Rozpoczęła się budowa nowej siedziby Muzeum Wojska w Białymstoku. Plac budowy przy ul. Węglowej 7 został 5 listopada przekazany wyłonionemu w przetargu wykonawcy, który na realizację inwestycji ma 24 miesiące. Planowany termin zakończenia prac to październik 2026 roku. Przeprowadzka, obejmująca przeniesienie kilkudziesięciu tysięcy eksponatów oraz otwarcie wystaw głównych, przewidziana jest na lata 2026-2028.
Nowy budynek muzeum będzie miał kubaturę wynoszącą około 2300 mkw, co oznacza ponad trzykrotne zwiększenie powierzchni w porównaniu do obecnej siedziby. Część wystawiennicza zajmie 600 m² i zostanie uzupełniona przez otwarty w 2022 roku Park Militarny, który stanie się integralną częścią kompleksu.
W tym momencie warto już teraz zacząć dyskusję o tym co powinno znajdować się w obecnej siedzibie muzeum przy ul. Kilińskiego. Otoczenie wspaniałe – ścisłe centrum, na przeciwko pałacyk ślubów, po sąsiedzku Pałac Branickich. Gdyby miasto zechciałoby ten lokal sprzedać, to zarobiłoby miliony złotych. Nie byłaby to jednak zbyt mądra decyzja. Dobrze by było, gdyby to miejsce służyło mieszkańcom. I wcale nie musi to być kolejne muzeum.
Najlepiej jest, gdy tego typu obiekty służą różnym grupom ludzi. Dlatego w dzisiejszych czasach buduje się w takich miejscu centra aktywności obywatelskiej. To mieszkańcy sami powinni decydować co chcą tam robić. Spotykać się, działać, dyskutować, tworzyć, uczyć się i uczyć innych? Im bardziej uniwersalne miejsce – tym lepiej. Dlatego – już teraz warto myśleć nad koncepcją tego miejsca, by za dwa lata – po wyprowadzce Muzeum Wojska – od razu ruszać z przystosowaniem budynku do nowych realiów, a nie dopiero zaczynać dyskusję.
Jedenasty sezon Białostockiej Komunikacji Rowerowej – BiKeR zakończył się 31 października. Od początku sezonu, który wystartował 1 kwietnia, rowery miejskie zostały wypożyczone prawie 375 tysięcy razy. W tym roku do społeczności BiKeRa dołączyło blisko 9 tysięcy nowych użytkowników. To dobry czas na kolejny „kamyczek do ogródka” fatalnej komunikacji miejskiej.
W sezonie 2024 BiKeR oferował mieszkańcom 55 stacji rowerowych w granicach miasta oraz 550 rowerów, w tym: 470 rowerów standardowych, 50 wyposażonych w foteliki dla dzieci, 10 rowerów tandemowych oraz 20 rowerów dziecięcych. Dzięki współpracy międzygminnej, sieć BiKeR objęła również gminy Choroszcz, Juchnowiec Kościelny, Supraśl i Wasilków, które zyskały łącznie 9 stacji oraz dodatkowych 84 rowery.
Użytkownicy sieci BiKeR korzystali z rowerów przez niemal 117 tysięcy godzin, a przeciętny czas jednego przejazdu wyniósł 12,5 minuty. Najpopularniejsze stacje znajdowały się w lokalizacjach Piłsudskiego/Sienkiewicza, Kaczorowskiego/Wyszyńskiego, Składowa/Pogodna, Wiejska/Pogodna oraz Zwierzyniecka/Świerkowa. Rowery były najczęściej wypożyczane w godzinach 15:00–19:00.
Już po tych danych widzimy, że rowery działają jako dodatek do szybkiego poruszania się po centrum. Jednoślady konkurują w tym z hulajnogami elektrycznymi. I na tym w zasadzie koniec zalety systemu rowerowego, który przez białostockich urzędników cały czas, z niewiadomych powodów traktowany jest jako alternatywa dla komunikacji miejskiej. Tymczasem nadal brakuje Szybkiej Kolei Miejskiej (lub Aglomeracyjnej), do której mamy infrastrukturę, a brakuje jedynie woli politycznej Tadeusza Truskolaskiego.
Tak samo nie ma żadnych linii ekspresowych, które łączyłyby obrzeża z centrami przesiadkowymi lub z innymi osiedlami na obrzeżach bez objeżdżania wszystkich osiedli po kolei, niemiłosiernie wydłużając czas przejazdu w porównaniu z samochodem. Kolejna rzecz, która powoduje fatalne działanie komunikacji jest fakt, że musi ona działać w warunkach rynkowych, co jest przepisem na katastrofę. A to dlatego, że za bardzo drogie bilety otrzymujemy bardzo niską jakość. Żaden konsument na coś takiego się nie godzi, szczególnie gdy ma wybór w postaci samochodu.
Te trzy czynniki powodują, że białostoczanie nie mają komunikacji miejskiej tylko muzeum komunikacji miejskiej. Wystarczy spojrzeć na stronę internetową BKM, by wiedzieć, że cała reszta jest tak samo archaicznie zorganizowane. To co działało kiedyś, dziś jest poniżej jakichkolwiek standardów. Wystarczy wyjechać z Białegostoku do innych dużych miast, by zobaczyć różnice. Szczególnym przykładem do podpatrywania i czerpania garściami jest Warszawa.
W ramach Budżetu Obywatelskiego 2025 mieszkańcy Białegostoku wybrali 17 projektów, które zostaną zrealizowane z puli 81 propozycji poddanych głosowaniu. W głosowaniu wzięło udział 58,5 tys. mieszkańców, co zaowocowało wyborem 7 projektów ogólnomiejskich i 10 osiedlowych. Łączny budżet na realizację tych inicjatyw wynosi 15 milionów złotych, z czego 8 milionów przeznaczono na projekty ogólnomiejskie, a 7 milionów na projekty lokalne.
Wśród projektów ogólnomiejskich znalazły się m.in. inicjatywy takie jak „Włosy za głosy” mająca na celu zakup urządzeń chroniących włosy dla pacjentów onkologicznych, rozwój infrastruktury rowerowej w mieście, kolejne figurki „WidziMisie” oraz rewitalizacja Parku Antoniuk. Projekt „Włosy za głosy” otrzymał największe poparcie mieszkańców, zdobywając 6 467 głosów i zakłada zakup pięciu specjalistycznych urządzeń dla pacjentów poddawanych chemioterapii.
W ramach projektów osiedlowych mieszkańcy wybrali m.in. Centrum Sportowe Tysiąclecia, projekt edukacyjny „Przestrzeń do wielkich rzeczy” przy Zespole Szkół Elektrycznych oraz miejsca rekreacyjne takie jak tlen, owoce oraz cień dla białostoczan oraz Krzewy Jagiełły. Najwięcej głosów uzyskał projekt Centrum Sportowe Tysiąclecia (11 085 głosów), obejmujący adaptację pomieszczeń szkolnych na siłownię i pracownię sportu elektronicznego.
Łączny szacunkowy koszt realizacji wybranych projektów wynosi 14 992 600 zł. Proces głosowania odbywał się zarówno w formie elektronicznej, jak i papierowej. Złożono 68 696 kart, z czego 58 531 było ważnych. Szczegółowy wykaz projektów wybranych do realizacji można znaleźć w załączniku.
Podlaskie jesienią to raj dla fotografów. Kolory zmieniających się liści, mgły unoszące się nad porannymi łąkami i złote promienie słońca przenikające przez korony drzew tworzą idealne warunki do robienia zapierających dech w piersiach zdjęć, a także szaro-bure widoki ja z kina noir. Fotografowie, zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści, mają w regionie wiele miejsc, które jesienią stają się szczególnie fotogeniczne. Dziś skupimy się na Białymstoku.
Pałac Branickich i jego ogrody są bez wątpienia jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w mieście. Symetria barokowych ogrodów, kolorowe liście pokrywające aleje oraz majestatyczny pałac w tle tworzą kompozycję godną fotografii artystycznych. Szczególnie malownicze są zdjęcia robione o poranku, gdy słońce wschodzi nad ogrodami, a rosa połyskuje na liściach. Innym świetnym miejscem do fotografowania jesiennej przyrody jest Las Zwierzyniecki, który oferuje nieskończoną liczbę ujęć natury w jesiennych barwach. Leśne ścieżki, stawy oraz różnorodne gatunki drzew dają wiele możliwości kreatywnego uchwycenia zmieniającej się przyrody. Wczesnym rankiem, gdy mgła wciąż unosi się nad ziemią, a słońce dopiero zaczyna przedzierać się przez drzewa, można uchwycić naprawdę magiczne momenty.
Również centrum Białegostoku jesienią prezentuje się wspaniale. Rynek Kościuszki, otoczony kamienicami, w jesiennym świetle i przyozdobiony opadającymi liśćmi nabiera romantycznego charakteru, który warto uwiecznić na zdjęciach. Mniejsze, ukryte uliczki miasta także oferują fotografom wiele okazji do uchwycenia codziennego życia Białegostoku w pięknym, jesiennym otoczeniu. Dlatego warto zejść z głównych arterii miasta i wybrać się na cudowny spacer.
Najciekawsze zdjęcia wychodzą, gdy posiadamy obiektyw, który potrafi osiągnąć wysoką ogniskową. Wtedy w kadrach możemy uwiecznić obrazy, których normalnie ludzkie oko nie jest w stanie zobaczyć.
Dobre wiadomości. Powstający fragment ekspresówki S19 z Krynic do Białegostoku powstanie przed czasem. A to dlatego, że nie wynikły żadne problemy z realizacją inwestycji.
Przypomnijmy, że w okolicach miejscowości Krynice w gminie Dobrzyniewo Duże powstaje ogromny węzeł drogowy, który w przyszłości połączy drogi S8 i S19. Inaczej mówiąc – ciężarówki jadące do krajów bałtyckich z zachodu i południa Polski będą omijać Białystok. Dziś widzimy te wszystkie TIR-y między innymi na osiedlu Dojlidy i Piasta w Białymstoku, a także na Białostoczku i obwodnicy miasta. Zniknięcie tranzytu z tych miejsc, z pewnością poprawi bezpieczeństwo na drogach.
Najtrudniejszym etapem odcinka Krynice – Białystok będzie budowa węzła „Zachód” w Białymstoku. Będzie to realizowane przy stałym ruchu pojazdów. A ten – jadący w stronę Warszawy, a także z Warszawy – jest naprawdę spory. Obecnie jadący mogą zobaczyć jak infrastruktura pnie się w górę. Od strony Krynic jest o tyle łatwiej, że inwestycja powstaje głównie w szczerym polu. Cała ekspresowa S19 poprowadzi od granicy z Białorusią w Kuźnicy, przez Sokółkę, Krynice, Dobrzyniewo, Białystok – Zachód (formalnie to za miastem), a dalej przez Ploski, Haćki, Bielsk Podlaski, Chlebczyn – do granicy województwa na Bugu. Odcinek Krynice – Białystok Zachód będzie przejezdny już pod koniec przyszłego roku.
Powstanie tej drogi to dopiero preludium. Najważniejsze – z perspektywy wyrzucenia tranzytu z miejskich dróg – będzie budowa odcinka Krynice – Suchowola, a dalej budowę ekspresówki z Suchowoli do Augustowa. To inwestycja, która dopiero jest w planach, więc większych szczegółów brak.
W Choroszczy ruszyły właśnie intensywne prace remontowe pawilonu wschodniego w zabytkowym zespole pałacowym Branickich! Stojący obok głównego – pałacyku – murowany budynek, był dawniej częścią barokowego kompleksu. Teraz, dzięki gruntownej renowacji, odzyska dawny blask. Obiekt jest zabytkiem. Po zakończeniu prac pod koniec 2025 roku, powstanie tam punkt informacji muzealnej, sklepik z biletami oraz pomieszczenia biurowe dla personelu muzeum.
Pałac Branickich w Choroszczy powstał jako letnia rezydencja. Wzorowano go na siedzibach francuskich arystokratów. Budowlę wzniesiono przed 1729 rokiem na sztucznie utworzonej wyspie. Jego rozbudowa i aranżacja trwały niemal pól wieku (ok. 1725–1771).
Obiekt można zwiedzać, podobnie jak cały przepiękny park znajdujący się wokół dawnej rezydencji magnata. Szczególnie pięknie jest tam teraz – gdy mamy jesień. Złote, czerwone kolory liści w połączeniu ze słoneczną pogodą tworzą wyjątkową mozaikę oraz plenery fotograficzne. Tylko chodzić, zwiedzać i uwieczniać pamiątki!
Strefa płatnego parkowania w Białymstoku istnieje już od wielu lat, a mimo to wszystkie parkingi w centrum są regularnie zapchane. Oznacza to, że cel – dla jakiego strefa istnieje – nie jest realizowany. A tym celem jest rotacja pojazdów. Tak by każdy kierowca miał szansę na zaparkowanie w centrum przez jakiś czas. W praktyce – ceny parkowania były na tyle niskie, że opłacało się blokować miejsce postojowe przez wiele godzin. Od dziś weszły nowe stawki za parkowanie. Czy coś zmienią?
Za parkowanie w Białymstoku płacimy przy 90 ulicach. Istnieje podział na strefę A i B. Ta pierwsza to ścisłe centrum miasta – i tam jest najdrożej. Za pierwszą godzinę postoju kierowca zapłaci w strefie A – 4,40 zł. Kolejna godzina to już 5,20 zł, a trzecia 6,20 zł. Oznacza to, że 3-godzinny postój kosztować nas będzie 15,80 zł. Jeżeli ktoś pracuje w centrum miasta i zamierza pozostawiać samochód na cały dzień (czyli ponad 8 godzin) to zapłaci prawie 50 zł. Cały miesiąc takiego parkowania to 1000 zł mniej w kieszeni. Jeżeli tak będziemy patrzeć na realizację celu rotacji pojazdów – to z pewnością, niewiele osób – a może i nikt – nie będzie pozostawiać samochodu w strefie A dzień w dzień.
Spójrzmy jednak praktycznie – z perspektywy ul. Suraskiej. Znajduje się tam całodobowa apteka, bar mleczny i delikatesy. Wiele osób chciałoby tam podjechać na krótko, by zrobić szybkie zakupy i pojechać dalej. Czy mają szansę? Do tej pory znalezienie miejsca postojowego na tej ulicy graniczyło z cudem. Czy – przy nowych stawkach coś się zmieni? Najbliższy czas pokaże. Nie zmienia to jednak faktu, że w centrum miasta powinien istnieć jeden, wielki, centralny parking, tak by kumulował ruch samochodowy w jednym miejscu. Wtedy można by było polikwidować mniejsze parkingi. Idealny na taką inicjatywę jest Plac NZS. Jego przebudowa oraz stworzenie tam podziemnego i naziemnego parkingu skutecznie rozwiązałoby problem parkowania w centrum.
Nowe stawki w strefie B to 2,80 zł za godzinę, kolejna godzina 3,20 zł, a następna 3,60. Kara za brak opłaty w parkomacie to 150 lub 100 zł – w zależności czy zapłacimy w ciągu tygodnia czy nie. Przypomnijmy, że ów „kara” ma charakter podatku lokalnego, toteż nie przysługuje od niej odwołanie.
Jesień to idealny czas na rowerowe wycieczki po Białymstoku. Chłodniejsze dni i złote krajobrazy zachęcają do odkrywania miasta na dwóch kółkach, zwłaszcza że Białystok jest doskonale przygotowany dla miłośników rowerowych przejażdżek. Miasto posiada rozbudowaną sieć ścieżek rowerowych, które prowadzą zarówno przez centrum, jak i do jego urokliwych przedmieść i pobliskich parków. Wybierając rower jesienią, możesz odkryć Białystok w zupełnie nowej odsłonie.
Jedną z najpopularniejszych tras jest przejazd przez Park Zwierzyniecki, który jesienią wygląda szczególnie pięknie. Liście w różnych odcieniach żółci, czerwieni i brązu tworzą naturalny dywan, który mieni się w jesiennym słońcu. Trasa prowadzi przez malownicze alejki parku, a następnie wzdłuż rezerwatu przyrody aż do Stadionu Miejskiego. Często można spotkać tu wiewiórki i ptaki, co dodaje uroku rowerowej przejażdżce.
Innym ciekawym szlakiem jest trasa wzdłuż rzeki Białej, która pozwala na swobodne przemieszczanie się między różnymi dzielnicami miasta. Jazda rowerem po tej trasie daje nie tylko okazję do podziwiania jesiennych pejzaży, ale także do odwiedzenia kilku kluczowych punktów na mapie miasta, takich jak Planty czy Rynek Kościuszki. Ścieżka ta jest dość łatwa, co czyni ją odpowiednią zarówno dla doświadczonych rowerzystów, jak i tych, którzy preferują spokojniejszą jazdę. Najciekawsze w niej są tunele biegnące przy rzece Białej, od ul. Branickiego do Jurowieckiej.
Ostatnią propozycją, która jest ciekawa to przejazd dookoła Białegostoku. Wszystkie skrajne drogi – Trasa Generalska, Aleja Niepodległości, trasa od ul. Ciołkowskiego do Baranowickiej – posiadają ścieżkę rowerową. Objechanie miasta może być fantastycznym dokonaniem.
Rower pozwala dotrzeć do miejsc, które pieszym mogą wydawać się zbyt odległe, a jednocześnie daje swobodę eksplorowania okolicznych lasów i parków. Wystarczy ubrać się trochę cieplej i można jechać! Podczas jazdy najbardziej na chłód narażone będą stopy. Dlatego pamiętajcie o ciepłych skarpetkach i ciepłych butach. Kolejny element garderoby, który się przyda to rękawiczki. Najważniejsza jest głowa – zainwestujcie w kominiarkę, która osłoni twarz przy niskich temperaturach. Nie zapominajcie o kasku na głowę.
Jesienią Białystok nabiera niezwykłego uroku, a jednym z najpiękniejszych miejsc w tej scenerii jest Pałac Branickich i jego ogrody. Ten barokowy pałac, znany często jako „Wersal Podlaski”, zachwyca turystów o każdej porze roku, ale to właśnie jesienią ogrody wokół niego nabierają magicznego charakteru. Barokowa rezydencja magnacka, zbudowana przez Jana Klemensa Branickiego posiada starannie zaprojektowane ogrody w stylu francuskim, które przyciągają spacerowiczów swoimi alejkami, fontannami i rzeźbami.
Jesienią ogrody te stają się szczególnie malownicze. Drzewa przypałacowym parku zmieniają kolor na odcienie złota, czerwieni i brązu, a opadające liście pokrywają ścieżki, nadając miejscu romantyczny, nostalgiczny charakter. Gdy promienie jesiennego słońca padają na barokowe formy, cała przestrzeń staje się niczym obraz zatrzymany w czasie. W tym okresie mniejsza liczba turystów pozwala cieszyć się spokojem tego miejsca. Jesienny spacer wśród alejek pałacowych, z dźwiękiem opadających liści pod stopami, to idealna okazja, aby przenieść się myślami w czasy dawnej świetności rezydencji Branickich, którzy z pałacu uczynili centrum życia kulturalnego i towarzyskiego XVIII-wiecznego Białegostoku.
Spacer po ogrodach Pałacu Branickich jesienią to także doskonała okazja do obserwacji przyrody. Weźcie ze sobą orzeszki. W parku jest wiele wiewiórek, które chętnie zapozują Wam do zdjęcia, gdy tylko wyciągnięcie smakołyk.
Zabytkowy Pałac Lubomirskich na białostockich Dojlidach wkrótce zyska „trzecie życie”. Przypomnijmy, że to drugie otrzymał, gdy powstała tu Wyższa Szkoła Administracji Publicznej. Do dziś ta sprawa budzi kontrowersje. Otóż, za kadencji jeszcze poprzedniego prezydenta miasta Ryszarda Tura, budynek ten trafił na cele edukacyjne z ogromną bonifikatą. Dzięki temu prywatna uczelnia otrzymała zabytkową nieruchomość w bardzo atrakcyjnej cenie.
Dziś po Wyższej Szkole Administracji Publicznej nie ma już śladu, a miasto nie odzyskało ani budynku ani zwrotu za bonifikatę. Jedynie co, to Urząd mógł odkupić zabytek po cenie rynkowej od komornika. Tego jednak nie zrobiono, a piękny pałac trafił w ręce prywatne. Przez dłuższy czas nic się nie działo i nie wiadomo było co tu powstanie. Teraz już prywatny inwestor wyłożył karty na stół.
Pałac Lubomirskich w swoim „trzecim życiu” stanie się hotelem z restauracją. Prace remontowe już się zaczęły. To bardzo dobra wiadomość, bo budynek pomazany przez wandali niszczał. A szkoda, bo to prawdziwa perełka.
Białystok dotychczas szczycił się jednym z najpiękniejszych dworców kolejowych w Polsce, teraz jeszcze do tych niesamowitych wnętrz dobudowano stylowe zadaszenie nad peronami, jest też tunel łączący budynek z peronami oraz ul. Bohaterów Monte Cassino z Kolejową. To wszystko zastąpiło stare, brzydkie kładki, których bały się dzieci, a może i nawet dorośli. Wszystko za sprawą schodów. Pomiędzy szczeblami były tak duże szczeliny, że niektórzy sądzili – oczywiście przesadnie – że można spaść. Od kilku tygodni – wszelkie prace remontowe zakończyły się.
Obejrzyjcie powyższy film, by zobaczyć jak nowoczesna architektura łączy łączy się z zabytkiem. A takich przykładów w Białymstoku nie jest zbyt dużo. Budynek dworca kolejowego ukończono około 1862 roku równolegle z uruchomieniem linii kolejowej prowadzącej z Warszawy do Petersburga przez Białystok, Grodno i Wilno. Podczas I wojny światowej budynek został zbombardowany, a w 1915 roku spalony przez wycofujące się wojska rosyjskie. W 1919 roku obiekt odbudowano zgodnie z pierwotnym planem. W 1944 roku dworzec został spalony przez wycofujące się wojska niemieckie. W latach 1946-1949 odbudowany, w latach 1989-2003 przeszedł gruntowną modernizację.
Innym przykładem dobudowania czegoś nowego do istniejącego zabytku jest Galeria Alfa na Świętojańskiej, której część stanowi dawna fabryka i pałac. Fabryka wyrobów jedwabnych, której właścicielami byli obywatele pruscy Eugeniusz Becker i Alfred Frisch to centralna część obecnego budynku. Łatwo ją rozróżnić, gdyż oryginalne cegły od nowoczesnych nieco się różnią. Fabryka od chwili powstania należała do największych w Białymstoku. Dynamiczny rozwój zespołu i powiększanie jego obszaru datuje się od 1895 roku. Centrum handlowe zostało otwarte 15 października 2008 roku.
Kolejny, nieco wzbudzający kontrowersje przykład to budynek Austerii (Astorii), do którego dobudowano nowoczesny – inny budynek. Ten pierwszy od lat stoi dumnie przy ul. Henryka Sienkiewicza 4 i został wybudowany w 1753 roku. Pierwszymi mieszkańcami kamienicy była rodzina Korbutów, pracująca na dworze Branickich. W XIX wieku właścicielem budynku został Chaim Zabłudowski. W drugiej połowie tego stulecia nabył go żydowski kupiec Barenbaum. Prowadził w nim sklep z materiałami piśmiennymi. Od początku XX wieku aż do końca lat 30 w budynku tym mieścił się ceniony przez białostoczan gabinet dentystyczny doktora Markusa Abramskiego. W tradycji miasta zapisał się ten obiekt głównie dzięki funkcjonującym w nim aptekom. Mieściła się tu też piwiarnia i „Bar kresowy”. Białostoczanie często gościli w istniejącej tu kawiarni.
Poważnie zniszczony podczas II wojny światowej, odbudowany został w 1946 roku na podstawie wytycznych Stanisława Bukowskiego. Ten wyjątkowy architekt stworzył na nowo dzisiejsze centrum Białegostoku, gdy totalnie zniszczone wojną miasto odbudowywano. W dawnej Austerii utworzono Gospodę Ludową, po latach powróciła tam Astoria. W powojennej dobudówce natomiast jeszcze w latach 90. funkcjonował sklep spożywczy. Później całkowicie odnowiony i przebudowany na nowoczesny styl budynek służył jako przedłużenie Astorii – z pubem, salą bankietową i cukiernią. Obecnie to siedziba Nie Teatru.
Sezon zimowy tuż za rogiem, a Białystok już przygotowuje się na ewentualne trudności, jakie mogą pojawić się wraz z pierwszymi opadami śniegu. Miasto, podobnie jak w poprzednich latach, podjęło działania, aby zapewnić odśnieżanie i oczyszczanie ulic oraz chodników, a mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie na drogach.
Prezydent Białegostoku, Tadeusz Truskolaski, spotkał się z przedstawicielami firm odpowiedzialnych za zimowe utrzymanie miasta. To spotkanie miało na celu omówienie najważniejszych założeń współpracy na najbliższe miesiące. W nadchodzącym sezonie służby miejskie i prywatne firmy będą współpracować, aby zapewnić sprawne działanie na każdej z dróg, chodników i przystanków.
Plan jak co roku obejmuje podział miasta na kilka sektorów, co pozwala na bardziej efektywne zarządzanie akcjami odśnieżania. Mieszkańcy mogą liczyć na regularne czyszczenie głównych ulic, chodników, a także przystanków komunikacji miejskiej. Dodatkowo, przewidziano także odśnieżanie osiedlowych uliczek, które zimą często sprawiają najwięcej kłopotów kierowcom.
W tym roku, podobnie jak w poprzednich, kluczowym elementem będzie sprawna koordynacja działań i szybka reakcja na zmienne warunki pogodowe. Mieszkańcy miasta mogą mieć nadzieję, że tegoroczna zima, choć zapewne mroźna, nie zaskoczy drogowców, a ulice i chodniki Białegostoku pozostaną przejezdne i bezpieczne.
Budowa mostu na rzece Bug, który połączy województwa podlaskie i mazowieckie, nabiera tempa. Przeprawa łącząca miejscowości Granne i Krzemień Wieś to najważniejsza inwestycja infrastrukturalna w historii powiatu siemiatyckiego. Most ma duże znaczenie nie tylko dla lokalnej komunikacji, ale także dla rozwoju gospodarczego i turystycznego regionu. Przypomnijmy, że w Grannem most znajdował się jeszcze w średniowieczu. Teraz przy niskich stanach Bugu można zobaczyć jego resztki.
Nowy most nie tylko skróci czas podróży między regionami, ale także poprawi połączenia komunikacyjne między lokalnymi gminami i powiatami. Na uwagę zasługują także kwestie związane z infrastrukturą drogową po obu stronach mostu. Obecnie drogi dojazdowe posiadają status dróg gminnych i powiatowych. Aby most mógł w pełni spełniać swoją funkcję, konieczna jest poprawa jakości tych dróg. Trwają rozmowy, których celem jest podniesienie ich kategorii, co poprawi dostępność i bezpieczeństwo podróżnych.
Budowa mostu, która rozpoczęła się w 2024 roku, ma zakończyć się w październiku 2025 roku. Przeprawa o długości 412 metrów będzie mieć szerokość od 11,7 do 13,7 metra, a po obu stronach powstaną nowe drogi dojazdowe o długości około 2 km. Dodatkowo przewidziano budowę ścieżek pieszo-rowerowych, co zwiększy atrakcyjność regionu także dla turystów.
Inwestycja jest realizowana wspólnie przez sześć samorządów: województwa podlaskie i mazowieckie, powiaty siemiatycki i sokołowski oraz gminy Perlejewo i Jabłonna Lacka. Całkowity koszt projektu wynosi ponad 101 mln zł, z czego większość pochodzi z Rządowego Funduszu Wsparcia Rozwoju Dróg.
Mieszkańcy Suwałk doczekali się otwarcia ostatniego odcinka Wschodniej Obwodnicy, kończąc tym samym inwestycję, która rozpoczęła się w 2017 roku. Ulica Generała Ryszarda Kuklińskiego, licząca niespełna kilometr, stanowi brakujący element tego kluczowego szlaku komunikacyjnego miasta. Nowa trasa otwiera wschodnie tereny miasta na dalszy rozwój, skracając czas przejazdu z północy na południe Suwałk.
Nowa obwodnica to nie tylko odciążenie głównych arterii miasta, ale także poprawa połączeń z Suwalską Strefą Ekonomiczną i osiedlem Północ. Dla mieszkańców oznacza to wygodniejszy i bezpieczniejszy dojazd do pracy oraz innych części miasta. Trasa, licząca w sumie 5 kilometrów, jest najważniejszą inwestycją drogową ostatnich lat w Suwałkach.
Inwestycję, realizowaną etapami od 2017 roku, zakończył odcinek zbudowany w ramach drogi wojewódzkiej nr 655, który obejmuje także 44-metrowy tunel pod torami. Prace nad tym fragmentem były prowadzone przez firmę PDM Suwałki. Ostateczny koszt budowy całej Wschodniej Obwodnicy wyniósł 106 mln zł.
Zakończenie budowy Wschodniej Obwodnicy to nie tylko wygoda dla kierowców, ale także znaczący krok w kierunku dalszego rozwoju infrastrukturalnego Suwałk.
Szacuje się, że problemy z zajściem w ciążę dotykają co piątą parę w Polsce. Wówczas starania o dziecko bywają czasem pełnym niepewności i trudnych emocji. W takim przypadku pierwsza wizyta w klinice leczenia niepłodności jest kluczowym krokiem na drodze do spełnienia marzeń o rodzicielstwie. Aby zminimalizować stres związany z wizytą, warto się do niej odpowiednio przygotować. Zaburzenia płodności mogą dotykać zarówno kobiet, jak i mężczyzn, dlatego na spotkanie z lekarzem najlepiej udać się wspólnie. Ośrodki, takie jak Klinika Bocian w Białymstoku, oferują parom kompleksową diagnostykę i leczenie, co zwiększa szanse na sukces i upragnioną ciążę.
Dlaczego partnerom zaleca się wspólne przyjście na pierwszą wizytę?
Pierwsza wizyta w klinice leczenia niepłodnościto nie tylko diagnostyka i opracowanie indywidualnego planu leczenia, ale także spotkanie z lekarzem prowadzącym, który będzie nadzorować cały proces terapeutyczny. Obecność obojga partnerów jest bardzo pomocna w kontekście diagnostyki. Problemy z płodnością mogą dotyczyć obojga partnerów, a szczegółowy wywiad medyczny z obiema stronami umożliwia lekarzowi pełną ocenę sytuacji zdrowotnej pary. Dodatkowo, wzajemne wsparcie emocjonalne w tym czasie jest niezwykle istotne. Właśnie z tych powodów zaleca się, aby para przyszła na konsultację razem.
Jak przygotować się do wizyty?
Planując pierwszą wizytę w klinice leczenia niepłodności warto wiedzieć, że nie ma potrzeby dostosowania terminu konsultacji z lekarzem do fazy cyklu menstruacyjnego kobiety. Zaleca się jednak, aby para zachowała abstynencję seksualną na okres od 2 do 7 dni przed wizytą, ponieważ mężczyzna może zostać skierowany na badanie nasienia. Taki okres powściągliwości pomoże w uzyskaniu wyników kluczowych dla dalszej diagnostyki i ewentualnego planu leczenia. Na pierwszą wizytę w klinice dobrze jest zarezerwować sobie około 2-3 godzin. Odpowiedni zapas czasu umożliwi komfortowe wykonanie wszystkich zleconych badań oraz pozwoli uniknąć dodatkowego napięcia i pośpiechu.
Czy zabrać ze sobą dokumentację medyczną?
Na pierwszą konsultację warto zabrać ze sobą dokumentację medyczną, która może wspomóc proces diagnostyczny. Szczególnie przydatne będą informacje dotyczące przebytych operacji, zabiegów, a także procedur medycznych, takich jak in vitro czy inseminacja. Lekarz może również poprosić o najnowsze wyniki badań laboratoryjnych i obrazowych, a także wypisy ze szpitala i zaświadczenia lekarskie, które mogą mieć znaczenie dla oceny płodności. Każda informacja dotycząca stanu zdrowia pacjentów zebrana w ostatnim czasie może okazać się kluczowa dla dalszej diagnostyki i ustalenia odpowiedniego planu leczenia.
Jak przebiega pierwsza wizyta?
Pierwsze spotkanie z lekarzem w Klinice Bocian trwa ok. 40 minut i zazwyczaj składa się z dwóch części. Na początku lekarz przeprowadza szczegółowy wywiad medyczny z pacjentami oraz analizuje dokumentację medyczną, którą przynieśli. Kobiecie wykonuje się badanie ginekologiczne oraz USG, które pozwala ocenić stan narządów rodnych. Na podstawie zebranych informacji lekarz zleca odpowiednie badania, u kobiet często są to oznaczenia wybranych hormonów, a u mężczyzn badanie nasienia, które odbywa się na miejscu, w klinice.
Kiedy rozpoczyna się leczenie i jak długo trwa?
Po wykonaniu zleconych badań lekarz zazwyczaj kontaktuje się z parą jeszcze tego samego dnia, aby omówić wyniki i zaproponować dalszy plan leczenia. Czas trwania terapii jest kwestią indywidualną i zależy od wielu czynników, takich jak stan zdrowia pacjentów, przebyte choroby oraz zdiagnozowane problemy wpływające na trudności w zajściu w ciążę. Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, jak szybko para może uzyskać upragnioną ciążę.
W zależności od diagnozy lekarz może zaproponować różne metody leczenia, takie jak farmakoterapia i monitoring cyklu. W niektórych przypadkach pacjenci od razu mogą zostać zakwalifikowani do procedury inseminacji lub in vitro. Warto również zaznaczyć, że od czerwca 2024 roku, pacjenci spełniający odpowiednie kryteria mogą skorzystać z rządowego programurefundacji in vitro.
Osoby zainteresowane wizytą w klinice leczenia niepłodności w Białymstoku mogą umówić się na konsultację w Klinice Bocian, dzwoniąc pod numer +48 85 744 77 00 lub odwiedzając placówkę osobiście pod adresem ul. Akademicka 26.
Wieża ciśnień w Łomży – monumentalny świadek miejskiej historii, symbol, który miał być powodem do dumy, stał się smutnym dowodem na to, jak polityka potrafi pięknie obiecywać, a nic nie robić. Z każdym rokiem budowla coraz bardziej przypomina metaforę lokalnych działań: imponująca z oddali, ale pełna rys, pęknięć i zapomnienia, gdy spojrzymy z bliska.
Od ponad trzech dekad mieszkańcy słyszą to samo: „Wieża ciśnień? Tak, zrobimy coś!” Tylko pytanie brzmi: co? Wydaje się, że „coś” to najbardziej popularny polityczny slogan. „Coś” zmodernizujemy, „coś” naprawimy, „coś” przywrócimy do dawnej świetności. Ale to „coś” nigdy nie przybiera konkretnej formy – no, może poza kolejnymi przedwyborczymi spotkaniami, na których politycy z zapałem pokazują palcem na wieżę i z powagą deklarują, że ich kadencja przyniesie przełom.
A tymczasem wieża stoi. Stoi, rdzewieje, niszczeje i patrzy na te same wyświechtane obietnice. Można by pomyśleć, że remont wieży ciśnień to operacja na skalę lądowania na Marsie – bo jak inaczej wytłumaczyć, że przez trzy dekady nikomu nie udało się nic zrobić? Prawda jest jednak taka, że wieża ta od lat staje się jedynie rekwizytem w politycznym teatrze. Jest jak scenografia do niekończącej się sztuki: „Wybory lokalne. Tym razem na pewno!”
Co jest najgorsze? Że my, jako widzowie tego przedstawienia, dobrze wiemy, co się wydarzy. Znowu na kilka miesięcy przed wyborami pojawi się na plakatach uśmiechnięta twarz, palec wskazujący na wieżę i śmiałe obietnice: „Odbudujemy to, co zaniedbano przez lata!”. Kiedy po raz setny usłyszymy tę samą melodię, nie pozostaje nam nic innego, jak pokiwać głową z politowaniem. Bo przecież wszyscy wiemy, że jedyne „coś”, co na pewno się zmieni, to kolejne warstwy farby, które się zetrą z wieży, zanim doczekamy się jakiejkolwiek modernizacji.
Wieża ciśnień, zamiast być chlubą Łomży, stała się symbolem politycznej niemocy. Stała się pomnikiem zapomnianych obietnic i pokazowym przykładem tego, jak zarządzanie przez „obiecanki” wygląda w praktyce. Czy ktoś w końcu dotrzyma słowa? Czy mieszkańcy Łomży doczekają się tego remontu? A może wieża doczeka się statusu zabytku narodowego – pomnika największej liczby niespełnionych obietnic?
Kierowcy mogą już korzystać z jednej jezdni obwodnicy Łomży, co znacznie ułatwi poruszanie się po północno-wschodniej Polsce. Dzięki temu uciążliwy tranzyt został wyprowadzony z centrum miasta, co odciąży lokalny ruch i poprawi komfort życia mieszkańców. Nowa trasa to część większego projektu Via Baltica, kluczowego korytarza transportowego, który łączy kraje bałtyckie z Europą Zachodnią.
Obecnie udostępniona jezdnia ma długość 12,9 km i pozwala na ruch w obu kierunkach. Trasa ta prowadzi od węzła Łomża Zachód do istniejącego węzła Kolno. Dzięki tej zmianie, zarówno pojazdy jadące w stronę Warszawy, jak i te zmierzające ku granicy z Litwą, mogą omijać Łomżę, co znacząco zmniejsza ruch ciężarowy w mieście. Dane z pomiaru ruchu wskazują, że przed otwarciem obwodnicy przez miasto przejeżdżało średnio ponad 14 000 pojazdów dziennie.
Ze względu na ograniczenia związane z trwającą budową, na udostępnionej jezdni obowiązuje ograniczenie prędkości do 80 km/h oraz zakaz wyprzedzania. Trasa nie ma ograniczeń tonażowych, co oznacza, że mogą z niej korzystać także ciężarówki. Pełne ukończenie dwujezdniowej „eski” wraz z oddaniem do użytku węzłów Nowogród i Łomża Północ planowane jest na 2025 rok.
Na szczególną uwagę zasługuje także 1205-metrowy most nad doliną Narwi, który stanowi niemal 1/10 całej długości obwodnicy. Jest to najdłuższy most w województwie podlaskim. Oprócz funkcji komunikacyjnej, most zapewnia również bezkolizyjne przejście dla zwierząt, a pod nim znajdują się drogi wewnętrzne oraz przejazd gospodarczy.
Cały projekt obwodnicy Łomży, obejmujący również fragmenty drogi krajowej nr 64, ma zakończyć się w drugiej połowie 2025 roku. Koszt realizacji tego odcinka to ponad 700 mln zł, z czego część środków pochodzi z dofinansowania unijnego w ramach funduszy na rozwój infrastruktury i ochrony środowiska.
Święta Góra Grabarka, nazywana często „prawosławną Jasną Górą”, to jedno z najważniejszych miejsc kultu religijnego w Polsce, szczególnie dla wyznawców prawosławia. Znajduje się w województwie podlaskim, w pobliżu Siemiatycz, a jej historia sięga XVIII wieku, kiedy to miały miejsce wydarzenia, które uczyniły Grabarkę miejscem pielgrzymek i modlitwy.
Legenda głosi, że w 1710 roku, podczas wielkiej epidemii dżumy, mieszkańcy pobliskich terenów szukali ratunku przed chorobą. Według opowieści, jeden z mieszkańców Siemiatycz miał wizję, w której objawiło mu się, że jedynym sposobem na ocalenie będzie modlitwa na pobliskim wzgórzu. Zaniesiono tam krzyż, a przy źródle u stóp góry modlono się o ratunek. Osoby, które tam przybyły, obmyły się wodą ze źródła, a po powrocie do domów ocalały z epidemii. Od tego czasu Góra Grabarka zaczęła przyciągać pielgrzymów z całej Polski, którzy wierzyli w uzdrawiającą moc tego miejsca. Według kroniki siemiatyckiej parafii ratunek od choroby znalazło wówczas ok. 10 tys. ludzi.
Dziś Grabarka jest nie tylko miejscem modlitw, ale także symbolem duchowego odrodzenia. Corocznie, zwłaszcza w święto Przemienienia Pańskiego, tysiące wiernych przybywa tu z krzyżami, które zostawiają na górze, licząc na spełnienie swoich modlitw. Widok wzgórza pokrytego krzyżami, o różnej wielkości, wykonanymi z różnych materiałów, robi ogromne wrażenie. Wiele z tych krzyży opatrzonych jest intencjami lub imionami, co nadaje temu miejscu głęboki, osobisty wymiar.
Na szczycie wzgórza znajduje się cerkiew, która także ma burzliwą historię. Pierwsza cerkiew na tym miejscu została podpalona i spłonęła, a obecna została odbudowana na początku lat 90. XX wieku. Odbudowa cerkwi po pożarze była nie tylko aktem odnowy fizycznej, ale i duchowej – miejscowa społeczność zebrała środki i pracowała nad rekonstrukcją miejsca kultu, co umocniło jego znaczenie.
Nieodłącznym elementem pielgrzymek na Grabarkę jest rytuał obmywania się wodą ze świętego źródła, które do dziś uważane jest za cudowne. Wielu pielgrzymów przynosi chusteczki, które moczą w źródlanej wodzie i przykładają do bolących miejsc, wierząc, że woda ta przyniesie im uzdrowienie. Grabarka nie jest tylko miejscem ważnym dla duchowości prawosławnej. Odwiedzają ją również ludzie innych wyznań i kultur, przyciągani atmosferą modlitwy, ciszy i kontemplacji, jaką oferuje to miejsce. Dla wszystkich jest to przestrzeń refleksji i wewnętrznej odnowy, co sprawia, że Grabarka pozostaje jedną z najważniejszych duchowych stolic Podlasia, ale też całej Polski.
Warto zaznaczyć, że Święta Góra Grabarka jest nie tylko miejscem religijnym, ale także historycznym świadectwem wielokulturowości Podlasia. Region ten przez wieki był miejscem spotkań różnych tradycji, w tym katolickiej, prawosławnej, żydowskiej i muzułmańskiej, a Grabarka, będąca centrum prawosławia, jest ważnym elementem tego wielobarwnego krajobrazu duchowego.
Wracamy do tematu, który już poruszaliśmy, ale warto go przypomnieć. Zimowe ogródki funkcjonują chociażby w Krakowie. Dlaczego nie miałyby też funkcjonować w Białymstoku? Warto podkreślić, że tego typy konstrukcje różnią się od swoich letnich odpowiedników. Przede wszystkim w środku jest na tyle ciepło, by można było spokojnie jeść i pić, natomiast Klienci od zimy oddzieleni są szybami. Za to wrażenia pozostają te same – można korzystać z uroków Rynku Kościuszki w pełnej krasie. Bo teraz, gdy nadchodzą mroźne, deszczowe i śnieżne dni – serce Białegostoku zamiera. Budzi się ponownie dopiero na czas jarmarku. Tak jakby nie można było tego wszystkiego ze sobą połączyć i dać życie centrum miasta na wszystkie pory roku.
Warto podkreślić, że to nie jest inicjatywa typu, by ludzie mogli się alkoholizować na okrągło. Bo i tak mogą z ogródkami i bez. Różnica jest jednak taka, że aktywnie działające ogródki – także zimą napędzają lokalną gospodarkę. Białostoczanie i turyści zostawiają swoje pieniądze dla branży gastronomicznej, która to nie tylko zatrudnia mnóstwo młodych osób, ale też podtrzymuje wiele innych gałęzi gospodarki – poprzez zamawianie produktów i usług zewnętrznych. Zamieniając ich działalność z sezonowej na stałą, tylko polepszymy marny, białostocki rynek pracy.
Stolica Podlaskiego to duże i dynamicznie rozwijające się miasto. Jeżeli chcemy, by ktokolwiek chciał tu mieszkać i zostawać po studiach to musimy być konkurencyjni dla Warszawy. Stolica ma ten minus, że jest ogromna, ma też plusy – świetna komunikacja miejska, gigantyczna oferta kulturalna, gastronomiczna. Bez tego wiele osób mieszkałoby i studiowałoby w innych miastach, a rozwój stolicy nie byłby tak intensywny. Wystarczy spojrzeć na zarobki. Te miasta, które rzuciły wyzwania Warszawie, po wielu latach ciężkiej pracy oferują lepsze zarobki niż stolica kraju. Czy Białystok też tak może? Oczywiście, ale dopiero gdy przestanie pompować deweloperów, a zajmie się budową szerokiego rynku usług dla młodych osób. Jak na razie jest odwrotnie – na białostockich uczelniach o połowę mniej studentów niż w najlepszych czasach, co pokazuje jak bardzo nieatrakcyjny jest Białystok w porównaniu do innych dużych miast.
Podlaskie to region pełen dzikiej przyrody, unikalnych krajobrazów i zabytkowych miejsc. Jeśli planujesz zwiedzanie naszego województwa samochodem, warto zaplanować trasę, która pozwoli maksymalnie wykorzystać czas, bez konieczności wracania po własnych śladach. Oto sugestia, jak zwiedzać Podlaskie w jeden ciągły, malowniczy przejazd, obejmujący najważniejsze atrakcje, od Białegostoku przez zachwycające zakątki przyrody aż po perły architektury. To plan na kilkanaście godzin zwiedzania i jeżdżenia po regionie.
Punktem startowym większości podróży po Podlasiu jest Białystok, największe miasto regionu i jego kulturalne centrum. Tu warto zatrzymać się na krótką wizytę w Pałacu Branickich – jednej z najlepiej zachowanych rezydencji magnackich w Polsce. Park otaczający pałac to doskonałe miejsce na krótki spacer, a w samym mieście jest szeroka baza noclegowa, więc warto coś wybrać gdy już będziecie wracać po całym dniu.
Po opuszczeniu Białegostoku, wyrusz w kierunku północnym, w stronę Tykocina – malowniczej miejscowości nad Narwią. Tykocin to prawdziwa perełka barokowej architektury, z majestatycznym kościołem Trójcy Świętej oraz imponującą synagogą. Miasto ma również bogatą historię, co można odkryć, odwiedzając zrekonstruowany zamek, będący niegdyś rezydencją królewską. Spacer po spokojnych uliczkach tego miasteczka przenosi w przeszłość i pozwala poczuć atmosferę dawnych lat.
Z Tykocina trasa wiedzie dalej na północ, w stronę Biebrzańskiego Parku Narodowego – jednego z największych i najdzikszych parków narodowych w Polsce. To idealne miejsce na krótką przerwę i obcowanie z naturą. Szlaki turystyczne prowadzą wzdłuż bagien, gdzie można obserwować unikalną faunę i florę. Szczególnie warto wybrać się na jedną z wież widokowych, skąd rozpościera się widok na rozległe tereny doliny Biebrzy.
Następnie warto przez Biebrzański Park Narodowy dojechać do Augustowa. Tam oczywiście największymi atrakcjami są jeziora i rzeki otaczające miasto – uzdrowisko. Zatrzymajcie się też nad śluzami Kanału Augustowskiego, by podziwiać ten cud techniki. Warto dodać, że chociaż to letnia stolica Polski, to przez cały rok jest tam naprawdę atrakcyjnie. Nie brakuje miejsc, które warto odwiedzić oraz przespacerować.
Następnie możecie pojechać przez Lipsk i Dąbrowę Białostocką do Sokółki, Krynek i Kruszynian. Odkryjecie tatarską kulturę, poczujecie magię wschodu, a nawet natraficie na dzikie stada żubrów. Kruszyniany to jedna z najważniejszych w Polsce wsi tatarskich. To miejsce szczególne nie tylko z uwagi na piękno przyrody, ale także ze względu na swoją unikalną historię i kulturę. Drewniany meczet w Kruszynianach oraz cmentarz muzułmański (mizar) przyciągają turystów z całego kraju. Tutaj możesz skosztować kuchni tatarskiej.
Jeśli wyruszysz dalej na południe, to przez miejscowość Jałówka i Bondary trasa prowadzi w kierunku Puszczy Białowieskiej – jednego z najważniejszych przyrodniczych skarbów Europy, wpisanego na listę UNESCO. Białowieża to idealne miejsce na kilkugodzinny spacer po dziewiczych lasach, gdzie można spotkać żubry i inne dzikie zwierzęta. Warto odwiedzić Rezerwat Pokazowy Żubrów, przejść szlakiem dębów królewskich, obejrzeć siedzibę parku oraz koniecznie zajrzeć na stację Białowieża Towarowa. Na koniec możecie wracając zahaczyć o Krainę Otwartych Okiennic – zwiedzając Trześciankę, Soce i Puchły.
Następnie z Zabłudowa kierujcie się do Michałowa, potem przez Gródek na Królowe Stojło i Wyżary. Dalej pojedziecie przez Radunin, Królowy Most, Kołodno, Cieliczankę do Supraśla podziwiając Puszczę Knyszyńską. Wyżary to piękne bagna i kładki leśne, Królowy Most z Kołodnem spodoba się Wam dzięki swoim Wzgórzom Świętojańskim, gdzie możecie wejść na wieżę widokową, by podziwiać panoramę Puszczy Knyszyńskiej. Następnie czeka Was Supraśl. Niewielkie, ale urokliwe miasteczko, które słynie z prawosławnego klasztoru. Oprócz tego warto odwiedzić Muzeum Ikon, które w oryginalny sposób przybliża bogactwo duchowego dziedzictwa prawosławia. Spacer nad rzeką Supraśl oraz odpoczynek na miasteczkowym rynku to miłe uzupełnienie wizyty. Potem możecie wracać do Białegostoku.
Podsumowując, wycieczka samochodowa po Podlasiu to nie tylko okazja do odwiedzenia najważniejszych historycznych miejsc i obcowania z dziką przyrodą, ale także szansa na poznanie różnorodności kulturowej tego regionu. Trasa obejmuje zarówno zabytki architektury, jak i malownicze parki narodowe, a jej układ pozwala na płynne poruszanie się po województwie bez konieczności wracania tą samą drogą. To idealny plan dla tych, którzy chcą zobaczyć jak najwięcej, bez zbędnego pośpiechu.
Podlaskie to prawdziwy raj dla miłośników grzybobrania, szczególnie w miesiącach jesiennych, kiedy lasy pełne są różnych gatunków grzybów. Nasz region wyróżnia się obfitością terenów leśnych, zalesionych wzgórz i malowniczych puszcz, które stanowią idealne warunki dla rozwoju grzybów. Każdy rok przynosi wyjątkowe doświadczenia grzybiarzom, a rok 2024, choć poprzedzony suszą, zapowiada się dobrze, zwłaszcza po ostatnich deszczach, które sprawiły, że grzyby zaczęły rosnąć intensywnie w wielu miejscach.
Podlasie oferuje bogactwo lasów, a najbardziej rekomendowane lokalizacje na grzybobranie to okolice Czarnej Białostockiej, Knyszyna, Grabówki oraz całej Puszczy Knyszyńskiej. Te tereny są znane z wysokiej jakości zbiorów, zwłaszcza borowików, podgrzybków, kurek i koźlarzy. W okolicach Białegostoku warto wybrać się w kierunku Gródka, Walił czy Supraśla, gdzie lasy od lat przyciągają grzybiarzy. Ponadto, na południu regionu, szczególnie w lasach w pobliżu Siemiatycz, Hajnówki oraz na zachodzie w okolicach Łomży, grzybiarze również znajdą bogate zasoby tych leśnych przysmaków.
Warto pamiętać, że sukces grzybobrania zależy nie tylko od miejsca, ale również od pory dnia. Doświadczeni grzybiarze radzą, by do lasu wyruszać wcześnie rano, najlepiej po ciepłej i deszczowej nocy, kiedy to grzyby pojawiają się najliczniej. Przepełnione grzybami kosze widziane u lokalnych grzybiarzy dowodzą, że październikowe poranki są szczególnie owocne.
Grzybobranie to jednak nie tylko sposób na zdobycie smacznych i zdrowych dodatków do dań, ale również doskonała okazja do spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Podlaskie lasy zachwycają jesiennymi barwami, a cisza i spokój, jakie tam panują, sprawiają, że każda wizyta w lesie staje się odprężającym doświadczeniem. Podczas spaceru po leśnych ścieżkach można nie tylko zebrać grzyby, ale także podziwiać piękno natury – spotkać dzikie zwierzęta, usłyszeć śpiew ptaków czy napawać się zapachem mokrego mchu i igliwia.
Chociaż główne rozstrzygnięcie w tej sprawie będzie miało miejsce 22 października, to już teraz można mówić o konkretach w sprawie Krywlan. Z perspektywy mieszkańców – obecny aeroport to lotnicza baza wojskowa – ze względu na wojnę hybrydową wymierzoną w Polskę przez rosję. To jednak może w końcu się zmienić, bo wiadomo co władze planują z obiektem robić w przyszłości.
Przypomnijmy, że nie ma ruchu pasażerskiego, gdyż wiele osób i organizacji postawiło sobie za cel maksymalne torpedowanie inwestycji na każdym kroku. Dlatego obecnie Naczelny Sąd Administracyjny (kolejna i ostatnia już instancja odwoławcza) wyda wyrok, który pozwoli bądź nie – na wycinkę kilkunastu tysięcy drzew. Te są przeszkodami lotniczymi i uniemożliwiają korzystanie z pełnej – 1350 metrowej – długości pasa startowego, który wybudowano już wiele lat temu. Jeżeli decyzja będzie pozytywna, to pas startowy byłby do pełnej dyspozycji już w 2028 roku.
Jeżeli decyzja będzie negatywna, Urząd Miejski w Białymstoku będzie musiał przygotować nową dokumentację na wycinkę drzew, a wtedy wycinka będzie mogła się odbyć najwcześniej w 2030 roku. O ile do niej dojdzie, bo jeżeli koalicja rządząca nie przywróci braku limitu kadencyjności w samorządach, to rok wcześniej Tadeusz Truskolaski pożegna się ze stanowiskiem, a nowy prezydent może nie być zainteresowany kończeniem lotniska na Krywlanach. Przypomnijmy, że PiS formalnie nie jest przeciwko Krywlanom, ale forsowało pomysł budowy dużego lotniska regionalnego pod Białymstokiem. Za wcześnie jednak, by teraz robić szersze scenariusze w tym temacie.
Kolejny konkret w sprawie Krywlan to decyzja o porozumieniu pomiędzy Prezydentem Białegostoku a Marszałkiem Województwa Podlaskiego. Przypomnijmy, wcześniej obaj decydenci byli z przeciwnych obozów politycznych – Tadeusz Truskolaski z Koalicji Obywatelskiej, a Artur Kosicki z PiS. Po przegranych wyborach, nowym marszałkiem jest Łukasz Prokorym z Koalicji Obywatelskiej, który wcześniej był przewodniczącym rady miasta. Porozumienie dotyczy założenia spółki zarządzającej komercyjnie lotniskiem na Krywlanach. Ale, jeżeli ma to być właśnie lotnisko, a nie sam pas startowy, to w spółce musi partycypować też Polskie Porty Lotnicze S.A (spółka skarbu państwa mająca udziały w polskich lotniskach).
Tylko w takiej formule, gdy spółka na Krywlanach składała z przedstawicieli prezydenta, marszałka i PPL mogłaby planować wydłużenie pasa startowego pod większe samoloty. Ale to już melodia takiej przyszłości, że nie ma sensu nawet o tym teraz pisać.
Białystok, stolica Podlasia, to miasto, które tętni życiem kulturalnym przez cały rok, a szczególnie w deszczowe dni oferuje wiele atrakcji pod dachem. Jednym z najlepszych sposobów na spędzenie takiego dnia jest odwiedzenie tutejszych teatrów, opery czy filharmonii, a także relaks przy filiżance kawy w jednej z lokalnych kawiarni lub spacer po galeriach sztuki.
Zacznijmy od Białostockiej Opery i Filharmonii, miejsca o niezwykłej architekturze, które zyskało międzynarodową renomę. Budynek, zlokalizowany w centrum miasta, przyciąga zarówno miłośników muzyki klasycznej, jak i amatorów nowoczesnych brzmień. W Operze można uczestniczyć w spektaklach operowych, koncertach symfonicznych, a także wydarzeniach o bardziej awangardowym charakterze.
Białystok to również miasto teatru, a jednym z jego najważniejszych punktów na mapie jest Teatr Dramatyczny im. Aleksandra Węgierki. W deszczowe dni scena tego teatru staje się miejscem schronienia dla wielbicieli sztuki. Obecnie trwa remont i spektakle grane są w miejscach zastępczych. Repertuar obejmuje zarówno klasyczne sztuki dramatyczne, jak i współczesne interpretacje znanych dzieł, co sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie. Dla tych, którzy preferują lżejszą formę rozrywki, proponowane są przedstawienia komediowe, które mogą być doskonałym sposobem na poprawę humoru w pochmurny dzień.
Oprócz teatru i opery, warto odwiedzić Białostocki Teatr Lalek, jeden z najstarszych i najbardziej prestiżowych teatrów lalkowych w Polsce. To miejsce, które choć skierowane głównie do dzieci, przyciąga również dorosłych swoimi ambitnymi, często refleksyjnymi spektaklami. Wizyta tutaj to doskonały pomysł na wspólne spędzenie deszczowego dnia z rodziną, szczególnie jeśli szukamy rozrywki, która jednocześnie uczy i bawi.
Po intensywnych kulturalnych przeżyciach dobrze jest znaleźć chwilę na relaks. Białystok słynie z przytulnych kawiarni, które oferują nie tylko pyszną kawę, ale również ciepłą, kameralną atmosferę. W sercu miasta znajduje się wiele takich miejsc, które stanowią idealną przystań na deszczowe dni.
W deszczowy dzień warto również zajrzeć do jednej z licznych galerii sztuki, które znajdują się w mieście. Galeria Arsenał, zlokalizowana w samym centrum Białegostoku, to przestrzeń poświęcona współczesnej sztuce. Regularnie organizowane są tam wystawy prac młodych twórców, a także bardziej uznanych artystów polskich i zagranicznych. Wnętrze galerii sprzyja refleksji i jest doskonałym miejscem na ucieczkę od zgiełku miasta w deszczowe popołudnie. Kolejną ciekawą opcją jest Centrum im. Ludwika Zamenhofa, które nie tylko skupia się na sztuce, ale też oferuje szeroką gamę wykładów i warsztatów edukacyjnych, promujących wielokulturowość regionu.
Podsumowując, Białystok w deszczowy dzień nie traci swojego uroku. Wręcz przeciwnie – staje się przestrzenią pełną możliwości, gdzie kultura i sztuka odgrywają główną rolę. Od wizyt w operze i teatrach, przez spacer po galeriach sztuki, aż po chwilę relaksu w klimatycznych kawiarniach, miasto oferuje wiele sposobów na spędzenie czasu w deszczową pogodę, zapewniając jednocześnie inspirujące i kulturalne doświadczenia.
Chociaż lato minęło (chyba) bezpowrotnie, to plaża w Dojlidach nadal jest miejscem, w którym warto spędzać czas. Oprócz spacerowania po piaszczystym brzegu oraz po rosnącym obok lesie, można też wybrać się do sauny. Wznowiła ona działalność. Dostępna jest w każdą niedzielę od 12.00 do 21.30. Ośrodek Dojlidy jest otwarty do godz. 22, później zamykane są bramy. Pobyt w saunie kosztuje 21 zł (normalny) lub 18 zł (ulgowy). Jak ktoś ma Kartę Dużej Rodziny albo Kartę Aktywnego Seniora to dostanie 50 proc. zniżki. Można też wyrobić sobie Kartę Sportu, by otrzymać 10-15 proc. zniżki.
Warto dodać, że w saunie działa elektroniczny system rozliczający czas, dlatego też nie trzeba wchodzić o określonych godzinach. Każdy może tam przebywać tyle ile potrzebuje. Sauna mieści 25 osób jednocześnie i można ją wynająć na wyłączność. Koszt takiej przyjemności to 240 zł za każdą godzinę.
Wygrzewający się w saunie maja widok na zalew i wyspę. Po wszystkim można zażyć kąpieli nie tylko w tymże zalewie, ale też pod prysznicem. Można też skorzystać ze sztucznego śniegu. Sama sauna pracuje w temperaturze od 80 do 95 stopni C. Do korzystania potrzebujemy dwóch ręczników – jeden do siedzenia na ławach, drugi do okrycia się. Nie musimy przynosić ich ze sobą. Na miejscu wypożyczymy je za 3 zł od sztuki.
W ubiegłym roku z sauny skorzystano 11 000 razy. Poza latem wstęp na OSW Dojlidy jest bezpłatny. Bramy otwierają się o 6.00, a zamykają o 22.00. Nadal funkcjonuje wypożyczalnia sprzętu wodnego w godz. 9.00 – 18.00.
Chociaż w 2008 roku sprawa ta była traktowana mocno sceptycznie, ostatecznie uznano, że doszło do cudu eucharystycznego. 12 października 2008 hostia (opłatek do komunii świętej), która została upuszczona podczas mszy powinna zgodnie z procedurami zostać rozpuszczona w wodzie. Tak się jednak nie stało. Po kilku dniach w zamkniętym naczyniu z hostii popłynęła krew. Jak do tego doszło? Nikt nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć. Badania wykazały, że ten pobrany materiał to tkanka mięśnia sercowego człowieka w agonii. Jeden z profesorów, który badał próbkę, nie wiedział, skąd ona pochodzi. Mimo to potwierdził wyniki badań innego naukowca.
I tak 16 lat od tego wydarzenia celebruje się cud w sokólskim kościele. Wszyscy zgromadzeni na mszy świętej, pod koniec liturgii mogli obejrzeć jeszcze raz „Cząstkę Ciała Pańskiego”. Wierni mogli ją oglądać do wieczora.
– Wszystkim przybywającym do nas pielgrzymom powtarzam to samo: cud eucharystyczny wciąż trwa. Powtarza się na każdej Mszy św. Warto ją przeżywać z wielkim zaangażowaniem, skupieniem i świadomością obecności na Golgocie w Wielki Piątek. Eucharystia przypomina wiernym, kto jest siłą Kościoła, kto stanowi jego centrum, do kogo trzeba iść, skąd brać siły, żeby się nie zagubić – zgodnie ze słowami Chrystusa: «Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity – przypomniał wiernym proboszcz sokólskiej kolegiaty – ks. kan. Jarosław Ciuchna.
Antoni Dombek zwyciężył w konkursie na mural ogłoszony przez PSS Społem Białystok. Jego pracę zobaczyć już mogą białostoczanie i turyści, którzy zajrzą do tunelu pomiędzy Rynkiem Kościuszki a Aleją Bluesa. To tam, gdzie znajduje się wejście do słynnego baru Podlasie.
Postać muzyka, zabytki Białegostoku, nocne życie miasta – to wszystko znalazło się na projekcie studenta 3. roku na kierunku grafika na Wydziale Architektury. Na projekcie możemy zobaczyć wiele nawiązań do białostockiej architektury, do istotnych miejsc w naszym mieście. W konkursie wzięło udział ponad dwadzieścia projektów. Każdy z uczestników mógł złożyć po trzy prace.
W Białymstoku jest ponad 40 murali. Malowidło powstawało w tunelu w centrum miasta przez kilka dni. Artyście w tworzeniu dzieła pomagali też inni uczestnicy konkursu. To bardzo dobra inicjatywa, by oddawać przestrzeń młodym ludziom. Docenieni nie tylko pozostawiają po sobie w Białymstoku ślad, ale także zmieniają nasze miasto na lepsze.
Na wschodzie Podlaskiego kolei się zwija, a na zachodzie rozwija. Marne są szanse na powstanie nowoczesnego szlaku kolejowego z Sokółki do Suwałk. Natomiast Łomża zostanie podłączona do szlaków kolejowych w połowie 2027 roku.
Dąbrowa Białostocka leży na kolejowym szlaku z Białegostoku do Augustowa i Suwałk przez Sokółkę. Wszystko wskazuje na to, że ten odcinek nie będzie remontowany. Przypomnijmy, że brakuje tam elektryfikacji, przez co od Sokółki do Suwałk może jechać wyłącznie lokomotywa spalinowa. W tym samym czasie intensywnie prowadzone są prace na szlaku Rail Baltica. Na podlaskim odcinku, z Suwałk do Białegostoku pojedziemy 160 km/h ale przez Ełk.
Przypomnijmy jednak, że Ełk leży już w innym województwie, toteż Województwo Podlaskie mogłoby intensywnie rozwijać ruch kolejowy w oparciu o odcinek przez Sokółkę. Póki co jest skazane na szynobusy i niską prędkość. Światełkiem w tunelu na elektryfikację i remont trasy miał być remont dworca kolejowego we wspomnianej Dąbrowie Białostockiej. Tymczasem PKP SA unieważniło przetarg na jego przebudowę. Chodzi o to, że inna spółka należąca do kolei PKP PLK – chce zlikwidować nastawnię będącą w budynku, co ma wpływać na całą koncepcję przebudowy dworca.
Powód kompletnie absurdalny prawda? A wystarczył do unieważnienia przetargu i porzucenia pomysłu remontu dworca. Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby Podlaskie miało polityków, którzy w Warszawie coś znaczą. Tymczasem od wielu lat posłowie z regionu kompletnie nie potrafią pomyślnie lobbować za sprawami mieszkańców. Niezależnie od opcji rządzącej, wszystkie najważniejsze inwestycje omijają nas, a pieniądze ostatecznie płyną gdzie indziej. Równie dobrze moglibyśmy nikogo nie wybierać parlamentu. Bo i tak nie ma to żadnego znaczenia kto tam się dostanie.
A piszemy o tym w kontekście PKP SA i PKP PLK. To nie są firmy prywatne tylko państwowe, więc politycy jak najbardziej mają tam do powiedzenia dużo. Skoro zapadła decyzja o anulowaniu przetargu, to znaczy, że na to pozwolono, a pieniądze popłyną gdzieś indziej. Najbardziej rozczarowani są mieszkańcy Dąbrowy Białostockiej ponieważ miasto wykonało już wiele inwestycji wokół tego terenu. Powstaje właśnie ścieżka pieszo-rowerowa, odnowiona ulica, dodatkowe dojazdy.
I w tym kontekście warto zobaczyć jak wygląda skuteczność polityków łomżyńskich. Właśnie domykana Via Baltica przez Łomżę, a teraz trwają intensywne prace nad przywróceniem kolei do tego miasta. Pociągi będą jeździć do Białegostoku, Ostrołęki i Warszawy. Wszystko to w 2027 roku. Całość prac pochłonie 430 mln zł, z czego województwo podlaskie wyłoży na to 15 procent.
Lasoterapia, inaczej terapia lasem, to forma terapii oparta na korzystaniu z dobroczynnego wpływu środowiska leśnego na zdrowie psychiczne i fizyczne człowieka. Ta metoda, wywodząca się z japońskiej praktyki shinrin-yoku (kąpiele leśne), polega na świadomym przebywaniu w lesie, zanurzeniu się w jego atmosferze i doświadczaniu go wszystkimi zmysłami. Lasoterapia działa relaksacyjnie, obniża poziom stresu, poprawia nastrój, a także wzmacnia układ odpornościowy. Badania wskazują, że regularny kontakt z naturą, zwłaszcza lasem, może obniżać poziom kortyzolu (hormonu stresu), poprawiać koncentrację i przyczyniać się do redukcji stanów lękowych oraz depresyjnych.
W ramach lasoterapii często zaleca się spacerowanie w spokojnym tempie, skupianie się na odgłosach przyrody, zapachach drzew, wilgotności powietrza oraz dotykaniu elementów naturalnych, jak kora drzew czy liście. Czas spędzony w lesie pozwala na uspokojenie myśli, regenerację sił i pogłębienie kontaktu z naturą, co z kolei sprzyja ogólnej harmonii i równowadze wewnętrznej. Lasoterapia staje się coraz popularniejsza jako metoda wspomagająca leczenie chorób cywilizacyjnych, takich jak stres, wypalenie zawodowe, nadciśnienie, czy bezsenność.
Jesienny spacer po Lesie Zwierzynieckim w Białymstoku to wyjątkowe doświadczenie, które pozwala cieszyć się naturą zaledwie kilka kroków od tętniącego życiem centrum miasta. Gdy drzewa przybierają złote i czerwone barwy, las staje się idealnym miejscem na odpoczynek od codziennego zgiełku, a jego malownicze ścieżki zapraszają do odkrywania uroków podlaskiej przyrody.
Rezerwat Las Zwierzyniecki, położony na terenie dawnego ogrodu Branickich, to obecnie park leśny z wieloma ścieżkami spacerowymi. Tam spotkają nas nie tylko piękne widoki, ale także różnorodność aktywności. Miejsce to cieszy się popularnością zarówno wśród spacerowiczów, jak i rowerzystów oraz biegaczy. Jesienny spacer po Lesie Zwierzynieckim to nie tylko wspaniała okazja do kontaktu z naturą, ale również możliwość zatrzymania się na chwilę i zanurzenia się w swoich myślach. Doświadczenie go zmysłami na pewno nas odstresuje, poprawi koncentrację i zmniejszy objawy tak zwanej „jesiennej depresji”.
Wysokie Mazowieckie to miejsce, które choć pozornie może wydawać się niepozorne, oferuje różnorodne możliwości wypoczynku na łonie natury, a jednym z najbardziej malowniczych elementów lokalnego krajobrazu jest rzeka Brok. Ta stosunkowo niewielka, ale urokliwa rzeka płynąca częściowo przez region, stanowi idealne miejsce dla osób szukających kontaktu z naturą oraz możliwości aktywnego spędzania czasu.
Brok to jedna z mniej znanych rzek na mapie województwa podlaskiego, ale jej dzikie i niezurbanizowane brzegi przyciągają osoby pragnące uciec od zgiełku miasta. Rzeka przepływa przez malownicze tereny, w tym łąki, lasy i wioski, które tworzą spokojną, niemal idylliczną scenerię. Dla wielu turystów, a także mieszkańców, Brok jest miejscem, gdzie można oddać się wędkarstwu, spacerom czy wycieczkom rowerowym wzdłuż jej brzegów.
Wędkarze szczególnie upodobali sobie ten rejon. Wody rzeki Brok, zwłaszcza w okolicach Wysokiego Mazowieckiego, obfitują w różnorodne gatunki ryb, co czyni ją atrakcyjną lokalizacją do uprawiania tego hobby. Najczęściej łowione są tu płocie, leszcze, szczupaki czy okonie. Cisza i spokój panujące nad rzeką sprawiają, że Brok stał się miejscem, gdzie można nie tylko cieszyć się wędkowaniem, ale również prawdziwie odpocząć, z dala od miejskiego hałasu.
Rzeka ta ma jednak coś więcej do zaoferowania niż tylko możliwości wędkarskie. Przyroda wokół Broku jest dzika i nienaruszona, co czyni te tereny idealnym miejscem dla miłośników obserwacji ptaków. Okolice rzeki są domem dla wielu gatunków ptaków wodnych, które można spotkać zwłaszcza wiosną i latem, gdy zakładają gniazda w przybrzeżnych zaroślach. Spacerując wzdłuż Broku, można zatem nie tylko podziwiać piękno rzeki, ale również zanurzyć się w różnorodność lokalnej fauny i flory.
Mieszkańcy podłomżyńskiego Bronowa ze swoim słynnym mostem będą mieli utrudniony dostęp do swoich pól. Zaczyna się remont tej konstrukcji. Na szczęście prace polowe na wsiach już się zakończyły, więc na razie brak szybkiego dostępu do pola nie jest dużym problemem. A remont potrwa kilka miesięcy.
Warto dodać, że o remont apelowali sami rolnicy. Ich ciężkie maszyny jadące na pole uszkadzały słabą drewnianą nawierzchnię. Nowa ma być z kompozytu i dużo trwalsza. Ponadto w zakres prac wchodzi też renowacja podpór. Ponadto trzeba naprostować izbicę (konstrukcja zabezpieczająca podporę). Wójt zorganizował prace w ten sposób, by odbywały się one po zakończonych pracach polowych. Remont ma potrwać do lutego 2025. Miejmy nadzieję, że wszystko zakończy się na czas, bo bez tego mostu – wyprawa z Bronowa na pole wymaga dojechania najpierw do Wizny. A to kilkadziesiąt kilometrów drogi.
Bronowo
Bronowo
Bronowo
Bronowo
Widok na Narew, Bronowo
Widok na Narew, Bronowo
Widok na Narew, Bronowo
Widok na Narew, Bronowo
Ta sama konstrukcja “zagrała” w filmie Wojciecha Smarzowskiego pt. Wołyń. Warto wspomnieć, że pod mostem płynie Narew i to akurat w takim miejscu, gdzie koryto jest bardzo szerokie, w pobliżu są też rozlewiska tej rzeki. Cały teren jest przepiękny. W pobliżu są także jedyne w Podlaskiem wydmy. Znajdują się one około 7 km od mostu. Największą ciekawostką konstrukcji jest zachowanie pierwotnego wyglądu. Most powstał w 1986 roku dla rolników, korzystają z niego też turyści podróżujący pomiędzy Biebrzańskim Parkiem Narodowym a Łomżyńskim Parkiem Krajobrazowym Doliny Narwi. Przed 1986 rokiem w tym miejscu była przeprawa promowa. Jego obsługą zajmował się mieszkający nieopodal Aleksander Matejkowski (senior), a po wojnie Aleksander Matejkowski (junior). Ojciec został wywieziony przez Niemców do obozu koncentracyjnego i nigdy już nie wrócił. Wszystko dlatego, że pomagał w przeprawie partyzantom.
Co ciekawe konstrukcja to “tymczasowa przeprawa rzeczna”, która nie była budowana z uwzględnieniem wymogów technicznych, nie ma też dokumentacji. Natomiast jak widać, wszystko działa i ma się dobrze. Most utrzyma 10 ton. Jego podstawy są stalowe, tylko góra jest drewniana.
Białystok od wielu lat ma strefę płatnego parkowania, która systematycznie się rozrasta i w której systematycznie rosną też opłaty za pozostawienie samochodu. Problem w tym, że ten system kompletnie nie działa, a jest nastawiony wyłącznie na wyciąganie pieniędzy z kieszeni kierowców. Dlaczego?
Chociaż strefy płatnego parkowania działają w wielu polskich miastach (najdłużej w Krakowie), to ich istnienie jest związane z pewnym celem. Otóż przed laty, posłowie przegłosowali w Ustawie o drogach publicznych możliwość pobierania opłat za parkowanie przez samorządy. Celem tej zmiany było doprowadzenie do rotacji aut. Inaczej mówiąc, by mała liczba miejsc parkingowych w centrach miast nie była stale zajmowana przez te same samochody, tylko by każdy miał możliwość przyjechania tu, pozostawienia auta, załatwienia sprawy i odjechania. Dzisiaj w zachodniej Europie wjazd do centrum samochodem jest bardzo restrykcyjny. W niektórych miastach są tak zwane strefy czystego transportu (Kopenhaga, Berlin), gdzie trzeba albo mieć samochód elektryczny albo by pojazd spełniał wymagania emisyjne. Inaczej mówiąc – by mogły wjeżdżać tylko nowe samochody. Rozwiązanie jest kontrowersyjne, bo nowe samochody są bardzo drogie, więc w praktyce do centrum autem mogą dojechać tylko najbogatsi.
W tym wszystkim zapominamy jednak, że istnieje coś takiego jak komunikacja miejska. O ile w Warszawie funkcjonuje ona świetnie, to w takim Białymstoku bardzo źle. Więc dochodzimy do sedna. U nas – zamiast inwestować w świetną komunikację i ograniczać możliwość wjazdu do centrum, radni idą na skróty – podwyższają opłaty za parkowanie i powiększają strefe. Nie oszukujmy się jednak, podniesienie tej opłaty nie spowoduje, że nagle ktoś przestanie parkować auto w centrum. Można jednak powiedzieć, że radni trochę problem rozwiążą. Bo jeżeli ktoś by chciał zaparkować w ścisłym centrum na cały dzień, to musiałby postój opłacić godziny od 9 do 17. Ta przyjemność kosztowałaby 46,80 zł. Czy to dużo? Dla bardzo bogatych nie, ale dla przeciętnego kierowcy raczej sporo.
Najbardziej problematyczna jest obecnie ul. Suraska, gdzie wiele osób korzysta z apteki całodobowej, baru mlecznego czy okolicznych restauracji. Tyle, że największe obłożenie tej ulicy jest w weekend. Podobnie z Rynkiem Kościuszki. Ustawa o drogach publicznych zabrania pobierania opłat w weekendy, chyba że wprowadzi się Śródmiejską Strefę Płatnego Parkowania. Czyli coś, gdzie opłaty mogą być dużo wyższe i pobieranie 24 godziny na dobę.
Po podwyżkach, białostoccy kierowcy zapłacą 4,40 zł za pierwszą godzinę parkowania w strefie A, za drugą 5,20, za trzecią 6,20 zł. Parkowanie w strefie B za pierwszą godzinę kosztować będzie 2,8 zł, potem 3,20 zł, a następnie 3,60 zł.
Nareszcie Białystok ma nie tylko przepiękny, zabytkowy, całkowicie odnowiony dworzec, ale jest on połączony z nowoczesnością. Można na nim zejść (lub zjechać) do podziemi, by ruszyć tunelem prosto na zadaszone perony. To także nowość, bo wcześniej nigdy dachu na peronach nie było. Tunel też zastąpił stare metalowe kładki, do których prowadziły schody, których bało się każde dziecko. Teraz nowoczesny i zabytkowy jednocześnie obiekt prezentuje się naprawdę przepięknie!
Chociaż nie ma już remontu, to należy się upewnić, z którego perony odjeżdża dany pociąg. Bo kolejarze pracują jeszcze nad rozbudową systemu zarządzania ruchem, toteż może się zdarzyć tak, że pociąg, który zawsze zatrzymuje się na przykład przy peronie numer 3, tym razem odejdzie na przykład z peronu numer 1. Prace remontowe trwają jeszcze na dworcu w Łapach.
A to wszystko ramach inwestycji Rail Baltica, która docelowo ma połączyć Litwę, Łotwę i Estonię (a w przyszłości też Helsinki) z Warszawą. Po Polskiej stronie odcinek Warszawa – Białystok jest już prawie gotowy. Pociąg pomiędzy tymi miastami, który nie zatrzymuje się na stacjach pośrednich, jedzie 160 km/h i kończy podróż po 90 minutach. Jeżeli jednak traficie na pociąg, który zatrzymuje się we wszystkich większych miejscowościach po drodze, to podróż potrwa 20 minut dłużej.
Jesień to idealny czas na wyprawy do lasów, a Puszcza Augustowska oferuje jedno z najlepszych miejsc w Polsce do grzybobrania. Ten malowniczy kompleks leśny, zlokalizowany na północnym wschodzie kraju, otaczający Augustów, przyciąga miłośników przyrody i entuzjastów zbierania grzybów, zwłaszcza w okresie jesiennym, kiedy lasy przybierają intensywne złoto-czerwone barwy.
Zbiory grzybów w Puszczy Augustowskiej to nie tylko forma relaksu, ale też możliwość kontaktu z nienaruszoną naturą. Lasy sosnowo-świerkowe, olsy i grądy oferują doskonałe warunki do wzrostu różnych gatunków grzybów. Do najczęściej spotykanych należą prawdziwki, podgrzybki, maślaki oraz rydze. Często wędrowcy trafiają także na kurki, które są szczególnie cenione w regionalnej kuchni. Jesień jest okresem obfitości, a każdy spacerowicz, nawet bez doświadczenia, ma szansę na obfite zbiory.
Puszcza jest łatwo dostępna z Augustowa, a jej różnorodne trasy spacerowe i rowerowe sprawiają, że można dotrzeć do najodleglejszych zakątków lasu, gdzie grzyby rosną w naturalnym spokoju. Wiele osób decyduje się na wyprawy po lesie, łącząc grzybobranie z dłuższymi spacerami czy nawet piknikami wśród majestatycznych drzew. Co więcej, bogactwo natury można podziwiać nie tylko pod kątem grzybów – jesień to czas, kiedy lasy tętnią życiem, a obserwacja fauny, zwłaszcza ptaków, dodaje wyprawom dodatkowego uroku.
Warto wspomnieć, że grzybobranie w Puszczy Augustowskiej ma także silne związki z lokalną tradycją kulinarną. Zbierane grzyby są podstawą wielu tradycyjnych potraw, takich jak sosy, zupy i farsze do pierogów, które można spróbować w okolicznych restauracjach.
Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi to miejsce, gdzie przyroda stanowi oazę spokoju, idealną na ucieczkę od zgiełku codziennego życia. Park obejmuje dolinę Narwi oraz jej malownicze okolice, tworząc unikatowy krajobraz i dom dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Rzeka Narew, przepływająca przez park stanowi natomiast siedlisko dla licznych gatunków wodnych ptaków. Jest to jedno z kluczowych miejsc na trasie wędrówek wielu ptaków, a możliwość ich obserwacji w naturalnym środowisku to jedna z głównych atrakcji dla turystów.
Ścieżki spacerowe i rowerowe prowadzą przez urokliwe tereny, które szczególnie pięknie prezentują się wiosną i latem. Nie można im jednak odebrać uroku także jesienią. Wszystko to pozwala na pełne zanurzenie się w malowniczej scenerii i podziwianie jego walorów z różnych perspektyw. Ścieżki, biegnące wzdłuż rzeki oraz przez lasy i łąki, są idealne zarówno dla rodzin, jak i bardziej doświadczonych turystów. Wielu z nich wybiera park jako punkt wyjścia do dłuższych wycieczek, ponieważ dolina oferuje liczne, często dzikie, miejsca, w których można odpocząć z dala od cywilizacji.
Koniecznie trzeba odwiedzić takie miejscowości jak Wizna, Grądy-Woniecko, Bronowo, Drozdowo, Piątnica, Stara Łomża czy Rybno. Po drodze zobaczymy niesamowite rozlewiska, wydmy, kompletnie dzikie tereny, stary drewniany most. Przyroda tutaj da nam odczuć swoją dzikość.
Październik w Białymstoku to doskonały czas, by odkryć jego liczne atrakcje. Jednym z najważniejszych punktów na mapie miasta jest Pałac Branickich, nazywany Wersalem Podlaskim. To barokowy kompleks pałacowo-parkowy, który zyskał swoją renomę nie tylko dzięki architekturze, ale i pięknym ogrodom, idealnym na spacer wśród opadających liści. O tej porze roku miejsce to zyskuje wyjątkowy urok. Warto również zajrzeć do wnętrz pałacu, gdzie znajduje się obecnie siedziba Uniwersytetu Medycznego.
Jeśli chcielibyście też spędzić czas wewnątrz, gdy już będzie chłodniej, to koniecznie zajrzyjcie do Muzeum Pamięci Sybiru. Jest to absolutnie wyjątkowe miejsce, które w szczegółowy sposób ukazuje historię deportacji Polaków na Syberię w czasach zaborów i okupacji sowieckiej. To poruszające doświadczenie, które daje głębsze zrozumienie historii regionu. Polska żyje swoją historią już od sierpnia. Najpierw wspominamy Powstanie Warszawskie, następnie napaść Niemiec na Polskę, później napaść ZSRR na Polskę, a następnie świętujemy 11 listopada. W takim historycznym klimacie jesteśmy utrzymywani jeszcze kolejne miesiące. I tak 10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir, przeprowadzona przez NKWD. Zatem całą jesień i zimę częściej skłaniamy się ku historii. Wtedy muzea są najlepszymi miejscami na zwiedzanie.
Białystok jesienią to także szansa na odkrycie mniej znanych, ale równie interesujących miejsc. Zwiedzając miasto, warto udać się do Zwierzyńca Akcent ZOO – niewielkiego, ale urokliwego ogrodu zoologicznego w Parku Konstytucji 3 Maja. To świetne miejsce na spacer, szczególnie dla rodzin z dziećmi, gdzie można zobaczyć m.in. żubry, wilki oraz zobaczyć niedźwiedzie ostatni raz przed zimowym snem.
Nie można również zapomnieć o klimatycznych uliczkach w centrum miasta. Rynek Kościuszki, otoczony kawiarniami i restauracjami, jest idealnym miejscem na chwilę odpoczynku. Jesienne wieczory w Białymstoku można spędzić w jednej z tutejszych kawiarni, próbując lokalnych specjałów – pierogów, placków ziemniaczanych czy jeszcze innej potrawy na rozgrzanie. Jak widzicie możliwości jest całkiem dużo.
Białystok, nocą, staje się miejscem, gdzie historia i nowoczesność przenikają się w sposób, który oczarowuje zarówno mieszkańców, jak i odwiedzających. Wieczory obecnie, choć chłodniejsze, sprzyjają spokojnemu odkrywaniu miasta, które, pozbawione letnich tłumów, pozwala doświadczyć jego nieco bardziej intymnej, nostalgicznej strony.
W sercu Białegostoku znajduje się Rynek Kościuszki, centralny plac, wokół którego koncentruje się życie nocne miasta. W otoczeniu eleganckich kamienic, restauracji i kawiarni, wieczorami to miejsce nabiera wyjątkowego uroku. To tutaj, w światłach latarni można poczuć atmosferę miasta, które łączy w sobie wpływy różnych kultur i epok. Warto zatrzymać się w jednej z tutejszych kawiarni, by spróbować lokalnych specjałów – szczególnie w chłodniejsze wieczory rozgrzewające napoje, jak gorąca czekolada lub herbata z regionalnymi dodatkami, zyskują dodatkowy smak.
Białystok ma także inne miejsca, które warto odwiedzić po zmroku. Pięknie oświetlone Kościół Św. Rocha, Cerkiew św. Mikołaja, Katedra, Opera, Pałacyk Gościnny czy Pałac Branickich. To klimatyczne miejsca, gdzie podświetlone elewacje dodają im niesamowitego uroku.
Warto też pomyśleć o rozrywkach wewnątrz. Na chłodny wieczór na pewno warto skorzystać z szerokiej oferty białostockich teatrów czy Opery. To fascynujące, że ludzie na scenie mogą zabrać nas do zupełnie innego świata. A po takim spektaklu czy koncercie można wybrać się jeszcze na spacer, by przemyśleć sobie to, co się właśnie zobaczyło i ułożyć w głowie własne sprawy. Oświetlonych miejsc nie brakuje. Nie zapominajmy też, że Białystok od lat jest jednym z najbezpieczniejszych polskich miast.
Ta sprawa z perspektywy rozwoju miasta być może nie ma wielkiego znaczenia, ale z perspektywy tożsamości już tak. Oto bowiem bo wielu latach radni pochylą się nad herbem Białegostoku. Obecny jest niezgodny z zasadami heraldyki. Co to oznacza?
W 1996 roku białostoccy radni zatwierdzili obecny herb. Na tarczy – u góry czerwonej, na dole żółtej znajdują się dwa znaki – na górze Orzeł w koronie, na dole Pogoń. Tak się składa, że herb wygląda niemalże tak samo jak ten, który nadał miastu zaborca rosyjski w 1809 roku, a następnie ponownie nadany w 1882 roku przez cara Aleksandra III. I tu nasuwa się fundamentalne pytanie – czy Białystok ma czerpać z ruskich wzorców?
po lewej herb nadany przez cara, po prawej herb nadany w 1996 roku – obecny
Zanim Polska została zagrabiona przez Rosję, Prusy (Niemcy – dop. red) i Austrię w 1795 roku, to Białystok od 1749 roku razem z prawami miejskimi nadanymi przez króla Augusta III Sasa otrzymał też herb. Na czerwonym polu znajdowała się złota korona, a pod nią napis JKB (Jan Klemens Branicki – dop. red). oraz biały gryf.
Herb Białegostoku sprzed zaborów
Teraz radni będą decydować czy wywodzić białostocką tożsamość z kultury ruskiej czy polskiej. Aczkolwiek wiele jest głosów, które podnoszą, że król August III Sas nie był Polakiem, więc zarówno herb, którym posługiwał się Branicki, też nie jest wystarczająco dobry. Przypomnijmy tylko, że gdyby nie wspomniany Branicki, to Białegostoku dziś by zapewne w ogóle nie było lub byłby podobnej wielkości co sąsiedzki i jeszcze starszy Wasilków.
Wróćmy jednak do Augusta III Sasa. W historii zapisał się jako władca próżny i pozbawiony jakichkolwiek talentów politycznych, który zamiast rządzić i reformować wolał oddawać się ucztowaniu, zabawie i podziwianiu sztuki. Jego panowanie zapewniło 3 dekady spokoju i dobrej gospodarki dla królestwa polskiego. Nie wchodząc już w szczegóły historyczne, warto tylko dodać że August III Sas był gwarantem utrzymania interesów Imperium Rosyjskiego i Austrii. Jego kontrkandydatem był Stanisław Leszczyński, który w razie elekcji wzmocniłby interesy francuskie. Dlatego jeżeli chcielibyśmy czerpać ze stuprocentowej kultury i siły Polski, to musielibyśmy czerpać z czasów Jana III Sobieskiego, za sprawą którego Polska byłą mocarstwem i który to w XVII wieku trząsł całą Europą.
Zatem bezsprzecznie powinniśmy powrócić do herbu z czasów, gdy Białystok otrzymał prawa miejskie za pierwszym razem (przypuszczalnie na kilka lat przed śmiercią Sobieskiego – dokłada data nadania tych praw nie jest znana, tak samo jak wygląd herbu). Warto jednak dodać, że wówczas Białystok nadal jednak przypominał wieś, a to dopiero Branicki sprawił, że stało się miastem z krwi i kości – i to na europejskim poziomie.
Dlatego pierwszy znany herb to ten – z inicjałami Branickiego i gryfem. Zdecydowanie nasze miasto powinno się nim ponownie posługiwać.
Suwalszczyzna, leżąca na pograniczu różnych kultur, to miejsce, gdzie smaki i tradycje kuchenne mieszają się, tworząc bogatą i różnorodną mozaikę kulinarną. W Suwałkach i okolicach spotykają się wpływy kuchni litewskiej, białoruskiej i tatarskiej, które przenikając się wzajemnie, ukształtowały unikatowy charakter tutejszej gastronomii. To, co dziś można znaleźć na stołach w Suwałkach, jest efektem wielowiekowej wymiany kulturowej, w której ważną rolę odegrały różne grupy etniczne zamieszkujące ten region.
Dania litewskie
Kuchnia litewska odcisnęła na Suwalszczyźnie swoje wyraźne piętno. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych dań, które trafiły na stoły Suwałk z Litwy, są kartacze – duże pyzy ziemniaczane nadziewane mięsem. Ich sekretem jest specjalna mieszanka surowych i gotowanych ziemniaków, które połączone razem dają charakterystyczną, delikatną strukturę ciasta. Kartacze, znane na Litwie jako cepeliny, są serwowane zazwyczaj z okrasą z boczku i cebuli, co dodaje im wyrazistego, domowego smaku.
Innym popularnym daniem, które wywodzi się z litewskich tradycji, jest kugelis (babka ziemniaczana), czyli zapiekanka ziemniaczana z boczkiem. To potrawa o prostym składzie, ale wymagająca precyzyjnego przygotowania. Starte ziemniaki mieszane są z cebulą, boczkiem i jajkami, a całość pieczona jest w piekarniku, aż do uzyskania złocistej, chrupiącej skórki. Kugelis, podobnie jak inne dania ziemniaczane, odzwierciedla surowy klimat regionu i dawną potrzebę przygotowywania potraw pożywnych i sycących, które pozwalały przetrwać długie, chłodne zimy.
Wpływy litewskie w kuchni Suwałk to także zupa na bazie buraków, znana jako chłodnik litewski. Przygotowywany z młodych buraków, ogórków, rzodkiewki, jajek i kefiru, podawany jest na zimno, często z dodatkiem świeżego koperku i szczypiorku. Chłodnik ten to idealne danie na letnie dni, orzeźwiające i pełne witamin. Jest to jeden z tych smaków, który kojarzy się z tradycją domowej kuchni i letnimi spotkaniami w gronie rodziny.
Dania białoruskie
Kuchnia białoruska również ma swój znaczący wkład w kulinarny krajobraz Suwałk. Charakterystyczne dla niej są dania mączne i ziemniaczane, a także kiszonki. Przykładem takiej potrawy są draniki, czyli placki ziemniaczane, serwowane często z kwaśną śmietaną. Draniki są proste w przygotowaniu, ale ich smak, szczególnie kiedy są smażone na domowym smalcu, jest niepowtarzalny i niezwykle sycący.
Nieodłącznym elementem kuchni białoruskiej, który przeniknął do suwalskiej gastronomii, są także kiszki ziemniaczane. Przygotowywane z tartych ziemniaków i cebuli, z dodatkiem boczku lub słoniny, wkładane są do jelit wieprzowych, a następnie pieczone na złocisty kolor. Kiszkę ziemniaczaną można podawać jako danie główne lub jako dodatek do innych potraw, zawsze jednak jest to danie pełne smaku i aromatu.
Dania tatarskie
Kuchnia tatarska, choć mniej znana, również pozostawiła swój ślad na Suwalszczyźnie. Tatarzy, którzy osiedlili się na pobliskich terenach już w XV wieku, wnieśli do lokalnej kuchni zamiłowanie do mięs i pikantnych przypraw. Jednym z dań inspirowanych ich tradycją jest pierekaczewnik, rodzaj mięsa pieczonego w cieście, które krojone jest w spiralne plastry. To potrawa niezwykle pracochłonna, wymagająca cierpliwości i umiejętności, ale efekt końcowy jest tego wart – delikatne ciasto, wypełnione soczystym mięsem, rozpływa się w ustach.
Tatarskie wpływy widoczne są także w użyciu przypraw, takich jak kminek, czarnuszka czy kolendra, które dodają potrawom głębi smaku i aromatu. Kulebiak, rodzaj pieroga nadziewanego mięsem, kapustą lub rybą, również ma swoje korzenie w kuchni tatarskiej. Jest to danie, które na stałe weszło do suwalskiej tradycji kulinarnej, podawane często podczas rodzinnych uroczystości i świąt.
Kuchnia Suwalszczyzny, będąca połączeniem tradycji litewskich, białoruskich i tatarskich, jest dowodem na to, jak różne kultury mogą wzbogacić i ukształtować unikalny charakter regionu. To miejsce, gdzie proste, lokalne składniki łączą się w dania pełne smaku, sycące i autentyczne. W Suwałkach, na talerzu, można odkrywać historie ludzi, którzy przez wieki żyli na tej ziemi, przekazując sobie przepisy i tradycje z pokolenia na pokolenie. Współczesna kuchnia Suwałk to nie tylko smak, ale także hołd dla różnorodności i bogactwa kulturowego regionu.
Augustów, znany jako jeden z najważniejszych ośrodków uzdrowiskowych w północno-wschodniej Polsce, przyciąga kuracjuszy nie tylko z kraju, ale i z zagranicy. Jego wyjątkowy klimat, obfitość lasów i jezior oraz naturalne zasoby, takie jak borowiny, sprawiają, że miasto stało się miejscem, gdzie można połączyć wypoczynek z dbaniem o zdrowie. Historia uzdrowiskowa Augustowa sięga XIX wieku, kiedy to zaczęto dostrzegać lecznicze właściwości tutejszego środowiska.
Kluczowym elementem uzdrowiskowego charakteru miasta jest mikroklimat, tworzony przez położenie między jeziorami i lasami Puszczy Augustowskiej. Czyste powietrze, bogate w olejki eteryczne wydzielane przez drzewa iglaste, wpływa korzystnie na układ oddechowy i odpornościowy. To właśnie ten klimat, w połączeniu z naturalnymi surowcami, przyciąga osoby cierpiące na choroby układu krążenia, oddechowego oraz schorzenia reumatyczne. Augustów stał się miejscem, gdzie można nie tylko odpocząć, ale również skorzystać z profesjonalnych zabiegów leczniczych.
Oprócz borowiny, w Augustowie stosuje się także kuracje z użyciem wód mineralnych. Chociaż miasto nie jest znane z naturalnych źródeł wód leczniczych jak niektóre inne polskie uzdrowiska, to jednak woda stosowana w tutejszych zabiegach jest bogata w minerały, które mają korzystny wpływ na organizm. W ramach kuracji pitnej oraz kąpieli mineralnych, woda pomaga w detoksykacji organizmu, poprawie metabolizmu i wzmocnieniu odporności.
Kolejnym atutem Augustowa są liczne ścieżki zdrowia i trasy spacerowe, które biegną wśród lasów i nad brzegami jezior. Spacery w takim otoczeniu, szczególnie rano lub wieczorem, kiedy powietrze jest najbardziej nasycone dobroczynnymi związkami, mają działanie relaksacyjne i prozdrowotne. To naturalna forma terapii, która pozwala wyciszyć umysł, zredukować stres i poprawić ogólną kondycję organizmu. Szczególnie popularna jest ścieżka wokół Jeziora Necko, która oferuje piękne widoki i możliwość obcowania z dziką przyrodą.
Dla osób szukających bardziej aktywnego wypoczynku, Augustów oferuje wiele możliwości, takich jak nordic walking, jazda na rowerze czy pływanie. Wypożyczalnie sprzętu sportowego, dostępne w mieście, umożliwiają korzystanie z uroków okolicy na wiele sposobów. Szczególną popularnością cieszą się wycieczki rowerowe po Puszczy Augustowskiej, gdzie można odkrywać urokliwe zakątki i podziwiać różnorodność tutejszej flory i fauny. Można też wybrać się na rejs statkiem po jeziorach i Kanale Augustowskim, który jest prawdziwą perłą architektury wodnej.
Augustów jako uzdrowisko to miejsce, gdzie w harmonii z naturą można zadbać o swoje zdrowie i samopoczucie. To miasto, które łączy tradycję i nowoczesność, oferując zabiegi lecznicze na najwyższym poziomie w otoczeniu niezmienionej przez człowieka przyrody. Każdy, kto tu przyjeżdża, odnajduje coś dla siebie – od ciszy i spokoju, po aktywny wypoczynek i bogatą ofertę kulturalną. Augustów jest dowodem na to, że zdrowie i relaks mogą iść w parze, tworząc niezapomniane wrażenia dla ciała i ducha.
Wiele osób chcąc zwiedzać Puszczę Białowieską od razu kieruje się do jej serca – czyli Białowieży. Tymczasem warto zacząć od bramy tego cudownego przybytku. Mowa tu o Hajnówce, położonej na skraju jednej z najstarszych puszcz w Europie. To ona pełni rolę tej bramy. Ta niezwykła kraina, wpisana na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, to unikatowy skarb natury, który zachwyca różnorodnością fauny i flory. Park stanowi ostatni fragment pierwotnej puszczy, która niegdyś rozciągała się na większość Europy. Jego sercem jest rezerwat ścisły, gdzie natura rządzi się własnymi prawami, a człowiek jest jedynie obserwatorem. Ale warto zobaczyć więcej!
Przede wszystkim możecie dojechać do Hajnówki samochodem, pociągiem, autobusem. Następnie możecie pieszo lub rowerem dojechać do Białowieży. Dojazd samochodem to drogą przez mękę – zamiast skupiać się na pięknie przyrody, będziecie cały czas uważać, by nie zderzyć się z nikim, bo jezdnia prowadząca jest bardzo wąska. Nikt nie zamierza bowiem ciąć drzew dla wygody kierowców.
Strażnikiem Białowieskiego Parku Narodowego jest żubr – największy ssak lądowy Europy. W Puszczy żyje jego największa wolna populacja, co czyni to miejsce unikatowym na skalę światową. Możliwość zobaczenia tych majestatycznych zwierząt w ich naturalnym środowisku jest jednym z głównych powodów, dla których turyści przyjeżdżają do Białowieży. Żubry, choć wydają się być powolne i ospałe, są zwierzętami o wyjątkowej sile i gracji. W naturalnym środowisku można je podziwiać wybierając się po okolicy. Można też pojechać do rezerwatu pokazowego żubrów.
Jednak Białowieski Park Narodowy to nie tylko żubry. To także bogactwo roślinności i inne gatunki zwierząt. Na terenie Puszczy żyją też wilki, rysie, łosie, a także niezliczone gatunki ptaków, które uczyniły z kompleksu swoje schronienie. Drzewa, niektóre mające po kilkaset lat, są świadkami długiej historii tego miejsca. Wysokie świerki, potężne dęby i rozłożyste lipy tworzą naturalną katedrę, w której panuje cisza i spokój, przerywane jedynie dźwiękami natury.
Dla tych, którzy pragną zgłębić tajemnice lasu, przygotowano liczne szlaki turystyczne. Najbardziej znanym jest Szlak Dębów Królewskich, prowadzący przez obszary, gdzie zachowały się imponujące okazy dębów, nazwane na cześć historycznych władców. Każdy z nich ma swoją historię, a niektóre liczą sobie ponad 400 lat. Wędrówka tym szlakiem to nie tylko obcowanie z naturą, ale także podróż w czasie, do epoki, kiedy te lasy były miejscem polowań królów i książąt.
Puszcza Białowieska jest także miejscem wyjątkowych zjawisk przyrodniczych. Spacerując jej ścieżkami, można napotkać martwe drzewa pozostawione w naturalnym rozkładzie, co jest rzadkością w innych lasach gospodarczych. Ten proces gnicia i odnawiania się lasu stanowi o jego unikatowości i jest kluczowy dla zachowania bioróżnorodności. To tutaj możemy obserwować, jak natura sama dba o równowagę, bez ingerencji człowieka.
Hajnówka, będąca bramą do tego niezwykłego miejsca, oferuje turystom nie tylko bazę wypadową, ale również możliwość zgłębienia kultury i historii regionu. Warto tutaj zatrzymać się na dłużej, by doświadczyć gościnności Podlasia, spróbować lokalnej kuchni i posłuchać opowieści mieszkańców o dawnych czasach. Bliskość natury i spokój tego miejsca sprawiają, że jest to idealne miejsce na odpoczynek i wyciszenie, z dala od zgiełku miasta.
Na początku odpowiadając na pytanie z tytułu: pociągi będą, ale dopiero jak Tadeusz Truskolaski przestanie być prezydentem, bo przyjdzie ktoś nowy i wyrzuci obecnego dyrektora Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Tyle można wywnioskować z pism wymienianych pomiędzy prezydentem a radnym Henrykiem Dębowskim. Od wielu lat toczy się dyskusja na temat wprowadzenia Białostockiej Szybkiej Kolei Miejskiej. Niestety, dopóki w tym temacie rządzą Tadeusz Truskolaski i Bogusław Prokop, to nie ma na to szans. Na przestrzeni wielu lat widać, że to ta dwójka jest głównymi hamulcowymi pomysłu.
Bogusław Prokop to dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Piastuje swoje stanowisko tak długo, że trudno już przypomnieć od kiedy dokładnie. Wydawałoby się, że tak wieloletnie doświadczenie to dobra cecha. Niestety w tym przypadku komunikacja miejska w Białymstoku jak była bardzo słaba, to teraz jest po prostu słaba. Czyli jest progres, ale tak niewielki, że nadal białostoczanie wolą jeździć wszystkim, byle nie autobusem. Ten jest ostatecznością.
Jeżeli spojrzymy na pobliską Warszawę, to jest tam zupełnie odwrotnie. Komunikacja miejska jest bardzo popularna, a samochód wybierają głównie ci, którzy kochają marnować czas albo są zdesperowani. Wszyscy, którzy liczą na szybkie przemieszczanie po stolicy, wybierają komunikację. Dlaczego tak jest? Bo tam intensywnie ją rozwijano.
Niska popularność Białostockiej Komunikacji Miejskiej to efekt wieloletnich zaniedbań Prokopa, który przez lata swojego panowania uruchomił tylko 3 nowe linie w mieście – 28, 29 i 30. Zdążył też zaorać nocną komunikację, którą po wielu latach przerwy przywrócono. Tyle że zachęta do korzystania z komunikacji to proces, który trwa długo, więc na razie przywróconymi nocnymi jeździ mało osób. Szczególnie, że dyrektor Prokop nic nie robi, by zachęcić ludzi do korzystania. Warto tu dodać, że wiceprezydent Rafał Rudnicki – nawet zachęcał do korzystania z Bolta, gdy pytano go o to dlaczego nie chcą przywrócić nocnych.
Największy żart to jest strona internetowa Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Została stworzona bardzo wiele lat temu i do dziś, mimo rozwoju technologii nie zmieniła się. To można powiedzieć znak firmowy tej ekipy – im mniej zmian tym lepiej. Może naoglądali się Konopielki, gdzie stary dziad przestrzega, że tylko diabeł lubi zmieniać?
Wracając do Szybkiej Kolei Miejskiej. Tadeusz Truskolaski odpowiadając na interpelację Dębowskiemu przekazał, że od 18 września 2023 roku w sprawach komunikacji kieruje się Planem Zrównoważonej Mobilności – Miejskiego Białostockiego Obszaru Funkcjonalnego do roku 2035. Przypomnijmy, że w skład BOF zalicza się oprócz Białegostoku – Choroszcz, Czarna Białostocka, Dobrzyniewo Duże, Juchnowiec Kościelny, Łapy, Supraśl, Turośń Kościelna, Wasilków i Zabłudów. Wspomniany plan zakłada między innymi wprowadzenie wspólnej taryfy i biletów na przewozy kolejowe i autobusowe. Jeżeli mielibyśmy się zakładać – to obstawiamy, że do 2035 nic z tego nie będzie. Dlaczego? Wszystkie wspomniane gminy chcą na komunikację łożyć jak najmniej, kalkulują ekonomicznie przedsięwzięcie, gdy z góry wiadomo że przewóz osób w ogóle się nie opłaca i opłacać nie będzie. Gdyby wspólny bilet się opłacał, to już byłby dawno wprowadzony.
Tadeusz Truskolaski w tym samym piśmie do Dębowskiego wyjaśnia, że Szybka Kolej Miejska nie jest zasadna, bo istniejąca infrastruktura kolejowa nie jest dostosowana do kolei miejskiej, w sposób, który przyniósłby oczekiwane korzyści dla mieszkańców. Z tego bełkotu wynika jedno – kolei nie będzie, bo nie. Bo jaki to problem dostosować infrastrukturę? W tym przypadku – chodzi o to, że oprócz stacji kolejowych nie ma innych przystanków. Te trzeba by było utworzyć, dostosować je do potrzeb niepełnosprawnych i stworzyć jeszcze wiele innych „dupereli”. To zbyt dużo dla dyrektora Prokopa, który nie potrafi dobrze zarządzać tym co jest, więc Truskolaski dokładać mu nie będzie.
Turystyka wzdłuż rzeki Bug to niezwykła podróż przez jeden z najbardziej malowniczych i dzikich obszarów w Polsce. Rzeka, która na dużym odcinku wyznacza granicę między Polską a Białorusią, zachwyca nie tylko swoją naturalną urodą, ale również bogatą fauną i florą oraz licznymi miejscami o znaczeniu historycznym i kulturowym. W regionie tym można doświadczyć wyjątkowej harmonii pomiędzy naturą a człowiekiem, która na przestrzeni wieków kształtowała to miejsce.
Płynąc Bugiem, można dostrzec niezmienione przez działalność człowieka krajobrazy, które są domem dla wielu gatunków ptaków, ryb i ssaków. Wody Bugu są stosunkowo czyste i bogate w ryby, co przyciąga wędkarzy, zarówno tych początkujących, jak i doświadczonych. Wędkarstwo jest tu nie tylko popularnym hobby, ale także formą relaksu, pozwalającą na bliski kontakt z naturą.
Kajakiem czy rowerem?
Dla miłośników kajakarstwa Bug oferuje trasy o różnym stopniu trudności. Spływy kajakowe to doskonały sposób na odkrywanie uroków rzeki i jej okolic. W zależności od odcinka, można napotkać spokojne, szerokie wody lub nieco bardziej wymagające, meandrujące fragmenty, które sprawiają, że każdy spływ staje się przygodą. Wielu kajakarzy docenia także możliwość obserwacji dzikich zwierząt w ich naturalnym środowisku.
Nieopodal rzeki znajdują się liczne wsie i miasteczka, w których czas zdaje się płynąć wolniej. Są to miejsca, gdzie tradycje i zwyczaje są wciąż żywe, a lokalni mieszkańcy chętnie dzielą się swoją kulturą i gościnnością. Warto odwiedzić Drohiczyn – jedno z najstarszych miast na Podlasiu, z bogatą historią i zabytkami. Innym interesującym miejscem jest Mielnik, znany z ruin i kopalni kredy.
Okolice Bugu są również idealne dla turystyki rowerowej. Rozległe tereny, malownicze drogi i ścieżki rowerowe prowadzą przez lasy, pola i nadbrzeżne łąki, oferując niepowtarzalne widoki i bliski kontakt z naturą. Wiele tras rowerowych biegnie wzdłuż rzeki, umożliwiając podziwianie jej piękna z różnych perspektyw. Rowerem można też dotrzeć do wielu trudno dostępnych miejsc, które kryją w sobie niezwykłe historie i sekrety.
Odpoczywaj na łonie natury
Dla osób poszukujących ciszy i spokoju, Bug i jego okolice oferują również możliwość odpoczynku na łonie natury. Biwakowanie nad brzegiem rzeki, przy odgłosach szumiącej wody i śpiewie ptaków, to doskonały sposób na oderwanie się od zgiełku codzienności. W rejonie Bugu znajdują się liczne pola namiotowe i miejsca biwakowe, które stanowią idealną bazę wypadową do pieszych wędrówek czy wycieczek rowerowych.
Turystyka wzdłuż Bugu ma także wymiar edukacyjny. Zwiedzając napotkasz ścieżki edukacyjne oraz tablice informacyjne, dzięki którym można dowiedzieć się więcej o tutejszej przyrodzie i historii. Nie można również zapomnieć o bogactwie kulturowym tego regionu. Wzdłuż Bugu znajduje się wiele cerkwi, kościołów, kapliczek i cmentarzy, które są świadectwem wielokulturowości i historii tych ziem. Wizyta w takich miejscach pozwala na głębsze zrozumienie skomplikowanej przeszłości i wielowiekowej tradycji współistnienia różnych narodowości i wyznań. Najpopularniejszym miejscem, które przyciąga jest Święta Góra Grabarka.
Podsumowując, turystyka wzdłuż rzeki Bug to nie tylko kontakt z dziką przyrodą, ale także podróż przez historię i kulturę pogranicza. To miejsce, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie – od aktywnego wypoczynku, przez spokojne chwile relaksu, po możliwość zgłębiania wiedzy o otaczającym nas świecie. Bug to prawdziwa perełka, która zachwyca swoim naturalnym pięknem i różnorodnością, stanowiąc doskonały kierunek dla tych, którzy pragną odkrywać mniej znane zakątki Polski.
Historia Krainy Otwartych Okiennic jest niezwykła, podobnie jak sam region. To miejsce, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a tradycja harmonijnie współistnieje ze współczesnością. Aby zrozumieć, jak powstała ta kraina, trzeba cofnąć się do czasów, gdy Podlasie było regionem wielokulturowym, zamieszkiwanym przez różne grupy etniczne i religijne. To właśnie ta różnorodność sprawiła, że Kraina Otwartych Okiennic stała się miejscem o unikatowej tożsamości.
Podlasie, położone na wschodnich krańcach Polski, było przez wieki obszarem przenikania się kultur. Wpływy polskie, białoruskie, litewskie, ukraińskie i żydowskie tworzyły mozaikę, która odzwierciedlała się w architekturze, języku i obyczajach. Kraina Otwartych Okiennic, obejmująca wiele wiosek. Za serce tejże krainy uznaje się trzy wsie: Trześciankę, Soce i Puchły. To jeden z najlepszych przykładów kulturowej mieszanki.
Skąd się wziął ten cud na Podlasiu?
Już w XIX wieku tereny te były znane z pięknych, bogato zdobionych domów, które stały się znakiem rozpoznawczym regionu. Podlasie zamieszkiwała społeczność, która była w dużej mierze samowystarczalna i związana z ziemią. Drewno było podstawowym materiałem budowlanym, a zdobienie domów stało się naturalnym przedłużeniem rzemiosła i sztuki ludowej. Rzemieślnicy i cieśle, którzy budowali domy, czerpali inspirację z otaczającej ich przyrody, lokalnych legend, a także z motywów religijnych. Wzory zdobiące domy, takie jak kwiaty, gwiazdy czy motywy geometryczne, miały nie tylko znaczenie estetyczne, ale także symboliczne, często wiązane z wierzeniami i obrzędami ludowymi.
Charakterystyczne dla tego miejsca są drewniane chaty z malowanymi na jaskrawe kolory okiennicami, nadokiennikami i narożnikami. Wzory zdobiące domy – kwiaty, gwiazdy, geometryczne motywy – nawiązują do religii, tradycji ludowej, ale też do wpływów innych kultur. Każdy dom to małe dzieło sztuki, świadczące o kunszcie i wyobraźni jego twórców. Kolory okiennic i zdobień na domach często są tożsame z kolorami cerkwi. A te mają znaczenie – zielone, niebieskie, pomarańczowe – każda z nich ma swojego patrona – konkretnego świętego, Ducha Świętego, czy Bożą Rodzicielkę.
Tak wyglądała cerkiew w Puchłach w 1900 roku.
Cerkiew w Puchłach w 2024 roku
Cerkiew w Puchłach w 2024 roku
Symboliczne otwieranie okiennic
Nazwę „Kraina Otwartych Okiennic” zawdzięcza ta część Podlasia charakterystycznemu stylowi architektonicznemu, w którym okiennice pełniły nie tylko funkcję praktyczną, ale również dekoracyjną. W czasach, gdy okna były niewielkie i często jedynym źródłem światła w domach, otwieranie okiennic miało znaczenie symboliczne – oznaczało otwartość na świat i gościnność mieszkańców. Tradycja zdobienia okiennic wywodzi się z chęci uczynienia domów piękniejszymi, a także z potrzeby wyrażenia indywidualności. W dawnych czasach właściciele starali się wyróżnić swoje domy, dodając im niepowtarzalny charakter. Warto pamiętać, że w czasach, gdy powstawały pierwsze domy nie było multum architektów jak dziś. Gdyby nie zdobienia, każdy dom byłby dosłownie identyczny.
Wioski tworzące Krainę Otwartych Okiennic były zamieszkane przez ludność prawosławną, co również miało wpływ na rozwój regionu. Religia ta odegrała kluczową rolę w kształtowaniu się lokalnej kultury i tradycji. W każdej z wiosek znajdziemy cerkiew – w Puchłach, uważaną za jedno z najpiękniejszych miejsc sakralnych na Podlasiu, w Trześciance i w Socach (tu w formie kaplicy). Te drewniane świątynie, z bogato zdobionymi ikonostasami, są nie tylko miejscem kultu, ale także ważnym elementem krajobrazu kulturowego Krainy Otwartych Okiennic.
Na przestrzeni lat region ten przeszedł wiele zmian. W okresie zaborów, gdy Podlasie znalazło się pod panowaniem rosyjskim, dochodziło tu do prób rusyfikacji, które wpłynęły na rozwój i tożsamość miejscowej ludności. W XX wieku z kolei, wraz z dynamicznymi zmianami społeczno-gospodarczymi, wiele tradycyjnych wiosek zaczęło się wyludniać. Jednak mimo tych przeobrażeń Kraina Otwartych Okiennic zachowała swój wyjątkowy charakter.
Trześcianka
Serca ludzi otwarte na tradycje
Dziś Kraina Otwartych Okiennic to swoisty skansen żywej kultury. Dzięki wysiłkom lokalnych społeczności i organizacji, wiele z zabytkowych chat zostało odrestaurowanych, a tradycja zdobienia domów jest wciąż kultywowana. Turyści odwiedzający te tereny mogą zobaczyć, jak wyglądało życie na Podlasiu przed laty, a także poznać bogatą historię tego miejsca. Region ten stał się również inspiracją dla artystów i rzemieślników, którzy czerpią z niego natchnienie do swoich prac.
Kraina Otwartych Okiennic jest doskonałym przykładem, jak historia, tradycja i kultura mogą współistnieć w harmonii z naturą. To miejsce, gdzie piękno tkwi w prostocie i gdzie można poczuć ducha dawnych czasów. Spacerując po wioskach Trześcianka, Soce i Puchły, ma się wrażenie, że czas się zatrzymał, a życie toczy się tu w rytmie wyznaczonym przez pory roku i przyrodę.
Choć wiele się zmieniło na przestrzeni lat, Kraina Otwartych Okiennic pozostała wierna swoim korzeniom. Dzięki temu wciąż możemy podziwiać unikatowe dziedzictwo kulturowe Podlasia, które stanowi nieocenioną wartość dla przyszłych pokoleń. Ta kraina to nie tylko piękne drewniane domy i zdobione okiennice, ale przede wszystkim ludzie, którzy pielęgnują tradycję i przekazują ją dalej. To oni tworzą żywy pomnik historii, który wciąż zachwyca i inspiruje.
Ogród Branickich w Białymstoku to prawdziwa perełka wśród historycznych założeń ogrodowych w Polsce, często określana mianem „Wersalu”. Położony w centrum miasta, tuż przy imponującym Pałacu Branickich, ogród na jego terenie od wieków przyciąga uwagę swoim francuskim stylem, który nadaje Białemustokowi wyjątkowy charakter. Historia tego miejsca splata się z losami Jana Klemensa Branickiego, magnata i hetmana wielkiego koronnego, który w XVIII wieku przekształcił pałac z zamku obronnego i jego otoczenie w jedną z najwspanialszych rezydencji w Europie Środkowej.
Branicki, zainspirowany wizytami w największych europejskich rezydencjach, postanowił stworzyć w Białymstoku własną, imponującą rezydencję, otoczoną ogrodem w stylu francuskim. Ogród ten został zaprojektowany na wzór pałacowych ogrodów Wersalu, będących symbolem barokowego przepychu i porządku. Charakterystyczne dla tego stylu są symetryczne układy alejek, starannie przycięte żywopłoty, eleganckie fontanny oraz partery bukszpanowe, tworzące geometryczne wzory. To wszystko miało podkreślić nie tylko estetykę, ale także prestiż Branickiego, który chciał, aby jego rezydencja stała się centrum kulturalnym i politycznym Rzeczypospolitej.
W oryginale ogród był dwa razy dłuższy niż obecnie. Znajdowały się tam liczne rzeźby oraz elementy architektoniczne, które wzbogacały jego przestrzeń. Sztukaterie, fontanny oraz ukwiecone rabaty kwiatowe wspaniale komponowały się z pałacem, tworząc harmonijną całość, gdzie natura i sztuka przenikały się wzajemnie. Branicki, będący nie tylko politykiem, ale także mecenasem sztuki, przy pomocny swojej żony Izabeli dbał o to, by ogród tętnił życiem – odbywały się tu koncerty, przyjęcia i spotkania towarzyskie. Był to symbol świetności arystokracji. A Białystok był jedną z europejskich, elitarnych stolic kultury.
Na przestrzeni lat, ogród podlegał licznym zmianom i rekonstrukcjom. W XIX wieku, po śmierci Izabeli Branickiej, miasto było pod rosyjskim zaborem, zaś pałac przekształcono w Instytut Panien Szlacheckich – dla rosyjskich nastolatek. Rezydencja straciła na znaczeniu, a sam ogród uległ częściowemu zaniedbaniu. Dopiero w XX wieku, szczególnie po II wojnie światowej, podjęto intensywne prace rekonstrukcyjne mające na celu przywrócenie ogrodowi jego dawnej świetności. Współcześnie Ogród Branickich jest jednym z najlepiej zachowanych ogrodów barokowych w Polsce, otwartym dla zwiedzających i mieszkańców Białegostoku, którzy mogą spacerować po jego alejkach, podziwiać starannie utrzymane rośliny oraz odpoczywać w cieniu majestatycznych drzew.
Historia Białegostoku pod zaborami jest niezwykle interesującym rozdziałem, który znacząco wpłynął na kształt miasta, jego strukturę społeczną oraz gospodarkę. Miasto przez lata znajdowało się pod wpływem różnych mocarstw, a zmienne losy geopolityczne Europy pozostawiły trwałe ślady na jego architekturze, demografii i kulturze.
Po III rozbiorze Polski w 1795 roku, Białystok znalazł się pod panowaniem Prus, stając się częścią prowincji Prusy Nowowschodnie. Przypomnijmy, że jeszcze żyła Izabela Branicka, a Białystok dotychczas był jej prywatnym miasteczkiem. Pruskie rządy nie trwały jednak długo, bo już w 1807 roku, na mocy traktatu tylżyckiego, Białystok przeszedł pod panowanie Imperium Rosyjskiego. Miasto, wówczas stosunkowo niewielkie, stało się stolicą tzw. obwodu białostockiego, obejmującego cztery powiaty. Ten okres przyniósł dynamiczne zmiany zarówno w sferze administracyjnej, jak i gospodarczej.
Na początku XIX wieku Białystok zaczął rozwijać się jako ważny ośrodek przemysłowy, szczególnie w branży włókienniczej. Przemysł ten rozkwitł dzięki warsztatom i manufakturom. W miarę rozwoju miasta rosło też znaczenie białostockiej społeczności żydowskiej, która pod koniec XIX wieku była najliczniejszą grupą etniczną w Białymstoku. Współistnienie Polaków, Żydów, Rosjan, Niemców, Białorusinów i innych narodowości nadawało miastu wyjątkowo wielokulturowy charakter.
Jednym z kluczowych momentów w historii Białegostoku pod zaborami było połączenie miasta z siecią kolejową. Otwarcie linii kolejowej łączącej Warszawę z Petersburgiem uczyniło Białystok ważnym węzłem komunikacyjnym, co jeszcze bardziej przyspieszyło rozwój gospodarczy. Dynamiczny wzrost liczby ludności oraz przemysłu przyniósł Białemustokowi miano „Manchesteru Północy”, odwołując się do podobieństwa do brytyjskiego centrum przemysłu tekstylnego.
Było „aż tak dobrze”, że zaczęło robić się źle. Miasto pod koniec XIX wieku dopadł kryzys. Pomimo rozwoju gospodarczego, sytuacja społeczno-polityczna w Białymstoku była napięta. Miasto, podobnie jak inne ośrodki robotnicze w Europie, stało się miejscem licznych strajków i protestów robotników, zwłaszcza pod koniec XIX wieku. W 1905 roku protesty zostały brutalnie stłumione przez rosyjskie władze, doszło też do tragicznego pogromu. Był to jeden z najciemniejszych momentów w historii Białegostoku pod panowaniem rosyjskim.
Po wybuchu I wojny światowej w 1914 roku, miasto przeżywało kolejne zmiany. Władze carskie, przewidując możliwość odwrotu przed nacierającymi wojskami niemieckimi, zdecydowały się na ewakuację części ludności, co doprowadziło do chaosu i zniszczeń. Po wojnie Białystok, podobnie jak cała Polska, odzyskał niepodległość, ale nie w 1918 roku, a dopiero w lutym 1919 roku.
Chociaż dziś po włókiennictwie, ogromnej wielokulturowości i mocno rozwiniętym handlu nie pozostało zbyt wiele, to istnienie linii kolejowej spowodowało, że dziś w 2024 roku to Białystok jest największy i najsilniejszy w regionie. W czasach I Rzeczypospolitej ważniejszy był chociażby Tykocin, który dziś jest tylko małym miasteczkiem na uboczu Białegostoku.
Partnerzy portalu:
Piechota niemiecka przed atakiem na przeprawę przez Narew pod Kurpikami / Joachim Döhler - Archiv Döhler / Wikipedia
Bitwa pod Wizną, która miała miejsce w dniach 7-10 września 1939 roku, stała się jednym z symboli polskiego oporu podczas kampanii wrześniowej. Na linii umocnień strzegących przepraw przez Narew i Biebrzę, około 720 polskich żołnierzy pod dowództwem kapitana Władysława Raginisa (pośmiertnie awansowany do stopnia majora) stawiło czoła niemieckim siłom generała Heinza Guderiana, liczącym ponad 40 tysięcy żołnierzy wyposażonych w czołgi, artylerię i lotnictwo.
Warto dodać, że zgodnie ze sztuką wojenną – do przeprowadzenia działań ofensywnych potrzeba 3 do 5 razy więcej personelu niż posiada przeciwnik. Oznacza to, że niemiecki agresor posiadał do tej walki siłę ponad 10-krotnie wyższą. Dlatego dysproporcja była ogromna, a mimo to polscy żołnierze walczyli z determinacją, opóźniając niemieckie natarcie. Heroiczna postawa kapitana Raginisa, który przysiągł, że nie opuści bronionej pozycji, przyczyniła się do powstania legendy o „Polskich Termopilach”. Kiedy dalszy opór stał się niemożliwy, Raginis odebrał sobie życie, nie chcąc poddać się wrogowi. Bitwa pod Wizną jest symbolem polskiego bohaterstwa i oddania ojczyźnie, a coroczne obchody tego wydarzenia w Wiźnie są okazją do uczczenia pamięci żołnierzy, którzy walczyli za wolność Polski.
Ostatecznie Polska poniosła porażkę już w samej wojnie z armią niemiecką. Napaść armii rosyjskiej 17 września była już tylko gwoździem do trumny, który ostatecznie wpędził nasz kraj w 6-letnią okupację, a po II wojnie światowej w 50 lat niechcianego partnerstwa z ZSRR i komunizmu.
Białystok rozkochał się w muralach! Zwiedzając miasto możemy je napotkać niemalże na każdym kroku. To niezwykłe zjawisko, które w ostatnich latach stało się jedną z charakterystycznych wizytówek miasta. Kolorowe malowidła zdobiące ściany bloków, kamienic i budynków publicznych, nie tylko ożywiają miejską przestrzeń, ale także opowiadają historie – zarówno te związane z lokalną kulturą, jak i uniwersalne opowieści o ludziach i emocjach. To właśnie dzięki muralom Białystok zyskał miano jednego z najbardziej artystycznych miast w Polsce.
Warto zacząć od jednego z najbardziej rozpoznawalnych muralów – „Dziewczynki z konewką” przy alei Józefa Piłsudskiego 11/4. To niezwykłe dzieło autorstwa Natalii Rak przyciąga uwagę swoją subtelnością i głębią przekazu. Przedstawia młodą dziewczynkę podlewającą drzewo, co może symbolizować troskę o przyszłość, rozwój i nadzieję. Mural ten, namalowany na wysokiej ścianie dawnego budynku uniwersytetu, stał się jednym z najczęściej fotografowanych murali w Białymstoku i idealnie wpisuje się w atmosferę miasta, które stawia na harmonię między naturą a miejskim środowiskiem. To tak wyjątkowe dzieło, że powstało mnóstwo jego replik w innych miastach na świecie!
Kolejnym ważnym punktem na mapie białostockich murali jest „Wyślij pocztówkę do babci” przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie 14. Ten obraz, stworzony przez Martę Frej, odnosi się do tematyki relacji międzyludzkich i rodzinnych wspomnień. Mural zachęca przechodniów do refleksji nad więzami międzypokoleniowymi, nad tym, jak ważne są proste gesty, takie jak napisanie kartki pocztowej. W ten sposób sztuka uliczna staje się nie tylko ozdobą miasta, ale również narzędziem do wzbudzania empatii i refleksji. Warto tutaj dodać, że namalowana babcia to postać prawdziwa. To Ś. P. babcia białostockiego dziennikarza Andrzeja Bajguza.
Jednym z bardziej symbolicznych murali w Białymstoku jest portret Ludwika Zamenhofa – twórcy języka esperanto. Ten mural, umiejscowiony przy ulicy Zamenhofa 26, jest hołdem dla jednego z najsłynniejszych mieszkańców miasta, który swoją ideą języka międzynarodowego propagował pokój i zrozumienie między narodami. Mural ten przypomina o wielokulturowej przeszłości Białegostoku, gdzie przez wieki współistniały różne grupy etniczne i religijne.
Mural w Białymstoku jest jeszcze całe mnóstwo. Dlatego warto wybrać się na wędrówkę, by wszystkie je zwiedzić. To nie tylko ozdoby, ale również sposób na budowanie lokalnej tożsamości i dialogu między mieszkańcami a przestrzenią miejską. Z każdą kolejną realizacją miasto zyskuje nowe życie, a sztuka uliczna staje się formą komunikacji, która przekracza granice i mówi do każdego, kto jest gotów się zatrzymać i spojrzeć.
W Białymstoku murale nie są przypadkowymi dziełami – każde z nich powstaje z myślą o konkretnym miejscu i jego kontekście. Dlatego zwykły spacer to także okazja do zgłębienia wielowymiarowej sztuki, która rozkwita na murach miasta.
Partnerzy portalu:
fot. Krystian Guzewicz / podlaskie.eu Dożynki gminno-parafialne w Kalnicy (powiat bielski)
Dożynki to jedno z najważniejszych świąt ludowych w Polsce, którego tradycje sięgają wieków i mają głębokie korzenie w kulturze wiejskiej. Obchodzone po zakończeniu żniw, święto to stanowi nie tylko wyraz dziękczynienia za plony, ale także symbolizuje silne więzi społeczne wśród rolników i ich związek z naturą. Na przestrzeni lat dożynki zyskały charakter zarówno religijny, jak i świecki, stając się okazją do uroczystych spotkań, festynów oraz ceremonii podziękowania za urodzaj.
Tradycja dożynek w Polsce wywodzi się z czasów pogańskich, kiedy to rolnicy składali ofiary bogom, dziękując za obfite plony i prosząc o pomyślność w nadchodzącym roku. Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa, obrzędy te uległy przekształceniu, wplatając elementy religijne, co szczególnie widoczne jest w obecnych obchodach. Współcześnie dożynki mają wyraźny kontekst religijny, który łączy się z tradycją składania wieńca dożynkowego na ołtarzu kościoła oraz uroczystą mszą dziękczynną. Taki wieniec, najważniejszy symbol dożynek, jest misternie pleciony z kłosów zboża, kwiatów, owoców oraz innych darów natury. Często przybiera kształt korony lub krzyża, co odzwierciedla chrześcijańskie znaczenie święta.
Sam proces tworzenia wieńca dożynkowego to istotna część tradycji, w której udział bierze cała społeczność. Zwykle zajmują się tym kobiety, które z niezwykłą starannością dobierają materiały, a każdy etap plecenia odbywa się zgodnie z dawnymi zwyczajami. Gotowy wieniec jest dumnie niesiony na czele uroczystego korowodu, któremu towarzyszy śpiew, muzyka ludowa i kolorowe stroje regionalne. Korowód ten jest jednym z najbarwniejszych elementów dożynek, w którym często uczestniczą także przedstawiciele lokalnych władz, kapłani oraz osoby związane z rolnictwem. Wieniec, jako symbol ukończonych żniw, jest wręczany gospodarzowi dożynek – zwykle jest to wójt czy burmistrz gminy.
Podczas obchodów nie brakuje również symbolicznych gestów podkreślających zakończenie żniw, jak np. przekazanie pierwszego bochenka chleba wypieczonego z tegorocznych plonów. Chleb ten, podobnie jak wieniec, pełni ważną funkcję w obrzędzie, symbolizując owoc pracy rolników oraz ich trud włożony w uprawę ziemi. Wręczany gospodarzom dożynek chleb jest następnie dzielony wśród zebranych, co nawiązuje do idei dzielenia się dobrem i wspólnoty.
Dożynki to jednak nie tylko religijne i obrzędowe święto, ale także okazja do wspólnej zabawy i integracji społeczności wiejskiej. Po zakończeniu części oficjalnej, zwykle odbywają się festyny, koncerty i różnorodne występy artystyczne, które są doskonałą okazją do odpoczynku i świętowania. Charakterystycznym elementem tych festynów są także tradycyjne potrawy, przygotowywane z produktów lokalnych, które stanowią doskonałą promocję regionalnej kuchni. Stoły uginają się od domowych wypieków, wędlin, serów oraz świeżo przygotowanych dań, które mają podkreślać urodzaj i obfitość darów ziemi.
Warto podkreślić, że dożynki mają także wymiar symboliczny, odzwierciedlający związek człowieka z naturą oraz szacunek dla pracy rolnika. W Polsce rolnictwo od wieków było jednym z filarów gospodarki, a dożynki, jako święto związane z plonami, zawsze stanowiły ważny element kultury. Mimo postępu technologicznego, który zmienił sposób uprawy i zbiorów, dożynki wciąż pozostają żywym świadectwem tradycji, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Co więcej, w ostatnich latach święto to zyskuje na popularności również w miastach, gdzie organizowane są festyny dożynkowe, mające na celu przypomnienie o rolniczych korzeniach oraz promowanie zdrowej żywności.
Ciekawym zjawiskiem jest także zmieniająca się forma dożynek. Współcześnie coraz częściej można spotkać się z dożynkami gminnymi, powiatowymi czy wojewódzkimi, które gromadzą rolników z szerszych okolic, a ich obchody przybierają rozmach zbliżony do festiwalu.
W samym sercu Bielska Podlaskiego, niewielkiego miasta położonego na Podlasiu, znajduje się miejsce, które od wieków stanowiło centrum życia społecznego i kulturalnego. To Rynek, wraz z górującym nad nim późnobarokowym ratuszem, jest prawdziwym świadkiem historii miasta. Pomimo wielu zmian, jakie zaszły przez stulecia, ten historyczny plac nadal odgrywa kluczową rolę w życiu mieszkańców i stanowi popularną atrakcję turystyczną.
Ratusz w Bielsku Podlaskim, będący centralnym punktem rynku, powstał w XVIII wieku i jest jednym z najlepiej zachowanych przykładów architektury barokowej w regionie. Zbudowany został na planie kwadratu, a jego zwieńczeniem jest charakterystyczna wieża zegarowa, która dawniej służyła nie tylko jako punkt orientacyjny, ale także jako wieża strażnicza, z której można było dostrzec zagrożenia zbliżające się do miasta. Wnętrze ratusza, niegdyś pełniącego funkcje administracyjne, dziś służy jako siedziba Muzeum Obojga Narodów – dokumentujące historię miasta i okolic, funkcjonujące jako oddział Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.
Rynek jest otwarty i przestronny. Oprócz ratusza, można podziwiać także zabytkowe kamienice, które zachowały swój pierwotny układ urbanistyczny. Kamienice te, w większości pochodzące z XIX wieku, są doskonałym przykładem tradycyjnej architektury miejskiej Podlasia, łączącej elementy stylu neoklasycystycznego z lokalnymi akcentami. Stoi też słynny z filmu „Znachor” sklep. Dziś można kupić tam buty. W pobliżu znajduje się też bazarek.
Bielski Rynek z ratuszem stanowią jego serce, które bije rytmem zarówno dawnych tradycji, jak i nowoczesnych inicjatyw. Jest to miejsce, gdzie historia spotyka się z codziennym życiem, tworząc niepowtarzalną atmosferę, którą warto poczuć osobiście. Dla każdego, kto odwiedza Bielsk Podlaski, rynek i ratusz są obowiązkowymi punktami na mapie zwiedzania, oferującymi wgląd w przeszłość.
Jednym z fascynujących aspektów Białegostoku są jego muzea, które odzwierciedlają różnorodność regionu oraz głęboko zakorzenione tradycje. Spacerując po mieście, łatwo można dostrzec wpływy różnych kultur i epok, które kształtowały jego tożsamość. Każde muzeum opowiada inną część tej historii, ukazując, jak wielokulturowość i wydarzenia historyczne wpływały na rozwój miasta.
Muzeum Podlaskie w Białymstoku
Muzeum Podlaskie jest największą placówką muzealną w regionie. Jego główna siedziba mieści się w zabytkowym ratuszu na Rynku Kościuszki, który sam w sobie jest wartym zobaczenia obiektem. W muzeum znajduje się m.in. Galeria Malarstwa Polskiego, gdzie można podziwiać prace artystów z różnych okresów, w tym portret Jana Klemensa Branickiego, mecenasa sztuki, który znacząco przyczynił się do rozwoju Białegostoku w XVIII wieku. To miejsce jest nie tylko świątynią sztuki, ale również oknem na przeszłość, ukazującym rozwój miasta od jego początków po współczesność. Stała ekspozycja liczy ponad 120 dzieł najwybitniejszych polskich i obcych malarzy, działających w ciągu ostatnich 250 lat.
Muzeum Historyczne w Białymstoku
Niewielka, ale bardzo urokliwa placówka, Muzeum Historyczne mieści się w zabytkowej kamienicy przy ulicy Warszawskiej. To miejsce przyciąga miłośników historii dzięki swoim fascynującym ekspozycjom, które szczegółowo przedstawiają życie Białegostoku na przestrzeni wieków. Jednym z najciekawszych eksponatów jest realistyczna makieta miasta z XVIII wieku, ukazująca jego wygląd w okresie największego rozkwitu. W muzeum można również podziwiać różnorodne przedmioty codziennego użytku, fotografie i dokumenty, które pomagają zrozumieć, jak wyglądało życie mieszkańców w przeszłości. Zwiedzający mają okazję przenieść się w czasie i zobaczyć, jak rozwijało się miasto, które dziś jest dynamicznym centrum kulturalnym i gospodarczym.
Muzeum Wojska w Białymstoku
Dla pasjonatów historii wojskowości, Muzeum Wojska w Białymstoku to obowiązkowy punkt na mapie. Znajduje się ono niedaleko Pałacu Branickich. Ekspozycje muzeum skupiają się głównie na historii wojskowości w regionie, od czasów I wojny światowej, przez wojnę polsko-bolszewicką, aż po II wojnę światową. Znajdujące się tutaj zbiory obejmują nie tylko broń i mundury, ale także liczne pamiątki, które ukazują codzienne życie żołnierzy. To miejsce, które przypomina o trudnych czasach, jakie Białystok i jego mieszkańcy musieli przejść, ale również o ich niezłomnej woli i odwadze.
Muzeum Pamięci Sybiru
Muzeum Pamięci Sybiru, otwarte stosunkowo niedawno, jest jednym z najbardziej poruszających miejsc w Białymstoku. Znajduje się w dawnej składnicy wojskowej przy ulicy Węglowej i poświęcone jest historii deportacji Polaków na Syberię oraz ich życiu na zesłaniu. Wystawy muzeum przedstawiają zarówno tragiczne losy Polaków, jak i ich niezwykłą siłę przetrwania. Przez fotografie, osobiste przedmioty i multimedialne prezentacje, odwiedzający mogą poznać dramatyczne historie ludzi, którzy mimo niewyobrażalnych trudności, potrafili zachować nadzieję i walczyć o przetrwanie. Muzeum to jest nie tylko miejscem pamięci, ale również hołdem dla tych, którzy zginęli lub cierpieli w wyniku deportacji.
Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej
Nieco na uboczu, bo w malowniczej okolicy, znajduje się Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej – skansen, który jest idealnym miejscem dla tych, którzy chcą poznać tradycyjne życie na Podlasiu. Muzeum to oferuje szeroki wachlarz atrakcji, w tym drewniane chaty, młyn czy inne budynki gospodarcze. To doskonałe miejsce na rodzinny wypad, gdzie każdy, niezależnie od wieku, znajdzie coś dla siebie.
Muzea Białegostoku stanowią niezwykle istotną część miasta, pomagając w zachowaniu jego bogatej historii i kultury. Każde z tych miejsc oferuje unikalne spojrzenie na przeszłość i teraźniejszość Białegostoku, pozwalając odwiedzającym na głębsze zrozumienie tego, co czyni miasto tak wyjątkowym. Zwiedzanie muzeów Białegostoku to nie tylko lekcja historii, ale również inspirująca podróż przez czas, która odkrywa przed nami bogactwo kulturowe i historyczne tego niezwykłego miasta.
Kontynuując przeglądanie strony, zgadzasz się na instalację plików cookies na swoim urządzeniu. Ustawienia prywatnościOK
Polityka prywatności i cookies
POLITYKA PRYWATNOŚCI
Szanujemy prawo użytkowników do prywatności. Dbamy, ze szczególna troską, o ochronę ich danych osobowych oraz stosuje odpowiednie rozwiązania technologiczne zapobiegając ingerencji w prywatność użytkowników osób trzecich. Chcielibyśmy, by każdy Internauta korzystający z naszych usług i odwiedzający nasze strony czuł się w pełni bezpiecznie.
Dane osobowe po 25.05
25 maja 2018 roku wchodzi w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 roku tzw. RODO. Nowe prawo nakłada na nas obowiązek uzyskania Twojej zgody na przetwarzanie przez nas danych osobowych podawanych przez Ciebie w zaszyfrowanych plikach cookies.
Przetwarzamy dane użytkownika, za jego zgodą, m. in. w celu analitycznym. Dane te pomagają nam w określeniu upodobań użytkowników, a tym samym – doskonaleniu kierowanej do nich artykułów.
Cookies – jak działają
Cookies to pliki tekstowe, które serwer zapisuje na dysku urządzenia końcowego użytkownika, dzięki czemu będzie mógł go “rozpoznać” przy ponownym połączeniu.
Portal używa cookies do zapamiętania informacji o Internautach. Rozpoznajemy ich po to, by dowiedzieć się kim są, jakiej informacji potrzebują i szukają na naszych stronach. Wiedząc, które serwisy odwiedzają częściej niż pozostałe, możemy stać się dla Nich znacznie ciekawszym i bogatszym portalem niż dotychczas. To użytkownicy dają nam wiedzę o tym, w jakim kierunku rozwijać serwisy już istniejące, jakim wymaganiom musimy jeszcze sprostać, co uzupełnić, co stworzyć nowego, by odpowiedzieć na ich oczekiwania i potrzeby.
Pliki cookies są wykorzystywane także w celach statystycznych (tworzenie statystyk dla potrzeb wewnętrznych i w ramach współpracy z naszymi kontrahentami, w tym reklamodawcami); oraz związanych z prezentacją reklam w portalu – w szczególności aby uniknąć wielokrotnej prezentacji temu samemu odbiorcy tej samej reklamy oraz w celu prezentacji reklam w sposób uwzględniający zainteresowania odbiorców
Cookies są ustawiane przy “wejściu” i “wyjściu” z Portalu. W żaden sposób nie niszczą systemu w komputerze użytkownika ani nie wpływają na jego sposób działania, w szczególności nie powodują zmian konfiguracyjnych w urządzeniach końcowych użytkowników ani w oprogramowaniu zainstalowanym na tych urządzeniach.
Należy podkreślić, że cookies nie służą identyfikacji konkretnych użytkowników, na ich podstawie nie ustala tożsamości użytkowników.
Zaufani partnerzy
Dane o Użytkownikach przetworzone w postaci profili marketingowych są udostępniane podmiotom trzecim, jednak żadne dane umożliwiające bezpośrednie zidentyfikowanie osób nie są przechowywane ani analizowane. W zakresie, w jakim Dane udostępniane są podmiotom trzecim, Użytkownik, który nie chce aby dane o ich odwiedzinach były przekazywane temu podmiotowi może w dowolnym momencie wyłączyć.
Lista zaufanych partnerów
1. Google Ireland Limited (usługa AdSense, usługa Analytics)
2. Facebook.com (komentarze pod artykułami)
Na naszej stronie używane są ciasteczka firmy Google Ireland Limited będącej naszym partnerem. Ciasteczka te służą przede wszystkim do analizy oglądalności stron internetowych w Polsce i oceny skuteczności działań reklamowych. Użytkownik może w każdym czasie zrezygnować z korzystania z tego rodzaju plików wybierając odpowiednie ustawienia w swojej przeglądarce.
Wyświetlanie reklam
Zasadą działania Portalu jest możliwość darmowego czytania artykułów dla użytkowników. Aby zapewnić sprawne działanie systemu musimy zapewnić odpowiedni poziom usług (serwery, administracja itp.) co niestety wiąże się ze sporym kosztem. Dlatego na portalu obecne są reklamy. Staramy się, aby profil reklam odpowiadał zainteresowaniom użytkowników, aby były one użyteczne i przyczyniały się do możliwości zdobycia dodatkowej wiedzy o interesujących produktach i usługach.
Cookies to pliki tekstowe, które serwer zapisuje na dysku urządzenia końcowego użytkownika, dzięki czemu będzie mógł go “rozpoznać” przy ponownym połączeniu.
Portal używa cookies do zapamiętania informacji o Internautach. Rozpoznajemy ich po to, by dowiedzieć się kim są, jakiej informacji potrzebują i szukają na naszych stronach. Wiedząc, które serwisy odwiedzają częściej niż pozostałe, możemy stać się dla Nich znacznie ciekawszym i bogatszym portalem niż dotychczas. To użytkownicy dają nam wiedzę o tym, w jakim kierunku rozwijać serwisy już istniejące, jakim wymaganiom musimy jeszcze sprostać, co uzupełnić, co stworzyć nowego, by odpowiedzieć na ich oczekiwania i potrzeby.
Pliki cookies są wykorzystywane także w celach statystycznych (tworzenie statystyk dla potrzeb wewnętrznych i w ramach współpracy z naszymi kontrahentami, w tym reklamodawcami); oraz związanych z prezentacją reklam w portalu – w szczególności aby uniknąć wielokrotnej prezentacji temu samemu odbiorcy tej samej reklamy oraz w celu prezentacji reklam w sposób uwzględniający zainteresowania odbiorców
Cookies są ustawiane przy “wejściu” i “wyjściu” z Portalu. W żaden sposób nie niszczą systemu w komputerze użytkownika ani nie wpływają na jego sposób działania, w szczególności nie powodują zmian konfiguracyjnych w urządzeniach końcowych użytkowników ani w oprogramowaniu zainstalowanym na tych urządzeniach.
Należy podkreślić, że cookies nie służą identyfikacji konkretnych użytkowników, na ich podstawie nie ustala tożsamości użytkowników.