Featured Video Play Icon

Cerkiew w Puchłach to wyjątkowe miejsce na mapie Podlasia. Zaczęło się od cudownego uzdrowienia.

Kraina Otwartych Okiennic to hasło, na które wiele osób reaguje bardzo ciepło. Takie miejscowości jak Trześcianka, Soce czy Puchły odwiedziło w ostatnich latach mnóstwo osób z Polski i zagranicy. Drewniane domki i kolorowe cerkwie to połączenie wręcz magiczne. Tym razem chcemy skupić się na samej miejscowości Puchły. Ostatnio w tamtejszej cerkwi odbył się Koncert Muzyki Cerkiewnej z okazji 110 rocznicy osiedlenia się Dykałowiczów w Puchłach. Z tej okazji chcielibyśmy przybliżyć Wam historii wsi, a przy okazji obejrzyjcie i wysłuchajcie przepiękny koncert (od 24 minuty).

Cudowne uzdrowienie

Historia wsi zaczyna się od drzewa, w którym miała objawić się Matka Boża jednemu z okolicznych mieszkańców w XV wieku. Chory zaczął się modlić pod lipą o zdrowie. Nie dość, że ujrzał on bożą rodzicielkę, to jeszcze obrzęk nóg zniknął. Drzewo przy której miało mieć miejsce objawienie do dziś stoi przy cerkwi. Świątynia jest najważniejszym miejscem w Puchłach. Tak też było w przeszłości.

Zacznijmy jednak od początku. W roku 1561 istniał tu dwór. Syn wójta z Trościanicy (Trześcisanki) nazywał się Tomasz Puchłowicz. Prawdopodobnie dobra pochodzą od jego nazwiska. Jeżeli nie od opuchlizny modlącego się. A może modlił się sam Puchłowicz? Trudno powiedzieć, bo o wsi krąży wiele legend. Jedna z nich mówi, że dziedzic był złym człowiekiem i kazał ludziom zmienić wiarę na grekokatolicką. Prawosławni mieszkańcy jednak modlili się o pomoc Matki Bożej. Gdy dziedzic zmarł, to po jego śmierci zaczął się pojawiać na rozstajach dróg. Ludzie dalej się modlili, by zjawa przestała się im pokazywać. Poskutkowało.

Niezależnie która wersja jest prawdziwa, to do cerkwi, gdzie miało miejsce uzdrowienie zaczęły przyjeżdżać liczne pielgrzymki z intencją uzdrowienia dla siebie lub chorych bliskich. Przypomnijmy też, że na Podlasiu w 1710, 1830 i 1855 roku miały miejsce epidemie dżumy i cholery. Wówczas też odnotowano liczne uzdrowienia, które przypisywano świętemu miejscu. Na pamiątkę cudownego uzdrowienia powstała ikona.

Cerkiew powstawała wiele razy

W 1754 roku przez wieś miał przejść huragan, który uszkodził starą cerkiew. Ówczesny właściciel wsi, pułkownik Józef Wilczewski ufundował nową, która powstała w 1756 roku. Spłonęła ona w 1771 roku, a wraz z nią prawdopodobnie ikona, od której zaczęła się historia wsi. Kolejna świątynia powstała w 1798 roku. Była to niewielka kaplica, którą przeniesiono z uroczyska spod Ryboł. Obecna cerkiew to budynek wzniesiony w latach 1913-1918. Świątynia jest z drewna, wzniesiona na planie krzyża, przepięknie ozdobiona i położona pośród drzew. Niesamowite jest także wnętrze świątyni. Można było je podziwiać między innymi w filmie „My name is Sara”. Cerkiew ma zapierający dech w piersiach ikonostas oraz niezwykłe, aczkolwiek proste polichromie. Warto też wspomnieć o dzwonnicy, do której wejście poprzedzone jest gankami.

W cerkwi dalej można czcić Ikonę Opieki Matki Bożej. Mimo, że oryginalna spłonęła toteż obecna powstała po 1781 roku. Warto na koniec wspomnieć o Dykałowiczach. Puchły były wsią prywatną zaś Dykałowicze ostatnimi jej właścicielami. Zostali oni wywłaszczeni przez komunistyczne władze.

Partnerzy portalu:

Długi weekend listopadowy. Co robić gdy mamy wolne?

Długi weekend listopadowy. Co robić gdy mamy wolne?

Wystarczy wziąć 8 dni wolnego, by wypoczywać ponad dwa tygodnie. Taki jest w tym roku długi weekend listopadowy. Zaczynamy 30 października w sobotę, następnie mamy wolną niedzielę i poniedziałek. Oczywiście jeżeli możemy sobie pozwolić to można to przeciągnąć aż do 14 listopada, bo 3 dni wcześniej będziemy świętować niepodległość. Mimo, że w tym roku istnieją zakazy związane ze stanem wyjątkowym (a być może dojdą jeszcze zakazy związane z epidemią), to i tak warto przyjechać na Podlasie. Tylko tutaj zażyjemy głębokiego odpoczynku. Prognoza pogody jest obiecująca. Może nie będzie najcieplej (jak to w listopadzie), ale za to nie powinno padać. Wystarczy cieplejsze ubranie, termos z herbatą i można godzinami spacerować po podlaskich puszczach, parkach narodowych, nad jeziorami i poprzez zabytkowe rynki miast.

Białowieża to nie wszystko

Topiło

W ten długi weekend niestety musimy odpuścić sobie zwiedzanie Kruszynian i Białowieży z powodu trwającego stanu wyjątkowego. Warto jednak przypomnieć, że Puszcza Białowieska ma także wiele innych atrakcji. Z jeziora Topiło mamy do granicy ponad 3 kilometry, a zatem możemy tam legalnie bez pozwolenia przebywać. Nie zapomnijmy jednak o dokumentach tożsamości, bo te na pewno się przydadzą. Przejdźmy się 10-kilometrową trasą zamkniętej o tej porze roku kolejki wąskotorowej z Hajnówki. Po drodze miniemy kładkę, którą warto też zwiedzić.

Przed Białowieżą, do której wjeżdżać nie możemy znajduje się droga do rezerwatu pokazowego i na Szlak Dębów Królewskich. Te miejsca zakazane nie są i możemy je śmiało odwiedzać. Zobaczymy jak się ma król puszczy i zobaczymy drzewa wielkie jak wieżowce! To wszystko w jesiennym klimacie.

Malownicza, wielokulturowa trasa

Wierzchlesie

Jeżeli chcemy poznać tatarską kulturę, to zamiast Kruszynian wybierzmy Bohoniki oddalone od granicy o 10 kilometrów. Możemy też przejechać się wielokulturową trasą Sokółka – Bohoniki – Stara Kamionka – Wierzchlesie – Sokołda – Supraśl – Kołodno – Królowy Most – Załuki – Wyżary – Waliły – Gródek – Michałowo – Topolany – Trześcianka – Puchły – Doktorce – Suraż.  Po drodze poznamy wszystkie kultury Podlasia, różnorodną architekturę i przyrodę. Trasa wyniesie nas 150 kilometrów. Jeżeli nie pominiemy żadnych atrakcji to powinniśmy zacząć zwiedzanie z samego rana, bo zejdzie nam do wieczora.

Warto przede wszystkim zobaczyć tatarski Kościół w Sokółce i pobliskie miejsca związane z filmem U Pana Boga za Piecem. W Bohonikach zainteresować nas powinien oczywiście tatarski meczet. Szczególnie warto wejść do środka. Ze Starej Kamionki do Wierzchlesia towarzyszyć będą nam piękne krajobrazy, napotkamy też katolickie kapliczki. W samym Wierzchlesiu znajdują się natomiast słynne płoty z filmu U Pana Boga za Piecem. Sokołda to miejsce, gdzie znajduje się Arboretum. Supraśl jest turystyczną perłą Podlasia, zaś pobliskie Kołodno oferuje Wzgórza Świętojańskie i wieżę widokową górującą nad Puszczą Knyszyńską.

Wyżary to przepiękne rozlewiska i kładki w sercu Puszczy Knyszyńskiej. Leśne drogi, które tam prowadzą zachwycą wszystkich. Gródek, Michałowo i Topolany to miejscowości, gdzie podziwiać będziemy piękne cerkwie i krajobrazy. W Trześciance i Puchłach natomiast dodatkowo drewniane domy ze słynnymi okiennicami. Na zakończenie obejrzyjmy malownicze Doktorce i Suraż – jedno z najmniejszych polskich miast.

Wyżary

Biebrza też czeka

Osowiec-Twierdza, fot. P. Jakubczyk

Jakiś czas minął od wielkiego pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym. Jakoś wszystko przycichło, ale tamte miejsca nadal są cudowne. Zacznijmy od podstaw czyli carskiego traktu z Góry Strękowej do Osowca-Twierdzy. Piękna droga prowadzi przez las. Po drodze będą wieże widokowe i kładki, na których możemy zaobserwować łosie. Osobno powinniśmy zwiedzić Goniądz. Są tam miejsca widokowe na rzekę, kaplica na wysokiej górze i stary młyn. Możemy także zajrzeć do pięknego Rajgrodu.

W Dolistowie Starym znajduje się stary most, którym przeprawimy się nad dziką stronę Biebrzańskiego Parku Narodowego. Do samego Jagłowa będziemy mogli jechać wzdłuż rzeki przez kompletne pustkowie, gdzie króluje przyroda. Najlepiej wybrać słoneczny dzień – świtem lub podczas zachodzącego słońca. Po drodze miniemy Śluzę Dębową należącą do Kanału Augustowskiego. A że będziemy niedaleko, to warto jeszcze zajrzeć do samej letniej stolicy Polski jesienią. Jest równie piękna, lecz dużo spokojniejsza. Tam oczywiście pospacerujmy bulwarami nad rzeką prowadzącej do plaży nad jeziorem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Białystok jesienną porą. Oto najlepsze miejsca do odwiedzenia.

Białystok jesienią prezentuje się wyjątkowo cudnie. Cała paleta kolorów jakie daje nam natura powoduje, że idziemy i się zachwycamy krajobrazem. Mimo coraz gęstszej zabudowy, istnieją w Białymstoku dalej miejscówki, które warto zobaczyć. Nawet w centrum, mimo że stolica Podlaskiego to miasto kompaktowe i na obrzeża jest niedaleko. Prezentujemy najlepsze miejscówki do odwiedzenia jesienią.

Pałac Branickich

Zacznijmy od perły w koronie czyli Wersalu Podlaskiego. Okazały pałac dominuje nad przepięknym ogrodem połączonym z parkiem. Przejście całego terenu wraz z przylegającymi Plantami to oczywisty numer jeden. Kolorowe liście na drzewach spowodują, że będzie nam się spacerować cudnie nie wychylając się z centrum miasta. Dodatkowo warto też zobaczyć pobliskie bulwary nad rzeką Białą przy Teatrze Dramatycznym. Te trzy miejsca potraktowane jako jedna całość spowodują, że wspaniale spędzony czas.

Las Zwierzyniecki

Chyba nie ma obecnie bardziej kolorowego i różnorodnego przyrodniczo miejsca w Białymstoku niż Las Zwierzyniecki. Zasypane liśćmi ścieżki rezerwatu poprowadzą nas przez krainę jak z najlepszych obrazów. Nie wiadomo czy stać i podziwiać czy wyciągać aparat i robić pamiątkowe zdjęcia. Warto tam po prostu być. Najlepiej z drugą połówką za rękę, nasłuchując natury. Na koniec wycieczki warto jeszcze zahaczyć do ogrodu zoologicznego, by zobaczyć które zwierzęta poszły spać.

Rezerwat Antoniuk

Jeżeli chcemy zażyć jeszcze głębszego lasu to warto wybrać się na obrzeża miasta. Tam czeka na nas piękny Rezerwat Antoniuk. Oprócz niego po przeciwnej stronie drogi do Augustowa jest jeszcze Las Pietrasze. Te dwa miejsca potraktowane jako całość dadzą nam niesamowity spacer. A to dlatego, że tereny te są nieco górzyste. Dlatego będą doskonałą alternatywą dla płaskiego centrum miasta. Ponadto jest tam wiele ścieżek, którymi możemy odkrywać bogactwo przyrody Białegostoku.

Niezależnie, który wariant wybierzemy – będzie to na pewno lepsze rozwiązanie niż przesiedzenie w domu. Taka piękna pogoda aż wzywa do wyjścia na zewnątrz. Obcowanie z naturą w piękny dzień spowoduje, że od razu poprawi nam się humor i samopoczucie. A to jesienią jest w cenie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To miejsce na Podlasiu powinien zobaczyć każdy, kto kocha koleje

Choć istnieje dopiero od 2017 roku, to naprawdę ma czym się pochwalić. Mowa o Muzeum Kolejnictwa w Czeremsze. Każdy, kto zawita do tego miasta koniecznie powinien tam się wybrać. Zacznijmy od tego, że Muzeum prowadzone jest przez miłośników kolei w formie stowarzyszenia. Jest to oddolna inicjatywa, która cały czas się rozwija. Eksponaty można oglądać przy ul. 1 Maja 92. Do instytucji prowadzi piekna, zdobiona drewniana brama.

Najciekawszymi eksponatami są oczywiście dawne lokomotywy i wagony. Między innymi parowóz TP4-148 oraz szynobus SU81. Ponadto można zobaczyć jak wyglądał żuraw, którym podawano wodę do parowozów czy też zabytkowe wagony.

Warto też dodać, że Czeremcha ma kolejowe tradycje. Stacja kolejowa obecnie cieszy się nowym budynkiem, który oddano w 2020 roku. Od początku XX wieku przez miasto przebiega węzeł kolejowy łączący Białystok z Brześciem. W jego ramach zbudowane zostały: pierwszy budynek dworca, parowozownia, budynek mieszkalny, wieża ciśnień oraz stacja pomp. 2 września 1939 roku węzeł został zbombardowany przez Niemców. W 1944 roku parowozownia została zniszczona przez partyzantów. Okupanci próbowali go remontować, ale nie prace nie zostały ukończone. 28 lipca 1944 ponownie wysadzono węzeł. Parowozy z Czeremchy ostatecznie zniknęły 1978 roku. Wtedy zakończona została rozbudowa lokomotywowni i przejście na pojazdy spalinowe.

Choć Muzeum jest jeszcze „młode”, to trzymamy mocno kciuki za jego rozwój. W kraju jest mnóstwo miłośników kolei. Przykładowo z Poznania do Wolsztyna jeździ jako atrakcja turystyczna parowóz. Ludzie wykupują bilety w jeden moment. Na Podlasiu aktywnie działają przejażdżki kolejką wąskotorową niedaleko Czeremchy – w Hajnówce. W Białowieży natomiast zainteresowaniem cieszy się stacja Białowieża Towarowa, gdzie również można podziwiać dawne maszyny kolejowe.

W miarę rozwoju Muzeum w Czeremsze, być może przybędzie w przyszłości jeszcze więcej eksponatów oraz będą organizowane różne interesujące kolejowe wydarzenia. Trzymamy kciuki za Stowarzyszenie Przyjazdy Transport ażeby tak się stało.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ruiny w Mieruniszkach. To był kiedyś kościół ewangelicki i sortownia poczty.

Suwalszczyzna to nie tylko pozostałości i legendy po Jaćwingach. Dawniej były to także Prusy Wschodnie z odrębną od polskiej kulturą, a także architekturą, językiem i wszystkim innym. Po zawirowaniach historycznych dziś to tereny należące do Rzeczypospolitej. Po poprzednikach jednak coś pozostało. Choćby ruiny kościoła ewangelickiego w Miruniszkach na granicy województwa podlaskiego i warmińsko-mazurskiego.

Mieruniszki dawniej były położone w państwie krzyżackim na granicy z Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Nazwa wsi wymieniana była już w traktatach pomiędzy Krzyżakami a Jagiełłą w 1422 roku. O istnieniu kościoła ewangelickiego wiemy natomiast z dokumentów z 1545 roku. Wiadomo też, że został zniszczony przez Tatarów w 1656 roku i odbudowany w 1710 roku. Obecne ruiny natomiast to właśnie budynek z 1710 roku, który został rozbudowany w 1760 roku. Podczas I wojny światowej służył jako sortownia poczty, natomiast budynek zniszczono podczas II wojny światowej. Od tamtego czasu nikt już go nie odbudowywał i tak sobie stoi. Od 1992 roku jest rękach katolickiej Kurii Biskupiej w Olsztynie.

Dawna świątynia to kościół gotycki z nawiązaniem do niderlandzkiego klasycyzmu. W skład budynku wchodzi kwadratowa wieża, która jest najlepiej zachowana ze wszystkiego. Obiekt jest murowany z cegły i kamienia. Co ciekawe został otynkowany. Warto podkreślić, że ruiny są dostępne dla zwiedzających i znajdują się na drodze z Suwałk do Gołdapi. W pobliżu znajduje się także jezioro Mieruńskie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Znów można obserwować żubry! Powychodziły z lasów.

Żubry z pięcioma młodymi można było ostatnio zaobserwować w Eliaszukach niedaleko Siemianówki. Obserwacjom sprzyja niska temperatura pod wpływem której w lesie wszystko zamarza i zmusza zwierzęta do żerowania poza nim. Żeby żubr nie niszczył upraw rolnikom, są przygotowywane specjalne brogopaśniki czyli miejsca dokarmiania. Najpierw czeka tam na zwierzęta siano, a później sianokiszonki i buraki pastewne. Najlepiej szukać zwierząt w miejscach, w których znajdują się widoczne z daleka duże stogi siana. Bardziej niesforne można zauważyć na polach rolników.

Ogólnie żubry możemy podziwiać w Puszczy Knyszyńskiej i Puszczy Białowieskiej, a także na terenach pomiędzy tymi kompleksami leśnymi. Jeżeli chodzi o Eliaszuki to napotkanie zwierząt w tym miejscu było raczej przypadkowe. Bardziej można szukać po drodze z Siemianówki do Narewki. Szczególnie, że zaraz za tą pierwszą miejscowością znajduje się platforma widokowa na stogi siana. Ważne jest, ażeby przypomnieć wszystkim, że żubr jest zwierzęciem dziko żyjącym i próba zrobienia sobie z nim selfie może skończyć się dla nas bardzo źle. Dlatego, gdy będziemy zwiedzać okolicę i napotkamy stado – powinniśmy króla Puszczy obserwować albo z drogi albo z wieży obserwacyjnej – jeżeli znajduje się w pobliżu. Podchodzenie może spłoszyć zwierzęta. W najlepszym wypadku uciekną, ale może stać się też najgorsze, dlatego uważajmy także tej zimy.

Obecnie w Polsce zatem żyje w sumie 2316 żubrów z czego najwięcej na Podlasiu. W ostatnim czasie zwierzęta te wywożone są do Puszczy Augustowskiej, by również tam zakładały stada. Wszystko dlatego by zwierzęta spokrewnione ze sobą nie rozmnażały się.

Partnerzy portalu:

Zaskakujące odkrycie! Wilk pomaga w walce z epidemią ASF.

Zaskakujące odkrycie! Wilk pomaga w walce z epidemią ASF.

Województwo Podlaskie jest jednym z bardziej dotkniętych przez Afrykański Pomór Świń. Chociaż ta choroba nie jest groźna dla ludzi toteż rolnicy masowo tracili dobytek gospodarstwa, gdyż dostawali urzędowy nakaz zabijania swojej trzody. Jeżeli ktoś się sprzeciwiał, to zwierzęta mu odbierano i robiono to za niego. Wystarczyło podejrzenie, że jego hodowla mogła mieć styczność z chorymi dzikami. Przypomnijmy też o masowym wybijaniu dzików w podlaskich lasach. W całym kraju wybito 37 000 świń i potwierdzono 111 ognisk ASF.

Epidemia, przez którą rolnicy tracą majątek to także okazja dla lobby myśliwych, które próbowało przeforsować odstrzał chronionego wilka. Te zwierzęta według nich rzekomo miały roznosić ASF poprzez kontakt z zakażonymi dzikami. Tymczasem okazało się, że jest zupełnie odwrotnie. Przeprowadzono specjalne badania, z których wynikło że wirus ASF nie przeżywa już po kontakcie z układem pokarmowym wilka. Oznacza to, że im więcej dzików zjedzą te chronione zwierzęta tym rozprzestrzenianie się epidemii będzie mniejsze.

Przypomnijmy, że od kilku lat trwa wielka kampania oczerniania wilka w mediach na różne sposoby. Najczęściej straszy się nim ludzi, by doprowadzić do odstrzałów. Myśliwi o tym marzą. Podobnie jest z łosiem. Ten także jest na liście pożądanych gatunków przez lobby.

Po 20 latach znów będą polowania na wilki? Myśliwi tego pragną!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jak powstaje Ser Koryciński? Rodzina Bielców produkuje go od pokoleń.

Trwa akcja „Dobre Smaki na Wsi”, która promuje turystykę kulinarną. W jej ramach odwiedzono rodzinę Bielców, którzy od pokoleń produkują Ser Koryciński. Każdy kto go jadł wie, że jego smak jest wyjątkowy. Swój wyrazisty smak zawdzięcza naturalnej produkcji bez polepszaczy z mleka od okolicznych krów, z autorską mieszanką ziół.

Projekt promujący dobre smaki powstał z myślą o zmianie wizerunku polskiej wsi. Niektórzy ją postrzegają poprzez infantylne programy w telewizji o rolnikach z Podlasia albo o wiejskich chłopakach „do wzięcia”. Tymczasem prawdziwa wieś to nie tylko rolnictwo. Są też przepiękne krajobrazy, spokój i małe wiejskie przedsiębiorstwa czy agroturystyka położona w naturalnych, dalekich od miejskiego gwaru miejscach.

Film warto pokazać ze względu na rodzinę Bielców, którzy od lat produkują Ser Koryciński. Jako ciekawostkę można dodać, że produkt ten jest tak popularny, że w Warszawie swego czasu można było nawet kupić… „podróbkę”. Oryginał powstaje we wsi Aulakowszczyzna w gminie Korycin. Legenda głosi, że produkcji sera nauczyli mieszkańców regionu Szwajcarzy, którzy w drugiej połowie XVII wieku na ziemiach korycińskich brali udział w jednej z bitew Potopu Szwedzkiego. Ranni żołnierze mieli trafić do folwarku Kumiała nieopodal Korycina. Niektórzy Szwajcarzy zdecydowali się osiąść tutaj na stałe i ponoć to właśnie oni w ramach wdzięczności za gościnność i opiekę nauczyli mieszkańców produkcji wyjątkowo smacznego sera. Dojrzałą postać Sera Korycińskiego uzyskuje się po kilku miesiącach leżakowania.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Rzucić wszystko i zamieszkać w Siemiatyczach? Czy to dobre miejsce do życia?

Stolicą województwa podlaskiego jest Białystok i to te miasto przyciąga do siebie najwięcej nowych mieszkańców. Głównie to osoby, które mieszkały w mniejszych, okolicznych miejscowościach. A gdyby tak zrobić odwrotnie? Porzucić duże miasto na rzecz mniejszego? Dotychczas pisaliśmy o możliwościach jakie daje życie w Hajnówce, Zambrowie i Kolnie. Tym razem czas na Siemiatycze.

To małe miasteczko liczy sobie 14 000 mieszkańców. Położone jest na południu województwa. Z centrum do rzeki Bug jest kilka kilometrów. Podobnie ze stacją kolejową, z której dojedziemy bezpośrednio do Białegostoku, Warszawy, Siedlec, Czeremchy, Hajnówki, Bielska Podlaskiego, a nawet Gdańska, Gdyni i Sopotu. Z Siemiatycz do Białegostoku jest 100 km, zaś do Lublina i Warszawy po 150 km. Takie bliskie odległości stanowią o atrakcyjnym położeniu miasta dla wszystkich tych, którzy prowadzą firmę. Mieszkając w spokojnym miejscu mogą załatwiać różne sprawy, a także klientów z trzech różnych województw.

Wyjechać zawsze można, ale czy warto też przyjechać i zostać?  Ceny mieszkań są dużo niższe niż w Białymstoku. Można powiedzieć, że w stolicy województwa takie były przed boomem mieszkaniowym. Przeciętne mieszkanie kosztuje w Siemiatyczach pomiędzy 200 – 300 tys. zł. Jeżeli chodzi o pracę, to niestety ofert jest niewiele i wszystkie dotyczą prac fizycznych lub pracy w sklepie. Stopa bezrobocia w 2019 roku wynosiła 6,2 proc. Nie samą pracą człowiek żyje. W czasie wolnym jest gdzie pójść na jedzenie i picie. Lokali gastronomicznych i pubów w Siemiatyczach nie brakuje. Warto dodać, że miasto dysponuje własną plażą. Latem jest także gdzie popływać kajakiem, bo jak wspominaliśmy do rzeki Bug jest tylko kilka kilometrów od miasta. Warto dodać, że okolice miasta są także atrakcyjne zimą, bo to tereny górzyste.

Podsumowując, Siemiatycze nie dla każdego będą atrakcyjne. Jednak jeżeli prowadzicie swoją firmę, lubicie aktywnie spędzać czas wolny lub całe dnie spędzacie przy komputerze to będzie dla Was tam dobrze. Ceny niższe w Białymstoku, dobre połączenie z innymi miastami oraz atrakcyjne tereny to atuty Siemiatycz. Minusem będzie oczywiście to, co trapi wszystkie miasta „Polski powiatowej” czyli bardzo nikły dostęp do kultury. Cyklicznie dzieje się całkiem sporo, ale niczego nie ma na co dzień. Z racji wielkości miasta nie ma też tam uczelni i studenckiego życia dlatego po maturze najczęściej ludzie wyjeżdżają. Na pewno jednak Siemiatycze mają duży potencjał na przyszłość. Muszą tylko odnaleźć odpowiednich ludzi, których będą przyciągać na stałe.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Myśliwi zaczną zabijać łosie? Jest ich niewiele więcej jak żubrów!

Politycy w Sejmie dyskutują na temat odstrzału łosia. Od 20 lat jest to zakazane. Teraz może się to zmienić. Ma być więcej myśliwych, więcej polowań i więcej zwierząt do „zdobycia”. Czy nad Biebrzą zaczną zabijać łosie? Pomysł brzmi kuriozalnie, ale niestety jest realne zagrożenie że tak się właśnie stanie. Wystarczy decyzja ministra. Edward Siarka pochodzi z Podhala, jest wiceministrem odpowiedzialnym za leśnictwo i łowiectwo w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Przeglądając jego aktywność można zauważyć, że jest on bardzo gorącym orędownikiem myśliwych. Z jego strony internetowej wiemy, że interesuje się pszczelarstwem.

Na obecnie trwającym posiedzeniu Sejmu, wiceminister podczas komisji rolnictwa, tłumaczył parlamentarzystom proponowane zmiany w prawie łowieckim. Zgodnie z jego propozycją ma być więcej myśliwych. Ponadto chce by zmieniło się moratorium na odstrzał łosia, które obowiązuje od 2001 roku. Potrzebuje jednak „wsparcia środowiska rolniczego”. Nie trudno się domyślić, że nie będzie ono trudne do uzyskania, bo łosie jak każde inne dzikie zwierzęta powodują szkody rolnikom.

Do łosi chciał już pozwolić strzelać minister Jan Szyszko. Ostatecznie Ministerstwo Środowiska wycofało się z tego pomysłu. Dlaczego więc teraz chce do tego wracać? Najwyraźniej lobby myśliwych nie odpuszcza i chce mieć w swojej kolekcji trofeów także i łosia. Populacja tego gatunku najbardziej licznie występuje na terenach Biebrzańskiego Parku Narodowego na Podlasiu. To jest królestwo tego zwierzęcia. Żyje tu około 600 łosi. Jak widać liczba nie jest zawrotna. W Polsce jest ich niewiele więcej od żubrów, które są pod ścisłą ochroną.

Dla łosia nad Biebrzę przyjeżdżają turyści z całej Polski. Jeżeli myśliwi zaczną strzelać, to te zwierzęta nie będą przecież czekać na śmierć. Ukryją się głęboko w rozległych i dzikich terenach Parku Narodowego i będzie jeszcze trudniej je napotkać. Teraz czasem wystarczy po prostu wybrać się na jedną z kładek lub wież widokowych. Warto dodać, że nie ma żadnych wiarygodnych badań, które by potwierdzały zasadność ograniczenia populacji łosia.

Nie od dziś wiemy, że presja ma sens. Dlatego i tym razem trzeba zablokować szkodliwy pomysł wiceministra. Urzędnicy chcieliby wszystko regulować, ale świat tak nie działa. Jeżeli łosie powodują szkody rolnikom, to trzeba temu przeciwdziałać, ale bez zabijania! Piszcie e-maile na [email protected]

Możecie wkleić im choćby to:

Stanowczo sprzeciwiam się planom wiceministra Edwarda Siarki, by wznowić polowania na łosie. Zwierzę to powinno zostać objęte ścisłą ochroną. Domagam się ochrony polskiej przyrody a nie jej niszczenia.

Z poważaniem

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak powstają bułki z kapustą i grzybami prosto z Białowieży!

Bułeczki drożdżowe to niejedna specjalność pani Joanny Kiryluk. Pełni ona też funkcję przewodnika turystycznego w Białowieży. Z powyższego filmu dowiecie się jak zrobić przepyszne bułki z kapustą i grzybami, a także poznacie lepiej Białowieżę. Odcinek Białoruskich Smaków Podlasia jest bardzo rodzinny, ponieważ występuje tu także mama Pani Joanny – Pani Katarzyna Szpakowicz – zajmująca się zielarstwem i ziołolecznictwem, która sztuki tej nauczyła się z kolei od swojej mamy. Opowiada ona o zaletach medycyny naturalnej i zachęca do zbierania ziół. To na Podlasiu tradycja bardzo silna, zaś zioła są bardzo skuteczne skoro przez tyle lat ludzie od nich nie odeszli.

Jeżeli chodzi o same bułki, to przepis jest następujący. Do miski wrzucamy dwie trzecie kostki drożdży, zasypujemy 3 łyżkami cukru. Dolewamy do tego trochę mleka i trochę mąki, by wymieszać drożdże. Dopiero potem będziemy dodawać resztę wody i mąki. Do mieszadła wlewamy też pół szklanki oliwy. Następnie dosypujemy coraz więcej mąki. Gdy ciasto przestaje mieć płynną konsystencję dosypujemy odrobinę soli i dodajemy mąkę. Nie piszemy ile tej mąki trzeba, bo musimy ją dosypywać na bieżąco. Każdy, kto mieszał kiedyś wodę i mąkę dobrze wie, że idealne proporcje nie istnieją. Gdy uda nam się odpowiednio zmieszać oba składniki i ciasto będzie w końcu jednolite, to wyrabiamy je jeszcze 10 minut i odstawiamy na 30 minut do wyrośnięcia.

Zajmijmy się teraz farszem. Kroimy cebulę i podsmażamy. Następnie kroimy kapustę. W kolejnym kroku kroimy grzyby i wsypujemy je razem z kapustą do garnka, gdzie już powinna być podsmażona cebula. Nie zapomnijmy o przyprawach – jeżeli je lubimy.

Ostatni krok to umieszczenie farszu w przyszłych bułeczkach. Najpierw ciasto rolujemy w wałek, a następnie nożem kroimy na mniejsze kawałki. Wyrabiamy z każdego kawałka mały placek. Do środka nakładamy łyżką farsz i formułujemy bułkę – zlepiając ciasto. Następnie przyszłe bułeczki wsadzamy do formy, smarujemy je od góry olejem by były chrupkie. Po 10 minutach w piekarniku powinny być gotowe. Wskaźnikiem będzie to czy są już zarumienione.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To najmłodsza, drewniana cerkiew w Polsce. Stoi na Podlasiu.

Architektura drewniana jest bardzo silnie związana z Podlasiem. Dostępność budulca z pobliskich Puszczy zachęcała do stawiania konstrukcji właśnie drewnianych, a nie innych. Wzorowano się na rozmaitych europejskich budowach, tyle że tam używano cegieł. Kolejne wojny i niestabilne czasy sprawiły, że zaczęto odchodzić od drewna. Dlatego architektura, która pozostała – w większości jest zabytkowa. Miłym wyjątkiem jest Cerkiew pod wezwaniem Ikony Matki Bożej Pomnożycielki Chlebów w Szastałach, koło Bielska Podlaskiego. Konstrukcję wzniesiono w latach 1999–2005. To najmłodsza, drewniana, prawosławna świątynia w Polsce.

Wieś Szastały istniała co najmniej od XVI wieku. Pierwsze wzmianki o niej są z 1576 roku. Wtedy nazywała się Koszczyno. Była jedną z sześciu miejskich wsi Bielska Podlaskiego. Oznaczało to, że mieszkańcy mogli korzystać z przywilejów mieszczańskich mimo tego, że byli na wsi. Istnienie cerkwi w tym miejscu związane jest z cmentarzem. Ten nie miał żadnej świątyni. Dlatego ojciec Leoncjusz Tofiluk razem z mieszkańcami zainicjowali budowę. Prace trwały do 2005 roku.

Przypomnijmy, że kolory cerkwi są związane z tym, kto im patronuje. Niebieski jest związany z Matką Bożą. Drewnianą cerkiew wzniesiono na planie krzyża, na podmurówce kamiennej. Wspomniany kolor budynku idealnie wpisuje się w otaczający krajobraz. Od przedsionka wznosi się ośmioboczna wieża zwieńczona hełmem. Z tyłu natomiast podziwiać możemy wieżyczki. Cerkiew możemy podziwiać prosto z drogi krajowej nr 66 prowadzącej z Bielska Podlaskiego do Brańska.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Skit Świętych Antoniego i Teodozjusza Pieczerskich w Odrynkach. Podlaska pustelnia turystyczna.

Pustelnia zwykle kojarzy się z takim miejscem, w którym znajduje się wyłącznie pustelnik i nikt więcej. Tymczasem wyjątkowość Skitu w podlaskich Odrynkach spowodowała, że stało się ono miejscem turystycznym. Maleńka świątynia pośród bagien, do której prowadzi bardzo długa kładka to wyjątkowe miejsce, gdzie można odnaleźć wyciszenie, a także usłyszeć wiele porad dotyczących ziołolecznictwa.

Główny gospodarz skitu Archimandryta Gabriel już niestety nie żyje, lecz dzieło które po sobie pozostawił nadal życiem tętni. Wszystko się zaczęło, gdy w 2008 roku Ojciec Gabriel – przełożony monastyru w Supraślu został wyznaczony do przyjęcia święceń na biskupa gorlickiego. Tak ukochał podlaską ziemię, że nie zamierzał się przenosić na drugi koniec Polski. Odmowa oznaczała jedno – degradację. Decyzję przyjął i postanowił, że Odrynki będą jego nowym domem. Najpierw zamieszkał w barakowozie nad Narwią. Nie miał prądu, wodę tylko z rzeki. Po kilku latach wspólnie z okolicznymi mieszkańcami zbudował cerkiew, dom, pomieszczenia gospodarcze. Co ciekawe Gabriel nie przestał mieszkać w baraku. Hodował pszczoły, uprawiał zioła, a następnie nimi leczył.

Degradacja Gabriela nie oznaczała, że odwróciła się od niego cerkiew. Cztery lata po budowie, cerkiew wyświęcił Metropolita Sawa. Archimandryta swoim postępowaniem pokazał coś niezwykłego. Zamiast awansu w hierarchii kościoła prawosławnego wolał pozostać na Podlasiu. Przypłacił to „karierą” i musiał zamieszkać w skrajnie trudnych warunkach. Mimo to miał na tyle siły, by udowodnić, że jego decyzja była słuszna, bo to co pozostawił po sobie zapiera dech w piersiach. Duchowny zmarł w szpitalu 22 listopada 2018 roku.

Obecnie w skicie przebywa 3 mnichów. Nabożeństwa celebrowane są codziennie, zaś Boskie Liturgie w soboty i niedziele.

Partnerzy portalu:

Podczas zaborów świątynia została okrzyknięta najpiękniejszą w całej guberni

Podczas zaborów świątynia została okrzyknięta najpiękniejszą w całej guberni

Cerkiew św. Mikołaja w Białowieży w czasach zaborów została nazwana „najpiękniejszą w całej guberni grodzieńskiej”. Imperator Aleksander III postanowił ją zafundować, lecz sam efektów końcowych nie doczekał. Był to wiek XIX. I choć na szczęście czasy zaborów i carów już minęły, toteż piękno cerkwi nie przeminęło, a w szczególności detal z cegły. Ale nie tylko to można podziwiać. Cerkiew w środku ma wyjątkowy ikonostas, który trafił tu z Petersburga.

W tym miejscu istniała wcześniej cerkiew drewniana z XVIII wieku. Była to świątynia unicka (grekokatolicka). Kolejny drewniany obiekt datowano na 1853 rok już jako cerkiew prawosławna. Kolejny – murowany obiekt był wznoszony już w 1889 roku razem z rezydencją myśliwską. Rok wcześniej Puszcza stała się prywatną własnością cara Aleksandra III.

W 1895 roku wyświęcono obiekt, a ostatecznie wykończono w 1897 roku. W 1907 roku świątynia miała elektryczne oświetlenie. Później wybuchła I wojna światowa, która na szczęście ominęła cerkiew. Niestety podczas II wojny światowej, już 1 września 1939 roku jedna z niemieckich bomb spadła na świątynię, co uszkodziło ikonostas. W latach powojennych cerkiew była odwiedzana przez najwyższych dostojników prawosławnych z Polski i ze świata.

Cerkiew znajduje się w centrum Białowieży na wzniesieniu przy ul. gen. Waszkiewicza.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Królowy Most i Kołodno cały czas popularne! Tak wygląda droga na wieżę widokową.

Królowy Most i Kołodno są cały czas „na topie”. Nie maleje liczba turystów odwiedzających te miejsca. Przyjeżdżają samochodami i rowerami od strony Białegostoku i od strony Supraśla. Mimo niesłabnącej popularności Wzgórz Świętojańskich, dalej wiele osób ma problem ze znalezieniem wejścia na górę. Dlatego warto obejrzeć powyższy film i zobaczyć sobie wcześniej jak wygląda dojazd i droga do wieży widokowej, z której widać Puszczę Knyszyńską.

Wejść na górę jest kilka, jednak najlepiej iść z drogi żwirowej niedaleko cmentarza (na filmie), prowadzącej do lasu. W pewnym momencie będzie wejście na górę po lewej stronie. Można zejść drugą drogą, a następnie przejść przez całe Kołodno do cmentarza (jeżeli tam zostawiliśmy samochód). Można też dojechać rowerem, wspiąć się z nim na górę (trudności będą tylko chwilowe), a potem zjechać oczywiście trzymając hamulec, by się nie zabić.

Samo Kołodno i Królowy Most warto zwiedzać o każdej porze roku. Gdy ktoś przybędzie na Podlasie może śmiało zrobić nawet całą pętlę w Puszczy Knyszyńskiej. Jadąc i zwiedzając trasą Białystok – Supraśl – Cieliczanka – Kołodno – Królowy Most – Wyżary – Białystok. Po drodze same fantastyczne miejsca!

Partnerzy portalu:

Są nowe wieści w sprawie lotniska na Krywlanach. Pierwszy lot w 2023 roku?

Są nowe wieści w sprawie lotniska na Krywlanach. Pierwszy lot w 2023 roku?

Nikt nie zaskarżył do Najwyższego Sądu Administracyjnego decyzji dotyczącej wycinki drzew w Lesie Solnickim. Taka skarga spowodowałaby, że jeszcze dłużej nie można byłoby korzystać z Krywlan, a tym bardziej ich rozwijać. Brak skargi oznacza, że musiało nastąpić jakieś nieformalne porozumienie między tymi co chcą lotniska a tymi co nie chcą.

Zaznaczmy na wstępie o co chodzi ze skargą do NSA. Służy ona do kontroli wyroku wydanego przez Sąd Administracyjny, a nie bezpośrednio dokonaniu kontroli decyzji administracyjnej. Mało prawdopodobne jest, że NSA dopatrzyłby się nieprawidłowości w wyroku. Na rezultat skargi jednak byśmy sporo poczekali. jak czytamy w serwisie prawo.pl – W odniesieniu do skarg kasacyjnych w terminie do 12 miesięcy załatwiono 23,54 proc. spraw.

Dzięki temu, że nikt nic nie zaskarżał, teraz Prezydent Białegostoku może swobodnie wydać nową decyzję, w której nie będzie już błędów wytkniętych przez sąd. Przypomnijmy, że pierwszą decyzję w tej sprawie uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze, druga decyzja skończyła się sądem. Teraz będzie trzecie podejście – miejmy nadzieję, że ostatnie.

Chociaż samo wydanie decyzji w tej sprawie również zajmie sporo czasu, to na pewno dużo mniej niż czekanie na kolejne rozstrzygnięcia. Czy w 2023 roku z Krywlan odleci pierwszy samolot regularnych linii? Tego byśmy sobie życzyli.

Partnerzy portalu:

Gmina Dobrzyniewo Duże chce postawić na turystów. Oto 3 propozycje, którymi porwą ich serca.

Gmina Dobrzyniewo Duże chce postawić na turystów. Oto 3 propozycje, którymi porwą ich serca.

Gmina Dobrzyniewo Duże chce postawić na turystów. Do tej pory nie wykorzystywano potencjału jaki mają. A to przede wszystkim raj dla rowerzystów i spacerowiczów, którzy w wolnym czasie szukają dobrych miejsc od miejskiego zgiełku i hałasu.

Rowerowe trasy

Świetnym pomysłem będzie przejechanie się alternatywną trasą do Tykocina przez gminę Dobrzyniewo Duże. Zaczynamy drogą od Jurowiec (jeszcze Gmina Wasilków) w kierunku Letnik. Następnie jedziemy przez Krynice, Dobrzyniewo Duże, Rybaki do jazu w Złotorii. Dalej prosto do Tykocina. Do samego jazu jest 20 km, zaś do Tykocina 30 km. Jest także ciekawa trasa z Białegostoku do Knyszyna przez Fasty, Nowe Aleksandrowo, Letniki, Ponikłę, Chraboły. W Obrubnikach możemy pojechać przez Kozińce, Pogorzałki, Nowosiółki i Krypno.

Rezerwat przyrody

Kolejna atrakcja to Rezerwat przyrody Krzemianka na granicy gminy. Niesamowita podróż kładkami przez bogaty przyrodniczo obszar sprawi nam niesamowitą frajdę. Odetchniemy też świeżym powietrzem i przy okazji zaobserwujemy trochę życie w naturalnym środowisku. Warto zaznaczyć, że Krzemianka pozwala dotrzeć do miejsc, których człowiek normalnie by nie mógł odwiedzić bez ryzyka zagubienia, a nawet narażania życia. Tu jest o tyle bezpiecznie, że można przybyć z dziećmi. Warto jednak pamiętać o dobrym obuwiu. Nie tylko będziemy poruszać się po samej kładce. Na przykład bardzo ciekawie będzie na terenach, gdzie dawniej była kopalnia krzemienia. Kładka ma długość 1 km.

Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej. Co warto tu zobaczyć?

Przepiękny, drewniany kościół

fot. archibial.pl

W Kopisku znajduje się także prawdziwa perła architektury. To drewniany kościół pw. NMP Królowej Polski. Kapliczki, drewniane rzeźbione tablice, położenie na wzgórzu, drewniany wystrój kościoła, majestatyczne obrazy i wiele wiele więcej – to wszystko w jednym miejscu. Wnętrze świątyni zostało ozdobione licznymi płaskorzeźbami, wykonanymi przez artystę rzeźbiarza Sergiusza Żedzia z Hajnówki. Uporządkowano też teren wokół świątyni i plebanii, przez co parafia jest popularnym miejscem spotkań grup młodzieżowych z Białegostoku i okolic.

Partnerzy portalu:

Podlaskie ma nowy zabytek. To wyjątkowy kościół w Przytułach.
fot. Podlaski Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków

Podlaskie ma nowy zabytek. To wyjątkowy kościół w Przytułach.

Bardzo znany architekt Stanisław Bukowski, autor większości budynków w centrum Białegostoku także zaprojektował kościół w Przytułach, który właśnie stał się zabytkowy. Kościół parafialny p.w. Św. Krzyża w Przytułach, wpisuje się do rejestru zabytków nieruchomych województwa podlaskiego w szczególności ze względu na wartości historyczne: osobę projektanta – arch. inż. Stanisława Bukowskiego i zachowane wartości artystyczne zawarte w bryle budynku i dyspozycji elewacji, potwierdzone autentycznością substancji, funkcji i formy – poinformowała prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz, podlaska konserwator zabytków.

Kościół w Przytułach powstał w latach 1950 – 1960 roku. Jest to dość „młody” budynek. Jednak jego unikalność sprawiła, że już jest zabytkowy. Rzadko kiedy można napotkać w Polsce budynek wykonany z łamanego kamienia i cegły. Nawiązuje on do trochę do stylu romańskiego, ale trudno tu jednoznacznie przesądzić, bo znajdziemy też elementy gotyku. Dominującym elementem dekoracyjnym kościoła w Przytułach jest „motyw schodkowy” zastosowany w szczytach, blendach, zwieńczeniu portalu, naczółkach trójbocznie zamkniętych otworów okiennych.

Kościół stanowi cenny w skali regionu i kraju modernistyczny obiekt sakralny. Ponadto użyty materiał oraz usytuowanie kościoła na wysokim wzgórzu nadaje świątyni walor malowniczości. Nie miałam żadnych wątpliwości, iż kościół p.w. Św. Krzyża w Przytułach powinien znaleźć się w rejestrze zabytków województwa podlaskiego – informuje prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz. My również wątpliwości nie mamy, że taki okazały budynek zasługuje już teraz na miano zabytku.

Partnerzy portalu:

Rezerwat Kalinowo. Zobacz te wszystkie cuda przyrody na własne oczy!
fot. Sylwester Górski / Wikipedia

Rezerwat Kalinowo. Zobacz te wszystkie cuda przyrody na własne oczy!

Wracamy do Doliny Narwi. Ostatnio proponowaliśmy Wam jej odwiedzenie rowerem. Tym razem skupimy się tylko na jednym miejscu, które warto przejść pieszo o każdej porze roku, zaś rower może nam przeszkadzać. To górzysty Rezerwat Kalinowo w gminie Piątnica.

Zdecydowanie największą powierzchnię rezerwatu zajmują grądy i są one jedynym skrawkiem wielogatunkowego lasu liściastego o naturalnym charakterze na całej Wysoczyźnie Kolneńskiej. Spacerując po terenie napotkamy lipy, dęby, klony, brzozy czy graby. Nie brakuje też kwiatów szałwii, goździka czy zawilca. Unikalny charakter lasu stworzył doskonałe warunki do osiedlania się wielu gatunków ssaków i ptaków. Spośród przedstawicieli ssaków spotkać można tu jenota, borsuka, lisa, kunę, tchórza, gronostaja czy łasicę! Chodząc po lesie usłyszy też dzięcioła. Można zaobserwować też zięba, kosa czy sójkę. Prawdziwe bogactwo natury!

Na szczególną uwagę zasługuje również płynąca przez rezerwat Narew. Jej zakola w leśnych zakątkach prezentują się niesamowicie. Jeżeli jesteście pasjonatami fotografii, to możecie stworzyć naprawdę cudowne zdjęcia w tym miejscu. Potrzebne będzie tylko trochę słońca, aczkolwiek w pochmurne dni tez możecie popróbować.

Rezerwat znajduje się nieopodal Łomży. Oznacza to, że możecie się do rezerwatu wybrać albo samochodem albo piechotą jeżeli dojedziecie autobusem z Łomży do Drozdowa (podróż trwa 20 minut). Ostatecznie możecie też jechać rowerem aczkolwiek rezerwat jest terenem górzystym, zatem nie każdemu może odpowiadać wycieczka jednośladem. Tak czy owak warto tam jechać i zobaczyć te wszystkie cuda przyrody na własne oczy!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Bimber podlaski jest znany w całej Polsce. Tak wygląda i działa leśna bimbrownia.

Duch Puszczy, Księżycówka, Kopnięcie Łosia, Szwędaczek i wiele wiele innych. To wszystko zakazane podlaskie trunki, w których lubują się mieszkańcy, a które są bardzo pożądane przez przyjezdnych. Chociaż fakt, że są one zakazane jest absurdalny, toteż jeszcze bardziej przyciąga chętnych. Nie od dziś wiadomo, że zakazany owoc smakuje lepiej. Na kanwie tej popularności w białostockim skansenie w 2009 roku powstała leśna bimbrownia, by turyści mogli z bliska zobaczyć aparaturę, która wytwarza bimber.

Blisko jedna trzecia obszaru Podlasia to gęsty las. Występują tu też naturalne źródła wody w postaci strumyków. A to wszystko wspomaga potajemne gorzelnictwo. Typowa leśna bimbrownia to piec, kadzie i chłodnice z filtrem. Wbrew pozorom wyrób bimbru nie jest skomplikowany. Najpierw wodę należy podgrzać do 85 stopni C. Potem wystarczy tą wodę przepompować do kadzi i tam wsypać mąkę żytnią. Po 2 godzinach dolać zimnej wody dla ochłody przyszłego trunku. Gdy ten osiągnie 30 stopni C. wystarczy wsypać 1,5 kg drożdży i wymieszać. W ten sposób uzyskamy zacier, który będzie dojrzewać przez najbliższy tydzień.

Potem przepompowujemy wszystko do pieca z wodą, którą podgrzewamy. Nie można tego robić bezpośrednio nad paleniskiem. Gdy zacznie wrzeć to opary alkoholowe przejdą do beczek z zimną wodą. W efekcie po zanurzeniu skroplą się, a my uzyskamy destylat. Między chłodnicami znajduje się także specjalny pojemnik na odpady produkcji. Dzięki czemu do zbiornika trafi czysty alkohol, a wszystko co cięższe opadnie do pojemnika. Jeżeli chcielibyśmy, by nasz bimberek był jeszcze lepszej jakości, to musimy wykonać kolejne destylacje już w innej chłodnicy.

Wódka zwykła jest dwukrotne destylowana, wyborowa – trzykrotnie, luksusowa – czterokrotnie, premium i superpremium wielokrotnie. Droższe wódki są wytworzone z lepszej jakości zboża i ich destylat filtrowany jest nie tylko przez tradycyjny węgiel, ale nawet mleko czy diamenty. Jak widać produkcja alkoholu nie jest skomplikowana toteż bardzo popularna. Teraz, gdy wybór alkoholi w sklepach jest tak ogromny i powszechny, to produkcja bimbru jest bardziej tradycją. Dlatego też walka z bimbrownikami nie jest tak zaciekła jak kiedyś. Być może doczekamy kiedyś czasów, że na własny użytek, legalnie będzie można sobie napędzić bimbru na święta.

Partnerzy portalu:

Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. Przejedź rowerem dookoła i podziwiaj przyrodę.
fot. Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi

Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi. Przejedź rowerem dookoła i podziwiaj przyrodę.

W ramach Światowego Dnia Turystyki na terenie Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi, przy forcie nr 1, odbyło się uroczyste otwarcie ścieżki pieszo – rowerowej pn. „Nadnarwiańskie Górki”. Szczerze powiedziawszy nie wiadomo co oni dokładnie tam otwierali, bo ścieżka ma lekko ponad 3 km, z czego część nawierzchni to kocie łby (dla rowerzystów koszmar), a część to utwardzony piach, który w suche dni jest mordęgą. Zaś inwestycja polegała na wyznaczeniu istniejącej drogi na mapie, oznaczeniu 3 tablicami informacyjnymi oraz 8 tablicami kierunkowymi. Jest też obietnica uzależniona od Wójta Piątnicy. Jeżeli ten będzie chciał się dogadać z dyrekcją Parku, to pojawią się też stojaki na rowery, kosze na śmiecie i ławki.

O tym wielkim „otwarciu” piszemy przy okazji. Bo ogólnie chcieliśmy Was zachęcić do objechania rowerem całego przyrodniczo cennego terenu Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi i jego okolicy. Trasa wynosi 75 km. Na wspomnianym wyżej „otwieranym” terenie z Piątnicy do Kalinowa przejedziemy przez strefę krawędziową, z której rozciąga się widok na dolinę Narwi, przebiegając wzdłuż wysoczyzn okalających prawy brzeg rzeki. Fragment trasy przechodzi również obok fortów carskich, które stanowią atrakcję historyczną i czaplińca, gdzie w bezpiecznej odległości możemy podziwiać gniazda czapli siwej tworzącej zwartą kolonię. Tuż obok znajduje się zasiedlone gniazdo bielika. W tym miejscu obserwujemy bardzo rzadkie sąsiedztwo dwóch gatunków ptaków: osobnika szczytowego i jego ofiary. W przestrzeni okalającej ścieżkę turystyczną występuje również bardzo ciekawe polodowcowe ukształtowanie terenu z okresu zlodowacenia środkowopolskiego. Stojąc na południowym skraju Wysoczyzny Kolneńskiej zobaczymy wspaniały widok na dolinę i jej najwęższy odcinek.

Jadąc dalej możemy zawitać do Muzeum Przyrody w Drozdowie. Piękny budynek, wspaniałe wnętrza, kładka, park, wypchane dzikie zwierzęta. Jest naprawdę co podziwiać! Kolejny przystanek to Piaskowa Górka, która jest niezwykłym siedliskiem zwierząt, roślin i owadów. Jeżeli chodzi o te ostatnie – to w tym miejscu odnotowano 27 gatunków motyli! Kolejna atrakcja to Bronowo. Tamtejszy drewniany most zagrał w filmie „Wołyń”. Ogólnie to piękne widokowo miejsce. Następnie zjedźmy na chwilę z Parku i wybierzmy się do Wizny. To jest miasteczko o wyjątkowej historii. Warto zobaczyć też wydmy i niesamowite miejsce jakim są Grądy-Woniecko.

Powrotny odcinek wiedzie przez Rybno, gdzie zimą szusują narciarze. Jest też Siemień Nadrzeczny w pięknym widokiem na Narew oraz inny punkt widokowy – Góra Królowej Bony. Na sam koniec do odwiedzenia pozostanie Stara Łomża i Łomża.

 

Partnerzy portalu:

Charakterystyczny drewniany dom przy Mazowieckiej będzie zabytkiem

Charakterystyczny drewniany dom przy Mazowieckiej będzie zabytkiem

Ten budynek jest przedmiotem różnych dyskusji od wielu lat. Jedni widzieliby go w skansenie pod Białymstokiem, inni chcieliby tam zrobić muzeum związane z Ryszardem Kaczorowskim, a jeszcze inni, by po prostu komuś służył wyremontowany. Po latach miasto postanowiło sprzedać ten budynek, ale póki co nie słychać by ktoś chciał go kupić. Teraz Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków prowadzi postępowanie, którego celem jest wpisanie drewnianego domu do rejestru zabytków.

Budynek powstał jeszcze przed 1932 rokiem. Po raz pierwszy oznaczono go na mapie Białegostoku z 1937 r. Do 1939 r. właścicielami budynku byli Wałłachowie. Wiadomo, że wcześniej w tym samym miejscu również istniała nieruchomość. Nie wiadomo jednak czy ta sama. Z dokumentów wiemy, że wcześniejszymi właścicielami obiektu byli Dawid Muler i Mordchela Efrona. Od 1896 r. budynek stanowił zastaw Wileńskiego Banku Ziemskiego. W 1903 r. nieruchomość należała do Fredy i Zuski Lewinów.

Jest to dom wolnostojący, dwukondygnacyjny, zbudowany z drewna w konstrukcji zrębowej. Wyróżnia się wysokim dachem. Nieruchomość została podzielona na dwa lokale mieszkalne. Początkowo dolna kondygnacja pełniła funkcję usługową. W latach 60. XX w. lokal przekształcono na mieszkanie. Budynek zachował się do naszych czasów w praktycznie niezmienionej formie. Wartości artystyczne obiektu przejawiają się m.in. w tzw. „jodełce” umieszczonej w partii podokiennej, co jest charakterystyczne dla drewnianego budownictwa Białegostoku.

Dlaczego budynek zasługuje na miano zabytku? Dom drewniany z ul. Mazowieckiej 31/1 w Białymstoku prezentuje szeroko rozumiane wartości zabytkowe (głównie artystyczne ale także i historyczne oraz naukowe). Budynek bez wątpienia wpisuje się w dawny, drewniany krajobraz miasta Białegostoku tak charakterystyczny jeszcze dla drugiej połowy XX wieku. Niestety z ubolewaniem postrzegam, że ostatnich latach wiele domów miejskich, w tym drewnianych zniknęło z przestrzeni Białegostoku. Także i dlatego nie można mieć żadnych wątpliwości, iż dom stojący przy ulicy Mazowieckiej 31/1 powinien być objęty najwyższą ochroną konserwatorską poprzez jego wpis do rejestru zabytków województwa podlaskiego.- tłumaczy prof. dr hab. Małgorzata Dajnowicz. – Podlaska Wojewódzka Konserwator Zabytków. – Ochrona ta daje gwarancję zachowania obiektu, jego nienaruszalność pod względem zachowania tkanki zabytkowej. Przypomnieć też należy, co wpływa na jego wartość naukową i historyczną, niniejszy budynek mieszkalny należy do tzw. „Kwartału Kaczorowskiego”, zachowanych obiektów drewnianych leżących blisko siebie w okolicy ul. Mazowieckiej. Kwartał ten, związany jest z postacią Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego Prezydenta Polski na uchodźctwie, związanego również z Białymstokiem  –  podkreśla prof. Dajnowicz.

Jest to o tyle dobra wiadomość, że drewniane, zabytkowe domy w Białymstoku płoną jeden za drugim, a wszyscy urzędnicy udają że nie ma sprawy. Potem w tych miejscach powstają bloki. Tak zostały zniszczone Bojary, tak teraz niszczone jest os. Przydworcowe. Drewniany dom przy Kaczorowskiego jest „rodzynkiem” w nowym otoczeniu, a pusty kawał ziemi na pewno śni się po nocach niektórym.

Partnerzy portalu:

Obskurny mur idzie w zapomnienie. W końcu rusza remont ogrodzenia Pałacu Branickich.

Obskurny mur idzie w zapomnienie. W końcu rusza remont ogrodzenia Pałacu Branickich.

Tynk z ogrodzenia odpadał już od kilku lat. W końcu zabezpieczono mury Pałacu Branickich specjalną folią. Wyglądało to szpetnie. Turyści i białostoczanie narzekali, że nie można zrobić bramie ładnego zdjęcia. A warto podkreślić, że to jest jeden z najstarszych budynków w mieście, który przetrwał wojenne, niemalże całkowite zniszczenie miasta. Teraz to wszystko się zmieni. Miasto w końcu postanowiło wyremontować ogrodzenie.

Przypomnijmy, że Pałac Branickich jest własnością Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Jego ogrodzenie, brama z zegarem oraz ogród są własnością miasta. Trudno powiedzieć dlaczego wcześniej nie znaleziono funduszy na przeprowadzenie tego remontu. Obecne pracę będą kosztować prawie 3 miliony złotych. To dość spora kwota, ale bez przesady – na najbardziej reprezentacyjne miejsce w mieście nie ma co żałować.

Remont ogrodzenia ma być ukończony do końca listopada bieżącego roku. Dlatego jeżeli planujecie piękne zdjęcia, to zimą gdy spadnie śnieg i będą świąteczne ozdoby – miejsce będzie jak znalazł. Warto jeszcze dodać, że w ramach tej samej inwestycji i kwoty będzie także przeprowadzony remont alejki prowadzącej do pawilonu włoskiego.

Partnerzy portalu:

Będzie pociąg Białystok – Suwałki – Wilno! Już wiadomo kiedy.

Będzie pociąg Białystok – Suwałki – Wilno! Już wiadomo kiedy.

Dobra wiadomość dla miłośników podróży. Według zapowiedzi litewskiego ministra transportu od połowy 2022 roku będzie bezpośrednie połączenie Warszawy z Wilnem przez Białystok, Suwałki i Kowno. W przyszłości dojedziemy aż do stolicy Estonii – Tallina.

– Już w przyszłym roku prawdopodobnie będziemy mogli wygodnie podróżować pociągiem między stolicami Litwy i Polski z jedną przesiadką w Kownie. Spółki kolejowe pracują nad rozkładem jazdy i cennikiem, a (…) na szczeblu obu rządów potwierdzono zobowiązanie do uruchomienia pociągu w przyszłym roku – powiedział minister transportu i komunikacji Marius Skuodis po spotkaniu z polskim ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem w Warszawie. – czytamy na stornie Belsat.eu. Planuje się dwa kursy dziennie.

Przypomnijmy, że od wybuchu pandemii praktycznie cały czas zawieszone jest połączenie Białystok – Kowno. Zgodnie z ostatnim komunikatem powrót linii miał nastąpić po 28 sierpnia. W rozkładzie jazdy jednak takiego połączenia cały czas nie ma. Rozkład połączeń z Suwałk jest dość ubogi. Każdego dnia z tego miasta wyjeżdża 6 pociągów: po jednym do Krakowa przez Warszawę i do Świnoujścia przez Białystok, Warszawę i Poznań. Pozostałe 4 to kursy są tylko do Białegostoku.

Przypomnijmy, że Suwałki i Kowno dzieli tylko 120 kilometrów. Ten brak połączenia kolejowego jest dość istotny. Z leżących blisko granicy Krakowa, Katowic, Wrocławia z łatwością dojedziemy do Czech. Z Poznania czy Szczecina – wyjedziemy do Niemiec. Podobnie w Przemyślu, z którego z łatwością udamy się na Ukrainę. A tam w pierwszych miastach można już się przesiadać, by przemierzać te kraje dalej koleją.

Tymczasem z Podlaskiego nie można pojechać ani na Litwę, a teraz także i na Białoruś (ze zrozumiałych względów). Miejmy nadzieję, że jak już pojawi się te połączenie do Wilna, to zostanie z nami na zawsze.

Partnerzy portalu:

5 turystycznych hitów Podlasia na jesień

5 turystycznych hitów Podlasia na jesień

Skoro jest już jesień, to warto pomyśleć co by tu odwiedzić na Podlasiu. Wszak nasz region zmienił się teraz pod wpływem aury i namalował nam nowe obrazy. Koniecznie je trzeba zobaczyć. Dlatego przypominamy turystyczne hity Podlasia, które warto zobaczyć jesienią. Wybraliśmy ich 5.

Las Zwierzyniecki

Zaczynamy od Białegostoku. Nasza stolica województwa, niemalże w samym centrum posiada rezerwat przyrody. Różnorodność roślin sprawia, że jesienią jest tam prawdziwie pięknie i magicznie. Te kolory sprawią, że każde zdjęcie w takim plenerze wyjdzie wyjątkowo. Ale nie tylko dla zdjęć warto tam iść. Świeże, leśne powietrze, zamiast miejskich spalin, dobrze zrobi dla naszego zdrowia. Szczególnie, gdy zostanie wdychane podczas długiego spaceru. A ścieżek w Lesie Zwierzynieckim nie brakuje.

Białystok pod wpływem jesieni stał się magiczny. Dwa kroki od bajecznej atmosfery!

Zalew Czapielówka

To ostatnio prawdziwy hit. Zmodernizowana ścieżka wokół Zalewu Czapielówka w Czarnej Białostockiej przyciągnęła mnóstwo osób. To kolejne miejsce na spacer jesienią. Po drodze zaliczymy kładki, wieże widokowe i pomost. Wszystko to w otoczeniu Puszczy Knyszyńskiej, która o tej porze roku jest po prostu cudowna. Dla wytrwałych jest jeszcze droga do Supraśla przez piękne bagna. Nie zapomnijcie kosza na grzyby!

Zalew w Czarnej Białostockiej wypiękniał. Teraz to świetne miejsce do rekreacji!

Wieża widokowa w Kołodnie

Nie wychodzimy z Puszczy Knyszyńskiej. Jest ona tak ogromna, że kryje w sobie wiele wspaniałych miejsc. Już sama droga do Kołodna sprawi, że wpadniemy w zachwyt. Możemy zrobić pętlę – jechać drogą krajową do Królowego Mostu podziwiając widoki, zaś wracać przez Cieliczankę i Supraśl także podziwiając już inne widoki. Najpierw malownicze pagórki, a potem leśne otoczenie. A po drodze nie zapomnijcie zahaczyć właśnie o samo Kołodno, gdzie na Wzgórzach Świętojańskich znajduje się wieża, z której ponad czubkami drzew zobaczymy piękne, jesienne otoczenie Puszczy Knyszyńskiej.

https://podlaskie.tv/najwyzsze-gory-podlasiu-mozna-przyjechac-nawet-weekend/

Wyżary

Ostatnie miejsce w Puszczy Knyszyńskiej, ale w zasadzie trudno je pominąć. Mowa tu oczywiście o Wyżarach i tamtejszym zbiorniku wodny, tamtejszej kładce po leśnych bagnach z galerią rzeźb i tamtejszym długim pomoście prowadzącym na sam środek innego bagna. Miejsce to w ostatnim czasie zrobiło się tak wielkim hitem, że co raz podjeżdżały tam młode pary robiąc sobie sesje ślubne. Otoczenie lasu, długie spacerowe ścieżki i cisza sprawiły, że każdy wolny czas jest świetny, by się tam wybrać.

Wyżary w cudownych jesiennych kolorach. To nowy hit turystyczny.

Bohoniki

W ostatnim czasie ciężko jest wybrać się pod polsko-białoruską granicę, gdyż został ogłoszony stan wyjątkowy. Na szczęście jest takie miejsce, gdzie nie trzeba nikogo prosić o pozwolenie na przyjazd. To tatarskie Bohoniki, gdzie oprócz pięknego meczetu znajduje się równie piękny tatarski mizar (cmentarz), do którego prowadzi cudowna aleja. Być może to ostatnie lata, gdy możecie zobaczyć te piękne tereny w obecnym kształcie. Z roku na roku unikalne krajobrazy Ziemi Sokólskiej są niszczone przez kopalnie żwiru. Coraz więcej terenów wygląda jak pustynia. Dlatego zwiedzajcie póki możecie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Cerkiew Św. Mikołaja Serbskiego w Białymstoku. Nie ma takiej drugiej w Polsce.

Z zewnątrz jest dość niepozorna, w środku natomiast jest przepiękna i wyjątkowa. Mowa tu o cerkwi Św. Mikołaja Serbskiego na osiedlu Bacieczki w Białymstoku. Mieści się ona przy ul. Herberta. Powstała dosyć niedawno. Wyświęcono ją w 2015 roku.

Wyjątkowość tego miejsca polega przede wszystkim na wystroju wewnątrz. Jest to tak zwana „domowa cerkiew”, która została opatrzona wyjątkową polichromią wykonaną przez wybitnych serbskich malarzy, którym przewodził prof. Goran Janićijević. Na niewielkiej powierzchni świątyni swoje miejsce znalazło 111 postaci świętych naturalnej ludzkiej wielkości, co jest naprawdę wyjątkowe! Polichromia jest wykonana metodą Al secco w neo-bizantyjskim stylu nawiązując jednocześnie do serbskiej tradycji ikonopisania. Warto też podkreślić, że dobór świętych na malowidłach nie jest przypadkowy. Na ścianach świątyni znaleźli się święci z całego świata, z różnych wieków. Szczególne miejsce poświęcono świętym z terenów Rzeczpospolitej oraz Serbii. W XVI wieku serbscy malarze na czele z mnichem Nektariuszem pokryli freskami cerkiew Zwiastowania NMP w Monasterze Supraskim. Ta świątynia została zniszczona w XX wieku. Od tamtej pory żadna cerkiew w Polsce nie została upiększona przez serbskich mistrzów, aż do dziś.

Kolejnym arcydziełem w świątyni jest ręcznie rzeźbiony ikonostas oraz stół ofiarny, które wykonał rzeźbiarz Leon Naumiuk. Rzeźba nawiązuje do serbskich motywów sakralnych gustownie przeplatając je z motywami spotykanymi na Podlasiu. Ikony do ikonostasu wykonali malarze z Serbii. Trzeba też wspomnieć o witrażach. Zaprojektowane zostały przez Pana Leona Naumiuka. Trzeba wiedzieć, że witraże są rzadko spotykane w podlaskich świątyniach. Wykonane zostały one przez Panią Helenę Gromak-Ołdytowska w swojej pracowni w Supraślu.

Całości dopełniają freski na zewnątrz świątyni, które poświęcono św. Mikołajowi Serbskiemu i Bogarodzicy. Te malowidła zostały wykonane metodą Fresco, czyli na mokrym tynku, nawiązując do wielkiej tradycji tworzenia malowideł na świeżym tynku, która w średniowieczu wytworzyła się na Bałkanach. Autorem fresków, które są chyba jedynym takim przykładem w Białymstoku, jest serbski malarz Miodrag Milutinović.

To nie wszystko. Wystrój cerkwi zwykle jest uporządkowany wedle jasno określonych zasad. Ołtarz, miejsce chóru, prezbiterium czy przedsionek mają określone położenie. Natomiast w cerkwi św. Mikołaja Serbskiego jest nieco inaczej. Wszelkie zmiany wynikają z „domowych” rozmiarów cerkwi. Zwiedzając Białystok i jego świątynie warto także wybrać się na ul. Herberta. W naprawdę niepozornym budynku znajdują się prawdziwe arcydzieła!

Partnerzy portalu:

Nowa linia autobusowa w Białymstoku. 30 szybko zawiezie na Dojlidy Górne.

Nowa linia autobusowa w Białymstoku. 30 szybko zawiezie na Dojlidy Górne.

Dojlidy Górne dołączone do Białegostoku są od dosyć niedawna. Dlatego wszystkie usługi publiczne świadczone przez Białystok docierają tam z pewnym opóźnieniem względem innych osiedli. Do końca 2005 roku była to jeszcze miejscowość należąca do gminy Zabłudów. Od 1 stycznia 2006 roku wraz z miejscowościami Zagórki i Kolonia Halickie, Dojlidy Górne są częścią gminy Białystok.

Najpierw mieszkańcy nowego osiedla zyskali kanalizację i wodociągi. Później otrzymali też nowe drogi. Na początku wydłużona została dla nich linia 2 – komunikacji miejskiej. Później przy ul. Halickiej powstała pętla, gdzie zaczęła się zatrzymywać także linia 15. Teraz Dojlidy Górne zyskały trzecią już linię – 30. Jest ona o tyle korzystna dla mieszkańców, że można nią dosyć szybko dojechać do domu z centrum. Trzydziestka jedzie z centrum przesiadkowego przy Al. Piłsudskiego do pętli prostą drogą – Mickiewicza. Przejazd trwa lekko ponad 20 minut. Czyli w zasadzie podobnie co samochodem.

Tego właśnie brakuje w białostockiej komunikacji miejskiej. Jest sporo linii, które krążą po wszystkich osiedlach po kolei, niepotrzebnie wydłużając czas przejazdu. Już dawno powinna nastąpić w tej kwestii zmiana polegająca na utworzeniu krótkich, szybkich linii – konkurencyjnych do tras samochodowych. Ale niestety, w Białostockiej Komunikacji Miejskiej – jeszcze sprzed ery Tadeusza Truskolaskiego – dyrektorem jest Bogusław Prokop. O ile, na przestrzeni lat można mu wytknąć wiele niedociągnięć, to też nie można mu zarzucić wiedzy na temat funkcjonowania komunikacji miejskiej. Jednak fakt, że tak wiele lat jedna osoba pełni jedną funkcję trzeba ocenić negatywnie. BKM-owi od lat potrzebne jest świeże spojrzenie i głęboka reforma.

Wystarczy spojrzeć na Warszawę. Tam jeżdżenie samochodem do pracy czy na uczelnię to w zasadzie chory pomysł. U nas niestety odwrotnie. Białostoczanie jadą autobusem tylko wtedy, gdy muszą. To wszystko pokłosie podejścia do komunikacji władz miasta i dyrektora Prokopa. Kilka lat temu postawili na realizację strategii „smart”. Wszystko co się da miało być elektronicznie. Oczywiście dla dobra pasażera. Problem w tym, że pasażer ma gdzieś czy jest elektronicznie czy nie. Po prostu chce jak najszybciej dojechać tam gdzie planuje. A w tej kwestii niewiele się w Białymstoku zmieniło.

Partnerzy portalu:

3 nieoczywiste miejsca w Supraślu. Gdy tam będziesz koniecznie je odwiedź!

3 nieoczywiste miejsca w Supraślu. Gdy tam będziesz koniecznie je odwiedź!

Niemalże w każdy weekend (szczególnie ten pogodny) do Supraśla ciągną tłumy. Uzdrowisko od pewnego czasu jest bardzo popularne. W centrum miasta można poczuć się niekiedy jak w Zakopanem. Tłumy turystów, tłumy handlarzy, autobusy wycieczkowe i wiele wiele innych. Gwarno jest zarówno przy głównej ulicy w mieście czyli – 3 maja. Nie brakuje też ludzi na bulwarach im. Wiktora Wołkowa i tamtejszej plaży. Ogromne tłumy przyciąga też Muzeum Ikon.

Dlatego należy sobie zadać pytanie – czy warto jechać do Supraśla jeżeli nie odpowiada nam towarzystwo tłumów? Oczywiście! Postanowiliśmy opowiedzieć Wam o 3 miejscach gminy Supraśl, gdzie wspaniale spędzicie czas… w ciszy i spokoju. Od razu zaznaczymy, że to nie są odludzia, ale typowi turyści tam się nie zapuszczą. Do każdego z tych miejsc dojdziecie piechotą lub dojedziecie rowerem kierując się z centrum uzdrowiska.

fot. Krzysztof Maria Różański / Wikipedia
  • 1. 6 km od centrum znajduje się malowniczy staw nad Krasną Rzeką. Prawdziwie piękny zbiornik wodny pośrodku Puszczy Knyszyńskiej. Możecie tam napotkać wędkarzy, którzy cenią sobie ciszę, więc szukając ciszy wspaniale będziecie razem tam się odnajdywać.

  • 2. Zdecydowanie bliżej, bo zaledwie 600 metrów od centrum dzieli Was Polana Krasny Las. Żeby do niej się dostać wystarczy iść ulicą Piłsudskiego do góry do samego końca. Jest to wejście do malowniczego szlaku. Szczególnie pięknie jest tam zimą. Wtedy napotkamy tam narciarzy. Warto jednak tamtędy pospacerować o każdej porze roku! Pętla spacerowa wynosi 3 kilometry.

  • 3. Ostatnie miejsce znajduje się 3,5 km od centrum. Idzie się tam drogą prowadzącą przez most z wodospadem przy Zalewie obok parkingu. Po drodze będziemy mogli upajać się przyrodą i jej różnorodnością, a na jej końcu drogi będzie kładka, przy której będziemy mogli posiedzieć i posłuchać szumu rzeki. Wracając możemy tą samą drogą lub przechodząc na drugą stronę kładki oraz następnie dochodząc w lesie do głównej ścieżki. Tam kierujemy się w lewo i idziemy cały czas prosto aż do drogi na Krynki.

 

Partnerzy portalu:

17 września to nie tylko rocznica. To ostrzeżenie.

17 września to nie tylko rocznica. To ostrzeżenie.

Dziś będzie trochę gorzkich słów. Przywykliśmy, że we wrześniu każdego roku wyją syreny alarmowe. Najpierw 1 września, a następnie 17 września. Wtedy we wszystkich chyba mediach po kolei, we wszystkich social media jesteśmy zalewani grafikami i stwierdzeniami „pamiętamy”. Mamy pamiętać, że o to 1 września 1939 roku nad ranem Niemcy napadły Polskę, a potem 17 września z drugiej strony napadła nas Rosja sowiecka. Nikt jednak nie chce pamiętać dlaczego byliśmy bezbronni.

Związek Sowiecki przyszedł na gotowe

Jest taka zasada w świecie. Nie jest ona może zbyt chwalebna, ale jest. Nikt nie chce iść pod rękę z przegranym, zaś wszyscy chcą dołączyć do wygranego. Gdyby Polska była silna, to nie zostałaby napadnięta z dwóch stron. Polskę od wschodu zaatakowało blisko 500 tys. żołnierzy Armii Czerwonej. Zgrupowane były w dwa Fronty: Białoruski i Ukraiński. Wzdłuż zaatakowanej przez Związek Sowiecki granicy stacjonowało ok. 12 tys. żołnierzy KOP (pełna mobilizacja wynosiła 17,5 tys.). Granica wschodnia była słabo obsadzona, a w garnizonach sporą część stanowili rezerwiści. Polska doktryna wojenna nie zakładała wojny na dwa fronty. Gdy zaatakowali nas Niemcy, to rzuciliśmy do walki wszystkie siły jakie mamy. Trzeba jednak podkreślić, że nie było tego zbyt wiele. 17 września Rosja wchodziła do Polski w zasadzie „na gotowe”. Po kilku dniach z jednej strony armia niemiecka stała na linii Knyszyn – Białystok – Narew – Hajnówka – Brześć Litewski. Zaś po drugiej stronie Białostocczyzny znajdowała się armia rosyjska, która wyparła polskich żołnierzy z Białegostoku w nocy z 21 na 22 września 1939r. Niemcy w dwa tygodnie zajęli nasz kraj, zaś Związek Sowiecki w kolejne 4 dni zajęła Kresy, gdzie żołnierze KOP albo szybko się wycofywali w głąb kraju albo trafiał do niewoli. Prawda jest taka, że gdyby Sowieci nas 17 września nie napadli, to Polska w najbardziej optymistycznym scenariuszu broniłaby się kilka miesięcy, a nie dwa tygodnie. Czy coś to by zmieniło? Jeżeli wrócimy do przywołania tej zasady, o której wspomnieliśmy powyżej, to odpowiedź jest jasna.

„Flirt” Polski z Hitlerem

Trzeba też się rozprawić z mitem o sojusznikach Polski. Czy Francja i Anglia nas zdradziły? Tak. Nikt jednak nie chce pamiętać dlaczego to zrobili. W 1933 roku w Niemczech u władzy był już Hitler. Od 1934 roku Stalin w Związku Sowieckim zdobywa pełnie władzy. 12 maja 1935 umiera Józef Piłsudski. Nikt w Polsce jeszcze nie wie, że za 4 lata dojdzie do IV rozbioru. Kilka godzin po pogrzebie było już wiadomo, że władzę w kraju przejmie Edward Śmigły-Rydz oraz dalej będzie ją pełnić jako prezydent (bardziej reprezentacyjnie) Ignacy Mościcki. Od 1932 roku ministrem spraw zagranicznych jest Józef Beck. Wcześniej wykonujący polecenia Piłsudskiego, teraz zaczyna grę, która doprowadzi Polskę do upadku. Beck widział Polskę jako mocarstwo.

Hitler doskonale odczytuje intencje Polaków i co raz proponuje alianse obiecując różne wpływy. Wszytko po to, by odciągnąć nas od wpływu Francji i Wielkiej Brytanii. Nasz kraj jednak w tego rodzaju gierki nie wchodzi, jednak z drugiej strony gdy 12 marca 1938 roku Hitler siłą przyłącza Austrię do Niemiec. Polska 17 marca 1938 r. stawia ultimatum Litwie, by ta nawiązała z Polską normalne stosunki dyplomatyczne. W kraju organizowano demonstracje pod hasłem „Wodzu prowadź na Kowno”. 29 września 1938 roku podpisano układ monachijski zezwalający III Rzeszy na aneksję części Czechosłowacji. 2 października 1938 wojska polskie zajęły obszar Zaolzia.

Ten „flirt” z Hitlerem nie jest zrozumiały dla Francji czy Wielkiej Brytanii (które w Europie są mocarstwami i przeciwnikami Niemiec). Z obawy o to, że nasz kraj dołączy do sojuszu z Niemcami – najpierw Wielka Brytania 6 kwietnia 1939 roku ogłasza, że udzieli pomocy w wypadku zagrożenia niepodległości Polski czy Wielkiej Brytanii (jako pretekst po zajęciu Czechosłowacji). W zamian Polska ma udzielić pomocy, gdyby doszło do napaści na Wielką Brytanię. Kilka dni później rząd Francuski również udziela takiej pomocy. Dokumenty historyczne potwierdzają – to był blef, które miał odciągnąć Polskę od Niemiec.

Hitler stawia Polsce ultimatum w sprawie Gdańska. Propozycja ze strony Niemiec padnie jeszcze kilka razy. Dochodzi do pogorszenia stosunków pomiędzy naszym krajem a Niemcami. Minister Sprawy Zagranicznych Józef Beck w polskim parlamencie wygłasza słynną mowę, w której stwierdza, że „My Polacy nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę”. O ile taki bojowy nastrój podoba się rodakom, o tyle na Hitlerze nie robi wrażenia. Zarządza, że Niemcy mają być gotowi do wojny z Polską przy pierwszej okazji.

23 września Niemcy i Rosja zawierają tajny pakt o podziale wpływów na mocy którego Polska miała przestać istnieć. Szybko dowiadują się o tym wywiady innych krajów. Ale nie nasz. Dlatego 25 września Wielka Brytania a w ślad za nią Francja dają kolejne gwarancje Polsce. Jest to kolejny blef, który ma za zadanie odciągnąć Polaków od ulegania Hitlerowi oraz wystraszyć go przed uderzaniem we Francję i Wielką Brytanię. Jeżeli wojna ma być to niech się zacznie w Polsce. U nas natomiast dalej panują bojowe nastrojowe i przekonanie o własnej potędze, a także o tym że Niemcy się nas boją. Józef Beck był natomiast przekonany, że Hitler jeżeli uderzy to zajmie wyłącznie Gdańsk. 1 września 1939 szybko zweryfikuje nasze przekonania.

Nasze zbrojenia

Warto jeszcze dodać kilka informacji o naszych zbrojeniach. 80 procent budżetu inwestycyjnego przeznaczaliśmy na wojsko. Niestety pieniądze te były po prostu przejadane. Budowaliśmy nowe fabryki broni, gdy inne produkowały 30 proc. tego co mogły. Bardzo dużo pochłaniały nas… konie. Tak rządzący obdarzali te zwierzęta miłością, że przysłoniło to im rozum. Do tego warto jeszcze wspomnieć, że Polacy byli mamieni potęgą polskiego wojska pod wodzą Śmigłego-Rydza. Nikt nie był kompletnie świadomy jak bardzo zagrożona jest Polska.

Oto gorzka prawda, którą musimy pamiętać, gdy wyją syreny. Nie mieliśmy armii, nie mieliśmy wywiadu, który uświadomiłby nas, że nie zawarliśmy realnych sojuszy, mieliśmy za to polityka z manią wielkości, który doprowadził nas do upadku. Mieliśmy generała, który uciekł do Rumunii, a razem z nim prezydent i minister Beck.

My wojnę przegraliśmy dawno przed tym, gdy się rozpoczęła.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Suwałki – zwiedzanie miasta. Co warto zobaczyć?

Suwałki to wyjątkowe miasto na północy Polski, zwane często polskim biegunem zimna. Nie wiemy czy w czasach intensywnych zmian klimatycznych jest to jeszcze aktualne, ale możemy potwierdzić, że byliśmy kiedyś w środku zimy i w tym mieście bardzo zmarzliśmy. Czy oznacza to by jeździć tam w inne pory roku? To zależy co zamierzamy robić. Pobliski Szelment jest dostępny cały rok, a jednak szturmowany jest przez fanów nart, gdy Suwalszczyzna leży pod pokrywą śniegową. A co można robić w Suwałkach? I to niezależnie od pory roku.

Najlepiej przyjechać tam pociągiem. To od razu obejrzymy sobie wyjątkowy, zabytkowy dworzec kolejowy. Stacja została otwarta w 1896, głównie na potrzeby rosyjskiej armii. Dzięki otwarciu dworca nastąpił gwałtowny rozwój miasta. Dziś to jeden z najstarszych budynków w mieście, a Suwałki są drugim po Białymstoku największym miastem w regionie licząc sobie 70 000 mieszkańców. Do miasta można też dojechać samochodem. Połączenie drogowe z Białegostoku jest jednak w dużej mierze kiepskie. Dopiero odcinek Białobrzegi – Suwałki jest porządny. Alternatywnie można pojechać trasą podobną, co jedzie pociąg czyli przez Sokółkę, Dąbrowę Białostocką, Lipsk i Augustów. Będzie 30 km dłużej, ale droga jest dużo przyjemniejsza i można podziwiać między innymi Puszczę Augustowską. Jadący z zachodu mogą pokonać całkiem przyjemną drogę krajową 61.

Najważniejszą ulicą Suwałk jest ul. Kościuszki, która jest zabudowana klasycystycznie. Przy tej arterii znajduje się Ratusz, Muzeum Okręgowe oraz Park Konstytucji 3 Maja. Warto dodać, że gdy trwa Suwałki Blues Festiwal, to ten obszar miasta zamienia się w jedną wielką imprezę. Ulica jest także częścią szlaku turystycznego im. Marii Konopnickiej – „Krasnoludki są na świecie”. Wędrując po mieście wyznaczoną drogą można napotkać figurki krasnoludków.

Dwie najważniejsze postacie Suwałk to pisarka Maria Konopnicka i malarz Alfred Kowalski. Dlatego warto jest nie tylko zapoznać się z dziełami tych artystów, ale też zobaczyć jak mieszkali. Dom, w którym mieszkała pisarka to obecnie muzeum przy Kościuszki 31. Natomiast malarz mieszkał w jednej z kamienic także przy Kościuszki (na rogu z Wigierską). Warto też przejść się ulicą Chłodną. Jest bardzo klimatyczna. Trzeba również wybrać się nad Zalew Arkadia. To jedno z ulubionych miejsc suwalczan latem. W inne pory roku też jest atrakcyjnym miejscem do spacerów. Znajduje się tam plaża i wyspa.

Suwałki są także doskonałą bazą wypadową na Litwę. Stamtąd dosyć szybko dostaniemy się do Druskiennik, Kowna, Trok i Wilna. Warto też wybrać się nad wspominany już Szelment oraz do klasztoru w Wigrach. Dosyć niedaleko znajdują się także wspaniałe akwedukty w Stańczykach na granicy województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jesień to idealny czas na spacery. W Białymstoku jest takie idealne miejsce.

Oczywiście mowa tutaj o Parku Konstytucji 3 Maja, pobliskim zoo oraz Lesie Zwierzynieckim. Jesienne kolory prezentują się tam naprawdę cudownie. Wystarczy tylko się przejść. Zacznijmy od tego, że im więcej ruchu tym lepiej dla Waszego zdrowia. Nasze podlaskie świeże powietrze (które w może nie w całym Białymstoku, ale w jego lesie jeszcze występuje). Być może nie wszyscy wiedzą lub pamiętają, że Las Zwierzyniecki jest rezerwatem przyrody. Dzięki temu dziko występująca tam przyroda jest prawdziwą ucztą dla naszych zmysłów – wzroku, słuchu czy węchu.

Sam Park Konstytucji 3 Maja wraz ogrodem zoologicznym, to także idealne miejsca na spacer z dziećmi. Jest mnóstwo alejek i dwa różnorodne place zabaw. Do tego nie brakuje ławek by posiedzieć. Przypomnijmy, że metamorfozę przeszło także zoo, dzięki czemu już nie tak jak kiedyś można wędrować dookoła, ale także wejść do środka, by podglądać wiele zwierząt. Główną atrakcją jest oczywiście niedźwiedź, jednak przy odrobinie cierpliwości można zaobserwować także cichego i nieśmiałego rysia. Podobnie jest z wilkami.

Las Zwierzyniecki natomiast podzielony jest na kilka alejek. Warto je przejść wszystkie. Tunele z drzew i kolorowych liści spowodują, że poczujemy się jak w świecie baśni albo co najmniej jakiegoś dobrego filmu. Jeżeli zabierzemy ze sobą drugą połówkę, to jest szansa, że będzie to film romantyczny. Przy okazji wędrówek po rezerwacie zajrzyjcie także na pobliski kampus uniwersytecki. Jest to prawdziwe dzieło architektoniczne.

Białystok pod wpływem jesieni stał się magiczny. Dwa kroki od bajecznej atmosfery!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Grajewo czy Ełk? Gdzie jest lepiej mieszkać?

W ostatnim czasie trafiliśmy w internecie na ciekawą dyskusję mieszkańców na temat tego, gdzie lepiej mieszkać – w Grajewie czy może jednak Ełku. Przypomnijmy, że historycznie oba miasta znajdowały się w różnych krajach, co zdeterminowało ich późniejszy rozwój. Grajewo było granicą zaboru rosyjskiego. Ełk natomiast należał do Prus Wschodnich. Obecnie Ełk ma 60 000 mieszkańców zaś Grajewo 3 razy mniej. Ełk ma piękne położenie nad jeziorem i potencjalnie jest atrakcyjniejsze. Jednak Grajewo ma lepsze położenie pod względem drogowym – do stolicy województwa jest zaledwie 80 km w miarę prostą drogą. Z Ełku do Olsztyna zaś 2 razy tyle i to trudną, krętą drogą.

Ogólnie Ełk z resztą kraju jest źle połączony. Brakuje w tamtych rejonach dobrej infrastruktury drogowej. To powoli się jednak zmienia. Ełk jest miastem turystycznym, co z perspektywy mieszkańca może niektórych męczyć. Jeżeli chodzi o Grajewo, to jego mieszkańcy są zadowoleni z życia w swoim mieście. Nie ma problemów z różnymi rozrywkami czy pracą. Ogólnie więc można stwierdzić, że zarówno w Ełku jak i Grajewie można się śmiało odnaleźć. Obiektywnie Ełk jest ładniejszy – co można zauważyć już na pierwszy rzut oka w powyższych filmach.

Grajewo ma podobną historię co Białystok. Ze względu na graniczne położenie zamieszkiwane było przez żydowskich kupców. Podczas II wojny światowej zostali oni wywiezieni do niemieckiego obozu zagłady w Treblince. W okresie PRL do miasta sprowadzili się nowi mieszkańcy. Ełk natomiast należał do Królestwa Polskiego jeszcze długo przed zaborami. Ostatni raz w 1657 roku. Późniejsze prawie 300 lat było związane z Prusami, a później Niemcami. Po II wojnie światowej w mieście zamieszkali przesiedleńcy z Grodzieńszczyzny i Wileńszczyzny – terytoriów utraconych przez nasz kraj. Wysiedlono natomiast Niemców i Mazurów.

W nowoczesnej historii miasta Grajewo zasłynęło jednym z najbrzydszych kościołów w Polsce, zdjęciem konia na balkonie i memem o tym, że nie warto wyjeżdżać do Indii, bo wystarczy do Grajewa. Jeżeli chodzi o te ostatnie, to miasto zmieniło już swoje oblicze na dużo ładniejsze. Nie przypomina starej, zapuszczonej, post-prl-owskiej, zapomnianej mieściny.

Wiele osób kupuje mieszkania w Grajewie i dojeżdża do pracy do pobliskiego Ełku. W tym drugim ceny mieszkań prezentują się podobnie jak jeszcze 3 lata temu w Białymstoku – wahają się od 150 000 – 300 000 zł. Dwie pracujące osoby – nie miałyby problemu ze spłacaniem kredytu. W Grajewie natomiast jest jeszcze odrobinę taniej. Oba miasta są ze sobą połączone drogą i koleją. Pociąg jedzie 16 minut zaś samochodem dojedziemy w nieco ponad 30 minut.

Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć po której stornie granicy (dziś już województw) lepiej mieszkać. Warto jednak zauważyć, że oba miasta mają swoje walory. Liczba mieszkańców przemawia jednak za Ełkiem. Nowych ciągle tam przybywa. W Grajewie natomiast delikatnie się wyludnia. Nie ma co jednak przekreślać. Jeżeli ktoś rozważa mieszkanie w tamtych okolicach warto przetestować oba miejsca.

Partnerzy portalu:

Białostoczanie chcieli rozebrać ratusz. Zrobili to Rosjanie.

Białostoczanie chcieli rozebrać ratusz. Zrobili to Rosjanie.

Ratusz w Białymstoku to nie jest zwykły budynek. Dziś ma już miano kultowego i „uśmiechniętego”. Mimo, że jest ratuszem, to władze miasta nigdy w nim nie urzędowały. Przechodząc przez Rynek Kościuszki trudno byłoby sobie wyobrazić to miejsce bez charakterystycznej budowli. A jednak przez 13 lat główny plac w mieście był pusty. Jak do tego doszło?

Po co ratusz, lepiej dworzec

Mieszkańcy dyskutowali o ratuszu już pod koniec XIX wieku. W 1897 roku powstała nawet piosenka o zszarzałym budynku pośród brudu i smrodu, gdzie mnóstwo jest ludzi i hałasu. Dzisiejszy Rynek tętnił życiem bardzo mocno. W 1922 roku w ratuszu mieściło się ponad 100 sklepów! Niestety stan techniczny budynku był fatalny. Dlatego rok później postanowiono o przeprowadzeniu rekonstrukcji budynku. Tak się jednak nie stało.

Uśmiechnięta wieża, wędrująca fontanna i ponad 100 sklepów. To miejsce zna każdy mieszkaniec.

Jako, że żadnych remontów nie było, to w latach 30. XX wieku na łamach Dziennika Białostockiego dziennikarze nawoływali do wyburzenia ratusza. Uważali, że zamiast niego lepszy będzie w tym miejscu dworzec autobusowy. Dodajmy do tego, że i tak w tym miejscu już takowy się znajdował. Propozycja dziennikarzy była jednak taka, by nic poza dworcem nie zostało. Był to dla nich wątpliwej urody zabytek. „Ileż zyskałby Rynek, gdybyśmy na miejscu owych ruder mieli obszerny, uporządkowany plac o szerokiej perspektywie…” można było przeczytać w gazecie w 1934 roku.

Rosjanie chcieli pomnik Stalina

Przez 6 kolejnych lat w Białymstoku nic się nie zmieniło. Po wybuchu drugiej wojny światowej, gdy miastem rządzili Rosjanie, postanowiono, że zamiast ratusza będzie tam stać pomnik Józefa Stalina. W 1940 roku ratusz został rozebrany. Na szczęście jednak pomnika nie wybudowano. Gdy Białystok przejęty został przez drugiego okupanta – Niemców – to na pustym placu ustawiono ogromną tablicę informacyjną z mapą świata, na której zaznaczone były wszystkie sukcesy III Rzeszy w trwającej wojnie.

Powrót ratusza na swoje miejsce to zasługa Władysława Paszkowskiego – wojewódzkiego konserwatora zabytków. Dzięki jego staraniom w 1953 roku rozpoczęto odbudowę. Zachowano pierwotny wygląd budowli, ale wprowadzono kilka zmian. Najważniejszą było połączenie czterech alkierzy z główną częścią budynku. Nie wróciła już też waga miejska, gdyż ustalono że nie była ona pomysłem Henryka Klema (architekta Branickiego) lecz… samowolą budowlaną.

W 2010 roku gruntowną zmianę przeszło całe otoczenie ratusza – czyli Rynek Kościuszki. Zrealizowano bowiem marzenia przedwojennych dziennikarzy o uporządkowanym placu o szerokiej perspektywie. Dziś to miejsce jak dawniej przepełnione jest mieszkańcami i turystami – głównie latem. W inne pory roku też jednak nie brakuje tam ludzi. Na Rynek nie przyciąga jednak już handel jak dawniej – ten przeniósł się do galerii. Teraz przyciąga tam gastronomia.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Hopa ziemniaczana. Tak ją robią gospodynie na Podlasiu.

Kucharz Krystofor dotarł do podhajnowskiego Starego Berezowa, gdzie gotował wspólnie z miejscowym Kołem Gospodyń Wiejskich. Na warsztacie znalazła się Hopa ziemniaczana. Co to takiego? To oczywiście inna wersja babki ziemniaczanej – z dodatkiem kaszy – przysmak, dla którego turyści szturmują Supraśl i Białowieżę (i nie tylko). Jak wiemy robi się ją dosyć prosto, ale diabeł tkwi w szczegółach. Dlatego każdy ma swoją wersję. Zobaczcie sami jak się robi ją w Starym Berezowie.

Do takiej porcji jak na filmie potrzebować będziemy 2kg ziemniaków, 150/200g kaszy jęczmiennej, 4 jajka, kawałek boczku, jedną kiełbasę, jedną cebulę, 1,5 łyżeczki soli, 1,5 łyżeczki pieprzu ziołowego, 2 łyżeczki majeranku oraz smalec do smażenia. Na początku tarkujemy ziemniaki, potem kroimy boczek i kiełbasę w kostkę, tak samo postępujemy z cebulką. Wrzucamy na patelnię smalec, a gdy się wystarczająco roztopi to dorzucamy do niego kiełbasę i boczek, a na koniec cebulkę. Resztę smalcu kładziemy na blaszkę. Wysmarowujemy nim całą blaszkę. W osobnym pojemniku przyprawiamy ziemniaki, wbijamy do nich jajka i wsypujemy surową kaszę. Po usmażeniu mięsa i cebuli wrzucamy ją do pojemnika z ziemniakami. Wszystko mieszamy i przelewamy do blaszki. Następnie wstawiamy potrawę do piekarnika na 1,5 godziny i pieczemy w 180 stopniach.

Jeżeli chcielibyście poznać bardziej tajniki gotowania na Podlasiu, to warto odwiedzić Stare Berezowo i tamtejsze Koło Gospodyń Wiejskich. Można także podejrzeć zwyczaje mieszkańców. W trzecią niedzielę po Wielkanocy, każdego roku po liturgii w cerkwi odbywa się procesja na cmentarz. Tam są święcone groby. Wszystko jest interesującym, lokalnym ceremoniałem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Wyjątkowy i jedyny taki film dokumentalny. Z czasów, gdy furmanki mijały się z samochodami.

Myszyniec – Kolno to jedna z trzech tras kolejki wąskotorowej, dzięki której miasto znajdujące się dzisiaj w województwie podlaskim było zaopatrywane w wiele ważnych towarów i mogło się rozwijać. To właśnie w nim można było zobaczyć na ulicy mijające się furmanki i samochody. Meble, żywność, pasza – wszystko to docierało do Kolna tylko przy pomocy kolejki. Klasyczna kolej szerokotorowa tam nie dotarła.

W czasach dawnych Kolno było ważnym ośrodkiem handlowym pomiędzy Mazowszem i Prusami. Mimo poważnych zmian na mapie – targi w mieście się zachowały. W XVI wieku handlowali między sobą kupcy i chłopi. W XX wieku miasto dotknęła mocno II wojna światowa. Po tym miasto podupadło. W PRL zaczęło się powoli odbudowywać. Charakter miasta został jednak powoli zmieniony. Pojawiły się pierwsze bloki, zaś władze miasta postawiły na profil usługowo-handlowy dla rolniczego zaplecza. To wszystko miałoby nawiązywać do tradycji z przeszłości.

Tego typu plany spowodowały pojawienie się niebywałego kontrastu w mieście – traktory czy motocykle mijały się w mieście z furmankami. Wtedy właśnie powstał ten wyjątkowy i jedyny film dokumentalny o Kolnie, w którym główną rolę odgrywała kolejka wąskotorowa – będąca już wtedy anachronizmem.

Partnerzy portalu:

Będzie świetna zabawa. Podlaskie Dożynki przed nami!
Wiatrak w Dąbrowie Białostockiej, fot. K. Kundzicz / Wikipedia

Będzie świetna zabawa. Podlaskie Dożynki przed nami!

Będą pokazy tradycyjnych obrzędów dożynkowych, prezentacja rękodzieła ludowego, degustacja regionalnych potraw oraz koncerty. W najbliższą niedzielę (12 września) mieszkańcy regionu będą świętować i dziękować za tegoroczne plony w Dąbrowie Białostockiej. Jak co roku, odbędzie się procesja z wieńcami i ich poświęcenie.

O godz. 13 uroczystości dożynkowe przeniosą się na dąbrowski stadion miejski. Nie zabraknie tu ludowego rękodzieła i lokalnych produktów. Smakoszy powinny zachęcić stragany z regionalnymi potrawami, a na nich babki ziemniaczane, krokiety, pierogi, a także słodkie przekąski – faworki i ciasta własnego wypieku. Odbędą się także konkursy – na najpiękniejszy wieniec i stoisko dożynkowe. Na scenie wystąpią m.in. „Kurpie Zielone”, Narwianie, Buńczuk, Sorakina, Studio Poezji i Solatium. Dożynki Wojewódzkie 2021 zakończą koncerty zespołów Miły Pan i Defis.

Dożynki to także świetna okazja, by spędzić czas z ludźmi. Ostatnie półtora roku próbowano ludzi zamknąć w domach. Niewątpliwie to czas stracony dla każdego. Dlatego teraz warto wykorzystywać wszystkie możliwe okazje, by wspólnie bawić się i celebrować życie. Przy okazji warto zwiedzić Sokółkę i Dąbrowę Białostocką, które mają wiele do zaoferowania.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Rezerwat Uszeście to małe góry Podlasia z pięknymi widokami!

Tak jak Białostocczyzna ma swoje Wzgórza Świętojańskie w okolicach Kołodna, tak też Wysoczyzna Drohiczyńska ma własne. Duży szczyt jest położony 204 m n.p.m. zaś mały 172 m n.p.m. Znajdują się na obrzeżach Mielnika w powiecie siemiatyckim.

Specyficzne położenie wzgórz sprawiło, że istnieją tam sprzyjające warunki siedliskowe dla muraw kserotermicznych. O ile nazwa może mówić Wam niewiele, to też warto o niej wspomnieć ze względu na to, że te ciepłolubne rośliny porastają szczyty Usześcia i są bardzo charakterystyczne. Z tego względu miejsce to jest objęte ochroną w postaci rezerwatu przyrody. Warto dodać, że znajduje się tam też mnóstwo innych roślin i drzew. Oczywiście można i nawet trzeba to miejsce zwiedzać.

fot. Nadleśnictwo Nurzec
fot. Nadleśnictwo Nurzec

Na szczyt prowadzą drewniane schody z poręczą. Dojazd do rezerwatu jest możliwy od ulicy Przemysłowej lub od ulicy Duboisa. Kiedy wejdziemy na górę, to znajdować się będziemy na tarasie widokowym, z którego zobaczyć można między innymi kopalnię kredy. Następnie będzie można przejść ścieżką edukacyjną. Nie zapomnijmy też zwiedzić samego Mielnika, który również ma swoje atrakcje.

Partnerzy portalu:

Zmywarka czy mycie ręczne – co jest bardziej eko?

Zmywarka czy mycie ręczne – co jest bardziej eko?

Korzystanie ze zmywarki znacząco podnosi codzienny komfort i eliminuje konieczność ręcznego zmywania naczyń. Wiele osób sądzi jednak, że jest to urządzenie energochłonne i na dłuższą metę nieopłacalne. Czy tak jest w rzeczywistości? Niekoniecznie – w praktyce korzystanie ze zmywarki może być o wiele mniej kosztowne niż mycie ręczne. Sprawdźmy, z czego to wynika i która z metod jest bardziej ekologiczna.

Zmywanie ręczne – droższe niż sądzisz

Najbardziej problematyczną kwestią związaną z ręcznym myciem naczyń wbrew pozorom nie jest czas, jakiego potrzebujesz, by usunąć wszelkie zanieczyszczenia. Powinieneś zwrócić uwagę przede wszystkim na to, ile wody zużywa cały proces. Średnio jest to około 80 litrów (40 litrów zimnej i 40 litrów ciepłej wody). Przy aktualnych stawkach za wodę może się więc okazać, że koszt takiego ręcznego zmywania wyniesie nawet 1,50-2 zł. Należy do tego doliczyć cenę, jaką trzeba zapłacić za płyn (około 4-5 zł za butelką, która wystarczy na 30 myć).

Dla porównania do umycia takiej samej ilości naczyń w zmywarce potrzebujesz około 25 litrów zimnej wody, która jest około 3 razy tańsza niż ciepła. Biorąc więc pod uwagę, że za wodę zapłacisz około 30 groszy, a za prąd około 90 groszy, łączny koszt mycia w zmywarce wyniesie 1,20 zł. Oczywiście należy doliczyć tutaj koszt środków czyszczących – opakowanie kostek do zmywarek kosztuje około 20 zł i wystarczy na 30 myć.

Jak widać, mycie ręczne jest nieco droższe niż mycie w zmywarce i choć nie są to ogromne różnice, w perspektywie całego roku mogą być one zauważalne. A zaoszczędzisz jeszcze bardziej, jeżeli zainwestujesz w urządzenie energooszczędne (A+, A++ lub A+++), które zużywać będzie o wiele mniej prądu.

Mycie w zmywarce – nie tylko tańsze!

Czas jednak odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie – które rozwiązanie jest bardziej ekologiczne? Biorąc pod uwagę ilość zużywanej wody, zdecydowanie wygrywa mycie w zmywarce. Do usunięcia zabrudzeń potrzebować będziesz bowiem nawet 3-4 razy mniej wody. Co więcej, nowoczesne urządzenia tego typu pobierają wyłącznie zimną wodę, którą następnie podgrzewają.

To jednak nie wszystkie korzyści mycia w zmywarce. Dzięki jej zakupowi możesz liczyć na:

    • znaczną oszczędność czasu (mycie ręczne wymaga poświęcenia co najmniej 30 minut, a czas pracy zmywarki to zwykle 60-110 minut, ale jest to proces automatyczny i Twoim jedynym obowiązkiem jest załadowanie naczyń, co trwa 5-10 minut);
  • większy komfort i możliwość uniknięcia jednego z najbardziej żmudnych domowych obowiązków, jakim jest ręczne mycie naczyń;
  • dokładnie umyte, pozbawione bakterii naczynia – usuwanie zabrudzeń w zmywarce jest o wiele skuteczniejsze niż ręczne.

Chcesz zaoszczędzić i być eko? Postaw na nowoczesną zmywarkę!

Jeżeli chcesz cieszyć się wszystkimi wymienionymi wyżej korzyściami, powinieneś postawić na sprawdzony i funkcjonalny sprzęt. W ofercie Electrolux znajdziesz zmywarki energooszczędne, które wyposażone zostały w przydatne funkcje, takie jak QuickSelect, pozwala na bezproblemowy wybór odpowiedniego cyklu zmywania, czy AirDry – zapewnia trzy razy skuteczniejsze suszenie.

Materiał partnera

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Kładka Waniewo-Śliwno. Tak obecnie wygląda przeprawa przez rozlewiska.

Jak wiadomo, od dłuższego czasu kładka od strony Waniewa jest w fatalnym stanie technicznym. Zadbana część biegnąca od Śliwna to ta należąca do Narwiańskiego Parku Narodowego. Ta druga zaniedbana należy do gminy Sokoły. Wójt Józef Zajkowski, pytany przez dziennikarzy o remont, wielokrotnie się wypowiadał że cały czas to planuje. Jako największą przeszkodę w realizacji wskazywał konieczność wykonania drogiej inwestycji z drewna dębowego, by było to na lata. Nie sposób mu odmówić racji. Ostatnio obiecywał prace na majówkę. Jak widać na powyższym filmie dalej jest źle. Wstyd dla gminy Sokoły, że ma takiego wójta, co tylko planuje i nic więcej nie robi. Kładka jest odwiedzana przez ogromne tłumy turystów. Wszyscy oni potem wracają do swoich miast i opowiadają o zniszczonej infrastrukturze co rzutuje na całe Podlaskie.

Od strony Śliwna kładka została świeżo wyremontowana w 2018 roku. Teraz jest jeszcze lepiej, bo pierwsze zejście jest poprawione i utwardzone kostką. Po drodze przeprawiamy się platformami po rozlewiskach i mijamy wieże widokowe. Możemy z nich obserwować to, co się dzieje w przyrodzie. Na powyższym filmie turysta napotkał na swojej drodze lisa, który akurat zwinął jajko. Warto jednak wziąć ze sobą lornetkę, gdyż można w okresie lęgowym napotkać wiele pięknych gatunków ptaków. Sam spacer jest już dobrą sprawą.

Długość kładki wynosi 1050 metrów. Obecnie niestety, końcówka trasy przez wspomniane wyżej długotrwałe planowanie wójta jest niedostępna. Jak widać na powyższym filmie – można ewentualnie iść po zdezelowanej części. Mimo wszystko warto wybrać się do Śliwna i skorzystać z tej części, która jest dostępna. Na kładce obowiązują bilety wstępu do Narwiańskiego Parku Narodowego. Kupić je można w siedzibie Parku w Kurowie oraz przez internet na stronie instytucji.

 

Partnerzy portalu:

Stan wyjątkowy w Podlaskiem. Gdzie nie można zwiedzać?
Meczet w Kruszynianach jest jednym z miejsc, gdzie przez najbliższy miesiąc nie będzie można dojechać.

Stan wyjątkowy w Podlaskiem. Gdzie nie można zwiedzać?

2 września 2021 r. Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda, na podstawie art. 230 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej oraz art. 3. ustawy o stanie wyjątkowym, na wniosek Rady Ministrów z dnia 31 sierpnia 2021 r., wydał rozporządzenie o wprowadzeniu 30-dniowego stanu wyjątkowego na obszarze części województwa podlaskiego i lubelskiego. Decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego została podjęta w związku ze szczególnym zagrożeniem bezpieczeństwa obywateli oraz porządku publicznego, związanym z obecną sytuacją na granicy państwowej Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi. – czytamy na stronie prezydent.pl

W praktyce oznacza to legalne ograniczenie praw obywatelskich na terenie w 115 gmin naszego województwa. Terytorium jest wymienione na koniec tego artykułu. Stan wyjątkowy oznacza, że zwiedzanie wielu atrakcji pod granicą nie jest obecnie możliwe, a takich tam nie brakuje. Wyliczając od południa województwa – nie ma możliwości zwiedzania obecnie Niemirowa i pięknego krajobrazowo trójstyku granic nad Bugiem, nie ma też możliwości zwiedzania cerkwi w Koterce.

Utrudnione może być zwiedzanie również Białowieży i jej okolicznych atrakcji. Zapomnieć możemy również póki co o pierwszych obserwacjach żubrów. Nie wybierajcie się więc do Starego Masiewa na północy Puszczy Białowieskiej, gdzie jest platforma widokowa. Nie zobaczycie też ruin kościoła w Jałówce. Tak samo nie przejedziecie malowniczą drogą z tej miejscowości do Bobrownik przez Mostowlany i bramę kolejową z napisem „MIR (pokój)”. Nie można też obecnie podróżować do tatarskich Kruszynian. Nie będziecie też mogli zwiedzać Krynek i tamtejszych atrakcji. Tym bardziej nie ma co się wybierać nad Grzybowszczyznę, gdzie jest największa uwaga wszystkich. W pobliskim Usnarzu Górnym znajduje się centrum ostatnich wydarzeń. Nie można też zwiedzać śluzy Kurzyniec oraz innych bliskich okolic Kanału Augustowskiego. Jeżeli nie jesteście mieszkańcami, to w te wszystkie miejsca nie dojedziecie.

Musicie sobie uświadomić, że stan wyjątkowy ma miejsce po raz pierwszy w wolnej Polsce. Ostatni stan – wówczas wojenny – ogłaszał gen. Wojciech Jaruzelski. W tym czasie na obszarze, gdzie stan obowiązuje rząd ma bardzo szerokie uprawnienia. Szef MSWiA Mariusz Kamiński zapewnił, że restrykcje nie będą ingerowały w życie zawodowe mieszkańców miejscowości nadgranicznych, w minimalnym stopniu będą te restrykcje dotyczyły stałych mieszkańców miejscowości. Minister zapowiedział jednak istotne ograniczenia dla osób z zewnątrz, dla osób obcych na tym terenie, które chciałyby się przemieszczać w tych miejscowościach.

L.p. obręb ewidencyjny gmina powiat
1 NIEMIRÓW Mielnik siemiatycki
2 MĘTNA Mielnik siemiatycki
3 TOKARY Mielnik siemiatycki
4 WILANOWO Mielnik siemiatycki
5 KLUKOWICZE Nurzec-Stacja siemiatycki
6 LITWINOWICZE Nurzec-Stacja siemiatycki
7 WYCZÓŁKI Nurzec-Stacja siemiatycki
8 BOBRÓWKA Czeremcha hajnowski
9 ZUBACZE Czeremcha hajnowski
10 PISZCZATKA Czeremcha hajnowski
11 POŁOWCE Czeremcha hajnowski
12 STAWISZCZE Czeremcha hajnowski
13 CZEREMCHA Czeremcha hajnowski
14 WÓLKA TERECHOWSKA Czeremcha hajnowski
15 KUZAWA Czeremcha hajnowski
16 OPAKA DUŻA Czeremcha hajnowski
17 POHULANKA Czeremcha hajnowski
18 POLICZNA Kleszczele hajnowski
19 BIAŁA STRAŻ Kleszczele hajnowski
20 WOJNÓWKA Dubicze Cerkiewne hajnowski
21 STARZYNA Dubicze Cerkiewne hajnowski
22 GÓRNY GRÓD Dubicze Cerkiewne hajnowski
23 KLAKOWO Dubicze Cerkiewne hajnowski
24 KRUGŁE Dubicze Cerkiewne hajnowski
25 WYGON Dubicze Cerkiewne hajnowski
26 WIERZCHOWSKIE Hajnówka hajnowski
27 PODOLANY Białowieża hajnowski
28 BIAŁOWIEŻA Białowieża hajnowski
29 ZASTAWA KRZYŻE Białowieża hajnowski
30 GRUSZKI Narewka hajnowski
31 STARE MASIEWO Narewka hajnowski
32 MASIEWO NOWE Narewka hajnowski
33 BABIA GÓRA Narewka hajnowski
34 BRZEZINA Michałowo białostocki
35 CISÓWKA Michałowo białostocki
36 ZALESZANY Michałowo białostocki
37 NOWOSADY Michałowo białostocki
38 JAŁÓWKA Michałowo białostocki
39 KONDRATKI Michałowo białostocki
40 GONCZARY Michałowo białostocki
41 KITURYKI Michałowo białostocki
42 DUBLANY Michałowo białostocki
43 KOLONIA MOSTOWLANY Michałowo białostocki
44 MOSTOWLANY Gródek białostocki
45 ZIELONA Gródek białostocki
46 ZUBRY Gródek białostocki
47 ŚWISŁOCZANY Gródek białostocki
48 GOBIATY Gródek białostocki
49 NAREJKI Gródek białostocki
50 BOBROWNIKI Gródek białostocki
51 JARYŁÓWKA Gródek białostocki
52 CHOMONTOWCE Gródek białostocki
53 RUDAKI Krynki sokólski
54 ŁOSINIANY Krynki sokólski
55 KRUSZYNIANY Krynki sokólski
56 OZIERANY WIELKIE Krynki sokólski
57 BIAŁOGORCE Krynki sokólski
58 OZIERANY MAŁE Krynki sokólski
59 KUNDZICZE TREJGLE Krynki sokólski
60 ŁAPICZE Krynki sokólski
61 KRYNKI Krynki sokólski
62 KRYNKI MIASTO Krynki sokólski
63 JUROWLANY Krynki sokólski
64 PIEROŻKI Szudziałowo sokólski
65 GRZYBOWSZCZYZNA Szudziałowo sokólski
66 HARKAWICZE Szudziałowo sokólski
67 USNARZ GÓRNY Szudziałowo sokólski
68 BABIKI Szudziałowo sokólski
69 MINKOWCE Szudziałowo sokólski
70 ZUBRZYCA MAŁA Szudziałowo sokólski
71 MISZKINIKI Szudziałowo sokólski
72 ZUBRZYCA WIELKA Szudziałowo sokólski
73 WOJNOWCE Szudziałowo sokólski
74 NOMIKI Sokółka sokólski
75 ZAŚPICZE Sokółka sokólski
76 BILMINY I PALESTYNA Kuźnica sokólski
77 KLIMÓWKA Kuźnica sokólski
78 SZYMAKI Kuźnica sokólski
79 CZEPIELE Kuźnica sokólski
80 TOŁCZE Kuźnica sokólski
81 PARCZOWCE Kuźnica sokólski
82 NOWODZIEL Kuźnica sokólski
83 CZUPRYNOWO Kuźnica sokólski
84 KUŹNICA Kuźnica sokólski
85 KOWALE KOL. Kuźnica sokólski
86 CHREPTOWCE Kuźnica sokólski
87 WOJNOWCE Kuźnica sokólski
88 KOWALE Kuźnica sokólski
89 SACZKOWCE Kuźnica sokólski
90 KUŚCIŃCE-WOŁYŃCE Kuźnica sokólski
91 ZAJZDRA Kuźnica sokólski
92 POHORANY Sidra sokólski
93 KRZYSZTOFOROWO Sidra sokólski
94 CHWOROŚCIANY Nowy Dwór sokólski
95 NOWY DWÓR Nowy Dwór sokólski
96 ROGACZE Nowy Dwór sokólski
97 JAGINTY Nowy Dwór sokólski
98 CHORUŻOWCE Nowy Dwór sokólski
99 DOLINCZANY Lipsk augustowski
100 LIPSZCZANY Lipsk augustowski
101 RYGAŁÓWKA Lipsk augustowski
102 RAKOWICZE Lipsk augustowski
103 SIÓŁKO Lipsk augustowski
104 LICHOSIELCE Lipsk augustowski
105 KOPCZANY Lipsk augustowski
106 BARTNIKI Lipsk augustowski
107 STARE LEŚNE BOHATERY Lipsk augustowski
108 NOWE LEŚNE BOHATERY Lipsk augustowski
109 WOŁKUSZ Lipsk augustowski
110 LUBINOWO Lipsk augustowski
111 GRUSZKI Płaska augustowski
112 RUDAWKA Płaska augustowski
113 RYGOL Płaska augustowski
114 MUŁY Giby sejneński
115 DWORCZYSKO Giby sejneński

 

 

 

Partnerzy portalu:

Droga Białystok – Wojszki prawie gotowa. Koniec udręki wielu mieszkańców się zbliża.
Wojszki, fot. Mikołaj Smykowski / Wikipedia

Droga Białystok – Wojszki prawie gotowa. Koniec udręki wielu mieszkańców się zbliża.

Trwa jeszcze wylewanie asfaltu na ostatnich 11 kilometrach drogi, lecz w październiku będzie można już jeździć. To kolejny pomnik po Gierku i jego socjalistycznym świecie, który właśnie idzie w zapomnienie. Droga „Angielka” była przygotowywana na Dożynki Centralne. Z tego całego, bezmyślnego rozmachu zabrakło jednak pieniędzy. Dlatego droga była w pół-asfaltowa a pół-żwirowa. Kierowcy jeździli z Białegostoku do Wojszek (a dalej Bielska Podlaskiego) asfaltową częścią pod prąd, zjeżdżając na żwir by ustąpić jadącym prawidłowo z drugiego kierunku. Stąd nazwa „Angielka”. Na szczęście po prawie 50 latach droga będzie już normalna.

W przyszłości będzie ona się w kilku miejscach stykać z planowaną ekspresową Via Carpatią. Najbardziej na obu inwestycjach zyskają mieszkańcy gminy Zabłudów. Jeżeli zobaczymy mapę zaludnienia naszego regionu to możemy zauważyć na niej, że we wszystkich gminach otaczających Białystok przybywa mieszkańców zaś w gminie Zabłudów ubywa. Ma to zapewne związek właśnie z fatalnym rozwojem tego samorządu. Jest to tak bardzo źle zarządzana gmina, że przez pewien czas nawet nie były odbierane śmieci u mieszkańców. Nie dopilnowano bowiem by na czas przedłużyć odpowiednie umowy. Dlatego nowe drogi są też nową okazją, by coś się zmieniło w zarządzaniu.

Planowany termin zakończenia prac na „Angielce” to 22 października 2021 roku.

Partnerzy portalu:

Zmiany w komunikacji miejskiej. Bardzo zyska na nich gmina Wasilków.

Zmiany w komunikacji miejskiej. Bardzo zyska na nich gmina Wasilków.

Zmiany w białostockiej komunikacji miejskiej. Nie chodzi jednak o tradycyjne dostosowanie rozkładu jazdy do powakacyjnej rzeczywistości. Powróciła linia 111, ale nie jedzie do Supraśla. Jest też linia 102, która zyskała nowe warianty – 122 i 132. Zyskają na tym mieszkańcy Wasilkowa i jego okolic oraz oczywiście wszyscy, którzy zwiedzają różne ciekawe miejsca w tamtych rejonach.

Zacznijmy od linii 111. Dawniej jeździła ona do samego Supraśla. Teraz tylko do miejscowości Ciasne. Przypomnijmy taki stan rzeczy wynika z konfliktu pomiędzy Tadeuszem Truskolaskim a Radosławem Dobrowolskim. Jeden lewituje wokół środowiska Platformy Obywatelskiej drugi zaś wokół Prawa i Sprawiedliwości. I tak oto wojenka pomiędzy dwoma ugrupowaniami przeniesiona na lokalny poziom powoduje, że obie strony nie mogą się dogadać w sprawie autobusów. I tak 111 jeździ tylko do Ciasnego (też Gmina Supraśl) natomiast każdy kto chce dojechać do podbiałostockiego uzdrowiska musi skorzystać z linii 500, która to jest organizowana przez gminę Supraśl, co powoduje oczywiście problem związany z oddzielnymi biletami.

Jeżeli chodzi o linie 102, 122 i 132 to tutaj jest sytuacja odwrotna. Porozumienie między Białymstokiem i Wasilkowem jest. W efekcie – 102 jeździ z centrum przesiadkowego w Białymstoku z Al. Piłsudskiego przez Muzeum Wsi, Jurowce, Sochonie do Wasilkowa do ul. Kościelnej (os. Lisia Góra). Natomiast 122 jedzie tą samą trasą lecz w Jurowcach nie skręca do Sochoń. Jedzie prosto do Wasilkowa przez Rynek aż do cmentarza. Z kolei 132 z Jurowiec jedzie do Katrynki. Jest jeszcze linia 108, której trasa została wydłużona do ul. Żwirowej w Wasilkowie (os. Lisia Góra). Wcześniej autobus zalicza Karakule i Nowodworce. Warto dodać, że Wasilków ma też własną komunikację.

Jeżeli chodzi o pozostałe linie to zmieniły się rozkłady jazdy linii: 2, 3, 5, 11, 13, 22, 24, 25, 28, 29, 100, 106.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Takie widoki, że zapiera dech w piersiach! Niesamowity film z Rajgrodu.

Rajgród i jego okolice to chyba jedna z lepszych, nieco zapomnianych miejscówek wypoczynkowych. Warto jednak tam się wybrać nie tylko w pełni lata, ale także pod jego koniec. Chłodne wieczory i cieplejsze poranki powodują, że można tam zaobserwować mgły. Wschód słońca obecnie jest w o tyle atrakcyjnej porze, że nie trzeba zbyt większych poświęceń by na niego zdążyć. A obserwowanie go choćby w Rajgrodzie dostarczy nam niezapomnianych przeżyć na wiele czasu.

Warto w mieście spędzić czas nie tylko na plaży, ale też w pięknych okolicach. Nazwa Rajgród nie jest przypadkowa, to naprawdę jest Gród w raju! Powyższy film tylko to potwierdza. Możemy na nim zobaczyć wyjątkowe widoki z góry. Poranne mgły, wschód słońca, rwącą wodę na tamie, leśne zakątki i przede wszystkim jeziora Rajgrodzkie i Jerzgnia. Niedaleko jest jeszcze trzecie jezioro Dręstwo i czwarte Krzywe. Polecamy Wam spędzić czas nad każdym z nich.

Możecie spacerować, jeździć rowerem po okolicy lub wypożyczyć sprzęt wodny by popatrzeć na te cuda z pozycji tafli wody. Jak widzicie na filmie – w momencie nagrywania ujęcia latał też balon. To nie przypadek bowiem w naszym regionie jest mnóstwo propozycji na lot balonem. Niezależnie jaki środek lokomocji wybierzecie, to radzimy pierwszy wolny weekend wykorzystajcie koniecznie na wycieczce w tamte strony.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Takich krów jest około 100 na świecie. Mieszkają też na Podlasiu!

Fani programu Rolnicy Podlasie zapewne kojarzą Plutycze z dwoma pewnymi Panami, którzy razem z Krzysztofem Kononowiczem robią naszemu regionowi nieustającą „reklamę”. Tymczasem piękna wieś nie tylko słynie z nich. Hoduje się tam bowiem krowy niebieskie. Taka odmiana bydła jest bardzo wyjątkowa. Istnieje bowiem 100 sztuk na całym świecie i pochodzi z Łotwy. Dlatego cieszy fakt, że tak unikalne zwierzęta są również w naszym regionie. Hodowla jej na świecie jest prowadzona głównie w gospodarstwach agroturystycznych jako atrakcja. Na Łotwie jest to symbol kraju, tak jak Podlasia jest na przykład żubr.

Legenda mówi, że wyjątkowa odmiana została ofiarowana przez boginię rybakom, gdy utracili łodzie. Jako ciekawostkę należy dodać, że ta odmiana daje bardzo dobrej jakości mleko. Zawiera ono 4,5 proc. tłuszczu. Mogą dać nawet 30 litrów mleka dziennie.

W polskich gospodarstwach królują dwie odmiany krów – jedne hodowane są na mięso, drugie natomiast do mleka. Te pierwsze są najczęściej mieszanką kolorów czarnego i białego. Te drugie natomiast są mieszanką kolorów białego i brązowego. Warto dodać, że w Polsce pod ochroną jest krowa „czerwona”. Ta odmiana tak jak niebieska była hodowana przed wojną i pozostało już jej niewiele. W szczycie popularności było ich 2 miliony, a po okresie PRL – w którym wyparto ten gatunek – pozostało zaledwie 26 000, z czego 600 jest pod ochroną genetyczną. Wspomniane krowy niebieskie także są zagrożone wyginięciem, na szczęście na Łotwie są objęte ochroną.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

W podlaskim kalendarzu teraz czas na grzyby. A co potem?

Sierpień to czas, gdy na niebie można było oglądać rój Perseidów, który muskał atmosferę naszej planety tworząc widowiskowe smugi przypominające fajerwerki. To już jednak za nami. Tak samo jak odloty bocianów do ciepłych krajów. Jeszcze nie dawno można było obserwować sejmiki bocianie, teraz tylko puste gniazda. Nie wykluczone jednak, że gdzieś uchowały się jeszcze ostatnie sztuki.

Teraz pogoda się nieco skiepściła więc w lesie pojawiły się pierwsze grzyby. Jedno jest pewne – nie ostatnie. Najbliższy czas to właśnie raj dla grzybiarzy. Dlatego jeżeli szukacie zajęcia na urlop lub inny czas wolny, to w naszym regionie właśnie wszyscy wyjeżdżają do lasów po przysmaki. W menu dominować będą kurki, maślaki i prawdziwki. Najlepszym miejscem do zbierania jest ogromna Puszcza Knyszyńska.

Coraz chłodniejsze noce powodują, że z lasów wyłaniają się żubry, które to szukają pożywienia na polach. Tradycyjnie w wyznaczonych miejscach czekają na nie stogi siana z innymi przysmakami. Z roku na rok stada tych wspaniałych zwierząt się powiększają, a to znak że o dumę naszego regionu dbamy jak tylko możemy. Najlepszym miejscem obserwacji jest oczywiście Puszcza Białowieska.

Warto też wybrać się jeszcze do Augustowa, Biebrzańskiego Parku Narodowego i Narwiańskiego Parku Narodowego. Te miejsca mają w sobie wiele uroku o każdej porze. W tym pierwszym ciągle atrakcyjne są spacery bulwarami na plażę i rejsy statkami. Szczególnie nad Rospudę, by poobserwować z pokładu zmieniającą się przyrodę. Podobnie w parkach – tam jednak służą do tego wieże widokowe. Na kładkach trwa remont od strony Waniewa, więc zwiedzajcie od strony Śliwna. Warto też poobserwować Narew z zerwanego mostu w Kruszewie. Teraz jest najlepszy czas na uchwycenie pięknych kadrów. O ile nie zabraknie słońca. W Biebrzańskim Parku Narodowym natomiast warto objechać tereny od Goniądza, przez Dolistowo Stare aż do Jagłowa.

 

 

Partnerzy portalu:

Perony rozkopane, umowy podpisane. Podlaska kolej prze do przodu!
fot. Bialystok.pl

Perony rozkopane, umowy podpisane. Podlaska kolej prze do przodu!

Dziś mamy trochę dobrych wiadomości dotyczących podlaskiego transportu kolejowego. Każdy, kto ostatnio wizytował dworzec kolejowy w Białymstoku widzi trwające tam prace ziemne. Powstaje właśnie tunel pod torami. Zastąpi on kładkę, której schody w dzieciństwie przyprawiały niejednego o dreszcze. Na początku planowano, że będzie to także przejazd dla samochodów, ale zabrakło pieniędzy i ograniczono się tylko do pieszych i rowerzystów.

Z kolejowych inwestycji to jednak nie wszystko. Jak wielokrotnie informowaliśmy w planach rządu jest utworzenie Centralnego Portu Komunikacyjnego pod Warszawą. Gigantyczne lotnisko ma być połączone szybkimi drogami kolejowymi z wieloma miastami w Polsce. Oczywiście do samych planów należy zawsze podchodzić z rezerwą. To, że coś sobie wymyślą politycy, nie oznacza jeszcze że wejdzie w życie. W tym przypadku sprawa posuwa się już do przodu. Spółka Centralny Port Komunikacyjny podpisała umowę na studium wykonalności na trasę, która w ramach drogi na lotnisko połączy trzy województwa: mazowieckie, podlaskie i warmińsko-mazurskie. Mowa tu o 140-kilometrowym odcinku linii kolejowej nr 29: Ostrołęka – Łomża – Kolno – Giżycko. Miejmy tylko nadzieję, że władze naszego województwa połączą też kolejowo Białystok z tymi miastami. Kuriozalne by było gdyby do Łomży można było dojechać z Warszawy, a z Białegostoku nie. Wówczas ostatecznie potwierdziłoby się, że łączenie Łomży i Białegostoku w jedno województwo nie miało sensu.

Jest jeszcze kwestia kolejowej obwodnicy Białegostoku. Przypomnijmy, że obecnie przyjazd do Białegostoku innym składem niż elektryczny zespół trakcyjny (czyli pociąg, który na początku i końcu ma kabinę dla maszynisty) powoduje, że na ewentualny powrót trzeba odpinać lokomotywę, manewrować i podpinać się z drugiej strony. To zajmuje sporo czasu, a każdy chciałby szybko. Powstała więc koncepcja stworzenia obwodnicy, dzięki której pociąg bez odpinania lokomotywy pojedzie w odwrotną stronę. Problem polega na tym, że pierwsze koncepcje przebiegu trasy wywołały protesty mieszkańców, którzy się pobudowali pod miastem i teraz nie chcą mieć w pobliżu torów. Dlatego też trwają konsultacje, są przedstawiane nowe warianty. Póki co na żaden się nie zdecydowano, ale pomysłu nie porzucono.

 

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Na tropie ducha puszczy. Surwiwalowcy sprawdzali Podlasie i Suwalszczyznę.

Podlaskie jest coraz bardziej popularne. Po tym jak odwiedziło nas mnóstwo turystów, kręcono seriale i będą znów kręcić film z serii „U Pana Boga…”, zainteresowanie regionem nie maleje. Co raz pojawiają się u nas ludzie, którzy kręcą wartościowe materiały na YouTube (nie mylić z YouTuberami) i do tego mają tam wysokie zasięgi. W dzisiejszych czasach to doskonałą promocja. Tym razem na tropie ducha puszczy znalazła się ekipa „Ekwipunek Dźwigany Codziennie”.

Autorzy na swoim kanale traktują o bushcrafcie, sztuce przetrwania, outdoorze, turystyce czy włóczęgostwie. Podlasie to idealny teren dla nich. Na pierwszy raz postanowili odwiedzić najbardziej znane i popularne miejscówki. W naszym regionie zobaczyli Świętą Górę Grabarkę, skit w Odrynkach, Trześciankę i jej malownicze chaty, tatarskie Kruszyniany, a także piękne rejony Suwalszczyzny.

Najprzyjemniejsze było zakończenie relacji, które zostało ujęte tak: „To, że tam wrócę, jest pewne, jak w banku – a nawet pewniejsze„. Ciszyć się należy, że nasz region tak zaczął przyciągać ludzi i że chcą do nas wracać. Jeszcze trochę, to może też będą się osiedlać.

Partnerzy portalu:

Czy pod Pałacem Branickich powstanie wielka aula? Oby nie.
fot. Muzeum Historyczne w Białymstoku

Czy pod Pałacem Branickich powstanie wielka aula? Oby nie.

Czy pod Pałacem Branickich powinna powstać aula? Tego chce uczelnia, która zajmuje budynek. Jest to jednak pomysł bardzo kontrowersyjny, bo wizytówka miasta to zabytek i to jeszcze jeden z najważniejszych. Czy z tego powodu należy jednak przekreślać plany Uniwersytetu Medycznego? Decyzję będzie podejmować Podlaska Wojewódzka Konserwator Zabytków – Małgorzata Dajnowicz. Warto jednak rozpatrzyć za i przeciw tego pomysłu.

Zacznijmy od argumentów „za”. Po pierwsze aula ma znajdować się pod ziemią, więc z zewnątrz nic się nie zmieni. Przy okazji być może zniknęłyby te okropne betonowe płyty, które robią obecnie za parking. Konieczność rozkopania terenu spowodowałaby zdjęcie tej nawierzchni i położenie nowej. Kolejnym argumentem „za” jest fakt, że obecny Pałac po wojennych zniszczeniach jest odwzorowany bardzo dobrze, lecz jego otoczenie już nie. Ogród jest dwa razy krótszy, a na jego boku zamiast stawu z wyspą jest po prostu trawa. Skoro tak, to tym bardziej można coś dobudować pod ziemią. Szczególnie, że niezauważalne modyfikacje zabytków mają miejsce na całym świecie.

Jeżeli chodzi o argumenty „przeciw”, to przede wszystkim rozbudowa Pałacu o aulę spowodowałaby zwiększoną eksploatację zabytku. W praktyce oznacza to, że wentylacja i klimatyzacja auli oraz odpowiednie utrzymanie jej spowoduje zużycie ogromnych zasobów energetycznych. O ile nie martwi nas uczelniany rachunek za prąd, o tyle – tego typu wielkie budynki emitują potężną dawkę ciepła. W zabetonowanym centrum to pomysł karygodny. Wystarczy zwrócić uwagę na dwa inne tego typu inwestycje – opera oraz kampus. Oba stoją w miejscach pochłoniętych przez zieleń. Ciepło w lesie czy zazielenionym terenie jest pochłaniane przez rośliny. Natomiast otoczenie Pałacu to wyłącznie beton. Z tego względu inwestycja nie powinna powstać.

Przedstawiliśmy jednak argumenty środowiskowe. Tymczasem decyzję w tej sprawie wydawać będzie konserwator zabytków. Czy są przeciwwskazania? To się okaże już niedługo.

Partnerzy portalu:

Jeżeli lubisz nietoperze, to musisz tam być. Będzie nocny spacer i ognisko.

Jeżeli lubisz nietoperze, to musisz tam być. Będzie nocny spacer i ognisko.

VIII Noc Nietoperzy w Parku Krajobrazowym Puszczy Knyszyńskiej przed nami. 27 sierpnia 2021 roku w siedzibie tej instytucji o godz. 17.45 rozpocznie się interesujący wieczór. Najpierw zacznie się prezentacją dotyczącą tych niesamowitych, latających ssaków. Będzie mówić Grzegorz Błachowski z Lasonauci.pl. Następnie będzie można zobaczyć kolejną prezentację w wykonaniu Adama Sacharewicza z Parku Krajobrazowego Puszczy Knyszyńskiej i wspomnianego już Grzegorza Błachowskiego. Ta będzie dotyczyć działań dotyczących nietoperzy i dalszych planach rozwojowych.

Po części formalnej zacznie się już trochę lżej. O godz. 19.15 rozpoczną się konkursy chiropterologiczne, zaś o 19.45 rozpocznie się spacer z nietoperzami w plenerze. Będzie to przechadzka w okolicach siedziby Parku połączona z warsztatami chiropterologicznymi, badaniami, obserwacjami, nasłuchami i rozmowami na tematy nietoperzy. Następnie uczestnicy wrócą na teren siedziby, gdzie będzie czekać już ognisko.

Wstęp na imprezę jest bezpłatny, Park Krajobrazowy Puszczy Knyszyńskiej prowadzi zapisy telefoniczne: (85) 718 37 85 oraz e-mailowe [email protected]. Warto tam być. Wieczorny klimat Supraśla w piątek na pewno sprawi, że to będzie świetnie spędzony czas. Siedziba parku znajduje się przy ul. Chodakowskiego 6.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Święto Przemienienia Pańskiego na Grabarce. Tysiące wiernych z Polski i zagranicy.

Na Grabarce zakończyły się obchody Święta Przemienienia Pańskiego. Tysiące ludzi przyjechały z całej Polski i zagranicy. Święto jest jednym z najważniejszych w kalendarzu liturgicznym kościoła prawosławnego. Zostało ustanowione w IV wieku jeszcze za czasów cesarstwa rzymskiego! Zgodnie z Ewangelią – cud Przemienienia dokonał się w obecności wybranych uczniów Chrystusa. Jego apostołowie Piotr, Jakub i Jan Teolog wybrali się z Chrystusem na górę Tabor, gdzie zobaczyli Go w „nieziemskiej chwale” rozmawiającego z Mojżeszem i Eliaszem.

Uroczystości na Grabarce są najbardziej znane i najbardziej rozpowszechnione. Święto jednak obchodzą także w Ploskach, Topolonach, Nowym Berezowie i innych miejscowościach. Podczas święta Przemienienia Pańskiego w cerkwiach święci się jabłka, gruszki, śliwki czy winogrona.

Obchody tego święta akurat na Grabarce ma dodatkowy wymiar. Jedni idą tam kilka, drudzy kilkadziesiąt, a trzeci kilkaset kilometrów. Uroczystość ma w sobie tak potężną moc, że przyciąga także ludzi innej wiary. Każdy, kto pielgrzymuje na Świętą Górę Grabarkę niesie ze sobą intencję – na przykład za zdrowie, za znalezienie miłości czy też za rozwiązanie swoich problemów. Pielgrzymi mają ze sobą także krzyże, które już tam zostają. Po dotarciu na Grabarkę, bardzo wiele osób obchodzi na kolanach cerkiew trzy razy. Następnie upatrują miejsca dla swojego krzyża. Pod koniec idą do świętego źródełka, gdzie się obmywają. Wierzą głęboko iż woda ma uzdrawiającą moc.

Jest to jedne z przepięknych świąt, które w 2021 roku już się zakończyło. Pamiętajcie, że na Świętą Górę Grabarkę można wybierać się przez cały rok. Przypomnimy nasze słowa jeszcze raz. Wiara umacnia człowieka wewnętrznie, nawet w dzisiejszym nowoczesnym świecie, który otwarcie walczy z religią. Wierzyć to żaden wstyd. My na Podlasiu wiemy to najlepiej.

Partnerzy portalu: