Straszny dwór pod Białymstokiem? Barwna historia i sporo legend.

Straszny dwór pod Białymstokiem? Barwna historia i sporo legend.

Dawniej płynęła tutaj tylko rzeczka, dziś to mocno zabudowane tereny. Mowa o gminie Juchnowiec Kościelny, gdzie na jej dzisiejszym terytorium, w czasach I Rzeczypospolitej stało bardzo wiele dworków. Do dziś na cmentarzu w Juchnowcu stoi grobowiec Nowickich – jednych z właścicieli takiego dworów, którego ruiny stoją do dziś. Ostatnio wspomnieliśmy o nim tylko w kilku zdaniach. Dziś postanowiliśmy przytoczyć barwną historię tego miejsca, a także mrożące krew w żyłach legendy jakie o ów miejscu krążą.

Ślub z księżniczką

Dolina rzeczki Niewodnicy już w XV wieku stała się miejscem, gdzie zaczęto przyznawać majątki ziemskie. Wkrótce po tym dwory na tych ziemiach zaczęły rosnąć jak grzyby po deszczu. Każdy nadany majątek ziemski nazywany był Niewodnicą. I tak powstały dwory i folwarki w Niewodnicy Skrybickiej (dziś dwie wsie obok siebie Skrybicze i Bogdaniec), Niewodnicy Nargilewskiej, Niewodnicy Brzoszczyńskiej (już nie istnieje, a dokładna lokalizacja jest nieznana), Niewodnica Lewickie (dziś Lewickie), Niewodnicy Koplańskiej (Koplany), Niewodnicy Brończańskiej (Brończany), Niewodnica Zalesie (Zalesiany), Niewodnica Korycka, Niewodnica Kościelna, a kolejne dwory w Czaplinie, Gajewnikach.

 

W dzisiejszych Lewickich ruiny dworu stoją do dziś. Pierwszy właściciel w 1540 roku Maciej Lewicki – urzędnik sądowy i sędzia bielski zrobił karierę w I RP głównie za sprawą małżeństwa z księżniczką Anną Porycką ze Zbaraża (dziś miasto na Ukrainie pod Tarnopolem). O księżniczce wiadomo było, że była bardzo energiczna. Gdy została wdową po Macieju w 1558 roku to do końca XVI wieku zarządzała dworkiem. Później ofiarowała dworek swoim synom – Maciejowi i Janowi. Majątek objął jednak tylko Maciej, gdyż jego brat zmarł bezpotomnie.

 

Maciej „junior” ożenił się z Anną Wołłowiczówną. Sam nosił tytuł cześnika podlaskiego (osoba w królestwie zajmująca się zarządzaniem piwnicą władcy – by nie brakowało w niej trunków). Wiemy o tym, gdyż w 1621 roku ufundował i wyposażył cerkiew unicką w Kożanach. Małżeństwo miało syna Stanisława, który odziedziczył dwór w Lewickich, ale też dwory w Kożanach, Juchnowszczyźnie i Romejkach.

Zatarg z księdzem

Stanisław Lewicki był w królestwie podczaszym podlaskim czyli pomocnikiem cześnika. W późniejszych latach był również podkomorzym ziemi bielskiej. W 1671 roku zmarł, zaś majątek przed śmiercią zapisał żonie Zofii Karniowskiej. Ta zmarła 5 lat po mężu. Na szczęście para miała syna, więc dwór został jego majątkiem. Samuel, bo tak miał na imię zasłynął w okolicy sporem z lokalnym księdzem Orzeszko. Należy dodać, że to był spór na tyle duży, że Samuel pisał na duchownego skargi – o wykorzystywanie jego podwładnych, o używanie nieprzyzwoitych słów, a nawet o grożenie śmiercią! Niestety nie wiemy jaki był wynik tych skarg. Wiemy za to, że Samuel ożenił się z Joanną Zwierzówną – podczaszankę ziemi bielskiej, która urodziła Samuelowi syna – Stanisława (zapewne po dziadku), który niestety zmarł. Urodziła też córki Antoninę oraz Annę. Ta ostatnia wzięła sobie za męża Szymona Stanisława Gąsowskiego i po śmierci matki (a wcześniej ojca) zamieszkała na dworze w Lewickich. Później losy dworu są tak zawiłe, że trudno je w prosty sposób opisać. Jednym słowem rodzina i rodzina cioteczna tak się rozrosła, że majątek krążył po rodzinie.

W rękach Orsettich

W połowie XVIII wieku Niewodnica Lewickie przeszła w ręce Anieli już nie Lewickiej, ale z Gąsowskich. Była ona żoną Piotra Orsetiego, który miał włoskie korzenie. Spuścizna Orsettich przy każdej ze swych podlaskich włości urządzali mnóstwo ozdób – stawy, sadzawki czy kanały. Niektóre dotrwały do naszych czasów. Rodzina szlachecka w swoich rękach miała także Śliwno, Kowalewszczyznę, Waniewo, Bokiny oraz Kruszewo. Dwór w Lewickich trafił później w ręce wnuka Orsettich – Franciszek, który był szambelanem. Wraz z żoną Joanną Markowską mieszkali jednak w Kruszewie. Zaś na dworze w Lewickich zamieszkała Zuzanna Grądzka, która najprawdopodobniej od szambelana majątek odkupiła.

 

W połowie XIX wieku w posagu Lewickie wniosła córka Grądzkiej – Zofia, która wyszła za Tadeusza Nowickiego z dworu Starzynki nad Niemnem. To właśnie te nazwisko trwale zapisze się w historii majątku, ale też w legendach, o których później. Po śmierci Tadeusza, którego grobowiec stoi w Juchnowcu Kościelnym w majątku zamieszkał brat Michał Nowicki wraz żoną Adolfiną. To właśnie on wzniósł po raz pierwszy pałac w tym miejscu. Przebudowano również ogrody, otoczono je wąskimi kanałami i połączono ze stawami, które zostały po Orsettich. Przed głównym wejściem urządzono podjazd. Do ogrodów natomiast prowadziły drogi spacerowe.

Smutny koniec dworu

Przypomnijmy, że od 1795 roku Polska była pod zaborami. Jednym ze skutków tej sytuacji było przejęcie przez władze carskie majątku w Lewickich (i innych też). W 1903 roku majątek zakupiła Aleksandra Szwajko-Szwajkowska, która w 1908 sprzedała grunty i dwór. Nabyło je towarzystwo włościańskie czyli inaczej miejscowi rolnicy. Chłopi jednak nie dbali o dwór. Rozebrali budynki gospodarcze, część budynku oraz stare drzewa. W 1911 roku zdewastowany dwór trafił w ręce Pawła Brysza. Nowy właściciel przystosował budynek tak, by mogli przyjeżdżać do niego letnicy. Ogrody zamieniły się w pole uprawne.

 

Podczas II Wojny Światowej oberwało się także budynkowi. Po wojnie w zdewastowanym obiekcie (dopóki miał dach) obradowała Gromadzka Rada Narodowa (PRL-owski odpowiednik dzisiejszej rady gminy). Właścicielem budynku była wówczas siostra Pawła Brysza – Stefania Ławranin, która ruiny sprzedała rodzinie Pachulskich (lub Puchalskich), która na polu w dawnym ogrodzie postawiła szklarnie, zaś sami zamieszkali w wyremontowanym budynku. Co się stało z budynkiem po 1989 roku? Nie wiadomo. Wiadomo tylko, że internauci na forach jeszcze kilka lat temu przestrzegali się, by nie podchodzić do ruin, bo właściciele bardzo nerwowo na to reagują.

Czarna magia i zapach siarki

Legend dotyczących dworku jest kilka. Jedna związana jest z wspomnianym wcześniej Nowickim. Niestety nie wiemy czy chodzi o Tadeusza czy Macieja. Któryś z nich mieszkańcy ponoć oskarżali o czarną magię. Cóż mogło być powodem takich oskarżeń? Nie wiadomo. Wszak w archiwalnych kronikach parafialnych Juchnowca Kościelnego zachował się taki fragment: „Gdy wyprowadzono trumnę właściciela, nad pałacem zebrały się ciemne burzowe chmury, a mieszkańcy na całej drodze ustawili beczki z podpaloną smołą na przypomnienie że całą wieczność będzie się smażył w piekle”. Czy dotyczył ten fragment Nowickiego? Nie wiadomo. Pamiętajmy, że jeden z Lewickich miał potężny zatarg z księdzem, który być może złośliwie tak napisał o swoim wrogu?

 

Kolejną legendą jest oczywiście historia, że w ruinach straszy. Podobno czuć też tam zapach siarki, ale tylko nocą. Nie będziemy sprawdzać, ale jeżeli to prawda może to mieć związek z inną legendą, która mówi, że w XIX wieku w ruinach ludzie odbierali sobie życie. Ostatnia legenda z jaką wiąże się to miejsce podobno ma wyjaśniać dlaczego nikt pałacu nie wyremontował. Ponoć każdy, kto się za to zabierał – bankrutował. Trochę jest jak z tym mostem w Kruszewie, który został zniszczony gdy wybuchła I Wojna Światowa oraz odbudowany i ponownie zniszczony gdy wybuchła II Wojna Światowa. W obawie przed trzecią – most już nigdy nie był odbudowany.

fot. Lotek70, Licencja: CC0 1.0

zdjęcie główne: pismo „Spotkania z Zabytkami” nr 1 (35) 1988)

informacje historyczne: Lewickie. Dwór Polski, autor: Józef Maroszek

Partnerzy portalu:

Historyczne Podlasie. Jak zwiedzać to co pozostało? Można zorganizować 4 wycieczki.

Historyczne Podlasie. Jak zwiedzać to co pozostało? Można zorganizować 4 wycieczki.

Turystyka związana z województwem podlaskim głównie skupia się na Puszczy Białowieskiej i jej okolicach. Oczywiście nie brakuje również zachęt by odwiedzić Suwalszczyznę. Jest też wiele miejsc, które proponuje się do zwiedzania ludziom, związanych z Białymstokiem i miasteczkami obok Tykocinem czy Choroszczą. Są też takie atrakcje, które można powiedzieć dopiero zyskują popularność od niedawna – tatarskie Kruszyniany, kładka Śliwno-Waniewo, Biebrzański Park Narodowy. Niewiele jest zachęt dla turystów natomiast, by zwiedzali najbardziej rdzenne tereny Podlasia. A szkoda, bo tam również jest na co popatrzeć!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na mapie z 1665 roku tereny dzisiejszego województwa podlaskiego były podzielone pomiędzy Księstwo Mazowieckie i Księstwo Litewskie złączone Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Na tej samej mapie między Bugiem a Narwią znajdowało się „Masovie Duché et Polaquie” – tak nazwane przez francuskiego kartografa Abrahama Peyrounina, który ów mapę sporządził.

 

Dawną mapę można podzielić na „rejony”. Na północy znajdował się Augustów, Rajgród, Goniadz. Na górnej części województwa, lecz trochę niżej położone były Supraśl, Wasilków, Choroszcz, Waniewo, Tykocin oraz Suraż. Do dziś poniżej przetrwały zupełnie odludne tereny, za którymi znajduje się Brańsk, Bielsk oraz na granicy województwa (rzeką Nur) Ciechanowiec. Na południu znajdowały się takie miasta jak Mielnik, Drohiczyn, Siemiatycze.

 

Dlatego też jeżeli chcemy eksplorować historyczne Podlasie to najlepiej właśnie robić to w takiej kolejności. Wówczas wszystkie zabytki i miejsca historyczne jakie napotkamy będą ze sobą w jakiś sposób powiązane. Oczywiście po ponad 300 latach od stworzenia mapy, na której opieramy się w niniejszej publikacji, trzech rozbiorach, powstaniach, dwóch wojnach światowych i innych bitwach spuścizna z tamtych czasów praktycznie nie istnieje, a jednak coś przetrwało. To polska kultura, architektura, zwyczaje.

 

Podróżując między Augustowem, Rajgrodem i Goniądzem będziemy mogli zaobserwować trochę inne budownictwo niż na przykład w Mielniku, Drohiczynie i Siemiatyczach. Wynika to z tego, że kolejne pokolenia żyjące na tych ziemiach podtrzymywały zupełnie inne kultury i dziedzictwo. Najbardziej to widać po wszelkiej maści dworkach, które były budowane, a także po kościołach, które przetrwały lub zostały w tym samym miejscu odbudowane tak, by były zbliżone do oryginału.

 

Podobnie ze zwiedzaniem Tykocina i Choroszczy, które są do siebie podobne oraz Ciechanowca, Brańska i Bielska oraz Siemiatycz, Drohiczyna i Mielnika. Nie tylko jednak miasta są do siebie podobne w tych rejonach – podobne są także wsie. Dlatego też w każdej możliwej wolnej chwili warto sobie zaplanować aż 4 wycieczki.

  1. Augustów – Rajgród – Goniądz
  2. Supraśl – Wasilków – Choroszcz – Tykocin – Waniewo – Suraż
  3. Ciechanowiec – Brańsk – Bielsk Podlaski
  4. Mielnik – Drohiczyn – Siemiatycze

Partnerzy portalu:

Starosielce mają 100 lat. Wielka historia miasta, które stało się dzielnicą.

Starosielce mają 100 lat. Wielka historia miasta, które stało się dzielnicą.

Starosielce w tym roku świętują 100-lecie istnienia. Jest to dobra okazja by przypomnieć historię dawnego miasta, które stało się częścią Białegostoku. Osada zyskała na znaczeniu dzięki linii kolejowej łączącej Królewiec z Kijowem. Wtedy też była to jeszcze wioseczka, gdzie zjechali kolejarze. Był też ksiądz, który założył rozbudował wspólnotę religijną oraz zmarł tragicznie. Warto  również poznać inne dzieje miasta. Najpierw jednak trzeba uporządkować pewne fakty historyczne, a te na pierwszy rzut oka są bardzo pokręcone!

Wieś Starosielce oraz Osada Starosielce

Otóż spacerując po Białymstoku możemy natrafić na ulicę Starosielce. I nie leży ona na Starosielcach tylko na os. Ścianka. Nie wiemy czy takowe znacie, ale jest to małe osiedle schowane pomiędzy Nowym Miastem a Zielonymi Wzgórzami. Tam też właśnie znajduje się długa ulica, która upamiętnia, że jeszcze przed 1547 rokiem czyli gdy Białystok był małą wsią istniała inna wieś obok – Starosielce. Wówczas Katarzyna z Wołłowiczów została żoną Piotra Wiesiołowskiego. W posagu ofiarowała mu dobra białostockie. Wieś zaznaczyliśmy na mapie na niebiesko. Jak widzicie sąsiadowała ona z wsią Białystok i była bardzo rozległa. Dzisiejsze białostockie osiedle – Starosielce – zostało założone w XIX wieku na ziemiach wsi Klepacze. Dziś to teren zaznaczony na mapie na różowo. Dawniej życie toczyło się po obu stronach torów. Starosielce funkcjonowało jako odrębne miasto od 1919 do 1954 roku. Następnie zostało włączone do Białegostoku.

W 1873 roku w osadzie Starosielce otwarto Zakłady Zaplecza Remontowego dzięki temu że przebiegała tamtędy linia kolejowa Królewiec – Ełk – Grajewo – Bielsk – Brześć – Kijów. Miało to duże znaczenie ekonomiczne. Z terenów dzisiejszej Ukrainy eksportowano pszenicę i węgiel. Natomiast z dzisiejszej eksklawy Rosji – Królewca transportowano materiały wełniane między innymi do białostockich fabryk włókienniczych. Do wsi Starosielce natomiast napłynęli kolejarze oraz robotnicy wyznania rzymskokatolickiego pracujący na kolei co tchnęło w osadę rozwój. Między 1880 – 1914 rokiem spisano geograficzny słownik Polski. O Starosielcach było wiadomo, że znajdują się tam wspomniane warsztaty kolejowe, gdzie naprawiano wagony i parowozy. Była też fabryka sukna i wyrobów wełnianych. Stały też wiatraki. Miasteczko było podzielone torami – umownie było podzielone na Starosielce Wschodnie i Starosielce Zachodnie.

fot. chram.com.pl

Kościół w magazynie wojskowym

Mimo coraz większej liczby wiernych nie było jednak kościoła. Wszystko przez kiepską sytuację Kościoła Katolickiego w Królestwie Polskim złączonym z Rosją i jej carem. Tak jak w Białymstoku nie można było zbudować drugiego kościoła (dzięki czemu katedra dziś stoi dobudowana do maleńkiego kościółka, a nie na wzgórzu św. Rocha), tak też w Starosielcach nie było można świątyni wznosić. Natomiast w 1900 roku prawosławni założyli parafię, a potem cmentarz z kaplicą. Otworzono też szkołę i dwie klasy. To wszystko jednak przestało istnieć. W 1915 roku (I Wojna Światowa) duchowni prawosławni porzucili budynek. Opustoszały zajęli Niemcy przeznaczając go na magazyn wojskowy.

 

Wspaniała postać – ks. Grzybowski

Jedną z bardziej rozpoznawalnych postaci był ks. Paweł Stanisław Grzybowski. Urodzony w 1874 roku zmarł tragicznie spadając z drabiny w 1932 roku. „Pamięć o Tobie przetrwa długie lata” – takimi słowami starosielczanie żegnali swojego duszpasterza. Ksiądz do miasta przybył w 1919 roku, kilka miesięcy po odzyskaniu przez Białystok, a zarazem Starosielce niepodległości. Wtedy też oczywiście zmieniła się sytuacja Kościoła Katolickiego. W wolnej Polsce nowe władze przekazały budynek przy ul. Szkolnej na kaplicę. Wcześniej znajdowała się tam wspomniana cerkiew prawosławna. 25 sierpnia 1919 roku była to już kaplica katolicka.

 

Ksiądz Grzybowski zupełnie od zera zbudował wspólnotę religijną w Starosielcach. W szkole nauczał katechezy, założył też kancelarię gdzie prowadził księgi metryczne, otrzymał też ziemię pod cmentarz (którzy dziś jest przy ulicy jego imienia i tam też jest pochowany). Duchowny zebrał też ofiary, które przeznaczył na naczynia liturgiczne, księgi, szaty oraz wyposażenie wnętrza kościoła. Dzięki tym wszystkim zabiegom biskup wileński w 1922 roku podniósł rangę placówki duszpasterskiej do samodzielnej parafii.

 

O duchownym nawet krążyły anegdoty, że nie dbał o swoje wygody na tyle, że jego sutanna była cała połatana. Ponadto gdy jednemu z chłopów padł koń, to zrozpaczonemu ksiądz podarował pieniądze na nowego. W Starosielcach panowało bogate życie religijne. Zorganizowała się wspólnota parafialna i inne stowarzyszenia skupiające wiernych. Ks. Grzybowski miał również bardzo dobry kontakt z młodzieżą. Szczególnie bliskie mu były idee harcerstwa. Kiedyś goszcząc ich u siebie na parafii miał wystawić wszystko co miał w spiżarni, by nakarmić przybyłych. Miało to zezłościć gospodynię, która dbała o księdza jak mogła. To właśnie na obozie harcerskim ks. Grzybowski spadł z drabiny. 19 sierpnia 1932 roku Żegnali go nie tylko mieszkańcy, ale właśnie też harcerze. Duchowny spoczął w skromnej kapliczce obok swojej matki.

Szkoła, która nie powstała

W 1930 roku miasteczko liczyło 3500 mieszkańców. 15 proc. stanowili Rosjanie i Białorusini. Aż trudno uwierzyć, ale tylko 2 proc. to byli Żydzi, którzy w Białymstoku stanowili większość! Miasteczko zamieszkałe było głównie przez emerytowanych pracowników kolei. W Starosielcach wówczas działała też sekcja teatralna miejscowego Związku Strzeleckiego. Grywali w niej bracia Topiłkowie, pani Gregorczukowa, oraz panowie Rezler i Arciszewski. W miejscowej szkole uczyło się 1000 dzieci. Lekcje odbywały się od 8 rana do godz. 18. W klasach panował ścisk. W kolejnych latach planowano przyjęcie jeszcze 300 dzieci. Lekcje odbywały się w pomieszczeniach kolejowych. W pewnym momencie rozpoczęto budowę nowej, większej szkoły – jednak na którą zrzucali się mieszkańcy nie tylko Starosielc ale też Klepacz. Niestety wybuch II Wojny Światowej spowodował, że budynek nie powstał.

 

W mieście kwitł handel. Mięso można było kupić u pana Popławskiego i u Bieguńskich. Bułki sprzedawał Błaszczyk oraz Wolański. Alkohol można było dostać u Trochimowicza oraz Dudka. Były też restauracje – prowadzone przez Piekutowskiego i Zajączkowskiego. Aptekę prowadził Bojarzyński (nie wiemy czy to ta sama osoba co burmistrz), a leczyło ludzi małżeństwo Niewińskich oraz Pójkiewicz. Można było też kupić lody. Nie brakowało w mieście również kuźni, cegielni i betoniarni. Brakowało jednak kina. Mieszkańcy na seanse jeździli do Białegostoku.

Kto rządził miastem?

Pierwszym burmistrzem Starosielc był pan Banasiak, a następnym Grygorczuk. Później miastem rządzili jeszcze Walery Sosnowski, Władysław Chrzanowski, Aleksy Sacharczuk, Nikodem Jagiełłowicz, a także pan Grabowski oraz Franciszek Bojarzyński. Ostatnim burmistrzem był Romuald Banaszkiewicz, który po wybuchu II Wojny Światowej został wywieziony wgłąb Rosji. Podczas wybuchu II Wojny Światowej – stacja kolejowa w Starosielcach z miejsca stała się miejscem strategicznym. Niemcy wywieźli Żydów do białostockiego getta a w samych Starosielcach założyli karny obóz pracy. Do pobliskiego lasu w Bacieczkach wywożono natomiast ludzi, których tam rozstrzeliwano. Warto dodać jak dzielnie walczyli starosielscy kolejarze z niemieckim oprawcą. Okupant był skazany na współprace z polskimi kolejarzami. Ci potrafili „naprawiać” tak, by wagon nie był zniszczony na miejscu, ale też nie pojeździł zbyt długo. Dlatego niedaleko za Starosielcami napotkać było można porzucone wagony leżące poza torami. Ponadto polscy dyżurni ruchu tak sterowali, by tylko Niemcy powodowali wypadki.

 

Po II Wojnie światowej Starosielce jako miasto istniały przez 6 lat. W tym czasie zlikwidowano prywatne interesy – sklepiki i punkty usługowe. Ponadto wszystkie polskie nazwy ulic zmieniono na komunistyczne. W 1954 roku zapadła decyzja, by włączyć Starosielce do Białegostoku.

Meksyk i wieża ciśnień

Dziś na Starosielce mówi się potocznie „Meksyk”. Prawdopodobnie dlatego, że swego czasu po dzielnicy rządzili krewcy panowie, którzy tylko szukali awantury. Jednak swoich nie zaczepiali. Tylko obcy mieli tarapaty. Ile w tym prawdy – nie wiemy. Nazwa jednak wdzięczna. Warto też słowem wspomnieć o charakterystycznej wieży ciśnień. Dziś stoi ona na terenie firmy prywatnej. Mało kto wie, że jest to druga wieża. Pierwsza stała bliżej torów. Prawdopodobnie zniszczona została podczas II Wojny Światowej.

Partnerzy portalu:

Deszcz meteorytów pod Białymstokiem w 1827 roku. Wielka eksplozja wystraszyła mieszkańców.

Deszcz meteorytów pod Białymstokiem w 1827 roku. Wielka eksplozja wystraszyła mieszkańców.

5 października 1827 roku przeszedł do historii jako dzień, w którym w pobliżu Białegostoku spadł deszcz meteorytów. Całe zdarzenie miało miejsce o godz. 9.30. Dokładnie we wsi Fasty mieszkańcy zaobserwowali dziwne zjawisko, a jednocześnie przerazili się. Warto dodać, że w XIX wieku wiedza o kosmosie nie była zbyt duża. Tym bardziej na Podlasiu. Jednak był pewien człowiek, który tak opisał całe zdarzenie jakby pochodził z naszych czasów!

 

To Jan Wolski. W Dzienniku Wileńskim napisał tak: (pisownia oryginalna)

fot. Archiwum Państwowe w Białymstoku

Dnia 23 września 1827 r. (w piątek)… – tutaj od razu musimy napisać skąd jest rozbieżność. Otóż w 1827 roku Białystok był pod zaborem rosyjskim. Pierwszy gubernator Obwodu Białostockiego Ignacy Theils wydał w dniu 23 grudnia 1807 r. odezwę, w której zawiadamiał poddanych, że od dnia 13 stycznia 1808 r. rozpoczyna się stosowanie kalendarza juliańskiego (starego stylu) i dzień ten jest 1 stycznia 1808 r. Dlatego też 23 września to tak naprawdę 5 października. Na Białostocczyźnie kalendarz juliański obowiązywał do 15 sierpnia 1915 r., kiedy to podczas I wojny światowej Białystok znalazł się pod zarządem Niemiec.

 

…między godziną 9 a 10 rano, gdy po większej części mieszkańcy wsi Fastów zajęci byli wybieraniem warzywa w ogrodach, dała się słyszeć wielka eksplozja w powietrzu wcale wypogodzonym i naraz wiele innych powtórzonych jakby wystrzałów karabinowych, co zwróciło uwagę obecnych na ogrodach i w różnych miejscach na polu pracujących ludzi, po czym nastąpił mocny świst połączony z dźwiękiem ciał szybko spadających i silne uderzenia w kilku miejscach o ziemię. Zjawisko to zatrwożyło na czas niejaki wszystkich ludzi, ale po przejściu strachu, kiedy jeden z nich odważył się zbliżyć do miejsca spadku i podjął kamień czarny i ukazał skupionemu ludowi, ten ośmielony rozbiegł się na inne przez podniesiony pył zanotowane miejsca i poznachodził podobne kamienie. Za świadectwem ledwo nie całej wsi mieszkańców, spadło wiele innych kamieni na błota i rzekę Supraśl pod samą wsią płynącą. Postać zewnętrzna mniej więcej kulista, powierzchnia nierówna, czarna, lśniącą się lawą pokryta, masa wewnętrzna popielata, mocno przepalona, krucha, wejrzenie pumeksu zbitego mająca, kryształami oliwinów i chlorytu przecięta, odłam drobno ziarnisty, nierówny, ciężkość gatunkowa mierna.

 

(…) Wątpliwości nie ulega, że one się przez ogień utworzyły, i że wielka bryła spadła z bardzo znaczney wysokości, (może i z Xsiężyca); dostawszy się zaś do zagęszczoney atmosfery, dla chyżości i tarcia rozpaliła się i pękła. Ztąd powstała pierwsza silna explozya o kilka mil na około słyszana, po czém nastąpiły cząstkowe pękania, podobne do wystrzałów karabinowych, z czego zrobił się huk i szum w powietrzu: że zaś ciepło bardzo wielkie bydź musiało, przeto powierzchnia ich stopiła się i całkowicie lawą się oblała. Wszystko to już stało się w niewielkiey odległości od ziemi: gdyż obecni, przerażeni byli wystrzałami i świstem (podług ich wyrażenia) jakby muzykalnym nad ich głowami: poczém natychmiast kamienie spadać zaczęły. – Jan Wolski Radca Dworu, Nauczyciel Fizyki Gymnazyum Białostockiego.

 

Naukowcy po latach ustalili, że meteoryt pochodził z planetoidy Westa. Jedyny polski okaz znajduje się w Muzeum Ziemi w Warszawie i waży zaledwie 4 gramy. Większe fragmenty natomiast znajdują się w zbiorach muzeum w Berlinie i Wiedniu. Czy fragmenty powinny być właśnie tam pozostawiamy bez komentarza.

fot główne: Fragment meteorytu Białystok ze zbiorów Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu (fot. Christian Anger, AustroMet).

Partnerzy portalu:

Czy na Podlasiu żyły mamuty?

Czy na Podlasiu żyły mamuty?

Wielkie włochate prehistoryczne zwierzęta wyginęły 12000 lat temu, czyli wtedy gdy zakończyła się epoka lodowcowa. Mamuty żyły na terenie Europy, a także dzisiejszej Polski. Najwięcej odnalezionych szczątków znaleziono w Małopolsce. Stada mamutów jednak żyły także na terenach, gdzie dziś znajduje się Podlasie.

 

Najpierw należy sobie wyobrazić jak dawniej się żyło. Duże połacie Ziemi były pokryte grubymi płatami lodu. Taki stan rzeczy trwał przez tysiąclecia. Dziś po tych czasach pozostały między innymi jeziora na Suwalszczyźnie. Samo ukształtowanie terenów w dzisiejszych województwie podlaskim to także spuścizna epoki lodowcowej. Między innymi pola sandrowe czyli rozległe pola piasków, powstałe pod wpływem wody wypływającej spod lądolodu. Do najbardziej znanych sandrów należy Augustowski. Innym przykładem pozostałości po epoce lodowcowej jest jezioro rynnowe Wigry.

 

Jak życie przetrwało gdy wszystko było pod lodem? Warto sobie uświadomić, że Ziemia zamarzała dwa lub nawet trzykrotnie. Każdy z okresów zlodowacenia trwał 10 milionów lat. Skamieliny pokazują, że w okresie zlodowaceń istniało życie w postaci planktonu, który karmił się fotosyntezą. Epoka lodowcowa zaczęła się kończyć 33 000 lat przed naszą erą. Przez kolejne 13 000 lat zniknęło już tyle pokrywy lodowej, że południe Europy było odsunięte. Tymczasem na północy dalej było wszystko skute pokrywą lodową. Na południu Europy panowała już Tundra (tereny bez drzew, gdzie głównie rósł mech i porosty). Wtedy też zaczęły się pojawiać na Ziemi ssaki.

 

O tego momentu możemy ustalić co się działo również na terenach dzisiejszego województwa podlaskiego. A działo się sporo. Wraz ze znikaniem pokrywy lodowej człowiek wędrował coraz dalej od Afryki. Zamiast dzisiejszych Puszczy Knyszyńskiej wędrować można było po Tundrze, która przesuwała się z południa europy. W dorzeczu Biebrzy i Narwi pojawiły się renifery, a rzecz jasna od razu za nimi ludzie, którzy żywili się mięsem tych zwierząt.

 

Mamuty wyginęły 12 000 lat temu wraz z epoką lodowcową. Na terenie dzisiejszego Krakowa odkryto cmentarzysko mamutów. To właśnie tam zaganiano mamuty i zabijano (być może ogromne kości mamuta były podstawą do powstania legendy o Smoku Wawelskim). Obecne odkrycia szczątków mamuta w Polsce są mniej więcej w tym samym rejonie – Kraków, Wodzisław Śląski czy Dębica. Nie oznacza to, że tylko tam występowały te zwierzęta. Ostatnio szczątku mamuta wykopano podczas budowy metra w Warszawie. A to już duża przesłanka pozwalająca twierdzić, że i na terenie dzisiejszego województwa podlaskiego żyły mamuty. Gdyby tak zbadać dna naszych jezior, to kto wie co by się tam znalazło. Być może na Wigrach, a także pod Augustowem czy Rajgrodem żyły kiedyś mamuty. Póki co twardych dowodów w postaci szczątków brak, ale z pewnością sprawa jest jeszcze otwarta.

fot główne: IJReid / Wikipedia

Partnerzy portalu:

Czy na Siennym Rynku coś można było kupić? Oj wiele…

Czy na Siennym Rynku coś można było kupić? Oj wiele…

Wielki plac na Siennym Rynku może sugerować, że znajdował się tam wcześniej bazar. Obecnie zagrodzony i pusty. Jaka była historia tego miejsca? Bardzo barwna. Zacznijmy od tego, że za czasów Branickiego dzisiejszy Sienny Rynek był poza miastem, dlatego też to miejsce było częścią większego obszaru, gdzie znajdowały się cmentarze. W tym konkretnym chowano ewangelików. Podczas ostatniego remontu ul. Młynowej, gdy wymieniano nawierzchnię – odkryto tam 400 grobów. Nekropolia funkcjonowała od końca XVIII wieku przez kolejne 100 lat.

 

XX wiek to czas bardzo krwawy dla Białegostoku i wielokrotna zmiana okupanta miasta. Międzyczasie na Siennym Rynku rozwijało się wielkie drewniane osiedle Chanajki. Rynek Sienny znajdował się pomiędzy ulicami Mazowiecką, Młynową, Suchą, Piękną, Surażską i Odeską. To właśnie tam białostoccy włodarze postanowili utworzyć nowy bazar i przenieść handlarzy spod gwarnego ratusza. Powstał też Rynek Rybny przy ul. Piwnej. Oba miejsca były połączone wyżej wspomnianą ul. Suchą.

 

Na Siennym Rynku można było kupić wszystko to wyprodukowali rolnicy. Po II Wojnie Światowej na Rynku Siennym pojawili się już wszyscy handlarze. Nie na długo, gdyż w PRL zaczęto odbudowywać zniszczone miasto co wiązało się także z jego rozwojem. Bazar z dotychczasowych obrzeży zaczął się przesuwać w kierunku ul. Bema, gdzie funkcjonował do 1992 roku. Międzyczasie zanikły ul. Sucha i Odeska. Surażska zmieniła się na Suraską.

Lata 90-te na Rynku Siennym to czas, gdy stał się on wielkim postojem dla taksówek bagażowych. Od rana do wieczora stali tam kierowcy gotowi na przewóz dużych gabarytów. W 1996 roku na dawnym cmentarzu postawiono wielką scenę i zorganizowano „Inwazję Mocy RMF FM”. Wielkie tłumy bawiły się na koncercie. Kolejne lata to kompletna zapaść tego miejsca. Po każdej ulewie tonęło ono w błocie. Kierowcy podskakiwali przejeżdżając przez „kocie łby”. Po dwóch stronach ul. Młynowej stały jednak drewniane domy, gdzie mieszkało wiele osób.

 

Od strony ul. Legionowej a wcześniej Mazowieckiej – wybudowano biały pasaż z żółtymi oknami i czerwonym dachem. Typowy fikuśny styl z lat 90-tych XX wieku. Obok powstały też inny budynek, który do dziś nie jest wykończony. W XXI wieku białostoczanie doczekali się wielkiego remontu Młynowej. Wymieniono tam nawierzchnię na kostkę, położono nowe proste chodniki. Zanikła także ul. Mazowiecka, zaś zastąpiła ją wielka Kaczorowskiego. Po Rynku Siennym został tylko pusty plac ograniczony do terenu dawnego cmentarza. Obecnie jest ogrodzony i przygotowywany pod skwer z miejscem pamięci.

Wizualizacja miejsca pamięci, gdy będzie ukończone.

Partnerzy portalu:

Uderzać o świcie siedemnastego!

Uderzać o świcie siedemnastego!

Mołotow oświadczył, że wystąpienie zbrojne Związku Sowieckiego nastąpi zaraz, być może nawet jutro (…) Stalin przyjął mnie o drugiej w nocy w obecności Mołotowa i Woroszyłowa i oświadczył, że Armia Czerwona przekroczy dziś rano o godzinie szóstej granicę sowiecką na całej długości od Połocka do Kamieńca Podolskiego. Dla uniknięcia nieporozumień prosił usilnie, aby lotnictwo niemieckie od dzisiaj nie przekraczało na wschód linii Białystok-Brześć-Lwów. Samoloty sowieckie rozpoczną już dzisiaj bombardowanie terenów na wschód od Lwowa.
— Friedrich-Werner von der Schulenburg, Ściśle tajne, nr 371

O 3 nad ranem oddziały Armii Czerwonej przekraczały polską granicę kierując się na Wilno, Grodno, Nowogródek i Kobryń. Zaskoczeni polscy żołnierze pełniący warte na pograniczach (kiedyś ochroną granic zajmowało się wojsko) szybko ulegli wrogowi. Sprawy nie ułatwił naczelny wódz Polski, który zalecił by unikać konfrontacji z Sowietami. Po kilku dniach z jednej strony armia niemiecka stała na linii Knyszyn – Białystok – Narew – Hajnówka – Brześć Litewski. Zaś po drugiej stronie Białostocczyzny znajdowała się armia rosyjska, która wyparła polskich żołnierzy z Białegostoku w nocy z 21 na 22 września 1939r.

5 dni po ataku Rosji na Polskę w 1939 roku żołnierze radzieccy dotarli do Białegostoku. Wtedy też okupujący miasto Niemcy przekazali Rosjanom władanie grodem. Akt przekazania odbył się w dzisiejszym Pałacu Branickich. Wówczas budynek nie przypominał go, gdyż został ogołocony całkowicie z „polskości”. Tylko w pokoju, gdzie spotkały się delegacje obu agresorów na ścianie uchował się polski orzeł.

Orkiestra grała „Deutschland, Deutschland uber Alles”. Obie kompanie sprezentowały broń i flaga ze swastyką zaczęła się opuszczać. Do masztu podszedł oficer sowiecki i założył inną, czerwoną flagę, z sierpem i młotem. Na balkonie Pałacu zawisł wielki portret Stalina. Po oficjalnym przekazaniu miasta – Rosjanie i Niemcy udali się na wspólny obiad do hotelu Ritz. Białostoczanie automatycznie stali się obywatelami ZSRR, Białystok zaś stolicą Zachodniej Białorusi. Z takiego obrotu spraw cieszyli się Żydzi, którzy uważali że przy Sowietach będą bezpieczniejsi. Słyszeli bowiem jak traktowani są inni Żydzi w Niemczech. Nie były to jeszcze czasy Holocaustu, ale spirala nienawiści już narastała.

 

Z nową sytuacją nie mieli problemu również mieszkający w mieście Ukraińcy i Białorusini. Rosjanie byli im bliżsi kulturowo niż Niemcy. Ponadto pamiętali „Bieżeństwo” czyli masowe wygnania i wysiedlenia osób prawosławnych w 1915 roku. Z obszarów na wschód od Białegostoku wyjechało nawet osiemdziesiąt procent mieszkańców. Wędrowali w skwarze, bez wody i jedzenia. Niemieckie samoloty bombardowały wojsko, nie szczędząc uciekinierów. Przy drogach pozostały mogiły, a część ciał była niepogrzebana. Wybuchły epidemie oraz doszło do masowej śmierci dzieci.

 

Po takich pamiątkach trudno więc winić za przyjazne nastawienie Żydów, Ukraińców oraz Białorusinów do Rosjan. Polacy naturalnie traktowali ich jak agresorów i wrogów. Niestety, prawda jest brutalna niewiele mogli. Cios z Rosji był potężny, ale nie oszukujmy się, nawet gdyby takowy nie nastąpił, to Hitler bez problemu by zajął pozostałe polskie Kresy, do których jeszcze niemieckie wojska nie dotarły.

 

Polskie wojsko w II RP było fatalne. W czasie wybuchu II Wojny Światowej – mieliśmy milion żołnierzy przeciwko prawie 2 milionowej armii Niemiec. Ta w 2 tygodnie zajęła połowę kraju. Dlatego, gdy Stalin 17 września dołożył do siebie jeszcze 600 000 żołnierzy, to tym bardziej nie mieliśmy szans. I to na własne życzenie. W 1939 roku mężczyzn zdolnych do służby wojskowej było w Polsce około 4,5 mln. Tylko połowa miała przeszkolenie wojskowe. Polacy na modernizację armii, fortyfikacje i zapasy mobilizacyjne wydawali 1/8 wojskowego budżetu. Reszta była przejadana przez żołnierzy, oficerów oraz przeznaczana była na utrzymanie potężnej ilości koni, gdy prężnie rozwijała się już motoryzacja. Swoje dołożyła także rozdmuchana administracja wojskowa. Przegraliśmy, bo militarnie byliśmy gotowi na kolejną I Wojną Światową oraz dlatego, że wierzyliśmy że przyjdą nam z pomocą sojusznicy. 

 

Okupacja Białegostoku przez Rosjan trwała do 22 czerwca 1941 roku. Wówczas wybuchła wojna niemiecko-sowiecka.

Partnerzy portalu:

Budynek z tajemnicą w centrum miasta. Tutaj działali masoni.

Budynek z tajemnicą w centrum miasta. Tutaj działali masoni.

Fundamentaliści muzułmańscy, ortodoksyjni Żydzi oraz katolicy – ich wszystkich coś łączy. Wspólna niechęć do wolnomularzy, którzy bardziej znani są jako masoni. Na świecie nadal działają tajne loże, a w Białymstoku do dziś pozostała po nich wielka pamiątka. Budynek z tajemnicą przy ul. Kilińskiego.

 

Masoneria to ruch z czasów Oświecenia, który skupiał bogatych mieszczan oraz arystokratów. Głosili oni jak na tamte czasy „herezje”. Była to idea braterstwa bez względu na pochodzenie, stan społeczny czy religię. Coś, co dla wielu było nie do pomyślenia. Ruch masoński był jednak coraz modniejszy, a jego członkami zostawali nawet królowie. Atrakcyjne dla wszystkich była tajność stowarzyszenia oraz stopnie wtajemniczenia. Ruch masonów przywędrował równie do Polski, gdzie w 1721 roku w Warszawie założono pierwszą lożę. W Białymstoku mniej więcej masoni zorganizowali się dopiero 50 lat później. Wówczas członkowie loży „Przyjaźń” spotykali się gdzieś na wschodzie miasta. Warto pamiętać, że to były czasu Hetmana Branickiego i Wersalu Podlaskiego. Białystok wtedy nie miał nawet 2 tysięcy mieszkańców.

 

Warto wiedzieć, że wielkim przyjacielem Branickiego był wojewoda mazowiecki Andrzej Mokronowski – jeden z głównych masonów w I Rzeczypospolitej. Zatem można przypuszczać, że „Przyjaźń” spotykała się za wiedzą i akceptacją białostockiego hetmana. Nie podziałali jednak masoni zbyt długo. Wkrótce „Przyjaźń” została zastąpiona przez „Złoty Pierścień”, która wchodziła w skład Wielkiej Loży Cnotliwego Sarmaty w Warszawie. W 1795 roku nastąpił trzeci rozbiór Polski. Białystok został przekazany w ręce Prusów. W mieście pojawili się nowi mieszkańcy. Niektórzy z nich działali dotychczas w lożach masońskich, zatem i w Białymstoku uformowano takową. Loża „Zum Golden Ring” przejęła nazwę po poprzedniczce, podporządkowana była Berlinowi. W 1806 roku do tajnego stowarzyszenia należało 45 osób. Składający się z oficerów, urzędników oraz pracowników sądowych. Wszyscy oczywiście pruscy. Wyjątek stanowił Feliks de Michelis – nadworny lekarz Izabeli Branickiej. Do loży należał też inny Polak – Filip Nereusz Kamiński – urzędnik administracji.

Pruscy masoni postanowili zbudować sobie stałą siedzibę w mieście. Wybrano lokalizację przy jedynym kościele w mieście. Stała tam wozownia, która została zburzona. W jej miejsce postawiono okazały budynek, który ma dosyć ciekawą konstrukcję architektoniczną. Otóż budynek jest tak ustawiony, by osoba z ulicy nie zwracała uwagi na północno-wschodni narożnik. Od wschodu jest on zasłonięty pierzeją ul. Kilińskiego. Natomiast od północy biegnie ul. Kościelna, przez co przechodząc obok budynku zwraca się uwagę na kościelny ogród. Prawdopodobnie to właśnie w tym narożniku odbywały się tajne spotkania. Loża „Zum Golden Ring” przetrwała do 1807 roku. Wtedy Białystok przeszedł pod panowanie Rosjan. Car w 1792 roku zakazał „sztuki królewskiej” czyli wolnomularstwa. Prusacy, którzy nie wyjechali z miasta musieli się pogodzić z końcem ich loży w Białymstoku.

 

W 1818 roku białostocka loża masońska została wskrzeszona. Wówczas Car Aleksander I nie miał nic przeciwko masonerii. Przewodniczącym został Feliks de Michelis. Powrócono do polskiej nazwy „Złoty pierścień”. Spotkania znów odbywały się przy ul. Kilińskiego. Ich działalność trwała jednak krótko. Polska była kongresowym królestwem złączonym z Rosją. Rodacy dążyli jednak do niepodległości. Car obawiał się, że w lożach członkowie będą głosić hasła dążące do obalenia jego władzy i przywrócenia Polsce suwerenności. Dlatego też rosyjscy urzędnicy próbowali kontrolować działanie lóż. Ostatecznie ruch w Białymstoku został zawieszony aż do I Wojny Światowej.

 

W 1916 roku loże próbowali znów wskrzesić niemieccy oficerowie, którzy okupowali Białystok. Kolejna próba miała miejsce już w 1927 roku, ale niewiele o niej wiadomo. Budynek przy ul. Kilińskiego służyć zaczął za prywatne mieszkania, potem uczono się w nim baletu. W 1944 roku Niemcy jak większość budynków w Białymstoku zniszczyli. W PRL dzięki Stanisławowi Bukowskiemu – odbudowano dawny gmach masonów. W 1954 utworzono tam bibliotekę, która działała tam jeszcze w 2016 roku. Później przy Kilińskiego działalność rozpoczął jeden z departamentów Urzędu Marszałkowskiego. Po masonach zostały tylko legendy.

Partnerzy portalu:

Tiepłuszka jako brama do muzeum. Wagon przypomina co Rosjanie zrobili z Polakami.

Tiepłuszka jako brama do muzeum. Wagon przypomina co Rosjanie zrobili z Polakami.

Dawniej stał przy ul. Kilińskiego w Białymstoku, teraz będzie zdobić Muzeum Pamięci Sybiru. Mowa tu o wagonie rosyjskiej konstrukcji typu 1892. Właśnie w takich warunkach wywożono Polaków w głąb ZSRR. Wagon ten zwany jest „tiepłuszką”. Zanim trafił do nowego Muzeum Pamięci Sybiru na Węglówce, to był eksponatem w centrum miasta przy Muzeum Wojska. Wagon został stamtąd zabrany i przeszedł renowację. Wagon składa się z paki transportowej z drzwiami przesuwnymi z obu stron. W środku znajdują się także prycze oraz replika „kozy” czyli małego piecyka.

 

Muzeum Pamięci Sybiru jeszcze powstaje. Placówka zajmować się będzie podtrzymywaniem pamięci o deportacji Polaków do ZSRR. Wszystko ma być gotowe do końca 2021 roku. Obecnie muzeum jest na etapie zbierania pamiątek, które będą stanowić ekspozycję. Dlatego też wszystkie osoby posiadające w rodzinie „Sybiraków” mogą dołożyć własną cegiełkę w budowie placówki. Wystarczy przekazać im dokumenty, fotografie lub zgłosić się jako świadek tamtych wydarzeń.

 

10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir, przeprowadzona przez NKWD. W głąb Związku Sowieckiego wywieziono około 140 tys. obywateli polskich. Wielu umarło już w drodze, tysiące nie wróciły do kraju. Wśród deportowanych były głównie rodziny wojskowych, urzędników, pracowników służby leśnej i kolei ze wschodnich obszarów przedwojennej Polski.

fot główne: IPN

Partnerzy portalu:

Ten kościół ma 280 lat. To prawdziwa perła!

Ten kościół ma 280 lat. To prawdziwa perła!

Kościół pw. Św. Barbary w Kramarzewie w powiecie grajewskim to niesamowite miejsce. To nie tylko jeden z najcenniejszych zabytków drewnianej architektury województwa podlaskiego, ale także jeden z nielicznych tak starych budynków w regionie, który został mocno doświadczony przez wojny. Warto wiedzieć, że dawniej na Podlasiu drewno było ulubionym budulcem. Dlatego też do dziś można napotkać w regionie wiele drewnianych kościołów, cerkwi, a nawet meczety. Wszystkie te budynki doskonale oddawały kulturę panującą na Podlasiu.

 

Dlaczego Kościół pw. Św. Barbary to architektoniczna perełka? Przede wszystkim kościoły najczęściej są wielkie, monumentalne oraz posiadają wieżę. Ten jej nie ma. Wszystkie elementy świątyni są nakryte jednym, wspólnym dachem. Ponadto drewnianą szalówką naśladowano budowle z kamienia. Sam kościół przypomina okręt płynący na wschód czyli do Jerozolimy. Ta łódź ma porywać duszę, by człowiek czuł poczucie przynależności do Boga. Dlatego świątynia zawiera wszystkie elementy, dzięki którym człowiek chce wracać do tego miejsca. Warto też wspomnieć o zapachu w kościele. Wiekowe drewno i kadzidła tworzą wspaniałą mieszankę, która powoduje że jeszcze bardziej czujemy w świątyni atmosferę „sacrum”. Kościół nie tylko jednak jest przepiękny z zewnątrz. Również wewnątrz zachwyca. Szczególnie malunki na drewnianych ścianach i suficie.

Warto dodać, że świątynia pierwotnie stała w Radziłowie. Została ona jednak przeniesiona w latach 80. XX wieku właśnie do Kramarzewa. Zaś w starym miejscu wybudowano kościół murowany. W 1739 roku dzięki staraniom proboszcza Jakuba Tafiłowskiego drewniana świątynia powstała. Remontowano ją w 1760, 1811, 1820 oraz od 1867 do 1879 roku, a także w 1962 roku. W świątyni znajdują się późnobarokowe ołtarze z XIX wieku, a także rzeźby świętych Piotra i Pawła oraz obraz św. Barbary. Do tego późnobarokowa ambona w kształcie łodzi z baldachimem w kształcie żagla. Oczywiście wykonana z drewna. Na uwagę również zasługuje stojąca obok kościoła dzwonnica. Również drewniana. Kościół najlepiej zwiedzać wtedy, gdy odprawiane są w nim nabożeństwa.

fot. główne: Grzegorz Poniatowski / Wikipedia

Partnerzy portalu:

Śladem podlaskich ruin. Oto 4 miejsca, które koniecznie trzeba zobaczyć.

Śladem podlaskich ruin. Oto 4 miejsca, które koniecznie trzeba zobaczyć.

Wiele jest osób, które podczas podróżowania szuka sobie punktu zaczepienia. Jeżeli byliśmy już na Podlasiu nie raz i chcielibyśmy je odkryć „na nowo”, to wiadomo że nie będziemy chcieli oglądać tego samego co już widzieliśmy. Dlatego też warto organizować sobie wycieczki tematyczne. Jedną z takich wycieczek może być zwiedzanie ruin podlaskich. Oczywiście nie ma żadnego sensu by jechać kilkadziesiąt a nawet kilkaset kilometrów, by zobaczyć parę cegieł, dlatego też wybraliśmy specjalnie dla Was miejsca, w których sporo się jeszcze zachowało.

Kościół w Jałówce

fot. Dorota Ruminowicz / Wikipedia

Oczywiście numerem jeden są ruiny Kościoła św. Antoniego w Jałówce przy samej granicy z Białorusią. Miejsce to jest bardzo klimatycze i każdy, kto zwiedza podlaskie ruiny koniecznie powinien tam zawitać. Ruiny są na samym końcu wsi – kierując się w stronę granicy.

Przy okazji warto też odwiedzić 2 inne obiekty „obok”. Przy samym rondzie w Krynkach znadjują się ruiny synagogi. Warto tutaj zaznaczyć, że niewiele tego pozostało – dlatego obejrzyjmy je przy okazji zwiedzania całego miasteczka. Można też zajrzeć do Malawicz Górnych gdzie znajdują się resztki bardzo starego młyna. To wszystko jednak tylko gdy planujemy zwiedzać właśnie całą wschodnią granicę. Sama jazda dla ruin w Krynkach czy Malawiczach nie ma sensu. Do Jałówki już tak.

Dworek w Lewickich

fot. Krzysztof Kundzicz / Wikipedia

Te miejsce jest naprawdę ciekawe. W Lewickich znajdują się ruiny dworku. Stoi on niedaleko drogi łączącej Białystok oraz Juchnowiec Kościelny. Wystarczy wjechać w drogę gruntową po lewej stronie, która to znajduje się zaraz za sklepem spożywczym.

Ruiny browaru Glogera

fot. Nexusdx / Wikipedia

W miejscowości Jeżewo znajduje się okazały budynek. To ruiny browaru Glogera. Wystarczy zjechać z drogi ekspresowej właśnie w Jeżewie na Łomżę, Tykocin, Wysokie Mazowieckie. Następnie na rondzie prosto aż do pierwszego skrzyżowania, gdzie skręcamy w lewo i jedziemy prosto do wsi. Gdy miniemy zielony budynek to po drugiej stronie ulicy dojrzymy ruiny. Warto też zobaczyć całą wieś, jest w niej wiele klimatycznych domów.

Ruiny schronu

fot. Fczarnowski / Wikipedia

Niewątpliwie nie można pominąć ruin schronu, w którym dzielnie walczył kpt. Władysław Raginis. Oprócz pozostałości po obiekcie jest tam także tablica pamiątkowa ale też niesamowity widok na rzekę Narew. Bowiem schron znajdował się na wzgórzu. Dlatego też najlepszą porą by tam się wybrać powinny być 2 godziny przed zachodem słońca. Wtedy poczujemy klimat tego miejsca. Gdzie ono się znajduje? Pomiędzy miejscowościami Strękowa Góra a Ruś. Jedziemy drogą krajową nr 64. Gdy dojrzymy znak „Góra Strękowa 0,4” to trzeba skręcać. Znajdziemy się wtedy na miejscu.

fot główne: Dorota Ruminowicz / Wikipedia

Partnerzy portalu:

Ten tunel powinien być zabytkiem. Od lat niszczeje chociaż nie musi.

Ten tunel powinien być zabytkiem. Od lat niszczeje chociaż nie musi.

Od lat stoi pusty i jest coraz bardziej zaniedbany. Kiedyś miał być tam pub oraz strzelnica, ale nic z tego nie wyszło. Jeszcze kilka lat temu miała tam powstać dyskoteka czy też lokal gastronomiczny. Później planowano uruchomić strzelnicę. Mimo, że tunel nie jest już używany, to nadal funkcjonuje jako obiekt infrastruktury drogowej. Zatem ktoś, kto chciałby tam coś urządzić musiałby dostać pozwolenie od Urzędu Wojewódzkiego, by zmienić przeznaczenie tunelu. Nie wiadomo jednak czy takie by dostał, bo 12 lat temu ówcześni urzędnicy argumentowali, że tunel służy celom strategicznym, że ktoś mógłby podłożyć w tunelu bombę (tak jakby teraz nie mógł), a po za tym jakby doszło do jakiejś wielkiej awarii w nowym tunelu, to wykorzystałoby się stary. Z perspektywy czasu widać jak na dłoni, że argumenty są mocno nietrafione. Dlatego warto do kwestii pozwolenia wrócić.

 

Aż dziw bierze, że urzędnicy sami z siebie nie chcą tego zrobić. Nawet jeżeli nie działałby tam żaden lokal gastronomiczny, to można by było tam również urządzić ciekawą atrakcję turystyczną. Wystarczyłoby aby miasto „wynajęło” od PKP tunel np. na 100 lat. Problem w tym, że w Białymstoku oraz w Urzędzie Wojewódzkim rządzą różne ekipy polityczne, które nie potrafią się w żadnej sprawie dogadać.

 

W ostatnim czasie sprawdziliśmy „jak się ma” stary tunel. Można go przejechać rowerem bądź przejść pieszo. Sporo w nim jednak śmieci. Jego stan techniczny jest póki co niezły. Wystarczyłoby więc w nim posprzątać, zamontować oświetlenie i połączyć pierwszą część z drugą ścianami. Wtedy byłby tam wielki lokal, w którym mogłoby znajdować się jakieś miejsce użyteczności publicznej. Na przykład kram do organizacji giełdy staroci, restauracja, pub a nawet hotel. Na pewno nikt by nie miał nic przeciwko gdyby obiekt został wynajęty przez Muzeum Historyczne w Białymstoku.

 

Co dalej z tunelem? Powinien zostać wpisany do rejestru zabytków, by była pewność, że nikt nigdy go nie zamuruje albo nie wpadnie na pomysł by przywrócić tam kiedyś ruch samochodowy. Wszak zakręt w prawo jest wiecznie zakorkowany. Obiekt powstał na samym początku XX wieku około 1907 roku. Zbudowali go Rosjanie. Jest to jedyny tego typu obiekt w północno-wschodniej Polsce. Jest to solidny obiekt, który może przetrwać nawet 400 lat.

Partnerzy portalu:

Zanim powstała Aleja Piłsudskiego, to istniała piękna ulica Nadrzeczna

Zanim powstała Aleja Piłsudskiego, to istniała piękna ulica Nadrzeczna

Po wpisaniu w wyszukiwarkę „Nadrzeczna Białystok” – zobaczymy na mapie maleńką ulicę na osiedlu Bacieczki, na obrzeżach miasta. Tymczasem warto wiedzieć, że przed wojną Nadrzeczna znajdowała się w samym centrum miasta. Była to wyjątkowa ulica ze względu na swoją unikalną zabudowę. Otóż nadrzeczna biegła oczywiście przy rzece Białej, która to była zabudowana gustownymi drewnianymi poręczami. Dziś po starej Nadrzecznej nie ma już śladu.

 

Stara Nadrzeczna znajdowała się jeszcze po II Wojnie Światowej. Z dawnych dokumentów wynika, że znajdowało się przy niej co najmniej 16 budynków. Uliczka zniknęła wraz z pojawieniem się dzisiejszej Al. Piłsudskiego. Dawniej prowadziła od ul. Sienkiewicza do ul. Kościelnej. Oczywiście wzdłuż rzeki. Dziś w tym miejscu znajduje się po prostu skwerek. Aleja Piłsudskiego dawniej nazywała się Aleją 1 Maja. Jej budowę rozpoczęto w 1958 roku na gruzach getta. Do dziś przy samej drodze stoją jeszcze budynki ukosem. To dlatego, że powstały właśnie gdy Alei jeszcze nie było. Warto zaznaczyć, że sama droga bardzo mocno zmieniła układ komunikacyjny miasta. Dawniej to ul. Lipowa była główna (która nazywała się ul. Marszałka Piłsudskiego). Nowa droga zaś zlikwidowała właśnie Nadrzeczną, Książęcą, Łódzką i Szlachecką oraz przecięła Częstochowską, Nowy Świat, Zamenhofa i Kościelną. Można powiedzieć, że przeszła przez sam środek osiedla. Białystok po II Wojnie Światowej powstawał od nowa na ruinach.

 

Miasto to dynamiczna tkanka i to normalne, że niektóre ulice znikają a pojawiają się inne. Jednak szkoda starej Nadrzecznej, gdyż była bardzo stylowa. Być może ktoś, kiedyś zechce przywrócić ją nie jako ulicę, ale jako park kulturowy – na pamiątkę dawnego układu dróg w mieście.

 

Nadrzeczna po II Wojnie Światowej

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Persewal, Astra i Albatros wisiały nad Białymstokiem. Te wielkie maszyny zrzucały bomby.`

Balony napełniane helem czy innym gazem lżejszym od powietrza unoszą się do góry. Wie to chyba każdy rodzic, który kupował taką zabawkę swojemu dziecku. Analogicznie wie to też każde dziecko, które taką zabawkę otrzymało i zapytało rodziców – dlaczego ten balon może latać. Wiedzieli to także ludzie w XIX wieku. Postanowili swoją wiedzę jednak wykorzystać nie do zabawy, ale dla służby ludzkości. Jak to z wynalazkami bywa – również balony napełniane gazem lżejszym od powietrza wykorzystano do celów wojskowych. W tym przypadku pompowano do wielkich balonów wodór.

 

Sterowce potrafiły mierzyć nawet 80 metrów długości i być szerokie na 14 metrów. Te wielkie balony służyły rosyjskiemu carowi do zrzucania bomb podczas I Wojny Światowej. Persewal, Astra i Albatros stacjonowały w lesie Pietrasze w Białymstoku. Dziś teren jest zasłonięty stuletnimi sosnami oraz innymi zaroślami. Dlatego też jedyne pozostałości to betonowe kloce oraz wiele okopów i stanowisk strzeleckich. Być może spacerując po Pietraszach – natraficie na nie przypadkiem. Wtedy już ich obecność nie będzie dla Was zagadką. Betonowe kloce służyły do cumowania statków powietrznych. Oprócz nich w 1914 roku istniały również bazy, hangary, dźwigi czy też zbiorniki na wodór. Same sterowce mogły też transportować osoby. Zabierały 7 osób. Warto zaznaczyć iż statki nie tylko mogły zrzucać bomby, ale też były uzbrojone w karabiny.

 

Jedna z takich maszyn poleciała na teren Prus – bombardując dworzec kolejowy w Ełku. Inny statek powietrzny uległ zniszczeniu podczas katastrofy. Maszyna 16 sierpnia przyleciała do Białegostoku z Petersburga. Następnie carskie wojsko przeprowadziło misję zwiadowczą. Sterowiec miał być wykorzystany do rozpoznania okolic Olsztyna. Statek powietrzny nie doleciał tam jednak, gdyż zerwała się wichura. Ostatecznie zbombardowano drogi prowadzące do Osowca. Silny i porywisty wiatr spowodował, że sterowiec uderzył o ziemię.

 

Partnerzy portalu:

Pacieliszki, Brazylka, Argentyna i Królikarnia. Oto zapomniane dzielnice Białegostoku.

Pacieliszki, Brazylka, Argentyna i Królikarnia. Oto zapomniane dzielnice Białegostoku.

Białostoczek, Wygoda, Skorupy, Dojlidy, Nowe Miasto, Piaski, Bojary czy Antoniuk to nazwy białostockich osiedli, które funkcjonują do dziś. Dawniej niektóre z nich były po prostu wsiami przyłączonymi do dzisiejszej stolic województwa podlaskiego, inne zaś były od zawsze. Warto wiedzieć, że dzielnice Białegostoku obfitowały także w wiele zapomnianych już nazw, które czasem można jeszcze usłyszeć w opowieściach najstarszych mieszkańców. Warto zaznaczyć, że nie wszystkie wymienione nazwy były oficjalne. Niektóre funkcjonowały tylko podczas rozmów.

 

W połowie XIX wieku, w zasadzie jeszcze pod Białymstokiem lub na jego obrzeżach znajdowały się Pacieliszki. Dziś to ul. Sławińskiego, którą dojedziemy z Nowego Miasta do Kleosina (dawniej Folwark Ignatki). Warto dodać, że te białostockie osiedle przed wojną nazywane było Słobodą. Tuż obok znajdowała się Kolonia Bażanciarnia (dziś to osiedle Ścianka, nazywane też Bażantarnią). Bliżej centrum znajdowała się Kaskada czyli dzisiejsza Prowiantowa.

 

Po wschodniej stronie miasta mieliśmy Ogrodniczki Dojlidzkie, Krożywok (prawdopodobnie okolice Pieczurek), Wysranki (Wygoda) – które wbrew pozorom nie były tak nazywane przez mieszkańców z pogardą. Była to dla nich normalna nazwa. Warto też wspomnieć o Królikarni czyli dzisiejszych ulicach Pułkowej oraz 42 Pułku Piechoty. To jeszcze nie wszystko – okolice dzisiejszej Węglówki to Studzieńczyna. Na zachodzie funkcjonowały Ogrodniczki Wysokostockie (dziś Antoniuk Fabryczny).

 

Dzisiejszy Białostoczek miał bardzo wiele nazw. Na mapie z 1935 roku była Markowa Góra, zaś zamiast terenów elektrociepłowni funkcjonowała Brazylka. Dawniej bardzo biedne osiedle. Dziś to zapomniane miejsce na uboczu między Elektrociepłownią a Białostockimi Zakładami Graficznymi (na zdjęciu głównym). Oprócz tego zwyczajowo Białostoczek nazywano Zagradkiem, Zapaszką, Mostkami, Działami, Zliszkami i Żabkami. Uroczo prawda? Biednych dzielnic nie brakowało w centrum. Oprócz najbardziej znanych Chanajek czyli dzisiejszej Młynowej – funkcjonowała także Argentyna czyli dzisiejsza Kijowska, Cieszyńska i do dziś ukryta bardzo zapomniane ul. Czarna oraz ukryta Żółta. Oprócz nich w centrum znajdowała się także dzielnica Szulchojt, który spłonęła razem z podpaloną przez Niemców z Żydami w środku wielką Synagogą.

 

Dosyć intrygującym miejscem był Ermitraż – czyli osiedle w okolicy dzisiejszej Galerii Białej. Warto jednak dodać, że na XX-wiecznej już mapie z 1935 roku miejsce te funkcjonuje jako osiedle Nowe. Ostatnie miejsce jest dosyć zagadkowe. W zasadzie nikt nie wie gdzie się znajdowało. Rozedranka – bo tak nazywała się białostocka dzielnica. Pierwsze skojarzenie jest ze wsią pod Sokółką, jednak wbrew pozorom chodzi miejsce w Białymstoku. Niestety raczej się nie dowiemy. Pozostanie to już tajemnicą XIX-wiecznego Białegostoku.

Partnerzy portalu:

„Widziałem jak Niemcy pozamykali wyjścia i kordonem otoczyli budynek i podpalili go”

„Widziałem jak Niemcy pozamykali wyjścia i kordonem otoczyli budynek i podpalili go”

27 czerwca 1941 roku Niemcy spędzili do Wielkiej Synagogi przy ul. Suraskiej (wówczas Bożniczej) białostockich Żydów. Budynek następnie został przez nich szczelnie zamknięty i podpalony. Niemcy dowodzeni przez Gothara Burknera spalili także dzielnicę żydowską. Historycy szacują, że zginęło 2000 -2500 osób. Ponadto w kolejnych latach II Wojny Światowej wielu mieszkańców wywieziono do obozów koncentracyjnych, skąd już białostoczanie nie wrócili.

 

„…gdy weszli Niemcy poszukując mężczyzn – uciekłem do drugiego pokoju, gdy schowałem się, szwagra Arona Zelmanowicza zabrali. Siostra pobiegła za mężem. Wprowadzili ich do Synagogi na rogu ul. Suraskiej – Szkolnej. Widzieliśmy to ze strychu domu, w którym ukrywaliśmy się. Było ze mną dużo osób. (…) Gdy synagogę zapełniono ludźmi – widziałem jak Niemcy pozamykali wyjścia i kordonem otoczyli budynek i podpalili go…” – to fragment wspomnień świadka wydarzeń. Fragment pochodzi z Kuriera Porannego.

 

Po II Wojnie Światowej kompletnie zniszczone i wyludnione miasto zostało odbudowane, zaś dawnych mieszkańców zastąpili nowi. To właśnie ci drudzy mogą dziś obchodzić kolejną rocznicę tragedii, po to by nie zapomnieć kto zamordował białostoczan i zrujnował miasto. O godz. 12 przy pomniku upamiętniającym synagogę odbędą się uroczystości.

 

Wielka Synagoga, która znajdowała się przy ul. Bożniczej (obecnie Suraskiej), została wzniesiona w latach 1909-1913. W okresie międzywojennym była najokazalszą synagogą białostocką i cieszyła się największym prestiżem wśród wszystkich bożnic Białegostoku. Została wybudowana według projektu Samuela J. Rabinowicza. Była świątynią reformowaną, w której kobiety modliły się obok mężczyzn, choć na osobnych galeryjkach. W okresie międzywojennym, podczas świąt i uroczystości państwowych, w synagodze grała orkiestra Gimnazjum Hebrajskiego.

Partnerzy portalu:

To były czarne dni w dziejach Białegostoku. Kilka tysięcy budynków legło w gruzach.

To były czarne dni w dziejach Białegostoku. Kilka tysięcy budynków legło w gruzach.

1944 rok kojarzy się wszystkim przede wszystkim z Powstaniem Warszawskim, po którym Warszawa została kompletnie zniszczona. Mało kto wie, że nim 1 sierpnia wybiła godzina „W”, to najpierw został kompletnie zniszczony Białystok.

 

Dzisiejsza stolica województwa podlaskiego pierwszy raz ucierpiała już w 1941 roku. Wówczas urządzili oni rzeź na mieszkających tutaj Żydach – paląc ich w synagodze na ul. Suraskiej, mordując na ulicach, drugi raz w 1943 roku, gdy postanowili zlikwidować getto w Białymstoku – wywożąc Żydów do niemieckiego obozu zagłady w Treblince pod Warszawą. Za trzecim razem w 1944 roku miasto zostało dosłownie spalone przez Niemców. Wydawało się, że wówczas III Rzesza jest na krawędzi upadku. Wojska niemieckie ponosiły porażka za porażką na wszystkich frontach. Na domiar „złego” doszło do zamachu na Hitlera w „Wilczym Szańcu”. Niestety przywódca Rzeszy przeżył, a piekło wojny trwało.

 

Dzień później Niemcy wiedząc, że zbliża się Armia Czerwona – zaczęli się wycofywać z Białegostoku w stronę Niemiec. Na „pożegnanie” zaczęli podpalać dosłownie całe miasto. Wysadzony został gmach dworca, most przy ul. Dąbrowskiego, koszary (dziś okolice ul. Skłodowskiej), Pałac Branickich oraz fabryki przy ul. Warszawskiej, fabrykę Beckera przy Świętojańskiej (dziś część Galerii Alfa) oraz fabryki przy Cieszyńskiej i Sosnowej. Ucierpiały też budynki przy ul. Mickiewicza – fabryka włókiennicza Nowika oraz Liceum. Dodatkowo całkowicie Niemcy zniszczyli centrum Białegostoku – ul. Piłsudskiego (dziś Lipowa), Sienkiewicza, Rynek Kościuszki, Kilińskiego i Warszawska. Dwa dziś najbardziej charakterystyczne kościoły ucierpiały najmniej. Kościół św. Rocha ocalał w całości, zaś kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny (fara) stracił tylko szyby w oknach. Ogólnie Niemcy zniszczyli 5837 budynków w całym Białymstoku.

Był to najczarniejszy dzień w historii miasta. Na domiar złego tego samego dnia powstał Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego, który 27 lipca (wiele lat była ulica upamiętniająca to wydarzenie) przejął także panowanie także w kompletnie zniszczonym Białymstoku. Warto tutaj dodać, że ów komitet polski był tylko z nazwy. W praktyce był on całkowicie podporządkowany Stalinowi. Komuniści zainstalowali się w mieście z Armią Czerwoną, NKWD oraz Miejską Radą Delegatów Ludu Pracującego. Żołnierze rosyjscy po wkroczeniu do spalonego miasta rozpoczęli wielki rabunek tego co przetrwało. Rosjanie kradli w szpitalach, fabrykach. Dodatkowo ścinano słupy elektryczne by ściągnąć drut. Wywieziono też tokarnie, maszyny stolarskie, obrabiarki. Mało tego, wycinać zaczęto drzewa w parkach! Przetrzebiono Zwierzyniec. W Teatrze Miejskim (dziś Dramatyczny) wyrwano okna i drzwi oraz podłogę. Nie przepuszczono też mieszkaniom. Rosyjscy żołnierze czuli się bezkarnie.

 

Dla Polski II Wojna Światowa skończyła się w maju, gdy Armia Czerwona wkroczyła do Berlina, a wkrótce po tym żyjący dowódcy III Rzeszy podpisali przed Rosjanami dokument całkowitej, bezwarunkowej kapitulacji. Warto też dodać, że tak jak Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego był polski tylko z nazwy, tak też powstały po wojnie Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej mimo że nie był uznawany przez wiele państw, to z poparciem Rosji, USA i Wielkiej Brytanii oraz Szwecji i Francji przetrwał do 1947 roku. A później władza komunistyczna w Polsce trwała aż do 1989 roku.

Partnerzy portalu:

Słyszeliście o białostockim EGO? To były kiedyś wyludnione tereny…

Słyszeliście o białostockim EGO? To były kiedyś wyludnione tereny…

Zapewne starsi mieszkańcy pamiętają, że nim zaczął obowiązywać obecny podział terytorialny kraju, to przed 1999 rokiem nie było 16 województw tylko 49. Obecne Podlaskie składało się z białostockiego, łomżyńskiego, suwalskiego. Podział ten obowiązywał od 1975 roku. Wcześniej bo od 1945 roku istniało wielkie województwo białostockie. W jego skład wchodziły Białystok, Łomża, Suwałki oraz… EGO.

 

Po II Wojnie Światowej nasz kraj przestał być okupowany przez Niemcy, które przegrały wojnę. Jednak Polacy nie mieli za wiele do powiedzenia w sprawie własnego kraju. W Jałcie spotkali się – przywódca ZSRR – Stalin, premier Wielkiej Brytanii – Churchill, oraz prezydent USA – Roosevelt. To oni zdecydowali między innymi o tym – jakie granice będzie miała powojenna Polska. Stanęło na tym, że na pewno nie takie jak przed wojną. Stalin bowiem bardzo chciał mieć dla siebie kresy wschodnie. Polska na pocieszenie dostała ziemie zachodnie. Przesunięcie granicy na zachód wywołało wiele problemów, również natury społecznej. Wielu Polaków przestało mieszkać w Polsce. Postanowiono, że zostaną oni przesiedleni. Tylko gdzie?

 

7 lipca 1945 roku województwo białostockie zyskało EGO czyli powiaty Ełk, Gołdapski oraz Olecko. Była to forma zadośćuczynienia za utratę powiatów grodzieńskiego, wołkowyskiego oraz białowieskiego. Tereny EGO były praktycznie wyludnione i poniemieckie (więc praktycznie nie zniszczone). Postanowiono, że właśnie tam będą przesiedlać wszystkich Polaków z Wileńszczyzny i Grodzieńsczyzny. Nie było to specjalnie trudne, gdyż EGO ma linię kolejową.

 

fot. Archiwum Państwowe w Białymstoku

 

Przed wojną tereny EGO zamieszkiwało 120 tys. osób. Obecnie to 150 tys. osób. Potęga samego Białegostoku także została zmniejszona. W 1975 roku wielkie województwo zostało podzielone zostało na białostockie, łomżyńskie i suwalskie. A w 1999 roku połączone ale bez EGO w województwo podlaskie.

 

Co ciekawe – z Ełku bliżej jest do Białegostoku o 50 km niż do Olsztyna. Bliżej jest także z Olecka. Jednak z najbardziej wysuniętej na północ Gołdapi jest bliżej o kilka kilometrów do Olsztyna. Ma to znaczenie przede wszystkim dlatego, że mieszkańcy powiatów, gdzie są małe miasteczka – prowadzą swoje życie w oparciu też o duże miasta. Czy mieszkańcy częściej jeżdżą do Białegostoku czy też do Olsztyna?

 

Jeżeli chodzi o studia – to olsztyński Uniwersytet Warmińsko-Mazurski stoi na podobnym poziomie co białostocki Uniwersytet. Jednak to w Olsztynie znajduje się legendarne „Kortowo”. Jeżeli chodzi o zarobki to Olsztyn średnio proponuje odrobinę niższe płace niż Białystoku. Dlatego trudno rozstrzygnąć czy EGO mentalnie jest dalej w województwie białostockim czy już na Warmii i Mazurach.

fot. główne: Ełk / autor: Ath29 – Wikipedia

Partnerzy portalu:

Miejsce straceń. 3000 białostoczan zostało tutaj rozstrzelanych.

Miejsce straceń. 3000 białostoczan zostało tutaj rozstrzelanych.

eII Wojna Światowa to okrutne czasy także dla Białegostoku. Oprócz spalenia całej synagogi z setkami ludzi w środku, Niemcy mordowali także wielokrotnie w lesie pomiędzy Bacieczkami a Leśną Doliną. Rozstrzelano tam 3000 osób pd 1941 do 1943 roku. Potem żeby zatrzeć ślady swoich zbrodni, wydobyli zwłoki osób i je spalili. Dziś znajduje się w tym miejscu symboliczny cmentarz wraz z pomnikiem upamiętniającym tamte wydarzenie.


Niemcy zabijali tutaj osoby z tak zwanego „podziemia”, ale też prosto z łapanki. Można było zginąć w lesie za to, że po prostu przechodziliśmy chodnikiem. Na potwierdzenie zbrodni niemieckich w Lasku Bacieczki był wyrok z 11 lipca 1943 roku.
Na tablicach ogłoszeń i ścianach domów w Białymstoku ukazały się ogłoszenia następującej treści: ,,W celu zadośćuczynienia rosnących w ostatnim czasie napadów na Niemców i ludność miejscową w Białymstoku, zarządziłem rozstrzelanie w dniu 10 lipca 1943 roku 85 osób z miejscowej ludności przeważnie inteligencji, jako wyrazicieli polskiej niepodległości”. Ogłoszenie zostało podpisane przez szefa bezpieczeństwa na okręg białostocki.

W ostatnim czasie miejsce to zostało odwiedzone przez naszego Czytelnika Adama Nowaczuka – za co bardzo dziękujemy. Przesłał nam fotorelację za co bardzo dziękujemy. Zachęcamy też inne osoby do korzystania z naszego formularza INFORMACJA OD CZYTELNIKA.

Partnerzy portalu:

Tak komuniści walczyli z „cudem”. Czy Jadwiga ujrzała Matkę Boską?

Tak komuniści walczyli z „cudem”. Czy Jadwiga ujrzała Matkę Boską?

Kilka dni temu doszło w tym miejscu do pożaru. Ogień w rocznicę miał przypomnieć o dawnych wydarzeniach? Ponad pół wieku temu, bo w połowie maja 1956 roku doszło do „Cudu w Zabłudowie”. Czternastoletnia Jadwiga Jakubowska ujrzała na łące pod Zabłudowem Matkę Boską. Do dziś znajduje się tam miejsce upamiętniające tamto wydarzenie, mimo że nigdy oficjalnie nie zostało potwierdzone przez kościół, ale też zaprzeczone – na czym bardzo zależało władzom PRL. Komuniści bardzo szybko zareagowali na wydarzenie szkalując dziewczynkę wraz z jej rodziną przy pomocy swojej gazety. Pisano wówczas iż Jadwiga upodabnia się do „Ani z Zielonego Wzgórza” (bohaterka ma bujną wyobraźnię i jest bardzo gadatliwa).

Ludzie wykopali dziurę

Komuniści nie chcieli przy okazji cudu atakować kościoła, więc przestrzegali ludzi przed „brudną wodą”. Mieszkańcy i wszyscy, którzy o cudzie dowiedzieli się – na miejscu chcieli zabrać coś ze sobą. Najczęściej zabierano garść ziemi. Bardzo szybko wykopano dół, z którego wypłynęła woda bowiem rzecz wydarzyła się na bagiennym terenie. Ludzie jednak uznali iż na pamiątkę cudu na miejscu pojawiło się cudowne źródełko. Do Zabłudowa zaczęło zjeżdżać coraz więcej osób. Tłumy biwakowały na polu w oczekiwaniu na to, że być może wydarzy się coś jeszcze. Komuniści postanowili działać nie tylko przy pomocy prasy. Rozeszła się wieść o kolejnym objawieniu. Coraz więcej ludzi zaczęło zjeżdżać do Zabłudowa. Władze zatrzymywały samochody jadące w tamto miejsce oraz ograniczyły połączenia autobusowe.

Miała zostać cukiernikiem

Doszło do starć z ZOMO. 500 osób zaatakowało formację kamieniami. Milicja pojawiła się gdyż rozważano siłowe rozpędzenie tłumu. Na miejscu pojawiły się krzyże oraz kapliczka. Samo wydarzenie wpłynęło również na Jadwigę Jakubowską. Czternastolatka planowała zostać cukiernikiem, jednak pod presją społeczeństwa, które oczekiwało, że skoro ujrzała Matkę Boską to sama będzie święta, jednak poszła do klasztoru.

 

Cała sprawa odbiła się również na rodzinie. Dziennikarze raz po raz pisali o nich jak o patologii i ciemnocie. Pod domem Jakubowskich ciągle było dużo milicjantów. Zaś młoda dziewczynka była odbierana ze szkoły przez nieumundurowanych funkcjonariuszy. Swoją cegiełkę także dołożyła prokuratura – która planowała wystąpić do sądu o ukaranie matki dziewczynki o celowe wprowadzenie ludzi w błąd. Komuniści za wszelką cenę chcieli doprowadzić, by całe zdarzenie było odbieranie nie jako cud a jako przykład ciemnoty panującej na białostockiej wsi. Cały czas usuwano z tamtego miejsca krzyże, zaś ludzie stawiali kolejne. Kościół nigdy nie potwierdził cudu, ale też nigdy nie zaprzeczył. Do dziś jednak można odwiedzać miejsce po tym zdarzeniu. Jest bardzo charakterystyczne i widoczne z daleka.

 

Kilka dni temu w miejscu, gdzie miało dojść do cudu wybuchł pożar. Nie wiadomo z jakiej przyczyny. Na szczęście został szybko ugaszony. Czy to przypadek, że paliło się akurat w kolejną rocznicę „cudu”? Warto dodać, że wiosną często dochodzi do pożaru na łąkach – szczególnie, że ostatnio były suche dni. Podobnie można tłumaczyć wykopanie na bagiennym terenie „cudownego źródełka” zaś to co ponoć ujrzała 14-latka jako zwykłą fantazję nastolatki. Warto jednak pamiętać iż w religii nie chodzi o udowodnienie lecz o wiarę – także w symbole. Nie należy oczywiście przesadzać, ale jeżeli w tym samym miejscu dochodzi kilka razy do różnych wydarzeń, które można ze sobą powiązać, to warto się zastanowić dlaczego tak się dzieje. Przypadek?

fot. główne: IPN Białystok

źródło: Archiwum Państwowe w Białymstoku

Partnerzy portalu:

Białystok ma jeszcze 6 lat. Potem zaprzepaścimy swoją największą szansę na rozwój gospodarczy.

Białystok ma jeszcze 6 lat. Potem zaprzepaścimy swoją największą szansę na rozwój gospodarczy.

Pojawienie się kolei żelaznych w Białymstoku nie tylko popchnęło miasto w intensywny rozwój gospodarczy, ale też dało możliwości podróżowania. Po ponad 150 latach wraca wielka szansa, by znów miasto rozwinęło się dzięki kolejom. W 2025 roku powstanie Rail Baltica łącząca nasze miasto z Litwą, Łotwą i Estonią. Politycy wszystkich opcji powinni zrobić wszystko, by przekonać rząd aby w stolicy województwa podlaskiego znajdował się międzynarodowy węzeł kolejowy. Szczególnie, że na większe regionalne lotnisko nie mamy co liczyć.

Rozwój kolei żelzanych

W 1862 roku białostoczanie mogli pojechać zarówno do Petersburga jak i do Warszawy. Po drodze do tego pierwszego miasta była stacja w Wilnie, Grodnie. Było można także przesiąść się po drodze i dojechać koleją do Rygi oraz innym połączeniem do Kowna. Oczywiście w tamtych czasach nikt turystycznie raczej nie podróżował, ale był to środek lokomocji dla fabrykantów, urzędników, żołnierzy oraz arystokracji.

 

Rok 1873 przyniósł kolejne połączenia. Z Białegostoku pociąg jechał aż do Królewca (dziś Obwód Kaliningradzki). Cała trasa prowadziła z Odessy, prze Kijów, Brześć, Białystok, a dalej znaną trasą Grajewo, Ełk. Następnie pociąg jechał przez Prusy i dojeżdżał aż do Królewca.

 

W 1886 roku Białystok zyskał połączenie z Moskwą. Dziś by dojechać do rosyjskiej stolicy trzeba najpierw zahaczyć o stolicę Polską. Dawniej zaś linia kolejowa prowadziła z Białegostoku przez Puszczę Knyszyńską do Wołkowyska, Baranowicze, Mińsk i Smoleńsk. Dzięki temu zyskały na tym przede wszystkim Gródek oraz Sokole, do których można dziś dojechać tylko w ramach atrakcji turystycznej.

Brama na wschód

Dziś niestety niewiele zostało z tych połączeń. Z Białegostoku, bezpośrednio przy okazji atrakcji turystycznej w weekend można dostać się tylko do Kowna oraz codziennie do Grodna. Gdyby nasze miasto było dziś bramą na wschód, to zyskalibyśmy na tym gospodarczo. Z Warszawy codziennie można dojechać do Pragi, Berlina, Wiednia, Brześcia, Budapesztu, Mińska, Moskwy, Kijowa, Ostrawy (Czechy), Bohumina (Czechy).

 

Zupełnie nie jest zrozumiałe dlaczego mimo istniejącej infrastruktury nie można by było postarać się o to, by z Białegostoku odjeżdżały wszystkie pociągi na wschód. Do Kijowa, Mińska, Moskwy, Wilna, Rygi oraz Petersburga. Takie połączenia nie tylko rozwinęłyby Białystok mocno turystycznie, ale przede wszystkim gospodarczo. A utworzenie takich połączeń nie jest fantazją. Tory na tych trasach przecież istnieją. Wystarczą wpływowi politycy, którzy potrafią „załatwiać” coś dla swego regionu. Skoro Warmia i Mazury dostały przekop Mierzei Wiślanej, zaś centralna Polska wielki port lotniczy CPK, to dlaczego Białystok nie może być międzynarodową stacją, z której dostaniemy się wszędzie na wschód tak jak 150 lat temu?

 

Utworzenie linii do wschodnich stolic to kwestia porozumień międzynarodowych. Trudno uwierzyć ażeby Litwa czy Łotwa nie chciały bezpośrednich połączeń kolejowych z Polską. Szczególnie, że do 2025 roku powstanie „Rail Baltica”. Nowoczesne tory poprowadzą aż do Tallina. Tak naprawdę to nasza jedyna szansa na to by coś znaczyć. Szansa na to ażeby nie być prowincją udającą metropolię. 6 lat to wystarczająco dużo, by przekonać kogo się da, że to Białystok, a nie Warszawa właśnie powinien być międzynarodową stacją na wschód. Jest to nie tylko logiczne, ale także korzystne. Zaś połączeń między Warszawą a Białymstokiem jest naprawdę dużo. Tak samo nie ma przeciwwskazań ażeby to właśnie nie z Warszawy a ze stolicy województwa podlaskiego odjeżdżały pociągi do Mińska i Moskwy. Wystarczy otworzyć bramę.

 

Oto jak wyglądałyby połączenia (nie trzeba budować torów, bo są):

Białystok – Suwałki – Kowno
Białystok – Suwałki – Wilno – Petersburg
Białystok – Suwałki – Ryga – Tallin
Białystok – Siedlce – Terespol – Brześć – Kijów
Białystok – Grodno
Białystok – Mińsk – Moskwa

Partnerzy portalu:

Tu znajduje się „Kwartał Kaczorowskiego”. Wszystkie 3 budynki w centrum mają wartość historyczną.

Tu znajduje się „Kwartał Kaczorowskiego”. Wszystkie 3 budynki w centrum mają wartość historyczną.

Obok siebie 3 budynki, wszystkie mają wartość historyczną. Jeden już wyremontowany, drugi właśnie remontowany… a trzeci zapuszczony, bo władza nie ma na niego pomysłu od lat. To wszystko zwane „kwartałem Kaczorowskiego”. Mazowiecka 33, Mazowiecka 35 i Mazowiecka 31/1 to budynki, które dawniej stały przy głównej ulicy, teraz na uboczu. Tym lepiej dla nich.

Mazowiecka 31/1

Ten budynek jest dobrze znany wielu mieszkańcom. Obecnie to zabytek, który czeka na jakiś pomysł. Miasto bezczynnie pozwala na jego degradację. Przez to może będzie za późno, by coś z nim zrobić i wtedy „problem” sam się rozwiąże. Miasto myślało, że komuś wciśnie prawie ruinę próbując ją wydzierżawić. Tak samo jak robi z zapuszczonym Domkiem Napoleona. A trzeba było zrobić odwrotnie – tak jak były piłkarz Tomasz Frankowski. Najpierw jego firma wyremontowała kamienicę przy ul. Sienkiewicza, a dopiero potem wynajęła lokale – a nie odwrotnie.

 

Dom przy ul. Mazowieckiej powstał w 1932 roku. Jego pierwsi właściciele to Freina Wałłach oraz Kiwa Wałłach. Byli też jednymi z wielu właścicieli budynku przy Mazowieckiej 33. Po II Wojnie Światowej jego właściciele to Maria Boruto i Piotr Borysienko.

Mazowiecka 33

Dawniej mieściła się tu szkoła wojskowa. To XIX wieczny, ceglany budynek w którym jeszcze w latach 70-tych XX wieku uczono szkolenia taktycznego, ogniowego oraz politycznego. W czasach współczesnych mieściła się tam „Chata Puchata” czyli jedna z lepszych restauracji w Białymstoku. Budynek powstał w 1890 roku i miał wielu żydowskich właścicieli (oprócz Wałłachów głównie z tej samej rodziny). Mieściła się w nim masarnia i sklep szewski. Po II Wojnie Światowej budynek stał się własnością miasta. Utworzono w nim szkołę podstawową i mieszkania.

 

W latach 80-tych budynek trafił w ręce Uniwersytetu Warszawskiego, a potem Uniwersytetu w Białymstoku. Dziś budynek stoi pusty, ale jest pięknie wyremontowany. Miejmy nadzieję że jeszcze będzie służyć ludziom.

Mazowiecka 35

Ten budynek znany jest przede wszystkim z tego, że dawniej uczył się w nim Ryszard Kaczorowski – ostatni prezydent na uchodźstwie. Ekipy remontowe właśnie zabrały się za jego renowację. Obecnie jest brzydko otynkowany. Po remoncie będzie przypominać swojego sąsiada gdyż będzie widoczna fasada z wyczyszczonych cegieł. O tym, że budynek jest w dobrych rękach świadczy, że to ten sam właściciel co budynku obok. W budynku urzęduje poradnia psychologiczno-pedagogiczna. Dawniej była to Szkoła Podstawowa nr 11.

Partnerzy portalu:

Tuż przed wojną w Białymstoku było… bardzo podobnie jak jest teraz!

Tuż przed wojną w Białymstoku było… bardzo podobnie jak jest teraz!

Nie chcemy nikogo straszyć ani namawiać do ucieczki, ale 2 lata przed wybuchem II Wojny Światowej było bardzo podobnie jak jest teraz. Wiemy to z wydarzeń, które miały miejsce w 1937 roku w Białymstoku. Przypomina się słynny dialog z filmu „Miś”, w którym jedna pani się cieszy, że „Węgiel jest we wiosce”, a druga zapowiada wojnę, bo przed wojną też był węgiel. Nie można jednak nie zauważyć, że historia zatacza koło.

 

20 maja 1937 roku Białystok i jego odwiedził premier gen. Felicjan Sławoj-Składkowski. Wówczas dużym problemem było bezrobocie po mijającym światowym kryzysie gospodarczym. Teraz na szczęście znalezienie pracy nie jest takie trudne, ale… być może wkrótce nastąpi światowy kryzys gospodarczy. To co się dzieje na innych kontynentach ma także wpływ na Polskę i Białystok. USA nie dawno ogłosiły cła na chińskie produkty. W odwecie Chiny zrobiły to samo na produkty amerykańskie. Mimo, że wojna handlowa rozgrywa się pomiędzy mocarstwami i jest daleko, to uderza gospodarczo także w nas.

 

W 1937 roku premier odwiedził także pracujących. W Czarnej Wsi spotkał się z robotnikami, którzy zamieszkiwali baraki. Sławoj-Składkowski był przejęty, że mieszkali w warunkach urągającymi wszelkim normom sanitarnym. Po jego wizycie prezydenci Białegostoku, Łomży oraz Grodna oraz starostowie augustowski i szczuczyński otrzymali po 200 zł na zapomogi wszystkim potrzebującym. Warto tutaj przypomnieć o słynnym programie „500 plus”, który nie jest tylko dla potrzebujących, ale dla wszystkich, którzy posiadają dzieci. Pewna analogia jest jednak zauważalna.

 

Podczas pobytu premiera w 1937 roku w Białymstoku trwał powszechny strajk włókniarzy. 7 tys. robotników, którzy domagali się podwyżek. W tym samym czasie również strajkowali piekarze domagając się 40 proc. podwyżek. Strajk nauczycieli, a wcześniej lekarzy-rezydentów a obecnie przybierający na sile strajk fizjoterapeutów może utwierdzać niektórych, że rzeczywiście znów historia zatacza koło.

 

Jako ciekawostkę warto dodać, że przez pewien incydent na morzu w okolicach Gibraltaru mogło dojść do wybuchu II Wojny Światowej. Hitler był już u władzy i po incydencie był wściekły na Hiszpanów aż tak bardzo, że gotów był wypowiadać im wojnę. Wtedy być może los Polski nie byłby aż tak okrutny gdyż jak wiemy z historii – pierwszym celem 2 lata później Hitlera był nasz kraj. Czy grozi nam III Wojna Światowa? Być może tak, jednak jest to bardzo wątpliwe by wydarzyła się w Polsce. Hitler wywołał II Wojnę Światową, bo nie zgadzał się z rezultatem I Wojny Światowej (po której Polska odzyskała niepodległość także kosztem Niemiec).

 

Dziś główne rozgrywki mocarstw mają miejsce na Bliskim Wschodzie, w Korei Północne, a także w Ameryce Południowej. W Europie jest względny spokój. Wiele może się zmienić, gdy poznamy następce Władimira Putina. Wybory w Rosji odbędą się w 2024 roku czyli za 5 lat. Wtedy do władzy może dojść radykał, który będzie chciał powrotu do czasów ZSRR. Hitler doprowadził do wojny 6 lat po tym, gdy legalnie uzyskał pełnię władzy. Zatem gdyby przyjąć, że ktoś podobny do niego dojdzie do władzy w Rosji, to III Wojna Światowa wybuchnie w 2030 roku? Po II Wojnie Światowej Białystok był jednym wielkim gruzowiskiem. Jeżeli dojdzie do agresji ze strony wschodniej, to nasze miasto i Podlaskie nie mogą czuć się bezpiecznie. Jesteśmy bardzo blisko granicy, jednak największą rolę będzie pełnić tak zwany „Przesmyk suwalski” czyli granica polsko-litewska i terytorium oddzielające Białoruś od Obwodu Kaliningradzkiego.

Partnerzy portalu:

Żółty deszcz na Podlasiu. Zdezorientowani ludzie dzwonili do Instytutu Meteorologii.

Żółty deszcz na Podlasiu. Zdezorientowani ludzie dzwonili do Instytutu Meteorologii.

Wkrótce minie kolejna rocznica od wybuchu elektrowni w Czarnobylu. Przy tej okazji przypomnimy mało znaną historię związaną z późniejszymi skutkami wybuchu. W wielu miejscowościach pod Białymstokiem spadł… żółty deszcz. Zdezorientowani ludzie dzwonili do Instytutu Meteorologii pytać co się dzieje. Usłyszeli, że powietrze jest zanieczyszczone siarką oraz intensywnym pyleniem roślin na wiosnę. Komitet PZPR kłamał jak tylko się dało, byleby nie mówiono źle o Związku Radzieckim. Wszystko to oczywiście w ślad za Komunistyczną Partią Związku Radzieckiego, która wyznawała zasadę, że należy blokować informację w nadziei, że skutki katastrofy jakoś same znikną, albo że nikt ich nie zauważy.

 

Nic podobnego. Wieści o katastrofie dotarły między innymi do Białegostoku o godz. 18 dnia następnego czyli około 16 godzin po wybuchu. Wszystko to za sprawą brytyjskiego radia BBC. Ludzie przekazywali sobie wieści pocztą pantoflową. W telewizji zaczęto kłamać. Mówiono o radioaktywnym jodzie, który jest wysoko nad ziemią i jego wartości radioaktywne spadają. Ludzie oczywiście w to nie uwierzyli. Przychodnie lekarskie zapełniły się ludźmi. Tam jednak pomocy nikt nie otrzymał. Zapobiegawczo zaczęto podawać płyn „Lugola”, jednak tylko dzieciom i młodzieży. Łącznie w ciągu 2 dni – radziecką „coca-colę” podano 180 tys. osobom. Ile dorosłych przyjęło płyn? Nie wiadomo.

 

Radio emitowało komunikaty, w których radzono jak zachowywać się. Ton ich był oczywiście uspokajający. Władze prowadzili akcję dezinformacyjną. W rzeczywistości jednak trzeba było działać. Zakazano sprzedaży lodów oraz zaapelowano do mieszkańców by ograniczyli spożycie zielonych roślin. Rodzice dzieciom natomiast podawać mieli tylko mleko w proszku. Żeby nie wywoływać paniki – nie zamknięto szkół oraz zachęcano do udziału w pochodach pierwszomajowych. Gazeta Współczesna – dawniej organ prasowy KC PZPR – podała informację iż radioaktywność na terenie województw białostockiego, łomżyńskiego i suwalskiego powróciła do normy. Jednocześnie zalecano, by nie wypuszczać krów na pastwiska, zaś dzieci do piaskownic.

 

Propaganda swoje, a życie swoje. Ludzie wszędzie mówili tylko o tej katastrofie, a także o jej skutkach. Mieszkańcy wzajemnie straszyli się wypryskami, łysieniem i metalicznym smaku w ustach. W dodatku z nieba spadł żółty deszcz, który wzmógł tylko pytania i obawy. Dziś, po wielu latach wiemy już, że skażenie atmosfery nad Polską radioaktywnym jodem było znacznie poniżej progu zagrożenia. Jednak dmuchanie na zimne nikomu nie zaszkodziło. Szczególnie przy tak wielkiej dezinformacji komunistów, nie wiadomo było czego się spodziewać. Dziś Czarnobyl i opuszczone miasto Prypeć jest miejscem, gdzie przyjeżdżają wycieczki z całego świata. Mimo iż do dziś obowiązuje tam zakaz wstępu.

https://www.youtube.com/watch?v=Zt0gfyq2jQA

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ten film to absolutny unikat! Niemcy przekazują Sowietom Białystok w Pałacu Branickich

Oficjalne przejęcie Białegostoku przez Sowietów, którzy odbierali miasto od Niemców, po napaści jakiej dokonali 17 września zostało udokumentowane filmowo na potrzeby propagandy. Na filmie można zobaczyć spotkanie władz obu okupantów w Pałacu Branickich.

 

Najpierw szybka powtórka z historii. 1 września 1939 roku Polska została zaatakowana przez Hitlera i Niemców. 17 września nasz kraj otrzymał cios od drugiego sąsiada – Rosjan. O 3 nad ranem oddziały Armii Czerwonej przekraczały polską granicę kierując się na Wilno, Grodno, Nowogródek i Kobryń. Zaskoczeni polscy żołnierze pełniący warte na pograniczach (kiedyś ochroną granic zajmowało się wojsko) szybko ulegli wrogowi. Sprawy nie ułatwił naczelny wódz Polski, który zalecił by unikać konfrontacji z Sowietami. Po kilku dniach z jednej strony armia niemiecka stała na linii Knyszyn – Białystok – Narew – Hajnówka – Brześć Litewski. Zaś po drugiej stronie Białostocczyzny znajdowała się armia rosyjska, która wyparła polskich żołnierzy z Białegostoku w nocy z 21 na 22 września 1939r. 

 

Kilka dni wcześniej uzgodniono, że Niemcy ewakuują się z Białegostoku. Zaś miasto zostanie przekazane Rosjanom. Przebieg ewakuacji 20 września 1939 r. w Bia­łymstoku w Pałacu Branickich omawiali lokalni dowódcy Armii Czerwo­nej i Wehrmachtu. Spotkanie zakończyło się uroczystym obiadem na cześć komisji sowieckiej wydanym w Hotelu Ritz. Ostatni akt przekazania miasta w ręce sowieckie odbył się na dziedziń­cu Pałacu Branickich. Jego przebieg tak opisywał: M. Czajkowski naoczny świadek tamtych wydarzeń: Kompanie honorowe obu obcych wojsk dzie­lił (a może lepiej byłoby powiedzieć łączył) wysoki maszt, na którym po­wiewała czerwona flaga z czarnym, o złamanych ramionach, krzyżem na białym polu. Orkiestra grała „Deutschland, Deutschland uber Alles”. Obie kompanie sprezentowały broń i flaga ze swastyką zaczęła się opuszczać. Do masztu podszedł oficer sowiecki i założył inną, czerwoną flagę, z sierpem i młotem. Obie sojusznicze kompanie prezentowały broń, grano hymn Związku Sowieckiego. Kiedy zawisła flaga na szczycie masztu, podeszli do siebie oficerowie obu wojsk. Odsalutowali wyciągniętymi szablami, scho­wali je do pochew i podali sobie przyjaźnie ręce. Wreszcie poklepali się po­ufale. Za chwilę padły komendy z obu stron, kompanie raz jeszcze spre­zentowały broń. Po chwili odmaszerowali w swoich kierunkach, a czarne limuzyny zaczęły opuszczać dziedziniec. Za nimi w równych odstępach po­ruszały się motocykle z żołnierzami Wehrmachtu. Relacja ta została zawarta przez Wojciecha Śleszyńskiego w książce Okupacja sowiecka na Białostocczyźnie w latach 1939–1941. Propaganda i indoktrynacja.

Partnerzy portalu:

Jak mieszkali bogaci białostoczanie w XIX wieku? Tutaj wciąż można to zobaczyć.

Jak mieszkali bogaci białostoczanie w XIX wieku? Tutaj wciąż można to zobaczyć.

Okazały budynek na ul. Świętojańskiej to dziś siedziba Muzeum Podlaskiego i ich oddziału – Rzeźby Alfonsa Karnego. Dawniej przechodził z rąk do rąk co kilka lat. Każdy, kto go odwiedzi będzie mógł zobaczyć jak mieszkali bogaci białostoczanie w XIX wieku.

 

Dawniej, bo w 1878 roku willa przy Świętojańskiej należała do rodziny Malinowskich. W 1889 roku nieruchomość tą kupił niejaki Mikołaj Fiodorowicz, baron von Driesen. Nie wiadomo jednak zbyt wiele o nim, poza tym że był wojskowym, który dowodził jednym z kozackich pułków, które stacjonowały w mieście. To jednak dzięki niemu willa mieszcząca się przy Świętojańskiej jest dziś taka okazała. Gdyż wojskowy rozpoczął gruntowną przebudowę domu do tak okazałej formy. Niestety mężczyzna nie nacieszył się nią zbytnio, gdyż w 1898 roku musiał się przenieść do twierdzy na Łotwie. Wille sprzedał Abramowi Tyktinowi – jednemu z kupców. Ten jednak zadłużył się – zastawiając budynek. Po kilku latach, bo 1904 roku sprzedał willę Adeli Hasbach – z rodziny znanych fabrykantów. Po jej śmierci budynek trafił na własność innych fabrykantów – Beckerów.

 

Kolejni właściciele to Marian i Anna Łukasiewiczowie. Niestety wtedy willa została podzielona na kilka mieszkań. Pod koniec II Wojny Światowej w 1944 roku w budynku mieściły się różne urzędy, przedszkole czy przechodnie. Zaś na poddaszu mieszkała poprzednia właścicielka. W 1984 roku budynek był ruiną, który odkupiła Krajowa Agencja Wydawnicza. W 1990 roku jednak budynek został przejęty, przez Muzeum Podlaskie. 3 lata trwał remont. Następnie otworzono tu właśnie oddział muzeum – Rzeźby Alfonsa Karnego. Przywrócono też dawny układ pomieszczeń, są też dawne tapety, sztukaterie, polichromie, plafony, boazerie i posadzki. Jeżeli chcecie wiedzieć jak bogaci ludzie mieszkali w XIX wieku w Białymstoku, to w muzeum można się o tym przekonać na własne oczy. Przy okazji zwiedzając ekspozycje muzeum. Alfons Karny to jeden z najwybitniejszych artystów II RP.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ten film to prawdziwy unikat. Pokazuje życie białostoczan w 1941 roku

Ten film to prawdziwy unikat. Pokazuje codzienne życie białostoczan w 1941 roku czyli podczas II Wojny Światowej. Zdjęcia te zostały nagrane na potrzeby propagandy III Rzeszy, która dość mocno udokumentowała swoje „sukcesy” na polach bitwy. Tego typu filmów są całe godziny. Ten jednak jest unikatowy, gdyż przez Białystok w 1941 roku armia niemiecka przechodziła dalej. 22 czerwca rozpoczęto atak na osi Białystok (Grodno) – Mińsk – Smoleńsk. Niestety w Białymstoku zostali wtedy zapamiętani bardzo źle. Spędzili kilkuset Żydów do synagogi stojącej przy ul. Suraskiej. A następnie doszczętnie świątynię z ludźmi w środku spalili. To była odrażająca zbrodnia, o której możecie więcej przeczytać tu:

Niemcy urządzili w Białymstoku rzeź. Tak wybili prawie wszystkich Żydów w mieście

Po wizycie Niemców w Białymstoku pozostało też sporo zdjęć. Mimo, że film w sieci jest od 6 lat, to dotychczas nie był na Podlasiu w takiej wersji nigdzie opisany. Można jedynie natrafić na fragmenty tego filmu. Już na pierwszym kadrze widzimy fragmenty budynku, w którym mieścił się hotel. Trudno powiedzieć jaki. Fragmenty nieco przypominają Ritz. Tyle, że zdjęcia musiałyby pochodzić nie z 1941 roku lecz z 1944. Jaki to był hotel? Trudno powiedzieć. Na pewno ani Grand ani hotel Ostrowskich. Te wyglądały zupełnie inaczej.

 

Mniej wątpliwości jest z kolejnym kadrem. To prawdopodobnie kamienica stojąca do dziś na ul. Nowy Świat. Na kolejnym ujęciu aż tak dużej pewności nie ma. Przypuszczalnie jest to dzisiejsza ul. Malmeda (dawniej Kupiecka). W kolejnej scenie natomiast widzimy brukowany plac, a także konie z drewnianymi wozami. Jest to prawdopodobnie jeden z białostockich bazarów. Można stawiać na Rynek Rybny (w okolicach dzisiejszego Opałka). Kolejne fragmenty być może pochodzą z tego samego bazaru. Trudno dokładnie dojść do tego po budynkach, mimo że są bardzo charakterystyczne. Gdyby wideo było w lepszej jakości, to można by było odczytać napisy na drogowskazach. Niestety nie jest to możliwe.

 

Niemalże wszystkie kadry są bardzo ciasne. Przypomnijmy, że film był kręcony na potrzeby propagandy, a nie dla walorów turystycznych. Stąd też filmujący bardziej skupiał się na ukazaniu ludzi. I tych na filmie nie brakuje. Uśmiechnięci, jak gdyby nie było wojny. Niestety film kończy się kadrem z mężczyzną siedzącym wśród ruin. Przypomnijmy, że po II wojnie światowej Białystok był praktycznie całkowicie zniszczony, zaś większość mieszkańców, którzy stanowili Żydzi – zostali wymordowani. 1945 rok to dla miasta całkowicie nowy rozdział. Czeka ja totalna odbudowa oraz wypełnienie nowymi mieszkańcami.

Partnerzy portalu:

Wycieczka wzdłuż granicy. Te 7 miejscowości trzeba odwiedzić!

Wycieczka wzdłuż granicy. Te 7 miejscowości trzeba odwiedzić!

7 miejscowości na południowo zachodniej granicy województwa podlaskiego to na pewno jeden z ciekawych pomysłów na zwiedzanie w regionie tego co nie jest oczywiste. Pomysł nie jest zupełnie nielogiczny. Bowiem jeżeli będziemy chcieli zwiedzić województwo podlaskie wzdłuż północono-wschodniej granicy to zauważymy aż 4-krotnie zmieniające się krajobrazy, architekturę i gwarę miejscowych. Jak jest na południowo-zachodniej granicy? Jest to wycieczka po miejscach związanych z Królestwem Polskim, a także z Księstwem Mazowieckim. Oczywiście upłynęło wiele czasu i nie jest to widoczne na pierwszy rzut oka, ale znając kontekst historyczny danego miejsca można zauważyć pewne, charakterystyczne szczegóły.

Niemirów

Pierwszym punktem naszej osobliwej wycieczki powinien być Niemirów. To bardzo ciekawe miejsce, będące trójstykiem granic wojewódzkich i łączeniem granic Polski i Białorusi. Jest tam też wspaniały punkt widokowy na rzece Bug, góra zamkowa, resztki cmentsarza żydowskiego, a także kościół, którego brama z dzwonnicą pochodzą z XIX wieku. W wieży natomiast znajdują się barokowe dzwony z XVIII wieku. Jest też przeprawa promowa, ale działa nieregularnie. Badania archeologiczne dowodzą że dawniej również w tym miejscu znajdowała się granica między wschodnią a zachodnią cywilizacją.

Mielnik

To miasteczko, w którym możemy przede wszystkim zwiedzić ruiny kościoła (na fot. głównym), a także zobaczyć odkrywkową kopalnię kredy i rozejrzeć się po okolicy na wieży widokowej. W Mielniku można też przeprawić się na drugą stronę rzeki bezpłatnym promem. Nie działa on jednak przez cały rok. Mielnik można porównać także do San Francisco. Część miasteczka jest położona bardzo wysoko, część (bliższa rzeki) bardzo nisko. Przez co spacerując po miasteczku odczujemy różnice wysokościowe.

Drohiczyn

fot. Bladyniec / Wikipedia

To kolejne miasteczko na Bugu, które warto zobaczyć. Tam również znajduje się góra zamkowa, przeprawa promowa, a także wspaniałe zabytki w centrum miasta. Warto tu wspomnieć, że w czasach, gdy Polska była jeszcze królestwem, to Drohiczyn był stolicą Podlasia.

Granne

To ostatnie miejsce związane z Królestwem Polskim. Zostały tam pozostałości po moście, który był częścią szlaku łączącego Grodno z Warszawą. Przechodziła przez ten obiekt wielka armia Imperium Rosyjskiego. Tą samą drogą Król Stanisław August wyjechał do Grodna i już nie wrócił. Był to także szlak dla wojsk Napoleona podczas jego wojny z Imperium Rosyjskim. Część z nich zmarło z zimna, głodu i chorób i zostało pochowanych we wsi Dzierzby – po drugiej stronie Bugu. Dziś po moście zostały tylko pozostałości widoczne tylko wtedy, gdy jest niski poziom rzeki.

Ciechanowiec

W Ciechanowcu możemy zwiedzać dawny rynek z kościołem, cerkwią i dawną synagogą. Najważniejszy jednak obiekt to Muzeum Rolnictwa słynny między innymi z tego, że wystąpił w teledysku Donatana i Cleo. Znajduje się w nim pałac i bogato wyposażony skansen. Gdy były rozbiory miasto początkowo przypadło Prusom, a potem Rosji. W późniejszych czasach – pół miasta należało do Kongresowego Królestwa Polskiego zaś drugie pół do Imperium Rosyjskiego. De facto to wszystko było jedno państwo złączone unią personalną. W czasach II Wojny Światowej Ciechanowiec był miejscem, gdzie Niemcy utworzyli getto dla Żydów, następnie ich wymordowali lub wywieźli do swoich obozów śmierci w Treblince (pod Warszawą). Po II Wojnie Światowej Ciechanowiec nie odzyskał już dawnego znaczenia. Pozostało też na uboczu głównych szlaków komunikacyjnych. Dlatego dziś najważniejszym miastem w powiecie jest Wysokie Mazowieckie.

Paproć Duża

To wieś, w której w kościele ewangelickim ślub brali Maria i Józef Piłsudscy. Jednak to tak na marginesie. Wieś bowiem jest założoną przez osadników niemieckich osadą na pla nie koła! Wjeżdżając do wsi można jeździć w kółko do woli – wracając cały czas do tego samego miejsca, w którym zaczęło się jazdę. Z tego koła odchodzi promieniście osiem dróg do kolejnych osad. Na zdjęciach satelitarnych prezentuje się to bardzo ciekawie. Z dołu zwiedzanie Paproci Dużej to także ciekawe doświadczenie.

Sosnowiec

Zwieńczeniem wycieczki powinien być Sosnowiec… oczywiście nie ten na Śląsku. Podlaskie ma własny. Jest to wieś w gminie Miastkowo. Nic ciekawego nie możemy na jej temat napisać, ale wiemy jedno na pewno – warto tam pojechać dla samego faktu sfotografowania się przy tabliczce.

fot. główne: Jacek Karczmarz / Wikipedia

Partnerzy portalu:

Ta księga ma ponad 220 lat i to prawdziwy skarb! Właśnie wróciła na Podlasie.

Ta księga ma ponad 220 lat i to prawdziwy skarb! Właśnie wróciła na Podlasie.

Jego życie zaczyna się jeszcze przed 1500 rokiem w Gródku. Okazały budynek dziś stoi w Supraślu. Mowa tu oczywiście o Monasterze. Jego historia jest bardzo zawiła, zaś przedstawienie jej kompleksowo w całości to raczej próba napisania książki. Jednym z fragmentów tej historii jest Bazyliańska drukarnia, której starodruk właśnie trafił do zbiorów Książnicy Podlaskiej. I to nie byle jaki!

 

Jednym z autorów drukowanych w supraskiej drukarni był Franciszek Karpiński. Wiele osób kompletnie nie wie, że pieśni śpiewane do dziś są jego autorstwa. Kolęda „Bóg się rodzi”, czy też zaczynająca się od słów „Kiedy ranne wstają zorze” – czyli Pieśń poranna. Kolęda po raz pierwszy zagrana została na organach właśnie w Białymstoku. Wówczas w jedynym kościele – Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Dzieła Franciszka Karpińskiego zostały wydrukowane po raz pierwszy w Supraślu. I tak pierwsze wydanie „Pieśni Porannej” z 1792 roku prosto z aukcji trafiło właśnie do zbiorów specjalnych Książnicy.

 

Dlaczego Monaster stoi dziś w Supraślu a nie Gródku? Wiąże się z tym pewna legenda. Otóż w 1498 roku wojewoda nowogrodzki i marszałek Wielkiego Księstwa Litewskiego Aleksander Chodkiewicz wraz z arcybiskupem smoleńskim Józefem Sołtanem postanowili ufundować w Gródku cerkiew, w której będzie znajdować się zgromadzenie zakonników. Miasteczko wyznaczone na budowę cerkwi w tamtych czasach bardzo tętniło dworskim życiem, co kłóciło się z życiem zakonników. Mnisi, którzy przybyli ze Świętej Góry Athos, skarżyli się na hałas, a duchowni potrzebują spokoju aby zagłębić się w modlitwie. Po dwóch latach, w związku z uciążliwością przebywania mnichów w ludnym i gwarnym Gródku, zakonnicy poprosili swojego dobroczyńcę, aby ulokował ich w innym miejscu, lecz nad tą samą rzeką. Fundator pozwolił przenieść siedzibę klasztoru z Gródka na nowe, spokojne miejsce. O wyborze nowej siedziby zakonnej miał zdecydować Bóg. Według legendy w 1498 roku zakonnicy puścili nurtem rzeki drewniany krzyż, a ten zatrzymał się na terenie ówczesnego uroczyska Suchy Hrud. W ten sposób krzyż wskazał miejsce na budowę monasteru. Dziś ten zabytek jest jednym z najchętniej odwiedzanych w Supraślu.

 

W 1693 roku po różnych zawirowaniach historycznych metropolita kijowski Cyprian Żochowski sprowadził z Wilna do Supraśla prasę drukarską. Na początku nie działała zbyt aktywnie. Dopiero w latach 1711 – 1728 wydrukowano 65 różnych tekstów, z czego 40 w języku polskim, 13 po łacinie, a 12 zapisanych cyrylicą. W 1790 roku oficyna otrzymała przywilej króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, zaś już związany z Branickimi (Izabela Branicka była z rodu Poniatowskich) Franciszek Karpiński był drukowany właśnie w Supraślu. W jaki sposób oryginalny starodruk trafił na aukcję w Krakowie tego nie wiadomo. Jedno jest pewne, księga ma gigantyczną wartośc dla Podlasia. Dlatego cieszy nas, że trafiła na ziemie, gdzie została wydrukowana.

fot. Książnica Podlaska

Partnerzy portalu:

Gdyby nie te wydarzenia, Białystok mógł być nawet wsią.

Gdyby nie te wydarzenia, Białystok mógł być nawet wsią.

Tuż obok Białegostoku mieszczą się Tykocin, Wasilków, Choroszcz i Suraż. Wszystkie z nich były ważniejsze od tego pierwszego. Koleje losu sprawiły, że dziś stolicą województwa podlaskiego jest właśnie gród nad rzeką Białą, zaś Suraż to jedno z najmniejszych miast w Polsce. Wasilków i Choroszcz stały się „sypialnią” Białegostoku, zaś Tykocin leży sobie na uboczu goszcząc czasem turystów. Tykocin prawa miejskie uzyskał od księcia mazowieckiego Janusza I Starszego już w 1425 roku. Suraż został obdarowany prawami miejskimi w 1445 roku nadanymi przez Kazimierza Jagiellończyka. W 1507 roku – takie prawa już Zygmunta I uzyskała Choroszcz. Wasilków otrzymało takie prawa od Zygmunta Augusta w 1566 roku. W tym czasie Białystok był ledwo co powstałą osadą, którą mijano podróżując między ważnymi Surażem, Wasilkowem i Choroszczą czy Tykocinem. Dzisiejszy Rynek Kościuszki zaś był skrzyżowaniem tych wszystkich szlaków. W 1450 roku w Białymstoku powstały dwa dwory oraz kościół. W 1578 roku przy kościele karczma. Co się stało, że dziś Białystok jest właśnie największy i najważniejszy w województwie Podlaskim, zaś Suraż najmniejszym w Polsce? Dlaczego Choroszcz i Wasilków się nie rozwinęły? Dlaczego Tykocin pozostał na uboczu? Żeby poznać odpowiedzi postanowiliśmy prześledzić kilkaset lat historii naszego regionu.

 

Tykocin, który wystartował jako pierwszy rozwijał się dzięki temu że trafił w ręce Zygmunta Augusta, który postanowił że w mieście będą znajdować się dobra królewskie. W twierdzy umieszczono arsenał, skarbiec oraz bibliotekę. Zamek w Tykocinie został zniszczony podczas Potopu szwedzkiego. Stefan Czarniecki postanowił go odbudować i umieścić w nim osobisty skarbiec, na czym skorzystały także jego córki. Tykocin ostatecznie trafił w ręce rodu Branickich. Mniej więcej w 1550 roku zaczyna się intensywnie rozwijać Choroszcz. Liczy sobie 1200 mieszkańców. Podobnie jak Tykocin staje się własnością Branickich. Hetman Jan Klemens wybudował tam letnią rezydencję, która szczęśliwie stoi do dnia dzisiejszego. Suraż nigdy nie miał szczęścia. W 1390 roku król Władysław Jagiełło przekazał księciu Januszowi I Starszemu takie grody jak Suraż, Bielsk, Drohiczyn i Mielnik. Zamek w tym pierwszym mieście trafił później w ręce Wielkiego Księstwa Litewskiego. Później zniszczony został przez Krzyżaków. Kolejny, który odbudowano został zniszczony przez potop szwedzki. Później jednak nastał 1445 rok i Suraż stał się miastem. W 1569 roku całe Podlasie zostało włączone do Korony Polskiej. Miasteczko było zamieszkiwane przez Polaków, Żydów, a także osadników z Rusi. 300 osób było wyznania prawosławnego, stąd też w 1560 roku wybudowano trzy cerkwie.

 

W 1683 roku Choroszcz zostaje doszczętnie zniszczona przez pożar. 600 domów, klasztor, kościół i cerkiew znikają. W 1707 roku dochodzi du ostatecznego upadku miasta, gdy wybucha kolejny pożar. W 1734 roku Tykocin zostaje poważnie zniszczony podczas wojny domowej. W 1753 pożar wybucha w Białymstoku również doprowadzając do ogromnych zniszczeń. Zamieszkujący miasto hetman Branicki jednak nie szczędzi grosza na solidną odbudowę. W 1771 roku w Choroszczy stoi zaledwie 126 domów. W mieście funkcjonuje aż 15 browarów, gdyż wszyscy zachwycają się piwem. W tym samym czasie Wasilków zamieszkiwany jest przez 1500 mieszkańców. Nawet dwa razy więcej mieszkańców zamieszkuje Białystok.

Makieta Białegostoku w czasie, gdy miastem rządził Branicki. fot. Muzeum Historyczne w Białymstoku

W 1772 roku następuje I rozbiór Polski. Podlaskie tereny wciąż jednak leżą w Rzeczypospolitej. Także i II rozbiór Polski w 1793 roku nie zmienia tego stanu rzeczy. Niestety 3 lata później następuje III rozbiór Polski. Podlaskie tereny trafia w ręce Prus. W 1807 roku następują jednak zmiany na mapach Europy. Napoleon wojnami z Prusami i Rosją doprowadził do powstania między innymi Księstwa Warszawskiego. Państwo to przez 8 kolejnych lat będzie podporządkowane Cesarstwu Francuskiemu i jego władcy Napoleonowi. Granica na Podlasiu przebiega po Bugu przez Niemirów, Mielnik, Drohiczyn aż do Białobrzegów. Następnie przez Ciechanowiec po rzece Nurzec, dalej rozlewiskami do wsi Mień, dalej rzeką Mianka do Pietkowa, a stamtąd do Suraża – odcinając od siebie przedmieścia – Daniłowo, Łapy, Gąsówki, Grochy. Trafiają one do Królestwa Polskiego, zaś Suraż pozostaje w Imperium Rosyjskim. Granica następnie przebiega rozlewiskami Narwi do miejscowości Ruszczany obok Choroszczy, a potem już zakręcając jak rzeka na Tykocin aż do Wizny. Po zachodniej stronie polskie Królestwo, po wschodniej rosyjskie Imperium. Suraż znajdował się na samej granicy podobnie jak i Choroszcz oraz Wasilków. Wschodnie tereny dzisiejszego Podlaskiego zaczęły należeć do Obwodu Białostockiego. Tykocin zaś był w Księstwie Warszawskim. Izabela Branicka sprzedała rządowi pruskiemu tykocińskie dobra. W 1808 roku umiera pozostawiając w Białymstoku barokowy pałac. Miasto jest już pod rządami Imperium Rosyjskiego.

Pałac Branickich podczas zaboru rosyjskiego. Wszelkie zdobienia kojarzące się z polską kulturą zostały usunięte.

W 1815 roku ma miejsce kongres wiedeński podczas którego utworzono Kongresowe Królestwo Polskie. Niestety nie jest ono niepodległe. „Ziemie Księstwa Warszawskiego pozostające pod kontrolą rosyjską zostają połączone z Rosją nieodzownie przez swoją konstytucję i oddane na wieczne czasy w ręce Najjaśniejszego Cesarza Wszechrosji.” Granica między Królestwem Polski a Imperium Rosyjskim nie zmienia się. Jednak oba kraje zostają faktycznie połączone, zaś wszystkim zaczyna rządzić car. Skutkiem czego będzie kilka istotnych wydarzeń.

 

W 1830 roku wybucha Powstanie Listopadowe. Na terenie Obwodu Białostockiego zostaje ogłoszony stan wojenny. Rosjanie wytypowali potencjalnych przywódców powstania, skonfiskowali broń, a także uwięziono podejrzanych lub odesłano na Syberię. Po upadku tego powstania ograniczona została autonomia Królestwa Polskiego. Nałożono też restrykcje. Łódzcy fabrykanci masowo zaczęli przenosić się do miast na granicy Imperium i Królestwa. Zasiedlają Supraśl, Choroszcz, Wasilków i Białystok. Z jakiegoś powodu omijają przygraniczny Suraż. Nie interesuje ich także Tykocin, który leży po stronie Królestwa Polskiego.

Spuścizna po Manchesterze Północy. Galeria Alfa została dobudowana do dawnej manufaktury Eugeniusza Beckera.

W 1851 roku rosyjski car decyduje o wielkiej inwestycji. Petersburg zostanie połączony drogą kolejową z Warszawą. Trasa biegnie przez Wilno, Grodno, a dalej Kuźnicę, Sokółkę, Wasilków, Białystok. Dalszy odcinek jest dosyć intrygujący. Kolejnym dużym miastem po drodze jest Suraż. Tymczasem tory biegną przez maleńkie wioski – Starosielce, Klepacze, następnie przez kompletnie opustoszałe tereny do Markowszczyzny. Dalej trasa biegnie przez Uhowo, gdzie trasa kolejowa przebiega przez bagnistą granicę Imperium Rosyjskiego i Królestwa Polskiego. Następnie utworzona zostaje stacja kolejowa w Łapach oraz zakład naprawczy dla parowozów oraz wagonów. To oznacza jedno – koniec Suraża.

Takie parowozy opalane drewnem kursowały między Petersburgiem a Warszawą jadąc przez Białystok i Łapy.

Ostatnie z ważnych wydarzeń w tym miasteczku to Powstanie Styczniowe. W 1862 roku ukończona zostaje cała trasa kolei warszawsko-petersburskiej. Dokładnie 15 grudnia. Miesiąc później wybucha powstanie. Polacy chcą odzyskać niepodległość Królestwa Polskiego i zagrabione ziemie. Między innymi w naszym regionie dochodzi do wielu krwawych walk. Suraż jest ważnym centrum oporu. Niestety po 3 miesiącach oddział powstańców zostaje rozbity przez Rosjan. Żołnierze zaczynają świętować w Surażu. W tym celu udają się do proboszcza prawosławnej parafii Konstantego Prokopowicza. Tydzień później proboszcz zostaje powieszony przez mieszkańców.

 

Kolej Warszawsko-Petersburska, która przebiegała przez Wasilków i Białystok istotnie wpłynęła na rozwój tego drugiego. W Wasilkowie zaś pracę znalazło wiele osób, gdy linia powstawała. Później kursowano pociągiem do Białegostoku. Gdyż w Wasilkowie kolej zatrzymywała się 4 razy dziennie. Wszystko za sprawą Sergiusza Sazana, carskiego posła, który posiadał majątek Jurowce w pobliżu stacji. Niestety w 1895 roku pół Wasilkowa zostało strawione przez pożar. Kolejny raz żywioł spowodował o upadku miasta. Kolejne lata to czas, gdy to Białystok jest już numerem jeden. Nie zmieni tego nawet fakt, że podczas II Wojny Światowej zostaje w 95 procentach zniszczony. Po wojnie zamieszkuje go 56 tys. osób. Tyle co w 1889 roku. Jan Klemens Branicki i jego pieniądze na odbudowę miasta po pożarze, Powstanie Listopadowe, a w następstwie silny rozwój Białegostoku, którego wtedy zwali „Manchesterem Północy” oraz wybudowanie linii kolejowej zrobiły swoje. Białystok na przestrzeni kilkuset lat z malutkiej osady stał się najważniejszym miastem województwa podlaskiego.

fot główne: Muzeum Historyczne w Białymstoku

Partnerzy portalu:

Uśmiechnięta wieża, wędrująca fontanna i ponad 100 sklepów. To miejsce zna każdy mieszkaniec.

Uśmiechnięta wieża, wędrująca fontanna i ponad 100 sklepów. To miejsce zna każdy mieszkaniec.

XVI wiek to czas, gdy do Białegostoku sprowadził się Jan Klemens Branicki. W mieście wybucha wielki pożar, zaś po nim miasto zaczyna się mocno rozwijać. Jednym z budynków, który wtedy powstał był ten najbardziej charakterystyczny – ratusz. Co ciekawe, budynek ten nigdy nie pełnił funkcji urzędu miejskiego. W pewnym czasie obiekt został zburzony, zaś w jego miejsce pojawić się miał wielki pomnik Józefa Stalina. Na szczęście tak się nie stało, a dziś budynek nazywany często „uśmiechniętym ratuszem” jest bardzo rozpoznawalnym symbolem w mieście, ale też i poza jego granicami. Dzisiejszy budynek to okrojona wersja tego, który stał wcześniej. Oprócz głównego budynku i wieży, a także czterech kramów będących halą targową – była jeszcze waga miejska, z której korzystali kupcy by dokonać miar. Na planie miasta z 1770 roku widać także jeszcze zaznaczonych 5 innych, małych budynków – 2 od strony katedry oraz 3 z drugiej strony. Można powiedzieć, że po wybudowaniu ratusz były ówczesną „galerią handlową”.

Na początku nie było wieży. Początkowo w prostokątnym budynku znajdowało się 10 sklepów. Następnie pojawiły się 4 pawilony – ufundowane przez samych kupców. Dopiero po kilkunastu latach pojawiła się jedna kondygnacja wieży. Dopiero w 1798 roku została ona podwyższona. W 1772 roku w ratuszu znajdowało się już 48 sklepów! Ponadto miejsce tam miała izba sądowa i areszt. Handel na Rynku tak mocno się rozwijał, że dziedziniec przed ratuszem zabudowano kolejnymi budynkami. W 1868 roku na ratuszowej wieży pojawił się zegar. W kolejnych latach umieszczono na wieży także „galeryjkę”, z której strażacy obserwowali miasto (które w tamtych czasach z wieży w całości było widoczne).

 

W 1922 roku w ratuszu mieściło się ponad 100 sklepów! Niestety stan techniczny budynku był fatalny. Dlatego rok później postanowiono o przeprowadzeniu rekonstrukcji budynku. Tak się jednak nie stało. W 1940 roku Białystok jest okupowany przez Rosjan. W centrum miasta ma pojawić się pomnik Józefa Stalina. W tym celu ratusz zostaje rozebrany. A plac jest pusty. Ostatecznie pomnik stanął przed Pałacem Branickich. Po II Wojnie Światowej, gdy cały zagruzowany Białystok odbudowuje się na nowo, w 1953 roku ratusz znów się pnie do góry, by w 1958 roku stać się budynkiem muzeum, które znajduje się tam do dnia dzisiejszego. Warto zwrócić uwagę na otoczenie ratusza. W XVI wieku – na miejscu dzisiejszego pasażu prowadzącego z ul. Spółdzielczej do Suraskiej znajdowały się na jego początku i końcu dwa podłużne budynki. Między nimi 4 mniejsze. Tu gdzie obecnie mamy bar „Podlasiak” oraz ciąg sklepów – stały obok siebie identyczne budynku. Po przeciwległej stronie – tak samo.

Warto też wspomnieć o wędrującej fontannie. Ta pojawiła się na rynku dopiero w 1892 roku. Wtedy też ówczesne władze budowały w mieście wodociągi. Przy okazji zlecono budowę fontanny. Dlaczego? Tego nie wiadomo. Dekoracja pojawiła się przy dzisiejszej ul. Sienkiewicza (wtedy Mikołajewskiej). Fontanna przypadła mieszkańcom do gustu. Prawdopodobnie w 1900 roku dostawiono do niej rzeźbę trzech młodzieńców – jeden symbolizował muzykę, drugi rolnictwo, a trzeci rybołówstwo.

 

W 1962 roku ktoś wpadł na pomysł, by obiekt przenieść bliżej ratusza. Wszystko dlatego, że postanowiono połączyć ul. Legionową z ul. Sienkiewicza. Co ciekawe w 1996 roku ktoś ukradł rzeźby zdobiące fontannę. Dziś podziwiamy replikę. W 2009 roku Tadeusz Truskolaski zadecydował, że fontanna wróci na swoje dawne miejsce. Przypomnijmy też że wtedy też plac przed ratuszem został przebudowany tak, by przypominał pierwotny wygląd. Usunięto dawny skwerek, przeniesiono pomnik Józefa Piłsudskiego. Tylko wagi miejskiej brak. Podczas prac budowlanych odkopano jej fundamenty. Niestety postanowiono ją tylko oznaczyć, a pozostałości pozostawić pod ziemią.

Partnerzy portalu:

Prezydent chce upamiętnić dawny cmentarz. Dawniej nie przeszkadzały mu imprezy w tym miejscu.

Prezydent chce upamiętnić dawny cmentarz. Dawniej nie przeszkadzały mu imprezy w tym miejscu.

Cmentarz ewangelicki znajdujący się na Rynku Siennym w centrum Białegostoku od jakiegoś czasu jest odgrodzony, zaś już niedługo będzie przypominać prawdziwe miejsce pamięci. Na obecnym wielkim placu powstanie zielony skwer i instalacja artystyczna, która ma upamiętnić XVIII wieczny cmentarz. To już druga nekropolia, która zostanie w taki sposób upamiętniona. Pierwsza to żydowski cmentarz przy budynku ZUS – tam chowano zmarłych na epidemię cholery. Nie dawno się okazało, że cmentarz ten był większy i odgrodzono kolejną część – likwidując dziki parking przed instytucją. Łącznie w centrum miasta znajdowało się 5 cmentarzy, które obecnie są pod ziemią. Cmentarz wielowyznaniowy znajdował się na górce prowadzącej do obecnej cerkwi na wzgórzu Św. Magdaleny. Tam gdzie stoi Opera i Filharmonia (wcześniej Amfiteatr) zaczynał się cmentarz żydowski, który prowadził aż przez cały Park Centralny. Kolejne dwa cmentarze znajdowały się tam gdzie dziś Kościół Św. Rocha oraz katedra.

 

Przez lata niewiele sobie robiono z tego, że na Rynku Siennym znajduje się cmentarz. Bez żadnych oporów zorganizowano tam kiedyś imprezę „Inwazja Mocy RMF” czy imprezę Fashionable East Białystok. Na tym samym cmentarzu zorganizowano także strefę kibica podczas, gdy w Polsce odbywały się mistrzostwa w piłce nożnej – Euro. Przed laty znajdował się tam też postój taksówek i parking. W 1996 roku, gdy odbyła się Inwazja Mocy RMF – rządził miastem Ryszard Tur. To jeszcze za jego kadencji przy ratuszu znajdował się murek wybudowany z żydowskich macew oraz dawna fontanna na Plantach. Ostatecznie w 2004 roku konserwator zażądał rozebrania tych murków.

 

Imprezy Euro i Fashionable odbyły się już za kadencji Tadeusza Truskolaskiego – bo w 2012 roku. Wtedy najwyraźniej nie przeszkadzało mu organizowanie imprez na cmentarzu. Archiwalne zdjęcia pokazują, że teren w tym czasie był już odgrodzony. Co takiego się stało, że prezydent nagle zmienił zdanie i to miejsce godnie upamiętniać? Po latach ruszyło go sumienie? Nie nam to oceniać, ale jest to zaskakujące. Szczególnie, że obok istnieje nieodgrodzone Plac Moniuszki, Park Centralny – również dawny cmentarz. Zaś z małej górki, każdej zimy zjeżdżają dzieci na sankach. Pod spodem zakopanych jest wiele macew.

 

Partnerzy portalu:

Krwawe starcie Rosjan i Niemców w naszym regionie. Rozzuchwalone wojsko i potężny opór.

Krwawe starcie Rosjan i Niemców w naszym regionie. Rozzuchwalone wojsko i potężny opór.

1915 roku miał dla naszego regionu kluczowe znaczenie. Od roku trwała I Wojna Światowa. Przypomnijmy, że w tym czasie Polski nie było na mapie. Oficjalnie istniało Kongresowe Królestwo Polski – będące w Unii Personalnej z Cesarstwem Rosyjskim. Oznaczało to, że rosyjski car był jednocześnie królem polskim. Nasz region nie należał jednak do Kongresowego Królestwa Polskiego, a bezpośrednio do Cesarstwa. Po przeciwnej stronie konfliktu stały Niemcy, które walczyły jednocześnie na kilku frontach – na zachodzie z Belgią, Francją i Wielką Brytanią. Niemcy walczyli także we Włoszech i na Bałkanach. Istotnym z naszego punktu widzenia był front wschodni – czyli walki z cesarstwem rosyjskim, które zajmowały nie tylko nasz region – ale też sporą część kraju. Gdy wybuchła wojna w 1914 roku – najpierw na teren Prus Wschodnich (dzisiejsze Mazury i obwód Kaliningradzki) wkroczyła armia rosyjska, gdzie starła się z armią niemiecką. Niemcy nie byli gotowi na atak, więc bez większych walk oddali te ziemie Rosjanom. Międzyczasie wymienili dowództwo i przygotowali się do ataku – wspomagając się nowoczesną techniką. W efekcie Rosjanie stracili 92 tys. żołnierzy, którzy trafili do niewoli. Było też dziesiątki tysięcy zabitych i rannych. W ciągu tygodnia wojska niemieckie rozprawiły się z Rosjanami. Takie działania rozochociły Niemców. Po mobilizacji i przygotowaniach uderzyli ponownie na Rosjan po kilku miesiącach (w tym czasie walki trwały też na innych frontach). Zimowe uderzenie na Prusach Wschodnich również dało sukces Niemcom. Tym razem straty rosyjskie wyniosły 190 tys. żołnierzy.

 

Nastał rok 1915. Międzyczasie Niemcy zdobywali południe dzisiejszej Polski i Ukrainy – Przemyśl i Lwów. 5 sierpnia 1915 wojska niemieckie pojawiły się w Warszawie. Wtedy też rosyjska armia zaczęła coraz bardziej cofać się na wschód. Oznaczało to dla naszego regionu spore zmiany. W Białymstoku nie było większych wydarzeń. Wycofujące się wojska rosyjskie jednak wysadziły w powietrze most i wieżę ciśnień przy dworcu kolejowym. Wojska niemieckie zaczęły też gromadzić się między Biebrzą, Narwią i Bugiem. Według dowództwa pojawiła się szansa oskrzydlenia Rosjan i zniszczenia w rejonie Białegostoku i Bielska Podlaskiego. W tym celu armia niemiecka przystąpiła do czołowego uderzenia właśnie w tych kierunkach. Z południowego zachodu wojska niemieckie szły w stronę Kleszczel i Milejczyc.

Nie wszystko jednak poszło po myśli Niemców. Natrafili na potężny opór Rosjan w tych rejonach. W ten sposób doszło do niezwykle krwawych i zaciętych walk w rejonie Lipin, Bociek i Żurobic. Zarówno Niemcy jak i Rosjanie ponieśli ogromne straty. Niemcy zajęli bez walki Siemiatycze, które zostały ostrzelane artylerią, przez co spłonęło kilkadziesiąt domów. Dzień wcześniej – Rosjanie uciekając palili i wysadzali wszystko co mogło się dostać w ręce wroga. Dlatego tak jak przejęcie Białegostoku przez Niemców nie wywołało większych skutków, tak też w Siemiatyczach mocno to odczuli mieszkańcy. Pozostałością po tamtych czasach jest cmentarz wojenny, na którym pochowano 53 niemieckich żołnierzy i 63 rosyjskich. Nekropolia ta jest zabytkiem, którą warto odwiedzić – co uczynił nasz Czytelnik Adam Nowaczuk. Za dokumentację fotograficzną bardzo dziękujemy.

Partnerzy portalu:

Co się działo w Białymstoku po II Wojnie Światowej? Nowy rozdział w historii miasta.

Co się działo w Białymstoku po II Wojnie Światowej? Nowy rozdział w historii miasta.

Po II Wojnie Światowej Polska utraciła ziemie wschodnie, a zyskała zachodnie. Dla Białegostoku oznaczało to, że będą miastem przygranicznym z ZSRR. W kraju zaś panuje „demokracja” ludowa. Żadnym krajem jednak nie da się rządzić centralnie, stąd też naturalne jest powstanie administracji terenowej, która będzie odpowiedzialna za odbudowę kraju po wojnie. Białystok w 95 proc. jest kompletnie zniszczony. Pozostały pojedyncze budynki – bazylika mniejsza czy kościół św. Rocha. Pałac Branickich i centrum jest kompletną ruiną. Do Białegostoku przyjechała specjalna komisja, która ogłosiła miesiąc odbudowy miasta. Przede wszystkim mieszkańcy odbudowywali fabryki i inne budynki przemysłowe. Do życia powróciła także elektrownia. W mieście zaczynał się nowy rozdział w kartach historii.

 

Kompletnie zniszczony Białystoku. Zdjęcie lotnicze z 1944 roku.

 

Jedną z osób, której zawdzięczamy kształt powojennego miasta to Stanisław Bukowski. Architekt i urbanista nadzorował odbudowę Pałacu Branickich, barokowego centrum miasta, Pałacyk Gościnny, budynek Loży Masońskiej (potem książnicy podlaskiej), klasztor Sióstr Miłosierdzia czy też budynek zbrojowni (dawne Archiwum Państwowe). Architekt dopilnował też budowę wielu kamienic w centrum. Czuwał też nad dokończeniem kościoła Świętego Rocha. Za największe dzieło Bukowskiego uznaje się jednak gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR (obecnie wydział historyczny UwB). Kolejne charakterystyczne dla PRL budynki powstawały w latach 50, 60 i 70. Poczta przy ul. Kolejowej oraz „Okrąglak” po drugiej stronie ulicy. Galeriowec, Spodki i dworzec autobusowy PKS. W centrum natomiast pojawiło się „Kino Pokój”, Hotel Cristal, EMPIK, Pedet i Central. Pojawiły się też gmach sądu przy ul. Skłodowskiej, Dom Technika, budynek uniwersytetu „ONZ”, szpital „Gigant”, Filharmonia na Podleśnej oraz pawilony na ul. Akademickiej. Nie można też pominąć stadionu „Gwardii”, który powstał na potrzeby organizacji Dożynek Centralnych, które miały miejsce 1 września 1973 roku.

 

 

Międzyczasie pojawiły się także bloki mieszkalne, które wyrastały między drewnianymi chatami. Do mieszkań sprowadzali się przede wszystkim ludzie z pobliskich miejscowości. Potrzebnych było mnóstwo rąk do pracy w odbudowanych fabrykach. Zaś po poprzednich mieszkańcach zostało tylko wspomnienie. Zamieszkujący Białystok Żydzi zostali spaleni żywcem w synagodze, zamordowani w Getcie lub wywiezieni do obozów koncentracyjnych. W 1939 roku w mieście żyło 107 tys. osób. W 1946 roku powojenne liczenie wykazało 56,7 tys. osób. Liczba ta zaczęła w kolejnych latach rosnąć. Zaś nowi mieszkańcy zamieszkiwali głównie bloki.

 

 

W latach 60. wykonano kolejny spis powszechny, który wykazał, że w Białymstoku mieszka już 120 921 osób. W 1976 roku liczba przekroczyła 200 tys. Zaś w 2017 roku już 297 288 mieszkańców – przeskakując Katowice i zajmując 10 miejsce. Niestety prognozy wskazują, że nie przebijemy już 300 000 mieszkańców. Eksperci obliczyli, że na pewno nie stanie się tak do 2050 roku. W ciągu następnych 10 lat liczba mieszkańców ma spaść w całym województwie podlaskim. W samym Białymstoku tendencja rosnąca ma się utrzymywać 2022 roku. Warto jednak zauważyć, że wiele mieszkańców ucieka na przedmieścia. Za jakiś czas mogą one jednak być włączone do Białegostoku – tak jak kiedyś uczyniono z Dojlidami Górnymi, Zawadami czy Halickimi. Wtedy osiągnięcie magicznych 300 000 mieszkańców będzie możliwe.

Partnerzy portalu:

Białystok niepodległy dopiero od 1919 roku. To były szalone i krwawe czasy!

Białystok niepodległy dopiero od 1919 roku. To były szalone i krwawe czasy!

11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, ale nie Białystok. Dzieje miasta były trochę szalone i niestety krwawe. Dlatego też dzień, w którym w Białymstoku świętuje się niepodległość to nie 11 listopada, lecz 19 lutego. Wtedy stał się częścią niepodległego państwa polskiego. To właśnie tego dnia do miasta wkroczyły polskie wojska. Powyższa pocztówka pamiątkowa została zrobiona jednak po 3 dniach, gdy zorganizowano oficjalne uroczystości przed katedrą. Warto pamiętać, że Białystok był miastem, w którym większość mieszkańców stanowili Żydzi. Trochę mniej było Polaków. Na ulicach można było też usłyszeć rosyjski i niemiecki język. Wymieszany, wielokulturowy, wielonarodowościowy Białystok odzyskujący niepodległość w ocenie żydowskiej społeczności powinien pozostać wolny na wzór Gdańska jako autonomiczne miasto-państwo pod ochroną Ligi Narodów. Polacy zaś cieszyli się, że został częścią niepodległej II RP. Dopiero w kolejnych miesiącach ludność Żydowska, gdy dostrzegła że Rzeczypospolita mimo trwającej wojny polsko-bolszewickiej jest stabilna – coraz mniej optowali za autonomią. Coraz silniej zaczęły dominować głosy o polsko-żydowskiej jedności na rzecz rozwoju miasta.

 

W 1914 roku wybuchła I Wojna Światowa. Wielka Brytania, Francja, Imperium Rosyjskie, USA, Włochy i inne państwa zaczęły walczyć przeciwko Turcji, Bułgarii oraz zajmujących tereny Królestwa Polskiego – Austro-Węgry i Niemcami. Białystok wówczas zamieszkiwało 90 tys. osób. 61,5 tys. to byli Żydzi. Pozostali poza małymi grupkami byli zaliczani do narodowości polskiej. To właśnie dla nich pojawiła się nadzieja, że państwo które istnieje tylko w ich świadomości – zacznie funkcjonować w rzeczywistości. Dla Żydów natomiast wojna ta była wielkim nieszczęściem. Musieli oni bowiem walczyć przeciwko sobie. W niemieckiej armii było 100 tys. żydowskich żołnierzy. Zaś w austro-węgierskiej armii 320 tys. żydowskich żołnierzy. Przeciwko nim walczyło 660 tys. żydowskich żołnierzy z krajów Ententy.

Rosjanie uciekli, miasto przejęli Niemcy

Białystok znajdował się na terenie Imperium Rosyjskiego. Wybuch I Wojny światowej przerwał rozwój Białegostoku. Wprowadzono w nim stan wojenny, aresztowano wiele osób, wysiedlono podejrzanych o działalność rewolucyjną. Ponadto przeprowadzono mobilizację wojskową, wstrzymano wypłaty i zamknięto fabryki. Dopiero po miesiącu ponownie otwarto fabryki, które miały obsługiwać armię po cenach niekorzystnych.

 

W 1915 roku Rosjanie uciekli z miasta, a ich miejsce zajęli Niemcy. 26 sierpnia Białystok znajdował się pod zarządem Ober-Ostu. Rozpoczęły się konfiskaty mienia. Handel był pod rygorystyczną kontrolą. Zaczęto racjonować żywność i wywozić ludzi na roboty do Niemiec. Odcięto Białystok od kongresowego Królestwa Polskiego (wcześniej pod reżimem rosyjskiego cara). Białostockie zakłady włókiennicze zawiesiły produkcję. Zaczęło brakować opału, jedzenia, zaś miasto opanowały epidemie przez kiepską sytuację sanitarną. Ceny jedzenia poszły mocno w górę. W 1916 roku Niemcy złagodzili ucisk narodowy i kulturalny. Zaczęto reaktywować działalność włókienniczą – na potrzeby armii. Okupanci mieli zaufanie do żydowskich fabrykantów. Stąd też to oni byli faworyzowani przy reaktywacji przedsiębiorstw.

 

Koniec I Wojny Światowej

W 1918 roku podczas gdy wszyscy spoglądali w błękitne niebo wyczekując końca wojny, pogoda była zupełnie niecodzienna. Wrzesień, październik i listopad był wyjątkowo ciepłe, suche i słoneczne. Już od 9 lat nie było tak ciepło na terenach zamieszkiwanych przez Polaków, a faktycznie należących do Austro-Węgier, Prus i Rosji. Z Południa nie przyszło jednak tylko ciepłe powietrze, ale też klimat zmian politycznych. 29 września Bułgaria podpisała zawieszenie broni. 4 dni później to samo uczyniło Cesarstwo Niemieckie. 30 października dalej walczyć nie chciała już Turcja. 4 listopada Austro-Węgry podpisały rozejm, które skutkowało rozpadem monarchii. 9 listopada rozpadło się Cesarstwo Niemieckie. Zatem już 2 z 3 krajów, które zagrabiły polskie ziemie rozpadły się. Ten trzeci rozpadł się rok wcześniej. 11 Listopada Niemcy podpisały rozejm z państwami Ententy – czyli między innymi z nowym państwem rosyjskim. Jako, że Białystok był pod panowaniem niemieckim, to taki rozwój sytuacji oznaczał, że wkrótce nadejdą wielkie zmiany. Na ulicach miasta panował wtedy prawdziwy mętlik językowy. Można było usłyszeć rozmowy po polsku, rosyjsku, niemiecku i jidysz. Dyskutowano o tym jaka rysować się będzie przyszłość. Polacy marzyli o własnym państwie.

Samozwańczy naczelnik przyłącza miasto do Białorusi

Rada Regencyjna przekazała zwierzchnią władzę nad wojskiem brygadierowi Józefowi Piłsudskiemu oraz mianowała go naczelnym dowódcą wojsk polskich. Nowy wódz zaczął pertraktować z Centralną Radą Żołnierską by wojska niemieckie zaczęły wycofywać się z Królestwa Polskiego. Doszło do porozumienia. Jednak żołnierze przebywający w Białymstoku wypowiedzieli posłuszeństwo swoim zwierzchnikom. Zawiązali Radę  Żołnierską. W nocy z 11 na 12 listopada Centralny Komitet Narodowy na Obwód Ziemi Białostockiej podpisał umowę z przedstawicielami tego militarnego organu, by w mieście był spokój. Polacy oczekiwali, że żołnierze wkrótce się wyniosą. Tak się jednak nie stało. Komendant żołnierskiej rady wraz z oficerem polskiego wojska i przedstawicielem lokalnej samoobrony uformowanej przez mieszkańców wyjechali wspólnie samochodem do Warszawy, by zorientować się jak wygląda sytuacja. Gdy po 2 dniach wrócili to zapowiedzieli, że za kilka godzin Białystok stanie się niepodległy. W mieście wybuchła euforia. Na próżno. 14 listopada na ulicach miasta oczekiwano polskich żołnierzy. Miał być to wielki oddział. Tymczasem z Łap przyjechało 150 osób, a następnie tam się wycofało po kilku godzinach.

 

Zrobiło się niestabilnie w Białymstoku. Niemieccy żołnierze kręcili się po mieście bez dowództwa, strzelali dla zabawy wzbudzając chaos. Na początku stycznia w Grodnie doszło do kolejnych rozmów polsko-niemieckich. Ich celem była bezpieczna ewakuacja żołnierzy z Białegostoku. 19 stycznia rozmowy były już na tyle zaawansowane, że były kontynuowane w Białymstoku. Tymczasem brak jakiejkolwiek władzy w mieście postanowił wykorzystać Konstanty Jezowitom z Białorusi, która ogłosiła niepodległość 25 marca 1918 roku (jeszcze w trakcie I Wojny Światowej). Mężczyzna ogłosił że Białystok zostaje przyłączony do Białorusi, zaś on zostaje naczelnikiem miasta. Zanim cokolwiek samozwańczy gospodarz zdołał cokolwiek zrobić, to przyjechał komisarz polskiego rządu Ignacy Mrozowski, który zawarł wreszcie porozumienie z żołnierzami niemieckimi. Ostatecznie, 5 lutego 1919 roku osiągnięto sukces. 18 lutego z miasta wyjechali żołnierze niemieccy. 19 lutego 1919 roku zaś do miasta wjechały polskie wojska. Konstanty Jezowitom uciekł w głąb Białorusi.

 

Tymczasowy prezydent

22 lutego odbyło się uroczyste przywitanie polskich żołnierzy. Stali oni w kilku szeregach w tym miejscu, gdzie dziś odbywają się wszelkie uroczystości związane ze świętami państwowymi oraz gdzie stoi pomnik Józefa Piłsudskiego. Mowa o reprezentacyjnym placu przed katedrą. W jednej z charakterystycznych kamienic, które stoją do dziś przy ul. Świętojańskiej zamieszkał Józef Puchalski. Został on przewodniczącym Tymczasowego Komitetu Miejskiego oraz Tymczasowym Prezydentem Białegostoku. To na jego barkach leżało faktyczne wcielenie miasta do Rzeczypospolitej Polskiej. Było przed nim bardzo dużo pracy. Jednym z pierwszych jego zadań było właśnie uroczyste przywitanie wojsk. Niestety później jego praca nie została uznana przez białostoczan. Gdy odbyły się wybory jesienią 1919 roku, to nie uzyskał za wiele głosów.

 

Józef Puchalski miał problemy z sercem spowodowane otyłością. Tęgi mężczyzna zmarł nagle w 1924 roku. Został pochowany na cmentarzu farnym. Tymczasowy prezydent miasta pochodził z okolic Białegostoku. Dziś wspomnieniem po nim jest funkcjonująca do dziś zabytkowa kamienica przy ul. Świętojańskiej 21. Obecnie jest to budynek, w którym funkcjonuje restauracja oraz biura.

Polski Białystok

Białystok, który był częścią II Rzeczypospolitej zaczął się zmieniać. U zbiegu dzisiejszej ul. Krakowskiej, Lipowej i Al. Piłsudskiego znajdowało się wzgórze na którym znajdował się stary cmentarz i kapliczka. To tu w przyszłości pojawi się kościół Św. Rocha – wielki jak skała pomnik odzyskania niepodległości. Kontrowersyjny projekt postanowił zrealizować ks. Adam Abramowicz. Budowa rozpoczęła się dopiero w 1927 roku.

 

Istotnym elementem państwa polskiego były polskie szkoły oraz polska prasa. Stąd też wkrótce w Białymstoku otwarto Publiczną Szkołę Powszechną i bibliotekę miejską. Jako, że w mieście większość stanowili Żydzi, to wielu z nich obawiało się, że II RP nie utrzyma się zbyt długo. Dlatego Białystok powinien zostać wolnym miastem na wzór Gdańska, które jest autonomicznym miasto-państwem pod ochroną Ligi Narodów. 10 miesięcy później wszystko wyglądało już na tyle stabilnie, że Żydzi nie chcieli w mieście ani komunistów, ani bolszewików oraz też nie byli już takimi entuzjastami autonomii. Interesowało ich pojednanie polsko-żydowskie i wspólna praca na rzecz miasta.

Międzywojnie w Białymstoku

Kolejne lata trwania Rzeczypospolitej Polskiej sprawiły, że w Białymstoku było coraz mniej Żydów. Choć nie byli już najliczniejszą grupą zamieszkującą miasto, to nadal byli zauważalni wszędzie. Zamieszkiwali Chanajki – czyli Surażską, Cichą, Gęsią, Ciemną, Rynek Sienny i Rybny, a także drugą stronę Rynku Kościuszki – Zamenhofa, gdzie znajdowały się opisywane przez Marię Dąbrowską „ohydne trzypiętrowe kamienice – budowane z kremowych, bladoróżowych i czerwonych cegieł – układanych wzorzyście – najeżone, nazdobione, nabrzydzone”. Pośród nich znajdowały się niezliczone sklepy których brudne okna pełne są pstrokatych wystaw. Zewsząd bije skisła woń obrzydliwości. Wszędzie cuchną i szumią fontanny brudów, spływających gęstą cieczą do rynsztoków. Centrum Białegostoku było bardzo stłoczone. Oprócz kamienic wiele było drewnianych, parterowych domków.

 

1 sierpnia 1920 w Białymstoku Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski stworzony przez bolszewików wydał manifest zapowiadający m.in. stworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej oraz obalenie rządów „szlachecko-burżuazyjnych”. Kilkutygodniowe rządy tej formacji na Wileńszczyźnie i Podlasiu były okresem krwawego terroru. Komitet powołał trybunały rewolucyjne, które mordowały patriotów polskich, sprzeciwiających się obcej władzy i narzuconemu przez nią porządkowi społeczno-gospodarczo-politycznemu. 22 sierpnia 1920 1 pułk piechoty Legionów starł się z resztkami rosyjskich sił, które próbowały zdobyć Warszawę. Oczywiście Polacy urządzili bolszewikom pogrom. Setki sowietów rozproszyło się po lasach. Byli wyłapywani kilka dni po bitwie. W Białymstoku znów zapanował spokój. Niestety tylko na kolejne 2 dekady.

 

źródła:
Piotr Wróbel – Studia Podlaskie UwB
Wiesław Wróbel – Polskie Radio Białystok
Tomasz Mikulicz – Kurier Poranny
Andrzej Lechowski – Muzeum Podlaskie

Partnerzy portalu:

Domek będzie dogorywać. Prezydent liczy naiwnie, że sprzeda ruinę.

Domek będzie dogorywać. Prezydent liczy naiwnie, że sprzeda ruinę.

Współczesna historia Domku Napoleona jest bardzo przykra. Przez wiele lat (jeszcze za kadencji poprzedniego prezydenta) funkcjonowała tutaj agencja towarzyska, natomiast później funkcjonował tam lokal gastronomiczny. Ostatecznie został opuszczony przez najemcę i zaczął pusty popadać w ruinę. Międzyczasie był chętny by otworzyć tu restaurację francuską jednak zrezygnował. Kolejna próba miała nastąpić w przyszłym tygodniu. Do niczego jednak nie dojdzie, gdyż w wymaganym terminie nikt nie wpłacił wadium, które jest potrzebne by do przetargu stanąć. Oznacza to, że nie ma chętnych na Domek Napoleona. Który to już raz?

 

Dlaczego jest taki kłopot ze sprzedażą wydawałoby się takiego ciekawego budynku? Z zewnątrz obiekt nie prezentuje się najlepiej, ale to nie jest najgorsze, bo w środku niestety to kompletna ruina. Mimo wszystko miasto liczy, że sprzeda ten ciekawy architektonicznie budynek. A to podejście błędne. Po tak wielu nieudanych próbach urzędnicy powinni przestać się łudzić. Albo prezydent znajdzie pieniądze na jego modernizację oraz pomysł na zagospodarowanie albo będzie tak jak z innymi zapuszczonymi zabytkami w mieście – będą dogorywać w najlepsze.

 

Domek Napoleona to spuścizna po zaborach. Władze carskie wybudowały budynek dla celników. Podczas II Wojny Światowej budynek został zniszczony, a następnie odbudowany.

Partnerzy portalu:

Białystok – zdewastowane miasto w płomieniach. Potworna historia na unikalnych zdjęciach.

Białystok – zdewastowane miasto w płomieniach. Potworna historia na unikalnych zdjęciach.

Podczas II Wojny Światowej Białystok uległ gigantycznemu zniszczeniu. W 1941 roku – Niemcy bez wypowiadania wojny postanowiły zaatakować ZSRR. Armia Czerwona, która stacjonowała w Białymstoku dostała od swego dowództwa nakaz ewakuacji. 22 czerwca Białystok został zbombardowany przez niemieckie samoloty. 25 czerwca w okolicach doszło do wymiany ognia pomiędzy Armią Czerwoną a nowym okupantem. Oddziały Wehrmachtu wkroczyły do miasta 27 czerwca. Razem z niemieckimi nazistami do miasta weszły specjalne grupy operacyjne  policji bezpieczeństwa oraz służb bezpieczeństwa. Od razu po zajęciu Białegostoku nowi okupanci rozpoczęli zaplanowany na szeroką skalę terror wśród mieszkańców. Był to tak zwany „krwawy piątek”. To właśnie wtedy życie straciło kilkaset Żydów, spędzonych do synagogi, która została podpalona. Z relacji świadków wynika, że żołnierze synagogę podpalili ze wszystkich stron. Do uciekających przez okna żydów strzelali. Zginęli prawie wszyscy Żydzi, tylko nieliczni zdołali się uratować. Niemcy spalili także drugą synagogę – przy ul. Nabrzeżnej (dziś Branickiego). W tym samym dniu zginęło w mieście od 2 do 2500 Żydów. Niemcy odbyli po prostu polowanie na ludzi.

 

W ciągu pierwszego miesiąca okupacji hitlerowskiej w masowych egzekucjach zginęło łącznie około 8 tys. osób. Swoimi zbrodniami Niemcy rozpoczęli planową eksterminację społeczności żydowskiej. To w Białymstoku zaczął się Holocaust. Jest to mało znany fakt w ogólnej historii polskich Żydów. Obecnie wszyscy skupiają się na Warszawie, a nie na prowincjonalnym podlaskim miasteczku. A to błąd. O Historii należy mówić jak najpełniej. Dla Białostoczan wydarzenia „krwawego piątku” pozostały traumą. Ich żydowscy sąsiedzi, koledzy ze szkół, nauczyciele czy lekarze jednego dnia zostali zamordowani. W mieście kłębił się gęsty dym, który przeszywał nozdrza zapachem palonych ciał. Miasto stało się jednym, wielkim krematorium.

 

Zdjęcia pochodzą z niemieckich archiwów oraz z Niemieckiego Muzeum Historycznego w Berlinie.

 

 

 

 

 

 

 

Partnerzy portalu:

Pałac Tryllingów ma nowego właściciela! Lepiej późno niż wcale.

Pałac Tryllingów ma nowego właściciela! Lepiej późno niż wcale.

Pałac Tryllingów w Białymstoku ma nowego właściciela. Wreszcie obecnej ekipie rządzącej w mieście coś się udało w sprawie zabytków. Dotychczasowe ich działania to było pasmo porażek. Tym razem jest inaczej – sukces. Warto dodać, że to sukces, który udało się osiągnąć cudzymi pieniędzmi. Tryllingowie byli to najbogatsi fabrykanci w całym mieście. Mieli tkalnię na Nowym Świecie, fabrykę sukna na ul. Lipowej. Pod koniec XIX wieku syn Tryllingów odkupiwszy od teściów posiadłość przy dzisiejszej ul. Warszawskiej zaczął wznosić nowy, okazały budynek, który stoi do dziś. Po jego śmierci – syn właściciela posiadłości postanowił spieniężyć „Pałac”. Nieruchomość trafiła w ręce Jana Lgockiego – wysokiego urzędnika państwowego oraz Feliksa Serwantowicza. Po II Wojnie Światowej budynek przeszedł na własność Skarbu Państwa.

 

Obecnie „Pałac” Tryllingów ma nowych właścicieli. To małżeństwo, które w Białymstoku prowadzi jeden z hoteli. Teraz w ciągu 5 lat musi przeprowadzić gruntowny remont niszczejącego zabytku. Cała ta „zabawa” tylko do tej pory kosztowała ich 1,835 mln zł. Teraz kolejne pieniądze będą musieli wydać na odnowienie „Pałacu”. Jedno jest pewne – to wspaniała wiadomość, że ktoś zechciał kupić okazały budynek przy ul. Warszawskiej. Po raz kolejny możemy wyrazić ubolewanie, że prezydent miasta nic nie robi latami z zabytkami i zamiast w miarę możliwości doprowadzać je do coraz lepszego stanu, to woli handlować ruinami.

 

fot. Grzegorz Koronkiewicz / Wikipedia

Partnerzy portalu:

To była luksusowa dzielnica Białegostoku. Mieszkali tu najbogatsi.

To była luksusowa dzielnica Białegostoku. Mieszkali tu najbogatsi.

W dawnym Białymstoku była taka dzielnica, którą można porównać do Nowojorskiej Tribeci. Ta w USA od zawsze aż do dziś była bardzo prestiżowa. Nasza białostocka niestety obecnie nie zachwyca i to jest delikatnie powiedziane. Przed II Wojną Światową była kompletnym przeciwieństwem dzielnicy Chanajki. Na ul. Aleksandrowskiej, a później Pierackiego mieszkali prawnicy, lekarze czy kupcy. Nie brakowało też fabrykantów, którzy woleli Białystok od Łodzi tworząc u nas Manchester Północy. Przyjezdni osiadali się także rejonach Aleksandrowskiej. Generalnie mieszkali tam tylko zamożni. Także tam znajdowała się większość placówek związanych z organami ścigania, stąd też było tam względnie bezpiecznie. Nawet prostytutki nie chciały się tam zapuszczać, gdyż w luksusowej dzielnicy brakowało lokali rozrywkowych czy hoteli.

Dzisiaj te miejsce to ul. Warszawska – gdzie mamy restauracje, puby, pizzerię, a także wiele sklepów. Z dawnych czasów zachowało się bardzo wiele zabytków. Pamiątką po dawnej ekskluzywnej dzielnicy Białegostoku jest chociażby Pałac Tryllingów. W 1871 roku Elżbieta Pilcicka za 2600 rubli sprzedała parcelę, dom murowany, oficynę, stajnię i chlew przy małżeństwu Rozalii i Izraela Bulkowsteinów. To za ich sprawą na działce powstał przepiękny budynek. Pierwsze lata Bulkowsteinowie wynajmowali posiadłość różnym lokatorom.

 

 

W Białymstoku najbogatszymi fabrykantami była rodzina Tryllingów. Mieli tkalnię przy ul. Nowy Świat oraz fabrykę sukna przy ul. Lipowej. Tym drugim zakładem zarządzał Chaim Abram Trylling – syn Izraela. Pod koniec XIX wieku córka małżeństwa Bulkowsteinów – Helena wyszła za mąż za Chaima Tryllinga. Świeżo upieczony małżonek od swoich teściów odkupił posiadłość przy Aleksandrowskiej za 1500 rubli oraz w zamian za uregulowanie długów posiadłości. W miejsce starych budynków zaczął wznosić cudo, które stoi do dziś – przepiękny pałacyk. Niestety Pan młody jeszcze w czasie budowy rezydencji zmarł. Spadkobierczynią została oczywiście Helena oraz jej syn Anatol. Posiadłość była obciążona kolejnymi długami z tytułu niezapłaconych podatków. Helena już w międzywojniu przebywała często w Berlinie. Syn zaś postanowił posiadłość spieniężyć. Okazały pałacyk trafił w ręce Jana Lgockiego – wysokiego urzędnika państwowego oraz Feliksa Serwantowicza. Po II Wojnie Światowej budynek przeszedł na własność Skarbu Państwa.

Dziś przy ul. Warszawskiej oprócz Pałacu Tryllingów przy Warszawskiej znajdują się kamienice, dawny Szpital Żydowski, Pałacyk Cytronów (siedziba Muzeum Historycznego), kościół ewangelicko-augsburski (dziś kościół katolicki św. Wojeciecha) i wiele innych zabytków. Aż dziw bierze dlaczego ulica ta jest obecnie tak niespójna architektonicznie oraz tak zaniedbana. Gdyby prezydentowi zależało – Warszawska byłaby dziś miejscem niezwykłym i atrakcyjnym. A tak mamy okropny misz-masz. Już nie wspominając o wielu zapuszczonych budynkach.

fotografie ze zbiorów Jana Murawiejskiego

Partnerzy portalu:

Tajemnice Wersalu Podlaskiego. To nie tylko pałac i ogród.

Tajemnice Wersalu Podlaskiego. To nie tylko pałac i ogród.

 

Pałac Branickich to prawdziwa perła. Sam budynek jak i ogród zachwycają chyba wszystkich. Warto jednak dodać, że to nie wszystko co ma do zaoferowania te miejsce. Budynek Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku składa się również z dwóch muzeów. Zarówno jedno jak i drugie jest niezwykle klimatyczne, a także ciekawe.

 

Pierwsze z nich to Muzeum Historii Medycyny i Farmacji. W zabytkowych wnętrzach dawnego Pałacu Branickich można poznać tajniki medycyny, proces kształtowania się przez stulecia tradycji leczniczych, poczuć zapach i atmosferę apteki z przełomu XIX i XX wieku. Można obejrzeć ekspozycję poświęconą dawnemu aptekarstwu z terenu Podlasia. Druga ekspozycja to „Kamienie milowe białostockiego szpitalnictwa”. Muzeum zajmuje pomieszczenia na parterze prawej oficyny pałacowej. Według źródeł historycznych, w XVIII i na początku XIX wieku lewa część tej oficyny pałacowej służyła celom mieszkalnym. Kwaterowano tu gości przybyłych do Branickich, oficjalistów. Po 1771 roku tj. po śmierci Jana Klemensa Branickiego, pomieszczenia te w miesiącach zimowych zamieszkiwała wdowa po hetmanie – Izabela z Poniatowskich Branicka. Prawa, niższa część oficyny, posiada cechy architektoniczne świadczące o dłuższej historii. W XVIII wieku, parter tej części oficyny służył jako stajnia. Do dziś zachowały się oryginalne, kamienne żłoby końskie, pochodzące z tego okresu.

 

fot. Muzeum Historii Medycyny i Farmacji

 

Drugie Muzeum znajduje się w piwnicach, które zostały specjalnie wyremontowane. Pomieszczenie nie przypomina tradycyjnego muzeum. Historia pokazana jest w nim w sposób nowoczesny z zastosowaniem obecnych technologii. Jest multimedialnie. Żeby wybrać się na spacer po podziemiach, trzeba najpierw zadzwonić do muzeum od numer 85 748 54 05.

Partnerzy portalu:

Pałac Branickich był instytutem. Uczyły się tu młode dziewczyny

Pałac Branickich był instytutem. Uczyły się tu młode dziewczyny

W 1795 roku nastąpił III rozbiór Polski, który zmiótł z mapy nasz kraj na 123 lata o czym wszyscy doskonale wiedzą, a gdy nawet jak ktoś nie wiedział to mógł się dowiedzieć w tym roku – gdy świętowaliśmy 100-lecie odzyskania Niepodleglości. O tym co się działo w Białymstoku i na Podlasiu podczas zaborów można powiedzieć wiele. Jedną z ważniejszych pamiątek jest ta, która służy do dziś – tory kolejowe, dzięki którym Białystok się rozwinął na tyle, że przyćmił ważniejsze wtedy Tykocin, Suraż czy Drohiczyn.

Można powiedzieć, że budowa torów akurat przez Białystok nie była przypadkiem. Nie wiadomo czy w tym przypadku świadomie czy nie, ale rosyjski zaborca chciał wyplenić ze świadomości Polaków – kulturę, tradycje i historię. Dlatego miasta silnie związane z historią Królestwa Polskiego musiały tracić na znaczeniu. Białystok – będący prywatnym miastem magnata Branickiego zbyt wiele pamiątek po Królestwie nie Posiadał.

Podczas ostatniego rozbioru Podlasie trafiło w ręce Niemców. Dopiero w 1809 roku (czyli 14 lat po rozbiorze) dobra białostockie od zaborcy odkupił car Aleksander I. Wpierw chciał wybudować sobie w Białymstoku letnią rezydencję. W 1826 roku wzięto się za Pałac Branickich. Remont miał sprawić, by nie przypominał on już polskich czasów szlacheckich, tylko służyć carowi. W 1833 roku jednak porzucono ten plan, zaś w 1836 roku rozpoczęto likwidację siedziby carskiej w Białymstoku.

Były to już czasy innego cara – Mikołaja I. Ten wpadł na pomysł, by dawny Pałac Branickich przekształcić w szkołę – Instytutu Panien Szlacheckich. Następnie wydał odpowiedni ukaz i ponownie rozpoczęto remont. Rosjanie zabudowali kolumnady, zlikwidowano dach typowy dla zabudowy barokowej (który dziś znów jest) zamieniając go na zwykłe zadaszenie. Usunięto też rzeźby, herby Branickich. Pałac przestał wyglądać już jak rezydencja. Powstały za to apteka, szwalnia, cerkiew, kuchnia, umywalnia oraz pokoje przyjęć. Pokoje hetmana zajęła dyrektor nowego Instytutu. Na górze stworzono pokoje rekreacyjne, kaplice katolicką, klasy oraz mieszkania dla wychowawczyń i samych uczennic.

Pałac po rosyjskiej rewolucji wyglądał dużo biedniej oraz stracił swój majestat. Zniknął cały dawny wystrój. Oto właśnie zaborcy chodziło. Symbol kultury polskiej zawarty w dawnym wyglądzie został zdewastowany.

W Instytucie było 120 miejsc. 20 z nich przeznaczone było dla córek urzędników rosyjskich. Pozostała setka to uczennice, za które ktoś zapłacił oraz te, za które płaciła Rosja. Oczywiście jak sama nazwa wskazuje – Instytut Panien Szlacheckich – oznaczało to, że wszystkie pensjonariuszki musiały pochodzić z rodzin szlacheckich. Wszystkim zaś zarządzała Rosjanka, a jej pomocnicą miała być osoba miejscowa. Jedna prawosławna, jedna katoliczka.

Mimo, że miejsc było 120, to przy otwarciu w 1841 roku w instytucie znalazły się 24 wychowanki. Zaborca usunął dawne symbole kultury polskiej, jednak do 1863 roku, czyli przez 22 lata wykładany był w instytucie język polski.

Instytutem opiekowała się carowa Maria. W szkole szlacheckie pochodzenie miało znaczenie tylko na początku. Później zaczęto przyjmować także córki urzędników czy wojskowych – tylko rodowitych Rosjan. Instytut miał 3 klasy z dwuletnim nauczaniem. Dopiero w 1903 roku utworzono 7 klas, które trwały rok. 

Żeby zostać przyjętą do szkoły – pensjonariuszka musiała zdać egzaminy z modlitw, a także wiedzy o Biblii. Co ciekawe egzaminy z religii były zdawane w zależności od wyznania. Katoliczki po polsku, luteranki po niemiecku zaś prawosławne po rosyjsku. Wszystkie dziewczęta jednak musiały znać język rosyjski – czytać i pisać, a także czytać i pisać po francusku. Nie obyło się też bez wiedzy matematycznej. Każda z wychowanek musiała umieć liczyć do stu oraz odejmować i dodawać do stu. W Instytucie nie przyjmowano chorych dziewcząt. Mile widziana była gra na fortepianie.

W instytucie zaś pensjonariuszki uczyły się takich przedmiotów jak religia, rosyjski, polski, francuski, niemiecki, historia, geografia, matematyka, fizyka, filozofia, kaligrafia i rysunek, higiena, nauki biologiczne dotyczące człowieka, a także pedagogiki, śpiewu, muzyki, gry na fortepianie, robótek ręcznych, gimnastyki. Ponadto dziewczyny uczyły się na temat starożytności oraz kosmosu. Pensjonariuszki miały od 10 do 16 lat. 

Instytut Panien Szlacheckich istniał w białostockim pałacu Branickich do 1915 roku. Później I Wojna Światowa zmusiła pensjonariuszki do ewakuacji do Petersburga. W 1918 roku Instytut został rozwiązany.

fot główne: Muzeum Podlaskie w Białymstoku

Partnerzy portalu:

Koniec remontu Synagogi w Tykocinie. Już nie jest biała…

Koniec remontu Synagogi w Tykocinie. Już nie jest biała…

Zakończył się remont XVII wiecznej Wielkiej Synagogi w Tykocinie, która nie jest już taka jak na powyższym zdjęciu. Zabytek przeszedł renowację dachu, elewacji i stolarki. Budynek należący do Muzeum Podlaskiego odzyskując blask znów będzie przyciągał turystów, których w małym miasteczku pod Białymstokiem nie brakuje. 

 

Historycznie to Tykocin był kiedyś ważniejszy. Białystok dorównywać mu zaczął dopiero, gdy pojawili się Braniccy. Potem dzisiejsza stolica województwa podlaskiego zaczęła zyskiwać gdy masowo przeprowadzano się tu z centralnej Polski, by produkować i handlować na granicy z Imperium Rosyjskim. Podczas zaborów Białystok dostał również połączenie kolejowe z Moskwą i Warszawą. To już przechyliło szalę zwycięstwa nad Tykocinem i innymi starszymi miastami w regionie.

 

Synagoga zyskała elewację w oryginalnych kolorach – łososiowym z fragmentami koloru miętowo – zielonego. Kolory te zostały ustalone na podstawie odkrywek – czyli najgłębszych warstw starej elewacji. Warto zaznaczyć, że remont mógł się odbyć dopiero nie dawno, gdyż od 4 lat uregulowane są sprawy własnościowe świątyni. Obecnie należy do Skarbu Państwa. W 2019 roku w Wielkiej Synagodze odbędzie się Festiwal Kultury Żydów Polskich.

 

fot. Muzeum Podlaskie w Białymstoku

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Upór się opłacił. Szukali mogił powstańców. Dziś możemy upamiętniać ich czyny na cmentarzu

188 lat temu pod Supraślem w Kopnej górze odbyła się jedna z walk Powstania Listopadowego. Dopiero kilka lat temu odnaleziono szczątki żołnierzy walczących z zaborcą rosyjskim, dzięki czemu mógł powstać cmentarz. Pamięć po tym wydarzeniu jest pielęgnowana co roku przez lokalne władze, a także służby mundurowe, harcerzy czy uczniów. Zanim było wiadomo, gdzie znajdują się mogiły powstańców – bardzo angażował się w ich odnalezienie Radosław Dobrowolski, historyk a dziś burmistrz Supraśla. Potencjalne tereny mogił były wielokrotnie przeczesywane georadarem, który pokazuje anomalia pod ziemią. Można powiedzieć, że poszukiwanie ukrytych grobów było jak szukanie igły w stogu siana, ale w końcu się to udało pod koniec 2009 roku.

 

Jak szukano mogił cz. 1

 

Ekshumacje odbyły się w 2010 roku. Zaś cmentarz dopiero w 2013 roku. Odnaleziono mogiły 56 żołnierzy. Każdy z nich dostał metr kwadratowy ziemi, o którą walczył. Dziś cmentarz w Kopnej Górze to jedyne i niepowtarzalne miejsce. W przekładach dawnych mieszkańców Kopnej Góry wiadomo, że bitwa była bardzo krwawa. Jeszcze przez wielee lat okoliczna rzeka Sokołda miała mieć czerwoną barwę.

 

„Roku Pańskiego tysiącznego osiemsetnego trzydziestego pierwszego miesiąca czerwca dwudziestego piątego dnia rano we wsi Sokołdzie wojsko polskie w przechodzie na spoczynku rozlokowane, napadnięte przez wojsko rossyjskie, w części pobite, w części potopione w rzece Sokołdzie. Wojsko polskie pobite, grzebanem było bez żadnej zwłoki zaraz w różnych miejscach wsi Sokołdy przez sołdatów wojska rosyjskiego. Jednemu tylko żołnierzowi polskiemu ciężko ranionemu uprosiłem pozwolenia dać ostatnią absolucyją i namaszczenie Oleju Świętego jako przypadkowie iadący do chorego i tamże w Sokołdzie zachwycony. Potopieni żołnierze w liczbie pięćdziesiąt sześciu pochowani zostali w innej mogile na tej stronie rzeki przed groblą do rzeki, idąc po prawej stronie pod górą. Niech odpoczywają w pokoju.
Ksiądz Andruszkiewicz

 

Te słowa były napisane przez proboszcza parafii w Szudziałowie – świadka tamtych wydarzeń. To dzięki niemu pamięć o powstańcach przetrwała do dziś, co nie było łatwe, bo Rosja za swoje zbrodnie nigdy Polski nie przeprosiła.

 

Jak szukano mogił cz. 2

 

Partnerzy portalu:

Wygnany król spędzał czas w Białymstoku

Wygnany król spędzał czas w Białymstoku

Izabela Branicka z Poniatowskich, siostra króla Stanisława Augusta tchnęła w Białystok bardzo wiele życia czyniąc gród nad rzeką Białą miejscem, gdzie nie tylko rozwijało się szkolnictwo, ale też kwitło życie artystyczno-kulturalne. W księgozbiorze Izabeli znajdowało się ponad 200 dzieł literatury polskiej i zagranicznej w tym mapy, ryciny, plany architektoniczne, teleskopy, globusy oraz albumy. Nie brakowało też podręczników szkolnych i czasopism. Izabela Branicka została małżonką Hetmana Jana Klemensa Branickiego będąc 18-latką w 1748 roku. Jeszcze za jej życia, bo W 1789 roku we Francji wybuchła wielka rewolucja, której jednym ze skutków było obalenie monarchii. Rodzina królewska musiała uciekać. Ludwik XVI został zgilotynowany, zaś władzę regencyjną (jako 8-latek) przejął Ludwik XVII. Dwa lata później młody chłopiec jednak zmarł, a królem okrzyknięty został 40-letni Ludwik XVIII.

 

Zanim został okrzyknięty królem przebywał na dzisiejszych ziemiach Belgii, Niemiec, Francji i Włoch. W momencie okrzyknięcia go królem przebywał w Weronie, będącej wówczas terytorium republiki Wenecji. Z racji trwającej rewolucji nie mógł on jednak objąć tronu, stąd też politykę prowadził właśnie za granicami Francji. Rok po ogłoszeniu go królem wydał akt będący deklaracją odrzucającą przemiany rewolucji francuskiej oraz zapowiadający odtworzenie monarchii. W efekcie władze Republiki Weneckiej nakazały mu opuszczenie terytorium kraju. Król, który nie mógł objąć swego urzędu zaczął tułać się po całej Europie. 1798 roku Ludwik XVIII trafił również do Białegostoku, gdzie mieszkał w Pałacu Branickich. O samym jego pobycie w Białymstoku niewiele wiadomo. Tylko tyle, ze był tu prawdopodobnie przejazdem. Ile czasu trwał pobyt nie wiadomo. W czasach panowania Branickich gród nad Białą odwiedzało wielu cudzoziemców, którzy w pamiętnikach wyrażali zachwyt nad rezydencją oraz czystością miasta – co było wtedy rzadkością. Nie brakowało też francuskich artystów, stąd też Ludwik XVIII nie czuł się u nas osamotniony.

 

Ludwik XVIII prawdopodobnie pojawił się także w Białymstoku po raz drugi w 1804 roku, gdyż opuszczał wtedy w atmosferze skandalu Warszawę, gdzie próbowano go otruć. Wtedy wybrał się do Grodna. Trudno przypuszczać, by król tak gościnne miasto jak Białystok zechciał ominąć. Szczęście do króla-tułacza uśmiechnęło się dopiero 1814 roku. Wówczas Napoleon Bonaparte poniósł klęskę w Rosji tracąc większość swojej armii. Zaraz po tym Napoleon abdykował. Zgodnie z zasadą legitymizmu – skoro rewolucja zakończyła żywot – Ludwik XVIII mógł w końcu objąć tron we Francji.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Powrót do przeszłości! Pan Mirek nagrał Białystok podczas podróży maluchem

Pan Mirek nagrał centrum Białegostoku gdzieś między 1993 a 1995 rokiem. Dziś odświeżył film po latach i postanowił opublikować nagranie w internecie. Na nagraniu można zobaczyć jak autor wraz z kolegą białym maluchem „zwiedzają” centrum miasta. Można między innymi zobaczyć przejazd dzisiejszym deptakiem na Rynku Kościuszki, a także ulicę Wyszyńskiego, gdy jeszcze nie było tam charakterystycznego budynku restauracji McDonald’s.  – Trochę myśmy jaja robili – napisał Pan Mirek umieszczając film na Facebooku. Może ktoś rozpozna siebie?

 

Podróż rozpoczyna się na ul. Branickiego pod dzisiejszym Departamentem Obsługi Mieszkańców Urzędu Miejskiego. Tam można dostrzec wyjeżdżający samochód z rejestracją BTO 0001. Czyżby ktoś własnie go zarejestrował pierwszy pojazd z serii BTO? Kolejne kadry to brama Pałacu Branickich, a także diametralnie zmieniona już kamienica przy ul. Kilińskiego. Następnie autorzy jadą przez Rynek Kościuszki – dziś zamknięty deptak, mijając przystanki przy kinie Ton oraz pod Ratuszem. Na filmie są nie tylko budynki, ale też ludzie z charakterystycznymi dla tamtych czasów strojami oraz ubraniami. Podróż kończy się w okolicach dworca PKS – który od niedawna również jest już zupełnie inny. Dokładnie to na nie istniejącym już parkingu przy Komecie na Wyszyńskiego. Za udostępnienie powyższego filmu Panu Mirkowi serdecznie dziękujemy!

 

To nie jedyny film jaki powstał w tamtych latach. Inny został nagrany jeszcze w 1989 roku oraz kolejny w 1991 roku również z samochodu przez nieznanego autora oraz jego kolegę „Czabana”:

 

Białystok 1989:

 

Białystok 1991:

Partnerzy portalu:

Gorący adres w centrum miasta. Rozebrać czy stworzyć muzeum żydowskie?

Gorący adres w centrum miasta. Rozebrać czy stworzyć muzeum żydowskie?

Ul. Bohaterów Getta 9 w Białymstoku to w ostatnim czasie gorący adres. Wszystko przez stary drewniany budynek, który się tam mieści. Mieszkańcy chcą, by został rozebrany, a jego miejsce miał pojawić się parking. Tymczasem pojawiła się informacja, że o żadnej rozbiórce nie ma mowy, gdyż ma powstać tam „Muzeum Żydowskie”, co rozjuszyło większość okolicznych mieszkańców i podsycając niepotrzebne spory.

 

Przede wszystkim zacznijmy od najważniejszego. Budynek przy Bohaterów Getta 9 w Białymstoku to drewniany dom z 1924 roku. Nie ma on jednak żadnej historycznej wartości jak wiele innych drewnianych domów w mieście, które na przykład spłonęły czy w inny sposób znikły (lub jeszcze stoją i walczy się o to by dalej stały – np. ten na Mazowieckiej). W czasie II wojny światowej był to jeden z wielu domów, także gdy na tej części miasta utworzono getto. Główne walki rozgrywały się w okolicach Jurowieckiej, przy bramach Getta – kilometr dalej. W okolicy spornego domu znajdował się cmentarz. Do dziś stoi na sporym placu tam pomnik upamiętniający tragedię likwidacji getta oraz zbiorowa mogiła. To najbardziej godna pamiątka po dawnych mieszkańcach.

 

 

Czy warto ratować ten drewniany dom? O ile nasze stanowisko w sprawie drewnianych domów z przeszłością jest jasne – uważamy, że należy bezwzględnie ratować co się da, o tyle w przypadku Bohaterów Getta 9 nie ma czego ratować. Dom ten nie jest w żaden sposób ani unikalny architektonicznie, ani też nie pełnił nigdy żadnej roli historycznej. W ostatnich latach była to zwyczajna melina, która została zapuszczona do takiego stanu, że nie ma sensu jej remontować. Jest bardzo wiele drewnianych domów i innych budynków w mieście, którymi warto się zająć. W tym przypadku jednak nie ma żadnego uzasadnienia, by rozrywać szaty o bezwartościową ruderę. Skoro mieszkańcy chcą mieć tam parking, to na pewno bardziej się on przysłuży niż ten budynek.

Partnerzy portalu:

Ścisłe centrum Białegostoku może się zmienić! Kontrowersyjny pomysł, który warto zrealizować.

Ścisłe centrum Białegostoku może się zmienić! Kontrowersyjny pomysł, który warto zrealizować.

Około 1000 macew spoczywa pod ziemią w samym centrum miasta. Jakiś czas temu chcieli je odkopać. Czy to dobry moment, by wrócić do tego pomysłu? Czy Park Centralny z problematycznym pomnikiem na czele powinny zniknąć z białostockiego krajobrazu? Czy zatęchła siedziba Uniwersytetu powinna stać się nowoczesnym biurowcem? Zaś pod placem parking podziemny. To wszystko warto zrealizować. Potrzeba tylko śmiałej decyzji.

 

Cmentarz żydowski z lotu ptaka. Zdjęcie lotnicze z 1939 roku.

 

W dawnym Białymstoku między ul. Sosnową, Odeską, Surażską oraz Mińską znajdował się cmentarz żydowski. W 1890 roku otwarto nową nekropolię na ul. Wschodniej. Zaś ten między czterema ulicami stał zamknięty. W 1939 roku przyszła II wojna światowa. Niemcy spalili lub wywieźli praktycznie wszystkich żydów w mieście. W 1945 roku Polska stała się krajem komunistycznym. Zaraz po wojnie cmentarz był miejscem, gdzie wysypywano śmieci a także urządzano libacje alkoholowe. W latach 1952 – 1954 głównym architektem w mieście był Michał Bałasz. To on, gdy pełnił swoją funkcję zasugerował białostockim władzom by cmentarz zasypać, by uchronić go przed dalszą dewastacją. Nikt żadnej oficjalnej decyzji nie podjął. Po prostu cmentarz zasypano. Bez ruszania nagrobków. Dlatego też przechodząc przez centrum miasta natrafiamy na park położony dużo wyżej niż reszta terenu. Pod ziemią bowiem spoczywają szczątki 1000 dawnych mieszkańców. Charakterystyczna jest też mała górka, z której każdej zimy dzieci zjeżdżają na sankach. Prawdopodobnie pod jej powierzchnią znajdują się kolejne nagrobki. Czy decyzja o zasypani cmentarza była dobra? Sądząc po tym z czego składał się dawny murek przy białostockim ratuszu, sucha fontanna na Plantach, czy też niektóre drogi – tak. Dla tych, którzy nie pamiętają – przypomnimy – wszystkie wymienione składały się z rozbitych na części macew. Jaki los spotkałby te 1000 grobów, gdyby ich nie zasypano? Zapewne taki sam.

 

Pomnik w latach PRL, autor nieznany

 

W 1972 władze zorganizowały konkurs na projekt obiektu, który miałby upamiętnić białostoczan walczących o Ziemie Białostocką podczas II Wojny Światowej. I tak w 1975 roku powstał Pomnik Bohaterów Ziemi Białostockiej, który stanął na krawędzi zasypanego cmentarza. W 1990 roku czyli już po transformacji ustrojowej postanowiono „odkomunizować” pomnik. Przybyli kapłani katoliccy oraz prawosławni, poświęcili pomnik, zaś u podnóża pomnika na kamieniu zmieniono napis. „W hołdzie bohaterom Ziemi Białostockiej poległym w walce o Polskę Ludową – Mieszkańcy Ziemi Białostockiej” został zastąpiony na „Poległym i pomordowanym za Wolną Polskę”. Doczepiono też orła w koronie. Po 25 latach od tego wydarzenia dostawiono jeszcze na wielkim głazie obok kolejne napisy „Chwała i cześć żołnierzom I i II Armii Wojska Polskiego, którzy walczyli i zginęli za wolność i niepodległość ojczyzny”. W 2011 roku członkowie Klubu Więzionych, Internowanych i Represjonowanych oraz Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego podjęli się bez pytania o jakąkolwiek zgodę modyfikacji pomnika. Jak widać dodanie napisów na kolejnym kamieniu to byłoby za mało. Dlatego doczepiono napisy „Bóg Honor Ojczyzna” zaś orzeł na górze pomnika zyskał koronę. Generalnie akcja wywołała oburzenie tylko części mieszkańców. Sam autor pomnika również wyraził swój sprzeciw. Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach, zaś napisy pozostały. Na 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości – kolejne osoby postanowiły doczepić kolejny napis – Niepodległość. I tak każdy po swojemu pomnik modyfikował.

 

Obecny pomnik – 2018

 

Mówi się, że modyfikowano pomnik, by go „odkomunizować”. Tak naprawdę, to jeżeli ktoś chciałby podjąć się „odkomunizowania”, to musiałby zająć się całym otoczeniem. Sam pomnik, stojący obok dawny „Dom partii”, a także siedziba sądu są wybudowane w stylu socrealistycznym – czyli charakterystycznym dla czasów polskiego komunizmu. Wszystko to szare, monumentalne budynki, które dodatkowo stały się zabytkami. Dlatego też wszystko co stoi wokół Placu NZS (dawniej Uniwersyteckiego) jest jednym wielkim pomnikiem komunizmu w centrum Białegostoku. O ile wyburzenie budynku sądu byłoby problematyczne, to zmiana elewacji na podobną – jaką ma Sąd przy ul. Mickiewicza już nie takie straszne. Zamiast „Domu partii” wybudowanie w tym miejscu normalnego, nowoczesnego biurowca także nie byłoby takie straszne. A pomnik? Wyburzyć i postawić nowy – Pomnik Bohaterów Białegostoku – przy, którym znalazłoby się miejsce do upamiętnienia wszystkich tych, którzy walczyli o Białystok. Do którego doczepianoby kolejne tablice czy inne kamienie za każdym razem, gdy będzie trzeba. Sam pomnik natomiast powinien stanąć na środku Placu NZS.

 

Park Centralny należałoby natomiast rozkopać, macewy wyczyścić, a teren symbolicznie ogrodzić tworząc lapidarium. Warto tutaj dodać, że nekropolia ta powstała w 1760 roku, zatem byłoby to odkopanie prawdziwego 258-letniego zabytku, a nie pamiątek po komunie. Takie lapidarium z miejsca stałoby się wielką atrakcją turystyczną. A wszyscy, którzy przyjeżdżają do Tykocina – nie omijaliby też Białegostoku.

 

Pomysł całkowitej zmiany ścisłego centrum miasta być może jest śmiały, ale warty realizowania nawet nie w imię ideałów „odkomunizowania”, lecz z racjonalnego punktu widzenia. Przede wszystkim – Uniwersytet chce się pozbyć śmierdzącego jaja – jakim jest dawny „Dom partii”. Dlaczego śmierdzącego? Bo taniej jest ten zatęchły budynek wyburzyć niż wyremontować. Poza tym nie oszukujmy się, nie jest to żadna perła architektury tylko zwykły, betonowy kloc. Pomnik? Stał się własną karykaturą. Nawet jeżeli intencje pomysłodawców doczepiania do niego były słuszne, to wykonanie spowodowało, że obecnie coś co ma upamiętniać bohaterów prezentuje się komicznie szare, brudne, betonowe kloce z tymi wszystkimi napisami – złotymi, srebrnymi w różnych stylach. A na tym wszystkim czarny orzeł w koronie.

 

 

Sam park też jest bezużyteczny. Wspomniana górka, pod którą zapewne są szczątki służy do zjeżdżania na sankach zimą. Ławeczki najczęściej odwiedzane przez meneli. Taki wniosek można wyciągnąć po ilości i częstotliwości patroli tego miejsca. Jest też plac zabaw – jeden z wielu. O tym, jak beznadziejny jest ten park może świadczyć pewna „afera” z 2014 roku. Rządząca wtedy miastem Platforma Obywatelska chciała w parku tym urządzić piknik z okazji częściowo wolnych wyborów – 4 czerwca. Wywołało to oburzenie ze względu właśnie na spoczywające szczątki. Ostatecznie z pomysłu się wycofano. Z tego też samego powodu wybuchła „afera”, gdy na Rynku Siennym zorganizowano pokazy mody i dużą imprezę. A to wszystko na szczątkach dawnych mieszkańców miasta – ewangelików. Dziś to teren pusty i ogrodzony, gdzie podobno miał powstać jakiś pomnik i miejsce zadumy. Na razie nic się nie dzieje.

 

Podsumowując należy zadać sobie pytanie – co jest atrakcyjniejsze? Betonowe kloce, zatęchły budynek przypominające komunizm i bezużyteczny park? Czy też prawie 260-letni zabytek, nowoczesny biurowiec oraz pomnik bardziej funkcjonalny i zaprojektowany na nowo przez artystę, który ma poczucie estetyki a nie samozwańczych dekomunizatorów? Warto też zbudować w końcu parking podziemny – pod placem – do czego przekonywaliśmy w innym tekście.  Pomysł jest kontrowersyjny, ale warto go zrealizować.

 

fot. główne: Autor: T. Sumiński, źródło: http://www.ladniej.uwb.edu.pl/

Partnerzy portalu:

To już trzeci kościół w tym miejscu. Pierwszy pojawił się w 1525 roku!

To już trzeci kościół w tym miejscu. Pierwszy pojawił się w 1525 roku!

Zabłudów to miasteczko, które słynie z lodziarni, do której zawsze ustawione są gigantyczne kolejki, a także z Kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła. Jego historia sięga 1525 roku! To właśnie wtedy Zygmunt Stary nadał Aleksandrowi Chodkiewiczowi prawa do Puszczy Błudowskiej (dziś część Puszczy Białowieskiej), a 8 lat później król wydał przywilej lokacyjny miasta Zabłudowa. Gdy miasto zostało założone znajdowała się w nim już cerkiew oraz kościół właśnie.

 

Świątynia powstała po raz drugi w 1688 roku, po wojnach z Moskwą. Wtedy też wiele miasteczek podlaskich zostało zniszczone. Zaś w roku 1800 rząd pruski nakazał kościół rozebrać i wybudować nowy. Ostatecznie nowa świątynia została ukończona dopiero w 1840 roku, lecz konsekracja nastąpiła dopiero w 1856 roku. Zabłudowski kościół przechodził wielokrotnie prace remontowe. Ostatnie prace zakończyły się w 2006 roku. Jednak w 2008 roku ruszyła budowa nowej plebanii, gdyż starą strawił pożar.

 

Kościoła św. Apostołów Piotra i Pawła jest zbudowany trochę na wzór Katedry Wileńskiej. Przejeżdżając przez Zabłudów warto nie tylko przyjrzeć się jej zewnątrz, ale też wstąpić do środka, by obejrzeć też niesamowite obrazy.

 

fot. Polimerek / Wikipedia

Partnerzy portalu:

5 największych bitew na Podlasiu. „Gra o tron”, spalone miasta i niesamowita obrona.

5 największych bitew na Podlasiu. „Gra o tron”, spalone miasta i niesamowita obrona.

Z okazji zbliżającego się 100-lecia Niepodległości Polski chcielibyśmy przypomnieć 5 największych bitew, jakie miały miejsce w naszym regionie. Walczono z plemionami, które łupiły nasze ziemie, miała miejsce także „Gra o tron”, walczono z zaborcą, a także hitlerowcami oraz komunistami. Od setek lat Polska musiała z kimś walczyć, także Ziemie Podlaskie oraz te, które przylegają do dzisiejszego województwa podlaskiego były areną walk niejednokrotnie. My postanowiliśmy przypomnieć 5 największych zbrojnych walk, które miały miejsce w naszym regionie.

Ostatni najazd plemienia. Bitwa nad Narwią (1282)

 

Z racji czasów bardzo odległych o bitwie nie wiadomo zbyt wiele. Zapisy kronikarskie mówią, że stoczona ona została 13 października 1282 roku pomiędzy wojskami księcia krakowskiego Leszka Czarnego a połączonymi wojskami litewsko-jaćwieskimi, których było 14 tys. Najeźdźcy wtargnęli na ziemie lubelską, a następnie po jej spustoszeniu wycofały się z wielkimi łupami. Na terenach znajdujących się między Narwią a Niemnem dogoniły ich wojska polskie w liczbie 6 tysięcy. Przyjmuje się, że bitwa mogła mieć miejsce w jednym z pięciu miejsc:
– pod Brańskiem, nad rzeką Nurzec
– nad Narwią koło Długosiodła
– pod Wasilkowem nad rzeką Supraśl
– na polach wsi Łopiennik i Krzywe
– nad ujściem Czarnej Hańczy do Niemna, nieopodal wsi Jatwieź.

Polacy najpierw doprowadzili do rozdzielenia sił przeciwnika. Wpierw uciekli Litwini, a następnie rozbito wojska jaćwieskie. Polacy dodatkowo splądrowali Wysoczyznę Białostocką czyli dzisiejsze tereny między Ziemią Sokólską, Supraślem i Biebrzańskim Parkiem Narodowym. Jeżeli ten fakt przyjmiemy jako następstwo bitwy, to najprawdopodobniej ta miała miejsce pod Wasilkowem. Rozochoceni zwycięstwem Polacy dorwali się do terenów, które mieli pod ręką. Prawdopodobnie po tej walce plemienie Jaćwingów więcej w Polsce się nie pokazało.

Gra o tron. Wojna o Podlasie (1440 – 1444)

 

W tym miejscu należy najpierw przypomnieć kontekst historyczny. Książę mazowiecki Bolesław IV angażował się w walki stronnictw politycznych w Polsce, które były związane ze sprawą obsady tronu litewskiego i unii polsko-litewskiej. Bolesław IV został wciągnięty w konflikt, który wybuchł po zabójstwie przyjaciela Polski – wielkiego księżego litewskiego Zygmunta Kiejstutowicza. 20 marca 1440 roku ten został zamordowany, a następnie Polacy w odpowiedzi wysłali do Wilna Kazimierza Jagiellończyka, który był namiestnikiem Władysława III Warneńczyka. Litwini jednak zaplanowali co innego. Ogłoszono Kazimierza księciem dzielnicowym (udzielnym). Polacy w odpowiedzi na to poparli syna Zygmunta – Michała Kiejstutowicza. Ten zmuszony został do ucieczki na Mazowsze. Książę mazowiecki Bolesław IV postanowił to wykorzystać i zbrojnie zajął Podlasie. Litwini zagrozili mu wojną. Na całym konflikcie zyskali oczywiście Polacy, którzy zyskali nowe możliwości nacisku na magnatów litewskich w sprawach związanych z obsadzeniem tronu unii obu krajów.

 

Konflikt narastał, a w 1444 roku z rozkazu Kazimierza Jagiellończyka wojewoda trocki zajął Mielnik i Drohiczyn. Polacy zostali postawieni na ostrzu noża. Albo zbrojnie wesprą księstwo mazowieckie albo przegrają całą sprawę. Ostatecznie jednak doszło do ugody z Litwinami. Bolesław IV zdecydował zrzec się Podlasia wraz powiatem węgrowskim za 6 tys. kop groszy praskich. W 1453 roku Bolesław IV znów wystąpił z pretensjami o ziemię podlaską. Obecnie panujący król Kazimierz Jagiellończyk stanowczo jednak odrzucił pretensje i Bolesław IV ostatecznie musiał pogodzić się z utratą ziem wraz z Drohiczynem.

Spalone miasto. Bitwa pod Siemiatyczami (1863)

 

Przenosimy się w czasy powstania styczniowego. 6 i 7 lutego 1863 roku między rosyjskimi oddziałami a polskimi oddziałami powstańców doszło do największej bitwy w całym powstaniu. Po stronie polskiej było 4000 żołnierzy, zaś po rosyjskiej 2500. Mimo przewagi liczebnej Rosjanie stracili 70 żołnierzy, zaś Polacy 200.

 

Jak wiadomo w 1863 roku Polska była podzielona na 3 zabory – Pruski, Austriacki oraz Rosyjski. W 1860 roku w Siemiatyczach miały miejsce demonstracje patriotyczne. Po mszy śpiewano „Boże coś Polskę”, zaś młodzież chodziła w wojskowych konfederatkach (czapki z kwadratowym denkiem). Mieszkańcy uprzykrzali życie carskim urzędnikom oraz miejscowemu duchownemu prawosławnemu. W 1862 roku z Siemiatycz wycofał się rosyjski garnizon, co rozochociło polską konspirację.

 

Gdy w Polsce wybuchło powstanie styczniowe 22 stycznia, to na Białostocczyźnie oraz w Siemiatyczach walki wybuchły dopiero 6 lutego. Bitwa miała skutki tragiczne. Całe miasto było spalone. Przetrwały tylko 4 budynki. Powstańcy mieli przewagę liczebną, ale ogniową przeciwnik. Ostatecznie powstańcy uciekli na tereny Królestwa Polskiego, Puszczy Białowieskiej oraz na Białoruś.

4 dni bohaterskich działań. Obrona Wizny (1939)

 

Wizna to niewielka osada leżąca nieopodal Łomży. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą już z XI w. Na przestrzeni dziejów była gorzko doświadczana przez los, a to wszystko przez jej pechową lokalizację. Chroniąc wschodnie granicy Mazowsza narażała się wciąż na ataki nieprzyjaciół, w tym Zakonu Krzyżackiego. To właśnie oni spalili Wiznę po koniec XIII w. Cztery stulecia później do pożogi doprowadził potop szwedzki. Ogromne zniszczenia przyniosły też obydwie wojny światowe. Za każdym razem jednak Wizna podnosiła się z kolan.

 

W czasie kampanii wrześniowej na terenie Wizny ulokowano sieć umocnień ciągnących się na wschodnim brzegu Narwi i Biebrzy. Najcięższe walki trwały między 7 a 10 września. 42 tysiące żołnierzy niemieckich zmierzyło się z 720 Polakami. Mówimy więc tu o proporcjach sił 40:1. Sytuacja liczebna przywołuje na myśl słynną starożytną bitwę między niewielkim oddziałem 300-stu Spartan a Persami. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w schronach bojowych. Bohaterska obrona trwała 4 dni.

 

Niemcy w czasie szturmu po kolei wysadzali obiekty. Ostatnim z nich był bunkier w Górze Strękowej. Tam też walczył dowódca całego odcinka obronnego – kapitan Władysław Raginis. W chwili wyczerpania amunicji przez Polaków, prowadzący natarcie generał Hainz Wilhel Guderian zagroził rozstrzelaniem jeńców. Niemal cała załoga skapitulowała, oprócz kapitana Raginisa. Ten nie chcąc iść do niewoli, sam wybrał swój los, wysadzając się granatem.

Mały Katyń. Obława Augustowska (1945)

Ekshumacja w Gibach, fot. IPN

 

Giby, to mała miejscowość tuż przy granicy Polski i Litwy. To tam w lipcu 1945 roku odbyły się tragiczne wydarzenia. Miała tam miejsce tak zwana “Obława Augustowska” nazywana także „Małym Katyniem”.

 

Oddziały Armii Czerwonej i NKWD przeprowadziły akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej. To tam znajdowali się polscy żołnierze podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Należy wskazać na bardzo smutny fakt, że rosyjskim żołnierzom pomagali także polscy żołnierze – między innymi pracownik Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie Mirosław Milewski. Swoimi zasługami dla Rosjan zbudował sobie karierę w Biurze Politycznym KC PZPR.

 

Obława Augustowska była bardzo długo ignorowana przez polskie władze. Dopiero w 2014 roku Sejm RP uczcił pamięć ofiar Obławy Augustowskiej. Natomiast w 2015 roku ustanowiono, że 12 lipca będzie Dniem Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej z lipca 1945 roku.

Partnerzy portalu:

Wołano za nimi Lipki, Muślimy. Są z nami od kilkuset lat

Wołano za nimi Lipki, Muślimy. Są z nami od kilkuset lat

Wiele się mówi o Podlasiu jako miejscu wielokulturowym. Najczęściej wspomina się o symbiozie katolików i prawosławnych. Warto jeszcze przypomnieć o polskich muzułmanach, których najwięcej jest… w Białymstoku. 

 

W ostatnim czasie muzułmanie Polakom kojarzą się raczej źle, za sprawą wszystkich wydarzeń, które mają miejsce za granicą. Natomiast polscy muzułmanie czyli Tatarzy powinni kojarzyć się wyłącznie dobrze. Nasi muzułmanie są w Polsce od XIV wieku – na początku osiedlali się w okolicach Wilna, Trok, Grodna i Kowna. Natomiast od XVII wieku także na terenie Wołynia, Podola, później na Suwalszczyźnie. Na Tatarów mówiono wówczas Lipki lub Muślimy. Ta pierwsza nazwa pochodziła od tureckiej nazwy Litwy.

 

Brama wejściowa na cmentarz w Bohonikach

 

Na przełomie XVII i XVIII wieku szlachta tatarska spolonizowała się, zaś mieszczaństwo uległo wpływom białoruskim. W międzywojniu Tatarów żyło w Polsce około 5,5 tysiąca. Zamieszkiwali województwo wileńskie, nowogrodzkie a także białostockie.

 

Cmentarz w Bohonikach

 

Zapewne wiele osób zadaje sobie pytanie o wspólnotę religijną polskich i zagranicznych muzułmanów – szczególnie tych, o których w mediach mówi się wyłącznie negatywnie. W 1936 roku uchwalona została przez parlament ustawa o stosunku państwa do Muzułmańskiego Związku Religijnego (która obowiązuje do dziś), w której to jest napisane, że polscy muzułmanie pozostają w łączności religijno-moralnej ze swoimi współwyznawcami za granicą, tworzą własny związek religijny niezależny od żadnych władz obcokrajowych świeckich i religijnych (tzn. Muzułmański Związek Religijny). Ponadto w ustawie ustanowiono obowiązek odmawiania modlitw za pomyślność Rzeczypospolitej i jej Prezydenta, a także Rządu i Wojska w każdy piątek oraz dnie uroczystych świąt.

 

Meczet w Bohonikach

 

Po II Wojnie Światowej działalność Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP została wznowiona w 1947 roku. Od tego czasu organizacja nieprzerwanie działa na rzecz społeczności tatarsko-muzułmańskiej w Polsce. Tylko w samym Białymstoku żyje około 2000 Muzułmanów. Mieszka tu także Mufti (czyli przewodniczący Muzułmańskiego Związku Religijnego).

 

 

W Białymstoku są dwa miejsca związane z Tatarami – pierwsze to dom modlitwy przy ul. Hetmańskiej, drugi to zabytkowy dom drewniany ukryty pomiędzy blokami na osiedlu Piasta. Jest to parterowy, przedwojenny dom. Parter nawiązuje do wystroju meczetu. Ponadto Tatarów spotkamy oczywiście w Kruszynianach oraz Bohonikach. Od niedawna także w Suchowoli, gdzie powstało Centrum Kultury Muzułmańskiej.

 

Centrum Kultury Muzułmańskiej w Suchowoli

Partnerzy portalu: