Nowe bilety w PKP. Do weekendowych dołącza PolRegio

Nowe bilety w PKP. Do weekendowych dołącza PolRegio

PKP Intercity razem z Polregio rozszerzyło swoją ofertę biletów weekendowych. Jest to uzupełnienie dotychczasowej oferty jeżdżenia pociągami bez limitu. Cała idea jest taka, że pociągami można jeździć bez jakichkolwiek limitów od piątku od godz. 19, do poniedziałku do 6 rano. Wystarczy mieć specjalny bilet i darmowe miejscówki w konkretnych pociągach (chyba, że chcemy jeździć na stojąco w korytarzu)

 

Dotychczas można było jeździć w ten sposób pociągami TLK i Intercity – w opcji tańszej i dodatkowo Pendolino w opcji droższej (za dopłatą 10 zł za każdą podróż takim pociągiem). Teraz oferta jeszcze bardziej się rozszerzyła. Podróżnicy mogą korzystać już ze wszystkich przewodników – czyli także Polregio (InterRegio, Regio). Dodatkowo bilety honorowane są przez Koleje Dolnośląskie. Cena takiego biletu to 109 zł – w wersji TLK, IC, Polregio oraz 189 zł w wersji (EIP, EIC, IC, TLK, Polregio) – z dopłatą 10 zł za każde Pendolino.

 

Bilet nazywa się „Razem w Polskę Standard” – tańszy i „Razem w Polskę Komfort” – droższy”. W ofercie nie ma biletów ulgowych, nie można też dokupić do biletu kuszetki, ale można sporo zwiedzić przez cały weekend.

 

Partnerzy portalu:

Podlaskie granice. Granica to bardzo pociągające miejsce

Podlaskie granice. Granica to bardzo pociągające miejsce

Podlaskie granice. Podlaskie jest specyficznie położone. Na północy mamy trójstyk granic Rosji, Litwy i Polski. Tam też jest granica dwóch województw: podlaskiego i warmińsko-mazurskiego. Głęboko ukryty w Puszczy Augustowskiej jest kolejny trójstyk – granic Polski, Litwy i Białorusi. Na południu województwa mamy niewielką miejscowość Niemirów – tam stykają się ze sobą kolejne granice. Polski i Białorusi a także województw podlaskiego, mazowieckiego i lubelskiego. Na północnym zachodzie stykają się ze sobą kolejne 3 granice – województw podlaskiego, mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego. Można powiedzieć ot normalna sprawa, były wojny, był podział administracyjny i tak właśnie zarządzono i tak właśnie jest.

Podlaskie granice to pociągające miejsc

Podlaskie granice to również pewien mistycyzm. Tak jak w znakach zodiaku, naszych imionach czy liczbach. Z jednej strony pozornie bez znaczenia, z drugiej można wierzyć, że rodząc się w okresie danego znaku zodiaku nasz charakter ma określone właściwości, podobnie z imieniem czy szczęśliwą liczbą. To wszystko można oczywiście sprowadzić do kabały, jednak jest coś pociągającego w tych cechach. Tak samo z granicami – każde z tych miejsc, gdzie stykają się granice w pewien sposób uwodzi. Jest mieszanką pewnych cech. Na pozór nic tam nie ma – pola, lasy czy rzeki. Jednak człowiek, który potrafi obcować z naturą może dojrzeć, że za tą granicą, która jest umowna przecież – może znajdować się zupełnie inny świat, może podobny, tożsamy, ale jedna już inny.

podlaskie-granice-podlaskie-tv

Przyjrzyjcie się powyższemu zdjęciu. Zostało one zrobione na brzegu Bugu w Niemirowie. Po drugiej stronie wody mamy województwo lubelskie. Na pozór takie same, a jednak inne. Nie widać tego jednak z poziomu ulicy. Być może nie widać tego też bezpośrednio za pierwszymi drzewami, ale widać to nieopodal granicy. Słońce tam świeci już inaczej, szczegóły w architekturze już się zmieniają, nawet kolory płotów nie te same. Inne zdobienia na przydrożnych krzyżach i kapliczkach i ludzie inaczej mówią.

Obszar o dużym bogactwie naturalnym, historycznym i kulturowym

Ta granica, którą widzimy na mapie tak naprawdę jest umowna. Prawdziwa jest bardzo płynna, nierówna i niekiedy nieuchwytna, ale nie dlatego, że jej nie ma, dlatego, że przeoczona. Dlatego jeśli będziesz drogi Czytelniku kiedyś na granicy, to nie patrz na nią płasko i obojętnie, postaraj się dostrzec granicę, by poczuć mistycyzm tego miejsca.

Partnerzy portalu:

„Mały Katyń” w Polsce. Rosjanie zabijali Polaków. Pomagało im UB

„Mały Katyń” w Polsce. Rosjanie zabijali Polaków. Pomagało im UB

Giby, to mała miejscowość tuż przy granicy Polski i Litwy. To tam w lipcu 1945 roku odbyły się tragiczne wydarzenia. Miała tam miejsce tak zwana „Obława Augustowska”. Miejsce zostało upamiętnione. Znajduje się tam pomnik poświęcony ofiarom, a także kilkaset drewnianych krzyży. Obława Augustowska nazywana jest „Małym Katyniem”. 

 

Oddziały Armii Czerwonej i NKWD przeprowadziły akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej. To tam znajdowali się polscy żołnierze podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Należy wskazać na bardzo smutny fakt, że rosyjskim żołnierzom pomagali także polscy żołnierze – między innymi pracownik Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie Mirosław Milewski. Swoimi zasługami dla Rosjan zbudował sobie karierę w Biurze Politycznym KC PZPR.

 

Obława Augustowska była bardzo długo ignorowana przez polskie władze. Dopiero w 2014 roku Sejm RP uczcił pamięć ofiar Obławy Augustowskiej. Natomiast w 201t5 roku ustanowiono, że 12 lipca będzie Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku.

 

fot. Radosław Drożdżewski (Zwiadowca21) / Wikipedia

Partnerzy portalu:

„Podlaski skansen”. Dlaczego tłumy turystów omijają nasz region?

„Podlaski skansen”. Dlaczego tłumy turystów omijają nasz region?

Wielokrotnie można się spotkać z opinią, że Podlaskie to skansen względem rozwoju reszty Polski. Gospodarczo nie ma co do tego wątpliwości, jednakże walorami przyrodniczymi bijemy resztę Polski na głowę. Są oczywiście piękne górskie i morskie rejony w naszym kraju, jednakże taka mieszanka przyrodnicza jak w Podlaskim nie występuje nigdzie. Puszcza Augustowska, Białowieska i Knyszyńska, a także Biebrzański, Narwiański i Wigierski Park Narodowy. To nie wszystko jeszcze mamy Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi, a także wiele bagien. Dla laika to tylko lasy i łąki. Prawda jest taka, że Podlaskie może gospodarczo się rozwijać posiadając taką przyrodę.

 

Puszcze, Parki Narodowe i Krajobrazowe, a także bagna to miejsca, gdzie żyje bardzo wiele różnych gatunków dzikich zwierząt i ptaków, których nie zobaczymy wychodząc na ulicę przed blokiem. Niektóre zwierzęta – takie jak Wilki czy Rysie trzymają się z dala od ludzi. Żubry czy Łosie zaś śmiało wychodzą. Wszystkie te walory są dostrzegane przez lokalne władze, jednakże każdy samorząd dba tylko o swoje poletko. Nie widać, by była jakaś spójna inicjatywa, która połączyłaby wszystkie wspaniałe miejsca na Podlasiu jako jedną całość, jako atrakcje turystyczną.

 

Tak jak przyjeżdżamy do Rzymu. Tam obejście wszystkich wspaniałych architektonicznych cudów polega na zwiedzaniu ich po kolei. Wystarczą odpowiednie materiały turystyczne, by każdy chętny mógł w tym przypadku piechotą obejrzeć wszystko co interesujące. U nas nawet nie ma porządnej mapy z absolutnie wszystkimi miejscami sensownie połączonymi na różne sposoby. Powody są dwa: brak pieniędzy na taką inicjatywę oraz brak większego zainteresowania ze strony władz by monetyzować „Podlaski skansen” i ściągać tutaj turystów z całego świata w takich ilościach, w jakich przyjeżdżają oni do krajów Ameryki Południowej. U nas jednak zamiast tego narzeka się, że nikt nie chce przyjechać bo nie ma lotniska oraz porządnych dróg.

 

Warto zauważyć, że mamy podobny problem co rudy chłopiec, z którego wszyscy się śmieją. Ten płacze i narzeka, że nie jest przystojnym blondynem. A zamiast tego mógłby zostać Edem Sheeranem i porwać swym urokiem cały świat. Gdyby tylko wiedział, że ma potencjał.

Partnerzy portalu:

W Augustowie odbyła się olimpiada

W Augustowie odbyła się olimpiada

Czy Augustów przez kilka dni był swego rodzaju miastem olimpijskim? Coś jest na rzeczy. Na niemieckim medalu z 1915 r. można odnaleźć nazwę kurortu, laur olimpijski, a także napis ”Dem Sieger Im Olympia Prufungskampf”.  Pozyskanie konkretnych informacji na jego temat nie jest rzeczą łatwą. Pewne jest tylko to, że chodziło tu o zawody wojskowe zorganizowane przez Niemców. Dlatego też należałoby przeszukać archiwa niemieckiej prasy aby dowiedzieć się czegoś więcej.

 

Jakie konkurencje można było rozgrywać w kurorcie? Z pewnością takie związane z wodą, a więc kajakarstwo czy wioślarstwo. Dowodów jednak nie ma. W augustowskim muzeum znajdują się zdjęcia z zawodów, ale dostrzeżemy na nich jedynie najwyższych stopniem dowódców stojących na specjalnie skonstruowanym podium. Podczas uroczystości prawdopodobnie obecny był Hindenburg.

 

Augustów nie był jednak jedynym miastem w Polsce gdzie rozgrywano taką wojskową olimpiadę. Podobne sportowe zmagania organizowano też w innych miastach. Wzór medalu pozostawał stały, zmieniała się jedynie wygrawerowana na nim nazwa miejscowości. 

 

Partnerzy portalu:

Gorzałka z pieprzem uratowała miasto od śmierci

Gorzałka z pieprzem uratowała miasto od śmierci

Na początku XIX nad Augustów napłynęło morowe powietrze. Ludność uciekała jak najdalej w głębokie rejony Puszczy, lecz i tam dosięgała ich zaraza. Zwłoki można było napotkać wszędzie. Ciała trzeba było godnie pochować, lecz większość obawiała się o swe życie. Na ochotnika zgłosił się niejaki podstarzały Cimoch. Podobno kopał groby własnymi rękoma. Chorych natomiast dźwigał na barkach do szpitala.

 

Tam też wymyślił lekarstwo. Kuracja była dosyć nietypowa – gorzałka z pieprzem i czołganie się na twardych deskach. Cimoch wywarł ogromny wpływ na pozostałych. Ludność po prostu przestała się bać choroby, co spowodowało stworzenie systemu opieki nad cierpiącymi. Gdy epidemię udało się powstrzymać, Cimoch osiedlił się w drewnianej budce pod miastem. W środku ktoś umieścił w niej modrzewiową figurkę Chrystusa.

 

Przez kilka lat zbierał pieniądze na budowę kaplicy. Wraz z towarzysze, wędrownikiem Szczerbińskim, tułali się po świecie zbierając datki. Po powrocie miejsce obsadził topolami i zbudował parkan. Na kilka dni przed śmiercią po raz pierwszy i ostatni zachorował. Twierdził, że 150 lat to i tak wystarczająco dużo. W rzeczywistości był jednak nieco młodszy. Według danych urzędniczych było ok. 40 lat młodszy. Tak czy siak dożył imponującego wieku.

 

Po Cimochu zostały wspomnienia i kapliczka, przy której po wojnie założono budkę z piwem. Podobno nie ma było dnia bez ”ogonka”. Kolejki po trunek stały się normą. Każdy rolnik po powrocie z pola chciał bowiem ugasić pragnienie.

Partnerzy portalu:

Cud nad jeziorem. Rzeka zmieniła swój kierunek.

Cud nad jeziorem. Rzeka zmieniła swój kierunek.

Nad jeziorem Studzienicznym w Augustowie zlokalizowane jest znane w całym kraju Sanktuarium Maryjne. Prowadzi do niego grobla połączona z lądem. Okoliczna wieś o tej samej nazwie co jezioro, powstała w drugiej połowie XVIII w. i do dziś stanowi ważne miejsce odpustowe, zwłaszcza w Zielone Światki. Świętość tego miejsca wiąże się jeszcze z czasami pogańskimi.

 

Początki kultu maryjnego sięgają niezwykłych zdarzeń, które w chwili klęsk żywiołowych, uznane były za cudowne. Pobliska rzeczka zmieniała bowiem kierunek swego prądu, a na drzewie ukazała się Matka Boska. Pod koniec XIX w. wybudowano kaplicę w stylu neoklasycystycznym. Wewnątrz niej mieści się cudowny obraz Matki Bożej Studzieniczańskiej, ukoronowany złotem papieskim w 1995 roku.

 

Jest to XVIII-wieczna kopia dzieła z Częstochowy, a jej autor do dziś pozostaje nieznany. Za jego wstawiennictwem dokonało się wiele uzdrowień fizycznych i duchowych. 9 czerwca 1999 r. Sanktuarium odwiedził szczególny gość – papież Jan Paweł II. Do Studzienicznej przypłynął ON łodzią w dniu wolnym od apostolskiego trudu. Na cześć tego wydarzenia wybudowano pomnik, przedstawiający pielgrzyma z laską i różańcem. Umieszczono na nim pamiętne słowa: ” Byłem tu wiele razy, ale jako papież po raz pierwszy i chyba ostatni”.

Partnerzy portalu:

Święte miejsce na Podlasiu. Niesamowita Moc Źródełka Rospudy

Święte miejsce na Podlasiu. Niesamowita Moc Źródełka Rospudy

Święte miejsce na Podlasiu. Nad rzeką Rospuda przepływającą przez Puszczę Augustowską odnajdziemy owiane tajemnicą ”święte miejsce”. Jego sława sięga jeszcze czasów pogańskich. Ze wzgórza porośniętego lasem iglastym wypływa źródełko o magicznych właściwościach. Na tle świerków nie sposób nie zauważyć drewnianych i kamiennych krzyży. Jeden z nich jest wyraźnie nadpalony, a w miejscu spękań wetknięto monety. To tutaj, w otoczeniu przyrody, ludzie od wieków przybywają, by szukać uzdrowienia, nadziei, a także zbliżenia do sacrum. Historia i atmosfera tego świętego miejsca na Podlasiu owiana jest mistyczną aurą, która przyciąga podróżników i poszukiwaczy tajemniczych przejawów nadprzyrodzonego.

Święte miejsce na Podlasiu – historia

Święte miejsce na Podlasiu i jego początki wiążą się z objawieniem świętego Jana. W pewien wiosenny dzień ukazał się on staruszce gdy ta przyprowadziła krowy na łąkę. Cała okolica rozbłysła a wielki dąb runął na ziemię, wskutek tego wystraszona uciekła i opowiedziała o wszystkim proboszczowi. Wraz z innymi mieszkańcami udali się wszyscy razem z powrotem na polanę. Tam odnaleziono drewnianą figurkę świętego. Z obalonego dębu zrobiono krzyż, który stał się przedmiotem kultu.

Tajemnice Źródełka Rospudy: Niesamowita Moc Świętego Miejsca na Podlasiu

Od tej pory na dzień św. Jana z odległych zakątków przybywały głównie osoby cierpiące i schorowane. Woda w strumyku miała również zapobiegać przyszłym nieszczęściom. Dzieci kąpały się w rzece a potem zostawiały w niej koszule. Choroba odpływała razem z wodą. Z kolei osoby skarżące się na ból gardła obwiązywali do dolnej krzyża umoczoną chustę. W ten sposób dosłownie zostawiali chorobę. Za carskiego panowania również miało miejsce nietypowe wydarzenie. W miejscowości Kuriany, położonej w sąsiedztwie polany, mieszkał Rosjanin, który zawsze gdy przechodził obok krzyży doznawał ataku szału. Raz nie wytrzymał, nakazując swym pracownikom ściąć je i wyrzucić do rzeki, jednak te nie chciały płynąć z prądem. Wyglądało to jakby magicznie były połączone z ziemią. Krzyże nadal trzymały się świętego miejsca, więc Rosjanin musiał porzucić swe zamiary na zawsze.

Partnerzy portalu:

Na Podlasiu wszystko robi się byle jak

Na Podlasiu wszystko robi się byle jak

Na Podlasiu do niczego nie przywiązuje się wagi.  Na byle czym skacze się do wody w Augustowie, na byle czym zjeżdża się na nartach w Szelmencie. Wyobraźnia mieszkańców naszej krainy nie ma końca. Tylko pozazdrościć pomysłowości.

 

I co z tego, że wehikuły są zwykle jednorazowe. Chociaż praktycznego zastosowania nie posiadają, sprawiają więcej radości niż przejażdżka bolidem formuły 1. W sumie w czym brodzik od prysznica, wykorzystany do przejażdżki na stoku, jest gorszy od super maszyn, jakie znamy z plakatów motoryzacyjnych. Czy Porsche można wstawić do łazienki? Czy schłodzi nasze ciało po upalnym dniu? No właśnie…

 

Chociaż dystanse do pokonania są krótkie, kilka sekund radości, prędzej utkwi nam w pamięci, niż podróż dookoła świata. Globtroterzy pewnie czują się już urażeni…Aby wystartować w skokach czy zjazdach na byle czym, należy włożyć całe serce w przygotowania. Nieraz trwają one wiele miesięcy. Ludzie nie śpią po nocach, dłubiąc w warsztacie, udoskonalając swe pojazdy. Dla kilku metrów lotu czy stu metrów zjazdu naprawdę warto. Zawody to też doskonała okazja na poznanie podobnych sobie freaków. Kto wie, może druga połówka też się znajdzie…

Partnerzy portalu:

Zaginioną fokę odnaleziono przy…śmietniku

Zaginioną fokę odnaleziono przy…śmietniku

Gdzie jest foka? Takie pytanie można było usłyszeć nie jeden raz w Augustowie, głównie z ust starszych mieszkańców kurortu. Rzeźba zlokalizowana w centrum miejskiego parku przez ponad 20 lat cieszyła odwiedzających. Jako, że mieściła się w źle zaprojektowanej fontannie, było tylko kwestią czasu, aż dokona żywota. Tak też się stało. 

 

W 1991 r. wadliwą konstrukcję zasypano. Foka natomiast przepadła bez wieści. Zapewne w umysłach mieszkańców powstały różne teorie na temat jej losów. Tych spiskowych też, za pewne, nie brakowało. Jedni byli przekonani, że została zniszczona, drudzy z nieufnością patrzyli na sąsiadów, którzy mogli sobie ją przecież przywłaszczyć. Inni jeszcze przypisywali jej magiczne właściwości. Była więc czymś w rodzaju artefaktu (dobry temat na film swoją drogą). Prawda okazała się zgoła odmienna. Betonowa foka odnalazła się na jednej z posesji spółek miejskich. Stała smutna i opuszczona przy kubłach na śmieci. Czy tak można traktować dawną atrakcję?

 

Na wieść o tym ruszała lawina komentarzy. Co prawda, na ulicach nie pojawiły się transparenty z napisem ”Uwolnić fokę”, ale mnóstwo mieszkańców domagało się powrotu rzeźby z emerytury. Większość planów spaliła jednak na panewce. W końcu rzeźba znalazła nowy dom.  Właściciel sanatorium nad rzeką Nettą umieścił ją, za zgodą władz, w tamtejszym stawie. Przedsiębiorca chciał nawet zwierzę ozłocić. ”Złota foka” – czy to nie brzmi epicko? Niestety na ten, trzeba przyznać, zwariowany pomysł, burmistrz się nie zgodził. 

Partnerzy portalu:

Augustów rozpoczyna kolejną batalię

Augustów rozpoczyna kolejną batalię

7 lat temu się nie udało. Może tym razem? Władze Augustowa po raz kolejny rozpoczęli batalię o wpisanie Kanału na Listę Światowego Dziedzictwa. Specjalny pełnomocnik już przygotowuje specjalny wniosek. Ważne by nie popełnić błędów z przeszłości, które przekreśliły szansę kurortu.

 

Kanał Augustowski był największą inwestycją XIX-to wiecznej Polski. Liczy sobie 100 km długości, z czego 80 km przebiega przez nasz piękny kraj. 20-oma kilometrami muszą zadowolić się Białorusini.Wpis na listę byłby ogromną promocją miasta. Choć kurort i tak jest oblegany, kilku turystów więcej nie zaszkodzi.

 

Potencjału Kanału nadal nie udało się jednak wykorzystać. Bazy turystyczne powstały w okresie międzywojennym co mówi samo za siebie. Bez inwestycji się nie obędzie. Przedłużą one sezon odwiedzin. Wpis na listę oznaczałby ogromny zastrzyk finansowy. Do miasta trafiłoby kilkadziesiąt milionów złotych.

Partnerzy portalu:

Czy dorożki wrócą do Augustowa?

Czy dorożki wrócą do Augustowa?

Nie tylko w Białymstoku można było przejechać się dorożką. Do lat 60. służyły jako główny środek transportu również w Augustowie. Mieszkańcom aż łezka kręci się oku na myśl o dostojnych zaprzęgach.Być może jeszcze wrócą na ulicę jako turystyczna atrakcja.

 

Na ulicach powojennego Augustowa można było spotkać dorożki nowe i stare. Te drugie woziły głównie…emerytów. Dominowały jednak karety sprowadzane z Wiednia. Obsługujący je lokaje mieli nawet w kwiaty w butonierkach. Powoźnicy natomiast traktowali bat niczym marszałkowską buławę, trzymając go przy biodrze. Pojazdy kursowały po okolicznych miejscowościach, odwożąc gości czy rodzinę.

 

Dorożki zwykle numerowano. Im niższy numer, tym większy komfort podróżowania i jakość usług. Dzięki popularności karet rozwijał się przemysł rymarski. Pojazdów używano do różnych celów i często je przerabiano. Do polowań używano dorożek przypominających powóz na cztery koła. Na podłużnej ławie opierali się myśliwi z bronią.

Partnerzy portalu:

Jaskoła – napój z podlaskich terenów leczy raka

Jaskoła – napój z podlaskich terenów leczy raka

Jaskoła, czyli sok brzozowy, to niezwykły napój wytwarzany od połowy marca do pojawienia się pierwszych pąków na drzewach. Jego wyjątkowy słonawy smak oraz bogactwo właściwości zdrowotnych zawdzięcza nie tylko czystemu środowisku, lecz także specyficznym warunkom klimatycznym, głównie na terenie otuliny Biebrzańskiego Parku Narodowego oraz obrzeży Puszczy Augustowskiej. Krótki, lecz intensywny okres wegetacji sprawia, że jaskoła płynie szybko, ale tylko przez krótki czas, co dodaje jej unikalnego charakteru.

Tradycja i wyróżnienie

Napój z brzozy, znany jako jaskoła, od dawna jest częścią tradycji kulinarnych i leczniczych polskich regionów. W 2013 roku został uhonorowany w konkursie „Nasze Kulinarne Dziedzictwo”, co potwierdza jego szczególne znaczenie i popularność w społeczności.

Jaskoła – właściwości lecznicze

W medycynie ludowej oskołę stosuje się jako lek przeciwnowotworowy oraz do łagodzenia bóli reumatycznych i objawów choroby wrzodowej. Sok z pnia brzozy, a także z młodych liści i pączków, bogaty jest w witaminy i minerały, co czyni go cennym źródłem zdrowia i witalności. Regularne spożywanie soku z brzozy wzmacnia układ odpornościowy, co pomaga w zapobieganiu infekcjom wirusowym, szczególnie wczesną wiosną. Osoby podatne na zakażenia, jak dzieci czy osoby starsze, mogą znaleźć w sokach brzozowych skuteczną formę wsparcia dla swojego zdrowia.

Kulinarne zastosowania

Jaskoła nie tylko ma walory zdrowotne, ale także cieszy się popularnością w kuchni. Jej subtelny słonawy smak i aromat sprawiają, że jest idealnym dodatkiem do wielu potraw, zarówno słodkich, jak i słonych. Staje się także inspiracją dla kreatywnych kucharzy, którzy eksperymentują z jej zastosowaniem w różnorodnych daniach i napojach.

Jaskoła – bogactwo natury

Jaskoła to nie tylko sok, lecz również symbol związku z przyrodą i jej obfitością. Wydobycie tego naturalnego eliksiru wiąże się z bliskością z przyrodą oraz szacunkiem dla jej darów. Przygotowanie i spożywanie oskoły to także sposób na podkreślenie więzi z tradycją i lokalnym dziedzictwem kulinarnym.

Siła natury w butelce

Jaskoła, czyli sok brzozowy, to nie tylko napój o unikalnym smaku i właściwościach zdrowotnych, lecz także symbol bliskości z naturą i dziedzictwa kulturowego. Jego popularność i znaczenie w kulturze społeczności lokalnych potwierdzają liczne wyróżnienia i tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dzięki swojej wyjątkowej naturze i wszechstronnym zastosowaniom, jaskoła pozostaje niezwykłym darem natury, który inspiruje i odżywia ciała oraz dusze.

Partnerzy portalu:

Ryby z Biebrzy smakują wszystkim

Ryby z Biebrzy smakują wszystkim

Ryby z Biebrzy stanowią niezwykłą atrakcję dla smakoszy i pasjonatów kulinariów. Otoczona bujną naturą, rzeka Biebrza zapewnia unikalne warunki dla ryb, co przekłada się na ich wyjątkowy smak i aromat. Bezpośrednie oddziaływanie czystych, niezanieczyszczonych wód na te delikatne stworzenia sprawia, że mięso leszcza, jednego z lokalnych gatunków, jest niezwykle delikatne, białe i ubogie w tłuszcz. To prawdziwa uczta dla koneserów, którzy cenią sobie jakość i świeżość potraw.

Receptura biebrzańskiej ryby w zalewie octowej

Wyjątkowa jakość mięsa ryb z Biebrzy stanowi podstawę dla lokalnej potrawy, która przetrwała przez wieki i jest dumą regionu. Dzięki odpowiedniej konsystencji oraz zastosowaniu naturalnych składników, potrawa ta może przechowywać się w lodówce nawet do trzech miesięcy. Im dłużej od jej przygotowania, tym bardziej intensywny i wyjątkowy staje się jej smak. To kulinarne arcydzieło, które podbija podniebienia i pozostawia niezapomniane wrażenia smakowe.

Kulinarna gwiazda Biebrzy: sukces na talerzu

W 2011 roku biebrzański leszcz w zalewie octowej został uhonorowany pierwszym miejscem w prestiżowym konkursie „Nasze Kulinarne Dziedzictwo”, co potwierdziło jego wyjątkowość i walory smakowe. Rok później, na poznańskich targach, potrawie tej przyznano nagrodę „Perły”, cementując jej pozycję jako niekwestionowanej gwiazdy kulinarnego nieba. To nie tylko zaszczyt dla lokalnej kuchni, lecz także dowód na to, że tradycyjne przepisy i autentyczne składniki potrafią zdobyć uznanie na szeroką skalę. Biebrzański leszcz w zalewie octowej nie tylko delektuje podniebienia, lecz także opowiada historię regionu i jego związku z przyrodą. Smak tej potrawy jest nie tylko smakiem przeszłości, lecz także odzwierciedleniem troski o zachowanie dziedzictwa przyrodniczego dla przyszłych pokoleń.

Ryby z Biebrzy

Biebrzański leszcz w zalewie octowej to nie tylko potrawa, lecz także symbol bogactwa przyrodniczego i kulinarnego regionu Biebrza. Jego wyjątkowy smak, pochodzący z czystych wód i tradycyjnych receptur, podbija serca smakoszy na całym świecie. Zdobywa on uznanie na prestiżowych konkursach kulinarnej sztuki. To prawdziwa perła kulinarnego dziedzictwa, która kontynuuje tradycję i historię, jednocześnie inspirując do odkrywania piękna natury i kuchni Podlasia.

Partnerzy portalu:

Pedałując można poznać historię regionu

Pedałując można poznać historię regionu

Nie od dzisiaj wiadomo, że każdy uczeń czekał na lekcje w plenerze. Ile można w końcu siedzieć w ławce. Solidną dawkę wiedzy zapewnić może chociażby Szlak Orla Białego w Augustowie. Rozległe tereny Puszczy stwarzały niegdyś doskonałe warunki do działań partyzanckich. Wytyczeniem szlaku zajęli się pracownicy nadleśnictwa. Odnajdziemy na nim ponad 34 ciekawe miejsca. Można dojść do nich na pieszo, bądź też podjechać rowerem.

 

Chętni mają do wyboru kilka wariantów trasy. Każda ma inną długość. W zależności od kondycji można wybrać 12-sto kilometrową drogę po okolicach Augustowa, bądź też pętlę o łącznej długości ponad 70-ciu kilometrów. Jest to jednak propozycja dla wytrwałych cyklistów. Również z okazji uruchomienia szlaku zorganizowano wyścig rowerowy. Piękno przyrody możemy podziwiać obok samotnych krzyży, mogił czy odbudowanych schronów.

Partnerzy portalu:

Dowódca Dywizjonu 303 urodził się na Podlasiu

Dowódca Dywizjonu 303 urodził się na Podlasiu

Nie wiele osób wie, że urodził się na Podlasiu, mianowicie we wsi Olszanka (powiat augustowski).  To m.in. o nim Churchill powiedział: „Nigdy w dziejach ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak wiele tak nielicznym”. Witold Urbanowicz był jednym z najlepszych polskich pilotów myśliwskich, dowódcą słynnego dywizjonu 303.

 

Swoją karierę wojskową rozpoczął w 1925 r., służąc w chełmskim korpusie kadetów. Do Wielkiej Brytanii trafił poprzez Bejrut i francuską Marsylię. Rok po rozpoczęciu II Wojny Światowej objął dowództwo nad Dywizjonem 303, symbolem odradzającego się polskiego lotnictwa. Zestrzeliwując 15 samolotów Luftwaffe okazał się jednym z najskuteczniejszych pilotów w Bitwie o Anglię.

 

Rodzinną miejscowość odwiedził po zakończeniu wojny w 1947 roku. Nie minęło kilka dni a  zatrzymał go Urząd Bezpieczeństwa.  Do ojczyzny wracał jeszcze kilkakrotnie po upadku PRL-u. W 2006 roku szkoła podstawowa w Olszance otrzymała jego imię. W budynku szkoły mieści się izba pamięci poświęcona bohaterowi.

Partnerzy portalu:

Park ogłasza konkurs dla ekologów

Park ogłasza konkurs dla ekologów

Ogrody Przyjazne Przyrodzie. Tak właśnie nazywa się organizowany przez Biebrzański Park Narodowy konkurs dla mieszkańców gmin lezących na jego terenie. We wzorowym ogródku nic nie może się marnować. Pozornie niepotrzebne przedmioty mogą stać się dekoracją, która zachwyci nie tylko znajomych.

 

Ogród stanowić powinien schronienie dla licznych zwierząt, jeży czy też drobnych płazów i gadów. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem jest tradycyjny drewniany płot. Obecnie wiejskie ogrody upodobniają się do tych z miast. Idealnie przystrzyżona trawa czy krzewy nie są jednak dobrym miejscem dla dzikiej przyrody.

 

Każdy właściciel posesji, których ogród spełnia ”naturalne” kryteria może przystąpić do konkursu. W sumie zasięg akcji obejmuje 14 nadbiebrzańskich gmin. Ma ona na celu promocję przyjaznych praktyk ogrodniczych i zachęcenie do obcowania z przyrodą. Na zgłoszenia organizatorzy czekają do 10 sierpnia. Po więcej informacji zapraszamy na stronę: https://www.biebrza.org.pl/

Partnerzy portalu:

Skąd się wzięła nazwa wsi Ateny?

Skąd się wzięła nazwa wsi Ateny?

Wieś Ateny, położona nad jeziorem Blizno, liczy tylko kilkanaście zabudowań. Dookoła cisza i spokój. Okoliczne lasy sprzyjają pieszym wędrówkom. O tym skąd się wzięła nazwa miejscowości nie wiedzą nawet jej nieliczni mieszkańcy. A historia jest dosyć prosta.

 

Według legendy założycielem wsi był grecki wędrowiec. Osadę nazwał imieniem swojej pięknej żony – Ateny. To jednak tylko opowiastka dla dzieci. Prawda jest nieco mniej atrakcyjna. Otóż w miejscowości Walne mieszkał sobie żyd Szteygman. Trudnił się on, nie zgadniecie…handlem. W 1837 r. ochrzcił się on jako Augustyn Ateński.

 

Przez lata dzierżawił kolonię ”Małe Walne” a także samo jezioro Blizno. Na skutek zmian administracyjnych wieś nazwano Atenami, od nazwiska kupca i tak jest do dziś.  Na augustowskim cmentarzu spoczywa żona jego syna – Kamilla z Medunieckich. Historyczny już grób przy kapliczce z okazałą „ułamaną” kolumną zwraca uwagę przechodzących

Partnerzy portalu:

Boże Ciało. Podlaskie przesądy na temat chleba

Boże Ciało. Podlaskie przesądy na temat chleba

Boże Ciało jest jednym z najważniejszych świąt w polskiej tradycji katolickiej, obchodzonym z wielką uroczystością na terenie całego kraju. Na Podlasiu, podobnie jak w innych regionach, celebruje się je z godnymi ceremoniami i procesjami, które stanowią integralną część lokalnej kultury i wiary.

Boże Ciało – przesądy i symbolika chleba w kulturze

W naszej kulturze Boże Ciało utożsamiane jest często z symbolem chleba, który odgrywa istotną rolę w licznych przesądach i wierzeniach. Jednym z popularnych przekonań było, że okruchy chleba zbierane przez pająka z pajęczyny, a następnie zanoszone do Boga, mogły wpłynąć na losy plonów. Zaniedbanie tego, jak i innych rytuałów związanych z chlebem, mogło przynieść konsekwencje w postaci nieurodzaju.

Obowiązki i ograniczenia związane z chlebem w okresie Bożego Ciała

W wielu rodzinach istniały określone zasady dotyczące obchodzenia się z chlebem podczas świętowania Bożego Ciała. Nigdy nie wolno było go wyrzucać, a upuszczone na ziemię kawałki traktowano jako świętokradztwo. Ponadto, konsumpcja chleba nieumytymi rękami była uważana za niegodziwość, podobnie jak bawienie się nim czy pozostawianie niezjedzonych części.

Ewolucja wierzeń i tradycji

Choć niektóre z tych przesądów mogą wydawać się dziś archaiczne. Warto zauważyć, że mają one swoje korzenie w głęboko zakorzenionych wierzeniach i tradycjach, które kształtowały się przez wieki. Pomimo postępujących zmian społecznych i kulturowych, wiele rodzin nadal pielęgnuje te zwyczaje.

Kontynuacja dziedzictwa i wiary

Świętowanie Bożego Ciała na Podlasiu jest nie tylko okazją do manifestowania wiary, ale również do pielęgnowania kulturowego dziedzictwa i tradycji. Poprzez uczestnictwo w uroczystościach procesyjnych i przestrzeganie starych zasad obchodzenia się z chlebem, społeczność lokalna wyraża swoje przywiązanie do wartości.

Boże Ciało – święto ruchome

Boże Ciało nie tylko odzwierciedla wiarę i obrzędy kościelne, ale również staje się symbolem trwałości dziedzictwa kulturowego i religijnego. Poprzez zachowanie tradycji związanych z chlebem i przesądami z nim związanymi, społeczność na Podlasiu kontynuuje przekazywanie wartości i symboliki, które mają głęboki wpływ na życie codzienne i sposób myślenia.

Partnerzy portalu:

Zioła poświęcone w Boże Ciało mają magiczną moc

Zioła poświęcone w Boże Ciało mają magiczną moc

Zioła i inne rośliny są źródłem wielu tradycji i zwyczajów. Na podlaskiej wsi wszystkie święta religijne mają niezwykle barwną i bogatą oprawę. Dzieje się tak, ponieważ obok treści sakralnych ważną rolę odgrywa tam tradycja i ludowa obrzędowość. Nie inaczej jest podczas Święta Bożego Ciała. Święto Bożego Ciała na podlaskiej wsi to nie tylko wyraz głębokiej wiary, ale także okazja do wspólnego świętowania i pielęgnowania tradycji. To czas, kiedy społeczność zjednoczona jest w modlitwie i radości, celebrując swoją wiarę i dziedzictwo kulturowe.

Zioła jako lekarstwo

Zioła, które wykorzystywano do wianków i bukietów stosowano jako lekarstwo przeciwko wszelkim dolegliwościom. Według wierzeń uzdrawiały one ludzi, ale chroniły też bydło od zarazy, a dym ze spalonych wianków odpędzał ponoć chmury gradowe. Poświęconej macierzanki używano do okadzania krów podczas cielenia, lubczyk leczył ból gardła. Dzięki rozchodnikowi natomiast ustępowały wszystkie choroby, a gałązki leszczyny były niezawodnym środkiem od piorunów i grzmotów.

Rośliny i ich właściwości magiczne

W wierzeniach ludowych, kwiaty, wianki i gałązki zbierane z ołtarzy miały szczególne właściwości magiczne. W tych czasach wianki były wite z wielu różnych ziół i traw, co wynikało z głębokiego przekonania, że każde z ziół ma swoją własną moc, a ich połączenie wzmacniało siłę magiczną. Stare przysłowie przypominało o tej idei, mówiąc: „Każde ziele mówi: święć mnie”, co sugerowało, że każde zioło posiadało swoje własne duchowe znaczenie i wartość. W procesie wicia wianków, używano różnych roślin o znaczeniu leczniczym oraz gałązek drzew. Według wierzeń miały chronić przed niebezpieczeństwami, takimi jak pioruny.

Nadnarwiańskie tradycje

Na terenach położonych nad Narwią, starzy ludzie, szanujący dawny zwyczaj, powiadają że w wielu domach wita po dziewięć małych wianków. Każdy z nich był z innego ziela. Wianki takie kładziono pod podwaliny nowo budującego się domu, a także w stodole pod pierwszy przywieziony z pola snopek zboża. Kadzono nimi ponadto naczynia do rozczyniana mąki, tzw. dzieże. okadzano także chorych na gardło. Wierzono np., że rozchodnik i macierzanka rozpędzają chmury gradowe.

Partnerzy portalu:

Zabytki przejadą się po Podlasiu

Zabytki przejadą się po Podlasiu

Tego nie można przegapić. Już po raz 13-sty na ulicach Podlasia pojawią się maszyny z duszą. Niektóre z nich mają nawet 100 lat i napędzane są silnikiem parowym. W sumie w rajdzie będzie uczestniczyć ok. 70 załóg z Polski, Litwy, Białorusi i Rosji. Jeśli mówią Ci takie marki pojazdów jak Rambler czy Metz – lepiej zakasaj rękawy. 

Zabytkowe pojazdy wyruszą 16 czerwca z Augustowa do Sejn, mijając po drodze malownicze miejscowości Augustowszczyzny. Tam też zaprzyjaźnione Gminy Litewskie zaprezentują swoje dziedzictwo kulturowe oraz wyroby kulinarne. W drodze powrotnej przez Wigry kolumna zatrzyma się pod klasztorem kamedułów. W samych Suwałkach na placu miejskim odbędzie się parada, a finałowa część rajdu, a więc pokaz elegancji czeka miłośników motoryzacji z powrotem w Augustowie. Zobaczymy wówczas pojazdy i ich kierowców przebranych zgodnie do danej epoki.

Rajd organizuje tradycyjnie już Białostockie Stowarzyszenie Moto Retro. Jego głównym celem jest turystyczna promocja  północno-wschodniej Polski i popularyzacja wiedzy o motoryzacji.

Partnerzy portalu:

Dąb z Augustowa walczy o zwycięstwo

Dąb z Augustowa walczy o zwycięstwo

To drzewo pilnie potrzebuje naszego wsparcia. Na szczęście nie chodzi jednak o żadną wycinkę. Wręcz przeciwnie. Jako jedynie na Podlasiu zostało zakwalifikowane do finału konkursu na drzewo roku. Mowa to o Dębie niepodległości z Augustowa.

 

Plebiscyt ma na celu wyszukanie przykładów ciekawych i trwałych związków pomiędzy kulturą i historią lokalnej społeczności, a drzewem, które jest przez nią szczególnie doceniane. Tak jest oczywiście z Dębem Niepodległości. Został on zasadzony tuż przed budynkiem szkoły w dziesiątą rocznicę odzyskania przez Polskę Wolności. Gdy w gmachu powstało liceum, nazywano je ”Liceum z Dębem”. Na logotypie szkoły widniało nawet półkole uplecione z gałęzi dębowych.

 

Autorzy zakwalifikowanych do finału zgłoszeń muszą przygotować się do zaciętej rywalizacji, bowiem zwycięzcę wybiorą sami internauci podczas czerwcowego głosowania. Głosy należy oddawać tu: Drzewo Roku

 

Partnerzy portalu:

Czy Czerwony Hrabia był prekursorem socjalizmu?

Czy Czerwony Hrabia był prekursorem socjalizmu?

Sztabin to niewielka wieś nad rzeką Biebrzą położona w powiecie augustowskim. Od 1819 roku jej właścicielem był hrabia Karol Brzostowski, który zaczął przeprowadzać tu eksperymenty społeczne i gospodarcze. W latach 20. XIX wieku założył tzw. rzeczpospolitą sztabińską.

 

Wynalazki hrabiego uznano za nowatorskie na skalę europejską. Zapoczątkowały prawdziwą rewolucję na podlaskich wsiach. Zaprojektował chociażby urządzenia do służące do wyrobu masła czy chleba. To jemu zawdzięcza się też kopaczki i dojarki, które weszły do produkcji na skalę masową. Jako właściciel dóbr sztabińskich uczynił je istotnym ośrodkiem przemysłowym. Powstała tam m.in. huta żelaza czy gorzelnia.

 

Postęp techniczny to jednak nie wszystko. Wprowadził również wiele reform społecznych, mających na celu utrzymanie porządku na wsi. Dlatego też stosowano zakaz przeklinania i nadużywania alkoholu. Osoby ubogie bądź niezdolnym do podjęcia otrzymywali miesięczne zasiłki.

 

Robotnikom przyznano zaś emerytury. Finansował również opiekę lekarska i edukację. Dzięki temu większość mieszkańców umiała czytać i pisać. Na jego ziemiach działały pierwsze w historii polskiej wsi kasy oszczędnościowo-pożyczkowe oraz hurtownie sklepowe z hurtowymi cenami zakupu. W jego prospołecznej postawie dopatrywano się prekursorstwa socjalizmu, stąd też otrzymał przydomek „Czerwonego Hrabiego”.

Partnerzy portalu:

Augustów reklamuje się w warszawskich autobusach

Augustów reklamuje się w warszawskich autobusach

3o sekund. Tyle trwa najnowszy spot reklamujący Augustów. Mogą go zobaczyć pasażerowie ponad 60-u linii komunikacji miejskiej w Warszawie. Zalet kurortu nie można jednak oglądać codziennie. Na dni promocji wyznaczono poniedziałek i środę. Filmik będzie się pojawiał 6 razy w ciągu godziny aż do 20 września. Czy akcja przyniesie spodziewane rezultaty? Czy w ogóle trzeba jeszcze kogoś zachęcać by odwiedził owe miasto? Wielu turystów i tak skarży się na tłumy.

 

 

Partnerzy portalu:

Zegar słoneczny na Kanale doczekał się renowacji

Zegar słoneczny na Kanale doczekał się renowacji

Półtora kilometra od granicy z Białorusią, został odnowiony zegar słoneczny, który liczy sobie już 200 lat. Znajduje się on na obok śluzy Kanału Augustowskiego, Wołkuszek.

 

Granitowy zegar odnaleziono już kilkanaście lat temu przy pracach nad przebudowa Kanału. Konserwacja polegała na nałożeniu nowych podziałek do odczytywania godziny,  a także na wymianie wskazówki. Jako, że pogoda nie dopisywała trzeba było kilku dni aby sprawdzić czy zegar działa poprawnie.

 

Planowane jest też umieszczenie przy zegarze odpowiedniej tablicy informacyjnej. Nie zabraknie też kamiennej ławeczki. Miejscowe władze otwierając nowe atrakcje nad białoruską częścią Kanału Augustowskiego, zamierzają przyciągnąć jak najwięcej turystów. Od października ubiegłego roku w ten rejon oraz do Grodna można przyjeżdżać bez wiz.

Partnerzy portalu:

Jak marszałek złowił szczupaka?

Jak marszałek złowił szczupaka?

Józef Piłsudski odwiedził augustowskich kawalerzystów w 1935 r. Zaproponowano mu oczywiście jedną z głównych atrakcji miasta – rejs statkiem po jeziorze Necko. Rejs jednak sam w sobie mógł dla marszałka wydać się mało ciekawy. Postanowiono więc nieco go uatrakcyjnić. Piłsudskiemu wręczono bambusową wędkę z przyczepioną płotką. Owa ryba miała pełnić rolę wabika na drapieżnego szczupaka.

 

Ten jednak nie pojawił się przez dłuższy czas. Zniecierpliwiony marszałek postanowił pójść na papierosa. Wówczas to postanowiono nieco pomóc szczęściu. Jeden z członków załogi wyjął z beczki szczupaka, wbij w niego haczyk, po czym wypuścił do jeziora. Piłsudski powróciwszy z dymka musiał tylko dopełnić formalności. Nieświadomy oszustwa cieszył się ze zdobyczy.

Partnerzy portalu:

Bunkier wykorzystano jako zjeżdżalnię

Bunkier wykorzystano jako zjeżdżalnię

W Augustowie nad kanałem Bystrym natkniemy się na nietypowe gruzowisko. Opatrzone jest napisem ”Nigdy więcej wojny”. Są to pozostałości po bunkrze, które z biegiem lat zyskały nowe funkcjonalności. Nad kamieniami powstała kładka pieszo-rowerowa, która nieco zakłóciła wyjątkowość tego miejsca.

 

Bunkier powstał w miejscu strategicznym aby mieć podgląd na jedną z głównych ulic. W jego budowę zaangażowało się nie tylko wojsko, ale i zwykli mieszkańcy miasta. W bunkrze znajdowało się działko przeciwlotnicze, lecz ze skutecznością strzałów bywało różnie.

 

Pozostałości po bunkrze wysadzonym na przełomie 1944/1945 r zyskały nową rolę. W latach siedemdziesiątych dzieci zjeżdżały z nasypu na sankach.  Po zabezpieczeniu wejścia, bunkier stał się zwykłym pomnikiem. Mimo, że do jego wnętrza zostały zamknięte na wieki, nadal pozostaje namacalnym dowodem wojennej rzeczywistości. Warto też wspomnieć, że w czasach PRL-u przy pomniku odbywały się uroczystości z okazji świąt narodowych.

Partnerzy portalu:

W Augustowie ratują pszczoły

W Augustowie ratują pszczoły

W Polsce tradycje bartnicze powiązane z dzikimi pszczołami zaczęły znikać w XVIII w. Przyczyniły się do tego choroby, rozwój przemysłu, a także biurokratyczne zakazy. Miód tworzony przez dzikie pszczoły osiąga astronomiczne kwoty na rynku. Jest to bowiem rzadki towar.

 

Na terenie Puszczy Augustowskiej przeprowadzono projekt mający na celu przywrócić zawód bartnika do łask. Stworzono specjalny ogródek z ponad setką gatunków drzew, krzewów czy kwiatów. Nie zapomniano oczywiście o roślinach uprawnych. Mają z niego korzystać pszczoły mieszkające w kłodach bartnych zawieszonych na drzewach nadleśnictwa. Ogródek stanowi również część ścieżki edukacyjnej.

 

Cała akcja odbyła się przy współpracy ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego a także Uniwersytetem w Białymstoku. W odtworzeniu tradycji bartniczych duży udział mieli też Rosjanie. Na dalekim wschodzie od lat pomoc dla dzikich pszczół jest na porządku dziennym. Projekt kosztował blisko milion złotych.

Partnerzy portalu:

Zielone Świątki – 3 najciekawsze zwyczaje

Zielone Świątki – 3 najciekawsze zwyczaje

Zielone Świątki wywodzą się z tradycji pogańskiej, kiedy to święto było obchodzone, by powitać wiosnę. Obecnie nazwa ta jest ludowym określeniem Zesłania Ducha Świętego, które obchodzone jest 50 dni po Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Przez lata wykształciły się liczne obrzędy. Niektóre z nich mogą wydawać się nieco dziwaczne, ale tradycja to rzecz święta.

Zielone Świątki przynosiły urodzaj

Zielone Świątki przepełnione były praktykami zaklinania urodzaju i szczęścia dla gospodarstw. Jako, że wierzono w szczególną moc gałązek, okna i obrazy przyozdabiano brzozą i wierzbiną. Podłogę pokrywano zaś liśćmi tataraku. Takie działanie miało odstraszyć robactwo na cały rok. Dekorowanie domów zielenią, czyli majenie, w niektórych regionach Polski utrzymało się do dzisiaj, zwłaszcza w tych miejscowościach, gdzie na Zesłanie Ducha Świętego obchodzone są odpust

Królewna i przebieranki

Jednym z powszechniejszych zwyczajów było tzw. chodzenie z królewną. Z całej wsi wybierano kilka dziewczyn i przebierano je w męskie stroje. Tylko jedna z nich nie miała takiego obowiązku. Królewna miała najczęściej ok. 6 lat i odświętnie ubraną noszono na rękach. Orszak przemierzał wieś i otaczające je pola. W związku z tym powstało przysłowie „Gdzie królewna chodzi, tam pszeniczka rodzi, gdzie królewna nie chodzi, tam pszeniczka nie rodzi”. Spacer kończył się zwykle w karczmie. Królewnę w gospodzie sadzano pośrodku stołu na poduszce. Jej matka, zazwyczaj zamożna ze wsi gospodyni, musiała ją wykupić stawiając na stole wódkę, chleb i ser. Wówczas dopiero do karczmy przybywali chłopcy.

Końskie wesele

Na Podlasiu kultywowano również końskie lub wołowe wesele. Kilku chłopców pędziło przez wieś zwierzę, z przywiązana do niego słomianą kukłą. Nie mogło również zabraknąć dla niej szabelki. Owe straszydło miało bowiem przypominać rycerza. Wół czy koń miał zaś za zadanie zrzucić cały ekwipunek. Dopiero wówczas można było udać się do gospody na zabawę. Za wołem wszyscy wołali ”Roduś, Roduś” – lecz do tej pory nie udało się nikomu dowiedzieć, co tak naprawdę znaczą owe słowa.

 

Partnerzy portalu:

5 najciekawszych produkcji promujących Podlasie

5 najciekawszych produkcji promujących Podlasie

1.  W 2010 r. produkcja ta zdobyła nagrodę grand prix podczas II Edycji Festiwalu Filmów Promocyjnych Miast i Regionów organizowanego w Gdyni. Pokonała ponad 40-u konkurentów. Film powstawał przez 4 miesiące, a jego realizacja kosztowała 45 tys. zł. Kadry przyrodnicze przeplatają się akcentami kulturowymi, co przy odpowiedniej oprawie dźwiękowej tworzy całkiem niezły efekt.

 

2. Klip ten wzbudził wiele kontrowersji, gdyż emanuje nagością. Podobnie jak pierwsze propozycja, powstał z inicjatywy Urzędu Marszałkowskiego. Tym razem skupiono się na konkretnym regionie, mianowicie Puszczy Augustowskiej. Postawiono też na twarze znanych sportowców – kajakarza Marka Twardowskiego i kolarza Pawła Skowrońskiego. Panowie ścigają się na jeziorze Krzywym, napotykając na swej drodze urokliwe dziewczyny i bezwstydnych facetów. Kto wyszedł zwycięsko z wyścigu? 

3. Gdy poniższa produkcja trafiła do szerokiej publiczności, ruszyła lawina negatywnych komentarzy. Wiele osób twierdzi do tej pory, że spot bardziej pasuje do reklamy piwa niż do promocji regionu. Ujęcia plenerowe kręcono m.in. na terenie Suwalskiego Parku Krajobrazowego, Biebrzańskiego Parku Narodowego i w Puszczy Knyszyńskiej. Akcja rozgrywa się w prawdziwej saunie parowej zlokalizowanej we wsi Waliłki, zamieszkanej przez staroobrzędowców. O co ten hałas? Nagi mężczyzna zostaje nie jako ”opętany Podlasiem”. Zamienia się w pixelowatego konia, żubra i bobra. Stąd też tytuł spotu – Natura przejawia się różnie.

4. Prace nad tym filmem trwały przez 3 lata. Cząstka Podlasia to czterdziestominutowy film dokumentalny, który przerósł wszelkie oczekiwania twórców.  Bilety na pokazy rozchodziły się błyskawicznie. W samym Białymstoku grany był przez 2 miesiące. Film doskonale łączy obraz z muzyką symfoniczną. Mistyka przeplata się zaś z rzeczywistością. Produkcja miała wzbudzać głębsze refleksje i tak też się stało. Po prostu wow! Miejsca, które znamy, od tej pory staną się czymś więcej.

5. Go – Podlasie ukazuje wszelkie możliwe sposoby aktywnego spędzania czasu. Dzięki odpowiedniemu montażowi mamy wiec do czynienia z prawdziwą przejażdżką po wschodnich terenach. W produkcji nie brali udział profesjonalni aktorzy. To sprawiło, że wszystkie sceny są niezwykle autentyczne. Zobaczymy w nich ludzi pełni pasji, którzy przemierzają podlaskie szlaki w poszukiwaniu dużej dawki emocji. Materiał powstał na terenie Puszczy Knyszyńskiej, Suwalszczyzny i Doliny Biebrzy, tylko i wyłącznie ze środków własnych twórców. 

 

Partnerzy portalu:

Kapliczka z Wołkusza skrywa tajemnice

Kapliczka z Wołkusza skrywa tajemnice

Podlaskie krajobrazy pełne są krzyży i kapliczek. Na wiele z nich nie zwracamy nawet uwagi i niesłusznie. Za każdą z pewnością kryje się ciekawa historia. Na jedną z ciekawszych kapliczek natrafimy w miejscowości Wołkusz, położonej w powiecie augustowskim.

Kapliczka z czerwonej cegły osiąga wysokości blisko czterech metrów. Wyrasta na niewielkim wzniesieniu przyciągając wzrok przejeżdżających obok kierowców. Miejscowi mówią, że w promieniu kilometra od niej zakopano skarby. Kto jednak mógł je ukryć? Liczne kamienie porozrzucane wokół obiektu mogą zaś świadczyć o istnieniu cmentarzyska. Domniemuje się, że chowano tam żołnierzy wojsk napoleońskich wracających z Moskwy. Padli oni ofiarą cholery.

Historycy twierdzą, iż w XVI w. powstała cerkiew, którą mieli ufundować przedstawiciele rodu Bouffałów, właścicieli pobliskiego dworu. Kapliczka natomiast upamiętniała istnienie sakralnego obiektu. W wydawnictwie poświęconym owej familii można dostrzec zapiski, iż była to świątynia św. Jana Ewangelisty, ponieważ we wnęce umieszczono orła – symbol owego apostoła. Ponoć istniała również kiedyś istniała Wołkuska Ikona Matki Bożej, która przyciągała mieszkańców z całej Grodzieńszczyzny. Orła dawno już nie ma, a legenda głosi, że zniszczyli tamtejsi pasterze trzody, którzy rzucali w niego kamieniami. W latach 60. ubiegłego wieku w środku kapliczki miał się ponoć znajdować wizerunek matki karmiącej pięcioro orląt, który został skradziony. 

Wersji jest wiele, ale która jest prawdziwa? Tak więc historię kapliczki z Wołkusza należy doliczyć do nierozwiązanych podlaskich tajemnic.

Partnerzy portalu:

W Augustowie w weekend zwiedzamy za darmo

W Augustowie w weekend zwiedzamy za darmo

W tym roku Augustów obchodzi 460. rocznicę uzyskania praw miejskich. Dlatego też turystom przygotowano niespodziankę. W każdy weekend aż do 26 sierpnia będą mogli zupełnie za darmo korzystać z usług przewodnika. Co należy zrobić? Wystarczy przespacerować się do Biura Informacji Turystycznej. Mieści się ono na Rynku Zygmunta Augusta. Tam odbierzemy bezpłatny bilecik. Gotowe!

 

Na darmowe zwiedzanie nie można się spóźnić. Zbiórka odbywać się ma o godz. 16:00 pod kolumną Zygmunta. Wycieczki trwają około 3 godzin, w ciągu których na pewno poznamy wszelkie smaczki związane z uzdrowiskiem. Na pewno nie zabraknie opowieści z dawnych dziejów Augustowa czy historii powstania Kanału. Do zobaczenia na trasie!

Partnerzy portalu:

Jak zaoszczędzić w Augustowie? Wyrób Kartę Turysty!

Jak zaoszczędzić w Augustowie? Wyrób Kartę Turysty!

Rewelacyjna wiadomość dla wszystkich odwiedzających kurort. Jeśli planujemy pobyt dłuższy niż 3 dni i wniesiemy opłatę uzdrowiskową możemy ubiegać się o Kartę Turysty. Wystarczy tylko udać się do Centrum Informacji Turystycznej.  Parę chwil i gotowe! W naszym portfelu zostanie więcej środków, które przeznaczymy na przyjemności. Opłatę uzdrowiskową lub miejscową należy wnieść za pobyt z góry w obiekcie noclegowym, w którym dany turysta się zatrzymuje. Maksymalny koszty takiej opłaty to 4 zł.

 

Jakie korzyści płyną z posiadania Karty? W lipcu i sierpnia czekać będzie na nas bezpłatna komunikacja miejska. Skorzystamy też z rabatów na przejażdżkę katamaranem czy statkiem Żeglugi Augustowskiej. Dużo taniej wynajmiemy sprzęt wodny i zwiedzimy muzeum. Również restauracje i kina oferują korzystne zniżki dla posiadaczy karty. Nic tylko korzystać.

 

Każda Augustowska Karta Turysty posiada nadrukowany indywidualny numer, imię i nazwisko użytkownika, termin pobytu oraz numer kwitariusza, na podstawie którego została wydana Karta. Do każdej Karty dołączona zostanie dwustronna broszura informacyjna z listą Partnerów i informacją o wysokości zaoferowanych przez nich zniżek i rabatów.

 

Partnerzy portalu:

Aplikacja zarejestruje nasze eskapady po Parku Narodowym

Aplikacja zarejestruje nasze eskapady po Parku Narodowym

Wigierski Park Narodowy powstały w 1989 r.  jest jednym z największych w Polsce. Ponad 60% jego powierzchni stanowią lasy, więc czystego powietrza nie brakuje. Każdego roku władze Parku robią wszystko, co w ich mocy, aby jeszcze bardziej zachęcić turystów do odwiedzin. Na ten sezon przygotowano nowe liczne platformy widokowe czy kładki.

 

Goście coraz rzadziej korzystają z usług przewodnika, więc z myślą o samotnych wędrowcach stworzono aplikację na smartfona. Rejestruje ona ścieżki przemierzane przez turystów, które mogą być potem propozycją trasy dla innych. Oczywiście taka trasa zostaje zweryfikowana przez pracowników obsługujących serwis. Ścieżki różnią się długością czy stopniem trudności. Poruszać można się po nich zarówno pieszo, jak i rowerem. 

 

Wigierski Park Narodowy przygotowuje mnóstwo atrakcji na wakacje. W ramach Letniej Akademii Przygody odbędą się przykładowo zawody wędkarstwa ekologicznego. W ubiegłym roku park odwiedziło ponad sto dwadzieścia tysięcy turystów. W tych roku władze liczą na jeszcze więcej. 

Partnerzy portalu:

Zagadka herbu Grajewa nadal jest nierozwiązana

Zagadka herbu Grajewa nadal jest nierozwiązana

Herb Grajewa to czerwony wilk stojący na tle trzech drzew iglastych, a dokładniej świerków. Obowiązuje on od 1990 i nie jest zgodny z zasadami heraldyki. Tyle wiadomo. Brak jednak jest jakichkolwiek informacji na temat bliższej historii jego pochodzenia. Na pewno nie pojawił się w akcie lokacyjnym miasta, chociaż powinien. 

 

Najstarszy wizerunek herbu pochodzi z lat 30. XX w. Odnaleźć go można na znaczku reklamowym niemieckiego przedsiębiorstwa produkującego kawę. Ta sama firma wydała również cały katalog z herbami. Powoływała się ona na dane z Archiwum Akt Dawnych w Warszawie. Większość jego materiałów jednak przepadła w wyniku działań wojennych.  Herb nieco się różnił od obecnego. Wilk był przede wszystkim czarnego koloru.

 

Na przestrzeni kolejnych lat niewiele ingerowano w wygląd symbolu miasta, choć tymczasowo zmieniono świerki na drzewa liściaste. Dlaczego? Ludzka wyobraźnia nie ma  granic. To jedyne wytłumaczenie. Widocznie ktoś z ratusza się nudził. Historycy nadal zachodzą w głowę, jak w herbie znalazło się zwierzę. Niegdyś prywatni właściciele Grajewa posługiwali się w pieczęciach srebrnymi liliami czy radłami od pługa. Wilk zatem wskoczył na herb w zagadkowy sposób. Nie zachowała się żadna dokumentacja, żadna wzmianka o uhonorowaniu wilka tym zaszczytem.

Partnerzy portalu:

Imiona dla dzieci na Podlasiu. Sprawdź koniecznie ranking!

Imiona dla dzieci na Podlasiu. Sprawdź koniecznie ranking!

Imiona dla dzieci zmieniają się z biegiem czasu i w zależności od regionu. Zmieniająca się popularność imion dziecięcych to fascynujące zjawisko, które Ministerstwo Cyfryzacji rejestruje i analizuje corocznie. Choć rodzice mają zwykle sporo czasu na wybór imienia dla swojego dziecka, niejednokrotnie decyzję podejmują dopiero po narodzinach. To wówczas, otoczeni oczekiwaniem i presją, muszą dokonać wyboru, który może być poddany opinii nie tylko bliskich, ale i społeczności lokalnej. Każda głowa to osobna historia, a wybór imienia staje się wyrazem nie tylko gustu rodziców, ale i wpływu otoczenia.

Imiona dla dzieci w województwie podlaskim

Na Podlasiu zaskoczymy wszystkich wierzących w stereotypy. Tutaj to nie Brajan i Angela dominują na liście popularności. Na czoło wśród chłopców wysuwają się klasyki takie jak Jakub, Szymon czy Antoni. Pokazuje to, że tradycyjne imiona wciąż mają swój urok. Na drugim biegunie znajdują się mniej popularne imiona jak Maksym, Władysław i Albert. Brajanów zarejestrowano jedynie pięciu, co jest zaskoczeniem i powodem do niedowierzania! Jeśli chodzi o dziewczynki, największą popularnością cieszy się Zuzia, która nieznacznie wyprzedza Julię i Hannę. Jednak na przeciwległym biegunie znajdują się imiona jak Vanessa, Nicole czy Sabina, które zajmują miejsca na końcu listy popularności.

A jak jest poza naszym regionem?

W Polsce, wybór imion dla dzieci często odzwierciedla różnice kulturowe, regionalne tradycje oraz zmieniające się trendy społeczne. Podlaskie to region o głęboko zakorzenionych tradycjach i silnym związku z historią i kulturą. Wykazuje często tendencję do zachowania bardziej konserwatywnego podejścia do wyboru imion. Z drugiej strony, w miastach takich jak Warszawa, które są bardziej zróżnicowane kulturowo i otwarte na wpływy z zewnątrz, można zaobserwować większą różnorodność w wyborze imion dla dzieci. W dużych metropoliach częściej występują imiona o międzynarodowym charakterze lub te, które są modnymi trendami w danym momencie. Imiona takie jak Maxim czy Nathan mogą być przykładem tego, jak miejskie społeczności odzwierciedlają swoją otwartość na różnorodność i wpływy kulturowe spoza granic kraju.

Partnerzy portalu:

Majówka 2017. W Augustowie na chwilę staniemy się kowalami.

Majówka 2017. W Augustowie na chwilę staniemy się kowalami.

1 maja na Rynku Zygmunta Augusta w…Augustowie odbędzie się kolejna edycja Pikniku Kowalskiego, którego organizatorami jest Bractwo Bartne. To już trzecia jego odsłona imprezy i wygląda na to, że na stałe zapisała się do kalendarza miejskich wydarzeń.

 

Podczas imprezy zaprezentowane zostaną prace rzemieślników niegdyś cenionej, a dziś trochę zapomnianej profesji, jaką jest kowalstwo. Piknik ma na celu przybliżenie tajników pracy kowali szerszej publiczności oraz poznanie historii i pasji współczesnych rzemieślników. Podczas pikniku uczestnicy będą mieli okazję asystować w pracy jednemu z zespołów kowalskich lub własnoręcznie wybić monetę z historycznym herbem Augustowa.

Partnerzy portalu:

Majówka 2017. W Augustowie będziemy ścigać się wzdłuż Kanału

Majówka 2017. W Augustowie będziemy ścigać się wzdłuż Kanału

”Z biegiem Kanału Augustowskiego” to już impreza kultowa. W najbliższą sobotę odbędzie się jej kolejna edycja. Wydarzenie ma na celu promocję aktywnego wypoczynku na terenie zabytkowego szlaku wodnego. Jeśli nie mamy ambicji aby stać się czynnym uczestnikiem, z pewnością nie będziemy się nudzić w roli obserwatora.

 

Zawodnicy mają do wyboru cztery formy pokonania trasy. Spływ kajakowy odbywa się na odcinku ze śluzy Gorczyca do śluzy Swoboda. Rajd rowerowy i pieszy rozgrywany jest zaś na odcinku Augustów – Studzieniczna. Na takiej samej trasie organizuje się wyścig konny. Rywalizacja odbywa się pod czujnym okiem instruktorów i pilotów. Wysiłek zakończony będzie tradycyjnie wielkim piknikiem. Każdy zawodnik otrzyma również pamiątkowe koszulki.

Partnerzy portalu:

Majówka 2017. Podlasie można przepłynąć kajakiem.

Majówka 2017. Podlasie można przepłynąć kajakiem.

Jeśli ktoś ceni sobie aktywny wypoczynek, wobec tej propozycji nie może przejść obojętnie. Na Podlasiu nie brakuje urokliwych rzek, po których można podróżować kajakiem. Przyroda jaką napotkamy na drodze zachwyci nie jednego. Jednocześnie odpoczniemy od zgiełku miasta i spalimy zbędne kalorie. Od nas samych już zależy, jaką trasę wybierzemy. Na część z nich możemy również zabrać swoje pociechy.

 

Niektóre trasy liczą sobie Dlatego też podróże rozbite są na kilka dni. Nocowanie nad brzegiem jeziora to nie lada frajda. Niezwykle ciekawy jest szlak biegnący przez Dolinę Rospudy. Miejscami możemy mieć wrażenie, że jest to rzeka górska. Kamieniste dno, szybki nurt i powalone drzewa – to jej cechy charakterystyczne. Cała podróż może trwać nawet do pięciu dni, a jej łączna długość liczy łącznie około 105 km.

 

Mieszkańcy Białegostoku i okolic z pewnością wybiorą spływy na rzece Supraśl. Piękno Puszczy Knyszyńskiej pozwoli wypocząć zgodnie z naturą. Teren jest niezwykle zróżnicowany, co dodatkowo zwiększa jego atrakcyjność. Obszar poprzecinany strumykami i rzeczkami zaspokoi nasze potrzeby estetyczne.

 

 

Partnerzy portalu:

Majówka 2017. Na Podlasiu bawimy się bez granic

Majówka 2017. Na Podlasiu bawimy się bez granic

Zdecydowanie najczęściej obieranym kierunkiem na podlaską majówkę są miejscowości położone przy Kanale Augustowskim.  Już 29 kwietnia rusza ”Piknik bez granic” organizowany przez Urząd Wojewódzki. Jako, że impreza zbiega się z rozpoczęciem sezonu bezwizowego, na przejściu Rudawka – Lesnaja, po polskiej i białoruskiej granicy na pewno nie zabraknie atrakcji. Wydarzenie promuje więc Kanał w kontekście międzynarodowym.

 

W ramach święta białoruskiej kuchni przy śluzie Dąbrówka, odbędzie się chociażby konkurs na największy placek ziemniaczany. Miłośnicy rywalizacji mogą stanąć do konkurencji w jedzeniu ich na czas. Tak więc z majówki nikt głodny nie wróci.

 

Na samym Kanale Augustowskim z kolei odbędą się zawody w turystycznym wieloboju rowerowym. Będziemy mogli podziwiać najlepszych zawodników regionu, w takich konkurencjach jak jazda figurowa czy trial. Jeśli spoglądanie na wysiłek fizyczny w czasie majówki to dla nas zbyt wiele, są oczywiście inne propozycje. Można pełnić rolę obserwatora, choćby na festiwalu tańców ludowych ,,Rozkwit w stylu etno”. Imprezie przyświeca głównie rozwój kultury tanecznej.

 

Należy pamiętać, że aby przekroczyć granicę z Białorusią, należy zabrać ze sobą ważny paszport. Usługi turystyczne należy wykupić zaś co najmniej dwa dni wcześniej.

Partnerzy portalu:

Nad jeziorem urządzają pościg za bobrem

Nad jeziorem urządzają pościg za bobrem

Na terenie Wigierskiego Parku Narodowego odbywa się maraton o dosyć nietypowej nazwie – Pościg za bobrem. Spokojnie. Żadne zwierzęta nie są zmuszane do wysiłku. Być może bardziej pełnią rolę obserwatorów. Biegacze mają do pokonania odcinek o długości 13 km. Wiedzie on drogami szutrowymi i leśnymi ścieżkami. Bóbr znajduje się w logotypie Wigierskiego Parku Narodowego stąd też pomysł na nazwę imprezy.

 

Jako, że większość uczestników maratonu biega na co dzień w mieście, zwykle są zachwyceni walorami przyrodniczymi trasy. Należy jednak zachować ostrożność i patrzeć czasem pod nogi. Pokonywanie życiówek w tym maratonie schodzi na drugi plan. Organizatorzy pragną, aby przybyli z całego kraju biegacze mogli na własne oczy przekonać się o wyjątkowości Suwalszczyzny. Wąskie i kręte ścieżki nad jeziorem Wigry czy długie kładki na bagnach z pewnością wywierają duże wrażenie.

 

Partnerzy portalu:

Bocian, który nie klekoce.

Bocian, który nie klekoce.

Spotkać tego ptaka to nie lada zaszczyt. Mieszka w podmokłych lasach unikając człowieka jak ognia. Bocian czarny, bo o nim tu mowa jest niczym biały kruk. Wyjątkowy w każdym calu. Potocznie nazywa się go hajstrą. Podlasie to jeden z nielicznych terenów gdzie można na niego wpaść.

 

Podczas gdy zwykłe białe boćki cieszą się uznaniem, stanowiąc symbol szczęścia, to bocian czarny nie kojarzył się dawniej dobrze. Wszystko przez jego ubarwienie piór, uznawane jako dosyć żałobne. Uważa się je jako pustelników, chociaż w chwili odlotu widywano stada liczące nawet do 100 bocianów czarnych.

 

Tak, jak biali kuzyni, wędrują do Afryki. Wiele z nich jednak nie dolatuje na miejsce. Ptaki wracają do nas w okolicach kwietnia. Zwykle posiadają nawet kilka gniazd. Dlatego też niektóre z nich pozostają puste nawet na kilka lat. 

 

Utarła się opinia, że nigdy nie można spotkać bociana czarnego przy białym krewniaku. To mit. Żerować mogą obok siebie, lecz raczej się nie dogadają. Bocian czarny nie klekoce, a porozumiewa się tylko i wyłącznie gestami. Ptaki te nadal skrywają tajemnice. 

Partnerzy portalu:

Leśnicy polubili finlandzki wynalazek

Leśnicy polubili finlandzki wynalazek

Pottiputki? Gdybyśmy przeprowadzili uliczną ankietę, pytając, co to jest, raczej mało kto znałby poprawną odpowiedź. No chyba, że trafilibyśmy na leśnika. To powstałe w Finlandii narzędzie coraz częściej wykorzystuje się do sadzenia drzew w Puszczy Augustowskiej.

 

Prostota wykorzystania tego narzędzia przewyższa nasze polskie odpowiedniki. Sadzący wbija metalowy klin w podłoże, za pomocą nogi uruchamiając dźwignię. Ta odpowiednio rozchyla ziemię. Potem należy wrzucić sadzonkę w rurę, która prowadzi do jamki. Pozostało tylko ubić ziemię nogą. Sadzący zawsze  ma przy swoim boku pas z plastikowym pojemnikiem z którego sięga po kolejne sadzonki. Ten sposób sadzenia jest znacznie szybszy, a przez co bardziej oszczędne w koszty niż użycie tradycyjnych metod w postaci kostura.  W ogóle nie potrzebne jest przygotowanie gleby, czyli system ten świetnie sprawdza się na terenach gdzie zastosowanie maszyn jest ograniczone. Przede wszystkim jednak nie musimy się schylać .

 

Główną zaletą pottiputki jest szybkość działania. Robotnik w ciągu jednej godziny może zasadzić około 150 sadzonek. Sprzęt ten kosztuje więcej niż zwykły kostur, lecz jest to inwestycja na lata. Zakup zwraca się choćby patrząc na szybkość odnowienia powierzchni i koszty robocizny oraz na zdrowie pracownika i jego późniejszą efektywność. 

Partnerzy portalu:

Król znalazł chatkę w środku Puszczy

Król znalazł chatkę w środku Puszczy

Władysław Jagiełło zapisał się grubymi zgłoskami w historii Polski. Jedną z jego głównych pasji były polowania. Również towarzyszący mu w podróżach możni panowie lubowali się w zwierzynie. Podczas podróży z Wilna do Krakowa, król zapragnął zaspokoić swe pragnienie. Puszcza była bowiem niezwykle bogata w dziką zwierzynę w tamtych czasach. Przemierzając gesty las, królewscy pracownicy natrafili na wyspę oblaną malowniczym jeziorem. Z lądem łączył ją jedynie wąski przesmyk. Mimo trudno dostępnego terenu znalazło się kilku chętnych do przedarcia się na wyspę.

 

Okazała się ona pełna żubrów, jeleni i innych obiektów polowań. Przeprowadzono więc obławę. Zaczęto bić w kotły, które wypłoszyły zwierzynę. Na wyspie odnaleziono jednak coś jeszcze. Była to chata zamieszkana przez dwóch pustelników litewskich. Król udał się do nich osobiście, dzięki naprędce wybudowanemu mostkowi. Władca zaoferował im pomoc. Ci jednak woleli pozostać na wyspie, wiodąc życie zgodnie z rytmem natury. Nie bali się zwierzą, które oswoili, a jedyne zagrożenie widzieli w ludziach.  Jako, że monarcha w rozmowie z pustelnikami często używał słowa ”wiry”, co oznacza ”mężowie”, wyspę tak właśnie nazwano. Po latach przekształcono ją na Wigry. Jezioro również otrzymało taką samą nazwę.

Partnerzy portalu:

Miał wziąć ślub. Zamienił się w wilka.

Miał wziąć ślub. Zamienił się w wilka.

W Augustowskiej Puszczy spotkać można było wyjątkowego wilka. Ci, którzy mieli okazję spotkać go z bliska twierdzili, że był kilkukrotnie większy od przeciętnego zwierzęcia. Nigdy jednak nie wyrządzał szkód. Nie bal się też ludzi. Wycie do księżyca nie przypominało żadnego znanego odgłosu. Niemal cały pokryty był czarną błyszczącą sierścią. Dlatego też białe łapy i szyja tak bardzo wrzucały się w oczy.

 

Według miejscowych opowieści bestia to wilk-pokutnik. Wszystko zaczęło się od wielkiej miłości, która okazała się farsą. Kawaler uciekł bowiem od swej wybranki w czasie drogi do kościoła. Mimo pościgu krewnych dziewczyny, mężczyzny nie udało się odnaleźć. Przypuszczano, że padł on ofiarą czarnej magii. Omamić miała go zielarka mieszkająca w głębi lasu. Niedoszła panna młoda popełniła samobójstwo z rozpaczy. Matka chłopaka przeklęła go wypowiadając słowa ”Bodajżeś w dziką bestię się zamienił i wył i wył za taką sromotę”. Tak też się stało. Mężczyzna uległ transformacji. Stał się czarnym wilkiem. Białe łapy powstały w miejsce białych ślubnych rękawiczek, a biała szyja to pozostałości po kołnierzu. Czarny strój weselny zamienił się w czarną jak smoła sierść.

 

Mieszkańcy przyzwyczaili się do obecności wyjątkowego zwierzęcia w lesie. Mimo że widywano go w różnych miejscach kraju, każdej zimy wracał w znane sobie strony. To go zgubiło. Jeden z myśliwych, który przybył do Puszczy, nie mając pojęcia, kim jest wilk, przerwał jego pokutny żywot.

Partnerzy portalu:

Śmigus dyngus. Dawniej polewano tylko najładniejsze dziewczyny.

Śmigus dyngus. Dawniej polewano tylko najładniejsze dziewczyny.

Śmigus dyngus to zwyczaj, który praktykuje się w Poniedziałek Wielkanocny. Kiedyś to były czasy. Panny można było wrzucić do koryta i sadzawki bez konsekwencji. Teraz za takie działania, do aresztu może nie trafimy, ale każda ceni sobie nietykalność. Ciało to bowiem świątynia. Dzisiaj w lany poniedziałek w mało kto kultywuje dawne tradycje. Jeśli już ktoś się polewa to w minimalnych ilościach. Zamiast wiader czy konewek używa się mikroskopijnych jajeczek jako sikawkę.

Śmigus dyngus – skąd się wywodzi?

Śmigus dyngus ma interesujące korzenie sięgające czasów pogańskich. Pierwotnie był to rytuał obchodzony w okresie wiosennym, związany z oczyszczeniem oraz przywoływaniem urodzaju. Kościół katolicki, widząc w nim elementy niezgodne z jego doktryną, początkowo potępiał ten zwyczaj. Jednakże, zamiast zaniknąć, Śmigus-Dyngus zaczął stopniowo wtapiać się w kulturowy krajobraz, stając się częścią polskiej tradycji. Polewanie wodą, charakterystyczna praktyka tego dnia, miało pierwotnie symboliczne znaczenie. Uważano, że woda oczyszcza z grzechów i wszelkich nieczystości cielesnych, przygotowując tym samym ludzi na nadchodzący okres wiosenny. Ponadto, wierzyło się, że rytuał ten ma moc przyciągania deszczu, który był kluczowy dla obfitych zbiorów rolniczych. Mimo początkowych oporów ze strony kościoła, Śmigus-Dyngus z czasem stał się integralną częścią polskiej kultury, będąc nie tylko okazją do zabawy i żartów, ale także kontynuując swoje pierwotne znaczenie jako symbol oczyszczenia

Im ładniejsza dziewczyna, tym więcej wody używano

Dziewczyny przed laty nie miały oporów przed polewaniem. Jeśli któraś w poniedziałek była sucha, oznaczało to, że nie ma powodzenia u płci przeciwnej. Panowała zasada – im piękniejsza dziewczyna, tym więcej wody na nią przeznaczano. Wizyta w stawie stanowiła zaś spełnienie najskrytszych marzeń. Dlatego też panny wystawiały się nawet na publiczny widok.

Mokry odwet

Według dawnych zwyczajów, za oblewanie wodą w świąteczny poniedziałek kobiety po świętach wielkanocnych aż do Zielonych Świątek mogły brać odwet na mężczyznach i również lać ich wodą. Było to postrzegane jako zabawna tradycja, przynosząca społeczności radość i integrująca ją.

Partnerzy portalu:

Chleb artos chroni od burz i ognia

Chleb artos chroni od burz i ognia

Chleb artos? Większość z nas pewnie nie wie, co to jest. Dla wyznawców prawosławia ma zaś szczególne znaczenie. W języku greckim oznacza chleb pszeniczny. Przez wieki nazwa ulegała różnym przekształceniom fonetycznym i dlatego w obecnej chwili występują na Białostocczyźnie nazwy gwarowe: Atos, Artus, Artur. Z powodu jego statusu świętości, obchodzi się z nim z wielką dbałością.

Chleb artos i jego specjalne przygotowanie

Przed zakończeniem niedzielnej mszy w pierwszy dzień świąt, chleb jest błogosławiony przez duchownych. Na artos nakłada się ponadto ikonę Chrystusa. Przez cały tydzień wystawia się go w cerkwi aż do niedzieli św. Tomasza nazywanej również Antypaschą, po czym artos rozdrobniony przekazuje się wiernym. Na chlebie widnieje wizerunek Chrystusa zmartwychwstałego. Poświęcony w pierwszy dzień Paschy, jego cząstka jest rozdawana wiernym w sobotę Tygodnia Paschalnego, po czym przez cały tydzień jest wystawiony w cerkwiach, na pulpicie ustawionym przed ikonostasem. Artos stanowi wspomnienie wydarzeń opisywanych przez Ewangelię, gdy Jezus ukazywał się uczniom i spożywał z nimi chleb.

Wierzenia związane z artosem

Dawniej wierzono, że artos, czyli święcony chleb, posiada magiczną moc ochronną przed burzami i piorunami. W tradycji ludowej, gdy zbliżała się burza, gospodynie umieszczały artos na parapecie obok zapalonej świecy gromnicznej. Wierzyło się, że ten rytuał miał za zadanie odpędzić chmury i zapewnić ochronę przed uderzeniem pioruna. Ponadto, artosowi przypisywano właściwości łagodzenia bólu i poprawy zdrowia. Stosowano go jako środek łagodzący przebieg chorób. Kawałek namoczonego w święconej wodzie chleba często dawano rodzącej kobiecie, aby przyniósł ulgę w bólu i ułatwił poród. Artos miał także swoje zastosowanie jako środek gaśniczy. W przypadku pożaru, ludzie przekazywali wiarę w jego ochronne właściwości, wierząc, że należy obchodzić płonące budynki z artosem, a następnie oddalić się jak najdalej od ognia, aby uniknąć niebezpieczeństwa. Te wierzenia i praktyki pokazują bogactwo ludowych tradycji oraz sposoby, w jakie ludzie kiedyś szukali ochrony i wsparcia w codziennym życiu, wierząc w magiczną moc święconego chleba.

Partnerzy portalu:

Woda ze święconki pozwala pozbyć się piegów!

Woda ze święconki pozwala pozbyć się piegów!

Woda ze święconki odgrywa istotną rolę w wielu zwyczajach i tradycjach, szczególnie w kulturze chrześcijańskiej. Jest to woda pobłogosławiona przez duchownego podczas obrzędu nazywanego święceniem wody. Odbywa się on m.in. w okresie Wielkanocy w Kościołach katolickim i prawosławnym. Praktyki te mogą się różnić w zależności od lokalnych tradycji i obrzędów. Woda ze święconki ma symboliczne znaczenie jako symbol oczyszczenia, życia i błogosławieństwa. Ludzie używają jej w różnych celach, zarówno w sferze duchowej, jak i codziennego życia.

Woda ze święconki kluczem do utrzymania dobrego wyglądu na Podlasiu.

Żadna świąteczna okazja nie przemija bez chęci prezentacji się w jak najlepszym świetle, a kiedy wychodzi się w jakieś miejsce publiczne, oczekiwania co do wyglądu mogą być jeszcze większe. Gładka i promienna skóra zawsze przyciąga uwagę, zwłaszcza w tak ważnych momentach. Ciekawym spojrzeniem na tę kwestię jest też tradycja, która sięga nawet pierwszej połowy XX wieku w niektórych domach na Podlasiu. Tamtejsze zwyczaje przypominały, że do koszyczka z święconką często dodawano małą buteleczkę wody, w której wcześniej gotowano jajka. Ta prosta, a zarazem niezwykła praktyka wskazuje, że nie zawsze potrzebne są kosztowne kosmetyki, by osiągnąć efekt nieskazitelnej skóry. Tradycje te, choć niezwykłe (i nie zawsze przynoszące skutki), przypominają nam, że piękno może być czasem proste i naturalne, a kluczem do niego często są rzeczy dostępne w naszym codziennym otoczeniu.

Nieskazitelna skóra?

Po powrocie do domu ze święconką młode dziewczyny obmywały sobie twarz pobłogosławioną przez księdza wodą. Wierzono, że woda pobłogosławiona przez księdza podczas święcenia może mieć właściwości oczyszczające i lecznicze. Z tego powodu używano jej też do pielęgnacji skóry. Młode dziewczyny, po powrocie do domu ze święconką, często obmywały swoje twarze tą wodą. Wierzyły one, że pomoże im pozbyć się wszelkich niedoskonałości, takich jak pryszcze czy piegi. Choć może to brzmieć nieco nietypowo dla dzisiejszych standardów pielęgnacji, dla wielu ludzi było to naturalne rozwiązanie, oparte na wierzeniach i tradycji.

Partnerzy portalu:

Jajko, które było zakopane rolnicy zjadali w dniu rozpoczęcia żniw

Jajko, które było zakopane rolnicy zjadali w dniu rozpoczęcia żniw

Jajko od wieków zajmuje szczególne miejsce w wielu tradycjach, zwłaszcza podczas świąt, takich jak Wielkanoc. To nie tylko smaczny dodatek do świątecznego stołu, ale również symbol głęboko zakorzeniony w obrzędach i zwyczajach ludowych. Jajko jest symbolizuje początek, życie oraz odrodzenie się przyrody – dlatego jest ono spożywane podczas Wielkanocy. Wielkanoc to najstarsze i najważniejsze święto chrześcijańskie celebrujące misterium paschalne Jezusa Chrystusa.

Jajko – tradycyjnie gości na stołach podczas Wielkanocy

Jednym z elementów świątecznego śniadania jest zwyczaj dzielenia się jajkiem. Choć nie każdy lubi składać życzeń, tego dnia odmówić jednak nie wypada. Jako że Wielkanoc stanowi połączenie tradycji chrześcijańskich i pogańskich, wiąże się z nią wiele przesądów związanych ze święconką. Praktykowano je głównie na terenach nadbużańskich.

Zakopane jajko – dobre zbiory

Czasami jedno poświęcone jajko trzymali aż do późnego maja. Następnie zakopywano je wraz z kością na polu, gdzie rosło żyto, była głęboko zakorzeniona w ludowych tradycjach i przesądach. Gospodarze wykonujący ten obrzęd wierzyli, że ta ceremonia przyniesie im pomyślne plony. Kiedy nadszedł czas, aby zająć się polami, gospodarze udawali się na swoje ziemie wraz z poświęconym jajkiem i kością. Wybierali pole, na którym rosło żyto, i tam, w ziemi, dokładnie zakopywali jajko obok kości. Dodatkowo, obok zakopanego jajka i kości sadzili także poświęconą gałązkę wierzbową. W dniu rozpoczęcia żniw odkopywano jajko i uroczyście zjadano dzieląc się nim jak na Wielkanoc. Taka praktyka miała zapewnić pomyślne zbiory.

Święconka a przesądy

Oprócz tego, istniały także przesądy związane z tzw. „święconką”, czyli poświęconymi pokarmami. Ludowa mądrość nakazywała nie wyrzucać resztek święconki, ponieważ wierzono, że mogą one przynieść szczęście. Jeśli zostały resztki pokarmu, zbierano go i wysypywano pod drzewka owocowe, wierząc że wyrośnie z nich marynka — ziele o białych kwiatkach. Okruchy dawano również kurom by lepiej się niosły. Od nadmiaru jaj głowa przecież nie boli. Dokładnie sprzątano również ich skorupki. Dawano je ptakom lub wysiewano do ziemi podczas siania lnu.

Partnerzy portalu: