Featured Video Play Icon

Mała miejscowość tworzy wielkie dzieła. Za sprawą Dziecięcego Uniwersytetu Pogranicza.

Sejny to niewielkie, podlaskie miasteczko, które mimo swoich rozmiarów, ma ogromne znaczenie na mapie kulturowej Polski. Leżące na pograniczu, tuż przy granicy z Litwą, Sejny są miejscem, w którym spotykają się różne tradycje, kultury, języki i religie. To miejsce, gdzie historia, tradycja i współczesność przeplatają się, tworząc unikalną mozaikę. To także centrum wielu inicjatyw, które zmieniają życie mieszkańców oraz przyciągają uwagę na szerszą skalę. Jednym z takich projektów jest Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza, program łączący sztukę z edukacją, który daje dzieciom szansę na odkrycie swojej pasji i rozwój w otoczeniu wybitnych artystów.

Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza to innowacyjny program edukacyjny, który obejmuje 200 uczniów szkół podstawowych z Sejn i okolic. Głównym celem projektu jest stworzenie dziewięciu klas artystycznych, które pozwolą młodym ludziom na rozwijanie swoich talentów w różnorodnych dziedzinach sztuki. W ramach programu powstaną klasy: Teatralna, Literacka, Muzyki Miejsca, Muzyki Klasycznej, Sztuki, Kultury Ludowej oraz trzy klasy Opowieści o Sąsiadach. Uczniowie, biorąc udział w wykładach, warsztatach, spektaklach, koncertach i spotkaniach z artystami, będą mieli okazję zgłębiać historię oraz kulturę swojego wielokulturowego miasteczka.

Projekt skupia się na odkrywaniu „Małej Ojczyzny” i pogranicza – jako miejsca, w którym spotykają się różne tradycje, kultury, języki i religie. W ten sposób młodzi ludzie uczą się nie tylko o swojej przeszłości, ale i o znaczeniu różnorodności oraz współistnienia różnych grup w jednym miejscu. Program pozwala im poznać swoje korzenie, ale także uczy otwartości na innych i szacunku dla odmienności.

Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza to nie tylko edukacja teoretyczna, ale przede wszystkim spotkania z mistrzami, którzy są przewodnikami i mentorami dla uczniów. Zajęcia prowadzone są przez wybitnych artystów i twórców, którzy posiadają doświadczenie zarówno w pracy z dziećmi, jak i w swojej dziedzinie sztuki. Dzięki tym spotkaniom dzieci mogą rozwijać swoje talenty, zdobywać wiedzę w praktyce, a także poznawać tajniki profesjonalnego świata sztuki.

Choć Sejny to niewielkie miasteczko, to Dziecięcy Uniwersytet Pogranicza pokazuje, że można tu zrobić wielkie rzeczy. Sejny stają się miejscem, w którym sztuka i edukacja spotykają się, by kształtować młodych ludzi i otwierać przed nimi drzwi do świata pełnego inspiracji, pasji i twórczości. To właśnie w takich miejscach, widać, że wielkie projekty i inicjatywy nie muszą odbywać się tylko w dużych metropoliach. Sejny pokazują, że sztuka i edukacja mają moc przemiany, a małe miasteczka mogą być miejscem, w którym rodzą się duże marzenia.

Partnerzy portalu:

Białowieża jak wymarła. Spotkać kogoś – to jak spotkać ducha.

Białowieża jak wymarła. Spotkać kogoś – to jak spotkać ducha.

Jak wiadomo na Podlasiu – świętuje się dwa razy – najpierw obchodziliśmy Boże Narodzenie i Nowy Rok – 25 grudnia i 1 stycznia, by 7 stycznia obchodzić Boże Narodzenie, a 13 stycznia Nowy Rok. Zgodnie z kalendarzem gregoriańskim oraz juliańskim. W takim okresie ludzie zajęci są swoimi sprawami, więc nie jest to dobry czas na obserwacje tego „jak jest”. Ale gdy już czasy świąteczne minęły i wróciła zwykła codzienność, to jak najbardziej można jakieś wnioski wysuwać. Postanowiliśmy pojechać do Białowieży, by zobaczyć jak się ma turystyczna wieś po covidzie, kryzysie migracyjnym na granicy, stanach wyjątkowych, budowach płotów.

Na wyprawę wybraliśmy weekendową sobotę – bo wtedy ludzie mają wolne i czas na wyjazdy. Już jadąc z Białegostoku do Białowieży można było poczynić pierwsze obserwacje. Na krajowej 19 – pomiędzy Białymstokiem a Zabłudowem był spory ruch. Na dalszym odcinku – Zabłudów – Hajnówka niemalże pusto. Samochody można było policzyć na palach obu rąk. Dopiero w samej Hajnówce można było zobaczyć ożywienie. Ruch samochodowy był naprawdę spory. Następnie odcinek Hajnówka – Białowieża – znów puściutki. Samochodów tyle co kot napłakał.

Po drodze do Białowieży rzuca się w oczy także to – o co było wiele politycznych kłótni – całe stosy powalonych drzew. Jak wiadomo droga jest bardzo wąska, więc trzeba jechać ostrożnie. Po obu stronach jezdni mamy dziką Puszczę. A to znaczy, że człowiek w nią nie ingeruje. W praktyce wygląda to tak jakby przez las przeszło jakieś tornado, bo pomiędzy rosnącymi drzewami – leży mnóstwo starych powalonych mniejszych i większych drzew. Widok dość zaskakujący – bo w lasach gospodarczych (tam gdzie można prowadzić wycinkę na handel drewnem) panuje pod tym kątem duży porządek. Czy to źle, że po drodze do Białowieży jest odwrotnie? Pod względem przyrodniczym – idealnie. W takich warunkach panuje gigantyczna bioróżnorodność. Natura w czystej postaci!

Dojeżdżamy do Białowieży, by zacząć od spaceru po Parku Pałacowym. Po drodze napotykamy kilka osób. Co ciekawe – mimo kompletnego braku turystów dwie rzeczy działają – jarmark z pamiątkami oraz płatny parking. Okoliczna gastronomia pozamykana na cztery spusty. Kolejny punkt to Białowieża Towarowa. Tam napotykamy dwie osoby. Restauracja z hotelem w dawnej stacji jest otwarta. Samochody na parkingu też stoją. Co ciekawe, po drodze widzimy nowoczesne osiedle z domami typu bliźniak. Jak widać i do Białowieży dotarli już deweloperzy.

Kolejny punkt, który zdążymy odwiedzić przed szybko przychodzącym zachodem słońca to rezerwat pokazowy żubrów. Tam również jarmark działa w najlepsze, ale ludzi niewiele. Na parkingu tylko kilka samochodów. Kilku spacerujących widać też na drodze do Dębów Królewskich. Tam już nie jedziemy, bo za chwile będzie się ściemniać.

Czy można z tego wyciągać wnioski absolutne? Oczywiście, że nie, ale jak widzimy Białowieżę i jej okolice jako miejsce niemalże wymarłe, to wiadome jest że brakuje turystów i to mocno. Jeżeli będziemy tak się dalej przyglądać – to nikt nie będzie chciał tam prowadzić biznesu. Tym bardziej nie będzie sensu remontować linii kolejowej – co jest w planach – ani budować nowych ścieżek rowerowych. Turyści pojadą tam, gdzie jest modnie. A Białowieża po wszystkich swoich „przygodach” modna nie jest. Wszyscy, którym zależy na tym, by wróciła turystyka na Podlasie, muszą ten trend odwrócić.

Partnerzy portalu:

Białystok się wyludnia. Te dane porażają!

Białystok się wyludnia. Te dane porażają!

Białystok, największe miasto w północno-wschodniej Polsce, zmaga się z zauważalnym spadkiem liczby mieszkańców. Jak wynika z najnowszych danych statystycznych, pod koniec 2024 roku miasto zamieszkiwało nieco ponad 267 tysięcy osób. W porównaniu z końcem 2023 roku, kiedy populacja wynosiła ponad 270 tysięcy, to wyraźny spadek. Jeszcze bardziej uderzające są dane z 2020 roku, kiedy w Białymstoku mieszkało aż 298 tysięcy osób.

Na koniec ubiegłego roku na pobycie stałym w Białymstoku zameldowanych było 261 907 osób, a na pobycie czasowym 5 739 osób. Dane te pokazują, że część mieszkańców miasta wybiera meldunek tymczasowy lub opuszcza miasto na stałe. Urząd Statystyczny w Białymstoku natomiast podaje, że liczba ludności w dniu 30 czerwca 2024 r. wynosiła – 290 900 osób. Skąd zatem ta rozbieżność? Zapewne 24 000 osób mieszka w Białymstoku – ale bez meldunku. Czy ta liczba jest prawdziwa? Jeżeli doliczymy do zameldowanych – liczbę studentów, Białorusinów, Ukraińców to mogłoby się okazać, że jest nas tu ponad 300 000. Co prawda wszyscy napędzają gospodarkę miasta, ale podatki płacą gdzie indziej. Dlatego teza, że Białystok się wyludnia – jest jak najbardziej uprawniona.

Wyludnienie Białegostoku to nie tylko problem demograficzny, ale także wyzwanie gospodarcze i społeczne, które wpływa na rozwój regionu. Przyczyn spadku liczby mieszkańców można upatrywać w wielu czynnikach, takich jak migracja młodych ludzi do atrakcyjniejszych miast takich jak Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław czy Poznań. Tam w poszukiwaniu lepszych perspektyw zawodowych, z dużo lepszymi zarobkami, rozwiniętą kulturą i nauką.

Wbrew ogólnemu trendowi spadku liczby mieszkańców, w Białymstoku w 2024 roku więcej osób się urodziło niż zmarło. W białostockim Urzędzie Stanu Cywilnego zarejestrowano 4 570 aktów urodzenia, podczas gdy aktów zgonu było 3 651. To może być zafałszowany obraz, bo nie wszystkie urodzone dzieci w Białymstoku – są białostoczanami. W stolicy województwa podlaskiego rodzą się dzieci, które mieszkają także w całej okolicy.

Spadek liczby mieszkańców powinno stanowić wyzwanie dla władz miasta, które muszą znaleźć sposób na zatrzymanie mieszkańców i przyciągnięcie nowych. Obserwując jednak poczynania włodarza i jego ekipy można odnieść wrażenie, że ten problem w ogóle go nie interesuje. Ważnym elementem, który mógłby wpłynąć na wybór Białegostoku jako miejsca do życia może być rozwój rynku pracy, by zarobki nie były jedne z najgorszych w kraju. Ponadto należy intensywnie pracować, by studenci mieli co robić w Białymstoku po zajęciach. Tymczasem u nas rozrywki ograniczają się głównie do chodzenia po knajpach. Jeżeli już są jakieś godne uwagi koncerty, to bilety albo rozchodzą się w kilka minut albo ich cena jest gigantyczna i zdecydowanie nie na studencką kieszeń. W mieście jest też malutka oferta teatralna. Kino w czasach serwisów VOD to także nie jest atrakcja. Baseny są przepełnione, a inne miejsca rozrywek – można policzyć na placach jednej, może dwóch rąk. Wszystkiego jest za mało.

Kolejny problem to komunikacja miejska, która pod kątem rozwoju jest na takim dnie, że można by było napisać o tym książkę. Wystarczy pojechać do Warszawy, by zobaczyć jak tamtejsza komunikacja wyprzedza nas o epokę. W zasadzie to stolica wysysa z Białegostoku mieszkańców – oferując większe zarobki, znakomitą komunikację, ofertę kulturalną i miejsca rozrywek. Nie chodzi o to, by dorównać stolicy, ale by w ogóle podjąć wyzwanie – i choć trochę być atrakcyjną alternatywą dla ogromnej Warszawy. Jeżeli nadal będziemy udawać, że wszystko jest ok, to problem wyludniania jeszcze bardziej się pogłębi, co wpłynie jeszcze bardziej negatywnie na nasz region.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak wygląda podróż Kanałem Augustowskim.

Przez długie lata żeglowania zaliczylismy prawie wszystkie małe i duże jeziora w Polsce, ale na ten kanał nigdy nie mieliśmy czasu. Takimi słowami rozpoczyna autor filmu opis na YouTube. Cały rejs trwał dwa tygodnie – czego można pozazdrościć, a patrząc na zimową pogodę za oknem – nawet rozmarzyć. Warto więc zanurzyć się na te 20 minut w podróży po Kanale Augustowskim odwiedzając popularne śluzy.

Na szczególną uwagę warto zwrócić przy Śluzie Paniewo, bo poziomy wody są tak wysokie, że cała konstrukcja jest dwukomorowa. To popularne miejsce odwiedzane przez turystów, którzy patrzą na przeprawy z góry. Dzięki filmowi możecie obejrzeć, jak to wygląda od dołu.

Kanał Augustowski, zbudowany w pierwszej połowie XIX wieku, jest jednym z najważniejszych zabytków hydrotechnicznych w Polsce i centralnym punktem turystycznym Augustowa. Początkowo stworzony z myślą o celach politycznych i ekonomicznych, dziś stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych regionu, przyciągając zarówno miłośników historii, jak i entuzjastów sportów wodnych.

Budowa kanału rozpoczęła się w 1824 roku, głównie z inicjatywy generała Ignacego Prądzyńskiego, który miał za zadanie stworzenie alternatywnego szlaku wodnego omijającego Prusy, by ułatwić eksport towarów do portów bałtyckich. Kanał miał strategiczne znaczenie, umożliwiając transport towarów takich jak zboże i drewno, które były kluczowymi eksportami regionu. Prace nad kanałem zakończono w 1839 roku, a jego trasa liczyła 101 km, z czego 82 km przebiegało przez terytorium Polski, a reszta przez Litwę i Białoruś. Kanał, mimo że nigdy w pełni nie spełnił swoich ekonomicznych założeń z powodu zmian politycznych, stał się nieocenionym dziedzictwem techniki inżynierskiej tamtego okresu.

Dziś Kanał Augustowski jest jednym z głównych punktów atrakcji turystycznych miasta. Rejsy kanałem są doskonałą okazją, by podziwiać piękno okolicznych krajobrazów. Trasa wiedzie przez jeziora i lasy, oferując widoki zapierające dech w piersiach. Ponadto, na trasie znajdują się liczne śluzy, które są atrakcją samą w sobie, demonstrując zaawansowaną technologię hydrotechniczną XIX wieku.

Partnerzy portalu:

Czy pociągi będą wozić powietrze 200 km/h?
fot. A. Ludwiczak / UM Białystok

Czy pociągi będą wozić powietrze 200 km/h?

Gdyby patrzeć na ekonomię, to ta inwestycja kompletnie nie miałyby sensu, ale na szczęście na kolej patrzy się pod kątem tego, by mieszkańcy w całej Polsce patrzyli na nią jak na wartościowy środek transportu. Dlatego pod tym względem modernizacja linii Białystok – Ełk jest ważna. Tylko, trzeba jeszcze wykonać pewną pracę w regionach podlaskim i warmińsko-mazurskim, by tu także kolej była atrakcyjna.

W teorii Rail Baltica – łącząca kraje bałtyckie z Polską, a dalej z zachodem Europy to projekt, dzięki któremu można będzie przejechać kawał kontynentu jednym pociągiem. W praktyce jednak ludzie są wygodni i nadal będą latać samolotami. Chyba, że ktoś tego zabroni i będzie to opcja tylko dla polityków i celebrytów.

Niezależnie od tego, kolej zawsze musi pełnić przede wszystkim rolę transportu lokalnego. Tak, by ludzie załatwiając swoje różne interesy nie musieli mieszkać blisko, ale by mogli szybko dojechać. Taki Białystok jest kompaktowym miastem, a władze miasta nie rozbudowują się na obrzeżach, tylko pozwalają wciskać jeszcze więcej bloków w każdą możliwą dziurę. Gdy już skończy się jakikolwiek wolny kawałek przestrzeni, a korki totalnie zapchają ulice, to kolej miejska będzie zbawieniem. Na razie nie ma jej i nic nie zapowiada, by była. A wystarczy popatrzeć na Warszawę – tam, gdyby nie dobrze zorganizowana komunikacja – łącząca autobusy, metro, tramwaje i kolej miejską – nie dałoby się funkcjonować.

I tu wracamy do linii kolejowej Białystok – Ełk. Patrząc na nią z dzisiejszej perspektywy – modernizacja nie ma kompletnie żadnego ekonomicznego sensu. Na szczęście w naszym kraju nikt się tym nie przejmuje i inwestycja trwa, by z prędkością 200 km/h wozić powietrze. Nie piszemy tego ze złośliwością. Podlaskie się wyludnia, a Warmińsko-Mazurskie jeszcze bardziej. Kto zatem w tym 2029 roku będzie jeździć po trasie? Raczej będzie to dogodne połączenie dla mieszkańców Grajewa i Moniek – by szybko coś załatwić w Białymstoku, albo dla mieszkańców całego Podlaskiego – by szybko skoczyć nad jeziora. Alternatywnie mieszkańcy Ełku zechcą zwiedzać Białowieżę i w Białymstoku dokonają przesiadki, albo wpadną tu na Rynek Kościuszki, by zjeść, wypić i poimprezować.

Popatrzmy na liczby – 61 903 mieszkańców to stan Ełku na koniec 2024 roku. W Grajewie 20 899 mieszkańców, Mońki 14 795. Prawie 100 000 osób. Dla zobrazowania skali – jeden Stadion Narodowy pomieści 50 000 osób. W drugą stronę Białystok to 300 000 osób. Warto jednak zaznaczyć, że o ile Ełk, Grajewo czy Mońki mogą przyjeżdżać do Białegostoku w wielu sprawach, to w drugą stronę jest to raczej wypad okazjonalny, turystyczny. Zatem frekwencja nie będzie równa w obie strony. Tym bardziej nie będzie wysoka, bo tych ludzi – szczególnie w warunkach wyludniania się – przybywać nie będzie.

Jaki z tego wniosek? Kolej musi się modernizować i oferować wysokie prędkości, ale… równolegle ktoś musi intensywnie przekonywać Polaków, że jazda pociągiem jest naprawdę przyjemniejsza i wygodniejsza niż stanie w korkach. Tymczasem w Białymstoku robi się wszystko, by ludzie myśleli odwrotnie. Kolei miejskiej nie ma bo nie, białostocka komunikacja miejska to dno, a samochody  królują ponad wszystko. Mimo, że korków jeszcze nie ma – to jest to kwestia nieodległego czasu. Parkingi dosłownie puchną, wszędzie masowo przybywa bloków zapychając to kolejne ulice, a kolejne pokolenie dorasta i zaraz będzie miało własny samochód. Więc jeżeli na takim poziomie – nie zachęcamy ludzi do korzystania z komunikacji, to potem nikt do pociągu z Białegostoku do Ełku też nie wsiądzie.

A jest co robić, bo statystyczny Polak pociągiem jeździ 9 razy w roku. Dla porównania statystyczny Szwajcar jeździ 50 razy w roku, więc od razu widać, że przekonanie naszych rodaków, że kolej jest rozrywką „dla biednych”, a samochód to „luksus” nie jest prawdziwe. Warto dodać, że średnia w przypadku Podlaskiego i Warmii i Mazur jest zawyżona. Takie Koleje Dolnośląskie funkcjonują wyśmienicie, Koleje Mazowieckie też nie gorzej. U nas funkcjonuje to kiepsko. Dlatego, jeżeli w tym 2029 roku nie chcemy by pociągi szybko woziły powietrze, władze muszą zacząć działać już teraz. 5 lat to wystarczająco dużo, by wypracować i wcielić w życie szereg zachęt do korzystania z pociągu – nawet, gdy ma się samochód.

Początkiem dobrych zmian powinna być rezygnacja z Polregio i powołanie Kolei Podlaskich. Ale to już temat na inną dyskusję.

Partnerzy portalu:

Zima odwiedziła Białystok. Kiedyś śnieg w styczniu to było coś oczywistego.

Zima odwiedziła Białystok. Kiedyś śnieg w styczniu to było coś oczywistego.

Mimo, że od dłuższego czasu mówi się o zmianach klimatycznych na świecie, to brak śniegu w styczniu cały czas zaskakuje tak samo. Dlatego, gdy ostatnio popadało i lekko pokryło białym puchem w regionie, to wiadomo było, że to dobry czas, by uwiecznić zaśnieżone miasto na pamiątkę.

Szczególnie pięknie prezentuje się Pałac Branickich, który przyciągnął wielu spacerowiczów. Posągi, odnowiony most, ptaszarnia – to wszystko punkty, które wyłaniały się z wszechogarniającej bieli. Ciekawie się również obserwuje zamarznięty staw, który kaczkom służy za chodnik (mimo, że mają skrzydła i mogą wszędzie podlecieć). Jeżeli macie sanki, to z pewnością Wasze dzieci w Pałacu Branickich miałyby niezwykła frajdę, bo jest gdzie jeździć i zjeżdżać.

Na białostockich Dojlidach natomiast królują morsy. Co chwilę można było zobaczyć jak pojawia się nowa grupka, rozbiera do rosołu, rozgrzewa i chlup do wody. A po kąpieli, szybkie wycieranie, zakładanie ubrań i bieganie na dogrzanie. Sporą frajdę miały też dzieci na placach zabaw, bo ślizgawka była jakby bardziej śliska. A co najważniejsze dla wszystkich – plaża zimą jest za darmo! Warto więc korzystać. Jeżeli komuś zimno, to na miejscu jest Sauna, w której można solidnie się wygrzać.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

To klimatyczna animacja z ożywionych, starych zdjęć Suwałk

Sztuczna inteligencja w ostatnim czasie robi coraz większą furorę – szczególnie poprzez możliwość animowania zdjęć. O ile początki były trudne, bo postacie ze zdjęć zdeformowane, a ich ruch co najmniej dziwaczy, tak teraz nowoczesna technologia radzi sobie coraz lepiej. Przykładem może być powyższa animacja, która ożywiła Suwałki ze starych zdjęć. Do tego dobry montaż, klimatyczna muzyka – i możemy cieszyć się wycieczką w czasie.

Widzimy przedmieścia, Wigry, centrum miasta, stację kolejową, ale przede wszystkim zajętych i przejętych pracą ludzi, ale także takich co się uśmiechają. Zwyczajny dzień w Suwałkach. Wyróżniającą się postacią jest na pewno Maria Konopnicka, którą widzimy aktualnie pozującą do fotografii portretowej. Ponadto można zobaczyć żołnierzy czy tłumy na targu. Oczywiście całość to pewna interpretacja, ale dobrze że takie rzeczy powstają, gdyż na pewno są inspirujące do poznawania lokalnej historii. To szczególnie ważne, by ludzie w social mediach nie odnajdowali samej rozrywki, ale też treści edukacyjne. A taka animacja z pewnością jest jakimś wstępem do edukacji.

Dlatego eksperymentowanie ze sztuczną inteligencją w tej kwestii jest na pewno pożyteczne. Bo czy chcemy czy nie, rewolucja technologiczna postępuje na naszych oczach. Im więcej osób będzie jej używać zgodnie z etyką i po to by ludziom służyć, to tym lepiej dla wszystkich.

Partnerzy portalu:

Rzeź na Plantach. Niektóre żywotniki rosły tu 96 lat!

Rzeź na Plantach. Niektóre żywotniki rosły tu 96 lat!

Przeszłość Białegostoku odchodzi w zapomnienie. Planty w dotychczasowej odsłonie zanikają. O ile asfaltu, który potrafił się w letnie upały topić nikomu nie żal, tak gigantycznych żywotników, rosnących między ścieżkami do spacerów już tak. Niektóre przetrwały nawet 96 lat i mogłyby zostać uznane za pomnik przyrody. Tak się jednak nie stało. Zbieranie podpisów nic nie dało. radni zagłosowali, prezydent dostał zielone światło. Teraz trwają intensywne prace, by park przekształcić.

Warto sobie przypomnieć nieco historii Plant, bo jest interesująca. Park powstał w latach 1908–10, został zaprojektowany przez Waleriana Kronenberga w stylu naturalistycznym. Posiadał bogatą i zróżnicowaną szatę zieleni. W parku zbudowano jedną z dwóch zaprojektowanych fontann. Początkowo był ogrodzony parkanem drewnianym, a od 1910 parkanem metalowym, który przetrwał do 1934 roku. Były też trzy ozdobne bramy.

W latach 1930–1938 pod patronatem ówczesnego wojewody Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego, na terenach przyległych do pałacu Branickich dobudowano do Planty dalszy ciąg. Choć dziś mówimy zwyczajowo na to Planty, to oczywiście chodzi o bulwary imienia Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego. We wschodniej części parku od ul. Mickiewicza zbudowano różankę oraz prostokątny basen wodny, przy którym ustawiono przed 1938 r. rzeźbę Praczek dłuta Stanisława Horno-Popławskiego. Pojawił się też staw wodny „Serce”.

Generalnie, zawsze najważniejsze były w Plantach dywany kwiatowe. Same tuje, które właśnie wycięto, rozrosły się niesamowicie, w pewnym momencie zaczęły nawet swoim rozmiarem sprawiać pewne problemy, toteż odciągano niektóre stalowymi linami. Szkoda jednak, że niektóre z nich przetrwały nawet 96 lat i je po prostu od tak wycięto. Tak jakby nie można było znaleźć kompromisu, pozostawić jakieś „na pamiątkę”.

Partnerzy portalu:

Supraśl w zimowej odsłonie przyciągnął tłumy

Supraśl w zimowej odsłonie przyciągnął tłumy

Mamy za sobą bardzo długą przerwę świąteczno-noworoczną. Oczywiście międzyczasie były dni robocze, ale jeżeli ktoś mógł i chciał, to umiejętnie wykorzystując dni urlopowe mógł odpoczywać od 21 grudnia do 6 stycznia. Wystarczyło wziąć 7 dni urlopu. Po tłumach w Supraślu widać było, że wiele osób zdecydowało się na wypoczynek po nowym roku właśnie tam. Gdy tylko spadł śnieg, zrobiło się wszędzie przyjemnie biało, ludzie ruszyli na spacer bulwarami, a także po ścieżce spacerowej supraskim szlakiem bioróżnorodności oraz lasem pod Supraślem. Jeżeli ktoś chciałby zrobić pełne kółko, to trasa wyniesie kilkanaście kilometrów. Natomiast, gdy ktoś chciałby więcej, to może zahaczyć o park z tężnią, zabytkowe cmentarze czy trasę do Cieliczanki. W samym lesie natomiast można zrobić 20-kilometrowe kółko, zaliczając wiele rezerwatów przyrody. Inaczej mówiąc – jest gdzie chodzić. A zimowa aura to niezwykle korzystny czas na takie przechadzki.

Warto skupić się tez na samym Supraskim Szlaku Bioróżnorodności. Wiele osób pomija to miejsce, skupiając się tylko na bulwarach. Ta ponad 7-kilometrowa ścieżka jest idealna dla miłośników spacerów i aktywnego wypoczynku na łonie natury. Szlak rozpoczyna się na Uroczysku Pustelnia, stanowiąc kontynuację popularnych bulwarów Wiktora Wołkowa. Jego trasa wiedzie przez tereny objęte ochroną Natura 2000 – Ostoję i Puszczę Knyszyńską, będące domem dla unikalnych gatunków roślin i zwierząt. Około 3 km szlaku znajduje się w strefie ochrony konserwatorskiej, gdzie podziwiać można historyczny Supraski System Wodny. Jednym z jego najciekawszych elementów jest grobla, stanowiąca zabytek hydrotechniki.

Dla wygody turystów szlak został wyposażony w liczne atrakcje: 8-metrową wieżę widokową z tarasami, 54 ławki, 20 zadaszonych wiat w różnych rozmiarach oraz cztery edukacyjne parki z ekologicznymi grami dla dzieci. Na końcu trasy, przy ujściu rzek Supraśl i Kopanicy, można zobaczyć pozostałości dawnych systemów hydrotechnicznych, które przypominają o bogatej historii tego miejsca. Szlak to doskonały wybór dla rodzin, miłośników przyrody oraz osób pragnących odpocząć w otoczeniu ciszy i zieleni. Spacerując nim, odkryjesz piękno Puszczy Knyszyńskiej oraz ślady kulturowego dziedzictwa regionu.

Dlatego, gdy będziecie w Supraślu – nie pomijajcie tego miejsca!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czy na Podlasiu mówi się jeszcze „po swojomu”?

Ponad 10 lat minęło od umieszczenia na YouTube powyższego filmu. To dobra okazja, by sobie zadać pytanie o jego aktualność. czy Podlaska mowa, w poprzednich latach mocno obecna we wschodnich miasteczkach i wsiach Podlasia jest jeszcze obecna? Upływ czasu robi swoje, więc pytanie dotyczy w zasadzie tego czy młodzież kultywuje dawne tradycje. Szczególnie, że nasz region się wyludnia.

W Białymstoku w zasadzie już to zjawisko zanikło. W jaki sposób to w ogóle można sprawdzić? Wystarczy chodzić i słuchać – na giełdzie, ryneczkach, przystankach autobusowych. Dwie dekady temu w stolicy województwa podlaskiego „prosty język” można było usłyszeć na każdym kroku, dziś już prawie nigdzie. Wszyscy, którzy go na co dzień używali – albo już powymierali albo są już bardzo starzy i przeważnie nie wychodzą z domu. Kolejne pokolenia mówiły już tak samo jak na zachodzie Podlaskiego i reszty Polski.

W Bielsku Podlaskim, Sokółce, Michałowie czy też Gródku do dziś można usłyszeć jeszcze gwarę, ale również nie jest to tak powszechne jak kiedyś. Kolejne pokolenia, które zostały na Podlasiu, albo jeszcze stąd nie wyjechały – „tradycji” już nie przejęły. Warto jednak pamiętać, że to może być uczucie subiektywne, gdyż nikt stałych badań nad tym nie prowadzi. Tak czy inaczej zjawisko zanikania prostej mowy było zauważane – także na wschodzie województwa już dekadę temu.

Wszystko sprowadza się do poczucia tożsamości kulturowej. Kaszubi, Ślązacy taką posiadają i swoje tradycje dumnie pielęgnują. Na Podlasiu tego niestety nie ma i chyba nigdy nie było. Warto jednak z uznaniem uwzględnić, że dość dobrze „trzyma się” mniejszość białoruska – czyli obywatele Polski, narodowości Białoruskiej, posługujący się językiem białoruskim. Warto tu dodać, że Republika Białorusi jest pod tak silnym rosyjskim wpływem, że tam powszechnie mówi się po rosyjsku, zaś białoruski jest tak samo językiem mniejszości jak w Polsce.

Miejscem, gdzie możemy na co dzień obcować z językiem białoruskim jest Hajnówka. Warto mocno podkreślić, że Białoruski należy do wschodniosłowiańskiej grupy języków, wywodzi się z prasłowiańskiego, który był wspólnym językiem przodków wszystkich Słowian. Jego rozwój był ściśle związany z historią Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie język ruski (przodkowie dzisiejszych białoruskiego, ukraińskiego i części rosyjskiego) pełnił rolę urzędową od XIV do XVI wieku. W kolejnych wiekach, pod wpływem polskim i rosyjskim, język białoruski ulegał zmianom, jednak zachował unikalne cechy, takie jak miękkie brzmienie czy charakterystyczne słownictwo. Współczesny język białoruski ukształtował się w XIX wieku, kiedy zaczęto świadomie promować jego literacką formę jako wyraz tożsamości narodowej.

Ważne by ten język przetrwał. Dlaczego? Bo język prosty wywodzi się z mieszanki języków wschodniosłowiańskich, głównie białoruskiego właśnie, a także wpływów polskich i ukraińskich. O ile Polska czy Ukraina (mimo wojny) nie jest zagrożona zaniknięciem swoich języków, tak Białoruś niestety jest. Jeżeli dożyjemy czasów przemian politycznych na Białorusi, gdy odrodzi się tam silna tożsamość narodowa u większości społeczeństwa, a następnie nastąpi powrót do języka białoruskiego to można będzie wtedy ze spokojem uznać, że element dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego  ciągle żyje. Dlatego każdemu Polakowi powinno zależeć na tym, by języki podlaskich mniejszości nie zanikały.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Przywitaliśmy Nowy 2025 Rok! Tak wygląda

Podlaskie niebo rozświetliło się od fajerwerków w sylwestrową noc. Chociaż coraz więcej osób nawołuje, by na Nowy Rok nie strzelać – ze względu na wysoki stres u psów, to wiele osób początek nowego „rozdziału” celebruje właśnie poprzez wystrzelenie w niebo kolorowych fajerwerków. W internecie pojawiły się nagrania z dronów pokazujących jak wiele tych wystrzałów było. Powyżej widzicie pięknie rozświetlone niebo w Suwałkach, a pod spodem możecie obejrzeć obrzeża Białegostoku.

W stolicy województwa podlaskiego była też impreza na Rynku Kościuszki. O północy można było obserwować fajerwerki z okolicy, a miasto zafundowało uczestnikom koncertu pokaz laserowy. Niektórzy wyciągnęli swoje własne – zimne ognie.

Czy warto odejść od tradycji na rzecz psów? Odpowiedź na to pytanie zostawiamy Wam. Jedno wiemy na pewno – przymuszanie kogokolwiek zawsze daje efekt odwrotny do zamierzonego. Lepiej postawić na edukację i merytoryczne przekonywanie. Chociaż w dzisiejszych czasach chcemy wszystko szybko i tego typu rozwiązanie – niektórym może wydawać się absurdalne. Ale musicie też wiedzieć, że na wszystko w życiu przychodzi pora. Także na przekonanie, że szkoda psów, albo szkoda pieniędzy na fajerwerki oraz szkoda zdrowia na mieszanie szampana z wódką.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Magiczne Podlasie. Tyle pięknych miejsc do zwiedzania!

Podlasie to region pełen urokliwych miejsc, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a otaczający krajobraz koi zmysły. Jako cel obrała sobie naszą piękną krainę użytkowniczka YouTube – Paula. Odwiedziła wiele wspaniałych miejsc. W tym Drohiczyn, Kruszyniany, Krainę Otwartych Okiennic, Skit w Odrynkach, Supraśl i niesamowity Pałac w Patrykozach – ciągle na Podlasiu, ale w województwie mazowieckim.

Drohiczyn, jedno z najstarszych miast Podlasia, leży malowniczo nad rzeką Bug. To miejsce, gdzie historia przeplata się z pięknem przyrody. Spacerując wąskimi uliczkami, można podziwiać zabytki, ale warto także odwiedzić punkt widokowy, z którego roztacza się panorama na Bug i okoliczne łąki. Kruszyniany natomiast to niezwykłe miejsce, gdzie można poznać dziedzictwo polskich Tatarów. Meczet i mizar, czyli cmentarz tatarski, są świadectwem wielowiekowej obecności tej społeczności na Podlasiu. Wizyta w Kruszynianach to również okazja do spróbowania tradycyjnych potraw tatarskich.

Kraina Otwartych Okiennic to obszar obejmujący wsie Trześcianka, Puchły i Soce, gdzie czas zatrzymał się w XIX wieku. Charakterystyczne drewniane domy z kolorowymi okiennicami i bogatymi zdobieniami to prawdziwa wizytówka tego miejsca. Warto zatrzymać się tu na dłużej, by spacerować między domami i odwiedzić cerkiew w Puchłach, znaną z wyjątkowej architektury i malowniczego położenia. Warto dodać, że charakterystyczne domy napotkamy w wielu okolicznych wsiach obok wspomnianej trójki.

Skit w Odrynkach to miejsce pełne duchowej głębi i spokoju. Otoczony bagnami i lasami, skit jest jedyną taką prawosławną pustelnią w Polsce. Aby dotrzeć tam, trzeba przejść drewnianą kładką prowadzącą przez malownicze tereny doliny Narwi. To idealne miejsce na refleksję i oderwanie się od codziennego zgiełku. Supraśl natomiast, znany z unikatowego klimatu i walorów uzdrowiskowych, to miejsce idealne na relaks i odkrywanie historii. Na szczególną uwagę zasługuje monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy, będący jednym z najważniejszych ośrodków prawosławia w Polsce. Nieopodal znajduje się również Muzeum Ikon, gdzie można podziwiać pokaźną kolekcję ikon oraz poznać tajemnice tej sztuki sakralnej.

Jeżeli chcielibyście zwiedzać Podlasie, ale wyrwać się spoza ram województwa podlaskiego, to z pewnością pojechać do miejscowości Patrykozy, w której znajduje się przepiękny pałac, który wybudowano na zamówienie generała polskiego wojska Teodora Lubicz-Szydłowskiego. Prace ukończono w 1843 roku. Po śmierci wojskowego w 1863 roku pałac przechodził z rąk do rąk, by finalnie po II wojnie światowej trafić we własność Skarbu Państwa. W 2000 roku ponownie trafił w ręce prywatne. Maurycy Zając – jego obecny właściciel gruntownie wyremontował obiekt w latach 2004 – 2010. Zabytek dostępny jest dla zwiedzających za drobną opłatą i po wcześniejszym uzgodnieniu z właścicielem. Obecnie pałac wystawiony jest na sprzedaż.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Zimowy spektakl wśród majestatu puszcz – żubry wychodzą z lasów

W miarę jak kończy się rok, natura nieubłaganie zapisuje kolejną stronę swojego cyklu. Puszcza Białowieska i Puszcza Knyszyńska – dwie perły dzikiej przyrody w sercu Podlasia – budzą się do życia w zupełnie inny sposób. Najpierw szron, a później śnieg pokryje ziemię jak puszysta kołdra, drzewa coraz częściej stają się posągowe w swojej bezlistnej prostocie, a w tym chłodnym pejzażu rozgrywa się fascynujące zjawisko – żubry opuszczają głębokie zakamarki lasu i ruszają w poszukiwaniu pożywienia.

Wczesny poranek, gdy słońce nieśmiało przebija się przez zamglone horyzonty, to najlepszy czas na wyprawę do puszczy. Na skraju lasu, wśród otwartych polan i młodników, można dostrzec pierwsze ślady – głębokie odciski racic. Ślady te prowadzą wprost do ich majestatycznych właścicieli. Żubry, największe ssaki lądowe Europy, przemierzają otwarte przestrzenie w poszukiwaniu traw, krzewów i resztek zeszłorocznych zbiorów. Ich ciche kroki zdają się odbijać echem w spokojnym krajobrazie, jakby przyroda wstrzymywała oddech, by nie zakłócić tego widowiska.

Spotkanie z żubrem w jego naturalnym środowisku to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Te potężne zwierzęta, choć wyglądają na groźne i nieco surowe, emanują spokojem i dostojnością. Żyją w harmonii z otoczeniem, a ich obecność jest przypomnieniem o potędze dzikiej przyrody, która przetrwała wieki. W Puszczy Białowieskiej i Knyszyńskiej można je zobaczyć, jak powoli przemierzają polany.

Przełom roku to najlepszy moment, by zanurzyć się w zimowej scenerii puszcz i spróbować dostrzec żubry. Mniej liści na drzewach i zaszronione, a czasem i śnieżne otoczenie sprawiają, że te zwierzęta są łatwiejsze do wypatrzenia. Ponadto, zimowe słońce, choć krótkie, rzuca miękkie światło, które podkreśla piękno puszczańskiego krajobrazu. Ale obserwacja żubrów to nie tylko okazja do bliskiego kontaktu z naturą. To również szansa na chwilę refleksji, na zatrzymanie się w biegu codzienności i na nowo odkrycie świata, który tętni życiem nawet w najzimniejszym okresie roku. Spacer po puszczy, dźwięki łamania butem lekko zmarzniętych traw, albo skrzypiącego śniegu, odgłos żubra chrupiącego pożywienie – wszystko to tworzy doświadczenie, które pozostaje w pamięci na zawsze.

Wyruszając w podróż, pamiętaj, by odpowiednio się przygotować. Ciepłe ubrania, termos z herbatą i lornetka to podstawowe wyposażenie. Na przełomie roku Puszcza Białowieska i Puszcza Knyszyńska zamieniają się w magiczną krainę, w której natura otwiera przed nami swoje tajemnice. To czas, gdy majestatyczne żubry wychodzą z cienia lasu, a my mamy okazję, choć na chwilę, stać się częścią ich świata. Warto więc spakować plecak i wyruszyć w podróż, która dostarczy niezapomnianych wrażeń – bo gdzie indziej, jeśli nie w sercu dzikiego Podlasia, można tak blisko poczuć puls życia?

Partnerzy portalu:

Koniec remontu to nie koniec. Wiadomo kiedy do Warszawy pociąg pojedzie 200 km/h.
Fot. PKP Intercity

Koniec remontu to nie koniec. Wiadomo kiedy do Warszawy pociąg pojedzie 200 km/h.

Pociągi z Białegostoku do Warszawy pojadą 200 km/h. Jest już znana data – kiedy to nastąpi. Przypomnijmy, że niedawno trwały testy lokomotywy, która rozpędzała się do takiej prędkości na szlaku. Zakończyły się pozytywnie. Dlatego warto wiedzieć do dalej.

Zmodernizowana linia na trasie Białystok – Warszawa ma umożliwić pociągom pasażerskim osiąganie prędkości do 200 km/h, co w praktyce skróci podróż między Warszawą a Białymstokiem do mniej niż 90 minut. Wpłynie to też na wyższy poziom bezpieczeństwa – szczególnie dzięki bezkolizyjnym skrzyżowaniom. Warto jednak tutaj dodać, że należy patrzeć na trasę pod względem województw – czyli Białystok – Czyżew oraz Czyżew – Warszawa Wschodnia. Prace przygotowawcze to prędkości 200 km/h będą trwały na tych odcinkach osobno.

Na tym pierwszym odcinku pociągi pojadą z zakładaną prędkością w 2029 roku. Natomiast od Czyżewa do stolicy poczekamy do końca 2033 roku. Harmonogram zależy jednak od rozwoju systemu GSM-R, który musi zostać zainstalowany, by umożliwić podwyższenie prędkości. Warto też podnieć to, co zdążyli zauważyć już niektórzy miłośnicy kolei – PKP musi zadbać nie tylko o parametry samej linii, ale też o to, by pociągi nie stały pod Warszawą. Na odcinku mazowieckim – w Warszawie panuje bardzo duży ruch kolejowy. Może się tak zdarzyć, że pociąg dojedzie o czasie, ale nie będzie mógł wjechać na stację, bo z powodu jakichś problemów technicznych wjazd w perony nie będzie możliwy. Im większy ruch – tym więcej problemów. Dlatego trzeba o tym myśleć już teraz. Ale tu na Podlasiu – niestety nic do gadania nie mamy.

Aktualnie najszybsza podróż z Białegostoku do Warszawy Wschodniej zajmuje 83 minuty. Pozostaje więc tylko czekać, aż na nowoczesnej, zmodernizowanej linii pojawią się składy śmigające z prędkością 200 km/h, spełniając zapowiedzi inwestora o szybkiej, komfortowej i bezpiecznej podróży między stolicą a Podlasiem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Na wschodnim Podlasiu też była szlachta. Historia dworu Eynarowiczów w Kudrawce.

Gdy spojrzymy na stare mapy, to niewątpliwie tereny zachodniego województwa Podlaskiego były mocniej zasiedlone przez szlachtę, a na wschodnich częściach – obejmujących dzisiejsze tereny powiatu hajnowskiego, wschodu powiatu białostockiego, sokólskiego czy augustowskiego już nie. Wynikało to zapewne z biegnącej pomiędzy wschodem i zachodem dzisiejszego Podlaskiego granicy Królestwa Polskiego z Koroną Księstwa Litewskiego. Na zachodzie dominowało osadnictwo polskie, a drobna szlachta była bardziej liczna. Na wschodzie dominowały dobra magnackie i wielkie majątki ziemskie, często należące do rodów litewskich lub ruskich, z mniejszym udziałem drobnej szlachty. Dla porządku przypomnijmy, że szlachta posiadała skromne majątki i miała wpływy lokalne, będąc wiernymi króla, zaś magnateria miała ogromne majątki i wpływy nie tylko na cały kraj, ale też możliwość ubiegania się o tron króla.

Dlatego Eynarowicze to doskonały przykład rodu, który niewątpliwie miał korzenie litewsko-ruskie, ale istnienie Rzeczypospolitej Obojga Narodów granice etniczne i kulturowe zatarła. Wielu przedstawicieli szlachty litewskiej czy ruskiej przejmowało język polski i kulturę szlachecką Korony, stając się częścią polskiej, lokalnej elity. Dwór w Kudrawce, którego początki sięgają XVI wieku, nabrał szczególnego znaczenia w rękach rodziny Eynarowiczów, będących właścicielami majątku od końca XVIII wieku. To właśnie za ich czasów miejsce to przeszło największe zmiany i osiągnęło szczyt swojej świetności. To jeden z nielicznych dworów w tej części historycznego Podlasia.

W pierwszej połowie XIX wieku właścicielem majątku był Józef Eynarowicz, który zmarł w 1845 roku, przekazując dobra swojemu synowi Wincentemu. To właśnie za jego rządów Kudrawka została gruntownie przebudowana i znacząco rozbudowana. Eklektyczna kompozycja obejmowała zarówno regularne, geometryczne ogrody, jak i bardziej swobodne grupy drzew oraz krzewów, a także rozległy park leśny. Dzięki sukcesywnemu powiększaniu założenia, pod koniec XIX wieku całość obejmowała już około 55 hektarów. Ogrody użytkowe i ozdobne, tarasy oraz stawy tworzyły wyjątkowy krajobraz, który przyciągał gości z kraju i zagranicy.

Po śmierci Wincentego w 1856 roku zarząd nad majątkiem przejęła jego żona Teodora z Barcewiczów, a następnie ich syn Kazimierz, który gospodarował aż do swojej śmierci w 1908 roku. Kolejne dekady to okres intensywnych zmian. Dwór stawał się miejscem spotkań towarzyskich, a nasadzenia wzbogacano o egzotyczne rośliny. Funkcjonowały tu szkółki ogrodnicze i inspekty, co świadczyło o dbałości o detale oraz wysokim poziomie zarządzania majątkiem.

Po 1908 roku Kudrawką zarządzał młodszy syn Kazimierza – Wincenty. Dwór kontynuował tradycję gościnności, ale również pod jego opieką założenie podlegało starannej pielęgnacji. Jednak w latach 30. XX wieku brat Wincentego, Stanisław, sprzedał część lasu grabowego, co zapoczątkowało stopniowy upadek świetności Kudrawki.

W czasie II wojny światowej majątek doznał poważnych zniszczeń – spalono budynki, wycięto drzewa, a wiele elementów ogrodowych zostało zdewastowanych. Po wojnie majątek został rozparcelowany, a pozostałości dworskich ogrodów i budynków stopniowo znikały. W dworze mieściła się szkoła, a dawny park leśny został przejęty przez Nadleśnictwo Nowy Dwór. Do dziś z dawnej świetności Kudrawki przetrwały jedynie fundamenty niektórych budynków, zdziczałe drzewa i krzewy oraz dwa stawy. Mimo to historia Eynarowiczów w Kudrawce pozostaje świadectwem wyjątkowego dziedzictwa tego miejsca.

Partnerzy portalu:

Bezpośrednie połączenie kolejowe Białystok – Lublin. Wiemy kiedy może powstać!
fot. Archiwum PKP PLK SA - po prawej mapa Magistrali Wschodniej

Bezpośrednie połączenie kolejowe Białystok – Lublin. Wiemy kiedy może powstać!

Mieszkańcy województwa podlaskiego wciąż muszą jechać do Lublina pociągiem przez Warszawę z przesiadką. To wszystko może zmienić się już w 2029 roku, bo wtedy ma powstać ostatni – 106 kilometrowy odcinek torów z elektryfikacją. To ostatni, brakujący element, dzięki któremu pociągi dalekobieżne mogłyby jeździć aż do Lublina. Teraz jest to możliwe, ale tylko lokomotyw spalinowych lub z możliwością zmiany. Połączenie ściany wschodniej jest konieczne. O Magistrali Wschodniej mówi się już od 10 lat. Pozwoliłoby to połączyć ze sobą kolejowo Olsztyn – Białystok – Lublin i Rzeszów.

Projekt „Elektryfikacja linii kolejowej nr 30 Łuków – Lublin” realizowany jest już od roku. Inwestycja zakłada elektryfikację między Łukowem a Lublinem poprzez Radzyń Podlaski, Parczew, Lubartów.

Być może zauważyliście, w tytule napisaliśmy „wiemy kiedy MOŻE powstać”. Otóż inwestycja nie jest realizowana po to, by łączyć Podlaskie z Lubelskim, a by usprawnić połączenia między Lubelskiem a Mazowszem. Zatem ewentualne połączenie Białegostoku i Lublina i dopełnienie Magistrali Wschodniej zależy w dużej mierze od porumień między politykami, którzy rządzą koleją. Jedni lepiej, drudzy gorzej, a jeszcze inni doprowadzając spółki kolejowe do ruiny.

Dlatego przed wszystkimi, którym zależy na połączeniu tych miast kolejowo, czeka bardzo ważne zadanie. Przede wszystkim – najbliższe 5 lat zainteresowanie tym tematem nie może zniknąć. A poza tym – po wyborach do Sejmu w 2027 roku trzeba będzie cisnąć o to wszystkich podlaskich i lubelskich polityków. Należy pamiętać, że ci sami z siebie nigdy nic nie zrobią.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czy zima stulecia to było kłamstwo?

Kiedy ogląda się stare filmy widać, albo wspomina stare czasy, to wówczas wszędzie było mnóstwo śniegu. Białego puchu co najmniej po kolana to był standard. A teraz? Wszędzie zielono, deszczowo tak jakby była wczesna wiosna. Mamy końcówkę roku, zatem czy wszystko powinno leżeć pod śniegiem? Zacznijmy od tego, że astronomiczna zima rozpoczyna się dopiero 21 grudnia, zatem mamy jeszcze jesień. Owszem – śnieg leży – ale w górach. A kiedy powinien być w Podlaskiem?

Zacznijmy najpierw od „odczarowania” powyższego filmu. Kadry z Suwalszczyzny, które widzicie dotyczyły tak zwanej „zimy stulecia”. Prawda jest taka, że nie była to ani najmroźniejsza, ani nawet najdłuższa zima w XX wieku. Okrzyknięto ją tak tylko dlatego, że przyszła nagle razem z gwałtownym ochłodzeniem pod koniec grudnia 1978 roku. Obfite opady śniegu zaczęły się na początku stycznia 1979 roku. Co ciekawe najwięcej napadało nie tylko na Suwalszczyźnie, ale też w Małopolsce i na Mazowszu. W reszcie kraju było… tak jak zwykle. W Suwałkach pod koniec grudnia notowano -13,3 st. C. Przepraszamy, ale co to jest? Zima stulecia? Cytując klasyka – to jakaś „popierdółka”…

Zatem patrząc jeszcze raz na zielony i deszczowy grudzień, kilka dni przed astronomiczną zimą możemy śmiało powiedzieć, że to normalna pogoda. Czy zatem „zima stulecia” była kłamstwem? Na pewno można powiedzieć, że opowieści starszych, a także „prawda ekranu” mocno przesadziły z tematem. To była zwykła zima. Zresztą nawet na filmie lektor mówi, że nikt nie jest pogodą zaskoczony… tyle, że sprawia więcej kłopotów.

Partnerzy portalu:

Latem to popularne miejsce w Podlaskiem. Można już tam dojechać pociągiem!
fot. PKP PLK S.A.

Latem to popularne miejsce w Podlaskiem. Można już tam dojechać pociągiem!

Na co dzień ułatwi dojazdy do pracy i szkoły, a latem wypady nad wodę – to nowy przystanek Repczyce w powiecie hajnowskim na kolejowej mapie Podlasia. Od 15 grudnia, wraz z wejściem w życie nowego rocznego rozkładu jazdy, mogą z niego korzystać podróżni.

Pociągi regionalne jadące z Czeremchy do Białegostoku zatrzymują się w nowym miejscu – na przystanku Repczyce w gminie Kleszczele, który powstał przy wsi i zalewie o tej samej nazwie. Zbudowano wysoki peron, dzięki czemu łatwo wsiadać i wysiadać – także dla osób, które mają ograniczoną mobilność. Jest też antypoślizgowy chodnik i ścieżki naprowadzające. Jeżeli ktoś chce na przykład dojechać lub podwieźć kogoś na stację samochodem, to przygotowano 4 miejsca parkingowe – w tym jedno dla niepełnosprawnych. Rowerzystom pozostawiono stojaki. Warto też dodać o okolicy. Pobliski przejazd kolejowy został wyposażony w sygnalizację świetlną, co na pewno podniesie bezpieczeństwo w tym miejscu. Łączny koszt prac to ok 2 mln zł.

Przypomnijmy, że na tej samej linii kolejowej z Czeremchy do Białegostoku, w odpowiedzi na społeczne zapotrzebowanie, rok temu powstał także nowy przystanek Gregorowce Południowe. Repczyce zamykają pulę piętnastu przystanków kolejowych w regionie, które zyskały lepszy standard dzięki inwestycjom z aktualnej edycji programu przystankowego. Prace objęły pięć lokalizacji na linii Białystok – Czeremcha i dziesięć na trasie Sokółka – Suwałki. Uzupełnieniem inwestycji jest budowa siedmiu parkingów. Łączny koszt prac w ramach programu w województwie to około 28,2 mln zł.

Partnerzy portalu:

Polegli polscy żołnierze mają nowe nagrobki
fot. UM Białystok

Polegli polscy żołnierze mają nowe nagrobki

Dwadzieścia uszkodzonych, z ubytkami nagrobków polskich żołnierzy wymieniono na nowe. To wszystko na białostockim cmentarzu wojskowym przy ul. 11 Listopada.

Z uwagi na stan nagrobków, występujące ubytki i uszkodzenia spowodowane korozją betonu, w 2023 roku Miasto Białystok wystąpiło z wnioskiem do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o przyznanie dotacji w ramach programu „Groby i cmentarze wojenne w kraju”. W kolejnym roku dofinansowanie zostało przyznane. Następnie opracowano plan dotyczący wymiany nagrobków wraz z krzyżami. Z powodu lokalizacji cmentarza na terenie zabytkowym uzyskano również pozwolenie na pracę miejskiego konserwatora zabytków.

W ramach prac wykonano rozbiórkę istniejących betonowych płyt nagrobnych wraz z betonowymi krzyżami. Wykonano żelbetowe płyty fundamentowe, na których zostały zamontowane kamienne płyty nagrobkowe. Zamontowano także kamienne krzyże z wykutymi inskrypcjami. Łącznie prace kosztowało ponad 200 000 zł.

Cmentarz przy ul. 11 listopada założono dla żołnierzy poległych w walce 1920 r. Dawniej w pobliżu znajdował się niedaleko szpital polowy.

Warto też dodać, że prace renowacyjne wcześniej trwały również w innym miejscu pamięci. W Lesie Pietrasze znajduje się cmentarz pomordowanych. W Lasku Pietrasze znajduje się 7 zbiorowych mogił, gdzie leżą prochy ofiar hitlerowców: 5.000 białostockich Żydów (podawane są także liczby pomiędzy 3000, a 4000) rozstrzelanych w dn. 3 i 12 lipca 1941r oraz ok. 100 Polaków i Białorusinów pomordowanych w latach późniejszych.

fot. UM Białystok

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Szczęka opada! Disco polo przy tym się chowa. Guzowianki śpiewają znany hit.

Każdy, kto był na jakiejś podlaskiej biesiadzie albo innej imprezie na wsi na pewno słyszał ten utwór. Lipka to znany, często grany i śpiewany hit folkowy. Tym razem został wzięty „na warsztat” przez Guzowianki, które nagrały świetny utwór, a do tego nagrano naprawdę swojski, podlaski, klimatyczny teledysk.

A na nim możemy podziwiać niezwykły klimat polskiej wsi, łącząc śpiew, muzykę i taniec. Gościnnie zatańczył zespół ZPiT Podlasie Gminnego Ośrodka Kultury w Szepietowie pod kierownictwem Wiktorii Burdak oraz Patryka Olszewskiego. Sam zespół Guzowianki jest prowadzony przez fundację zarejestrowanej w Wierzbicy pod Radomiem. Na teledysku możemy podziwiać jednak podlaskie Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu.

Podobne kadry mogliśmy oglądać już w innym teledysku – wyprodukowanym przez Donatana, gdzie śpiewała Cleo. „My Słowianie” swego czasu było wielkim hitem. Nawet można było obejrzeć występ na Eurowizji. Miejmy nadzieję, że teledysk Guzowianek powtórzy sukces „My Słowianie”.

Partnerzy portalu:

Stulecie urodzin Dagny Rosé. To była legendarna, białostocka aktorka!
Zdjęcie z realizacji Adwokat i róże | Teatr Dramatyczny, Wałbrzych 1966-03-27 | fot. Wyszomirska Grażyna | sygnatura: IT/T/66243

Stulecie urodzin Dagny Rosé. To była legendarna, białostocka aktorka!

Sto lat temu ( 8 grudnia 1924 r.) w Warszawie urodziła się wybitna aktorka scen polskich Dagny Rosé (właśc. D. Pugacz-Muraszkiewicz) – niezrównana, legendarna artystka Teatru Dramatycznego im. A. Węgierki w Białymstoku, na scenach którego zagrała 49 wspaniałych ról w ważnych (także historycznych dla tej instytucji) spektaklach w ciągu 22 lat (1967–1989). Pierwszą jej rolą w Białymstoku była Berta w »Niemcach« L. Kruczkowskiego (reż. Bronisław Orlicz), ostatnią – Rebeka Nurse w »Czarownicach z Salem« A. Millera (reż. Andrzej Jakimiec).

Pisano o niej m.in.: „Wspaniała aktorzyca Dagny Rosé, jedna z tych wielkości, co przywiązana do zawodu, teatru i miasta, które wybrała nie dba o ogólnopolską sławę”,

„Dagny Rosé, druga wybitna aktorka białostockiej sceny (obok Alicji Telatyckiej), którą widzowie pamiętają w rolach godnych pierwszych scen kraju (ostatnia Pani Moniszki w sztuce »Święta rodzina« Gyorgy Schwajdy – aż żal, że nikt jej nie opisał, a mało kto mógł widzieć) jako Maria Józefa wprowadza do akcji »Domu Bernardy Alba« nieco cieplejszy i jaśniejszy przerywnik”,

„Zupełnie wyjątkowa była natomiast Dagny Rosé. W stworzonej przez nią postaci zawarty został realizm i groteska, liryzm i brutalność. Rolę tę będzie się pamiętać!”.

Aktorka występowała również na scenach Teatru Wybrzeże w Gdańsku, Teatrze Ziemi Opolskiej w Opolu i Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Łącznie wzięła udział w ponad 100 realizacjach teatralnych, kreując zróżnicowane postacie w szerokim repertuarze polskim i powszechnym.

Zmarła 21 kwietnia 1998 r. w Białymstoku. Pochowana została na białostockim Cmentarzu Miejskim.

Rafał Górski

Partnerzy portalu:

Łatwo dojedziesz pociągiem z Podlaskiego do stolic Litwy, Łotwy i Estonii!

Łatwo dojedziesz pociągiem z Podlaskiego do stolic Litwy, Łotwy i Estonii!

Dobra wiadomość dla pasażerów z Podlaskiego. Do tej pory mogą łatwo dojechać z Czyżewa, Szepietowa, Łap, Białegostoku, Sokółki, Augustowa, Suwałk do litewskiej Mockavy, gdzie czeka podstawiony pociąg do Wilna. Od 6 stycznia 2025 dojedziemy z Podlaskiego do Wilna – stolicy Litwy, Rygi – stolicy Łotwy i Tallina – stolicy Estonii. Dodajmy tylko, że pomiędzy Tallinem a fińskimi Helsinkami są regularne promy. Oznacza to doskonałą okazję do zwiedzenia Litwy, Łotwy, Estonii i Finlandii za jednym razem!

Przewoźnicy trzech krajów bałtyckich – „LTG Link”, „Vivi” i „Elron” – uzgadniają rozkłady jazdy pociągów, aby zapewnić połączenie kolejowe między stolicami trzech krajów. Dotychczas nie było możliwości dotarcia w ciągu jednego dnia pociągiem z Wilna do Tallina. Teraz to się zmieni! Po tym, jak Litwa w grudniu ubiegłego roku uruchomiła pociąg Wilno–Ryga, uzgodniono, że kolejnym etapem będzie połączenie wszystkich trzech stolic (Wilna, Rygi i Tallina). Przewiduje się, że w początkowej fazie, po skoordynowaniu rozkładów jazdy pociągów wszystkich trzech przewoźników, pasażerowie z Wilna dotrą do Tallina z dwiema przesiadkami.

„LTG Link” wraz z partnerami przeprowadziło testowy przejazd na trasie Wilno–Valga, aby sprawdzić techniczną kompatybilność pociągu PESA 730 ML z infrastrukturą olejową Estonii. Od 15 grudnia tego roku rusza pociąg „Vivi” na trasie Ryga–Valga, którego godzina odjazdu z Rygi zostanie dostosowana do przyjazdu pociągu „LTG Link” Wilno–Ryga na dworzec w Rydze. Te pociągi zostaną skoordynowane również w kierunku przeciwnym, tzn. pociąg z Valgi do Rygi dotrze przed odjazdem pociągu Ryga–Wilno, zapewniając podróżnym około 20 minut na przesiadkę.

W kolejnym etapie, od 6 stycznia 2025 r., do przyjazdu pociągu „Vivi” Ryga–Valga do stacji Valga, „Elron” dostosuje dodatkowy pociąg Tallin–Valga–Tallin. W ten sposób powstanie w pełni funkcjonujące codzienne połączenie kolejowe między Wilnem, Rygą i Tallinem w obu kierunkach. Czas podróży będzie znany, gdy „Elron” ustali rozkład jazdy dodatkowego pociągu Tallin–Valga–Tallin.

Oczekuje się, że rozpoczynające działanie nowe połączenie będzie alternatywą dla podróży samochodem i stanie się podstawą do dalszego udoskonalania komunikacji, której ostatecznym celem jest bezpośrednie, konkurencyjne, codzienne połączenie kolejowe między stolicami krajów bałtyckich.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak było dawniej na wsi. Czy wiele się zmieniło?

Jeżeli pojedziemy do Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej i obejrzymy tamtejsze wnętrza, a następnie pojechalibyśmy po małych podlaskich wioskach, z dala od głównych dróg, to zobaczylibyśmy niezwykłe podobieństwo. Widać jak na dłoni, że ludzie żyjący dotąd w miastach – uciekają na wieś i wybierają lokalizacje blisko głównych dróg. W tych wsiach stoi obecnie mnóstwo nowoczesnych domów, czasem przeplatają się ze starszymi, ale generalnie podlaska wieś jest bardziej nowoczesna niż dawna. Wyjątki jednak się zdarzają, wystarczy bowiem zapuścić się na południowy wschód województwa, by odkryć – że tam czas stanął w miejscu.

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej to także miejsce, gdzie czas wydaje się płynąć wolniej. Położone na obrzeżach Białegostoku, otoczone lasami, muzeum jest jak podróż w przeszłość, do czasów, gdy życie w podlaskich wsiach toczyło się w rytmie natury, a codzienność była pełna prostoty i pracy. W jego sercu znajdują się chałupy – skromne, drewniane domy, które opowiadają o życiu zwykłych ludzi sprzed dziesięcioleci.

Spacerując między zabytkowymi budynkami, trudno nie zauważyć ich różnorodności. Każda chałupa ma swoją historię i charakter. Wiele z nich pochodzi z małych podlaskich wsi, gdzie dawniej mieszkały wielopokoleniowe rodziny. W chałupach odtworzono nie tylko układ wnętrz, ale także atmosferę. Meble są proste, drewniane, często ręcznie wykonane przez mieszkańców wsi. Na ścianach wiszą obrazy o tematyce religijnej, które były nieodłącznym elementem każdego domu. W kuchni zobaczymy piec chlebowy, wokół którego koncentrowało się życie rodziny – to tu gotowano, pieczono, a zimą także ogrzewano dom. Na stołach leżą tradycyjne naczynia, a w kącie można dostrzec żarna, służące do mielenia zboża na mąkę.

Gdy zajrzelibyście do jednej z takich chatek na prawdziwych wsiach, to zobaczylibyście jak niewiele się one różnią od tych z muzeum. Zarówno w podbiałostockiej placówce jak i na wsiach każdy szczegół jest świadectwem dawnej codzienności. Możemy wyobrazić sobie, jak wyglądał dzień typowego gospodarza. Rankiem kobiety przygotowywały posiłki, zajmowały się dziećmi i szyły odzież, podczas gdy mężczyźni pracowali w polu lub zajmowali się zwierzętami. Dzieci, gdy tylko podrosły, pomagały w obowiązkach – pasły krowy, zbierały drewno na opał czy uczestniczyły w żniwach. Wieczory spędzano przy świetle lamp naftowych, na rozmowach, śpiewie lub drobnych pracach ręcznych.

W jednej z stodół na terenie muzeum prezentowane są tradycyjne środki transportu. To nie tylko narzędzia pracy, ale także ważny element codziennych podróży – czy to do kościoła, na targ, czy w odwiedziny do sąsiedniej wioski. Te proste środki lokomocji pokazują, jak bardzo życie było uzależnione od natury i jak wiele wysiłku kosztowało przetrwanie zimowych miesięcy.

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej to miejsce, które przyciąga nie tylko pasjonatów historii, ale także tych, którzy szukają inspiracji do bardziej świadomego życia. Spacer pośród chałup i stodół daje nie tylko wiedzę o przeszłości, ale też pozwala zrozumieć, jak kiedyś wyglądała codzienność – pełna pracy, ale też zakorzeniona w tradycjach i bliskości natury. To doskonała okazja, by zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na współczesność z innej perspektywy. Może warto znów żyć podobnie?

Partnerzy portalu:

Cerkiew w Orli wyremontowana. Obejrzyj te piękne wnętrza!
fot. Parafia Prawosławna p/w świętego Michała Archanioła w Orli

Cerkiew w Orli wyremontowana. Obejrzyj te piękne wnętrza!

Po prawie półrocznej przerwie, związanej z kapitalnym remontem cerkwi parafialnej w Orli, podczas której nabożeństwa odbywały się w kaplicy cmentarnej, wierni ponownie mogli powrócić do swojej ulubionej świątyni. 3 grudnia w wigilię święta Wprowadzenia Najświętszej Bogurodzicy do świątyni w obecności licznej społeczności wiernych, odbyło się pierwsze nabożeństwo – Wsienoszcznoje Bdienije / Całonocne Czuwanie, podczas którego nastąpiło poświęcenie odnowionej świątyni. Od tego dnia wszystkie nabożeństwa ponownie będą odbywały się w cerkwi p.w. św. Archanioła Michała.

Parafia w Orli powstała już w XVI wieku! W 1512 właściciel Orli Bohusz Bohowitynowicz ufundował w tej podbielskiej miejscowości aż dwie świątynie prawosławne. Jedna została powierzona pod opiekę świętemu Janowi Teologowi, a druga Symeonowi Słupnikowi. Ta druga niestety spłonęła w czasie wielkiego pożaru w 1794. Po pożarze w tym samym miejscu zbudowano obecną cerkiew św. Michała Archanioła, wyświęconą w 1796. Warto odnotować, że obecnie cerkiew pod wezwaniem św. Szymona Słupnika także istnieje – ale w innym miejscu. Cerkiew została wzniesiona w latach 1991–1995 na miejscu, zajmowanym wcześniej przez zniszczoną w XVIII wieku cerkiew św. Jana Teologa, w celu upamiętnienia tej świątyni.

Partnerzy portalu:

Jest co zwiedzać! Sześć nowych rezerwatów przyrody w Podlaskiem.
fot. RDOŚ Białystok

Jest co zwiedzać! Sześć nowych rezerwatów przyrody w Podlaskiem.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku powołała sześć nowych rezerwatów przyrody w województwie podlaskim. Celem jest ochrona cennych obszarów bagiennych. Łączna powierzchnia nowych rezerwatów to 670 hektarów.

Największy rezerwat – Dolina Rospudy

Największym z nowych obszarów ochrony jest „Rezerwat Doliny Rospudy” o powierzchni blisko 264,6 ha. Znajduje się on na terenie Nadleśnictwa Szczebra i obejmuje jeden z najważniejszych ekosystemów torfowiskowych w Puszczy Augustowskiej. Rezerwat został nazwany imieniem prof. Aleksandra Sokołowskiego, wybitnego badacza przyrody północno-wschodniej Polski. Dolina Rospudy była w przeszłości miejscem głośnych protestów ekologów sprzeciwiających się budowie obwodnicy Augustowa przez ten teren.

Ostatecznie droga powstała w innym wariancie. Nowy rezerwat zabezpiecza torfowiska, które mają kluczowe znaczenie dla magazynowania wody, co jest szczególnie istotne w kontekście zmian klimatycznych. W Puszczy Augustowskiej utworzono również rezerwaty „Wiłkokuk” (104 ha) oraz „Bory nad Kanałem Augustowskim” (57 ha).

Pozostałe rezerwaty

W Puszczy Knyszyńskiej powstały rezerwaty „Łosiniany” (60,4 ha), „Bartoszycha” (95 ha) oraz „Łazarz” (89 ha). Każdy z nich chroni unikalne ekosystemy, takie jak torfowiska alkaliczne, siedliska łęgowe czy torfowiska wysokie. Łącznie z nowo utworzonymi obszarami, w województwie podlaskim znajduje się obecnie 100 rezerwatów przyrody! W planach jest powołanie kolejnych dziesięciu. Nowe rezerwaty mają głównie powstawać w Puszczy Augustowskiej i Knyszyńskiej, gdzie ostatnie obszary ochrony utworzono kilkadziesiąt lat temu.

RDOŚ podkreśla, że tam, gdzie będzie to możliwe, rezerwaty pozostaną otwarte dla mieszkańców i turystów, umożliwiając zbieranie runa leśnego i owoców.

Partnerzy portalu:

Do Białowieży dojedzie pociąg? Wiele na to wskazuje!

Do Białowieży dojedzie pociąg? Wiele na to wskazuje!

Starostwa Hajnowski o za tą sprawą chodził od wielu lat, aż wszystko na to wskazuje, że w końcu wychodził. Przypomnijmy, że ostatnia szansa na to była, gdy marszałkiem województwa był jeszcze Artur Kosicki z PiS, który przyznając dofinansowania, pominął wniosek Powiatu Hajnowskiego. Dodajmy też, że ten temat jest trudny, bo struktura właścicielska obecnych zdezelowanych torów na odcinku z Hajnówki do Białowieży jest skomplikowana. Zatem to nie jest tak, że wystarczy dać pieniądze i budować.

Sprawa wymagała współdziałania Starosty Hajnowskiego, Marszałka Województwa, PKP PLK. Udało się dokonać podziałów nieruchomości, które starostwo przejęło w 2007 roku. Trwają jeszcze inne formalności z tym związane, których finałem ma być porozumienie trójstronne. Wtedy można będzie remontować tory i wypuszczać pociągi.

Cała sprawa była poza zasięgiem finansowym Powiatu Hajnowskiego, więc jasne było że potrzebne będzie dofinansowanie i uporządkowanie tematu własności. To, w co nie chciał angażować się poprzedni zarząd województwa z Arturem Kosickim na czele, zajął się obecny zarząd z marszałkiem Łukaszem Prokorymem. Na przewozy pasażerskie w województwie podlaskim Polregio w latach 2026-2030 otrzyma blisko 400 mln zł.

Co ciekawe, pociągi nie dojadą do stacji Białowieża Towarowa, gdzie w dawnym budynku dworca znajduje się obecnie restauracja. PKP wybuduje perony i cała resztę w okolicach przejazdu kolejowego.  Dokładna data nie jest jeszcze znana, ale można przypuszczać że pociągi dojadą tam jeszcze przed 2030 rokiem.

Partnerzy portalu:

Samozapłon deweloperski na Młynowej. Kolejny stary dom poszedł z dymem.
fot. kpt. Piotr Wyszyński/KM PSP Białystok

Samozapłon deweloperski na Młynowej. Kolejny stary dom poszedł z dymem.

Dziś przed godz. 4 rano Państwowa Straż Pożarna w Białymstoku otrzymała zgłoszenie o pożarze przy Młynowej 63. Palił się pustostan, na którym widniał napis „na sprzedaż”. I tu pytanie zasadnicze do Policji – komu zależało na podpaleniu tegoż budynku? Bo chyba nikt nie jest na tyle głupi, uwierzyć, że to przypadek.

Kolejny dom płonie w mieście, a potem w jego miejscu powstaje blok. Ten scenariusz jest już w Białymstoku znany od wielu lat. I akceptowany przez wszystkich – Prezydenta, Radę Miasta, Policję i Prokuraturę. Dlaczego tak uważamy? Bo mimo spalenia całej dawnej dzielnicy Bojary, a teraz wypalania Przydworcowego – nigdy nie udało się złapać sprawcy. Ba! Radni mogli tak zmienić prawo lokalne, by nikomu się nie opłacało wypalać budynków. Śmiemy twierdzić, że podpalacze mogą się różnić, ale zleceniodawca jest zawsze ten sam – mafia deweloperska.

Mafia, która w Białymstoku rządzi. Ma na tyle silne wpływy, że wszyscy patrzą biernie jak wypalane są kolejne osiedla w Białymstoku. Od zawsze powtarzamy, że Białystok jak każde duże miasto to dynamicznie rozwijająca się tkanka, natomiast nie ma naszej zgody na ten bandytyzm. Nie ma naszej zgody na obciążanie strażaków tego typu akcjami. Nie ma naszej zgody na bezprawie. I tak panie Truskolaski, tak Rado Miasta, tak Policjo i Prokuraturo – WEŹCIE SIĘ W KOŃCU DO ROBOTY! TO WASZA WINA I WASZA ODPOWIEDZIALNOŚĆ, ŻE NADAL PODPALENIA MAJĄ MIEJSCE. ILE JESZCZE?

Partnerzy portalu:

Niezwykła podróż po biżuterii w Białymstoku – odkryj sekrety lokalnych jubilerów

Niezwykła podróż po biżuterii w Białymstoku – odkryj sekrety lokalnych jubilerów

Biżuteria ma w sobie coś magicznego – potrafi podkreślić naszą osobowość, uświetnić ważne chwile i stać się piękną pamiątką na lata. W białostockich salonach jubilerskich odkryjesz prawdziwe skarby, które łączą bogatą tradycję z nowoczesnym designem. Dzięki różnorodności wzorów i materiałów każdy może znaleźć coś wyjątkowego dla siebie lub bliskiej osoby. Jeśli zastanawiasz się, gdzie rozpocząć poszukiwania, warto odwiedzić stronę Marko, lokalnej firmy z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem, której salony znajdziesz na terenie Białegostoku.

Czym wyróżnia się lokalna biżuteria w Białymstoku?

Białystok szczyci się długą i bogatą tradycją jubilerską, co widać w precyzji i kunszcie wyrobów dostępnych w miejscowych salonach. Marko, jako jedna z najbardziej znanych białostockich marek, od ponad dwóch dekad łączy wysoką jakość z unikalnym wzornictwem, stając się dumą naszego regionu. Adresy ich wszystkich salonów jubilerskich działających w naszym mieście znajdziesz pod adresem https://www.marko.pl/jubiler-bialystok (jest ich więcej niż się spodziewasz!).

Nie tylko pierścionki zaręczynowe

Choć pierścionki zaręczynowe to symbol jednych z najważniejszych decyzji w życiu, oferta lokalnych jubilerów jest o wiele bogatsza. W salonach w Białymstoku znajdziesz obrączki, naszyjniki, bransoletki czy kolczyki, idealne na rocznicę, urodziny czy inne wyjątkowe okazje. Szczególną uwagę warto zwrócić na kolekcje personalizowane – grawerowany tekst lub symbol nadadzą biżuterii niepowtarzalny charakter i głębsze znaczenie.

Jak wybrać coś wyjątkowego?

Wybór biżuterii na ważną okazję to nie lada wyzwanie. Kluczowe jest, by kierować się gustem osoby obdarowywanej. Czy preferuje minimalistyczne wzory, czy może ceni bogato zdobione projekty? Istotny jest też wybór materiału – złoto w różnych odcieniach, srebro, a może kamienie szlachetne? Doświadczeni jubilerzy z lokalnych salonów chętnie pomogą rozwiać wszelkie wątpliwości i doradzą najlepszą opcję.

Kamienie szlachetne i ich magia

Diamenty to klasyka, symbolizują trwałość i elegancję, często wybierane na pierścionki zaręczynowe. Jednak rubiny, szafiry czy szmaragdy również zachwycają swoim blaskiem i mogą stać się sercem wyjątkowych projektów. Coraz większą popularnością cieszą się także kamienie półszlachetne, które dodają biżuterii unikalnego uroku i niosą ze sobą ciekawą historię. Warto zapytać lokalnego jubilera, jak dbać o te wyjątkowe wyroby, by cieszyły oko przez wiele lat.

Biżuteria na co dzień i od święta

Biżuteria nie musi być zarezerwowana wyłącznie dla wielkich okazji. Może być drobnym, ale znaczącym gestem wyrażającym wdzięczność czy sympatię. W białostockich salonach znajdziesz zarówno eleganckie, jak i codzienne wzory, które doskonale dopełnią każdą stylizację. Wybierając prezent, warto postawić na coś, co odda osobowość obdarowywanej osoby – subtelny wisiorek, efektowna bransoletka czy delikatne kolczyki.

Odkryj swój unikalny styl

Lokalna oferta jubilerska zachęca do eksperymentowania i poszukiwania biżuterii, która podkreśli Twój indywidualny charakter. Bogactwo wzorów i materiałów sprawia, że każdy może znaleźć coś dla siebie. Jeśli potrzebujesz inspiracji lub porady, salony Marko w Białymstoku stoją przed Tobą otworem, oferując profesjonalne wsparcie i szeroki wybór kolekcji.

Doceniajmy lokalne piękno

Wspierając lokalnych jubilerów, nie tylko nabywamy wyjątkowe produkty, ale także przyczyniamy się do rozwoju naszego regionu i podtrzymania jego tradycji. Białostockie firmy, takie jak Marko, są dowodem na to, że pasja i zaangażowanie przekładają się na wysoką jakość i zadowolenie klientów.

Wyjątkowe chwile zasługują na wyjątkowe dodatki

Biżuteria to coś więcej niż ozdoba – to wyraz emocji i sposób na zachowanie najpiękniejszych wspomnień. Niezależnie od okazji, warto wybrać coś, co nie tylko zachwyca wyglądem, ale także ma dla nas głębsze znaczenie. To właśnie takie detale tworzą historie, które pozostają z nami na zawsze. A oferta lokalnych, białostockich sklepów z pewnością zaspokoi oczekiwania nawet najbardziej wymagających miłośników stylowych ozdób ciała.

Materiał partnera

Partnerzy portalu:

Wieża widokowa w Kołodnie. Piękne widoki przez cały rok!

Wieża widokowa w Kołodnie. Piękne widoki przez cały rok!

W sercu malowniczej Puszczy Knyszyńskiej, nieopodal wsi Kołodno, wznosi się Góra Św. Anny, najwyższe wzniesienie Wzgórz Świętojańskich, osiągające 211 metrów nad poziomem morza. To właśnie na jej szczycie zbudowano drewnianą wieżę widokową, która stała się jednym z najbardziej urokliwych punktów obserwacyjnych regionu.

Wieża oferuje odwiedzającym panoramiczne widoki na rozległe połacie Puszczy Knyszyńskiej oraz dolinę rzeki Płoska. Z jej szczytu można podziwiać nie tylko bogactwo przyrodnicze okolicy, ale także dostrzec pobliską wieś Kołodno. To miejsce przyciąga zarówno miłośników przyrody, jak i entuzjastów fotografii krajobrazowej, którzy pragną uchwycić piękno podlaskich pejzaży.

Dojście do wieży wymaga pewnego wysiłku, ale malownicze trasy prowadzące przez zalesione tereny rekompensują trud wspinaczki. Jedna z popularnych ścieżek wiedzie od strony Królowego Mostu, gdzie żwirowa droga niedaleko cmentarza prowadzi w głąb lasu, a następnie stromą ścieżką na szczyt wzgórza. Inna trasa rozpoczyna się we wsi Kołodno, skąd polna drog prowadzi do lasu, a dalej leśne ścieżki prowadzą bezpośrednio do wieży. Dotarcie do wieży jest możliwe też na dwóch kółkach.

Wieża widokowa jest również częścią ścieżki turystycznej „Szlakiem Powstania Styczniowego Puszczy Knyszyńskiej”, co czyni ją atrakcyjnym punktem dla osób zainteresowanych historią regionu. Spacerując tym szlakiem, można nie tylko podziwiać piękno przyrody, ale także zgłębiać dzieje walk niepodległościowych, które toczyły się na tych terenach.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Chcesz jechać w weekend do lasu? Wyżary to najlepszy kierunek!

Wyżary i Sianożątka to malownicze zakątki Puszczy Knyszyńskiej, które przyciągają miłośników przyrody i spokoju. Zbiornik Wyżary, utworzony w 1970 roku na rzece Radulinka, pełni funkcje przeciwpożarowe, rekreacyjne oraz przyrodnicze. Otoczony gęstym lasem, oferuje odwiedzającym pomosty, ławki oraz zadaszoną wiatę, idealne do odpoczynku i obserwacji natury. Niedaleko znajduje się rozlewisko Sianożątka, dziki zbiornik wodny pośród lasów, z kładką wcinającą się w bagno. To miejsce zachwyca ciszą i możliwością podziwiania ptaków, takich jak łabędzie krzykliwe, oraz bujnej roślinności wodnej. Spacer po kładce pozwala zanurzyć się w magicznej atmosferze tego zakątka Puszczy Knyszyńskiej.

Dla entuzjastów historii i sztuki, w pobliżu zbiornika Wyżary znajduje się leśna galeria rzeźb „Drugie Życie Drzew”. Stworzona w 2017 roku przez studentów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz członków Grupy Nowolipie, prezentuje unikalne drewniane rzeźby, które z czasem ulegają naturalnemu rozpadowi, wpisując się w leśny krajobraz. Dojazd do tych miejsc prowadzi przez malownicze leśne drogi. Od wsi Radunin wiedzie trasa przez las do zbiornika Wyżary. Przypomnijmy, że od niedawna na drodze dojazdowej przestał obowiązywać zakaz poruszania się pojazdami mechanicznymi.

Wyżary i Sianożątka to miejsca, gdzie natura i sztuka harmonijnie współistnieją, oferując odwiedzającym niezapomniane wrażenia i chwilę wytchnienia od codziennego zgiełku.

Partnerzy portalu:

Białystok najgorszym miastem do życia. Ten ranking poraża.

Białystok najgorszym miastem do życia. Ten ranking poraża.

Polska jest podzielona na 16 województw, a każde z nich ma swoją stolicę. W przypadku Podlaskiego – stolicą jest Białystok. Jak się żyje tutaj w porównaniu z innymi stolicami? Ranking Business Insider pokazał, że bardzo źle. Białystok znajduje się na szarym końcu. A kto pierwszy? Tu może być wielkie zdziwienie.

Jak to w ogóle ustalono? Do rankingu wzięto pod uwagę wysokość wynagrodzeń, ceny mieszkań z rynku wtórnego, dostęp do lekarzy, przestępczość, jakość powietrza. W takim zestawieniu pierwszy jest Olsztyn. Kolejne miasto to Lublin. Czyli miasta, które z Białymstokiem konkurują. I jak widać – wygrały tą konkurencję. A Białystok przegrał dosłownie ze wszystkimi. Jest na ostatnim miejscu.

Podziękować z pewnością możemy Tadeuszowi Truskolaskiemu – który do tego doprowadził. Dlaczego? Wysokość wynagrodzeń w stolicy Podlaskiego jest od zawsze na bardzo niskim poziomie i ani prezydent ani rada nie kiwnęli palcem, by pobudzić białostocką gospodarkę. Ostatnie „dokonania” prezydenta są sprzed wielu lat. To stworzenie Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego i dołączeniem miasta do Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Ponadto stworzenie Rynku Kościuszki – jako zamkniętego deptaka. Jest jeszcze coś, o czym wielu nie pamięta. Przed Tadeuszem Truskolaskim miastem rządził totalnie fatalny Ryszard Tur oraz ekipa mocno związana z kościołem. W efekcie walczono nawet z budową galerii handlowych. Z dzisiejszej perspektywy – to te dawne „dokonania” Truskolaskiego tworzą dzisiejszy, białostocki rynek pracy – produkcja na Dojlidach, HoReCa (hotele, restauracje, kawiarnie) na Rynku Kościuszki i konsumpcja w galeriach. No i niestety na tym zakończono, W efekcie dzisiejsze zarobki w Białymstoku to – jak kiedyś mówił klasyk – śmiech na sali.

Ceny mieszkań z rynku wtórnego? Tutaj dołożyli do pieca poprzedni rządzący krajem – wprowadzając dopłaty do kredytów oraz doprowadzając do gigantycznej inflacji, która spowodowała, że ludzie z kapitałem zaczęli masowo wykupować mieszkania i traktować jak aktywa inwestycyjne. Ceny metra skoczyły mocno w górę. To co wyprawiają w Białymstoku deweloperzy to już inna historia. Na ten ranking jednak ich działania nie wpływają. Ale gdyby w Białymstoku intensywnie rozwijano budownictwo komunalne, dałoby się ceny na rynku wyhamowywać. Zatem to pośrednio wina Tadeusza Truskolaskiego. Wina zaniechania.

Dostęp do lekarzy. Tu problemem nie są zarobki, bo te w medycynie są wysokie. Tu jest problem braku lekarzy. Nawet istnienie Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku nie pomaga. Czy prezydent mógł coś w tej kwestii zrobić? Otóż studia to jedno, ale życie po studiach to drugie. Czy w Białymstoku jest co robić po zajęciach? Można najwyżej opić się piwem na Rynku. Oferta kulturalna jest mizerna. Innymi słowy – niewiele się dzieje – z perspektywy studentów. Wygrany w rankingu Olsztyn – ma potężne miasto studenckie – Kortowo. A u nas Kampus uniwersytecki stoi w lesie, składa się tylko z części dydaktycznej. Politechnika po sąsiedzku ma akademiki i klub Gwint. To jednak za mało. Co widać zresztą po liczbie studentów. Niegdyś w Białymstoku było ich 50 000. Teraz ponad połowa wyparowała.

Jeżeli chodzi o przestępczość, to Białystok na szczęście od zawsze był bezpieczny i oby tak pozostało. Co do jakości powietrza, to mimo, że kiedyś nazywali nas „zielonymi płucami Polski”, to bardziej zielone są miasta w Polsce, które z tym się w ogóle nie kojarzą. Pod tym kątem pierwsze miejsce zajmuje Lublin, potem Kraków, potem Łódź. Co ciekawe – ponad połowę powierzchni miasta zajmuje zieleń w… Katowicach  – w mieście, które kojarzy się raczej z węglem – jak cały Śląsk. W Białymstoku możemy być betonowymi płucami Polski. A to za sprawą rozmysłu z jakim Tadeusz Truskolaski modernizowali miasto po latach 90. Wówczas rzeczywiście wszystko wyglądało fatalnie. Teraz jest schludnie, ale czy naprawdę nie można było zorganizować zieleni? Trzeba było wszystko zabetonować.

Oto pełen ranking:

1. Olsztyn
2. Lublin
3. Poznań i Gdańsk
4. Katowice
5. Bydgoszcz
6. Warszawa
7. Opole
8. Rzeszów
9. Szczecin
10. Wrocław i Gorzów Wielkopolski
11. Łódź
12. Kraków
13. Kielce
14. Białystok

Partnerzy portalu:

Podlaskie drogi buduje. Prawie miliard w budżecie.

Podlaskie drogi buduje. Prawie miliard w budżecie.

Województwo Podlaskie planuje osiągnąć dochody na poziomie około 1 miliarda 800 milionów złotych, a jednocześnie wydać około 1 miliard 950 milionów złotych. Jak widać – na minusie będzie o około 150 milionów złotych. Te liczby mogą Wam nic nie mówić, poza tym że są wielkie. Warto tu jednak podkreślić, że w stosunku do ubiegłego roku dochody i wydatki powiększą się aż o jedną trzecią.

Najwięcej Województwo Podlaskie planuje wydać na inwestycje drogowe, bo aż 950 milionów złotych. Drogowcy mają wybudować obwodnice Ciechanowa i Kolna. Ponadto przebudować drogę wojewódzką nr 677 na odcinku Konarzyce-Śniadowo. Rozbudowana będzie też droga z Łomży do Mężenina, a także z Juszkowego Grodu do miejscowości Zwodzieckie (okolice Siemianówki). W tamtym rejonie drogowcy mają też zbudować drogę z Tarnopola do Siemianówki.

Najwięcej pieniędzy pochłonie jednak droga z Łap do Wysokiego Mazowieckiego. W budżecie zaplanowano na nią prawie 500 milionów w tym budżecie i 300 milionów dołożymy w kolejnym.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jeszcze kilka dni i rusza Jarmark Świąteczny w Białymstoku! Będą nowości.

Rynek Kościuszki i Lipowa w Białymstoku już wkrótce zabłysną każdego wieczora ozdobami świątecznymi. A to za sprawą zbliżającego się jarmarku świątecznego, który wystartuje w sobotę 30 listopada. Nowością będzie Miasteczko Mikołaja, które zastąpi lodowisko. W przeszklonych pawilonach będzie można skorzystać z takich atrakcji jak Poczta Świąteczna i Polarna, Warsztat Elfów czy Studio Mikołaja. W tym pierwszym wyślemy listy do Mikołaja z Laponii, w drugim dzieci nauczą się dekorować pierniczki, obejrzą wystawę grę retro, a w trzecim będzie można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z dekoracjami świątecznymi. W studiu będzie też  czekać na chętnych do zdjęcia Mikołaj – w piątki, soboty i i niedzieiele.

Jarmark potrwa od 30 listopada do 22 grudnia, a każdy weekend będzie obfitował w niepowtarzalne atrakcje. 7 grudnia na scenie wystąpią Agnieszka Hekiert i Iwona Węgrowska podczas specjalnego koncertu świątecznego o godzinie 17.00. 8 grudnia natomiast Białystok odwiedzi Święty Mikołaj, który na zaproszenie Prezydenta Miasta pojawi się około godziny 16.00. Jarmark będzie czynny od poniedziałku do soboty w godzinach: 11.00–18.00 (piątki i soboty do 22.00), zaś w niedzielę od 10.00 do 20.00.

Na jarmarku nie zabraknie rękodzieła, produktów regionalnych i świątecznych. Będzie można też się posilić i napić czegoś ciepłego. Przede wszystkim warto wybrać się na spacer – by obejrzeć te wszystkie piękne ozdoby.

Partnerzy portalu:

W miastach zielono, w Puszczy Biało. Podlaskie pełne kontrastów pogodowych!

W miastach zielono, w Puszczy Biało. Podlaskie pełne kontrastów pogodowych!

Jeszcze w niedzielę 25 listopada 2024 mieliśmy taką oto sytuację, że w Białymstoku było zielono, a w Puszczy i na wschodzie województwa było biało. Dlatego, jeżeli komuś brakowało śniegu, to mógł się nim nacieszyć jadąc choćby do Czarnej Białostockiej, która położona jest w Puszczy Knyszyńskiej. Różnica była już widoczna pomiędzy Wasilkowem a Czarną Białostocką, które dzielą od siebie zaledwie 10 km.

Tego typu zjawisko, nazywane lokalną zmiennością pogodową, wynika z różnic w ukształtowaniu terenu, roślinności oraz mikroklimacie regionu. W przypadku Puszczy Knyszyńskiej znaczącą rolę odgrywa gęsty las, który działa jak naturalna izolacja. Drzewa ograniczają wpływ wiatru, co sprzyja utrzymywaniu niższej temperatury na danym obszarze. Dodatkowo, wilgotność w lesie jest wyższa niż w otwartych terenach miejskich, co sprzyja powstawaniu i utrzymywaniu pokrywy śnieżnej. W miastach, takich jak Białystok, ciepło generowane przez budynki, ruch uliczny i infrastrukturę techniczną powoduje szybsze topnienie śniegu i podwyższenie temperatury, tworząc efekt tzw. miejskiej wyspy ciepła.

Niską temperaturę, a także zasypany śniegiem las odczuły także żubry, które licznie powychodziły na pola. Sieć obiegły zdjęcia i filmy między innymi z Szudziałowa, gdzie potężne, kilkudziesięcioosobnikowe stado fotografowało i nagrywało wiele osób. Na wiejskiej drodze był ustawiony cały sznur aut. W tej sytuacji przypomnijmy tylko, że żubry to dzikie zwierzęta i by nie zbliżać się do nich – na przykład w celu „selfie”. Z najlepszym wypadku przepłoszymy zwierzęta, w najgorszym zostaniemy zaatakowane co może skończyć się dla nas pobytem w szpitalu, a nawet jeszcze gorszym.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ta się prezentuje Kanał Augustowski z lotu ptaka. To prawdziwa perła.

Kanał Augustowski to jeden z niewielu obiektów w Polsce, który jest naprawdę wyjątkowy. Łączy ze sobą rzeki i jeziora specjalnymi śluzami, które wyrównują wodę. Dzięki temu miał być doskonałą alternatywą dla transportu w Królestwie Polskim. Towary miały omijać Prusy, a także cło nakładane w tamtejszym kraju. Dziś to miejsce dla turystów, którzy mogą podziwiać piękno podlaskiej przyrody płynąc kajakiem, barką czy inną łodzią.

Inwestycja ma długość 100 km i liczy sobie 18 śluz. Do dziś zdecydowana większość działa. Dlatego każdy zwiedzający może kontemplować przyrodę Puszczy Augustowskiej, a także jej dzikie tereny. Augustów oraz kanał przyciągają każdego roku mnóstwo turystów. Zarówno z portu – odpływają statki Żeglugi Augustowskiej. Podobne wycieczki świadczą też prywatni przedsiębiorcy, którzy swoje łodzie wycieczkowe cumują w centrum miasta.

Warto przypomnieć, że Augustów jest uzdrowiskiem, toteż warto tam pojechać również późnią jesienią i zimą. Mnóstwo terenów do spacerowania, a także możliwość zwiedzania śluz Kanału Augustowskiego to nie jedyne powody by tam jechać. Turyści przez cały rok mogą kosztować wyjątkowych pyszności – od kuchni regionalnej, po specjalność znaną w mieście – jagodzianki.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Góra Cisowa – niesamowite miejsce na Suwalszczyźnie

To regularnie uformowane wzgórze o stożkowatym kształcie, często nazywane „Suwalską Fudżijamą,” „Górą Gulbieniszkowską” lub „Górą Sypaną.” Według ludowej legendy, góra ta powstała z ziemi wydobytej podczas kopania miejsca, gdzie dziś znajduje się jezioro Kopane. Sama nazwa „Góra Cisowa” prawdopodobnie pochodzi od dawno rosnącego na jej szczycie potężnego drzewa cisa.

Geologicznie jest to morena czołowa o wysokości 256 m n.p.m., wyróżniająca się swoim regularnym kształtem. Góra Cisowa jest znakomitym punktem widokowym na Park, oferującym szeroką panoramę na dolinę Szeszupy. Widać stąd malowniczy krajobraz, pełen jezior, łąk, torfowisk oraz wzgórz, które tworzą unikalną scenerię tego regionu.

Suwalszczyzna zachwyca bez wątpienia. Warto się wybrać na Górę Cisową, gdy już będziecie odwiedzać tą wyjątkową część województwa Podlaskiego. Nie są to zbyt wysokie wzniesienia, ale robią ogromne wrażenie w naszym malowniczym i stosunkowo płaskim regionie.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak się prezentuje powstająca ekspresówka na odcinku Białystok – Krynice

W dobie dronów możemy oglądać między innymi postępy inwestycji, gdzie normalnie nie mielibyśmy wstępu do czasu ukończenia. A tak z wygodnej pozycji fotela czy kanapy obejrzymy co się dzieje na budowie fragmentu ekspresówki S19 na odcinku Białystok Zachód – Krynice.

Jak widać na powyższym filmie widać już konkrety, bo nie tylko rozkopany teren, ale też wylany asfalt. Oznacza to, że prace są już zaawansowane. Zwykle, gdy powstaje droga to w pierwszej kolejności przygotowywany jest teren. Wycinane są wszystkie drzewa, krzaki i inne zarośla. Następnie koparki rozkopują teren pod przyszłą drogę, bo nie wystarczy wylać sam asfalt. Zanim to następuje należy odpowiednio utwardzić podłoże. Im wyższa klasa drogi – tym wszystko musi być bardziej wytrzymałe. I tak lejemy asfalt dopiero, gdy podłoże jest gotowe. Z filmu możemy dowiedzieć się, że w 2024 roku „zamknięcie masy bitumicznej” – czyli mówiąc nie po fachowemu – wylanie asfaltu – nastąpi na 45 proc. odcinka, który liczy sobie nieco ponad 10 km.

W przyszłym roku przed drogowcami największe wyzwanie – a mianowicie wybudowanie największego węzła drogowego w regionie – łączącego ze sobą drogi S19 i S8. Będzie nosić on dumną nazwę Białystok – Zachód.

Partnerzy portalu:

Podlasianie pokochali tężnie. Powstaną kolejne, ale niestety gorsze.
Tężnia na Pieczurkach, fot. R. Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku - UM Białystok

Podlasianie pokochali tężnie. Powstaną kolejne, ale niestety gorsze.

Tężnia solankowa w Białymstoku na os. Pieczurki, ale także ta funkcjonująca w Supraślu cieszą się dużą popularnością wśród mieszkańców, którzy korzystając działają na korzyść własnych dróg oddechowych. Wkrótce tego typu obiekty powstaną nie tylko w Białymstoku, ale też w Wasikowie, gdzie kończy się remont otoczenia zalewu.

W stolicy Podlaskiego tężnie powstaną w Parku im. Jadwigi Dziekońskiej przy kościele św. Rocha i spodkach. Kolejna instalacja pojawi się w Parku im. Janiny Kurkowskiej-Spychajowej przy ul. Szkolnej na Starosielcach. Ostatnia tężnia pojawi się w bardzo popularnym parku Planty w centrum miasta. Niestety – będą to tężnie suche. Oznacza, że korzystający będą wdychać aerozol solny. Bo dla odmiany tężnia na Pieczurkach jest tężnią mokrą. Mieszkańcy tam inhalują się za pomocą solanki, która spływa po gałęziach tarniny.

Tężnia mokra nie jest po prostu aż tak „sztuczna”. Korzystający z mokrej tężni wspomagają leczenie dróg oddechowych. Następuje efekt inhalacyjny, który łagodzi objawy astmy, alergii oraz wspiera układ oddechowy. Ponadto mikrocząsteczki solanki mogą nawilżać i regenerować skórę, pomagając w jej oczyszczaniu i nawilżeniu, co jest dużym plusem dla osób z problemami skórnymi. Natomiast tężnia sucha jest zwykle wynikiem oszczędności. Bo tego typu instalacja jest bardziej energooszczędna, co przekłada się na niższe koszty eksploatacyjne. Ponadto brak wilgoci w otoczeniu działa korzystnie na elektronikę, która nie będzie zbyt często serwisowana. Inaczej mówiąc – nowe inicjatywy to typowe dziadowskie inwestycje. Nie ważne jak działa, byleby się czymś pochwalić.

Partnerzy portalu:

Czy powinniśmy strzelać do balonów z papierosami?

Czy powinniśmy strzelać do balonów z papierosami?

W ostatnim czasie nad podlaskim regionem zaczęły latać białoruskie balony, które lądują w różnych miejscach. W piątek, 15 listopada jeden z takich balonów wylądował w Sochoniach tuż obok Białegostoku. W mediach możecie przeczytać o nowym procederze przemytników papierosów. Czy to na pewno sprawa tylko dla Krajowej Administracji Skarbowej, czy może jednak dla polskiego wojska? Stawiamy hipotezę, że nie o żadne papierosy tu chodzi. Do tych balonów należy strzelać już na granicy. Dlaczego?

Federacja rosyjska razem z podległą sobie Białorusią prowadzą przeciwko Polsce wojnę hybrydową. Slogan ten utarł się nieco, więc przypomnijmy co on właściwie oznacza. A nie mniej, nie więcej chodzi o działania uderzające w polskie państwo poniżej progu wojny kinetycznej (czyli takiej, gdzie uderzają czołgi, samoloty, bomby, szturmują żołnierze). Nie ma dnia, by hackerzy nie atakowali w internecie państwowych instytucji czy nie próbowali wyłudzać danych. W serwisach społecznościowych cała armia ludzi i zautomatyzowanych programów produkuje mnóstwo komentarzy, w których nieustannie atakują Polskę za pomoc Ukrainie w agresywnej wojnie rozpoczętej przez rosję. Wielokrotnie zdarzało się też, że samoloty i helikoptery rosjan i Białorusinów przekraczały  na moment Polską granicę bądź wlatywały nad polskie morze. Te balony z papierosami przy tym wszystkim wyglądają niewinnie.

Prawda jest jednak taka, że na Białorusi przemyt jest ściśle kontrolowany przez tamtejszych celników. To oni zarabiają krocie na tym procederze i bez ich udziału próby przemytu by w zasadzie nie występowały. Kilka lat temu to samo robiły drony, które przelatywały z Białorusi, zrzucały ładunek po polskiej stronie i wracały. Balony są jednak tańsze w użyciu. Problem w tym, że ten przemyt to również test działania polskich służb. Sprawdzana jest wykrywalność, szybkość reakcji oraz możliwy zasięg do osiągnięcia przez balon. Po co to wszystko?

Wygląda to jak jeden z elementów przygotowujących rosję do wojny. Nie oznacza to, że ta wojna musi nastąpić, ale plany ataków posiada i cały czas je aktualizuje. Także może być w tym uwzględnione nie marnowanie pieniędzy na drodzy tylko wysyłanie balonów z ładunkami wybuchowymi. Brzmi abstrakcyjnie? W ostatnich latach, w toczących się konfliktach – na Ukrainie oraz na Bliskim Wschodzie wiele elementów mogło zaskoczyć. Współczesna wojna to już nie tylko czołgi i żołnierze z karabinami. To całe mnóstwo nowoczesnej, a także niekonwencjonalnej broni. Balony, które dziś transportują papierosy to też w przyszłości taka niekonwencjonalna broń. Dlatego z całą stanowczością państwo Polskie powinno bacznie obserwować granicę i zestrzeliwać balony.

Nie jest to oczywiście łatwe zadanie, bo radary na tak niskich wysokościach nic nie wyłapują. Obserwacja „na własne oczy” też nie sprawdzi się na tak dużym obszarze. Szukanie białego balona na białym lub niebieskim niebie to jak szukanie igły w stogu siana. Jednym z warunków do uzyskania przewagi na współczesnym polu walki jest zdobycie kontroli nad przestrzenią powietrzną. W tym Polska niestety cały czas kuleje. O ile w mediach możecie usłyszeć o różnych inicjatywach – w tym o Tarczy Wschód, to na całej granicy z Białorusią oraz z Obwodem Królewieckim powinna zostać wybudowana nie tylko fizyczna zapora, ale też gęsta sieć radarów radiolokacyjnych.

Taka infrastruktura pozwoliła by wykrywać nam obiekty o niskiej skutecznej powierzchni odbicia fal radarowych, w tym samoloty, pociski rakietowe i bezzałogowe statki powietrzne – także małych rozmiarów. Ponadto wykrywane byłyby obiekty poruszające się na niskich wysokościach. Nie tylko pociski manewrujące, śmigłowce, ale też tego typu balony. Ponadto byśmy kontrolowali też wlot obiektów poruszających się się z dużymi prędkościami tj. głowice taktycznych pocisków balistycznych oraz hipersoniczne rakiety i manewrujące pociski szybujące.

Dlatego te balony z papierosami, to takie przypomnienie, że Polska nadal ma problem i powinna jak najszybciej go rozwiązać.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jest nowy film od Cząstki Podlasia. Odkrywa kulisy popularnego programu.

Autor popularnej serii „Cząstka Podlasia”, gdzie możemy podziwiać przepiękne podlaskie pejzaże, cudowne spektakle natury, wyjątkowe i nieznane, dzikie miejsca – to także ta sama osoba, która współtworzy Zasilanych – popularny program na YouTube, w którym Magdalena Gołaszewska i Petros Psyllos odwiedzają wiele zakątków i ludzi Podlasia. W ostatnim czasie na kanale wspomnianej „Cząstki Podlasia” pojawił się film „zza kulis” Zasilanych. To bardzo interesujący projekt – szczególnie, że nagrywany kamerą starego typu, co daje wyjątkowy klimat całemu przedsięwzięciu.

Magda i Petros wspólnie odbyli 99 podróży w ramach cyklu „Zasilani”. Dwójka prowadzących zwiedzała skrupulatnie region przez dwa lata, poznając niezwykłe miejsca i wyjątkowych ludzi, którzy tu mieszkają. Po zakończeniu programu Magda i Petros siadają w pewien piękny, letni dzień w Narewce, aby wrócić wspomnieniami do początku ich przygody. W tym filmie to oni sami wraz z ekipą – stają się bohaterami, którzy odkrywają kulisy realizacji programu.

A wszystko po to, by wierni widzowie „Zasilanych” – a bywało ich dziesiątki tysięcy – mieli ochotę ponownie wrócić do rozmów z gośćmi, których Magda i Petros spotkali na swojej drodze. A może znajdzie się też ktoś nowy, kto zechce poznać „Zasilanych”? I wrócić do ich pierwszej podróży?

Partnerzy portalu:

Muzeum Wojska w Białymstoku będzie miało nową siedzibę. Co powstanie na Kilińskiego?

Muzeum Wojska w Białymstoku będzie miało nową siedzibę. Co powstanie na Kilińskiego?

Rozpoczęła się budowa nowej siedziby Muzeum Wojska w Białymstoku. Plac budowy przy ul. Węglowej 7 został 5 listopada przekazany wyłonionemu w przetargu wykonawcy, który na realizację inwestycji ma 24 miesiące. Planowany termin zakończenia prac to październik 2026 roku. Przeprowadzka, obejmująca przeniesienie kilkudziesięciu tysięcy eksponatów oraz otwarcie wystaw głównych, przewidziana jest na lata 2026-2028.

Nowy budynek muzeum będzie miał kubaturę wynoszącą około 2300 mkw, co oznacza ponad trzykrotne zwiększenie powierzchni w porównaniu do obecnej siedziby. Część wystawiennicza zajmie 600 m² i zostanie uzupełniona przez otwarty w 2022 roku Park Militarny, który stanie się integralną częścią kompleksu.

W tym momencie warto już teraz zacząć dyskusję o tym co powinno znajdować się w obecnej siedzibie muzeum przy ul. Kilińskiego. Otoczenie wspaniałe – ścisłe centrum, na przeciwko pałacyk ślubów, po sąsiedzku Pałac Branickich. Gdyby miasto zechciałoby ten lokal sprzedać, to zarobiłoby miliony złotych. Nie byłaby to jednak zbyt mądra decyzja. Dobrze by było, gdyby to miejsce służyło mieszkańcom. I wcale nie musi to być kolejne muzeum.

Najlepiej jest, gdy tego typu obiekty służą różnym grupom ludzi. Dlatego w dzisiejszych czasach buduje się w takich miejscu centra aktywności obywatelskiej. To mieszkańcy sami powinni decydować co chcą tam robić. Spotykać się, działać, dyskutować, tworzyć, uczyć się i uczyć innych? Im bardziej uniwersalne miejsce – tym lepiej. Dlatego – już teraz warto myśleć nad koncepcją tego miejsca, by za dwa lata – po wyprowadzce Muzeum Wojska – od razu ruszać z przystosowaniem budynku do nowych realiów, a nie dopiero zaczynać dyskusję.

Partnerzy portalu:

Mieszkańcy mają wybór – albo fatalna komunikacja albo rower. Za nami kolejny sezon BiKeR.

Mieszkańcy mają wybór – albo fatalna komunikacja albo rower. Za nami kolejny sezon BiKeR.

Jedenasty sezon Białostockiej Komunikacji Rowerowej – BiKeR zakończył się 31 października. Od początku sezonu, który wystartował 1 kwietnia, rowery miejskie zostały wypożyczone prawie 375 tysięcy razy. W tym roku do społeczności BiKeRa dołączyło blisko 9 tysięcy nowych użytkowników. To dobry czas na kolejny „kamyczek do ogródka” fatalnej komunikacji miejskiej.

W sezonie 2024 BiKeR oferował mieszkańcom 55 stacji rowerowych w granicach miasta oraz 550 rowerów, w tym: 470 rowerów standardowych, 50 wyposażonych w foteliki dla dzieci, 10 rowerów tandemowych oraz 20 rowerów dziecięcych. Dzięki współpracy międzygminnej, sieć BiKeR objęła również gminy Choroszcz, Juchnowiec Kościelny, Supraśl i Wasilków, które zyskały łącznie 9 stacji oraz dodatkowych 84 rowery.

Użytkownicy sieci BiKeR korzystali z rowerów przez niemal 117 tysięcy godzin, a przeciętny czas jednego przejazdu wyniósł 12,5 minuty. Najpopularniejsze stacje znajdowały się w lokalizacjach Piłsudskiego/Sienkiewicza, Kaczorowskiego/Wyszyńskiego, Składowa/Pogodna, Wiejska/Pogodna oraz Zwierzyniecka/Świerkowa. Rowery były najczęściej wypożyczane w godzinach 15:00–19:00.

Już po tych danych widzimy, że rowery działają jako dodatek do szybkiego poruszania się po centrum. Jednoślady konkurują w tym z hulajnogami elektrycznymi. I na tym w zasadzie koniec zalety systemu rowerowego, który przez białostockich urzędników cały czas, z niewiadomych powodów traktowany jest jako alternatywa dla komunikacji miejskiej. Tymczasem nadal brakuje Szybkiej Kolei Miejskiej (lub Aglomeracyjnej), do której mamy infrastrukturę, a brakuje jedynie woli politycznej Tadeusza Truskolaskiego.

Tak samo nie ma żadnych linii ekspresowych, które łączyłyby obrzeża z centrami przesiadkowymi lub z innymi osiedlami na obrzeżach bez objeżdżania wszystkich osiedli po kolei, niemiłosiernie wydłużając czas przejazdu w porównaniu z samochodem. Kolejna rzecz, która powoduje fatalne działanie komunikacji jest fakt, że musi ona działać w warunkach rynkowych, co jest przepisem na katastrofę. A to dlatego, że za bardzo drogie bilety otrzymujemy bardzo niską jakość. Żaden konsument na coś takiego się nie godzi, szczególnie gdy ma wybór w postaci samochodu.

Te trzy czynniki powodują, że białostoczanie nie mają komunikacji miejskiej tylko muzeum komunikacji miejskiej. Wystarczy spojrzeć na stronę internetową BKM, by wiedzieć, że cała reszta jest tak samo archaicznie zorganizowane. To co działało kiedyś, dziś jest poniżej jakichkolwiek standardów. Wystarczy wyjechać z Białegostoku do innych dużych miast, by zobaczyć różnice. Szczególnym przykładem do podpatrywania i czerpania garściami jest Warszawa.

Partnerzy portalu:

Białostoczanie zdecydowali. Co powstanie w ramach budżetu obywatelskiego?

Białostoczanie zdecydowali. Co powstanie w ramach budżetu obywatelskiego?

W ramach Budżetu Obywatelskiego 2025 mieszkańcy Białegostoku wybrali 17 projektów, które zostaną zrealizowane z puli 81 propozycji poddanych głosowaniu. W głosowaniu wzięło udział 58,5 tys. mieszkańców, co zaowocowało wyborem 7 projektów ogólnomiejskich i 10 osiedlowych. Łączny budżet na realizację tych inicjatyw wynosi 15 milionów złotych, z czego 8 milionów przeznaczono na projekty ogólnomiejskie, a 7 milionów na projekty lokalne.

Wśród projektów ogólnomiejskich znalazły się m.in. inicjatywy takie jak „Włosy za głosy” mająca na celu zakup urządzeń chroniących włosy dla pacjentów onkologicznych, rozwój infrastruktury rowerowej w mieście, kolejne figurki „WidziMisie” oraz rewitalizacja Parku Antoniuk. Projekt „Włosy za głosy” otrzymał największe poparcie mieszkańców, zdobywając 6 467 głosów i zakłada zakup pięciu specjalistycznych urządzeń dla pacjentów poddawanych chemioterapii.

W ramach projektów osiedlowych mieszkańcy wybrali m.in. Centrum Sportowe Tysiąclecia, projekt edukacyjny „Przestrzeń do wielkich rzeczy” przy Zespole Szkół Elektrycznych oraz miejsca rekreacyjne takie jak tlen, owoce oraz cień dla białostoczan oraz Krzewy Jagiełły. Najwięcej głosów uzyskał projekt Centrum Sportowe Tysiąclecia (11 085 głosów), obejmujący adaptację pomieszczeń szkolnych na siłownię i pracownię sportu elektronicznego.

Łączny szacunkowy koszt realizacji wybranych projektów wynosi 14 992 600 zł. Proces głosowania odbywał się zarówno w formie elektronicznej, jak i papierowej. Złożono 68 696 kart, z czego 58 531 było ważnych. Szczegółowy wykaz projektów wybranych do realizacji można znaleźć w załączniku.

Partnerzy portalu:

Jesienna fotografia w Białymstoku. Gdzie są ciekawe plenery?

Jesienna fotografia w Białymstoku. Gdzie są ciekawe plenery?

Podlaskie jesienią to raj dla fotografów. Kolory zmieniających się liści, mgły unoszące się nad porannymi łąkami i złote promienie słońca przenikające przez korony drzew tworzą idealne warunki do robienia zapierających dech w piersiach zdjęć, a także szaro-bure widoki ja z kina noir. Fotografowie, zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści, mają w regionie wiele miejsc, które jesienią stają się szczególnie fotogeniczne. Dziś skupimy się na Białymstoku.

Pałac Branickich i jego ogrody są bez wątpienia jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w mieście. Symetria barokowych ogrodów, kolorowe liście pokrywające aleje oraz majestatyczny pałac w tle tworzą kompozycję godną fotografii artystycznych. Szczególnie malownicze są zdjęcia robione o poranku, gdy słońce wschodzi nad ogrodami, a rosa połyskuje na liściach. Innym świetnym miejscem do fotografowania jesiennej przyrody jest Las Zwierzyniecki, który oferuje nieskończoną liczbę ujęć natury w jesiennych barwach. Leśne ścieżki, stawy oraz różnorodne gatunki drzew dają wiele możliwości kreatywnego uchwycenia zmieniającej się przyrody. Wczesnym rankiem, gdy mgła wciąż unosi się nad ziemią, a słońce dopiero zaczyna przedzierać się przez drzewa, można uchwycić naprawdę magiczne momenty.

Również centrum Białegostoku jesienią prezentuje się wspaniale. Rynek Kościuszki, otoczony kamienicami, w jesiennym świetle i przyozdobiony opadającymi liśćmi nabiera romantycznego charakteru, który warto uwiecznić na zdjęciach. Mniejsze, ukryte uliczki miasta także oferują fotografom wiele okazji do uchwycenia codziennego życia Białegostoku w pięknym, jesiennym otoczeniu. Dlatego warto zejść z głównych arterii miasta i wybrać się na cudowny spacer.

Najciekawsze zdjęcia wychodzą, gdy posiadamy obiektyw, który potrafi osiągnąć wysoką ogniskową. Wtedy w kadrach możemy uwiecznić obrazy, których normalnie ludzkie oko nie jest w stanie zobaczyć.

Partnerzy portalu:

Dobra pogoda zrobiła swoje. Ekspresówka będzie szybciej oddana do użytku!

Dobra pogoda zrobiła swoje. Ekspresówka będzie szybciej oddana do użytku!

Dobre wiadomości. Powstający fragment ekspresówki S19 z Krynic do Białegostoku powstanie przed czasem. A to dlatego, że nie wynikły żadne problemy z realizacją inwestycji.

Przypomnijmy, że w okolicach miejscowości Krynice w gminie Dobrzyniewo Duże powstaje ogromny węzeł drogowy, który w przyszłości połączy drogi S8 i S19. Inaczej mówiąc – ciężarówki jadące do krajów bałtyckich z zachodu i południa Polski będą omijać Białystok. Dziś widzimy te wszystkie TIR-y między innymi na osiedlu Dojlidy i Piasta w Białymstoku, a także na Białostoczku i obwodnicy miasta. Zniknięcie tranzytu z tych miejsc, z pewnością poprawi bezpieczeństwo na drogach.

Najtrudniejszym etapem odcinka Krynice – Białystok będzie budowa węzła „Zachód” w Białymstoku. Będzie to realizowane przy stałym ruchu pojazdów. A ten – jadący w stronę Warszawy, a także z Warszawy – jest naprawdę spory. Obecnie jadący mogą zobaczyć jak infrastruktura pnie się w górę. Od strony Krynic jest o tyle łatwiej, że inwestycja powstaje głównie w szczerym polu. Cała ekspresowa S19 poprowadzi od granicy z Białorusią w Kuźnicy, przez Sokółkę, Krynice, Dobrzyniewo, Białystok – Zachód (formalnie to za miastem), a dalej przez Ploski, Haćki, Bielsk Podlaski, Chlebczyn – do granicy województwa na Bugu. Odcinek Krynice – Białystok Zachód będzie przejezdny już pod koniec przyszłego roku.

Powstanie tej drogi to dopiero preludium. Najważniejsze – z perspektywy wyrzucenia tranzytu z miejskich dróg – będzie budowa odcinka Krynice – Suchowola, a dalej budowę ekspresówki z Suchowoli do Augustowa. To inwestycja, która dopiero jest w planach, więc większych szczegółów brak.

Partnerzy portalu:

Trwa intensywny remont. Pawilon w zespole pałacowym Branickich będzie jak nowy!
fot. Muzeum Podlaskie

Trwa intensywny remont. Pawilon w zespole pałacowym Branickich będzie jak nowy!

W Choroszczy ruszyły właśnie intensywne prace remontowe pawilonu wschodniego w zabytkowym zespole pałacowym Branickich! Stojący obok głównego – pałacyku – murowany budynek, był dawniej częścią barokowego kompleksu. Teraz, dzięki gruntownej renowacji, odzyska dawny blask. Obiekt jest zabytkiem. Po zakończeniu prac pod koniec 2025 roku, powstanie tam punkt informacji muzealnej, sklepik z biletami oraz pomieszczenia biurowe dla personelu muzeum.

Pałac Branickich w Choroszczy powstał jako letnia rezydencja. Wzorowano go na siedzibach francuskich arystokratów. Budowlę wzniesiono przed 1729 rokiem na sztucznie utworzonej wyspie. Jego rozbudowa i aranżacja trwały niemal pól wieku (ok. 1725–1771).

Obiekt można zwiedzać, podobnie jak cały przepiękny park znajdujący się wokół dawnej rezydencji magnata. Szczególnie pięknie jest tam teraz – gdy mamy jesień. Złote, czerwone kolory liści  w połączeniu ze słoneczną pogodą tworzą wyjątkową mozaikę oraz plenery fotograficzne. Tylko chodzić, zwiedzać i uwieczniać pamiątki!

Partnerzy portalu:

Od dziś droższe parkowanie w Białymstoku. Ile teraz zapłacisz?

Od dziś droższe parkowanie w Białymstoku. Ile teraz zapłacisz?

Strefa płatnego parkowania w Białymstoku istnieje już od wielu lat, a mimo to wszystkie parkingi w centrum są regularnie zapchane. Oznacza to, że cel – dla jakiego strefa istnieje – nie jest realizowany. A tym celem jest rotacja pojazdów. Tak by każdy kierowca miał szansę na zaparkowanie w centrum przez jakiś czas. W praktyce – ceny parkowania były na tyle niskie, że opłacało się  blokować miejsce postojowe przez wiele godzin. Od dziś weszły nowe stawki za parkowanie. Czy coś zmienią?

Za parkowanie w Białymstoku płacimy przy 90 ulicach. Istnieje podział na strefę A i B. Ta pierwsza to ścisłe centrum miasta – i tam jest najdrożej. Za pierwszą godzinę postoju kierowca zapłaci w strefie A – 4,40 zł. Kolejna godzina to już 5,20 zł, a trzecia 6,20 zł. Oznacza to, że 3-godzinny postój kosztować nas będzie 15,80 zł. Jeżeli ktoś pracuje w centrum miasta i zamierza pozostawiać samochód na cały dzień (czyli ponad 8 godzin) to zapłaci prawie 50 zł. Cały miesiąc takiego parkowania to 1000 zł mniej w kieszeni. Jeżeli tak będziemy patrzeć na realizację celu rotacji pojazdów – to z pewnością, niewiele osób – a może i nikt – nie będzie pozostawiać samochodu w strefie A dzień w dzień.

Spójrzmy jednak praktycznie – z perspektywy ul. Suraskiej. Znajduje się tam całodobowa apteka, bar mleczny i delikatesy. Wiele osób chciałoby tam podjechać na krótko, by zrobić szybkie zakupy i pojechać dalej. Czy mają szansę? Do tej pory znalezienie miejsca postojowego na tej ulicy graniczyło z cudem. Czy – przy nowych stawkach coś się zmieni? Najbliższy czas pokaże. Nie zmienia to jednak faktu, że w centrum miasta powinien istnieć jeden, wielki, centralny parking, tak by kumulował ruch samochodowy w jednym miejscu. Wtedy można by było polikwidować mniejsze parkingi. Idealny na taką inicjatywę jest Plac NZS. Jego przebudowa oraz stworzenie tam podziemnego i naziemnego parkingu skutecznie rozwiązałoby problem parkowania w centrum.

Nowe stawki w strefie B to 2,80 zł za godzinę, kolejna godzina 3,20 zł, a następna 3,60. Kara za brak opłaty w parkomacie to 150 lub 100 zł – w zależności czy zapłacimy w ciągu tygodnia czy nie. Przypomnijmy, że ów „kara” ma charakter podatku lokalnego, toteż nie przysługuje od niej odwołanie.

Partnerzy portalu:

Miejskie trasy rowerowe jesienią – tak samo dobre jak latem

Miejskie trasy rowerowe jesienią – tak samo dobre jak latem

Jesień to idealny czas na rowerowe wycieczki po Białymstoku. Chłodniejsze dni i złote krajobrazy zachęcają do odkrywania miasta na dwóch kółkach, zwłaszcza że Białystok jest doskonale przygotowany dla miłośników rowerowych przejażdżek. Miasto posiada rozbudowaną sieć ścieżek rowerowych, które prowadzą zarówno przez centrum, jak i do jego urokliwych przedmieść i pobliskich parków. Wybierając rower jesienią, możesz odkryć Białystok w zupełnie nowej odsłonie.

Jedną z najpopularniejszych tras jest przejazd przez Park Zwierzyniecki, który jesienią wygląda szczególnie pięknie. Liście w różnych odcieniach żółci, czerwieni i brązu tworzą naturalny dywan, który mieni się w jesiennym słońcu. Trasa prowadzi przez malownicze alejki parku, a następnie wzdłuż rezerwatu przyrody aż do Stadionu Miejskiego. Często można spotkać tu wiewiórki i ptaki, co dodaje uroku rowerowej przejażdżce.

Innym ciekawym szlakiem jest trasa wzdłuż rzeki Białej, która pozwala na swobodne przemieszczanie się między różnymi dzielnicami miasta. Jazda rowerem po tej trasie daje nie tylko okazję do podziwiania jesiennych pejzaży, ale także do odwiedzenia kilku kluczowych punktów na mapie miasta, takich jak Planty czy Rynek Kościuszki. Ścieżka ta jest dość łatwa, co czyni ją odpowiednią zarówno dla doświadczonych rowerzystów, jak i tych, którzy preferują spokojniejszą jazdę. Najciekawsze w niej są tunele biegnące przy rzece Białej, od ul. Branickiego do Jurowieckiej.

Ostatnią propozycją, która jest ciekawa to przejazd dookoła Białegostoku. Wszystkie skrajne drogi – Trasa Generalska, Aleja Niepodległości, trasa od ul. Ciołkowskiego do Baranowickiej – posiadają ścieżkę rowerową. Objechanie miasta może być fantastycznym dokonaniem.

Rower pozwala dotrzeć do miejsc, które pieszym mogą wydawać się zbyt odległe, a jednocześnie daje swobodę eksplorowania okolicznych lasów i parków. Wystarczy ubrać się trochę cieplej i można jechać! Podczas jazdy najbardziej na chłód narażone będą stopy. Dlatego pamiętajcie o ciepłych skarpetkach i ciepłych butach. Kolejny element garderoby, który się przyda to rękawiczki. Najważniejsza jest głowa – zainwestujcie w kominiarkę, która osłoni twarz przy niskich temperaturach. Nie zapominajcie o kasku na głowę.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ogrody Pałacu Branickich w jesiennej odsłonie

Jesienią Białystok nabiera niezwykłego uroku, a jednym z najpiękniejszych miejsc w tej scenerii jest Pałac Branickich i jego ogrody. Ten barokowy pałac, znany często jako „Wersal Podlaski”, zachwyca turystów o każdej porze roku, ale to właśnie jesienią ogrody wokół niego nabierają magicznego charakteru. Barokowa rezydencja magnacka, zbudowana przez Jana Klemensa Branickiego posiada starannie zaprojektowane ogrody w stylu francuskim, które przyciągają spacerowiczów swoimi alejkami, fontannami i rzeźbami.

Jesienią ogrody te stają się szczególnie malownicze. Drzewa przypałacowym parku zmieniają kolor na odcienie złota, czerwieni i brązu, a opadające liście pokrywają ścieżki, nadając miejscu romantyczny, nostalgiczny charakter. Gdy promienie jesiennego słońca padają na barokowe formy, cała przestrzeń staje się niczym obraz zatrzymany w czasie. W tym okresie mniejsza liczba turystów pozwala cieszyć się spokojem tego miejsca. Jesienny spacer wśród alejek pałacowych, z dźwiękiem opadających liści pod stopami, to idealna okazja, aby przenieść się myślami w czasy dawnej świetności rezydencji Branickich, którzy z pałacu uczynili centrum życia kulturalnego i towarzyskiego XVIII-wiecznego Białegostoku.

Spacer po ogrodach Pałacu Branickich jesienią to także doskonała okazja do obserwacji przyrody. Weźcie ze sobą orzeszki. W parku jest wiele wiewiórek, które chętnie zapozują Wam do zdjęcia, gdy tylko wyciągnięcie smakołyk.

Partnerzy portalu:

Już wiadomo co tu będzie. Pałac Lubomirskich w remoncie.

Już wiadomo co tu będzie. Pałac Lubomirskich w remoncie.

Zabytkowy Pałac Lubomirskich na białostockich Dojlidach wkrótce zyska „trzecie życie”. Przypomnijmy, że to drugie otrzymał, gdy powstała tu Wyższa Szkoła Administracji Publicznej. Do dziś ta sprawa budzi kontrowersje. Otóż, za kadencji jeszcze poprzedniego prezydenta miasta Ryszarda Tura, budynek ten trafił na cele edukacyjne z ogromną bonifikatą. Dzięki temu prywatna uczelnia otrzymała zabytkową nieruchomość w bardzo atrakcyjnej cenie.

Dziś po Wyższej Szkole Administracji Publicznej nie ma już śladu, a miasto nie odzyskało ani budynku ani zwrotu za bonifikatę. Jedynie co, to Urząd mógł odkupić zabytek po cenie rynkowej od komornika. Tego jednak nie zrobiono, a piękny pałac trafił w ręce prywatne. Przez dłuższy czas nic się nie działo i nie wiadomo było co tu powstanie. Teraz już prywatny inwestor wyłożył karty na stół.

Pałac Lubomirskich w swoim „trzecim życiu” stanie się hotelem z restauracją. Prace remontowe już się zaczęły. To bardzo dobra wiadomość, bo budynek pomazany przez wandali niszczał. A szkoda, bo to prawdziwa perełka.

Partnerzy portalu: