiony w 1610 r.  na polecenie podskarbiego litewskiego Pawła Wołłowicza jest najstarszym pałacem w regionie urządzonym w całości w stylu renesansowym.

2. Przy wejściu do budynku można dojrzeć oryginalną tablicę z łacińską inskrypcją – ”Czego pragniesz dla siebie, czyń i drugiemu”.

3. Prawdopodobnie przy pałacu istniał zbór kalwiński, który upamiętniać miał go kamień w wyrytym krzyżem. Zlokalizowany był on ponoć przy wjeździe do pałacu.

4. Pałac w Pawłowiczach od połowy lat 60. stanowił siedzibę szkoły podstawowej,  ale ze względu na niż demograficzny szybko przestał pełnić ową funkcję. Jednak teraz to pustostan otwierany jedynie na czas wyborów.

5. Z pałacem wiąże się tragiczna legenda. Dawno temu dziedzic pawłowicki miał przepiękną córkę na wydaniu, która jednak zakochała się w młodym koniuszym pracującym we dworze. Pomimo to Ojciec zabronił córce spotykać się ze sługą i przez pewien czas ta przestrzegała zakazu. Jednak uczucie okazało się silniejsze. Gdy rozsierdzony dziedzic dostrzegł swą latorośl w ramionach koniuszego, zagotowała się w nim krew i nakazał zamurować córkę w murach pałacu, lecz tylko do połowy, by bardziej cierpiała. Gdy zmarła, zamurowano ją całą, a podobnie postąpiono z koniuszym. Do tej pory można ponoć zobaczyć dwa wgłębienia przy schodach prowadzących do piwnic.

Partnerzy portalu:

Środek Europy jest na Podlasiu

Środek Europy jest na Podlasiu

Środek Europy – zastanawialiście się kiedyś, gdzie jest? Oczywiście, że na Podlasiu! A dokładnie w miejscowości Suchowola koło Białegostoku. Zaszczyt ten dzierży dumnie od 1775 r. Wówczas to kartograf króla Stanisława Augusta Poniatowskiego przeprowadził odpowiednie wyliczenia. Suchowola to małe miasto położone w województwie podlaskim, w powiecie sokólskim, nad rzeką Olszanką. Jest to również siedziba gminy miejsko-wiejskiej o tej samej nazwie. Według danych z 2018 roku, Suchowola liczyła 2196 mieszkańców, co świadczy o niewielkim rozmiarze miejscowości. Suchowola ma bogatą historię, będąc miastem królewskim i posiada dziedzictwo kulturowe. W przeszłości, w XVIII wieku, należała do ekonomii grodzieńskiej i znajdowała się w powiecie grodzieńskim województwa trockiego. Suchowola jest typową miejscowością wiejską, gdzie można odczuć spokój i bliskość natury. Miejscowość Suchowola może być doskonałym miejscem dla osób szukających spokoju i kontaktu z przyrodą.

Znaczenie środka Europy dla regionu Podlasia

Linie poprowadzone z punktów najbardziej wysuniętych na naszym kontynencie krzyżują się na suchowolskim rynku. Pępek Europy obecnie jest to Park Miejski. Aby upamiętnić ten fakt, w centrum miasta postawiono pamiątkowy głaz. Jest to więc duża gratka dla odwiedzających. Suchowola to niewielka miejscowość położona w województwie podlaskim, około 25 km na południe od Białegostoku. Charakteryzuje się spokojnym i malowniczym otoczeniem, które przyciąga turystów z całego kraju. W Suchowoli znajduje się wiele atrakcji turystycznych, takich jak zabytkowe kościoły, muzea i parki. W Suchowoli można poczuć prawdziwą atmosferę Podlasia i odpocząć od zgiełku miasta.

Środek Europy – lokalizacja geograficzna

Co ciekawe, Suchowola to nie jedyny ”pępek Europy”. Granice kontynentu są trudne do jednoznacznego określenia. Dlatego też co jakiś czas za jego centrum uznaje się inne miasto. Ile głów, tyle rozumów chciałoby się powiedzieć. Jedni twierdzą, że środek Europy jest na Litwie, drudzy, że w Niemczech. My jednak swoje wiemy. Jednakże, bez względu na te różnice interpretacji, w Suchowoli czujemy pewność co do naszego przekonania. To miasto, otoczone historią i kulturą, której niepodważalną częścią jest również fakt, że to tu bije serce Europy.

Partnerzy portalu:

W Suchowoli pobiegli po trzeźwość

W Suchowoli pobiegli po trzeźwość

W ubiegłą niedzielę w Suchowoli już po raz dwudziesty pierwszy wystartował Cross Trzeźwości. To największa impreza sportowa w tej gminie, która od lat przyciąga zawodników z całego województwa. Biegacze przemierzyli szlak, który wielokrotnie pokonywał bł. ks. Jerzy Popiełuszko.

 

Wydarzenie rozpoczęło się od  marszu Nordic Walking ”Krokiem po zdrowie”. Sam Cross Trzeźwości przebiegł na atestowanej trasie 10km. Z Suchowoli  zawodnicy tradycyjnie biegli do wsi Okopy, rodzinnej miejscowości ks. Jerzego, gdzie następował nawrót do miasteczka, które uważane jest za centrum Europy.

 

Cross Trzeźwości zalicza się do cyklu PCK Podlasie Tour i Grand Prix Podlasia w Biegach Ulicznych. W tym roku po raz pierwszy zorganizowano dodatkowo wyścig na wózkach dla osób niepełnosprawnych. Nie zabrakło też konkurencji biegowych dla najmłodszych.

Partnerzy portalu:

Ziołowy Zakątek na Podlasiu – na zioło tylko do Korycin!

Ziołowy Zakątek na Podlasiu – na zioło tylko do Korycin!

Ziołowy Zakątek na Podlasiu jest to miejsce gdzie można znaleźć różnorodne zioła i rośliny lecznicze. To idealne miejsce dla miłośników naturalnych sposobów leczenia oraz dla osób szukających odpoczynku wśród zieleni. W Ziołowym Zakątku można kupić herbaty ziołowe, olejki eteryczne oraz kosmetyki naturalne. Oprócz tego występują tam warsztaty związane z ziołolecznictwem oraz spotkania dla miłośników natury.
Ponadto na ponad 12 ha zgromadzono blisko 1500 gatunków roślin. Obiekt powstał w 2002 r. jednakże przygotowania do jego uruchomienia poczyniono już na początku lat. 90.

Ziołowy Zakątek na Podlasiu – historia powstania

Ziołowy Zakątek w miejscowości Koryciny to miejsce, które powstało z pasji do ziół i natury, gdyż właściciel już jako dziecko zbierał zioła ze swoją babcią. Historia jego powstania sięga kilku lat temu, kiedy to zaczęli zbierać i suszyć zioła na własny użytek. Zarobione pieniądze ze skupu przeznaczał na atlasy roślin i inne przyrodnicze publikacje. Z czasem zaczęli dzielić się swoją wiedzą i pasją z innymi, organizując warsztaty i spotkania związane z ziołolecznictwem. Po ukończeniu studiów rolniczych stworzył jedyne miejsce w regionie, gdzie zetkniemy się bogatą kolekcją flory. Otworzył własny sklep z ziołami i produktami naturalnymi, a dodatkowo dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi miłośnikami ziół. Tak powstał Ziołowy Zakątek w Korycinach, który do dziś cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców okolic oraz turystów z całej Polski.

W małej miejscowości Koryciny odnajdziemy przepiękny ogród 

Ogród jest tak popularny, że aby się po nim poruszać trzeba mieć plakietkę. Wiele osób omija bramki chcąc zaspokoić swoją…wiedzę. Każdy okaz jest opatrzony tabliczką z ciekawostkami, co jeszcze bardziej zachęca do zapoznania się z całym ogrodem. Goście mają szanse poznać chronione rośliny i dziko rosnące gatunki jadalne, jak również rośliny  trujące czy przyprawowe. Bez obaw – barszcz sosnowskiego ogrodzono płotem. Specyfiką Ogrodu są kolekcje populacji dziko rosnących roślin leczniczych pozyskiwanych z obszaru Wschodniej Polski, stanowiące materiał badawczy wykorzystywany m.in. przez współpracujące z Ogrodem instytucje naukowe.

Partnerzy portalu:

Kraina wątku i osnowy. Młodzież nauczy się tkać

Kraina wątku i osnowy. Młodzież nauczy się tkać

Kraina wątku i osnowy – pod taką nazwą kryje się projekt mający na celu promocję tradycyjnego tkactwa. Projekt ten będzie trwał aż do listopada. Daje to wystarczająco dużo czasu na zapoznanie się z tą sztuką i jej praktyką dla wszystkich zainteresowanych. Przez ten okres organizatorzy będą zachęcać młodzież do zajęcia się dawnym rzemiosłem. Ktoś w końcu musi przejąć pałeczkę. Dzięki takim działaniom „Kraina wątku i osnowy” stanie się nie tylko projektem promującym tradycyjne tkactwo, ale także inspirującym wydarzeniem, które może zmienić sposób, w jaki młodzi ludzie postrzegają dziedzictwo kulturowe i rzemiosło.

Kraina wątku i osnowy – szlak turystyczny

Gminy Janów i Korycin, położone w malowniczym województwie podlaskim, stanowią oazę wiejskiego życia w powiecie sokólskim. Właśnie tutaj, w sercu tych urokliwych regionów, planuje się stworzenie specjalnego szlaku turystycznego. Co czyni ten obszar wyjątkowym? To tutaj tkactwo odgrywa niezwykle istotną rolę w tradycji i dziedzictwie lokalnej społeczności. W gminach Janów i Korycin powstanie specjalny szlak turystyczny. W tych regionach bowiem odnaleźć można najwięcej gospodyń trudniących się tkactwem tzw. tkaniny dwusosnowej. Jest to jeden z bardziej znanych wyrobów regionalnych. Szlak będzie odpowiednio oznakowany aby każdy chętny miał szansę zapoznać się z tradycyjnymi technikami rzemiosła.

Warsztaty także w Białymstoku

Warsztaty tkactwa w Białymstoku stanowią fascynującą okazję, by zgłębić sztukę tkactwa, łącząc tradycję z nowoczesnością. W ciągu pięciu dni uczestnicy będą mieli okazję przyswoić sobie nie tylko podstawy tego rzemiosła, ale również odkryć jego przydatność. Twórcy ludowi, jak i osoby zainteresowane rozpoczęciem własnej działalności w tej dziedzinie, znajdą tutaj inspirujące wskazówki i praktyczne umiejętności, które pozwolą im na eksplorację własnych możliwości oraz na rozwinięcie kreatywności. Warto spróbować! Uczestnictwo w warsztatach tkactwa w Białymstoku, ponieważ pozwolą one zgłębić sztukę tkactwa, łącząc tradycję z nowoczesnością, oraz odkryć niezwykły potencjał tego rzemiosła w kontekście współczesnego świata, dając inspirujące wskazówki i praktyczne umiejętności, które pomogą rozwijać kreatywność i eksplorować własne możliwości.

Partnerzy portalu:

Kościół powstał za pokutę

Kościół powstał za pokutę

Kamienna Stara, powiat Sokólski. To właśnie tam stoi najstarsza podlaska drewniana świątynia. Kościół powstały w 1610 r. przetrwał wojny i inne zawieruchy losu. Przez lata rzecz jasna przechodził liczne remonty. Lifting jednak nie zaburzyły pierwotnej konstrukcji.  Na szczęście o świątynię dba się w sposób szczególny. Dzięki zainteresowaniu może trwać jeszcze przez lata.

 

Kościół pełnił początkową funkcję dworskiej kaplicy. Został on ufundowany przez rodzinę Wiesiołowskich, którzy posiadali w Kamiennej Starze swoją rezydencję. Miejscowa legenda wiąże jej powstanie z tragedią, jaka wydarzyła się w majątku. Głosi, że dworskie psy zagryzły chłopską córkę, kiedy ta wracała z dworu do domu. W ramach pokuty i zadośćuczynienia rodzinie zmarłej właściciel posiadłości, wystawił kaplicę. Dziewczynce było na imię Anna, stąd na patronkę kaplicy wybrano właśnie tę konkretną świętą.

 

Nieopodal kościoła odnajdziemy grób pochodzącego z Kamiennej Starej generała Nikodema Sulika. Był on jednym z dowódców w bitwie pod Monte Cassino. Prochy bohatera zostały sprowadzone z Londynu w 1993 r.

Partnerzy portalu:

Krowy pomogą dla Parku

Krowy pomogą dla Parku

Władze Biebrzańskiego Parku Narodowego robią wszystko aby wykosić jak najwięcej hektarów łąk. Same jednak nie dadzą rady. Dlatego też pomocy szukają u…krów. 

 

Koszenie podmokłych terenów jest koniecznością. Zapobiega to bowiem ich zarastaniu, a większość zwierząt preferuje otwarte przestrzenie. Chodzi tu zwłaszcza o ptactwo wodno-błotne. Powstała więc idea masowej dzierżawy łąk rolnikom. Czeka na nich blisko 600 ha. Cenę wejściową przetargu ustawiono tak nisko, aby większość zainteresowanych farmerów mogła w nim uczestniczyć.

 

Działki będzie można dzierżawić nawet na pięć lat. Przynajmniej raz w roku rolnicy muszą skosić nabyte tereny. Jako, że większość z nich to siedliska zwierząt, użycie mechanicznych kosiarek nie wchodzi w grę. Konieczne jest użycie siły własnych rąk. Alternatywą jest też kosiarka rotacyjna w postaci krowy. Za taki wypada dodatkowo otrzymają dodatkowe unijne dopłaty. 

 

Do tej pory Park dzierżawił jedynie 6, 3 ha łąk. Nie wszyscy jednak wywiązują się z umów. Dług rolników osiągnął już milion złotych. Jak się tłumaczą dzierżawcy? Winę zrzucają na urzędników i problemy z wypłatą dopłat.

 

Partnerzy portalu:

Stojaki na rowery promują rękodzieło

Stojaki na rowery promują rękodzieło

Gmina Korycin słynie głównie z sera i truskawek. Wyrabia się w niej również tkaninę dwusosnową, która stanowi jeden z najbardziej znanych produktów regionalnych. Wełniane, dekoracyjne tkaniny, zwane często janowskimi dywanami, łączą w swoim wzornictwie tradycję ze współczesnością. W mieście coraz częściej eksponuje się wzory owego rękodzieła.

 

W centrum Korycina można odnaleźć chociażby metalowe rowerowe stojaki, posiadające motywy roślinne i zwierzęce przeniesione z tkanin dwusosnowych. Jako, że znajdują się przy Urzędzie Gminy nie sposób ich nie zauważyć. Na Korycinie się jednak nie skończy. Podobne stojaki zostaną zainstalowane w Białymstoku i Janowie. Stojaki to oczywiście nie wszystko. Nad korycińskim zalewem montowana jest scena z tradycyjnym wzornictwem. Planuje się również stworzenie muralu. rojekt związany z ludowym wzornictwem jest realizowany wspónie z Wojewódzkim Ośrodkiem Animacji Kultury w Białymstoku.

Partnerzy portalu:

Droga pośród bagien przyciąga nie tylko fotografów

Droga pośród bagien przyciąga nie tylko fotografów

Carska droga przed laty posiadała charakter strategiczny. Łączyła takie twierdze jak Łomża, Osowiec czy Grodno. Biegnie ona wśród biebrzańskich bagien stanowiąc ścieżkę edukacyjną. Trasa od Strękowej Góry do Twierdzy Osowiec to nie lada gratka dla miłośników przyrody i fotografii.

 

Carska droga dzięki pieniądzom z unii europejskiej została solidnie wyremontowana. Powstała ścieżka rowerowa, miejsca postojowe czy tablice informacyjne. Jako, że droga pozbawiona jest większych zabudowań czy reklam wielkopowierzchniowych pokonuje się ją niezwykle przyjemnie.

 

Do największego kompleksu bagien łąkowych wprowadzi nas drewniana kładka o długości 400 m. Z pewnością zobaczymy rzadkie gatunki ptactwa a czasem nawet i samego łosia. Obserwację ułatwiają specjalnie przygotowanego do tego wieże. Na tzw. Grobli Honczarowskiej odbywają się co roku mistrzostwa w sianokosach, które ściągają zawodników z całej Europy.  Zapobiega to niszczeniu bagiennych traw. Na deser czeka nas wizyta w Twierdzy Osowiec. Okopy, dawna fosa z wodą i pozostałości budowli fortecznych na pewno pozostaną w pamięci na długo.

Partnerzy portalu:

Chcieli sprawdzić, czy prorok mówi prawdę. Postanowili go ukrzyżować.

Chcieli sprawdzić, czy prorok mówi prawdę. Postanowili go ukrzyżować.

Co byście zrobili gdyby przemówił do Was tajemniczy głos? Czy byście go posłuchali? A może uznalibyście to za objaw szaleństwa? Wątpliwości nie miał w latach 20. Eliasz Klimowicz z Grzybowszczyzny. Usłyszawszy, że ma zbudować cerkiew, nie zawahał się. Dla prostego niepiśmiennego chłopa ukazywała wielokrotnie się Matka Boska, która miała powierzyć mu ważne zadanie.

Miejscowi nie skąpili datków na stworzenie świątyni. Po błogosławieństwo udał się aż do Zatoki Fińskiej. Tam bowiem rezydował Joan Kronsztadzki, który był spowiednikiem carów. Plany jednak musiały być szybko zweryfikowane. Nadeszła I Wojna Światowa. Mieszkańców wsi przesiedlono, a w rodzinne strony powrócili dopiero kilka lat po zakończeniu działań. Cerkiew stanęła na nogi dopiero w 1929 r.

Eliasz przez pewien czas był zakonnikiem, który przybrał imię Joan. Nie mogąc patrzeć na zepsucie dostojników zrzucił jednak habit i to w sposób widowiskowy. Otóż gdy usłyszał, że ma zakaz odprawiania nabożeństw, zrzucił swe szaty i ze złości zaczął po nich skakać. Cerkiew zamknął na amen. Zdecydował się postawić nową świątynię w nowym założonym przez siebie mieście.

Nową osadę nazwał Wierszalinem. Tam na 40 ha miała być stolica świata. Kiedy? Gdy już świat stanie w obliczu apokalipsy i utonie w morzu ognia. Nie każdy jednak mógł tam znaleźć schronienie. Trzeba było odznaczać się sprawiedliwością, wiernością i uczciwością. W planach była budowa domów, wiatraka, szpitala i cerkwi na wzgórzu. Na każdym rogu miały zaś stanąć klasztory. W rzeczywistości wszystko wyszło trochę skromniej.

Szukający ocalenia ludzie zjawiali się tłumnie przyciągani wiarą w przepowiednie. Przybywali choćby z Wołynia czy Gródka.  Mimo, że nigdy nie mówił o konkretnej dacie zagłady, przewijała się plotka, że koniec nastąpi w czerwcu 1936 r.  Gdy termin minął ludzi ogarnęła niepewność. Wielu z nich zostawiła bowiem cały swój majątek. Dowodem na to, że Eliasz mówił prawdę, miała być pewna próba.

Ciągnąca się polnymi drogami procesja szła ukrzyżować nowe wcielenie Chrystusa. Ludzie uznali, że pierwsze odkupienie nastąpiło już zbyt dawno. Dlatego też należy złożyć nową ofiarę. Pewnie ciężko to sobie wyobrazić. Żniwa, piękne krajobrazy i chęć dokonania krwawego rytuału. Brzmi jak scena z horroru. Do ukrzyżowania jednak nie doszło. Eliasz zdążył się ukryć w kopcu ziemniaków.

Minęły 3 lata a ”koniec świata” jednak nastąpił. Wybuch konflikt zbrojny na masową skalę. Prorok zaginął. Jedni uważają, że został rozstrzelany przez komunistów, drudzy skłaniają się do wersji z wywózką na Sybir. Jedna z teorii spiskowych mówi o tym, iż przeżył wojnę, stając się nawet doradcą Bieruta.

Partnerzy portalu:

Palestyna leży bliżej niż myślicie

Palestyna leży bliżej niż myślicie

Zbliżała się wielka wojna. Kilku Żydów z Sokółki, mieszczącej się tuż przy granicy z obecną Białorusią, założyło niewielką osadę. Nazwali ją…Palestyna. Ich głównymi zajęciami była uprawa ziemi i ogrodnictwo. Do dnia dzisiejszego przetrwały liczne sady.

 

Gdy nastały lata 30-te, wyznawcy judaizmu w obawie przed represjami wyemigrowali za Ocean i do właściwej już Palestyny. Ostatni Żyd opuścił wieś w 1937 r. Wielu mieszkańców jednak przez lata nie zapomniała języka swych przyjaciół.

 

Władzom komunistycznym nazwa kolonii nie była na rękę. Mieszkańcy jednak trwali przy swoim i za nic nie chcieli jej zmienić. Opór się opłacił. Co raz na wsi pojawiają się goście z Ameryki, którzy pragną odwiedzić swoich przodków.

Partnerzy portalu:

Rocznik Tatarski ma już 85 lat.

Rocznik Tatarski ma już 85 lat.

We wtorek obchodzono 85. rocznicę wydania pierwszego tomu Rocznika Tatarskiego. Obecnie funkcjonuje on pod nazwą Rocznik Tatarów Polskich. Do tej pory światło dzienne ujrzało kilkanaście publikacji.

Kalendarz muzułmański, wydany dzięki Muzułmańskiemu Związkowi Religijnemu, podaje informację, że prezentacja pierwszego rocznika miała miejsce w Wilnie 16 maja 1932 r. Praca nad nim trwała ponad 2 lata. Rocznik stanowi pismo o charakterze naukowym, literackim i społecznym. Zawiera teksty o kulturze, historii sporządzone przez wybitnych naukowców. Nie brakuje jednak teraźniejszych wątków. Mimo, że pismo przygotowywane jest z inicjatywy tatarskiej, mogą zainteresować wszystkich zainteresowanych  sprawami tatarskiej mniejszości.

Do wybuchu II Wojny Światowej ukazały się trzy tomy Rocznika. Reaktywacja nastąpiła dopiero w 1993 r. z inicjatywy Związków Tatarów RP. W 2006 r. wydania wstrzymano na skutek problemów finansowych. Wznowienie nastąpiło dzięki dotacji udzielonej przez Muzułmański Związek Religijny RP. Rocznik Tatarów Polskich to nie jedyne wydawnictwo tej społeczności. Ukazuje się także kwartalnik „Przegląd Tatarski” oraz „Życie Tatarskie”.

Partnerzy portalu:

W kolonii mieszkało kilka osób i duch

W kolonii mieszkało kilka osób i duch

Milewszczyzna to niewielka kolonia w gminie Korycin, składająca się tylko z trzech gospodarstw. Tylko w jednym z nich ktoś mieszka. Ale w osadzie zdaniem nielicznych mieszkańców był ktoś jeszcze – duch. Przeprowadzone w okolicy dawnego dworu wykopaliska odsłoniły szczątki 60-letniego mężczyzny.  Budujący dwór nie mieli pojęcia, że w miejscu tym spoczywają czyjeś zwłoki. Dlatego więc  na mogiłce stanął ganek. Jego grób został przeniesiony na cmentarz parafialny w Korycinie. Strachów więc nie będzie!

 

Prace archeologów wiążą się z planami utworzenia Parku Kulturowego Korycin. Ma on stanowić rekonstrukcje słowiańskiego  grodu, który istniał tam przed wiekami. W czasie wykopalisk na dnie fosy odnaleziono części drewna. Dzięki nim wiadomo, że pierwsza faza istnienia osady przypada 1000 lat wstecz.. Metr pod ziemią napotkano wykop na płody rolne pochodzący sprzed 300 lat. To jeszcze nie wszystko. Odnaleziono piwniczkę o dwumetrowej głębokości, a także naczynia ceramiczne.

 

W Korycinie wkrótce rozpocznie się budowa prasłowiańskiego grodziska. Będzie ono częścią parku kulturowego, którego łączny koszt powstania szacuje się na 4, 5 mln. zł. Osada powstanie dokładnie w miejscu gdzie według archeologów działali nasi przodkowie. Dzięki inwestycji przekonamy się, jak wyglądało ich codzienne życie. Zrekonstruowana zostanie brama wjazdowa, wały, mury z kamienia, a także najistotniejsze budowle. Nie zabraknie również ścieżek edukacyjnych.

 

 

Partnerzy portalu:

Tatarzy doczekali się Centrum Kultury

Tatarzy doczekali się Centrum Kultury

Tatarzy to niezwykle fascynująca grupa ludów o bogatej historii i kulturze. Wywodzą się z terenów północno-wschodniej Mongolii oraz rejonu Bajkału, skąd rozprzestrzenili się na obszary Europy wschodniej i północnej Azji. Ich historię można śledzić aż do czasów imperium Czyngis-chana, gdy stali się istotną częścią wieloetnicznej armii mongolskiej. Uczestniczyli oni w wyprawach na Europę. Po rozpadzie imperium mongolskiego, Tatarzy uformowali wiele nowych państw. Do tych państw należały między innymi Chanat Kazański i Chanat Krymski, które były ważnymi podmiotami politycznymi na mapie regionu. W XIV wieku przyjęli sunnicką wersję islamu, co wpłynęło na dalszy rozwój ich społeczności i kultury. Zatem, mając na uwadze ich znaczenie historyczne i kulturowe, miejsce, które pozwala na głębsze poznanie historii i dziedzictwa Tatarów, jest niezwykle wartościowe.

Tatarzy mają swoje Centrum Kultury

To jedna z niewielu takich placówek w Polsce. W Suchowoli otwarto Centrum Kultury Islamu. To, że Centrum nie ogranicza się wyłącznie do aspektów religijnych, jest niezwykle istotne. Dzięki różnorodnym działaniom kulturalnym i edukacyjnym, takim jak różne pokazy i wystawy, otwiera ono drzwi do poznania bogactwa tradycji i zwyczajów społeczności tatarskiej. Jest to nie tylko okazja dla mieszkańców regionu, ale również dla turystów, by zanurzyć się w fascynującym świecie tej mniejszości narodowej. Turyści i mieszkańcy regionu będą mieli okazję choćby zwyczaje i kuchnię mniejszości tatarskiej. Władze miasta mają nadzieję na rozwój i promocję kultury tatarskiej. Wzmocni też współpracę między społecznością lokalną a muzułmanami.

Wygląd obiektu

Obiekt podzielono na 3 części, każda z nich informuje o czym innym. Parter stanowi część sakralną. Na pierwszym piętrze mieści się dział kulturalno-wystawowy, zaś na poddaszu część mieszkalna. Wszyscy chętni mogą też skorzystać z biblioteki i czytelni. Budynek został wykupiony w 2001 przez członków gminy muzułmańskiej Bohonikach. Jego przebudowa kosztowała 2 mln zł. Uroczystość otwarcia Centrum Kultury Islamu odbyła się w ramach 620-u lecia osadnictwa Tatarów w Wielkim Księstwie Litewskim. Do Suchowoli Tatarzy przybyli 400 lat później.

Partnerzy portalu:

Kontrowersyjne święto

Kontrowersyjne święto

Kontrowersyjne święto tzw. Kurban Bajram jest jednym z najważniejszych świąt w religii muzułmańskiej. Trwa ono 4 dni, mając na celu upamiętnienie złożenia ofiary przez Abrahama, który wybrał jagnię zamiast syna. W Polsce, największe skupisko społeczności muzułmańskiej znajduje się w województwie podlaskim. Są to Tatarzy, którzy stanowią grupę ludów tureckich z Europy wschodniej oraz północnej Azji. Ich historię można śledzić aż do terenów północno-wschodniej Mongolii i rejonu Bajkału. Tatarzy w Polsce, od wieków mieszkający na tych terenach, przyczynili się do różnorodności kulturowej i religijnej kraju, jednocześnie zachowując swoje tradycje i obyczaje, w tym obchody świąt islamskich, takich jak Kurban Bajram.

Kontrowersyjne święto a jego tradycje

Uroczystości odbywające się w zabytkowych meczetach w Bohonikach, Kruszynianach, a także w domu modlitw w Białymstoku stanowią niezwykłą okazję do celebracji dla społeczności Tatarów w Polsce. Po nabożeństwie, które jest centralnym punktem święta, wszyscy obecni składają sobie serdeczne życzenia i dzielą się słodyczami, tworząc atmosferę wzajemnego szacunku i wspólnoty. Nieodłącznym elementem obchodów jest również odwiedzenie cmentarzy przez Tatarów, znanych jako „mizary”. To czas pamięci o zmarłych, w którym społeczność oddaje hołd swoim przodkom. Kurban Bajram to doskonała okazja do spotkań z rodziną i przyjaciółmi. Z okazji uroczystości do Bohonik przyjeżdża też wielu Tatarów, którzy na co dzień mieszkają w różnych rejonach Polski i świata.

Konflikty z obrońcami praw zwierząt

Centralnym elementem obchodów jest również zabicie zwierzęcia ofiarnego. W ostatnich latach nie składa się tradycyjnej ofiary. Wszystko to z powodu niejasnej sytuacji z rytualnym ubojem. Wcześniej z tego powodu dochodziło do konfliktów. W 2014 r. rozgorzał konflikt między przedstawicielami społeczności muzułmańskiej a obrońcami praw zwierząt, którzy próbowali do uboju nie dopuścić.  Po uroczystościach działacze Muzułmańskiego Związku Religijnego (MZR) w RP poinformowali, że doszło jednak do uboju jednego barana. Do prokuratury trafiły wtedy dwa zawiadomienia: o dokonaniu nielegalnego uboju, ale i o zakłóceniu przebiegu muzułmańskich uroczystości religijnych. Oba postępowania zostały jednak przez śledczych umorzone.

Partnerzy portalu:

5 faktów o Sanktuarium w Różanymstoku

5 faktów o Sanktuarium w Różanymstoku

12 km od granicy Białorusi odnajdziemy wyjątkowe Sanktuarium Maryjne. Różanystok w powiecie sokólskim od lat tłumnie odwiedzany jest przez wiernych. Przyciągani przez cudowny wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem szukają pomocy i wytchnienia. Najwyższa pora przybliżyć jego historię.

1. Pierwsze nietypowe zjawisko związane z obrazem miało miejsce w sypialni rodziny Tyszkiewiczów, którzy sprowadzili obraz z Grodna. Zaschnięte kwiaty oplecione wokół dzieła nabrały żywych kolorów, samoczynnie zapaliły się oliwne lampki, a pokój przepełniony został zapachem…róż. Do domu Tyszkiewiczów przybywali pielgrzymi. Wielu z nich zostało uzdrowionych z ciężkich chorób. Obraz postanowiono przenieść, by mogło zobaczyć go więcej osób.

2. Do weryfikacji cudów powołano specjalną komisję biskupią. Ponad 30 zjawisk uznano za autentyczne.

3. Obraz został oddany pod opiekę sprowadzonym z Sejn Dominikanom. To im zawdzięcza się obecną nazwę miejscowości. Mimo, że żyli tam przez 200 lat, znajome jest miejsce pochówku tylko jednego zakonnika. Był to ostatni proboszcz Kwiryn Medyński. Ponoć pod posadzką bazyliki ukryte są skarby zakonników. Dlatego też świątynia była wielokrotnie plądrowana przez łowców złota.

4. Obraz, który obecnie możemy podziwiać w bazylice, nie jest tym, od którego zaczęła się historia sanktuarium. Oryginał został wywieziony w 1915 r. przez prawosławne mniszki. Dzieło zaginęło. Warto nadmienić, że siostra przełożona była spokrewniona z carem. Dlatego też do miejscowości spływały ”złote ruble”.

5. Na miejsce cudownego obrazu próbowano wstawić inny. Wiele z nich się nie przyjęło. Dopiero dzieło Jana Sawczyka z Warszawy zachwyciło wiernych. Łaski znów zaczęły spływać.

Partnerzy portalu:

W Korycinie powstanie słowiańskie grodzisko

W Korycinie powstanie słowiańskie grodzisko

W Korycinie wkrótce rozpocznie się budowa prasłowiańskiego grodziska. Będzie ono częścią parku kulturowego, którego łączny koszt powstania szacuje się na 4, 5 mln. zł.

 

Osada powstanie dokładnie w miejscu gdzie według archeologów działali nasi przodkowie. Dzięki inwestycji przekonamy się, jak wyglądało ich codzienne życie. Zrekonstruowana zostanie brama wjazdowa, wały, mury z kamienia, a także najistotniejsze budowle. Nie zabraknie również ścieżek edukacyjnych.

 

Grodzisko to jednak nie wszystko. W ramach projektu powstanie folwark, a ze wsi Jatwież Duża zostanie przeniesiony wiatrak. Wnętrza zostaną wyposażone w multimedia aby zwiedzanie było jak najbardziej atrakcyjnie. Powstanie również odpowiednia aplikacja na smartfona, ułatwiająca zdobywanie naszej wiedzy o obiektach.

Partnerzy portalu:

Kamienny krąg w Poczopku przekazuje energię z kosmosu

Kamienny krąg w Poczopku przekazuje energię z kosmosu

Co prawda tego obiektu nie stworzyli  druidzi, a leśnicy, ale i tak jest wspaniały. Kamienny krąg we wsi Poczopek nie jednemu już dał kosmicznej energii. Powstał on  na wzór celtyckich obiektów i stanowi swego rodzaju rekonstrukcję pierwszego kręgu, który miał istnieć w Poczopku tysiące lat temu.

 

Kamienie z kręgu pochodzą głównie z okolicznych lasów i pól, choć dwa największe odnaleziono na posesjach prywatnych. W sumie uzbierano ponad 30 głazów. Ich umieszczenie nie mogło być przypadkowe. Aby krąg pełnił należycie swoje funkcje, tzn. wzmacniał kosmiczną energię, należało wybrać odpowiednie miejsce.

 

Konieczne było więc zasięgnięcie porad specjalistów. Odczucia wewnątrz kręgu są różne. Jedni odczuwają przenikliwe zimno, drudzy falę gorąca. Wszystko zależy od wrażliwości człowieka. Wiadomo jedno – wizyta w kręgu zapewnia relaks fizyczny i psychiczny.

Partnerzy portalu:

Imiona dla dzieci na Podlasiu. Sprawdź koniecznie ranking!

Imiona dla dzieci na Podlasiu. Sprawdź koniecznie ranking!

Imiona dla dzieci zmieniają się z biegiem czasu i w zależności od regionu. Zmieniająca się popularność imion dziecięcych to fascynujące zjawisko, które Ministerstwo Cyfryzacji rejestruje i analizuje corocznie. Choć rodzice mają zwykle sporo czasu na wybór imienia dla swojego dziecka, niejednokrotnie decyzję podejmują dopiero po narodzinach. To wówczas, otoczeni oczekiwaniem i presją, muszą dokonać wyboru, który może być poddany opinii nie tylko bliskich, ale i społeczności lokalnej. Każda głowa to osobna historia, a wybór imienia staje się wyrazem nie tylko gustu rodziców, ale i wpływu otoczenia.

Imiona dla dzieci w województwie podlaskim

Na Podlasiu zaskoczymy wszystkich wierzących w stereotypy. Tutaj to nie Brajan i Angela dominują na liście popularności. Na czoło wśród chłopców wysuwają się klasyki takie jak Jakub, Szymon czy Antoni. Pokazuje to, że tradycyjne imiona wciąż mają swój urok. Na drugim biegunie znajdują się mniej popularne imiona jak Maksym, Władysław i Albert. Brajanów zarejestrowano jedynie pięciu, co jest zaskoczeniem i powodem do niedowierzania! Jeśli chodzi o dziewczynki, największą popularnością cieszy się Zuzia, która nieznacznie wyprzedza Julię i Hannę. Jednak na przeciwległym biegunie znajdują się imiona jak Vanessa, Nicole czy Sabina, które zajmują miejsca na końcu listy popularności.

A jak jest poza naszym regionem?

W Polsce, wybór imion dla dzieci często odzwierciedla różnice kulturowe, regionalne tradycje oraz zmieniające się trendy społeczne. Podlaskie to region o głęboko zakorzenionych tradycjach i silnym związku z historią i kulturą. Wykazuje często tendencję do zachowania bardziej konserwatywnego podejścia do wyboru imion. Z drugiej strony, w miastach takich jak Warszawa, które są bardziej zróżnicowane kulturowo i otwarte na wpływy z zewnątrz, można zaobserwować większą różnorodność w wyborze imion dla dzieci. W dużych metropoliach częściej występują imiona o międzynarodowym charakterze lub te, które są modnymi trendami w danym momencie. Imiona takie jak Maxim czy Nathan mogą być przykładem tego, jak miejskie społeczności odzwierciedlają swoją otwartość na różnorodność i wpływy kulturowe spoza granic kraju.

Partnerzy portalu:

Bolek i Lolek zawitali na Podlasie

Bolek i Lolek zawitali na Podlasie

Właśnie ukazała się bogato ilustrowana książka ”Bolek i Lolek zwiedzają Polskę”. Jej autorkami są Zuzanna Kiełbasińska i Anna Nowacka. Kultowi bohaterowie latającym dywanem przemierzają wzdłuż i wszerz kraj w poszukiwaniu zaginionego smoka wawelskiego.

 

Na Podlasiu oczywiście również nie mogło ich zabraknąć. Odwiedzili Puszczę Białowieską, Tatarów w Kruszynianach i Świętą Górę na Grabarce. Z pewnością na naszych terenach przeżyli niezapomniane przygody. Nie może być przecież inaczej. Doskonała pozycja czytelnicza nie tylko dla najmłodszych. Na majówkę, jak znalazł.

Partnerzy portalu:

Bocian, który nie klekoce.

Bocian, który nie klekoce.

Spotkać tego ptaka to nie lada zaszczyt. Mieszka w podmokłych lasach unikając człowieka jak ognia. Bocian czarny, bo o nim tu mowa jest niczym biały kruk. Wyjątkowy w każdym calu. Potocznie nazywa się go hajstrą. Podlasie to jeden z nielicznych terenów gdzie można na niego wpaść.

 

Podczas gdy zwykłe białe boćki cieszą się uznaniem, stanowiąc symbol szczęścia, to bocian czarny nie kojarzył się dawniej dobrze. Wszystko przez jego ubarwienie piór, uznawane jako dosyć żałobne. Uważa się je jako pustelników, chociaż w chwili odlotu widywano stada liczące nawet do 100 bocianów czarnych.

 

Tak, jak biali kuzyni, wędrują do Afryki. Wiele z nich jednak nie dolatuje na miejsce. Ptaki wracają do nas w okolicach kwietnia. Zwykle posiadają nawet kilka gniazd. Dlatego też niektóre z nich pozostają puste nawet na kilka lat. 

 

Utarła się opinia, że nigdy nie można spotkać bociana czarnego przy białym krewniaku. To mit. Żerować mogą obok siebie, lecz raczej się nie dogadają. Bocian czarny nie klekoce, a porozumiewa się tylko i wyłącznie gestami. Ptaki te nadal skrywają tajemnice. 

Partnerzy portalu:

Korycin walczy z resztą świata

Korycin walczy z resztą świata

Korycin kontra reszta świata. Brzmi groźnie, lecz prawda jest zgoła odmienna, wręcz słodka. Jako, że miasteczko stanowi truskawkowe zagłębie co roku odbywa się wielka bitwa na owoce. W ciągu jej trwania zużywa się ponad pół tony truskawek. To one również pozwolą przełknąć gorycz porażki. Walka ma również wymiar protestu. Niskie ceny w żaden nie przekładają się bowiem na ogromną pracę właścicieli upraw.

 

Walka na owoce to tylko jedna z atrakcji Ogólnopolskich Dni Truskawki. Boisko przeznaczone specjalnie do tego celu może pomieścić 150 zawodników. Każdy dostaje koszulkę, spodenki i okulary ochronne. Już po kilku minutach wyłożony folią plac pokrywa się pachnącym owocowym sokiem, po którym ślizgają się zawodnicy. Co prawda korycińska bitwa nie jest tak sławna, jak hiszpańska na pomidory, ale kto wie…może kiedyś.

Partnerzy portalu:

Kydyrlez. ”Trudności dla innowierców, a dla mnie dobrobyt”.

Kydyrlez. ”Trudności dla innowierców, a dla mnie dobrobyt”.

Kydyrlez to jedno z najważniejszych świąt obchodzonych przez Tatarów, które głęboko odzwierciedla ich złożoną historię i bogatą kulturę. Tatarzy są grupą ludów tureckich zamieszkujących zarówno Europę Wschodnią, jak i północną Azję. Ich korzenie sięgają terenów północno-wschodniej Mongolii oraz okolic Bajkału. Historia Tatarów ściśle związana jest z imperium Czyngis-chana, do którego weszli jako część wieloetnicznej armii mongolskiej. Brali oni także udział w wyprawach na Europę. Po rozpadzie państwa mongolskiego stworzyli wiele państw w Europie. To właśnie te wydarzenia sprawiły, że do dziś Tatarzy zamieszkują i pielęgnują swoje tradycje w niektórych europejskich państwach, tj. Rosja, Ukraina, a także Polska. Tatarzy obchodzą różne święta tj.: Święto Nauroz, Święto Derwiza, a także dbają o swoje tradycje: ściśle przestrzegają zasad swojej religii – islamu i nie spożywają mięsa wieprzowego.

Kydyrlez i ognisko

Kydyrlez, obchodzone przez Tatarów, jest wyjątkowym świętem, które przypada zawsze w pierwszą niedzielę maja. Jest to czas, gdy społeczność zbiera się wokół ogniska, które jest symbolem wspólnoty i integracji. Młodzi ludzie z okolicznych wsi przygotowują to ognisko przy meczecie, co jest centralnym punktem obchodów. Wieczorem mieszkańcy, reprezentujący różne grupy wiekowe, gromadzą się wokół płomieni, tworząc atmosferę radości i świętowania. Jednakże Kydyrlez to nie tylko czas zabawy; jest to także okazja do budowania więzi zarówno z naturą, poprzez kontakt z ogniem i otaczającą przyrodą, jak i z innymi ludźmi, poprzez wspólne uczestnictwo w obchodach. To święto odzwierciedla głębokie związki Tatarów z tradycją, kulturą i przyrodą, podkreślając jednocześnie znaczenie wspólnoty i współpracy między jej członkami.

Obchody święta – zabawa z ogniem

Po wieczornej modlitwie najważniejszy mieszkaniec wioski rozpala ognisko i jako pierwszy je przeskakuje. W ślad za nim idą mężczyźni i młodzi chłopcy. Gdy ogień trochę przygasł ten sam rytuał wykonują kobiety i dziewczęta. Każdy w czasie skoku musi wypowiedzieć słowa: „Trudności dla innowierców, a dla mnie dobrobyt”. W dniu święta każda rodzina powinna posadzić jedno drzewo. Mężczyźni jabłoń, a kobiety gruszę.

Partnerzy portalu:

Bednarze nie mają komu przekazać swej wiedzy

Bednarze nie mają komu przekazać swej wiedzy

Bednarze wykonują jeden z najstarszych zawodów związanych z drewnem, dziś prawie zapomniany – bednarstwo. Jego początki sięgają pierwszych wieków naszej ery. Bednarz zajmuje się produkcją takich przedmiotów jak beczki. Korycin leży w województwie podlaskim, w powiecie sokólskim, w gminie Korycin i jest miejscem będącym niegdyś największym zagłębiem bednarskim na Podlasiu.

Bednarze w czasach problemów ze znikającym zawodem

Na naszych terenach zostało tylko kilku specjalistów bednarstwa. Narzekają, że nie mają komu przekazać swojej wiedzy. Młodzi bowiem nie palą się do nauki zawodu, który może trwać nawet kilka lat. Tradycyjnie zawód bednarza przekazywano z pokolenia na pokolenie. Obecnie jednak coraz mniej osób chce podjąć wyzwanie nauki tego fachu. Zapotrzebowanie na tradycyjne beczki również maleje, co sprawia, że bednarze muszą improwizować i szukać nowych sposobów na wykorzystanie swoich umiejętności. Dlatego też powstają nowe pomysły, takie jak produkcja ozdobnych beczek przeznaczonych do wieszania na ścianę. To nie tylko sposób na dostosowanie się do zmieniających się potrzeb rynku, ale również sposób na przyciągnięcie uwagi nowych klientów. Mogą oni interesować się estetycznymi i oryginalnymi przedmiotami do dekoracji wnętrz.

Różne techniki wykonania beczek

Tradycja bednarska od wieków przechodziła z pokolenia na pokolenie, każda rodzina pielęgnująca swoją własną, unikatową technikę. W sercu tej tradycji tkwiła tajemnica rodzinna, przekazywana z najstarszych do najmłodszych członków rodu. Jednakże, choć metody mogły się różnić, istniał jeden niezmienny element – każda beczka była wytworzona ręcznie. Każdy bednarz kształcił swoje umiejętności i zdobywał doświadczenie, aby tworzyć beczki o doskonałej jakości. Wybór drewna był kluczowy, a zwykle wykorzystywano różnorodne gatunki, jednakże świerk i dąb królowały wśród preferencji. Dąb był szczególnie ceniony ze względu na zdolność nadawania trunkom wyjątkowego smaku, który nadawał im niepowtarzalny charakter. Ta starannie przechowywana tajemnica rodowa, połączona z precyzją i pasją, tworzyła beczki, które nie tylko służyły do przechowywania alkoholu, lecz także nadawały mu niepowtarzalny aromat i smak, czyniąc każdy trunek wyjątkowym dziełem rzemiosła.

Partnerzy portalu:

Nietypowy maraton. Główną nagrodą jest…krowa.

Nietypowy maraton. Główną nagrodą jest…krowa.

To jeden z najstarszych biegów na Podlasiu. Już grubo powyżej 20-tu lat w Korycinie organizuje się Półmaraton Mleczny. Nagrodą dla zwycięzcy jest…krowa. Co roku tą najpiękniejszą krasulę w okolicy przyozdabia się białym welonem. Oczywiście zdarza się, że zawodnik nie miałby co z nią zrobić po zakończeniu zmagań. Nie każdy startujący prowadzi przecież gospodarstwo. Dlatego też daje im się wybór.

Krowa albo koperta z pieniędzmi. Każdy musi zdecydować. Czasem to trudny wybór. Są jednak i tacy, dla których to właśnie żywa nagroda stanowi największą motywację. W biegu rywalizują zawodnicy z całej Polski. Zdarzają się jednak i goście z zagranicy. Trasa biegnie od Korycina do Janowa. Uczestniczą w niej zarówno młodzi, jak i osoby starsze.

Partnerzy portalu:

Śmigus dyngus. Dawniej polewano tylko najładniejsze dziewczyny.

Śmigus dyngus. Dawniej polewano tylko najładniejsze dziewczyny.

Śmigus dyngus to zwyczaj, który praktykuje się w Poniedziałek Wielkanocny. Kiedyś to były czasy. Panny można było wrzucić do koryta i sadzawki bez konsekwencji. Teraz za takie działania, do aresztu może nie trafimy, ale każda ceni sobie nietykalność. Ciało to bowiem świątynia. Dzisiaj w lany poniedziałek w mało kto kultywuje dawne tradycje. Jeśli już ktoś się polewa to w minimalnych ilościach. Zamiast wiader czy konewek używa się mikroskopijnych jajeczek jako sikawkę.

Śmigus dyngus – skąd się wywodzi?

Śmigus dyngus ma interesujące korzenie sięgające czasów pogańskich. Pierwotnie był to rytuał obchodzony w okresie wiosennym, związany z oczyszczeniem oraz przywoływaniem urodzaju. Kościół katolicki, widząc w nim elementy niezgodne z jego doktryną, początkowo potępiał ten zwyczaj. Jednakże, zamiast zaniknąć, Śmigus-Dyngus zaczął stopniowo wtapiać się w kulturowy krajobraz, stając się częścią polskiej tradycji. Polewanie wodą, charakterystyczna praktyka tego dnia, miało pierwotnie symboliczne znaczenie. Uważano, że woda oczyszcza z grzechów i wszelkich nieczystości cielesnych, przygotowując tym samym ludzi na nadchodzący okres wiosenny. Ponadto, wierzyło się, że rytuał ten ma moc przyciągania deszczu, który był kluczowy dla obfitych zbiorów rolniczych. Mimo początkowych oporów ze strony kościoła, Śmigus-Dyngus z czasem stał się integralną częścią polskiej kultury, będąc nie tylko okazją do zabawy i żartów, ale także kontynuując swoje pierwotne znaczenie jako symbol oczyszczenia

Im ładniejsza dziewczyna, tym więcej wody używano

Dziewczyny przed laty nie miały oporów przed polewaniem. Jeśli któraś w poniedziałek była sucha, oznaczało to, że nie ma powodzenia u płci przeciwnej. Panowała zasada – im piękniejsza dziewczyna, tym więcej wody na nią przeznaczano. Wizyta w stawie stanowiła zaś spełnienie najskrytszych marzeń. Dlatego też panny wystawiały się nawet na publiczny widok.

Mokry odwet

Według dawnych zwyczajów, za oblewanie wodą w świąteczny poniedziałek kobiety po świętach wielkanocnych aż do Zielonych Świątek mogły brać odwet na mężczyznach i również lać ich wodą. Było to postrzegane jako zabawna tradycja, przynosząca społeczności radość i integrująca ją.

Partnerzy portalu:

Woda ze święconki pozwala pozbyć się piegów!

Woda ze święconki pozwala pozbyć się piegów!

Woda ze święconki odgrywa istotną rolę w wielu zwyczajach i tradycjach, szczególnie w kulturze chrześcijańskiej. Jest to woda pobłogosławiona przez duchownego podczas obrzędu nazywanego święceniem wody. Odbywa się on m.in. w okresie Wielkanocy w Kościołach katolickim i prawosławnym. Praktyki te mogą się różnić w zależności od lokalnych tradycji i obrzędów. Woda ze święconki ma symboliczne znaczenie jako symbol oczyszczenia, życia i błogosławieństwa. Ludzie używają jej w różnych celach, zarówno w sferze duchowej, jak i codziennego życia.

Woda ze święconki kluczem do utrzymania dobrego wyglądu na Podlasiu.

Żadna świąteczna okazja nie przemija bez chęci prezentacji się w jak najlepszym świetle, a kiedy wychodzi się w jakieś miejsce publiczne, oczekiwania co do wyglądu mogą być jeszcze większe. Gładka i promienna skóra zawsze przyciąga uwagę, zwłaszcza w tak ważnych momentach. Ciekawym spojrzeniem na tę kwestię jest też tradycja, która sięga nawet pierwszej połowy XX wieku w niektórych domach na Podlasiu. Tamtejsze zwyczaje przypominały, że do koszyczka z święconką często dodawano małą buteleczkę wody, w której wcześniej gotowano jajka. Ta prosta, a zarazem niezwykła praktyka wskazuje, że nie zawsze potrzebne są kosztowne kosmetyki, by osiągnąć efekt nieskazitelnej skóry. Tradycje te, choć niezwykłe (i nie zawsze przynoszące skutki), przypominają nam, że piękno może być czasem proste i naturalne, a kluczem do niego często są rzeczy dostępne w naszym codziennym otoczeniu.

Nieskazitelna skóra?

Po powrocie do domu ze święconką młode dziewczyny obmywały sobie twarz pobłogosławioną przez księdza wodą. Wierzono, że woda pobłogosławiona przez księdza podczas święcenia może mieć właściwości oczyszczające i lecznicze. Z tego powodu używano jej też do pielęgnacji skóry. Młode dziewczyny, po powrocie do domu ze święconką, często obmywały swoje twarze tą wodą. Wierzyły one, że pomoże im pozbyć się wszelkich niedoskonałości, takich jak pryszcze czy piegi. Choć może to brzmieć nieco nietypowo dla dzisiejszych standardów pielęgnacji, dla wielu ludzi było to naturalne rozwiązanie, oparte na wierzeniach i tradycji.

Partnerzy portalu:

Jajko, które było zakopane rolnicy zjadali w dniu rozpoczęcia żniw

Jajko, które było zakopane rolnicy zjadali w dniu rozpoczęcia żniw

Jajko od wieków zajmuje szczególne miejsce w wielu tradycjach, zwłaszcza podczas świąt, takich jak Wielkanoc. To nie tylko smaczny dodatek do świątecznego stołu, ale również symbol głęboko zakorzeniony w obrzędach i zwyczajach ludowych. Jajko jest symbolizuje początek, życie oraz odrodzenie się przyrody – dlatego jest ono spożywane podczas Wielkanocy. Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie celebrujące misterium paschalne Jezusa Chrystusa.

Jajko – tradycyjnie gości na stołach podczas Wielkanocy

Jednym z elementów świątecznego śniadania jest zwyczaj dzielenia się jajkiem. Choć nie każdy lubi składać życzeń, tego dnia odmówić jednak nie wypada. Jako że Wielkanoc stanowi połączenie tradycji chrześcijańskich i pogańskich, wiąże się z nią wiele przesądów związanych ze święconką. Praktykowano je głównie na terenach nadbużańskich.

Zakopane jajko – dobre zbiory

Czasami jedno poświęcone jajko trzymali aż do późnego maja. Następnie zakopywano je wraz z kością na polu, gdzie rosło żyto, była głęboko zakorzeniona w ludowych tradycjach i przesądach. Gospodarze wykonujący ten obrzęd wierzyli, że ta ceremonia przyniesie im pomyślne plony. Kiedy nadszedł czas, aby zająć się polami, gospodarze udawali się na swoje ziemie wraz z poświęconym jajkiem i kością. Wybierali pole, na którym rosło żyto, i tam, w ziemi, dokładnie zakopywali jajko obok kości. Dodatkowo, obok zakopanego jajka i kości sadzili także poświęconą gałązkę wierzbową. W dniu rozpoczęcia żniw odkopywano jajko i uroczyście zjadano dzieląc się nim jak na Wielkanoc. Taka praktyka miała zapewnić pomyślne zbiory.

Święconka a przesądy

Oprócz tego, istniały także przesądy związane z tzw. „święconką”, czyli poświęconymi pokarmami. Ludowa mądrość nakazywała nie wyrzucać resztek święconki, ponieważ wierzono, że mogą one przynieść szczęście. Jeśli zostały resztki pokarmu, zbierano go i wysypywano pod drzewka owocowe, wierząc że wyrośnie z nich marynka — ziele o białych kwiatkach. Okruchy dawano również kurom by lepiej się niosły. Od nadmiaru jaj głowa przecież nie boli. Dokładnie sprzątano również ich skorupki. Dawano je ptakom lub wysiewano do ziemi podczas siania lnu.

Partnerzy portalu:

Zabawa pisankami. Nie nudź się w święta!

Zabawa pisankami. Nie nudź się w święta!

Zabawa pisankami to nie tylko tradycyjna rozrywka związana z okresem Wielkanocy, ale również doskonały sposób na budowanie i wzmacnianie więzi rodzinnych oraz społecznych. Wspólne malowanie, dekorowanie i dzielenie się pisankami może stworzyć niepowtarzalne i radosne chwile, które będą miłe wspomnieniem na długie lata. Podczas zabawy pisankami, uczestnicy mają okazję do wspólnego spędzania czasu, rozmów, śmiechu i tworzenia czegoś pięknego razem. To doskonała okazja, aby rodzice, dzieci, dziadkowie i przyjaciele mogli aktywnie uczestniczyć w procesie twórczym, wymieniać się pomysłami i wzajemnie się inspirować.

Zabawa pisankami

W okolicach Sokółki w Wielki Piątek wszystkie kobiety obdarowywały jajkami księdza, który objeżdżał wszystkie domy w swej parafii. Dzieci nie mogli się zaś doczekać gry w ”kaczanie”. Polega ona na uderzaniu swoim jajkiem w pisankę przeciwnika. Wygrywał oczywiście ten, którego okaz okazał się silniejszy. Przegrany musiał zaś oddać swoją pisankę. Jeśli w danej miejscowości istniało większe wzniesienia, również starano się je wykorzystać do zabawy. Jajko spuszczano w dół, w zwycięzcą był ten, kto trafił w pisankę kolegi.

Dlaczego malujemy pisanki?

Malowanie pisanek stało się nieodłącznym elementem przygotowań do świąt wielkanocnych. Czy jednak zastawialiście skąd w naszej kulturze ten zwyczaj? Według greckich podań z X w. tradycję malowania jak zapoczątkowała Maria Magdalena. Gdy anioł oznajmił jej, że Chrystus zmartwychwstał, przepełniona radością pobiegła do domu. Tam zauważyła coś dziwnego. Otóż wszystkie jajka jakie przygotowała w naczyniu zmieniły swój kolor na czerwony. Następnie wybiegła na ulicę i podarowała je napotkanym apostołom. Czerwone jajka przekształciły się w ptaki unosząc się do nieba. Odczytano to jako znak, że po śmierci będzie nowe życie.

Pisanki w kulturze prawosławnej

Ciekawy zwyczaj związany z pisankami wykształcił się w kulturze prawosławnej. Lekko rozłupane zabiera się je na groby bliskich i tam też pozostawia. Jest to symboliczny gest, ale bywa, w krajach takich jak Rumunia, że groby stają się stołami. Ma to przypominać, że dzień ich powrotu do życia jest coraz bliższy.

Partnerzy portalu:

Dojenie krów na czas – zawody w Korycinie. Padają rekordy!

Dojenie krów na czas – zawody w Korycinie. Padają rekordy!

Dojenie krów to czynność, z którą dobrze zaznajomieni są posiadacze gospodarstw na wsi. Tak samo jest w Korycinie położonym w województwie podlaskim, w powiecie sokólskim, w gminie Korycin.

Dojenie krów i tradycje

Warto podtrzymywać tradycję. Z takiego założenia wyszli organizatorzy konkursu w ręcznym dojeniu krów na czas. Akcja ma charakter cykliczny, a miejscem rywalizacji jest urocza miejscowość Korycin. Młodzi rolnicy obecnie wyręczają się zdobyczami techniki. Z jednej strony oszczędzają czas, ale pewne umiejętności są po prostu konieczne. Młodzi rolnicy, chociaż korzystają z nowoczesnej technologii w swojej pracy, wciąż doceniają i pielęgnują tradycyjne umiejętności, takie jak ręczne dojenie krów. Konkurs wymaga nie tylko szybkości, ale także precyzji. Zawodnicy muszą wykazać się sprawną techniką, by wygrać turniej.

Święto sera

Wszystko to w ramach Święta sera, podczas którego można spróbować słynnych korycińskich serów podpuszczkowych. Podczas Święta Sera można również spróbować lokalnych serów oraz wziąć udział w innych konkursach z nimi związanych, takich jak konkurs na najlepszą anegdotę o serze czy na najsmaczniejsze danie. To wydarzenie nie tylko promuje lokalną kulturę i tradycje, ale także integruje społeczność i promuje lokalne produkty. Często Święto sera odbywa się podczas Dni Korycina, co pozwala na większe zainteresowanie imprezą.

Zasady i nagrody

Główną nagrodą w zawodach jest Puchar Wójta, a ich zasady są niezwykle proste. W ciągu pięciu minut trzeba zdobyć jak najwięcej mleka. Nagroda główna, czyli Puchar Wójta, stanowi prestiżowy symbol zwycięstwa. Niektóre zawodniczki potrafią wydoić nawet 10 litrów mleka w krótkim czasie, co świadczy o ich doskonałej wprawie i umiejętnościach. Każda z nich przez lata praktyki doskonaliła własną technikę, która pozwala im osiągać imponujące rezultaty. Oczywiście niezbędna jest w miarę spokojna krowa. Inna z pewnością nie wytrzymałaby presji zawodów. Najlepsze zawodniczki potrafią wydoić nawet 1o litrów. Każda z nich przez lata praktyki wytworzyła własną technikę. Na szczęście na co dzień nie muszą się tak śpieszyć. Krowa nie zając. Nie ucieknie.

Partnerzy portalu:

Kiszenie kapusty. Beczki zostawiano w rzece.

Kiszenie kapusty. Beczki zostawiano w rzece.

Kiszenie kapusty to nie tylko proces konserwacji warzyw, ale także autentyczna ceremonia, która od wieków stanowi istotny element życia społeczności. W tradycji lubelskiej, podobnie jak na Podlasiu, staranne przygotowanie beczek, precyzyjne sortowanie i układanie główek kapusty oraz ostrożne dozowanie soli to kluczowe aspekty tego kulinarnej rytuału, które przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Szczególną uwagę poświęcano starannej kontroli procesu fermentacji. Należało zapewnić odpowiednią jakość i niepowtarzalny smak przyszłego produktu. Podkreślało to znaczenie i dbałość o tradycyjne metody przygotowania.

Kiszenie Kapusty: tradycja, wspólnota i dziedzictwo kulturowe

Wspólne spotkania wokół beczek podczas kiszenia kapusty na Lubelszczyźnie miały głębszy wymiar społeczny niż tylko wymiana praktycznych porad. To także okazja do umocnienia więzi międzyludzkich poprzez wspólne działanie i współpracę. Ludzie z różnych pokoleń i środowisk zbierali się razem, tworząc atmosferę współdziałania i solidarności, co wzmocniło poczucie wspólnoty lokalnej. Było to ważne nie tylko dla przekazania wiedzy, ale także dla zachowania pamięci o przodkach i korzeniach kulturowych. Każdy krok tego procesu, począwszy od starannego sortowania kapusty, aż po precyzyjne fermentowanie, miał swoje korzenie głęboko zakorzenione w historii i tradycji przekazywanej przez wieki. To właśnie te wspólne doświadczenia i praktyki kulturowe tworzyły niepowtarzalny charakter społeczności lubelskiej i ugruntowywały jej tożsamość regionalną. Kiszenie kapusty było więc nie tylko sposobem na przygotowanie pożywienia na zimę. Było także sposobem na budowanie wspólnoty i zachowanie dziedzictwa kulturowego.

Kontynuacja dziedzictwa i jedność społeczności

W dzisiejszych czasach, pomimo postępującej technologii i dostępności nowoczesnych metod konserwacji, tradycyjne metody kiszenia kapusty wciąż są cenione i praktykowane. Ludzie w regionie nadal przestrzegają tradycyjnych zasad i rytuałów, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Stanowią one istotny element dziedzictwa kulturowego. Kiszenie kapusty nie tylko jest procesem kulinarnym, ale także ma głębokie znaczenie społeczne, symbolizując jedność społeczności i kontynuację tradycji rodzinnych. To praktyka, która nie tylko utrzymuje dawne zwyczaje, ale także wpisuje się w obecną rzeczywistość. Stanowi most między przeszłością a teraźniejszością, jednoczącą społeczność wokół wspólnego dziedzictwa i kultury.

Partnerzy portalu:

W Korycinie dbają o królewskie zabytki

W Korycinie dbają o królewskie zabytki

Korycin to niewielka miejscowość położona na trasie z Białegostoku do Augustowa.  Jego historia zaczyna się na początku XVII w. Wówczas to król Zygmunt III Waza ufundował pierwszą drewnianą świątynię.  Prawa miejskie uzyskał od Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Korycin wyróżnia się spośród wielu podlaskich miast. Podczas gdy w innych zabytki niekiedy niszczeją, o tyle w Korycinie dba się o nie w sposób szczególny. Wszystko to za sprawą funduszy unijnych i projektu ”Królewskie zabytki”. Łącznie wydano ponad 6,5 mln zł.

 

Realizowano go przez 3 lata. Jego wynik to choćby odrestaurowanie Parku Plebańskiego. Alejki, przez które dawniej przechodzili pielgrzymi do okolicznych źródeł, zostały całkowicie odnowione. Kapitalny remont przeszedł też neogotycki kościół. Ołtarz, ambona czy tabernakulum zachwycą niejednego. Miejski rynek również ponownie ożył. Pojawiła się na nim rzeźba jednego z  symboli Korycina – pomnik truskawki.

Partnerzy portalu:

W jeziorze pływa potwór. Ma skrzydła i diabelski wzrok.

W jeziorze pływa potwór. Ma skrzydła i diabelski wzrok.

Jezioro Ozierany nieopodal Krynek. Niegdyś ponoć hodowano w nim potwory. Jedno z jaj przetrwało. Gdy nad wodą pojawi się mgła, a księżyc jest w nowiu, z głębin jeziora wynurza się tajemnicze monstrum. Świadkowie twierdzą, że ma ponad 10 m. długości. Istny kolos. Zwierzę zostało uchwycone aparatem przez pracownika Straży Granicznej. Gdy jednak chciał je przenieść na komputer, coś poszło nie tak.

 

Dane z karty pamięci zostały uszkodzone w niewytłumaczalny dotąd sposób. Czyżby jakaś magiczna siła nie chciała by potwora zobaczyły tłumy? Monstrum posiada skrzydła, ogon i diabelskie czerwone oczy. Domniemuje się, że jest jednak wegetarianinem, gdyż nikogo nie skrzywdził. 

 

Pracownicy nadleśnictwa wyszli naprzeciw oczekiwaniom osobom, którym nie było dane spotkać się z tajemniczym mieszkańcem jeziora. Stworzyli więc drewniana rzeźbę. Pływa ona spokojnie po tafli, przyciągając wzrok ciekawskich. Być może dzięki temu, prawdziwemu potworowi nie będzie tak smutno. Ciężko bowiem żyć w samotności.

 

Partnerzy portalu:

Święto Pługa. Przekonaj się jak się bawią Tatarzy

Święto Pługa. Przekonaj się jak się bawią Tatarzy

Tatarzy zamieszkujący tereny Podlasia posiadają niezwykle bogatą kulturę. Jednym z ciekawszych wydarzeń w ich kalendarzu jest bez wątpienia święto pługa. Ma ono ponad tysiącletnią tradycję. Obchodzi się je po zakończeniu prac polowych. W Kruszynianach co roku z tego powodu organizowana jest impreza, na którą składają się pokazy kulinarne, koncerty czy rekonstrukcje bitew. Atrakcji nigdy nie brakuje. 

 

Święto rozpoczyna się modlitwą, po której przez miejscowość przejeżdża konna parada. Dzięki warsztatom kulinarnym organizowanym w lokalu organizatora, zarówno dorośli, jak i dzieci mogą podjąć wyzwanie i przygotować własnoręcznie tradycyjne tatarskie przysmaki. Święto pługa to także zawody sportowe rozgrywane w nietypowych konkurencjach, jak np. wspinanie się po słupie.

 

Celem imprezy jest przybliżenie wszystkim zainteresowanym tatarskich zwyczajów. Święto posiada niezwykle rodzinny charakter. Zwykle odbywa się w środku wakacji, a to dlatego aby przyciągnąć jak najwięcej gości.  Pierwsza edycja miała miejsce w 2007 r.

Partnerzy portalu:

Kamień przeraził okupantów. Chcieli wysadzić go w powietrze.

Kamień przeraził okupantów. Chcieli wysadzić go w powietrze.

We wsi Bierwicha znajdującej się przy drodze z Sokółki do Dąbrowy Białostockiej nie sposób przeoczyć masywnego kamienia z żelaznym krzyżem. Wyryto na nim napis ” A.D. 1655 Moskal Litwę splądrował złamawszy mir wieczny”. Głaz ma na celu upamiętnienie poległych wojsk armii polsko – litewskiej w wojnie z Rosją. Jej skutkiem była utrata na rzecz wroga licznych ziem.

Z kamieniem wiąże się pewna opowieść. Przenieśmy się na chwilę w czasy II Wojny Światowej.  Gdy koło głazu przechodził sowiet, kamień powiększył się o pół metra. Niespotykane prawda? Zaskoczony żołnierz wszystko opowiedział dowódcom. Ci postanowili wysadzić obiekt w powietrze. Wówczas jednak przy kamieniu pojawili się kozacy na koniach. Plany Rosjan musiały zostać przełożone. Wkrótce jednak postawili na swoim. Głaz został zepchnięty do potoku za pomocą czołgu.  W 1941 r.  wyłowili go Niemcy. Kamień wrócił na swoje miejsce.

Partnerzy portalu:

Po Tatarach został tylko głaz

Po Tatarach został tylko głaz

Podlasie jest największym skupiskiem tatarskiej społeczności. Stopniowo ślad po nich ginie. Pozostały nieliczne pamiątki, które są swoistym echem przeszłości. Jednym z nich jest Głaz Tatarski w Malawiczach Górnych. Miejscowość znajduje się jedynie 3 km od Bohonik, znanych głównie z meczetu.

 

Malawicze Górne przed laty niemal w całości były zamieszkane przez Tatarów. Teraz próżno ich szukać. Stała tam nawet świątynia, lecz nie przetrwała próby czasu. Głaz narzutowy posiada tabliczkę z informacją, iż na tej ziemi mieszkała rodzina Muchów. Postawił go w 2006 r. Arsłan Mucha, którego nazwisko jest spolszczeniem od Muchamed. Nieopodal głazu odnajdziemy również ruiny drewnianego wiatraka, który kilkadziesiąt lat temu stanowił wizytówkę okolicy.

Partnerzy portalu:

Ksiądz organizował drogę krzyżową przy klubie nocnym

Ksiądz organizował drogę krzyżową przy klubie nocnym

Zespoły disco polo traktowały koncert w tym klubie niczym występ na festiwalu w Opolu. W latach 90-tych zjeżdżała do niego cała podlaska młodzież. Teraz imprezy odbywają się tylko dwa razy w roku. Na co dzień produkuje się tam soki. Klub Panderoza w Janowie nieopodal Korycina to prawdziwa legenda.

 

Nazwa lokalu stanowi hołd dla westernu ”Bonanza”. Akcja rozgrywała się na ranczu ”Pandrossa”. Właściciele podchwycili pomysł i w ciągu kilku miesięcy wybudowali budynek, który był w stanie pomieścić 3 tys. osób.Mimo że obiekt znajdował się z dala od zabudowań, muzykę słyszano z wielu kilometrów.  Nie wszystkim oczywiście się to podobało. Największym przeciwnikiem klubu był ksiądz, który przestrzegał wiernych przed siedzibą rozpusty. Zdarzyła się nawet procesja drogi krzyżowej przy obiekcie. Dyskotekę odwiedzały tłumy. W środku panował ścisk, ale nikomu tu nie przeszkadzało. Impreza trwała również na pełnym parkingu. Pod klub podjeżdżały autobusy z sąsiednich miejscowości. Weekendowe dyskoteki wyznaczały rytm tygodnia. Młodzi żyli od imprezy do imprezy. Na nic zdawały się stęki rodziców, którzy uważali, że można tam oberwać siekierą.

 

Sława klubu zainteresowała również filmowców. Nakręcono tam kilka scen kultowej już komedii ”U Pana Boga za piecem”. Właściciele początkowo sceptycznie podeszli do pomysłu. Po przeczytaniu scenariusza zmienili jednak zdanie. Chociaż film nie do końca oddawał atmosferę lokalu, niczego nie żałowali. Klub przez lata dawał pracę wielu osobom. Dzięki niemu poznało się wiele par. Wypromował również wiele obecnych gwiazd muzyki disco polo. 

Partnerzy portalu:

Bimber uzdrowił wiele osób

Bimber uzdrowił wiele osób

Bimber, znany również jako samogon, to trunek o długiej historii i bogatych tradycjach, który zyskuje coraz większą popularność nie tylko w Polsce, ale także na całym świecie. Jego tajemnicza aura, wytwarzana często w warunkach domowych, oraz unikalny smak sprawiają, że jest przedmiotem zainteresowania zarówno miłośników mocnych trunków, jak i badaczy kultury alkoholu.

W blasku księżyca

Lekcja angielskiego w podstawówce. Poszukujemy słówka na literkę ”m”. Nasz wzrok przykuwa hasło ”moonshine”. Tłumaczy się je jako… bimber. Oczywiście umysł młodego człowieka nie wie jeszcze skąd związek lśniącego księżyca z trunkiem. Minie trochę czasu zanim pozna prawdę. Być może uświadomi go ktoś z rodziny. I tu może coś mu pomieszać. Zwłaszcza gdy z ust wujka ze wsi usłyszy określenie PKWN. W myślach pojawiają się wojenne dzieje naszego pięknego kraju. Z Polskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego nie ma jednak nic wspólnego. To nic innego jak polski koniak wyrobiony nocą. No właśnie… W związku z tym wszystko sprowadza się do zmierzchu.

Bimber – śladem tradycji

Bimbrownictwo na Podlasiu pojawiło się już w XIX w. Wszystko przez władze, które ograniczały swobodę produkcji własnego alkoholu. Nastąpiła carska prohibicja. Rozwojowi procederu sprzyjały też warunki naturalne. Dlatego duża ilość gęstych lasów umożliwiała w miarę swobodną produkcję po zmierzchu. Tak niestety już nie jest.  Na terenie Puszczy Knyszyńskiej czy Augustowskiej służby odnajdują prywatne fabryczki, puszczając je z dymem. Niektórym z pewnością na wieść o takich zdarzeniach popłynęła łza. Nawyk pędzenia bimbru wywodzący się z czasów okupacji niemożliwy był do wykorzenienia. Starych drzew się przecież nie przesadza. W konsekwencji po odzyskaniu wolności kraju, wolność bimbrowników została zachwiana. Polskie władze za wszelką cenę usiłowały przerwać nielegalne produkcje. Budżet kraju musiał się zgadzać.

 

Podlaski samogon powinien mieć ok. 70 proc. Najczęściej jednak wytwórcy zadowalają się już trunkiem 50 proc. Wszystko zależy od wymagań odbiorców. Oczywiście dobry bimber nie obędzie się bez wody. Ta na Podlasiu jest przejrzysta i świeża, co ma znaczenie przy destylacji. Bimber z Podlasia tradycyjnie wyrabia się z żyta. Na jego bazie powstają też inne trunki, jak. np. miodówka. Z Puszczą Knyszyńską wiąże się nierozerwalnie nazwa ”bukwicówka”. Bukwica to roślina rosnąca w lesie przypominająca szczaw. Użyta przy wyrobie zapewnia niepowtarzalny smak i aromat. Wiele osób twierdzi, że ma też właściwości lecznicze.  W rzeczywistości nawet oczyszcza nasze ciało z toksyn.

Duch nie taki straszny

W każdym regionie Polski bimber określa się inaczej. Na Podlasiu rządzi nazwa ”Duch Puszczy” oraz ”Czar PGR-u”. Samo słowo bimber wywodzi się z warszawskiego żargonu złodziejskiego. Oznaczał skradziony przedmiot, który to po schwytaniu przestępców stawał się dowodem winy. Autor definicji uważa, że bimber oznaczał początkowo ”zegarek”. Z czasem zaczęto go używać, mając na myśli towar zakazany. W miarę nowe określenie to ”księżycówka”. Odnosi się do zwyczaju wytwarzania samogonu w późnych porach nocnych. Jako że wiele osób zatruwało się w przeszłości źle sporządzonym bimbrem, ochrzczono go również jako ściemniacz.

Bimber – muzeum

W 2009 r. na terenie Białostockiego Muzeum Wsi otwarto jedyne w swym rodzaju muzeum bimbrownictwa. Zobaczymy w nich wszelkie przedmioty niezbędne do wytworzenia samogonu. Zauważymy bez trudu, że aparatura z biegiem lat ulegała ewolucji. Nowinki techniczne zawsze były chętnie widziane. Cel się nie zmieniał – jak najlepszy trunek.

Partnerzy portalu:

Krynki konkurują tylko z Paryżem

Krynki konkurują tylko z Paryżem

Krynki to niepozorne miasteczko w powiecie sokólskim. W pewnej kwestii nie ma sobie równych w całej Polsce. Konkurować może z Krynkami tylko sam Paryż. Miejscowość może pochwalić się największym rondem w tej części świata.

 

Skrzyżowanie odzwierciedla historyczny układ przestrzenny z XVIII w. Plan Krynek posiada kształt gwiazdy. Takie nietypowe rozwiązanie to zasługa reformatora, Antoniego Tyzenhauza. Trzeba przyznać, że całość robi wrażenie. Jest to bowiem unikat. Na wszystkich dwunastu ulicach odchodzących od Ronda odnajdziemy jakiś zabytek. Odchodzą od nich liczne przecznice i zaułki. W sercu rodna mieści się park, którego drzewa uchronią mieszkańców przed skwarem w letni dzień. Problem niejednokrotnie mają kursanci na prawo jazdy, ale i doświadczeni kierowcy. Nauka poprawnych zachowań na tym kolosie wymaga trochę czasu.

Partnerzy portalu:

Buczy zamiast ryczeć. Poznaj łosia znad Biebrzy.

Buczy zamiast ryczeć. Poznaj łosia znad Biebrzy.

Ulubionym miejscem łosia są tereny podmokłe i bagienne. Mimo pokracznego wyglądu świetnie się w nich odnajduje. Doskonałe warunki znajduje więc w Dolinie Biebrzy. Szacuje się, że żyje tam około półtora tysiąca osobników. Łosie zmieniają ubarwienie w zależności od pory roku. Wiosną i jesienią ich sierść jest rdzawobrązowa. Wraz z nadejściem chłodu ciemnieje. Wówczas zdecydowanie wyróżniają się jaśniejsze kończyny i…zad. Łosie są znakomitymi nurkami. W celu zdobycia pożywienia zanurzą się nawet na głębokość przekraczającą 5 m. 

 

Sezon godowy rozpoczyna się w okolicy września. Tzw. bukowisko odbywa się w tym samym okresie co rykowisko jeleni. Jest jednak zdecydowanie cichsze. Stąd też nazwa nawiązująca do buczenia. Leśnicy mówią, że słychać jedynie stęki. Trwają one tak długo, aż dwóch samców stoczy walkę o względy klempy. Czasem dochodzi do walkoweru. Wówczas samiec pokazuje rywalowi swoją szyję na znak uległości. W okresie rui samce myślą tylko o jednym, zapominając o jedzeniu. Dlatego też czas amorów oznacza dużą utratę wagi. Szybko jednak dochodzi do siebie. Po zapłodnieniu wraca do samotniczego trybu życia więc z łatwością może odbudować masę.

 

Młode łosie już po kilku dniach od urodzenia podążają za matką. Dorosłości jednak dożyje co drugi z nich. Matka otacza ich opiekę przez rok, później muszą sobie radzić same. Wędrówki nieraz kończą się tragicznie. Nieraz słyszymy o wypadkach samochodowych z udziałem łosi. Na drodze musimy być ŁOŚstrożni. Wiele z nich w poszukiwaniu lepszych terenów zapuszcza się nawet do wielkich miast. 

Partnerzy portalu:

Podlaskie ślimaki rządzą w Europie

Podlaskie ślimaki rządzą w Europie

Na Podlasiu żyje ich 120 mln. Gdyby jakimś cudem doszło do napromieniowania i urosłyby do ludzkich rozmiarów mielibyśmy problem. Być może dokonałyby zemsty. Mowa to o ślimakach winniczkach. Wizję apokalipsy odłóżmy jednak na później.

 

Co jakiś czas przeprowadza się inwentaryzację winniczków. Jej celem jest określenie limitów zbiorów, które zaczynają się już w kwietniu i trwają przez miesiąc. Najwięcej ślimaków odnajdziemy w gminach Siemiatycze, Bielsk Podlaski i Zabłudów. Są jednak i takie gminy, gdzie winniczki nie występują w ogóle.

 

Ślimak podlega częściowej ochronie, dlatego można zbierać okazy, których muszla przekracza 3 cm. Najlepsi łowcy są w stanie dostarczyć do skupu w okresie zbiorów nawet 30 kg winniczków. Zwykle lądują na stołach we Francji, choć i w Polsce stają się coraz bardziej popularne w kuchni. Łącznie na masową zagładę wysyłamy 240 ton ślimaków. Na szczęście ich populacja jest na tyle duża, że zanik gatunku raczej nie grozi.

 

Wielu biznesmenów zauważyło wysoki popyt na owe zwierzęta. Dlatego też wzięli byka, a właściwie ślimaka za rogi. Powstaje coraz więcej ferm ze ślimakami afrykańskimi. Rosną one sześć razy szybciej więc pozwalają więcej zarobić. Oprócz Francji trafiają do Belgii, Włoch czy Hiszpanii.

 

Partnerzy portalu:

Kościół w Sokółce stanie się sanktuarium

Kościół w Sokółce stanie się sanktuarium

Już w najbliższą sobotę, 25 marca, kościół św. Antoniego Padewskiego w Sokółce uzyska status sanktuarium. Jest to miejsce szczególne dla wiernych nie tylko z Podlasia. W 2008 r. doszło tam do cudownych wydarzeń. Na odstawionym do naczynia liturgicznego komunikancie odnaleziono ślady tkanki sercowej. Wiadomość szybko obiegła cały kraj.

 

Od tej pory kościół stał się celem pielgrzymek nie tylko z Polski. Świątynia gościła przybyszy choćby z Chin czy Indonezji. Modlitwy przy sokólskiej hostii przyniosły ukojenie wielu cierpiącym. Szczególną moc posiadają również jej wizerunki utrwalone w postaci obrazków. Wszystkie przypadki uzdrowień zostały udokumentowane medycznie. To wszystko zadecydowało o ustanowieniu świątyni sanktuarium. Z pewnością teraz pielgrzymów będzie jeszcze więcej.

Partnerzy portalu:

Tego dnia dziewczyny nie mogły się nawet uczesać

Tego dnia dziewczyny nie mogły się nawet uczesać

25 marca to od wieków szczególny dzień na Podlasiu. Obchodzi się wówczas święto Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny. Do dziś pośród wielu mieszkańców panuje przekonanie, że jest ważniejsze nawet od Wielkanocy. Przenieśmy się na chwilę do przeszłości by poznać dawne zwyczaje.

Tego dnia obowiązywał ścisły post. Zakaz wykonywania wszelkich prac był tak rygorystyczny, że dziewczyny nie mogły nawet rozczesywać włosów. A co z rolnikami? Nawet jeśli był to jedyny dobry czas na prace na polu, musieli pozostać w domu. Jeśli złamali zakaz mogli sprowadzić nieszczęście na całą rodzinę. W celach zapobiegawczych przekazywano z pokolenia na pokolenie informację, że tego dnia na pola wychodzą ze swych kryjówek jadowite węże.

Ze świętem zwiastowania nierozerwalnie wiążą się bociany. Powrót tych ptaków na dachy gospodarstw miał zapewnić dobrobyt. Starano się pomóc szczęściu montując specjalne brony na gniazda. Bociany również obecne były w kuchni. Gospodynie do dzisiaj wypiekają tzw. bocianie łapy. Ze względu na post wyrabia się je tylko z wody i mąki. Czasem wkładano do ciasta monety, a dziecko, które je znalazło w przyszłości miało być zamożne. Tego dnia pieczono ponadto ciastka w kształcie maszyn rolniczych.  Dzięki temu nic złego uprawom nie mogło się stać.

Partnerzy portalu: